Poezja Wisławy Szymborskiej.
Szymborska Wisława (1923-), polska poetka, krytyk literacki. Laureatka Nagrody Nobla w 1996 za: "poezję, która z ironiczną precyzją odsłania prawa biologii i działania historii we fragmentach ludzkiej rzeczywistości".
Debiutowała w Dzienniku Polskim 1945. W zbiorach wierszy Dlatego żyjemy (1952) i Pytania zadawane sobie (1954) zawarła treści polityczno-ideologiczne związane z tamtym okresem, w kolejnych zbiorach: Wołanie do Yeti (1957), Sól (1962), Sto pociech (1967), Wszelki wypadek (1972), Wielka liczba (1976), Ludzie na moście (1986), Koniec i początek (1993) rozwinęła i utrwaliła oryginalną poetykę.
Twórczość Szymborskiej prezentuje mistrzostwo artystyczne nawiązujące do doświadczeń poezji XX w. oraz tradycji humanistycznej. Cechuje ją precyzja słowa, posługiwanie się ironią i paradoksem, przetworzone poetycko treści filozoficzne.
Prostota jej wierszy skutecznie opiera się objaśnieniom badaczy i bezbłędnie trafia w gust współczesnego odbiorcy. Osobliwość stylu, odrębność, wyłączność rozumiana jako warunek twórczej i egzystencjalnej niezależności. Szymborska nie utożsamiała się nigdy z żadnym kierunkiem poetyckim, stworzyła własną szkołę pisania, własny język - pełen dystansu do wielkich wydarzeń historycznych, do biologicznych uwarunkowań ludzkiego istnienia, do społecznej roli poety, do systemów filozoficznych, ideologii, prawd przyjmowanych na wiarę, nawyków, stereotypów, zahamowań. Był to również język współczucia dla pokrzywdzonych, język zachwytu nad urodą życia, które poraża swym pięknem, nielogicznością, tragizmem. Język wyważonych sądów i stonowanych uczuć; język liryki kontrolowanej przez umysł chłodny i świeży, język poddany intelektualnym rygorom, które nie wykluczały wrażliwości na zwyczajne atrakcje bytu. Język na ogół lojalny wobec mowy potocznej, nieznacznie poszerzający jej zasoby leksykalne. Język paradoksu, z pozoru prosty, a w istocie wyrafinowany i przewrotny.
ZAMIAST WSTĘPU:
Wisława Szymborska- ur. 2 VII 1923 w Bininie (obecnie cześć Kórnika)
k. Poznania. Studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim(1945 - 1948)Członek redakcji „Życia Literackiego”(od 1952)
Zbiory poezji:
Dlatego żyjemy (1952)
Pytania zadawane sobie (1954)
Wołanie do Yeti (1957)
Sól (1962)
Sto pociech (1967)
Wszelki wypadek (1972)
Wielka liczba (1976)
Tarsjusz i inne wiersze (1976)
Ludzie na moście (1986)
Debiut:
Debiut Wisławy Szymborskiej przypadł na czas po katastrofie. Trwała jeszcze wojna, kiedy w trzecim numerze „Walki”, w marcu 1945 roku, ukazał się wiersz zatytułowany Szukam słowa. Redaktorzy tego dodatku do „Dziennika Polskiego” Adam Włodek i Tadeusz Jęczalik, znacznie skrócili i przeredagowali utwór Szymborskiej Jacy, zmieniając również pierwotny tytuł. Na pół legendarne początki twórczości Wisławy Szymborskiej łączą się z krótkimi formami prozy, nie z poezją. Poza kilkoma wzmiankami o tych próbach nie wiemy nic. Opowiadania pisane w czasie wojny z jednym wyjątkiem, jakim był ulotny druk, nie były nigdy publikowane.
