KSIĘGA PIERWSZA
I. Wszelka sztuka i wszelkie badanie, a podobnie tez wszelkie zarówno działanie jak i postanowienie zdają się zdążać do jakiegoś dobra i dlatego trafnie określono1, dobro jako cel wszelkiego dążenia. Cele 2 jednak bywają różne • jedne z nich bowiem są czynnościami, inne jakimiś odrębnymi od nich wytworami. Owóż, gdziekolwiek celem jest coś odrębnego od działania, wszędzie tam wytwory posiadają z natury swej większą wartość aniżeli [odnośne]2 3 Czynności. Ponieważ zaś wiele jest rodzajów działania ■■ i wiele sztuk i rzemiosł oraz nauk, więc też rozliczne są cele: i tak celem sztuki lekarskiej jest zdrowie, celem sztuki budowania okrętów — okręt, celem ^ sztuki dowodzenia jest zwycięstwo, a celem sztuki gospodarowania — bogactwo. Ilekroć większa ilość takich sztuk podpada pod jakąś jedną umiejętność —
10
j'ak np. sztuka sporządzania wędzideł i wszelkich innych części uprzęży pod sztukę jazdy konnej, sama zaś ta sztuka wraz z wszelkimi działaniami wojennymi pod sztukę dowodzenia, i w ten sam sposób inne znowu sztuki pod inne — zawsze celom wszelkich sztuk kierowniczych należy dawać pierwszeń-15 stwo przed celami sztuk im podporządkowanych. Albowiem ze względu na pierwsze dąży się też do 5 drugich. Wszystko jedno przy tym, czy celem odnośnych działań jest samo wykonywanie czynności, czy coś innego oprócz nich, który to wypadek zachodzi przy umiejętnościach wyżej wspomnianych.
II. Jeśli tedy działanie ma jakiś cel, którego pragniemy dla niego samego i ze względu na który pragniemy też wszystkich innych rzeczy, jeśli więc nie wszystko jest przedmiotem naszego dążenia so ze względu na coś innego (w tym bowiem wypadku rzecz szłaby w nieskończoność* i pragnienie nasze stałoby się próżnym i daremnym), to oczywista, że taki cel jest chyba dobrem -jamym przez się i dobrem najwyższym*. Czyż więc poznanie tego celu nie jest 2 rzeczą wielkiej wagi także dla życia i czyż [dzięki niemu] nie jest nam łatwiej utrafić w to co należy, tak jak łucznikom*, którzy mają cel przed oczyma ? Jeśli zaś tak się rzecz ma, to trzeba starać się określić 3 25 w głównych przynajmniej zarysach, czym jest to najwyższe dobro i jakich nauk czy umiejętności jest przedmiotem. Zdawałoby się, że jest przedmiotem 4 nauki naczelnej i najbardziej kierowniczej. Za taką 5
,„8
/ 2. 1094 a 27-3. 1094 b /5
6 zaś uchodzi polityka, nauka o państwie.* Ona bowiem orzeka, które nauki należy w państwie uprą- 109«> wiać i których się kto ma uczyć, i w jakiej mierze; widzimy też, że pod nią podpadają te właśnie umiejętności, które najwyżej cenimy, jak sztuka dowodzenia,
^ sztuka gospodarowania i retoryka. Skoro zaś ta nauka używa do swego celu wszystkich innych limiejętności praktycznych, a ponadto rozstrzyga o tym, co należy 5 czynić, a czego zaniechać, to cel-jej musi obejmować cele wszystkich innych [umiejętności], tak że cel ten musi być najwyższym dobrem człowieka. Jeśli bowiem nawet to samo jest najwyższym dobrem i dla jednostki, i dla państwa*, to jednak dobro państwa zdaje się być czymś większym i doskonalszym, zarówno gdy idzie o Osiągnięcie, jak też o zachowanie go; i dla jednostki bowiem miłą jest rzeczą dopięcie celu, ale piękniejszą i bardziej boską — dla narodu i dla io państwa.
III. To więc jest celem naszych badań, jako należących w pewnym sensie1 do nauki o państwie*. Co się tyczy opracowania naszego przedmiotu, to wystarczy może, jeśli ono osiągnie ten stopień jasności, na który ów przedmiot pozwala. Nie we wszystkich bowiem wywodach należy szukać tego samego stopnia ścisłości, podobnie jak nie we wszyst-2 kich tworach ręki ludzkiej. Tak też co do pojęć piękna moralnego* i sprawiedliwości, którymi zaj- ■ muje się nauka o państwie, panuje tak daleko idąca 15
u nn.] EE I2ib b 35 nn. || 13 nn.] EE 1218 b 10 nn.. 1217339.
1 7T0XlTl>d) TlC 0'JCa.
/ 3. 1094 b 16- 1095 a S
25
1095a
rozbieżność i niestałość zdań, że pojawił się nawet pogląd, iż istnienie swe zawdzięczają one tylko umowie, a nie przyrodzie rzeczy. Podobna niestałość zdań s panuje też w odniesieniu do dóbr, ponieważ wielu ludziom przynoszą one szkodę; [wszak niejeden już zginął z powodu bogactwa, inni zaś z powodu mę-stwa?^ależy więc być zadowolonym, jeśli, Omawiając * takie przedmioty i opierając się na takich prze-1 słankach, wskaże się prawdę z grubsza tylko i w ogólnych zarysach i jeśli omawiając to, co tylko na ogół zachodzi, i wychodząc z przesłanek o takim samym charakterze, potrafimy też wysnuć tylko tego samego rodzaju wnioski. W ten sposób należy też oceniać wszelkie wywody: jest bowiem cechą człowieka wykształconego* żądać w każdej dziedzinie ścisłości w tej mierze, w jakiej na to pozwala natura przedmiotu* ; bo na jedno niemal wychodzi przyjmowanie od matematyka wywodów, które posiadają charakter prawdopodobieństwami żądanie ścisłych dowodów ód mówcy przemawiającego na zgromadzeniu ludowym.*^)
Każdy ma trafny sąd w tej dziedzinie, którą zna, s i w niej jest dobrym sędzią; w poszczególnych więc dziedzinach jest nim ten, kto posiada odnośne wykształcenie, a w ogóle — ktoś, kto jest wszechstronnie wykształcony. Dlatego młodzieniec nie jest odpowiednim słuchaczem wykładów nauki O państwie; brak mu bowiem doświadczenia w kwestiach żyda praktycznego, które są podstawą i przedmiotem odnośnych wywodów. Ponadto, ulegając łatwo namiętnościom, 6 słuchałby tych wykładów na próżno i bez korzyści,
,22 nn.] EEi2itrb35 ńn.
3. 1095 a 6-4. 1095 a 1S
skoro celem [ich] jest nie poznanie, lecz działanie.
7 Wszystko przy tym jedno, czy ktoś jest młodzieńcem ze względu na swój wiek, czy też niedojrzałym jako charakter; albowiem brak ów tkwi nie w ilości lat, lecz w kierowaniu się namiętnościami1 w życiu i w poszczególnych dążeniach. Takim bowiem Osobnikom poznanie nie przynosi żadnego pożytku tak samo jak ludziom nieopanowanym2; wielką natomiast przynieść może korzyść i« wiedza o tych rzeczach tym, co wedle nakazów rozumu3 zarówno kształtują swe pragnienia, jak też postępują.*
s Te więc uwagi o słuchaczu, o właściwym sposobie oceniania [naszych wywodów] i o naszym zadaniu niechaj służą jako przedmowa.*
IV. Wracając teraz do poruszonej wyżej kwestii: skoro każde poznanie i każde postanowienie zmierza do jakiegoś dobra, rozważmy, czym jest to, do czego— zdaniem naszym — zdąża nauka o państwie i jakie 15 jest najwyższe ze wszystkich dóbr, które można 2 osiągnąć za pomocą działania. Co do nazwy tego dobra panuje u większości ludzi niemal że powszechna zgoda; zarówno bowiem niewykształcony ogół, jak ludzie o wyższej kulturze, upatrują je
14 nn.] EE 1217 a 18 nn.
1 Por. 1156 a 32, 1179 b 27.
8 Ludzie bowiem nieopanowani — wedle definicji podane] 1145 b 12 — pod wpływem namiętności czynią to, o czym wiedzą, że jest z!e.
3 rozumu — ^óyo^, z domyślnym óp&ć^. Por. przypis do 1103 b 32,10
5. 1095 b-15 — 1095 b 31
samo przez się i szczęście w związku z różnymi sposobami życia£ Niewykształcony Ogół i prostacy widzą je w rozkoszy; dlatego też zadowalają się życiem polegającym na używaniu. Trzy bowiem są najważniejsze rodzaje życia, a mianowicie, prócz wyżej wspomnianego, życie poświęcone bądź działalności obywatelskiej, bądź teoretycznej kontemplacji.*
Niewykształcony więc ogół objawia naturę zgoła 20 niewolniczą, wybierając tryb życia odpowiedni dla bydła, może gojednak poniekąd usprawiedliwić fakt, że wielu możnych tego świata podziela upodobania Sardanapala; ludzie natomiast o wyższej kulturze i żyjący życiem czynnym [upatrują szczęście] w zaszczytach. One bowiem, na ogół biorąc, są celem życia poświęconego działalności obywatelskiej. Okazuje się jednak, że i One są czymś bardziej powierzchownym od tego dobra, którego szukamy: zdają 25 się bowiem zależeć raczej od tych, co ich udzielają, aniżeli od tego, kto ich dostępuje, dobro zaś samo przez się jest przypuszczalnie czymś, co tkwi w posiadającym je osobniku i niełatwo może mu być wydarte. — Ponadto zdaje się, że ludzie ubiegają się o.za- 5 szczyty, aby nabrać przekonania, że są dzielni; starają się tedy otrzymywać zaszczyty od ludzi rozsądnych, którym są dobrze znani, i otrzymywać je dzięki swej dzielności1; a zatem jasną jest rzeczą, że — przynajmniej ich zdaniem — dzielność stoi so wyżej [aniżeli zaszczyty]. ("Mógłby więc ktoś może 5 przypuścić, że celem życia poświęconego działalności obywatelskiej jest raczej owa dzielność.jl ona jednak
J
1 W sprawie użycia terminów Por. Wstęp, s. LVIII —LXVI
„dzielność" i „dzielni"
/ 5. 1095 b n- 1096 a 7 11
okazuje się niewystarczającą: nie jest bowiem —jak się zdaje — rzeczą nie do pomyślenia, by ktoś, komu nie brak dzielności, przespał całe życie lub spędził je bezczynnie, a ponadto dotknięty był najgorszymi cierpieniami i nieszczęściami. Człowieka, któremu takie życie przypadło w udziale, nikt nie nazwie szczęśliwym, chyba ktoś, kto by za wszelką cenę upierał się przy [tym] paradoksie1. Ale dość o tym (przedmiot ten bowiem jest dostatecznie opracowany w dostępnej wszystkim literaturze2). Trzecim rodzajem życia jest życie poświęcone teoretycznej kontemplacji; będzie o nim mowa poniżej3.
Życie natomiast upływające na zdobywaniu majątku jest poniekąd życiem pod,przymusem*, a bogactwo Oczywiście ńie jest tym dobrem, którego szukamy; wszak jest ono czymś tylko pożytecz-
1 ■9i<jic — wyraz ten użyty jest tu w znaczeniu wprowadzo
nym w Topice 104 b 19: •Biaic jest tam twierdzeniem paradok
salnym, wypowiedzianym przez kogoś z tych, co biegli są
w filozofii. (Inne pojęcie &!ai<; w Analitykach drugich 72 a 21 ;
por. 0 niebu 306 a 12).
2 żv toTc IyxuxX(oic. — Prawdopodobnie są owe lyy.{nikia
identyczne z pismami literackimi (lccoTEpiico! Xćy°l) Arysto
telesa ; inni (Ghase) upatrują w nich zaginione pismo Arystote
lesa : tytuł taki (eyx\jx>v{u>v a (3) figuruje na liście pism Arystotele
sowych, zamieszczonej przez Diogenesa Laertiosa w je
go żywocie Arystotelesa. Ross tłumaczy: bieżące dys
kusje.
3 1177 a 12 — 1178 a 8; 1178 b 3 — 1179 a 32.
4 pod przymusem — ponieważ zdobywanie środków do
życia jest koniecznością. Przeciw takiej interpretacji nie trudno
zauważyć, że warunkiem niezbędnym życia jest pewne mini
mum zamożności, ale nie bogactwo. — Niektórzy sądzą, że
tekst jest w tym miejscu zepsuiy.
12 / 6. 1096 a 8 — 1096 a 22
nym i jest środkiem do celu. Dlatego już raczej te rzeczy, o których wyżej była mowa, mógłby ktoś uważać za cele [ostateczne]; ceni się je bowiem dla nich samych. I one jednak —jak się okazuje — cela-10 mi tymi nie są, chociaż dla uzasadnienia tego poglądu wiele przytoczono argumentów.
VI. Porzućmy więc ten temat; lepiej1 może zająć się rozważaniem dobra w Ogóle1 i zbadać, co przez nie rozumieć należy, jakkolwiek by przykre były tego rodzaju dociekania wobec faktu, iż formy (to eiSy)) wprowadzili moi przyjaciele. Zdaje się chyba jednak, że może lepiej jest i że trzeba
15 dla ocalenia prawdy poświęcić nawet to, co jest nam bardzo bliskie — zwłaszcza jeśli się jest filozofem ; bo gdy jedno i drugie jest drogie, K)bo-wiązek nakazuje wyżej cenić prawdę [aniżeli przyjaciół].* j
Owóż ci, co wprowadzili wspomniany pogląd, nie konstruowali idej (fSeocę) tych przedmiotów, o których orzekali poprzedzanie i następstwo (dlatego też nie tworzyli idei liczb); dobro jednakowoż orzeka
20 się zarówno w [kategorii tego]2, czym coś jest, jak w [kategorii] jakości i stosunku, to zaś, co [istnieje] samo w sobie, co jest substancją, z natury swej idzie przed tym, co względne (to bowiem, co względne, jest w stosunku do tego, co istnieje samoistnie, jakby czymś pochodnym i czymś, co się doń przyłącza);
17 nn.] EE 1218 a 1 nn. 1183 a 9 nn. 1205, a 8 nn.
1 dobra w ogóle — tj. idei dobra.
2 Por. niżej § 3.
ig nn.] EE 1217 b 26 nn. WE
/ 6. 1096 a 2) -1096 a 35 13
tak więc nie mogłaby1 istnieć wspólna jakaś idea,
3 obejmująca wszystkie te rodzaje [dobra]. — A dalej :
wyraz „dobro" posiada tyle znaczeń*, ile wyraz „byt"
(mówi się o nim bowiem w [kategorii tego], czym coś
jest, jak np.: bóg lub rozum*; w [kategorii] jakości:
zalety; ilości: właściwa miara; stosunku: to, co pozy- 25
teczne; czasu : chwila odpowiednia; miejsca: właści
we miejsce pobytu — i tak dalej), jasne więc, że nie
może Ono być czymś wspólnym, ogólnym i jednym;
bo w tym wypadku nie mówiłoby się o nim we wszys
tkich kategoriach, lecz tylko w jednej jedynej. —
Następnie: ponieważ o przedmiotach objętych
jedną ideą istnieje też jedna nauka*, więc musiałaby 30
też istnieć jakaś jedna nauka dotycząca wszystkich
dóbr; tymczasem jest ich wiele, i to nawet w odnie
sieniu do przedmiotów podpadających pod tę samą
kategorię, jak np. w odniesieniu do odpowiedniej
chwili: nauka bowiem, która się nią zajmuje w związ
ku z wojną, jest umiejętnością dowodzenia, nauka
zaś, która to czyni w związku z chorobą, jest medy
cyną ; w odniesieniu zaś do właściwej miary: nauką,
która się nią zajmuje ze względu na pożywienie,
jest medycyna*, umiejętnością zaś, która to czyni ze
względu na ćwiczenia fizyczne, jest gimnastyka. —
Mógłby też ktoś mieć wątpliwości, co właściwie mają
na myśli ci, którzy wprowadzili idee, mówiąc o „sa- 35
29 nn.] EE 1217 b 34 nn. || 34 nn.] EE 1218 a 10 nn.
1 nie mogłaby — ponieważ na stanowisku platoników (o których tu mowa), nie można mówić o takiej idei, nie popadając w sprzeczność z założeniem, że nie istnieją idee tych przedmiotów, o których można orzekać poprzedzanie i następstwo.
