Rozdział 82 83


Rozdział 82. Chwytanie spraw w swoje ręce


Były przynajmniej dwie godziny po czasie ich zwyczajnej pory wstawania, kiedy Zgredek ostatecznie obudził Severusa i Harry'ego. Profesor Dumbledore prosił, by skontaktowali się z nim, gdy tylko wstaną, ale nawet jego prośba nie przekonała skrzata do przyspieszenia ich przebudzenia. Snape był szczególnie zirytowany faktem, że skrzat domowy śmiał ingerować w jego harmonogram, ale kiedy Zgredek robił coś w celu ochrony Harry'ego Pottera, nie przepraszał i nie wycofywał się, nawet kiedy mu to rozkazano.
Gdy ich dwójka przybyła do gabinetu dyrektora, by dowiedzieć się najnowszych wieści dochodzących całego świata, pani Bones oraz Kingsley Shacklebolt czekali już, chcąc zobaczyć się ze Złotym Chłopcem.
Przyzwyczajony do przeciwnej postawy Korneliusza Knota, Dumbledore rzeczywiście bardzo uważał, aby zachować swoją rolę dyrektora Hogwartu oddzieloną od jakiejkolwiek innej, jaką przyszło mu grać w czarodziejskim świecie. Zezwolił na to, by do spotkania doszło w jego gabinecie, ponieważ rzucił szybko okiem na pomieszczenia, które przygotowały skrzaty do użytku Harry'ego. Był całkowicie pewien, że młodzieniec będzie zażenowany ogromną salą tronową w kolorach Gryffindoru. Należy pozwolić mu na osobności przyjrzeć się pomieszczeniom i przystosować je do swoich upodobań.
Bazując na reakcji Knota na wiadomość, że Harry zamknął studnię w Dolinie Rozpaczy, Potter był trochę nerwowy, obawiając się, że on i dyrektor będą w tarapatach, skoro pani Bones dowiedziała się o rzuceniu przez nich zaklęcia poprzedniej nocy bez zaangażowania w to ministerstwa. Wcale tak się nie stało. W przeciwieństwie do samouwielbienia przepełniającego swojego poprzednika, pani Bones była bardzo wdzięczna za ich pomoc i chciała poinformować Harry'ego oraz Albusa o tym, co ministerstwo zrobiło przez całą noc.
- Rozmawialiśmy prawie z każdym liderem czarodziejskiej społeczności niemalże w każdym kraju na świecie. Straty są ogromne zarówno dla mugoli, jak i czarodziejów, a zniszczenia są wręcz przerażające. Wiemy jednak, że ci mugole, którzy przeżyli moment rzucenia zaklęcia snu oraz jego natychmiastowe skutki, mają przynajmniej szansę na przetrwanie. Dziś rano utworzyłam w ministerstwie nowy departament, Sytuacji Awaryjnych, by skoordynować magiczne reakcje na tę sytuację tutaj w Anglii oraz gromadzić i rozsyłać dalej informacje na temat najnowszych wydarzeń i wysiłków ratowniczych. Będzie on również naszym punktem kontaktowym z rządami innych krajów w tej kwestii, żebyśmy mogli skoordynować działania i udzielić sobie wzajemnego wsparcia. Zaprosiłam liderów czarodziejskich krajów do ministerstwa. Jutro zbierzemy się w naszych biurach, by przedyskutować dalsze działania i próby ratownicze. Mugolski świat jest w absolutnej ruinie. Musimy zrobić coś z tym teraz, jeżeli chcemy mieć do nich dostęp, kiedy się obudzą.
Harry nie chciał angażować się w to, co widział, jako swoją odpowiedzialność obywatelską nad przywódcami czarodziejskiego świata, jednakże podejrzewał, że pani Bones może oczekiwać od niego, że stawi się jutro w ministerstwie.
- Pokładam ogromną wiarę w przywódcach każdego kraju. Z pewnością ustalą, jakie magiczne kroki muszą podjąć, aby naprawić i zachować jak największą część mugolskiego świata. Jest również kwestia odnalezienia i pomocy charłakom, którzy nie wiedzą, że mają w sobie magiczny rdzeń i prawdopodobnie odchodzą od zmysłów przez to, co dzieje się na ich oczach. Przywieźliśmy ich tutaj całkiem sporo, kiedy ocalaliśmy członków rodzin uczniów. Sądzę, że pani oraz inni przywódcy czarodziejskiego świata zaplanujecie wszystko, co należy zrobić, włącznie z mobilizacją zasobów, które są dla nich dostępne. Nie zamierzam odgrywać w tym żadnej roli ani tym bardziej tym kierować. Nie potrzebujecie mnie do tego.
Pani Bones skinęła głową ze zrozumieniem. Nie oczekiwała, że Potter chciałby mieć z tym cokolwiek do czynienia, choć najprawdopodobniej odpowiednie było zapytanie go o to.
Złoty Chłopiec zwrócił się do niej:
- Mogłaby pani zezwolić panu Shakleboltowi na pracę z nami nad niektórymi pracami, które chcemy wykonać? Jeśli będziemy chcieli porozumieć się ze społeczeństwem bądź skonsultować się z ministerstwem w pewnych sprawach, jego udział jako części zespołu Hogwartu będzie bardzo cenny.
Kingsley wyglądał na zadowolonego faktem, że o to poproszono. Pani Bones nie powiedziała „nie”, ale chciała dokładnie wiedzieć, co zespół Hogwartu ma zamiar zrobić.
Severus nakreślił mapkę obszarów, które wydawały się potrzebować natychmiastowej pomocy.
- Zauważyliśmy, że rzucenie tego zaklęcia przez Voldemorta ma wysoki wpływ na wszystkich tych, którzy mają wypalony Mroczny Znak. Niektórzy nie żyją, u innych odpływ mocy spowodował zredukowanie ich statusu do charłaków lub nawet mugoli. Sądzę, że Voldemort uważa to za wieczne źródło mocy dla samego siebie. Chcemy dowiedzieć się jak najwięcej na temat Mrocznego Znaku, żeby móc znaleźć sposób usunięcie go, zablokowanie lub odwrócenie tego procesu. Mamy tutaj grupę z dostępem do niektórych starożytnych tekstów, które ewentualnie mogłyby rzucić na to pewne światło. Niemniej jednak chcielibyśmy odnaleźć jak najwięcej śmierciożerców i zacząć opublikować informacje na temat ich obecnego stanu. Podejrzewam, że wielu z nich nigdy nie zdawało sobie sprawy z tego, co Voldemort zamierza z nimi zrobić. Jeśli dowiedzą się o losach poszczególnych czarodziejów w jego szeregach, może przynajmniej niektórzy odwrócą się od niego i dołączą do nas. Będziemy potrzebowali pomocy Kingsleya w dotarciu do nich i upewnieniu się, że zdobyte informacje trafią później w odpowiednie ręce. Czy wasze Biuro Prasowe jest tutaj zaangażowane?
- Przenieśliśmy pracowników Biura Prasowego do Departamentu Sytuacji Awaryjnych, ale do tej pory uruchomiliśmy nasze kontakty z gazetami. Prorok Codzienny był zaskakująco chętny do odpowiedzialności w tym temacie. Ich sprawozdania po raz pierwszy są proste i szczere.
- To zaskakująca, ale dobra wiadomość. Czy zgadza się pani na pozostawienie pana Shaklebolta w Hogwarcie, przynajmniej ogólnie wiedząc, co jest celem naszej pracy? Będziemy mogli kontynuować również pracę w innych kierunkach, jeśli wydarzenia będą się rozwijać, niemniej jednak może nie być innej możliwości na informowaniu pani o wszystkim na bieżąco.
Pani Bones spojrzała w zamyśleniu najpierw na Severusa, później na Harry'ego.
- Myślę, że dobrze byłoby, gdyby pan Shacklebolt został tutaj. Może zapewnić pomoc w zakresie bezpieczeństwa oraz we wszystkim, co jest wymagane od niego bądź ministerstwa, jeśli to konieczne. Wyznaczę go jako swojego Specjalnego Przedstawiciela w Hogwarcie.
Złoty Chłopiec odezwał się ponownie:
- Nie wiemy, co Voldemort planuje robić dalej. Jeżeli istnieje ktoś, kto był zamieszany choć w cząstkę jego planu bądź zaobserwował cokolwiek, co może dać nam jakąkolwiek wskazówkę lub kogoś, kto ma jakąś teorię związaną z jego intencjami, chcielibyśmy go odnaleźć i dowiedzieć się tego, co wie. Musimy też spróbować przewidzieć jego reakcję na to, co zrobiliśmy, żeby unicestwić pierwszą część planu. Oczywiste jest, że oczekuje, iż wszyscy mugole zginą. Jak może zareagować, kiedy dowie się, że będą żyć? Zakładam, że jest przekonany o śmierci wielu czarodziejów i czarownic, a my wszyscy jesteśmy świadomi dzięki impulsowi magii, który udało mi się w was tchnąć. Jak zareaguje, widząc nas wszystkich na nogach? Słyszeliśmy, że skrzaty domowe nazywają go Tym, Który Będzie Walczył Sam. Jak zareaguje, gdy znajdzie nas idących tą samą drogą, co on?
Słysząc go, Kingsley skinął głową.
- A więc to jeszcze nie koniec, prawda?
Albus odpowiedział za nich wszystkich:
- Obawiam się, że to dopiero początek.

*

Kiedy Albus eskortował panią Bones do kominka podłączonego do sieci Fiuu, Severus, Harry i Kingsley mieli możliwość na chwilę prywatnej rozmowy.
- Przypuszczam, Severusie, że potrafię dostrzec twój interes w usunięciu lub unieszkodliwieniu Mrocznego Znaku, ale pomoc śmierciożercom… To nasi wrogowie! Dlaczego, na Merlina, chcemy bronić ich przed wybranym dla siebie panem?
Irytacja pojawiła się na twarzy Mistrza Eliksirów, ale stosunkowo szybko udało mu się utrzymać panowanie nad sobą.
- Jestem całkowicie pewien, że żaden z nich nie przewidział zostania wykorzystanym w ten sposób, a z tego, co wiemy do tej pory, zdecydowana większość z nich jest w bardzo złym stanie, a niektórzy nie żyją. Sądzę, że wielu z nich ponownie przemyśli swój wybór dołączenia do Czarnego Pana, ostatecznie będąc szczęśliwymi, mając możliwość odwrócenia się od niego. Voldemortowi udało się pozyskać wielu z najsilniejszych czarownic i czarodziejów naszego świata, więc jeśli przy nim pozostaną, będą dla nas potężnymi wrogami. Byłoby lepiej, jeśli zostaliby naszymi sprzymierzeńcami, a przynajmniej nie występowali przeciwko nam. Lucjusz Malfoy został przytransportowany do Hogwartu wczoraj przez swojego syna. Udostępniliśmy mu pokój w Slytherinie, by mógł odzyskać siły. Miesiące temu powiedział mi, że jest przekonany, iż Czarny Pan oszalał. Niemniej jednak nie sądzę, że odszedł od śmierciożerców przed zamieszkami w ministerstwie. Podejrzewam, że Voldemort uznał jego zachowanie jako dezercję z jego szeregów. Jednakże Lucjusz martwił się dużo wcześniej, więc może mieć dla nas przydatne informacje. Sugerowałbym, aby to z nim porozmawiać najpierw.
Kingsley wyglądał na równie zafascynowanego, jak i przerażonego.
- Naprawdę sądzisz, że można zaufać komuś takiemu?
- Harry tak uważa, a ja mu ufam.
Złoty Chłopiec uśmiechnął się ciepło do współmałżonka, słysząc to oświadczenie.
- Jest teraz na nowej drodze. Widziałem to tamtego dnia w ministerstwie. Kiedy tylko podjął tamtą decyzję, postawił stopę na właściwej ścieżce i nie ma już stamtąd odwrotu. Nie ma wyboru.
Słysząc to, auror zmarszczył krzaczaste brwi. Nie miał pojęcia, o czym mówi Złoty Chłopiec. Zanotował w pamięci, aby później poprosić Severusa o wyjaśnienie.
Kingsley dołączył do Severusa w jego gabinecie w lochach za pomocą proszku Fiuu, natomiast Albus poprosił Harry'ego o rzucenie okiem na pomieszczenia przygotowane do jego użytku. Kiedy zielone płomienie tańczyły wokół ciała Mistrza Eliksirów, mężczyzna był pewien, że usłyszał głośny, cierpiętniczy jęk dochodzący z ust współmałżonka. Jak podejrzewał Albus, komnaty najprawdopodobniej musiały być nieco zmienione.
Dumbledore zaoferował Złotemu Chłopcu użycie proszku Fiuu, aby wrócić do swoich komnat, ale młodzieniec chciał zażyć krótkiego spaceru, aby oczyścić myśli. Przed wejściem na obrotowe schody, Harry zapytał:
- Dlaczego oni wszyscy wydają się sądzić, że zajmę się tym wszystkim? Co mam z tym wszystkim zrobić?
- Najlepiej byłoby, jeśli dałbyś im to, czego chcą. Inspirację, zachętę i cel. Amelia, tutaj w Wielkiej Brytanii, oraz osoby pełniące podobną funkcję na całym świecie, wiedzą doskonale, co ich kraje powinny teraz zrobić i co mogą zapewnić ich zasoby i infrastruktura. Zostaw to im. To, czego od ciebie potrzebujemy, Harry, jest tym samym, czego potrzebowaliśmy od zawsze; być pomógł nam zrozumieć plany Voldemorta, pokrzyżować je i ostatecznie go pokonać. To nie ma nic wspólnego z rządzeniem żadnym krajem. Twoja pozycja będzie miała zasadnicze znaczenie w czarodziejskim świecie i jego próbach uwolnienia nas wszystkich od zła i szaleństwa Voldemorta.
- Powinienem wrócić do tłumaczenia ksiąg Salazara. Może być w nich coś, co pomoże panu i Severusowi w szukaniu w Księgach Światłach czegokolwiek, co pomogłoby nam pokonać kogoś, kto realizuje pomysły opisane w tych mrocznych.
- Tak. I nie. Jeżeli mogę zasugerować, uważam, że powinieneś teraz odwiedzić swojego ojca chrzestnego i Remusa. Mógłbyś zobaczyć się również z przyjaciółmi i kolegami z klasy. Dowiedz się, co robią oraz jakie napotykają trudności. Wysłuchaj ich opowieści. Oni również potrzebują twojej inspiracji. Twój przyjaciel, Ron, zna sposoby walki, więc mógłbyś zaangażować go w myślenie o tych, które niewątpliwie nadejdą. Co zaś się tyczy tych, którzy ratowali mugoli… Co widzieli i jak czują się z tym teraz? Mają jakieś pomysły albo zaobserwowali coś ciekawego? I, mój Boże, możemy sobie jedynie wyobrazić, co zdążyła zbadać panna Granger, podczas gdy my tutaj rozmawiamy. Zamierzając pomóc ci odkryć swoją prawdziwą naturę, Hermiona zrobiła już tak wiele, a i tak podejrzewam, że powinniśmy oczekiwać, iż dowiemy się od niej jeszcze dużo więcej. Spotkamy się wszyscy po obiedzie, aby poświęcić wieczorny czas na tłumaczenie ksiąg i omawianie strategii.
Złoty Chłopiec skinął głową. Wiedział, że profesor Dumbledore ma całkowitą rację. Jednakże nie tylko jego rodzina i przyjaciele go potrzebowali. On również desperacko ich potrzebował. Chciał oddechu normalności i kilku chwil, by przypomnieć sobie, kim jest on sam i ci, których kocha. Skierował się w stronę Wielkiej Sali, aby dowiedzieć się, co się tam dzieje.