W „Walce” ukazywały się wyłącznie teksty poetyckie, wtedy nie znanej jeszcze nikomu debiutantki. O piśmie i kręgu współpracowników poetka napisała: „ To było moje pierwsze środowisko literackie, tutaj po raz pierwszy zaczęłam poważnie myśleć o poezji”. Oprócz „Walki” ważną instytucją literacką było Koło Młodych przy Związku Literatów Polskich, pełniące rolę forum i szkoły twórczego pisania. Błędem byłoby pominięcie podziwianych przez Szymborską poetów - Juliana Przybosia, Czesława Miłosza, Jerzego Zagórskiego, aktywnie uczestniczących w ówczesnym życiu literackim Krakowa. Podjęcie spadku awangardy krakowskiej łączyło się z orientacją na lewo. Młodzi poeci oddani sprawie budowania „nowego ładu i rymu” nie w pełni zdawali sobie sprawę z rozmiarów manipulacji politycznej. W utworach lirycznych z wczesnego okresu pisarstwa Wisławy Szymborskiej dochodzi do głosu kilka tendencji. . diagnoza stanu świadomości poetów dwudziestokilkuletnich, którzy przeżyli wojnę, spotyka się z osobistym rozrachunkiem, prowadzonym dyskretnie, zaszyfrowanym w języku metafor i obrazów. Wbrew przyjętym założeniom programowym w lirykach poetki tragiczna pamięć powstrzymuje przypływ entuzjazmu. Słowo, które bierze udział w odbudowie świata po klęsce, oprócz zaklinania przyszłości, prócz apelów i perswazji, ujawnia tony ciemne - wyrażające żal, zagubienie, niepewność. Nie można przemilczeć spadku po katastrofie. Zbyt jednostronne byłoby tworzenie tylko miraży przyszłego zbiorowego szczęścia. Doznania generacji tworzą psychologiczne oraz literackie tło, jednak w najlepszych wierszach znika ono całkowicie. W Pamięci o wrześniu, Pamięci o styczniu, Czarnej piosence, Wyjściu z kina zaczynają się te cechy poetyki Wisławy, które będą znakami rozpoznawczymi poetki.
Uwikłana w nowomowę...
Po wojennym spustoszeniu należało w coś koniecznie uwierzyć. Wiedza o świecie wyniesiona z wojny zaczęła się zmieniać, kiedy w Polsce skutecznie wprowadzono stalinizm. Partia komunistyczna głosiła swoja nieomylność, wzmacniając perswazję terrorem. Skończył się pluralizm idei, rozpoczął - stalinowski monopol we wszystkich możliwych dziedzinach życia, również w kulturze. Nikłe były możliwości wyboru dane pisarzom. Mogli oni albo zadeklarować współudział, albo skazać się na milczenia. Szczególnie dla młodych twórców tamtego czasu jedyna narzucona prawda, jeżeli pozostawimy na boku strach i konformizm, okazała się atrakcyjna. Brzmiała szlachetnie, obiecywała sprawiedliwy ład społeczny, kusiła perspektywą sensownej aktywności. Poza tym dobrze było znać odpowiedzi na wszelkie możliwe pytania. Zastąpić wątpliwości pojedynczego człowieka ubóstwioną mądrością zbiorową. Za służbę złej sprawie, która zachowywała pozory dobra, trzeba było zapłacić wysoką cenę. Już od razu, przy zgłoszeniu akcesu, i w przyszłości. W wierszach z dwóch zbiorów Dlatego żyjemy(1952) oraz Pytania zadawane sobie(1954), Szymborska przejmuje zadekretowaną w czasie zjazdu szczecińskiego poetykę socrealizmu. Poetka powściąga wrażliwość artystyczną, oddala potrzebę poszukiwań, redukuje wielowymiarową prawdę o świecie, wreszcie przyłącza się do chóru apologetów, przyjmując ustalone w literackim ceremoniale sposoby mówienia. Jednak powyższe stwierdzenie brzmi zbyt kategorycznie, prawda , jak zawsze leży gdzieś w połowie drogi,: retoryka socrealizmu została przez poetkę biegle przyswojona, ale dostrzec należy ominięcia potężnej i zaborczej nowomowy. Poza wyraźnym dyktatem cudzego słowa i reprodukowaniem schematów poznawczych, w których myślenie na własny rachunek było surowo zabronione, znajdziemy w jej wierszach z czasów stalinowskich oryginalne rozwiązania, poparte świetnym rzemiosłem literackim. Najkrócej mówiąc, Szymborska nie była socrealistką przykładną. OPINIE KRYTYKÓW: Ryszard Matuszewski: ”Z dawnego zachwytu pozostało cierpkie poczucie czytania zimnych, gładkich wypracowań na zadany temat”; Tadeusz Nyczek: uznał wiersze z dwóch pierwszych tomów za ”kliniczne przykłady twórczych gustów epoki”; Stanisław Balbus: wiersze owe ”były w większości faktycznie [...] przejawem socjalistycznej poezji zaangażowanej, a także symptomami ideologicznego uwiedzenia osoby w końcu bardzo młodej i żarliwej. Z paroma wszelako znamiennymi wyjątkami, przemycającymi szczególną tonację osobistą i nutki już wtedy widocznej autoironii” ; Jan Błoński: „Na ówczesnym tle - lirykę Szymborskiej można było czytać bez szczególnej niechęci” Piotr Michałowski: „głos poetki brzmi [...] jak solowa koloratura w chórze pieśni masowych”. Podobnie jak wiersze sprzed książkowego debiutu, epizod z lat pięćdziesiątych można potraktować jako laboratorium warsztatowe - użyteczne w twórczości dojrzałej. Wisława Szymborska - poetka dramatu istnienia na metafizycznej scenie, światów alternatywnych, wielkiego zróżnicowania wszelkich rzeczy, dociekliwości poznawczej, dialogu, ironii, wykwintnej kpiącej przewrotności - socrealistką? Wygląda to na niewczesny żart. Jednakże jej talent mądrego wątpienia i krytycznego dystansu nie rozwinęłaby się tak świetnie, gdyby nie przygoda intelektualno-moralna, polegająca na uwierzeniu w cudzą prawdę i przyjęciu cudzego języka.