14
/ 6. 1096 b l-~ 1096 b 12
i<»6b mej tej rzeczy", skoro przecież jedno i to samo pojęcie, a mianowicie pojęcie człowieka, występuje zarówno w „samym człowieku"1, jak i w „człowieku". O ile bowiem jeden i drugi jest „człowiekiem", nie będą się niczym różnili od siebie, a jeśli tak, to niczym też [nie będą się od siebie różniły „samo dobro" i „dobro"], o ile oba są „dobrami". — Nie bę- 6 dzie też samo dobro dobrem w wyższej mierze dlatego, że jest wieczne, skoro przecież to, co trwa długo, nie jest też bielsze aniżeli to, co trwa tylko jeden dzień. s Bardziej tedy przekonujący wydaje się w tej sprawie 7 pogląd pitagorejczyków, którzy umieszczają jedność w rzędzie dóbr*; za nimi2 to — jak się zdaje — poszedł i Speuzyp.
Powyższe jednak kwestie niechaj będą poruszone 8 gdzie indziej3; przeciwko temu natomiast, co wyżej powiedziano, mógłby się nasunąć zarzut, jakoby [platonicy] w wywodach swych mieli na myśli nie io wszelkie w Ogóle dobro, lecz nazywali dobrem ze względu na jedną formę to, do czego się dąży i co się ceni dla niego samego, to natomiast, co wytwarza lub przyczynia się do zachowania rzeczy tego rodzaju czy też zapobiega ich przeciwieństwom — dobrem ze
1 w samym człowieku. — „Sam człowiek" to u Platona
termin techniczny, synonim „idei człowieka". Por. np. Państwo
534 B i G, gdzie w obrębie sześciu wierszy wyraźnie występuje
utożsamianie: t6 <&yo.&qv, j] tou dya&ou ISia. i aóri t& 4yaS^v.
Por. też F. Ast, Lexicon Platonicum, 1835—8, przedr. anastatyczny
1908, s. v. dcya^óc) i Susemihl-Apelt, Index, gdzie czytamy
s. v. dyaftóc: (4yx&&v xa$'aóró, aufó xa9-'aÓTÓ, ocótó
Platonis idea boni.
2 za nimi — a nie za poglądem Platona.
3 W Metafizyce-
6. 1096 b 13- 1096 b 27 15
» względu na owe rzeczy i w innym znaczeniu. Jasne więc, że w takim razie mówiłoby się o tym, co dobre, w dwojakim znaczeniu, a mianowicie bądź jako o tym, co dobre samo w sobie, bądź też jako o tym, co dobre ze względu na tamto dobro. Odróżniwszy więc od rzeczy pożytecznych te, które są dobre same w sobie, zastanówmy się, czy też podpadają one pod is
io jedną ideę. Jakiego jednak rodzaju rzeczy można uważać za dobre same w sobie? Czy te wszystkie, do których się dąży nawet dla nich samych tylko, jak rozsądek, widzenie, niektóre przyjemności lub zaszczyty ? Bo jeśli nawet dążymy do wspomnianych rzeczy także i nie dla nich samych, to jednak można je zaliczyć do tych, które same w sobie są dobre. Czy też można uważać za dobro samo w sobie samą tylko ideę [dobra] ? W takim razie forma
u byłaby pusta. Jeśli natomiast wyżej wspomniane rze- 20 czy należą do tych, które są same w sobie dobre, to trzeba będzie wykazać, że pojęcie dobra jest to samo we wszystkich tych rzeczach, tak jak pojęcie białości w śniegu i w bieli ołowianej. Pojęcia jednak zaszczytów, rozsądku i przyjemności różnią się między sobą całkowicie właśnie pod tym względem, pod którym one wszystkie są dobrami. A więc dobro nie jest niczym wspólnym {ani}1 podpadającym pod jedną ideę.
12 W jakim tedy znaczeniu nazywa się jednak „do- 25 brymi" wszystkie te rzeczy? Nie wydaje się bowiem, byśmy tu mieli do czynienia z przypadkową tożsa-
1 Nawias {} zawiera wyrazy, których br-tk w rękopisach, a które wprowadzone zosialy do oryginału przez krytykę tekstu.
/ 6. 1096 b 27-1097 a 6
mością nazw, oznaczających przedmioty różne. Więc czy się tak nazywa wszystkie owe Rzeczy dlatego, że wszystko [co dobre] ma jedno i to samo źródło lub zmierza do jednego i tego samego celu, czy też raczej na podstawie analogii? jak bowiem w ciele [czymś dobrym jest] wzrok, tak w duszy — rozum, w czymś innym zaś — znowu coś innego. Te jednak 13
30 zagadnienia należy może teraz porzucić; szczegółowe bowiem ich roztrząsanie należałoby raczej do innej filozofii1; podobnie ma się też rzecz w odniesieniu do idei [dobra]. Jeśli bowiem nawet istnieje jakieś jedno dobro, które może być orzekane O wszystkim, co dobre, lub może posiadać byt odrębny samo w sobie, to jasne, że człowiek nie mógłby go osiągnąć przez swoje działanie ani posiąść; te zaś właśnie cechy musi posiadać to, czego obecnie szukamy2, ^ogłoby u
3s się jednak może komuś wydawać, że właśnie ze względu na te dobra, które można posiąść i Osiągnąć 97a przez działanie, lepiej jest znać owo dobro samo w sobie; mając je bowiem jako wzór przed oczyma, łatwiej poznamy te rzeczy, które są dobre dla nas, a znając osiągniemy je też. Owóż poglądowi temu is nie brak wprawdzie pewnego pozoru słuszności, zdaje się jednak, że jest on niezgodny ze sposobem postępowania sztuk i nauk; (bo choć wszystkie One zmie-
s rzają do jakiegoś dobra i chcą zaspokoić jakąś potrzebę, ^to jednak nie troszczą się zupełnie o poznanie owego dobra samego w sobie. A przecież trudno
30 n.] EE 1217 b 16 nn. || 32 nn.] EE 1217 b 23 nn., 1218 b 1 nn.
1 do innej filozofii—tj. do „pierwszej filozofii", czyli do
metafizyki.
2 Por. 1095 a 16.
/ 6. 1097a. 7-7. 1097a 22 17
przypuścić, by spośród przedstawicieli wszystkich umiejętności nikt nie wiedział o istnieniu tak ważnego środka pomocniczego i nawet nie odczuwał jego potrzeby. Trudno też z drugiej strony zrozumieć, jakiej pomocy w wykonywaniu swego rzemiosła doznałby np. tkacz lub cieśla dzięki poznaniu dobra samego w sobie albo też w jaki sposób stałby się lepszym lekarzem lub wodzem ten, kto oglądał1 samą u ową ideę [dobra]. Jasną jest bowiem rzeczą, że lekarz nie zajmuje się nawet zdrowiem tak pojętym, lecz tylko zdrowiem człowieka, a może nawet raczej pewnego określonego człowieka: leczy bowiem poszczególne jednostki.*
VII. Dosyć jednak o tych sprawach; wróćmy znowu do tego dobra, którego szukamy, i do pytania, u czym ono może być. Owóż okazuje się, że w każdym rodzaju działania i w każdej sztuce jest nim coś innego: coś innego bowiem w medycynie, coś innego w sztuce dowodzenia — i podobnie w każdej innej sztuce. Co więc jest w każdej z nich dobrem? Czy to, ze względu na co wszystko inne się czyni? Otóż tym jest w medycynie zdrowie, w sztuce dowodzenia — zwycięstwo, w budownictwie — dom, w innych sztu- » kach — znpwu coś innego, w każdym działaniu i w każdym przedsięwzięciu — cel; Jćel bowiem jest tym, ze względu na co wszyscy wszystko inne czyniąr\
23] ££ 1218 b io nn.
1 oglądał — tcdta(<ivo<;, termin techniczny Platońskiej nauki o ideach (por. np.: Uczta 211 D, Fedon 84 A, Fajdros 849 E, Państwo 403 D, 466 E, 500 A, 5 11 C, itp.), nie bez ironii tu użyty. Należałoby go w tekście wprowadzić w cudzysłowie. For. przypis do 1094 a 23.
2 — Etyka
7 7. 1097 a 22-1097. b 3
Jeśli więc istnieje jeden cel wspólny dla wszystkich możliwych czynności, to on chyba jest owym [najwyższym] dobrem, osiągalnym przez działanie, jeśli
25 zaś tych celów jest więcej, to one nim chyba sąT^ Na innej więc drodze rozważania nasze doszły do 2 tego samego wyniku; ale musimy spróbować wyjaśnić go jeszcze bliżej. Wobec tego, że cele —jak się z okazuje — są rozmaite i że niektóre z nich, jak np. bogactwo, flet1 i wszelkie w Ogóle narzędzie, obieramy dla innych [celów], jasną jest rzeczą, że nie wszystkie są celami Ostatecznymi; najwyższe jednak dobro zdaje się być czymś ostatecznym. Tak więc, jeśli istnieje jedna jedyna tylko rzecz, która jest czymś ostatecznym, to ona byłaby tym, czego śzu-
■'»« karny; jeśli zaś takich rzeczy jest więcej, to ta z nich byłaby tym, czego szukamy, która jest najostatecz-niejsza. Owóż to3 do czego dążymy dla niego samego, 4 nazywamy czymś v,r wyższym stopniu ostatecznym aniżeli to, do czego dążymy dla czegoś innego; nazywamy też w wyższym stopniu ostatecznym to, do czego się nigdy nie dąży dla czegoś innego, aniżeli te rzeczy, do których się dąży zarówno dla nich samych, jak dla czegoś innego. Bezwzględnie więc ostateczne jest to, do czego się dąży zawsze dla niego samego, a nigdy dla czegoś innego.
Temu określeniu odpowiada — wedle pówszech- 5 io97b nego mniemania — najbardziej szczęście; do szczęścia bowiem dążymy zawsze dla niego samego, a nigdy dla czegoś innego, zaszczytów natomiast, .przyjemności, rozumu, i wszelakiej dzielności pragniemy wprawdzie także dla nich samych (pragnęlibyśmy
1 Por. Platon, Eutydem, 289 G i przypis do I094 a 23.
1 7. 1097 b 4- 1097 b 19 19
bowiem każdej z tych rzeczy, nawet gdyby nam nic z nich nie przychodziło), czynimy to jednak również dla szczęścia, w przekonaniu, że dzięki tym rzeczom 5 będziemy szczęśliwi. Szczęścia natomiast nikt nie pragnie dla wspomnianych rzeczy ani w ogóle dla niczego innego poza nim.
6 To samo wynika też — jak się zdaje — z samo-
starczalności [szczęścia]; bo to, co jest ostatecznym
dobrem, zdaje się być samostarczalnym. A mamy tu
ńa myśli samostarczalność nie dla jednego, tylko
człowieka, żyjącego życiem samotnika, lecz także dla
jego rodziców, dzieci i żony, i w ogóle dla jego przy- 10
jaciół i współobywateli, skoro przecież człowiek z na
tury swej jest istotą przeznaczoną do życia życiem
7 społecznym1. Pod tym jednak względem ustanowić
należy pewną ■.granicę: gdyby bowiem ktoś rozciągał
to na dalszych przodków i potomków oraz na przy
jaciół przyjaciół, rzecz szłaby w nieskończoność. Ale
tym trzeba się będzie zająć poniżej2. Samostarczal
nym zaś nazywamy to, co samo przez się czyni 15
życie godnym pożądania i wolnym od wszelkich
braków: czymś takim zaś jest — zdaniem naszym —
8 szczęście, które jest nawet ze wszystkiego najbardziej
pożądania godne, nie będąc żadnym ze składników
sumy poszczególnych dóbr. Bo gdyby było jakimś
składnikiem owej sumy, stawałoby się bardziej pożą
dania godne po powiększeniu się o najmniejsze cho
ciażby dobro. Albowiem przybytek oznacza przyrost
ilości dóbr, a z dwu dóbr to jest zawsze bardziej
16 nn.] WE 1184 a 14 nn.
1 Por. 1169 b 18 i Politykf 1253 a 2 i n. •W r. Xi XI; por. też 1171 a i n.
/ 7. 1097b 19-1098a 2
pożądania godne, które jest większe1. Okazuje się » tedy, że szczęście, będąc celem wszelkiego działania, jest czymś ostatecznym i samostarczałnym.*
Twierdzenie jednak, że szczęście jest najwyższym » dobrem, wydaje się czymś, na co wszyscy przypuszczalnie się godzą, tym natomiast, czego się tu żąda, jest dokładniejsze określenie, czym ono jest. Można '« by może określenie takie podać, biorąc pod uwagę as swoistą funkcję człowieka. Jak bowiem u fletnisty, rzeźbiarza i u każdego artysty oraz w ogóle u każdego, kto ma jakąś funkcję i jakąś właściwą sobie czynność, wartość jego i „dobroć" tkwi w spełnianiu owej funkcji2, tak też zdaje się być i u człowieka, jeśli istnieje jakaś swoista jego funkcja. Czyżby więc cieśla i szewc u mieli jakieś właściwe sobie funkcje i czynności, człowiek zaś miałby ich nie mieć, lecz miałby być stwo-so rzony do próżniactwa? Czy też raczej tak jak oko, ręka i noga, i każda w Ogóle część ciała posiada jakąś funkcję swoistą, tak też i człowiekowi przypisać można obok tamtych wszystkich jakąś właściwą mu funkcję? Jakaż by to więc mogła być? Co się tyczy w życia, to wspólne ono jest — jak wiadomo — człowiekowi nawet z roślinami, a szukamy funkcji swoistej człowieka. Należy więc abstrahować od funkcji iw8» życiowych, polegających na odżywianiu się i wzrastaniu.* Następnym rodzajem życia byłoby jakieś życie polegające na odbieraniu wrażeń zmysłowych, ale i ono wspólne jest-^jak się okazuje—człowiekowi
23 nn.] ££ 1219 a a nn-
1 Por. 1172 b 23 — 34.
• fpiw — por. Platon, Państwo 353 B, Polityk 258 G, 305 G. Por. też przypis do 1094 a 23.
/ 7. 1098 a 3-1098 a 15 21
z koniem, wołem i wszelką w Ogóle istotą żyjącą. Pozostaje tedy życie polegające na działaniu pierwiastka rozumnego. Owóż jedna część tego rozumnego pierwiastka ulega rozumowi, druga zaś sama posiada rozum i myśli*. Ponieważ tedy i o tym1 s życiu mówi się w dwojakim znaczeniu2, to należy tu mieć na myśli życie, którego istotą jest wykonywanie czynności rozumowych; tego bowiem raczej rodzaju życia tyczy się owo wyrażenie, wzięte w zna- czeniu właściwym. Otóż — jeśli swoistą funkcją człowieka jest działanie duszy zgodne z rozumem lub nie bez rozumu; i jeśli swoista funkcja człowieka i człowieka etycznie wysoko stojącego jest identyczna co do swego rodzaju, tak jak funkcja cytrzysty i cytrzysty wybitnego, i tak w ogóle we wszystkich w przypadkach, ponieważ do funkcji w ogóle przyłącza się tylko ów wyższy stopień spowodowany dzielnością (aperĄ) (jest bowiem funkcją cytrzysty grać na cytrze, funkcją dobrego cytrzysty grać dobrze); jeśli więc tak, i jeśli dalej za swoistą funkcję człowieka uważamy pewien rodzaj życia, a mianowicie działanie duszy i postępowanie zgodne z rozumem, za swoistą zaś funkcję człowieka dzielnego to samo działanie wykonywane w sposób szczególnie dobry; jeśli wreszcie w ogóle dobrze wykonywana jest każda "
5 nn.] EE 1219 a 9 nn. || 7 n.] EE 1219 a l8 »"»■ II ia nn-l EE 1219 a 25 nn.
1 o tym — tj. polegającym na działaniu rozumnego pierwiastka duszy.
ł w dwojakim znaczeniu—tj. w znaczeniu wykonywania czynności rozumowych i w znaczeniu odnośnych uzdolnień.
I 7. 109Sa 15 -1098 a 31
rzecz, która jest wykonywana w sposób zgodny z wymogami swej swoistej dzielności ;f eśli tedy to wszystko « tak się ma, to najwyższym dorlfem człowieka jest działanie duszy* zgodne z wymogami jej dzielności, o ile zaś istnieje więcej rodzajów tej dzielności, to zgodne z wymogami najlepszego i najwyższego jej rodzaju. I to w życiu, które osiągnęło pewną długość. |Jedna bowiem jaskółka nie stanowi o wiośnie* ani jeden dzień; tak też jeden dzień « ani krótki czas nie dają człowiekowi błogości ani
20 szczęścia.
