Marcelo Ramos Motta
o "Biblii Szatana".
"Biblia Szatana" Anton Szandor LaVey. Avon Books 1969 e.v.
Wreszcie nastał stosowny czas, by uczynić parę uwag na temat Antona La Veya; jego zwolennicy zdecydowanie nakłaniali nas do tego w wielu swoich listach i niekoniecznie z dobrymi intencjami... czyż nie byli oni "satanistami".
Musimy, przede wszystkim, pozbyć się "mrocznej grzybni otchłani" Pana LaVeyaa, przypominając poważnemu czytelnikowi uwagę Papieża Pawła IV (a może to był Szósty ? Nigdy nie pamiętam liczb tych żałosnych oszustów) adresowaną w drażniący sposób do postępowych rzymskich teologów, że istnienie Diabła jest niezbędne dla istnienia Chrystusa. Lub innymi słowy, że Sobór Nicejski i tysiąc pięćset lat ludobójstwa, obłędu i okrucieństwa, było w mocy nie "Jezusa" lecz "Szatana".
To, wie każdy prawdziwy adept. Staje się więc jasne, że "Kościół Szatana" Pana LaVeya możne być na dłuższą metę pomocny tylko chrześcijaństwu. W tym momencie powinno być oczywistym, że jego zasady są równie niszczycielskie dla ewolucji ludzkości, co religia rzymska, ponieważ dychotomia nie istnieje w zdrowych umysłach; ale zdrowych umysłów jest niewiele i rzadko się zdarzają. W istocie, jeden z ludzi Pana LaVeya pracował dla nas, ale wycofał się z fochem po przeczytaniu recenzji The Handbook of Homemade Power (Podręczniku domowej mocy) w Equinox V 2. Ten towarzysz był wystarczająco inteligentny, aby dostrzec aluzję i poczuł się urażony.
Jest również oczywistym dla uważnego czytelnika, że Pan LaVey studiował prace Crowleya (zaprawdę, wciąż tak jest), tak samo jak Rhinea, Kinseya, Junga i wielu innych, i począł przystosowywać swoje zrozumienie Thelemy do swoich celów. Wszyscy to czynimy - ale wielu z nas czuje się poirytowanych i twierdzi, że Crowley przeczył sam sobie, a twierdzimy tak tylko dlatego, ponieważ jego umysł sięgał przed nasz. Tak zwany "Kościół Szatana" jest najwyraźniej zainteresowany Thelemą. Ostatnio otrzymaliśmy list od jednego z tych jakże niegodziwych ludzi , w którym złorzeczył nam za bycie niemiłymi dla złodziei i szarlatanów w naszych recenzjach. Zostaliśmy poinformowani, że ten sam głupiec, jak się wydaje fizyk, "dokładnie" przestudiował Liber AL, udowadniając nam, że odnosi się ona do LaVeya, ponieważ inicjały LaVeya to A.L.! Oto poziom intelektualny jakiego można się spodziewać po demonologach.
Lecz, co w rzeczywistości jest z Panem LaVeyem? Najwyraźniej odnosi sukcesy i jest o wiele bardziej wpływowy, bogaty i oklaskiwany niż Crowley kiedykolwiek był; jest o wiele bardziej na fali pośród "pięknych ludzi". Sukces jest jednak kwestią definicji. Kościół Rzymski na pewno odniósł sukces. Jakiekolwiek by nie były osobiste wierzenia Pana LaVeya (na pewno był wychowany jako Katolik tak jak większość dzieci imigrantów z Bałkanów) w swoich otwartych zachowaniach był bardzo konsekwentny. Jego rada aby brać diabelską magię, którą się uprawia, na serio, jest naprawdę dobra; należy brać każdą magię, która się uprawia, na serio, pod groźbą stania się podzielonym w sobie na tym lub innym planie. Jest prawdą, iż moi tak zwani uczniowie usłyszeli ode mnie uwagę, że chciałbym aby byli tak samo konsekwentni jak Pan LaVey.