*

Wielka Sala była przepełniona zgiełkiem, działalnością oraz rozmowami, co Potter odebrał jako niezwykle pocieszające. Oczywiście nie mógł prześliznąć się niezauważony, ale wirował wśród zgromadzonych w pomieszczeniu ludzi tak szybko, jak Ron, Neville i Syriusz idący obok niego. Subtelnie uwolnili go od tłumu, pozwalając mu w spokoju zająć miejsce przy stole Gryfonów. Jego przyjaciele najwyraźniej byli bardzo zadowoleni z jego obecności. To było wspaniałe, że w ich towarzystwie był tylko Harrym. To wszystko wyglądało jak normalny dzień, pomijając fakt, że tym razem Syriusz siedział razem z nimi razem z Charliem i Draco, który wyglądał, jakby czuł się nieco nie na miejscu, otoczony tak wielką liczbą Gryfonów.
- Cóż, wygląda na to, że ostatniej nocy zrobiliście naprawdę wiele dobrego. Więc co się dzieje? Co przegapiłem?
Wśród plotek i komentarzy pozostałych, Ron przedstawił mu aktualne, rozszerzone i wciąż będące w toku akcje ratownicze. Teraz próbowano dostać się do wielopokoleniowych rodzin oraz przyjaciół oraz - przy pomocy Remusa - włożono pewny wysiłek, aby uratować ludzi, którzy zostali poszkodowani w wypadkach w drodze do domu. Mężczyzna odkrył, że w formie Lunatyka jest w stanie podnieść małe samochody. Czasami udawało mu się również przebić ściany budynków, co sprawiało, że pozostali byli pod wrażeniem jego możliwości.
- Kto jeszcze został uratowany? Ktoś niezwiązany z Hogwartem?
Neville podjął temat:
- Nie czarodzieje, ale w miejscach, do których się udaliśmy i tak nie spodziewałbyś się ich zobaczyć. Widzieliśmy za to kilku charłaków kręcących się nieopodal. Profesor Dumbledore poprosił nas, abyśmy uzyskali ich nazwiska i adresy, więc ministerstwo będzie mogło im pomóc. Może uda się namówić ich na udział w działaniach ratowniczych.
- Pani Bones była tutaj dziś rano. Ministerstwo będzie organizowało akcje zmierzające do tego, aby zrobić, co tylko się da, by pomóc mugolskiemu światu przetrwać. Jestem pewien, że zrobią coś, by zaopiekować się charłakami. Oddelegowała Kingsleya Shaklebolta do komnat ministerstwa w Hogwarcie, więc może nam pomóc, jednocześnie o wszystkim ich informując. Naprawdę denerwuje mnie fakt, że nie wiem, czy Voldemort zdaje sobie sprawę z tego, co zrobiliśmy do tej pory ani tego, co zrobi, kiedy w końcu się dowie.
Hermiona podniosła wzrok znad stosu ksiąg.
- Ty zawsze byłeś w stanie wyczuć, kiedy Voldemort doświadcza silnych uczuć, więc oczekuję, że uda ci się również dowiedzieć, czy jest naprawdę zdenerwowany. Nie potrafię sobie wyobrazić, że taki nie będzie, gdy tylko uświadomi, że całkowicie unicestwiłeś jego plany. To, czego pragnie, może nie być do końca jasne, ale przypuszczam, że i tak się dowiesz, kiedy zorientuje się w sytuacji.
- Cóż, w takim razie będziemy musieli być gotowi do dostosowywania naszej strategii w biegu, jeżeli nie możemy zaplanować jej wcześniej. Ron, jeśli masz jakiekolwiek przemyślenia związane z nią, daj mi znać. Hermiono, znalazłaś może coś ciekawego w tych księgach?
Oczywiście, Hermiona znalazła wiele interesujących rzeczy, ale zdawała sobie sprawę, że wśród tej publiczności musi nieco zweryfikować wypowiedź.
- Przyglądałam się czarnym Wyrmom. Rejestry identyfikujące je jako zwierzęta, jak to opisał je Knot, pojawiły się zaledwie dwieście lat temu. Z wcześniejszego okresu nie ma na ich temat absolutnie nic. Przypomniałam sobie, że nazwałeś je smokami, więc poszukałam czegoś na ten temat. Żadne aktualne informacje na temat smoków nie zawiera niczego podobnego do tego, co opisałeś, ale znalazłam esej o tworzeniu mitów związanych ze smokami, więc dokładnie się temu przyjrzałam.
Ze stosu tomów przed nią, dziewczyna wyciągnęła wyjątkowo zużytą i zakurzoną księgę, po czym otworzyła ją na stronię, którą poprzednio oznaczyła małym kawałkiem pergaminu. Był tam rysunek stworzony piórem i atramentem, który Hermiona wskazała pozostałym. Obrazek wywołał zdegustowane wyrazy twarzy i przerażone spojrzenia u wszystkich za wyjątkiem Harry'ego i Syriusza. Mężczyźni spojrzeli na siebie, kiwając twierdząco głowami.
- To one. Wyglądają tak samo, jak te, które spotkaliśmy - powiedział Black.
- Rzecz w tym, że ta książka mówi, iż jest to rysunek mistycznej kreatury, która nigdy nie istniała. Historia mówi, że to rasa istot żyjących zarówno na ziemi, jak i w jej wnętrzu. Jest bardzo potężna i inteligenta. Ich serca zostały umiejscowione na niebie, a przez tysiąclecia zmieniały ich się też ich cechy, jak na przykład zdolność czarnych Wyrm do latania. Ostatecznie stały się latającymi smokami, jakie znamy dzisiaj.
Potter potrząsnął przecząco głową i wzruszył ramionami.
- Nie, Hermiono, one istnieją do dzisiaj. Wyglądają tak samo, jak te na rysunku. Te, z którymi rozmawiałem, przemierzając linie geomantyczne, powiedziały mi, że one wszystkie rodzą się z umiejętnością podróżowania we wnętrzu Ziemi, choć preferują wygrzewanie się w słońcu od przebywania w cieniu, więc niewiele z nich wnika wewnątrz globu.
Panna Granger zmarszczyła brwi, z irytacją wpatrując się w książkę. Nie winiła księgi za to, że ta się myliła, ale była wyjątkowo zdenerwowana na naukowca żyjącego bardzo dawno temu, który to wszystko napisał, tak bardzo myląc się w tym temacie. Zagłębiła się dalej w mitologię, aby sprawdzić, czy nie było jakichś przydatnych informacji o czarnych Wyrmach. Czuła, że powinna wiedzieć, w jaki sposób mogą być w stanie im pomagać, jeżeli Harry twierdził, że rozważają stanie się jego sojusznikami.
Syriusz był ciekawy spotkania chrześniaka z panią Bones, pełniącą funkcję tymczasowego ministra.
- Zapytałem już o to profesora Dumbledore'a. Sądzi, że ona po prostu chciała mi to powiedzieć, na wypadek gdybym chciał być to w zaangażowany. Powiedziałem jej, że to jest jej praca, więc ona i ministerstwo powinni się tym zająć. Wygląda na to, że to jest w porządku. Zdaje się, że moim jedynym obowiązkiem będzie ostateczne rozprawienie się z Voldemortem. Jest postrzegany jak globalne, a nie tylko krajowe zagrożenie w dzisiejszych czasach. Wygląda na to, że to ja mam reprezentować międzynarodową odpowiedź na jego zachowanie.
Słysząc to, mężczyzna spojrzał na chrześniaka smutnym wzrokiem. To straszne, że kogoś tak młodego obciążono aż tak bardzo i smutne, że ów młodzieniec akceptuje ten ciężar jako część swojego życia. Harry dostrzegł smutny wyraz twarzy Syriusza i uśmiechnął się do niego.
- Wszystko w porządku, Łapo. Naprawdę.
Złoty Chłopiec słuchał plotek i przekomarzania się, dopóki nie zauważył Severusa stojącego w drzwiach Wielkiej Sali. Mężczyzna najwyraźniej szukał go wzrokiem. Harry wstał i wyszedł, uprzednio obiecując przyjaciołom, że niedługo wróci.

