Modlitwa wstawiennicza
Zdarzają się w życiu takie momenty, gdy chylimy czoła wobec losu i w duszy prosimy o pomoc dla naszych bliskich. Nasze prośby nie bywają zbyt wygórowane, ot chcielibyśmy, aby ktoś z naszych bliskich wyzdrowiał, aby udało się spełnić własne marzenie, lub by ktoś, na kim nam zależy osiągnął zamierzony cel. Nasze podejście pełne jest wtedy altruizmu i bezinteresownej miłości dla tej osoby. Zależy nam wtedy na tym by ci, na których nam zależy czuli się szczęśliwi.
Gdy wypowiadamy prośbę dla kogoś, staje się ona modlitwą wstawienniczą. Wstawiamy się w imieniu kogoś nam bliskiego do Boga, by wspomóc naszą energią tę osobę. Modlitwa posiada w sobie ogromną moc działania, choć jej spełnienie nie zależy jedynie od nas i od tego jak bardzo pragniemy pomóc innym. To, że życzymy innym jak najlepiej, może wspomóc ich dążenia do zrealizowania własnych celów. Ale zdarza się i tak, że prosząc o coś dla kogoś mamy bardziej na uwadze własny interes. Czasami nasze modlitwy bywają bardzo egoistyczne w swej formie. Chcąc, by danej osobie coś się przytrafiło nie do końca godzimy się z wyborem, jaki może ta osoba dokonać. Kiedyś słyszałam, jak pewna kobieta modli się o to, by jej mąż wrócił do niej i ich dzieci. Jej mąż odszedł do innej kobiety pozostawiając ją samą z dziećmi. Kobieta ta codziennie chodziła do kościoła, by jej modlitwa zyskała w swej mocy. I rzeczywiście jej mąż powrócił, ale dla niej samej oznaczało to ponowne wgłębienie się z nim w sferę konfliktu. Nie potrafiła mu wybaczyć, tamtej zdrady. Uważała, że i tak się poświęciła dla dzieci, bo jej zdaniem powinny mieć ojca. Od tego momentu dzieci miały okazje wielokrotnie słyszeć wymówki matki kierowane pod jego adresem. Nie potrafiła zapomnieć a tym bardziej wybaczyć tamtego upokorzenia. W swoim przekonaniu czyniła dobrze i chciała, by się ukorzył przed nią za to, co zrobił. Po jakimś czasie spotkałam ich córkę. Była smutna i przeklinała matkę za to, że pozwoliła ojcu wrócić. Dziewczyna wcale nie miała żalu do ojca, tylko do matki, która uważała się za świętą z powodu swojego poświęcenia. Jej modlitwa zadziałała, choć okazała się bolesna w skutkach dla innych. Takich przykładów jak ten mogłabym opowiedzieć wiele. Podałam przykład złego zastosowania modlitwy wstawienniczej. Zdarzają się jednak sytuacje, w których odrzucamy własny egoizm i wtedy kierujemy do Boga słowa płynące prosto z serca.
W przeszłości mogłam przekonać się osobiście, jak wielką moc może mieć modlitwa, wypowiadana z miłości dla drugiej osoby.
Wiele lat temu moja mama bardzo ciężko zachorowała. Do samego końca nie znałam wyników badań dopiero, gdy lekarz ujrzał rentgenowskie zdjęcie płuc, przestraszony natychmiast wezwał karetkę i skierował moją mamę na oddział intensywnej opieki do najbliższego szpitala. Okazało się, że ma rozległą odmę płucną i to, że przeżyła ostatnią noc lekarz poczynał za cud.
O tej właśnie nocy chciałam opowiedzieć.
Wiedziałam, że z mamą nie jest dobrze, miała trudności z oddechem, a następną wizytę mięliśmy wyznaczoną na poniedziałek, trwał właśnie weekend. Z niedzieli na poniedziałek stan się bardzo pogorszył. Siedziałam przy jej łóżku, trzymając ją za dłoń i się modliłam. Pamiętam strach, jaki mi wtedy towarzyszył. Miałam tylko mamę i bałam się, że bez niej sobie nie poradzę w życiu. Miałam zaledwie siedemnaście lat.