Twórczość dojrzała - dojrzewająca - Świat w stanie korekty
Tamten świat ideologicznego szczęścia był utopią. W tomie Wołanie do Yeti na niedawne zauroczenia Szymborska odpowiada antyutopią. W tym miejscu „ja” liryczne w wierszach Szymborskiej wypowiada zastrzeżenia, zaczyna wnosić poprawki, dokonywać korekt wielkiego tekstu świata. Świat w stanie korekty - ta metafora nazywa zasady ontologii poetyckiej, jest pytaniem o literacki światopogląd, kontaktuje się z opisem formy lirycznej, przywodzi na myśl zagadnienia stylistyki oraz retoryki. Wskazać tu należy specyfikę dykcji poetyckiej i sądy o rzeczywistości pozaliterackiej, sytuacje liryczne, jak również spór z istniejącymi użyciami języka. W jednym z autokomentarzy Szymborska powołuje się na wiersz Norwida Ogólniki z cyklu Va-de-mecum. Cytat to cały celnie wyrażony program: „Ziemia - jest krągła - jest kulista!”, lecz” U biegunów spłaszczona nieco...” Takie Norwidowe, trudne traktowanie prawd możemy nazwać postawą dialogową, widzeniem konwertycznym, albo też „eks-centrycznym”. Tak więc korekta światopoglądu działa w dwie strony. Dwie są także instancje prawodawcze: świadomość i świat. Każda prawda w poezji Szymborskiej, by mogła zostać przyjęta, musi najpierw przejść przez próbę śmiechu, ironii, wątpienia. Punktem wyjścia u Szymborskiej jest nicość, dojścia - istnienie. W liryku Jaskinia „nic” jest paradoksalnym dowodem istnienia. Owo „nic” przekształca się w herezję wobec potocznej nicości. Jaskinie zaludnia wyobraźnia podmiotu - świadka, który odczuwa mocny związek z przeszłością ludzkiego gatunku i odbywa imaginacyjną podróż do początków historii człowieka. Natura bycia może być jedynie oglądana przez pryzmat nicości:
Nicość przenicowała się także i dla mnie.
Naprawdę wywróciła się na drugą stronę.
Gdzież ja się to znalazłam -
Od stóp do głowy śród planet,
Nawet nie pamiętając, jak mi było nie być.
(z tomu: Wszelki wypadek)
Słowa „niebyt”, „nicość”, „nic” w poezji Wisławy Szymborskiej różnicują warstwy rzeczywistości. Kategorie negatywne służą wyznaczaniu relacji między składnikami różnych światów. Wisława Szymborska traktuje nieistnienie jako „druga stronę” istnienia, alternatywną, możliwą; poznanie negatywne - jako bezcenną wiedzę o niewiedzy, bez której nie moglibyśmy się uważnie rozejrzeć w świecie, a nieobecność wartości jako domagania się ich zaistnienia.
Poetka stosuje gry frazeologiczne, utarte słowa, przysłowia rozbija, gra z konwencjami, nadając im nowe sensy :
Wyskakiwałam ze skóry, trwoniłam kręgi i nogi,
odchodziłam od zmysłów bardzo dużo razy.
Dawno przymknęłam na to wszystko trzecie oko,
machnęłam na to płetwą, wzruszyłam gałęziami.
