Aleksander Fredro - Wielki człowiek do małych interesów
Krótki wstęp:
Fredro nie pisał regularnie: były okresy płodne i okresy milczenia. Najdłuższą przerwę spowodowało poczucie rozminięcia się z romantyzmem emigracyjnym i ostra krytyka dzieł pisarza przez romantyków. S. Goszczyński zarzucał pisarzowi kosmopolityzm i nie dopatrzył się w jego twórczości ducha narodowego. W latach 1818 - 1835 powstały takie dzieła Fredry, jak "Pan Geldhab", "Mąż i żona", "Cudzoziemczyzna", "Pan Jowialski", "Śluby panieńskie", "Zemsta", "Dożywocie". W okresie milczenia Fredro pisał niewiele i nic nie publikował. Drugi okres twórczy to lata 1855 - 1868. Powstają wówczas takie sztuki, jak "Wielki człowiek do małych interesów", "Co tu kłopotu!", "Ożenić się nie mogę", "Rewolwer", "Godzien litości". W utworach tych poeta położył nacisk na bogacenie się ludzi reprezentujących nowe społeczne siły oraz zmienił technikę komponowania postaci. Fredro był także twórcą poematów, bajek ("Paweł i Gaweł", "Małpa w kąpieli"), opowiadań i aforyzmów. W swoich komediach głosił kult miłości "przez rozum do serca". Był zwolennikiem wolnej, stałej miłości którą trzeba sobie wywalczyć.
OSOBY DRAMATU:
Ambroży Jenialkiewicz
Matylda-bratanka Jenialkiewicza SIOSTRY
Aniela- siostrzenica Jenialkiewicza
Karol- brat Anieli, siostrzeniec Jenialkiewicza
Dolski- podopieczny Jenialkiewicza
Antoni- sąsiad Dolskiego
Alfred-, przyjaciel Dolskiego
Telembecki- rządca Dolskiego
Marcin- służący Dolskiego
Pan Ignacy- daleki krewny i domownik Jenialkiewicza
Pani Moczybłocka- jakaś krewna
Tapicer
Oficjaliści, lokaje Jenialkiewicza
Rzecz dzieje się w 1,2,3 i 5 akcie na wsi, w domu Jenialkiewicza, a w 4 w mieście w mieszkaniu Dolskiego.
Akt pierwszy
I
Rzecz dzieje się w salonie. Jenialkiewicz i Dolski spotykają się na środku sceny.
Jenialkiewicz i Dolski rozmawiają o tym, że ten Dolski ma już prawie załatwiony urząd. Jenialkiewicz od roku nie jest już jego opiekunem, jednak nadal pomaga mu w interesach. Jenialkiewicz miał w swej karierze i nadal ma wiele opiek, m.in. zajmuje się synem swego brata Antoniego, Leonem, który był po uszy zadłużony, ale oczywiście on, jako opiekun, wszystko doprowadził do porządku. Leon jest paniczem, który „ma dobre serce, ale języczek!...”, poza tym nie chce słuchać wuja. Inna sprawa z Matyldą (córka brata Józefa), która ma pokaźny majątek, więc Jenialkiewicz musi nim zarządzać. Z tego wspaniałego majątku zrobiły się zwaliska. Facet, zamiast brać się za naprawę, napisał rozprawę. Jeszcze opieka po siostrze, nad panem Karolem i panną Anielą, ale to jak rodzina, więc się nie liczy. Karol to dobry chłopak, długów narobił, ale złoto, klejnot! A Aniela anioł, nie dziewczyna. Dolski jest tego samego zdania. Jenialkiewicz domyśla się, że Dolski kocha się w Anieli, ale chce ożenić go z Matyldą, zaś Anielę z Leonem. Zaczyna więc „bałamucić” chłopaka. Wracają do interesów - Dolski ma objąć jakiś urząd Dyrektora w Towarzystwie Kredytowym, ale swe zamiary muszą zachować w tajemnicy, czego chłopak nie rozumie. Jenialkiewicz karze mu się tym nie przejmować.
II
Jenialkiewicz, Dolski, Aniela.
