Wiem, że trochę przydługie to opracowanie, ale w końcu to najważniejsza lektura w tym semestrze ;)
ADAM MICKIEWICZ
PAN TADEUSZ czyli Ostatni zajazd na Litwie
Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem
Opracowanie: Stanisław Pigoń.
Wstęp:
1. Droga do epopei.
„pan Tadeusz” w epoce, w której pojawił się, był niespodziewanym objawieniem literackim. Mickiewicz przyjechał do Francji z zamiarem walki w szeregach powstańców oraz ekspiacji za opieszałość w dopomożeniu narodowej potrzebie. Efektem jego starań jest III część Dziadów, dramat ważny w perspektywie zmagań narodu polskiego o wolność. Pierwsze tygodnie pobytu w Paryżu wypełnił Mickiewicz tworzeniem „Ksiąg pielgrzymstwa…”, które miały się stać narodową ewangelią. Wydobył tym samym ze swojej poezji nowy ton, ale nie był to ton epicki. Poprzednio zasłynął Mickiewicz jako śpiewak uczuć osobistych: miłosnych w pierwszych „Dziadach” i „Sonetach”, patriotycznych w „Grażynie” i „Konradzie Wallenrodzie”.
Aż raptem „Pan Tadeusz”, poemat niepodobny do wszystkiego, co się zwykło uważać za styl Mickiewicza, na pozór niestosowny do czasu i ludzi.
Źródło epickie w twórczości Mickiewicza było podsycane atmosferą czasu - geniusz jego dojrzewał w czasach, gdy panował powszechnie `głód epopei”, ale epopei przeniesionej całkowicie na rodzimy grunt tak, by mogła spełniać odrębne zadanie w strukturze duchowej narodu (próby stworzenia poematu: Krasicki: „Wojna chocimska”, Woronicz, Muśnicki, Niemcewicz, Brodziński, Koźmian i in.). Potrzebę epopei wspierała potrzeba podźwignięcia się narodu, który utracił państwowość. Młodocianej muzie Mickiewicza przyświecało słońce Homera i Tassa, i Woltera. Mickiewicz miał także wrodzone predyspozycje do epiki: znamienny patriotyzm, głębokie przywiązanie do ziemi rodzinnej i ojczyzny w ogóle. Miał w sobie też wiele pierwotności, umiejętności zdziwienia, które jest naczelną cechą epickiego spojrzenia na świat. Kraj rodzinny wiązał Mickiewicz z uczuciowością dziecka. Ojczyzna jest właśnie właściwym bohaterem epickim „Pana Tadeusza”.
Na kształtowanie się patriotyzmu Mickiewicza złożyło się jego pochodzenie i ramy młodości. Wychował się poeta niby w mieście, ale Nowogródek bliższy był swą architekturą raczej wsi: wokoło pola, łąki, lasy. Synowski stosunek do ziemi zacieśniły u Mickiewicza gościny u krewnych, znajomych, sąsiadów, w dworkach i zaściankach. Ilekroć poeta wspomina dzieciństwo, uważa je za sielskie, wiejskie.
Sielskość ta powiązała duszę poety z przyrodą, własną, konkretną, zindywidualizowaną, nie zaś obcą i egzotyczną. To tak zwany patriotyzm rdzenny - miłość patriotyczna wyrasta z miłości do kraju lat dziecinnych. To osobliwe nabożeństwo patriotyzmu spotęgowała późniejsza tułaczka, wygnanie i pośrednio - tęsknota za rodzinnymi stronami, które `są jak zdrowie', są `ojczyzną myśli'.
W ten sposób poeta, przy fenomenalnej pamięci plastycznej, zebrał wcześnie ogromne bogactwo wrażeń i wzruszeń, że gdy później rozpalona tęsknota poety-pielgrzyma sięgnęła do tego zasobu jako po tworzywo poetyckie, to starczyło jej na ogromny rapsod epicki.
Inne czynniki to: niebywała wyobraźnia plastyczna poety, jego wrażliwość i pamięć szczegółu, koloru, światła, barw, a nawet dźwięków; z programu filareckiego wyniesiona dążność do jak najlepszego poznania kraju ojczystego i najbliższej okolicy, szczególnie obchodziła poetę polskość ziemi rodzinnej w tradycyjnym kształcie, ludzie, rzeczy powiązane z zanikającą epoką niepodległości. Zbierał Mickiewicz i kolekcjonował w pamięci zabytki dawności polskiej, charaktery zanikającego pokolenia.