( z tomu: Wszelki wypadek)
Stosuje powtórzenia i wyliczenia(poetyka inwentarza), pokazuje rzeczywistość wyliczając przedmioty i stany. Katalog przedmiotów doprowadzony został do extremum w wierszu Męskie gospodarstwo. Psychologiczna charakterystyka samodzielnego mężczyzny, życzliwa i zarazem bezlitosna, prawie nie wykracza poza kosmos domowej pracowni:
Świdry, młotki, obcęgi, dłutka, tygle i fiolki
kłęby sznurków i sprężyn i druty od parasolki,
powyciskane tubki, pozasychane kleje,
słoiki duże, małe w których coś tam mętnieje,
asortyment kamyków, kowadełko, imadło,
budzik, a dookoła to, co z niego wypadło.
W wierszach Szymborskiej poetyka inwentarza wybija się na pierwszy plan. Powtórzenia i wyliczenia obejmują słowa, zdania i kompozycję całych utworów. Spajają fragmenty tekstów bądź ogarniają całość.
Marzenia o lepszym świecie:
Według Wisławy utrwalana w słowie poetyckim - oraz w ogóle we wszystkich rodzajach zapisów artystycznych i nieartystycznych - rzeczywistość nie jest kompletna. Jej świat poetycki wciąż się tworzy i rozszerza swoje własne granice. W wierszach Szymborskiej pojawiać się będzie świat jako bezpośrednio doznawane otoczenie podmiotu i jako wcielenie różnych postaci czasu, określającego epoki ewolucji, dzieje gatunku ludzkiego, tysiąclecia i lata historii.
Gest stwórczy wyrażony w słowie poetyckim ma ustanawiać nową harmonię świata, Rzecz ma polegać na likwidacji niewiedzy samotności, cierpienia. ( Obmyślam świat, Radość pisania)
Radość pisania:
Radość pisania to wiersz szczególny. Liryk stał się w potocznym odbiorze jak gdyby wizytówką, czy może esencjonalnym skrótem całej twórczości poetyckiej Wisławy. Podmiot liryczny nie informuje nas o tym jak się pisze, tylko że pisze. Zapis nadaje słowom odrębny status. Trwałość znaków, układających się w tekst, jest przeciwieństwem strony życia. Poetka podkreśla umowność powoływanych do istnienia obrazów. Pejzaż z papieru nie może być samoistny. Ręka pisząca to przedłużenie tego krajobrazu. Nie wiadomo, czy zabawa w stworzenie świata się uda. Świat ten dopiero powstaje. Projekt w umyśle twórcy nie przybrał przecież kształtu skończonego. Pisanie to władza nad czasem. Zwycięstwo nad przemijalnością rzeczy. Wyroki życia spełniają się jednak gdzie indziej. Cud zatrzymania czasu może się spełnić tylko w poezji. Od poety zależy wszystko. Od poety nie zależy nic. Świat kreowany sprowadza się do zachcianek „ja” istniejącego w czasie i ograniczonego przez czas. Literatura jest grą w istnienie sztuczne, sprowadzone do obszaru języka.
Radość pisania
Dokąd biegnie ta napisana sarna przez napisany las?
Czy z napisanej wody pić,
która jej pyszczek odbije jak kalka?
Dlaczego łeb podnosi, czy coś usłyszy?
Na pożyczonych z prawdy czterech nóżkach wsparta
spod moich palców uchem strzyże.
Cisza - ten wyraz też szeleści po papierze
i rozgarnia
spowodowane słowem „las” gałęzie.
Nad białą kartką czają się do skoku
litery, które mogą ułożyć się źle,
zdania osaczające,
przed którymi nie będzie ratunku.
Jest w kropli atramentu spory zapas
Myśliwych z przymrużonym okiem,
Gotowych zbiec po stromym piórze w dół,
Otoczyć sarnę, złożyć się do strzału.
Zapominają, że tu nie jest życie.
Inne, czarno na białym, panują tu prawa.
Oka mgnienie trwać będzie tak długo, jak zechcę,
pozwoli się podzielić na małe wieczności
pełne wstrzymanych w locie kul.
Na zawsze, jeśli każę, nic tu się nie stanie.
Bez mojej woli nawet liść nie spadnie
ani źdźbło się nie ugnie pod kropką kopytka.
Jest więc taki świat,
nad którym los sprawuję niezależny?