*

Severus i Kingsley właśnie odbyli bardzo interesującą konwersację z Lucjuszem Malfoyem. Zarówno arystokrata, jak i Shaklebolt byli wobec siebie nieufni. Dopiero zapewnienie Snape'a, że Potter ufa im obu, pozwoliło im przełamać niechęć. Harry wierzył bezgranicznie w to, że dogadają się, kiedy pokonają tę przeszkodę - nawet pomimo faktu, iż prawie nic ich nie łączy.
Lucjusz nie był w stanie odbyć żadnej rozmowy aż do dnia dzisiejszego, więc wciąż był dość słaby. Mężczyzna wyraził swoją wdzięczność Severusowi za gościnę w Domu Salazara oraz za opiekę pani Pomfrey. Nagle Malfoy Manor nie wydawało się Lucjuszowi tak bezpieczne, jak dawniej. Blondyn nie ufał jeszcze swojemu nowemu światu tworzącemu się wokół Harry'ego na tyle, by czuć się swobodnie w tak publicznym miejscu, jak święty Mungo.
Jego zwyczajne zadowolenie z siebie i samokontrola nagle całkowicie się załamały, gdy Snape podzielił się z nim wiadomościami o losach niektórych innych śmierciożerców. Mistrz Eliksirów z pewnością zauważył przerażenie i strach, których Malfoy nie potrafił ukryć, ale dopatrzył się również wściekłości.
- Severusie, powiedziałem ci miesiące temu, że sądzę, iż Czarny Pan kompletnie oszalał. Stał się bardzo tajemniczy. Może nie zachowywał się wobec nas podejrzanie lub jawnie nieufnie, ale nagle przestał chcieć, by jego poplecznicy kręcili się w pobliżu. Narcyza wspomniała, że nawet Bellatriks została odsunięta na bok. Gdy wzywał któregokolwiek z nas, zazwyczaj miał dla nas bardzo specyficzne, konkretne zadanie. Nigdy nie zostaliśmy poinformowani o żadnym większym celu. Jego wężyca, Nagini, nieustannie z nim przebywała. Cały czas do siebie szeptali, choć - oczywiście - żadne z nas nie mogło zrozumieć języka węży, w jakim się porozumiewali. W przeszłości, gdy Czarny Pan coś planował, był z tego bardzo dumny. Nawet, jeśli nie decydował się na podzielenie się szczegółami tego, co robi, często odnosił się do wydarzeń, które przypomną światu o jego wielkości. Tym razem nie powiedział absolutnie nic o swoich planach i ich wpływie, ale był wyjątkowo zadowolony z siebie i pewny skuteczności tego, co ma zamiar zrobić. Po wezwaniu nie usłyszeliśmy od niego kompletnie nic; nie dał znaku życia aż do czasu, gdy zabrał nam moc.
Lucjusz brzmiał na ogłuszonego nawet wtedy, kiedy wyrzucał z siebie słowa.
- Panie Malfoy, pan Potter powiedział nam, że chce przeprowadzić badania na temat Mrocznego Znaku i sprawdzić, czy jest jakiś sposób na zablokowanie tego połączenia, czy można go usunąć. Chce się dowiedzieć, czy da się zrobić cokolwiek, by uniemożliwić Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać wysysanie mocy od czarodziejów noszących Znak.
Słysząc to, arystokrata rzucił Severusowi całkowicie niedowierzające spojrzenie.
- Potter? Zgadzam się w pełni, że jego magiczna moc jest prawie nie do pojęcia, ale niektóre najznakomitsze umysły na świecie od lat próbują bez powodzenia pozbyć się Mrocznego Znaku.
Słysząc to, Snape uśmiechnął się, choć z całych sił starał się zetrzeć z ust ten grymas.
- Właściwie, Lucjuszu, przypuszczam, że te badania spadną na jego przyjaciółkę, pannę Granger. Wiedziałeś, że to ona odkryła starożytne, królewskie zaklęcia i nauczyła ich Harry'ego? Dodatkowo będą mieli dostęp do niektórych starożytnych tekstów, z których - jak podejrzewam - są z tego samego okresu, do którego, jak sądzę, sięgnął Czarny Pan w celu skonsultowania sposobu tworzenia Mrocznego Znaku. W tej kwestii jestem raczej optymistą.
Lucjusz przeniósł pełne niedowierzania spojrzenie na Kingsleya, który wydawał się być kompletnie nieporuszony tą częścią konwersacji.
- Jak już mówiłem, panie Malfoy, nie ma żadnego interesu w znalezieniu sposobu chronienia od dalszego odpływu magii czarodziejów posiadających Mroczny Znak. Choć celem jest pozbawienie dostępu do waszej mocy Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, ty również będzie w stanie odnaleźć w tym korzyści dla siebie. Chciałbym zadać ci dwa pytania. Mamy zamiar rozpocząć nagłaśnianie historii wpływu rzucenia tego zaklęcia na tych, którzy mają Mroczny Znak. Prorok Codzienny już dziś wieczorem zacznie drukować nekrologi. Zakładam, że większość twoich… współpracowników będzie w jeszcze gorszym stanie, niż ty teraz i będzie im bardzo ciężko zaakceptować wiedzę o zgonach wywołanych tym doświadczeniem. Oni również mogą potrzebować pomocy medycznej, więc chciałbym cię zapytać, czy możemy utworzyć ambulatorium w Malfoy Manor, aby zapewnić potrzebną pomoc w bardziej prywatnych warunkach? A po drugie, profesor Snape i ja sporządziliśmy listę osób noszących Mroczny Znak, więc mógłbym spróbować szybko ich zlokalizować i sprowadzić do Malfoy Manor. Mógłbyś ją przejrzeć i ewentualnie dać nam znać, jeśli uważasz, że są inni, do których również powinienem dotrzeć?
Lucjusz naprawdę nie wiedział, co z tym zrobić. Czy to pułapka - zamierzali zebrać razem wszystkich śmierciożerców i ich zabić? Ufał Severusowi przynajmniej na tyle, żeby wiedzieć, że mężczyzna nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego pozbawionym mocy i bezradnym czarodziejom i czarownic. Potter z każdym dniem stawał się coraz większą zagadką, ale jego gryfoński charakter powinien zapewnić go, że on również nie zrobiłby czegoś podobnego. Coś takiego, jak to, może w przyszłości okazać się zaletą przy minimalnym ryzykowaniu własnej osoby; przynajmniej w chwili obecnej. Kiwając głową, Lucjusz sięgnął po ofiarowaną mu listę.
- Uzgodnię kilka spraw z moim synem, Draco, aby dostosować zabezpieczenia Malfoy Manor do was i tych śmierciożerców, których będziecie chcieli tam zatrzymać. Poproszę go również o utworzenie odpowiedniego miejsca w posiadłości do opieki dla tych, którzy będą jej potrzebować. Dam mu informacje związane z uzdrowicielami, którym zaufałbym w tej kwestii i poproszę go o zaaranżowanie również tego. Wszystko powinno być gotowe do wieczora.
Przejrzał listę i dodał dwa nazwiska osób, które przyjęły Mroczny Znak po tym, jak Severus ostatecznie odłączył się od Czarnego Pana.

*

Severus szybko przejrzał w myślach to, co zostało omówione z Lucjuszem. Harry miał kilka pytań do pomysłu utworzenia ambulatorium w Malfoy Manor. Snape był tam gościem wiele razy, więc opisał małżonkowi dużą salę balową w głównej części domu oraz pawilon znajdujący się w ogrodzie, mający kilka przestronnych pokojów.
- Lucjusz ma godne pozazdroszczenia kontakty w świecie medycyny - zna wielu wykwalifikowanych i bardzo dyskretnych uzdrowicieli. Ponadto zabezpieczenia na Malfoy Manor, rozciągające się na ogrody, są podobno najsilniejsze ze wszystkich rzuconych na prywatne rezydencje w Wielkiej Brytanii. Kingsley, przynieśliśmy tutaj już niektórych śmierciożerców, których dzieci uczą się w Hogwarcie. Jeśli w pewnym momencie zdecydujemy, że należy przenieść ich do Malfoy Manor, zorganizujemy dla nich jakiś transport. A jeśli chodzi o teraz, planujesz złożyć kilku wizytę sam czy wolałbyś, bym ja lub ktokolwiek inny poszedł z tobą?
- Wątpię, że to będzie konieczne. Jeśli celem jest Malfoy Manor, nie oczekuję, że będą mieli jakiekolwiek obiekcje. Jeśli w ogóle będą w stanie protestować, znaczy się. Użyję Świstoklików do transportowania ich, kiedy tylko dostanę współrzędne od młodego Malfoya. Jeśli nie macie nic przeciwko, mam zamiar powiedzieć im, że Harry Potter i Lucjusz oferują im schronienie i możliwość odzyskania sił w Malfoy Manor pod opieką jednych z osobistych uzdrowicieli pana Malfoya. Może tak być?
Harry zgodził się, natomiast Severus udał się ponownie do Wielkiej Sali. Tym razem zamierzał wezwać Draco, by ten mógł porozmawiać z ojcem.
Podczas, gdy młody Ślizgon i Charlie Weasley (Draco nalegał, aby Charlie mu towarzyszył) poszli odwiedzić Lucjusza, Harry zwrócił się do Snape'a:
- Myślisz, że mógłbym zamienić słówko z panem Malfoyem po ich wyjściu?
- Potrafię sobie wyobrazi, że będzie zaszczycony, Harry. O czym chcesz z nim porozmawiać?
- Chcę bardziej szczegółowo wypytać go na temat zmian, które zaobserwował w ostatnim czasie w zachowaniu Voldemorta. Pozostawał z nim w kontakcie jeszcze miesiące po tym, jak porzuciłeś swoją rolę szpiega, więc może, jeśli zrobimy to ostrożnie, w bardziej prywatnym towarzystwie, byłbyś w stanie rozpoznać niewielkie zmiany w strukturze jego planów.
Mistrzowi Eliksirów niemożliwie ulżyło, gdy usłyszał, że Harry chce, żeby on również uczestniczył w tym spotkaniu. Nie było na świecie absolutnie niczego, co zmusiłoby Snape'a do pozwolenia Harry'emu na spotkanie się z Lucjuszem bez jego towarzystwa. Cieszył się, że nie musiał mówić tego wprost.
Po prostu nie ufał Malfoyowi, jeśli w grę wchodził Potter.
- Ponadto Hermiona wspomniała przy mnie o czymś, co powiedział jej Syriusz. Zaoferował jej kilka książek z biblioteczki Blacków na Grimmauld Place, pamiętasz? Remus dostarczył je wczoraj do gabinetu dyrektora. Łapa mówił, że biblioteka jego rodziny jest jedną z największych, prywatnych zbiorów w całej Wielkiej Brytanii; wyprzedzała ją jedynie biblioteczka Malfoyów. Mam nadzieję, że da nam do niej dostęp. I pamiętaj, że Voldemort dał panu Malfoyowi dziennik Toma Riddle'a na przechowanie. To w taki sposób trafił do Hogwartu, kiedy byłem w drugiej klasie. Wrzucił go do kociołka Ginny Weasley, gdy wpadliśmy na Malfoyów na Pokątnej. Naprawdę mam nadzieję, że Voldemort powierzył mu więcej niż tylko ten pamiętnik - być może jakieś księgi?
Snape był rozbawiony faktem, że jego współmałżonek wciąż używa tytułów, kiedy mówi o dorosłych bądź zwraca się do nich; Severus wiedział, że nie ma żadnych nadziei na coś podobnego ze strony Malfoya. Był również pod wrażeniem tego, jak szybko Harry i jego mała banda zdawała się łączyć razem fakty, dochodząc do wielu intrygujących wniosków.
- Doskonały pomysł, panie Potter!
Harry uśmiechnął się szeroko, słysząc tę pochwałę.