To więc niechaj służy jako przedstawienie dobra k w ogólnych zarysach; (bo trzeba przecież naprzód podać Ogólne zarysy, następnie zaś wypełnić je szczegółami); to zaś, co w ogólnych zarysach trafnie jest uchwycone, potrafi — jak się zdaje — każdy poprowadzić dalej i szczegółowo rozwinąć, a czas bywa wynalazcą lub dobrym współpracownikiem w tego rodzaju poczynaniach. Stąd też biorą
as swój początek postępy w sztukach: każdy bowiem może uzupełnić to, czego brak. Trzeba też pamiętać is o tym, o czym była mowa wyżej x, i nie we wszystkich dziedzinach żądać tego samego stopnia ścisłości, lecz w każdej tylko w tej mierze, w jakiej na to pozwała natura przedmiotu, i o tyle, o ile tojest właściwe w danej rozprawie. Wszak zarówno cieśla, jak i ktoś, w
30 kto uprawia geometrię — obaj badają kąt prosty, ale każdy z nich w inny sposób: pierwszy czyni to o tyle, o ile lcąt ów przydatny mu jest w pracy, drugi zaś zastanawia się nad tym, co to jest kąt prosty i jakie
18 nn.] EE 1219 a 35 nn. 1 1094 b 11—27.
/ 7. 109Sa 31-1098 b .5 23
ma własności; idzie mu bowiem o prawdę samą w so-bieJW ten sam sposób należy postępować i w innych dziedzinach, aby to, co uboczne, nie przewyższył©) objętością tego, co standwi główne zadanie dzieła.]
20 Nawet podania przyczyny nie należy żądać w jednakowej mierze we wszystkich dziedzinach, lecz w nie- 1098b których wystarczy samo należyte wskazanie tego, że* [coś zachodzi] (jak np. także w odniesieniu do najwyższych zasad1); wszakże to jest pierwsze i jest
-] punktem wyjścia.* Co się zaś tyczy zasad2, to jedne z nich poznaje się indukcyjnie, inne dzięki intuicji3, jeszcze inne* dzięki pewnego rodzaju przyzwy-
22 czajeniu, różne — w różne sposoby. Należy usiłować dojść do każdego rodzaju tą drogą, która odpowiada s
33 nn.] EE r-2i8 b 22 nn.
1 Niektórzy kreślą wyrazy ujęte tu w nawias —- cf. Susemihl-Apelt w aparacie krytycznym. Skreślenie to wydaje się rzeczą słuszną, sens bowiem zdania jest:... czasem wystarczy, jeśli się wskaże (§Etx^val w przeciwstawieniu do przeprowadzenia dowodu, <£7to8eix&ijvGii, Jak przy zasadach), że coś zachodzi, (Por. Jaeger, Diokles 43).
• Wyraz grecki &PX^ znaczy zarówno „zasada", jak „początek". Z tej ekwiwokacji rodzi się w. oryginale greckim gra słów, nie dająca się przełożyć na język polski. (Najbliższym oryginału byłby tu przekład, operujący wyrazem „podstawa", jako odpowiednikiem zarówno wyrazu „zasada", jak i wyrazu „początek".)
3 ataóWjcret. — Że ata&rjCic znaczy tu tyle, co intuicja, i że idzie o sposób, w jaki ujmujemy zasa'dy matematyczne — na to zwrócił uwagę pierwszy W. Jaeger {Diokles 44). W przeciwstawieniu do intuicji prowadzi indukcja do poznania zasad nauk przyrodniczych, przyzwyczajenie — do poznania zasad etycznych (tamże 45). — Dodać należy, że wks. VI, 1143 b 5, Arystoteles explicite utożsamia a?aib]aic w tym znaczeniu z intuicją (vouc):... ataSi)<Ji.\j, odm; 8'
24
7 7. 1098 b f-8. 1098 b 19
ich naturze, i dołożyć.wszelkich starań, by je trafnie określić, gdyż wielkie jest ich znaczenie dla tego, co pO nich następuje. Wszak początek1 zdaje się być więcej niż połową całości i dzięki niemu wyjaśnia się wiele z tego, co jest przedmiotem badań.
VIII. W rozważaniach dotyczących zasady2 [októ-~ rej mowa], uwzględnić trzeba nie tylko wnioski, do których doszliśmy, i przesłanki, na których się io oparliśmy, lecz także i to, co się o niej [powszechnie] mówi. Wszystko. bowiem, co • istnieje, zgadza się z prawdą, z fałszem natomiast < prawda )>3 popada rychło w niezgodę. Wśród dóbr tedy rozróżniono4 trzy rodzaje, które nazwano dobrami zewnętrznymi, duchowymi i cielesnymi: owóż my uważamy dobra duchowe za dobra w najwłaściwszym tego słowa znaczeniu i za najwyższe; Wziałania zaś i czynności " duszy5 zaliczamy do dóbr duchowych.JTak więc trafne chyba jest nasze określenie szczęścia, przynajmniej w myśl tego dawnego i przez filozofów zgodnie przyjętego poglądu/Słusznie też upatrujemy cel ostateczny w pewnym postępowaniu i działaniu;
9 nn.] EE 1216 b 26 nn. || 12 nn.] EE 1218 b 32 nn. WE 1184 b 2 nn.
1 Por. objaśnienie do b 3.
* zasady — tj. pojęcia szczęścia.
3 Wyraz ujęty w nawias ostry uważa Rassow (cf. Su-semihl-Apelt w aparacie krytycznym) za wtręt późniejszy. Z tłumaczy idą za jego zdaniem m. i. Lasson i Ross.
* Platon, Eutydem 279 A, B, Fileb 48 E, Prawa 697 B, 743 E.
Por. przypis do 1096 a 24.
1 działania zaś i czynności duszy — w których Arystoteles upatruje (1098 a 16) istotf szczęścia.
1 8. 1098 b 19 -1099 a I 25
w ten bowiem sposób zaliczony zostaje on do dóbr * duchowych, a nie eto zewnętrznych.! Zgadza się rów- 20 nież z naszym określeniem pogląd^ ze szczęśliwy jest ten, kto dobrze żyje i komu dobrze się wiedzie, gdyż tak niemal określiliśmy szczęście jako pewnego rodzaju dobre życie i powodzenie. Okazuje się dalej,
5 że w naszym określeniu pojęcia szczęścia tkwią
wszystkie te cechy, których się dla niego domagano.
6 Jedni bowiem dopatrują się go w dzielności etycznej,
drudzy w rozsądku, inni w pewnego rodzaju mą
drości; jeszcze inni sądzą, że istotą szczęścia są wy
mienione rzeczy lub jedna z nich w połączeniu z przy- 25
' jemnością lub nie bez przyjemności; są wreszcie tacy, którzy zaliczają tu również dobrobyt zewnętrzny. Niektóre z tych poglądów mają wielu starodawnych przedstawicieli, inne nielicznych, lecz bardzo sławnych ; prawdopodobnie nikt z nich nie jest całkowicie w błędzie, lecz każdy ma pod pewnym przynajmniej względem lub nawet po największej części słuszność.
8 [Co się tyczy tych, którzy upatrują szczęście w dziel- 3°
ności etycznej lub w jakimś jej rodzaju, to z tym
poglądem zgadza się nasze określenie zupełnie: nale
żą bowiem do dzielności zgodne z nią czynności.j
9 Niemałą jednak zapewne stanowi różnicę, czy naj
wyższe dobro widzimy w samym posiadaniu czy też
w używaniu, w trwałej dyspozycji czy też w czyn
ności1. Albowiem dyspozycja, choć istnieje, może nic
dobrego nie zdziałać, jak np. u śpiącego lub w inny io<»
ao nn.] EE 1219 a 39 nn. || 23 nn.] EE 1214 a 30 nn. || 31 nn.] EE 1215 a 20 nn,, 1219 a 23 nn. WE 1185 a 9 nn.
1 w czynności — w której się owa dyspozycja iści. aktualizuje.
/ 8. 1099a 2-1099a 19
sposób bezczynnego; nie może tego natomiast czynność ; bo ź konieczności działać będzie, i to działać dobrze. I jak w Olimpii wieńczy się nie tych, co najpiękniejsi i najsilniejsi, lecz tych, co biorą udział 5 w igrzyskach (jako że wśród nich są zwycięzcy)/tak też uczestnikami tego, co w życiu jest dobre i moralnie piękne, stają się słusznie ci, którzy dzia-
A przy tym życie ich jest też samo w sobie przy- io jemne. Doznawanie bowiem przyjemności należy do życia duchowego, każdemu zaś sprawia przyjemność to, czego jest miłośnikiem, jak np. koń miłośnikowi
10 koni, widowisko zaś miłośnikowi widowisk; tak samo też to, co sprawiedliwe, miłośnikowi sprawiedliwości, a Ogólnie mówiąc — to, co zgodne z dzielnością, miłośnikowi dzielności. Owóż te rzeczy, które spra- n wiają przyjemność szerokiemu ogółowi, są niezgodne między sobą, ponieważ są przyjemne nie z natury swej; rzeczy natomiast, które sprawiają przyjemność miłośnikom tego, co moralnie piękne, są z natury swej przyjemne. Tu należy postępowanie zgodne z nakazami dzielności etycznej1, które tedy jest przyjemne zarówno dla wyżej wspomnianych ludzi, jak i samo
i5 w sobie. Życie tych ludzi nie potrzebuje wobec tego 12 przyjemności jako jakiegoś dodatku, lecz zawiera ową przyjemność już w sobie. Prócz tego bowiem, co było już powiedziane: nie jest etycznie dzielnym człowiekiem ten, kogo nie cieszą czyny piękne; bo i sprawiedliwym nikt nie nazwie kogoś, kogo nie cieszy postępowanie sprawiedliwe, an.i szczodrym
3 nn.] EE 1219 b 9 n.
1 xar' i£pETif]v — dosłownie: według dzielności etycznej.
1 8. 1099 a 20-1099 b 2 27
tego, kogo nie cieszy postępowanie szczodre; podob- 20
13 nie ma się też rzecz w innych wypadkach. Jeśli zaś
tak, to postępowanie zgodne z nakazami dzielności
etycznej jest chyba samo w sobie przyjemne. Ponadto
jest Ono też dobre i piękne, i to w najwyższym
' stopniu, jeśli trafnie sądzi o tych rzeczach człowiek
i* szlachetny; a sądzi tak, jak powiedzieliśmy1. A więc .
szczęście jest najwyższym dobrem i tym, có.moralnie
najpiękniejsze, i najwyższą rozkoszą, i nie są to
rzeczy odrębne, jak tego chce napis w Delos2: 25
Co najsprawiedliwsze jest najszlachetniejsze, zdrowie — najlepsze, Lecz najmilsza to rzecz: pragnień osiągnąć swych cel.
Wszystkie te bowiem cechy są zawarte w najlepszych czynnościach; te zaś czynności lub jedna z nich, a mianowicie najlepsza, stanowią, zdaniem naszym, 30 szczęśliwość.
15 Okazuje się jednak, że szczęście — jak już o tym
była mowa3 — nie może się obejść bez dóbr ze
wnętrznych ; wszak niemożliwą lub przynajmniej nie
łatwą jest rzeczą dokonywać czynów moralnie pięk
nych, będąc pozbawionym odpowiednich środków.
Wiele bowiem rzeczy uskutecznia się — jak gdyby
za pomocą narzędzi — dzięki przyjaciołom, bogactwu 109%
16 czy wpływom politycznym; brak natomiast pewnych
24 nn.] EE 1214 a 1 nn.
1 Tzn. sądzi, że postępowanie zgodne z nakazami dziel
ności etycznej jest dpbre i moralnie piękne, i to w najwyższym
stopniu.
2 Napis w przedsionku delijskiej S-viątyni Latony. Por.
DieV I 64 przypis 6.
•'• 1098 b 26—29.
28
I 8. 1099 b i -9. 1099 b 18
dóbr, jak np. dobrego urodzenia1, udanych dzieci lub urody, mąci szczęście. Bo przecież nie jest zupełnie szczęśliwy człowiek o bardzo szpetnej powierzchowności lub niskiego pochodzenia, ani samotny i bezdzietny, a jeszcze mniej chyba taki, którego dzieci 5 są pod każdym względem nieudane lub przyjaciele całkiem bez wartości, albo też ktoś, komu śmierć wydarła dobre dzieci lub przyjaciół. Zdaje się więc, że i tego rodzaju pomyślność jest —jak już powiedzieliśmy2—potrzebna do szczęścia.* Stąd to pochodzi, że niektórzy utożsamiają szczęście z zewnętrznym powodzeniem, tak jak inni z dzielnością.
IX. Stąd rodzi się" też pytanie, czy szczęście uzy-io skać można przez naukę, czy przez przyzwyczajenie lub inny jakiś rodzaj ćwiczenia, czy też dzięki jakiemuś zrządzeniu boskiemu* lub dzięki przypadkowi. Owóż, jeśli istnieje w ogóle coś, co ludzie zawdzię- 2 czają bogom, to chyba i szczęście jest darem bożym, i to bardziej aniżeli którekolwiek z dóbr ludzkich, skoro jest najcenniejszym z nich; ale to może należy s raczej do innego rodzaju rozważań; jeśli zaś nawet is szczęście nie jest darem niebios, lecz zdobywa się je dzięki dzielności i jakiejś nauce czy ćwiczeniu, to mimo to należy —jak się zdaje — do rzeczy najbardziej boskich. To bowiem, co jest nagrodą i celem dzielności, zdaje się być czymś najlepszym i boskim, i błogosławieństwem3.
7 n.] EE 1214 a 25 n. || 9 nn.] EE 1214 a 14 nn. || 14 nn.] EE 1215 a 12 nn.
1 dobrego urodzenia — z pełnoprawnych obywateli.
2 1098 b 26—20, J099 a 31.
3 Por. przypis do 1101 b 24.
/ 9. 1099 b 19-1099 b 31 29
4 ' W takim razie jest też szczęście czymś powszechnie dostępnym; bo może dzięki pewnego rodzaju nauce i staranności stać się udziałem wszystkich, którzy nie są, skutkiem jakby kalectwa jakiegoś, niezdolni
s do dzielności. Jeśli zaś lepiej jest być szczęśliwym 20 w ten sposób aniżeli dzięki przypadkowi, to prawdopodobnie istotnie tak się rzecz ma; skoro przecież i to, co zgodne z [wymogami] natury* jest możliwie jak
6 najdoskonalsze, a podobnie ma się też rzecz z tym, co
zgodne z [zasadami] sztuki ze wszystkim, co jakiejkol
wiek przyczynie .zawdzięcza swe istnienie, a więc
przede wszystkim z tym, co zawdzięcza je przyczynie
najwyższej. ' Przypisywanie natomiast przypadkowi
tego właśnie, co jest najważniejsze i moralnie najpię
kniejsze, byłoby szczytem niedorzeczności.
7 Odpowiedź na nasze pytanie1 wynika też z defi- w
nicji szczęścia, wedle której jest nim pewnego rodzaju
czynność duszy, zgodna z wymogami jej dzielności2.
Z pozostałych zaś dóbr jedne przysługują szczęściu w sposób konieczny, inne zaś z natury swej są mu
8 pomocne i przydatne na kształt narzędzi. Zgadzałoby
się tO3 również z tym, co było powiedziane na po
czątku4. Nazwaliśmy [tam] mianowicie cel polityki
najlepszym, ta zaś nauka największych dokłada sta- 30
rań, aby wyrobić w obywatelach pewne właściwości,
1 nasze pytanie — tj. pytanie, czy szczęście jest dziełem przypadku.
1 1098 a 16. Z określenia tego wynika odpowiedź przecząca na pytanie, o które idzie, bo działanie- rozumnej części duszy, zgodnie z jej dzielnością, nie może być dziełem przypadku.
* to — tj* powyższa teoria szczęścia.
4 1094 a 27.
30
/ 9. 1099 b 31-10. 1100 a 14
10
tj. uczynić ich dzielnymi i zdolnymi do dokonywania czynów moralnie pięknych.