Przychodzi Aniela, Jenialkiewicz wcześniej ją wołał, ale nie pamięta po co, karze jej siadać i pisać list, bo sam ma tyle interesów na głowie, że potrzebuje sekretarza. Aniela mówi, że to nie przez interesy, ale przez to, ze jego pisma nikt nie przeczyta. Tutaj przykład komizmu - Aniela próbuje odczytać pismo wuja, wychodzi im wyraz „streszczony”. Jenialkiewicz tłumaczy, ze tak bazgrze, bo ma mało czasu, zawsze się spieszy. Ciągnie Dolskiego, by pokazać mu arcyciekawa rozprawę o tym, jak ma się „J” do „A” w alfabecie itd, po czym odchodzi z oficjalistami.
III
Aniela, Dolski.
Dolski jest prawie pewny, że Leon kocha Anielę, ale jakże jej nie kochać? Aniela przepisuje list, ale nie może się doczytać, nie zauważyła Dolskiego, wystraszyła się, gdy za jej plecami odczytał słowo „miłość”. No i tam się trochę bajerują. Dolski w końcu przeraża się tym, co nagadał i wychodzi. Aniela zastanawia się, czy on ją kocha. Tak pięknie rozprawia o miłości, ale z jego serca nie potrafi wyczytać uczucia.
IV
Matylda w stroju do jazdy konnej, Aniela.
Matylda jest zła, bo zapowiadała Karolowi (on jest bratem Anieli), że dziś ma jechać z nią na przejażdżkę konną, a on wybrał się na polowanie. Jaki on niegrzeczny, nie to, co Dolski, który kocha się (według Matyldy) w Anieli z wzajemnością. Ma zamiar nie rozmawiać z Karolem przez tydzień.
V
Aniela, Matylda, Jenialkiewicz.
Matylda mówi Jenialkiewiczowi (ironicznie), że ładny z niego opiekun: jeden pupil zawsze się czai, a drugi zawsze lata. Jenialkiewicz jest pewien, że choćby miał niewiadomo ile opiek, nigdy nie trafi na takiego „kozaka” jak ona. I ochrzania ją, że sama jeździ na konne przejażdżki. Ta mówi, że pani Moczybłocka, jakaś jej towarzyszka, jest za gruba i nie ma pod nią konia. J. się oburza, ale mija mu,prosi Anielę, by wyszła, bo musi pogadać z Matyldą.
VI
Matylda (przez całą scenę spokojna), Jenialkiewicz.
Jenialkiewicz oznajmia Matyldzie, ze ma dla niej męża. Ta droczy się z nim. Dowiaduje się, że to Dolski, od razu mówi, ze go nie chce (dość komiczna scena), bo jej się nie podoba. I nie będzie posłuszna wujowi, mimo, że kocha stryjaszka. Radzi sobie przecież bez jego rad, bo nawet jak on karze jej coś zrobić, ona zawsze robi na odwrót i źle na tym nie wychodzi. Może nawet zostać starą panną, wujaszek też jest kawalerem, a wszyscy go kochają. Jenialkiewicz woła lokaja, pyta, czy pan Karol wrócił. Matylda woła przechodzącego Dolskiego.
VII
Matylda, Dolski.
Matylda, z racji tego, że dziś jest 9 dzień miesiąca (a to kabalistyczna liczba), powróży Dolskiego. Mówi mu, że jego zamiar, który ukrywa przed wszystkimi, nie może być spełniony. Ona ma na myśli małżeństwo z nią, ale Dolski doskonale rozumie, że nie dostanie urzędu. Matylda odchodzi, Dolski pozostaje w zdziwieniu.
akt drugi
I
Jenialkiewicz, Aniela, Dolski, Pan Ignacy, Lokaj.
Jenialkiewicz przegląda korespondencję, lokaj mu ją podaje, Aniela przepisuje, co chwilę rzucając okiem na Dolskiego. Pan Ignacy kłóci się tak delikatnie z Jenialkiewiczem o bezsens tej całej korespondencji, o to, że Jenialkiewicz nie nadaje się na wiejskiego gospodarza (ale nadawałby się na jakiegoś ministra), źle prowadzi gospodarkę, bydła nie trzyma się w stajni ciągle, bo musi jeść i takie tam. Przez całą scenę raczej nic istotnego.