*

Podczas gdy Harry i Severus czekali, aż Draco i Charlie opuszczą pokój Lucjusza, by udać się do Malfoy Manor, Snape przyszedł do swojego gabinetu i szybko rzucił na niektóre pergaminy i pióra zaklęcie, które miało notować wszystkie powiedziane słowa, identyfikując przy tym rozmówcę. Gdy będą już w pokoju Malfoya, szybki czar rzucony za pomocą bezróżdżkowej magii uaktywni pióra, więc będą mieli dokładny zapis słów wypowiedzianych na spotkaniu. Jeśli nie przydadzą się do niczego innego, panna Granger będzie miała nowy dokument do przejrzenia - był pewien, że dziewczyna to uwielbia. Dodatkowo taki sposób był o wiele łatwiejszy niż zwykłe robienie notatek.
Potter był wstrząśnięty tym, jak źle wygląda Lucjusz - zmęczony, zamknięty w sobie i słaby, a przecież był jednym z tych szczęśliwców! Jednakże, tak jak przewidywał Severus, ego mężczyzny było wręcz rozdmuchane przez osobistą wizytę Złotego Chłopca. Snape niemalże mógł zobaczyć, jak pracuje jego umysł, kiedy czarodziej zastanawiał się nad możliwymi sposobami wykorzystania tej sytuacji.
- Panie Malfoy, mam nadzieję, że czuje się pan wystarczająco dobrze, aby kontynuować rozmowę ze mną i Severusem.
Miękko (zbyt miękko jak dla Snape'a) arystokrata odpowiedział:
- Proszę, mów mi Lucjusz.
Ku uldze (lub radości) Mistrza Eliksirów - nie był pewien, ku któremu - Harry nie przyjął do wiadomości tej prośby.
- Chcielibyśmy, aby przypomniał pan sobie tak wiele szczegółów na temat zachowania Voldemorta w ciągu minionego roku, jak tylko pan potrafi. Kiedy zauważył pan zmiany, które spowodowały, iż powiedział pan Severusowi, że myśli pan o szaleństwie Czarnego Pana? Jak wiele pan spostrzegł? Jeśli pan pozwoli, panie Malfoy… Severus zaczarował kilka piór w swoim gabinecie, aby móc sporządzać notatki z tej rozmowy, byśmy mogli popracować nad nimi później.
Kiedy mężczyzna skinął twierdząco głową, Mistrz Eliksirów rzucił zaklęcie, aby uaktywnić te wcześniejsze. Prawie godzinę później wrócili do omawiania niektórych z najważniejszych tematów, które przedyskutowali już w obecności Kingsleya. Niemniej jednak tym razem zrobili to znacznie bardziej szczegółowo - dzięki Harry'emu i Severusowi, którzy zadawali mnóstwo pytań.
- Dziękuję za wszystkie szczegóły, panie Malfoy. Mam również nadzieję, że będziemy w stanie odnaleźć jakieś wskazówki co do tego, co może planować Voldemort, jeżeli jest to coś większego niż to, co do tej pory zrobił. Mam jeszcze kilka pytań, jeśli pan pozwoli.
Wprawdzie mężczyzna zdawał się słabnąć, ale po wypiciu filiżanki herbaty dostarczonej przez skrzaty domowe, był gotów do kontynuowania rozmowy.
- Słyszałem o bibliotece w pańskiej posiadłości. Jest znana jako największy prywatny zbiór w czarodziejskiej Wielkiej Brytanii. Potrzebujemy dostępu do bardzo ezoterycznych, starych materiałów, które nie są dostępne w Hogwarcie ani w żadnej innej publicznej bibliotece. Mam nadzieję, że da pan mnie, Hermionie Granger, Severusowi i profesorowi Dumbledore'owi do niej dostęp. Chciałbym również, aby współpracował z nami Draco, jednakże podejrzewam, że on już posiada zezwolenie. Zakładam, że jest pan w posiadaniu tego rodzaju materiałów, których potrzebujemy.
Lucjusz dość szybko się na to zgodził.
- Ponadto, panie Malfoy, wierzę, że pewnego czasu Voldemort powierzył panu część swoich starych ksiąg na przechowanie. Jestem szczególnie zainteresowany wiedzą, czy dał panu takie, które były wyjątkowo stare lub napisane w obcym języku.
Lucjusz był wyraźnie zaskoczony tym pytaniem. Nigdy nie przyznał się do posiadania jakiegokolwiek związku z pamiętnikiem Toma Riddle'a ani Harry'emu, ani komukolwiek innemu w Hogwarcie, mimo to wiedział doskonale, w co wierzył Potter. Pomyślał o wszystkich innych księgach, które powierzył mu Czarny Pan. Z fatalistycznym, mentalnym drżeniem, blondyn uświadomił sobie, że nie ma wyboru. Jego stopy stąpały teraz po ścieżce, którą podążał również Złoty Chłopiec, a nie Czarny Pan. Sekrety i zwierzenia istniejące kiedykolwiek pomiędzy nim, Lucjuszem, a Lordem Voldemortem, nie mogą dłużej być utrzymywane w tajemnicy, jeżeli Potter naprawdę ich potrzebuje.
- Przez lata Czarny Pan podarował mi sporą liczbę różnych ksiąg. Niektóre jedynie na przechowanie, a inne, bym mógł dodać je do swojej prywatnej kolekcji. Trzymałem je wszystkie w specjalnie zabezpieczonej szafie, bo - szczerze mówiąc - nie wiedziałem, co z nimi zrobić. Większość została napisana w bardzo starym angielskim, choć kilka z nich jest w języku, którego na przestrzeni lat ani ja, ani żaden z moich badaczy nie był w stanie zidentyfikować.
- Jestem pewien, że zdaje pan sobie sprawę, że Tom Riddle otworzył Komnatę Tajemnic, kiedy był w szkole. Ta komnata nie była jedynie domem bazyliszka. W czasie, kiedy w Hogwarcie przebywał Slytherin, Salazar używał jej jako swojego własnego, ustronnego miejsca. Co najważniejsze, to tam znajdowała się jego prywatna biblioteka. Miał niezwykłą kolekcję ksiąg, z czego każda z nich była bardzo rzadko spotykana i niezmiernie cenna. Severusie, szacuje się, że jak wiele woluminów i rękopisów znajdowało się w biblioteczce?
Snape momentalnie zorientował się, co robi jego współmałżonek i był pod wrażeniem. Lucjusz był pozytywnie zaskoczony wiadomością, że biblioteka Salazara przetrwała. Z kolei Harry jasno dawał Malfoyowi do zrozumienia, jaką rolę Snape pełni w jego życiu, podkreślając, że byli w Komnacie Tajemnic razem. Młodzieniec okazałby się całkiem zdolnym Ślizgonem, jeśli zaakceptowałby początkową sugestię Tiary Przydziału. Żaden mieszkaniec Domu Salazara nie byłby w stanie przepuścić takiej szansy.
Mistrz Eliksirów odpowiedział na pytanie Harry'ego:
- Ciężko to dzisiaj określić, ale teraz, kiedy o tym wspomniałeś, pomyślałem, że powinniśmy skatalogować wszystko z tej biblioteki bardzo uważnie. Niemniej jednak ośmielę się sugerować, że może tam być około pięciuset lub więcej ksiąg i rękopisów, włączając w to jego prywatne notatki. Puste pułki najprawdopodobniej przechowywały około dwudziestu bądź trzydziestu woluminów. Podejrzewam, że ty, Lucjuszu, jesteś w posiadaniu przynajmniej kilkunastu z nich.
Oczy Malfoy stały się wyłupiaste, gdy mężczyzna usłyszał tę informację. Czy to możliwe, że miał w zasięgu ręki materiały należące niegdyś do legendarnego Salazara Slytherina?
Jakby czytając w jego myślach, Harry mówił dalej:
- Chciałbym zobaczyć te księgi. Oczywiście, równie dobrze mogą to być po prostu stare księgi, które Voldemort własnoręcznie kupił, ale istnieje też możliwość, że są to książki, które zabrał z Komnaty Tajemnic jako uczeń. Tak czy inaczej, wiedza na temat tego, jakiego rodzaju rzeczy interesowały Toma Riddle'a, czy teraz Voldemorta, może pomóc nam zrozumieć coś więcej o kierunku, w którym zmierza teraz.
Severusowi naprawdę dobrze się bawił. Podobało mu się patrzenie, jak jego stary przyjaciel się skręca. Wiedział, że najlepsze ma dopiero nadejść, więc pozwolił sobie uśmiechnąć się mentalnie na tę myśl. Biorąc pod uwagę to, jak teraz sprawy stoją, rzeczywiście możliwym było, iż Lucjusz stawi się w Malfoy Manor - nawet w pidżamie - kiedy Harry będzie szukał ksiąg Slytherina.
- A te woluminy w obcym języku… Co może mi pan o nich powiedzieć?
- Może być ich około pół tuzina. Czarny Pan dał mi je wszystkie około dwadzieścia lat temu i poprosił, abym trzymał je w dobrze chronionym miejscu. Nie wyglądało na to, że kiedykolwiek później ich potrzebował, bo nigdy więcej nie zapytał o nie. Przyglądałem im się trochę, ale nie rozumiem tego języka. Sprowadziłem swoich badaczy oraz epigrafów o wyśmienitej opinii, którzy również je przeglądali, niemniej jednak język, czy skrypt, nie jest znany.
Słysząc to, Potter skinął twierdząco głową.
- Właściwie, panie Malfoy, uważam, że istnienie tego języka jest doskonale znane bardzo wielu czarodziejom i czarownicom, ale zdolność do mówienia lub czytania w nim posiadają wyjątkowo nieliczni. Jest wysoce prawdopodobne, że te księgi zostały zapisane w języku węży.
Lucjusz sapnął z szoku, słysząc słowa młodego Gryfona.
- Znalazłem kilkanaście tomów napisanych w tym języku, którymi nie przejął się Tom Riddle. Okazały się spisem spostrzeżeń Salazara, które nasunęły mu się na myśl, gdy badał białą magię. Po drugiej stronie biblioteki było puste miejsce. Znajdowało się tam kilkanaście szafek, gdzie powinno znajdować się sporo ksiąg traktujących o czarnej magii, ale zostały stamtąd zabrane. Uważam, że Tom zabrał je wszystkie. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich znajduje się w pańskim posiadaniu i zezwoli mi pan na pożyczenie ich.
Lucjusz wyglądał, jakby potrzebował dłuższej chwili na odnalezienie swojego głosu. Kiedy to zrobił, wszystko, do czego był zdolny, to wypowiedzenie na wydechu:
- Oczywiście, panie Potter.
Poza tym, słowa zdawały się całkowicie go zawieść.
Severus zdążył do tej pory ustalić plan działania, który zmierzał wprowadzić w życie.
- Draco zmienia zabezpieczenia, aby dostosować do nich Kingsleya Shaklebolta, twoich uzdrowicieli i śmierciożerców, którzy będą chcieli przybyć do Malfoy Manor. Szykuje również odpowiednie zakwaterowania, gdzie będzie można dostarczyć im potrzebnej opieki. Mógłbym poprosić go o dodatkowe zezwolenie na otwarcie połączenia Fiuu między biblioteką w twojej posiadłości a biurami pana Pottera w Hogwarcie? Mała grupa chce dostępu do tych materiałów i wolałbym, żeby byli w stanie zrobić to szybko i w miarę prywatnie. Pozwalasz nam usunąć z twojej biblioteki materiały interesujące pana Pottera i zabrać je do jego biur, aby mógł je przejrzeć? Oczywiście, chcemy złożyć te starożytne materiały w dobrze chronionych szafach, gdzie trzymane są również te pozostałe. Jeśli zajdzie taka konieczność, możemy zanieść je z powrotem do Komnaty Tajemnic.
Lucjusz nienawidził rezygnowania z dostępu do takiej nagrody, jak ta, ale nie wyglądało na to, żeby miał jakiekolwiek inne wyjście. Może później będzie w stanie na odwrócenie tej sytuacji na swoją korzyść? Zakładając, oczywiście, że istnieje jakieś „później”. Może poprosi Pottera o niektóre tłumaczenia? Być może uda mu się odwiedzić bibliotekę Salazara? Widział kilka możliwości.
- Oczywiście, Severusie.
- Dziękuję, panie Malfoy. Najpierw poproszę Draco o szybką możliwość zwiedzenia biblioteki. Stworzymy system śledzenia wszystkich zabranych materiałów, więc nie będzie nieporozumień. Ponadto będziemy mieli pewność, że wszystkie książki i inne dokumenty zostaną zwrócone, kiedy skończymy.

*

Gdy Harry i Severus wyszli, Lucjusz poświęcił chwilę refleksji nad faktem, jak absolutnie zdumiewające szczęście miał ten brzydki dupek, Snape, by zostać związanym z Potterem. Kompletnie pomijając już nawet fakt, że chłopak dojrzał i stał się niemożliwie przecudownym młodym mężczyzną, który w dodatku miał moc, Mistrz Eliksirów w zasięgu ręki miał dostęp do osobistej biblioteki Salazara Slytherina i jego prywatnych zapisków! Nic nie zostało powiedziane na ten temat, ale Malfoy przypuszczał, że Potter mógłby przetłumaczyć również te dokumenty, które zostały spisane w języku węży.
Lucjusz nie bywał zazdrosny, mając wszystkie swoje pieniądze, wyjątkowo dobry wygląd i świetny rodowód - albo raczej nie bywał zazdrosny aż do dziś.
- Niech cię szlag, Snape!

 