Czas, który wiążę łańcuchami znaków?
Istnieje na mój rozkaz nieustannie?
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.
(Sto pociech, 1967)
Role podmiotu lirycznego w wierszach Szymborskiej:
Kreator - stwórca (Obmyślam świat, Radość pisania) znajdujący się ponad światem przedstawionym. Wykazywana przez niego wszechwładność przeradza się w system ograniczeń. Istotny wydaje się dystans wobec kreacyjnych uzurpacji i nadzieja związana z tworzeniem przestrzeni wolności w wierszu.
Postać literacka lub malarska (np. Monolog dla Kasandry, Pejzaż, Mozaika bizantyjska) usytuowana zostaje wewnątrz dzieła sztuki. Wypowiedź poetycka wykorzystuje monolog lub dialog postaci. Niekiedy zdarza się relacja w mowie pozornie zależnej. W wydzielonej grupie wierszy spotykają się uświęcone przez tradycję wzory myślenia i napędzane siłą schematy - z poszukującą refleksją, która sprzeciwia się oczywistości.
Czytelnik-interpretator - umieszczony na zewnątrz świata przedstawionego. Interesuje się nie rezultatem pracy artysty, lecz życiowymi okolicznościami powstania utworu. Dystans z jakiego wypowiada się o zdolnościach twórczych, rozrasta się do wymiarów kosmicznych(Ludzie na moście). Lektura komentowanych dzieł nie respektuje obowiązujących tam reguł. Do tego stopnia, że zdarza się dopisywanie drobnych uzupełnień lub tworzenie całych apokryfów. Utrwalona w dziele sztuki, przedmiocie, obrazie historia prezentowana jest z punktu widzenia jakiegoś, wielorako zresztą rozumianego, niedostatku czy tez przemilczenia wersji zdarzeń, która nie mieści się w żadnej konwencji sztuki.
ZAMIAST PODSUMOWANIA:
W poezji Wisławy Szymborskiej człowiek postrzegany jest z perspektywy całego istnienia - wszystkich rzeczy w ich trwaniu i zmianie, w rozkwicie i śmierci, tajemnicy prapoczątków i niewiadomych ostatecznych przeznaczeń. Wtopiony zostaje w rozmaitość form natury, przykuty do łańcucha ewolucji, a jednocześnie poprzez dar oraz przekleństwo świadomości zyskuje pozycję osobną, tak dalece, że, jako wyjątek wśród stworzeń, odczuwa kosmiczne osamotnienie. W wierszach Szymborskiej pochwała wielorakiego świata spotyka się z myślą o nicości. Istnienie zatem to odwrotna strona nie-bytu, triumf gry przypadków, chwilowa gościna w rzeczywistości, przelotny romans z życiem. W tych warunkach wzrasta zdumienie doświadczanymi wciąż na nowo zjawiskami, które nie dają się łatwo klasyfikować, oswajać, zawłaszczać. Ziemskie widowisko powinno być oglądane świeżym okiem, bez uprzedzeń i przyjętych wcześniej pewników, za to z pełną świadomością, że zadanie wykonalne jest w bardzo ograniczonym zakresie, że udział w spektaklu trwa zbyt krótko.
Linie znaczeniowych napięć przebiegają w poezji Wisławy pomiędzy wyznacznikami istnienia pojedynczej osoby a przynależnością do rodzaju ludzkiego, pomiędzy dziejami gatunku a całą historią ewolucji. Człowiek powinien czuć się ukoronowaniem bytów przyrodniczych, a tymczasem według poetki ludzkość to zbiorowisko agresorów w świecie natury. Dlatego w wierszach Szymborskiej zwierzęta - nasi bracia mniejsi - mogą wystąpić z oskarżeniem, zasadnie kwestionując ludzkie dobre samopoczucie.
Doświadczenie dziejów niczego u Szymborskiej nie uczy, studia nad przeszłością nie przynoszą budujących przykładów. Lekcja historii to lekcja zbrodni. Zło pozostaje niezmienne, nienawiść zajmuje bardzo wysoką pozycję. Cierpienia jednostek budują ciągłość historyczną. Kłamstwo, przemoc i strach wydają się niezniszczalne. Wiek, który minął, może bardziej niż poprzednie epoki, zwykł przebierać zło w kostium dobra, demagogicznie manipulować wrażliwością etyczną, eksperymentować z ludzkim sumieniem.
