Erich von趎iken W krzy偶owym ogniu pyta艅


Erich von Daniken

W KRZY呕OWYM OGNIU PYTA艃

Czy bogowie byli na Ziemi?

Jak powsta艂a ta ksi膮偶ka?

Wiosn膮 1977 roku spotkali艣my si臋 przy kolacji: Erich von Daniken,

wydawcy Erwin Barth von Wehrenalp i Rolf Heyne oraz ja. Daniken

powiedzia艂, 偶e uczestnicy dyskusji, jakie prowadzi艂 we wszystkich

krajach - w Ameryce P贸艂nocnej i Po艂udniowej, w Kanadzie, Australii,

Afryce Po艂udniowej, Grecji, Indiach, Hiszpanii, Jugos艂awii, Polsce,

Danii, Austrii, Szwajcarii i w Niemczech - zadawali mu prawie zawsze

te same pytania. Raz dotyczy艂y one newralgicznych punkt贸w jego teorii,

raz by艂y wynikiem b艂臋dnego odczytania tekstu, jeszcze innym razem

艣wiadczy艂y o niezrozumieniu problemu - zawsze jednak dyskusje te,

nierzadko gwa艂towne a nawet pe艂ne agresji, by艂y dla niego inspiracj膮 do

nowych przemy艣le艅.

Ju偶 nie pami臋tam, kto rzuci艂 my艣l, 偶e warto by zestawi膰 ten

mi臋dzynarodowy katalog pyta艅 i odpowiedzi, 偶eby czytelnikom, kt贸rzy

nie mieli okazji wzi膮膰 udzia艂u w takich dyskusjach, odpowiedzie膰 n膮

to, czego chcieliby si臋 dowiedzie膰, gdyby uda艂o im si臋 wzi膮膰 autora

w krzy偶owy ogie艅 pyta艅.

Erich von Daniken, kt贸ry w艂a艣nie sko艅czy艂 ksi膮偶k臋 Dowody (Bewei-

se), nie zamierza艂 zabiera膰 si臋 do pisania nast臋pnej przed 1979 rokiem.

I wtedy kto艣 rzuci艂 my艣l, 偶eby w salach, gdzie Daniken b臋dzie mia艂

w najbli偶szych miesi膮cach odczyty, ustawi膰 mikrofony i nagra膰 pytania

i odpowiedzi.

Ksi膮偶ka ta jest dokumentacj膮 dyskusji, jakie odbywa艂y si臋 na ca艂ym

艣wiecie. Teksty lekko podredagowano. Dla u艂atwienie lektury pytania

i odpowiedzi powi膮zano w lu藕ne cykle tematyczne - pozostawiono

jednak elementy b臋d膮ce 艣wiadectwem spontaniczno艣ci rozm贸w. Jest to

wi臋c raczej s艂owo m贸wione - nie pisane.

Wilhelm Roggersdorf

I

1. Ile mia艂 pan ju偶 w sumie odczyt贸w, a ile na uniwersytetach?

Nie liczy艂em, ale chyba kilkaset, z czego na pewno ponad sto na

uniwersytetach.

2. Czy m贸g艂by pan wymieni膰 przynajmniej kilka?

Musia艂bym przywo艂a膰 na pomoc moj膮 chodz膮ca pami臋膰, mojego

sekretarza Williego Dunnenbergera... Willi, masz pod r臋k膮 ten wykaz?

Dunnenberger:

Nie, po co? Powiem to z g艂owy: Uniwersytet Srinagar w Indiach,

Muzeum Archeologiczne i uniwersytet w Kalkucie, Uniwersytet Har-

varda w Bostonie, University of California Medical Center w San

Francisco, North Adams State College w Massachusetts, Uniwersytet

Pittsburski, Eastern Illinois University w Charleston, Illinois Institute of

Technology w Chicago, University of Missouri w Columbii, Middle

Tennessee State University w Murfreesboro, University of Georgia

w Athens, Georgia University of West Florida w Pensacola, Florida

University of Texas w El Paso, Texas New Mexico State University

w Las Cruces, New Mexico Northern Michigan University w Marquet-

te, Michigan Dalhousie University w Halifax, Canada Texas Christian

University w Fort Worth, Texas University of New Mexico w Albuquer-

que, New Mexico Sir George Williams University, Montreal University

ofTennessee w Knoxville, Tennessee University of Nebraska w Omaha,

Nebraska Mankato State College, Minnesota Georgia State University

w Atlancie, Georgia Technical Tennessee Technical University w Cook-

ville, Tennessee Eastern Kentucky University w Richmond, Kentucky

University of West Virginia w Morgantown, The University of Utah

w Salt Lake City, Utah University of New Hepmshire w Durham,

University of Buffalo, New York University of Nevada w Las Vegas,

Georgia Institute of Technology w Atlancie, Georgia Illinois State

University w Normal w stanie Illinois, Illinois University of North

Carolina...

3. Dzi臋kuj臋, wystarczy, bardzo dzi臋kuj臋. Zazdroszcz臋 panu takiej chodz膮-

cej pami臋ci. Panie von Daniken, interesuje mnie jeszcze, jak dochodzi do

takich odczyt贸w? Kto pana zaprasza?

W USA 艣rodowisko studenckie. W szko艂ach wy偶szych istniej膮 tam

gremia wybierane corocznie przez student贸w; gremia te wi臋kszo艣ci膮

g艂os贸w ustalaj膮, kogo zaprosi膰 do wyg艂oszenia odczytu. Poza tym po

ka偶dym odczycie odbywa si臋 dyskusja. Ale tam dyskusje takie s膮

zorganizowane od samego pocz膮tku. Jeszcze przed moim przybyciem

studenci zaznajamiaj膮 si臋 dok艂adnie z moimi ksi膮偶kami i ustalaj膮 zestaw

pyta艅. Pytania te odczytuje mi potem spiker. Ma to swoje wady i zalety.

Wada: nie ka偶dy mo偶e spontanicznie zada膰 pytanie. Ale, prosz臋

pa艅stwa, zalet jest znacznie wi臋cej ni偶 wad! Pytania s膮 precyzyjniejsze,

celniejsze, cz臋sto bardziej dok艂adne ni偶 stawiane przez zwyk艂膮 publicz-

no艣膰, nie powtarzaj膮 si臋 - co dzieje si臋 zawsze w trakcie "normalnej"

dyskusji. A poza tym, m贸wi膮c mi臋dzy nami, nie pojawi si臋 偶aden

wa偶niak, kt贸ry przy okazji takiej dyskusji chcia艂by wyg艂osi膰 sw贸j

wyk艂ad, wa偶niak, kt贸ry upichci艂 sobie jak膮艣 ide臋, najcz臋艣ciej nie maj膮c膮

si臋 nijak do tematu odczytu. A mnie bardzo trudno przerwa膰 komu艣

takiemu, bo ludzie mogliby sobie pomy艣le膰, 偶e poruszany przez niego

temat jest mi nie na r臋k臋! Trzeba mie膰 naprawd臋 mocne nerwy i du偶o

rutyny, 偶eby delikatnie odebra膰 g艂os takiemu gadule, kt贸ry mo偶e

ukatrupi膰 ka偶d膮 dyskusj臋.

Poza tym w przypadku tak wielkiego audytorium nie mo偶na zg艂asza膰

si臋 do s艂owa podnosz膮c r臋k臋. Nie zawsze uda mi si臋 to zauwa偶y膰!

Dlaczego? Na m贸j odczyt na Northern Michigan University w Mar-

quette przysz艂o dziesi臋膰 tysi臋cy s艂uchaczy, na odczyt na stadionie

koszyk贸wki uniwersytetu w El Paso w Teksasie nawet jedena艣cie

tysi臋cy. R贸wnie wielkie audytoria nie s膮 na du偶ych uniwersytetach

niczym szczeg贸lnym! Mog膮 sobie pa艅stwo wyobrazi膰, 偶e w takich

warunkach niemo偶liwa jest dyskusja bez spikera zadaj膮cego pytania

przez mikrofon!

4. W ramach wymiany studiowalem nu uniwersytecie w, Buffulo, gdzie

mia艂 pan odczyt przed dwoma laty. Chyba si臋 nie pomyl臋, je艣li powiem, 偶e

dyskusja odbywala si臋 tam bardziej fair ni偶 tu?

Nie pomyli si臋 pan! Kiedy w USA nie umia艂em odpowiedzie膰 na jakie艣

pytanie, bo po prostu nie zna艂em danego problemu albo pytanie

zahacza艂o o dziedzin臋, kt贸ra by艂a mi obca... tak, kiedy w takim

przypadku m贸wi艂em: Nie wiem, prosz臋 pa艅stwa! - to dostawa艂em

prawdziwe brawa. O艣wiadczenie "nie wiem" jest tam odbierane jako

fair. To w Europie si臋 zdarza, 偶e bywam wy艣miany albo zakrzyczany,

a nazajutrz na dobitk臋 czytam w prasie - wybaczcie pa艅stwo! - 偶e

unika艂em odpowiedzi na pytania.

5. Czy mog臋 zada膰 mgskie, niedyskretne pytanie?

A pewnie! Trudno wyprowadzi膰 mnie z r贸wnowagi, a przykro艣ci to

moja specjalno艣膰!

6. Podczas wszystkich swoich wypraw i cykli odczyt贸w towarzysz膮 panu

wy艂膮cznie mg偶czy藕ni, co wida膰 na zdjgciach i filmach. Czy nie lubi pan

kobiet? (艢miech)

Szanowna pani, pani膮 wzi膮艂bym z przyjemno艣ci膮! (艢miech) Ale jest

pewien problem: ja mam 偶on臋! Ona wie o mojej sk艂onno艣ci do s艂abej p艂ci,

nie mog臋 wi臋c w 偶adnym razie wybiera膰 si臋 w podr贸偶 z pi臋kn膮 m艂od膮

kobiet膮. Elisabeth wydrapa艂aby mi oczy. Poza tym podr贸偶e - przede

wszystkim wyprawy - s膮 cz臋sto tak m臋cz膮ce i maj膮 tak nieprzewidywal-

ny przebieg, 偶e m贸j szacunek dla kobiet nie pozwala mi nara偶a膰 je na

sytuacje, kt贸re nierzadko, cho膰by z punktu widzenia higieny, zbli偶aj膮 si臋

nawet do granic wytrzyma艂o艣ci m臋偶czyzn. Poza tym - co mia艂a pani

przed chwil膮 okazj臋 zauwa偶y膰 - jestem dos艂ownie skazany na moj膮

chodz膮c膮 pami臋膰, Williego, kt贸ry prowadzi moj膮 korespondencj臋 i zna

nazwiska wi臋kszo艣ci ludzi, z kt贸rymi przychodzi nam si臋 spotka膰, wie po

prostu o wszystkim i z pami臋ci mo偶e przywo艂ywa膰 informacje, o kt贸rych

ja nie mam poj臋cia. Ja zapami臋tuj臋 tylko to, co mnie interesuje, za to

gruntownie.

7. Czy pracuje pan w du偶ym zespole?

Nie. W moim biurze i archiwum pracuj膮 tylko dwie osoby - Willi

i pewna, zar臋czam pani, bardzo pigkna kobieta, ale jej wolno, bo jest

zam臋偶na. Pomoc na czas wypraw, tak偶e fachow膮, anga偶ujemy na

miejscu. Pomijaj膮c fakt, 偶e tak jest taniej, bo odpadaj膮 koszty podr贸偶y,

ma to r贸wnie偶 t臋 zalet臋, 偶e miejscowi znaj膮 sw贸j kraj i mog膮 nas ostrzec

przed ewentualnymi niebezpiecze艅stwami.

8. Czy wzi膮lby pan kogo艣 z nas w tak膮 podr贸偶?

Czemu nie? Trzeba tylko spe艂ni膰 kilka warunk贸w. Jad膮cy musi

op艂aci膰 koszty podr贸偶y, musi mie膰 dobre zdrowie, potwierdzone

badaniem lekarskim, no i musi to by膰 mi艂y go艣膰. Musi by膰 wyspor-

towany. W m臋cz膮cej podr贸偶y na nic s膮 ludzie uparci i pesymi艣ci.

Kieruj膮c si臋 prosto do celu nie mo偶na traci膰 czasu na zb臋dne dyskusje.

A przy okazji zdziera膰 sobie nerw贸w...

Ale: Mo偶e interesuje pa艅stwa, 偶e szwajcarskie biuro podr贸偶y "Kuo-

ni" i Lufthansa planuj膮 na jesie艅 1979 roku podr贸偶 przez Ameryk臋

艢rodkow膮 i Po艂udniow膮 po miejscach opisanych w moich ksi膮偶kach.

Ja te偶 wezm臋 w niej udzia艂, 偶eby podr贸偶nicy faktycznie dotarli do

opisywanych przeze mnie odkry膰 i zobaczyli te przedmioty, o kt贸rych

opowiadam. Je偶eli s膮 pa艅stwo zainteresowani, mog膮 pod膮偶y膰 moimi

艣ladami z wypiekami na twarzy. Panie r贸wnie偶!

9. W jaki w艂a艣ciwie spos贸b zdobywa pan w艂a艣ciwe informacje? Czy

zatrudnia pan wsp贸lpracownik贸w?

Nie, mam za to niemal nieogarnion膮 liczb臋 wsp贸艂pracownik贸w

niejako honorowych. Pow贸d jest bardzo prosty: moje ksi膮偶ki wydano

na ca艂ym 艣wiecie w nak艂adzie ponad 40 mln egzemplarzy. To znaczy, 偶e

"rozmawiam" z ogromn膮 liczb膮 ludzi, kt贸rych nie znam osobi艣cie.

Lektura inspiruje ich do rozmy艣la艅 nad "moim" tematem. Tacy

czytelnicy pisz膮 do mnie - a odpowiadam na wszystkie listy, nawet je艣li

ju偶 od dawna wiem to, o czym mnie w艂a艣nie informuj膮. Ale w tej

powodzi korespondencji pojawiaj膮 si臋 te偶 informacje nader interesuj膮ce,

cz臋sto z jakiego艣 zak膮tka 艣wiata otrzymuj臋 na przyk艂ad fotografie

rysunk贸w naskalnych. Przychodz膮 paczki zawieraj膮ce spisan膮 tre艣膰

starych mit贸w opowiadanych po dzi艣 dzie艅 przez starc贸w jakich艣

plemion, albo rzeczy, o kt贸rych nigdy nie s艂ysza艂em. Oczywi艣cie

pojawiaj膮 si臋 te偶 listy krytyczne, aleja zawszejestem wdzi臋czny za s艂owa

rzeczowej krytyki.

Wszystkie listy oraz odpowiedzi na nie s膮 gromadzone w archiwum.

Kiedy pojawia si臋 co艣 interesuj膮cego, zaczynam zadawa膰 pytania. Na

przyk艂ad: Sk膮d pan to ma? Zjakiego to pochodzi 藕r贸d艂a? Czy mo偶e pan

przys艂a膰 lepsze zdj臋cia, pokrywam koszty?! Czy na potwierdzenie tych

informacji istniej膮 archeologiczne dowody na miejscu? Je偶eli w tym czy

innym przypadku dojd臋 do przekonania, 偶e wskaz贸wka jest istotna,

oznaczam dane miejsce chor膮giewk膮 na trasie kolejnej podr贸偶y.

Nie musz臋 chyba m贸wi膰, 偶e listy od czytelnik贸w nie s膮 jedynym czy

g艂贸wnym 藕r贸d艂em informacji. Czytam bardzo du偶o literatury na temat

archeologii i mitologii. Jestem na bie偶膮co - zar贸wno je艣li chodzi

o rozw贸j techniki kosmicznej, jak i biologii molekularnej.

A w ko艅cu najwa偶niejsze: Chyba jako jedyny pisarz zajmuj膮cy si臋 t膮

tematyk膮 mam odczyty we wszystkich krajach 艣wiata, a po ka偶dym

takim odczycie, jak dzi艣 wiecz贸r, toczy si臋 dyskusja. Bardzo cz臋sto jest

ona okazj膮 do poznania ludzi dysponuj膮eych nadzwyczaj warto艣-

ciowymi informacjami. Na przyk艂ad przed dwoma laty mia艂em odczyt

na uniwersytecie w Kalkucie. Nast臋pnie na rozmow臋 zaprosili mnie

sanskrytolodzy. Nigdy przedtem i nigdy potem nie zdoby艂em tylu

precyzyjnych informacji o aparatach lataj膮cych, opisanych w staroin-

dyjskich tekstach. Rozmowy takie s膮 nierzadko zacz膮tkiem korespon-

dencji i, co najpi臋kniejsze, przyja藕ni.

10. Czy czyta pan r贸wnie偶 ksi膮偶ki swoich konkurent贸w?

Cz臋sto, ale nie wszystkie. Znam osobi艣cie wi臋kszo艣膰 autor贸w z mojej

dzia艂ki. Jeste艣my cz艂onkami "Ancient Astronaut Society" z Chicago. To

towarzystwo u偶yteczno艣ci publicznej gromadzi wszelkie interesuj膮ce

dane na ten temat i przekazuje je swoim cz艂onkom, tak jak to si臋 dzieje

w towarzystwach naukowych.

11. Czy z wielu informacji wybiera pan tylko te, kt贸re pasuj膮 do pa艅skich

teorii ?

Je偶eli pa艅skie pytanie ma by膰 zarzutem, to ja zarzut ten akceptuj臋!

W zalewie informacji nie mog臋 dzia艂a膰 inaczej ni偶 uznana nauka

post臋puj膮ca r贸wnie wybi贸rczo. Prosz臋 wzi膮膰 do r臋ki ksi膮偶k臋 fachow膮

- oboj臋tne z jakiej dziedziny. Na pewno b臋dzie pan mia艂 w r臋ku wyb贸r,

jakiego autor musia艂 dokona膰! Autor chce udowodni膰 sw贸j pogl膮d.

Prosz臋 p贸j艣膰 do muzeum! W gablotach zobaczy pan wyb贸r, jakiego

dokona艂o kierownictwo plac贸wki. Nie mog膮c wystawi膰 wszystkiego, co

znajduje si臋 w magazynach i archiwach, dokonuje niezb臋dnego wyboru.

Poza tym to, czego ja nie opublikuj臋, bo nie poprze to mojej teorii,

znajdzie si臋 w artyku艂ach i ksi膮偶kach moich przeciwnik贸w. Maj膮 prawo

przedstawi膰 to, czego nie napisa艂em... jako moje i zaj膮膰 wobec tego

materia艂u stanowisko!

12. Przed paru laty autor ksi膮偶kt " Wspomnienia z rzeczywisto艣ci " wy-

sun膮艂 wobec pana zarzut, 偶e najistotniejsze fragmenty swojej pierwszej

ksi膮偶ki zapo偶yczylpan od Roberta Charroux. Co mo偶e pan powiedzie膰 na

to pos膮dzenie o plagiat?

Zarzuty te s膮 mi oczywi艣cie znane, nie b臋d膮 one jednak s艂uszne tylko

dlatego, 偶e niekt贸rzy ludzie ci膮gle je odgrzewaj膮! Chcia艂bym tylko

zapyta膰, czy przeczyta艂 pan kt贸r膮艣 z ksi膮偶ek Roberta Charroux?

Nie, nie przeczytalem.

Widzi pan, z panem jest tak samo jak z tymi, co znaj膮 tylko ksi膮偶ecz-

k臋 Wspomnienia z rzeczywisto艣ci i czytuj膮 z艂o艣liwe artyku艂y w prasie.

Prosz臋 zada膰 sobie troch臋 trudu i przeczyta膰 w spokoju kt贸r膮艣 z jego

ksi膮偶ek!

13. Pan unika mojego pytania! Jakie stanowisko zaj膮艂 pan wobec

zarzut贸w o plagiat? Tego chcialem sig dowiedzie膰.

W latach 1960-1965 pisywa艂em w r贸偶nych czasopismach i gazetach

artyku艂y poruszaj膮ce temat uj臋ty p贸藕niej w mojej ksi膮偶ce. Na przyk艂ad

niemieckoj臋zyczna gazeta "Der Nordwesten" wydawana w Kanadzie

wydrukowa艂a 8 grudnia 1964 roku ca艂膮 stron臋 pod nag艂贸wkiem: "Czy

nasi przodkowie mieli odwiedziny z Kosmosu?" Wtedy w Niemczech

nie by艂o jeszcze Charroux! Tego nie wiedz膮 moi mili przyjaciele,

zarzucaj膮cy mi plagiat... albo 艣wiadomie nie chc膮 przyj膮膰 tego do

wiadomo艣ci. I to ma by膰 obiektywizm!

14. Panie von Daniken, ja czytalem ksi膮偶ki Charroux! Trudno nie

zauwa偶y膰 podobieristw jego ksi膮偶ek do pa艅skich ! Czy pan temu zaprzecza ?

W 偶adnym razie! To jest nieuniknione, je偶eli dw贸ch albo wi臋cej

autor贸w uprawia ten sam ogr贸dek! Prosz臋 wzi膮膰 ksi膮偶ki dw贸ch

archeolog贸w, kt贸rzy si臋 nawet wcale nie znaj膮, ale opisuj膮 te same

znaleziska. Setki autor贸w w setkach ksi膮偶ek pisa艂o o Dolinie Kr贸l贸w

w Egipcie. Ich interpretacje r贸偶ni艂y si臋 od siebie, ale z konieczno艣ci mia艂y

ze sob膮 bardzo wiele wsp贸lnego - Dolin臋 Kr贸l贸w! Na pewno 偶aden

z tych autor贸w nie "odpisywa艂" od innych! Kiedy dw贸ch albo wi臋cej

lekarzy pisze o terapii choroby wrzodowej 偶o艂膮dka, w nieprzyjemny

spos贸b 艂膮czy ich jedno - wrzody 偶o艂膮dka! 呕eby pana uspokoi膰 do

ko艅ca: Robert Charroux odrzuci艂 zarzut o plagiat wobec mnie. Je艣li kto艣

mo偶e to oceni膰, to jest to w艂a艣nie Charroux. Jeszcze jakie艣 pytanie w tej

kwestii?

*

15. Ile zarobil pan dot膮d na swoich ksi膮偶kach ? Czy jest pan, co mo偶na

cz臋sto przeczyta膰, milionerem ?

To by艂oby wspania艂e! Ale niech mnie pan lepiej zapyta, ile dot膮d

wyda艂em. Mimo mi臋dzynarodowego sukcesu moich ksi膮偶ek daleko mi

jeszcze do zamo偶no艣ci. Honoraria s膮 poch艂aniane przez moje badania

i przez r贸偶ne podatki. Mojej rodzinie 偶yje si臋 ca艂kiem nie藕le, mog臋 sobie

pozwoli膰 na hobby, kt贸re jest jednocze艣nie moim zawodem, czyli na

podr贸偶e, na niezb臋dne kwerendy, na wiele drogich ksi膮偶ek, na prowa-

dzenie archiwum, jakiego nie ma w mojej dziedzinie. Je偶eli powie pan, 偶e

to wszystko jest warte miliony, to jestem milionerem. Poza tym prosz臋

nie wierzy膰 we wszystko, co pisz膮 gazety.

16. Czy pisanie bestseller贸w to tylko spos贸b na wyci膮ganie ludziom

pieni臋dzy z kieszeni? Tnk napisal w swojej ksi膮偶ce "Interesy z fantazj膮"

("Gesch„fte mit Phantasie") Pieter Coll.

Nie znam tego pana. By膰 mo偶e to on mia艂 taki zamiar pisz膮c swoj膮

ksi膮偶k臋. Zapewniam pa艅stwa, 偶e nigdy nie siadam do biurka z my艣l膮

o zrobieniu pieni臋dzy. Nie wyg艂aszam odczyt贸w i nie bior臋 udzia艂u

w dyskusjach, takich jak dzi艣 wiecz贸r, dla zgarni臋cia forsy. Chodzi mi

o spraw臋. O moj膮 spraw臋. Kto艣, kto twierdzi inaczej, po prostu mnie nie

zna... albo 艣wiadomie m贸wi nieprawd臋. By膰 mo偶e pami臋ta pan, 偶e przed

opublikowaniem pierwszej ksi膮偶ki musia艂em si臋 zapo偶yczy膰 na kilkaset

tysi臋cy frank贸w szwajcarskich, kt贸re zainwestowa艂em w m贸j projekt...

a nikt nie m贸g艂 mnie zapewni膰 na sto procent, 偶e inwestycja ta si臋 op艂aci.

Nie s膮dz臋, 偶eby kto艣 - poza mn膮 - by艂 przekonany o tym, 偶e mi si臋

uda!

17. Czy pa艅ska 偶ona jest zadowolona, 偶e tak wiele pan podr贸偶uje ?

Nie. Na pewno nie! Przez osiemna艣cie lat ma艂偶e艅stwa przyzwyczai艂a

si臋 wprawdzie do tego... Musia艂a si臋 przyzwyczai膰. Trzeba mnie bra膰

takim, jakim jestem.

*

18. Co pan s膮dzi o parapsychologii? Jaki pan ma do niej stosunek?

To bardzo rozleg艂a dziedzina. Nie pokrywa si臋 wprawdzie z zakresem

moich bada艅, ale okre艣li艂bym si臋 w tym miejscu jako zapalony laik.

W ksi膮偶ce Objawienia ustosunkowa艂em si臋 do niej w spos贸b wyczer-

puj膮cy. W Objawieniach przedstawi艂em hipotez臋, 偶e istoty pozaziemskie

stworzy艂y ludzk膮 inteligencj臋 "na podobie艅stwo swoje". Istoty te wiedz膮

zatem, jak post臋puje rozw贸j ludzkich m贸zg贸w, jak rozwija si臋 nasz

rozum i nasza inteligencja - na ich podobie艅stwo.

Od dziesi膮tk贸w lat nauka pr贸buje "ods艂oni膰", wyja艣ni膰 fenomeny

parapsychologii. Idziejej z trudem, ale wydaje si臋, 偶e w zak膮tku zwanym

"telepatia" zrobi艂a ma艂y kroczek. Ale mimo to: czy na podstawie

dost臋pnej wiedzy nie jest obecnie mo偶liwe to, 偶eby艣my my, Ziemianie,

porozumiewali si臋 z istotami pozaziemskimi na drodze parapsychologi-

cznej, na przyk艂ad za po艣rednictwem telepatii?

Na logik臋 taki telepatyczny przekaz pomy艣lany w danym j臋zyku nie

mo偶e by膰 odebrany tylko wtedy, kiedy odbiorca nie m贸wi w tym

samym j臋zyku. Nie mo偶na przyj膮膰, 偶e istoty pozaziemskie opanuj膮

akurat ten jeden spo艣r贸d 3964 j臋zyk贸w, kt贸rymi m贸wi si臋 obecnie na

Ziemi. Czy z tego istotnego powodu porozumienie b臋dzie niemo偶liwe?

By膰 mo偶e umo偶liwi膮 je objawienia. Obrazy wysy艂ane dla wywo艂ania

emocji. Na przyk艂ad za po艣rednictwem wizerunku pi臋knej kobiety, za

po艣rednictwem Madonny w Kosmosie, budz膮cej uczucia mi艂o艣ci

i pokoju?

*

19. Czy wierzy pan w 偶ycie pozagrobowe?

Tak偶e o tym napisa艂em wyczerpuj膮co w Objawieniach. Nie chcia艂-

bym jednak powtarza膰 tego, co jest w moich ksi膮偶kach. Ale odpowiem

kr贸tko: Podzielam pogl膮d niekt贸rych tanatolog贸w, twierdz膮cych, 偶e

艣wiadomo艣膰 jest form膮 energii. Zgodnie z zasad膮 zachowania energii,

偶adnajej forma nie znika, co najwy偶ej zamienia si臋 w inn膮 form臋 energii.

艢wiadomo艣膰 nie mo偶e wi臋c znikn膮膰, musi istnie膰. Gdzie i jak, tego nie

wiem. Ale wydaje si臋, 偶e wsp贸艂czesne badania zjawiska 艣mierci potwier-

dzaj膮 hipotez臋, 偶e nie jest ona ko艅cem definitywnym.

20. Badania nad zjawiskiem 艣mierci? Co pan tu znowu wymy艣la?

Przepraszam, ale niestety nie ja. Ta nauka ma nawet precyzyjn膮

nazw臋 - tanatologia, co pochodzi od greckiego s艂owa thanatos, 艣mier膰.

Tanatologia gromadzi relacje ludzi, kt贸rzy byli w stanie 艣mierci

klinicznej, ale lekarze przywr贸cili ich do 偶ycia.

Wszystkie te relacje s膮 zgodne w jednym: Ludzie znajduj膮cy si臋

w stanie 艣mierci klinicznej maj膮 uczucie wychodzenia z cia艂a, mog膮 na

siebie spojrze膰 z boku. Maj膮 艣wiadomo艣膰 w艂asnej bezcielesno艣ci,

prowadz膮c膮 w inn膮 rzeczywisto艣膰.

*

21. Czy pan jest ateist膮 ?

Nie, w 偶adnym zakamarku 艣wiadomo艣ci i w 偶adnym k膮ciku serca. Ale

pan mi nie uwierzy zak艂adaj膮c, 偶e moje teorie s膮 s艂uszne. Nasza bowiem

planeta by艂a kiedy艣, bardzo dawno temu, odwiedzana przez istoty

pozaziemskie. I owi nieznani kosmonauci przez celowe sztuczne mutacje

obdarzyli naszych przodk贸w inteligenej膮.

Od razu nasuwa si臋 pytanie, kto obdarzy艂 inteligencj膮 owych

pozaziemskich go艣ci?! Czy ich macierzyst膮 planet臋 odwiedzi艂y kiedy艣

jeszcze inne obce istoty z Wszech艣wiata i obdarzy艂y jej mieszka艅c贸w

inteligencj膮?

To jakby sztafeta biegn膮ca przez miliony uk艂ad贸w s艂onecznych,

sztafeta, kt贸ra rozpocz臋艂a si臋 przed paroma miliardami lat.

Ale gdzie艣 ma ona sw贸j koniec, czy raczej pocz膮tek wszelkiego bytu.

W tym punkcie zerowym wszelkiego istnienia m贸wi臋 z respektem

o stworzeniu - religie m贸wi膮 o Bogu, cho膰 maj膮 na my艣li to samo

zjawisko: pierwotn膮 si艂臋 stw贸rcz膮, tajemnic臋, pocz膮tek. Tu, w艂a艣nie

tu, jest miejsce dla tego, co z braku lepszego okre艣lenia nazywamy

Bogiem.

Przyznaj臋, 偶e przez te wszystkie lata moich poszukiwa艅 zgubi艂em

wielu ma艂ych ziemskich bo偶k贸w, nie straci艂em jednak tego, co nieogar-

nione rozumem, nie daj膮cego si臋 opisa膰 - Boga. Przeciwnie. Sta艂 si臋 dla

mnie jeszcze wi臋kszy, jeszcze bardziej nieosi膮galny i niepojmowalny ni偶

dot膮d.

*

22. Erich, jakie s膮 twoje pogl膮dy polityczne?

Przepraszam, ale czy my si臋 znamy?

Nie. Sk膮d?

My艣la艂em tylko. . .

No, to jakie s膮 twoje pogl膮dy polityczne?

Pytanie nie wi膮偶e si臋 wprawdzie z moimi teoriami, ale je艣li ci臋 to ju偶

interesuje, powiem!

Nie cierpi臋 prawicowych ekstremist贸w. Dlatego 偶e w rz膮dzonych

przez nich pa艅stwach w艂adza opiera si臋 na klikach i jest popierana przez

wojsko. Istniej膮 tam zakazy maj膮ce charakter zachowawczy, hamuj膮cy

post臋p. Broni膮 si臋 na przyk艂ad przed przyjezdnymi. Ale jeszcze bardziej

nie lubi臋 ekstremist贸w lewicowych. W pa艅stwach, w kt贸rych s膮

u w艂adzy, ka偶dy cz艂owiek jest niejako prowadzony za r膮czk臋 a do tego

szpiegowany. Roi si臋 tam od nakaz贸w i zakaz贸w. Nie wolno je藕dzi膰,

gdzie ma si臋 ochot臋, ani czyta膰, na co si臋 ma ochot臋. Jestem przeciw

wszystkiemu, co ogranicza wolno艣膰 s艂owa, wolno艣膰 podr贸偶owania,

swobod臋 wyboru dowolnej lektury i tak dalej.

Teraz mo偶esz mnie zaszufladkowa膰, jak ci si臋 podoba.

*

23. W pewnym magazynie science fiction zjechano wla艣nie od g贸ry do

dolu pariskie ksi膮偶ki i opatrzono pana stempelkiem rasisty. Czy pan to

czyta艂? Czy jest pan rasist膮?

Jestem abonentem wycink贸w prasowych. St膮d wiem codziennie, co

pisze si臋 o mnie na 艣wiecie. Brak mi czasu na przeczytanie wszystkiego,

ale czytam rzeczy najwa偶niejsze, wybrane przez mojego sekretarza. Ku

swojemu najwi臋kszemu zdumieniu dowiedzia艂em si臋, 偶e zjechano mnie

nie w jednym, lecz w wielu czasopismach science fiction i 偶e okre艣lono

mnie obel偶ywym mianem rasisty.

Por贸wnawszy wiele takich artyku艂贸w szybko przejrza艂em t臋 dziecinn膮

napa艣膰 - tak kopie si臋 do艂ki natury politycznej!

Musz膮 pa艅stwo wiedzie膰, 偶e w bran偶y science fiction jest mn贸stwo

艂garzy, w艣r贸d kt贸rych s膮 te偶 ludzie uwa偶aj膮cy si臋 za bardzo m膮drych

i dalekowzrocznych, cho膰 naprawd臋 s膮 zwolennikami przestarza艂ych

poj臋膰 dawno zmodyfikowanego marksizmu. Bior膮 wi臋c pod obcas

wszystko, co nie pasuje do jedynie s艂usznej teoru. Ja nie pasuj臋 do tego

schematu i zaraz pa艅stwu powiem dlaczego.

Dla marksist贸w czystej wody i salonowych komunist贸w wszelkiej

ma艣ci cz艂owiek jest istot膮 najwy偶sz膮, nec plus ultra. Z materii nieo偶ywio-

nej, z niczego, cz艂owiek sta艂 si臋 tym, czym jest dzi艣. W tym czysto

materialistycznym my艣leniu nie ma miejsca dla Boga czy bog贸w,

bior膮cych udzia艂 w akcie stworzenia. Swoim wspania艂ym w臋chem ludzie

ci zwietrzyli, 偶e niespodziewanie sta艂em si臋 elementem zak艂贸caj膮cym

porz膮dek na ich ideologicznym podw贸rku, przeszkadza im zapewne

r贸wnie偶 i to, 偶e w艂a艣nie na uniwersytetach wielu kraj贸w pojawiaj膮 si臋

ciekawi 艣wiata m艂odzi ludzie, gotowi przyj膮膰 moj膮 teori臋. Z tego i innych

powod贸w pot臋piaj膮 mnie ci ubodzy duchem. Oczywi艣cie tylko w ra-

mach jedno艣ci swojej mi臋dzynarodowej struktury. I s艂usznie!

Bez zastrze偶e艅 i bez wyj膮tku stwierdzam, 偶e wszyscy, kt贸rzy okre艣laj膮

mnie mianem rasisty, 偶e ci wszyscy nie przeczytali 偶adnej mojej ksi膮偶ki,

nie m贸wi膮c ju偶 o jej zrozumieniu!

Stale twierdz臋, 偶e czlowiek sta艂 si臋 istot膮 inteligentn膮 dzi臋ki celowej,

sztucznej mutacji. Mog膮 pa艅stwo przekopa膰 moje ksi膮偶ki, postawi膰 je

na g艂owie - nigdzie nie znajd膮 pa艅stwo miejsca, w kt贸rym twierdzi艂em,

偶e istot膮 inteligentn膮 sta艂a si臋 dana ludzka rasa. Poniewa偶 wszyscy ludzie

wszystkich ras s膮 inteligentni i mog膮 si臋 ze sob膮 krzy偶owa膰, to spu艣cizna

bog贸w dotyczy niejako calej ludzko艣ci.

Je偶eli pa艅stwo pozwol膮, dla sprowadzenia do absurdu i ostatecznego

odrzucenia zarzutu o rasizm pos艂u偶臋 si臋 cytatem z mojej pierwszej

ksi膮偶ki Wspomnienia z przyszlo艣ci:

"Ostatnie poznanie cz艂owieka b臋dzie wi臋c polega艂o na zrozumieniu

偶e jego dotychczasowy sens 偶ycia i wszystkie wysi艂ki na rzecz post臋pu

sprowadzaj膮 si臋 do tego, 偶eby czerpa膰 wiedz臋 z przesz艂o艣ci. Jest to

konieczne, je艣li cz艂owiek ma by膰 zdolny do 偶ycia i wsp贸艂偶ycia w Kosmo-

sie. Skoro tak si臋 stanie, to najm膮drzejszy i zdeklarowany indywidualis-

ta przekona si臋, 偶e zadanie wszystkich ludzi polega na zasiedleniu

Kosmosu i wzajemnym przekazywaniu sobie energii i do艣wiadcze艅.

W贸wczas spe艂ni si臋 obietnica "bog贸w" o pokoju na Ziemi i otwartej

drodze do nieba.

Skoro tylko b臋d膮ce do dyspozycji si艂y, 艣rodki i zasoby intelektualne

przeznaczone zostan膮 na badania Kosmosu, to ich wynik doprowadzi

do ca艂kowicie oczywistego wniosku o bezsensie wojen na Ziemi. Kiedy

ludzie wszystkich ras, lud贸w i narod贸w zjednocz膮 sig w ponadnarodowym

zadaniu, aby uczyni膰 technicznie mo偶liwymi podr贸偶e na odleg艂e plane-

ty, Ziemia ze wszystkimi swoimi miniproblemami odnajdzie w艂a艣ciw膮

dla siebie miar臋 na tle Wszech艣wiata." (Oklaski)

24. To dlaczego nie reagujepan na tak perfidne zarzuty jak ten, 偶e pan jest

rasist膮 ?

Bo te niedorzeczne ataki i ich autorzy s膮 ni偶ej mojego poziomu!

*

25. Atakuje si臋 pana czgsto i gwa艂townie w prasie. Jeszcze nigdy nie

czyta艂em pa艅skiej odpowiedzi. W ten spos贸b powstaje falszywy obraz.

Ludzie s膮dz膮, 偶e nie ma pan nic do powiedzenia na zarzuty, a wi臋c to, co

napisano jest s艂uszne. Muszg powiedzie膰, 偶e sam pan odpowiada za sw贸j

wizerunek. Dlaczego si臋 pan nie broni? Czemu nie daje pan sprostowa艅?

Zwykle przez dwie艣cie dni w roku nie ma mnie w domu. A kiedy

wracam, nie mam ani czasu, ani ochoty czyta膰 wszystkiego, co o mnie

w tym czasie powypisywano. A je艣li ju偶 czytam niekt贸re artyku艂y

- kt贸re z艂oszcz膮 mnie, przyznaj臋, tak samo jak pana! -je艣li je czytam,

to najcz臋艣ciej s膮 opublikowano na tyle dawno, 偶e nie op艂aca si臋 na nie

odpowiada膰. Nie mog臋 wymaga膰 od gazety, aby publikowa艂a moj膮

odpowied藕 na artyku艂 sprzed dw贸ch miesi臋cy. Dla prasy to zesz艂oroczny

艣nieg. Moje obiekcje by艂yby po prostu nieaktualne.

26. To niech pan idzie do s膮du! Wniesie oskar偶enie!

Prosz臋 wybaczy膰 moje rozbawienie! Zastan贸wmy si臋, jak to wygl膮da

w praktyce. Gdybym wni贸s艂 spraw臋 do s膮du, musia艂bym wzi膮膰 dobrego

adwokata, kt贸ry za偶膮da zaliczki w wysoko艣ci paru tysi臋cy marek.

Wyobra藕my sobie, 偶e wygram spraw臋 w pierwszej instancji. Wtedy

strona przegrana wniesie rewizj臋 do instancji wy偶szej. A to b臋dzie dla

mnie zn贸w strata czasu i pieni臋dzy. Ale to jeszcze nie koniec, strona

przegrana mo偶e jeszcze uruchomi膰 najwy偶sz膮 instancj臋, na co nie

wypada si臋 nie zgodzi膰 - spraw臋 trzeba doprowadzi膰 do ko艅ca

- przecie偶 nie mog臋 przegra膰! A wi臋c kolejne wydatki, nie mog臋

wyje偶d偶a膰, nie mog臋 wyg艂asza膰 odczyt贸w, bo musz臋 pojawia膰 si臋 na

kolejnych rozprawach a poza tym wymaga to mn贸stwa przygotowa艅,

bo musz臋 z moim adwokatem ustali膰 lini臋 ataku.

Prosz臋 mi wierzy膰, ale radakcja ka偶dego z takich czasopism maj膮cych

za sob膮 wydawnictwo jest znacznie bogatsza ode mnie. A co si臋 stanie,

je偶eli wygram, przebrn膮wszy w ko艅cu przez wszystkie instancje?! Po

dw贸ch albo trzech latach redakcja zostanie zobowi膮zana do opub-

likowania sprostowania. Tymczasem czytelnik dawno ju偶 zapomnia艂,

o co chodzi. Na koniec i tak oka偶e si臋, kto jest silniejszy: redakcja na

pewno opublikuje sprostowanie opatrzone szyderczym komentarzem

- kt贸rego nie da si臋 ju偶 podwa偶y膰 z prawnego punktu widzenia! Taka jest

prawda. Czy nadal b臋dzie mi pan doradza艂, abym wni贸s艂 spraw臋 do s膮du?

*

27. Czy w przysz艂ym roku wyjdzie kolejna pa艅ska ksi膮偶ka?

Nie, na pewno nie.

28. A w 1979?

Nie potrafi臋 powiedzie膰, nie wiem. Nie pracuj臋 wed艂ug planu. Ksi膮偶ka

musi dojrze膰 do napisania. Trzymam kilka ogon贸w za sroki, prze-

praszam: kilka srok za ogon, i je艣li kt贸ra艣 zerwie si臋 do lotu... to wtedy!

Nie mog臋 si臋 powtarza膰, bo wzi臋liby mi to pa艅stwo ca艂kiem s艂usznie za

z艂e. Zn贸w b臋dzie potrzeba wiele poszukiwa艅 i wiele podr贸偶y, co z kolei

kosztuje mn贸stwo pracy, czasu i pieni臋dzy. Je艣li pyta mnie pan dzi艣

o dat臋, to s膮dz臋, 偶e nowa ksi膮偶ka powstanie w 1980. Ale, powiem bez

ogr贸dek, od dawna w wolnych chwilach my艣l臋 o powie艣ci. Je艣li

zdecyduj臋 si臋 w ko艅cu na jej napisanie, to uka偶e si臋 w 1979 roku.

29. Czy pa艅scy przeciwnicy nie wezm膮 tego panu za z艂e?

Niech wezm膮! B臋d臋 si臋 tylko z tego 艣mia艂! Jako autor powie艣ci znajd臋

si臋 w najlepszym towarzystwie! S艂ysza艂 pan mo偶e o brytyjskim matema-

tyku i astronomie Fredzie Hoyle'em. Nie? Hoyle jest s艂ynnym nauko-

wcem - na podstawie og贸lnej teorii wzgl臋dno艣ci przedstawi艂 izotropicz-

ny model Wszech艣wiata, dowodz膮cy ci膮g艂o艣ci powstawania materii. Jest

to powszechnie akceptawana tak zwana teoria "steady-state". Ten

znakomity naukowiec jest jednak r贸wnie偶 znanym autorem wspania-

艂ych powie艣ci science fiction. Na pocz膮tku jego koledzy po fachu brali

mu to za z艂e, ale z czasem si臋 przyzwyczaili.

Po napisaniu powie艣ci znajd臋 si臋 te偶 w towarzystwie Artura C.

Clarke'a. C艂arke studiowa艂 matematyk臋 i fizyk臋, jest cz艂onkiem szacow-

nego Roya艂 Astronomica艂 Society, by艂 prezesem British Interplanetary

Society. Otrzyma艂 wiele renomowanych nagr贸d za prace na temat teorii

lotu oraz podr贸偶y kosmicznych. . . i ten w艂a艣nie pan Clarke pisuje

powie艣ci science fictaon, kt贸re wydano na 艣wiecie w nak艂adzie prze-

kraczaj膮cym pi臋膰 milion贸w egzemplarzy.

Czy musz臋 pa艅stwu m贸wi膰, 偶e jest z tego powodu atakowany? Ale

ludzi zawistnych nie trzeba bra膰 powa偶nie!

*

30. Pa艅skie ksi膮偶ki osi膮gn臋艂y na 艣wiecie 艂膮czny nak艂ad 38 milion贸w

egzemplarzy.

Nawet troch臋 wi臋cej!

31. Ka偶da ksi膮偶ka ma wysoko艣膰 20 cm. Po艂o偶one jedna za drug膮 mia艂yby

d艂ugo艣膰 7600 kilometr贸iv. Wie pan o tym?

Nie, nigdy nie wpad艂em na pomys艂, 偶eby to policzy膰. Poza tym jestem

s艂aby w rachunkach.

32. Pa艅skie ksi膮偶ki maj膮 przeci臋tnie grubo艣膰 3,5 cm. I u艂o偶one jedna na

drugiej stworzy艂yby wie偶臋 o wysoko艣ci 1 330 000 metr贸w!

Ciekawe, nie mog臋 teraz tego sprawdzi膰, ale nie wiem r贸wnie偶, po co

takie wyliczenia?!

Po nic. Chcia艂em panu tylko wyliczy膰, jak bardzo przer贸s艂 pan

niekt贸rych ludzi!

Dzi臋ki za komplement!

33. Czy jest pan przeciwnikiem elektrowni atomowych?

Nie.

34. Co?! Kto艣 taki jak pan, tak interesuj膮cy sig przysz艂o艣ci膮, ma przecie偶

cholerny obowi膮zek przestrzegania swoich czytelnik贸w i s艂uchaczy przed

straszliwym niebezpiecze艅stwem wykorzystywania energii atomowej. Czy

jest pan na to za wielkim tch贸rzem?

M贸j panie, czy chce pan zamieni膰 ten wiecz贸r w dyskusj臋 na temat

energii j膮drowej? Mamy tu dzi艣 inny temat...

35. Odwa偶ny pan von Daniken jest tch贸rzem! Sam zajmuje si臋 pan nauk膮,

ale kiedy pa艅scy czytelnicy zadaj膮 panu zasadnicze pytanie w kwestii

energii j膮drowej, to pan tch贸rzy! Czy偶 nie powiedzia艂 pan na wst臋pie, 偶e

odpowie pan na wszystkie pytanie dotycz膮ce dziedziny, kt贸r膮 si臋 pan

zajmuje, i pa艅skiej osoby?

Powiedzia艂em, i b臋d臋 si臋 przy tym upiera艂. Ale pa艅skie pytanie nie

dotyczy ani sprawy, ani mojej osoby!

36. Nie?! Czy nie dotyczy pa艅skiej osoby twierdzenie, 偶e jest pan zbyt

wielkim tch贸rzem, aby zaj膮膰 stanowisko w tak pal膮cej i wa偶nej dla

wszystkich kwestii? (艢miech)

Tch贸rzem? A czy na pytanie, czy jestem przeciw budowie elektrowni

atomowych, nie odpowiedzia艂em panu jasno: "nie"? S膮dz臋, 偶e teraz

trzeba mie膰 troch臋 odwagi, aby si臋 przyzna膰, 偶e aprobuje si臋 wykorzys-

tywanie energii j膮drowej... (Krzyki i gwizdy)

Prosz臋! S艂ysz膮 pa艅stwo! Zadano mi pytanie. Zapewne po to, abym

wypowiedzia艂 w艂asne zdanie! I odpowiedzia艂em na nie jednym, jasnym

s艂owem. Sko艅czmy z tym mo偶e!

(Okrzyki: "Nie!", "Niech pan nie b臋dzie tch贸rzem!"

"Boi si臋!", "Niech pan odpowie!" etc.)

Szanowni pa艅stwo! Widz臋, 偶e przeciwnicy energii atomowej stanowi膮

dzi艣 wi臋kszo艣膰. Nie uda si臋 nam wr贸ci膰 do rzeczowej, spokojnej

dyskusji, je偶e艂i nie zajm臋 w tej sprawie stanowiska. Ale mam jedn膮

pro艣b臋: Zachowujmy si臋 tak jak dot膮d, chcia艂bym w spokoju przed-

stawi膰 moje pog艂膮dy.

A wi臋c:

Kiedy przed paru laty czyta艂em pierwsze propagandowe pisemka

w tej kwestii, r贸wnie偶 by艂em przeciwny wykorzystywaniu energii

atomowej. Alejak na m贸j gust argumentami w tej sprawie by艂y za cz臋sto

slogany, brakowa艂o mi rzeczowego za i przeciw. Dla okre艣lenia

w艂asnego stanowiska zastosowa艂em moj膮 star膮 metod臋... czyli uda艂em

si臋 pod w艂a艣ciwy adres! We w艂a艣ciwym miejscu znalaz艂em w艂a艣ciwych

naukowc贸w i technik贸w. Zacz膮艂em ich pyta膰. Poza tym by艂em w dzia艂a-

j膮cych elektrowniach atomowych.

W trakcie tego dochodzenia zorientowa艂em si臋 szybko, 偶e w materia-

艂ach propagandowych przeciwnik贸w energu atomowej umieszcza si臋

wypowiedzi fzyk贸w o 艣wiatowej s艂awie wyrwane z kontekstu. Zebra艂em

o艣wiadczenia specjalist贸w i stwierdzi艂em, 偶e ich pogl膮dy r贸偶ni膮 si臋

ca艂kowicie od ich okrojonych wypowiedzi na ulotkach! Nie podoba艂o

mi si臋 to. Zupe艂nie. Przeciwnicy energii atomowej skaptowali paru

ludzi z elity, a nawet fachowc贸w - na przyk艂ad futurologa Roberta

Jungka, kt贸ry wprawdzie wszystko ma ju偶 dawno za sob膮, umie jednak

nadal zadzia艂a膰 z telewizora wymownym spojrzeniem i zmarszczonym

czo艂em.

Czarno na bia艂ym przeczyta艂em i us艂ysza艂em, 偶e odpowiedzialni

naukowcy i technicy zajmuj膮cy si臋 zawodowo sprawami energii atomo-

wej s膮 za jej wykorzystywaniem.

37. Ale ich op艂aca lobby atomowe! A mo偶e nie!

Takimi wy艣wiechtanymi stwierdzeniami nie zrobi pan na mnie

偶adnego wra偶enia! Ogromna rzesza rozs膮dnych, patrz膮cych daleko

w przysz艂o艣膰, bardzo odpowiedzialnych naukowc贸w z ca艂ego 艣wiata nie

jest przecie偶 przekupywana przez energetyk膮 j膮drow膮 - bo to pan

chcia艂 chyba powiedzie膰! - a naukowcy ci s膮 za wykorzystywaniem

energii atomowej.

38. Pana te偶 przekupili! Pieni膮dze nie 艣mierdz膮!

Chce pan powiedzie膰, 偶e rosyjscy naukowcy potrzebuj膮 lobby?! Oni

pracuj膮 nad wykorzystaniem energii atomowej tylko na zlecenie swojego

przyw贸dztwa, a m膮drzy i dalekowzroczni w艂adcy na Kremlu wiedz膮, 偶e

gospodarka kraj贸w komunistycznych padnie bez energii j膮drowej.

Dlatego - my艣l臋, 偶e pan to czyta艂! - dlatego kraje bloku wschodniego

postanowi艂y pod koniec czerwca 1977 roku w Warszawie zainwestowa膰

w program rozwoju energetyki j膮drowej do 1980 roku ponad 10 mld

dolar贸w. Prosz臋 pos艂ucha膰: w Warszawie postanowiono te偶 natych-

miastowe wprowadzenie do seryjnej produkcji elektrowni atomowej

o mocy 700 MW! Rosjanie s膮 za m膮drzy, 偶eby nie wykorzystywali

dyskusji tocz膮cych si臋 na Zachodzie dla zrobienia szalonego kroku

w technice! I prosz臋 dobrze pos艂ucha膰: produkowane seryjnie elektro-

wnie atomowe postanowiono r贸wnie偶 eksportowa膰 do kraj贸w roz-

wijaj膮cych si臋!

39. Gdzie pan wyczyta艂 takie bzdury?

Ka偶dy, kto umie czyta膰, znajdzie to w prasie, ta za艣 cytowa艂a

informacj臋 agencji TASS o Konferencji Warszawskiej. Musz臋 niestety

powiedzie膰, jest pan 艣lepy na jedno oko. To, o czym panu m贸wi臋, by艂o

doniesieniem urz臋dowym, a 偶eby pana usatysfakcjonowa膰, mog臋 jeszcze

powiedzie膰, 偶e w Dortmundzie pokazano mi artyku艂 zamieszczony

w pewnej komunistycznej gazetce. W artykule tym pisano - s艂usznie!

- z dum膮 o post臋pie w Zwi膮zku Radzieckim! S艂ysza艂 pan, 偶e gdzie艣

dzwoni膮, ale nie wie gdzie! (艢miech)

Chcia艂bym teraz pokr贸tce powiedzie膰, co moim zdaniem przeciwnicy

energii atomowej przedstawiaj膮 w spos贸b nies艂uszny.