II
Aniela, Pan Ignacy.
Pan Ignacy zachwyca się na statecznością i godnością. Chodzą słuchy (i rozmawia o tym z Anielą) , że Dolski ma się żenić, bo nad jego łóżkiem wisi malowany przez niego samego obrazek jakiejś świętej, która kogoś strasznie przypomina. Aniela uważa Ignacego za poczciwego staruszka.
III
Aniela, Pan Ignacy, Matylda.
Matylda pyta lokaja, czy wrócił już Pan Karol. Ten odpowiada, że jeszcze nie. Postanawia więc jechać sama. Pan Ignacy proponuje jej swoje towarzystwo, Matylda trochę się z niego śmieje. Pan Ignacy ironizuje, że on wie, że najlepiej to się wyjeżdża na konne przejażdżki z Karolem, ale on w tym momencie tez chętnie potowarzyszy. Ignacy odchodzi śmiejąc się.
IV
Matylda, Aniela.
Matylda dziwi się, z czego śmieje się Pan Ignacy. Aniela zaczyna wyjawiać jej swoje sekrety: że kocha Dolskiego, od momentu kiedy to zorientowała się, że on też ją kocha. Matylda mówi, że dziwne w takim razie jest to, że wuj dopiero co proponował jej małżeństwo z Dolskim. Aniela dochodzi do wniosku, że Dolski bawił się nią, a pan Ignacy opowiadał głupstwa. Wchodzi Leon. Matylda chce jechać sama na przejażdżkę, bo nie ma Karola. Aniela się ofiaruje, ale Matylda odmawia. Leon proponuje swoje towarzystwo, ale ona nadal odmawia, wychodzi.
V
Aniela, Leon.
Aniela z Leonem gadają o Matyldzie, Leon podrywa Anielę, ale twierdzi, że kocha się w Matyldzie. Matylda natomiast nie przejmuje się Dolskim, bo i tak za niego nie wyjdzie. Ona jest zbyt pewna, i myśli, że ma cały świat pod nogami.
VI
Leon, Dolski.
Leon przyznaje się Dolskiemu, że wcale nie chce Matyldy. Skarży się również Dolskiemu, że nie ma pieniędzy, więc Dolski obiecuje mu pożyczkę. Leon obiecuje, że odda, ale nieprędko, albowiem podał się na dyrektora w Towarzystwie Kredytowym. Ma wiele przychylnych głosów, ale planuje też przekupić jednego gościa, któremu jego ojciec jest winny pieniądze, oddając mu ni z tego ni z owego całą sumę. Drugiego - kupując konie, których życzy sobie jego żona i odsprzedając je potem, jakby robił łaskę - gościu będzie chciał się odwdzięczyć, więc odda na niego głos. Trzeciego - który lubi grać w bilard, ale zawsze przegrywa, Leon podłoży się, a gościu w zamian zagłosuje na niego, by nie tracić gracza. Dolskiemu wcale się to nie podoba, uważa, że wybory powinny być „wolne od wszelkiego wpływu”. Leon mówi jednak, że nie weźmie pieniędzy od Dolskiego, bo ten nie jest zbyt majętny. Dolski przyznaje się, że tej zimy odziedziczył znaczny majątek po ciotce. Leon jest bardzo zdziwiony.
VII
Leon, Dolski, Karol.
Karol wchodzi i pyta, kto i co odziedziczył. Czy przypadkiem nie on? Dowiaduje się, że to Dolski, zastanawia się, czy i on nie znalazłby jakieś od dawna zmarłej, kochanej ciotuni. Dolski chce przynieść Leonowi pieniądze, ale ten już nie chce. Odchodzi.
VIII
Dolski, Karol.