Rozdział 83. Zaskakując wszystkich dookoła

Po obiedzie, mała grupka zebrała się w gabinecie Harry'ego, aby przedyskutować ich wycieczkę do Malfoy Manor w celu zwiedzenia biblioteki. Złoty Chłopiec zastąpił jedną, ogromną salę, dwoma pokoikami. Jeden z nich został przystosowany do spotkań z reprezentantami Ministerstwa Magii lub innych oficjalnych zebrań, z kolei drugi - większy - został wyposażony w duży, dębowy stół i szafki zaopatrzone w sporą ilość pergaminu, piór i atramentu. Otwarto połączenie sieci Fiuu pomiędzy dużym kominkiem w Hogwarcie a biblioteką w Malfoy Manor. Grupka ludzi zgromadziła się wokół stołu - zaliczali się do niej: dyrektor, Severus, Harry, Hermiona i Draco. Młody Malfoy nalegał, by Charlie również się zgłosił, a ten z kolei chciał, by dołączył do nich również Ron.
Harry wyglądał na tak pewnego siebie, jak większość z nich nie widziała go nigdy wcześniej. W przeszłości w powietrzu wokół niego unosiła się nutka rezygnacji - akceptował swój los, ale zawsze dało się dostrzec cień żalu lub zadumy czy nawet gorycz spowodowaną tym, że jego życie nie potoczyło się w innym kierunku. Snape oparł się wygodnie o krzesło i rzucił młodemu czarodziejowi oceniające spojrzenie. Tym razem nie było w nim zadumy, żalu ani rezygnacji. Mistrz Eliksirów odkrył prawdziwą obecność młodego czarodzieja posiadającego misję, której sukces był wszystkim, na czym ów mag się skupiał.
Severus zorientował się, że Albus również to zauważył. Przyglądał się Harry'emu wyjątkowo uważnie zza swoich okularów-połówek. Jego zwyczajowe, wesołe iskierki - dobrego dziadka - zostały zastąpione oczekiwaniem i ciekawością. Hermiona patrzyła na Pottera w zamyśleniu; nie z podziwem czy uwielbieniem, a spokojnym zainteresowaniem. W tym samym czasie, prawie rok temu, Snape zastanawiał się, czy ta dwójka jest przeznaczona do zawarcia małżeństwa, ponieważ wydawali się sobie tak bardzo bliscy. To było dość zaskakujące dla niego - dowiedzenie się, że dziewczyna była zainteresowana właśnie rudzielcem. Spokojnie uznał, że tak naprawdę panna Granger nie miała za grosz wyczucia czasu.
Draco bezwstydnie flirtował z Charliem, próbującym najlepiej, jak potrafił, utrzymać rozmowę, w którą bez problemu mógłby zaangażować się również jego brat.
Gdy Złoty Chłopiec wstał, aby przemówić do grupy, nie było w nim nawet cienia zdenerwowania czy zawahania. Przeszedł dookoła, swobodnie się kołysząc. Jego głos był mocny, a jasne oczy świeciły w determinacji.
- Jak doskonale wiemy, Lucjusz Malfoy bardzo łaskawie dał nam wszystkim dostęp do biblioteki znajdującej się w jego posiadłości. Draconowi i Severusowi udało się otworzyć sieć Fiuu pomiędzy kominkiem w tej sali a tym znajdującym się w bibliotece Malfoy Manor. Nie będziecie potrzebowali hasła, jednakże działa tylko pomiędzy tymi dwoma miejscami. Nie możecie użyć ich, aby dostać się gdziekolwiek indziej. Pan Malfoy zgodził się również na wypożyczenie ksiąg i dostarczenie ich tutaj w celach informacyjnych i badawczych. Chce mieć pewność, że przetrzymujemy jego własność odpowiednio odseparowaną oraz że wszystko powróci do niego, kiedy skończymy. Severus rzucił pewne zaklęcie na biurko znajdujące się nieopodal kominka w bibliotece Lucjusza i w tej komnacie. Wystarczy, że umieścicie na jednym z nich książkę, którą pożyczacie lub chcecie zwrócić, a ona pojawi się w drugim z pomieszczeń. Kiedy już tu będą, proszę, żebyście poukładali je na regałach z tyłu. Starożytne rękopisy i notatki trafią do strzeżonej szafki w gabinecie dyrektora, gdy nie będziemy ich używać. Teraz powiem wam, czego będziemy szukać. Wszyscy mają swoje perspektywy, prawda? W chwili obecnej moją największą obawą jest to, co zrobi Voldemort, kiedy zda sobie sprawę z tego, jak dokładnie zniszczyłem jego plan. Najprostszym działaniem wydaje się po prostu ponowne rzucenie zaklęcia snu, a to martwi mnie najbardziej. Nie jestem pewien, czy będę mógł obudzić wszystkich po raz kolejny; wciąż jestem trochę słaby po pierwszej próbie. Czyste zaklęcie snu, bez żadnych komponentów zastoju, zapewni go, że czarodzieje i charłacy umrą tak samo, jak Riddle zamierzał zabić mugoli. Aby ponownie rzucić zaklęcie, Voldemort będzie musiał skorzystać z mocy tych, którzy posiadają Mroczny Znak, ponieważ jego własna magia nie pomoże mu tego dokonać. Biorąc pod uwagę to, co zrobił po raz pierwszy, jestem pewien, że będzie zdolny do wszystkiego, by zdobyć potrzebną mu moc bez względu na to, co to zrobi z tymi, którym ową magię zabiera. Myślę, że natychmiastowo musimy zerwać to źródło jego zasilania i to właśnie jest moim priorytetem.
Raczej nietypowo, to najmłodszy Weasley odpowiedział jako pierwszy - z jeszcze bardziej niecharakterystycznym, zamyślonym wyrazem twarzy.
- Zakłócenie sposobu zasilania wroga jest zawsze dobrym posunięciem. Idę o zakład, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać budował swoje plany, jakiekolwiek by one nie były, na fakcie, że ma dostęp do całej mocy wszystkich swoich śmierciożerców. Pozbawienie go tego dostępu będzie oznaczało, że zostanie zmuszony do wymyślenia czegoś nowego. Podobnie jak w szachach, nieoczekiwane posunięcie przeciwnika może zniszczyć najlepszy plan gry, czyniąc go całkowicie bezużytecznym. Musisz z miejsca wymyślić coś innego, a to jest trochę trudniejsze. Możesz popełnić błędy.
Wesołe iskierki powróciły do oczu Dumbledore'a, gdy starzec spojrzał z uznaniem na Rona.
- Zgadzam się z wami oboma, zarówno w przypuszczeniu, jak Tom zachowa się, kiedy zda sobie sprawę, że jego plany zostały zniszczone, jak i z korzyści płynących z odcięcia jego dostępu do mocy wszystkich noszących Mroczny Znak. Jednakże, zdecydowanie o tym, co chcemy zrobić, jest jedynie częścią naszego problemu. Najważniejsze jest raczej to, jak. Lata temu, gdy Tom zaczynał naznaczać swoich zwolenników, wielu z nasz studiowało ów Znak, podobnie zresztą jak sam rytuał tworzenia go, aby zobaczyć, czy możemy wpływać na jego użycie. Obawiam się, że mogliśmy coś przeoczyć, nie mając wtedy nawet pojęcia o jego głównym celu. Niemniej jednak, nie byliśmy w stanie ani go usunąć, ani zablokować działania przypuszczalnego przeznaczenia.
Draco milczał, gdy Dumbledore mówił. Zastanawiał się, jakich „nas” ma na myśli dyrektor - bez wątpienia to kolejny gryfoński sekret, który nigdy nie zostanie powierzony jemu, jako Ślizgonowi. Szczególnie zaintrygowało go stwierdzenie, że studiowali zarówno sam Mroczny Znak, jak i rytuał. Jak, do diabła, mogli mieć o tym jakiekolwiek pojęcie? Od lat on sam prześladował swojego własne ojca, by choć mgliście czegokolwiek się o tym dowiedzieć, a ten - zazwyczaj otwarty dla Draco, kiedy coś go zainteresowało - zwracał się do niego chłodno i odmówił podania jakichkolwiek informacji. A potem to uderzyło Malfoya jak kubeł lodowatej wody. Snape! Czy to możliwe, że zawsze był związany z Dumbledore'em i jasną stroną - że przyjął Mroczny Znak, aby szpiegować? Jedyną rzeczą, którą powiedział Lucjusz swojemu synowi na temat rytuału naznaczania było to, iż zawiera on śluby tajemnicy. Naruszenie tego ślubowania było karane okrutną śmiercią z rąk samego Czarnego Pana. Oczy młodego Malfoya przeniosły się na Severusa. Zdumienie i podziw wyraźnie malowało się na jego twarzy, kiedy w końcu udało mu się zrozumieć rolę, jaką ten mężczyzna odgrywał od lat.
Snape zdawał się być świadomy wzroku Draco, ale stanowczo odmawiał zwrócenia spojrzenia bądź zrobienia czegokolwiek, co mogłoby potwierdzić przypuszczenia Malfoya. Z kolei Harry zauważył wyraz twarzy Ślizgona - dłuższą chwilę zajęło mu zrozumienie, co reprezentował. Kiedy w końcu Draco skierował swoją uwagę z powrotem na Pottera, ten w odpowiedzi skinął głową, aby potwierdzić, że Severus w rzeczy samej był wyjątkowo odważnym i niezwykłym człowiekiem.
Dumbledore wyjaśnił działanie srebrnej taśmy owiniętej wokół przedramienia Snape'a - miało nie pozwolić Voldemortowi dotrzeć do Mistrza Eliksirów. Sam proces był szczególnie skomplikowany. Wymagał zarówno wyjątkowych umiejętności, jak i sporej siły magicznej. Co gorsza, potrzebna była do tego fizyczna obecność i współpraca posiadacza Mrocznego Znaku. Severus odezwał się, aby to wyjaśnić:
- Prawie godzinę zajęło utworzenie tej taśmy i zabezpieczeń, chroniących mnie przed Czarnym Panem. Nawet jeśli niektórzy z nas nauczyliby się, jak to zrobić, logistyka i terminy są całkowicie przeciwko nam, jeżeli mamy to zastosować na każdym śmierciożercy po kolei. Ponadto, mam tę taśmę na przedramieniu, a Voldemort wciąż był w stanie dostać się do mojej mocy. Wprawdzie nie do tego stopnia, co pozostałych, ale nie byłem całkowicie przed tym zabezpieczony.
Harry kontynuował:
- Pan Malfoy powiedział mi, że ma kilka ksiąg napisanych w dziwnym języku, które Voldemort dał mu na przechowanie lata temu. Mam nadzieję, że są to tomy Salazara Slytherina oraz zawierają informacje, które nam pomogą. Voldemort już dawno stworzył Mroczny Znak i dowiedział się, jak przeprowadza się rytuał, więc może nie były mu już potrzebne pomocnicze księgi, z których korzystał początkowo. Właśnie one i inne tomy podarowane panu Malfoyowi przez Voldemorta są moim priorytetem.
Hermiona zerknęła w jedną ze swoich stale obecnych list.
- Myślę, że następnie będziemy potrzebowali starożytnych ksiąg. Chciałabym znaleźć takie, które traktują o starych zaklęciach lub ich historii, magii Ziemi i liniach geomantycznych, mitach o stworzeniu smoków, czarodziejskich taktykach i strategiach walk oraz wszystkie, które mogą zawierać cokolwiek na temat demonów lub ich przyzywania.

*

Kiedy ostatni członek zespołu badawczego przeszedł przez kominek podłączony do sieci Fiuu, wychodząc w bibliotece Malfoy Manor, Draco wyjaśnił im rozkład i wskazał obszary, gdzie najprawdopodobniej mogą znaleźć się księgi na szukane tematy. To była ogromna przestrzeń z masywnymi, mahoniowymi regałami wznoszącymi się aż do sklepienia sufitu Gobeliny zajmowały wszelkie wolne miejsca na ścianie, które tylko nie zostały schowane księgami. Były tam również stoliki z wygodnie wyglądającymi, rozproszonymi po całym pomieszczeniu krzesłami - nad każdym z nich w powietrzu wisiał zaczarowany świecznik, by w razie potrzeby umożliwić czytanie w danym miejscu.
Ron opuścił grupę zaraz po tym, jak wskazano mu miejsce, w którym znajdują się księgi dotyczące strateg walk. Draco wyrzucił z siebie przeprosiny, mówiąc, że materiał w tej sekcji nie był uaktualniony od 1701 roku, czyli od czasu śmierci Abraxasa Malfoya - ostatniego członka rodziny, który interesował się tym tematem.
Pozostali chcieli zobaczyć całą bibliotekę, więc Draco oprowadził ich po niej, ostatecznie zatrzymując się przy dość monotonnie wyglądając wnęce ogromnego pomieszczenia.
- To tutaj mój ojciec trzyma specjalny materiał - rzeczy, którymi na ogół z nikim się nie dzieli.
Draco za pomocą różdżki stuknął w kilka ksiąg, po czym półki powoli zaczęły się od siebie odsuwać - górna półka jednej przesunęła się w prawo, kolejna w lewo. Ostatecznie przesunęła się każda, w końcu odsłaniając przytulny pokój z wygodnie wyglądającymi fotelami tuż przy ogromnym, lśniącym stole mahoniowym. Dało się tam dostrzec również kilka mniejszych regałów, na których Lucjusz przechowywał różne księgi i pergaminy - niektóre wyjątkowo stare, inne wydano raczej niedawno. Harry'emu udało się wyczuć zaklęcie prywatności, gdy wszedł do pomieszczenia. Nie było szczególnie różne od czaru rzuconego przez Salazara Slytherina na swoją własną bibliotekę w Komnacie Tajemnic, choć czas sprawił, że nie było ani stęchlizny, ani pyłu.
Snape dostrzegł kilka niewielkich ksiąg, które wyglądały zupełnie jak te, które Harry zabrał z biblioteki w Komnacie Tajemnicy. Podszedł do nich natychmiast i wziął je. Złoty Chłopiec spojrzał na nie krótko, po czym potwierdził, że są to księgi Salazara napisane w języku węży. Pozostali otoczyli ich z wielkim zainteresowaniem. Draco wyprzedził ich wszystkich, chcąc zobaczyć tak starożytny dokument napisany w tak rzadkim i mało znanym języku. Dla oka każdego, kto nie był wężousty, napisy wyglądały jak niezrozumiałe bazgroły blaknące na bardzo starym pergaminie. Trochę szokujący okazał się fakt, że Harry instynktownie może to odczytać.
Do stosu rosnącego na biurku dołączyło również kilka innych starożytnych tekstów, które zostały podarowane Malfoyowi przez Voldemorta. Większość ksiąg o wątpliwej legalności znajdujących się w pomieszczeniu traktowało o mrocznej magii. Wydawało się raczej mało prawdopodobne, że pomogą im w poszukiwaniach. Severus miał właśnie zasugerować, iż powinni wrócić do głównej części biblioteki, kiedy zauważył, że panna Granger klęczy przed jednym z regałów, grzebiąc wśród ksiąg i wyjmując te, które zostały schowane tuż za nimi. Uklęknął obok niej, by zobaczyć, co znalazła, po czym natychmiastowo pożałował tej decyzji. Były to księgi o niewoli i zniewoleniu, żenujący dowód tego, co - jak Snape przypuszczał - stało się jednym z wielu zboczeń Lucjusza. Ku jego zaskoczeniu, panna Granger czytała tytuły i układała je w stos, jakby zamierzała zabrać do Hogwartu coś, co mogło z powodzeniem zostać uznane jako czarodziejska pornografia.
- Myślę, że pan Malfoy spędził dużo czasu na przestrzeni tych wszystkich lat, uważnie studiując naturę Mrocznego Znaku. Być może próbował nawet dowiedzieć się, jak go usunąć, Harry. Ma tutaj cały zapas książek traktujących o niewoli i zniewoleniu.
Severus usiadł na piętach. Na jego twarzy wyraźnie dało się dostrzec wyraz zaskoczenia i szacunku do panny Granger. To było dokładnie to, co Mroczny Znak narzucał na ludzi wystarczająco zagubionych, by go przyjąć!
Szczególnie podczas tych długich lat po tym, jak zaklęcie uśmiercające odbiło się od Harry'ego i trafiło prosto w Czarnego Pana, a ten zniknął, Lucjusz bez wątpienia chciał pozbyć się Mrocznego Znaku. Niektóre z tych ksiąg wyglądały na dość nowe - inne z kolei na nieco starsze, co ostatecznie potwierdzało, że to prywatna kolekcja Malfoya, a nie coś, co dostał od Voldemorta.
Severus pomógł Hermionie ustawić wszystkie znalezione księgi na biurku, łącząc je w duży stos wraz z tomami Salazara.
Charlie Weasley zaczął już przemierzać całe pomieszczenie, dokładnie sprawdzając każdą półkę. Sprawdzał, czy istnieją jakiekolwiek inne materiały ukryte za księgami w pierwszym rzędzie. Snape udał się na drugi koniec pokoju, by zbadać tamte regały i wziął się do pracy. Gdy spotkali się na samym środku, doszli do wniosku, że Hermiona znalazła jedyny materiał, który Lucjusz potrzebował ukryć nawet w najbardziej prywatnym i zabezpieczonym pomieszczeniu, choć Charlie znalazł kilka innych ksiąg, które odnosiły się do smoków. Ostatecznie układał je właśnie na stoliku.
Albus przez chwilę przyglądał się księgom i pergaminom ułożonym na biurku.
- Pozwolę sobie zasugerować, by Harry i Severus wrócili teraz do Hogwartu razem z tymi dokumentami. Draco, ty mógłbyś zamknąć z powrotem prywatny pokój swojego ojca. Reszta z nas może poświęcić nieco więcej czasu na rozejrzenie się w głównej części biblioteki, zanim wrócimy.

