Nie bójmy się mistyków, czyli rozmów o literaturze mistycznej cześć I.
PP: W dzisiejszym programie pomówimy o książkach pisanych przez chrześcijańskich mistyków np. przez św. Jana od Krzyża, św. Ignacego, św. Faustynę. W naszym studiu gościmy doktora UMCS Bronisława Bartusiaka - prawnika i filozofa, zajmującego się mistyką chrześcijańską. Skoro mamy mówić o literaturze mistycznej, to nasuwa się pytanie w jaki sposób powstała, jakie były jej początki.
BB: Można powiedzieć, że początki tej literatury były bardzo proste. Brała się z praktyki i z modlitwy. Pierwsi chrześcijanie, żyjący jak najbardziej serio, jak najmocniej Jezusem Chrystusem, Jego sakramentami, przeżywali Boga w pewien specjalny, głęboki sposób i spisywali refleksje na ten temat. Było to spontaniczne, podobnie jak spontanicznie powstawała teologia, czy jak spontanicznie - w tym najgłębszym znaczeniu zakładającym działanie Ducha Świętego - powstawała teologia, dogmaty, zwoływane były sobory. A więc z praktyki.
PP: Współczesny chrześcijanin sięgający po tego typu literaturę jest swego rodzaju nieproszonym gościem, skoro olbrzymia większość tychże pism skierowana była do użytku zakonów kontemplacyjnych czy po prostu do osób duchownych. Oczywiście wiązało się to z panującym w Kościele dość długo przekonaniem, że tylko osoby duchowne mogą dążyć do świętości w ziemskich warunkach, że jedynie one powinny się tak duchowo doskonalić. Skoro zatem ta literatura nie była i nie jest dla świeckich, to czy mają oni prawo po nią sięgać?
BB: Jest to oczywiście pytanie o intencję, z jaką przystępujemy do lektury. Czy do czytania zachęca nas ciekawość, szukanie jakiś nadzwyczajnych wrażeń, czy też poszukiwanie Boga. Odpowiedź jest dość prosta. Możemy po nią sięgać. Po pierwsze dlatego, że literatura mistyczna nie była pisana tylko przez i dla zakonników. Owszem odnosi się to do części tej literatury, np. dla mistyki karmelitańskiej. Istnieje jednakże literatura mistyczna Ojców Pustyni, która potem przerodziła się na wschodzie w modlitwę Jezusową, czy mistyka św. Ignacego Loyoli wyrażająca się np. w jego ćwiczeniach, a także mistyka siostry Faustyny. Jest ona kierowana nie tylko do zakonnika czy mistyka, ale także również do każdego z nas. Można powiedzieć, że mistyka jest szczególnym, specjalnym przeżywaniem tego, co jest powołaniem każdego chrześcijanina: drogi do świętości, bliskości Boga i z tej racji różnego rodzaju reguły, zasady, niebezpieczeństwa są tam szczególnie widoczne, szczególnie jaskrawe. Aspekt mistagogiczny, wprowadzający w tajemnicę, uczący nas, jest tam wyraźnie obecny, żeby nas zachęcić do pogłębiania relacji z Bogiem, żeby pokazać pewne rzeczy. Nie tylko mnisi czy zakonnicy mogą tę literaturę czytać.
PP: Czy jest to literatura, którą może czytać osoba świecka, czy nie powinna się ona zadowolić lekturą Pisma Świętego. Problem bowiem polega na tym, że prawie wszystkie te teksty wymagają nie tylko pewnej wiedzy teologicznej, ale i swoistej egzegezy. Książki mistyków pisane są specyficznym, często bardzo skomplikowanym językiem wymagającym specjalistycznej interpretacji. Zwykły czytelnik mimo jak najszczerszych chęci może tym wymaganiom nie sprostać.