Słusznie więc nie nazywamy wołu ani konia, ani » żadnego innego zwierzęcia szczęśliwym: takie bowiem działanie nie może stać się udziałem żadnego z nich. Dlatego także i dziecko nie jest szczęśliwe, jako że la z powodu swego wieku nie może jeszcze dokonywać takich czynów; jeśli się zaś niektóre dzieci nazywa szczęśliwymi, to czyni się to dzięki nadziei, że nimi będą. Do szczęścia bowiem trzeba, jak powiedzieliśmy1, i dzielności, która Osiągnęła pewną doskonałość, i życia, które osiągnęło pewną długość. Wszak zmienne bardzo są życia koleje i różne bywają u zrządzenia losu, i może się zdarzyć, że ten, kto największej zażywa pomyślności, popadnie w wielkie nieszczęścia na starość, jak to wedle podań o bohaterach było z Priamem; tego zaś, kto doznał takiego losu i nędznie życie skończył, nikt"nie nazywa szczęśliwym.
X. Czyż więc też nikogo innego z ludzi nie należy nazywać szczęśliwym, póki żyje, lecz trzeba — w myśl powiedzenia Solona2 — baczyć na koniec? Jeśliby jednak nawet zgodzić się na to, to czyż 2 istotnie człowiek jest szczęśliwy wtedy, kiedy umarł? Czy też raczej jest to zupełną niedorzecznością, zwłaszcza na stanowisku tych, którzy nam mówią, że szczęście jest pewnym rodzajem działania ? Jeśli zaś j
32 nn.] EE 1217 a 24 nn. j| 1 nn,] EE 1219 a 35 nn. WE 1185 a 3 nn. || 10 nn.] EE I2ig b 6 nn. WE 1185 a 6 nn.
1 1098 a 16—ao. * U Herodota I 32.
I 10. 1100 a 1!-.1100 a 34 31
nie nazywamy zmarłego szczęśliwym — a i Solon « tego nie chce, lecz sądzi tylko, że wówczas dopiero można z pewnością uważać człowieka za szczęśliwego, jako że znajduje się już poza obrębem nieszczęść i niepowodzeń — to i to stanowisko budzi pewne wątpliwości; zdaje się bowiem, że jakieś dobro i zło istnieje i dla zmarłego, skoro przecież istnieje i dla kogoś, kto żyje wprawdzie, lecz nie uświadamia ich sobie; [tu należą] np. zaszczyty i niesława lub pomyślność i niepowodzenia dzieci czy po-
4 tomków w ogóle. Ale i to nie jest wolne od trudności. 20 Bo kto miał życie szczęśliwe aż do starości i podobną też śmierć, może doznać jeszcze wielu zmian dotyczących jego potomków; jedni z nich mogą być dzielni i może im przypaść w udziale życie, na jakie zasłużyli, a inni — przeciwnie; jasne więc, że różne mogą 25 być stosunki, w których pozostają do swych przodków, zależnie od sposobu, w jaki od nich odbiegają; niedorzeczne byłoby tedy przypuszczenie, że zmarły zmienia się wraz z nimi i staje się na przemian już
s to szczęśliwy, już to znowu nieszczęśliwy; ale równie
niedorzeczne byłoby też zaprzeczenie, jakoby los
potomków miał jakiś wpływ, chociażby tylko przez
pewien okres czasu, na [szczęśliwość zmarłych]
przodków. 30
& Ale trzeba nam wrócić do poprzedniej trudności1; może bowiem dzięki jej rozważaniu znajdzie się
^ odpowiedź i na obecne pytanie. Jeśli więc należy baczyć na koniec i wtedy dopiero nazywać każdego szczęśliwym, nie jakoby obecnie był szczęśliwy, lecz dlatego, że był nim przedtem, to czyż nie jest niedo-
a 10, u.
10. 1100 a 34-1100 b 17
rzecznością, że wówczas kiedy jest szczęśliwy, ma as sąd przypisujący,mu cechę, która mu istotnie przysługuje, nie być prawdziwy, dlatego że z uwagi na noob [możliwe] zmiany nie chce się żyjących nazywać szczęśliwymi i że uważa się szczęście za coś trwałego i za coś, co wcale niełatwo ulega zmianom, gdy tymczasem losy jednego i tego samego człowieka często kołem się toczą?1 Jasną bowiem jest rzeczą, 8 że gdybyśmy się kierowali kolejami losu, nazywalibyśmy nieraz tego samego człowieka już to szczęśli-5 wym, już to nieszczęśliwym, czyniąc z osobnika szczęśliwego coś na kształt „kameleona i człowieka, którego szczęście na kruchych jest Oparte podstawach"2. A może jest rzeczą zgoła niesłuszną kierować się kolejami losu? Nie w nich przecież tkwi dobro 9 i zło, lecz potrzebne są —jak o tym była mowa3 — w życiu ludzkim tylko jako dodatek, rozstrzyga natomiast o szczęściu działanie zgodne z nakazami dziel-10 ności, przeciwnie zaś jej działanie — o nieszczęściu.
Poruszona Ostatnio trudność przemawia również 10 za naszym określeniem szczęścia. Nic bowiem z tego, co człowiek czyni, nie ma takiej trwałości jak działanie zgodne z nakazami dzielności; wszak zdaje się ono być trwalszym nawet od wiedzy zawartej w naukach. Spomiędzy zaś rodzajów tego działania te, które najwyżej stoją, zdają się być najtrwalsze, po-15 nieważ życie ludzi szczęśliwych upływa przede wszystkim na ich nieprzerwanym spełnianiu* : dzięki temu —jak się zdaje — nie ulegają one zapomnieniu.
1 Por., Herodot I 207.
* Cytata z nieznanego utworu.
3 1099 a 31 — b 7.
/ 10. 1100 b 18- 1100 b 32 33
11 Człowiek tedy szczęśliwy posiadać będzie tę cechę,
0 której mowa1, i będzie szczęśliwy przez całe życie;
zawsze bowiem lub nade wszystko będzie w swym
postępowaniu i w swych dociekaniach teoretycznych
w zgodzie z wymogami dzielności, a zmiany losu 20 znosić będzie w sposób najszlachetniejszy i ze wszech miar odpowiedni jako prawdziwie dzielny człowiek, „o niewzruszonych zasadach, Bez przygany"2,
12 Spośród wielu rzeczy, które są dziełem przypadku,
a różnią się między sobą tym, że jedne są ważniejsze,
a inne mniej ważne, drobne powodzenia, a podobnie
1 drobne niepowodzenia, nie mają, rzecz jasna,
wybitniejszego wpływu na życie; różne natomiast 25
rzeczy ważne mogą — jeśli wypadną dobrze —
uczynić życie szczęśliwszym (bo i same z natury swej
przyczyniają się do okrasy życia, i sposób, w jaki się
ktoś do nich odnosi, może być piękny i szlachetny),
jeśli natomiast wypadną śle, zakłócają i mącą
szczęście3; przysparzają bowiem trosk i są przeszkodą
w niejednym działaniu. Ale i poprzez takie przeciwności prześwieca blask piękna moralnego, jeśli ktoś 30 z całym spokojem znosi rozmaite bolesne ciosy losu, nie z powodu niewraźliwości na ból lecz dzięki usposobieniu szlachetnemu i poczuciu własnej wartości4.
1 cechę, o której mowa — tj. trwałość szczęścia. 8 Simonides fr. 4 u Diehla II, zachowany u Platona, Prota-goras 339 B.
3 Zob. przypis do 1101 b 24.
4 &v \ieY<xk6tyux°Z- Jedną z cech, które Arystoteles wyróżnia
w [xeY0cXo4n>xtix, tj. w poczuciu własnej wartości, czyli uza
sadnionej dumie, jest niezachwiana równowaga ducha. (Por.
analizę pojęcia (MryaXoiJA>xta w ks. IV) .c. III §§ 1—36. Mówiąc
o cesze charakteru, kora pozwala znosić bolesne ciosy losu, ma
3 — Etyka
34
/ 10. 1100 I, 53 -l/Ol a 15
10
15
35 HOla
14
Jeśli jednak istotnie —jak już powiedzieliśmy1— 13 rozstrzygające dla życia jest działanie, to nikt ze szczęśliwych nie może stać się nieszczęśliwym, bo nigdy nie popełni nic haniebnego ani niegodziwego. Kto bowiem jest prawdziwie dzielny i mądry, ten — zdaniem naszym —■ znosi każdy los "z godnością i czyni zawsze w danych warunkach to, co jest najlepsze, tak jak dobry wódz używa wojsk, które ma pod swymi rozkazami, w sposób najbardziej odpowiadający potrzebom wojny i jak szewc z powierzo-; nych sobie skór wyrabia najpiękniejsze obuwie, i jak to czynią przedstawiciele wszystkich innych sztuk. Jeśli zaś tak, to człowiek szczęśliwy nie może wprawdzie nigdy stać się nieszczęśliwym, ale i najwyższej szczęśliwości2 nie zazna, o iie spotka go los Priama. Nie jest jednak na przemian raz jednym, raz drugim i niełatwo podlega zmianom: niełatwo bowiem i nie byle jakie niepowodzenia wytrącą go ze stanu szczęśliwości, lecz chyba ciężkie i rozliczne; po ich doznaniu zaś nierychło może wrócić do owego stanu, lecz jeśli w ogóle, to po upływie jakiegoś bardzo długiego czasu, w którym dane mu będzie przeżyć rzeczy doniosłe i piękne.
Cóż więc stoi na przeszkodzie w nazwaniu szczęśliwym tego, kto działa w sposób zgodny z najdoskonalszą formą dzielności i jest dostatecznie wypo-
14 nn.] EE 1219 a 38 n., b 10 nn.
Arystoteles na myśli nie całokształt cech składających się na pojęcie ji£Ya^0!!'uX^a5 ^ecz właśnie ową równowagę ducha.
1 b 10.
8 Por. przypis do 1101 b 24.
/ 10. 1101 a 16-11. 1101 a ii 35
sażony w dobra zewnętrzne, i to nie w dowolnym okresie czasu, lecz przez całe długie życie? Czy też należy dodać: „o ile będzie tak żył w przyszłości i w odpowiedni też sposób życie zakończy" — skoro przecież nie znamy przyszłości, a szczęście uważamy za cel i za coś ze wszech miar zupełnie doskonałego ? i6 Jeśli zaś tak, to szczęśliwymi nazwiemy tych spomiędzy żyjących, którym wyżej wspomniane cechy.przysługują obecnie i przysługiwać będą w przyszłości — szczęśliwymi w tej mierze, w jakiej mogą nimi być 20 ludzie.
XI. Tyle więc o tych kwestiach. Co się zaś tyczy losu potomstwa i wszystkich w ogóle bliskich1, to pogląd, jakoby los ten nie miał żadnego wpływu na szczęśliwość, wydaje się zbyt oschły i sprzeczny z potocznym mniemaniem. Ponieważ jednak wiele
jest wydarzeń i znaczne są między nimi różnice, as.,
przy czym jedne dotykają nas więcej, inne mniej,
przeto byłoby rzeczą zbyt długą, a nawet nieskoń
czoną, po kolei je przechodzić, z drugiej zaś strony
wystarczy może przedstawić je w głównych zarysach.
Jeśli więc podobnie jak spomiędzy własnych niepo
wodzeń jedne posiadają pewną wagę i znaczenie 30
w życiu, inne zaś łatwiejsze są do zniesienia, tak też
ma się rzecz i z niepowodzeniami wszystkich bliskich;
■* jeśli dalej różnica, jaka zachodzi między tym, czy cios jakiś dotyka człowieka za życia, czy po śmierci, jest o wiele większa aniżeli różnica, którą w tragedii
21 nn.] EE 1219 b 11 nn. WE 1183 b 20 nn. || 31 nn.] EE 1219 b 8 n.
1 Por. 1100 a 18—30.
3 •
1 11. 1101 a 31- 12. 1101 b 11
stanowi okoliczność, czy czyny zbrodnicze i straszne poprzedzają akcję, czy też rozgrywają się na scenie — to należy wziąć pod rozwagę i tę różnicę, a może 35 raczej fakt, że podnoszono pewną wątpliwość, doty-noib czącą zmarłych: czy w ogóle mogą uczestniczyć w czymś dobrym lub w jego przeciwieństwie; zdaje się bowiem na podstawie tego, o czym właśnie była mowa, że jeśli nawet dochodzi do nich coś z tych rzeczy, bądź dobrych, bądź też złych, to jest ono czymś w bezwzględnym tego słowa znaczeniu lub ze względu na nich słabym i nieznacznym; jeśli zaś nie, to przynajmniej czymś o takiej sile i jakości, że nie czyni szczęśliwymi tych, którzy nimi nie są, 5 ani nie pozbawia szczęścia1 tych, co go dostąpili. Okazuje się więc, że powodzenie, a tak samo i nie- « powodzenia osób bliskich dotykają wprawdzie poniekąd zmarłych, ale w ten tylko sposób i o tyle, że ani nie'czynią szczęśliwych nieszczęśliwymi, ani nie mają żadnego innego podobnego wpływu*.
XII. Po tych wyjaśnieniach rozważmy, czy szczęś-10 cie należy do dóbr godnych pochwały, czy też raczej do godnych uwielbienia; to bowiem jest jasne, że nie należy do dóbr potencjalnych*. Owóż wydaje się, 2 że każda rzecz godna pochwały doznaje jej, ponieważ posiada pewne właściwości i pozostaje w pewnym stosunku do czegoś [innego]2; chwalimy bowiem człowieka sprawiedliwego i mężnego, i w ogóle
1 Por. przypis do b 24.
• pozostaje... innego —tzn. posiada wartość ze względu na coś, w przeciwstawieniu do tego, co ma wartość bez-w.zgledną.
/ 12. J101 b 15 - 1101 b 29 37
etycznie dzielnego — tak jak i ową dzielność — i* z powodu ich postępowania i czynów; chwalimy siłacza i szybkobiegacza, i wszystkich innych, ponieważ posiadają. pewne wrodzone właściwości i pozostają w pewnym stosunku do czegoś, co dobre i wartościowe. Wynika to też z pochwał dotyczących bogów, wydają się bowiem śmieszni, kiedy się ich porównuje z nami1, a dzieje się to dlatego, że pochwał udziela się — jak powiedzieliśmy — w stosunku do 20 czegoś innego2. Jeśli więc pochwała dotyczy rzeczy wspomnianego rodzaju3, to jasne, że do rzeczy najlepszych stosować należy nie pochwały, lecz coś większego i lepszego, co też istotnie się dzieje: wielbimy* bowiem i uważamy za szczęśliwych* bogów i tych ludzi, którzy najbardziej do bogów się zbliżają. Podobnie ma się też rzecz w odniesieniu do dóbr: 25 nikt bowiem nie chwali szczęśliwości, tak jak [się chwali] sprawiedliwość5, lecz uważa się ją za błogosławieństwo, jako coś bardziej boskiego i lepszego. Zdaje się też, że Eudoksos okazał się dobrym rzecznikiem rozkoszy w sporze o palmę pierwszeństwa'; w tym bowiem," że nie jest przedmiotem pochwał,
1 z nami — a więc z czymś, co jest mniej wartościowe.
2 do czegoś innego — co jest więcej wartościowe;
por. wyżej § 2.
3 rzeczy wspomnianego rodzaju — tj. takich, które
pozostają w pewnym stosunku do czegoś, co więcej wartościowe.
1 Wielbimy, a nie chwalimy.
6 Sprawiedliwość, jako trwała dyspozycja, może być porów
nywana z czymś bardziej wartościowym, a mianowicie z aktu
alizacją tej dyspozycji, od szczęścia zaś, które jest samo działa
niem, nie ma już nic bardziej wartościowego (Eustratios.
Gommentaria Graeca XX, s. 106). ,
38
/ 12. 1101 b 29 -n. 1102 a U
choć należy do dóbr, widział dowód, że jest czymś wyższym od rzeczy chwalebnych; za coś takiego zaś 30 uważał [tylko] boga i najwyższe dobro, jako że w odniesieniu do nich ocenia się —jego zdaniem — wszystko inne. Albowiem1 pochwała przystoi dziel- 6 ności etycznej (bo dzięki niej dokonuje się czynów moralnie pięknych), do czynów zaś zarówno fizycznych, jak psychicznych, odnoszą się mowy pochwalne. Lecz w tej mierze wdawać się w szczegóły jest może t 35 raczej rzeczą tych, którzy zajmują się mowami pochwalnymi, my zaś wnosimy z tego, co się powie-no2a działo, że szczęście należy do rzeczy godnych uwielbienia2 i doskonałych. Tak ma się rzecz —jak się s zdaje — i dlatego, że jest ono [najwyższą] zasadą [działania]; dla niego bowiem czynimy wszyscy wszystko inne, to zaś, co jest [najwyższą] zasadą i przyczyną dóbr, uważamy za coś uwielbienia godnego i boskiego.
