BONES It's all about faith


Fanfiction

Zuzia146

Nagły, świdrujący dźwięk wyrwał dr Temperance Brennan z błogich objęć Morfeusza. Kilka razy otworzyła i zamknęła oczy, próbując się wybudzić ze snu. Nie była w stanie zlokalizować źródła hałasu. Była jeszcze zbyt nieprzytomna, by móc myśleć logicznie. Spojrzała na budzik. Szósta. To nie on dzwonił. Budzenie ustawiła na ósmą. Telefon? To też nie on. W końcu zdała sobie sprawę, że ktoś dzwoni do drzwi. Wstała, narzuciła na siebie szlafrok i poszła otworzyć. Nawet nie musiała się zastanawiać kto stoi przed drzwiami. O tej porze mogła ją nachodzić tylko jedna osoba.
- Booth... - stwierdziła zrezygnowana, otwierając drzwi.- Czego chcesz?
- Mnie również jest miło, Bones, widzieć Cię w ten piękny sobotni poranek. - agent specjalny Seeley Booth obdarzył partnerkę jednym ze swych najbardziej powalających uśmiechów. Jakby na swoje usprawiedliwienie wyciągnął przed siebie rękę, w której trzymał tekturowy kubek z kawą. - Dla Ciebie. Wiedziałem, że się przyda.- dodał, patrząc na podkrążone oczy dr Brennan. Musiał przyznać, że nawet z podkrążonymi oczami, potarganymi włosami i w szlafroku wygląda pięknie.
Temperance automatycznie wzięła kubek i gestem zaprosiła partnera, by wszedł do środka. Usiedli na kanapie popijając kawę.
- Więc o co chodzi Booth? Wiesz, która jest godzina?
- Do której siedziałaś wczoraj w instytucie? - zignorował pytania partnerki.
- Rozumiem, że chodzi ci o to, do której w nim byłam? Bo raczej nie siedziałam...
- Właśnie o to mi chodzi, Bones. - Booth przewrócił oczami. - To do której? Prosiłem cię, żebyś wyszła wcześnie.
- Do drugiej.- postanowiła przemilczeć fakt, że po powrocie do domu przez dwie godziny pisała rozdział swojej najnowszej książki. - Poza tym, kiedy mnie poprosiłeś, niczego nie obiecałam. Mam mnóstwo szczątków do zidentyfikowania.
- Bones... Czegoś mi nie mówisz. Założę się, że po powrocie do domu nie położyłaś się spać. Hmm... Co mogła robić dr Temperance Brennan po powrocie do domu o godzinie drugiej w nocy...? Stawiam na pisanie książki, bo mężczyzny tu nie widzę. - uśmiechnął się. Lubił ją drażnić.
- Po co przyszedłeś Booth? - spytała zirytowana. Nie cierpiała tego, że Booth jest taki domyślny. Nie była w stanie niczego przed nim ukryć.
- Wiesz, czasem odnoszę wrażenie, że zapominasz, że jestem agentem specjalnym. AGENTEM SPECJALNYM, Bones. - dokończył dobitnie.- Mamy sprawę. - odpowiedział w końcu na jej pytanie.
- Tak myślałam. - widać było, że nie jest zachwycona.
- O co chodzi, Bones? - zmartwił się. - Mówiłaś, że lubisz ze mną pracować.
- Bardzo lubię, Booth.- Powiedziała szczerze. Spojrzała na niego.- Po prostu miałam inne plany. Będę musiała je zmienić. Nie lubię tego.
- Przecież kochasz kości. Jakie plany ci popsuły? Tylko... - nie dokończył, bo Bones mu przerwała.
- Kości nie mogą niczego popsuć, Booth. To jest fizycznie...
- Wiem, Bones, wiem... - tym razem on jej przerwał, bojąc się kolejnego wykładu z cyklu "Z antropologicznego punktu widzenia..." - Żartowałem. Tylko mi nie mów, że zamierzałaś w weekend odpoczywać, bo nie uwierzę.
- Właściwie zamierzałam. Na swój sposób...
- Niech zgadnę - jakieś kości?
Brennan postanowiła nie odpowiadać. I tak nie będzie chciał słuchać o masakrze Czejenów dokonanej przez białych osadników w Wirgini w 1850 roku.
- Daj mi 15 minut i jedziemy. - powiedziała, odstawiła pusty kubek po kawie i udała się do łazienki.
- Więc jednak kości...