Karol dalej marzy o zmarłej, bogatej ciotuni. Dolski zaś zastanawia się nad stanowiskiem dyrektora, chce coś tam pokombinować, ale boi się, że Leon go ubiegnie. Postanawia oświadczyć się pannie Anieli. Karol chce pić z Dolskim za zdrowie jego zmarłej ciotki, ten jednak od dzieciństwa ma „wstręt do wina”. Dolski chce odejść, Karol idzie z nim, chce usłyszeć historię o ciotce, której Dolski prawie nie znał, a która przepisała mu majątek.
Akt trzeci
Salon z otwartą kolumnadą na ogród, kanapy i stoły.
I
Matylda, Karol.
Karol mówi, ze konie osiodłane i proponuje Matyldzie polowanie, ale Matylda nie chce jechać, więc on mówi, że się bierze od razu do roboty. Panna jest obrażona, Karol po raz któryś tam ją przeprasza. Bajeruje Matyldę, że ona nadawałaby się do polowania, musiałaby poznać, co to za przyjemność polować na bekasy, a on ma lekką pozłacaną fuzyjkę, akurat stworzoną idealnie dla niej. Matylda zapala się do tego pomysłu, ale i tak nie przestaje się gniewać, bo cały poranek czekała na niego. Karol opowiada jej o tym, jak to ugrzązł w dziurze na polowaniu i dopiero wyciągnął go jakiś szlachcic. Nagle karze Matyldzie nie przeszkadzać mu, bo szuka jakiejś ciotki, po której mógłby odziedziczyć majątek tak jak Dolski. Matylda jest zdziwiona, że Dolski dostał spadek, wchodzi Aniela, która to potwierdza.
II
Matylda, Karol, Aniela.
Karol zawzięcie tłumaczy Anieli i Matyldzie, jak to Dolski odziedziczył spadek. Chce, aby one pomogły mu szukać ciotki, one jednak nie chcą. Przechodzą na inną stronę pokoju (za oknem widać Dolskiego). Aniela opowiada o rozmowie z wujem, który powiedział jej, że Dolski jest dla niej za bogaty, jest tym załamana. Przez okno widać, jak Dolski wręcza jej różę, jednak Aniela jej nie przyjmuje. Karol dalej męczy się z szukaniem w księgach tej ciotki. Matylda zbliża się do Dolskiego i zaczynają rozmawiać.
III
Karol, Leon, w głębi Matylda i Dolski.
Leon śmieje się z przewrotności Matyldy, której jeszcze wczoraj Dolski był niemiły, a dziś jest przyjemny. Wszystko to zasługa stryja Jenialkiewicza, ot „wielki człowiek do małych interesów”. Karol dalej męczy Leona o ciotkę, albowiem znalazł jakąś i próbuje dociec jej pochodzenia. Leon nie słucha go-odchodzi. Karol wścieka się, że nikt nie chce pomóc, a wszyscy przeszkadzają.
IV
Matylda, Dolski.
Matylda próbuje wyciągnąć Dolskiego na przejażdżkę konną. Dolski pyta o Anielę, Matylda mówi, że ta lubi jeździć, ale ma słabą rękę, daje się ponosić koniowi. Pyta Dolskiego, czy kiedyś kogoś kochał, ten nie odpowiada, bo miłość jest dla niego świętością. Zaczyna się niepokoić, że Matylda go kocha. Ta znowu zaczyna wypytywać o strzelanie, chwali się swymi umiejętnościami i pyta o jego umiejętności. Dolski znów pyta o Anielę, zachwyca się jej łagodnym usposobieniem. Uważa, że „delikatne rączki” kobiet nie są stworzone do broni, a sama obrona to rzecz mężczyzn. Matylda zmienia taktykę, pyta Dolskiego o jego ideał kobiety. Ten zapala się, opisuje Anielę. Opowiada też coś o przyjacielu, którego zranił, teraz jest kaleką - to odnośnie zapalczywości, o którą oskarża go Matylda. Zdradza, że teraz, jak gniew go ogarnie, zaczyna śpiewać jakąś piosenkę. Nawet ją nuci - Matylda się śmieje. W końcu wybiega, ciągle się śmiejąc.
V
Dolski, sam.