Z wielką podejrzliwością poetka przygląda się wszelkim postaciom utopii społecznych. Dekonstruuje język doktryn ideologicznych, nie wierząc w skuteczność zaklęć. Konstatacje są jednoznacznie smutne: miało być inaczej - jest jak jest. Unikająca wielkich słów poezja Szymborskiej podejmuje obronę nieszczęśliwych, bezwzględnym siłom zła przeciwstawiając bezbronne i bezcenne życie pojedynczego człowieka.
]zestawia ze sobą dwa sprzeczne układy: czasu ludzkiego - skierowanego ku śmierci - oraz czasu wiecznej sztuki. Wydobyte zostają niedostatki potocznego doświadczenia, w którym skazani jesteśmy na nieustającą improwizację, na zamęt wątpliwych wyjaśnień, zwodnicze zmysły, niedoskonały umysł. Język sztuki cierpi z kolei na nadmiar uporządkowania. Świat poetycki Szymborskiej lokuje się w strefie pogranicza między realnym wymiarem istnienia a artystyczną kreacją, rzeczami a ich odwzorowaniem w pamięci, spełnionym kształtem, a wyobrażoną wersją zdarzeń. „Ja” liryczne Szymborskiej przyjmuje liczne wyzwania świata zewnętrznego. Chce żyć wśród wielu niewiadomych. Wybiera męstwo bycia. Godzi się na radość i rozpacz. Ironia wiąże się u poetki ze współczuciem, humor ze smutkiem, analityczny chłodny dystans z żarliwą potrzebą rozmowy. Zderza ze sobą różne rodzaje języka: od klasycystycznej przejrzystości wypowiedzi przechodzi do odnowionych barokowych konceptów, precyzję aforyzmu przeciwstawia żywiołowi mowy codziennej, łączy metaforę z rzeczowymi opowieściami, w których ważną rolę odgrywa zwykły konkret. Poetka nie godzi się na żadną postać zamkniętego w języku świata. Rozbija schematy mowy, nie dowierza powszechnie aprobowanym wartościom. Nie narzuca czytelnikowi własnego zdania.
Marzenie o lepszym świecie, wymyślonym, ustanowionym w poezji, znów natrafia na serię zastrzeżeń. Szymborska odrzuca myślenie utopijne, nie liczące się z realiami życia. Nie godzi się na łatwy, choć efektowny, literacki eskapizm. Idealna wizja zabrudzona jest zwykle epizodami groteskowo sprzecznymi, pochodzącymi z wymiaru codzienności. Nieprzypadkowo Szymborska polemizuje z założeniami poezji czystej. Wykreowanie świata zależnego wyłącznie od ruchu wyobraźni napotyka zasadniczy opór. Skoro nie można poddać się demiurgicznemu złudzeniu, pozostaje dokonywana w słowie poetyckim korekta wielu istniejących światów.
Szymborska nie wierzy wyobraźni, podejrzewa intelekt. Wypracowuje język poetycki w oparciu o nieustającą korektę tradycyjnych rozwiązań artystycznych. Prowadzi utarczki z kanonami literackiego wysłowienia i mową codzienną. Nie przekreśla świata rzeczy ani tez nie pragnie uformować słowa doskonale pięknego.
Nic dwa razy (Wołanie do Yeti)
Nic dwa raz się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża ? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat ? A może kamień ?
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem ?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, wpółobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody
Dwie małpy Breughla (Wołanie do Yeti)
(nawiązanie do obrazu, podobnie w wierszu Ludzie na moście, czy Kobiety Rubensa, relacja malarstwo, sztuka - a rzeczywistość - spostrzeżenie własne)
Tak wygląda mój wielki maturalny sen:
siedzą w oknie dwie małpy przykute łańcuchem,
za oknem fruwa niebo
i kąpie się morze.
Zdaję z historii ludzi.
Jąkam się i brnę.
Małpa, wpatrzona we mnie, ironicznie słucha,
druga niby to drzemie -
a kiedy po pytaniu nastaje milczenie,
podpowiada mi
cichym brząkaniem łańcucha.
Wietnam (Sto pociech 1967)
Kobieto, jak się nazywasz? - Nie wiem.
Kiedy się urodziłaś, skąd pochodzisz? - Nie wiem.
Dlaczego wykopałaś sobie norę w ziemi? - Nie wiem.
Odkąd się tu ukrywasz? - Nie wiem.
Czemu ugryzłaś mnie w serdeczny palec? - Nie wiem.