5 XIII. Skoro tedy szczęście jest pewnego rodzaju działaniem duszy, zgodnym z nakazami doskonałej dzielności, należy zająć się dzielnością. To bowiem może pozwoli nam lepiej zrozumied istotę szczęścia.
/Zdaje się, że także prawdziwy mąż stanu poświęca naj- 2 więcej starań dzielności, ponieważ chce wyrobić w obywatelach dzielność i posłuszeństwo wobec prawaty 10 (przykładem tego prawodawcy Kreteńczyków i La- 3 cedemończyków i ewentualnie inni do nich podobni);
1 „Albowiem" nawiązuje do toku myśli paragrafu 4, po
którym nawiasowo wtrącona jest uwaga paragrafu 5 o Eudok-
sosie.
2 godnych uwielbienia.— tj. posiadających wartość
bezwzględną.
1102 a 12-il()2a 30
4 jeśli zaś badania te należą do nauki o państwie, to
jasną jest rzeczą, że dociekania nasze zgodne będą
5 z pierwotnymi zamierzeniami. Zająć zaś potrzeba
się dzielnością — rzecz jasna, że ludzką; rozważa
nia nasze bowiem dotyczyły ludzkiego dobra naj- 15
6 wyższego i szczęścia ludzkiego. Ludzką zaś dzielnoś
cią nazywamy dzielność nie ciała, lecz duszy; a także
7 i szczęście uważaliśmy za działanie duszy. Jeśli
zaś tak jest [istotnie], to jasne, że i polityk musi
posiadać pewną znajomość spraw duszy (tak jak ten,
kto ma leczyć oczy, musi też posiadać znajomość 20
całego organizmu)1, i to tym bardziej, im cenniejsza
jest i większe ma znaczenie nauka o państwie od
medycyny; istotnie też poświęcają wykształceńsi z le-
8 karzy wiele pracy poznaniu [całego] organizmu. Po
winien tedy i polityk uczynić duszę przedmiotem
swych dociekań, powinien to jednak uczynić ze
wspomnianych właśnie względów i w tej tylko mie
rze, w jakiej to wystarcza dla naszych dociekań2;
wdawać się bowiem bardziej w szczegóły byłoby 25
może trudem przekraczającym nasze zadanie,.
<) Niektóre zagadnienia dotyczące duszy przedstawione są w sposób dostateczny w moich dziełach literackich, z których też należy korzystać. Tak np., że jedna część duszy jest nierozumna, druga zaś
10 posiada rozum*. Czy te dwie części dają się od siebie oddzielić tak jak części ciała i wszystko, co jest podzielne na części, czy też dają się tylko pojęciowo wyróżnić, a z natury swej są tak nierozłączne jak M
28 nn.] EE 1219 b 32 nn.
Ł Nawias pochodzi od tłumaczki. 2 Por. przypis do 1094 b 25.
/ 13. 1102 a 31 -U02b 13 i
wklęsłość i wypukłość na obwodzie koła, to jest dla rozważań niniejszych obojętne.
Z dwóch części, które odróżnić należy w nierozumnej części duszy, jedna jest wspólna człowiekowi1 i wegetatywna, a mam tu na myśli tę, która jest przyczyną odżywiania się i wzrastania; tę bowiem zdolność duszy z większym prawdopodobieństwem aniżeli jakąkolwiek inną przypisać można wszystkim istotom, które się odżywiają, zarówno zarodkom w łonie matki, jak i Osobnikom rozwiniętym. Dzielność więc pod tym względem jest—jak się okazuje — wspólna2, a nie specyficznie ludzka. Ta część [duszy] i ta zdolność zdają się być najbardziej czynne s we śnie, we śnie zaś najmniej się to objawia, kto jest dobry, a kto zły (skąd powiedzenie, że przez połowę życia szczęśliwi nie różnią się niczym od nieszczęśliwych; fakt ten jest całkiem naturalny; sen bowiem jest stanem bezczynności duszy pod tym właśnie względem, który rozstrzyga o tym, czy jest dobra, czy zła) — z wyjątkiem tego, że w pewnym słabym stopniu dochodzą do duszy [i przez sen] nie-io które z impulsów i o tyle wyżej stoją marzenia senne ludzi prawych od snów ludzi przeciętnych.*
u
1S
Ale dosyć o tym; możemy już porzucić wegetatywną część duszy, ponieważ ona z natury swej nie uczestniczy w dzielności specyficznie ludzkiej; zdaje się natomiast, że pozbawiona rozumu jest jeszcze
32 nn.] EE 1219 b 36 nn. || 3 nn.] EE 1219 b 16 nn. || 7] EE 1219 a 25 || 13, 14] EE 1219 b 27 n.
1 wspólna człowiekowi — nb. z innymi istotami
żyjącymi.
2 Por. a 32 i objaśnienie do tego wiersza.
u I
/ 1). 1102 1) U-1102 b 30 41
inna jakaś część duszy, która jednakowoż przecież w pewien sposób uczestniczy w rozumie. Chwalimy bowiem zarówno u człowieka opanowanego, jak is i u nieopanowanego rozum i tę część duszy, która jest rozumna. Wszak ona to nakłania do postępowania słusznego i najlepszego; okazuje się jednak, że jest w tych ludziach oprócz rozumu coś innego jeszcze, co z natury stawia mu opór i sprzeciwia mu się. Albowiem tak jak sparaliżowane części ciała, kiedy się chce poruszyć je w prawo, zwracają się wręcz przeciwnie w lewo, zupełnie tak samo dzieje 20 się i w życiu duchowym: bo pragnienia ludzi nieopanowanych zmierzają w przeciwnym kierunku [ani-
żeli nakazy rozumu]. Tylko że w odniesieniu do
ciała odchylenie to jest widoczne, w odniesieniu zaś
do duszy nie jest widoczne. Niemniej jednak przyjąć
może należy, że i w duszy jest coś oprócz rozumu,
co mu się sprzeciwia i przeciwstawia. Czym zaś 2*
się ono różni od rozumu, to jest [tu] obojętne.
Okazuje się natomiast, że i ono — jak już powie
dzieliśmy1 — uczestniczy w rozumie. Powolne jest
mianowicie — przynajmniej u człowieka opanowa
nego — rozumowi2. A może jeszcze posłuszniejsze jest
u człowieka umiarkowanego i.mężnego; zgadza się bowiem u niego pod każdym względem z rozumem. is A więc i nierozumna część duszy jest—jak się okazuje — dwojaka; wegetatywna bowiem jej strona nie ma nic wspólnego z rozumem; druga natomiast, 30 która jest zdolnością pożądania i wszelkiego w ogóle
1 b 14.
2 Por. analizę pojęć człowieka opanowanego i nieopano
wanego w ks. VII r. I—X.
42
/ 13. 1102 b 30 - 1103 a 10
pragnienia, uczestniczy poniekąd w rozumie Xóyou) o tyle, o ile mu ulega i jest mu posłuszna. W tym samym znaczeniu mówimy też o posłuszeństwie (sxeiv ^óyov) wobec ojca lub przyjaciół, w innym natomiast znaczeniu mówimy o znajomości (£x£tv Xóyov) np. matematyki1. Że zaś nierozumna część duszy posłuszna jest poniekąd rozumowi, tego dowodzi udzielanie napomnień oraz wszelka zarówno nagana, iio3a jak zachęta. Jeśli tedy trzeba i tej części duszy przy- 19 znać udział w rozumie, to i rozumna część duszy jest dwojaka: bądź rozumna we właściwym tego słowa znaczeniu i sama w sobie, bądź też posłuszna rozumowi jakby ojcu.*
Ta różnica jest też podstawą podziału dzielności 20 na różne rodzaje [czyli na różne zalety]. Jedne z nich 5 nazywamy dianoetycznymi2, inne zaś etycznymi3, czyli cnotami, a mianowicie mądrość teoretyczną, zdolność rozumienia i rozsądek — zaletami dianoetycznymi,' a szczodrość i umiarkowanie — etycznymi.* Mówiąc bowiem o czyimś charakterze, nie mówimy, że ktoś jest mądry lub pojętny, lecz że jest łagodny lub umiarkowany, ale i mądrego chwalimy z powodu tej jego trwałej dyspozycji; te zaś spomiędzy trwałych dyspozycji, które zasługują na po-10 chwałę,' nazywamy zaletami.
3 n.] EE 1220 a 4 nn.
1 W oryginale greckim Xóy°u [jist^sw —■ uczestniczyć
w rozumie, Xóyov fyew znaczy raz: „być posłusznym", innym
razem: „posiadać znajomość czegoś" — gra słów, dla której
brak odpowiednika w języku polskim.
2 dianoetycznymi — tj. intelektualnymi.
3 etycznymi — tj. moralnymi.
KSIĘGA DRUGA
I. Dwa tedy są rodzaje dzielności, z których jeden stanowią zalety dianoetyczne, drugi zaś — zalety etyczne, czyli cnoty. Owóż zarówno powstanie, jak i rozwój zalet dianoetycz.iych jest przeważnie owo- 15 cem nauki i dlatego wymagają one doświadczenia i czasu: etycznych natomiast nabywa się dzięki przyzwyczajeniu, skutkiem czego i nazwa ich [•Jj&utai, od łfooc] nieznacznie tylko odbiega od wyrazu „przy-
zwyczajenie" (e&oc).* Wynika stąd też, że żadna z cnót
nie jest nam z natury wrodzona; nic bowiem
z tego, co jest wrodzone, nic daje się zmienić dzięki
przyzwyczajeniu; tak np. kamień, z natury w dół 20
spadający, nie da się przyzwyczaić do wznoszenia
się w górę, chociażby go ktoś usiłował przyzwyczaić,
rzucając go w górę niezliczoną ilość razy; nie da się
też przyzwyczaić ani ogień do spadania w dół, ani
żadna inna rzecz do niczego — wbrew swej naturze.
Więc cnoty nie stają się udziałem naszym ani dzięki
naturze, ani wbrew naturze, lecz z natury jesteśmy
tylko zdolni do icłi nabywania, a rozwijamy je 25
w sobie dzięki przyzwyczajeniu.
4 A dalej : jeśli coś jest nam wrodzone, to zawsze
naprzód uzyskujemy pewne zdolności, a później do-
17 nn.] EE 1220 a 39 nn. WE 1185 b 38 nn.
44
77 1. 1103 a 27 -1103 b 9
piero wykonujemy odnośne czynności, co występuje na jaw [np.] przy wrażeniach zmysłowych (albowiem nie dzięki częstemu widzeniu i nie dzięki częstemu słyszeniu nabyliśmy [zdolności odbierania] odnośnych wrażeń, lecz odwrotnie: posiadaliśmy już te zdolności, zanim robiliśmy z nich użytek, a nie po-siedliśmy ich dzięki temu użytkowi); cnót natomiast nabywamy dzięki uprzedniemu wykonywaniu czynów [etycznie dodatnich], jak się to dzieje także i w dziedzinie innych sztuk. Tych bowiem rzeczy, których trzeba się nauczyć, by je wykonywać, tych uczymy się właśnie przez ich wykonywanie; tak np. budowniczowie kształcą się budując domy, a cy-trzyści — grając na cytrze.* Tak samo stajemy się sprawiedliwi postępując sprawiedliwie, umiarkowani przez postępowanie umiarkowane, mężni przez mężne zachowywanie się.
Świadczy o tym także to, co się dzieje w życiu pań- 5 stwowym: przyzwyczajenie bowiem jest tym, za pomocą czego prawodawcy wyrabiają cnoty w obywatelach1 ; i to jest właśnie intencją każdego prawodawcy, a jeśli który urzeczywistniają w sposób nieod- powiedni, błądzi, i tym właśnie różni się ustrój jednego państwa od ustroju drugiego, dobry — od złego.
A dalej: wszelka cnota zanika skutkiem tych sa- 6 mych przyczyn i pod wpływem tych samych czynników, którym zawdzięcza swe powstanie; a podobnie dzieje się też z wszelką sztuką: przez granie bowiem na cytrze stają się cytrzystami zarówno dobrzy, jak źli cytrzyści. Tak samo ma się też rzecz
1 Por. no2 a io i Politykę 1332 a 40 i nn.
// /. 1103 b 10-2. 1103 b 2S
45
z budowniczymi i z przedstawicielami wszystkich io innych sztuk i rzemiosł, gdyż przez dobre budowanie domów staną się ludzie budowniczymi dobrymi, a przez złe — złymi. Bo gdyby nie tak było, nie trzeba by wcale nauczyciela, lecz każdy przychodziłby na świat mistrzem lub partaczem. Tak samo ma się rzecz i z cnotami: przez wykonywanie bowiem tych czynności, które pociągają za sobą stosunki rodzące zobowiązania wobec ludzi, stają się jedni z nas sprawiedliwi, drudzy zaś niesprawie- u dłiwi; zależnie zaś od tego, czy przywykniemy do strachu, czy też do odwagi w obliczu niebezpieczeństwa, stajemy się bądź ludźmi mężnymi, bądź tchórzami. To samo dzieje się też w odniesieniu do żądz i do uczuć gniewu: jedni stają się umiarkowani i łagodni, drudzy zaś rozwiąźli i pórywczy, pónie- 20 waż w danych okolicznościach pierwsi zachowują się w ten, a drudzy w ;nny sposób. Jednym więc słowem, dzięki takim samym czynnościom powstają trwałe dyspozycje. Dlatego trzeba czynności swe ukształtować w pewien sposób, jako że za rozmaitymi czynnościami idą rozmaite dyspozycje. Niemałą więc stanowi różnicę przyzwyczajenie się od wczesnej młodości do takiego lub innego sposobu postępowania, lecz zależy od tego bardzo wiele, a raczej 25 wszystko.
II. Ponieważ rozważania niniejsze mają — w prze-' ciwstawieniu do wszystkich innych — cel nie teoretyczny (zastanawiamy się bowiem nad dzielnością nie dla poznania, czym ona jest, lecz po to, aby stać
26 rin.] EE 1216 b 21 nn.
4G
// 2. 1103 b 29-1104 a 11
się dzielni, bo w przeciwnym wypadku nie mielibyśmy żadnego pożytku z tych rozważań), przeto musimy zastanowić się nad zagadnieniami związanymi z działaniem, a mianowicie, w jaki sposób na-30 leży go dokonywać; Ono bowiem rozstrzyga też — jak już O tym była mowa1 — o kierunku "naszych trwałych dyspozycji. Że więc należy postępować -zgodnie ze słuszną oceną, to jest pogląd powszechny, który przyjmijmy jako założenie.* Niżej2 będzie
0 tym mowa, na czym polega owa słuszna ocena
1 jaki jest jej stosunek do innych zalet. Z góry zaś *
iio4a na to jedynie zgodzić się trzeba, że wszelkie za
gadnienia praktyczne przedstawiać należy w ogólnym
zarysie tylko, a nie w sposób ścisły, jak to już zresztą
na początku3 powiedzieliśmy, że żądać należy
zawsze opracowania zgodnego z naturą przedmiotu.
Otóż kwestie dotyczące postępowania i tego, co
pożyteczne, nie dopuszczają żadnych stałych okre
śleń, podobnie jak zagadnienie tego, co jest zdrowe.
5 Jeśli zaś tak się rzecz ma w odniesieniu do kwestii * ogólnych, to tym bardziej nie może być dokładne opracowanie poszczególnych kwestii jednostkowych; nie podpada ono bowiem pod żadną sztukę ani pod żadne przepisy, lecz sami działający muszą zawsze stosować się do danych okoliczności, jalc się to dzieje też przy wykonywaniu sztuki lekarza czy sternika.
10
Ale chociaż taki jest charakter rozważań niniej- s szych, to jednak trzeba usiłować jakoś dać sobie radę.
1 1103 a 31 ■ 1 1144 b 24-3 1094 b 11-
- b 25.
-30.