Zastanawia się, o co chodzi: Aniela zawsze była mu przychylna, a teraz, gdy śpieszy on z deklaracjami, nie chce z nim rozmawiać. Za to Matylda zaczyna się do niego przystawiać. Dolski odchodzi i spotyka Jenialkiewicza. Zwierza mu się, że chce wyjechać. Przejmuje się tymi dwoma kobietami, tym, że Karol zazdrości mu majątku oraz tym, że Leon chce mu odebrać posadę Dyrektora.
VI
Jenialkiewicz, Dolski, następnie Matylda, Aniela, Karol, Leon.
Jenialkiewicz zwołuje wszystkich. Staje na środku i wydaje dyspozycje (bo on musi wyjechać): Aniela z Matyldą i panią Moczybłocką mają jechać do miasta, do jego mieszkania, na punkt 12. Wszystko jest przygotowane. W to samo miejsce mają się udać Leon z Dolskim, ale oni wyjadą dopiero o 21. zaś Karol dostaje zapieczętowany list. Z miasta ma zabrać Antka Fujarę i jechać z nim na górny folwark, gdzie postąpi według dyspozycji zawartych w liście. Tego wszystkiego słuchał pan Ignacy i jak zwykle krytykował Jenialkiewiczaa, ale w rezultacie razem wychodzą. Leon śmieje się, jaka to dobrana para z Jenialkiewicza i pana Ignacego: „wielki człowiek do małych interesów i mały człowiek do dużych interesów”.
VII
Matylda, Aniela, Karol, Leon.
Matylda przekonuje Anielę, że Dolski ją kocha (znaczy się Anielę). Karol martwi się, jakie instrukcje zawarł dla niego wuj w liście. Karol i Leon kpią z Dolskiego, ze jest pupilem Jenialkiewicza, pewnie dlatego, że odziedziczył majątek. Aniela sprzeciwia się tej rozmowie o majątkach. Zakasowała Leona: stwierdziła, że będzie mądrzejszy, gdy zacznie cenić rozum innych. Matylda ją popiera. Karol dalej szuka ciotki. Leon zastanawia się, czy Dolski będzie się żenił. Razem z Karolem podrywają Matyldę. Ta mówi, że będzie przeistaczać społeczeństwo, a zacznie od tego, że na balu sama będzie sobie wybierać „taneczników” (emancypantka). W końcu wybiera się z Karolem na przejażdżkę konną.
Akt czwarty.
Obszerny pokój.
I
Jenialkiewicz, Marcin, później Dolski.
Jenialkiewicz pyta Marcina, gdzie jego Pan(czyli Dolski). Okazuje się, że Dolski jeszcze śpi, Jenialkiewicz dobija się do niego. Dolski wychodzi zaspany, w szlafroku. Przeprasza Jenialkiewicza, ale wczoraj zbyt późno się położył. Jenialkiewicz daje mu spis jakiś mężczyzn, Dolski ma iść do nich ubrany we frak, bo już wszyscy wiedzą, że będzie on pretendował do stanowiska dyrektora. Jenialkiewicz uknuł jakąś intrygę: Aniela z Matyldą mają tu przyjechać, on zostawił im list, w którym dowiedzą się, dlaczego mają to zrobić. Dolski ma je odebrać. Wychodzi. Marcin-sługa oznajmia przybycie pana Telembeckiego.
II
Dolski, Telembecki, później Tapicer.