*

Petunii Dursley szło dzisiaj nieco lepiej w szklarni. Z większą łatwością unikała prób roślin złapania lub uderzenia jej. Była też nieco bardziej przekonana do podążania za instrukcjami obcinania dojrzałych liści roślin - dziś wyznaczono ją do zbierania ich. Wciąż uważała całą tę sytuację za dość groteskową, ale przynajmniej uważała, że zaczyna zdobywać kompetencje w swoim zdaniu.
Młody mężczyzna, który reprezentował niesamowite podobieństwo do młodszego z książąt Wielkiej Brytanii, podszedł, by móc odebrać od niej liście. Kobieta momentalnie zerwała ten, z którym do tej pory walczyła. Podając mu sporą ich ilość, pani Dursley zapytała:
- Masz jakiekolwiek pojęcie, do czego to jest wykorzystywane?
Rozpoznając kogoś, kto najprawdopodobniej był tak samo niezaznajomiony z magią, jak on, młodzieniec odpowiedział:
- Żadnego. Zbieram koszyki od różnych ludzi i zanoszę je do jednego z pokoi znajdującego się w miejscu, które wszyscy nazywają lochami. Niektóre z rzeczy w koszach wyglądają tak, jak powinny normalnie, ale pozostałe… Zazwyczaj kilka jest szczelnie zamkniętych, a z nich wydobywają się nienaturalne dźwięki, choć brzmią trochę jak płacz. To naprawdę dziwne.
Słysząc ostatnie stwierdzenie, kobieta wywróciła oczami na znak, że się z nim zgadza. Mężczyzna kontynuował:
- Dowiedziałem się jedynie, że mam w sobie trochę magii. Powiedziano mi, że jestem charłakiem. Wiedziałaś cokolwiek o tym świecie, zanim to wszystko się stało?
To nie było dobre pytanie, które można byłoby zadać Petunii, ponieważ kobieta naprawdę nie potrafiła kontrolować jadu, który włożyła w swoją odpowiedź:
- Wiedziałam, że ludzie w mojej rodzinie byli magiczni - zarówno moja siostra, jak i mój siostrzeniec, dziwadła. Chłopak chodzi teraz tutaj do szkoły. To właśnie w taki sposób zostałam tutaj przyciągnięta, gdy to się stało.
- Więc nie byłaś zadowolona, kiedy dowiedziałaś się, że ty również masz w sobie magię?
Petunia wyglądała na obrażoną.
- Oczywiście, że nie mam magii! Jestem normalną osobą, a to wszystko, to wielkie nieporozumienie.
Młody mężczyzna rzucił jej smutne spojrzenie, kiedy podnosił swoją kolekcję koszy i żegnał się z nią.
- Przykro mi, ale jedynie ci z nas, którzy mają w sobie magię, są teraz obudzeni. Wszyscy pozostali jeszcze śpią. Miłego dnia.
Petunia miała ogromną ochotę zapytać młodzieńca, czy ktokolwiek powiedział mu kiedyś, że najprawdopodobniej spokojnie mógłby uchodzić za młodszego z książąt, ale zdecydowała się tego nie robić. Wzięła filiżankę herbaty ze stolika na tyłach cieplarni, na którym znajdował się również czajnik (niesamowite, że oni zawsze mają dostępną gorącą herbatę - nawet w takim miejscu, jak to; bez prądu!), po czym chwilę później dołączyła do niej młoda kobieta, zapewne w okolicach dwudziestki. Usiadła obok.
- Czyż nie jest czarujący? Książę, a wcale nie powściągliwy czy nadąsany.
Pani Dursley spojrzała na młodą kobietę, a następnie przeniosła wzrok na oddalającą się postać młodzieńca, z którym rozmawiała zaledwie kilka sekund temu.
- On nie może być…
- Och, tak. To on. Okazało się, że zarówno on, jak i jego brat są charłakami. Mój mąż był jednym z pracowników ministerstwa, którzy dostarczyli ich tutaj prosto z pałacu. Ich rodzinę przeniesiono do świętego Mungo. Tak poza tym, jestem Amaranth Savoy. Dziesięć lat temu skończyłam Hogwart. Biorąc pod uwagę to, co się teraz dzieję i fakt, że mój mąż pracuje prawie przez całą dobę, zasugerował, bym zabrała dzieci i zatrzymała się tutaj na trochę.
- Zatrzymałaś się w dormitorium?
Petunia nie widziała żadnych rodzin w pokojach przygotowanych na terenie Hufflepuffu, ale z pewnością były jeszcze inne.
- Och, nie, mamy namiot. Większość rodzin z dziećmi zatrzymało się w namiotach, tak jest zdecydowanie łatwiej. Profesor Dumbledore pozwolił nam rozbić je na terenie błoni, wewnątrz zabezpieczeń szkolnych.
- To nie jest strasznie niewygodnie?
Pani Dursley przypomniało się, jak lata temu Vernon kupił Dudleyowi namiot, by mógł spędzić z harcerzami całą noc. Młodzieniec był tak niezadowolony, że nalegał, by opiekun zadzwonił do jego ojca. Vernon odebrał Dudleya o jedenastej wieczorem, zostawiając namiot na polu. Jej syn nigdy nie wrócił do harcerstwa.
Amaranth spojrzała na Petunię ze zrozumieniem.
- Jesteś nowa w świecie magii, prawda? - Kiedy pani Dursley skinęła głową, potwierdzając, kobieta kontynuowała: - Nasze namiot nie wygląda na duży z zewnątrz, ale ma dwie sypialnie, dwie łazienki, małą kuchnie i salon całkiem sporych rozmiarów.
Nie widząc żadnych mały dzieci kręcących się dookoła, Petunia zdecydowała się o nie zapytać.
- Róża ma dopiero pięć miesięcy, a mały Harry trzy latka. Profesor Dumbledore kazał skrzatom domowym stworzyć piękny plac zabaw dla dzieci, znajdujący się tuż obok kuchni. Ponadto przyprowadziłam tutaj własne elfy. Mogą pomóc w Hogwarcie, jednocześnie mając na oku dzieci za mnie, kiedy ja pomagam.
W umyśle pani Dursley wykreowało się pewne pytanie. Debatowała mentalnie, czy naprawdę chce się dowiedzieć i czy odpowiedź nie pogorszy jej humoru. Ostatecznie ciekawość zwyciężyła.
- Czym są skrzaty domowe, jeśli mogę spytać?
Amaranth nie śmiała się z niej; w jej głosie dało się doszukać jedynie lekkiego rozbawienia.
- Racja, nowa w świecie magii. Skrzaty domowe są magicznymi stworzeniami, które - bardziej niż cokolwiek innego - uwielbiają czarodziejskie posiadłości. Niektóre z nich są związane jedynie z budynkiem, jak te tutaj, w Hogwarcie. Z kolei pozostałe wiążą się z daną czarodziejską rodziną, jak te dwa, które przyprowadziłam ze sobą. To właśnie dlatego mogę im zawierzyć, powierzając skrzatom małe dzieci. Chciałabyś może zjeść obiad w moim namiocie? Już prawie pora. Możemy podskoczyć do namiotu, a ja poproszę Aulie lub Yopera, by dostarczyły nam trochę kanapek. Jeśli nigdy nie widziałaś czarodziejskiego domu, możesz uznać to za całkiem ciekawe doświadczenie.
Petunia czuła przed tym sporą obawę: mimo wszystko, to była kobieta, która żyła z rodziną w namiocie, a ponadto powierzyła własne dzieci skrzatom domowym, zamiast zająć się nimi osobiście. Jednakże Amaranth była pierwszym magicznym człowiekiem, który zdawał się być dla niej miły, a ona sama czuła się wyjątkowo samotna. Ostatecznie pani Dursley stanęła na dziedzińcu, na którym rozbito niemalże dwadzieścia namiotów - większość z nich była niższa od niej, a żaden nie przekraczał wielkości najmniejszej sypialni na Privet Drive.
Amaranth zatrzymała się przed wejściem do jednego z małych namiotów i gestem kazała Petunii wejść do środka, co kobieta uczyniła z pewnym lękiem. Całkowicie oszołomił ją widok, który ukazał się jej oczom zaraz po wejściu. Zobaczyła - dokładnie tak, jak opisała jej młoda towarzyszka - sporej wielkości salon z kuchnią nieco na uboczu. Dostrzegła również drzwi, prowadzące zapewne do sypialń i łazienki. Mózg pani Dursley z trudem pogodził wymiary namiotu, które widziała zanim do niego weszła oraz to, co dostrzegła po wejściu do środka. Kiedy starała się to wszystko przetrawić, jej twarz stała się wyjątkowo blada - do tego stopnia, że Amarant wezwała Aulie, która zawsze wiedziała, co robić, kiedy ktoś był chory lub ranny. Petunii wystarczyło jedno spojrzenie na małego skrzata domowego, kiedy ten pojawił się z cichym „pop”, po czym jej oczy wywróciły się do wnętrza czaszki, a ona sama zemdlała.