BB: Zacznę od małej polemiki, a mianowicie powiedziałbym, że aby czytać literaturę mistyczną z pożytkiem, z sensem, musimy przede wszystkim żyć modlitwą, sakramentami. Ponieważ to właśnie z tej praktyki, z pogłębienia zwykłego życia chrześcijańskiego powstała mistyka i literatura mistyczna. A więc jeżeli nie modlisz się, nie czytaj. Najpierw zacznij się modlić. Po drugie, co do samego języka, można powiedzieć tak: Rzeczywiście niektóre teksty są bardzo trudne, z różnych powodów, np. z takich, że nawiązują do teologii i filozofii scholastycznej albo że używają języka, który jest nam dzisiaj w dużej mierze obcy. Słowa zmieniły swoje znaczenie, tak jak w przypadku Ojców Pustyni, np. apateja, apatia - dzisiaj znaczy zupełnie coś innego, podobnie asceza. Możemy jednak czytać używając przewodników. Jest cały szereg pisarzy, niejednokrotnie zakonników, np. Wilfrid Stinissen, czy u nas O. Jacek Woroniecki albo - Barry William, jezuita. Są to ci wszyscy, który bardzo przystępnie, w sposób przeznaczony dla współczesnego człowieka z myślą o jego problemach pokazują, wprowadzają, umożliwiają lekturę trudniejszych tekstów. Wyjaśniają, słownictwo, uczą podstaw, a z drugiej strony pokazują, co tam jest ważne, co może przemówić do współczesnego człowieka.
PP: Najtrudniejszy jednak problem, związany z tego rodzaju piśmiennictwem, to kwestia tego, co przekazują książki mistyków. O czym one opowiadają. Odpowiedź wydaje się z pozoru oczywista. Przybliżają doświadczenia mistyczne, opowiadają o duchowej drodze do spotkania z Bogiem. Abstrahując na razie od również niezwykle skomplikowanej kwestii samego doświadczenia mistycznego, postawić musimy takie pytanie. Czy możliwe jest opisanie w ludzkim, ułomnym języku takiego momentu spotkania, gdy, np. weźmiemy do ręki pisma św. Jana od Krzyża. Tam ten moment opisywany jest za pomocą poezji. Pomijając problem interpretacji poetyckiego przekazu, zauważmy, że wielki doktor Kościoła, opisując doświadczenia mistyczne sięga po język wysoce niejednoznaczny. Jak więc możemy sądzić, że za pomocą tego języka docieramy do tamtej rzeczywistości?
BB: Tu są dwie kwestie. Pierwsza to jest kwestia poprawności doktrynalnej, a druga: kwestia języka religijnego. Co do tej pierwszej kwestii. Tarcia między mistykami, czy też charyzmatykami a hierarchią występowały niejeden raz. Natomiast zasadniczo można powiedzieć najkrócej w ten sposób. To Urząd Nauczycielski Kościoła stoi na straży przekazu pism mistyków, pism kontemplatyków, pism wszystkich tych, którzy otrzymali lub twierdzą, że otrzymali różnego rodzaju charyzmaty również, np. zaangażowanie aktywne od Ducha Świętego i coś robią lub coś o tym piszą. A więc obowiązuje nas posłuszeństwo Kościołowi, jakby powiedział św. Ignacy Loyola: Sentire cum Ecclesia. - współodczuwanie z Kościołem, miłość do Kościoła poprzez posłuszeństwo Kościołowi hierarchicznemu, papieżowi pozostającemu w jedności z biskupami. Natomiast co do samego języka, można powiedzieć, że jak mawiali scholastycy: Deus semper major (Bóg jest zawsze większy od tego co o Nim powiemy). Św. Tomasz uchodzący za średniowiecznego filozofa analitycznego, napisał przecież takie piękne zdanie, że nawet nieskończona liczba ludzkich słów nie wyczerpie jednego słowa Boga. Ale przecież samo Pismo Święte pokazuje, że coś o Bogu można jednak powiedzieć. Możemy mówić o Jezusie Chrystusie, o Bogu - Człowieku, który się objawił. Po drugie możemy używać języka symbolicznego, zwłaszcza języka nawiązującego do miłości oblubieńczej.(Ulubiona przez mistyków Pieśń nad pieśniami.) I wreszcie, możemy mówić, zatrzymując się u progu tajemnicy, czyli nie mówiąc, co dzieje się, kiedy już dusza i Bóg spotykają się ze sobą, (zresztą są różne formy, stopnie tych spotkań). O kilku etapach tych spotkań mówi choćby książka Św. Teresy z Avila. Jest taki klasyczny podział: oczyszczenie, zjednoczenie, oświecenie. To jest bardzo wyraźne u Ignacego Loyoli, bardzo wiele o tych zetknięciach się duszy z Bogiem znajdziemy u św. Jana od Krzyża, u św. Teresy, także u Ojców Pustyni, u Ewargiusza z Pontu, u Kasjana, u Symeona - (Nowego teologa) i u wielu innych. Bóg stał się człowiekiem i dzięki temu także coś możemy o Nim powiedzieć, zwłaszcza w języku teologii mówiącej o miłości. I wreszcie możemy podawać wskazówki co robić. Milcząc, kiedy dochodzimy do jądra tajemnicy. Ostatecznie jest milczenie.