Twierdz膮 wci膮偶 - rozumiem doskonale, 偶e u ludzi, kt贸rzy maj膮

艣wie偶o w pami臋ci tragedi臋 w Hiroszimie, budzi to straszne obawy-

twierdz膮 wci膮偶, 偶e elektrownie atomowe s膮 r贸wnie niebezpieczne

jak bomby atomowe, a w razie zaistnienia serii czynnik贸w mo偶e doj艣膰

do eksplozji takiej "elektrowni-bomby". Twierdzenie takie, musz臋 to

powiedzie膰 wyra藕nie, jest kompletn膮 brzdur膮! Gdyby elektrownia

atomowa wylecia艂a w powietrze, to "wylecia艂yby w powietrze" wszy-

stkie prawa fizyki, a w贸wczas nie mieliby艣my ju偶 dawno 偶ad-

nych mo偶liwo艣ci, bo prawa te towarzysz膮 nam ju偶 od do艣膰 d艂ugiego

czasu!

Twierdzi si臋, 偶e kl臋ski 偶ywio艂owe - na przyk艂ad trz臋sienie ziemi

- mog膮 uszkodzi膰 reaktor atomowy, a wtedy promieniowanie radioak-

tywne na zawsze zniszczy 艣rodowisko naturalne. W tym jest pewien

szkopu艂! Bardzo, bardzo silne trz臋sienie ziemi mo偶e - wchodzimy tu

w sfer臋 skrajno艣ci statystycznych - doprowadzi膰 do katastrofy.

Podobny sytuacja by艂aby w razie wojny... ale z broni膮 nuklearn膮 pod

bokiem 偶yjemy ju偶 od lat!

Czy mam przypomnie膰, 偶e pocz膮tkowo przeciwko budowie elektro-

wni wodnych protestowano bez dobrze zorganizowanych, czasem

wydaje si臋, 偶e zawodowych inicjatyw obywatelskich? 呕e robili tak nasi

dziadkowie i pradziadkowie!? I 偶e r贸wnie偶 te wiekowe obiekty ener-

getyki powodowa艂y katastofy, kiedy p臋ka艂y zapory?! Czy w elektro-

wniach w臋glowych i opalanych olejem nie zdarzaj膮 si臋 wypadki,

powoduj膮ce szkody 艣rodowiska naturalnego? O, przepraszam, zapom-

nia艂em, 偶e nie nale偶y te偶 budowa膰 elektrowni w臋glowych i na olej

opa艂owy. Zapalmy kaganki! Wr贸膰my do natury!

M贸wi si臋, 偶e odpady radioaktywne stanowi膮 zagro偶enie dla przy-

sz艂ych pokole艅! Szanowni pa艅stwo, wierz臋 w nauk臋! Przecie偶 ledwie

wczoraj Max Planck sformu艂owa艂 prawo promieniowania, Niels Bohr

stworzy艂 model atomu, a Otto Hahn dokona艂 rozszczepienia j膮dra

uranu! A dzi艣 energi臋 j膮drow膮 ju偶 wykorzystujemy! Uwa偶am drog臋 do

tego miejsca za trudniejsz膮 od drogi do znalezienia metod unieszkod-

liwiania odpad贸w promieniotw贸rczych.

B膮d藕 co b膮d藕 wiemy ju偶, 偶e bloki z tymi odpadami mog膮 by膰

sk艂adowane w podziemnych pomieszczeniach przez setki lat bez szkody

dla 艣rodowiska! Jestem pewien, 偶e znajdziemy nieszkodliwe dla 艣rodowi-

ska miejsca sk艂adowania odpad贸w atomowych. Przysz艂e pokolenia nie

b臋d膮 takie g艂upie, 偶eby ich nie kontrolowa膰... a mo偶e znajd膮 inne,

prostsze metody unicestwiania odpad贸w promieniotw贸rczych, tych

niebezpiecznych 艣mieci, kt贸re dzi艣 wywo艂uj膮 tak cz臋ste dyskusje.

40. Niech pan co艣 zaproponuje!

Odwa偶ny krzykaczu, czego pan jeszcze chce ode mnie?! Powiem panu

tylko, nad czym debatuje nauka: By膰 mo偶e pewnego dnia odpady

promieniotw贸rcze wystrzeli si臋 w kierunku S艂o艅ca albo jakiej艣 czarnej

dziury! To, co dzi艣 niemo偶liwe ze wzgl臋du na koszty, nie musi by膰

niemo偶liwe w przysz艂o艣ci! Ja ufam w przysz艂o艣膰, ufam, 偶e znajdzie si臋

rozwi膮zania, o jakich dzi艣 nawet nie 艣nimy...

41. C贸偶 to zn贸w za obrzydliwe "czarne dziury"? To pan je wymy艣lil?

Ale偶, m贸j panie, jestem got贸w udziela膰 panu wszelkich informacji, ale

nie b臋d臋 dawa膰 panu korepetycji w dziedzinie wsp贸艂czesnej nauki. Ma

pan czarn膮 dziur臋 w swojej wiedzy, prosz臋 j膮 czym pr臋dzej zape艂ni膰!

42. Zagro偶enie plutonem pomija pan zapewne rozmy艣lnie? Mo偶na prze-

czyta膰, 偶e terrory艣ci mog膮 skonstruowa膰 domowym sposobem g艂owice

atomowe i zagrozi膰 ca艂ym narodom!

Ma pan racj臋. Dlategojestem przeciwny szybkim reaktorom powiela-

j膮cym, bo wytwarzaj膮 one wielokrotnie wi臋cej plutonu od "zwyk艂ej"

elektrowni atomowej.

43. Jest pan gorliwym czytelnikiem prasy. Nie czyta艂 pan, ile wypadk贸w

艣miertelnych wydarzylo si臋 w elektroiwniach atomowych?

Chwileczk臋, mog臋 to panu powiedzie膰 dok艂adnie, dzi艣 by艂o co艣

takiego w gazecie... O tu! Zwi膮zek Zawodowy G贸rnictwa i Pracow-

nik贸w Energetyki informuje, 偶e w 173 elektrowniach atomowych

dzia艂aj膮cych na 艣wiecie, 偶e w tych elektrowniach w okresie od 1945 do

1975 roku wydarzy艂o si臋 tylko siedem wypadk贸w 艣miertelnych spowo-

dowanych napromieniowaniem. Jestem pewien, 偶e w elektrowniach

w臋glowych, olejowych i wodnych by艂o w ci膮gu tych trzydziestu lat

wi臋cej wypadk贸w 艣miertelnych, tylko si臋 o tym nie m贸wi. Poza tym

艢wiatowa Agencja Energii Atomowej stwierdzi艂a, 偶e dotychczas nie

zdarzy艂 si臋 jeszcze 偶aden powa偶ny wypadek zagra偶aj膮cy 艣rodowisku!

Awarie, kt贸re wyolbrzymia si臋 w prasie, awarie takie zdarzaj膮 si臋

codziennie w zak艂adach przemys艂owych wszystkich bran偶, ale poza

niewielk膮 notatk膮 w prasie lokalnej nic si臋 o nich nie m贸wi! Ale 偶ycie

ludzkie zawsze jest 偶yciem ludzkim, niezale偶nie od tego, gdzie si臋

ko艅czy.

Kiedy w elektrowni atomowej zerwie si臋 jaki艣 przew贸d, to cho膰

wielokrotne zabezpieczenia sprawi膮, 偶e wszystko zaraz znajdzie si臋

zn贸w pod kontrol膮, to z faktu tego robi si臋 sensacj臋 na miar臋 ko艅ca

艣wiata. Nadzwyczajna staranno艣膰, wszelkie mo偶liwe zabezpieczenia

- wszystko jest oczywiste, ale, moi pa艅stwo, my艣l臋, 偶e wyrazem

nieodpowiedzialno艣ci i histerii jest przyk艂adanie tu r贸偶nych miar! I to

tylko po to, 偶eby zbuntowa膰 ludzi przeciw nieuchronno艣ci post臋pu.

Czynnik ludzki mo偶e zawie艣膰 wsz臋dzie, jestem jednak przekonany, 偶e

nigdzie nie przyk艂ada si臋 r贸wnie wielkiej wagi do bezpiecze艅stwa jak

w elektrowniach atomowych. Nikt powa偶ny nie kwestionuje chyba

faktu, 偶e elektrownie atomowe dostarczaj膮 najczystszej energu w na-

szym stuleciu! I jestem przekonany, 偶e jest to energia najbezpieczniejsza

- czy si臋 to panu podoba, czy nie! (Oklaski i krzyki)

44. Nie zgadzam si臋! Trzeba budowa膰 wi臋cej elektrowni w臋glowych! Czy

nie wystarcza艂y nam dotychczas?!

Nie do艣膰, 偶e zachowuje si臋 pan jak fanatyk, to jest jeszcze 藕le

poinformowany. W przeciwie艅stwie do raczej nieszkodliwych dla

艣rodowiska elektrowni atomowych elektrownie w臋glowe wypuszczaj膮

do atmosfery ogromne ilo艣ci dwutlenku siarki, nie m贸wi膮c o innych

truciznach. W艂a艣nie w aglomeracjach miejskich, w kt贸rych pobli偶u

buduje si臋 takie elektrownie, w艂a艣nie tam spaliny z elektrowni w臋g-

lowych stanowi膮 wielkie zagro偶enie dla zdrowia. Ochrona 艣rodowiska

idzie zawsze w parze z ochron膮 krajobrazu. Czy wie pan, 偶e elektrownia

w臋glowa zajmuje znacznie wi臋ksz膮 powierzchni臋 od atomowej?! Fakt, 偶e

energia uzyskiwana z w臋gla jest niepor贸wnanie dro偶sza, nie stanowi

zapewne dla pana argumentu...

45. Trzeba r贸wnomiernie rozdziela膰 istniej膮ce zasoby energii!

R贸wnomiernie mi臋dzy kogo czy dla kogo?

46. Przemys艂 musi oszcz臋dza膰 pr膮d!

Przemys艂 nie zu偶ywa nawet po艂owy wytwarzanego pr膮du! Jak zechce

pan tak rozdziela膰 niedob贸r, to dojdziemy do ostateczno艣ci, m贸j panie!

Nie b臋dzie pan m贸g艂 u偶ywa膰 ucz膮dze艅 gospodarstwa domowego

w swoim domu!

Wie pan chocia偶, jak chce si臋 rozdzieli膰 ten niedob贸r? M贸wi pan

"r贸wnomiernie"?! Ceny energii elektrycznej trzeba by podnie艣膰 tak

drastycznie, 偶eby ludzie straciIi ochot臋 na mycie naczy艅 w zmywarkach,

偶eby myli si臋 zimn膮 wod膮, 偶eby nie trzymali w domu zapas贸w, bo

energia zu偶ywana przez lod贸wki by艂aby za droga, niezwykle drogie

by艂oby nawet ogl膮danie telewizji!

Zak艂adam, 偶e jest pan sk艂onny to wszystko zaakceptowa膰, ale co

z bezrobociem? Ludzie przestan膮 kupowa膰 pralki, odkurzacze, radia

i tak dalej, bo nie b臋d膮 sobie mogli pozwoli膰 na ich u偶ywanie. Zmniej-

szy si臋 en masse liczba miejsc pracy. Na zawsze. Chce pan tego? Chce

pan, 偶eby by艂o wi臋cej biedy, bo przecie偶 m贸wi pan o jej r贸wnym

podziale? A mo偶e chce pan przykr臋ci膰 pr膮d przemys艂owi? Nie rozu-

miem, co panu chodzi po g艂owie! Nie my艣li pan chyba, 偶e rozw贸j trzeba

zastopowa膰. . .

47. Inicjatywy obywatelskie tysi臋cy ludzi przypuszczaj膮 na calym 艣wiecie

szturm na elektrownie atomowe. Czy to wszystko s膮 idioci?

Bynajmniej, istniej膮 jednak dwie kategorie przeciwnik贸w energii

atomowej. Jedni maj膮 motywacj臋 polityczn膮 - to oni s膮 inspiratorami

tego ruchu. W istocie wcale nie chodzi im o ostrzeganie przed

niebezpiecze艅stwem zwi膮zanym z energi膮 j膮drow膮.

Jest i kategoria druga, kt贸ra nie ma nic, ale to nic wsp贸lnego

z pierwsz膮! Zaliczaj膮 si臋 do niej zaniepokojeni, rozwa偶ni obywatele,

wierz膮cy ca艂ym sercem, 偶e dzia艂aj膮 w s艂usznej sprawie. Nie s膮 oni jednak

niestety rzeczowo i dostatecznie poinformowani. W dobrej wierze

przyjmuj膮 - i to 艣wiadczy o zr臋czno艣ci kategorii pierwszej - tylko

wybrane argumenty.

Czy s膮dzi pan, 偶e w XIX wieku obywatele, kt贸rzy zbierali si臋, aby

protestowa膰 przeciwko wprowadzaniu elektryczno艣ci, byli nie mniej

szacowni? Co by by艂o, gdyby ju偶 w贸wczas pojawi艂y si臋 inicjatywy

obywatelskie, kt贸re za po艣rednictwem radia, prasy, telewizji i partii

politycznych rozg艂asza艂yby, 偶e za spraw膮 dziwacznego nowego wynalaz-

ku zwanego eIektryczno艣ci膮 nast膮pi koniec 艣wiata? Za pomoc膮 ar-

gumentacji podobnej do dzisiejszej. Bo w贸wczas elektryczno艣膰 by艂a

naprawd臋 wynalazkiem budz膮cym groz臋!

Dzi艣 mo偶na powiedzie膰, 偶e dzi臋ki Bogu nie by艂o wtedy inicjatyw

obywatelskich. Inaczej nie mieliby艣my 艣wiat艂a elektrycznego, radia,

telefon贸w, telewizor贸w, lod贸wek. 呕yliby艣my w kraju zacofanym. Znam

takie kraje z moich podr贸偶y, zapewniam pa艅stwa, r贸wnie偶, a mo偶e

zw艂aszcza tych, kt贸rzy tak ch臋tnie wyst臋puj膮 przeciwko energii atomo-

wej, 偶e nikt z obecnych w tej sali nie chcia艂by tam 偶y膰!... Nie, m贸j panie,

pan r贸wnie偶 nie!

Uwa偶am za s艂uszny i konieczny - my, Szwajcarzy, stosujemy to ju偶

od zamierzch艂ych czas贸w - uwa偶am za s艂uszny wsp贸艂udzia艂 obywateIi

w podejmowaniu wszystkich wa偶niejszych decyzji, tak - nawet przez

wyra偶anie swojego wotum. Przy takim nastawieniu uwa偶am jednak, 偶e

powinni艣my uwa偶niej s艂ucha膰 opinii fachowc贸w, nie powinni艣my

natomiast dawa膰 si臋 tak 艂atwo nak艂ania膰 dwuznacznej agitacji. Ponie-

wa偶 jest to naprawd臋 - by膰 mo偶e rozstrzygaj膮ca - decyzja dotycz膮ca

naszej przysz艂o艣ci, powinni艣my sobie zatyka膰 uszy, kiedy z przyczyn

taktycznych politycy staj膮 na czele pozornie popularnego nurtu. Nie

lubi臋 polityk贸w p艂yn膮cych z pr膮dem, od polityk贸w oczekuj臋, 偶eby robili

du偶o szumu. (Oklaski)

48. Jestem 偶on膮 i matk膮, kt贸ra z troski o swoje dzieci bierze udzial

w marszach antyatomowych. Nl贸wi艂 pan o przeciwnikach politycznych.

Z polityk膮 nie mam nic wsp贸lnego. Prosz臋 wymieni膰 mi ludzi, kt贸rzy za

naszym po艣rednictwem robi膮 polityczny interes...

Prosz臋 pani, nie chcia艂bym kontynuowa膰 tego tematu, bo nie jest to

temat tego wieczoru. Jestem got贸w usi膮艣膰 z pani膮 potem w restauracji na

dole. Przy szklance wina mo偶emy podyskutowa膰...

(Zgie艂k. Okrzyki: "Tak", "Niech

odpowie!", "Tch贸rz!", gwizdy)

49. Prosz臋, musi pan odpowiedzie膰!

Dobrze. Chce pani zna膰 moje zdanie. Dla os贸b zaanga偶owanych

w polityk臋 energia atomowa jest tylko pretekstem do zmiany naszego

systemu spo艂ecznego. Prosz臋 mi nie przerywa膰...

Rachunek jest prosty. Mniej energii oznacza zwi臋kszenie bezrobocia.

Zwi臋kszenie bezrobocia oznacza wi臋ksz膮 liczb臋 ludzi niezadowolonych,

podatniejszych na manipulacje. Oznacza to jednak zarazem wi臋ksze

wydatki pa艅stwa na zasi艂ki dla bezrobotnych i opiek臋 spo艂eczn膮. W tej

sytuacji pa艅stwo b臋dzie musia艂o zdoby膰 wi臋cej pieni臋dzy zwi臋kszaj膮c

podatki i pobieraj膮c inne op艂aty od pracuj膮cej cz臋艣ci spo艂ecze艅stwa.

Skutek? Zwi臋kszy si臋 kr膮g niezadowolonych. Masy zaczn膮 przypomi-

na膰 beczk臋 prochu, do kt贸rej wystarczy doprowadzi膰 lont. W polityce

zapanuje chaos! A w艂a艣nie tego pragn膮 polityczni inspiratorzy demonst-

racji antyatomowych.

Zmniejszenie ilo艣ci energii elektrycznej r贸wna si臋 zmniejszeniu produ-

kcji, co r贸wna si臋 z kolei mniejszej liczbie miejsc pracy, co r贸wna si臋

z kolei wi臋kszemu niezadowoleniu, kt贸rego skutkiem mog膮 by膰 zamie-

szki i przewr贸t!

Szanowni pa艅stwo, za p贸藕no pyta膰 o powody tej zmiany tematu, ale

istnieje przecie偶 r贸wnie wa偶ny cel, zak艂adam, 偶e zajmiemy si臋 teraz

innym celem ataku. Ten jest tylko pretekstem!

Temat, w kt贸ry mnie wmanewrowano, zanadto wype艂nia nasz

wiecz贸r. Ale je偶eli b臋d膮 mi pa艅stwo nadal uparcie zadawa膰 takie

pytania, rzuc臋 na problem troch臋 艣wiat艂a, z czym si臋 pa艅stwo po

namy艣le zgodz膮.

Jak bezpieczne s膮, zdaniem pa艅stwa, metody uzyskiwania energii,

kt贸r膮 obecnie wykorzystujemy? B臋d膮cej motorem post臋pu i daj膮cej nam

dobrobyt?

Jeszcze niedawno na powody zmian klimatycznych, kt贸re w艂a艣nie

obserwujemy, meteorolodzy mieli prawie tyle samo r贸偶nych teorii, ile

os贸b liczy ich bran偶a. Terazjednak zgodzili si臋 co do tego, 偶e to ludzko艣膰

jest sprawc膮 zmian klimatycznych, prowadz膮cych zreszt膮 do jej zguby.

Nie, nie, powodem tego nie s膮 elektrownie atomowe, ale proces

uzyskiwania energii przez spalanie w臋gla, drewna, oleju opa艂owego

i gazu ziemnego. Przera偶aj膮cym zmianom klimatu s膮 winne ponad

cztery miliardy ludzi... tylko dlatego, 偶e nie chc膮 marzn膮膰 i chc膮 mie膰

prac臋! Ale spalaj膮c drewno i zapasy kopalin wypuszczaj膮 do atmosfery

ogromne ilo艣ci dwutlenku w臋gla, kt贸ry niczym nieprzepuszczalna

os艂ona otacza kul臋 ziemsk膮. 艢miertelna os艂ona. Ziemia nie mo偶e odda膰

ciep艂a otrzymanego ze S艂o艅ca, bo nie pozwala na to warstwa dwutlenku

w臋gla. Co si臋 stanie - a dowiemy si臋 tego my sami - co b臋dzie tego

skutkiem?

Nauka twierdzi, 偶e je艣li nic si臋 nie zmieni, to za 2牛30 lat wielkie

po艂acie 偶yznej ziemi ulegn膮 zestepowieniu! Dwutlenek w臋gla, a wy-

twarzamy go my wszyscy, zmieni procesy chemiczne w atmosferze tak,

偶e gwa艂towne zmiany klimatyczne doprowadz膮, b臋d膮 musia艂y do-

prowadzi膰 do katastrofy.

Najgorsze, 偶e warstwa dwutlenku w臋gla si臋 nie zmniejsza! Z dwutlen-

ku w臋gla wyemitowanego do atmosfery w ostatnim stuleciu pozosta艂o

do dzi艣, do teraz, jeszcze 5O%, a my codziennie puszczamy "do g贸ry"

kolejne gigantyczne ilo艣ci tego gazu! Tak, je偶eli protestuje si臋 przeciw

energii atomowej, to trzeba wiedzie膰 i trzeba m贸wi膰, 偶e ilo艣膰 biomasy

przetwarzaj膮cej w procesie fotosyntezy dwutlenek w臋gla na tlen zmniej-

szy艂a si臋 ju偶 dawno skutkiem wyr臋bu wielkich po艂aci le艣nych.

Je艣li ludzko艣膰 ma prze偶y膰, technika musi, moi pa艅stwo, rozwi膮za膰

r贸wnie偶 ten problem - spalania drewna i w臋gla, oleju i gazu ziemnego.

Rozwi膮za膰 przez wprowadzenie nowych form energii, a pierwszym

praktycznym a zarazem najczystszym rozwi膮zaniem tego problemujest

energia atomowa. A przynajmniej na razie nie ma nic lepszego. Je偶eli si臋

co艣 pojawi, natychmiast zapomn臋 o energii atomowej! Poza tym nie

mo偶na by膰 ci膮gle tylko przeciw, trzeba by膰 te偶 za. Wiemy, 偶e 偶ycie

i post臋p maj膮 ogromn膮 cen臋, ale nie b臋dzie jej czym zap艂aci膰, je艣li

b臋dziemy post臋powa膰 jak dot膮d.

Na koniec, naprawd臋 na koniec tej nie chcianej, nie chcianej przeze

mnie dyskusji, nie mog臋 nie wspomnie膰 o pewnym pikantnym szczeg贸le.

Wiosn膮 tego roku [1977] odby艂a si臋 w D„nikenie - nic nie poradz臋, jest

taka miejscowo艣膰 w Szwajcarii i tak w艂a艣nie si臋 nazywa - odby艂a si臋

w D„nikenie demonstracja antyatomowa. W艂adze kantonu Solura

poprosi艂y o pomoc przy ochronie gotowej elektrowni atomowej oko艂o

1000 policjan贸w z s膮siednich kanton贸w. Ca艂kowity koszt ochrony

wyni贸s艂 ponad dwa miliony frank贸w szwajcarskich! Wiedz膮 pa艅stwo,

kto za to zap艂aci艂? Pa艅stwo i ja, z podatk贸w! Nie demonstranci!

50. Powinni zabuli膰 w艂a艣ciciele elektrowni atomowych!

Myli si臋 pan, nieznany przyjacielu! Elektrownie atomowe, przynaj-

mniej w Szwajcarii, s膮 zwykle w艂asno艣ci膮 Konfederacji, kanton贸w, gmin

i instytucji publicznych. Poszkodowani s膮 wi臋c za ka偶dym razem

podatnicy! (Niezrozumia艂e krzyki)

Prosz臋 mi wybaczy膰, ale zako艅cz臋 t臋 dyskusj臋... Czy kto艣 ma pytania

dotycz膮ce mojego odczytu albo moich ksi膮偶ek? Prosz臋...

*

51. Chcinlbym panu powiedzie膰, co razi mnie w pa艅skich teoriach.

Dobijaj膮 czytelnika przykladami z dziedziny chemii, fizyki i techniki.

Poruszaj膮 pr贸blemy archeologczne. Potem wypuszcza pan pow贸d藕 cyta-

t贸w z Biblii, "Gilgamesza" i B贸g wie czego. Co ma z tym zrobi膰 czytelnik?

Zaakceptowa膰 pa艅skie interpretacje? Czy dot膮d wszyscy si臋 mylili?! Na

podstawie tych samych tekst贸w inni dowodz膮 calkiem innych hipotez. Jaki

powinien by膰 pariskim zdaniem czytelnik idealny?

Chcia艂bym mie膰 czytelnik贸w krytycznych, otwartych na 艣wiat, zdej-

muj膮cych z oczu klapki, b臋d膮ce skutkiem wychowania czy nauki

- czytelnik贸w my艣l膮cych i zastanawiaj膮cych si臋, jak by艂o naprawd臋.

Czytelnik idealny, o jakiego pan pyta, powinien mie膰 spor膮 doz臋

optymizmu co do przysz艂o艣ci. Przepraszam, ale rzyga膰 mi si臋 chce na

sam膮 my艣l o modnym dzi艣 czarnowidztwie! (Oklaski)

Ma pan ca艂kowit膮 racj臋: na podstawie tych samych tekst贸w inni

wyci膮gaj膮 zupe艂nie inne wnioski ni偶 ja. Chcia艂by si臋 pan dowiedzie膰, od

czego to zale偶y...

Autor ograniczaj膮cy si臋 do swojej dziedziny, powiedzmy archeolog,

etymolog czy teolog, otrzyma艂 okre艣lone wykszta艂cenie. Wyr贸s艂 na

literaturze fachowej wielu, bardzo wielu poprzednik贸w - jego umys艂

znajduje si臋 zatem pod wp艂ywem "premy艣licieli". W ko艅cu nie potrafi

my艣le膰 inaczej i odrzuca ka偶d膮 now膮 dla siebie, inn膮 interpretacj臋 jako

niefachow膮,jako nierzeczow膮,jako nonsens. Ale, m贸j panie,je艣li chodzi

o r贸偶norodne interpretacje starych tekst贸w, nie tylko ja tocz臋 spory

z naukowcami - naukowcy tej samej dziedziny te偶 dr膮 ze sob膮 koty. To

groteskowe, ale prawdziwe.

Psycholog - tu wchodzimy mi臋dzy linie frontu wszystkich dziedzin

nauki - zinterpretuje opisy ze Starego Testamentu, przedstawiaj膮ce

objawienia po艂膮czone z dymem, dr偶eniem ziemi, ogniem i sw臋dem,

zupe艂nie, ale to zupe艂nie inaczej ni偶 teolog. Kt贸ry z nich dotar艂 do

"prawdy", nie mo偶na dzi艣jeszcze stwierdzi膰, dlatego uwa偶am, 偶e r贸wnie

uprawnione jest poddanie pod dyskusj臋 moich interpretacji jak inter-

pretacji spieraj膮cych si臋 ze sob膮 naukowc贸w.

W jednym punkcie, jak twierdz臋, wyprzedzam innych badaczy

- mianowicie wtedy, gdy w starych tekstach pojawiaj膮 si臋 opisy

techniczne, o kt贸rych dawny kronikarz nie mia艂 poj臋cia. Albo wtedy,

gdy stare przekazy zawieraj膮 dane, kt贸re wedle 贸wczesnego stanu

wiedzy nie mogly si臋 tam znale藕膰! W tych punktach, kt贸re nale偶y

dok艂adnie zaznaczy膰, reprezentuj臋 pogl膮d, 偶e pr贸g zrozumienia tekst贸w

nale偶y pokona膰 stosuj膮c interpretacje nowe - nie psychologiczne albo

teologiczne! Poniewa偶 nasi przodkowie sami przekazali nam informa-

cj臋, 偶e 藕r贸d艂em wiedzy by艂 dla nich "b贸g" wzgl臋dnie "bogowie",

twierdz臋 zupe艂nie s艂usznie, 偶e ta wiedza pochodzi艂a od istot pozaziems-

kich!

52. Mo偶e pan poda膰 jaki艣 przyklad?

W moich ksi膮偶kach jest pe艂no takich przyk艂ad贸w, czy m贸wi膮c 艣ci艣lej

- dowod贸w. Ale we藕my cho膰by to, co wie afryka艅skie plemi臋

Dogon贸w! Dysponuje ono wiedz膮 na temat uk艂adu Syriusza. Dowie-

dziono, 偶e od 10 tysi臋cy lat Dogonowie znaj膮 orbit臋 niewidzialnego

z Ziemi Syriusza B wraz ze szczeg贸艂ami, jakich nie da si臋 pozna膰

obserwuj膮c niebo go艂ym okiem. Do tego s膮 potrzebne wielkie teleskopy!

Poniewa偶 Dogonowie twierdz膮, 偶e informacje te otrzymali od boga

o imieniu Nommo, to zapewne s艂uszne jest moje przypuszczenie, 偶e ten

pan Nommo by艂 go艣ciem z Kosmosu. Zjakiego偶 bowiem innego 藕r贸d艂a

Dogonowie otrzymaliby takie informacje przed tysi膮cami lat? My

wiemy o tym dopiero od pi臋膰dziesi臋ciu lat. Jak pa艅stwo widz膮, tu

wyprzedzam przestarza艂e interpretacje...

53. Panie von Daniken, w telewizji cz臋sto ogl膮dam dyskusje na pa艅ski

temat, cz臋sto nie wypada w nich pan najlepiej, a widz, kt贸ry nie czyta艂

pa艅skich ksi膮偶ek, nie mo偶e sobie wyrobi膰 w艂asnego zdania. Dlaczego nie

przedstawi pan kiedy艣 swoich teorii w telewizji?

Nie powiem panu nic nowego, je艣li wyjawi臋, 偶e telewizja nie jest

niestety moj膮 w艂asno艣ci膮. Na ekran cz艂owiek dostaje si臋 - jak偶e

inaczej?! - za po艣rednictwem wyrok贸w boskich... albo si臋 nie dostaje.

Par臋 razy mia艂em okazj臋 wyg艂osi膰 kr贸tkie o艣wiadczenia, ale nigdy nie

mog艂em odpowiedzie膰 na zjadliw膮 polemik臋. Nie, zaraz! W Radiu

Luksemburg przez 45 dni przedstawia艂em swoj膮 teori臋 w codziennych

pi臋ciominutowych porcjach. Odzew by艂 ogromny... Gdyby mnie do

telewizji wpuszczano, na pewno bym si臋 tam pojawia艂!

*

54. Niemieckie czasopismo "Geo" opublikowalo przed paroma miesi膮ca-

mi relacj臋 o p艂askowy偶u Nazca. W artykule zabra艂a g艂os badaczka Nazca

Maria Reiche i okre艣li艂a pana mianem aferzysty. Co pan na to?

Zaraz po przeczytaniu tego tekstu napisa艂em do pani Reiche, ale do

dzi艣 nie dosta艂em odpowiedzi. Nie potrafi臋 sobie wyobrazi膰, 偶eby ta

starsza pani powiedzia艂a co艣 takiego! Nie mia艂a r贸wnie偶 najmniejszego

powodu, 偶eby mnie szkalowa膰, bo na temat p艂askowy偶u Nazca nie

napisa艂em niczego, co mo偶na nazwa膰 szwindlem. A to, 偶e w sprawie

Nazca mam inne zdanie ni偶 pani Reiche i oficjalna archeologia, jest

chyba moim dobrym prawem, cho膰by dlatego, 偶e nawet uczeni nie s膮

w tej kwestii jednomy艣lni.

Dwadzie艣cia os贸b - wszystko moi znajomi, a w艣r贸d nich prezes

Ancient Astronaut Society, adwokat Gene Philips z Chicago - roz-

mawia艂o w po艂owie lipca 1977 roku z pani膮 Reiche. Rozmowa odby艂a si臋

w hotelu Touristas w Nazca, gdzie pani Reiche "rozbi艂a ob贸z".

Przes艂ucha艂em ta艣my nagrane w trakcie tej rozmowy. Pani Reiche by艂a

nadzwyczaj mi艂a, mia艂a poczucie humoru i wyra偶a艂a si臋 o mnie bardzo

pozytywnie!

55. Czy dziennikarz mo偶e wlo偶y膰 komu艣 w usta okre艣lenie "aferzysta"?

Ach, na pewno pan wie, 偶e wsz臋dzie s膮 czarne owce, s膮 dziennikarze

i "dziennikarze" - ci drudzy na szcz臋艣cie stanowi膮 mniejszo艣膰, cho膰

czasem robi膮 du偶o z艂ej krwi. Ale nie wiem, czy nie s膮 po prostu ofiarami

swoich czytelnik贸w, kt贸rzy - jak si臋 niestety okazuje! - ch臋tniej

czytaj膮 rzeczy negatywne od pozytywnych. Nie jest to dla mnie 偶adna

pociecha, ale to trzeba wiedzie膰... a mo偶e i my艣le膰 o tym.

56. Jestem rzecznikiem Klubu D„nikena...

To w Houston jest Klub D„nikena?

A czemu mialoby nie by膰? Wszyscy stoimy tu jedn膮 nog膮 na rampie

startowej!

Ilu macie cz艂onk贸w?

Jak organizujemy party, to trzydziestu, a na cotygodniowych ze-

braniach tylko dwunastu!

Jakie reprezentuj膮 zawody?

Ja jestem za艂o偶ycielem, pracuj臋 jako in偶ynier w NASA. Mamy kogo艣

z zarz膮du portu, kogo艣 z przemyslu chemicznego, producenta bawe艂ny,

sprzedawc臋 hamburger贸w. . .

W Huston s膮 chyba wszystkie ga艂臋zie przemys艂u!

Chyba tak. . .

Jaki jest przeci臋tny wiek cz艂onk贸w?

Mniej wigcej migdzy 25 a 35 lat...

Chcia艂 pan zada膰 pytanie, przeszkodzi艂em panu!

57. Tak, mialem zapyta膰, jak si臋 to wszystko w艂a艣ciwie u pana zacz臋艂o.

Jak doszed艂 pan do swojej idei?

Dla 艣cis艂o艣ci musz臋 od razu powiedzie膰, 偶e idea o odwiedzinach istot

z Kosmosu nie jest niczym nowym i nie ja jestem jej autorem.

W literaturze science fiction idea ta istnieje od 70 lat. Ja j膮 podj膮艂em

i opatrzywszy nowymi argumentami podda艂em pod dyskusj臋.

Ale pa艅skie pytanie!

Oczywi艣cie zadawano mi je bardzo cz臋sto, tak 偶e w艂a艣ciwie m贸g艂bym

odes艂a膰 pana do moich tekst贸w, ale fanklubowi trzeba udziela膰

odpowiedzi z pierwszej r臋ki. A wi臋c tak: Wychowano mnie w surowym

internacie katolickim. Najwa偶niejszym przedmiotem w szkole by艂a

religia. Musieli艣my t艂umaczy膰 Bibli臋 z greki na 艂acin臋 a potem na

niemiecki. W贸wczas trafi艂em na hebrajskie s艂owo, poj臋cie "elohim",

kt贸re nale偶a艂o przet艂umaczy膰 "bogowie", nie za艣, jak w Biblii, "B贸g".

W ameryka艅skiej Biblii te偶 czytamy:

"A kiedy ludzie zacz臋li rozmna偶a膰 si臋 na ziemi i rodzi艂y im si臋 c贸rki,

ujrzeli synowie bo偶y, 偶e c贸rki ludzkie by艂y pi臋kne. Wzi臋li wi臋c sobie za

偶ony te wszystkie, kt贸re sobie upatrzyli."

Mo偶e to pan przeczyta膰 w 6. rozdziale Ksi臋gi Rodzaju!

W innym miejscu Ksi臋gi Rodzaju mo偶e pan te偶 przeczyta膰:

"Uczy艅my cz艂owieka na obraz nasz, podobnego do nas". Sk膮d wzi臋艂a

si臋 liczba mnoga, dlaczego "my", dlaczego nie "ja"?

Moj偶eszowi, kt贸ry by艂 monoteist膮, wolno by艂o m贸wi膰 tylko ojednym

bogu!

Zapyta艂em o to naszego profesora teologii. Odpowiada艂 sk膮po, nie

satysfakcjonowa艂y mnie jego wyja艣nienia. Powiedzia艂, 偶e Moj偶esz mia艂

na my艣li Tr贸jc臋 Swi臋t膮, ale by艂a to idiotyczna wym贸wka, bo Tr贸jc臋

艢wi臋t膮 wymy艣lono znacznie p贸藕niej, na soborach chrze艣cija艅skich.

A mo偶e, m贸wi艂 profesor, biblijni praojcowie u偶ywali liczby mnogiej ze

wzgl臋d贸w grzeczno艣ciowych. Kolejna wym贸wka, a w 偶adnym razie

odpowied藕, a Moj偶esz nie pope艂nia pomy艂ki, bo liczb臋 mnog膮 stosuje

bardzo cz臋sto. Zadawa艂em sobie pytanie, dlaczego m贸wi o "synach

bo偶ych"? A wszystkie wymijaj膮ce odpowiedzi profesora wprowadza艂y

mi w g艂owie coraz wi臋kszy zam臋t.

Poszed艂em po linii najmniejszego oporu. Wystara艂em si臋 o literatur臋

z zakresu innych religii i we wszystkim, co czyta艂em, by艂a mowa

o "bogach". Najbardziej irytowa艂 mnie fakt, 偶e "bogowie" zst臋powali

z nieba i wst臋powali tam z powrotem, a towarzyszy艂 temu ha艂as, dym,

dr偶enie ziemi i niemi艂y zapach. Tutaj ma pan lekcje pogl膮dowe, jak

wygl膮da艂y starty bog贸w! A najbardziej przeszkadza艂a mi my艣l, 偶e

wszechobecny "B贸g", 偶eby ju偶 pozosta膰 przy biblijnej liczbie pojedyn-

czej, do poruszania si臋 potrzebowa艂 pojazd贸w! Uczono nas przecie偶, 偶e

B贸g mo偶e by膰 jednocze艣nie wsz臋dzie! Wtedy pomy艣la艂em, 偶e co艣 tu nie

gra.

Kiedy przeczyta艂em Ksi臋g臋 Ezechiela, a potem wpad艂o mi w r臋ce

t艂umaczenie Ksi臋gi Henocha, prys艂a moja naiwna dzieci臋ca wiara!

Henoch m贸wi艂 jasno i wyra藕nie o "stra偶nikach nieba"! Co mia艂 na

my艣li?! W ka偶dym razie nic nie mog艂o mnie ju偶 powstrzyma膰 przed

wyszukiwaniem fascynuj膮cych przekaz贸w. Otworzy艂 si臋 przede mn膮

nowy 艣wiat, ale to przecie偶 pan zna. . .

*

58. Czy zna pan ameryka艅skiego astronoma i eksperta w dziedzinie

biologu kosmicznej Carla Sagana? Co pan o nim s膮dzi?

Nie rozumiem wprawdzie, po co to pytanie... ale prosz臋 bardzo: Nie

znam Sagana osobi艣cie, ale przeczyta艂em kilka jego ksi膮偶ek i widzia艂em

go wiele razy w ameryka艅skiej telewizji. Na pewno jest to cz艂owiek

roztropny i my艣l膮cy logicznie. Tym, co mi si臋 w nim nie podoba, jest jego

naukowa arogancja. To by pasowa艂o do tego, co m贸wili znaj膮cy go

ludzie: jest pr贸偶ny, udaje, 偶e ma wi臋cej oleju w g艂owie ni偶 tysi膮c innych,

wydaje mu si臋, 偶e jest ponad wszystko. A poza tym Sagan napisa艂 wst臋p

do ameryka艅skiej ksi膮偶ki antydanikenowskiej, po jego przeczytaniu

odnios艂em wra偶enie, 偶e albo moich ksi膮偶ek nie czyta艂, albo ich nie

zrozumia艂.

Zgadzam si臋 jednak w zupe艂no艣ci z przekonaniem Sagana, 偶e istoty

pozaziemskie ju偶 dawno wynalaz艂y podr贸偶e kosmiczne.

*

59. W pewnymm magazynie ilustrowanym widzia艂em zdj臋cie, na kt贸rym

stoi pan przed swoim archiwum. Co pan w nim gromadzi, co zawiera?

Poniewa偶 na moim archiwum nie ma napisu "艣ci艣le tajne", ch臋tnie

panu odpowiem. A wi臋c, gromadzi si臋 tam interesuj膮ce artyku艂y z gazet

i czasopism naukowych, zawiera ono te偶 moj膮 korespondencj臋 z nauko-

wcami, s膮 tam fatokopie wa偶nych dla mnie dokument贸w. W karto-

tekach znajduje si臋 ponad dziesi臋膰 tysi臋cy takich dokument贸w, do tego

oczywi艣cie negatywy film贸w i ieh kopie. Negatywy i fotografie stanowi膮

oko艂o 15 tys. pozycji w archiwum. Nie wlicza艂em tu artyku艂贸w na m贸j

temat i na temat moich ksi膮偶ek, kt贸re ukazuj膮 si臋 od 1968 roku

- zebra艂o si臋 ich ju偶 ponad 30 tysi臋cy. W segregatorach znajduj膮 si臋

r贸wnie偶 listy od czytelnik贸w - do dzi艣 prawie 28 tysi臋cy. Poza tym jest

jeszcze archiwum d藕wi臋kowe, zawieraj膮ce wywiady ze mn膮, dyskusje,

nagrania odczyt贸w r贸偶nych naukowc贸w.

To dobrze, 偶e pan mnie o to pyta! Jakim艣 czas temu przed moimi

drzwiami stan臋艂a grupa m艂odych ludzi, kt贸rzy chcieli przeprowadzi膰

inspekcj臋 mojego archiwum! Prosz臋 sobie wyobrazi膰, co to by by艂o,

gdyby na taki pomys艂 wpad艂 cho膰by tylko co dziesi膮ty czytelnik moich

ksi膮偶ek!

60. Sprawi艂em sobie niewielk膮 bibliotek臋, w kt贸rej znalaz艂y si臋 prawie

wszystkie ksi膮偶ki z poruszanej przez pana dziedziny. S膮 tam ksi膮偶ki

Roberta Charroux, Pauwelsa i Bergiera, Andrew Thomasa, Tomkinsa,

Colosimo, Krassy i innych. Cz臋sto odkrywam podobie艅stwa, co wprzypa-

dku poruszania tej samej tematyki jest zrozumia艂e. Ale nie rozumiem

jednego: kiedy czytam artykuly krytyczne dotycz膮ce tej dziedziny, to

najbardziej lekcewa偶膮cy i najzlo艣liwszy ton zawsze s艂ycha膰 w zwi膮zku

z pa艅skimi ksi膮偶kami, a nie zabiera si臋 g艂osu na temat wi臋kszo艣ci

pozosta艂ych. Jaki jest tego pow贸d?

O, przyjacielu, gdybym wiedzia艂? Mog臋 tylko zgadywa膰.

Mo偶e najistotniejszym powodem jest fakt, 偶e moi czytelnicy na ca艂ym

艣wiecie s膮 mi wierni, dzi臋ki czemu moje ksi膮偶ki osi膮gaj膮 wysokie

nak艂ady. W gr臋 mo偶e tu wi臋c wchodzi膰, cho膰 to tylko przypuszczenie,

odrobina zazdro艣ci.

Mo偶e chodzi o to, 偶e bez 偶adnej asekuracji uczestnicz臋 w dyskusjach,

ryzykuj膮c otwart膮 wymian臋 zda艅. Wiem, 偶e to prowokuj膮ce.

Pewn膮 rol臋 odgrywa te偶 mo偶e ch臋膰 uczynienia si臋 wa偶nym? Jak 艂atwo

bowiem roz艣wietli膰 sobie cz贸艂ko aureol膮 nadzwyczajnej m膮dro艣ci

ucieraj膮c noska takiemu Danikenowi!

M贸wi臋 to panu z ca艂kowit膮 pewno艣ci膮, bo wszystkie artyku艂y

krytyczne w臋druj膮ce do archiwum przechodz膮 przez moje biurko. Mog臋

panu powiedzie膰 jeszcze jedno: niewielu krytyk贸w naprawd臋 prze-

czyta艂o do ko艅ca moje ksi膮偶ki! Cz艂owiek odnosi takie wra偶enie

por贸wnuj膮c ze sob膮 artyku艂y krytyczne. A i tu mo偶na zauwa偶y膰

zabawn膮 prawid艂owo艣膰: nierzadko najpierw pojawia si臋jaki艣 prominen-

tny albo p贸艂prominentny nowator, kt贸ry nadaje ton, a po nim

przychodz膮 epigoni - tym mianem okre艣la si臋 miernych na艣ladowc贸w

s艂awnych ludzi! - kt贸rzy bezmy艣lnie powtarzaj膮 to, co im podrzucono.

Ca艂o艣膰 okre艣la si臋 mianem odwagi cywilnej!

*

61. Od miesi臋cy tocz膮 si臋 dyskusje na temat ksi膮偶ki Charlesa Berlitza

"Tr贸jk膮t Bermudzki". Czy zaginigcia statk贸w i samolot贸w wi膮偶e pan ze

swoimi teoriami? Czy zna pan Charlesa Berlitza?

Znam pana Berlitza osobi艣cie.

Je艣li za艣 idzie o fenomeny w Tr贸jk膮cie Bermudzkim, nie mog臋 o tym

powiedzie膰 prawie nic ponadto, bo nie mam 偶adnych innych informa-

cji na ten temat. Czyta艂em wprawdzie zar贸wno wspomnian膮 ksi膮偶k臋

Berlitza, Limbo of the lost, jak i par臋 innych, ale nie wiem jeszcze, czy

opisane w nich fenomeny nie znajd膮 naturalnego wyja艣nienia. W ostat-

nich miesi膮cach przebywa tam mi臋dzynarodowa grupa badaczy po-

szukuj膮ca wyja艣nienia tych zjawisk.

Je艣li jednak, jak przypuszcza Berlitz, w tamtejszych g艂臋binach na-

prawd臋 istnieje piramida wysoko艣ci stu pi臋膰dziesi臋ciu metr贸w, to

by艂bym szcz臋艣liwy, gdyby przypuszczenia te si臋 potwierdzi艂y. Pod-

budowa艂oby to moj膮 hipotez臋, 偶e we wczesnej staro偶ytno艣ci istnia艂a

technika, o jakiej nie mamy dzi艣 poj臋cia. Tak, gdyby istnienie takiej

techniki potwierdzi艂o si臋 w Tr贸jk膮cie Bermudzkim, potwierdzi艂oby to

zarazem istnienie moich istot pozaziemskich.

62. Pa艅ski stosunek do spekulacji na temat Tr贸jk膮ta Bermudzkiego jest

wi臋c nieco sceptyczny, ucieszy艂by si臋 pan jednak, gdyby rozstrzygnigcia

posz艂y po my艣li Berlitza?

Tak !

63. Nie ma pan wi臋c na to 偶adnego wyja艣nienia?

Nie, 偶adnego, uwa偶am jednak pewn膮 wskaz贸wk臋 naukowc贸w za

prawdopodobne naturalne wyja艣nienie tych fenomen贸w. Istniej膮 mia-

nowicie tak zwane podwodne zjawiska wulkaniczne. M贸wi si臋, 偶e na dnie

morza wybuchaj膮 wulkany, wypluwaj膮c z niewyobra偶aln膮 si艂膮 magm臋,

roztopion膮 mas臋 z g艂臋bin ziemi. Skutkiem tego s膮 gwa艂towne ruchy

powierzchni morza. Niszcz膮ce fale przyp艂ywu 艂ami膮 si臋 potem w pierwo-

tnym wirze, kt贸ry mo偶e wci膮ga膰 statki w g艂臋bin臋. Podczas takich

wybuch贸w wyzwalaj膮 si臋 r贸wnie偶 ogromne ilo艣ci gazu. Wy艂adowuj膮 si臋

one w burzach, eksplozjach powoduj膮cych tr膮by powietrzne, w kt贸rych

samoloty przechodz膮 potworne turbulencje.

Jak m贸wi艂em, nie jest to wyja艣nienie moje, przypuszczaj膮 tak

naukowcy, ale ja z ch臋ci膮 przyznam, 偶e wiele fakt贸w przemawia za tym

przypuszczeniem.

Mo偶e w nachodz膮cych miesi膮cach staniemy si臋 m膮drzejsi, bo, jak

m贸wi艂em, na miejscu jest ju偶 mi臋dzynarodowa grupa badawcza,

pr贸buj膮ca wyja艣ni膰 te fenomeny.

*

64. Przeczyta艂em wszystkie pa艅skie ksi膮偶ki oraz obejrzalem oba filmy.

Nieco mnie to rozczarowa艂o.

Mnie r贸wnie偶 troch臋.

65. Tak, ale dlaczego filmy nie s膮 tak pouczaj膮cejak pa艅skie ksi膮偶ki ? Czy

odnios艂y sukces?

Zaczn臋 od drugiej cz臋艣ci pytania: Film "Wspomnienia z przysz艂o艣ci"

odni贸s艂 wielki mi臋dzynarodowy sukces. W Rosji wy艣wietlano go w 1800

kopiach, ile kopii rozpowszechniono w czerwonych Chinach, nie wiemy.

W Ameryce Po艂udniowej film lecia艂 miesi膮cami przy pe艂nej sali, a w USA

emisja telewizyjna tego obrazu by艂o kropl膮 w morzu w por贸wnaniu

z wybuchem "totalnej epidemii D„nikenitis", jak napisa艂a pewna

ameryka艅ska gazeta. Pa艅skie ambiwalentne odczucie podzielam o tyle,

偶e wspania艂e zdj臋cia, na przyk艂ad linii z p艂askowy偶u Nazca albo p艂yty

nagrobnej z Palenque, zrywa艂y widza z krzes艂a, a potem lecia艂y uj臋cia

raczej nudne. Nie mog艂em niestety asystowa膰 przy produkcji, nie by艂em

te偶 autorem scenariusza.

W przypadku filmu "Pos艂anie bog贸w" by艂 pewien haczyk, kt贸ry

zauwa偶y艂em za p贸藕no. Wyrazi艂em mn贸stwo 偶ycze艅 i propozycji - w pa-

ru przypadkach na ich realizacj臋 zabrak艂o pieni臋dzy, w innych ich

realizacja by艂a niemo偶liwa ze wzgl臋du na re偶ysera. W jego umowie by艂

mianowicie passus m贸wi膮cy o tym, 偶e ma to by膰 "film Haralda Reinla".

W ten spos贸b ja zosta艂em skre艣lony. By艂a to dla mnie dobra nauczka.

Co艣 takiego drugi raz si臋 nie powt贸rzy.

A mo偶e - nie wiem, nie mog臋 te偶 ju偶 tego dowie艣膰 - mo偶e to ja

pope艂ni艂em b艂膮d. Pewne ameryka艅skie towarzystwo filmowe chcia艂o na

kanwie moich ksi膮偶ek nakr臋ci膰 film fabularny, z prawdziw膮 love story.

Posika艂em si臋 ze strachu. Mo偶e powinienem tym ludziom pozwoli膰

nakr臋ci膰 co艣 takiego, forsy mieli dosy膰.

Dla mnie by艂a to zupe艂na nowo艣膰, niech wi臋c i pa艅stwo zajrz膮 za

kulisy kinematografii: Bez wiedzy mojego niemieckiego producenta

ameryka艅ska firma rozpowszechniaj膮ca film ca艂kowicie zmieni艂a nasz膮

wersj臋 "Pos艂ania bog贸w". Obejrza艂em j膮 za Atlantykiem i powiem

pa艅stwu, 偶e spad艂em z krzes艂a! Do pracy zabrali si臋 prawnicy, a by艂a to

trudna sprawa. Film mia艂 przej艣膰 do innego dystrybutora, przede

wszystkim jednak sz艂o o to, aby wy艣wietla膰 nasz膮 wersj臋, r贸wnie偶

w ameryka艅skiej telewizji. Ale chcia艂em powiedzie膰, 偶e i "Pos艂anie

bog贸w" by艂o 艣wiatowym sukcesem. Film kupili w艂a艣nie Rosjanie.

*

66. Kim si臋 pan czuje, naukowcem czy pisarzem?

W moim szwajcarskim paszporcie mo偶na przeczyta膰 "pisarz". W艂a艣-

ciwe okre艣lenie dla cz艂owieka, kt贸ry napisa艂 siedem ksi膮偶ek i setki

artyku艂贸w. Mimo to, je艣li to mo偶liwe, scharakteryzowa艂bym dok艂adniej

m贸j zaw贸d jako "pisarz-badacz".

"Naukowcem" nie jestem na pewno. Nie sko艅czy艂em studi贸w i nie

nosz臋 biretu. A poza tym tego, czym si臋 zajmuj臋, nie mo偶na si臋 nauczy膰

na 偶adnym uniwersytecie! Nie majeszcze wydzia艂贸w "astroarcheologii"

i "paleoastronautyki", ale mam nadziej臋, 偶e wkr贸tce powstan膮.

Na dw贸ch ameryka艅skich uniwersytetach prowadzi si臋 ju偶 kursy

"paleoastronautyki", otrzyma艂em ofert臋 poprowadzenia takiej paro-

miesi臋cznej nauki. Wiem r贸wnie偶, 偶e pewien szwajcarski bibliotekarz po

szkole wy偶szej pracuje nad encyklopedi膮 paleoastronautyki stosuj膮c

metody naukowe. Powoli co艣 si臋 rusza...

*

67. Panie von Daniken, nie b臋d臋 o nic pyta膰. Chcg tylko panu po-

dzi臋kowa膰 za ksi膮偶ki i odczyty. Sprawi艂 pan, 偶e sp臋dzilem wiele pi臋knych

chwil, i da艂 mi materia艂 do wielu interesuj膮cych rozm贸w. (Oklaski)

Mi艂o, 偶e s膮 tacy ludzie jak pan! B臋d臋 m贸g艂 pana zaprosi膰 po odczycie

na kieliszek wina?