Telembecki czeka na Dolskiego już od tygodnia, chciał jechać do niego na wieś, ale Jenialkiewicz kazał dostarczyc Dolskiemu jakieś papiery. W tym czasie przychodzi też tapicer, melduje, że wszystko już gotowe, nie wie tylko, czym pokryć meble. Dolski odsyła go. Trembecki słyszał, że Dolski ma się żenić. Załatwiają papierkową robotę. Trembecki gubi okulary. Przychodzi pan Henryk. Dolski biegnie do niego, wraca, ciągnie za dzwonek, żeby wezwać lokaja, urywa sznurek, który leci w Telembeckiego. Dolski jest spanikowany, więc śpiewa piosenkę, która go uspokaja: „Czemuś oczka zapłakała…”. Telembecki proponuje, by Dolski porozmawiał przez okno z panem Henrykiem (dolski na początku w w ogóle nie chciał z nim gadać), więc ten wychyla się i coś tam krzyczy, odsyła faceta z powrotem, bo nie ma czasu. Siada z Telembeckim i znowu załatwiają jakieś sprawy - karczma się spaliła na Wólce, woły chude i takie tam. Dolski karze lokajowi Marcinowi nikogo nie wpuszczać, nawet zamknąć drzwi na klucz i udawać, ze nikogo nie ma, ale Marcin zgubił klucz. Marcin gdzieś tam wychodzi, Dolski z Telembecki próbują zamknąć drzwi innym kluczem.
III
Dolski, Telembecki, Alfred ( pojawia się w drzwiach, gdy Dolski chce je zamknąć).
Alfred śmieje się, że Dolski jeszcze w szlafroku. Ten tłumaczy się brakiem czasu, ma duzo pracy i jeszcze nie zdążył się ubrać W tej scenie Dolski z Telembeckim próbują załatwiać interesy, a Alfred ciągle wtrąca im się do rozmowy, pytając o książkę lub fortepian. Alfred siada do fortepianu i śpiewa arię, co przeszkadza pracującym. W końcu Dolski kończy pracę i siada z Alfredem. Ten pyta, czy to prawda, ze Dolski pretenduje do stanowiska dyrektora w Towarzystwie Kredytowym. Dolski potwierdza, nie mógł przecież odmówić Jenialkiewiczowi. Alfred mówi mu, że pójdzie do swoich znajomych i namówi wyjaśni im, że pod anonimem, którego obstawiał Jenialkiewicz do tego stanowiska kryje się właśnie Dolski. Żegnają się.
IV
Dolski, Marcin.
Marcin informuje Dolskiego, że lokaj hrabiego czeka na odpowiedź. Dolski najpierw krzyczy, potem uspokaja się i obiecuje zejść do niego. Lokaj się spieszy, Dolski znowu się denerwuje, śpiewa swoja piosenkę. Marcin przeklina, Dolski go ochrzania za „niewybredne słowa”. Marcin zalał wodą plenipotencję Dolskiego, znowu wariactwo, wszyscy biegają, Marcin biegnie za Telembeckim, Dolski będzie pisał nowa plenipotencję. Dolski zostaje sam, zamyka drzwi na klucz. Ktoś dzwoni do drzwi, Dolski, by nie słyszeć tego, śpiewa swoja piosenkę. Robi to coraz głośniej. Marcin krzyczy, żeby otworzyć, bo to pan Antoni z Koleczkowa.
V
Dolski, pan Antoni.
Dolski wita się z Antonim. Antoni opowiada historię, jak to prawie nie umarł, bo go coś ścisnęło. Karze zgadywać Dolskiemu, co go uratowało ( okazuje się, że surowy ogórek). Ale Dolski nie mógł zgadnąć, denerwuje się, i na uspokojenie śpiewa piosenkę.
VI
Dolski, Pan Antoni, Telembecki, Marcin ( w przedpokoju).
Dolski wyjaśnia Telembeckiemu, że zapomniał plenipotencji (tj. upoważnienie kogoś do podejmowania zwykłych czynności prawnych w imieniu i na rzecz osoby), więc teraz ją przepisują. Pan Antoni, widząc, że Dolski jest zajęty, postanawia odejść. Na odchodnym śmieje się, jaki ten Jenialkiewicz śmieszny z tym ukrywaniem swojego kandydata na stanowisko dyrektora, przecież wiadomo, że to będzie jego bratanek, Leon.