-27-
// 2. 1104 a ll-1104'a 2<) 47
6 Przede wszystkim więc należy mieć na uwadze przyrodzoną właściwość przedmiotów, o których mowa1, polegającą na tym, iż zanikają one z powodu niedostatku i nadmiaru; to samo widzimy też w odniesieniu do siły fizycznej i do zdrowia (jest bowiem rzeczą wskazaną posługiwać się dla wyjaśnienia rzeczy niedostrzegalnych świadectwem tego, co dostrzegalne). is-Bo zarówno nadmiernie natężające, jak też niedostateczne ćwiczenia fizyczne podkopują siłę; a podobnie też jadło i napój, jeśli są zbyt obfite lub nie wystarczające, niszczą zdrowie, w miarę natomiast używane, stają się źródłem zdrowia, wzmacniają je
' i utrzymują. Otóż tak samo ma się rzecz z umiarkowaniem, męstwem i innymi cnotami. Kto bowiem od wszystkiego się uchyla i wszystkiego się obawia, 20 i na nic się nie naraża, staje się tchórzem; kto natomiast niczego w ogóle się nie lęka, lecz wszystkiemu śmiało czoło stawia, ten doprowadza do zuchwalstwa, podobnie jak ktoś, kto używa wszelakiej przyjemności i żadnej się nie wyrzeka — do rozwiązłości; kto natomiast unika każdej, jak to czyni sensat2, staje się zupełnie niewrażliwy. A więc od niedostatku i nadmiaru zanika umiar- 25 kowanie i męstwo, utrzymują się natomiast dzięki umiarowi.
s Ale nie dość na tym, że cnoty zawdzięczają swe powstawanie, wzrost i zanik tym samym przyczynom i czynnikom, lecz nadto jeszcze wśród tychże samych
11 nn.] |
WE |
1185 |
22 nn. |
|
|
1 p r z e |
d m i |
0 t ó w, |
2 Por. 1 |
108 a |
26 i n. |
a 13 nn. || 27 nn.] EE 1220 a o których mowa — tj. cnót.
48
// 2. 1104 a 29-3. 1104 b 11
przyczyn znajdują się także [odnośne] czynności1; tak samo bowiem ma się rzecz także w odniesieniu
30 do innych przedmiotów bardziej dostrzegalnych, jak np. w odniesieniu do siły fizycznej; wszak źródłem jej jest dobre odżywianie się i liczne trudy, które się znosi, a najzdolniejszy do tego jest człowiek silny. Tak samo ma się też rzecz i z cnotami; bo dzięki « wstrzymywaniu się od rozkoszy zmysłowych stajemy
35 się umiarkowani, a będąc nimi, najłatwiej możemy się od rozkoszy tych wstrzymywać. Podobnie i w od-iio4b niesieniu do męstwa: wszak przywykłszy do pogardy dla niebezpieczeństwa i do narażania się na nie, stajemy się mężni, a skoro już nimi się staliśmy, najłatwiej nam narażać się na owo niebezpieczeństwo. III. Za oznakę trwałych dyspozycji uważać na-
s leży przyjemność lub przykrość, które towarzyszą czynnościom; bo kto wyrzeka się rozkoszy zmysłowych i to właśnie go raduje, ten jest umiarkowany; kto zaś Odczuwa to jako ciężar, jest rozwiązły; kto naraża się na niebezpieczeństwa i to go cieszy lub - przynajmniej nie sprawia mu przykrości, ten jest mężny, kto zaś przy tym odczuwa przykrość, jest tchórzem. Przyjemności bowiem i przykrości tyczy się dzielność etyczna. Wszak ze względu na przyjem-i« ność2 dopuszczamy się czynów niecnych, a ze względu na przykrość3 wstrzymujemy się od czynów pięknych.4 Dlatego trzeba od wczesnej młodości być 2
1 odnośne czynności — tj. czynności, w których się
iszczą, aktualiziyą owe cnoty.
2 tj. w nadziei doznania przyjemności.
3 tj. w obawie, doznania przykrości.
* Albo odwrotnie.
//. 3. 1104 b 12-1104 b 24
49
wdrażanym poniekąd, jak mówi Platonx, do radości i zmartwienia z powodu tych rzeczy, którymi należy się cieszyć i martwić; na tym bowiem właśnie polega należyte wychowanie.
A dalej: cnoty dotyczą postępowania i doznawania namiętności, a każdej namiętności i wszelkiemu postępowaniu towarzyszy przyjemność lub przy- is krość, więc [i] z tego względu tyczyłaby się dzielność etyczna przyjemności i przykrości.
Wskazuje też na to fakt, że za ich pomocą wymierza się kary; kary bowiem są jak gdyby zabiegami leczniczymi, wszelkie zaś leczenie z natury swej pO-lega na stosowaniu tego, co jes£ przeciwieństwem [danego niedomagania].
A dalej, jak już o tym przedtem2 była mowa, wszelka trwała dyspozycja psychiczna ma związek z tymi rzeczami i tych się tyczy, pod których wpływem z natury swej zmienia się na niekorzyść lub korzyść; przyjemności zaś i przykrości są właśnie 20 tym, przez co ludzie stają się źli, gdyż gonią za takimi i unikają takich, za którymi gonić i których unikać nie należy, lub czynią to wtedy, kiedy nie należy, lub tak, jak nie należy, lub błądzą w jakiś inny ze sposobów, które dadzą się tu pojęciowo wyróżnić. Dlatego określa się nawet cnoty jako pewnego rodzaju brak namiętności i spokój 3: niesłusznie
16 nn.] EE 1220 a 34 nn. || 18 nn.] EE 1221 b 39 nn.
1 Państwo 401 E, Fileb 37 A, B, Prawa 653 A i n.; por.
1172 a 22, 1779 b 29 i Politykę 1340 a 15. Podobne jak tu
uznanie dla Platona 1095 a 32; por. objaśn. do tego wiersza.
2 1104 a 27 — b 3.
3 Demokryt, cynicy, wedle Rossa prawdopodobnie Speuzyp.
4 — Etyka
U 3. 110-1 b 25 - 110! a 6
25 jednak, ponieważ ma się tu na myśli znaczenie bezwzględne, a nie podaje się, w jaki sposobi kiedy jest to1 wskazane lub nie jest wskazane — i jakie inne mogą tu być dodane bliższe określenia. Zakładamy 6 więc, że ten rodzaj dzielności2 polega na takim3, jak najlepszym postępowaniu w odniesieniu do przyjemności i przykrości, charakter zaś etycznie ujemny — na postępowaniu przeciwnym.
Do tego samego wyniku możemy dalej dojść także
30 w następujący sposób: ponieważ trojakie są rzeczy, 7 które się wybiera, i trojakie, których się unika: to, co moralnie piękne, co pożyteczne i co przyjemne, oraz ich przeciwieństwa — to, co moralnie szpetne, co ' szkodliwe i co- przykre, przeto cnotliwym człowiekiem jest ten, kto się do tego wszystkiego ustosunkowuje w sposób właściwy, złym zaś ten, kto w tym ustosunkowaniu błądzi; odnosi się to zwłaszcza do przyjemności, która jest wspólna wszystkim istotom
.« żyjącym i towarzyszy wszystkiemu, co się wybiera: zarówno bowiem to, co moralnie piękne, jak i to, co pożyteczne, jest przyjemne.
nosa A dalej : [pragnienie przyjemności] jest w nas od s dzieciństwa zakorzenione; dlatego tak trudno jest wyzbyć się tego uczucia, którym przepojone jest całe życie. Przyjemność i przykrość są też — dla jednych 5 z nas w silniejszym, dla innych w słabszym stopniu — wytycznymi naszego postępowania. Toteż muszą 9 one być ośrodkiem wszystkich naszych rozważań;
1 to — tj. ów brak namiętności. a ten rodzaj dzielności — tj. dzielność etyczna. 3 takim —■ tj. uwzględniającym wspomniane w poprzednim paragrafie bliższe określenia.
// 3. 1105 a 6-4. 1105 a 20 51
niemałej bowiem wagi rzeczą dla działania jest należyty lub nienależyty sposób doznawania przyjemności i przykrości.
Ponadto trudniej jest—jak mówi Herakłit1 — walczyć z żądzą rozkoszy aniżeli z gniewem; tego zaś, co trudniejsze, dotyczy zawsze i sztuka, i dzielność; bo nawet to, co dobre, większą ma wartość 10 w odniesieniu do tego, co trudniejsze. Tak że i z tego względu wszelkie badania, których przedmiotem jest dzielność etyczna [jednostki] i nauka o państwie, dotyczą kwestii przyjemności i przykrości; kto bowiem do tych uczuć ustosunkowuje się w sposób należyty, ten jest dobry, zły zaś ten, kto to czyni w sposób niewłaściwy.
Tyle więc o tym, że dzielność etyczna dotyczy przyjemności i przykrości; że te same przyczyny, którym is zawdzięcza swe powstanie, powodują też, w miarę jak ulegają zmianom, zarówno jej wzrost jak i zanik; że wreszcie te czynności, którym zawdzięcza swe powstanie, są tymi samymi, w których się ona też iści.
IV. Mógłby jednak ktoś mieć wątpliwości, co mamy na myśli mówiąc2, że należy nam stawać się sprawiedliwymi przez sprawiedliwe postępowanie, umiarkowanymi zaś przez umiarkowane. Wszak jeśli ktoś postępuje w sposób sprawiedliwy i umiarkowany, to jest już sprawiedliwy i umiarkowany, po- 20
7 n.] EE 1223 k 22 nn-
1 W zachowanych fragmentach Heraklita znajduje się tylko
ustęp, w którym mowa o trudnościach walki ż gniewem
(frgm. 85 u Dielsa5 I 170) i który przytacza EE (por. wyżej).
Por. też Politykę 1315 a 30.
2 1103 331 — b 25; 1104 a 27 — b 3.
52
// 4. 1105 a 21 -1105 b 6
y-
dobnie jak ten, kto postępuje zgodnie z zasadami gramatyki czy muzyki, jest wykształcony gramatycznie lub muzycznie. Ale może i w odniesieniu do 2 sztuk nie tak się rzecz ma? Może bowiem ktoś użyć pewnego wyrażenia zgodnego z zasadami gramatyki przypadkiem lub wzorując się na kimś innym. Wtedy więc dopiero będzie wykształcony gramatycznie, kiedy wyrażać się będzie ńie tylko zgodnie 25 z zasadami gramatyki, lecz i na podstawie znajomości tych zasad, to znaczy w myśl posiadanej przez się wiedzy gramatycznej.
A dalej : inaczej ma się ta rzecz w odniesieniu do 3 sztuk aniżeli w odniesieniu do cnót. Wytwory bowiem sztuki mają same w sobie swą wartość dodatnią, wystarczy więc, jeśli posiadają pewne właściwości ; postępowanie zaś zgodne z poszczególnymi cnotami jest np. sprawiedliwe czy umiarkowane, nie jeśli 30 posiada samo pewne właściwości, lecz jeśli nadto podmiot jego w chwili działania posiada pewne dyspozycje, to znaczy, jeśli działa, po pierwsze, świadomie; po drugie, na podstawie postanowienia, i to postanowienia powziętego nie ze względu na coś innego ; po trzecie, dzięki trwałemu, i niewzruszonemu usposobieniu. Nic z tego — z wyjątkiem samej wie-nosb dzy — nie wchodzi w grę, jeśli idzie o wykonywanie sztuk; co się tyczy natomiast posiadania cnót, to wiedza jest tu rzeczą niewielkiej lub żadnej zgoła wagi*, niemałe jednakowoż mają znaczenie, a nawet wszystkim są pozostałe momenty, które stają się naszym udziałem dzięki częstemu dokonywaniu czynów [np.] sprawiedliwych lub umiarkowanych. ' Czyny więc są sprawiedliwe i umiarkowane, jeśli * są takie, jakich by dokonywał człowiek sprawiedliwy
// 4. 1105 b 7-5. 1105 b 2) 53
lub umiarkowany; człowiekiem natomiast sprawiedliwym i umiarkowanym jest ten, kto nie tylko czynów takich dokonuje, lecz dokonuje ich nadto w ten sposób, w jaki ich dokonują ludzie sprawiedliwi
s i umiarkowani1. Słusznie tedy mówi się, że człowiek staje się sprawiedliwy dzięki sprawiedliwemu poste- io powaniu, a umiarkowany dzięki postępowaniu umiarkowanemu ; natomiast nikt z tych, co nie postępują w ten sposób, nie ma żadnych nawet widoków osiągnięcia dzielności etycznej.
6 Ludzie jednak na ogół nie postępują w ten sposób, lecz, uciekając się do rozważań słownych, sądzą, że uprawiają filozofię i że dzięki temu osiągną wysoki poziom etyczny; zachowują się przy tym podobnie jak chorzy, którzy uważnie słuchają, co mówi lekarz, is nie spełniają jednak żadnego z jego zaleceń. Tak samo więc jak tamci, lecząc się w ten sposób, nie uzyskają zdrowia cielesnego, tak samo i ci, filozofując w ten sposób, nie nabędą zalet duchowych.
V. Z kolei rozważyć trzeba, czym jest dzielność etyczna. Otóż, ponieważ trojakie są zjawiska w życiu psychicznym2 : namiętności, zdolności i trwałe dyspo- 20 zycje, przeto dzielność etyczna musi należeć do jed-2 nego z tych trzech rodzajów. Namiętnościami nazywam: pożądanie, gniew, strach, odwagę, zawiść, radośq, miłość, nienawiść, tęsknotę, zazdrość, litość — w ogóle wszystko, czemu towarzyszy przyjemność lub przykrość; zdolnościami zaś nazywam to, dzięki
19 nn.] EE 1220 b 6 nn. WE n86 a 9 nn.
1 tj. w sposób, o którym mowa wyżej w § 3.
2 psychicznym -r- nb. uczuciowym.
54
// 5. 1105 b 24- 1106 a 9
czemu możemy doznawać wymienionych wyżej namiętności, więc dzięki czemu zdolni jesteśmy [np.] 25 gniewać się, smucić się lub litować; trwałymi wreszcie dyspozycjami nazywam to, dzięki czemu odnosimy się do namiętności w sposób właściwy lub niewłaściwy; tak np. do gniewu odnosimy się źle, jeśli czynimy to w sposób gwałfow-ny lub zbyt słaby, dobrze zaś — jeśli czynimy to z umiarem, i podobnie w odniesieniu do innych namiętności.
Do namiętności więc nie należą, ani zalety, ani s 30 wady etyczne, ponieważ nie nazywają nas ani dobrymi, ani złymi z powodu namiętności, natomiast nazywają nas w ten sposób z powodu zalet lub wad etycznych; ponieważ dalej ze względu na namiętności nie otrzymujemy ani pochwał, ani nagany uo6a (nie chwali się bowiem kogoś dlatego, że się boi, ani dlatego, że się gniewa, lecz tylko za to, że czyni to w pewien sposób), otrzymujemy natomiast pochwały i nagany ze względu na cnoty r wady.
A dalej : w gniew lub strach popadamy niezależnie t od postanowienia, cnoty zaś są poniekąd postanowieniami lub przynajmniej nie mogą się obejść bez postanowienia. Ponadto mówi się, że jesteśmy miotani namiętnościami, o zaletach natomiast i wadach etycznych mówi się, nie że miotają nami, 5 lecz że nas w pewien sposób usposabiają.
Z tych samych przyczyn nie należą one też do s zdolności; bo nie nazywa się nas dobrymi ani złymi, nie chwali i nie gani ze względu na samą tylko zdolność doznawania namiętności wziętą w znaczeniu bezwzględnym. A dalej: zdolności posiadamy z na-
// 5. 1106 a 10-6. 1106 a 28 5fi
tury, cnoty zaś i wady etyczne nie są nam wrodzone,
0 czym była mowa wyżej1.
Jeśli tedy cnoty nie należą ani do namiętności, ani do zdolności, to nie pozostaje nic innego, jak tylko to, że należą do trwałych dyspozycji.
VI. Tak więc powiedziano, czym jest dzielność etyczna ze względu na swój rodzaj; należy jednak nie tyle tylko stwierdzić, że jest trwałą dyspozycją,
2 lecz nadto określić, jaka to jest dyspozycja. Trzeba
tedy powiedzieć, że wszelka dzielność jest źródłem is
doskonałości zarówno przedmiotu, którego jest za
letą, jak też właściwej "mu funkcji, tak np. dzielność
oka czyni dobrymi zarówno oko, jak i jego funkcję;
albowiem dzięki dzielności oka dobrze widzimy. Po
dobnie dzielność konia sprawia, że koń jest dobry
1 że potrafi dobrze biec, nieść jeźdźca i stawiać opór 20
3 nieprzyjaciołom. Jeśli to więc tak samo się ma w odnie
sieniu do wszystkich rzeczy, to i dzielność człowieka
będzie trwałą dyspozycją, dzięki której człowiek staje
się dobry i dzięki której spełniać będzie należycie
właściwe sobie funkcje.