*

68. M贸wil pan, 偶e parapsychologia nie le偶y w sferze pa艅skich bada艅, ale

potem powiedzia艂 pan, 偶e sam mia艂 spostrze偶enia pozazmys艂owe. Czy jest

pan jasnowidzem? Je艣li tak, to czy potrafi pan przewidzie膰 tylko zdarzenia,

kt贸re dotycz膮 pana samego, czy r贸wnie偶 og贸lne?

Zgadza si臋, parapsychologia to jedno z moich hobby. Pisa艂em na ten

temat du偶o w ksi膮偶ce Objawienia, ale ksi膮偶ka ta wychodzi niejako poza

tematyk臋 innych moich prac.

Uwa偶am, 偶e mam pewn膮 umiej臋tno艣膰 postrzegania pozazmys艂owego,

ale nie jestem jasnowidzem, przynajmniej w zwyk艂ym znaczeniu tego

s艂owa, nie mam umiej臋tno艣ci widzenia ze szczeg贸艂ami przysz艂ych

zdarze艅, a tym bardziej zdarze艅 og贸lnych, czy dotycz膮cych przyjaci贸艂

i znajomych. Ale cz臋sto miewa艂em dok艂adne przeczucia tego, co mnie

czeka.

69. Czy mo偶e pan wymieni膰 jakie艣 przyk艂ady ?

M贸g艂bym, ale nie chc臋! Prosz臋 mi wybaczy膰, 偶e si臋 wymiguj臋, ale

przeczucia te dotycz膮 mnie osobi艣cie, a to nie jest dla opinii publicznej.

Nie chcia艂bym o tym m贸wi膰.

70. Rozmawia艂 pan kiedy艣 ze s艂ynn膮 ameryka艅sk膮 jasnowidz膮c膮 Jeane

Dixon. W "Objawieniach " twierdzi pan, 偶e pani Dixon przekaza艂a panu

informacje, o kt贸rych nie mo偶e pan m贸wi膰. Czy sprawdzi艂y si臋 przepowied-

nie Jeane Dixon, przynajmniej te, kt贸re dotycz膮 pana?

Do dzi艣 nie zdarzy艂o si臋 nic takiego, ale to jeszcze nie 艣wiadczy

o niczym, bo pani Dixon powiedzia艂a, 偶e zdarzenia te nast膮pi膮 dopiero

na pocz膮tku lat osiemdziesi膮tych. Ale to te偶 s膮 sprawy, kt贸re tylko mnie

dotycz膮, nie chcia艂bym wi臋c o nich m贸wi膰.

*

71. Mam c贸rk臋 w wieku pa艅skiej Cornelii, kt贸r膮 widzia艂am w telewizji.

To, czego chcia艂abym si臋 dowiedzie膰, nie bardzo pasuje do naszej dyskusji.

Ale chcia艂abym zapyta膰 jako matka, nawet je艣li nie zechce pan o tym

m贸wi膰...

Niech pani wali! Odpowiem, nawet je艣li nie b臋d臋 mia艂 ochoty.

72. A wi臋c, czy oczekuje pan od swojej c贸rki, 偶e uwierzy w pa艅skie teorie

i 偶e b臋dzieje reprezentowa艂a w szkole? Czy uczy pan swoj膮 c贸rk臋, na czym

polega dyskusja i jak si臋 broni膰?

W 偶adnym razie! W rodzinnym gronie rzadko rozmawiamy o mojej

pracy. Na pewno pani zrozumie, 偶e czuj臋 potrzeb臋 prywatno艣ci i nie chc臋

by膰 wci膮偶 wi臋藕niem mojego zawodu. Je艣li si臋 nie myl臋, moja c贸rka

przeczyta艂a tylko jedn膮 moj膮 ksi膮偶k臋, by艂a to ksi膮偶ka 'M贸j 艣wiat

w obrazach'. Uwa偶a moj膮 dzia艂alno艣膰 za bardzo pasjonuj膮c膮, ma

jednak stosunek krytyczny do wielu punkt贸w mojej teorii. Pozo-

stawiamy Cornelii ca艂kowit膮 swobod臋, czy chce si臋 anga偶owa膰 w moje

idee, czy nie.

73. Pa艅ska 偶ona powiedzia艂a w telewizji, 偶e nie czyta艂a pa艅skich wszyst-

kich ksi膮偶ek. Czy ma jej pan to za z艂e ?

Ale偶 dlaczego?! Nie musi ich czyta膰, bo w trakcie pisania cz臋sto z ni膮

rozmawiam o tre艣ci powstaj膮cej w艂a艣nie ksi膮偶ki, o moich problemach.

Wa偶ne jest r贸wnie偶 to, 偶e niekt贸re fragmenty moich ksi膮偶ek wymagaj膮

wiedzy nieco wi臋kszej od wiedzy, jak膮 dysponuje zwyk艂a pani domu,

a taka jest dzi臋ki Bogu Elisabeth. Trudno by艂oby sobie pani wyobrazi膰,

ilu go艣ci przyjmujemy w naszym ma艂ym domku, kt贸rzy rozmawiaj膮 ze

sob膮 i ze mn膮 na tematy fachowe. Gdyby zapyta膰 艣ciany, odpar艂yby

zapewne, 偶e przy stole u Daniken贸w prawie wci膮偶 przesiaduj膮 bogowie.

Po co wi臋c Elisabeth ma czyta膰 to, czego musi wys艂uchiwa膰?

*

74. Stworzyli艣my jakby klub Danikena bez cz艂onk贸w. Jest nas kilka

ma艂偶e艅stw. Spotykamy si臋, wszyscy czytali艣my pa艅skie ksi膮偶ki. Moj膮

ulubion膮 s膮 "Objawienia". M贸wi臋 to, mimo 偶e jestem praktykuj膮c膮

katoliczk膮. Pa艅ska ksi膮偶ka umocnila mnie w wierze. Dziwi mnie tylko

jedno, czy Ko艣ci贸艂 nigdy nie wypowiada艂 si臋 na temat pa艅skich teorii

a szczeg贸lnie "Objawie艅"?

Tak i nie. Nie otrzyma艂em ofcjalnego listu od 偶adnej instancji

ko艣cielnej, nie dotkn臋艂a mnie ekskomunika Rzymu. Wiem jednak, 偶e

jestem niszczony i poddawany druzgoc膮cej krytyce w wielu gazetkach

parafialnych i w gazetach katolickich. Kiedy艣 ksi臋garz z Lucerny chcia艂

zorganizowa膰 mi odczyt, ale pewien wy偶szy duchowny podobno

mu powiedzial: "Nie powinien pan tego robi膰!"... Cieszy mnie pani

stanowisko. Nie by艂o moim zamiarem sprawianie przykro艣ci wiernym.

*

75. Chc臋 zosta膰 lotnikiem, a potem astronaut膮. Czy do偶yj臋 epoki lot贸w

kosmicznych, to znaczy lot贸w migdzygwiezdnych?

Ile pan ma lat?

Szesna艣cie!

Je偶eli ludzko艣e si臋 nie unicestwi i je偶eli umo偶liwi waszym naukowcom

i technikom urzeczywistnianie nowoczesnych technologii przysz艂o艣ci, to

na pewno do偶yje pan epoki lot贸w mi臋dzygwiezdnych!

76. Co my艣li pan o UFO ?

Jeszcze nigdy - niestety! - nie widzia艂em lataj膮cego spodka.

Zjawiskiem UFO zajmuj臋 si臋 na marginesie mojej dzia艂alno艣ci. Prze-

czyta艂em najwa偶niejsz膮 literatur臋 na ten temat, w moim archiwum le偶y

par臋set relacji o UFO. Znam kilku ludzi - odszuka艂em ich - kt贸rzy

zaklinaj膮 si臋 na wszystkie 艣wi臋to艣ci, 偶e widzieli nieznane obiekty

lataj膮ce. Odrzucam my艣l, aby wszystkich, kt贸rzy widzieli co艣 takiego,

deprecjonowa膰 jako fantast贸w czy oszust贸w! Ale z drugiej strony nie

wiem, czym s膮 UFO. Unidentfied flying objects - nieznane obiekty

lataj膮ce. Moim zdaniem w艂a艣ciwe okre艣lenie. Te szczeg贸lne obiekty

mog膮 by膰 wszystkim... Balonami meteorologicznymi, nowymi tajnymi

typami samolot贸w podczas lot贸w do艣wiadczalnych, piorunami kulis-

tymi albo nieznanymi zjawiskami przyrody, mo偶e fenomenami fizycz-

nymi, kt贸rych przekonuj膮ce wyja艣nienie znajdzie si臋 dopiero w przy-

sz艂o艣ci! Zwolennicy UFO przysi臋gaj膮, 偶e chodzi o pozaziemskie cia艂a

lataj膮ce. Nie potwierdzam tego ani nie dementuj臋. Po prostu nie wiem.

77. Jest pan wi臋c przeciwnikiem UFO?

Nie, nie jestem, ale nie jestem te偶 ich zwolennikiem. Patrz臋 na t臋

spraw臋 przyja藕nie, ale i krytycznie. Bo odzwyczai艂em si臋 okre艣la膰 co艣

jako "niemo偶liwe" tylko dlatego, 偶e nie da si臋 jeszcze wyja艣ni膰!

Dzisiejsza rzeczywisto艣膰 sprawia, 偶e to, co wczoraj by艂o z pozoru

niemo偶liwe, dzi艣 staje si臋 mo偶liwe. Granica mi臋dzy tym, co niemo偶liwe

a mo偶liwe, mi臋dzy niewyobra偶alnym a wyobra偶alnym jest, co zas艂uguje

na uwag臋, bardzo chwiejna. Dlaczego de facto UFO nie mia艂oby

istnie膰?! Technika istot pozaziemskich mo偶e wybiega膰 w przysz艂o艣膰 na

wiele tysi臋cy lat w stosunku do naszej i mog膮 one dysponowa膰 ca艂ym

taborem najr贸偶niejszych typ贸w UFO. Wyobra偶alne jest dla mnie nawet

UFO b臋d膮ce maszyn膮 czasu... "Wi臋cej jest rzeczy na ziemi i w niebie,

ni偶 si臋 ich 艣ni艂o waszym filozofom", powiada Szekspir w Hamlecie.

Nie mam nic do dodania.

*

78. Ostatnio pisano czgsto, 偶e prezydent Carter widzial UFO i przyzna艂 to

ofcjalnie. Czy wie pan co艣 wi臋cej na ten temat?

Na pocz膮tek: Informacja na temat Jimmiego Cartera jest prawdziwa.

W USA istnieje centralny o艣rodek kontroli rejestruj膮cy przypadki

zaobserwowania UFO. Nazywa si臋 NICAP - jest to skr贸t od

"National Investigation Center of Aerial Phenomenas". Instytucja ta

wysy艂a ankiety do ka偶dego, kto twierdzi, 偶e widzia艂 UFO.

Tak膮 ankiet臋, zawieraj膮c膮 37 pyta艅, wype艂ni艂 18 wrze艣nia 贸wczesny

gubernator Jimmy Carter. O艣wiadczy艂 w niej, 偶e on sam oraz dziesi臋ciu

cz艂onk贸w Klubu Lw贸w z Leary w Georgii widzia艂o na pewno o godzinie

19:30 lataj膮cy obiekt. Jimmy Carter nie wype艂nia艂 ankiety bez namys艂u.

UFO widziano w pa藕dzierniku 1969 roku. Musia艂o up艂yn膮膰 kilka lat,

nim zdecydowa艂 si臋 zameldowa膰 NICAP o swoim prze偶yciu. Musia艂o

ono na nim wywrze膰 niezatarte wra偶enie.

*

79. W prasie pojawia艂a si臋 informacja, 偶e przed kilku laty UFO run臋lo na

ziemi臋, a Pentagon wi臋zi od tamtego czasu sze艣膰 istot pozaziemskich. Czy

to prawda?

Nie!

80. Dlaczego wi臋c informacj臋 t臋 potwierdzi艂 ostatnio profesor Robert

Carr?

Bo jest blagierem!

*

81. Interesuje mnie co艣 innego, ale to te偶 sprawa osobista. Gdyby nie robi艂

pan teraz tego, co pan robi, jaki wybra艂by pan zaw贸d?

Jest kilka mo偶liwo艣ci, ale wszystkie znajduj膮 si臋 w sferze mi臋dzy

marzeniami a rzeczywisto艣ci膮. Bardzo dawno temu chcia艂em by膰

adwokatem, potem muzykiem, a w ko艅cu, kiedy ju偶 do czego dosz艂o,

chcia艂em robi膰 dok艂adnie to, co robi臋: chcia艂em by膰 pisarzem i podczas

wielkich podr贸偶y przeprowadza膰 badania. Mam wi臋c to szcz臋艣cie, 偶e

urzeczywistni艂o si臋 moje marzenie o naprawd臋 powa偶nym zawodzie,

i na pewno nie zamierzam go zmienia膰.

*

82. Czy z艂o艣ci pana, kiedy my艣li pan o krzywdzie, jak膮 wyrz膮dzi艂 panu

wymiar sprawiedliwo艣ci ?

Pewnie, 偶e mnie to z艂o艣ci! Najbardziej jednak z艂o艣ci mnie, 偶e jacy艣

dziennikarze ci膮gle wywlekaj膮 bezmy艣lnie wyrz膮dzon膮 mi niesprawied-

liwo艣膰. Co mam pocz膮膰? Potw贸r z Loch Ness te偶 nie mo偶e si臋 broni膰

przed tym, 偶e corocznie odkrywa si臋 go na nowo? Podejrzewam, 偶e dla

niekt贸rych dziennikarzy m贸j ugruntowany sukces jest tak bardzo nie do

zniesienia, 偶e staje si臋 spraw膮 osobist膮, szczeg贸lnie 偶e nie mo偶na mnie

dopa艣膰 w inny spos贸b. W ko艅cu pocieszam si臋, 偶e mam d艂u偶szy oddech

i wierniejszych czytelnik贸w! (Oklaski)

*

83. Czy to prawda, 偶e nazywa si臋 pan tylko Daniken a "von " sam pan

sobie dostawi艂 do nazwiska? To mi nie przeszkadza, ale chcia艂bym si臋

dowiedzie膰.

Nazywam si臋 Erich von Daniken, m贸j ojciec nazywa艂 si臋 von

Daniken... Moich przodk贸w ze strony ojca mo偶na wykaza膰 do 1570

roku, a wszyscy nazywali si臋 "von Daniken". Nic nie poradz臋, tak ju偶

jest. Co my艣l膮 sobie autorzy puszczaj膮cy w 艣wiat takie nieprawdo-

podobne brednie?!

84. Pan to czyta艂! To wie pan, 偶e napisano tam tak偶e, 偶e ma pan obcasy

i zel贸wki podw贸jnej grubo艣ci, 偶eby wydawa艂o si臋, 偶e jest pan wy偶szy ni偶

naprawd臋...

Wszystko bzdury... Niech pan podejdzie, je艣li chce si臋 pan o tym

przekona膰. Niech pan sprawdzi moje buty!

85. Powiedzia艂 pan, 偶e mo偶na do pana napisa膰. Gdzie?

Mo偶e pan pisa膰 od razu na m贸j adres: CH-4532 Feldbrunnen, Villa

Serdang. Dojdzie. Albo na adres Econ Verlag, Postfach 9229, 4000

Dusseldorf 1. Przeka偶膮 mi ca艂膮 poczt臋.

*

Szanowni pa艅stwo! Pozwol膮 pa艅stwo, 偶e przed ko艅cem naszej

dyskusji zrobi臋 uwag臋 natury osobistej.

Jeszcze kilka dni temu by艂em przekonany, 偶e nie istniej膮 dzia艂a ani

naboje, przy pomocy kt贸rych przeciwnik b臋dzie pr贸bowa艂 mnie trafi膰.

Znany dobrze r贸wnie偶 pa艅stwu profesor von Ditfurth opublikowa艂

w biuletynie pewnego niemieckiego koncernu farmaceutycznego ar-

tyku艂 na m贸j temat... i u偶y艂 bomb cuchn膮cych.

Profesor ten chce mnie znowu niby "zdemaskowa膰" na podstawie

trzech przyk艂ad贸w!

Oto jego pierwszy przyk艂ad:

W ksi膮偶ce M贸j 艣wiat w obrazach przedstawi艂em staroegipski model

samolotu. Ditfurth ustali艂 podobno w Muzeum Egipskim w Kairze, 偶e

model taki nie istnieje. Ale w艂a艣nie ten model, kt贸rego zdj臋cie opub-

likowa艂em, mo偶na zobaczy膰 te偶 w moim flmie "Pos艂anie bog贸w".

Zdj臋cia do tego filmu robi艂 Ernst Wildt. Profesor mo偶e sobie ten

model obejrze膰 nie jad膮c do Kairu!

Oto drugi przyk艂ad, cytuj臋 z jego artyku艂u:

"Zapomnijmy na razie o wszystkich problemach technicznych,

wyjd藕my odwa偶nie z ca艂kowicie utopijnego za艂o偶enia, 偶e 'mi臋dzy-

gwiezdny statek kosmiczny' w u艂amku sekundy mo偶e osi膮gn膮膰

pr臋dko艣膰 艣wiat艂a i w r贸wnie kr贸tkim czasie mo偶e wyhamowa膰."

Koniec cytatu.

W kt贸rej偶 to z moich ksi膮偶ek mo偶na znale藕膰 t臋 bzdur臋?! W Dowodach

dopu艣ci艂em do s艂owa fachowca w dziedzinie podr贸偶y mi臋dzygwiezd-

nych, pana profesora dr. Harry'ego Ruppego z Technicznego Uniwer-

sytetu w Monachium, kt贸ry potwierdzi艂, 偶e pewnego dnia podr贸偶e mi臋-

dzygwiezdne b臋d膮 defacto mo偶liwe... ale na temat statk贸w kosmicz-

nych, kt贸re mog膮 "w u艂amku sekundy przy艣pieszy膰 do pr臋dko艣ci 艣wiat艂a

i w r贸wnie kr贸tkim czasie wyhamowa膰", nie ma w mojej ksi膮偶ce ani s艂o-

wa. Kiedy marynarze wymy艣laj膮 awanturnicze historyjki, okre艣la si臋 to

mianem morskich opowie艣ci. A to s膮 zapewne profesorskie opowie艣ci!

Przyk艂ad trzeci:

Podobno, jak dowiaduj臋 si臋 ku memu najwi臋kszemu zdumieniu: "nie

trac臋 ani chwili na zastanowienie, czy taka sama tre艣膰 [mitologiczna] nie

mo偶e by膰 interpretowana r贸wnie偶 w inny spos贸b". Koniec cytatu.

Nie wiem, co czyta艂 pan profesor, nie mog艂y to by膰jednak Dowody, bo

tam przedstawiam interpretacje wielu badaczy mit贸w. Fakt, 偶e po-

zwalam sobie na nieakceptowanie tych wyja艣nie艅 na 艣lepo, jest moim

dobrym prawem. Czy profesor chce zabroni膰 wypowiadania innych

s膮d贸w ni偶 jego koledzy? Nie mog臋 w to uwierzy膰.

Na podstawie tych trzech przyk艂ad贸w pan von Ditfurth wnioskuje

ostro, 偶e wszystkie poszlaki przedstawione w Dowodach mo偶na za-

klasyfikowa膰 wedle tego wzorku. Lubi臋 co艣 takiego! Wk艂ada mi si臋

w usta s艂owa, kt贸rych nie wypowiedzia艂em, albo polemizuje dzielnie na

temat prawdziwo艣ci przedmiot贸w, kt贸re mo偶na sfotografowa膰 - po to,

偶eby na podstawie trzech insynuacji zaprzeczy膰 moim twierdzeniom.

Cudowna metoda!

Pan von Ditfurth nie daje si臋 wysadzi膰 z siod艂a swojego konika. Tak

samo jak w jednej ze swoich ksi膮偶ek, r贸wnie偶 w wyborze swoich

utwor贸w z 1977 roku twierdzi znowu, 偶e moje idee nie s膮 mojego

autorstwa, lecz Roberta Charroux. Kiedy w 1977 roku po raz pierwszy

przeczyta艂em t臋 insynuacj臋, odpisa艂em mu, 偶e na m贸j temat pub-

likowa艂em wiele, nim pojawi艂y si臋 ksi膮偶ki Charroux. Wcale go to nie

zmartwi艂o, nadal dosiada艂 swojego konika, dziwi膮c si臋 te偶, 偶e nie zro-

bi艂em jeszcze astronauty z Jezusa. Gdyby - na przyk艂ad - przeczyta艂

moj膮 ksi膮偶k臋 Objawienia, wiedzia艂by, 偶e kategorycznie odrzuci艂em

spekulacje pewnego rosyjskiego autora, jakoby Jezus by艂 astronaut膮.

Podejrzewam, 偶e na my艣l o moim sukcesie pan profesor straci艂

kontrol臋 nad uczuciem niech臋ci. Pozwol膮 pa艅stwo, 偶e przytocz臋 jeszcze

jeden cytat:

"Obawiam si臋, 偶e ten 艣wiatowy sukces - m贸wi oczywi艣cie o moich

ksi膮偶kach - ten 艣wiatowy sukces jest symptomem, 偶e nasze spo艂e-

cze艅stwojest mniej krytyczne, mniej rozs膮dne i dojrza艂e, 偶ejest daleko

bardziej podatne na demagogiczne pokusy, ni偶 powinno. Bo Daniken

nie jest pisarzem (czy nawet naukowcem-amatorem), ale przede

wszystkim nadzwyczaj utalentowanym demagogiem." Koniec cytatu.

Moi pa艅stwo, ja sam gwi偶d偶臋 na to! Ale tu szkaluje si臋 moich

czytelnik贸w, a jest ich b膮d藕 co b膮d藕 par臋 milion贸w. Zdaniem pana von

Ditfurtha s膮 pa艅stwo bezkrytyczni, niedojrzali i nierozs膮dni.

Ja za艣 jestem "niewykle utalentowanym demagogiem"! Postanowi-

艂em si臋 dowiedzie膰, w jakim znalaz艂em si臋 towarzystwie i zajrza艂em do

Leksykonu Meyera, gdzie przeczyta艂em - cytuj臋:

"Demagogia - g艂oszenie hase艂 obliczone na przeci膮gni臋cie mas na

swoj膮 stron臋 z nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem uczu膰, resen-

tyment贸w, uprzedze艅 i niewiedzy za pomoc膮 frazes贸w, pod偶egania

i nieprawdy." Koniec cytatu.

Prosz臋 si臋 nie 艣mia膰! Podrzucono nam tu 艣mierdz膮ce jajo, a jaju偶 dzi艣

powiem pa艅stwu, 偶e trafi ono wkr贸tce w inne r臋ce! Dlatego m贸wi臋

pa艅stwu o tym, bo przypuszczalnie nie czytaj膮 pa艅stwo biuletyn贸w

farmaceutycznych i nie wiedz膮, sk膮d nadejd膮 pewnego dnia zastrzyki

trucizny.

Gdy mowa o demagogii, zawsze chodzi o w艂adz臋! Czy mieli jednak

pa艅stwo kiedykolwiek uczucie, 偶e ja pragn臋 w艂adzy?!

Prosz臋, zachowajmy cho膰 odrobin臋 zdrowego rozs膮dku! Konstatuj臋:

po pierwsze je偶eli pisarz nie zna sensu takich wyraz贸w obcych jak

"demagog" i "demagogia", powinien by膰 ostro偶ny, kiedy chce ich u偶y膰.

Po drugie jest mi bardzo przykro, ale ten pan nie zrozumia艂 tre艣ci moich

ksi膮偶ek. I na koniec na marginesie - nawet sam nigdy nie okre艣la艂em si臋

mianem naukowca-amatora, 偶artobliwie m贸wi艂em co najwy偶ej o sobie

"niedzielny badacz".

Poniewa偶 jest to niezwykle interesuj膮ce a czasem zabawne, przytocz臋

jeszcze kilka cytat贸w. Ditfurth pisze:

"Przera偶aj膮cy staje si臋 ten fenomen dopiero w chwili, kiedy staje si臋

jasne, 偶e ma modelowy charakter. 呕e u艣wiadamia, jak 艂atwo sk艂oni膰

ludzi do przyj臋cia najfantastyczniejszej nawet ideologii z wiar膮, kt贸ra

na krytyk臋 reaguje nie argumentami, lecz 艣wi臋tym oburzeniem."

Koniec cytatu.

Moi pa艅stwo obecni w tej sali, m贸wi艂em ju偶, 偶e profesor nie ma chyba

najszcz臋艣liwszej r臋ki do doboru wyraz贸w obcych. W Leksykonie j臋zyka

niemieckiego poj臋cie ideologia jest interpretowane w nast臋puj膮cy spo-

s贸b:

"Ca艂okszta艂t idei, na kt贸rych opiera si臋 dany 艣wiatopogl膮d albo

program partii" oraz "przy pomocy ideologii dyktatorzy pr贸buj膮 na

si艂臋 ujednolici膰 ludzi, kt贸rymi rz膮dz膮."

Nie mam do zaoferowania 偶adnej ideologii, cho膰by dlatego, 偶e

z ca艂ego serca nie znosz臋 dyktatur, nie zamierzam r贸wnie偶 zak艂ada膰

偶adnej partii.

Moje inspiracje nie s艂u偶膮 偶adnej cho膰by nie wiadomo jak bardzo

wynaturzonej ideologu, s膮 to teorie i hipotezy, kt贸rych tre艣ci, zgodnie

z moim przekonaniem, scementowa艂em za pomoc膮 dowod贸w opartych

na poszlakach.

Nie, ideologia i Daniken, moi pa艅stwo, to dwa 艣wiaty. Gdyby

w moich ksi膮偶kach kry艂o si臋 co艣 takiego, to ani one, ani moje filmy nie

odnios艂yby sukcesu w krajach niejako okupowanych przez ideologie, na

- kontrolowanym! - rynku. Bo przecie偶 szczeg贸ln膮 cech膮 ideologii

jest to, 偶e nie cierpi膮 obok siebie innych ideologii. Jest to powszechnie

znane, ale nie dotar艂o zapewne do Hamburga, gdzie mieszka autor,

kt贸ry przypisuje mi tak niezwyk艂e rodzaje dzia艂alno艣ci. Moje ksi膮偶ki s膮

czytane tak samo w krajach bloku wschodniego, jak w rozwijaj膮cych

si臋 krajach po艂udniowoameryka艅skich, gdzie kwitn膮 najrozmaitsze

ideologie polityczne, czy w kraju tak szczeg贸lnym z religijnego punktu

widzenia, jakim s膮 Indie. Jestem pewien, 偶e nie siedzieliby tu pa艅stwo,

gdybym stara艂 si臋 pa艅stwa nawr贸ci膰 na jak膮艣 ideologi臋!

Poza tym, czy reagowali pa艅stwo kiedy oburzeniem na s艂uszne

argumenty przeciw mojej teorii? Tego nie wiem, ale mog臋 pa艅stwa

zapewni膰, 偶e ja nigdy nie reagowa艂em na nie oburzeniem. W swoim

artykule pan von Ditfurth zak艂ada wr臋cz na o艣lep albo z klapkami na

oczach i nie maj膮c do tego 偶adnych podstaw, 偶e "oburzenie" jest

"typow膮 reakcj膮" - moj膮 albo moich czytelnik贸w - oraz 偶e ja w takim

przypadku uskar偶am si臋, 偶e nauka nie darzy moich wskaz贸wek do艣膰

du偶膮 uwag膮. To ostatnie si臋 zgadza, a to dlatego, 偶e odpowiada faktom.

Z paroma chwalebnymi wyj膮tkami.

Bez oburzenia stwierdzam, 偶e profesor von Ditfurth podoba mi si臋

w telewizji, bo tam cechuje go najcz臋艣ciej rzeczowy obiektywizm.

Dlaczego nie zachowuje si臋 tak zawsze?

Puent膮 do tego przypadku niech b臋dzie to, co przeczyta艂em w dzisiej-

szej porannej gazecie. Znalaz艂em tam zdanie pi贸ra Marka Twaina:

"Uprzedzenia profesor贸w okre艣la si臋 mianem teorii!"

Dzi臋kuj臋 pa艅stwu za uwag臋.

II

86. Dlaczego ci膮gle czepia sigpan archeolog贸w? Czym si臋 panu narazili?

Pan si臋 myli, m贸j panie. Na og贸艂 nie mam nic do archeolog贸w

- poniewa偶 zazwyczaj staram si臋 by膰 bardziej tolerancyjny od swoich

przeciwnik贸w wobec cudzego zdania. Znam wielu archeolog贸w b臋d膮-

cych osobami uczciwymi i rozs膮dnymi. Dyskutuj臋 z nimi. Niekt贸rzy

przeholowuj膮 czasem zachowuj膮c si臋 b膮d藕 co b膮d藕 do艣膰 wynio艣le.

A poza tym: archeolog archeologowi oka nie wykole! Odnosz臋 niekie-

dy wra偶enie, 偶e czasem wbrew w艂asnemu prze艣wiadczeniu broni膮

nies艂usznych przekona艅 swoich koleg贸w. Niewiele mam r贸wnie偶 do

zarzucenia archeologii jako nauce. Przeciwnie. Staram si臋, 偶eby zro-

zumia艂a to, co robi臋. Pozwol膮 pa艅stwo, 偶e na drobnym przyk艂adzie

unaoczni臋, jak niewiele dzieli mnie od archeologii: Prosz臋 sobie

wyobrazi膰, 偶e jutro po po艂udniu na Paradeplatz w Zurychu wyl膮duje

pozaziemski statek kosmiczny. Tysi膮ce ludzi przyjd膮 go zobaczy膰.

Z nieznanego obiektu lataj膮cego wylezie dziesi臋膰 zielonych ludzik贸w

i uda si臋 wprost do ratusza. Tam przez pi臋膰, sze艣膰 godzin b臋d膮

debatowa膰 z politykami, naukowcami, in偶ynierami i teologami. O zmie-

rzchu zielone ludziki pomaszeruj膮 zn贸w do swojego statku kosmicznego

i znikn膮 na zawsze.

Trzy tysi膮ce lat p贸藕niej Zurich b臋dzie jedn膮 wielk膮 ruin膮. Przetoczy艂a

si臋 po nim historia. Archeolodzy odkopi膮 resztki Zurychu z 1978 roku.

Tu i 贸wdzie znajd膮 resztki ubra艅 - odtworz膮 mod臋 obowi膮zuj膮c膮

mieszka艅c贸w tego miasta w 1978 roku. Z rondli i garnk贸w wyskrobi膮

resztki jedzenia albo znajd膮 je w jakiej艣 zasypanej lod贸wce. Zestawi膮

jad艂ospisy ukazuj膮ce zwyczaje kulinarne z 1978 roku! Odkopi膮 narz臋-

dzia i maszyny i na tej podstawie wyci膮gn膮 wniosek o poziomie

technicznym w 1978 roku. Przeanalizuj膮 resztki mur贸w i okre艣la

materia艂y budowlane stosowane w Zurychu w 1978 roku. Znamy t臋

metod臋. Pracowici archeolodzy stworz膮 sobie obraz Zurychu 1978 roku.

Efekty wspania艂e. Jak dot膮d - akceptuj臋 wszystko.

Ale:

Za 3000 lat archeolodzy nie dowiedz膮 si臋 o tym, 偶e w 1978 roku

w centrum Zurychu wyl膮dowa艂 statek kosmiczny! Nie znajd膮 niczego,

co pozwoli艂oby wysnu膰 wniosek, 偶e ma艂e zielone ludziki konferowa艂y

w ratuszu z prominentnymi obywatelami miasta! Zauwa偶膮 wprawdzie,

偶e pewnego dnia zacz膮艂 si臋 zmienia膰 kierunek rozwoju nauki i techniki

偶e my艣lenie kategoriami religijnymi nabra艂o nagle innych wymiar贸w.

Przypuszczalnie archeolodzy przysz艂o艣ci odkryj膮 te偶 przekazy natury

artystycznej. Mo偶e b臋d膮 si臋 g艂owi膰 nad jakim艣 reliefem, zadadz膮

pytanie, co za dziwny obiekt lataj膮cy artysta przedstawi艂 w samym

艣rodku miasta albo na jego tle na niebie.

Poniewa偶 za 3000 lat nie zmieni膮 si臋 - prawdopodobnie - r贸wnie偶

metody bada艅 archeologicznych, przedstawiciele tej nauki zgodz膮 si臋

zapewne, 偶e w przypadku tej niewyja艣nialnej rzeczy chodzi zapewne

o abstrakcyjne przedstawienie jakiej艣 istoty boskiej. I przyporz膮dkuje

si臋 j膮 w ko艅cu do sfery mitologicznej.

Widz膮 pa艅stwo, jak niewiele dzieli mnie od rezulat贸w bada艅 archeo-

logicznych! Akceptuj臋 interpretacje znalezisk materialnych, na kt贸rych

podstawie mo偶na zrekonstruowa膰 偶ycie codzienne naszych przodk贸w.

Ale w tej uk艂adance nie ma niestety miejsca na zdarzenia niezwyk艂e.

Kiedy tylko w historii post臋p i technika dokonywa艂y gwa艂townego

zwrotu, kiedy tylko zdarza艂o si臋 co艣 niepoj臋tego, wtedy to, czego nie

dawa艂o si臋 wyja艣ni膰, zwalano na religie albo mitologie. Nie miejsce tu na

przedstawianie tych zagadkowych, niespodziewanych zmian kierunku

rozwoju. Wszyscy o nich wiedz膮. A wszystkie wepchni臋to do niekon-

trolowalnej sfery ba艣ni i mitologii - cho膰 wszystkie mia艂y za przyczyn臋

namacalne zdarzenia.

Oto, m贸j panie, owa, jak mawiaj膮 Francuzi, "la petite difference",

ma艂a r贸偶nica, dziel膮ca mnie od archeologii! Zgodzi艂bym si臋 ze wszyst-

kimi rezultatami jej bada艅, gdyby zaakceptowa艂a fakt, 偶e kiedy艣 w 偶yciu

naszych przodk贸w musialo doj艣膰 do odwiedzin istot pozaziemskich!

Nawet je偶eli nie dokopano si臋 jeszcze do 偶adnego namacalnego

艣wiadectwa takiego zdarzenia! A kto b臋dzie twierdzi艂, 偶e musz膮 by膰

wykopane z ziemi?! Gdyby tylko archeolodzy znale藕li w swoim gmachu

my艣lowym miejsce na tak膮 mo偶liwo艣膰, nie dochodzi艂oby mi臋dzy nami do

najmniejszych konfrontacji. Nie umniejszy艂oby to w niczym warto艣ci ich

pracy, gdyby zdobyli si臋 na tak膮 "wspania艂omy艣lno艣膰"!

87. Panie von Ddniken, denerwuje mnie, 偶e uwa偶a pan naszych przodk贸w

za mato艂贸w, 偶eby niepowiedzie膰 za idiot贸w, niezdolnych do zbudowania na

przyk艂ad piramid. Czy s艂ysza艂 pan o rysunkach znajduj膮cych si臋 w Muze-

um Egipskim w Kairze? Wida膰 na nich,jak staro偶ytni Egipcjanie wznosili

swoje budowle. M贸wi pan, 偶e w okresie, kiedy budowano piramidy, nie

bylo lin - rysunki ukazuj膮 ogromn膮 ilo艣膰 lin. Ignoruje pan po prostu fakty

historyczne!

Serdeczne dzi臋ki za ten atak! Jest to dla mnie okazja do paru

sprostowa艅. Je偶eli idzie o g艂upot臋, przypisywan膮 rzekomo przeze mnie

naszym przodkom, to w艂o偶ono mi w usta s艂owa, kt贸rych nigdy nie

powiedzia艂em, oraz pom贸wiono o rzeczy tak nieprawdziwe, 偶e a偶 si臋

za nimi kurzy. Nigdy nie twierdzi艂em, 偶e piramidy zbudowa艂y istoty

pozaziemskie! Zastanawia艂em si臋 co najwy偶ej nad tym, czy istoty

pozaziemskie przekaza艂y naszym przodkom informacje techniczne,

a mo偶e i narz臋dzia, kt贸re pozwoli艂y im zbudowa膰 rzeczy tak niepoj臋te.

Moje przypuszczenie dotyczy nie tylko piramid egipskich, lecz

r贸wnie偶 innych ogromnych budowli zamierzch艂ej przesz艂o艣ci - na

przyk艂ad tarasu w Baalbek czy budowli znajduj膮cych si臋 powy偶ej miasta

Sacsayhuaman w Peru.

Wr贸膰my jednak do piramid egipskich! Ma pan racj臋, 偶e istnieje wiele

dawnych rysunk贸w ukazuj膮cych metody budowy stosowane rzekomo

przez staro偶ytnych Egipcjan. My艣limy na przyk艂ad o reliefe, kt贸ry

przedstawia podnoszenie do pionu obelisku i statuy Ramzesa II za

pomoc膮 lin, a zapominamy, 偶e wizerunki takie s膮 znacznie m艂odsze od

zdarze艅 z okresu budowy piramidy! Zachowane rysunki s膮 wyrazem

przypuszcze艅 i spekulacji: jak to niegdy艣 mog艂o by膰!

Pisz膮c we 'Wspomnieniach z przysz艂o艣ci' o piramidach egipskich wy-

chodzi艂em z za艂o偶enia, 偶e Wielkie Piramidy s膮 niepor贸wnanie starsze

ni偶 si臋 powszechnie przyjmuje. Wystarczy tylko dok艂adnie przeczyta膰

materia艂y 藕r贸d艂owe!

W rozdzia艂ach 141. i 142. Dziej贸w grecki pisarz i podr贸偶nik Herodot

pisze, 偶e teba艅scy kap艂ani, w艣r贸d kt贸rych przebywa艂, zapewniali go, 偶e

ich przodkowie pe艂ni膮 swoj膮 funkcj臋 od 11 340 lat. Herodot wymienia

nawet liczb臋 pokole艅 kap艂a艅skich - 341. Ten偶e Herodot pisze, 偶e

w owych czasach kap艂an贸w odwiedzili bogowie, kt贸rzy jednak jak

dot膮d nie powr贸cili. Koptyjski pisarz Abu'l Hassan Mas'udi zapewnia,

偶e piramidy wzniesiono przed "wielkim potopem". Mo偶na o tym dzi艣

jeszcze przeczyta膰 w pewnym r臋kopisie znajduj膮cym si臋 w zbiorach

biblioteki w Oksfordzie.

Zarzucaj膮 mi pa艅stwo, 偶e ignoruj臋 dane archologiczne. Kiedy i gdzie?

Akceptuj臋 jak najch臋tniej informacje sprawdzone. A tak naprawd臋 to

archeologia odrzuca z palcem w nosie takie datowania. Dlaczego

- i jakim prawem? Akceptuje przecie偶 jednym zr臋cznym ruchem

i z poca艂owaniem r臋ki wszystkie daty z przekaz贸w - ale tylko wtedy,

kiedy pasuj膮 one jej do schematu. Te nie pasuj膮!

Problem piramid mo偶na zreszt膮 uzna膰 za znamienny przyk艂ad

post臋powania archeolog贸w. Wychodz膮 na o艣lep, uparcie z za艂o偶enia,

偶e obecne dane mo偶na uzna膰 za pewne i dlatego niczego nie wolno

podawa膰 w w膮tpliwo艣膰. Osi膮gni臋cia wcze艣niejszych bada艅 archeo-

logicznych osadzaj膮 si臋 jak g艂azy narzutowe, le偶膮ce p贸藕niej tu i 贸wdzie

w krajobrazie nauki. Wiemy tak niewiele rzeczy na pewno, 偶e naszym

obowi膮zkiem jest kwestionowanie istniej膮cych niepewnych wyja艣nie艅

- zak艂adaj膮c oczywi艣cie, 偶e chce si臋 dotrze膰 do prawdy.

Par臋 kawa艂k贸w liny, par臋 drewnianych rolek, znalezionych w pobli偶u

piramidy w Gizie, m贸wi cholernie ma艂o. A wnioski wyci膮gane na tej

podstawie s膮 chyba zbyt pochopne... i bardzo nienaukowe.

Prosz臋, pos艂u偶my si臋 danymi przedstawionymi przez archeolog贸w!

Wedle tych informacji Wielka Piramida sk艂ada si臋 z oko艂o 2,5 miliona

kamiennych blok贸w. Niekt贸re z nich wa偶膮 do 12 ton, inne do 20 ton.

Wi臋kszo艣膰 jednak wa偶y oko艂o 2,5 tony. Prosz臋 zapami臋ta膰 te wielkie

ci臋偶ary - b臋d膮 potrzebne do dalszych oblicze艅!

Bo:

Archeolodzy zapewniaj膮, 偶e za czas贸w faraona Kufu Wielk膮 Pirami-

d臋 budowano nie d艂u偶ej ni偶 20 lat.

Oto proste wyliczenie:

Je偶eli podzielimy 2,5 miliona kamiennych cios贸w przez 20 lat, to

oka偶e si臋, 偶e w ci膮gu roku uk艂adano 125 000 takich kamieni.

Na pewno si臋 nie myl臋 zak艂adaj膮c, 偶e nawet wtedy niewolnicy egipscy

nie pracowali dzie艅 w dzie艅. Nawet oni mieli swoje uroczysto艣ci i 艣wi臋ta.

Powiedzmy, 偶e pracowano przez 300 dni w roku. Podzielmy 125 000

kamiennych blok贸w przez 300. Wychodzi nam, 偶e dzienny przer贸b

kamiennych cios贸w wynosi艂 416,6 sztuk.

Wobec takich liczb cz艂owiek robi si臋 wspania艂omy艣lny. Za艂o偶臋 wi臋c

w moim rachunku, 偶e ludzie wznosz膮cy piramid臋 harowali po 12 godzin

dziennie - do艣膰 d艂ugi dzie艅 pracy!

A wi臋c 416 kamieni dziennie podzielone przez 12 godzin daje 34 bloki

na godzin臋 albo - podzielmy to przez 60 minut... i b臋dziemy mieli

rekord - jeden cios kamienny mniej wi臋cej co dwie minuty!

Pope艂ni艂emjednak gruby b艂膮d w rachunku. Za艂o偶y艂em mianowicie, 偶e

bloki s膮 obrobione, gotowe do wbudowania w piramid臋 - to niepraw-

da! Trzeba je by艂o przecie偶 przedtem wyku膰 ze ska艂, obrobi膰 i nada膰

w艂a艣ciwe wymiary, oszlifowa膰, a w ko艅cu przetransportowa膰 na plac

budowy. Tak偶e proces obr贸bki wymaga艂 czasu i du偶ej liczby robot-

nik贸w.

Przy zastosowaniu dzisiejszej techniki nie uda艂oby nam si臋 wykona膰

takiej normy! Prosz臋 sobie przypomnie膰, jak przenoszono 艣wi膮tyni臋

Abu Simbel. Proces ten trwa艂 ponad dwa lata. Mi臋dzynarodowe ekipy

mia艂y do dyspozycji najnowocze艣niejsze urz膮dzenia. A przecie偶 w po-

r贸wnaniu z Wielk膮 Piramid膮 Abu Simbel jest budowl膮 mizern膮,

艣miesznie ma艂膮!

88. Pa艅skie wyliczenie ju偶 dawno obalilprofesor von Ditfurth! Udowod-

ni艂, 偶e na pocz膮tku, kiedy ustawiano podstawy piramid, trzeba bylo

przerobi膰 znacznie wi臋ksze ilo艣ci kamienia, ni偶 kiedy budowla stawa艂a si臋

ku szczytowi coraz szczuplejsza. Na g贸rze bylo trzeba mniej kamieni

i robotnik贸w ni偶 na dole!

Szanowny przyjacielu, to przecie偶 niczego nie zmienia w moim

wyliczeniu! Ditfurth podzieli艂 tylko kamienie przez banany. Nie zada-

wa艂em pytania, kiedy by艂o potrzeba mniej a kiedy wi臋cej si艂y roboczej.

W przypadku rachunku u艣redniaj膮cego jest to bez znaczenia. 呕e na

pocz膮tku rob贸t by艂o potrzeba dziesi臋ciokrotnie wi臋kszej si艂y roboczej

ni偶 pod koniec - to przecie偶 niczego nie zmieni w wyliczeniu

u艣redniaj膮cym. Prosz臋 policzy膰:

2,5 mln kamieni przerabiano przez 20 lat. To daje 125 000 blok贸w

kamiennych rocznie.

125 000 blok贸w przez 300 dni roboczych... daje 416,6 blok贸w

dziennie.

416 blok贸w przez 12 godzin pracy... to 34 bloki na godzin臋.

A poniewa偶 godzina ma zawsze 60 minut, to 艣rednio co dwie minuty

trzeba by艂o ustawia膰 jeden blok kamienny na w艂a艣ciwym miejscu!

Niewa偶ne, ilu robotnik贸w wykonywa艂o t臋 prac臋! Niewa偶ne, na kt贸rej

kondygnacji piramidy pracowano. Je偶eli staro偶ytnym Egipcjanom

b臋dziemy przypisywa膰 takie bajeczne tempo wznoszenia budowli, to

mo偶na sobie spokojnie wyobrazi膰, 偶e na "dolnej kondygnacji" by膰

mo偶e - kto jest w stanie sobie to wyobrazi膰?! - co cztery sekundy

ustawiano na miejscu jeden cios i 偶e budowla ros艂a o wysoko艣膰 jednego

bloku w ci膮gu zaledwie pi臋ciu godzin. Nie zmienia to w niczym mojego

wyliczenia u艣redniaj膮cego. Logika profesora Hoimara von Ditfurtha to

brak logiki. . .

*

89. Czy to prawda, 偶e komputer prze艣wietli艂 piramid臋 Cheopsa?

To nie takie proste, jak pan to sformu艂owa艂. Poza tym prze艣wietlano

nie piramid臋 Cheopsa lecz Chefrena, i nie robi艂 tego komputer, bo

urz膮dzenie to s艂u偶y wy艂膮cznie do oblicze艅 - przetworzy艂 on tylko dane

zdobyte podczas do艣wiadczenia.

90. Dobra, ale jak to zrobiono ?

Cz艂owiek, kt贸ry chcia艂 odkry膰 cho膰 jedn膮 tajemnic臋 piramidy, nie by艂

archeologiem - ale wybitnym fachowcem w swojej dziedzinie. To

laureat nagrody Nobla Luis Walter Alvarez. Fizyk ten, zajmuj膮cy si臋

fizyk膮 j膮drow膮, wynalaz艂 wraz ze swoimi wsp贸艂pracownikami nad-

zwyczajne udoskonalenia technik pomiaru, szczeg贸lnie w przypadku

tak zwanych rezonans贸w masy. "Masami" s膮 cz膮stki elementarno

bardzo nietrwa艂e, powstaj膮ce podczas zderzenia cz膮stek o du偶ej energii.

Za to otrzyma艂 w 1968 roku nagrod臋 Nobla.

W dziedzinie bada艅 promieniowania jest wi臋c Alvarez jedn膮 z wiel-

kich postaci naszych czas贸w - archeologia za艣 to jego hobby. Za

pomoc膮 swoich metod chcia艂 ustali膰, czy wewn膮trz piramidy Chefrena

s膮jeszczejakie艣 nie odkryte pomieszczenia, w kt贸rych znajduj膮 si臋 mo偶e

skarby albo kt贸re dadz膮jakie艣 wskaz贸wki na temat sensu i celu budowy

piramid. Najpierw zabra艂 si臋 do ogromnej budowli z pomoc膮 promie-

niowania kosmicznego. Jednym zjego sk艂adnik贸w s膮 tak zwane miony,

nietrwa艂e cz膮stki elementarne o du偶ym 艂adunku elektrycznym, do艣膰

silne, 偶eby przenikn膮膰 przez kamienn膮 piramid臋. Miony maj膮 jedn膮

ogromn膮 zalet臋 - mo偶na dok艂adnie wyliczy膰 czas ich lotu!

Pomys艂 Alvareza, podobnie jak wszystkie genialne pomys艂y, by艂 wi臋c

niezwykle prosty: miony, przenikaj膮ce przez wielkie masy kamienia,

zwalniaj膮 swoj膮 pr臋dko艣膰 o miliardowe cz臋艣ci sekundy w por贸wnaniu

z mionami przechodz膮cymi przez wewn臋trzne pomieszczenia. Ob-

liczono wi臋c czas lotu cz膮stek. Gdzie mia艂y szybko艣膰 wi臋ksz膮 od

przenikaj膮cych przez mas臋 litego kamienia, musia艂y traf膰 podczas lotu

na przestrzenie puste. Przyznaj膮 pa艅stwo, 偶e jest to urzekaj膮co proste.

Nie by艂a to oczywi艣cie metoda, kt贸ra ju偶 po paru dniach da艂a efekty,

efekty pewne, trzeba by艂o j膮 stosowa膰 miesi膮cami, wpisuj膮c uzyskane

dane w komputer... a偶 w ko艅cu pojawi艂o si臋 co艣 w rodzaju zdj臋cia

rentgenowskiego piramidy. Na zdj臋ciu tym puste przestrzenie powinny

by膰 ciemniejsze od litego kamienia... Zapewne dlatego pope艂ni艂 pan

b艂膮d, m贸wi膮c, 偶e komputer prze艣wietla艂 piramid臋...

Na propozycj臋 Alvareza laboratorium Uniwersytetu Kalifornijskiego

zajmuj膮ce si臋 promieniowaniem zbudowa艂o urz膮dzenia niezb臋dne do

przeprowadzenia eksperymentu. Do obr贸bki danych zastosowano

komputer IBM-1130 z kairskiego uniwersytetu Ain Szamsa. Na potrze-

by eksperymentu przeprowadzanego w latach 1968 i 1969 konieczne

by艂o przetransportowanie przez w膮skie korytarze w piramidzie oraz

zmontowanie w znanych komorach co najmniej 30 ton urz膮dze艅

technicznych.

Ale ca艂y ten wysi艂ek nie przyni贸s艂 偶adnego rezultatu - je偶eli za

rezultat nie uzna si臋 wynik贸w negatywnych. Nie odkryto ani tajemnych

pomieszcze艅, ani skarb贸w! Cho膰 by膰 mo偶e pomieszczenia takie istniej膮

i nadal s膮 nie odkryte. Nie, komputer wyrzuci艂 zupe艂nie wariackie dane!

Profesor Alvarez stan膮艂 przed zagadk膮 i o艣wiadczy艂 otwarcie, 偶e

rezultaty przecz膮 wszelkim do艣wiadczeniom i prawom fizyki. Po

przerwaniu prac Alvarez powiedzia艂: "Mog膮 pa艅stwo m贸wi膰, 偶e to

czary-mary, albojak chc膮!" A egipski kierownik eksperymentu, dr Amr

Gohed, powiedzia艂 ameryka艅skiemu magazynowi "Time": "Z punktu

widzenia nauki ca艂a ta sprawa jest nieprawdopodobna. To, co dzieje si臋

wewn膮trz piramidy, przeczy wszelkim znanym prawom fizyki i elektro-

niki!" Tak, moi pa艅stwo, piramidy potrafi膮 uparcie broni膰 swoich

zagadek. Ale w艂a艣nie te zagadki, tak nieodgadnione, w艂a艣nie one b臋d膮

- podobniejak w wiekach minionych - wabi膰 takich ludzi jak Alvarez,

a偶 pewnego dnia p臋knie ten twardy orzech do zgryzienia! Mo偶e

do偶yjemy tego dnia... a nasza wiedza p贸jdzie zn贸w o krok dalej.

*

91. Panie von D„niken, to jest gazeta "Bonner Rundschau" z 1 czerwca

1977 roku. Mo偶na tam mi臋dzy innymi przeczyta膰, 偶e, cytuj臋: "Krajowe

Muzeum Renu, kt贸rego archeolodzy dopiero niedawno 艂opat膮 od艂o偶yli ad

acta bajeczk臋 o l膮dowisku istot pozaziemskich, nadal jest zalewane listami

- od mlodzie偶owego klubu UFO po badaczy historii ojczyzny. A przy tym

zagadk臋 t臋 dawno rozwi膮zano: w tym roku mija dok艂adnie 250 lat odk膮d

呕elazny Czlowiek stoi na swoim miejscu. A " Wspomnienia z przyszlo艣ci "

Ericha von D„nikena nadal strasz膮 w umys艂ach jego wielu zwolennik贸w.

Von D„niken twierdzi艂 w swojej ksi膮偶ce, 偶e dolna cz臋艣膰 呕elaznego

Cz艂owieka tkwi w ziemi na g艂臋boko艣ci 28 metr贸w i 偶e jest -jak kolumna

Kuluba w Delhi - jednym z najbardziej tajemniczych zabytk贸w, nie

daj膮cym si臋 wyja艣ni膰 za pomoc膮 klasycznej archeologii. Von D„niken

pyta艂: dlaczego 呕elazny Cz艂owiek nie mo偶e by膰 znakiem bog贸w, kt贸rzy

przybyli na Ziemi臋 z innych planet? Ludzka r臋ka nie stworzy艂aby

w zamierzch艂ych czasach tak ogromnego, nie rdzewiej膮cego 偶elaznego

s艂upa. Tymczasem udowodniono, 偶e Zelazny Cz艂owiek zag艂臋bia si臋

W ziemi臋 nie na g艂臋boko艣膰 28 metr贸w tylko 150 centymetr贸w, 偶e jest

odlewem dokonanym w piecu opalanym w臋glem drzewnym i ostro

rdzewieje. " Koniec cytatu. Jestem bardzo ciekaw, czy odbierze to panu

mow臋!