*

Harry i Severus owocnie spędzili kilka godzin. Gryfon w skrócie streścił współmałżonkowi tematy ksiąg Salazara, które zabrali z prywatnej biblioteki Malfoya. Zidentyfikowali kilka fragmentów, które mogły być genezą pracy Voldemorta nad Mrocznym Znakiem. Gdy Potter pracował nad tłumaczeniem, Snape czekał, aż pozostali wrócą z Malfoy Manor. Mężczyzna wykorzystał tymczasowy zastój w pracy na wizytę w laboratorium eliksirów w lochach w celu sprawdzenia, jak idzie tam praca. Wszystkie kociołki były w użyciu. Profesor czuł, że był to niezwykle inspirujący widok - one wszystkie będące wykorzystywanymi do tak produktywnego celu przez ludzi, którzy wiedzieli, co robią i byli z tego dumni - w przeciwieństwie do typowej lekcji eliksirów, gdzie zawsze przynajmniej dwa lub trzy kociołki grożą bezpośrednim niebezpieczeństwem wybuchu z powodu głupoty uczniów, którzy nie zwracają najmniejszej uwagi na instrukcje! Bardziej jako wyraz poparcia i uznania, niż potrzeby nadzoru, Severus wolno przeszedł przez pomieszczenie, zatrzymując się i komentując (nawet komplementując) wykonywaną pracę. W sali znajdował się kosz pełen eliksirów uspokajających i uzupełniających krew, więc mężczyzna rzucił na niego urok lekkości, po czym wziął go i poszedł zobaczyć się z panią Pomfrey. Miał zamiar dostarczyć mikstury i sprawdzić, czy nastąpiła jakakolwiek zmiana na liście potrzebnych eliksirów.
Snape znalazł pielęgniarkę w jej biurze, która robiła sobie jedną z krótkich, rzadkich przerw, podczas których piła herbatę. Sukcesywne rzucenie zaklęcia zastoju zdjęło z jej barków nieco ciężaru, ponieważ kobieta nie musiała już podejmować żadnych kroków aktywnej opieki nad śpiącymi mugolami w Hogwarcie. Niemniej jednak, wraz z nowościami dotyczącymi katastrof w zewnętrznym świecie, wyraziła zgodę na przyjęcie niektórych byłych uczniów i ich rodzin jako pacjentów. Skutki czaru rzuconego przez Voldemorta, pozostawiło czarodziejów i czarownice (podobnie jak i mugoli) na pastwę wypadków i wpływu różnego rodzaju urazów. Pani Pomfrey ucieszyła się, widząc Mistrza Eliksirów i zabrała od niego koszyk mikstur.
- Dziękuję za to, Severusie. Mogę prosić, abyś kazał swojemu zespołowi uwarzyć szybko trochę eliksirów regenerujących nerwy? Ten rodzaj obrażeń jest widoczny zarówno tutaj, jak i w świętym Mungo i kilku innych szpitalach. Są to zwykle poważne uszkodzenia nerwów wszelkiego rodzaju kończyn. Zużyliśmy mnóstwo Szkiele-Wzro, ponieważ ma bardzo długi okres przydatności do spożycia, a ty udzieliłeś nam ogromnej pomocy eliksirami regenerującymi krew. Wydawać by się mogło, że wszyscy muszą radzić sobie z uszkodzeniami komórek nerwowych, a leczenie bez odpowiedniego eliksiru nie działa na wszystkich.
- Oczywiście, Poppy. Grupa ludzi pracujących teraz nad miksturami w lochach jest całkiem kompetentna do ważenia ich, polecę im zabranie się za to od razu. Przyniosłem dość dużą ilość eliksiru uspokajającego - czy to wystarczy na jakiś czas, czy oczekujesz, iż zostanie uważone jeszcze trochę?
- Niestety wciąż potrzebujemy mnóstwo tej mikstury. Charłaki skutecznie wyprowadzają mnie z równowagi. Niektórzy z nich nie przyjmują dobrze swojego pierwszego kontaktu z magicznym światem. Większość z nich wprawdzie pogodziła się z faktem, że portrety się ruszają, ale zdarzają się tacy, którzy wciąż mają problem z tym, że postacie w ramach starają się wciągnąć ich w rozmowę. A dzisiaj ta kobieta - pani Dursley, jak sądzę ciocia Harry'ego - zemdlała tuż po zobaczeniu skrzata domowego. Teraz, chwilowo, wszystko jest w porządku, ale wzięła już trzy dawki eliksiru uspokajającego, a to wszystko, co mogliśmy zrobić, aby uchronić ją od hipowentylacji.
Severus utkwił w pani Pomfrey zaciekawione spojrzenie, po czym zapytał:
- Pani Dursley wciąż jest tutaj? Chciałbym zamienić z nią słówko. Jeśli potrzebuje eliksiru uspokajającego, z chęcią go jej dostarczę.
Poppy była wyjątkowo szczęśliwa, że nie musi mieć do czynienia z Petunią, więc wyjęła fiolkę mikstury z koszyka przyniesionego przez Severusa', po czym podała mu ją.
- Leży na trzecim łóżku na tyłach pomieszczenia przy oknach. W tym temacie również panikowała, wręcz desperacko potrzebowała posłania przy nich.
Mistrz Eliksirów znalazł Petunię tam, gdzie Poppy wskazała. W rzeczy samej był bardzo zadowolony komentarzem pani Pomfrey na temat strachu, którego ciotka Harry'ego doświadczała, nie będąc przy oknie. Kobieta leżała na poduszkach, a jej kolana przykrywał koc. Miała zamknięte oczy, choć raczej drzemała, a nie spała. Zamarła tak szybko, jak tylko zorientowała się, że ktoś zatrzymał się tuż obok jej łóżka. Mężczyzna przywołał na twarz najgroźniejszy wyraz, wyprostował się i stanął tak, by jego oblicze było pierwszą rzeczą, którą Petunia zobaczy po otwarciu oczu. Był wyjątkowo usatysfakcjonowany wyrazem czystego przerażenia na jej twarzy, kiedy zdała sobie sprawę z jego obecności.
- Pani Dursley, jestem Severus Snape.
Kiedy kobieta patrzyła na niego w niemym przerażeniu przez kilka minut, mężczyzna wykorzystał okazję, by szybko zagłębić się w jej umysł za pomocą legilimecji. Mistrza Eliksirów wciąż nawiedzał moment, w którym Harry'ego uderzyło wspomnienie oczywistego bólu, gdy młodzieniec pocierał rękę, jakby go bolała, podczas kiedy dyskutowali o formalnej kolacji. Harry nie powiedziałby mu, co się stało, ale Snape był całkowicie pewien, że ktoś coś mu zrobił. Miał poważne podejrzenia, że zrobiła to właśnie ta kobieta znajdująca się przed nim i chciał dowiedzieć się, co się wydarzyło. Nie zajęło mu dużo czasu znalezienie wspomnienia owego wydarzenia. Włożyła rękę chłopca pod wrzącą wodę w celu ukarania go za proste dotknięcie części jej zastawy stołowej, po czym kazała mu wejść do komórki pod schodami i zablokowała drzwi. Harry siedział tam, gdy ona i jej rodzina dobrze bawili się na kolacji. Ten widok sprawił, że samokontrola Snape'a niemalże ulotniła się całkowicie, choć wciąż było jej na tyle wystarczająco, by mężczyzna nie zaczął dusić jej gołymi rękoma tu i teraz. Pomyślał o tym, ale wiedział, że Harry by tego nie pochwalił - to jedyny powód, dla którego tego nie zrobił. Niemniej jednak Severus zamierzał się zemścić - czuł, że zemsta w jego własnym sercu nie wystarczy.
Z kolei Petunia była absolutnie przestraszona widokiem oblicza najbardziej strasznego człowieka, jakiego kiedykolwiek widziała. Czarne oczy patrzyły na nią z wrogością, a na pociągłej twarzy dało się dostrzec szyderczy wyraz. Był całkowicie przerażający. Kiedy doświadczyła chwili zdekoncentrowania tuż po tym, jak czarodziej się przedstawił, doszła do wniosku, że zostało to spowodowane absolutnym przerażeniem wywołanym widokiem tej twarzy sekundy po przebudzeniu się z drzemki. Próbując się opanować, Petunia nie dostrzegła machinalnego gestu mężczyzny, który machnął niejasno ręką w jej kierunku.
- Pani Pomfrey wspomniała, że prawdopodobnie potrzebuje pani jeszcze jednego eliksiru uspokajającego, więc zaoferowałem, że go dostarczę. - Petunia niechętnie wyciągnęła rękę, by wziąć od czarodzieja fiolkę z wspomnianym eliksirem, którą szybko opróżniła. - Nie zostaliśmy sobie przedstawieni, ale jestem związany z pani siostrzeńcem, Harrym.
Pomimo wpływu eliksiru uspokajającego, wspomnienie imienia Pottera wywołało potok słów pełen podłości.
- To okropny chłopak! To wszystko jego wina. Jego i jego rodziców, tych dziwaków! Och, jak bardzo żałuję, że nie zginął wtedy razem z nimi! To powstrzymałoby te wszystkie problemy.
Teraz Snape zrozumiał, dlaczego Remus ją uderzył. Niemniej jednak miał pewność, że Harry nie wybaczy mu, że przeklął tę sukę do szaleństwa - tutaj, bez kogokolwiek, kto mógłby go zatrzymać. Jednakże, utrata Złotego Chłopca była zbyt wielką ceną za chwilę przyjemności.
- Jak powiedziałem, jest ze mną powiązany. Nie będę tolerował takiego braku szacunku okazywanego względem niego lub mnie.
Petunia, która najwyraźniej przez moment zapomniała, że Severus wciąż przy niej stoi, ponownie skupiła na nim całą swoją uwagę.
- Na jakiej zasadzie działa to związanie, o którym mówiłeś? Ktoś już wcześniej wspomniał to określenie.
Mistrz Eliksirów wzruszył lekko ramionami, odpowiadając:
- To rytuał, który łączy dwie magiczne istoty. To rodzaj związku, łączącego bardzo silne i całkowite partnerstwo.
Kobieta przez kilka sekund przyswajała usłyszane informacje, po czym nagle miała więcej do powiedzenia:
- Na Boga, to brzmi jak małżeństwo! - Słysząc to, Snape wzruszył jedynie ramionami. - To znaczy, że jesteś poślubiony temu dziwakowi? Pomijając wszystko inne, on jest homoseksualistą? Tego już za wiele!
Obiecał sobie, że nie zabije Petunii, więc zareagował w sposób, przez który przez resztę życia będzie wstydził się zachowania godnego Freda i George'a Weasleyów.
- Nie będziesz mówić w ten sposób o Harrym. Nigdy. W przeciwnym razie będziesz przez to cierpieć.
Tym razem ruch ręki Severusa w jej kierunku był nieco bardziej oczywisty. Choć Petunia zamarła, zdała sobie sprawę z faktu, że niczego nie poczuła.
- Jesteś zwykłym pedof… - Słowa Petunii zostały przerwany przez jej własne, głośne beknięcie. Wyglądając na bardzo zażenowaną, szybko rozejrzała się dookoła, by zobaczyć, czy ktokolwiek to usłyszał. Zaczęła znowu: - Musisz być tak zdegustowany i…
Tym razem jej tyradę przerwał charakterystyczny dźwięk wydzielania gazów z organizmu. Na wypadek, gdyby kobieta przegapiła główny sens, mężczyzna pochylił się nad nią trochę bardziej, mówiąc bardzo cicho:
- Pani Dursley, z każdą próbą mówienia źle o Harrym, bez względu na to, czy mowa o nazywaniu go dziwakiem, życzeniu mu źle lub atakowaniu kogokolwiek przez wzgląd na asocjację bądź admirację tej osoby względem niego, będzie pani doświadczać głośnych i niekontrolowanych wzdęć. Nikt inny nie będzie o tym wiedział, pod warunkiem, że będzie pani trzymać język za zębami. W przeciwnym wypadku będzie pani cierpieć wstyd za każdym razem, kiedy z pani ust padną słowa oczerniające mojego współmałżonka.
Snape odwrócił się na pięcie i ruszył dalej. Czarne szaty zafalowały za jego ciałem.

