Zwyczajna świeca? 

 

   Agnieszka była niepocieszona. Wpadła do Magdy, żeby wyciągnąć ją  do marketu na zakupy, a tu  Janielscy jacyś odświętni, ze świecami w rękach. Tylko Kuby nie było.

- Co to za święto? - Agnieszka zmarszczyła brwi, bo mogła o czymś zapomnieć.

- Nie pamiętasz? - Magda wysunęła ku niej rękę ze świecą -  przecież dziś Matki Bożej Gromnicznej. Właśnie wybieramy się do kościoła

-Aaaa! - Agnieszka próbowała się wycofać z przedpokoju - to ja przyjdę do  ciebie później

- Możesz iść z nami - Tata zatrzymał Agnieszkę szerokim uśmiechem 

- Ale ja nie mam świecy - odparła Agnieszka - zresztą po co mi ona ? Wolę lampki w sklepie. Są kolorowe i ładniejsze niż te świece.

Tata popatrzył na nią  jakoś dziwnie

- No wiesz - powiedział patrząc jej w oczy - gromnica to nie zwykła świeca. Ona oznacza samego Pana Jezusa, bo to On jest prawdziwym Światłem dla nas.

Agnieszka zawstydziła się, że  o tym zapomniała.

- Dlaczego tego Kuby jeszcze nie ma? - zaniepokoiła się Mama patrząc na zegarek - jego telefon też nie opowiada. Oby się nic złego nie stało?

Tata też się niepokoił. A jeśli Kuba po prostu zapomniał? Albo poszedł  z chłopakami po szkole na lodowisko? 

I wtedy właśnie  do domu wpadł Kuba. Był lekko potargany i spocony.

- Kuba, co się stało?- zawołała Mama - gdzie masz czapkę, szalik?

Kuba  jednym tchem powiedział:

- O rany! Ale miałem pietra! Cudem uszedłem cało przed tymi bestiami!  Goniły mnie takie wielkie rozwścieczone psy. Chyba komuś uciekły. Jeden to mnie nawet szarpnął za nogawkę i rękaw.  Strasznie się bałem i jakoś bezwiednie zacząłem „ Pod Twoją obronę…” . I wtedy zobaczyłem jakieś światło, coś jakby się błysnęło, czy spadła gwiazda.  I zaraz ktoś zawołał te psy po imieniu, a one natychmiast zostawiły mnie i uciekły ode mnie z  podkulonymi ogonami.

- To jakby Matka Boża cię uratowała - powiedział poważnie Tata  - czytałem kiedyś taką legendę, jak Maryja  odstraszyła blaskiem gromnicy sforę głodnych wilków zakradających się do jakiegoś domu.

 - Dobrze, że Ją wezwałeś - powiedziała Mama - Maryja broni nas w różnych zagrożeniach. Dawniej, podczas burzy ludzie stawiali gromnice w oknie i modlili się do Niej, by żaden piorun, czyli grom,  nie trafił w ich dom. Ciebie też obroniła.

- To może teraz  zapalimy  nasze świece - zapiszczał Jasiek 

- Świece zapalimy w kościele, kiedy ksiądz je poświęci  - powiedział Tata - a później takie zapalone przyniesiemy do domu. Zobaczymy komu świeca po drodze nie zgaśnie, którą Anioł ochroni od wiatru. 

Agnieszce rozbłysły teraz oczy. Nagle też zapragnęła  pójść z wszystkimi do kościoła.

- Weź na razie moją świecę - Tata uśmiechnął się do niej ciepło.

Agnieszka ucieszyła się i wzięła świecę. Gromnica  była rzeźbiona w kwiaty i pachniała miodem.

- W żadnym  sklepie takiej nie widziałam - zachwyciła się  przyglądając się podobiźnie Maryi z gromnicą w ręku.

- Bo to nie jest zwykła świeca - wyjaśnił Tata - tę świecę kupiła jeszcze moja babcia na mój chrzest  Później miałem ją do Pierwszej Komunii, Bierzmowania i ślubu. Mam nadzieję, że palić się będzie w godzinę mojej śmierci i że przyjdzie po mnie Maryja    

- Na pewno Tatusiu - szepnęła Magda tuląc się do Taty rękawa  - Matka Boża zawsze przychodzi do tych, którzy Ją  wzywają. Właśnie Kuba też się o tym dziś  przekonał.