(Daniken chrz膮ka) Nie, m贸j panie, twierdz臋, 偶e nie odbierze! Nie

jestem tak bardzo zap贸藕niony w rozwoju, ja r贸wnie偶 czyta艂em ten

artyku艂, a poniewa偶 呕elazny Cz艂owiek z Kottenforst prze艣laduje mnie

jak Mr. Kimble, w kt贸rym艣 z nadre艅skich miast mog艂em si臋 spodziewa膰

tego pytania. Jestem na to przygotowany.

W latach ubieg艂ych mia艂em okazj臋 przeczyta膰 szereg artyku艂贸w,

kt贸rych autorzy z艂o艣liwie si臋 ze mnie wy艣miewali... oczywi艣cie nie

przyjmuj膮c do wiadomo艣ci fakt贸w. Po pierwsze: we Wspomnieniach

z przyszlo艣ci nie by艂o ani s艂owa o 呕elaznym Cz艂owieku. Pisa艂em o tym

w ksi膮偶ce 'Siejba i Kosmos' (Aussuat und Kosmos). To takie ma艂e

dziennikarskie byczki, na kt贸re nie zwracam ju偶 uwagi.

Przeczyta艂 pan d艂ugi artyku艂, pozwoli pan, 偶e teraz ja zacytuj臋.

W mojej ksi膮偶ce Siejba i Kosmos rozdzia艂 VI nosi tytu艂 "Rarytasy,

kurioza i spekulacje". Wszystko, co wsadzi艂em do tego rozdzia艂u, nie

by艂o ze sob膮 powi膮zane, powsta艂a mozaika spekulacyjnych wskaza艅

potencjalnych obiekt贸w bada艅. Je艣li chodzi o 呕elaznego Cz艂owieka,

napisa艂em dos艂ownie... cytuj臋: "Nie zawsze trzeba opuszcza膰 spl膮d-

rowane kraje Zachodu, 偶eby zrobi膰 r贸wnie zumiewaj膮ce odkrycia!

W Kottenforst, par臋 kilometr贸w na zach贸d od Bonn, stoi 偶elazny s艂up,

zwany przez miejscowych, jak pisze mi dr Harro Grubert z Kolonii,

呕elaznym Cz艂owiekiem. S艂up wystaje z ziemi na 1,24 m, jego dolna

cz臋艣膰 dochodzi jednak podobno do g艂臋boko艣ci 28 metr贸w." Koniec

cytatu.

Uwa偶ny czytelnik zrozumie, 偶e w przypadku 呕elaznego Cz艂owieka

nie chodzi o znalezisko zbadane przeze mnie na miejscu, lecz o fenomen,

o kt贸rym napisa艂 mi pan dr Harro Grubert z Kolonii. Pisanie o rzeczy

tak kuriozalnej w rozdziale "Rarytasy, kurioza i spekulacje" uwa偶am za

uprawnione, szczeg贸lnie dlatego, 偶e niczego w tek艣cie nie twierdz臋, lecz

co najwy偶ej przytaczam pogl膮dy innej osoby, do tego podaj膮c jej

nazwisko.

Poza tym jestem zadowolony, 偶e miejscowa archeologia po艂o偶y艂a

koniec g艂upiej gadaninie o 呕elaznym Cz艂owieku. Mam mocne podstawy

przypuszcza膰, 偶e bez mojej wskaz贸wki do dzi艣 nie wiedziano by nic

dok艂adniejszego na temat tego 偶elaznego s艂upa.

92. Twierdzi pan jednak r贸wnie偶, 偶e na dziedzi艅cu pewnej 艣wi膮tyni

w Delhi wznosi si臋 nie rdzewiej膮ca kolumna. W "Playboyu" przeczyta艂em

偶e rdzewieje!

Nie rdzewieje! Kiedy autor wywiadu w "Playboyu" powiedzia艂 mi, 偶e

kolumna zacz臋艂a rdzewie膰, uwierzy艂em. Ale rok p贸藕niej by艂em w Delhi

i obejrza艂em kolumn臋. M贸j panie, ona nie rdzewieje!

93. Wiadomo przecie偶, dlaczego nie rdzewieje jej cz臋艣膰 dolna! Miejscowi

ludzie otaczaj膮 kolumn臋 czci膮, caluj膮 j膮 i obejmuj膮. Na skutek tego

kolumna jest stale pokryta warstewk膮 tluszczu, kt贸ry j膮 konserwuje!

O 艣wi臋ta naiwno艣ci! Musz臋 tu uczyni膰 blu藕niercz膮 uwag臋: z rado艣ci膮

patrzy艂bym na Hindus贸w maj膮cych na sk贸rze swoich niedo偶ywionych

cia艂 tyle t艂uszczu, 偶eby przy dotkni臋ciu zostawia膰 jego cz臋steczki na

powierzchni kolumny! Co dzieje si臋 naprawd臋? Przez dotykanie kolum-

ny r臋koma i nogami osadza si臋 na niej ludzki pot, zawieraj膮cy mi臋dzy

innymi poza sol膮 takie ingrediencje jak kwas moczowy, amoniak, kwas

t艂uszczowy i mlekowy, kt贸re s膮 przeciwie艅stwem 艣rodk贸w konser-

wuj膮cych - przy艣pieszaj膮 proces korozji! Najlepiej, jak pan sam tam

pojedzie i przekona si臋, 偶e kolumna naprawd臋 nie rdzewieje!

*

94. Twierdzi pan ci膮gle, 偶e p艂askowy偶 Nazca by艂 lotniskiem. Twierdzenie

to jest nie do obrony. Grunt Nazca jest o wiele za mi臋kki, 偶eby m贸g艂 tam

wyl膮dowa膰 jakikolwiek aparat lataj膮cy!

Przypisuje mi pan co艣, czego nie powiedzia艂em ani nie napisa艂em!

Ju偶 we Wspomnieniach zprzyszlo艣ci m贸wi艂em jasno i wyra藕nie: "Dzi艣

nie da si臋 jeszcze powiedzie膰 z ca艂膮 pewno艣ci膮, czy p艂askowy偶 Nazca

istotnie by艂 kiedykolwiek lotniskiem... co jest zdro偶nego w przypusz-

czeniu, 偶e linie zosta艂y wykre艣lone, aby przekaza膰 'bogom' nast臋puj膮c膮

informacj臋: L膮dujcie tutaj! Wszystko jest przygotowane zgodnie z wa-

szymi rozkazami! By膰 mo偶e budowniczowie geometrycznych figur nie

zdawali sobie sprawy, co w rzeczywisto艣ci robi膮, ale mo偶liwe, 偶e

wiedzieli, czego 'bogowie' potrzebuj膮 do l膮dowania."

W ksi膮偶ce 'Z powrotem do gwiazd' wyja艣ni艂em jednoznacznie, 偶e

p艂askowy偶 Nazca nie by艂 lotniskiem. Pisa艂em, 偶e linie z Nazca mogli

stworzy膰 dawni mieszka艅cy tego paskowy偶u, a by艂y one wyrazem czego艣

w rodzaju kultu cargo. Powodem i przyczyn膮 powstania takiego kultu

mog艂o by膰 oczywi艣cie wcze艣niejsze wyl膮dowanie tam istot pozaziems-

kich. Na marginesie: twierdzenie, jakoby pod艂o偶e p艂askowy偶u by艂o nie

do艣膰 twarde, to prawdziwa bzdura. Czy je艣li my艣li si臋 o l膮dowaniu,

trzeba od razu widzie膰 Jumbo Jeta, kt贸rego ko艂a wywieraj膮 na grunt

nacisk paru tysi臋cy ton? Prosz臋 sobie wyobrazi膰 aparatur臋 lataj膮c膮,

kt贸ra porusza si臋 na zasadzie antygrawitacji! Prosz臋 te偶 pomy艣le膰

o poduszce powietrznej!

95. Pa艅skie interpretacje s膮 wzi臋te z sufitu! Archeolodzy przecie偶 dowie-

dli, 偶e p艂askowy偶 Nazca by艂 miejscem startu balon贸w...

Co pan powie! Znam oczywi艣cie ksi膮偶k臋 Jima Woodmana, prezen-

tuj膮c膮 t臋 teori臋. Ale musz臋 od razu powiedzie膰, 偶e nie wp艂ywa ona

w najmniejszym stopniu na moje dotychczasowe interpretacje. Daj臋

panu tysi膮c funt贸w, je艣li mi pan udowodni, 偶e kiedykolwiek twier-

dzi艂em, jakoby Inkowie nie latali balonami! Ale co do balon贸w - od

kiedy to potrzebuj膮 pasaw startowych? Na marginesie: Jim Woodman

u偶y艂 do startu swojego balonu dopalacza - jest to dysza stosowana

w olejowych systemach grzewczych. Czego艣 takiego, moi pa艅stwo,

Inkowie nie mieli na pewno!

96. W zatoce Pisco jest wielki znak, wygl膮daj膮cy jak kandelabr i skiero-

wany w niebo. Twierdzi艂 pan, 偶e je艣li pa艅ski pomys艂 co do p艂askowy偶u

Nazca jest sluszny, to podobne znaki jak w zatoce Pisco powinny si臋

r贸wnie偶 znajdowa膰 dalej na poludnie od Nazca. Czy znalaz艂 je pan?

Tak. Moje przypuszczenie si臋 potwierdzi艂o. W ostatnich latach

znaleziono ogrornne znaki na urwistych wybrze偶ach Peru i Chile.

Pokazano je w moim filmie "Pos艂anie bog贸w".

*

97. M贸wi pan 偶e istoty pozaziemskie stworzy艂y pos膮gi na Wyspie

Wielkanocnej. Ale Thor Heyerdahl wykaza艂 w swojej ksi膮偶ce "Aku-Aku ",

偶e te olbrzymy zrobili przodkowie dzisiejszych mieszka艅c贸w. Heyerdahl

poleci艂 taki pos膮g wyku膰 ze ska艂y, przetransportowa膰 i ustawi膰 w pozycji

pionowej. Twierdzi poza tym, 偶e w pos膮gach tych wyspiarze uwiecznili

swoich najdawniejszych przodk贸w.

Powiem kr贸tko, 偶eby nie nudzi膰 s艂uchaczy, kt贸rzy przeczytali dok艂ad-

nie moj膮 teori臋 na temat Wyspy Wielkanocnej. Nie m贸wi艂em, 偶e pos膮gi

te stworzy艂y istoty pozaziemskie. M贸wi艂em, 偶e obcy kosmonauci mogli

da膰 pramieszka艅com wyspy narz臋dzia, dzi臋ki kt贸rym da艂o si臋 urzeczy-

wistni膰 t臋 tytaniczn膮 prac臋 kamieniarsk膮.

Musz臋 powiedzie膰, 偶e to zadziwiaj膮ce, jak d艂ugi 偶ywot ma bajeczka,

jakoby na polecenie Thora Heyerdahla wykuto statu臋 ze ska艂 wulkanicz-

nych krateru Rano Raraku! Prawd膮 jest tylko to, 偶e poleci艂 pos膮g

wyku膰. Prawd膮 jest, 偶e poleci艂 wyspiarzom obrabia膰 ska艂臋 prymityw-

nymi pi臋艣ciakami. Pi臋艣ciakami, kt贸rych kilkaset znaleziono w kraterze.

Skutek tego rozpaczliwego kucia mo偶na ogl膮da膰 po dzi艣 dzie艅: kreska,

zadrapanie, maj膮ce kilka milimetr贸w d艂ugo艣ci i szeroko艣ci. Prawd膮 jest,

偶e Heyerdahl poleci艂 jeden z pos膮g贸w przetransportowa膰 kawa艂ek

a potem ustawi膰 w pozycji pionowej. Do tego do艣wiadczenia pos艂u偶ono

si臋 pos膮giem bardzo ma艂ym, o ile nie najmniejszym. Nie by艂a to wi臋c

偶adna z owych monumentalnych postaci, maj膮cych do 20 m wysoko艣ci

a wa偶膮cych 50 ton! W do艣wiadczeniu Heyerdahla pos艂u偶ono si臋 rolkami

drewnianymi, linami i kamieniami. Odwa偶臋 si臋 nadal podawa膰 w w膮tp-

liwo艣膰 fakt, 偶e na niewielkiej, pozbawionej drzew wyspie by艂o kiedykol-

wiek do艣膰 drewna na rolki i lin do transportu tych kolos贸w.

Zupe艂nie absurdalne natomiast jest wci膮偶 powracaj膮ce twierdzenie,

jakoby wyspiarze uwiecznili w tych pos膮gach swoich przodk贸w. Prosz臋

tylko popatrze膰 na te g艂owy o niskich czo艂ach, przypominaj膮ce g艂owy

robot贸w, w膮skie usta, chude, proste nosy i g艂臋boko osadzone oczy! Tak

nie wygl膮da 偶aden Polinezyjczyk.

Wiele razy by艂em na Wyspie Wielkanocnej. Jeszcze dzi艣 ponad 200 nie

gotowych pos膮g贸w stoi "przyklejonych" do krateru wygas艂ego wul-

kanu. Zmierzy艂em odleg艂o艣膰 dziel膮c膮 law臋 od poszczeg贸lnych pos膮g贸w.

Mi臋dzy lit膮 ska艂膮 a czo艂em by艂y odst臋py szeroko艣ci 1,30 m, odst臋py,

kt贸rych d艂ugo艣膰 dochodzi艂a do 32 m. Szcz臋艣liwy, kto b臋dzie mia艂 do艣膰

wiary, aby uwierzy膰, 偶e tak ogromne ilo艣ci ska艂y usuni臋to pos艂uguj膮c si臋

prymitywnymi pi臋艣ciakami. Sk艂aniam si臋 ku hipotezie, przedstawionej

przeze mnie w ksi膮偶ce M贸j 艣wiat w obrazach. Nie jest to przekonanie

tylko moje, podziela je wielu ludzi, kt贸rzy byli na Wyspie Wielkanocnej:

teoria pi臋艣ciak贸w nie rozwi膮zuje zagadki. Stosowano tu zapewne

narz臋dzia nam nie znane.

98. Dzi艣 wiecz贸r pokazywa艂 pan znowu p艂yt臋 nagrobn膮 z Palenque i zn贸w

pan twierdzi艂, 偶e to wizerunek astronauty. Jestem doktorantem na

wydziale archeologii. Powiem panu, 偶e t臋 p艂yt臋 w jej historycznym uk艂adzie

mo偶na wyja艣ni膰 pod ka偶dym wzglgdem. Nie przedstawia ona w 偶adnym

razie astronauty, lecz w艂adc臋 Palenque, zapadaj膮cego w symboliczn膮

gardziel mitologicznego potwora. Przy ko艅cu siedziska nie ma te偶 偶adnych

promieni, jak ma pan zwyczaj twierdzi膰 - s膮 to po prostu stylizowane

w艂osy boga Burzy. Przednia za艣 cz臋艣膰 p艂yty przedstawia w 艣rodku krzy偶

偶ycia, okre艣lany te偶 cz臋sto mianem drzewa 偶ycia. Drzewo to jest

archeologii dobrze znane, mo偶naje znale藕膰 na r贸偶nych dawnych stelach

Maj贸w. Poza tym na p艂ycie nagrobnej wida膰 kilka symboli astronomicz-

nych, kt贸re, je艣li pan zechce, mog臋 panu wyja艣ni膰 ze szczeg贸lami.

Dlaczego nie przyjmie pan tych fakt贸w do wiadomo艣ci, tylko obnosi si臋

ci膮gle z t膮 swoj膮 bajeczk膮 o astronaucie? (S艂abe oklaski)

Panie doktorze in spe, czy wolno mi uprzejmie pana zapyta膰, w jakim

innym mie艣cie Maj贸w widziano kiedykolwiek m臋偶czyzn臋 w takiej

pozycji jak na p艂ycie nagrobnej z Palenque?

99. No tak, drugiej postaci w takiej pozycji rzeczywi艣cie nie mma, ale

wi臋kszo艣膰 z tego, co wida膰 wok贸艂, jest archeologom znane.

Mo偶e znane, ale nie wyja艣nione! Zechcia艂by mi pan, prosz臋, wyja艣ni膰,

co m贸wi napis biegn膮cy wok贸艂 p艂yty?

100. Bardzo dobrze pan wie, 偶e to niemo偶liwe! Kilka symboli tego napisu

to oczywi艣cie symbole astronomiczne, ale ca艂o艣ci nie da艂o si臋 odczyta膰.

Widzi pan, teraz ja trafi艂em w pa艅ski czu艂y punkt! O to mi chodzi艂o!

Widzimy tu cz艂owieka siedz膮cego w jakby kapsule... a ca艂o艣膰 okre艣la si臋

mianem "mitologicznego potwora"! Cz艂owiek ten siedzi w nader

niezwyk艂ej pozycji, obs艂uguje obiema, naprawd臋 delikatnymi i wcale nie

potwornymi rgkoma jakie艣 przyciski. A ca艂a p艂yta jest obramowana

tajemniczym pismem, kt贸re, jak pan sam przyzna艂, nie zosta艂o do dzi艣

odczytane.

Bez wahania jestem got贸w przyzna膰 panu racj臋, 偶e wiele symboli z te

cudownej p艂yty jest znanych, jak cho膰by wymienione przez pana drzewo

偶ycia. Ale czy "znane" znaczy dla pana r贸wnie偶 "w艂a艣ciwie zinter-

pretowane"?! Nie jest to dla mnie tak do ko艅ca pewne z naukowego

punktu widzenia...

We藕my za przyk艂ad drzewo 偶ycia! Niech pan b臋dzie tak dobry

i wyja艣ni, co to jest w艂a艣ciwie "drzewo 偶ycia"? Jak dot膮d nie mia艂em

szcze艣cia zobaczy膰 drzewa 偶ycia. Dzi艣 przez drzewo 偶ycia rozumiemy

jakby drzewo genealogiczne, ale artystom Maj贸w na pewno nie chodzi艂o

o przedstawienie czego艣 takiego za pomoc膮 drzewa 偶ycia, bo ich

wizerunek przedstawia w istocie tylko gruby kloc z poprzeczn膮 belk膮.

Sk膮d wi臋c "drzewo 偶ycia"? Kto pierwszy obdarzy艂 ten tw贸r mianem

"drzewa 偶ycia"? Mog臋 panu powiedzie膰, jak to by艂o, bo prze艣ledzi艂em t臋

histori臋 w literaturze fachowej.

"Drzewo 偶ycia" jest ulubionym motywem 艣wiatowej archeologii.

Pojawia si臋 ju偶 na starosumerskich piecz臋ciach, tam jednak wygl膮da

zupe艂nie inaczej ni偶 pa艅skie "drzewo 偶ycia" Maj贸w! Z "drzewem 偶ycia"

mieli ju偶 nawet do czynienia Adam i Ewa w raju. Ale nawet etymolodzy

s膮 wyj膮tkowo zgodni twierdz膮c, 偶e nie chodzi tu o prawdziwe drzewo.

To drzewo ma charakter wy艂膮cznie symboliczny. Ale tylko B贸g wie, czy

to prawda, poniewa偶 pomys艂, 偶e w przypadku tych przedstawie艅 chodzi

jakoby o "drzewo 偶ycia", jest pomys艂em naszym, nie naszych przodk贸w,

kt贸rzy to dzie艂o stworzyli!

Kiedy pierwsi archeolodzy znale藕li w jukata艅skiej d偶ungli miejsca,

gdzie wida膰 by艂o co艣 podobnego do krzy偶a z p艂yty nagrobnej z Palenque,

ochrzcili te krzy偶e mianem "drzewa 偶ycia" - w ten spos贸b poj臋cie to

wesz艂o do literatury maistycznej. Gdziekolwiek znaleziono teraz stele

Z podobnymi krzy偶ami, by艂y to - czary-mary - od razu "drzewa

偶ycia"! Las "drzew 偶ycia" przes艂oni艂 nam zasadniczy problem. Ale od

tego czasu studenci archeologii "wiedz膮", 偶e tw贸r ten jest "drzewem

偶ycia" - niczym innym. Ucz膮 si臋 tego z pokolenia na pokolenie, ale czy

cho膰jeden si臋 nad tym przez chwil臋 zastanawia艂? Nie, to przecie偶 te偶 nie

jest bezpieczne. Kto chce, 偶eby go brano powa偶nie, powtarza bezmy艣l-

nie obowi膮zuj膮c膮 teori臋. Kto tego nie robi, staje si臋 niepowa偶ny i nie ma

prawa ssa膰 z piersi Almae Matris!

W ten spos贸b w literaturze archeologicznej pojawiaj膮 si臋 takie poj臋cia

jak "drzewo 偶ycia", wyrastaj膮 niewiarygodne "stylizowane w艂osy boga

Burzy", a "mitologiczne potwory" otwieraj膮 "gardziel". Niech pan

poprosi laika, 偶eby uwa偶a艂 to za bardziej naukowe! Poj臋cie jest

my艣lowym odzwierciedleniem ca艂o艣ci istotny膰h cech przedmiot贸w czy

zjawisk. Jak mo偶e pan post臋powa膰 tak arbitralnie z poj臋ciami, dla

kt贸rych nie istnieje tre艣膰 i podstawa?! Tylko dlatego, 偶e si臋 pan tego

nauczy艂? Prosz臋, niech pan zbuntuje si臋 cho膰 w tymjednym, konkretnym

przypadku! Ma pan do czynienia z odkryciami nie maj膮cymi najmniej-

szej warto艣ci.

Mo偶e pan mi wierzy膰, r贸wnie dok艂adnie jak pan przeczyta艂em

archeologiczne prace s艂ynnego badacza Paula Riveta i odkrywcy p艂yty

nagrobnej, dr. Ruza, znam ich interpretacje p艂yty nagrobnej z Palenque

- ale si臋 z nimi nie zgadzam! Je偶eli sens interpretacji polega na

uszeregowaniu bezsens贸w, wtedy przestaje to mie膰 dla mnie jakikolwiek

sens! (Oklaski)

Je偶eli z 偶adnej interpretacji nic nie wynika, wtedy nale偶y, prosz臋

bardzo, mie膰 odwag臋 si臋 nieco wychyli膰! Nie wiem, co pocz膮膰 ze

"stylizowanymi w艂osami brody boga Burzy", bo po pierwsze nie jest to

dla mnie b贸g Burzy, a po drugie - je艣li ju偶! - ten b贸g Burzy nie ma

w艂os贸w na brodzie, do tego daj膮cych si臋 ustylizowa膰!

Dyskutowa膰 chcia艂bym z pa艅stwem - niech mi wi臋c pa艅stwo

wybacz膮 ten przyd艂ugi dialog! - najch臋tniej dyskutowa艂bym z pa艅st-

wem na temat wieku p艂yty nagrobnej z Palenque. Do pa艅stwa wiadomo-

艣ci: powstanie 艢wi膮tyni Inskrypcji, w kt贸rej znajduje si臋 p艂yta, datuje si臋

na oko艂o 600 rok po Chr. A jest to czas, kiedy moje wizyty bog贸w

stanowi艂y ju偶 odleg艂膮 przesz艂o艣膰.

A jednak: Na ile pewne jest to datowanie? Szanowny panie doktorze

ln spe, nie b臋dzie pan zapewne kwestionowa艂 faktu, 偶e w minionych

latach trzeba by艂o wci膮偶 przesuwa膰 daty wstecz. Trzeba by艂o dokony-

wa膰 poprawek dat uzyskanych za pomoc膮 metody 14C, jakoby muro-

wanej! Kto b臋dzie twierdzi艂, 偶e p艂yta nagrobna z Palenque nie jest by膰

mo偶e pierwszym przedstawieniem tego rodzaju?! Czy wcze艣niej nie by艂o

takiego wizerunku, kt贸ry w Palenque powt贸rzono w takiej wielko艣ci

i grubo艣ci? W ko艅cu kalendarz Maj贸w zaczyna si臋 ponad 3000 lat prz.

Chr. W jaki spos贸b i dlaczego? Wed艂ug archeologii Maj贸w wtedy nie

by艂o! Bez opor贸w dam si臋 zaraz nawr贸ci膰 pa艅stwu albo jakiemu艣

archeologowi, je艣li przedstawi mi si臋 przekonuj膮ce wyja艣nienie zagadki

Palenque. Nie nawr贸c膮 mnie pa艅stwo, je艣li zn贸w us艂ysz臋 co艣 wy艣wiech-

tanego ! (Oklaski)

101. Panie von Daniken, nasza dyskusja na temat symboliki Maj贸w przed

forum, kt贸re jak wida膰 sk艂ada si臋 przede wszystkim z pa艅skich zwolen-

nik贸w, nie ma wielkiego sensu. Przedtem zaprosi艂 pan jedn膮 pani膮 na

kieliszek wina. Mog臋 si臋 do艂膮czy膰? S膮dz臋, 偶e m贸g艂bym da膰 panu kilka

u偶ytecznych wskaz贸wek.

Z najwi臋ksz膮 przyjemno艣ci膮. Zobaczymy si臋 po dyskusji.

102. Pa艅skie odpowiedzi na pytania m艂odego archeologa udowodni艂y mi,

偶e nie zwraca pan uwagi na 偶adne dane archeologiczne, wa偶ne jest dla pana

tylko wlasne zdanie. Tak nie mo偶na, panie von Daniken! To niew艂a艣ciwa

metoda! Jest pan ignorantem!

Nie znajdzie pan w tej sali nikogo, kto poprze pa艅skie twierdzenie.

Nie powiedzia艂em, 偶e wa偶ne jest tylko moje zdanie, powiedzia艂em tylko,

偶e na nic zdadz膮 mi si臋 dotychczasowe oficjalne wyja艣nienia na temat

p艂yty nagrobnej z Palenque. Czy pan tego nie s艂ysza艂? W 592 roku przed

Chrystusem bogowie odwiedzili proroka Ezechiela. Zdenerwowa艂a ich

w贸wczas g艂upota naszych przodk贸w. Powiedzieli prorokowi: "Synu

cz艂owieczy! Mieszkasz po艣r贸d domu przekory, kt贸ry ma oczy, aby

widzie膰, a jednak nie widzi, ma uszy, aby s艂ysze膰, a jednak nie s艂yszy,

gdy偶 to dom przekory." Prosz臋 bez uprzedze艅 obejrze膰 sobie p艂yt臋

nagrobn膮. Mo偶e spojrzy pan na ni膮 w艂a艣ciwie!

103. Twierdzi pan, 偶e p艂yt臋 nagrobn膮 wyrze藕bi艂y istoty pozaziemskie.

Dobrze, tylko po co?

Imputuje mi pan co艣, czego nie powiedzia艂em! Reprezentuj臋 co naj-

wy偶ej pogl膮d, 偶e arty艣ci Maj贸w stworzyli j膮 wed艂ug wzor贸w albo wyo-

bra偶e艅, jakie otrzymali od jednego ze swoich niebia艅skich bog贸w. Poza

tym nawet przypuszczenie, 偶e istota pozaziemska nanios艂a surowy szkic

na p艂yt臋, nie by艂oby trudne do wykazania! Cel takiego post臋powania

by艂by taki, jaki w艂a艣nie osi膮gni臋to: p贸藕niejsze pokolenia mia艂yby

podda膰 pod dyskusj臋 wizerunek istoty lec膮cej w Kosmosie! M贸wi艂em ju偶

chyba dzi艣 wiecz贸r, 偶e takie 艣lady mog艂y by膰 pozostawiane przez obcych

rozmy艣lnie. Mo偶e z ca艂o艣ci tych 艣lad贸w da si臋 wysnu膰 wniosek - na

przyk艂ad kiedy odczyta si臋 napis obramowuj膮cy p艂yt臋 nagrobn膮 - mo偶e

da si臋 wysnu膰 wniosek co do po艂o偶enia logiczno-matematycznego

punktu, w kt贸rym z艂o偶ono kapsu艂臋 czasu! Gdyby bogowie nie pozo-

stawili znak贸w zapytania, to by艣my ich nie szukali. Ale p艂yta nagrobna

z Palenque odnios艂a frapuj膮cy sukces! Od chwili, kiedy widoczn膮 tam

posta膰 zinterpretowa艂em jako astronaut臋, dyskutuje si臋 na jej temat!

W nauce 艣cis艂ej, na przyk艂ad w fizyce, w chemii, jest tak, 偶e za艂o偶enie

uwa偶a si臋 za s艂uszne, dopiero gdy rezultaty eksperyment贸w nie pozwol膮

na wysnucie innego wniosku. W archeologii, podobnie jak w innych

naukach nie艣cis艂ych, nie ma niestety takiej dok艂adno艣ci, bo po prostu nie

mamy do czynienia z wiedz膮 艣cis艂膮. Wszelkie hipotezy dotycz膮ce

naszych przodk贸w ulegaj膮 ci膮g艂ym zmianom, nawet fachowcy zmienia-

j膮 je bezustannie - krzycz膮c o tym na ca艂e gard艂o albo robi膮c to

milczkiem - podrzucaj膮c coraz to nowe hipotezy. A jak d艂ugo hipotezy

nie s膮 do ko艅ca przekonuj膮ce, mo偶na je tylko, trzeba je podawa膰

w w膮tpliwo艣膰. Z rado艣ci膮 trzeba wita膰 ka偶d膮 now膮 interpretacj臋. Nie

znosz臋 stagnacji, m贸j panie, a to czego pan ode mnie wymaga,

nazywaj膮c mnie ignorantem, nie jest niczym innym jak stagnacj膮: mam

by膰 grzeczny, mie膰 takie zapatrywania, jakich si臋 uczy, i nie my艣le膰

samowolnie i wichrzycielsko. M贸j panie, w pa艅skich oczach wol臋 by膰

ignorantem! (Oklaski)

104. I pan, i doktorant archeologii m贸wil, 偶e nie odczytano dot膮d napisu

z p艂yty nagrobnej z Palenque. Ale ja czytalem takie t艂umaczenie dokonane

przez profesora archeologii dr. Pantela, s膮dzg wi臋c...

Student archeologii:

Czy mog臋 odpowiedzie膰? Dzi臋kuj臋! To rzekome odczytanie jest ca艂kowi-

cie dowolne i pod ka偶dym wzglgdem nieprawdziwe. W interpretacji tej na-

wet znaki, odczytane ju偶 z pewno艣ci膮, s膮 zintepretowane w niew艂a艣ciwy

spos贸b.

Dzi臋kuj臋 za fachow膮 pomoc. Nie wiedzia艂em o tym!

*

105. Pisze pan o maszynie z Antikythery, kt贸ra znajduje si臋 podobno

w Muzeum Archeologicznym w Atenach. Bylem tam latem- ta maszyna

nie istnieje!

Ta maszyna istnieje, m贸j panie! Inaczej nie przedstawi艂bym jej

w ksi膮偶ce 'M贸j 艣wiat w obrazach'! Zamieszczone tam zdj臋cia da艂 mi

renomowany niemiecki pracownik telewizji Ernst von Khuon, kt贸ry

nakr臋ci艂 zreszt膮 film na ten temat. T臋 pe艂n膮 zagadek maszyn臋, powsta艂膮

nie p贸藕niej ni偶 sto lat przed nasz膮 rachub膮 czasu, odkry艂 w 1901 roku

archeolog Valerios Staios w艣r贸d r贸偶nych rupieci wydobytych z wraku

pewnego statku, le偶膮cego na g艂臋boko艣ci 60 m. Angielski fizyk i matema-

tyk Derek de Solla Price zbada艂 maszyn臋 i napisa艂 ksi膮偶k臋 na jej temat.

Mog臋 panu powiedzie膰, dlaczego jej pan nie widzia艂: po pierwsze jest

jednym z najdro偶szych eksponat贸w muzeum... po drugie - ten

zdumiewaj膮cy mechanizm jest nadal badany. Rozmawia艂em z nauko-

wcami, kt贸rzy badali maszyn臋. Wszyscy m贸wili, 偶e ma zdumiewaj膮c膮

dok艂adno艣膰, 偶e wykazuje odchylenia tylko o 1/10 mm, a 40 k贸艂 z臋batych

o 240 z臋bach zaz臋bia si臋 bez zarzutu.

Je偶eli chcia艂by pan dowiedzie膰 si臋 czego艣 wi臋cej na ten temat, mo偶e

pan o tym przeczyta膰 w mojej ksi膮偶ce.

Nie widzia艂 pan maszyny z Antikythery - powiedzia艂em dlaczego.

Zgodzi si臋 pan ze mn膮, 偶e nie mo偶na sfilmowa膰 czego艣, co nie istnieje!

Pozwoli pan, 偶e w zwi膮zku z tym wymieni臋 przypadek zaiste niewiarygo-

dny.

W ksi膮偶ce M贸j 艣wiat w obrazach przedstawi艂em staroegipski model

samolotu, na kt贸rym wida膰 jakie艣 hieroglify. W tek艣cie opisa艂em ten

kuriozalny model.

Zanotowa艂em, 偶e odkryto go w 1989 roku w pewnym grobowcu

w Sakkarze i 偶e powieszono przy nim tabliczk臋 "ptak" oraz pod t膮

nazw膮 wci膮gni臋to do katalogu Muzeum Egipskiego. Pod numerem

6347, jak twierdz膮 藕r贸d艂a, znajdowa艂 si臋 ten eksponat po艣r贸d gromady

innych staroegipskich "ptak贸w"... a偶 w 1969 roku dziwnego ptaka

wyj臋to z gniazdka i zdemaskowano - by艂o to "kuku艂cze jajo".

Co si臋 sta艂o?

Doktor Khalil Messiha obejrza艂 "ptaka" i zacz膮艂 co艣 podejrzewa膰.

W przeciwie艅stwie do innych ptak贸w numer 6347 mia艂 nie tylko

proste skrzyd艂a, lecz r贸wnie偶 statecznik pionowy.

Dr Massiha zaj膮艂 si臋 nieznanym ptakiem i znalaz艂 na nim wyryty

delikatnie znak hieroglificzny pa-diemen, co po staroegipsku znaczy

"dar Amona".

Kim by艂 Amon? Amon by艂 "panem wiatru", wszed艂 w symbioz臋

z bogiem S艂o艅ca i awansowa艂 na "boga 艢wiat艂a".

Po przeprowadzeniu dok艂adnych bada艅 wiadomo dzi艣, 偶e numer 6347

jest modelem samolotu. Zrobiono go z drewna, wa偶y 39,12 g, jest

w dobrym stanie. Rozpi臋to艣膰 skrzyde艂 wynosi 18 cm, cz臋艣膰 kad艂uba

wystaj膮ca przed skrzyd艂a ma 3,2 cm d艂ugo艣ci, d艂ugo艣膰 za艣 ca艂kowita to

14 cm.

Dzi贸b samolotu, ko艅ce skrzyde艂 oraz kad艂ub maj膮 aerodynamiczne

kszta艂ty. Poza symbolicznym okiem i dwiema kr贸tkimi liniami pod

skrzyd艂ami nie ma 偶adnych zdobie艅, brak r贸wnie偶 podwozia.

W styczniu I972 roku w Egipskim Muzeum Staro偶ytno艣ci otwarto

wystaw臋 staroegipskich modeli samolot贸w. Dr Abdul Quader Hatem,

przedstawiciel premiera oraz minister lotnictwa Ahmed Moh zaprezen-

towali publiczno艣ci 14 staroegipskich modeli samolot贸w.

Moi pa艅stwo, rnam kombinatoryczn膮 fantazj臋, ale nie stosuj臋 jej

nigdy, przedstawiaj膮c sprawdzone, namacalne fakty. Nazwy i daty

czerpi臋 z dokument贸w. Tak by艂o i tym razem.

Nie wierzy艂em w艂asnym oczom, kiedy 26 marca 1976 roku w zuryskim

"Tagesanzeiger" przeczyta艂em artyku艂 profesora von Ditfurtha, w kt贸-

rym twierdzi on, 偶e by艂 w Kairze i pr贸bowa艂 na miejscu zbada膰

opublikowane przeze mnie fakty, ale w ca艂ym muzeum nie by艂o ani

jednego "modelu samolotu". Pod podanym przeze mnie numerem

katalogowym zobaczy艂 mumi臋 Tutmosisa III. Pan von Ditfurth pyta艂 te偶

o to dyrektora naukowego muzeum, ten jednak nigdy - tyle pan von

Ditfurth - nie widzia艂 przedmiotu zilustrowanego w mojej ksi膮偶ce.

Po przeczytaniu artyku艂u w "Tagesanzeiger" krew mnie zala艂a.

Napisa艂em do redakcji list z dokumentami potwierdzaj膮cymi moje

wypowiedzi, prosz膮c o ich przekazanie panu von Ditfurthowi.

Zn贸w nie mog艂em uwierzy膰 w艂asnym oczom, kiedy profesor w kolej-

nym li艣cie, ignoruj膮c nades艂ane przeze mnie dokumenty, powt贸rzy艂

swoje insynuacje. Chcia艂bym tu panu profesorowi von Ditfurthowi

jeszcze raz przypomnie膰, 偶e jako naukowiec ma obowi膮zek m贸wienia

prawdy.

Zak艂ada艂em, 偶e profesor umie czyta膰 i powie sobie, 偶e je艣li co艣 zosta艂o

sfotografowane, istnieje na pewno, oraz 偶e wiele nazwisk fachowc贸w

i zwi膮zanych z nimi fakt贸w nale偶y sprawdzi膰!

Moi pa艅stwo, ten sam profesor jeszcze raz obwie艣ci艂 jesieni膮 1977

roku czarno na bia艂ym swoje nieprawdziwe twierdzenia! W biuletynie

koncernu farmaceutycznego powt贸rzy艂 dok艂adnie t臋 sam膮 histori臋.

Kiedy zrobi艂 to po raz pierwszy, nie by艂o jeszcze flmu "Pos艂anie

bog贸w". Je偶eli b臋dzie mi insynuowa膰, 偶e wizerunek modelu samolotu

kaza艂em zrobi膰 w jakim艣 warsztacie i sfotografowae w atelier foto-

graficznym, to b臋dzie m贸g艂 dok艂adnie obejrze膰 nafilmie przedstawiony

Przez mnie model samolotu ze wszystkich stron - z lewej, z prawej,

z g贸ry i z do艂u. Ernst Wildt filmowa艂 model w Muzeum Egipskim

w Kairze! Na zdj臋cia modelu Wildt zu偶y艂 kilkaset metr贸w ta艣my,

znacznie wi臋cej ni偶 wykorzystano w filmie. To wystarczy chyba nawet

komu艣 takiemu jak pan von Ditfurth!

Widz膮 wi臋c pa艅stwa, jak subtelne i niezwykle powa偶ne "argumenty"

wytacza si臋 przeciwko mnie. Bo jestem niewygodny. Bo jestem niezale偶-

ny...

Poza tym ka偶dy powinien wiedzie膰, 偶e je偶eli w muzeum jaki艣

przedmiot nie jest akurat eksponowany, to nie znaczy to, 偶e nie istnieje!

Istnieje zar贸wno maszyna z Antikythery, jak i staroegipski model

samolotu!

106. S艂ysza艂em, a s膮dz臋, 偶e co艣 takiego jest te偶 w kt贸rej艣 z pa艅skich

ksi膮偶ek, 偶e nie istnrej膮 ju偶 prawdziwe stare r臋kopisy ani prawdziwe stare

ksi臋gi. Chodzi mi o ksi臋gi pisane podczas budowy piramid albo jeszcze

wcze艣niej. Wszystkie te stare ksi臋gi zosta艂y podobno zniszczone. Mo偶e

nam pan opowiedzie膰 o niszczeniu ksi膮偶ek?

Przypominam sobie, 偶e profesor Bellamy, autor pierwszych nauko-

wych ksi膮偶ek o Tiahuanaco, da艂 przegl膮d niszczenia ksi膮偶ek w staro偶yt-

no艣ci. Wiekowy profesor Bellamy mieszka dzi艣 w Wiedniu, znamy si臋

osobi艣cie.

Historii ludzko艣ci uczymy si臋 w szkole na podstawie listy wojen,

w ko艅cu wiemy w miar臋 dobrze, kto z kim walczy艂. Z kultur膮, z kultur膮

ludzko艣ci ma to wszystko niewiele wsp贸lnego, bo ludzko艣膰 straci艂a na

skutek niszczenia ksi膮偶ek, na skutek niszczenia biliotek znacznie wi臋cej

ni偶 przez t臋 czy tamt膮 wojn臋. Wojny zmienia艂y uk艂ady si艂 na mapie.

Palenie ksi膮g zubo偶a艂o ca艂膮 ludzko艣膰. A absurdalne, idiotyczne jest to,

偶e te pisemne przekazy zosta艂y zniszczone w bardzo niewielkiej cz臋艣ci na

skutek kl臋sk 偶ywio艂owych, kt贸re r贸wnie偶 wyrz膮dzi艂y w tej dziedzinie

szkody, 偶e tylko niewielk膮 ich cz臋艣膰 zniszczy艂a sama przyroda...

Cz艂owiek sam niszczy艂 w艂asn膮 histori臋 i w艂asn膮 wiedz臋. R贸偶ne auto daf鈥,

jak si臋 delikatnie okre艣la palenie ksi膮偶ek, zdarza艂y si臋 w ka偶dej epoce,

zdarzaj膮 si臋 nawet dzi艣, dzi艣 jednak nie s膮 ju偶 tak straszne, nie s膮 ju偶 tak

ostateczne jak dawniej - dzi艣 ksi膮偶ki nie istniej膮 tak jak w pradawnych

czasach w jednym czy dw贸ch egzemplarzach. Dzi艣 ksi膮偶ki potrafi膮

prze偶y膰 pr贸by ich unicestwienia. Hitler pali艂 wprawdzie w Niemczech

nie lubiane ksi膮偶ki, ale ich egzemplarze przetrwa艂y dzi臋ki Bogu gdzie

indziej na 艣wiecie.

Historia ludzko艣ci zawiera wiele bia艂ych plam! Pyta艂 pan o ksi臋gi

z okresu budowy piramid... 呕adna nie dotrwa艂a do naszych czas贸w!

Dzi艣 wiadomo tylko, 偶e faraon Ramzes III stworzy艂 wielk膮 biblio-

tek臋. Nic z niej nie zosta艂o! W staro偶ytno艣ci m膮drzy w艂adcy poszuki-

wali i gromadzili wprawdzie wci膮偶 ksi臋gi, tworzyli niezmordowanie

nowe biblioteki, ale kolejne wojny zaborcze niszczy艂y je za ka偶dym

razem.

Dopiero po poznaniu paru liczb cz艂owiek zaczyna sobie mgli艣cie

u艣wiadamia膰, co poch艂on臋艂y p艂omienie. Fachowcy oceniaj膮, 偶e zbiory

biblioteki aleksandryjskiej liczy艂y ponad 700 000 pergamin贸w. Ani

jeden nie przetrwa艂 nie naruszony! Kiedy w 47 r. po Chr. wojska Cezara

szala艂y w Aleksandrii, podpalaj膮c domy, sp艂on臋艂a r贸wnie偶 biblioteka.

Kiedy po jego 艣mierci Kleopatra - wiedz膮 pa艅stwo, tych dwoje co艣

艂膮czy艂o - wr贸ci艂a do Egiptu, otrzyma艂a w darze od biblioteki z Per-

gamonu w Azji Mniejszej 200 000 rolek pergamin贸w, kt贸re zn贸w sta艂y

si臋 w Aleksandrii podstaw膮 kolejnej biblioteki. Nic, zupe艂nie nic nie

pozosta艂o, bo oko艂o 200 lat p贸藕niej cesarz rzymski Dioklecjan kaza艂

zniszczy膰 bibliotek臋. Nie uda艂a si臋 te偶 trzecia pr贸ba doprowadzenia

biblioteki aleksandryjskiej do dawnego blasku i bogactwa przez zbiera-

nie starych pism. Za Teodozjusza, kt贸rego zapewne przez pomy艂k臋

obdarzono przydomkiem "Wielki", biblioteka aleksandryjska zosta艂a

spalona przez wojska chrze艣cija艅skie. Gdy w ko艅eu Aleksandria dosta艂a

si臋 na powr贸t pod panowanie arabskie, los jeszcze raz zadrwi艂 z miasta

- ogarn臋艂y je p艂omienie, kt贸re poch艂on臋艂y ostatnie ksi臋gi z dawnych

czas贸w? Smutny rozdzia艂 historiipewnego miasta opowiadaj膮cy o pewnej

bibliotece!

W trakcie swoich wypraw wojennych Cezar kaza艂 niszczy膰 biblioteki.

Aleksander Wielki kaza艂 w Iranie spali膰 pierwopis Awesty, Awesta za艣

zawiera艂a pradawne utwory religijne Pers贸w. Kt贸ry艣 z wielu chi艅skich

cesarzy nakaza艂 oko艂o 200 r. prz. Chr. spali膰 wszystkie stare ksi臋gi. Nie

inaczej by艂o w Ameryce Po艂udniowej i Srodkowej. Fanatyzm religijny

i niewyobra偶alna g艂upota sprawi艂y, 偶e obchodzono tam 艣wi臋ta znisz-

czenia. Wedle pierwszego arcybiskupa Meksyku, Don Juana de Zumar-

ragi, staro偶ytne pisma nie zawiera艂y nic poza "zabobonem" - ten

r贸wnie pobo偶ny co g艂upi pan kaza艂 spali膰 dziesi膮tki tysi臋cy r臋kopis贸w

majowskich i inkaskich.

Co by艂o przyczyn膮 tej bezsensownej 偶膮dzy niszczenia? Co powodowa-

艂o, 偶e tak wielu "wielkich" z historii ludzko艣ci i tak wielu religijnych

偶arliwc贸w pali艂o bezcenne dobra kultury - stare r臋kopisy?!

Motyw by艂 zawsze ten sam... despotyzm! Ani w艂adcy 艣wieccy, ani

duchowni nie chcieli przyzna膰, 偶e przed nimi albo obok nich istnia艂y

kultury starsze i o wiele bardziej rozwini臋te od tych, kt贸rych reprezen-

tantami si臋 mienili! Deptali, niszczyli wszelkie 艣lady i 艣wiadectwa

minionej, wielkiej przesz艂o艣ci... aby samemu stan膮膰 w pe艂niejszym

blasku. Nie rozumieli, 偶e po ka偶dym takim paleniu folia艂贸w ludzko艣ci

robi艂o si臋 coraz ciemniej.

Istniej膮 tylko nieliczne nie zniszczone dawne pisma, a najobszerniej-

sze z nich s膮 w Tybecie. Znajduj膮 si臋 tam 艣wi臋te ksi臋gi Kand偶ur

i Tand偶ur. Tylko Kand偶ur obejmuje przesz艂o 1000 ksi膮g, Tand偶ur za艣 ma

225 tom贸w. R贸wnie偶 ta biblioteka nie dotrwa艂aby do naszych czas贸w

gdyby nie to, 偶e folia艂y, maj膮ce szeroko艣膰jednego metra, o "stronicach"

z drewnianych klock贸w grubo艣ci 15-20 cm, gdyby folia艂y te nie by艂y

rozsiane w wielu piwnicach domostw le偶膮cych w rozleg艂ych dolinach

i strze偶one przez wiernych. Ale na ponury dowcip zakrawa fakt, 偶e jak

dot膮d znalaz艂o si臋 tylko dw贸ch specjalist贸w, kt贸rzy odczytali i prze-

t艂umaczyli niewielkie fragmenty tych dzie艂. W nielicznych przet艂umaczo-

nych utworach jest pe艂no "niebia艅skich bog贸w" i "pere艂 na niebie". Ale

co to jest? Dot膮d odczytano i przet艂umaczono dopiero jeden procent

tych dzie艂. Co jeszcze zawieraj膮? Czego dowiemy si臋 jeszcze o naszej

najdawniejszej przesz艂o艣ci?

Ach, m贸j panie, pa艅skie pytanie o prawdziwe staro偶ytne ksi臋gi

wprawia cz艂owieka w ponury nastr贸j!

*

107. W zeszlym roku by艂em z ojcem w Cuzco i w inkaskiej twierdzy

Sacsayhuaman. Nie widzieli艣my niestety zeszklonych ska艂, o kt贸rych pan

pisze. M贸j ojciec s膮dzi, 偶e istniej膮 tylko w pa艅skiej fantazji.

Drogi przyjacielu, prosz臋 powiedzie膰 ojcu, 偶e zeszklenia ska艂 istniej膮!

W obu moich pierwszych ksi膮偶kach - prosz臋 do nich zajrze膰! - pisz臋

o nich nie w zwi膮zku z inkask膮 twierdz膮 Sacsayhuaman. Wyra藕nie

podkre艣lam, 偶e fenomeny te mo偶na zobaczy膰 na zboczach g贸r nad

twierdz膮! Fotografie zeszklonych kamieni opublikowa艂em w ksi膮偶ce

'M贸j 艣wiat w obrazach'. Kiedy si臋 jest w twierdzy, trzeba przej艣膰 przez

"atrakcj臋 dla turyst贸w" kawa艂ek wy偶ej. Kiedy b臋dzie tam pan znowu,

prosz臋 sobie obejrze膰 wytwory mojej fantazji.

*

108. Odwagi to panu nie brakuje! W przeciwie艅stwie do archeologii

interpretuje pan rysunki naskalne z okresu pojawienia si臋 pierwszych ludzi

jako 艣wiadectwa odwiedzin bog贸w. Niech pan przyzna, 偶e nie jest

archeologiem, a krytykuje najrozs膮dniejsze interpretacje archeologiczne!

Jak mo偶e pan to ze sob膮 pogodzi膰? Kto ma racj臋?

Czy to nie fatalne m贸wi膰 tu o "racji"? Nie lubi臋 rozstrzyga膰, kto ma

racj臋! Ale je艣li m贸wi pan o racji, to mam takie samo prawa jak

naukowcy intepretuj膮cy malowid艂a naskalne inaczej ni偶 ja. W ko艅cu tak

samo jak ja nie widzieli, w jaki spos贸b dawni arty艣ci malowali je albo

ryli w kamieniu! Jeste艣my bardzo, ale to bardzo prawdziwymi lud藕mi

naszej epoki: to, co "zak艂ada" nauka nie 艣cis艂a - kt贸ra przecie偶 tego

"nie wie"! - jest przyjmowane za prawd臋 ostateczn膮. Je艣li pojawi si臋

kto艣 z boku, kto艣 nie do艣膰 wierz膮cy i kt贸rego dotychczasowe inter-

pretacje nie przekonuj膮 w dostatecznym stopniu, i kt贸ry jest do tego na

tyle bezczelny, 偶e proponuje interpretacje inne - kogo艣 takiego

najch臋tniej wys艂ano by do domu wariat贸w! Chcia艂em pa艅stwu powie-

dzie膰, dlaczego moim zdaniem za moimi interpretacjami przemawia tak

wiele:

Gdzie艣 w miejscu X archeolog odkrywa rysunek naskalny... i inter-

pretuje go wedle szkolnej metody. Prawie nie widzi albo nie chce

zobaczy膰 - bo to mu nie pasuje! - 偶e niemal偶e w tym samym czasie

niemal偶e takie same motywy pojawia艂y si臋 we wszystkich zak膮tkach

艣wiata bardzo od siebie odleg艂ych.

Ja spostrze偶enia tego rodzaju przyjmuj臋 po prostu do wiadomo艣ci,

zadaj臋 sobie pytanie, jak to mo偶liwe, 偶e prawie takie same, a co najmniej

zdumiewaj膮co do siebie podobne wyobra偶enia powstawa艂y jednocze艣-

nie w Indiach, Europie, Afryce, w Ameryce P贸艂nocnej i Po艂udniowej

i gdzie indziej?!

Widz膮 pa艅stwo, 偶e na dobre wychodzi mi to, 偶e niejestem archeo-

logiem z zawodu. Gdyby tak by艂o, kl臋ka艂bym z zachwytu przed ka偶dym

rysunkiem naskalnym, podziwiaj膮c artyzm naszych dawnych przod-

k贸w. Znam mity lud贸w, kt贸rych rysunki naskalne dotrwa艂y do naszych

czas贸w. Nie s膮 one dla mnie czym艣 odosobnionym. I stwierdzi艂em, 偶e

dopiero mity w pol膮czeniu z rysunkami naskalnymi pozwalaj膮 stworzy膰

obraz przesz艂o艣ci! Umo偶liwiaj膮 przeprowadzenie interpretacji! Archeo-

log jednak odrzuca mo偶liwo艣膰 przesuni臋cia czasu powstania mit贸w

w epok臋 prehistorii. Przyznaj臋 - jest par臋 wyj膮tk贸w. Je艣li jednak

interpretacje mitycznego przekazu i rysunku nie daj膮 si臋 ze sob膮

pogodzi膰, nie przystaj膮 do rzeczywisto艣ci - wtedy szukam nowych

interpretacji.

Moi pa艅stwo, chc臋 si臋 po prostu dowiedzie膰, jak wygl膮da艂 proces

komunikowania si臋 dawnych artyst贸w mi臋dzy sob膮. Jak porozumiewali

si臋, 偶eby przedstawia膰 podobne tematy? Nie wierz臋 ani w duchy, ani

W zmieniaj膮ce si臋 co chwila interpretacje psychologiczne.

Je艣li na r贸偶nych kontynentach ten sam spleen dr臋czy艂 prehistorycz-

nych artyst贸w, kt贸rzy malowali lataj膮cych ludzik贸w z aureolami

Przyk艂adaj膮c im do g艂贸w rogi wygl膮daj膮ce jak anteny albo co艣

przypominaj膮cego he艂my, to dla mnie mia艂o to rzeczywist膮, namacaln膮

przyczyn臋: wszyscy widzieli to samo!