VII
Dolski zabrania Marcinowi kogokolwiek wpuszczać, bo go zabije inaczej. Załamuje się, że ze wszystkich stron go podkopują. Spóźnił się po pannę Anielę i całą resztę, zastanawia się, jak tu spławić Matyldę, która się do niego przystawiała, nie wie też, czemu Aniela nie chciała przyjąć jego róży. Słyszy, że ktoś chce wejść, Marcin nie chce go wpuścić. W końcu wchodzi Jenialkiewicz z pannami, po które miał wyjść Dolski(tj. Aniela i Matylda)
VIII
Dolski, Jenialkiewicz
Jenialkiewicz ochrzania Dolskiego, że ten chodzi nieubrany. Dolski tłumaczy się, że ciągle ktoś go odwiedzał, cos od niego chciał. Okazuje się, że tych wszystkich ludzi przysłał właśnie Jenialkiewicz, bo są to poważni ludzie i od nich uzyskałby poparcie w wyborach na dyrektora. Dolski nie wytrzymuje, wścieka się, jest bardzo ostry w słowach. Jenialkiewicz żegna się z nim, Dolski jest pewien, że go obraził, ten mówi, że tyle pracy włożył, by ukształtować sytuację Dolskiego, a ten wszystko zniszczył swoim zachowaniem, obraził wpływowych ludzi, których Jenialkiewicz mu przysłał. Postanawiają wszystko naprawić: Dolski ma zarezerwować we francuskiej restauracji stolik na 6 osób, Jenialkiewicz zaprosi tam wszystkich, których Dolski mógł urazić. Wychodzi. Dolski jest załamany - to wszystko jest ponad jego siły.
Akt Piąty.
Salon, tak jak w pierwszym akcie.
I
Matylda, Aniela.
Matylda śmieje się z tego, jaki Dolski był zmieszany, gdy je zobaczył, jak się chował nieubrany za plecami Jenialkiewicza. Aniela broni go. Zaczynają inną rozmowę: Aniela tłumaczy Matyldzie, że jej brat, Karol, kocha ją jak siostrę i ona prosi Matyldę, aby nie sprawiła, że on pokocha ją inaczej. Matylda jest zdziwiona, że Karol jest w niej zakochany, Aniela mówi, że przecież są prawie nierozłączni, bardzo dużo czasu spędzają ze sobą. Matylda znowu przeczy. Śmieje się, trochę z przymusu. Wbiega Karol, chce znać powód jej wesołości. Zaczynają śmiać się razem, mimo, że Karol nie wie, z czego. Odprowadza Matyldę ciągle się śmiejąc, potem rzuca się na kanapę.
II
Aniela, Karol.
Karol pyta Anielę z czego się śmiali, czy przypadkiem nie z tej ciotki, której Karol ciągle szuka? Karol śmiał się, bo Matylda się śmiała. Teraz jest smutny, ale nie powie Anieli, dlaczego. Za to pyta, czy Dolski chce się żenić z Anielą, czy z Matyldą. Ta nie wie, ale Dolski raczej nie kocha się w Matyldzie. Karol jest uszczęśliwiony, chce, żeby Aniela wyszła za Dolskiego.
III
Aniela, Karol, Dolski.
Dolski strasznie blady, chce rozmawiać z Anielą i Karolem. Ma zamiar jechać do domu, nie dba o wybory- chce uciec. Opowiada, że wczoraj miał sądny dzień: wszyscy go nachodzili, on nie miał czasu, plątał się, biegał, wszystko zepsuł, ciągle słuchał Jenialkiewicza, chyba za bardzo. Uraził znajomych, więc Jenialkiewicz kazał mu wynająć stolik w restauracji, miał tam zaprosić znajomych, których Dolski obraził. Jednak wieczorem nikt tam nie przyszedł, Dolski w rozpaczy upił się (mimo, że wcześniej nigdy nie wziął do ust nawet kieliszka). Wyprawiał cuda - niewidy! Sprosił wszystkich do stołu, krzyczał, tańcował ( bo w sąsiedniej Sali była lekcja gry na skrzypcach). Prawie nic nie pamięta, tak się spił, a teraz ma do zapłacenia spory rachunek. Prosi Anielę o przebaczenie tej hańby. Ona mówi, że sporo w tym jego winy, ale nie hańby. Dolski jest podłamany, ma dość, nie jest godzien przebaczenia i litości Anieli, chce iść… nie kończy gdzie, więc Karol dopowiada, że spać, a potem o wszystkim zapomni.