Po godzinie jazdy dotarli na przedmieścia Waszyngtonu, gdzie znaleziono ciało.
- Znalazła je tamta dziewczyna. - Booth kontynuował Bones streszczanie swoich notatek, co zaczął robić jeszcze w samochodzie. Głową wskazał brunetkę, którą przesłuchiwał akurat jakiś agent. - Była na porannym spacerze z psem. Gdzieś jej uciekł. Szukała go i w krzakach znalazła to. - wskazał Bones ciało we wczesnym stadium rozkładu.
- A psa znalazła? - spytał jakiś głos zza pleców Bootha. Ten, nie zastanawiając się, czy to pytanie w ogóle ma sens, zaczął nerwowo przeglądać notatki. - Nie wie... - nie dokończył, gdyż zdał sobie sprawę, że padł ofiarą żartu. - Cam!
- No co? Byłam ciekawa. - zaśmiała się, podchodząc do zwłok i przyglądając się im uważnie.
- Czy ten pies ma związek ze sprawą? - spytała Brennan, nie bardzo rozumiejąc o co chodziło.
- Nie, Bones, nie ma. Wiesz co - zajmij się lepiej kośćmi.- powiedział Booth, stając w bezpiecznej odległości od zwłok. Nadal nie mógł się przyzwyczaić do tego smrodu. Nie cierpiał go.
- Ale ja tu nie widzę kości, Booth. - powiedziała Bones poważnie, zdejmując lateksowe rękawiczki, które wcześniej włożyła na ręce. - Po co mnie tu przywiozłeś?
- Jako antropolog powinnaś wiedzieć, że kości są... no... w środku. - Booth patrzył na nią jak na wariatkę, nie wiedząc o co jej chodzi.- Tam są kości, prawda Cam? - upewnił się.
- Niewątpliwie. Cały szkielet. - odparła, badając zwłoki.
- Jako antropolog wiem, że kości są, jak to określiłeś, w środku. I o to "w środku" chodzi. To jest zbyt wczesne stadium rozkładu. Żebyś zrozumiał - tu jest za dużo mięsa. To jest robota dla Cam, nie dla mnie.
- Rozumiem, kiedy mówisz "zbyt wczesne stadium rozkładu". - powiedział zdenerwowany. Po czym objął ją i odprowadził na bok. - Zrobimy tak - Określisz tu co się da. Następnie każę przewieźć ciało do instytutu. Cam zrobi swoje, a potem Hodgins i Zack zrobią... no, to co zawsze robią, żebyś dostała swoje kości. Bez mięsa. Wygotują, czy rzucą robaczkom na pożarcie...
- Nie rozumiem.
- Czego?
- Tego o robaczkach.
Booth westchnął i przewrócił oczami. - A resztę?
- Tak.
- Możesz to zrobić?
- Tak.
- To do roboty.
- Ale ja nadal nie rozumiem...
- To nie jest ważne, Bones.
- Znów żartowałeś, tak?
- Tak. - uśmiechnął się. - to co możesz mi powiedzieć o denacie?