109. Istniej膮 wizerunki Wiking贸w, u nawet Aleksandra Wielkiego z roga-

rni. Nie bgdzie pun przecie偶 pow,a偶nie twierdzil, 偶e rogi Wiking贸w

wyobra偶aj膮 anteny?!

Prosz臋 pana, czy uwa偶a mnie pan za idiot臋? Gdyby po艣wi臋ci艂 pan cho膰

odrobin臋 uwagi tokowi moich przemy艣le艅, zauwa偶y艂by pan na pewno.

偶e pytam o pocz膮tki, o przyczyny takiego post臋powania dawnych

artyst贸w!

Dlaczego w艂adca ma na g艂owie koron臋? Dlaczego papie偶 nosi tiar臋?

Wyja艣ni艂 mi to pewien psycholog: g艂owa by艂a kiedy艣 najbardziej

nara偶ona na wszelkie formy agresji, nale偶a艂oj膮 wi臋c szczeg贸lnie chroni膰

- dlatego na g艂owy dawnych w艂adc贸w k艂adziono takie nakrycia?

Na to mog臋 tylko pokiwa膰 moj膮 nie chronion膮 g艂ow膮! Czy rogi

stanowi艂y dla g艂owy os艂on臋? Nie, nie, symbolika rog贸w i koron si臋ga

znacznie dalej w przesz艂o艣膰, kiedy nie obawiano si臋 jeszcze podst臋pnych

atak贸w na g艂ow臋. Si臋ga czas贸w, w kt贸rych symbolika ta zacz臋艂a si臋

pojawia膰: by艂 to wczesny okres rysunk贸w naskalnych. Nasi utalen-

towani prehistoryczni arty艣ci nie rysowali cz艂owieczk贸w z nakryciami

g艂贸w przypominaj膮cymi anteny, dlatego 偶e my艣leli o rogach i dlatego 偶e

rogi mia艂y stanowi膰 os艂on臋 dla g艂owy! Rysowali albo ryli je dlatego, 偶e

zwr贸cili uwag臋 na te szczeg贸lne atrybuty bog贸w! Nie byli to arty艣ci

abstrakcyjni, lecz na wskro艣 realistyczni! Malarstwo abstrakcyjne jest

form膮 sztuki b臋d膮cej wyrazem kultury stoj膮cej na wysokim poziomie.

Ale musz臋 tu jeszcze powiedzie膰, 偶e gdyby g艂owy zdobione rogami

i postacie z nakryciami g艂owy przypominaj膮cymi he艂my by艂y tylko

wjednym miejscu 艣wiata, to nie marnowa艂bym na ten temat ani s艂owa.

Ale rysunki bardzo podobnych do siebie postaci powstawa艂y w wielu,

bardzo wielu miejscach na ziemi mniej wi臋cej w tym samym czasie. Nie

jestem do艣膰 艣lepy i g艂upi, 偶eby to przeoczy膰... i chcie膰 przeoczy膰!

1l0. Je艣li pa艅ska interpretacja jest s艂uszna, to musz膮 r贸wnie偶 istnie膰

rze藕by przedstawiaj膮ce istoty w he艂mach i z rogami na g艂owie. Nie

s艂ysza艂em o nich.

To tylko pa艅ska wina, prosz臋 pana, wzgl臋dnie niedopatrzenie! Nie

widzia艂 pan oczywista moich ksi膮偶ek M贸j 艣wiat w obrazach i Dowody!

Z wielu dawnych figurek w stylu astronaut贸w przedstawi艂em tam par臋

tuzin贸w. Wymieni臋 tu tylko japo艅skie figurki dogu, lalki-Kaczyn贸w

Indian Hopi z Arizony czy preinkaskie rze藕by z kamienia i metalu. Do

tego gatunku nale偶膮 r贸wnie偶 wyobra偶enia bog贸w na garnkach i tkani-

nach wykonane przez naszych najdawniejszych przodk贸w. Prosz臋 pana,

kiedy 艣redniowieczni chrze艣cijanie wznosili katedr臋, wiedzieli, na cze艣膰

jakiego boga to czyni膮. Kiedy tworzono wizerunki 艣wi臋tych, wiedziano,

jakiego 艣wi臋tego na nich przedstawiano. My艣li pan, 偶e arty艣ci prehistorii

my艣leli, czuli i post臋powali inaczej?

M贸wi si臋, 偶e inspiracj膮 do wykonania wielu cudownych rysunk贸w

naskalnych, ulepienia z gliny albo wykucia z kamienia figurek i oczywi艣-

cie wzniesienia gigantycznych prehistorycznych i 艣redniowiecznych

budowli by艂y: przemo偶na potrzeba posiadania "bog贸w", niezaspokojo-

ne pragnienie spodobania si臋 "bogom" albo wype艂nienie obowi膮zku

na艂o偶onego przez "bog贸w".

Potrzeba posiadania bog贸w! Z tym si臋 zgadzam. Czy jednak nie

trzeba zada膰 pytania: jakich bog贸w?

Niez艂a jest te偶, jak s膮dz臋, teoria o obowi膮zkach na艂o偶onych przez

bog贸w, od razujednak nasuwa mi si臋 pytanie: jacy bogowie nak艂adali te

obowi膮zki?

Tak, a do tego nie zaspokojona ch臋膰 przypodobania si臋 bogom,

pasuj膮ca doskonale do mojego pomys艂u - o ile tylko mi si臋 powie, jakim

bogom chciano si臋 przypodoba膰?

Ci bogowie, w takim stopniu w艂adaj膮cy, dysponuj膮cy ludzko艣ci膮,

musieli mie膰 jak膮艣 zadziwiaj膮c膮 aur臋, musieli pozostawi膰 po sobie

niezatarte wra偶enia. Bogowie b臋d膮cy tylko wytworem fantazji ani nie

przetrwaliby tak d艂ugo w 艣wiadomo艣ci ludzi, ani nie pozostawiliby po

sobie tak zgodnego wra偶enia, co wida膰 w przedstawieniach figuralnych.

Bog贸w b臋d膮cych tylko wytworami fantazji szybko by zapomniano. Nie

bez powodu wszystkie wielkie religie wi膮偶膮 艣wiat swoich wierze艅

z istnieniem postaci centralnej, kt贸ra niegdy艣 偶y艂a, mia艂a jakoby 偶y膰,

kt贸ra przebywa艂a w艣r贸d ludzi i 偶y艂a. Bogowie-widma nie wywieraj膮

takiego wra偶enia.

Dlatego, w艂a艣nie dlatego reprezentuj臋 pogl膮d, 偶e bogowie, o kt贸rych

m贸wi臋, byli istotami rzeczywistymi, do tego istotami na tyle m膮drymi,

偶e na naszych przodkach wywarli ogromne wra偶enie. Wra偶enie nie-

zatarte - w艂a艣nie dlatego znalaz艂o ono tak wcze艣nie swoje odbicie

w sztuce.

111. Panie von Ddniken, tu w艂a艣nie tkwi b艂膮d w pa艅skiej logice! Post臋puje

pan, jakby bogowie byli postaciami rzeczywistymi, a dawno ju偶 dowiedzio-

no, 偶e nie byli. Bogowie byli wytworami fantazji dawnych ludzi, kt贸rzy nie

potrafili sobie wytlumaczy膰 niekt贸rych zjawisk. Takich jak b艂yskawice,

kt贸rym towarzyszyly grzmoty, jak erupcje wulkan贸w, niepoj臋te dla

Prymitywnych ludzi, jak silne trz臋sienia ziemi, kt贸re r贸wnie偶 by艂y

zjawiskiem niewyt艂umaczalnym dla naszych przodk贸w. Na niebie znaj-

dowa艂y, si臋 jakie艣 艣wiatelka, kt贸rych nie dalo si臋 uchwyci膰, a kt贸re mimo to

zawsze ludziom towarzyszy艂y. Na tym ca艂kiem naturalnym pod艂o偶u

powsta艂y mity o bogach. Nie maj膮 z tym nic wsp贸lnego ani istoty

pozaziemskie, ani inne czary-mary. Musi pan to wreszcie zrozumie膰!

Powiedzia艂 pan na wst臋pie, 偶e dawno ju偶 dowiedziono, 偶e bogowie

byli wy艂膮cznie wytworami fantazji odzwierciedlaj膮cymi zjawiska przy-

rody, kt贸re zawsze towarzyszy艂y ludziom. Pa艅ska bardzo zacna opinia,

pochodz膮ca ze starej szko艂y, jest - przynajmniej dla mnie! - dawno

przestarza艂a. Kto kwestionuje fakt, 偶e istnieli r贸wnie偶 bogowie przyro-

dy? U lud贸w pierwotnych istniej膮 do dzi艣, ale w tym przypadku nie

chodzi o tych bog贸w, o kt贸rych m贸wi臋! Gdyby pa艅skie podej艣cie by艂o

s艂uszne, to w sztuce prehistorii musia艂yby istnie膰 przedstawienia tych

bog贸w. Ale, szanowny panie, ani w odno艣nej literaturze, ani w terenie

nie widzia艂em wizerunk贸w burz, wybuch贸w wulkan贸w czy trz臋sie艅

ziemi! Chwileczk臋, m贸j panie, wiem, co chce pan powiedzie膰! Uwa偶a

pan na pewno, 偶e bog贸w tych upersonifikowano, prawda? Ale i to si臋 nie

zgadza!

S膮dzi pan, 偶e bogowie przyrody porozumiewali si臋 z lud藕mi, 偶e z nimi

rozmawiali? S膮dzi pan, 偶e personifikowane twory fantazji mog艂y

przekaza膰 ludziom techniczne i praktyczne wskaz贸wki z zakresu 偶ycia

codziennego? Za pomoc膮 b艂yskawicy, grzmotu i trz臋sienia ziemi bez-

cielesne boskie istoty nie mogly poinformowa膰 贸wczesnych ludzi, 偶e

dwie trzecie powierzchni Ziemi pokrywaj膮 wody, a tylko na jednej

trzeciej chodz膮 sobie ludzie i zwierz臋ta! O tym jednak napisano

w Awe艣cie, 艣wi臋tej ksi臋dze Pers贸w. B贸stwa przyrody, jak pan to sobie

wyobra偶a, nie mog艂y te偶 ostrzec naszych przodk贸w przed chorobami

zaka藕nymi, a takie boskie polecenie zapisano zar贸wno w biblijnych

Ksi臋gach Moj偶eszowych, jak i w Awe艣cie. Bogowie-duchy nie mog艂y te偶

zapewne uprowadza膰 naszych przodk贸w w Kosmos, co przedstawiono

wyra藕nie w babilo艅skim eposie Etana. Tak, a czy naprawd臋 pan s膮dzi, 偶e

bogowie przyrody w tajemniczy spos贸b przekazali murzy艅skiemu

plemieniu Dogon贸w dok艂adne informacje o uk艂adzie Syriusza, w kt贸-

rego sk艂ad wchodzi Syriusz A i Syriusz B? To fakt udowodniony

naukowo.

Nie mo偶na nie zauwa偶y膰, 偶e wszystkie wielkie przekazy ludzko艣ci

rozpoczynaj膮 si臋 od stworzenia Ziemi, zwierz膮t i ludzi. I w ka偶dym, ale

to w ka偶dym przypadku stw贸rcami byli bogowie przypominaj膮cy ludzi

- co stale jest potwierdzane s艂owami, 偶e bogowie stworzyli cz艂owieka

"na obraz i podobie艅stwo swoje"! Jestem przekonany, 偶e nawet naj-

wi臋kszy z 贸wczesnych idiot贸w potrafi艂 zauwa偶y膰, 偶e jego cia艂o nie ma

nic wsp贸lnego z obserwowanymi zjawiskami przyrody. Czu艂 jednak

zapewne, 偶e - jak chc膮 mity, legendy i religie - jest stworzony na

obraz bog贸w.

112, Twierdzi pan z ca艂膮 beztrosk膮, 偶e B贸g Starego Testamentu tak偶e by艂

istot膮 pozaziemsk膮. To ju偶 za wiele! W przypadku biblijnych opis贸w

boskich poczyna艅 wi膮偶膮cych si臋 z ogniem, dr偶eniem ziemi, dymem

i podobnymi zjawiskami chodzi po prostu o ideogramy. Mam nadziej臋, 偶e

Wie pun, co to jest ideogram!

Ale偶, m贸j panie, niech pan b臋dzie rozs膮dny. Wiem oczywi艣cie, co to

jest ideogram, ale to nie ha艅ba, je艣li poj臋cie to znaj膮 nie wszyscy obecni

w tej sali. Prosz臋 mi wybaczy膰, 偶e si臋 unosz臋, ale nie potrafi臋 znie艣膰

intelektualnej arogancji! Tym, kt贸rzy nie wiedz膮, wyja艣niam: ideogram

pochodzi od greckiego idea, co znaczy idea albo kszta艂t. Fachowcy

stosuj膮 to s艂owo do grafrcznego przedstawienia w pi艣mie okre艣lonej

rzeczy albo ca艂ego poj臋cia.

Wr贸膰my do pa艅skiego twierdzenia!

Mam g艂臋boki szacunek dla istoty, kt贸r膮 okre艣lamy mianem Boga.

W艂a艣nie ten szacunek przed wszechmocn膮, ponadczasow膮 istot膮 stwo-

rzyciela zmusza mnie do zaklasyfikowania boskiej postaci przedstawio-

nej w Starym Testamencie jako istoty pozaziemskiej. B贸g Starego

Testamentu nie jest przedstawiany jako istota nieomylna, ponad-

czasowa i wszechmog膮ca! B贸g ten wci膮偶 pope艂nia b艂臋dy, 偶a艂uje tego, co

zrobi艂, cz臋sto bywa zazdrosny i zawistny, za jednym zamachem zabija

winnych i niewinnych, cz臋sto co艣 obiecuje, czego p贸藕niej nie do-

trzymuje. Czy to nie zastanawiaj膮ce, 偶e B贸g Starego Testamentu nie

potrafi sam si臋 obroni膰?

Prosz臋 pos艂ucha膰, cytuj臋 z II Ksi臋gi Mo偶eszowej... Moment, zaraz

znajd臋 to miejsce... ju偶 mam, rozdzia艂 19., werset 24.:

"Lud nie mo偶e wyj艣膰 na g贸r臋 Synaj, gdy偶 ty przestrzeg艂e艣 nas,

m贸wi膮c: Zakre艣l granic臋 doko艂a g贸ry [...].

A Pan rzek艂 do niego: Id藕, zst膮p, a potem wst膮pisz ty z Aaronem,

kap艂ani za艣 i lud niech nie napieraj膮, by wst膮pi膰 do Pana, boby ich

pobi艂..."

Moj偶esz otrzyma艂 tu jednoznaczne polecenie wyznaczenia wok贸艂 g贸ry

granicy, kt贸rej lud nie mo偶e przekroczy膰. Czy wszechmog膮cy B贸g nie

m贸g艂 sam obroni膰 si臋 przed ludem? W r贸wnie niewielkim stopniu,

W jakim m贸g艂 ochroni膰 niewinnych ludzi zbli偶aj膮cych si臋 za bardzo do

Jego statku kosmicznego.

W swoich ksi膮偶kach udokumentowa艂em mn贸stwo takich fragmen-

t贸w, 艣wiadcz膮cych moim zdaniem o tym, 偶e ten B贸g, B贸g opisany

W Starym Testamencie, nie mo偶e by膰 wszechmog膮c膮 istot膮, kt贸r膮

Wyobra偶am sobie pod poj臋ciem "B贸g".

*

113. W jednej z ksi膮偶ek pisze pan o bardzo starej baterii elektrycznej,

kt贸ra znajduje si臋 rzekomo wjakim艣 arabskim muzeum. W rzeczywisto艣ci

bateria ta nie istnieje! Pieter Coll w ksi膮偶ce "Interesy z fantazj膮"

("Geschafte mit Phantasie") pisze, 偶e pewien archeolog zabiega艂 o jej

zobaczenie, ale muzeum odpowiedzia艂o na jego pro艣b臋 odmownie.

Zgodzimy si臋 chyba, 偶e nie da si臋 sfotografowa膰 rzeczy nieistniej膮cej!

Bateri臋 galwaniczn膮, moi pa艅stwo, bo o niej tu mowa, zaprezentowa艂em

na fotografii w ksi膮偶ce M贸j 艣wiat w obrazach. Kr臋c膮c film "Wspo-

mnienia z przysz艂o艣ci" filmowcy pojechali do Muzeum Irackiego

w Bagdadzie i sfilmowali tam bateri臋 ze wszystkich stron. Pozwolono im

nawet przy niej pomajstrowa膰. Bateria istnieje! Nie wiem, w kt贸rym

muzeum pyta艂 o ni膮 czcigodny archeolog. Faktem jest, 偶e Muzeum

Irackie potwierdzi艂o jak najoficjalniej posiadanie tego znaleziska

1.12.1972 r. Odkryto je na wsch贸d od Bagdadu, na terenie Khiut

Robboua. Jej powstanie datuje si臋 na lata 227-126 prz. Chr. Poniewa偶

w zwi膮zku z ksi膮偶k膮 Colla zadawano mi to samo pytanie ju偶 kilka razy,

napisa艂em sobie zdanie w stylu urz臋dowego o艣wiadczenia: "Bateria jest

eksponowana w Muzeum Irackim. Jest uwa偶ana za najstarsz膮 znalezio-

n膮 dot膮d such膮 bateri臋." Pan Coll powinien mnie o to zapyta膰. Ch臋tnie

bym mu dopom贸g艂, 偶eby jego odkrycie by艂o nie do podwa偶enia.

*

114. Zarzuca pan archeologom i naukowcom innych dziedzin, 偶e maj膮

klapki na oczach. A tak naprawd臋 to pan ma takie klapki! Wszystko, co

panu wpadnie w oko, przerabia pan na bog贸w z Kosmosu! Jest pan bardziej

艣lepy, je艣li chodzi o pa艅ski zaw贸d, ni偶 wszyscy naukowcy!

A gdzie pa艅skie pytanie?

115. Czy pan si臋 przynajmniej przyzna, 偶e ma klapki na oczach?

Jak d艂ugo jestem got贸w sprawdza膰 wszelkie mo偶liwo艣ci, jak d艂ugo

potrafi臋 zauwa偶y膰, 偶e si臋 myl臋, tak d艂ugo nie mam klapek na oczach!

Ludzie, kt贸rym zarzucam, 偶e maj膮 klapki na oczach, nie potrafi膮 moich

hipotez nawet przemy艣le膰.

Poza tym grubo si臋 pan myli imputuj膮c mi, 偶e na wszystko, co mi

wpadnie w oczy, patrz臋 ze swojego punktu widzenia! Oczywi艣cie tez臋 t臋

mo偶na mi podrzuci膰, bo w ksi膮偶kach przedstawiam tylko to, co po

gruntownych badaniach wspiera moj膮 teori臋. S膮 to zawsze fakty, kt贸re

- jak z istotnyeh powod贸w podejrzewam - stanowi膮 wa偶ne dowody.

Nie m贸wi臋 i nie pisz臋 o wielu fa艂szywych informacjach, na kt贸re wci膮偶

natrafiam. Niezliczon膮 ilo艣膰 razy sta艂em przed obiektami, kt贸re pokazy-

wano mi z my艣l膮: To na pewno zainteresuje tego D„nikena! Ale je艣li nie

mog臋 odkry膰 nic istotnego, od razu skre艣lam takie bezowocne po-

szukiwania. Wiele kosztownych podr贸偶y nie przynios艂o najmniejszych

efekt贸w. O tym nie ma oczywi艣cie nic w moich ksi膮偶kach. Chcia艂by pan,

偶ebym w kolejnej zanudzi艂 czytelnik贸w opisami bezowocnych po-

szukiwa艅? Relacjami z tych wszystkich miejsc, w kt贸rych by艂em, nie

przywo偶膮c stamt膮d do domu zupe艂nie nic? Nie, w obronie moich idei

walcz臋 informacjami, o kt贸rych prawdziwo艣ci jestem najmocniej prze-

konany!

*

116. Jak d艂ugo przebywa pan przeci臋tnie w miejscach wykopalisk, kt贸re

pana interesuj膮? Jak dlugo by艂 pan na p艂askowy偶u Nazca i na Wyspie

Wielkanocnej ?

Nie mo偶na m贸wi膰 w tym przypadku o przeci臋tnym czasie pobytu.

Zale偶y to ka偶dorazowo tak od danego miejsca, jak od przygotowa艅, od

mo偶liwo艣ci poczynienia takich przygotowa艅. Nigdy nie wyruszam na

chybi艂 trafi艂! Przed rozpocz臋ciem podr贸偶y starannie si臋 do niej przygoto-

wuj臋, czytam stosown膮 literatur臋, wypytuj臋 osoby znaj膮ce dane miejsce

- cz臋sto najwi臋cej informacji zdobywam dzi臋ki korespondencji z miesz-

ka艅cami danego regionu. A w ko艅cu b臋d膮c ju偶 w obcym kraju szukam

natychmiast kontaktu z miejscowymi lud藕mi.

W Nazca by艂em wiele razy, po raz pierwszy w maju 1966 - przebywa-

艂em tam w贸wczas dwa tygodnie. Na Wyspie Wielkanocnej by艂em dwa

razy, w sumie przez mniej wi臋cej trzy tygodnie.

117. Czy prowadzi pan wykopaliska sam ?

Nie, we wszystkich krajach jest to prawnie zabronione, bez ze-

zwolenia nie m贸g艂bym rozpocz膮膰 kopania nawet w Szwajcarii. A w kra-

jach egzotycznych ustawy i regulacje prawne dotycz膮ce cudzoziemca s膮

jeszcze bardziej skomplikowane i zagmatwane ni偶 w jego w艂asnym

kraju. Najistotniejsze jest to, 偶e kraje najciekawsze z archeologicznego

punktu widzenia zabezpieczaj膮 si臋 prawnie i barykaduj膮 przepisami, co

chroni je przed grabie偶膮. Je艣li gdzie艣 wolno rozpocz膮膰 prace wykopalis-

kowe, to jest to mo偶liwe dopiero po d艂ugich korowodach z zezwoleniem

i pod miejscowym kierownictwem. Za艂贸偶my jednak, 偶e uda艂oby mi si臋

pokona膰 w艂adze i otrzyma艂bym zezwolenie na prowadzenie wykopalisk

- czy wyobra偶a pan sobie, jakie nak艂ady by艂yby konieczne, ile to

kosztuje? Osoba prywatna jak ja nie mog艂aby si臋 na co艣 takiego zdoby膰!

Gdyby wykopaliska by艂y takie proste i tanie, nie zabiega艂bym tak usilnie

o pomoc archeolog贸w, tylko robi艂bym to sam...

118. Robert Charroux napisa艂, 偶e w 1970 czy 1971 roku by艂 w zatoce

Pisco i 偶e wraz ze swoj膮 ekspedycj膮 byli pierwszymi lud藕mi, kt贸rzy w tym

stuleciu postawili stop臋 na "andyjskim kandelabrze". Ale pan we " Wspo-

mnieniach z przyszlo艣ci" pisze, 偶e by艂 tam w l966. Kt贸ry z pan贸w ma

racj臋 ?

Wiele razy by艂em w zatoce Pisco. Pierwszy raz w 1966 roku.

Towarzyszy艂 mi wtedy w podr贸偶y Hans Neuner. Dotarli艣my do zatoki

艂odzi膮, bo nie da艂a si臋 wytrzasn膮膰 samochodu terenowego. Rybak, kt贸ry

nas wi贸z艂, nie chcia艂 podp艂ywa膰 w pobli偶e ostrych ska艂, nie dobi艂 do

brzegu. Ostatni odcinek drogi musieli艣my przeby膰 wp艂aw, a potem

wspi膮膰 si臋 na stromizn臋 wybrze偶a.

Je艣li Charroux twierdzi, 偶e wraz ze swoj膮 ekip膮 byli pierwszymi

lud藕mi, kt贸rzy w tym stuleciu wspi臋li si臋 na "kandelabr", to albo si臋

myli, albo przesadza. W odleg艂o艣ci zaledwie 20 km jest bowiem hotel

Paracas, z kt贸rego prawie codziennie wyruszaj膮 wycieczki 艂odzi膮 do

"kandelabru" - ta rozrywka dla turyst贸w ma ju偶 ponad dziesi臋膰 lat.

III

________________________________________________________________

119. W艂膮cza pan do swoich teorii co si臋 tylko da. Ale zajmuje si臋 pan

r贸wnie偶 systemami jaski艅! Co wsp贸lnego maj膮 jaskinie z istotami

pozaziemskimi?

W ksi膮偶ce Siejba i Kosmos wysun膮艂em przypuszczenie, 偶e jaka艣

pozaziemska rasa mog艂a znajdowa膰 si臋 akurat w trakcie ucieczki.

Wysun膮艂em te偶 przypuszczenie, 偶e by膰 mo偶e gdzie艣 toczy艂a si臋 wojna

kosmiczna dw贸ch uk艂ad贸w s艂onecznych i 偶e wyl膮dowa艂o tu paru

zwyci臋偶onych, kt贸rym uda艂o si臋 prze偶y膰. Przypuszczenie, 偶e gdzie艣 tam

toczy艂a si臋 "gwiezdna wojna", nie jest moim wymys艂em, stare mitologie

zawieraj膮 wiele 艣wiadectw takiej wojny! Najbardziej znane s膮 opisy

Lucyfera i jego zast臋p贸w, walcz膮cych z archanio艂em Gabrielem,

a w ko艅cu zepchni臋tych w otch艂a艅 - nie unicestwionych! - przez

"miecz ognisty" Gabriela! Rozwa偶aj膮c to w kosmicznych wymiarach

oka偶e si臋, 偶e wojny nie ograniczaj膮 si臋 do kraj贸w czy kontynent贸w

Gdyby wi臋c grupka zwyci臋偶onych dotar艂a do Ziemi, w贸wczas ci nasi

koledzy z innych gwiazd musieliby liczy膰 si臋 z tym, 偶e zwyci臋zcy b臋d膮

chcieli ich odnale藕膰 - przy pomocy lokalizator贸w, o jakich my mo偶emy

dzi艣 tylko pomarzy膰! - i zniszczy膰.My r贸wnie偶 za pomoc膮 naszych

stosunkowo prymitywnych lokalizator贸w umieszczonych na satelitach

poszukujemy 藕r贸de艂 promieniowania podczerwonego, 藕r贸de艂 promie-

niowania radioaktywnego i jeszcze wielu innych rzeczy we Wszech-

艣wiecie! Tych kilkoro rozbitk贸w zrobi艂oby wi臋c najrozs膮dniej kryj膮c si臋

W jaskiniach, 偶eby nic nie zdradza艂o ich obecno艣ci.

Kolejnym powodem, dla kt贸rego w艂膮czam jaskinie w moje roz-

wa偶ania, jest to, 偶e bogowie mogli budowa膰 jaskinie sztuczne! Po co? To

przecie偶 jasne! Jako miejsce przechowania swoich technicznych skar-

b贸w - a mo偶e, 偶eby pozostawi膰 tam informacje przeznaczone dla

pokole艅 odleg艂ej przysz艂o艣ci.

120. To przecie偶 bzdura! Po co kto艣 mia艂by budowa膰 pot臋偶ne podziemne

pomieszczenia? Przy pomocy jakiej techniki?

To wcale nie taka bzdura! Jestem Szwajcarem i wiem, 偶e nasza armia

dos艂ownie podziurawi艂a wiele g贸r. W tych pomieszczeniach znajduj膮 si臋

nie tylko sk艂ady broni, lecz r贸wnie偶 szpitale, kantyny, sypialnie i tak

dalej - wszystkie tunele s膮 ze sob膮 po艂膮czone. Tak偶e bunkier dow贸dzt-

wa wojsk USA znajduje si臋 - na wypadek wojny - g艂臋boko pod

G贸rami Skalistymi!

Je艣li wi臋c za par臋 tysi臋cy lat 偶yj膮cy wtedy archeolodzy odkryj膮

podziurawione g贸ry, powiedz膮 zapewne: wszystko stworzy艂a przyroda!

Po co niby ludzie przesz艂o艣ci mieliby dr膮偶y膰 kiedy艣 tunele i wykuwa膰

ogromne hale? I przy pomocy jakiej techniki?

Ale my to zrobili艣my! Przy pomocy dzisiejszej techniki.

Przed wielu laty Mao Tse-tung nakaza艂 Chi艅czykom wykopa膰

podziemne chodniki i tunele, 偶eby z艂o偶y膰 tam ogromne zapasy 偶ywno艣ci.

Po co? Z obawy przed odkryciem tego "z g贸ry"! W razie wojny

powietrznej lub atomowej.

Poza tym mog膮 pa艅stwo jeszcze dzi艣 zobaczy膰 ca艂e podziemne miasta!

Znajduj膮 si臋 o miedz臋 st膮d! W Turcji mog膮 pa艅stwo zobaczy膰 takie

pndziemne budowle ko艂o Derinkuyu! Pod ziemi膮 jest trzyna艣cie pi臋ter,

poszczeg贸lne pi臋tra s膮 ze sob膮 po艂膮czone, s膮 tam chodniki i hale. Po dzi艣

dzie艅 nikt nie wie, kim byli ludzie, kt贸rzy te miasta stworzyli. Ale one

istniej膮!

*

121. Musz臋 jeszcze raz wr贸ci膰 do jaskini. Przysz艂o mi w艂a艣nie do g艂owy, 偶e

pan Juan Moricz rozgadywa艂 wszgdzie, 偶e nigdy nie by艂 z panem

w jaskiniach. Nie wchodzili panowie ani wej艣ciem g艂贸wnym, ani bocznym.

Jak by艂o naprawd臋 ? Czy Moricz k艂amie ?

Nie wierz臋 tym informacjom. Ale je艣li Juan Moricz naprawd臋

p贸wiedzia艂, 偶e nigdy nie wchodzi艂 ze mn膮 bocznym wej艣ciem do

kompleksu jaski艅, to oczywi艣cie k艂amie! S膮dz臋 jednak, 偶e poznam dzi艣

przyczyny jego zagadkowego zachowania.

W 1971 roku uzgodnili艣my, co w ksi膮偶ce Siejba i Kosmos m贸g臋

napisa膰 na temat tego kompleksu jaski艅. Nie mog艂em pisa膰 o geograficz-

nym po艂o偶eniu ani wej艣cia g艂贸wnego, ani bocznego. Je艣li chodzi

o wej艣cie g艂贸wne, mog膮 pa艅stwo znale藕膰 w mojej ksi膮偶ce wielki tr贸jk膮t

oznaczaj膮cy obszar, w kt贸rym si臋 znajduje - ale nikt nie odnajdzie

wej艣cia na podstawie tego szkicu. Nie wspominam nawet o wej艣ciu

bocznym!

A potem si臋 zacz臋艂o. Po ukazaniu si臋 ksi膮偶ki powsta艂o w Ekwadorze

ogromne zamieszanie. Mecenas dr Pe暮a przys艂a艂 mi dokument, o kt贸re-

go istnieniu nic dot膮d nie wiedzia艂em. W dokumencie tym wszyscy

uczestnicy ekspedycji z 1969 roku zobowi膮zali si臋 na pi艣mie do

zachowania milczenia na temat szczeg贸艂贸w poznanych w trakcie

Wyprawy. Mam ten dokument w teczce z materia艂ami do dyskusji,

ch臋tnie przeczytam pa艅stwu najistotniejszy fragment. Je艣li maj膮 pa艅st-

wo ochot臋, mog膮 sobie pa艅stwo zrobi膰 kopi臋. Mog膮 te偶 pa艅stwo do

mnie napisa膰, to j膮 pa艅stwu przy艣l臋. Gratis i bez 偶adnych op艂at

pocztowych. Napisano tu wi臋c:

"Ni偶ej podpisani cz艂onkowie ekspedycji Juana Moricza z 1969 roku

o艣wiadczaj膮 niniejszym, 偶e na temat ekspedycji nie b臋d膮 udziela膰

偶adnych informacji gazetom, czasopismom, radiu, telewizji i innym

艣rodkom masowego przekazu. O艣wiadczaj膮, 偶e nie b臋d膮 publikowa膰

偶adnych ilustracji sporz膮dzanych w zwi膮zku z ekspedycj膮, 偶e nie b臋d膮

niczego m贸wi膰 ani publikowa膰 o wej艣ciach do jaski艅, drogocennych

przedmiotach w tunelach ani o po艂o偶eniu geograficznym i teoriach

przy艣wiecaj膮cych wyprawie... "

Wszyscy uczestnicy ekspedycji w艂asnor臋cznie podpisali ten doku-

ment. Skandal powsta艂 z chwil膮 ukazania si臋 mojej ksi膮偶ki! Zawiera艂a

ona zdj臋cia przekazane mi przez Moricza i moje relacje na temat

przedmiot贸w znajduj膮cych si臋 w tunelach. Uczestnicy ekspedycji za-

protestowali! Oni trzymali si臋 umowy, moja publikacja niejako ich

oszuka艂a. Jestem pewien, 偶e ka偶dy z uczestnik贸w by艂 przekonany, 偶e

m贸g艂by zarobi膰, gdyby sam napisa艂 o jaskiniach! Moricz musia艂 si臋 teraz

broni膰 przed uczestnikami ekspedycji. I zapewne w贸wczas wpad艂 na 贸w

chwalebny pomys艂, 偶eby stwierdzi膰, 偶e wszystko to tylko moje wymys艂y

i 偶e ja nigdy nie by艂em na dole...

122. I co?! To przecie偶 te偶 pa艅ski wymys艂!!!

Nieprawda! Za艂贸偶my - cho膰 nie jest to zgodne z faktami! - za-

艂贸偶my, 偶e nie by艂em tam z Moriczem. W takim razie nale偶a艂oby

Wyja艣ni膰, czy istnieje opisana przeze mnie metalowa biblioteka, kt贸rej

istnienie - jak przeczyta艂em w prasie - Moricz r贸wnie偶 rzekomo

kwestionuje. Moricz przeczy sobie samemu, 偶eby nie u偶y膰 mocnego

s艂owa: sam si臋 oszukuje.

Moricz, kt贸ry jest odkrywc膮 jaski艅, z艂o偶y艂 21 lipca 1969 roku

u notariusza dr. Gustavo Falconiego w Guayaquil pewien dokument.

Prosz臋, oto on. Mog膮 go sobie pa艅stwo r贸wnie偶 skopiowa膰! W doku-

mencie tym napisano dos艂ownie, cytuj臋:

"W jaskiniach znajduj膮 si臋... grawerowane metalowe p艂ytki i znaki

pisma ideograficznego, prawdziwa metalowa biblioteka..."

Koniec cytatu!

Niech mi wi臋c nikt nie wy艂azi z argumentem, 偶e ponios艂a mnie

fantazja! Dlaczego w艂a艣nie na ten temat niczego nie szyta艂em, dlaczego

krytycy nie zapytaj膮 o to samego Moricza? W ko艅cu w艂a艣nie po to

zamie艣ci艂em w ksi膮偶ce adres mecenasa Pe艅i, przez kt贸rego zawsze

mo偶na Moricza z艂apa膰.

123. Czy to si臋 panu podoba, czy nie, b臋d臋 dr膮偶y艂 dalej! Wie pan, ja jestem

dobrze poinformowany. Kiedy艣 by艂em zwolennikiem pa艅skiej teorii,

dop贸ki nie zdemaskowa艂 si臋 pan t膮 histori膮. Do rzeczy. Czyta艂em, 偶e Neil

Armstrong bra艂 udzial w ekspedycji, kt贸ra posz艂a pa艅skimi 艣ladami.

W rzekomych jaskiniach. Ale nie znaleziono nic! Zupelnie nic!

Jestem panu naprawd臋 wdzi臋czny, 偶e pan, tak dobrze poinfor-

mowany, chcia艂 do ko艅ca prze艣ledzi膰 t臋 histori臋! Gdyby mnie o to nie

zapytano, nie poruszy艂bym tego tematu!

Najpierw Neil Armstrong, pierwszy cz艂owiek na Ksi臋偶ycu! Za-

inspirowany moimi opisami z ksi膮偶ki Siejba i Kosmos szkocki archeo-

log-amator Stanley Hill zdecydowa艂 si臋 zorganizowa膰 wypraw臋 do

ekwadorskich jaski艅. Hall ma do艣wiadczenie w badaniu jaski艅, bra艂

udzia艂 w wielu zej艣ciach. Tymczasem ja dowiedzia艂em si臋, 偶e Hall zwr贸ci艂

si臋 z pro艣b膮 o wsparcie do pan贸w Moricza i Pe暮i. Nie mog臋 tu

przedstawi膰 prawdziwych powod贸w ich rezygnacji. Raz czyta艂em, 偶e

Moricz za偶膮da艂 za wiele za wzi臋cie udzia艂u w wyprawie. To mo偶liwe. Nie

wiem. Mog臋 sobie wyobrazi膰, 偶e Moricz odm贸wi艂, bo nie zaproponowa-

no mu, 偶eby kierowa艂 wypraw膮. Szukaj膮c pomocy Hall znalaz艂 w ko艅cu

wsparcie ekwadorskich czynnik贸w rz膮dowych. Wypraw臋 przeprowa-

dzono w 1976 roku. Hall zaprosi艂 Armstronga. Obecno艣膰 pierwszego

cz艂owieka na Ksi臋偶ycu gwarantowa艂a og贸lno艣wiatow膮 publicity.

Ekspedycja odkry艂a kilometrowe chodniki i olbrzymie hale, kt贸re

opisa艂em. Znalaz艂a te偶 takie archeologiczne skarby jak figurki i kamie-

nie z wyrytymi znakami. Nie znalaz艂a metalowej biblioteki!

Moi pa艅stwo, wcale mnie to nie dziwi! Je艣li do jaski艅 schodzi si臋 bez

Moricza, kt贸ry jest ich odkrywc膮, to w pl膮taninie chodnik贸w cz艂owiek

zaraz l膮duje w jakim艣 zupe艂nie nieprawdopodobnym miejscu!

By艂em te偶 zdumiony, a nawet rozczarowany sposobem ukazania

ekspedycji w czasopismach ilustrowanych. 艢wiat jest kolorowy, koloro-

we jest te偶 czasopismo ilustrowane! Mo偶na by艂o przeczyta膰 takie

nag艂贸wki jak "Daniken zdemaskowany!" albo "Jaskinie Danikena s膮

puste!" Zdarza艂y si臋 te偶 takie mi艂e sformu艂owania jak "Szarlatan si臋

kompromituje!" Relacje powo艂ywa艂y si臋 na wypowiedzi Neila Armst-

ronga. Chcia艂em to sprawdzi膰.

18 lutego 1977 roku napisa艂em do pana Armstronga. 24 lutego

dosta艂em odpowied藕. Pozwol臋 sobie zacytowa膰 fragmentyjego listu, ten

dokument te偶 przedk艂adam zainteresowanym. Oto cytaty z listu Armst-

ronga:

"Na obszar badany przez ekspedycj臋 przyby艂em na pocz膮tku sierpnia

ubieg艂ego roku. Nie czyta艂em pa艅skich ksi膮偶ek i nie wiedzia艂em

o pa艅skich powi膮zaniach zjaskiniami. Nie robi艂em 偶adnych komen-

tarzy na temat pa艅skich hipotez z tym zwi膮zanych.

Poinformowano mnie, 偶e w Niemczech i w Argentynie wydaje si臋

r贸偶ne artyku艂y traktuj膮ce o wyprawie, a maj膮ce zwi膮zek z pa艅skimi

teoriami. Publikowano zdj臋cia przedstawiaj膮ce mnie na miejscu

bada艅. Nikt z prasy nie zada艂 mi 偶adnych pyta艅."

Koniec cytatu.

Neil Armstrong, kt贸rego podsuni臋to, 偶eby mnie zdemaskowa膰, nie

wie nawet, jak prasa wykorzystuje jego nazwisko!

124. Co si臋 pan tak denerwuje?! Sam pan przecie偶 przyzna艂 w "Spieglu ",

偶e nie by艂 wjaskiniach ! Po co si臋 pan tak upiera, 偶e pan tam by艂? Niech pan

w ko艅cu przyzna, 偶e wszystko podsun臋艂a panu pa艅ska fantazja.

Nigdy nie m贸wi艂em tego, co mi pan przypisuje, do tego dla "Spiegla"!

"Spiegel" nie wydrukowa艂 te偶 czego艣 takiego! Wiem oczywi艣cie, 偶e

cz臋sto si臋 to czasopismo w ten spos贸b cytuje, szczeg贸lnie w strefe j臋zyka

angielskiego. Fa艂szywe informacje nie stan膮 si臋 prawdziwe tylko

dlatego, 偶e si臋 je powtarza.

125. To ju偶 szczyt! Na pewno czyta艂 pan tytu艂ow膮 histori臋 ze "Spiegla"

- "Oszustwo Ddnikena", tak czy nie?!

Prosz臋 pos艂ucha膰! Pewnie 偶e czyta艂em. Ale nie zawiera ona ani jednej

mojej wypowiedzi, z kt贸rej mo偶na by wnosi膰, 偶e nie by艂em w tej

ekwadorskiej jaskini!

126. W ten spos贸b nie dojdziemy do niczego! Je偶eli metalowa biblioteka

istnieje, to czemu dawno ju偶 pan tam nie pojecha艂, nie przywi贸z艂 paru

fotografii i nie przedstawi艂 ich swoim oponentom?

Ch臋tnie bym to zrobi艂. ale nie mog臋. Od momentu opublikowania

dwunastostronicowej relacji o jaskiniach mam w Ekwadorze mas臋

wrog贸w. 呕ycie mi jeszcze nie zbrzyd艂o.

127. Je艣li nie chce pan poprowadzi膰 tam wyprawy, to musi pan si臋 zgodzi膰,

偶e b臋dzie si臋 panu zarzuca膰 oszustwo. Jak mo偶na wyja艣ni膰 t臋 prob-

lematyczn膮 histori臋, skoro pan odmawia pomocy?

Najprostsza droga do jaski艅 prowadzi przez odkrywc臋 metalowej

biblioteki, Juana Moricza. Druga - to odkrycie przypadkowe. Ponie-

wa偶 wiem, jak trudno dotrze膰 do jaski艅 przez Moricza, w ksi膮偶ce 'Siejba

i Kosmos' zaproponowa艂em badaczom drug膮 drog臋. Po przygotowaniu

starannej strategii na pewno si臋 to uda.

128. Zosta艅my przy jaskiniach! Czyta艂em ksi膮偶k臋 "Kronika z Akakor"

Karla Bruggera. W opisywanych india艅skich jaskiniach znajduj膮 si臋 te偶

podobno techniczne pozosta艂o艣ci po istotach pozaziemskich. Moje pyta-

nia: Czy zna pan t臋 ksi膮偶k臋? Czy zna pan jej autora? Czy podziemne

miasto Akakor istnieje?

Oczywi艣cie 偶e znam ksi膮偶k臋! Do moich obowi膮zk贸w nale偶y czytanie

wszystkiego, co nawet z daleka zahacza o m贸j temat. Pozna艂em te偶

autora tej publikacji, Karla Bruggera, kt贸ry od lat jest korespondentem

zagranicznym niemieckiego radia w Brazylii. Brugger jest z wykszta艂-

cenia socjologiem, sprawia wra偶enie cz艂owieka rozs膮dnego, m膮drego

i bardzo nowoczesnego. Nie jest fantast膮.

Je艣li za艣 chodzi o wytwory rzekomo pozaziemskiej techniki, znaj-

duj膮ce si臋 w podziemnych pomieszczeniach opisanych w ksi膮偶ce

Bruggera, to nie wiem, czy istniej膮. Na pewno wiem jednak, 偶e Tatunca

Nara, przyw贸dca pewnego plemienia, nagra艂 Bruggerowi na magneto-

fon swoje informacje. Przed publikacj膮 Brugger sprawdzi艂 wszystko

jako dziennikarz, a potem spisa艂 wypowiedzi wodza i rezulaty w艂asnych

bada艅.

129. Niedawno pojawi艂a si臋 w prasie informacja, 偶e sam zorganizowa艂

pan wypraw臋 na tereny tego india艅skiego plemienia. Czy co艣 z tego

wysz艂o ?

M贸j panie, to d艂uga historia, ale je艣li chce pan pos艂ucha膰... prosz臋

bardzo. Opowiem wszystko po kolei.

Przed dwoma laty nawi膮za艂em kontakt - nie mia艂o to nic wsp贸lnego

z ksi膮偶k膮 Bruggera - z panem Ferdinandem Schmidem z Manaus. Pan

Schmid by艂 przez ca艂e 偶ycie pilotem Swissairu. Po przej艣ciu na emerytur臋

podj膮艂 prac臋 na rzecz Czerwonego Krzy偶a w Brazylii. Praca ta

zaprowadzi艂a go do Manaus. W ramach swojej dzia艂alno艣ci spotyka艂 si臋

cz臋sto z wodzem Tatunc膮 Nar膮. Tatunca opowiedzia艂 panu Schmidowi

dok艂adnie t臋 sam膮 histori臋 swojego plemienia, jak膮 opublikowa艂

Brugger.

Schmid i ja korespondowali艣my ze sob膮, potem spotkali艣my si臋

w Zurychu. Zaproponowa艂em zorganizowanie wyprawy na tereny

plemienia wodza Tatunki, bo tylko w ten spos贸b mo偶na by艂o sprawdzi膰

prawdziwo艣膰 jego niewiarygodnej historii. Schmid polecia艂 zn贸w do

Manaus, gdzie jako do艣wiadczony pilot zaj膮艂 si臋 przygotowaniem

ekspedycji - by艂 w kontakcie z Tatunc膮, kt贸ry o艣wiadczy艂, 偶e mo偶e

zaprowadzi膰 niewielk膮 wypraw臋 do swojego ludu.

Zbyt wiele czasu zaj臋艂oby wymienianie wszystkich szczeg贸艂贸w przy-

gotowa艅. Wypraw臋 zaplanowano na pierwsz膮 po艂ow臋 lipca [1977]. Dwa

helikoptery mia艂y nas dowie藕膰 jak najbli偶ej teren贸w plemienia. Mieli艣-

my zezwolenie FUNAI, brazylijskiego Urz臋du Ochrony Indian. Prze-

wodnikiem ekspedycji mia艂 by膰 Tatunca Nara - tylko on wiedzia艂,

gdzie jest tajemnicze miasto.

Mimo ca艂ej ciekawo艣ci nie chcia艂em rusza膰 na o艣lep w przygod臋, na

kt贸r膮 musia艂em wy艂o偶y膰 wysok膮 sum臋. Po gruntownych rozmowach

Ferdinand Schmid poleci艂 wodzowi, aby najpierw uda艂 si臋 sam do

swojego plemienia, sk膮d dostarczy przekonuj膮cy dow贸d istnienia

urz膮dze艅. Tatunca mia艂 je sfotografowa膰. Po zaakceptowaniu tego

materia艂u dowodowego mo偶na by by艂o da膰 sygna艂 do rozpocz臋cia

ekspedycji, przygotowanej w najdrobniejszych szczeg贸艂ach.

Dali艣my wodzowi prosty w obs艂udze aparat fotograficzny a do tego

nowy silnik zaburtowy do jego 艂odzi. Pod koniec marca Tatunca

wyruszy艂 z Manaus. Mia艂 wr贸ci膰 za dwa miesi膮ce.

Nie wr贸ci艂. Trzeba jednak pami臋ta膰, 偶e Indianie niespecjalnie przej-

muj膮 si臋 terminami, sp贸藕nienia to dla nich nic nadzwyczajnego. Mo偶e to

by膰 spowodowane warunkami meteorologicznymi. Czasem woda w do-

p艂ywach Rio Negro jest tak niska, 偶e nie da si臋 p艂yn膮膰 na silniku

- trzeba czeka膰 na deszcz.

10 lipca polecia艂em do Manaus. Tatunca jeszcze nie przyby艂. Sp贸藕ni艂

si臋 ju偶 p贸艂tora miesi膮ca. Bez niego lot 艣mig艂owcem nie mia艂 najmniej-

szego sensu, ale firma, w kt贸rej zam贸wili艣my przelot, nie mog艂a i nie

chcia艂a, 偶eby maszyny sta艂y bezczynnie. Za偶膮da艂a dotrzymania umow-

nego czterotygodniowego terminu. Przed startem! Gdyby艣my 10 lipca

dali wyprawie zielone 艣wiat艂o, musieliby艣my wystartowa膰 cztery tygo-

dnie p贸藕niej. Ale kiedy Tatunca nie pojawi艂 si臋 nawet w po艂owie lipca,

odwo艂a艂em wypraw臋.

Zarezerwowa艂em bilet na powrotny lot do Europy. I w艂a艣nie w ostatni

dzie艅 mojego pobytu Tatunca sp艂yn膮艂 swoj膮 艂odzi膮 wodami Rio Negro!

Najpierw zapyta艂, czy dostali艣my zdj臋cia, kt贸re przed dziesi臋ciu dniami

da艂 dla nas za艂odze pewnego statku zajmuj膮cego si臋 handlem. Nie

dostali艣my 偶adnych zdj臋膰. Tatunca powiedzia艂, 偶e by艂 w mie艣cie Akahim

i potwierdzi艂 swoje informacje o znajduj膮cych si臋 tam technicznych

pozosta艂o艣ciach bog贸w.

Ale dowod贸w nie mia艂. W odpowiedzi na nasze zarzuty stwierdzi艂, 偶e

stoi po stronie swojego ludu, nie po naszej, i 偶e swojego ludu nie zdradzi

i nie b臋dzie nam tak po prostu przynosi艂 przedmiotu, uwa偶anego przez

jego ludzi za 艣wi臋ty - przecie偶 my te偶 nie wykradamy niczego

z ko艣cio艂贸w.

Rozmowa trwa艂a 12 godzin, a ja po dzi艣 dzie艅 nie wiem, co my艣le膰

o tej ca艂ej historii. To, co m贸wi艂 Tatunca, nie by艂o nielogiczne, nie by艂o

te偶 niemo偶liwe - a mimo to w najwy偶szym stopniu nieprawdopodobne!

W贸dz wyczu艂 moje niedowierzanie i wyja艣ni艂, 偶e z nadej艣ciem nocy

porozmawia ze swoimi kap艂anami...

130. Odnosz臋 wra偶enie, 偶e jego plemi臋 znajdowa艂o si臋 do艣膰 daleko, gdzie艣

w d偶ungli, a wasza rozmowa odbywala si臋 w Manaus. Jak wi臋c Indianin

m贸gl rozmawia膰 z kap艂anami?

Te偶 go o to zapyta艂em! Tatunca stwierdzi艂, 偶e Indianie potrafi膮

porozumiewa膰 si臋 na odleg艂o艣膰, my powiedzieliby艣my, 偶e za pomoc膮

telepatii. Oczywi艣cie ten spos贸b komunikacji,jak twierdzi艂 Tatunca, nie

odbywa si臋 za pomoc膮 s艂贸w i zda艅, lecz przez intensywne namacalne

my艣lenie, z my艣li o g艂odzie, mi艂o艣ci, przyja藕ni, nienawi艣ci, szcz臋艣ciu,

wojnie, wrogo艣ci i tak dalej mo偶na przekazywa膰 obrazy umo偶liwiaj膮ce

porozumienie. Ka偶dy Indianin 膰wiczy od najwcze艣niejszego dzieci艅stwa

ten telepatyczny spos贸b komunikacji.

131. I co? Rozmawia艂 z kap艂anami?

M贸wi艂, 偶e tak! Przesun膮艂em lot powrotny o 24 godziny.

Nazajutrz Tatunca pojawi艂 si臋 pewny siebie i o艣wiadczy艂, 偶e wyja艣ni艂

kap艂anom, 偶e nie mo偶e stan膮膰 przede mn膮 z pustymi r臋koma, bo bia艂y

cz艂owiek mu nie wierzy. Kap艂ani pozwolili mu zatem dostarczy膰 mi

przekonuj膮cy dow贸d. Pojedzie jeszcze raz do swojego plemienia,

we藕mie dow贸d, wr贸ci do Manaus, a pan Schmid natychmiast zawiado-

mi mnie telefonicznie.

Tatunca z obiecanym dowodem jeszcze si臋 nie pojawi艂. Czekam.

132. Nie mog臋 sobie tego wyobrazi膰, za艂贸偶my jednak, 偶e Indianin

przyni贸s艂by jaki艣 przedmiot, o kt贸rym by twierdzi艂, 偶e jest pozaziemskiego

pochodzenia. Co by pan wtedy zrobi艂?

Wiem, na co pan czeka! Jest pan oczywi艣cie dobrze poinformowany

na m贸j temat, my艣li pan wi臋c, 偶e facet bez zastanowienia wskoczy do

samolotu a potem do 艣mig艂owca, 偶eby pogna膰 za jak膮艣 niepewn膮

historyjk膮. Fakt, czasem post臋puj臋 spontanicznie, ale wtedy musi

艂askota膰 mnie w do艂ku, co znaczy: Le膰! Tam co艣 jest!