*
Profesor Dumbledore nalegał, aby wszyscy, którzy pracowali nad poszukiwaniami i przekładami Pottera w jego gabinecie, zrobili sobie przynajmniej godzinną przerwę i zjedli obiad w Wielkiej Sali. Harry usłyszał raczej hałaśliwą dyskusję toczącą się w połowie stołu Gryfonów. Sądząc po gestykulacji Seamusa, stało się jasne, że młodzieniec opowiadał pozostałym historie z eskapad, będących częścią misji ratunkowej. Teraz, kiedy Ron poświęcał więcej czasu na projekt badawczy w biurze przyjaciela, Finnigan rozpoczął współpracę z Syriuszem, przejmując obowiązki rudzielca. Wszyscy byli bardzo dumni z faktu, że Kingsley Shacklebolt zaproponował, aby grupy ratownicze z Hogwartu dołączyły do zespołów organizowanych przez ministerstwo, więc jutro wszyscy przeniosą się do Londynu za pomocą proszku Fiuu, gdzie zostaną połączeni z grupami, które wyruszają stamtąd. Prawdopodobnie uczniowie nie zdawali sobie sprawy, że dyrektor użył swoich znacznych wpływów i perswazji, by upewnić się, że ministerstwo przedsięweźmie odpowiednie środki, by chronić zaproszonych. Nie wiedzieli również, że pracownicy ministerstwa są całkowicie przeciwni przyjęciu studentów do swoich akcji ratowniczych. Albus zauważył entuzjazm uczniów, więc był wyjątkowo zadowolony, że zdecydował się na ten wysiłek. Ponadto emocje nie sięgały jedynie stołu Gryfonów. Przy pozostałych stołach również dało się dostrzec rozentuzjazmowane gesty i radosne rozmowy na ten sam temat.
Wyglądało na to, że Harry'emu naprawdę podobają się te historie. Był bardzo hojny w kwestii pochwał i wdzięczności skierowanych ku przyjaciołom. Bardzo zadowoliło go dowiedzenie się, że Neville przejął pełną odpowiedzialność za kilka szklarni, umożliwiając profesor Sprout zapewnienie nadzoru niewątpliwie niezbędnego jej „charłaczej grupie”, jak nazywała wszystkich charłaków, którzy zgłosili się na ochotników pracy tam.
Próba dołączenia do misji ratunkowych Ginny została udaremniona przez jej własną matkę, choć jej głośne, wciąż powtarzające się skargi dotyczące tego, że ojciec należy do zespołu ratowniczego sprawiły, że panna Weasley planowała i śledziła akcje ratunkowe.
Z kolei uwaga Neville'a umożliwiła Harry'emu znalezienie dobrego wytłumaczenia, dlaczego powinien odwiedzić ciotkę Petunię w Skrzydle Szpitalnym:
- Słyszałem, że jeden z charłaków, który pracuje w szklarniach, został zaproszony na lunch do jednego z namiotów, by zobaczyć, jak wygląda czarodziejska przestrzeń.
Harry uśmiechnął się czule, przypominając sobie własną reakcję na widok magicznego namiotu, który zobaczył, kiedy wszedł do niego, będąc z Weasleyami na Mistrzostwach Quidditcha. Nawet strasznym następstwom tej gry nie udało się wymazać tej radości i zdumienia ze wspomnienia dotyczącego pierwszego wejścia do czarodziejskiego namiotu.
- Ta kobieta zobaczyła skrzata domowego i zemdlała. Potem żaden z elfów nie pomógł w przeniesieniu jej do Skrzydła Szpitalnego. Nigdy wcześniej nie słyszałem, aby tak jawnie odmówili wykonania rozkazu wydanego przez czarodzieja. Myślałem, że to dlatego, iż obraziły się przez fakt, że ktoś zemdlał na widok jednego z nich. Okazało się jednak, że po prostu wiedzą o jej nienawiści do magii i tego, iż skrzywdziła czarodziejów.
Harry już dawno nauczył się, by nie dzielić się z nikim innym pewnymi wiadomościami na temat Dursleyów. Nikt nie zamierzał mu pomóc, a on sam jedynie pogorszył sytuację siebie samego, kiedy ostatecznie coś powiedział. Nigdy nie zwierzał się z żadnych szczegółów życia z mugolami, ale jakimś cudem Korneliusz Knot dowiedział się o nadużyciach. Czy możliwe jest, że teraz wiedziały nawet o tym skrzaty domowe? Ten opis z pewnością pasuje do ciotki Petunii. Nie widział jej wcześniej, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdecydowała się na pracę w szklarniach. Może mógłby zatrzymać się na chwilę w Skrzydle Szpitalnym w drodze powrotnej do swojego gabinetu, aby sprawdzić, czy była pod opieką pani Pomfrey.
Kiedy Potter zapytał pielęgniarkę, czy jego ciotka znajduje się w Skrzydle Szpitalnym, kobieta momentalnie wskazała mu odpowiednie łóżko. Młodzieniec podszedł cicho na wypadek, gdyby spała, ale - tak jak wtedy, gdy był u niej Snape - pani Dursley jedynie drzemała i obudziła się natychmiast, kiedy do niej podszedł.
- Ty! Twój chłopak, mąż czy cokolwiek…
Ciotka Petunia niemalże zagłuszyła swoje własne słowa ogromnie głośnym wypuszczeniem gazów. Harry był zdziwiony - pani Dursley zawsze mówiła najbardziej okropne rzeczy na temat kobiet, których żołądek wydawał głośne dźwięki lub które pierdziały w miejscu publicznym. Młodzieniec nie wiedział, jak to zrobiła, ale do tej pory nigdy nie wydawała tego rodzaju odgłosów. Wyglądał na zaskoczonego, choć równie łatwo byłoby mu wybuchnąć śmiechem na widok szoku na jej twarzy.
- To wszystko jego wina. Powiedział to, to on mi to zrobił. Ten dziwak…
Tym razem przerwało jej własne, bardzo głośne beknięcie. Harry monetarnie zorientował się, o co chodzi i pomyślał, że to świetny pomysł!
- Widzę, że Severus był tutaj. Słyszałem na kolacji od przyjaciela, że ktoś zemdlał na widok skrzata domowego. Podejrzewałem, że to mogłaś być ty. Idę właśnie do mojej grupy badawczej, ale chciałem wejść tu na chwilę, by upewnić się, że zaczynasz odzyskiwać siły. Dobranoc.
Kiedy Harry wszedł do biura, Severus, Hermiona i dyrektor pracowali już nad tłumaczeniami, które udało mu się skończyć przed kolacją. Młodzieniec szybko zabrał się do pracy z pozostałymi księgami Salazara, przekładając fragmenty, które wybrał razem z Severusem. Zamierzał później porozmawiać ze swoim współmałżonkiem - prywatnie - by pochwalić go za mistrzowskie zagranie związane z zaczarowaniem Petunii. Hermiona wspomniała, że Charlie i Draco poszli już do swoich kwater, a Ron z Seamusem i pozostałymi udał się do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Bez względu na to, jak bardzo lubił pozostałych, Harry wiedział, że wszyscy, których teraz potrzebuje, znajdują się w pomieszczeniu razem z nim.
Gdy tłumaczył słowa z języka węży, czytając je w nim i wypowiadając w angielskim prosto do zaczarowanego pióra, coś, co było w nich zawarte, uparcie próbowało mu przekazać jakąś informację. Między tym wszystkim było jakieś połączenie, ale nie potrafił jeszcze go zidentyfikować. Kontynuował, mając nadzieję, że wróci do tego później. Kiedy skończył tłumaczenie ostatniego fragmentu, odpowiedź nagle przyszła mu do głowy. Znalazł podobieństwo tego materiału do czegoś, co przeczytał w jednej z ksiąg światła, ale nie zdążył jeszcze jej przetłumaczyć.
Gdy tylko dostarczył swoje ostatnie tłumaczenie zespołowi pracującemu przy stole, podszedł do szafki, gdzie trzymano księgi i wziął tą, której szukał. Natychmiast rozpoczął tłumaczenie stron, które wyglądały na dość istotne. Pracował tak szybko, jak mógł, ale - tłumacząc - potrzebował dokładnie zająć się każdym fragmentem. Po tak szybkim przeczytaniu księgi światła zaraz po pracy nad tomami związanymi z mroczną magią, podobieństwa stały się oczywiste.
Kilka godzin później położył na stole swoje ostatnie tłumaczenie, decydując się przerwać pracę zespołu.
- Myślę, że coś znalazłem. W tym tłumaczeniu, które dałem wam wcześniej tego wieczora, było kilka fragmentów traktujących o magicznych sojuszach i dzieleniu magii. Tak, patrzycie na dobrą księgę. Kiedy to czytałem, niektóre zdania wydawały mi się znajome, więc przypomniałem sobie coś, co znajdowało się w księdze, którą przejrzałem, ale nie zdążyłem jeszcze przetłumaczyć. Tam było coś na temat obowiązków i honorów, które czarodzieje pełnią w stosunku do siebie podczas każdego wspólnego wysiłku. Myślę, że Salazar przewidywał, iż ktoś kiedyś może zapragnąć dzielenia mocy z innym magiem, więc - posiadając odpowiednią wiedzę - opisał wszystko w jednej z mrocznych ksiąg. Niemniej jednak podejrzewał również, że znajdzie się czarodziej chcący nadużycia tej kombinacji lub prostego wykorzystania mocy innego maga w jakikolwiek sposób. Miał kilka przemyśleń na ten temat, a ja właśnie skończyłem tłumaczenie tego fragmentu księgi. Jest tutaj.
Albus wziął pergaminy, które Harry odłożył wcześniej na stół. Oczy starca błyszczały radośnie, gdy czytał zapisane na nich słowa, okazjonalnie mrucząc: „racja” lub „oczywiście”.
- Harry, zdecydowanie zgadzam się z faktem, że najprawdopodobniej znalazłeś tutaj coś bardzo przydatnego. Chciałbym poświęcić kilka godzin, aby dokładnie to zbadać i sprawdzić inne materiały. Jedną z zalet zaawansowanego wieku jest to, że nie potrzebuję takiej ilości snu, jak kiedyś. Chciałbym zaproponować, że poprzyglądam się temu jeszcze trochę, podczas gdy wy będziecie spać. Wróćcie jutro po śniadaniu i wznowimy poszukiwanie. Jeżeli wszyscy ledwo trzymamy się na nogach, przegapiamy sporo rzeczy. Musimy być skoncentrowani. Dobranoc.
Choć Severus chciał protestować, zauważył, jak Hermiona z trudem ukrywa ziewnięcie. Albus miał rację: oni wszyscy byli padnięci. Nie był pewien oświadczenia dyrektora, jakby ten nie potrzebował tyle odpoczynku, co pozostali, ale ostatecznie zdecydował się nie kłócić ze starcem. Czarodziej pomógł pozostałym zebrać materiały, których nie będą już używane tej nocy, po czym odesłał je do należytych miejsc w regałach. Następnie zabrał oryginalne księgi Salazara do specjalnie strzeżonej szafki znajdującej się w gabinecie dyrektora. Harry wskazał na kominek, po czym obaj wzięli pełną garść proszku Fiuu i przenieśli się do swoich kwater.
Mistrz Eliksirów nalał sobie trochę Ognistej Whiskey i usiadł na kanapie przed kominkiem, zamierzając dać Harry'emu trochę czasu na przygotowanie się do spania, kiedy zorientował się, że młody Gryfon dołącza do niego, trzymając w dłoniach kubek z piwem kremowym. Złoty Chłopiec usiadł z głośnym westchnieniem, patrząc na współmałżonka z radosnym uśmiechem.
- Słyszałem o charłaku, który zemdlał na widok skrzata domowego. Coś w tej informacji zasugerowało, że chyba wiem, kim był ów charłak. Zatrzymałem się po obiedzie w Skrzydle Szpitalnym w celu sprawdzenia, co z ciotką Petunią. Powiedziała, że ty również tam byłeś.
Potter zamilkł na chwilę, czekając. Chciał sprawdzić, czy jego współmałżonek podejmie opowieść. Snape spojrzał na Harry'ego z ukosa, po czym kąciki jego ust wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
- Tak, przyniosłem jej fiolkę eliksiru uspokajającego oraz przedstawiłem jej się tego wieczoru. Ta kobieta jest wyjątkowo nikczemną istotą. W pełni rozumiem, dlaczego nawet ktoś tak spokojny, jak twój przyjaciel, Lupin, stracił nad sobą kontrolę w jej obecności.
- Nie uderzyłeś jej, ale wymyśliłeś zdecydowanie wyjątkowo zabawną karę. Nigdy bym cię o to nie podejrzewał.
Do tego czasu uśmiech Mistrza Eliksirów stał się szczery.
- Tak, to prawda. Zazwyczaj nie zniżam się do takiego poziomu, ale w tamtej chwili wydawało mi się to stosowne.
Słysząc to, Gryfon parsknął.
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo! Ciotka jest typem osoby, która patrzy z ukosa na każdą kobietę, która wyda z siebie jakikolwiek niestosowny odgłos w miejscu publicznym. To naprawdę najdoskonalsza kara, jaka mogła ją spotkać. Ciotka była naprawdę upokorzona, kiedy to się stało. Potrafię sobie wyobrazić, że raczej szybciej niż później zorientuje się, iż powinna bardziej kontrolować swój język, szczególnie teraz, kiedy ma do czynienia z tego rodzaju reakcjami.
Severus odwrócił się w stronę siedzącego obok Złotego Chłopca, uprzednio odstawiając drinka na stolik znajdujący się tuż obok kanapy. Młodzieniec odzwierciedlił jego działanie.
Oczy Mistrza Eliksirów płonęły z przyjemności na myśl o tym, że Harry był naprawdę zadowolony z czegoś, co zrobił. Starszy czarodziej wyciągnął ramię, by oprzeć je na kanapie tuż pod głową współmałżonka. Z zadowoleniem młodzieniec pochylił się do przodu, wyciągając własną rękę, by złapać Severusa za szyję i delikatnie przyciągnąć go do pocałunku, który ostatecznie okazał się wyjątkowo łagodny. Snape'owi naprawdę bardzo podobały się tak delikatne i kuszące pocałunki - pozostawiały go twardego i całkowicie bez tchu, niemniej jednak w tym geście było coś tak bardzo intymnego… To było tak naturalne.
- Harry, jeszcze nie ma piątku. Zamierzamy zacząć od nowa, więc zrobimy to tak, jak powinniśmy. Czy nie zaryzykujemy, jeśli rozpoczniemy to teraz?
- Skoro piątek wciąż jest aktualny, może po prostu możemy zacząć trochę teraz i cieszyć się tym, co mamy?
Severus odpowiedział poprzez pochylenie się do miękkiego, długiego pocałunku. Łagodnie badał językiem usta Harry'ego, czekając, aż młodzieniec sam rozchyli wargi, by pozwolić mu wślizgnąć się do środka - nie zamierzał go do tego zmuszać. Niezależnie od tego, jak bardzo chciał odkrywać to piękne ciało poprzez dotykanie go, wiedział, że jego samokontrola ma granice. Zdawał sobie sprawę, że jakikolwiek bliższy kontakt lub dotykanie może zaprowadzić go do miejsca, z którego nie będzie mógł już wrócić. Wziął to, co mu oferowano i cieszył się tym, z niecierpliwością oczekując na więcej - na to, czego naprawdę pragnął.
Już niedługo.
Harry poczuł, że jego podniecenie rośnie z każdą chwilą, a jego oddech zaczyna stawać się coraz cięższy. Wiedział, że chce więcej, nawet jeśli nie był całkowicie pewien, z czym się to wiązało. Radośnie oddał się doznaniom płynącym przez jego ciało, całkowicie pozwalając Severusowi prowadzić się. Niestety, jego współmałżonek nie miał wystarczająco dużo kontroli nad żadnym z nich, więc w końcu przerwał pocałunek, delikatnie odsuwając zbłąkany kosmyk z czoła Pottera.
- Harry, jeśli teraz się nie zatrzymamy, piątek nie będzie oznaczał tego, co chcemy. Idź i przygotuj się do spania. Przyjdę za kilka minut.
Niechętnie, młodzieniec zrobił to, o co go poproszono. Potrzebował zaledwie kilka dodatkowych chwil pod prysznicem, by kilkakrotnie przesunąć dłonią w górę i w dół po swoim twardym penisie, by wytrysnąć w wyjątkowym orgazmie. Czekał w łóżku na Severusa, aż ten weźmie prysznic, który - jak podejrzewał Harry - również zawierał kilka ruchów dłonią potrzebnych, by mężczyzna dos



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
82 83
excercise2, Nader 82 83 84 85
82 83
82 83 307 POL ED02 2001
82, 83
82 i 83, Uczelnia, Administracja publiczna, Jan Boć 'Administracja publiczna'
82 83
page 82 83
09 1995 82 83
82 83
82, 83
82 83 207cc pol ed02 2008
BAS81 82 83 4
page 82 83
Lekcje 82 83 84
s 82 83
BAT81 82 83 2
82 83 807 pol ed01 2009

więcej podobnych podstron