* W jaki sposób się to dzieje, o tym już mówiliśmy2, a wyjaśni się to jeszcze także, jeśli rozważymy, jaka 25 jest jej3 natura. Otóż ze wszystkiego, co jest ciągłe i podzielne*, można wziąć [pod uwagę] część większą4, część mniejszą4 i część równą4, i to wszystko ze względu na przedmiot sam lub ze względu na nas, to zaś.
26 nn.] EE 1220 b 21 nn.
1 1103 a 18 —■ b 2.
2 1104 a 11 — 27.
3 jej —tj. dzielności człowieczej.
4 W stosunku do połowy.
56
//. 6. 1106 a 28- 1106 b 9
co jest równe, jest czymś w pośrodku pomiędzy nadmiarem a niedostatkiem. Środkiem ze względu na s
30 przedmiot nazywam to, co jest jednakowo oddalone od ob.u krańców i co też jest jedno i to samo dla wszystkich; ze względu zaś na nas jest środkiem to, co nie jest ani nadmiarem, ani niedostatkiem; tym c zaś nie jest ani jedna, ani ta sama rzecz dla wszystkich. Tak np., jeśli „dziesięć" jest za dużo, a „dwa" za mało, to ze względu na przedmiot przyjmuje się „sześć" jako środek ; jest ono bowiem o tyle większe1,
ss o ile mniejsze2; to więc jest środkiem w. znaczeniu ' średniej arytmetycznej. Środek natomiast ze względu i na nas określić należy inaczej. Jeśli bowiem zjeść dziesięć min jest dla kogoś za dużo, dwie zaś miny — za mało, to kierownik ćwiczeń atletycznych nie każe. mu zjadać sześciu min; bo i ta ilość może być dla tego, kto ją otrzyma, zbyt wielka albo niedostateczna: dla Milona3 bowiem niedostateczna, dla początkującego natomiast w ćwiczeniach gimnastycznych ■—• zbyt wielka*. Tak samo ma się rzecz — z biegiem i z walką na pięści. Tak tedy każdy, s kto się rozumie na rzeczy, unika nadmiaru i niedostatku, szuka natomiast środka i środek wybiera, i to nie środek samej rzeczy, lecz środek ze względu na nas.
Jeśli więc wszelka umiejętność spełnia należycie 9 swe zadanie w ten sposób, iż baczy na środek i zmierza doń w swych dziełach (stąd zwykło się mówić
1 większe — od dwóch. 2mniejsze—od dziesięciu.
3 Milon — zapaśnik na pięści, słynący w starożytności ze swei siły.
// 6. 1106 b 10-1106 b 27 57
0 dziełach, które dobrze wypadły, że nie można im i«
nic ująć ani dodać, ponieważ przyjmuje się, iż nad
miar i niedostatek umniejszają dobroć owych dzieł,
umiar zaś ją utrzymuje); jeśli tedy wybitni artyści
pracują mając—jak twierdzimy — ów środek na
oku i jeśli dalej dzielność — podobnie jak i natura —
subtelniej i trafniej postępuje aniżeli wszelka sztuka,
to w takim razie dzielność musi zmierzać do owego is
10 właściwego środka jako do swego celu*. A mam tu na
myśli dzielność etyczną1, ona bowiem dotyczy do
znawania namiętności i postępowania, a w ich
właśnie obrębie istnieje nadmiar, niedostatek i wła
ściwy środek. I tak obawiać się, być odważnym, po
żądać, gniewać się, litować się i w Ogóle radować się
1 smucić się można i zbytnio, i za mało, a w obu tych 20
wypadkach niewłaściwie; doznawać, zaś tych na
miętności we właściwym czasie, z właściwych przy--
czyn, wobec właściwych osób, we właściwym celu
i we właściwy sposób — to właśnie jest drogą za
równo środkową, jak i najlepszą, i to też jest istotną
cechą dzielności etycznej; podobnie istnieje także
nadmiar, niedostatek i środek w odniesieniu do po
stępowania. Owóż dzielność etyczna dotyczy do
znawania namiętności i postępowania, w których
nadmiar jest błędem, niedostatek — przedmiotem 25
nagany, środek zaś przedmiotem pochwał i czymś
właściwym; jedno i drugie2 zaś jest związane nie-
1 7i&i>c7jv. Tłumacząc dćperĄ przez „cnota", trzeba by tu użyć
pleonastycznego wyrażenia: „cnotę etyczną". Analogicznie
1104 b 8 i 1109 a 20. Por. Wstęp s. LXII.
2 jedno i drugie — tj. to, co jest przedmiotem pochwal,
i to, co jest właściwe.
// 6. 1106 b 27 - 1107 a 4
rozłącznie z dzielnością etyczną. Jest tedy dzielność 13 etyczna pewnego rodzaju umiarem1, skoro zmierza do środka jako do swego celu.
A dalej : błądzić można w sposób rozmaity (zlo n bowiem należy do tego, co jest nieograniczone, jak •■"» to już przypuszczali pitagorejczycy2, dobro zaś do tego, co ograniczone), właściwie natomiast postępować można tylko w jeden sposób; dlatego pierwsze jest łatwe, drugie zaś trudne; łatwo jest chybić celu, trudno zaś w cel ugodzić. 1 dlatego należą nadmiar i niedostatek do tego, co złe, umiar zaś do dzielności.
35 Szlachetność jedPn zna sposób, lecz różne sposoby nikczemność.3
A więc dzielność etyczna jest trwałą dyspozycją do u pewnego rodzaju postanowień, polegającą na zacho-7a wywaniu właściwej ze względu na nas średniej miary, którą określa rozum4, i to w sposób, w jaki by ją określił człowiek rozsądny. Idzie tu o średnią miarę pomiędzy dwoma błędami, tj. między nadmiarem a niedostatkiem ; a dalej : o średnią miarę o tyle, iż owe u, błędy bądź nie dochodzą do tego, co jest właściwe w doznawaniu namiętności i w postępowaniu, bądź
36 ńn.] EE 1227 b 5 mi.
1 umiarem — ale nic miernością, przeciwnie: jest „czymś
skrajnym", jeśli idzie o to, „co jest najlepsze i co dobre";
por. 1107 a 7.
2 Por. przypis do 1096 b 6. Analogicznie i tutaj zło (dobro)
należy — zdaniem pitagorejczyków — nic do tego, co jest
nieograniczone (ograniczone), lecz — ściślej mówiąc — do
tego samego rzędu, co przedmioty nieograniczone (ograni
czone).
3 Wiersz nieznanego autora (frgm. 16 u Diehla I 116).
4 rozum — Xóyor, z domyślnym boSŁc. Por. przypis do 1103
b 32.
// 6. 1107 a 4- 1107 a 24 59
poza tę granicę wykraczają, gdy natomiast dzielność n etyczna znajduje i obiera właściwy środek. Toteż ze 5 względu na substancję i na definicję określającą jej istotę jest dzielność etyczna czymś w pośrodku leżącym, jeśli jednak chodzi o to, co jest najlepsze i co dobre,-jest ona czymś skrajnym.
18 Nie każde jednak postępowanie i nie każda na
miętność dopuszcza średnią miarę; z samych bowiem
już nazw niektórych z nich wynika, że są czymś nie
godziwym, tak np. radość z powodu niepowodzenia io
drugich, bezwstydność lub zawiść, a spomiędzy spo
sobów postępowania : cudzołóstwo, kradzież i morder
stwo ; wszystkie te i tym podobne namiętności i sposo
by postępowania są przedmiotem nagany, ponieważ
one same są niegodziwe, nie zaś ich nadmiar lub niedo
statek. Nie można tedy w ich obrębie nigdy postępo
wać właściwie, lecz musi się zawsze błądzić; w odnie
sieniu do tego rodzaju rzeczy dobro i zło tkwi nie is
w tym [np.], z którą kobietą, kiedy lub w jaki sposób
należy cudzołożyć, bo w ogóle czynić cokolwiek
19 z tego jest rzeczą błędną. Podobnie ma się rzecz z po
glądem, iż istnieje umiar, nadmiar i niedostatek
w odniesieniu do niesprawiedliwości, tchórzostwa
lub rozwiązłości; istniałby bowiem w takim razie
umiar w nadmiarze i niedostatku, nadmiar nad
miaru i niedostatek niedostatku. Jednakowoż jak 20
nie ma nadmiaru ani niedostatku umiarkowania ani
męstwa, ponieważ środek jest [tu] poniekąd czymś
skrajnym1, tak i w odniesieniu do tamtych zdróżnóści
nie istnieje ani umiar, ani nadmiar, ani niedostatek,
8 nn.] EE 1221 b 18 nn. WE 1186 a 36 nn. 1 Por. a 7.
60
// 6. 1107 a 25-7. 1107 b 1
2s lecz hez względu na sposób, w jaki się je popełnia, zawsze są błędne, jako że nic ma w ogóle umiaru w nadmiarze ani w niedostatku i nie ma też nadmiaru ani niedostatku w umiarze.
VII. Trzeba to jednak nic tylko w sposób ogólny powiedzieć, lecz także uzgodnić z przypadkami jednostkowymi, w rozważaniach bowiem dotyczących :t0 postępowania twierdzenia ogólne uboższe są w treść, te zaś, które dotyczą jednostkowych przypadków, więcej zawierają prawdy; wszak postępowanie odnosi się do przypadków jednostkowych, z którymi tedy trzeba być w zgodzie.* Znajomość ich czerpać należy z naszej tablicy1.
W odniesieniu do bojaźliwośei i odwagi umiarem no7b jest męstwo; co się tyczy tych, którzy [tu] grzeszą
28 nn. EE 1220 b 35 nn.
1 Tablicy, na którą się tu Arystoteles powołuje, brak (por. przypis do 1107 b 21); wzmianka o niej rzuca może pewne światło na genezę EN, na jej charakter wykładów szkolnych: tablica umieszczona być mogła w audytorium, w miejscu dla słuchaczy widocznym (Chase). Można ją poniekąd zrekonstruować na podstawie r. VII ks. Iii analogicznego ustępu EE (por. wyżej), gdzie podana jest formalna tablica, obejmująca czternaście cnót i umiarów uczuciowych wraz z odpowiednim nadmiarem i niedostatkiem. Między obu Etykami zachodzą w tej kwestii pewne różnice merytoryczne, ile że r. VII ks. II EN wylicza — jak zobaczymy — nie czternaście cnót i umiarów, lecz dziesięć cnót i dwa umiary uczuciowe (wstydliwość i słuszne oburzanie się) oraz sprawiedliwość. Listę cnót prawie identyczną z powyższą podaje Arystoteles w Retoryce (ks. I r. IX), gdzie mowa o dziewięciu cnotach, czyli jak je tam Arystoteles — posługując się terminologią Platońską (Laches 190 C, Polityk 306 B, G, 308 B, 310 A) — nazywa: „częściach dzielności".* Por. przypis do 1094 a 23.
// 7. 1107 b 1 - 1107 b 19 61
nadmiarem, ten, kto przesadza w nieustraszoności, nie posiada nazwy1 (często bowiem jej brak*), ten zaś, kto przesadza w odwadze, jest zuchwały; kto natomiast ponad miarę jest bojaźliwy, a niedostatecznie
3 odważny, ten jest tchórzem*. W odniesieniu do przyjemności i przykrości — [co prawda] nie wszyst- 5 Jkich, a zwłaszcza w mniejszym stopniu w odniesieniu do przykrości — środkiem jest umiarkowanie, nadmiarem zaś — nieumiarkowanie, rozwiązłość. Takich, którzy by zbyt mało byli przystępni przyjemnościom, nie łatwo znaleźć; dlatego też i dla nich brak nazwy; nazwijmy ich niewrażliwymi.*
i Co się tyczy dawania i brania w dziedzinie dóbr materialnych, to umiarem jest szczodrość, nadmiarem zaś i niedostatkiem rozrzutność i chciwość. Nad- io miar i niedostatek objawia się w nich [obu] w sposób przeciwny: rózrzutnik bowiem zbyt wiele daje, a za mało bierze, chciwiec zaś zbyt wiele bierze, a za mało
s daje*. Na razie podajemy przedstawienie w ogólnych tylko i głównych zarysach i zadowalamy się tym; poniżej2 zaś pojęcia te będą dokładniej ókre-
6 ślone. W odniesieniu do spraw materialnych istnieją is jeszcze inne dyspozycje: wielki gest jako właściwy środek (człowiek o wielkim geście różni się od szczodrego: wielki gest bowiem dotyczy sum dużych, szczodrość zaś — małych); nadmiarem jest tu niesmaczne i plebejskie szafowanie pieniędzmi, niedo-
1 W języku polskim można by i tę wadę nazwać — podobnie jak następną — zuchwalstwem; analogicznie obejmuje Arystoteles nadmiar bojaźliwości i niedostateczną odwagę'— wspólną nazwą tchórzostwa.
a'W ks. IV r. I.
// 7. 1107 b 20- 110S a 1 .
2" statkiem zaś — małostkowość; różnią się one od tych błędów, które są skrajnościami w odniesieniu do szczodrości, a czym się różnią, o tym będzie niżej mowa*.
W odniesieniu do czci i niesławy środkiem jest poczucie własnej wartości, czyli uzasadniona duma, której nadmiar jest zarozumiałością, niedostatek zaś przesadną skromnością; a jak — wedle-tego, o czym wyżej mówiliśmy1 — szczodrość różni się tym od wielkiego gestu, iż dotyczy nieznacznych sum, tak
25 też obok uzasadnionej dumy, czyli żądzy czci dotyczącej wielkich zaszczytów istnieje pewna dyspozycja dotycząca mniejszych zaszczytów: można bowiem dążyć do nich w miarę albo też więcej lub mniej, niż należy; kto w tych dążeniach przekracza właściwą miarę, nazywa się cpiAÓTifAoc (nadmiernie ambitny); kto poniżej tej miary pozostaje, jest dćcpiXó-ti.jj.gc, b;z ambicji; kto trzyma,się właściwego środka2, nie posiada nazwy [wjęzyku greckim]. Bezimien-
30 ne są też [w języku greckim] odnośne dyspozycje z wyjątkiem cpi^oTŁfjua3, który to wyraz oznacza dyspozycję człowieka nadmiernie ambitnego. Stąd to pochodzi, iż oba odnośne krańce roszczą sobie pretensje do miejsca środkowego, a i my nazywamy tego, kto trzyma się tu właściwego środka, w pewnych wypadkach nadmiernie ambitnym, w innych zaś — bez ambicji, nosa i w pewnych wypadkach chwalimy człowieka nad-
1 b 17, 18.
2 kto trzyma się właściwego środka — czyli po
polsku: ambitny.
* 1125 b 22 Arystoteles nadaje, wbrew temu twierdzeniu, brakowi ambicji nazwę: a<piXoTta£oc. Por. przypis do 1108 a 7.
U 7. 1108 a 1 -1108 a 16 63
miernie ambitnego, w innych zaś tego, kto jest bez 9 ambicji. Z jakiej zaś czynimy to przyczyny, o tym będzie mowa poniżej1.
Obecnie zaś zajmijmy się przedstawieniem pozostałych zalet i wad etycznych w sposób analogiczny do poprzedniego.
i8 Istnieje też w odniesieniu do gniewu nadmiar, niedostatek i umiar, a jakkolwiek są one [w języku greckim] niemal że bezimienne, to jednak, nazywa- 5 jąc tego, kto zachowuje tu właściwą miarę łagodnym, nadamy umiarowi miano łagodności; co się zaś tyczy skrajności, to niechaj kto grzeszy nadmiarem będzie „porywczy"*, a błąd jego „porywczością", kto zaś grzeszy niedostatkiem — „niedostępny gniewowi", a błąd jego „niezdolnością do gniewu".