Nie, jak dot膮d nie czuj臋 nic takiego. Co bym zrobi艂? Najpierw

obfotografowa艂bym przedmiot ze wszystkich stron stereoskopowymi

aparatami, obejrza艂bym pod mikroskopem. Uda艂bym si臋 do swoich

rzyjaci贸艂-naukowc贸w - mam wielkie szcz臋艣cie, 偶e za przyjaci贸艂 mog臋

uwa偶a膰 naukowc贸w uczciwych i pozbawionych uprzedze艅. Poprosi艂-

bym tych pan贸w o jak najdok艂adniejsz膮 analiz臋 przedmiotu. Wszystko

by艂oby poufne, a gdyby rezulaty by艂y negatywne, wstrzyma艂bym dalsze

prace. Kr贸tko: badania musia艂yby udowodni膰, 偶e przedmiot jest lub

mo偶e by膰 nieziemskiego pochodzenia. W przypadku rezultatu pozytyw-

nego om贸wi艂bym z naukowcami metody dalszego post臋powania. Zanim

polecia艂bym nad Rio Negro i pogr膮偶y艂bym si臋 w d偶ungli, przedmiot

musia艂by by膰 jednoznacznie zidentyfikowany jako pozaziemski. A wi臋c

nie dzia艂am tak spontanicznie, jak pan s膮dzi!

133. Gdzie jest owo tajemnicze miasto Akahim, do kt贸rego mia艂 pana

zaprowadzi膰 Tatunca?

Nie mog臋 tego panu powiedzie膰 z dok艂adno艣ci膮 do kilometra. Na

podstawie tego, co powiedzia艂 Tatunca, oraz bior膮c pod uwag臋

planowan膮 tras臋 helikoptera, kt贸r膮 planowa艂 do艣wiadczony b膮d藕 co

b膮d藕 pilot Swissairu, mo偶na przypuszcza膰, 偶e chodzi o tereny nad

granic膮 brazylijsko-wenezuelsk膮 -jest to obszar oddalony o oko艂o 220

km w linii prostej od brazylijskiej miejscowo艣ci Tomar, w pobli偶u 藕r贸de艂

Rio Padauiri. Proponuj臋, 偶eby艣my na tym zamkn臋li temat.

IV

134. We "Wspomnieniach z przysz艂o艣ci" napisa艂 pan, 偶e w Drodze

Mlecznej jest okolo 30 miliard贸w gwiazd sta艂ych. Teraz m贸wi pan o 200

miliardach. Co jest prawd膮?

Co najmniej 200 miliard贸w!

135. Jak w ci膮gu niewielu lat mo偶na przej艣膰 od 30 do 200 miliard贸w

gwiazd sta艂ych! Co艣 tu si臋 nie zgadza!

Wszystko si臋 zgadza! Dane analizowane przed dziesi臋ciu laty da

'Wspomnie艅 z przysz艂o艣ci' by艂y wtedy s艂uszne. Tymczasem astronomia

otrzyma艂a nowe narz臋dzia do obserwacji nieba, pole widzenia powi臋k-

szy艂o si臋 ogromnie. Nie tylko dzi臋ki teleskopom optycznym, lecz

r贸wnie偶 dzi臋ki radioastronomii. Ale niech pan sobie nie wyobra偶a, 偶e te

200 miliard贸w gwiazd policzono jedna po drugiej! Nie, sfotografowano

jeden sektor Drogi Mlecznej, tak zwane "okno", policzono w nim

gwiazdy i pomno偶ono przez liczb臋 sektor贸w. W ka偶dym razie astro-

nomia wychodzi od tego, 偶e w naszej Galaktyce jest co najmniej 200

miliard贸w gwiazd sta艂ych. Je偶eli w przysz艂ej ksi膮偶ce napisz臋, 偶e gwiazd

sta艂ychjest 300 miliard贸w, to liezba ta b臋dzie odpowiada膰 najnowszemu

stanowi bada艅. Widzi pan, 偶e post臋p techniki w tej dziedzinie jest

szalony, ja za艣 za ka偶dym razem do swojej kolejnej ksi膮偶ki bior臋 wyniki

bada艅 najnowszych. W 1967 roku nie mog艂em przewidzie膰, co b臋dzie

w 1977!

136. W naszej Galaktyce jest ponad 200 miliard贸w gwiazd sta艂ych.

A Droga Mleczna stanowi bardzo ma艂e skupisko gwiazd we Wszech-

艢wiecie. Prawie co dzie艅 odkrywa si臋 kolejn膮 drog臋 mleczn膮. Jak przy tej

ob艂臋dnej liczbie uklad贸w slonecznych mo偶e pan zak艂ada膰, 偶e istoty

pozaziemskie odnalaz艂y akurat nas?

Pytanie, kt贸re mi pan zada艂, jest mi bardzo dobrze znane i musz臋 panu

za nie podzi臋kowa膰, bo nale偶y do moich "ulubionych". Okre艣lam je

mianem kompleksu "akurat my". Akurat my! Akurat ja!

Kto艣 zachorowa艂, szuka lekarza, s艂yszy, 偶e jest chory nieuleczalnie.

Akurat ja, m贸wi sobie. Zapomina, 偶e w jego sytuacji s膮 na 艣wiecie

miliony ludzi. Niezbyt lubiany s膮siad wygrywa w lotto. Akurat on!

Nieszcz臋艣cie - akurat ja! Szcz臋艣cie - akurat on!

Szanowny panie, wszyscy mamy kompleks "akurat my"! Sk膮d

czerpie pan odwag臋 - albo, przepraszam za s艂owo, arogancj臋 - twier-

dzi膰, 偶e akurat nas odwiedzono?! Ja nigdy si臋 na to nie odwa偶y艂em. Aby

wysun膮膰 przypuszczenie, trzeba co艣 sobie w minimalnym stopniu

za艂o偶y膰. Ma pan kontakt z innym uk艂adem s艂onecznym czy nawet

z innymi galaktykami? Kto wie, co dzieje si臋 w otch艂aniach Wszech-

艣wiata? Co si臋 dzia艂o? Nikt tego nie wie. Dlatego za bezsensownym

stwierdzeniem, 偶e to "akurat nas" odwiedzono nic nie stoi. Jest puste.

Prosz臋 o nast臋pne pytanie. . .

137. Chwileczk臋, chwileczk臋? Zapomnijmy wigc okre艣lenie "akurat my"!

W r贸wnym stopniu chodzi o "akurat teraz"! Ewolucja, kt贸ra na Ziemi

doprowadzi艂a do powstania cz艂owieka, trwa艂a kilka miliard贸w lat. To

mo偶na przeczyta膰 w ka偶dej ksi膮偶ce o historii ewolucji, pan te偶 to pisze.

Mo偶na te偶 przeczyta膰, 偶e cz艂owiek sta艂 si臋 istot膮 naprawd臋 inteligentn膮

dopiero w ostatnich tysi膮cleciach. A potem pojawia si臋 pan, panie von

D„niken, i wmawia nam, 偶e akurat teraz odwiedzi艂y nas nieznane, m膮dre

istoty! Sk膮d obcy mieliby wiedzie膰, 偶e teraz cz艂owiek sta艂 si臋 inteligentny?

Gdyby by艂 pan uczciwy, przyzna艂by, 偶e to czysta teoria!

Najpierw odpowiem na pytanie ostatnie: Oczywi艣cie 偶e to tylko

teoria! Jak wiadomo, nauka pos艂uguje si臋 teoriami i hipotezami, to

konieczne, bo inaczej nigdy nie wysz艂aby poza status quo swojej wiedzy.

Ja te偶 nie zamierzam pozbawia膰 si臋 tej swobody my艣lenia.

Ale wr贸膰my do pa艅skiego zasadniczego pytania: jest to pytanie

m膮dre... ale tkwi w nim pewien b艂膮d my艣lowy. Z mojego punktu

widzenia. Bo ja twierdz臋, 偶e w chwili przybycia istot pozaziemskich

cz艂owiek nie by艂 inteligentny, lecz 偶e to oni uczynili go inteligentnym

przez celow膮 sztuczn膮 mutacj臋!

Pa艅ski punkt wyj艣cia - "akurat teraz" - jest fikcyjnym punktem

po艂o偶onym na fikcyjnej linii. Niech pan przyjmie, 偶e przed dziesi臋cioma

milionami lat Ziemi臋 odwiedzi艂y istoty pozaziemskie i w艂a艣nie w tym

czasie, kt贸ry by艂 owym teraz, w艂a艣nie w tym czasie istoty pozaziemskie

uczyni艂y hominidy inteligentnymi. Gdyby艣my wtedy zadawali to pyta-

nie, brzmia艂oby ono: dlaczego odwiedzaj膮 nas akurat teraz? Jak pan

chce, to mo偶e pan to zdarzenie przerzuci膰 w przysz艂o艣膰. Niech pan

za艂o偶y, 偶e takie odwiedziny czekaj膮 nas dopiero za pi臋膰 milion贸w lat.

Gdyby tak jednak by艂o, nie dyskutowaliby艣my nad pa艅skim pytaniem,

nie potrafiliby艣my dyskutowa膰, bo wszyscy skakaliby艣my z ga艂臋zi na

ga艂膮藕 w towarzystwie ma艂p! Podr贸偶uj膮c w fantazji w odleg艂膮 przysz艂o艣膰

zapyta艂by pan - gdyby za miliony lat zdarzenie takie mia艂o miejsce

- Ericha von D„nikena stoj膮cego przy mikrofonie: "Dlaczego od-

wiedzono nas akurat teraz?" Gdyby chcia艂 pan umiejscowi膰 sw贸j punkt

"akurat teraz", to moim zdaniem znalaz艂by si臋 on w epoce, kiedy ludzie

stali si臋 inteligentni, niezale偶nie kiedy to si臋 sta艂o w pradawnej historii

Kosmosu.

138. Umie pan znale藕膰 na wszystko odpowied藕! Czy czasem nie miewa pan

jednak racji ?

Tak, to pytanie te偶 powinno pa艣膰. Czy w naszej dyskusji chodzi

o kwesti臋, czy mam, czy nie mam racji? Reprezentuj臋 pewne pogl膮dy,

a s膮 to moje pogl膮dy, kt贸re nawarstwia艂y si臋 przez minione 20 lat. Cz臋sto

je oczywi艣cie wietrz臋! Czy nie miewam racji? W minionych latach

mog艂em przyzna膰, 偶e w szczeg贸lach czasem pud艂owa艂em. In toto jednak,

a o to przecie偶 chodzi, 偶adne kontrargumenty nie zdo艂a艂y mnie dot膮d

odci膮gn膮膰 od mojej teorii - nie doprowadzi艂y te偶, 偶ebym zacz膮艂 w ni膮

w膮tpi膰. Je艣li nie mam racji, mam odwag臋 to przyzna膰. Czy to ha艅ba si臋

pomyli膰? Pytania, jakie mi dot膮d zadawano, nie mia艂y nic wsp贸lnego

z racj膮 czy jej brakiem. Proszono mnie o wypowiedzenie zdania i to

zrobi艂em.

139. Teraz pana przyszpil臋! "Stern" wykaza艂 niedwuznacznie, 偶e nigdy

nie by艂 pan w sztucznych podziemnych jaskiniach w Ekwadorze. Tak

twierdzi艂 pan w swojej ksi膮偶ce "Siejba i Kosmos". Nie zaprzeczy pan

przecie偶. Pamigtam, 偶e cz艂owiek, kt贸ry rzekomo towarzyszy艂 panu

w podziemny 艣wiat ba艣ni, zdystansowal sig od pana. Pan po prostu

nak艂ama艂, a je艣li pan m贸wi, 偶e przyznaje si臋 do swoich b艂臋d贸w, to prosz臋 to

teraz zrobi膰!

Po tak gwa艂townym ataku musz臋 pana poprosi膰, 偶eby mnie pan

uwa偶nie wys艂ucha艂!

Po艂udniowoameryka艅skim korespondentem "Sterna" jest cz艂owiek

o nazwisku Hero Buss, jest to korespondent polityczny. Na zlecenie

"Sterna" pojecha艂 do mecenasa Pe暮i, kt贸rego wizyt贸wk臋 i numer

telefonu opublikowa艂em w ksi膮偶ce Siejba i Kosmos. Za po艣rednictwem

dr. Pe暮i Buss zorganizowa艂 spotkanie z Moriczem, cz艂owiekiem,

Z kt贸rym bocznym wej艣ciem wszed艂em do opisywanej przeze mnie

jaskini.

Nale偶y tu rozgraniczy膰 dwie daty:

1. Juan Moricz poprowadzi艂 w 1969 roku wypraw臋 do odkrytych przez

siebie fragment贸w jaski艅. W tej ekspedycji z 1969 roku udzia艂u nie

bra艂em.

2. Ale w 1971 roku zszed艂em z Moriczem bocznym wej艣ciem do ci膮gu

tych samych jaski艅. Boczne wej艣cie znajduje si臋 w innym miejscu ni偶

wej艣cie g艂贸wne, przez kt贸re wchodzi艂a wyprawa z 1969 roku.

Ca艂kowit膮 prawd膮 by艂o o艣wiadczenie Moricza wobec dziennikarzy,

偶e nie by艂em cz艂onkiem wyprawy z 1969 roku. To, 偶e nigdy nie

twierdzi艂em, 偶e by艂em, nie przedar艂o si臋 przez zam臋t cz臋艣ciowych

zafa艂szowa艅. Poza tym zatajono, 偶e w 1971 roku wchodzi艂em z Mori-

czem przez wej艣cie boczne!

Przed publikacj膮 w "Sternie" zadzwoni艂 do mnie niejaki pan Haaf

i poinformowa艂, 偶e panowie Pe暮a i Moricz powiedzieli korespondentowi

"Sterna" Hero Bussowi, 偶e zdj臋cia podziemnego systemu tuneli, opu-

blikowane w ksi膮偶ce Siejba i Kosmos, nie s膮 moje, ale pana Moricza, ja

za艣 nie by艂em w inkryminowanych miejscach. Pan Haaf zapyta艂, co

ja na to.

Powiedzia艂em prawd臋 potwierdzaj膮c, 偶e autorem tych zdj臋膰 jest

istotnie Juan Moricz, kt贸ry zrobi艂 je podczas ekspedycji w 1969 r.

Zwr贸ci艂em uwag臋, 偶e w ksi膮偶ce podano 藕r贸d艂o zdj臋膰 - powiedzia艂em

te偶, 偶e nie by艂em w miejscach utrwalonych na tych zdj臋ciach, lecz 偶e

w 1971 roku wszed艂em z panem Moriczem do systemu jaski艅 bocznym

wej艣ciem. Moricz prosi艂 mnie, a nawet zabroni艂 mi publikowania moich

zdj臋膰, nie chcia艂 bowiem zwabi膰 dzikich poszukiwaczy skarb贸w. Jeszcze

dzi艣 mam te zdj臋cia, ale poniewa偶 przyrzek艂em ich nie publikowa膰, nie

zrobi臋 tego, cho膰by mnie o to nagabywano. Mam zwyczaj dotrzymywa膰

s艂owa.

W numerze 41. z 1972 roku "Stern" zamie艣ci艂 tekst, w kt贸rym

napisano mi臋dzy innymi - mog臋 pa艅stwu przeczyta膰, bo amunicj臋 t臋

dla bezpiecze艅stwa zawsze mam przy sobie. Napisano tam:

"Jeszcze niedawno von D„niken odrzuca艂 zdecydowanie wszelkie

w膮tpliwo艣ci co do tej fantastycznej sprawy: 'Widzia艂em to wszystko

na w艂asne oczy'. W zesz艂ym tygodniu jednak poprosi艂 w li艣cie

"Sterna" o zrozumienie, 偶e musi by膰 wolno 'pisarzowi stosowa膰 przy

opisie takich struktur pewnych efekt贸w dramaturgicznych'. A z bocz-

ku przyznaje si臋 p贸艂g艂osem: 'W rzeczonych miejscach rzeczywi艣cie nie

by艂em'. W艂a艣nie to stwierdzili ostatnio reporterzy >>Sterna<< Hero Buss

i Perry Kretz, kiedy sprawdzali wszystko w Ekwadorze... , Koniec

cytatu.

To, co napisano: 偶e "przyzna艂em si臋 p贸艂g艂osem", i偶 "nie by艂em

w rzeczonych miejscach", to po prostu przekr臋canie fakt贸w! Prawd膮

jest, 偶e m贸wi艂em o "efektach dramaturgicznych", co rozd臋to do

gigantycznych rozmiar贸w, ale ja do dzi艣 nie zmieni艂em zdania.

Chcia艂bym zobaczy膰 takiego dziennikarza czy pisarza, kt贸remu przy

pisaniu nie jest potrzebna pewna dramaturgia! Ile 艣wiadomej dramatur-

gii tkwi w bajecznie pomys艂owych nag艂贸wkach, wymy艣lanych przez

redakcj臋 "Sterna"! Czy w ostrych g艂osach "Sterna", kt贸rymi od-

strzeliwuje si臋, a co najmniej ostrzeliwuje ludzi nie lubianych przez

redakcj臋, nie ma dramaturgii?

Podobnie jak moje poprzednie ksi膮偶ki r贸wnie偶 'Siejba i Kosmos' nie jest

dzie艂em naukowym. Opisane w niej fakty musz膮 si臋 zgadza膰 i si臋

zgadzaj膮. Je艣li jednak do suchych reali贸w dorzucam troch臋 napi臋cia

i humoru, to tak doprawia膰 tekst mo偶e r贸wnie偶 autor ksi膮偶ki popular-

nonaukowej. Czy to si臋 podoba dziennikarzom, czy nie, oni robi膮

codziennie to samo! Z wydawnictw wiem, 偶e ataki na D„nikena

podnosz膮 nak艂ady. 呕eby pa艅stwo wiedzieli, jaki jestem wspania艂omy艣l-

ny - w przeciwie艅stwie do moich oponent贸w - powiem pa艅stwu, 偶e

cho膰by za to nale偶y mi si臋 odrobina zrozumienia. Mimo 偶e to czaseni

boli.

*

140. Sk膮d czerpie pan niezachwiane przekonanie, 偶e w obr臋bie Drogi

Mlecznej w og贸le istniej膮 nieznane inteligentne formy 偶ycia?

Przepraszam, ale nie jest to przekonanie tylko moje, hipoteza ta jest

wynikiem rozwa偶a艅 statystycznych oraz filozoficznych, snutych przez

naukowc贸w!

Tylko w obr臋bie Drogi Mlecznej istnieje oko艂o 200 miliard贸w s艂o艅c.

Je偶eli zrobimy ostro偶ne i na pewno zani偶one za艂o偶enie, 偶e tylko co setne

s艂o艅ce ma planet臋, to w naszej Galaktyce b臋dziemy mieli 2 miliardy

uk艂ad贸w planetarnych. Je偶eli za艂o偶ymy dalej, 偶e z tych dw贸ch miliard贸w

planet tylko na co setnej panuj膮 warunki umo偶liwiaj膮ce powstanie

jakiejkolwiek formy 偶ycia, to b臋dziemy mieli jeszcze 20 milion贸w takich

planet. Je偶eli za艂o偶ymy dalej, 偶e tylko na co setnej z tych planet istotnie

powsta艂o 偶ycie, to wedle statystycznego prawdopodobie艅stwa b臋dzie

jeszcze 200 000 planet z formami 偶ycia. Dzielmy dalej! Je艣li z tej liczby

zn贸w tylko co setna planeta stworzy艂a inteligentne formy 偶ycia, to nad

kresk膮 pozostanie jeszcze 2000 planet z inteligentnymi formami 偶ycia

W naszej Galaktyce. A wyliczenie to, prosz臋 pa艅stwa, nie jest w 偶adnym

razie wyliczeniem optymistycznym!

Interesuj膮ca jest hipoteza twierdz膮ca, 偶e cywilizacje namna偶aj膮 si臋 we

Wszech艣wiecie o nieznan膮 wielko艣膰. Cywilizacje istniej膮ce rozpr臋偶aj膮 si臋

mianowicie, d膮偶膮 do coraz dalszego przekazywania swojej formy 偶ycia

i inteligencji w przestrzeni i w czasie - jest to tendencja, jak膮 i my

b臋dziemy si臋 cechowali najp贸藕niej za sto lat. Do tego filozoficznego

aspektu pa艅skiego pytania doszed艂em w艂a艣nie przy m贸wieniu o kom-

pleksie "akurat my".

141. Czy przynajmniej tu nauka jest tego samego zdania co pan?

(艢miech)

Tak, m贸j panie, mog臋 pana uspokoi膰: nauka jest tego samego zdania,

ja za艣 podzielam zdanie nauki! Poza tym latem 1977 roku Amerykanie

wys艂ali w Kosmos sond臋 z pos艂aniem do pozaziemskich inteligentnych

istot 偶ywych. Nie s膮dz臋, 偶eby NASA robi艂a co艣 takiego nie licz膮c si臋

powa偶nie z istnieniem inteligentnych form 偶ycia w naszej Galaktyce...

S艂ucham?

142. Co to za pos艂anie?

Momencik... Mam je w teczce! O prosz臋! Chodzi o ameryka艅skie

sondy kosmiczne typu Voyager, kt贸re wystrzelono w sierpniu i wrze艣niu

z przyl膮dka Canaveral. Na ich pok艂adzie znajduje si臋 pojemnik

z elektroniczn膮 "p艂yt膮 gramofonow膮". Na p艂ycie tej nagrano g艂osy

ptak贸w, muzyk臋 Beethovena, jaz偶 i muzyk臋 chi艅sk膮, do tego po-

zdrowienia w sze艣膰dziesi臋ciu ziemskich j臋zykach. Cz臋艣膰 wizyjna zawiera

r贸偶ne widoki, miasta i osi膮gni臋cia techniczne. Poza tym pojemnik

zawiera elektroniczny dekoder, 偶eby obcy komputer z przekazanych

impuls贸w m贸g艂 w og贸le co艣 wykombinowa膰. A na ko艅cu pos艂anie

prezydenta Jimmiego Cartera. Chce pan pos艂ucha膰?

Tak!

Prosz臋 o spok贸j! Tekst pos艂ania brzmi:

"Statek kosmiczny Voyager zosta艂 zbudowany przez Stany Zjed-

noczone Ameryki P贸艂nocnej. Jeste艣my spo艂eczno艣ci膮 licz膮c膮 240

milion贸w ludzi w艣r贸d ponad czterech miliard贸w mieszka艅c贸w Ziemi.

Nas, ludzi, dziel膮 jeszcze pa艅stwa narodowe, pa艅stwa te jednak

zamierzaj膮 sta膰 si臋 wkr贸tce jedn膮 cywilizacj膮 ziemsk膮.

Wystrzelamy to pos艂anie w Kosmos. Przetrwa ono zapewne

miliardy naszych lat, w ci膮gu kt贸rych i nasza cywilizacja, i powierz-

chnia Ziemi doznaj膮 g艂臋bokich przemian. Z 200 miliard贸w gwiazd

Drogi Mlecznej niekt贸re, by膰 mo偶e jest ich wiele, maj膮 planety

zamieszkane przez cywilizacje podr贸偶uj膮ce po Kosmosie. Je艣li kt贸ra艣

z tych cywilizacji przechwvyci Voyagera i b臋dzie w stanie zrozumie膰 ta

zapisy, to nasze pos艂anie brzmi:

Jest to dar ma艂ego, odleg艂ego 艣wiata, informasje o naszych

g艂oskach i naszej nauce, naszych obrazach, o naszej muzyce, naszym

my艣leniu i odczuwaniu. Pr贸bujemy przetrwa膰 tera藕niejszo艣膰 i przeka-

za膰 wam znak naszego 偶ycia.

Mamy nadziej臋, 偶e kiedy艣, kiedy uporamy si臋 z naszymi prob-

lemami, b臋dziemy mogli do艂膮czy膰 do wsp贸lnoty cywilizacji galaktycz-

nych. Ten zapis jest wyrazem naszej nadziei, naszego zdecydowania

i naszej dobrej woli w ogromnym, przyt艂aczaj膮cym Universum."

Widz膮 wi臋c pa艅stwo, 偶e nie jestem samotnym fantast膮!

(Silne brawa)

143. Astrofizycy m贸wi膮 o "kosmicznych cudach". Co nale偶y przez to

rozumie膰 ?

Je偶eli si臋 nie myl臋, okre艣lenie to wymy艣li艂 pewien rosyjski astronom;

chyba profesor Josif Szk艂owski, kt贸ry intensywnie zajmuje si臋 tym

fenomenem.

Poj臋cie "kosmiczne cuda" obejmuje wszystkie obiekty astronomicz-

ne, dla kt贸rych nie ma "naturalnego" wyja艣nienia. S膮 to jakby cz臋艣ci

mostu, idei wracaj膮cej do kwestii: jak nawi膮za膰 kontakt z 偶yciem;

pozaziemskim albo jak sprawi膰, 偶eby nas zauwa偶ono.

Wiedz膮 pa艅stwo, 偶e w wielu miejscach naszej planety na wszystkich

mo偶liwych d艂ugo艣ciach fal pr贸buje si臋 odbiera膰 sygna艂y radiowe

z Wszech艣wiata - wysy艂a si臋 te偶 impulsy poza Ziemi臋. Dot膮d wszystkie

te przemy艣lane naukowo eksperymenty nie przynios艂y rezultatu. Z tego

powodu rosyjski badacz podda艂 pod rozwag臋 my艣l, 偶e by膰 mo偶e istoty

pozaziemskie zwracaj膮 na siebie uwag臋 za pomoc膮 zjawisk, dla kt贸rych

inne istoty inteligentne nie znajduj膮 "naturalnego" wyja艣nienia. Z sumy

tych rozwa偶a艅 powsta艂o poj臋cie "kosmiczne cuda"!

Moim zdaniem jednak sprawa ma pewien haczyk! Czym bowiem jest

"cud"? Czy偶 przed trzydziestu laty nasze matki nie uzna艂yby za cud

pralki automatycznej? Czy偶 nasi pradziadkowie nie przewr贸ciliby si臋

w grobie, gdyby wiedzieli, 偶e w domach jest telewizja? Czy jeszcze przed

60 laty nie uwa偶ano by za cud Jumbo-Jeta? Czy naukowcy sprzed 50 lat

nie uwa偶aliby za cud bomby neutronowej, kt贸rej twarde promieniowa-

nie niszczy tylko 偶ycie, nie za艣 materi臋 nieo偶ywion膮? Kiedy wi臋c

spojrzymy na "kosmiczne cuda", dla kt贸rych nie mo偶emy znale藕膰

rozs膮dnego wyja艣nienia, to wcale nie musz膮 to by膰 cuda. Mog膮 to by膰

wytwory techniki stoj膮cej na poziomie du偶o wy偶szym od naszej. Ja ze

swej strony nie wierz臋 w cuda. Cuda si臋 robi!

*

144. Mam l7 lat, ch臋tnie i cz臋sto chodz臋 do obserwatorium. Jak tylko

przeczyta艂em u pana, 偶e skupisko planetoid kr膮偶膮cych wok贸艂 S艂o艅ca to

resztki wybuch艂ej planety, powiedzia艂em o tym astronomowi w obser-

watorium. A on mnie wy艣mia艂 i powiedzia艂, 偶e masa tych wszystkich

planetoid jest o wiele za mala na stworzenie planety. Planeta musi mie膰

okre艣lon膮 wielko艣膰, bo inaczej ze wzgl臋du na zbyt s艂ab膮 si艂臋 ci膮偶enia nie

wytworzy艂aby atmosfery. Zosta艂em pouczony, 偶e na tak ma艂ej planecie nie

by艂oby 偶ycia. . .

Rozumiem. Z drug膮 cz臋艣ci膮 pa艅skiej relacji si臋 zgadzam. Planeta musi

mie膰 istotnie odpowiedni膮 wielko艣膰, 偶eby otacza艂a j膮 atmosfera. Ale, i to

musz臋 wyja艣ni膰, na podstawie zachowanych do dzi艣 element贸w groma-

dy planetoid nie mo偶na wnioskowa膰, 偶e planeta, kt贸ra kiedy艣 wybuch艂a,

nie by艂a niepor贸wnanie wi臋ksza ni偶 jej pozosta艂o艣ci!

Prosz臋 sobie wyobrazi膰, 偶e Ziemia zosta艂aby rozerwana w jakiej艣

kosmicznej katastrofie, 偶e wybuch艂aby. Co by si臋 sta艂o? Wierzchnia

warstwa kuli ziemskiej sk艂ada si臋, jak wiadomo, z cienkiej warstwy,

j膮dro Ziemi, jej masa, sk艂ada si臋 z p艂ynnej masy. Masa ta rozproszy艂aby

si臋 z si艂膮 eksplozji po ca艂ym Wszech艣wiecie! To samo dotyczy ogrom-

nych mas wody znajduj膮cych si臋 na naszej planecie oraz otaczaj膮cej j膮

i utrzymywanej si艂膮 ci臋偶ko艣ci atmosfery. Pozosta艂a cz臋艣膰 by艂aby zapew-

ne wiele mniejsza od sk艂adnik贸w skupiska planetoid. Poza tym, gdyby

si臋 da艂o, ale si臋 nie da - ale gdyby si臋 da艂o, nie mo偶na by ju偶 nigdy

z zachowanych element贸w odtworzy膰 Ziemi. Brakowa艂oby masy spaja-

j膮cej niejako poszczeg贸lne jej cz臋艣ci w jedn膮 ca艂o艣膰. Ale, zapewniam

pa艅stwa, astronomowie twierdziliby, 偶e pozosta艂o艣ci kr膮偶膮ce we

Wszech艣wiecie nigdy nie stanowi艂y planety!

Niech pan powie swojemu nauczycielowi z obserwatorium, 偶e

z zachowanych cz臋艣ci nigdy nie da si臋 stworzy膰 na powr贸t dawnej

planety. 艁atwo to zrozumie膰, kiedy si臋 pomy艣li cho膰by o roli obowi膮zu-

j膮cej dzi艣 teorii wielkiego wybuchu w powstaniu Ziemi. Trzeba tylko

pu艣ci膰 ten film wstecz. Niech pan zaproponuje co艣 takiego podczas

najbli偶szej wizyty w obserwatorium. A je艣li b臋dzie pan mia艂 ochot臋 albo

je艣li zechce zada膰 jeszcze jakie艣 pytania, prosz臋 do mnie napisa膰. Zawsze

stoj臋 po stronie m艂odzie偶y, zadaj膮cej pytania.

*

145. Czy budowle Maj贸w s膮 naprawd臋 zorientowane wed艂ug gwiazd?

Wed艂ug gwiazd oraz wed艂ug kalendarza! Wielkie okno obserwato-

rium w Chichen-Itza jest nakierowane na Wenus, ale poniewa偶 Wenus

nie pozostaje w bezruchu, Majowie uwzgl臋dnili nawet najbardziej

p贸艂nocn膮 i najbardziej po艂udniow膮 pozycj臋 tej planety. Je艣li chodzi

o gwiazdy sta艂e, obserwatorium jest zorientowane na Syriusza i Plejady.

A czworo zewn臋trznych drzwi kopu艂y kieruje si臋 na wsch贸d jasnych

gwiazd Kanopus i Kastor. Wedle mojego przekonania wi臋kszo艣膰

budowli Maj贸w zwi膮zana jest tak swoim po艂o偶eniem jak i struktur膮

z gwiazdami. Tu powinni r臋ka w r臋k臋 pracowa膰 archelodzy i astro-

nomowie, ale badania interdyscyplinarne to do艣膰 dra偶liwa sprawa.

Ka偶dy ma sw贸j ogr贸dek, z kt贸rego niech臋tnie si臋 wychyla.

*

146. Ci膮gle pojawia si臋 u pana kapsu艂a czasu. Jak rozumie膰 to poj臋cie?

Jest to dla mnie przedmiot, taka konstrukcja, pojemnik, kt贸ry mt

przetrwa膰 wszystkie epoki. Kapsu艂a taka mo偶e zawiera膰 nie tylko

wszelkie informacje, lecz r贸wnie偶 przedmioty. Kapsu艂 czasowych nie

nale偶y szuka膰 tylko w Kosmosie. Z okazji Wystawy 艢wiatowej w No-

wym Jorku - to tylko przyk艂ad - zakopano tak膮 kapsu艂臋 na

Manhattanie. Zawiera ona p艂yty gramofonowe, mikrofilmy, encyk-

lopedi臋 oraz zdj臋cia wszystkich przedmiot贸w stosowanych przez nasz膮

cywilizacj臋. Wn臋trze kapsu艂y wysterylizowano i wypompowano z niej

powietrze. Potem j膮 hermetycznie zamkni臋to. Chroni膮 j膮 warstwy stali

i aluminium. Powinna przetrwa膰 bez szwanku 5000 lat. Po tym czasie

automatyczny nadajnik zacznie wysy艂a膰 na r贸偶nych cz臋stotliwo艣ciach

sygna艂y i ludzie przysz艂o艣ci zlokalizuj膮 kapsu艂臋... zak艂adaj膮c, 偶e za 5000

lat b臋dzie si臋 jeszcze stosowa膰 takie staro艣wieckie metody radio-

komunikacji. W co nie wierz臋.

To, co dzi艣 zakopujemy, mo偶na oczywi艣cie rozmie艣ci膰 w punktach

okre艣lonych metodami matematyczno-logicznymi.

147. Nie rozumiem, dlaczego w w臋偶u widzi pan symbol Kosmosu. W臋偶e

nie umiej膮 i nigdy nie umia艂y lata膰!

A mo偶e jednak! Nikt nie widzia艂 smoka pluj膮cego ogniem... a mimo to

jest ich pe艂no w mitologii chi艅skiej! Dlaczego? Prawdopodobnie nasi

prymitywni przodkowie widzieli co艣, czego nie potrafili sobie wyja艣ni膰

a poniewa偶 nie potrafili sobie wyja艣ni膰, opisywali na sw贸j spos贸b. Niech

pan spojrzy latem w pogodne niebo! Czy nie ujrzy pan "lataj膮cych

w臋偶y"? To smugi kondensacyjne samolot贸w! A je艣li si臋 pan dobrze

przyjrzy, zobaczy pan nawet g艂ow臋 w臋偶a... czyli sam samolot! Samoloty

kosmiczne pozostawia艂yby na niebie bardzo intensywne smugi konden-

sacyjne, a gdyby mia艂y nap臋d fotonowy, by艂oby wida膰 niezwykle jasn膮

wi膮zk臋 艣wiat艂a! Silniki innego rodzaju - na przyk艂ad na ciek艂y wod贸r

albo azot o bardzo niskiej temperaturze - te偶 powodowa艂yby po-

wstawanie smug kondensacyjnych. My艣l ta nie jest tak absurdalna, jak

mog艂oby si臋 to wydawa膰 w pierwszej chwili! Ju偶 prorok Ezechiel

opowiada o "wielkim ob艂oku" przybywaj膮cym z p贸艂nocy, a Moj偶esz

opisuje "ob艂ok Pana"!

Innym wyja艣nieniem "w臋偶y na niebie" mog艂aby by膰 hipoteza, 偶e

statki transportowe mia艂y kszta艂t op艂ywowy, jak nasze dzisiejsze rakiety.

Thomas Edison powiedzia艂, 偶e technika 偶ywi si臋 fantazj膮. Musimy si臋

przyzwyczai膰 przynajmniej w jednym punkcie na艣ladowa膰 stwierdzenia

naszych prymitywnych przodk贸w: Nie potrafili poj膮膰, co dzieje si臋 na

niebie, ale starali si臋 to przekaza膰 za pomoc膮 swoich por贸wna艅. Prosz臋

wskrzesi膰 jakiego艣 starszego pana z okresu biedermaierowskiego -

a nie by艂o to wcale tak dawno! - i poprosi膰 o opisanie, co widzi i my艣li

patrz膮c na eskadr臋 nadd藕wi臋kowych odrzutowc贸w lec膮cych z hukiem

grzmotu po niebie!

*

148. W berliriskim planetarium wys艂ucha艂em odczytu, podczas kt贸rego

pewien astronom zmiesza艂 pana z blotem. Astronom ten wyliczy艂, 偶e pa艅ski

pomys艂 z mi臋dzygwiezdnymi podr贸偶ami kosmicznymi to czysta fantazja.

Powiedzia艂, 偶e takie podr贸偶e nigdy nie bed膮 mo偶liwe!

A pa艅skie pytanie?

R贸wnie偶profesor von Ditfurth wykaza艂, 偶e podr贸偶e mi臋dzygwiezdne s膮

po prostu niemo偶liwe. Tym samym pa艅ska ca艂a gadanina pad艂a. Je偶eli

podr贸偶e kosmiczne mi臋dzy gwiazdami nie bgd膮 mo偶liwe r贸wnie偶 w przy-

sz艂o艣ci, to wnioskuj臋 st膮d, 偶e nikogo tam nigdy nie by艂o!

Nadal czekam na pa艅skie pytanie?

I co pan na to?

Najznamienitszym fachowcem w tej dziedzinie, i to nie tylko na

obszarze j臋zyka niemieckiego, jest prof. dr Harry Ruppe. Kieruje ka-

tedr膮 techniki kosmicznej Uniwersytetu Technicznego w Monachium.

Ruppe by艂 d艂ugoletnim przyjacielem nie偶yj膮cego ju偶 Wernhera von

Brauna, by艂 niejako jego praw膮 r臋k膮 w centrum kosmicznym NASA,

ostatnio za艣 piastowa艂 funkcj臋 dyrektora biura planowania projekt贸w

kosmicznych. Specjalno艣ci膮 Ruppego jest nap臋d rakiet. M贸wi臋 to panu

tylko dlatego, 偶eby pan wiedzia艂, jak istotne s膮 jego opinie.

Pisz膮c ksi膮偶k臋 'Dowody' zada艂em profesorowi pytanie, czy podr贸偶e

kosmiczne b臋d膮 kiedy艣 mo偶liwe. Jego odpowied藕 by艂a jednoznaczna:

"tak"!

Pogl膮d Ruppego pokrywa si臋 te偶 z tre艣ci膮 d艂ugiego artyku艂u profesora

dr. F. Winterberga z University of Nevada. Profesor Winterberg napisa艂

ten. artyku艂 do pierwszego tegorocznego [1977] numeru czasopisma

fachowego "Astronautik". W artykule wykaza艂 mo偶liwo艣膰 odbywania

lot贸w mi臋dzygwiezdnych z ogromnymi przy艣pieszeniami, profesor

uwa偶a, 偶e pr臋dko艣ci wzgl臋dne osi膮gnie si臋 "jak we 艣nie"!

Uwa偶am za godne ubolewania, cho膰 niczego tu nie zmieni臋, 偶e paru

europejskich profesor贸w wyg艂asza swoje przem膮drza艂e wyk艂ady w ta-

kim duchu, jakby loty mi臋dzygwiezdne by艂y niemo偶liwe na wieki

wiek贸w. Mo偶e podzielaj膮 pa艅stwo moje skromne zdanie, 偶e w Europie

nie jest si臋 up to date, nie zna si臋 naj艣wie偶szych bada艅... mo偶e zgodz膮 si臋

te偶 pa艅stwo ze mn膮, 偶e pionierzy podr贸偶y kosmicznych, tacy jak bracia

Oberth, Wernher von Braun, Stulinger i inni, mieliby tu dzi艣 problemy

z rozwini臋ciem skrzyde艂 w najprawdziwszym sensie tego s艂owa. Przy-

sz艂o艣膰 lot贸w kosmicznych jest w Ameryce i w Rosji, i je艣li si臋 s艂yszy

niekt贸rych ludzi, nie nale偶y si臋 temu dziwi膰...

149. Stale pan m贸wi i pisze o rzekomych przesunigciach czasu, wy-

st臋puj膮cych po osi膮gnigciu przez statek kosmiczny wielkich pr臋dko艣ci.

Twierdzi pan, 偶e dla zalogi takiego statku czas p艂ynie wolniej ni偶 dla ludzi

na Ziemi. Niech偶e pan przyzna, 偶e to tylko czysta teoria! Nawet gdyby co艣

takiego by艂o mo偶liwe, nie mo偶na by tego potwierdzi膰 na Ziemi!

呕a艂uj臋, ale pan si臋 myli!

Fizycy wielokrotnie potwierdzali na Ziemi istnienie przesuni臋膰 czaso-

wych! Oto przyk艂ad: W 1971 roku grupa fizyk贸w z Uniwersytetu

Waszyngto艅skiego wsp贸艂pracuj膮ca z U.S. Naval Observatory umie艣i艂a

na pok艂adzie Boeinga 707 zegar atomowy. Nie jest to zegarek nar臋czny,

ale bardzo skomplikowany instrument do pomiaru czasu, mierz膮cy

nawet miliardowe cz臋艣ci sekundy. Drugi egzemplarz zegara atomowego

zosta艂 w laboratorium na Ziemi.

Boeing wystartowa艂 i okr膮偶y艂 Ziemi臋 raz w kierunku zgodnym ze

wskaz贸wkami zegara, raz - odwrotnie. Z mi臋dzyl膮dowaniami. Po

powrocie stwierdzono r贸偶nic臋 czasu: zegar podr贸偶uj膮cy na pok艂adzie

Boeinga wykaza艂 czas minimalnie d艂u偶szy od zegara w laboratorium

- r贸偶nica wynosi艂a 59 nanosekund.

Czyta艂em r贸wnie偶, 偶e szczeg贸艂owa teoria wzgl臋dno艣ci Einsteina,

m贸wi膮ca o przesuni臋ciach czasowych, zosta艂a ostatnio sprawdzona

z pozytywnym skutkiem!

W CERN, Europejskim O艣rodku Bada艅 J膮drowych, prowadzono

badania nad rozpadem mion贸w. Miony s膮 cz膮stkami elementarnymi

przybywaj膮cymi na Ziemi臋 z Kosmosu i w bardzo kr贸tkim czasie

rozpadaj膮cymi si臋 na elektron i dwa neutrina. Naukowcy z CERN

za艂o偶yli, 偶e je艣li miony przy艣pieszy膰 doprowadzaj膮c je prawie do

pr臋dko艣ci 艣wiat艂a, to poniewa偶 b臋d膮 porusza膰 si臋 szybciej ni偶 "z

natury", ich rozpad b臋dzie przebiega膰 wolniej. Hipoteza okaza艂a si臋

s艂uszna! Fizyk E. Picasso wraz z grup膮 swoich wsp贸艂pracownik贸w

przeprowadzi艂 eksperyment i, prosz臋, miony rozpada艂y si臋 wolniej,

dlatego 偶e porusza艂y si臋 szybciej...

150. Zn贸w pan udowudnia, 偶e nic a nic nie rozumie fizyki! Wzglgdne

przesuni臋cia czasowe wyst臋puj膮 dopiero przy prgdko艣ci bliskiej pr臋dko艣ci

艣wiatla, a zupelnie niemo偶liwe, a nawet niewyobra偶alne jest nadanie

czemu艣 pr臋dko艣ci 艣wiatla. . .

M贸j panie, po raz kolejny musz臋 ubolewa膰 nad nieprawdziwo艣ci膮

pa艅skich informacji! A je偶eli, tego nie wiem, jest pan fizykiem, to te偶 nie

ma pan racji! Latem tego roku [1977] w tunelach CERN pod Genew膮

osi膮gni臋to pr臋dko艣膰 dochodz膮c膮 do 99,94 procent pr臋dko艣ci 艣wiat艂a!

Wiem o tym dobrze, bo informacje te otrzyma艂em od fizyka uczest-

nicz膮cego w do艣wiadczeniu!

99,94 procent pr臋dko艣ci 艣wiatla?! 艢mieszne! Niemo偶liwe!

Mo偶liwe. Nie k艂贸膰my si臋 d艂u偶ej na ten temat! Niech pan za偶膮da od

CERN informacji na temat rezultat贸w bada艅 przeprowadzonych tam

w lipcu 1977 roku pod kierunkiem profesora Picasso!

*

151. Okay, zgromadzi艂 pan poszlaki potwierdzaj膮ce pa艅sk膮 teori臋, ale jest

pan nam jeszcze winien prawdziwy dow贸d. Dot膮d nie pokaza艂 pan ani

jednego przedmiotu pozaziemskiego pochodzenia. Poniewa偶 pa艅skim

zdaniem w prehistorii roi艂o si臋 od bog贸w, to panowie ci na pewno co艣 tu

zostawili. Dlaczego nic takiego nie znaleziono? Z chwil膮 odkrycia

pierwszego przekonuj膮cego znaleziska pa艅ska teoria stanie si臋 faktem.

Gdzie ten przekonuj膮cy przedmiot?

Cieszy mnie pa艅skie pytanie. Daje mi okazj臋 przekazania niezb臋d-

nych wyja艣nie艅. Odpowied藕 b臋dzie z konieczno艣ci d艂uga.

Rozr贸偶niam trzy rodzaje dowod贸w:

Dowody poszlakowe, kt贸re gromadz臋 korzystaj膮c z przekaz贸w r贸偶-

nego rodzaju... Dowody przypadkowe. S膮 to moim zdaniem przedmioty

Pozostawione ewentualnie przez bog贸w. .. Mog膮 by膰 te偶 dowody celowe !

Dow贸d poszlakowy przeprowadzi艂em ju偶, jak s膮dz臋. Nie b臋d臋

przecie偶 powtarza艂 wszystkich fakt贸w, opisanych w ksi膮偶ce 'Dowody'.

Przedmiot dowodowy pozostawiony przypadkowo mo偶na istotnie

gdzie艣 znale藕膰. Tylko gdzie?

Prosz臋 sobie wyobrazi膰 nasz wspania艂y, okr膮glutki glob i spojrze膰 na

bieguny - p贸艂nocny i po艂udniowy. Pokrywa je wieczny l贸d, nie da si臋

tam zbada膰 i przekopa膰 ka偶dego kilometra kwadratowego. Po od-

rzuceniu tych teren贸w obszar poszukiwa艅 si臋 zmniejsza.

Prosz臋 te偶 skre艣li膰 gigantyczne tereny pustynne - krainy niczyje

- my艣l臋 tu o pustyniach Newada, Sahara, Gobi, Belud偶ystan i tak dalej.

R贸wnie偶 te miliony kilometr贸w kwadratowych mo偶na sobie odpu艣ci膰!

Obszar poszukiwa艅 znowu znacznie si臋 skurczy艂. Prosz臋 teraz pomy艣le膰

o niedost臋pnych terenach kuli ziemskiej - o d偶unglach Ameryki

艢rodkowej, Po艂udniowej czy Indii - ale prosz臋 te偶 pomy艣le膰 o prawie

lub ca艂kiem niedost臋pnych 艂a艅cuchach g贸rskich! Je tak偶e prosz臋 uzna膰

za ziemi臋 niczyj膮! Obszar poszukiwa艅 zn贸w si臋 zmniejszy艂.

A teraz prosz臋 odj膮膰 od tego wszystkie oceany i morza 艣wiata - wody

pokrywaj膮 dwie trzecie powierzchni Ziemi. Tam r贸wnie偶 nie mamy co

szuka膰 偶adnych dowod贸w?!

Obszar, na kt贸rym mo偶na znale藕膰 przypadkowy dow贸d, jest male艅ki,

ale nawet z tej male艅kiej powierzchni areheologia zbada艂a dopiero

0,01 % ! Nie s膮dzi pan, 偶e to bardzo niewiele? I czy nadal uwa偶a pan, 偶e

szansa przypadkowego znalezienia jakiego艣 dowodu jest nader nik艂a?

Mnie w ka偶dym razie wcale nie dziwi, 偶e przypadkowego dowodu nie

wyci膮gni臋to jeszcze na 艣wiat艂o dzienne!

152. Je偶eli dobrze pana rozumiem, wychodzi pan od znalezienia niewiel-

kich przedmiot贸w. S膮dz膮c jednak z pa艅skiej teorii, istoty pozaziemskie

pos艂ugiwa艂y si臋 r贸wnie偶 wi臋kszymi urz膮dzeniami, a nawet maszynami, na

przyk艂ad pojazdami terenowymi. Co艣 takiego te偶 trzeba by odkry膰!

Pan si臋 myli. Mo偶na wyj艣膰 od tego, 偶e nieznane istoty zabra艂y ze sob膮

z powrotem sprawne urz膮dzenia. Mo偶liwe, 偶e zosta艂o tylko to, co nie

dzia艂a艂o. Dzi艣 jednak nie uda艂oby nam si臋 znale藕膰 nawet przedmiot贸w

wi臋kszych. Prosz臋 sobie wyobrazi膰 du偶y pojazd terenowy, stoj膮cy gdzie艣

w terenie. Dla poparcia pa艅skiej hipotezy zak艂adam nawet, 偶e pojazd

ten by艂 zrobiony z materia艂u nie ulegaj膮cego korozji, nie zniszczy go wi臋c

ani wiatr, ani opady. Takie monstrum gdzie艣 wi臋c sobie stoi. Co si臋

dzieje? Ju偶 w ci膮gu dwudziestu lat wszystkie dr膮偶ki, ko艂a i silnik pokryje

kurz i brud. Za kolejne pi臋膰dziesi膮t lat wok贸艂 pojazdu i na nim wyro艣nie

trawa i krzaki, jeszcze p贸藕niej powstanie tam pag贸rek, na kt贸rym

urosn膮 drzewa. To wcale nie utopia - 偶e tak si臋 dzieje, mo偶na zauwa偶y膰

nawet w trakcie naszego kr贸tkiego 偶ycia. Nie, nie, tak nie mo偶na

prowadzi膰 poszukiwa艅. Tu chodzi o znalezisko przypadkowe, zale偶ne

od tak wielu dziwnych okoliczno艣ci, 偶e uwa偶am je za niemo偶liwe. Poza

tym piramidy w Ameryce 艢rodkowej by艂y kiedy艣 tylko wzg贸rzami

poro艣ni臋tymi bujn膮 ro艣linno艣ci膮. Kilka ods艂oni臋to - pozosta艂e, w艣r贸d

nich nawet ca艂e miasta, nadal porasta d偶ungla. Wiadomo tylko, 偶e

tam s膮!

Niech pan mi jeszcze pozwoli wypowiedzie膰 si臋 na temat trzeciej

mo偶liwo艣ci dowodu pozostawionego przez "bog贸w".

Cz臋sto zadawa艂em sobie pytanie: jak ty by艣 si臋 zachowa艂, gdyby艣 jako

istota pozaziemska wyl膮dowa艂 na planecie zamieszkanej przez ludzi

prehistorii! Odpowiada艂em sobie, 偶e na pewno zostawi艂bym co艣, 偶e dla

przysz艂ych pokole艅 co艣 bym zbudowa艂, z czego wynika艂oby p贸藕niej:

1. 偶e tu by艂em;

2. 偶e przyby艂em z naszego Uk艂adu S艂onecznego;

3. co by艂o celem mojej podr贸偶y;

4. co tu znalaz艂em? jakie formy 偶ycia?

5. dlaczego przeobrazi艂em dan膮 form臋 偶ycia?

6. w jakim kierunku i z jak膮 szybko艣ci膮 odlec臋 do domu?

Nie wiem, jak wygl膮da艂by pozostawiony przeze mnie przedmiot

z tymi danymi? By膰 mo偶e by艂yby to znaki pisma na niezniszczalnym

materiale, mo偶e niepalne filmy czy ta艣my magnetofonowe, mo偶e

kapsu艂a czasowa - nie wiem. Ale co艣 bym wymy艣li艂.

A potem zada艂bym sobie pytanie, na kt贸re odpowied藕 by艂aby

niepor贸wnanie trudniejsza: gdzie zostawi膰 kapsu艂臋 czasu? Czy wcisn膮膰

j膮 do r臋ki najpoj臋tniejszemu z moich uczni贸w z obcej planety? Mam

powiedzie膰 mu: "S艂uchaj, m贸j synu, to, co ci daj臋, stanie si臋 wa偶ne za

dziesi臋膰 tysi臋cy lat. Tylko mi to dobrze przechowaj!" (艢miech)

Wiem, 偶e r贸wnie偶 na owej planecie przysz艂e pokolenia zaczn膮 drze膰

koty - by膰 mo偶e o to, co tam pozostawi艂em! Trzeba sobie u艣wiadomi膰,

偶e dla istot prymitywnych b臋dzie to przecie偶 przedmiot boski! Co mam

zrobi膰? Mam dobrze ukry膰 dow贸d mojego pobytu? Je艣li skrytka b臋dzie

naprawd臋 dobra, to przedmiotu nikt nie znajdzie. Nie mog臋 powiesi膰

tam tabliczki.

呕eby mo偶na by艂o znale藕膰 pozostawiony przeze mnie przedmiot,

Powinienem umie艣ci膰 go na widocznym szczycie g贸ry. Przedmiot b臋dzie

mia艂 te偶 urz膮dzenie, kt贸re co pi臋膰dziesi膮t lat b臋dzie wysy艂a艂o b艂ysk.

Istnieje jednak niebezpiecze艅stwo, 偶e dow贸d zostanie znaleziony w nie-

w艂a艣ciwym czasie przez niew艂a艣ciwe pokolenie, kt贸re nie b臋dzie widzia-

艂o, co z nim zrobi膰, i rozmontuje znaleziony przedmiot. To pokolenie nie

mia艂oby zielonego poj臋cia o podr贸偶ach kosmicznych, nie wiedzia艂oby

o pr臋dko艣ci 艣wiat艂a, nigdy nie s艂ysza艂o o genetyce i mikrobiologii. C贸偶

pocz膮艂by Neron ze znalezionym w swojej epoce dowodem pobytu istot

pozaziemskich? By艂 zapalonym piromanem, pu艣ci艂by go wi臋c z dymem.

Nie, nie, postara艂bym si臋, 偶eby moja kapsu艂a czasowa pod 偶adnym

pozorem nie wpad艂a w r臋ce niew艂a艣ciwego pokolenia. Aby temu

zapobiec, wraz z kolegami-astronautami wykopa艂bym g艂臋boki d贸艂 i nad

pozostawionym tam przez siebie przedmiotem wzni贸s艂bym z pomoc膮

mieszka艅c贸w planety gigantyczn膮 budowl臋, na przyk艂ad piramid臋

kt贸ra by艂yby nie tylko dobrze widoczna, lecz r贸wnie偶 przetrwa艂aby

pr贸b臋 czasu. Ale, moi pa艅stwo, nic mi dzi艣 nie wiadomo o tym, 偶eby na

g艂臋boko艣ci 150 m pod szczytem piramidy Cheopsa poszukiwano

przedmiotu pozostawionego przez istoty pozaziemskie, cho膰 skrytka

taka nie by艂aby wcale taka g艂upia!