Czy wiesz, że nie zrobimy ci nic złego? - Nie wiem.
Po czyjej jesteś stronie? - Nie wiem.
Teraz jest wojna musisz wybrać. - Nie wiem.
Czy twoja wieś jeszcze istnieje? - Nie wiem.
Czy to są twoje dzieci? - Tak.
Pogrzeb (Wołanie do Yeti)
Czaszkę z gliny wyjęli,
położyli w marmury,
luli luli ordery
na poduszkach z purpury.
Czaszkę z gliny wyjęli.
Odczytali z karteczki
a) był to chłop serdeczny,
b) zagrajcie, orkiestry,
c) szkoda, że nie wieczny.
Odczytali z karteczki.
A ty oceń, narodzie,
a ty szanuj tę zdobycz,
że kto raz się urodzi,
może zyskać dwa groby.
A ty oceń, narodzie.
Nie zabrakło parady
dla tysiąca puzonów
i policji dla tłumów,
i huśtania dla dzwonów.
Nie zabrakło parady.
Mieli oczy umkliwe
od ziemi ku niebiosom,
czy już lecą gołębie
i bomby w dziobkach niosą.
Mieli oczy umkliwe.
Między nimi i ludem
miały być tylko drzewa,
to tylko, co się w liściach
przemilczy i prześpiewa.
Między nimi i ludem.
A tu mosty zwodzone,
a tu wąwóz z kamienia,
z dnem gładzonym pod czołgi,
z echem do zadudnienia.
A tu mosty zwodzone.
Jeszcze pełen krwi swojej
lud odchodzi z nadzieją,
jeszcze nie wie, że z grozy
sznury dzwonów siwieją.
Jeszcze pełen krwi swojej.
Konkurs piękności męskiej (Sól 1962)
Od szczęk do pięty wszedł napięty.
Oliwne na nim firmamenty.
Ten tylko może być wybrany,
kto jest jak strucla zesupłany.
Z niedźwiedziem bierze się za bary
groźnym (chociaż go wcale nie ma).
Trzy niewidzialne jaguary
padają pod ciosami trzema
Rozkroku mistrz i przykucania.
Brzuch ma w dwudziestu pięciu minach.
Biją mu brawo, on się kłania
na odpowiednich witaminach.
Cień (Sól 1962)
Mój cień jak błazen za królową.
Kiedy królowa z krzesła wstanie,
błazen nastroszy się na ścianie
i stuknie w sufit głupią głową.
Co może na swój sposób boli
w dwuwymiarowym świecie. Może
błaznowi źle na moim dworze
i wolałby się w innej roli.
Królowa z okna się wychyli,
a błazen z okna skoczy w dół.
Tak każdą czynność podzielili,
ale to nie jest pół na pół.
Ten prostak wziął na siebie gesty,
patos i cały jego bezwstyd,
to wszystko, na co nie mam sił
- koronę, berło, płaszcz królewski.
Będę, ach, lekka w ruchu ramion,
ach, lekka w odwróceniu głowy,
Królu przy naszym pożegnaniu,
królu, na stacji kolejowej.
Królu, to błazen o tej porze,
królu, położy się na torze.
Dworzec (Sto pociech 1967)
Nieprzyjazd mój do miasta N.
odbył się punktualnie.
Zostałeś uprzedzony
niewysłanym listem.
Zdążyłeś nie przyjść
w przewidzianej porze.
Pociąg wjechał na peron trzeci.
Wysiadło dużo ludzi.
Uchodził w tłumie do wyjścia
brak mojej osoby.
Kilka kobiet zastąpiło mnie
Pośpiesznie
w tym pośpiechu.
Do jednej podbiegł
ktoś nie znany mi,
ale ona rozpoznała go
natychmiast.
Oboje wymienili
nie nasz pocałunek,
podczas czego zginęła
nie moja walizka.
Dworzec w mieście N.
dobrze zdał egzamin
z istnienia obiektywnego.
Całość stała na swoim miejscu.
Szczegóły poruszały się
po wyznaczonych torach.
Odbyło się nawet
umówione spotkanie.
Poza zasięgiem
naszej obecności.
W raju utraconym
prawdopodobieństwa.
Gdzie indziej.
Gdzie indziej.