11 Z umiarem mamy też do czynienia w trzech dalszych przypadkach, które z jednej strony są poniekąd do siebie podobne, z drugiej jednak różnią 10 się między sobą; wszystkie One dotyczą stykania się z ludźmi, rozmawiania z nimi i czynnego odnoszenia się do nich; różnią się zaś tym, że pierwsze z nich tyczy się prawdziwości w tej dziedzinie, dwa dalsze zaś tego, co w niej przyjemne; z tych dwu dalszych jeden odnosi się do przyjemności tkwiącej w zabawie i żartach, drugi zaś do tego, co przyjemne we wszelkich [w ogóle] okolicznościach życia. Trzeba więc i tymi przypadkami się zająć, abyśmy sobie tym jaśniej zdali sprawę, że we wseystkim chwalebny ls jest umiar, skrajności zaś niewłaściwe i godne nie pochwały, lecz nagany. Owóż i te przypadki są prze-
1 no8 b ii—26; 1125 b 14
G4
U 7. 1108 a 17-1108 a 29
ważnie bezimienne, musimy jednak sami pokusić się — podobnie jak i w innych wypadkach1 —
ukucie odnośnych nazw, a to dla większej jasności
zrozumiałości. W odniesieniu więc do prawdzi-
20 wOści ten, kto trzyma się środka, niechaj się nazywa
prawdomównym, a umiar jego—prawdomównością; zmyślanie w kierunku przesady będzie chełpliwością czy blagą lub fanfaronadą, a kto je uprawia, jest blagierem lub pyszałkiem; w kierunku zaś pomniejszania — udaną skromnością, odnośny zaś człowiek— niby skromny. Co się tyczy przyjemności tkwiącej w zabawie i żartach, ten, kto zachowuje tu umiar, jest człowiekiem gładkim i dowcipnym, a odnośna dyspozycja jest połączeniem gładkości i dowcipu2; nadmiar 25 jest kpiarstwem, a kto nim grzeszy, jest kpiarzem, który szuka za każdą cenę tego, co śmieszne3; kto zaś grzeszy tu niedostatkiem, jest pozbawionym humoru sensatem czy mrukiem, a odnośna dyspozycja jest brakiem zmysłu humoru; w odniesieniu wreszcie do pozostałego rodzaju przyjemności, czyli do tego, co w życiu jest w Ogóle miłe — ten, kto jest miły w sposób właściwy, jest człowiekiem uprzejmym, a umiar jest tu uprzejmością; kto przesadza, jeśli czyni to bezinteresownie, jest ugrzecznióny czy nadskakujący, jeśli jednak dla własnej korzyści — jest pochlebcą;
13
1 Por. Skorowidz pojęć s. v, bezimienność i przypis do a 7.
a Takie pojęcie zalety, o której mowa, wynika z analizy przeprowadzonej w rozdziale VIII ks. IV. Sebastian Petrycy mówi tu- o „dworstwie", ks. A. Usowicz {Układ cnót i wad u Arystotelesa i Tomasza z Akwinu, s. .51) o „dworskości".
3 Wyraz polski „kpiarz" ma słabsze zabarwienie pejoratywne aniżeli greckie (3<o[w>Xó)(o<;. Dlatego dodane zostało tu określenie tej wady, oparte na wywodach ks. IV r. VIII § 3.
// 7. 1108 a 29-1108 b 6 65
ten zaś, kto grzeszy tu niedostatkiem i zachowuje się zawsze nieuprzejmie, jest człowiekiem swarliwym
u i gburem. Istnieje też umiar w uczuciach1, i w tym, 30 co z nimi jest w związku; Wstydliwość bowiem nie jest wprawdzie cnotą2, chwali się jednak i wstydliwego. Bo i tutaj mówi się o jednym, iż trzyma się środka, o innym, mianowicie o tym, kto wszystkiego się wstydzi, że jest przesadnie wstydliwy; o trzecim, który w ogóle całkiem jest bezwstydny, że grzeszy « niedostatkiem; kto zaś trzyma się środka, ten jest
is wstydliwy. Słuszne oburzanie się jest środkiem mię-dzy zawiścią a radością z powodu niepowodzenia drugich; tyczą się one przykrości i przyjemności wywołanych tym, co przydarza się bliźnim; kto bowiem słusznie się oburza, doznaje przykrości z powodu powodzenia tych, co na nie nie zasługują; człowiek zawistny przewyższając poprzedniego martwi się wszelakim powodzeniem; {kto się słusznie oburza, doznaje też przykrości z powodu niepowo- s dzenia tych, co na to nie zasługują}3. Człowiekowi wreszcie, który raduje się niepowodzeniem drugich, " tak daleko do odczuwania tej przykrości, iż nawet
35 nn.] EE 1233 b 16 nn. WE 1192 b 18 nn.
1a nie tylko w trwałych dyspozycjach.
1 Por. 11*28 b u, gdzie czytamy o wstydliwości. iż bardziej podobna jest do uczucia aniżeli do trwałej dyspozycji. Mimo to jednak 1116 a 28 wstydliwość nazwana jest cnotą. Por. przypis do 1-107 b 2I-
'Zdanie ujęte w nawias {} dodał Sauppe (Dionysius und Aristoteles, 1863—por. Susemihl-Apelt w aparacie krytycznym), usiłując w ten sposób położyć kres trudnościom tekstu i związanym z nimi dyskusjom; koniekturę tę uważają za trafną Chase, Grant, Stahr i Lasson, odrzucająją Rolfes i Ross.
5 — Etyka
66
U 7. 1108 b 7-8. 1108 b 15
cieszy się [tym niepowodzeniem]*.Ale do roztrzą- 16 sania tej sprawy znajdzie się też inna sposobność1; z kolei zaś, omówiwszy inne cnoty, zajmiemy się sprawiedliwością, a ponieważ wyraz ten nie jest jednoznaczny, więc rozróżniwszy dwa jego znaczenia, rozważymy, o ile w każdym z nich spra- -wiedliwość jest umiarem2; podobnie też zajmiemy się
io zaletami intelektualnymi3.
VIII. Trzy tedy są rodzaje dyspozycyj, z których dwie są wadami (pierwsza z powodu nadmiaru, druga z powodu niedostatku), jedna zaś, a mianowicie zachowanie właściwej miary, jest zaletą; wszystkie te dyspozycje wzajemnie się sobie poniekąd przeciwstawiają, ile że obie skrajności przeciwne są zarówno środkowi, jak i nawzajem między sobą, środek zaś jest przeciwieństwem obu skrajności; jak to, co jest 2
15 czemuś równe, jest większe od czegoś, co od niego
11 nn.] EE 1222 a 17 nn. || 15 nn.] WE 1186 b 11 nn.
1 inna sposobność.—Tą sposobnością mogłaby być
głębsza analiza poszczególnych cnót, przepiowadzona w ks. III
i IV, gdzie jednak Arystoteles do słusznego oburzania się
i jego przesady w obu kierunkach — nie wraca. Znajdowali
byśmy się więc znowu w obliczu jednsj z wielu usterek re
dakcyjnych. Por. przypis do u 07 b 21. Natomiast w Retoryce
(1386 b 17, 1387 b 21 — 1388 a 28, 34) poruszony jest temat
zawiści.
2 Analizie sprawiedliwości poświęcona jest ks. V, która
jed*ak poruszonego wyżej w tekście zagadnienia szczegółowo
nie roztrząsa. (Por. przypis do 1107 b 21.) Gi, co radzi by
uważać księgi V, VI i VII EN, identyczne z księgami IV, V
i VI EE, za należące pierwotnie do tej drugiej, mogliby w ni
niejszej usterce redakcyjnej upatrywać argument przema
wiający za ich tezą. Por. jednak przypis do u 45 a 11.
" W ks. VI.
// k. iwxb 16 —nos b v r.7
mniejsze, mniejsze zaś od czegoś, co od niego większe, tak trwałe dyspozycje trzymające się środka oznaczają nadmiar w stosunku do niedostatku, niedostatek zaś w stosunku do nadmiaru — zarówno w doznawaniu namiętności, jak i w postępowaniu. Człowiek bowiem mężny wydaje się wobec tchórza zuchwalcem, ale wobec zuchwałego tchórzem; a podobnie człowiek umiarkowany wydaje się rozwiązłym wobec niewrażliwego, niewrażliwym jednak wobec rozwiązłego; szczodry wobec chciwego rozrzutnikiem, lecz wobec
rozrzutnika — chciwcem. Dlatego też ludzie stojący
na krańcach, odsuwają tego, kto stoi w środku,
zawsze na kraniec przeciwny i nazywają [np.] czło-
wieka mężnego: tchórz zuchwalcem, zuchwalec nato
miast tchórzem, a podobnie i w innych przypadkach.
Przy takim tedy wzajemnym przeciwstawieniu
wspomnianych trwałych dyspozycji bardziej przeciw
stawiają się sobie wzajemnie oba krańce aniżeli
każdy z nich środkowi. Większa jest bowiem ich
wzajemna od siebie odległość aniżeli każdego" z nich
od środka, tak jak większa-jest odległość tego, co
większe niż pewna wielkość, od czegoś, co od niej
mniejsze, i tego, co mniejsze niż pewna wielkość, od
czegoś, co od niej większe, aniżeli ich obu od czegoś,
s co owej wielkości równeł. A dalej : niektóre skrajności są poniekąd podobne do środka, tak' np. zuchwalstwo do męstwa, a rozrzutność do szczodrości; skrajności natomiast są wzajemnie między sobą zupełnie niepodobne. Stosunek najbardziej od'siebie odległych
23 nn.] WE 1186 b 13 nn. 1 Por. b 15 i n.
// 8. 1108 b 34-1100 a 17
członów1 określa się jako wzajemne przeciwieństwo, wobec czego większa odległość oznacza też silniejsze przeciwieństwo.
35
Środkowi przeciwstawia się w pewnych wypadkach 6 silniej niedostatek, w innych zaś nadmiar, tak np. męstwu przeciwstawia się silniej nie zuchwalstwo, które jest nadmiarem, lecz tchórzostwo, stanowiące niedostatek; umiarkowaniu natomiast — nie zupełna niewrażliwość, będąca brakiem, lecz rozwiązłość,
s która jest nadmiarem. A dzieje się to z dwu przyczyn, i z których jedna tkwi w samym przedmiocie: ponieważ jedna z dwóch skrajności jest bliższa i bardziej pokrewna środkowi, przeciwstawiamy mu silniej nie tę właśnie skrajność, lecz jej przeciwieństwo; tak np. ponieważ męstwu zdaje się być bliższe i bardziej
io pokrewne zuchwalstwo, mniej zaś pokrewne tchórzostwo, przeciwstawiamy mu silniej drugą z tych skrajności; bo to, co jest od środka bardziej odległe, wydaje się bardziej mu przeciwne. Oto jedna z przy- 8 czynj tkwiąca w samym przedmiocie, druga natomiast tkwi w nas samych: do czego bowiem sami z natury bardziej skłonni jesteśmy, to wydaje nam się bardziej przeciwne właściwemu środkowi. Tak np. sami z na-
is tury bardziej pochopni jesteśmy ku rozkoszy, dlatego łatwiej popadamy w rozwiązłość aniżeli w [przesadną] obyczajność. A zatem za bardziej przeciwne środkowi uważamy to, co łatwiej może w nas wybu-
35 nn,] EE 1222 a 23 nn. 1234 b 6 nn. WE 1186 b 4 nn. 17 nn.
1 najbardziej od siebie odległych członów — nb. tego samego rodzaju, wedle definicji przeciwieństwa w Kategoriach 6 a 17.
U 8. 1109 a 18 — 9. 1109 a 31 89
jad, i dlatego rozwiązłość, która jest nadmiarem, jest bardziej przeciwna umiarkowaniu [aniżeli niewrażli-wość].
IX. Wykazaliśmy tedy w sposób wystarczający, że 20 i w jakim znaczeniu dzielność etyczna polega na zachowywaniu właściwego środka, i to środka pomiędzy dwiema wadami, z których jedna pochodzi z nadmiaru, druga zaś z niedostatku, i że posiada te właściwości, ponieważ zmierza, zarówno w doznawaniu namiętności jak i w postępowaniu, do właściwego
2 środka jako do swego celu. Dlatego to jest rzeczą trudną osiągnąć wysoki poziom etyczny; trudno bowiem we wszystkim utrafić w środek, tak jak znaleźć 2* środek koła jest rzeczą, którą nie każdy potrafi, lecz tylko ktoś, kto się na tym rozumie. Tak też jest rzeczą łatwą i dla każdego możliwą gniewać się lub dawać pieniądze czy je na coś łożyć; nie jest natomiast rzeczą ani dla każdego możliwą, ani łatwą czynić to w odniesieniu do właściwych osób, we właściwym stopniu, czasie, celu i sposobie; dlatego to, co jest dobre, jest rzadkie, chwalebne i moralnie piękne.
s Toteż ktoś, kto zmierza do środka jako do swego 30 celu, powinien przede wszystkim trzymać się z dala od tego, co jest owemu środkowi bardziej przeciwne, jak to też zaleca Kalypso1:
28 nn.] WE n 86 b 32 nn.
1 Przytoczone wyrazy wypowiada w Odysei XII (219,, 220,) 204, 205 przekładu Siemieńskiego Odyseusz do sternika, powołując się na przestrogę nie Kalypso, lecz Kirke, która miedzy" Scyllą a Charybdą radziła trzymać się bliżej Scylli.
// 9. U09a 32-U09b 9
Omijaj . . .
Owe dymy i wiry, gdzie morze się kłębi.
Z dwóch bowiem skrajności jedna jest bardziej, druga
35 mniej błędna; skoro tedy bardzo trudno jest ugodzić ♦
w środek, to należy wybrać przynajmniej najmniejsze
zło1; to zaś stanie się najłatwiej w sposób wyżej
m> wspomniany2.
JNfależy też baczyć na to, ku czemu sami jesteśmy pochopni; różni bowiem z nas różne mają z natury skłonności. To zaś3 najłatwiej będzie poznać po przyjemności i przykrości, które się w nas rodzą. 5 Trzeba tedy samych siebie odciągać w kierun- s ku przeciwnym, gdyż oddaliwszy się znacznie od tego, co błędne, dojdziemy do środka, jak to czynią ci, którzy chcą wyprostować wygięty kawałek drzewa.
We wszystkim zaś najbardziej wystrzegać się na- « leży tego, co przyjemne, i rozkoszy; o niej bowiem sąd nasz nie jest bezinteresowny. To więc, co odczuwała starszyzna trojańska w stosunku do He-
1 najmniejsze zło — xaT(& Ssu-repoy ttXouv, dosłownie: drugą żeglugę; bliższy oryginału byłby przekład: wybrać drugą... z kolei możliwość. Powyższe wyrażenie idiomatyczne, zaczerpnięte z gwary żeglarskiej, którego Arystoteles użył też w Polityce 1284 b 19, jest częste u Platona, np. Fedon 99 D, Fileb 19 C, por. 5g C, Polityk 300 C. Por. też przypis do 1094 a 23.
s w sposób wyżej wspomniany — tj. przez unikanie skrajności bardziej przeciwnej środkowi — por. 1109 a 31.
3To zaś — tj. to, do czego jesteśmy z natury pochopni.
// 9. 1109 b 10- 1109 b 23 71
leny, to powinniimy i my odczuwać w odniesie- i« niu do rozkoszy i przy każdej sposobności powtarzać sobie ich powiedzenie1; odsuwając ją bowiem w ten sposób od siebie, mniej będziemy błądzili. Dzięki takiemu więc postępowaniu najłatwiej — na ogół biorąc — będzie nam utrafić w środek.
Trudna to z pewnością rzecz, zwłaszcza w poszczególnych przypadkach jednostkowych, bo nie łatwo is rozstrzygnąć, w jaki sposób, na kogo, z jakiego powodu i jak długo należy [np.] się gniewać; i my sami bowiem chwalimy już to tych, którzy grzeszą pod tym względem niedostatkiem, i uważamy ich za łagodnych, już to tych, którzy gwałtownie się unoszą, i nazywamy ten sposób postępowania prawdziwie męskim. Nagana jednak spotyka nie kogoś, kto nieznacznie tylko wykracza poza to, co dobre, w kierunku nadmiaru lub niedostatku, lecz tego, kto to czyni w sposób bardziej wyraźny; ten bowiem nie 20 uchodzi uwagi. Do jakiego natomiast stopnia i w jakiej mierze zasługuje on na naganę, to niełatwo jest pojęciowo określić, podobnie jak wszystko inne, co jest przedmiotem wyczucia; przedmioty zaś wspomnianego2 rodzaju należą do przypadków jednostkowych i rozstrzyga o nich wyczucie*.
1 Powiedzenie, o którym mowa. brzmi w Iliadzie III (158—160 —) 154—156 przekładu Dmochowskiego, jak następuje:
... istna z niej bogini!
Ale chociaż jest taka, niech do domu płynie, Niech przez nią miasto nasze z potomstwem nie ginie. SW§ 7.
72
U 9. 1109 b 23-1109 b 26
Tyle tedy wykazaliśmy, że we wszystkim chwalebna jest trwała tendencja do zachowania środka, że jedna-2s kowoż [niekiedy] odbiegać odeń należy już to w kierunku nadmiaru, już to w kierunku niedostatku; w ten bowiem sposób najłatwiej utrafimy w środek i w to, co jest dobre.