To wszystko jest bardzo trudne i skomplikowane. Jako wykszta艂cony

astronauta wiem jednak z mojej macierzystej planety, 偶e kataklizmy

wszelkiego rodzaju mog膮 zniszczy膰 budowle nawet nie tak solidne!

Trz臋sienia ziemi, powodzie, upadki meteoryt贸w... i koniec z moim

dowodem!

Jedyn膮 mo偶liwo艣膰 widz臋 w punkcie logiczno-matematycznym, tak,

musia艂bym zostawi膰 m贸j dow贸d w punkcie logiczno-matematycznym.

Na przyk艂ad na p贸艂nocnym biegunie magnetycznym. Wprawdzie jego

po艂o偶enie stale si臋 zmienia, ale on sam pozostaje p贸艂nocnym biegunem

magnetycznym. Albo jeszcze lepiej w logiczno-matematycznym punkcie

Uk艂adu S艂onecznego! My艣l臋 tu o punkcie tr贸jk膮ta w polu ci膮偶enia

r贸偶nych planet albo w tak zwanym punkcie libracji. Co to jest punkt

libracji, prosz臋 przeczyta膰 w ksi膮偶ce Dowody. Tam pozostawi艂bym

satelit臋 z wszystkimi informacjami, jakie chcia艂bym przekaza膰! Nie

zardzewia艂by, nie z偶ar艂aby go rdza, nie by艂by nara偶ony na wp艂ywy

atmosferyczne... i by艂by bezpieczny przez lud藕mi.

Trzeba jednak rozwi膮za膰 jeszcze jeden problem! Musia艂bym si臋

postara膰, 偶eby w艂a艣ciwe pokolenie odnalaz艂o w przysz艂o艣ci moj膮 kapsu艂臋

czasow膮 w logiczno-matematycznym punkcie! Czego oczy nie widz膮,

tego sercu nie 偶al! Je艣li 偶adne pokolenie nie wpadnie nigdy na pomys艂

szukania tego, co zostawi艂em, to dow贸d mojej obecno艣ci przepadnie na

wieki, zginie bez echa. Czy problem ten da si臋 w og贸le rozwi膮za膰?

Tu, w艂a艣nie tu, widz臋 pow贸d poszukiwania takich dowod贸w, kt贸re

bogowie zostawiliby dla nas celowo! To nie przypadek, 偶e naszych

praojc贸w, na przyk艂ad prorok贸w Henocha czy Eliasza, zabierali

w swoich pojazdach kosmicznych. To nie przypadek, 偶e dyktowali

Babilo艅czykowi Etanie: "We藕 sw贸j rysik i pisz!" Istnieje gruby plik

dowod贸w poszlakowych, pozostawionych przez bog贸w z rozmys艂em.

Oni chcieli, 偶eby przysz艂e pokolenie, podr贸偶uj膮ce po Kosmosie, zdumia-

艂o si臋 zapytawszy: co to wszystko znaczy? A w tym miejscu, prosz臋

pa艅stwa, jeste艣my dzi艣!

Podobnie jak ja r贸wnie偶 moi koledzy zgromadzili w swoich ksi膮偶kach

tysi膮ce poszlak, wskazuj膮cych na prawdziwo艣膰 odwiedzin obcych

kosmonaut贸w z Wszech艣wiata. Nie twierdz臋 w 偶adnym razie, 偶e 偶adna

z tych poszlak jest nie do obalenia. Przysz艂o艣膰 oddzieli ziarno od plew.

Zawsze zostanie dosy膰 poszlak dobrych, w艂a艣ciwie ukierunkowanych.

Ju偶 tylko spraw膮 naszego pokolenia b臋dzie rozwa偶enie z zastosowaniem

naukowej metodyki, w jakich punktach logiczno-matematycznych

mo偶e by膰 pozostawiony depozyt istot pozaziemskich. Dzi艣 ju偶 mo偶emy,

gdy tylko rozwi膮偶emy podstawowe problemy, przeszuka膰 te punkty

z pomoc膮 nowoczesnego elektronicznego instrumentarium, a koszty

bgd膮 prawie znikome, bo ogromne urz膮dzenia radioastronomiczne ju偶

istniej膮! Trzeba ich tylko u偶y膰! Dopiero kiedy w logiczno-matematycz-

nych punktach zlokalizuje si臋 co艣 nieznanego, dopiero wtedy pojawi膮 si臋

koszty. Wtedy b臋dziemy musieli pojecha膰 i zabezpieczy膰 dow贸d!

153. Ciekawe! Mimo wszystko podchodzi pan do sprawy z zupe艂nie

niew艂a艣ciwego punktu widzenia! Zak艂ada pan, 偶e istoty pozaziemskie

post臋puj膮 jak pan. Uwa偶am, 偶e to bzdura. Obcy, je艣li rzeczywi艣cie istnieli,

my艣leliby i reagowali zupe艂nie inaczej ni偶 pan, panie von Daniken!

Zapomina pan o rzeczy najwa偶niejszej, zapomina pan o najistotniej-

szym punkcie mojej teorii! Zn贸w musz臋 przypomnie膰, 偶e moim zdaniem

bogowie stworzyli inteligencj臋 ludzk膮 w procesie celowej, sztucznej

mutacji na obraz sw贸j. Dlatego w艂a艣nie logiczne jest moje za艂o偶enie, 偶e

w por贸wnywalnej sytuacji b臋dziemy post臋powa膰 dok艂adnie tak jak nasi

stw贸rcy i nauczyciele!

154. A co pan sobie obiecuje po odnalezieniu takiego dowodu? Czy

ludzko艣膰 b臋dzie co艣 z tego mia艂a?

Jeszcze ile! Ci, kt贸rzy stworzyli nas na podobie艅stwo swoje, anty-

cypowali etapy naszego rozwoju. Wiedzieli, 偶e wkr贸tce staniemy przed

gigantycznymi problemami. Prosz臋 pomy艣le膰 o niedoborach energii,

o ochronie 艣rodowiska, o przeludnieniu i tak dalej. Istoty pozaziemskie

wiedz膮 o tym, bo one to wszystko maj膮 ju偶 za sob膮. Nasza przysz艂o艣膰 jest

dla ich przesz艂o艣ci膮.

W pozostawionej kapsule czasowej znajdziemy nie tylko odpowiedzi

na to, czym jest przesz艂o艣膰, lecz r贸wnie偶 odpowiedzi pozwalaj膮ce nam

rozwi膮za膰 przysz艂e problemy. A mo偶e kapsu艂a czasowa zawiera kod,

kt贸ry pozwoli nam wej艣膰 w system komunikacji mi臋dzygwiezdnej: kiedy

b臋dziemy znali fale o odpowaedniej d艂ugo艣ci, wystarczy si臋 tylko w艂膮-

czy膰. Spekulacje dotycz膮ce zawarto艣ci kapsu艂y ezasowej mo偶na snu膰

dalej - by膰 mo偶e zawiera ona rysunki konstrukcyjne statk贸w kosmicz-

nych nap臋dzanych energi膮 przez nas poszukiwan膮, ale jeszcze nie

znalezion膮. Wierz臋, 偶e maj膮c spadek po bogach staniemy na drodze

wiod膮cej prosto do pokoju i post臋pu ludzko艣ci.

Niech pan mnie spokojnie uwa偶a za proroka-fantast臋! Przecie偶 by艂o

paru prorok贸w, kt贸rzy nie tak bardzo si臋 mylili...

*

155. Gdzie偶 wi臋c podziali si臋 pa艅scy bogowie, kt贸rzy kiedy艣 tu byli?

Dlaczego si臋 nie zjawiaj膮? Dlaczego nie wr贸cili ?

Czy pan wie na pewno, 偶e nie wr贸cili?

Musz臋 jeszcze raz przypomnie膰 o efektach przesuni臋膰 czasowych, do

jakich dochodzi w statku kosmicznym poruszaj膮cym si臋 z wielk膮

pr臋dko艣ci膮. Wyjd藕my mo偶e od tego, 偶e ostatnia wizyta istot pozaziems-

kich odby艂a si臋 w epoce proroka Ezechiela, a wi臋c w 592 r. prz. Chr.

Odt膮d na Ziemi min臋艂o oko艂o 2500 lat. Na Ziemi! W tym czasie dla

za艂ogi statku kosmicznego up艂yn臋艂o, w zale偶no艣ci od szybko艣ci pojazdu,

tylko kilka lat! To wynika z tabeli przesuni臋膰 czasowych, kt贸r膮

pos艂uguj膮 si臋 dzi艣 fzyey. Jest wi臋c zupe艂nie mo偶liwe, 偶e ta sama za艂oga,

kt贸ra odwiedzi艂a proroka Ezechiela, jeszcze 偶yje i pojutrze powr贸ci!

Kiedy wi臋c pan mnie pyta: gdzie s膮 dzi艣 te obce istoty? to mog臋 tylko

odpowiedzie膰... gdzie艣 w czasie. Troch臋 cierpliwo艣ci! Te istoty poza-

ziemskie albo ich potomkowie, stworzeni na ich obraz i podobie艅stwo,

pojawi膮 si臋 tu wcze艣niej czy p贸藕niej. Nasza pozycja galaktyczna jest im

przecie偶 znana. . .

V

156. 呕eby pan mia艂 zupe艂n膮 jasno艣膰: mam za nic pa艅sk膮 teori臋! Mimo to

wyjd臋 raz z pa艅skiego absurdalnego za艂o偶enia, 偶e pozaziemscy go艣cie byli

tu w odleglej przesz艂o艣ci oraz uczynili z nas istoty inteligentne przez celow膮

mutacj臋. To przecie偶 pa艅ska teoria, prawda?

Zgadza si臋!

157. Tak, a teraz niech mi pan powie, jaki interes mia艂a w tym owa

pozaziemska, pa艅skim zdaniem niezwykle sprytna inteligencja?

Rzuca mi pan pi艂eczk臋, a ja ch臋tnie j膮 z艂api臋! Nie mog臋 panu

przedstawi膰 wszystkiego w kilku zdaniach, b臋d臋 musia艂 wyg艂osi膰 kr贸tki

wyk艂ad.

Latem 1977 roku, podczas IV 艢wiatowej Konferencji "Ancient

Astronaut Society" w Rio de Janeiro zorganizowano konferencje

specjalistyczne, burze m贸zg贸w. Jedn膮 prowadzi艂em ja, a po艣wi臋cona

by艂a nast臋puj膮cemu problemowi:

Je艣li wyjdziemy z za艂o偶enia, 偶e przed tysi膮cami lat odwiedzi艂a nas

inteligencja na wy偶szym od naszego poziomie techniki i z prymitywnego

Homo uczyni艂a za pomoc膮 celowej, sztucznej mutacji Homo sapiens, to

co mog艂o by膰 celem tej operacji?

Pad艂o 27 logicznych odpowiedzi. Czy w艣r贸d nich by艂a prawid艂owa,

nie wiemy. Podam najwa偶niejsze:

Nie chc臋 tu pa艅stwa nudzi膰 pe艂n膮 definicj膮 tego, czym jest "inteligen-

cja", zaznacz臋 tylko, 偶ejednym ze sk艂adnik贸w inteligencji jest ciekawo艣膰.

Inteligentne formy 偶ycia chc膮 wiedzie膰, chc膮 wiedzie膰 wi臋cej. Czym jest

Universum? Jakie jest? Sko艅czone, czy niesko艅czone? Czym s膮 gwiaz-

dy? Jak si臋 wszystko w Kosmosie zacz臋艂o? Czy istniej膮 inteligentne

Formy 偶ycia inne od naszej? A kiedy艣 nasunie si臋 pytanie o stworzenie,

pytanie o boga. Ale i niepokoj膮ce pytanie: czy jeste艣my jedyni w Univer-

sum?

Prosz臋 przyj膮膰, 偶e gdzie艣 w naszej Galaktyce istnieje inteligentna

forma 偶ycia. Prosz臋 te偶 przyj膮膰, 偶e z technicznego punktu widzenia

inteligencja ta potrafi pokonywa膰 ogromne odleg艂o艣ci mi臋dzygwiezdne.

Do pokonania tych prawie niewyobra偶alnych odleg艂o艣ci istnia艂a przy-

puszczalnie w ka偶dym okresie tylko jedna alternatywa, przed kt贸r膮 stoj膮

nasi badacze podr贸偶y kosmicznych:

Pierwsza mo偶liwo艣膰: Buduje si臋 gigantyczny pojazd kosmiczny,

samowystarczalny energetycznie. W poje藕dzie tym mieszkaj膮 m臋偶czy藕ni

i kobiety. P艂odz膮 dzieci. Tak samo robi膮 to kolejne pokolenia, urodzone

ju偶 na pok艂adzie. Poniewa偶 statek wyposa偶ony w reaktor j膮drowy

spokojnie sunie przez Kosmos, pr臋dko艣ci nie odgrywaj膮 w tym przypad-

ku 偶adnej roli. By膰 mo偶e do celu dotrze dopiero sze艣膰dziesi膮te pokole-

nie. Jest to do艣膰 nudne, ale mo偶na wytrzyma膰.

Druga mo偶liwo艣膰: Buduje si臋 statek kosmiczny osi膮gaj膮cy pr臋dko艣ci

ekstremalne, zbli偶one do pr臋dko艣ci 艣wiat艂a. Za艂oga, lec膮ca we wzgl臋dnie

kr贸tkim czasie z gw艅azdy A do gwiazdy B, podlega fenomenowi

znanemu w fizyce pod poj臋ciem rozci膮gni臋cia czasowego albo dylatacji

czasu. Chodzi o sprawdzony naukowo fakt, o prawo fzyki, uwzgl臋d-

niane we wszystkich obliczeniach dotycz膮cych przysz艂ych podr贸偶y

kosmicznych. W mojej ksi膮偶ce Dowody mog膮 pa艅stwo przeczyta膰, jak

wyja艣nia je profesor Luscher z Uniwersytetu Technicznego w Mona-

chium. Niech mi pa艅stwo pozwol膮 powiedzie膰, wjaki spos贸b prawo to

dzia艂a w praktyce: dla zalogi statku kosmicznego, poruszaj膮cego si臋 we

Wszech艣wiecie z pr臋dko艣ci膮 blisk膮 pr臋dko艣ci 艣wiat艂a, czas p艂ynie

znacznie wolniej ni偶 dla mieszka艅c贸w planety, z kt贸rej wystartowano.

Obie mo偶liwo艣ci jednak stawiaj膮 przed podr贸偶nikami wysok膮 barier臋

polegaj膮c膮 na pomna偶aniu wiedzy! Bo w pierwszym przypadku min膮

tysi膮ce lat, nim powolny korab kosmiczny dotrze do celu. Poza tym

rozw贸j ludzi urodzonych w statku kosmicznym mo偶e si臋 rozmin膮膰

z pocz膮tkowymi za艂o偶eniami: nie wykazuj膮 oni ju偶 zainteresowania

zadaniem albo nie maj膮 ochoty wraca膰 na planet臋, z kt贸rej wystartowa艂

statek. W drugim przypadku sprawa te偶 nie wygl膮da inaczej: wprawdzie

dla za艂ogi znajduj膮cej si臋 pod wp艂ywem przesuni臋cia czasowego up艂yn臋-

艂o tylko kilka latek, ale dla mieszka艅c贸w macierzystej planety by艂y to lat

tysi膮ce, je艣li nie setki tysi臋cy. Kto interesuje si臋 jeszcze pos艂aniami

dor臋czanymi z powrotem z gwiazdy B do gwiazdy A?

Widzi pan, to s膮 punkty, z kt贸rych mo偶na p贸j艣膰 dalej tylko z pomoc膮

domniemanie logicznej spekulacji. W tym sensie istnieje moim zdaniem

tylko jedno rozwi膮zanie pozwalaj膮ce obcemu spo艂ecze艅stwu zdoby膰

mimo wszystko kosmiczn膮 wiedz臋!

Zadanie za艂贸g statk贸w kosmicznych musi brzmie膰: Dole膰cie w trakcie

swojego 偶ycia do wszystkich mo偶liwych uk艂ad贸w s艂onecznych! Odnaj-

d藕cie wszystkie planety o podobnych warunkach prebiotycznych jak

wasza macierzysta planeta! A je艣li znajdziecie gdzie艣 偶ycie, w贸wczas

we藕cie najbardziej rozwini臋t膮 jego form臋 i poddajcie j膮 mutacji, aby

dysponowa艂a inteligencj膮 podobn膮 do naszej!

W ten spos贸b pokona si臋 czas i przestrze艅. Inteligencja odleg艂ych

艣wiat贸w b臋dzie teraz funkcjonowa膰 podobnie do inteligencji planety,

z kt贸rej wyruszy艂a wyprawa. Je艣li t臋 procedur臋 powt贸rzy si臋 w wielu

uk艂adach s艂onecznych, to w ko艅cu b臋dzie jednak mo偶liwe otrzymanie

pyta艅 na pierwotnie postawione pytania.

A poniewa偶 o艣wiadczy艂 pan bez ogr贸dek, 偶e ma moj膮 teori臋 za nic,

zada pan kolejne pytanie: Tak, ale dlaczego?

Poszczeg贸lne uk艂ady s艂oneczne dziel膮 odleg艂o艣ci nie tylko geograficz-

ne, lecz r贸wnie偶 czasowe. Ale dzi臋ki wymy艣lonemu przeze mnie rozwi膮-

zaniu inteligencja stworzona na obraz i podobie艅stwo obcych istot b臋-

dzie rozsiana w czasie i w przestrzeni... Siejba i Kosmos! Teraz jest wiele

pocz膮tkowych planet, zdeponowanych strategicznie w czasie. Je偶eli

wyjdziemy odjednej planety pocz膮tkowej z wysoko rozwini臋t膮 inteligen-

cj膮, to r贸wnanie nie da si臋 rozwi膮za膰. Je偶eli jednak za艂o偶ymy istnienie

w czasie i przestrzeni planet pocz膮tkowych na prawie takim samym eta-

pie rozwoju, to w贸wczas b臋dzie mo偶liwe pomna偶anie wiedzy. Przechyt-

rzy si臋 przestrze艅 i czas. Ponadto liczne planety pocz膮tkowe z wysoko

rozwini臋t膮 inteligencj膮 pozwol膮 na powstanie efektu multiplikacji.

Prosz臋 przyj膮膰, 偶e w 艂a艅cuchu odwiedzanych uk艂ad贸w s艂onecznych

nasz Uk艂ad S艂oneczny ma numer 20.! Oznacza艂oby to, 偶e przed nami

zainfekowano tym samym rodzajem inteligencji 18 innych uk艂ad贸w

s艂onecznych. Uk艂ady s艂oneczne o numerach 2. do 10. s膮 w por贸wnaniu

z Ziemi膮 tak daleko w czasie, 偶e nie uprawiaj膮 ju偶 gry rozpocz臋tej

pierwszym l膮dowaniem istoty pozaziemskiej na planecie X. Rozprzest-

rzenianie kosmicznej inteligencji nast臋puje teraz z wielu miejsc we

wszystkich kierunkach. Pewnego dnia, kiedy b臋dziemy mogli po-

dr贸偶owa膰 po Kosmosie, zrobimy to samo. Niech pan w to uwierzy!

158. To, co pan m贸wi, jest spekulacj膮, ale wygl膮da logicznie. Kto bra艂

udzial w tej burzy m贸zg贸w? Co jeszcze z niej wyniklo?

Po pierwsze, kto bra艂 w niej udzia艂. Dr Gene Philipps, adwokat

z Chicago, kt贸ryjest prezesem i za艂o偶ycielem towarzystwa, profesor filo-

zofii Pasqual Schievella z Nowego Jorku, z Niemiec specjalista od rakiet

profesor Harry Ruppe z Monachijskiego Uniwersytetu Technicznego,

z Anglu lingwista George Sassoon, z Fryburga naukowiec dr Siegfried

Hermann, z Australii znany autor Andrew Tomas, kt贸ry, podobnie jak

autor science fiction Walter Ernsting, znany pod pseudonimem Clark

Dalton, jest moim przyjacielem.

Na pytanie "Dlaczego nas odwiedzono?" pad艂y nast臋puj膮ce odpo-

wiedzi:

By艂 to czysty przypadek.

Albo:

Obcy statek kosmiczny uleg艂 awarii i Ziemia by艂a dla niego najbli偶-

szym miejscem ratunku.

Albo:

Toczy艂a si臋 galaktyczna wojna i jedna rozproszona grupa rozbitk贸w

dotar艂a do Uk艂adu S艂onecznego.

Albo:

Zostali艣my wybrani do eksperymentu socjologicznego pewnego ro-

dzaju, przeprowadzanego przez wy偶sz膮 inteligencj臋.

Albo:

Obce istoty porzuci艂y tu z jakich艣 powod贸w naszych przodk贸w,

symbolicznego Adama i Ew臋.

To wszystko jednak jest tylko niewielk膮 pr贸bk膮 wielu mo偶liwo艣ci,

kt贸re tam przedstawiono.

159. To trick kieszonkowca! Przenosi pan problem powstania inteligencji

co najwy偶ej do innego ukladu slonecznego! Ale czy potrafi pan powiedzie膰

co艣 na temat, w jaki spos贸b 偶ywe istoty z tych innych, podejrzanych

uk艂ad贸w s艂onecznych, z tej planety pocz膮tkowej staly si臋 inteligentne?

Albo inaczej: jak i gdzie si臋 to wszystko zacz臋艂o?

Niezale偶nie od tego, w jak odleg艂膮 przesz艂o艣膰 si臋gnie si臋 my艣l膮, ka偶da

spekulacja da ten sam wynik! Je偶eli za艂o偶ymy, 偶e zostali艣my zmutowani

przez obc膮 inteligencj臋, to r贸wnie偶 ta inteligencja przesz艂a przez ten sam

akt stw贸rczy. Mo偶e pan ci膮gn膮膰 t臋 sztafet臋 wstecz przez tysi膮ce uk艂ad贸w

s艂onecznych i przez miliardy lat. W kt贸rym艣 momencie jednak dojdzie

pan do punktu, kiedy b臋dzie pan m贸g艂 tylko powiedzie膰: tu zacz臋艂o si臋

stworzenie, tu zacz臋艂o si臋 panowanie, uto偶samiane przez religie z si艂膮

stw贸rcz膮.

Niech pan we藕mie o艂贸wek i kawa艂ek papieru i cyrklem zaznaczy ko艂o.

Niech pan teraz da to ko艂o komu艣 innemu i zapyta: gdzie si臋 zacz臋艂o? Nie

otrzyma pan odpowiedzi. Logika podpowiada, 偶e nawet ko艂o musi mie膰

pocz膮tek, ale na pytanie, gdzie ulokowa膰 ten pocz膮tek, nie uda si臋

udzieli膰 odpowiedzi.

*

160. M贸wi pan wci膮偶 o manipulacjach genowych, za pomoc膮 kt贸rych

istoty pozaziemskie uczynily ludzi pierwotnych inteligentnymi. Nikt nie

wie, czy tak bylo, ale interesuje mne jedno: czy wsp贸艂czesna nauka pracuje

nad takimi manipulacjami genowymi?

I to jak! Zajmuj膮 si臋 tym uniwersytety, wielki przemys艂... zaintereso-

wani s膮 tym r贸wnie偶 wojskowi. Wiem, 偶e brytyjski koncern chemiczny

ICI utworzy艂 w Runcorn specjalne laboratorium badawcze zajmuj膮ce

si臋 problemem manipulacji genowych. Laboratorium sk艂ada si臋 z her-

metycznie zamykanych pomieszcze艅, do kt贸rych wolno wchodzi膰 tylko

okre艣lonym osobom. Postarano si臋, 偶eby mikroorganizmy nigdy nie

wydosta艂y si臋 za zewn膮trz.

Podobne laboratoria istniej膮 poza Wielk膮 Brytani膮 jeszcze w Porton,

w USA w Fort Detrick. Fort Detrick by艂 kiedy艣 wojskow膮 plac贸wk膮

badawcz膮 zajmuj膮c膮 si臋 broniami biologicznymi.

*

161. Bgdzie pan musia艂 mi przyzna膰 racj臋, je艣li powiem, 偶e pa艅skie ksi膮偶-

ki zawieraj膮 par臋 b艂臋d贸w rzeczowych. Takie b艂臋dy psuj膮 ca艂o艣膰. Dla mnie

pa艅ska teoria umar艂a, kiedy musialem sobie powiedzie膰, gdzie pan si臋 myli.

B艂臋dy, drogi panie, s膮 wsz臋dzie. Je偶eli odrzuca pan co艣 tylko ze

wzgl臋du na jak膮艣 wad臋, to ani teraz, ani w przysz艂o艣ci nie b臋dzie pan

m贸g艂 niczego zaakceptowa膰. Nie ma bowiem ani jednej uznanej

dziedziny nauki, kt贸ra nie musi 偶y膰 ze 艣wiadomo艣ci膮 swoich b艂臋d贸w.

Ani jednej! Posun臋 si臋 do stwierdzenia, i偶 wielkie zdobycze nauki

objawi艂y si臋 dopiero na skutek b艂臋d贸w, kt贸re trzeba by艂o pokona膰. Je艣li

odrzuca pan ca艂膮 teori臋, bo uwa偶a pan niekt贸re dowody poszlakowe za

nie do obrony, bo odkry艂 pan kilka b艂臋d贸w, to musi pan te偶 odrzuci膰

i siebie samego, i swoje 偶ycie, bo i ono jest pe艂ne b艂臋d贸w. Zatrzymajmy

si臋 przy pa艅skim ziomku Alexandrze Pope. Pope powiedzia艂: "The error

is human, to forgive divine!" ("B艂膮dzenie jest rzecz膮 ludzk膮, odpusz-

czanie bosk膮.")

162. W ksi膮偶ce "Dowody" twierdzi pan, 偶e 偶ycie nie powsta艂o na Ziemi

samo z siebie. To twierdzenie to szczyt g艂upoty! Z bezprzyk艂adn膮

arogancj膮 nie zwraca pan uwagi na rezulaty bada艅 tysi臋cy naukowc贸w.

Robi pan ze swoich czytelnik贸w idiot贸w, panie von Ddniken, i tylko

wyci膮ga im pan pieni膮dze z kieszeni! Zastanawiali艣my si臋 ju偶, czy nie

poci膮gn膮膰 pana do odpowiedzialno艣ci za oglupianie spolecze艅stwa!

A gdzie pa艅skie pytanie?

163. To przecie偶 jest pytanie! Ka偶dy, cho膰 troch臋 wykszta艂cony cz艂owiek

wie, 偶e nie ma najmniejszych w膮tpliwo艣ci, jak z prabulionu powsta艂o

jednokom贸rkowe 偶ycie !

Nie chcia艂bym wpa艣膰 w pa艅ski ton, ale pozwoli mi pan mo偶e na

zadanie kilku skromnych pyta艅. Czy m贸g艂bym wiedzie膰, kim pan jest

z zawodu?

Jestem profesorem chemii i biologii, wyk艂adam w jednej ze szk贸艂

wy偶szych.

To wspania艂e! Jest pan chemikiem, znane s膮 wi臋c panu podstawowe

prawa chemii, na przyk艂ad prawo dzia艂ania mas. By艂bym panu wdzi臋cz-

ny za kr贸tkie wyja艣nienie, jak w praoceanie czy, jak pan woli,

w prabulionie mikroskapijne ilo艣ci aminokwas贸w spotka艂y si臋 ze sob膮

wbrew prawu dzia艂ania mas!?

164. Jest to jeden z niewielu problem贸w, na kt贸rych temat mo偶na

dyskutowa膰. Ale w przeciwie艅stwie do pa艅skiego przypuszczenia, 偶e

wprabulionie chodzi艂o o mikroskopijnie ma艂e, drobne ilo艣ci aminokwas贸w,

mo偶na wyj艣膰 od tego, 偶e aminokwas贸w by艂o w br贸d. W takim razie

jedynym logicznym faktem b臋dzie, 偶e z biegiem tysi膮cleci po艂膮czy艂y si臋

w 艂a艅cuchy !

Chwileczk臋! Sk膮d pojawi艂y si臋 takie ilo艣ci aminokwas贸w? Dobrze,

zg贸d藕my si臋 na pa艅skie za艂o偶enie, 偶e by艂o ich mn贸stwo. Wtedy musi pan

mimo wszystko przyzna膰, 偶e pot臋偶ny praocean by艂 wielokrotnie silniej-

szy od gromad aminokwas贸w i niemal偶e je zmia偶d偶y艂. Dalej - prawo

dzia艂ania mas w og贸le nie d贸puszcza do nieograniczonego przetwarza-

nia si臋 aminokwas贸w w enzymy czy nawet w bia艂ka. W ko艅cu jeszcze

inne solidne prawa fzyki przemawiaj膮 przeciw dotychczasowej hipo-

tezie o powstaniu pierwszej formy 偶ycia, na przyk艂ad twierdzenia

entropii. . .

165. Nigdzie nie powiedziano, 偶e nale偶y tu stosowa膰 entropi臋! Je艣li

spojrzymy na procesy, zuchodz膮ce na Ziemi jako na system zamknigty,

wtedy twierdzenia entropii istotnie przemawia艂yby przeciw powstaniu

enzym贸w i bia艂ek. Mo偶na jednak r贸wnie dobrze za艂o偶y膰, 偶e Ziemia nie

przedstawia sob膮 systemu zamkni臋tego!

Brawo! To dobre! Tym samym w艂膮czamy Ziemi臋 w wi臋kszy system,

"Wszech艣wiat", co w艂a艣nie proponuj臋.

Panie profesorze, wie pan r贸wnie dobrze jak ja, a zapewne lepiej, bo

studiowa艂 pan t臋 dziedzin臋. . . wie pan, 偶e wszystkie cz膮steczki organicz-

ne, bior膮ce udzia艂 w budowie 偶ycia, s膮 optycznie skr臋cone w lewo. Czy

mo偶e mi pan wyja艣ni膰 dlaczego?

166. Ta lewoskr臋tno艣膰 powsta艂a przypuszczalnie za spraw膮 przypadku:

pierwsza makrocz膮steczka zdolna do reprodukcji rozwin臋艂a si臋 z d-rybozy

i przetrwa艂a. Kolejnym cz膮steczkom nie pozostawa艂o nic innego jak tylko

dopasowa膰 si臋 do tego systemu!

Panie profesorze, przepraszam! 艁a艅cuch cz膮steczek - a o nim

przecie偶 m贸wimy, je艣li wspomnia艂 pan makrocz膮steczki - 艂a艅cuch

cz膮steczek jest martwy, nie 偶yje - nie jest wi臋c zdolny do reprodukcji.

W tym stanie prabulionu, o kt贸rym m贸wimy, nie by艂o jeszcze DNA

zdolnego do reprodukcji. W pa艅skiej logice ka偶dy system rozwin膮艂by

si臋 sam z siebie lewoskr臋tnie. Nie, bardzo 偶a艂uj臋, ale nie mog臋 tego

zaakceptowa膰: operuje pan tylko i wy艂膮cznie przypadkiem.

167. Nie chce pan po prostu zaakceptowa膰 tego, co inni badaczeju偶 dawno

wielokrotnie potwierdzili w laboratoriach! Nie b臋d臋 d艂u偶ej wys艂uchiwa艂

tych bzdur, wychodz臋 !

Szczeg贸lna forma dyskusji, ale nie zatrzymuj臋 pana... Z艂o偶臋 panu

jednak uczciw膮 ofert臋: uznam si臋 za pokonanego, je艣li wymieni mi pan

cho膰 jednego badacza, kt贸remu w trakcie bada艅 laboratoryjnych uda艂o

si臋 otrzyma膰 cz膮steczki tylko i wy艂膮cznie lewoskr臋tne. Podczas wszyst-

kich do艣wiadcze艅 przeprowadzonych metod膮 Stanleya Millera po-

wstawa艂y stale formy cz臋steczkowe lewo- i prawoskr臋tne, przynajmniej

mnie tak wiadomo. . .

168. Jak pan chce, mo偶liwe mo偶e by膰 wszystko, co pan tu m贸wi ale to nie

ma nadal nic wsp贸lnego z pa艅skimi istotami pozaziemskimi! Faktem jest,

偶e w do艣wiadczeniach po-millerowskich powsta艂y 艂a艅cuchy moleku艂, a to

w ko艅cu wystarczy do powstania kom贸rki. Pa艅scy legendarni bogowie nie

maj膮 tu czego szuka膰!

Szkoda, 偶e chwyta pan za klamk臋, zamiast poprowadzi膰 t臋 dyskusj臋

dalej. Przepraszam, 偶e wpad艂em w z艂o艣膰, ale rozdra偶ni艂a mnie pa艅ska

agresywno艣膰. Niech pan przynajmniej wys艂ucha jednego:

Do powstania 偶ywej kom贸rki nie wystarcz膮 same 艂a艅cuchy cz膮s-

teczek! Konieczne s膮 jeszcze bardzo skomplikowane twory bia艂kowe,

o kt贸rych nawet laureat nagrody Nobla, profesor Manfred Eigen m贸wi

w swojej ksi膮偶ce 'Gra'. Prawa natury steruj膮 przypadkiem, 偶e ich istnienie,

znaczy bia艂ek, graniczy z cudem!

Je偶eli za艣 chodzi o powstanie 偶ywej kom贸rki z niesko艅czonego,

niewyobra偶alnego 艂a艅cucha wielomiliardowych przypadk贸w, to chcia艂-

bym si臋 czego艣 wreszcie na ten temat dowiedzie膰, w ko艅cu nie jestem

biochemikiem! By艂bym tylko wdzi臋czny, gdyby ta nauka by艂a nie do

obalenia z naukowego punktu widzenia, bo nie bardzo wiem co pocz膮膰,

gdy mog臋 operowa膰 tylko przypadkami... a o przypadki zapewne

chodzi, skoro cz膮steczki mia艂yby si臋 nieprzerwanie samoorganizowa膰.

Jest tu jeszcze wiele do powiedzenia, ale jak widz臋, nie zamierza pan

kontynuowa膰 dyskusji. Szkoda...

169. Nie, nie chc臋! Zostawiam pana razem z pa艅skimi pogl膮dami!

Szcz臋艣liwej podr贸偶y! (艢miech)

170. Panie von Daniken, nie zrozumialem ani slowa z pa艅skiej dyskusji

z profesorem - chyba dotyczy to wi臋kszo艣ci na tej sali, je艣li nie

wszystkich. Co to za sprawa z tymi cz膮steczkami? I co one maj膮 wsp贸lnego

z pa艅sk膮 teori膮 ?

Prosz臋 mi wybaczy膰, ale w艂a艣nie kogo艣 ponios艂o... Zaraz to wyja艣-

nimy: W wi臋kszym lub mniejszym stopniu nauka jest zgodna co do tego,

偶e 偶ycie na Ziemi powsta艂o z materii nieo偶ywionej, a wi臋c z nieo偶ywio-

nych cz膮steczek. Cz膮steczki te odnalaz艂y si臋 i po艂膮czy艂y w 艂a艅cuchy

cz膮steczkowe, w enzymy, w bia艂ka, a w ko艅cu w s艂ynne DNA! DNA to

angielski skr贸t od nie daj膮cego si臋 wypowiedzie膰 okre艣lenia: deoxyri-

bo-nucleic acid, czyli kwas dezoksyrybonukleinowy. DNA ma zdolno艣膰

replikacji, mo偶e si臋 podwaja膰. Je艣li raz powstanie DNA, to potem

wszystko przebiega automatycznie.

W艂a艣nie, podczas dyskusji skierowa艂em palec wskazuj膮cy nie na

DNA, lecz na to, co by艂o i musia艂o si臋 zdarzy膰 w czasie przed DNA.

Dotychczasowe hipotezy karmi艂y si臋 teori膮 przypadk贸w, wy艂膮cznie

przypadk贸w, ale: istniej膮 surowe, dowiedzione prawa fizyki, kt贸re

przemawiaj膮 jednoznacznie przeciw hipotezie przypadk贸w w powstaniu

pierwszych form 偶ycia!

Chc膮 si臋 pa艅stwo, i s艂usznie, dowiedzie膰, co proces ten mia艂 wsp贸l-

nego z nasz膮 dyskusj膮. Po prostu: ja postuluj臋, aby przyj膮膰 mo偶liwo艣膰,

偶e 偶ycie przywleczono na nasz膮 planet臋 umy艣lnie albo przypadkowo.

Poza tym ide膮 t膮, kt贸ra sprawi艂a tak膮 przykro艣膰 panu profesorowi,

wprowadzam w powszechny obieg teori臋, kt贸r膮 przed laty podda艂 pod

dyskusj臋 laureat nagrody Nobla Francis Crick.

171. Dlaczego profesor zrobi艂 si臋 taki w艣ciek艂y? Dlaczego tak na pana

napad艂?

W艂a艣nie tego nie chcia艂em pa艅stwu m贸wi膰, bo przecie偶 mo偶na

w spokoju rozmawia膰 o wszystkim, ale on zapewne zmartwi艂 si臋, 偶e jego

uczniowie zaczn膮 mu zadawa膰 pytania, na kt贸re nie da si臋 odpowiedzie膰

bez wzywania na pomoc wielkiego czarodzieja - "przypadku"! A to

mo偶e ju偶 uczniom nie wystarczy膰.

172. Ale wiadomo, 偶e przed miliardami lat na Ziemi by艂a wy艂膮cznie woda.

w szkole ogl膮dali艣my kiedy艣 pod mikroskopem kropl臋 wody, a w niej

k艂臋bi艂o si臋 pe艂no bakterii i r贸偶nych takich...

Woda nie zawsze znaczy "偶ycie", w ko艅cu mo偶e by膰 te偶 ja艂owa!

Stwierdzono, 偶e na Marsie jest woda... ale nie ma 偶ycia!

173. To paradoksalne w najwy偶szym stopniu. Woda na Marsie i 偶adnego

偶ycia? Je偶eli jest woda, to musia艂a by膰 atmosfera, z kt贸rej pada艂o. Gdzie

jest wi臋c atmosfera Marsa?

Podzielam pa艅skie zdanie, 偶e trudno sobie wyobrazi膰 wod臋 bez

atmosfery. Ale mimo to sondy badawcze nie odkry艂y na Marsie 偶adnych

form 偶ycia, nawet najprymitywniejszych jednokom贸rkowc贸w.

Stoimy tu przed zagadk膮, mamy niew膮ski problem:

Twierdzi si臋, 偶e na Ziemi nieuchronnie z minera艂贸w, soli, amino-

kwas贸w i tak dalej musialy w ko艅cu powsta膰 makrocz膮steczki i bia艂ka.

Tak przynajmniej zapewnia najwi臋kszy autorytet w tej dziedzinie,

profesor Manfred Eigen. Za swoje interpretacje otrzyma艂 b膮d藕 co b膮d藕

nagrod臋 Nobla. Profesor Eigen twierdzi kategorycznie, 偶e roz艂o偶enie

atom贸w w cz膮steczce zale偶y od statystycznych oddzia艂ywa艅 si艂 mi臋dzy

cz膮stkami materialnymi. Znaczy to mniej wi臋cej tyle, 偶e cz膮steczki

o 艂adunku dodatnim i ujemnym musz膮 si臋 przyci膮ga膰 i 偶e w ten spos贸b

nieuchronnie dochodzi do powstania 艂a艅cuch贸w cz膮steczkowych.

Ale tkwi w tym pewien wic:

Gdyby twierdzenie to by艂o prawdziwe, to na Marsie musiano by

znale藕膰 przynajmniej prymitywne formy 偶ycia - dowiedziono przecie偶,

偶e jest tam woda, wi臋c musia艂a by膰 atmosfera, bo inaczej nie by艂oby

wody. Ale, moi pa艅stwo, mimo to nie ma tam 偶ycia!

Pozostaj膮 tylko dwie mo偶liwo艣ci, kt贸re - prawie mi przykro

- oddaj膮 mi sprawiedliwo艣膰 w obu przypadkach:

1. Markocz膮steczki, enzymy i bia艂ka powsta艂y nie przypadkiem i nie

po wp艂ywem jakich艣 si艂 magnetycznych. We藕my Marsa - tam nie ma

偶ycia.

2. Na Marsie bylo kiedy艣 偶ycie, by艂a te偶 atmosfera. Skutkiem jakich艣

wydarze艅 偶ycie i atmosfera na albo wok贸艂 Marsa zosta艂y ca艂kowicie

zniszczone, Mars sta艂 si臋 sterylny. Sondy NASA odkry艂y na Marsie

dziwny i podwy偶szony stopie艅 radioaktywno艣ci.

174. Marsja艅ska atmosfera i 偶ycie uleg艂y zniszczeniu...?! Jak to sobie

wyobrazi膰? Czy my艣li pan o nienaturalnym zniszczeniu?

Tego nie wykluczam, ale wiem, 偶e taka hipoteza to na razie tylko

spekulacja.

Par臋 miesi臋cy temu przeczyta艂em w "Bulletin ofthe Atomic Scientist"

wypowiedzi fzyk贸w 艣wiatowej s艂awy. Twierdz膮 oni, 偶e ca艂kiem mo偶liwe

by艂oby, 偶e tak powiem, "zapalenie" tlenu atmosferycznego a nawe牛

wodoru zawartego w morzach za pomoc膮 serii wybuch贸w bomb

atomowych. Przy bardzo wysokim ci艣nieniu i temperaturze kilku

milion贸w stopni 艂膮cz膮 si臋 nawet atomy azotu, a nasza atmosfera zawiera

bardzo du偶o tego gazu. W tym artykule twierdzono r贸wnie偶, 偶e w takich

warunkach j膮dra atom贸w azotu w reakcji 艂a艅cuchowej zamieni艂yby si臋

w krzem. Poniewa偶 krzem te偶 wi膮偶e si臋 z tlenem, ca艂e ziemskie powietrze

spad艂oby jak deszcz drobniutkiego piasku. Je艣li ta hipoteza jest

prawdziwa, to wyja艣nia艂aby te偶 sytuacj臋 na Marsie!

Jeszcze gorszy skutek mia艂yby eksplozje atomowe w wodzie! Woda

zawiera wielkie ilo艣ci odpowiedniego do reakcji 艂a艅cuchowych izotopu

wodoru - deuteru. Poza tym na du偶ych g艂臋boko艣ciach panuje ci艣nienie

idealne do zapocz膮tkowania reakcji j膮drowej.

Kr贸tko: chcia艂em w ten spos贸b zaznaczy膰, 偶e jest ca艂kiem mo偶liwe,

偶e jaka艣 cywilizacja rozmy艣lnie i dos艂ownie "wysadzi艂a w powietrze"

atmosfer臋 swojej planety i istotne sk艂adniki wody! Odpowiednia iskra

we w艂a艣ciwym miejscu wystarczy do rozpocz臋cia 艣miertelnej reakcji

艂a艅cuchowej. By膰 mo偶e tak by艂o na Marsie?! Kto wie? Mo偶e dlatego nie

mo偶na tam dzi艣 znale藕膰 偶ycia, jest za to podwy偶szona radioaktywno艣膰.

*

175. W pa艅skim filmie "Pos艂anie bog贸w" pokazano kryszta艂ow膮 czaszk臋.

W filmie nie powiedziano niestety, gdzie i kto j膮 znalaz艂. Mo偶e pan

powiedzie膰 co艣 na ten temat?

R贸wnie s艂ynna co cudowna kryszta艂owa czaszka jest znaleziskiem

odkrytym ko艂o Lubaantun. Lubaantun jest po艂o偶one w wilgotnych

lasach tropikalnych Brytyjskiego Hondurasu. Skarb znaleziono w daw-

nym o艣rodku obrz臋dowym Maj贸w. Ten drogocenny przedmiot na-

zwano od miejsca, w kt贸rym go znaleziono: "kryszta艂owa czaszka

z Lubaantun". Znaleziono j膮 w 1930 czy w 1935 roku, nie pami臋tam

teraz dok艂adnie daty. Znalaz艂a j膮 Anna Mitchell-Hedges, pasierbica

s艂ynnego brytyjskiego odkrywcy i archeologa F. A. Mitchella-Hedgesa.

Ojczym ju偶 dawno nie 偶yje, ale kryszta艂owa czaszka jest nadal w posia-

daniu pani Anny Mitchell-Hedges.

Istnieje te偶 czaszka podobna do tej z Lubaantun, a znajduje si臋

w British Museum w Londynie. Znaleziono j膮 w 1889 roku w Meksyku,

a znana jest jako "czaszka Aztek贸w". Z tego co wiem, nie badano jej tak

gruntownie jak czaszk臋 z Lubaantun.

T臋 to dopiero przebadano! A od ko艅ca 1972 do marca 1973 by艂a

g艂贸wnym eksponatem wystawy w Museum of the American Indians

w Nowym Jorku.

Zanim jednak wystawiono ten wspania艂y przedmiot, zbada艂 go

ameryka艅ski konserwator Frank Dorland. Badania chemiczne i mikro-

skopowe przeprowadzi艂a frma Hewlett-Packard, kt贸rej g艂贸wna siedzi-

ba znajduje si臋 w Santa Clara w Kalifornii. Hewlett-Packard nale偶y do

czo艂owych koncern贸w elektronicznych USA - ma specjalistyczne

laboratorium krystalografczne.

Powierzchni臋 czaszki "przeczesano" za pomoc膮 najdok艂adniejszych

mikroskop贸w, zbadano promieniami rejestruj膮cymi najdrobniejsze

nier贸wno艣ci. Nie odkryto nic, co wskazywa艂oby na to, 偶e czaszka by艂a

poddawana obr贸bce maszynowej! Nie znaleziono tak偶e 偶adnych dowo-

d贸w, 偶e obrabiano j膮 przy pomocy wysokich temperatur! Co艣 takiego

by艂oby prawdopodobne - kwarc topi si臋 w wysokich temperaturach,

ale gdyby tak by艂o, stwierdzono by to bez trudu przy pomocy

dzisiejszego czu艂ego instrumentarium.

Poniewa偶 czaszk臋 zrobiono zjednego kawa艂ka kryszta艂u, naukowcy

zak艂adaj膮, 偶e nadano jej kszta艂t przez r臋czne szlifowanie. Przera偶aj膮ce,

bo wiadomo, 偶e wymaga to 300 lat nieprzerwanej pracy! Czaszk臋

musia艂oby polerowa膰 dziesi臋膰 pokole艅, ka偶de po 30 lat!

Ale kwarc nie jest materia艂em, kt贸ry daje si臋 dowolnie obrabia膰!

"Ro艣nie" w rombach, kt贸re uk艂adaj膮 si臋 w kszta艂ty jakby spiral, z nich

z kolei powstaj膮 osie, kt贸re nale偶y uwzgl臋dnia膰 w trakcie obr贸bki. Je偶eli

pracowano by wbrew osiom, materia艂 by p臋ka艂. Problem tenjest nieobcy

technice obr贸bki kryszta艂贸w, we藕my za przyk艂ad zegary kwarcowe

- ale: czaszka z Lubaantun by艂a obrabiana wbrew osiom... Rzecz

zupe艂nie niemo偶liwa!

Frank Dorland odkry艂 jeszcze r贸偶ne inne subtelno艣ci tej czaszki. Je艣li

o艣wietli膰 j膮 od do艂u, w贸wczas czaszka 艣wieci, jakby "p艂on臋艂a". Je艣li

postawi膰 j膮 ostro偶nie na dolnej szcz臋ce, to pomys艂owe i nie daj膮ce si臋

zidentyfikowa膰 punkty r贸wnowagi sprawiaj膮, 偶e czaszka porusza si臋

przy najl偶ejszym podmuchu! To i wiele wi臋cej potrafi ten masywny

kawa艂ek kwarcu!

176. Jaki jest wiek czaszki?

Wieku kryszta艂贸w nie mo偶na nigdy bardzo dok艂adnie ustali膰, eksper-

ci napisali w raporcie, 偶e czaszka ma zapewne dwa do trzech tysi臋cy

lat.

*

177. Swojej najnowszej ksi膮偶ce nada艂 pan tytu艂 'DOWODY'. Ale to, co pan

w niej zawar艂, nie ma z nimi nic wsp贸lnego!

Prosz臋 mi wybaczy膰, ale przypuszczam, 偶e powtarza pan brednie

przeczytane w jakiej艣 recenzji prasowej. Nie bez powodu nada艂em jej nie

tytu艂: 'DOW脫D', lecz 'DOWODY'. Na samym wst臋pie wyja艣niam, 偶e

przeprowadzam dow贸d poszlakowy. Dowody przeprowadzane na

podstawie materia艂贸w poszlakowych s膮 w orzecznictwie s膮dowym ab-

solutnie dopuszczalne, wie pan o tym. Jest to te偶 powszechnie przyj臋te:

w nauce! Przedk艂adam plik dowod贸w! Archeologia, etymologia i nauki!

pokrewne. Wszystkie tworz膮 dowody poszlakowe na bie偶膮co. Czy pan

- albo kt贸ry艣 z moich zawodowych oponent贸w - krytykowa艂

kiedykolwiek t臋 metod臋? Oczywi艣cie nie, bo jest to metoda legalna.

艁a艅cuch poszlak w Dowodach jest bardzo mocny! Ale ksi膮偶ki nie

mo偶na tylko czyta膰 - trzeba czyta膰 i troch臋 si臋 zastanawia膰.

178. Kt贸re z poszlak uwa偶a pan za najmocniejsze w 艂a艅cuchu?

R贸wnie dobrze m贸g艂by mnie pan zapyta膰, czy wol臋 whisky, czy wino!

To zale偶y od okoliczno艣ci. Dok艂adniej: od stanowiska, jakie pan

zajmie... a to oczywi艣cie zale偶y od specjalistycznej wiedzy czytelnika

albo zadaj膮cego pytanie, od zakresu zainteresowa艅.

Odpowied藕 na pa艅skie pytanie: widz臋 zasadnicz膮 r贸偶nic臋 mi臋dzy

poszlakami wizualnymi, a wi臋c takimi, kt贸re mo偶na zobaczy膰 albo

dotkn膮膰, a wielk膮 grup膮 poszlak, kt贸re mo偶na znale藕膰 w niezliczonych

przekazach - w 艣wi臋tych ksi臋gach, w legendach ludowych, bajkach

i mitach - a wi臋c w starych tekstach.

Spo艣r贸d poszlak wizualnych wielkie znaczenie przyk艂adam zar贸wno

do p艂yty nagrobnej z Palenque, do mapy Antarktydy tureckiego

admira艂a Piri Reisa, jak i do s艂omianych stroj贸w plemienia brazylijskich

Indian Kayapo i lalek-Kaczyn贸w p贸艂nocnoameryka艅skich Indian

Hopi. I oczywi艣cie do niezliczonych wizerunk贸w istot w he艂mach, istot

przypominaj膮cych swoim wygl膮dem kosmonaut贸w - wizerunk贸w,

jakie zachowa艂y si臋 na ska艂ach i na 艣cianach jaski艅 albo na reliefach czy

w formie rze藕b.

Po艣r贸d przekaz贸w niekwestionowan膮 jako艣膰 ma bez w膮tpienia

odkrycie dok艂adnych danych na temat uk艂adu Syriusza, jakimi dys-

ponuje murzy艅skie plemi臋 Dogon贸w!

Czyta艂 pan ksi臋g臋 proroka Henocha, 偶yj膮cego przed potopem?

Zna pan opisy statku kosmicznego, widzianego przez proroka

Ezechiela?

W ksi膮偶ce Dowody w艂膮czy艂em do mojej teorii wspania艂y klejnot

- wniebowst膮pienie Abrahama! Czy zrozumia艂 pan ten opis we

w艂a艣ciwy spos贸b? "Anio艂y" doprowadzi艂y Abrahama a偶 do "granicy

p艂omieni ognia". Potem by艂 "dym niczym z pieca", Abraham zosta艂

uniesiony w przestworza "jakby przez wiele wiatr贸w". Ponad fir-

mamentem dowieziono go do miejsca l艣ni膮cego "jak ogie艅". Tam prze-

bywa艂y - prosz臋 s艂ucha膰 uwa偶nie! - tam przebywa艂y istoty m贸wi膮ce

w obcym j臋zyku. To szczeg贸lne "miejsce" obraca艂o si臋 powoli wok贸艂

w艂asnej osi. Abraham za艣 stwierdzi艂jednoznacznie, cytuj臋: "Pragn膮艂em

wszak偶e opa艣膰 ni偶ej na ziemi臋. Ale wysokie miejsce, gdzie przebywali艣-

my, raz sta艂o prosto, a raz obraca艂o si臋 odwrotnie!" Koniec cytatu.

Naprawd臋 nie trzeba wcale fantazji, 偶eby rozpozna膰 w tym opisie

stacj臋 albo statek kosmiczny kr膮偶膮cy po orbicie oko艂oziemskiej i obraca-

j膮cy si臋 wok贸艂 w艂asnej osi! Abraham m贸wi jasno i wyra藕nie, 偶e znajduje

si臋 w "wysokim miejscu" i pragnie opa艣膰 "ni偶ej", na ziemi臋.

Poza tym niew膮tpliwe s膮 te偶 fragmenty przekazu przedstawiaj膮ce

efekty przesuni臋膰 czasowych!