Jak te słówka dźwięczą
Wisława Szymborska urodziła się w 1923 roku w Bninie (obecnie część Kórnika). W latach 1945 - 48 studiowała filologię polską i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1953r. była członkiem zespołu redakcji tygodnika „Życie Literackie”. Tam prowadziła dział poezji, a także rubrykę „Lektury nadobowiązkowe”, kontynuowane potem w „Gazecie Wyborczej”.
Poetka zadebiutowała wierszem „Szukam słowa” na łamach „Dziennika Polskiego” w 1945r. W 1952r. wydała pierwszy tom poezji „Dlatego żyjemy”. Poetka jest laureatką nagrody literackiej miasta Krakowa (1954) oraz Nagrody Ministra Kultury i Sztuki II stopnia (1963). W 1996r. otrzymała literacką Nagrodę Nobla. Komitet Noblowski uzasadnił swoją decyzję w następujący sposób: „za poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości”.
W poezji Wisławy Szymborskiej przeważa nieustające zdziwienie. Niemożliwość scalenia wynika z paradoksalnej struktury bytu. Paradoksy w poezji dotyczą przede wszystkim języka zanurzonego w codzienności, a także w sposobach ich rozpoznawania nie w uniwersaliach, lecz w tym, co zwykłe, nawet banalne. To zdziwienie, widoczne w całej poezji, podlega pewnej ewolucji. W tomikach „Sto pociech”, „Wszelki wypadek”, „Wielka liczba” zdziwienie mieszało się z dyskretną ironią. Warstwa znaczeń filozoficznych, istotna w poezji Szymborskiej, rodzi się na drogach, które rozumowaniu wyznaczył Sokrates: u podstaw leży zawsze „wiem, że nic nie wiem”, dochodzenie do prawdy przybiera zaś postać żywego dialogu. Autorka bardzo często stawia w wierszach pozornie naiwne pytania, zmierzającego do ustalenia prawdy na drodze racjonalizmu i intelektualizmu etycznego, utożsamiającego szczęście, dobro i cnotę ze zdolnością do odróżniania dobra i zła. W tomikach wierszy z lat 60. i 70. dialog ma wyraźnie charakter majeutyczny - pomagający nam, czytelnikom, samodzielnie dochodzić do prawdy. Paradoks dochodzenia do prawdy u Szymborskiej polega na tym, że w finale znajduje się to, co było początkiem u Sokratesa - „nie wiem”. Wymienione wyżej trzy tomy skupiają się na nierozwiązanej tajemnicy życia: wyjaśnienia nie przynoszą teorie naukowe jego powstania i przemian, bo różnorodność form (rośliny, ryby, ptaki) wydaje się nieograniczona.
Ironia Szymborskiej czasem łączy się z humorem, bywa łagodna, ale często staje się gorzka. Wiersze z tomików „Ludzie na moście” oraz „Koniec i początek” w planie sokratycznego dochodzenia do prawdy wiążą się ze wstępną fazą poznawczego dialogu - dochodzi do zbijania argumentów przeciwnika, obok zdziwienia, ironii jest także negacja. Przedmiotem refleksji nie są już tajemnice życia na naszej planecie, ale tajemnice cywilizacji, którą tworzy człowiek. Ubożenie duchowe człowieka współczesnego, ograniczenie jego wyobraźni za sprawą kultury masowej jest wg poetki zniewoleniem. Wiersz „Schyłek wieku” z tomiku „Ludzie na moście”, a także utwory zamieszczone w tomiku „Koniec i początek” rozszerzają refleksję nad zmianami zachodzącymi w psychice i świadomości człowieka współczesnego.
„Schyłek wieku” u Szymborskiej nie prowadzi do nastrojów katastroficznych, irracjonalnych przeczuć końca świata, jest tylko okazją do intelektualnych rozpoznań, chłodnego obrachunku.
Przedmiotem zainteresowania poetki pozostaje każdorazowo człowiek, jego przemijanie, bezbronność i miejsce w świecie. Swoje refleksje poetka wyraża prostym, jasnym językiem.
TOMY WIERSZY:
1952 - „Dlatego żyjemy”
1954 - „Pytania zadawane sobie”
1957 - „Wołanie do Yeti”
1962 - „Sól”
1967 - „Sto pociech”
1972 - „Wszelki wypadek”
1976 - „Wielka liczba”
1986 - Ludzie na moście”
1993 - „Koniec i początek”
1996 - „Widok z ziarenkiem piasku”
2002 - „Chwila”
2003 - „Rymowanki dla dużych dzieci”
2005 - „Dwukropek”
2009 - „Tutaj”
14