Po jakimś czasie oddech samoistnie się uregulował na tyle,że mama zasnęła. Siedziałam przy niej przez całą noc. Wtedy, tamtej nocy całą swoją myśl skierowałam do Boga, by pomógł mamie wyzdrowieć i przeżyć tę noc. Gdzieś czułam, że jak przeżyje wszystko będzie w porządku. Jeszcze nigdy na nikim nie zależało mi tak bardzo. Znikła gdzieś pamięć naszych utarczek słownych i konfliktów. Tej nocy naprawdę zależało mi na tym, by jej pomóc. Gdzieś w duszy wiedziałam, że i jej zależy na życiu. Widziałam to w jej oczach. Patrzyła na mnie smutno, kurczowo trzymając mnie za dłoń. To było trudne doświadczenie. Mając zaledwie cztery lata straciłam ojca, patrząc jak umiera. Nie wyobrażałam sobie, że i mama mogłaby odejść. Tamtej nocy poczułam, jak bardzo ja kocham i jak bardzo mi na niej zależy.
Przeżyła i następnego dnia zaprowadziłam ją do lekarza. Niestety stan był bardzo poważny. Mama spędziła trzy miesiące na oddziale intensywnej opieki. Odwiedzałam ją codziennie i codziennie modliłam się o jej wyzdrowienie. Pewnego dnia zaczęłam modlić się o to, by pojawił się lekarz, który jej pomoże. Kilka dni później na oddziale zjawił się lekarz, który przyjechał odebrać wyniki swoich pacjentów. Gdy ujrzał mamę, był bardzo zdziwiony, mama także. Był to nasz sąsiad, o którym wiedziałam, że jest lekarzem, ale nie miałam pojęcia jakiej specjalizacji. Natychmiast poprosił o wyniki mamy badań. W ciągu kilku godzin mama została przewieziona ponownie na stół operacyjny, a operację przeprowadził on sam osobiście. Tydzień później mama została przeniesiona na oddział chirurgii, a po dwóch tygodniach wypisana ze szpitala i skierowana do sanatorium. Od tamtej pory już nigdy nie zachorowała na odmę płuc. Nie raz, także podziękowała mi za pomoc, jaką okazałam wtedy jej duszy.
A ja, uwierzyłam wtedy w moc działania modlitwy. Bardzo dziękowałam Bogu za pomoc.
Zastanawiałam się później co by było, gdyby stało się inaczej? Wtedy jeszcze świadomie nie rozwijałam się duchowo i nie rozumiałam, że każdy podejmuje indywidualny wybór, że każdy ma własne intencje wobec siebie, zdrowia i własnego życia. Wtedy wydawało mi się, że po części jestem odpowiedzialna za cudze życie. Wtedy byłby to dla mnie osobisty cios i dramat, który zmieniłby całkowicie moje życie. Gdyby jednak dusza mojej mamy zdecydowała inaczej musiałabym się z tym pogodzić. Na pewno inaczej ułożyłoby się moje życie. Nie wiem, czy by było lepsze czy gorsze, gdzieś pewnie istnieje alternatywny świat z tą opcją wyboru.
Później, przez resztę życia mogłam jeszcze nie raz przekonać się o tym, jak bardzo silne jest działanie mojej modlitwy.
Drugi z trudniejszych momentów przeżyłam, gdy umierał mój synek. Miał zaledwie dwa miesiące. Dwa miesiące wcześniej to ja walczyłam o życie, gdy on przychodził na świat. I to on, musiał się wtedy zmierzyć z bardzo trudnym doświadczeniem, utraty mnie jako mamy. Natomiast teraz, to ja musiałam się zmierzyć z jego możliwym odejściem.