- Prawdopodobnie denatce.
- Prawdopodobnie? - Booth się zdziwił. - Bones, ty nie używasz tego słowa.
- W tym wypadku muszę, bo nie mogę zbadać kości. - powiedziała to zdanie dobitnie. - Poza tym, nauczyłam się od ciebie. - uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy.
- Więc na jakiej podstawie to stwierdzasz? - spytał Booth po długiej (aż za długiej) chwili milczenia.
- Ubioru, Booth. - spojrzała na niego, jakby to było oczywiste. - Nie zauważyłeś, że ma na sobie spódnicę i szpilki?
- Bones, oglądanie zwłok pozostawiam Tobie. Ty zajmujesz się trupami, ja łapię przestępców. I takiego podziału się trzymajmy.
- Ale ja też łapię przestępców. Więc może Ty zainteresowałbyś się zwłokami? - dodała całkiem poważnie.
- Bones, pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. - skrzywił się. - Wiek?
- Ciężko ocenić. Tę informację wolę podać ci w instytucie, po dokładniejszych oględzinach.
- Czas zgonu?
- Mniej więcej tydzień temu. Ale więcej będzie miał do powiedzenia Hodgins. - do rozmowy włączyła się Cam.- Zadzwonię po niego, pewnie będzie chciał zebrać próbki. - Cam wyciągnęła telefon i wybrała numer Jacka.
- Cam, zaczekaj z tym chwilę. Powiedzcie mi jeszcze czy to na pewno morderstwo. Może nie mamy tu nic do roboty?- zadał kolejne pytanie Booth.
- Tak. - odpowiedziały jednocześnie zanim Booth skończył pytanie. - To morderstwo.- dodała Cam.- Ran kłutych w klatkę piersiową raczej sobie sama nie zadała. Jack? - ostatnie słowo skierowała już do telefonu. - Mamy zwłoki, stan rozkładu wskazuje, że leżą tu około tygodnia. Przyjedź zebrać próbki. Tak? Naprawdę? To świetnie. W takim razie czekamy na Ciebie. - rozłączyła się i zwróciła do dwójki przysłuchującej się rozmowie. - Jack będzie tu za pół godziny. Do jego przyjazdu niech nikt nie rusza zwłok. Przekaż to swoim ludziom, Booth. To bardzo ważne. Przy tak wczesnym stadium rozkładu, Jackowi uda się określić czas zgonu co do kilku godzin.
Booth odszedł na chwilę, by przekazać technikom, by nie przenosili ciała do momentu przyjazdu doktora Hodginsa.
- Czy zauważyłyście coś jeszcze? - spytał, gdy do nich wrócił.
- Była bogata. - stwierdziła Cam. Booth i Bones spojrzeli na nią zaskoczeni. - Nie zauważyliście jakie to ciuchy? Przeciętnego zjadacza chleba raczej na nie nie stać. Poza tym - spójrzcie na to. - Z ręki ofiary wyjęła kopertową torebkę.- Też nie należy do najtańszych.
Po tej wypowiedzi, Booth zaczął się nad czymś intensywnie zastanawiać. Bones robiła to samo, jeszcze raz dokładnie oglądając zwłoki. Pierwszy, swoje przemyślenia zdecydował się wyjawić Booth:
- Jeżeli Cam ma rację, że była bogata, to zabito ją gdzie indziej. Na pewno nie tutaj.
- Masz absolutną rację, Booth. - poparła go Bones. - Ale z czego to wnioskujesz?
- Bogate, elegancko ubrane kobiety nie zapuszczają się same do parków na przedmieściach Waszyngtonu.- wyjaśnił.- Ale zgodziłaś się ze mną, Bones. Dlaczego? Co odkryłaś?
- Booth, jaka jest teraz pogoda? - spytała ni z tego, ni z owego.
- Co? - myślał, że się przesłyszał.
- Jaka jest teraz pogoda? - powtórzyła.
- Boże, Bones, o co ci chodzi? No nie wiem... ładna?
Był sierpień. Od dwóch tygodni żar lał się z nieba. Na słońcu, w południe, temperatura potrafiła przekroczyć 40 stopni Celsjusza.
- Jest gorąco, Booth. Bardzo gorąco, a powietrze jest suche.
- I co w związku z tym?
- W związku z tym, zwłoki wyglądałyby inaczej, gdyby cały czas leżały w parku. Procesy gnilne nie postępowałyby tak szybko. Po kilku tygodniach nastąpiłoby strupieszczenie. Tak się dzieje, gdy ciało przebywa w suchym i gorącym środowisku. Skóra staje się twarda i krucha, przybiera ciemny, brązowy lub czarny kolor. A co najważniejsze, procesy gnilno-fermentacyjne nie postępują.
- Rozumiem. Ale jaki to ma związek z naszą sprawą?
- Tutaj to się nie dzieje. Proces gnicia postępuje szybko. Zwłoki musiały leżeć w jakimś wilgotnym miejscu. Na pewno nie tutaj. Myślę, że Hodgins to potwierdzi.
- A'propo Hodginsa. Kiedy ma tu być? - spytał Booth.
- Za jakieś 15 minut.
- W takim razie, jedźmy do Instytutu. Sam sobie poradzi. A my po drodze skoczymy na kawę, co Bones? - dodał obejmując ją ramieniem i prowadząc do samochodu. Przekazał jeszcze technikom, by przewieźli ciało i dowody do Instytutu Jeffersona, jak tylko doktor Hodgins zbierze swoje próbki