IV
Aniela, Karol, Dolski, Leon, Matylda.
Leon mówi, że już wszystko wiadomo: stryjaszek (Jenialkiewicz) od dawna snuł plany, by osadzić Dolskiego na stanowisku dyrektora, wszystko to, co tak ich dziwiło, to były właśnie jego zabiegi.. tymczasem najprostszą droga to on objął te posadę. Dolski lekko podłamany, gratuluje Leonowi. Leon mówi, że nawet gdyby wiedział wcześniej o zamiarach Dolskiego, to i tak by nie ustąpił. Ale Dolski wiedział, że ma konkurenta, a chciał mu jeszcze pomóc (dawał mu pieniądze). Takich ludzi trzeba szanować. Wszyscy sobie dziękują i gratulują. Matylda przypomina sobie o tym, że miała wprowadzać zmiany w społeczeństwie: w tej chwili każda kobieta ma sobie wybrać tanecznika. Ona sama zwraca się ku Dolskiemu, bo jest człowiekiem uczciwym, dobrym i delikatnym. Ogólne wzruszenie następuje po tych słowach. Karol karze Dolskiemu klękać i prosić Matyldę o rękę, ten więc przyklęka, Matylda karze mu wstać, bo to już niemodne. Dolski mówi, ze to dla niego ogromne szczęście, ale nie jest godzien jej ręki. Matylda karze mu się dobrze zastanowić, bo jest majętna, Dolski się wykręca, ta pyta prosto z mostu: tak czy nie? Dolski odmawia. W tej sytuacji Matylda kieruje go w stronę Anieli, mówiąc, że ona się zgodzi wyjść za niego. Aniela w lekkim szoku, oburza się na Matyldę, która zaczyna parodiować Jenialkiewicza. On praktycznie ciągle, jak chciał kogoś przekonać, mówił :”Spuść się na mnie” - w sensie „zaufaj mi”, i właśnie to parodiowała Matylda. Dolski oświadcza się Anieli. Matylda dziwi się, jak to ona, bogata., została odrzucona dla Anieli, Leon odbiera te słowa bardzo osobiście i prosi Matyldę o rękę. Karol zaczyna się niepokoić. Matylda odmawia Leonowi, bo ten przyznaje się, że „dyplomatycznie” wzdychał ku Anieli i cieszyłby się, gdyby go przyjęła. Do Matyldy skusił go jedynie posag. Karol ma pretensje do Anieli, że w swoim szczęściu zapomniała o bracie, ta więc ciągnie go ku Matyldzie. Matylda przyjmuje oświadczyny Karola.
V
Wszyscy ci, co poprzednio, Jenialkiewicz (podróżny ubiór).
Jenialkiewicz wyprowadza Dolskiego i mówi mu, że nie dostał stanowiska, ale ten już o wszystkim wie. Okazuje się, że Jenialkiewicz zapomniał poinformować ludzi o wieczerzy, którą miał zamówić Dolski, ale załatwi jakiś inny urząd Dolskiemu, ale ten już nie chce żadnych stanowisk. Jenialkiewicz teraz czepia się Leona, że nie poinformował go, że został dyrektorem. Ma pretensje, że Leon się go nie poradził, bo on by mu drogę utorował. Wchodzi Matylda, która chce od stryja błogosławieństwa i zezwolenia. Jenialkiewicz domyśla się, że Aniela idzie za Leona, Matylda go uświadamia, że za Dolskiego. Zatem Leon żeni się z Matyldą? - Nie, ona wychodzi za Karola, jeśli wuj zezwoli.
-Oczywiście, że zezwole, przecież to mój plan! No… może rzeczywiście z małymi zmianami, ale to mój plan, od dawna ułożony.
Błogosławi dzieciom i dodaje nieśmiertelne: ”Spuśćcie się na mnie”.
OPRACOWANIE:
Najważniejsza w utworze jest postać Jenialkiewicza, człowieka który jest wielkim biurokratą, kocha czynności urzędowe oraz pozory precyzji organizacyjnej.
1