Ale pomiędzy tym a przełknięciem teologii Pana LaVeya jest otchłań, wystarczająca aby pomieścić wiele grzybni. Nie mamy zbyt wyjątkowych komentarzy do jego etyki: jest to etyka Chrześcijaństwa, tylko dla odmiany zamieniona w surowy wiatr historii. Materialny sukces przedsięwzięcia LaVeya należy przypisać temu, że w żaden sposób nie narusza istniejącej struktury społecznej. Nie przeciwstawia się podłym apetytom, drobnym ambicjom, ograniczonym egoistom i krótkowzrocznej władzy nad przyszłymi konsekwencjami, które są charakterystyczne dla tak zwanego kapitalizmu i tak zwanej demokracji, o tak zwanej religii już nie wspominając. Być może "Kościół Szatana" Pana LaVeya jest pryszczem na nosie Ameryki, lecz zjełczały łój już tam był. On po prostu go zebrał.
Co z jego magią? Najwidoczniej odnosi ona również sukcesy, znowu to niewygodne słowo. Rytuały Pana LaVeya mogą przynieść ci pieniądze, przynieść ukojenie , zniszczyć wrogów. Dlaczego nie ? skoro wszystko opiera się na systemie enochiańskim. Jego "tłumaczenia" Zewów są oczywiście nonsensem. Lecz każdy adept wie, że prawdziwa magia działa, nie zależnie od intencji, tak samo jak pistolet wystrzeli, gdy jest używany zarówno przez kryminalistę jak i agenta FBI (nie mówię, iż pomiędzy nimi jest wielka różnica). Użycie przez Pana LaVeya Książąt Piekielnych tego Świata nie może być krytykowane - jak już powiedzieliśmy jest on konsekwentny. Oczywiście oni użyją jego w jakiś sposób, ale to już inna historia.
Można by się pokusić o stwierdzenie, że "Kościół Szatana" Pana LaVeya czyni w sporej mierze mniej szkód dla ludzkości niż Chrześcijaństwo. Jest psychologicznie zdrowszy. Jeśli jesteś ordynarny, nie udawaj, że jesteś subtelny. Jeśli nienawidzisz swoich wrogów, nie udawaj, że ich kochasz. Jeśli pragniesz bogactw, nie wstydź się tego. Twoje pragnienia są mniej szkodliwe niż ustandaryzowane moralizmy. Nie powinieneś próbować zmieniać siebie, chyba że jest to twoją Wolą. Do tego momentu uczynisz ludzkości mniej szkód podążając za Antonem LaVeyem, niż za "Pastorem" Jerrym Falwellem.
Jednakże, jest druga strona medalu w tak zwanym "satanizmie". Otrzymaliśmy listy od ludzi, którzy dopuścili się rytualnego mordu, w rezultacie czego siedzą w więzieniu. Ci korespondenci cytują "Biblię Szatana" jako źródło swojej filozofii. Zrzucanie całej odpowiedzialności za ich niesłychane szaleństwa na Pana LaVeya byłoby nieuczciwe, a on mógłby być pierwszym wskazującym na to, że skoro ich złapano to naprawdę nie są oni jego uczniami. Niemniej, nie ma znaczenia jak zdezorganizowany jesteś, twoja filozofia może najwyżej wpłynąć na twoje czyny. Ofiarowanie kogoś innego zamiast samego siebie jest najżałośniejszym aspektem Chrześcijaństwa - wszystkie jego niegustowne założenia na tym bazowały. Znaczące jest to, że książka Pana LaVeya wywołuje takie zachowania, przynajmniej u pewnej części jego czytelników.
Marcelo Ramos Motta aka Frater Parsival XI.
(Uwaga Davida Berssona: Powyższa recenzja książki ukazała się w Sex and Religion (Seksie i Religii), Equinox V numer 4, w 1981 e.v. Powiedziano mi, że Anion LaVey nie żyje. Ostatnio pojawiło się wiele odgałęzień jego Kościoła Szatana. Jedną z najbardziej interesujących jest coś, co nazywa się "600 CLUB". Kobieta o nazwisku Karen Horn niedawno do mnie napisała (twierdzi, że jest prawdziwą Szkarłatną Kobietą), narzekając, że powinno się coś zrobić z tymi satanistami. Zacytowała nam Księgę Prawa: niechaj źli będą odrzuceni... i wskazała mi, że sataniści powinni być ofiarowani Ra-Hoor-Khuitowi dla swojej energii. Naprawdę, Karen, muszę to zanotować, powinienem zaprosić cię na herbatę.)
15 stycznia An. XCVIII. 2002 e.v., Sol in Capricorni.
Tłumaczył Frater A.R., redakcja Frater T.