Kiedy Bones i Booth dotarli do Instytutu, ciało leżało już na metalowym stole, gotowe do sekcji. Pochylała się nad nim Cam, asystował jej Zack. Hodgins, na swoim stanowisku, badał próbki. Nie było widać tylko Angeli. "Pewnie jest już zajęta rekonstrukcją" - pomyślała Bones, kierując się w stronę gabinetu, żeby się przebrać. Booth, jak cień, podążył za nią.
- Nie masz nic do roboty, Booth? - spytała bez ogródek. - Musze się przebrać, nie jesteś mi do tego potrzebny. Sekcja trochę potrwa, nie mówiąc już o oczyszczaniu kości i badaniu ich.
- Co mam robić, Bones? Muszę zaczekać aż zrobicie swoje i dojdziecie do jakichś wniosków. Interesuje mnie przede wszystkim tożsamość ofiary. Muszę zawiadomić rodzinę. Angela już tworzy portret?
- Już stworzyła, Złotko. - w drzwiach stanęła uśmiechnięta Angela. Kiedy tylko zwłoki dotarły do instytutu, zrobiono rentgen, żeby artystka miała na czym pracować.- Ale to nie było konieczne. Z dokumentów znalezionych w torebce wynikało, że jest to Sarah Chapman. Rekonstrukcję zrobiłam na wszelki wypadek, żeby się upewnić. Oczywiście nie było to łatwe, ponieważ pracowałam na zdjęciach rentgenowskich. Efekt nie jest do końca zadowalający, ale cóż... Poznajecie? - spytała, pokazując wynik swojej pracy.
- A znamy ją? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Bones. Angela popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
- To niewątpliwie Sarah Chapman. - odparł Booth.
- Kto to jest? - ponownie spytała Bones. Teraz również Booth obdarzył ją znaczącym spojrzeniem. - No co? Kim jest ta kobieta?
- To najbardziej znana dziennikarka zajmująca się modą w Stanach. Nawet ja to wiem, Bones. - wytłumaczył Booth. - Jedziesz ze mną zawiadomić rodzinę? Tutaj i tak nie masz na razie nic do roboty.
- Jedźmy. Powiem tylko Zackowi, żeby oczyścił kości jak tylko skończą. Dobra robota, Ang.
Chwilę później siedzieli już w samochodzie, zmierzając do rezydencji Chapmanów.

Ogromna posiadłość otoczona była wysokim, pięknie zdobionym murem. Do środka prowadziła żelazna, rzeźbiona brama. Po jej przekroczeniu, oczom ukazywał sie malowniczy widok. Państwo Chapman byli posiadaczami pałacu. Tylko tak można było określić budynek, który znajdował się w centrum tego ogromnego parku. Posiadłość była idealnie zadbana - rzeźby, fontanny, jezioro, przystrzyżone żywopłoty,. Skoszona trawa, ścieżki wyłożone kamyczkami - wszystko równe co do centymetra.
- Ta posiadłość jest chroniona lepiej niż Biały Dom. - odezwał się Booth, po długim momencie zaniemówienia, gdy zobaczył posiadłość. Jego uwagę przykuły kamery na drzewach, oraz kręcący się po parku ochroniarze. Aby wjechać na teren, musieli się wylegitymować przy bramie.
- To niemożliwe. Biały Dom jest...
- Najlepiej strzeżonym miejscem w Stanach. - dokończył za nią. - Wiem, Bones. Jestem z FBI, pamiętasz? - uśmiechnął się. - To był żart.
- Żart?
- Tak, Bones. "Krótka forma humorystyczna, mająca służyć rozśmieszeniu słuchacza". - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Wiem, czym jest żart. - zaczynała się denerwować. Naprawdę miała go czasem dość.
- To po co pytasz? - ciągnął tę rozmowę. Droczenie się z nią sprawiało mu niesamowitą przyjemność.
- Jeżeli żart ma służyć rozśmieszeniu słuchacza, to twoje nie spełniają swojej funkcji. Jakoś się nie śmieję. - zignorowała jego pytanie.
- Au! Bones! To był cios poniżej pasa!
Popatrzyła na niego zszokowana. - Nie uderzyłam cię.
- Tak się tylko mówi na ciętą ripostę.
- Przecież ja niczego nie cięłam.
W tym momencie nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?
- Raczej z kogo. Z ciebie, Bones, z ciebie. Skończmy lepiej tę rozmowę. A na urodziny, czy tego chcesz, czy nie, dostaniesz ode mnie "Słownik związków frazeologicznych".

Booth zaparkował przed ogromnym domem. Wysiedli z samochodu i ruszyli w stronę drzwi. Booth nacisnął dzwonek. Po chwili, drzwi otworzyły się i pojawił się w nich wysoki, siwy mężczyzna. Miał na sobie czarny garnitur, pod nim białą koszulę. Uwagę Bones przykuły białe rękawiczki, które miał na rękach.

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
It s All About Change Osho, Osho International Founda
Jim Hall at All About Jazz
Was it all meant to?1
Was it all meant to?3
All about Szmit
All About Depression
0309 winner takes it all ?ba W2ZXS4NA3YUBBV4F7NDBCI27A256X2LUK4J67EI
All About STP
Queen I Want It All
All About Access Control Lists
All about Decking wszystko o tarasie
Was it all meant to?2
Jim Hall at All About Jazz
Timati (Feat Timbaland, Grooya, La La Land & Max C) Not All About The Money
Queen I Want It All
Oh Yum! 18 Anna J Evans Risking It All ( MWYM ) ( MEN )
All About STP
Meghan Trainor All about that Bass
Robert J Sawyer Above It All

więcej podobnych podstron