PP: Na koniec może powiedzmy o niebezpieczeństwach, które mogą czekać czytelnika tego typu literatury. Z jednej strony są to niebezpieczeństwa czysto duchowe np. kontakt z osobowym złem, kiedy chrześcijanin się łudzi, że wchodzi na drogę mistyki, pragnie przeżyć mistycznych i zaczyna być poddawany zniewoleniu przez duchy nieczyste. A z drugiej strony, takiego czytelnika, może spotkać przykra niespodzianka w postaci pseudomistyki. Klasycznym przykładem jest piśmiennictwo Anthony de Mello, przez długie lata zalęgająca półki księgarskie katolickich sklepów. W jaki sposób możemy odróżnić mistykę od pseudomistyki, czyli mistyki fałszywej?
BB: Odpowiem może tak, że mistyka i literatura duchowa, czy duchowość, to jest pojęcie szersze, które obejmuje wszelkie formy naszej wiary i wszelką literaturę z tym związaną dotyczącą różnych form modlitwy, czy też form chrześcijańskiego życia, żeby było to życie naprawdę Boże, np. jak pracować. Otóż jest pewien kanon i każdy kto zagłębia się w pisma mistyków, zdaje sobie sprawę, kto z nich został przez Kościół zaakceptowany, a także jakie tezy z ich pism zostały zakwestionowane i które trzeba czytać z uwagą. Po drugie moja rada jest taka, żeby nie rzucać się na nowości, a raczej starać się ufać sprawdzonym przewodnikom i mam na myśli nie tyle samych mistyków ile popularyzatorów mistyki. Wymieniłem kilka nazwisk, ale najważniejszą rzeczą jest kwestia posiadania stałego kierownika duchowego. Jeśli ktoś angażuje się bardziej, to nie wystarcza zwykła spowiedź a także zwykły spowiednik. Może potrzebny nam będzie kierownik duchowy. Mistrzowie duchowi wszystkich wieków, wszystkich tradycji chrześcijaństwa wschodniego i rzymskokatolickiego podkreślają potrzebę zwracania się do kierownika duchowego, czyli człowieka doświadczonego, który pomoże nam uniknąć różnego rodzaju iluzji. Niebezpieczeństw, nawet nie skrajnych, jak opętanie, ale także postawy pychy, iluzji, szukania doznań, pociechy zamiast Boga samego. Niebezpieczeństwo nieumiejętności rozeznawania, zwłaszcza na początku, czy cierpienie jest doznaniem wynikającym, np. z grzechu, czy tez rodzajem oczyszczenia, drogą w dobrą stronę. Tym co się nazywa strapieniem czy zupełnie inny stanem nazwanym „nocą” u św. Jana od Krzyża.
PP: Przypomnę państwu, że gościliśmy w studiu Bronisława Bartusiaka - doktor UMCS, a rozmawialiśmy o literaturze mistycznej. Za tydzień powrócimy do tej tematyki. Szczęść Boże. Za uwagę dziękuję. Paweł Przywara.