*

179. Zdj臋cia, kt贸re pokazywa艂 pan w trakcie odczytu, pochodz膮 z r贸偶nych

kontynent贸w i z r贸偶nych epok, s膮dz臋, 偶e obiekty datuje si臋 zupe艂nie r贸偶nie.

Dlatego tych poszlak pozbieranych bez 艂adu i skladu nie mo偶e i nie

powinien pan w 偶adnym razie stosowa膰 do swojej teoru o bogach! Je艣li

wiadomo, zjakich kultur i epok pochodz膮 pa艅skie tak zwane poszlaki, to

praktycznie odwiedziny bog贸w musia艂y zdarza膰 si臋 zawsze. Co pan powie

na te r贸偶ne datowania?

Po pierwsze: w sprawie datowa艅 ma pan zupe艂n膮 racj臋! Na przyk艂ad

Palenque datuje si臋 na oko艂o 600 r. po Chr., proroka Ezechiela po 590 r.

prz. Chr., proroka Henocha umiejscawia si臋jeszcze wcze艣niej, sumerski

epos o Gilgameszu mo偶na datowa膰 nawet oko艂o 3000 r. prz. Chr.,

a wielka liczba rysunk贸w naskalnych jest jeszcze starsza. Datowania

s膮 r贸偶ne.

Dlaczego?

Moje dotychczasowe poszukiwania daj膮 mi podstawy do za艂o偶enia,

偶e zdarzy艂y si臋 co najmniej trzy wizyty bog贸w. Pierwszej nie da si臋

datowa膰 w og贸le, trzeba j膮 umiejscowi膰 w czasie, kiedy Homo sapiens

oddzieli艂 si臋 radykalnie i ostatecznie od ma艂p. Przypuszczam, 偶e druga

wizyta mia艂a miejsce mniej wi臋cej mi臋dzy czwartym a trzecim tysi膮c-

leciem przed Chrystusem... a najp贸藕niejsza, trzecia, w czasach biblij-

nych.

Ale tu mamy pewien haczyk! Wcale nie ma pewno艣ci, czy nasze

datowania w og贸le si臋 zgadzaj膮. Historia archeologii uczy nas, 偶e ci膮gle

pojawiaj膮 si臋 nowe datowania i 偶e najcz臋艣ciej si臋gaj膮 dalej w przesz艂o艣膰

od poprzednich. Zaledwae kilka lat temu - 偶eby wymieni艣 tylko jeden

przyk艂ad - zaledwie przed! paru laty zak艂adano, 偶e "wisz膮ce kamienie"

ze Stonehenge ko艂o Salisbury w Anglu powsta艂y w okresie 1900-1700 r.

prz. Chr. Tymczasem stwierdzono, 偶e Stonehenge musi by膰 starsze od

piramidy Cheopsa!

Prawdziwy krzy偶 pa艅ski z tymi datowaniami! Nawet je艣li za艂o偶臋, 偶e

datowanie Palenque jest w艂a艣ciwe, 偶e stare miasto Maj贸w mia艂o sw贸j

okres rozkwitu istotnie oko艂o 600 r. po Chr., to nadal nie wiem, czy

motyw z p艂yty nagrobnej nie jest znacznie starszy!

Nie tylko mo偶liwe, lecz r贸wnie偶 w najwy偶szym stopniu prawdopodo-

bne jest tak偶e to, 偶e opowie艣ci i przekazy o bogach by艂y najpierw

podawane ustnie z pokalenia na pokolenie, a dopiero p贸藕niej utrwalili

je arty艣ci albo pisarze - ci ostatni dopiero po wynalezieniu pisma.

Prawdziwy, rzeczywisty pocz膮tek zdarze艅 le偶y jednak nadal w pomroce

dziej贸w.

Ale s膮dz臋, 偶e na razie wa藕niejsze jest zgromadzenie mo偶liwie du偶ej

liczby mo偶liwie przekonuj膮cych poszlak. Oczywi艣cie mo偶na podej-

mowa膰 pr贸by datowania - nara偶aj膮c si臋 na niebezpiecze艅stwo i praw-

dopodobie艅stwo poprawek wynikaj膮cych z p贸藕niejszych, dok艂adniej-

szych bada艅! Nie nale偶y jednak w 偶adnym razie wyrzuca膰 takich poszlak

do kosza z powodu sprzecznych datowa艅. S膮 one 偶e tak powiem

ponadczasowe i maj膮 swoj膮 znacz膮c膮 warto艣膰 niezale偶nie od daty.

Dobrze by by艂o, gdyby podziela艂 pan ten pogl膮d!

*

180. W ksi膮偶ce, "Wspommienia z przyszlo艣ci" twierdzi pan, 偶e staro偶ytni

Egipcjanie mumifikowali zmarlych, 偶eby obcy astronauci mogli ich p贸藕niej

obudzi膰 do 偶ycia. Panie von Daniken, to przecie偶 zupe艂na bzdura! Gdyby

wiedzia艂 pan cho膰 troch臋 o egipskich mumifikacjach, wiedzia艂by pan, 偶e

przed rozpocz臋ciem takrej operacji z czaszki zmarlego wydobywano

m贸zg. O o偶ywieniu nie ma wtedy mowy!

Nie "twierdzi艂em", lecz proponowa艂em jako hipotez臋, a za t膮 licz膮c膮

sobie ponad dziesi臋膰 lat hipotez膮 jestem dzi艣 bardziej ni偶 kiedykolwiek.

W艂a艣nie fakt, 偶e przed mumifikacj膮 z cia艂 usuwano wszystkie wn臋trzno-

艣ci i, jak pan m贸wi, wyd艂ubywano m贸zgi, 偶eby umie艣ci膰 je w osobnych

naczyniach ceramicznych z olejem, tylko potwierdza moje przypusz-

czenie.

Istoty pozaziemskie, znaj膮ce prawa przesuni臋cia w czasie, wiedzia艂y,

偶e dysponuj膮 mo偶liwo艣ci膮 powrotu na Ziemi臋 po tysi膮cach lat. A ponie-

wa偶 dysponowa艂y r贸wnie偶, moim zdaniem, wiedz膮 biologiczn膮, kt贸r膮

my zdobywamy dopiero teraz, przyrzek艂y - mo偶e kt贸remu艣 ze swoich

Poj臋tnych uczni贸w, kr贸lowi albo faraonowi - 偶e przywr贸c膮 go do 偶ycia

po tysi膮cach lat, je艣li postara si臋, 偶eby przynajmniej kilka jego 偶ywych

kom贸rek dotrwa艂o do tego czasu.

Dzi艣 wiemy, 偶e ka偶da kom贸rka organizmu zawiera kompletny

program DNA, mieszcz膮cy informacje o budowie ca艂ego cia艂a. Wystar-

czy wi臋c, 偶e tysi膮clecia prze偶yje jedna ca艂a kom贸rka zmumifikowanej

osoby i wpadnie bogom w r臋ce, a b臋d膮 oni mogli odtworzy膰 dawne cia艂o.

Po ostatni w艂osek, po kolor oczu i po paznokcie! Wsp贸艂czesna nauka

nazywa metod臋 tworzenia identycznego potomka z jednej kom贸rki

"klonowaniem". Z moj膮 hipotez膮 stoj臋 wi臋c na gruncie mo偶liwo艣ci

zweryfikowanych naukowo.

Na c贸偶 jednak istotom pozaziemskim 偶ywe cia艂o, kt贸re b臋dzie

wprawdzie wygl膮da膰 dok艂adnie tak samo jak 偶yj膮ca niegdy艣 osoba,

kiedy ze wzgl臋du na zas贸b wiedzy i wychowanie b臋dzie zupe艂nie inn膮

osobowo艣ci膮? Je艣li wszystkie trudy i nak艂ady mia艂yby mie膰 jakikolwiek

sens, to istoty pozaziemskie chcia艂yby dowiedzie膰 si臋 od powsta艂ego na

powr贸t cz艂owieka czego艣 o jego czasach. Dlatego m贸zg nowego,

identycznego ciele艣nie z dawnym cz艂owieka musi zawiera膰 wiedz臋, kt贸r膮

niegdy艣 w nim zapisano. Jak to zrealizowa膰?

W ksi膮偶ce 'Z powrotem do gwiazd' zwr贸ci艂em uwag臋 na eksperymenty

przeprowadzane z tak zwanymi moleku艂ami, cz膮steczkami pami臋ci.

Pisa艂em wtedy o p艂azi艅cach i z艂otych rybkach, kt贸rych m贸zgi od-

wirowano na bezbarwny p艂yn - by艂a to pami臋膰 wprowadzona do

butelek. P艂yn ten naukowcy wstrzykn臋li zupe艂nie m艂odym p艂azi艅com

i z艂otym rybkom. I prosz臋! M艂odzie偶 od razu zacz臋艂a si臋 zachowywa膰 jak

zmar艂e starsze pokolenie. To znaczy - od razu mia艂a ca艂y zas贸b

do艣wiadcze艅 osobnik贸w starszych, tak, a nawet dysponowa艂a umiej臋t-

no艣ciami b臋d膮cymi wynikiem tresury osobnik贸w starszych - ale bez

jakichkolwiek 膰wicze艅. Za po艣rednictwem cz膮steczek pami臋ci przenie-

siono na nie w艂a艣ciw膮 wiedz臋! Czyta艂 pan mo偶e w prasie, 偶e badacze

m贸wi膮 ju偶 o zastrzykach pami臋ci. Je艣li si臋 pomy艣li, ile nies艂ychanej

wiedzy przepada z chwil膮 艣mierci wielkich umys艂贸w, wydaje mi si臋, 偶e

badania te maj膮 bardzo poeieszaj膮cy aspekt...

Je艣li wi臋c, jak przypuszczam, mumifikacje egipskie opiera艂y si臋 na

tym, 偶e za tysi膮ce lat zmar艂ych przywr贸ci si臋 do 偶ycia, wzgl臋dnie

odtworzy z DNA zawartego w nie naruszonych jeszcze kom贸rkach, to

osobne przechowywanie m贸zgu by艂oby w stu procentach logiczne. Cia艂o

mo偶na "odrestaurowa膰" w procesie klonowania - nowy m贸zg trzeba

przetworzy膰 z cz膮steczek pami臋ci starego!

We 'Wspomnieniarh z przysz艂o艣ci" zwr贸ci艂em te偶 wyra藕nie uwag臋 na

pierwsze i najstarsze mumifikacje, przeciwstawi艂em je zdecydowanie

mumifikacjom p贸偶niejszym, masowym, gdy ka偶dy wierzy艂, 偶e zosta艂

wybrany, aby zmartwychwsta膰.

A je艣li kto艣 mi powie, 偶e klonowanie to czysta utopia, to b臋d臋 musia艂

zwr贸ci膰 uwag臋 niedowiarka na fakt, 偶e profesor biochemii Howard

Goodman z University of California zastosowa艂 j膮 z dobrym skutkiem

wiosn膮 1977 roku.

*

181. Wedlug Biblii Jezus powiedzia艂: "W domu Ojca mego wiele jest

mieszka艅 ". Jezus czyni艂 na ziemi cuda a potem, te偶 wedlug Biblii, zosta艂

wniebowzi臋ty. Czy Jezus by艂 astronaut膮 z obcej planety?

Nie. W ksi膮偶ce Objawienia zaj膮艂em stanowisko wobec tego wielokrot-

nie stawianego problemu. Prosz臋 przeczyta膰 moj膮 szczeg贸艂ow膮 wypo-

wied藕 w tej kwestii. Teraz powiem kr贸tko:

Jezus nie by艂 astronaut膮 i mia艂 mniej wsp贸lnego z pozaziemsk膮

cywilizacj膮 ni偶 cz艂owiek wsp贸艂czesny z neandertalczykiem. Musi pan

wiedzie膰, 偶e na d艂ugo przed Jezusem do nieba zosta艂y wzi臋te inne

ziemskie postacie. Prosz臋 pomy艣le膰 o 偶yj膮cym przed potopem proroku

Henochu! Prosz臋 sobie przypomnie膰 wniebowzi臋cie proroka Eliasza!

W Indiach i w krajaeh arabskich zdarzy艂o si臋 wiele takich "wniebo-

wst膮pie艅". Co o tym s膮dz臋: po 艣mierci swojego przyw贸dcy pierwsi

chrze艣cijanie nie potrafili sobie po prostu wyobrazi膰, 偶e nie艣miertelny

Jezus nie 偶yje, 偶e na zawsze zszed艂 z tego 艣wiata. Dlatego bajeczka

o wniebowst膮pieniu wesz艂a do Ewangelii.

W jak pe艂en przeciwie艅stw spos贸b ukazuje to wniebowst膮pienie

Biblia, zbada艂em na podstawie por贸wna艅 tekst贸w na potrzeby mojej

ksi膮偶ki 'Objawienia'. Oto fragmenty:

"Mateusz nie zna szczeg贸艂贸w wniebowst膮pienia.

Marek kwituje to wa偶ne wydarzenie tylko jednym zdaniem: 'A gdy

Pan Jezus to do nich powiedzia艂, zosta艂 wzi臋ty w g贸r臋 do nieba i usiad艂

po prawicy Boga'. Jakie to proste.

艁ukasz podaje, 偶e Jezus sam 'wywi贸d艂 ich a偶 do Betanii, a podni贸s艂-

szy r臋ce swoje, b艂ogos艂awi艂 ich. I sta艂o si臋, 偶e gdy ich b艂ogos艂awi艂, 偶e

rozsta艂 si臋 z nimi' i wst膮pi艂 do nieba.

Jan nic nie wie o wniebowst膮pieniu!"

Prosz臋 wej艣膰 w po艂o偶enie uczni贸w Jezusa. Dla nich wniebowst膮pienie

mistrza musia艂o by膰 czym艣 zdumiewaj膮cym! Zosta艂 przecie偶 ukrzy偶owa-

ny przed wielk膮 liczb膮 ludzi a po trzech dniach zmartwychwsta艂! A teraz,

sensacja, na oczach wszystkich wst臋puje do nieba! Poza najbardziej

zainteresowanymi zdarzenie to musia艂a przecie偶 ogl膮da膰 ca艂a Jerozoli-

ma, odby艂o si臋 przecie偶 po sensacyjnym procesie... je偶eli si臋 odby艂o.

呕adne z 贸wczesnych 藕r贸de艂 o tym nie wspomina, a obaj ewangeli艣ci

m贸wi膮 o tym na marginesie, kwituj膮 owo nies艂ychane zdarzenie jednym

zdaniem - a robi膮 to w sprzeczny spos贸b, Mateusz i Jan za艣 w og贸le

o niczym nie wiedz膮. Dlaczego wi臋c ani jeden 贸wczesny 偶ydowski pisarz

czy kronikarz nie wspomina zdarzenia ani s艂owem? Bo w rzeczywisto艣ci

go nie by艂o.

*

182. Zainteresowanie Indianami zrobi艂o si臋 modne. Bardzo si臋 z tego

ciesz臋, bo lubi臋 Indian. Ale nie do ko艅ca wiem, co wsp贸lnego mieli Indianie

z go艣膰mi z Kosmosu. Czy pan te偶 do艂膮czy艂 do tej mody?

Nie. Indianie maj膮 mitologie, kt贸re w niezafa艂szowanej postaci

przetrwa艂y tysi膮clecia. Przekazywa艂y je sobie kolejne pokolenia, wed艂ug

prastarych wzor贸w sporz膮dza艂y rytualne stroje i rytualne maski,

ta艅czy艂y rytualne ta艅ce, uczy艂y si臋 starych modlitw. Indianie potrafi膮

nawet jasno i wyra藕nie, bez tego ca艂ego naukowego zawracania g艂owy,

odczytywa膰 rysunki naskalne nawet w贸wczas, kiedy nasi archeolodzy

uwa偶aj膮 je za zagadki!

Sam zetkn膮艂em si臋 co najmniej z dwoma plemionami india艅skimi,

kt贸rych cz艂onkowie jednoznacznie twierdz膮, 偶e odwiedza艂y ich istoty

z Kosmosu. Oba te plemiona jeszcze dzi艣 "po艣wiadczaj膮" owe od-

wiedziny, prezentuj膮c ta艅ce ku czci istot pozaziemskich... a maj膮 przy

tym na sobie rytualne stroje, na艣laduj膮ce stroje istot pozaziemskich.

Stroje te wygl膮daj膮 kubek w kubek jak stylizowane kombinezony

naszych kosmonaut贸w, ale Indianie znaj膮 je od pradawnych czas贸w.

Oni nie kieruj膮 si臋 mod膮!

Oba przyk艂ady - chodzi o Indian Kayapo z Brazylii oraz Indian

Hopi z Arizony - oba przyk艂ady s膮 przedstawione na zdj臋ciach

w moich ksi膮偶kach 'Siejba i Kosmos' i 'M贸j 艣wiat w obrazach', a gdyby

chcia艂 pan tych Indian zobaczy膰 w akcji, prosz臋 obejrze膰 flm "Pos艂anie

bog贸w". Nawiasem m贸wi膮c w贸dz plemienia po raz pierwszy pozwoli艂

filmowa膰 obrz臋dy. Rozumiemy si臋 bardzo dobrze z tym m膮drym

cz艂owiekiem.

*

183. Panie von D„niken, zwr贸ci艂em uwag臋 na tak膮 spraw臋... Kiedy prorok

Ezechiel po raz pierwszy spotkal obcych, dosta艂 od nich co艣, co by艂o s艂odkie

jak mi贸d. W tajnym objawieniu 艣wi臋tego Jana znalaz艂em podobn膮 rzecz.

A w Ksi臋dze Henocha przeczyta艂em, 偶e prorok dosta艂 rzekomo do zje-

dzenia "ksi臋g臋", kt贸ra te偶 by艂a s艂odka jak mi贸d. Czy nie jest mo偶liwe, 偶e

istoty pozaziemskie aplikowa艂y naszym wybranym przodkom cz膮steczki

pami臋ci ?

Znam fragmenty, o kt贸rych pan m贸wi, a do tego jeszcze par臋 bardzo

podobnych tekst贸w z mitologii. Zadawa艂em sobie to samo pytanie!

Bo trudno nie zauwa偶y膰, 偶e nasi zdziwieni przodkowie dostawali do

zjedzenia co艣, co - ze wzgl臋du na swoje dzia艂anie! - mog艂o by膰

zar贸wno narkotykiem, jak i cz膮steczk膮 pami臋ci. Zdumiewa mnie jeszcze

kolejny fakt: tacy prorocy jak Ezdrasz, Ezechiel czy Henoch podaj膮

w swoich opowie艣ciach niezwykle precyzyjne dane - bardzo cz臋sto

liczbowe. Na przyk艂ad Henoeh w astronomicznej cz臋艣ci swojej ksi臋gi czy

Ezechiel, przekazuj膮c wymiary 艣wi膮tyni, kt贸r膮 widzia艂. Trudno sobie

wyobrazi膰, 偶eby cz艂owiek nz贸g艂 zapami臋ta膰 takie szeregi cyfr po

jednorazowym ich us艂yszeniu, a to wszystko mo偶na przeczyta膰 w ksi臋-

gach proroczych. Efekt spo偶ycia jakiej艣, powiedzmy, potrawy, i fenome-

nalna pami臋膰: oba te fakty zbli偶aj膮 nas do my艣li, 偶e nie podawano tu

potrawy, lecz aplikowano narkotyk wzmacniaj膮cy pami臋膰.

Nie chc臋 tu robi膰 ukrytej reklamy, ale dzi艣 w ka偶dej aptece mo偶na

kupi膰 艣rodki aktywizuj膮ce parni臋膰. Cz臋sto mo偶na przeczyta膰, 偶e dzie-

ciom maj膮cym trudno艣ci w nauce pom贸g艂 kwas glutaminowy. Jest to

aminokwas znajduj膮cy si臋 w po偶ywieniu zawieraj膮cym bia艂ko i kt贸ry,

oczywi艣cie w koncentracie, odzia艂uje na pami臋膰. Mi臋kki narkotyk

wp艂ywaj膮cy na pami臋膰 jest wi臋c ju偶 dost臋pny w handlu!

Nauka wie od dawna, 偶e istniej膮 cz膮steczki pami臋ci, wie nawet

- i udowodni艂a to do艣wiadszalnie! - 偶e przez transplantacj臋 masy

m贸zgu mo偶liwe jest przekazywanie wiedzy i sposob贸w zachowa艅.

W ksi膮偶ce 'Z powrotem do gwiazd' napisa艂em o tych do艣wiadczeniach.

Poza innymi instytutami badawczymi istnienie cz膮steczek pami臋ci

potwierdzi艂 r贸wnie偶 Instytut Maxa Plancka we Frankfurcie. Do艣wiad-

czalnie. Naukowcy wpu艣cili do testowego akwarium niedu偶e ryby

- chyba by艂y to wzdr臋gi. Wzbogacili wod臋 deuterem. Ju偶 wkr贸tce ryby

zrozumia艂y, w kt贸rej komarze akwarium jest po偶ywienie. Ryby przeby-

waj膮ce w zwyk艂ej wodzie nigdy tego nie poj臋艂y! Dlaczego? Bo wewn膮trz

atom贸w wodoru znajduj膮cych si臋 w organizmie atomy deuteru tworz膮

mocniejsze zwi膮zki chemiczne. M贸wi膮c w uproszczeniu: m贸zgi ryb

stymulowane "narkotykiem" sta艂y si臋 bardziej zwarte i wydajne.

Wiedz臋 i sposoby zachowa艅, ju偶 to m贸wi艂em, mo偶na "przekaza膰"

przez transplantacj臋 tkanki m贸zgowej w stanie embrionalnym. Znane

mi s膮 do艣wiadczenia przeprowadzane na 偶abach z Afryki. 呕yje tam 偶aba

szponiasta. 呕aba ta pobiera pokarm "odcedzaj膮c" wod臋 podobnie jak

wieloryb. Ale istnieje r贸wnie偶 偶aba szponiasta kar艂owata, mniejsza

siostra szponiastej. Ta jednak jest prawdziwym drapie偶c膮 - zdobywa

pokarm poluj膮c!

Tu zaczyna si臋 do艣wiadczenie: gdy tylko przeprowadzono transplan-

tacj臋 okre艣lonych cz臋艣ci przysadki m贸zgowej embrionu 偶aby szponiastej

kar艂owatej 偶abie szponiastej, gdy tylko to zrobiono, stwierdzono rzecz

zadziwiaj膮c膮! 呕aba szponiasta wykonywa艂a wprawdzie nadal typowe

dla siebie ruchy pyska, jakby "filtrowa艂a" wod臋, jednocze艣nie jednak

zacz臋艂a polowa膰, jak jej mniejsza siostra, zacz臋艂a rzuca膰 si臋 na komary

i inne robactwo! Zachowanie 偶aby szponiastej kar艂owatej przeniesiono

przez transplantacj臋 cz臋艣ci m贸zgu!

184. A co b臋dzie z potomstwem tak przeobra偶onej 偶aby? Czy m艂ode zn贸w

b臋d膮 zachowywa膰 si臋 normalnie?

W tej chwili nie potrafi臋 odpowiedzie膰 na to pytanie, musia艂bym tego

poszuka膰 w moim archiwum. Po odczycie prosz臋 mi da膰 sw贸j adres. Jak

wr贸c臋 do domu, zrobi臋 ch臋tnie fotokopi臋 naukowego raportu na ten

temat i wy艣l臋 go panu!

*

185. Czyta艂em, 偶e historia o Noem i jego arce, tak jak j膮 przedstawia

Biblia, nie jest oryginalna. Czy to prawda?

To, co pan przeczyta艂, to prawda. Niech pan sobie przypomni, 偶e

biblijna historia o potopie jest spisana w trzeciej osobie: I Noe poszed艂...

i Noe zrobi艂... i Noe zbudowa艂 i tak dalej.

Nikt nie kwestionuje faktu, 偶e sumerski epos o Gilgameszu jest

znacznie starszy od Biblii. Tam te偶 mo偶na odnale藕膰 histori臋 o potopie,

tym razem opowiedzian膮 w pierwszej osobie! Istota, kt贸ra prze偶y艂a,

opowiada wszystko osobi艣cie! Nazywa si臋 ona Utnapisztim, a to, co

opowiada 贸w naoczny 艣wiadek, wydaje mi si臋 znacznie rozs膮dniejsze od

p贸藕niejszej relacji biblijnej. W Biblii napisano, 偶e Noe wzi膮艂 do arki

zwierz臋ta ka偶dego rodzaju, Utnapisztim opowiada, 偶e na jego statek

weszli "r臋kodzielni wszelakiego kunsztu", wzi膮艂 te偶 na pok艂ad nasienie

wszelkich ro艣lin. Poza tym Utnapisztima ostrzeg艂a pewna bogini!

W sumerskiej wersji potopu pada tylko przez sze艣膰 dni i sze艣膰 nocy

- nie, jak w Biblii, czterdzie艣ci dni i czterdzie艣ci nocy. Epos o Gil-

gameszu opowiada, 偶e chodzi o "przyp艂yw sztormowy" i 偶e potem

"wielka cicho艣膰 nasta艂a, jakby po bitwie". Gdy Utnapisztim otworzy艂

okienko i ujrza艂 straszliwe spustoszenia, usiad艂 i zaszlocha艂. Opowie艣膰 ta

wywar艂a na mnie tak wielkie wra偶enie, 偶e wbi艂em j膮 sobie w pami臋膰.

Napisano tam: "Ku ziemi si臋 chyl臋, usiadam i szlocham, i szlocham

srodze, a moje rz臋sne 艂zy 艣ciekaj膮 po moich policzkach / I spozieram

w dal na dalekie, na stepy w贸d. I w g艂o艣ny uderzam krzyk: Wytracon jest

wszystek rodzaj cz艂owieczy!"

186. Udowodniono, 偶e ta legenda o potopie dotyczyla tylko zdarzenia

lokalnego, mianowicie uskoku kontynentalnego przebiegaj膮cego na prawo

i na lewo od dzisiejszego Kanalu Sueskiego. Nie mo偶e by膰 tu mowy o ko艅cu

艣wiata spowodowanym przez sztormowy przyplyw!

Nie podzielam pa艅skiego zdania! Naturalnie wersja m贸wi膮ca o usko-

ku kontynentalnym i potopie lokalnym te偶 jest mi znana, ale znam

r贸wnie偶 wiele legend o potopie pochodz膮cych z ca艂ego 艣wiata! Ilo艣膰 tych

opowie艣ci przemawia przeciw zjawisku lokalnemu!

Kiedy Europejczycy po raz pierwszy przybyli na Wyspy Kanaryjskie,

zetkn臋li si臋 z miejscowym plemieniem Guancz贸w. Guanczowie znaczy

tyle co "ludzie". Guanczowie byli w najwy偶szej mierze zdumieni, 偶e

widz膮 innych ludzi, bo uwa偶ali si臋 zajedynych, kt贸rym uda艂o si臋 prze偶y膰

ogromny potop, kt贸ry ich zdaniem przed tysi膮cami lat zniszczy艂 ca艂y

艣wiat.

W przekazach Aztek贸w, ale i Maj贸w, istnia艂y trzy epoki, ka偶da za艣

ko艅czy艂a si臋 straszliwym kataklizmem, mianowicie wielkim potopem,

kt贸ry Aztekowie nazywali "Hun Esil". Wiedzieli, 偶e wszystkie lasy

zakrywa艂a woda.

India艅skie plemiona Ameryki Po艂udniowej opowiadaj膮 o og贸lno-

艣wiatowym potopie. Plemi臋 Indian Guarani, 偶yj膮ce dzi艣 w Paragwaju,

wie z pradawnych opowie艣ci - z czas贸w, w kt贸rych bylij eszcze bogowie

- 偶e szamani ujrzeli nagle jasne 艣wiat艂o na p贸艂nocy, ale nie by艂o to

艣wiat艂o, lecz fale jak g贸ry, kt贸re zbli偶a艂y si臋 tocz膮c si臋 z wielk膮

pr臋dko艣ci膮. Ca艂y lud uton膮艂 z jednym wyj膮tkiem: pewna rodzina

uratowa艂a si臋 dop艂ywaj膮c na tratwie do g贸ry.

Indianie Nawaho 偶yj膮cy dzi艣 w Arizonie opowiadaj膮, 偶e pewnego

ranka nadszed艂 straszliwy wiatr, ze wschodu za艣 pojawi艂o si臋 co艣, co

wygl膮da艂o jak wysoka i stroma 艣ciana skalna, ale to by艂a woda. Woda ta

zakry艂a ca艂y horyzont i pogrzeba艂a wszystko.

Mity o potopie zna r贸wnie偶 Polinezja. Tam b贸g Tangaloa rozgniewa艂

si臋 bardzo na ludzi, kt贸rych stworzy艂, aby wi臋c ich ukara膰, pogr膮偶y艂

w morzu ca艂y kraj, wraz z najwy偶szymi g贸rami.

Nie, m贸j panie, to nie by艂o zdarzenie lokalne, bo legendy o potopie,

a wi臋c relacje o danym zdarzeniu, istniej膮 na ca艂ym 艣wiecie. W bibliotece

mam ksi膮偶k臋, tytu艂 wypad艂 mi w tej chwili z pami臋ci, b臋d膮c膮 zbiorem

legend o potopie. Nie, nie, musia艂 to by膰 kataklizm, kt贸ry ogarn膮艂 ca艂y

艣wiat.

187. Dowody! Dowody, panie von Daniken...

Prawdziwo艣膰 mitologii zgodnych w tre艣ci mo偶na poprze膰 rezultatami

bada艅 osad贸w dna morskiego i znaleziskami pozosta艂o艣ci organizm贸w

morskich, odkrywanymi w zupe艂nie "niemo偶liwych" okolicach! Na

Wy偶ynie Boliwijskiej, na wysoko艣ci 4000 m, znaleziono skamieliny

skorupiak贸w 偶yj膮cych kiedy艣 wy艂膮cznie w morzu. Dobrze pami臋tam, 偶e

jeszcze jako ch艂opcy bawi膮c si臋 w okolicy wsi Benken, le偶膮cej mi臋dzy

Szafuz膮 a Zurychem, szukali艣my. . . i znajdowali艣my z臋by rekin贸w! O nie,

m贸j panie, nie mog艂o chodzi膰 o pozosta艂o艣ci tak zwanego praoceanu, bo

w praoceanie nie 偶y艂y rekiny!

188. Jak mo偶na sobie wyobrazi膰 przyczyny tak katastrofalnego potopu?

Czy co艣 takiego by艂oby mo偶liwe dzi艣?

By艂oby. Je艣li z jakich艣 powod贸w nast膮pi艂oby przechylenie osi Ziemi,

wtedy po ca艂ym globie przelecia艂aby niszczycielska fala. Mog艂yby te偶

w naturalny, a mo偶e i zamierzony spos贸b stopnie膰 lody wok贸艂-

biegunowe - poziom wody w morzach podni贸s艂by si臋 wtedy o 30

metr贸w albo wi臋cej i wszystkie nadbrze偶ne miasta by diabli wzi臋li. Fale

przyp艂ywu mog膮 by膰 r贸wnie偶 wywo艂ane silnymi trz臋sieniami ziemi albo

podmorskimi eksplozjami broni wodorowej.

l89. Czy potop mo偶e mie膰 co艣 wsp贸lnego z naglym wymarciem ssak贸w?

Jakie wymarcie ssak贸w ma pan na my艣li?

190. Czyta艂em przecie偶, 偶e na Alasce, w Ameryce Poludniowej i jeszcze

gdzie indziej znaleziono ca艂e stada martwych zwierz膮t, kt贸re zgin臋艂y,

podobno w jednej chwili. Czy nie skutkiem potopu?

Niestety nie mog臋 panu udzieli膰 odpowiedzi na to pytanie, cho膰 przez

pewien czas zajmowa艂em si臋 problemem tych cmentarzysk zwierz臋cych.

Na razie nikt nie wie, co by艂o prawdziw膮 przyczyn膮 nag艂ej i jednoczesnej

艣mierci tych tysi臋cy i dziesi膮tk贸w tysi臋cy ssak贸w w jednym i tym samym

miejscu! (Krzyki: "O czym pan m贸wi?", "O co chodzi?")

Tak, chodzi o to, 偶e w r贸偶nych miejscach Alaski i Syberii na

niewielkim terenie le偶y wiele tysi臋cy zwierz臋cych zw艂ok. Na p贸艂noc od

Fairbanks na Alasce archeolog Frank Hibben z uniwersytetu w Nowym

Meksyku znalaz艂 oko艂o 2000 szcz臋k i ponad 5000 dolnych ko艣ci n贸g

samych bizon贸w. S膮 tereny, na kt贸rych znajduje si臋 resztki cia艂a, ko艣ci

i sier艣ci wilk贸w, nied藕wiedzi, mamut贸w, koni i mastodont贸w - to

wymar艂e tr膮bowce - zbite i zmieszane z mchami, pozosta艂o艣ciami

drzew, lodem i b艂otem.

Ta masa zwierz臋cych resztek i poszycia pozwala wnioskowa膰, 偶e

w czasie jakiego艣 nag艂ego kataklizmu zwierz臋ta zgromadzi艂y si臋 w jed-

nym miejscu, a nast臋pnie zosta艂y b艂yskawicznie przemielone. T臋 miesza-

nin臋, to k艂臋bowisko pozosta艂o艣ci zwierz臋cych, mo偶na te偶 znale藕膰

w wiecznej zmarzlinie Syberii - w Indygirce, na Ko艂ymie i w kilku

miejscach ko艂o Nowosybirska.

Na Alasce otwarto 偶o艂膮dki zamarzni臋tych mamut贸w - zawiera艂y

zamro偶one li艣cie i trawy zjedzone na kr贸tko przed nag艂膮 艣mierci膮.

Chcia艂bym poprzesta膰 na tych przyk艂adach zwierz臋cych cmentarzy.

W ostatnich dziesi臋cioleciach powstawa艂y na ten temat r贸偶ne teorie, ale

wszystkie odrzucono, bo ani jedna nie by艂a do udowodnienia. M贸wiono

o powolnej zmianie klimatu. Ale je偶eli mia艂oby chodzi膰 o powoln膮

zmian臋 klimatu, to nie zaskoczy艂aby ona zwierz膮t. Gdyby w Fairbanks

zacz臋艂o si臋 stopniowo robi膰 coraz ch艂odniej, stada pow臋drowa艂yby na

po艂udnie. Na nag艂膮 zmian臋 klimatu nie ma te偶 偶adnego roz膮dnego

naukowego wyja艣nienia. Cho膰by dlatego, 偶e to nag艂e wymieranie

zwierz膮t nie mia艂o miejsca w okre艣lonym regionie geograficznym, ale

zdarzy艂o si臋 jednocze艣nie w wielu miejscach Ziemi... Profesor Hibben

tak podsumowa艂 swoje badania: G贸ry zwierz臋cych zw艂ok na niewielkich

obszarach rozrzuconych punktowo po ca艂ej Ziemi nie da si臋 wyja艣ni膰

z pomoc膮 konwencjonalnej wiedzy!

Moi pa艅stwo, to naprawd臋 niezrozumia艂e, dlaczego r贸偶ne gatunki

zwierz膮t gin臋艂y st艂oczone na bardzo niewielkiej przestrzeni. Bizony nie

miesza艂y si臋 zwykle z innymi zwierz臋tami, tak samo mamuty, kt贸re nie

znosi艂y nied藕wiedzi czy koni. Z braku lepszego wyja艣nienia s膮dzono, 偶e

to my艣liwi epoki lodowcowej zaganiali zwierz臋ta wjedno miejsce, abyje

tam zabi膰. Pomys艂 ten odrzucono r贸wnie szybko jak wzi臋ty do r臋ki

gor膮cy kartofel. S艂usznie, bo gdyby te masowe mordy by艂y dzie艂em

my艣liwych, to musiano by odkry膰 r贸wnie偶 艣lady broni. A wed艂ug

naukowc贸w 贸wcze艣ni 艂owcy w 偶adnym razie nie byliby w stanie sp臋dzi膰

w jedno miejsce i zabi膰 w jednej chwili tak wielkich stad zwierz膮t!

Musieliby dysponowa膰 jak膮艣 nowoczesn膮 broni膮... nie m贸wi膮c o tym,

偶e nie zabijali zwierzyny ponad potrzeb臋. Cmentarze zwierz臋ce ka偶膮

jednak s膮dzi膰, 偶e by艂y to jakby masowe rze藕nie, jakby miejsca, w kt贸-

rych po nag艂ym kataklizmie nie pozostawa艂 艣lad 偶ycia. Zw艂oki zwie-

rz膮t zosta艂y "worane" pod ziemi臋. Jak m贸wi艂em, nie ma na to dot膮d

偶adnego wyt艂umaczenia. Moim skromnym zdaniem fenomen ten nie

mia艂 nic wsp贸lnego z potopem, uwa偶am natomiast, 偶e warto podnie艣膰

spekulacj臋, 偶e odpowiedzialne za te zniszczenia, jakie nast膮pi艂y jakby

wskutek eksplozji, mog膮 by膰 za艂ogi pozaziemskich statk贸w kosmicz-

nych.

191. M贸g艂by pan wymieni膰 ksi膮偶k臋, z kt贸rej m贸g艂bym si臋 dowiedzie膰

szczeg贸艂贸w dotycz膮cych tego fenomenu?

Takich ksi膮偶ek jest kilka, ale ja nie jestem chodz膮c膮 encyklopedi膮.

Wspomniana tu praca Franka Hibbena nosi tytu艂 The Lost Americans

i ukaza艂a si臋 w Nowym Jorku. Inna ma chyba tytu艂 Pre-Historic

Overkill. Najlepiej, jak pan do mnie napisze. Podam panu tytu艂y

z przyjemno艣ci膮...

*

192. Wi臋kszo艣膰 poszlak, na kt贸rych podstawie wznosi pan sw贸j model

my艣lowy, mo偶na za ka偶dym razem interpretowa膰 inaczej. Dotyczy to

pa艅skich przyk艂ad贸w dotycz膮cych tak malarstwa naskalnego, jak mito-

logii. Uwa偶am, 偶e to niedopuszczalne - zwlaszcza z naukowego punktu

widzenia - uwa偶a膰 za pewn膮 teori臋, dop贸ki mo偶liwe s膮 inne wykladnie

poszlak. Musi si臋 z tym pogodzi膰 nauka, ale i pan!

Pomijaj膮c fakt, 偶e pracuj臋 z modelami my艣lowymi, czy nie uwa偶a pan

swojego argumentu za klasyczne powiedzenie rozci膮gaj膮ce oponenta na

deskach?! Ale prosz臋 si臋 dobrze zastanowi膰, czy argument pa艅ski nie

trafi pana jak bumerang! Nie wiem, kim pan jest z zawodu. Zak艂adam,

偶e jest pan historykiem zajmuj膮cym si臋 prehistori膮 i etymologiem

w jednej osobie. Przyjmijmy wi臋c, 偶e przedstawi pan okre艣lone wyja艣-

nienia zar贸wno malarstwa naskalnego, jak i interpretacje mit贸w. Jasne?

Niech pan teraz powie, 偶e dana teoria nie mo偶e by膰 uwa偶ana za pewn膮,

jak dlugo mo偶liwe s膮 r贸wnie偶 inne t艂umaczenia. Pomijaj膮c ju偶 fakt, 偶e gdy

odno艣ne dziedziny nauki przedstawiaj膮 niezliczone r贸偶ne interpretacje,

przychodz臋 ja, Erich von Daniken, i daj臋 interpretacj臋 ca艂kiem now膮!

Zgodnie z pa艅sk膮 logik膮 偶adne wyja艣nienia naukowe nie s膮 pewne!

"呕art ten jest znakiem p艂ytkiego dowcipu" - jak napisa艂 Szekspir.

Pa艅ska argumentacja... 偶e jak d艂ugo istniej膮 inne wyja艣nienia, nic si臋

nie liczy... ta argumentacja to, prosz臋 wybaczy膰, kompletna bzdura.

Pomijaj膮c wyniki bada艅 nauk 艣cis艂ych, zawsze b臋d膮 istnie膰 r贸偶ne

wyja艣nienia pewnych fakt贸w. To stanowi istot臋 teorii, a teorie zawsze

sta艂y u pocz膮tk贸w nowych system贸w my艣lowych.

193. Kiedy si臋 pana s艂ucha, trzeba przyj膮膰, 偶e dawni bogowie m贸wili

z ca艂kowit膮 beztrosk膮 i bez zastanowienia we wszystkich ziemskich

j臋zykach. Jestem got贸w w wiele rzeczy panu uwierzy膰, ale musi pan mie膰

jasno艣膰, 偶e istoty pozaziemskie nie zna艂y 偶adnego ziemskiego j臋zyka.

w jaki偶 wi臋c spos贸b porozumiewa艂y si臋 z naszymi prymitywnymi

przodkami ?

Dobrze, 偶e zada艂 pan to pytanie, wyp艂ywa ono okazjonalnie, my艣l臋

wi臋c, 偶e zapomnia艂em o tym w moich ksi膮偶kach napisa膰.

Dysponuj膮c moj膮 wiedz膮 nietrudno odpowiedzie膰 na to pytanie.

Niech pan si臋 troch臋 cofnie my艣l膮 w przesz艂o艣膰, w czasy kolonializmu,

Nasi dziadkowie poznawali wtedy ca艂kiem dzikie plemiona, natrafial艂

na ludy, kt贸re nie widzia艂y bia艂ego cz艂owieka. Jak pan s膮dzi, w jaki

spos贸b koloniali艣ci porozumiewali si臋 na przyk艂ad z zuluskimi Kaframi

czy z Aborygenami w Australii? Z pocz膮tku na migi, potem pokazywa-

no przedmioty i wymieniano ich nazwy. Bardzo szybko znaleziono

spos贸b porozumienia... nie znaj膮c przecie偶 na pocz膮tku j臋zyka drugiej

strony. Mo偶e istoty pozaziemskie opanowa艂y bardzo wyrafinowane

techniki jeszcze bardziej u艂atwiaj膮ce porozumienie.

Dochodzi do tego - jest to moje zdanie, wynikaj膮ce i umacniaj膮ce si臋

dzi臋ki studiowaniu mitologii - dochodzi do tego, 偶e wed艂ug przekaz贸w

tymi, kt贸rzy uczynili ludzi inteligentnymi, byli zawsze "bogowie"!

Prosz臋 przeczyta膰 epos o Gilgameszu. Napisano tam, 偶e Enkidu 偶y艂

najpierw w艣r贸d zwierz膮t, jad艂 razem z nimi, pi艂 razem wod臋 z wodopoju.

Najpierw musia艂 zosta膰 wyobcowany ze 艣wiata zwierz臋cego, aby m贸c

z kolei zosta膰 s艂ug膮 i przyjacielem kr贸la. Prosz臋 przeczyta膰 - wymieni臋

jeszcze jeden przyk艂ad mitologii - prosz臋 przeczyta膰 'Popol Vuh', 艣wi臋t膮

ksi臋g臋 Indian Quiche. Tam r贸wnie偶 byli bogowie, kt贸rzy cz艂owieka

wyizolowali ze 艣wiata zwierz臋cego i uczynili inteligentnym! Prosz臋 na to

spojrze膰 z praktycznego punktu widzenia: cz艂owiek nauczy艂 si臋 mowy

bog贸w. Przedtem nie zna艂 偶adnej. Z Biblii mo偶e si臋 pan dowiedzie膰,

偶e Adam, pierwszy cz艂owiek, nadawa艂 imiona drzewom i zwierz臋tom,

kiedy nauczy艂 si臋 ich od Boga.

Je艣li przy tym pozosta膰, to pierwsi ludzie obdarzeni inteligencj膮,

wszyscy oni musieli m贸wi膰 tym samym j臋zykiem. Tak twierdz膮 mito-

logie. O budowie wie偶y Babel napisano: "Ca艂a ziemia mia艂a jeden j臋zyk

i jednakowe s艂owa" (I Moj偶. 11, 1).

*

194. Zawsze wychodzi pan od tego, 偶e istoty pozaziemskie by艂y podobne

do cz艂owieka, a nawet idzie dalej i twierdzi, 偶e musia艂y podobnie my艣le膰

i post臋powa膰 i dlatego ich technika by艂a podobna do naszej. Przy wielo艣ci

form 偶ycia w Universum pa艅skie za艂o偶enie jest nierealistyczne. Formy

pozaziemskiego 偶ycia nie mog膮 by膰 podobne do cz艂owieka!

Absolutnie nie zgadzam si臋 z pa艅skim zdaniem! Po pierwsze u偶ywa

pan czasu przesz艂ego - czy nie powini艣my uzna膰 faktu, 偶e 偶ycie

pozaziemskie istnieje te偶 wsp贸艂cze艣nie? Co do tego nauka jest zgodna.

A zatem: wyliczone statystyczne prawdopodobie艅stwo istnienia

podobnych warunk贸w prebiotycznych jak istniej膮ce na Ziemi przyj臋to

tak偶e dla innych planet. Nie twierdzi tak D„niken, tak s膮dzi nauka!

M贸wi ona te偶, 偶e w przypadku takich samych albo podobnych

warunk贸w prebiotycznych w d艂ugotrwa艂ym procesie musi powsta膰

podobna forma 偶ycia. To znaczy, 偶e z tej obfito艣ci 偶ycia w logicznym

porz膮dku rozwinie si臋 podobny rodzaj inteligencji. Dam par臋 wskaz贸-

wek, 偶eby by艂o jasne, o co mi chodzi: oczy powstan膮 zawsze w najbli偶-

szym s膮siedztwie m贸zgu, bo droga neuron贸w pozwalaj膮ca pojmowa膰

zmys艂em wzroku powina by膰 z natury jak najkr贸tsza. Usta powinny

zawsze powsta膰 w najbli偶szym s膮siedztwie nosa, bo ka偶da 偶ywa istota

przed spo偶yciem pokarmu potrzebuje u偶y膰 zmys艂u w臋chu. Narz臋dzia

chwytne takiejak r臋ce zawsze b臋d膮 si臋 rozwija艂y wesp贸艂 z oczami. M贸wi

si臋 w tym przypadku o "formach wymuszonych", tych za艣 z kolei jest

kilka tysi臋cy. Za艂o偶eniem tego schematu jest oczywi艣cie, 偶e warunki

prebiotyczne b臋d膮 takie same albo przynajmniej bardzo podobne do

ziemskich! Ocenia si臋, 偶e na Ziemi istnieje obecnie oko艂o 3,5 mln form

偶ywych. Gdyby si臋 dopiero rozwija艂y, to bardzo niewiele z tej prawie

nieogarnionej ilo艣ci mog艂oby zdoby膰 inteligencj臋 techniczn膮. Nic na to

nie poradz臋, 偶e krokodyl nie potrafi si臋 pos艂ugiwa膰 艣rubokr臋tem

a hipopotam b臋dzie na komputer patrzy艂 r贸wnie bezradnie jak w贸艂 na

malowane wrota! M贸zgi wyspecjalizowane w r贸偶ny spos贸b s膮 zdolne do

r贸偶nych wyspecjalizowanych czynno艣ci.

M贸wimy wi臋c o inteligencjach pozaziemskich, kt贸rym uda艂o i udaje

si臋 powsta膰 w takich samych albo bardzo, bardzo podobnych warun-

kach prebiotycznych. Nie ma przy tym 偶adnego znaczenia, czy dana

istota ma osiem palc贸w, cztery r臋ce, jedno oko czy dwa nosy! Taka rasa

mo偶e by膰 mimo to bardzo inteligentna i b臋dzie mog艂a podr贸偶owa膰 po

Kosmosie. Dok膮d zwr贸ci si臋 obca rasa wyruszaj膮c w podr贸偶 mi臋dzy-

gwiezdn膮?

Dok艂adnie tak samo jak my przed pierwsz膮 wypraw膮 na Ksi臋偶yc

b臋dzie bada膰 najpierw swoje najbli偶sze otoczenie. B臋dzie wysy艂a膰 sondy

kosmiczne, kt贸rych za艂ogi b臋d膮 mia艂y za zadanie si臋 dowiedzie膰: gdzie

znajduje si臋 op艂acalny cel? "Op艂acalny" nale偶y rozumie膰 tak, 偶e panuj膮

tam takie same prebiotyczne warunki 偶ycia jak na macierzystej planecie.

Podobnie jak my r贸wnie偶 obca rasa nie uzna Jowisza za cel wart

podr贸偶y, bo ci膮偶enie panuj膮ce na tej planecie o masie najwi臋kszej

w Uk艂adzie S艂onecznym zgniot艂oby dos艂ownie nasz膮 form臋 偶ycia,

tamtejsza atmosfera za艣, z艂o偶ona z metanu i amoniaku, by艂aby dla obcej

rasy r贸wnie truj膮ca jak dla nas. My, je偶eli pewnego dnia stworzy si臋

warunki do mi臋dzygwiezdnych podr贸偶y kosmicznych, wyszukamy

sobie planet臋, kt贸ra b臋dzie d艂a nas "op艂acalna" - pozwalaj膮ca prze偶y膰

Wyruszaj膮c w tak wielk膮 podr贸偶 chcemy po prostu prze偶y膰! Tak samo

i nie inaczej my艣l膮 obcy. Znajd膮 jak膮艣 planet臋 przypominaj膮c膮 Ziemi臋

je偶eli ich forma 偶ycia jest podobna do naszej. W zwi膮zku z postawionym

pytaniem musz臋 sprostowa膰 pa艅sk膮 grub膮 pomy艂k臋. Zarzuca mi pan

absurdalno艣膰 za艂o偶enia, 偶e pozaziemska rasa mog艂a si臋 rozwin膮膰

podobnie do naszej i mia艂aby podobny spos贸b my艣lenia a nawet

podobny rozw贸j techniki.

Moi oponenci wci膮偶 nie potrafi膮 dostrzec najwa偶niejszego argumentu

w 艂a艅cuchu moich poszlak:

Istoty pozaziemskie, kt贸re kiedy艣 odwiedzi艂y Ziemi臋, nie rozwija艂y si臋

tak jak my, to my, rozwijali艣my si臋 podobnie do nich! To decyduj膮ca

r贸偶nica punkt贸w widzenia. Wszystkie najdawniejsze zabytki pi艣mien-

nictwa, 艂膮cznie z Bibli膮, twierdz膮 uparcie: "Bogowie stworzyli cz艂owieka

na swoje podobie艅stwo!" Praktycznie wygl膮da艂o to tak, 偶e istoty

pozaziemskie przeprowadzi艂y na prymitywnym hominidzie sztuczn膮

mutacj臋 z materia艂em DNA, co sprawi艂o, 偶e powsta艂y ludziki "na ich

podobie艅stwo"! Od tej pory my rozwijamy si臋 wed艂ug ich wzoru DNA.

Prosz臋 mi nie imputowa膰, 偶e m贸wi臋 odwrotnie! A zatem: istoty

pozaziemskie, kt贸re nas odwiedzi艂y, by艂y w mniejszym lub wi臋kszym

stopniu podobne do ludzi. A poniewa偶 jeste艣my cz臋艣ciowymi ich

produktami, rozwijamy si臋 w ich kierunku!

M贸j spos贸b widzenia nie wyklucza wi臋c, 偶e w Universum istniej膮

miliony r贸偶nych rodzaj贸w 偶ycia, o kt贸rych istocie i wygl膮dzie nie mamy

nawet co marzy膰. Ju偶 staruszek Homer powiedzia艂:

"Jak to zawsze w艣r贸d r贸wnych bywa,

b贸g towarzystwa szuka r贸wnych sobie."

Albo, jak chce nasze przys艂owie: Sw贸j zawsze ci膮gnie do swego!

Postscriptum

Niezbitym dowodem na to, 偶e moi przeciwnicy z braku przekonuj膮-

cych kontrargument贸w si臋gaj膮 do znies艂awienia, jest z艂o艣liwy, nie-

rzeczowy atak pisarza Hoimara von Ditfurtha w zaprzyja藕nionym z nim

biuletynie "Boehringer Kreis" (nr 3/1977). Publikacj臋 mojej od-

powiedzi, w kt贸rej za偶膮da艂em sprostowania r贸偶nych nieprawdziwych

twierdze艅, czasopismo odrzuci艂o stosuj膮c wytarte zarzuty formalne

i uniemo偶liwi艂o tym samym otwart膮, rzeczow膮 dyskusj臋.

Taka jest w ka偶dym razie opinia mojego adwokata, znanego pra-

wnika, specjalisty w dziedzinie prawa prasowego i wydawniczego, prof.

dr. Martina L”fflera ze Stuttgartu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Daniken Erich von  W krzy偶owym ogniu pyta艅
Daniken Erich von W krzy偶owym ogniu pyta艅
Daniken Erich Von W Krzy偶owym Ogniu Pyta艅
Daniken Erich W Krzyzowym Ogniu Pytan
Daeniken Erich W krzyzowym ogniu pytan
Erich von D盲niken W krzy偶owym ogniu pyta艅
W krzy偶owym ogniu pyta艅 Erich von Daniken
Daniken Erich W krzy偶owym ogniu pyta艅
Erich von Daniken W krzy偶owym ogniu pyta艅
Daeniken Erich von 1978 W krzy偶owym ogniu pyta艅
Daniken Erich W krzy偶owym ogniu pyta艅
Daniken Erich W Krzyzowym Ogniu Pytan (www ksiazki4u prv pl)
Erich von Daniken W krzy偶owym ogniu pyta艅
5 Daniken W Krzy偶owym Ogniu Pyta艅 78
13 W krzyzowym ogniu pytan [334]

wi臋cej podobnych podstron