Kontakty miedzy prezydentami USA, a UFO część:2 (dokończenie)
Witam! Miesiąc temu opisywałem kontakty prezydentów USA z UFO. Jeśli ktoś pamięta pierwszą część (tya… marzenia piękna rzecz) to wie, że skończyłem na Eisenhowerze i roku 1954. Po Eisenhowerze przyszedł Kennedy. Związek między Kennedy'm a obcymi był bardzo owocny i właśnie głównie jego osobie, będzie poświęcony ten tekst. Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy działy się prezydentowi USA, czyli jednej z najważniejszych osobistości na globie. Jego historia jest jakby wyjęta, z książki S-F, nie musicie w nią wierzyć, wystarczy, ze ją przeczytacie :P.
Kilka dni po wybraniu Kennedy'ego. Nowo wybrany prezydent otrzymał dokument, który zawierał omówienie zjawiska UFO. Otrzymał go od niejakiego Williama Brodie. A co takiego niezwykłego w panie Brodie'm? Mianowicie w 1956 roku podczas podróży lotniczej William został „wzięty”.
Po pół godzinnym locie do San Francisco nagle wszystkich pasażerów personel ogarnęła senność i zapadli- jak to powiedzieli w „letarg”, nagle usłyszeli krzyk mężczyzny, który stawiał komuś opór z tyłu samolotu, następnie widziano go jak idzie na przód samolotu otwiera jego drzwi(!) i wychodzi (!!!) tą osoba był W.B. Co dziwne pasażerowie samolotu w ogóle nie byli zdziwieni tym co się stało…
Wróćmy jednak do Kennedy'ego, kiedy zrozumiał sprawę UFO bardzo gwałtownie zareagował, że obce istoty wtrącają się w sprawy ziemi, a co gorsza w interesy USA. Jak się okazuje szaraki nie tylko wtrącały się wysyłały groźby, ale zaczęły działać… Mówiąc jak najszybciej zaistniały dwa zdarzenia, które zmusiły Kennedy'ego do odwołania akcji w zatoce świń:
1. Porwanie jego brata Roberta.
2. Dwie „małe istoty” złożyły niespodziewaną wizytę Kennedy'emu omijając wszelkie zabezpieczenia i strażników, pojawiły się w Gabinecie Owalnym grożąc śmiercią brata prezydenta, jeśli nie odwoła inwazji na Kubę (chodzi o to, że gdyby Amerykanie zaatakowali Kubę równało, by się to z III WŚ, co doprowadziłoby do wojny jądrowej, a w efekcie zagłady ludzkości…)
Pisałem już, że ta historia brzmi trochę nieprawdopodobnie, ale mimo, że brzmi dziwnie są dowody, że jednak coś niezwykłego działo się wtedy w Białym Domu:
1. W dniach poprzedzających inwazję Kennedy był mocno spięty i podenerwowany i to nie, przez nadchodzącą inwazję, jeśli chodzi o takie rzeczy Kennedy zawsze był pewny swego.
2. Jego brat zginął na trzy dni i nikt (nawet on sam) nie wie gdzie był.
Po Kennedy'm przyszedł Johnson, Nixon, a następnie Ford. Co do Nixona, to współpracował on z ludźmi, którzy kiedyś działali w MJ-12. Z kolei Ford, w czasie wyborów obiecywał, że gdy zostanie wybrany na prezydenta, wyjawi wszystkie informacje związane z UFO, tak się oczywiście nie stało. Jego następca Carter i Reagan składali podobne obietnice… wyniki zgadnijcie sami… następnie Bush Senior, samo to, że był szefem CIA sprawia, że jest w jakiś sposób związany z UFO, ale niestety za jego kadencji nic niezwykłego się nie stało...
Na tym na razie kończy się nasza opowieść jak widać problem jest bardzo zagmatwany, to, co napisałem to tylko kropla w morzu zwanym UFO…