Gdy siedziałam w szpitalu przy respiratorze, do którego był podłączony, trzymałam go za rączkę, czułam, że nie ma go teraz w ciele. Czułam, że sam ze sobą walczy o życie i pozostanie. Wiedziałam, że teraz decyduje czy pozostać, czy odejść do świata dusz. Wtedy, kierowana jakąś dziwną siłą zaczęłam w duszy z nim rozmawiać. Poprosiłam go, by pozostał. Cały czas mówiłam mu, że jest da mnie bardzo ważny i że bardzo go kocham. Trwało to kilka nocy i dni. Byłam już mocno wyczerpana, gdyż nawet na moment nie chciałam od niego odejść. Zmuszano mnie, bym się położyła, ale nie chciałam. Musiałam z nim rozmawiać. Czwartego dnia podeszła do mnie pielęgniarka i wyciągnęła go z namiotu tlenowego. Niech go Pani przyłoży do piersi poprosiła. Nigdy jej wcześniej nie widziałam na tym oddziale, ale zrobiłam co kazała. Nagle mój synek jakby ożył i zaczął ssać pierś. Bałam się, ale wiedziałam, że mój pokarm może dać mu siłę. I dał. Malec nagle zaczął wracać do zdrowia. Tydzień później objawy obrzęku płuc całkowicie znikły i zostaliśmy wypisani do domu. Lekarz prowadzący był pełen podziwu, że nastąpiła tak nagła i tak szybka poprawa zdrowia. Ja jednak wiedziałam swoje, wiedziałam co mu pomogło.
Od tamtej pory nikt mnie nie musiał przekonywać do stosowania modlitwy, nie tylko wtedy, gdy prosiłam o coś dla siebie, ale i wtedy gdy prosiłam o coś bardzo ważnego dla innych.
Dziś troszeczkę inaczej podchodzę do modlitwy. Nie czekam, aż wydarzy się w moim życiu coś złego, bym miała wytłumaczenie dla jej ułożenia. Nie czekam także aż stanie się coś złego moim najbliższym. Jeśli mam tylko sposobność i widzę, że ktoś na kim mi zależy męczy się z rozwiązaniem jakiejś kwestii życiowej, układam modlitwę, pytając najpierw o zgodę duszę tej osoby. Jestem świadoma tego, że dusza może dokonać zupełnie innego wyboru i ja to szanuję. Ale wiem także i to, że ten wybór może być zupełnie inny, jeśli moja modlitwa sprawi, że osoba ta dojrzy nowe możliwości swoich wyborów.
Modlitwa, którą ułożyłam, jest jednym z przykładów modlitwy wstawienniczej. Stosując ją, bądź świadomy tego, w jakim celu ją stosujesz. Jeśli czujesz, że masz nie do końca czyste intencje wobec osoby, wobec której chciałbyś zastosować modlitwę wstawienniczą, to je najpierw oczyść. I pamiętaj, dusza tej osoby wcale nie musi chcieć tego, co ty chcesz dla tej osoby. Gdy wybierze inaczej, uszanuj jej wybór.
Proszę duszę tej osoby o zgodę na przyjęcie energii mojej modlitwy.
Proszę cały wszechświat o pomoc i wsparcie w dotarciu do duszy tej osoby (tu możesz podać imię tej osoby) i wskazanie jej jak najlepszego wyjścia z tej sytuacji.
Niech pojawią się w życiu tej osoby nowe możliwości i okoliczności, które dostrzeże i które spowodują, że decyzja jaką ta osoba podejmie, będzie korzystna dla niej i dla całego wszechświata.
Niech w tej osobie dokona się pozytywna zmiana, niech dokona się oczyszczenie jej intencji wobec własnego życia, otoczenia i wyborów.
Niech wzrośnie w tej osobie świadomość siebie samej i własnego życia. Niech wzrośnie w niej świadomość własnych podejmowanych wyborów. Niech podejmuje je w zgodzie z sobą i całym otaczającym ją światem
Jeśli istnieje istota, która jest w stanie pomóc tej osobie, to proszę o jej przybycie i pomoc.
Jednocześnie wyrażam pełne zrozumienie i szacunek dla każdej decyzji, jaką ta osoba podejmie.
Niech się dokona.
1