Inny czynnik to podnieta literacka - wpływ lektur Waltera Scotta, który z upodobaniem szkicował właśnie typy starych, zanikających oryginałów
2. Narodziny poematu.
Nie jest bliżej znany moment poczęcia `Pana Tadeusza'. Bohdan Zaleski, przyjaciel Mickiewicza, przekazał, że pomysł poematu zrodził się jeszcze w 1831 r., w czasie pobytu poety w Wielkopolsce, w Łukowie, w gościnie u Józefa Grabowskiego. Ostatecznie nie jest to pewne.
Do zaniechanego pomysłu powrócił poeta dopiero w Paryżu, mowa sędziego o grzeczności powstała prawdopodobnie już we Francji. Było to najpóźniej w listopadzie 1832. dzięki wzmiankom w listach od tego czasu możemy śledzić rozwój poematu.
12 stycznia 1833 poeta miał już prawie całe dwie księgi. Od kwietnia do maja 1833 napisał `pieśń 3', do końca maja - czwartą księgę. Od czerwca nastąpiła czteromiesięczna przerwa w tworzeniu wypełniona podróżą, dopiero w liście z 13 listopada donosi, że ukończył 5 pieśń. W ciągu następnych 3 miesięcy napisał siedem ksiąg. 13 lutego 1834 ukończył pisanie.
Już 17 kwietnia 1843 ukończono druk pierwszego wydania `Pana Tadeusza'.
Zagadnienie: czy poeta najpierw stworzył wizję całego poematu, i według tej wizji go tworzył, czy też pomysł jego obejmował niewielki utwór i dopiero w trakcie pracy rozrósł się on - nie jest rozstrzygnięte. Pigoń przychyla się do tej drugiej koncepcji: dzięki wzmiankom w listach poety do przyjaciół wiemy, że na pewnych etapach planował on swój poemat najpierw na 5, potem 6, 8, 10 pieśni. Do dziesięciu pieśni dodał jeszcze dwie, wypełnione wydarzeniami z roku 1812.
Poza tym wiemy z badań, że Mickiewicz był osobowością twórcza o charakterze inspiracyjnym - wszystkie jego kompozycje powstawały pod wpływem natchnienia.
Rozpoczynając poemat był Mickiewicz u szczytu intensywności swojego życia twórczego, miał lat 34, był tuż po wydaniu „Dziadów III”, które wyniosły go na wyżyny sławy poetyckiej. W tym czasie kończy „Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego”, przekład Giaura, redaguje „Pielgrzyma Polskiego' w Paryżu, pisze dalsze części „Dziadów”.
Dlatego też prawdopodobnie `Pan Tadeusz', z powodu licznych zajęć Mickiewicza, miał pierwotnie być tylko krótkim poematem.
Rozrósł się wątek miłości Tadeusza i Zosi - pierwotnie nie miało być pomiędzy nimi przeszkody w postaci Telimeny, a tylko dwóch zwaśnionych rodów. Pierwszą zmianą w pierwotnej koncepcji było właśnie wprowadzenie między kochanków uwodzicielki, która zwiedzie młodego Tadeusza na manowce.
3. Rozrost wątku dawności
Postaci Telimeny nadał Mickiewicz cechy „damy modnej”, było mu to potrzebne dla kontrastu z Zosią, z atmosferą domu soplicowskiego i jego obyczajowości: tradycyjnej, staropolskiej. Gospodarz dworu to postaci nieco anachroniczna, tradycjonalista, nie pochwalający nowych form współżycia towarzyskiego.
Akcja utworu osadzona została na pograniczy dwóch epok: zanikającej staropolszczyzny i nadchodzącej nowoczesności. Stąd wynikły nowe zadania twórcze. Pierwsze, epickie zadanie to odtworzenie zanikającej dawności, uchwycenie w rysach charakterystycznych epoki bytu narodowego.
Niewiele w epopei jest realiów politycznych, tylko nieliczne wzmianki o np. płaceniu potrójnego podatku itp., tak, jakby władza rozciągająca się nad Soplicowem wciąż miała swój ośrodek w Warszawie, nie w Petersburgu.
Jeżeli tłem `Pana Tadeusza' jest epoka przejściowa, to nie jest to przejście z jednej formy bytowania politycznego w drugą, ale ze staroszlacheckiego ustroju społecznego w nowoczesny.
Typowa dla epoki jest sytuacja w „panu Tadeuszu” - zamieszki prawne na gruzach horeszkowszczyzny, formowanie się średniej arystokracji ziemiańskiej, rozpad fortun magnackich (hrabia)
4. Dawność osądzona
`W Księgach narodu i pielgrzymstwa' mówi się o przyczynie upadku państwa, wskazując na działanie `szatańskiej trójcy”: Rosji, Austrii, Prus. W `Panu Tadeuszu” pogląd ten zmienia się. Mówi się tu o tym, że państwo polskie przed upadkiem było chore, grzeszne, upadek jego - to kara za grzech, którym wg Mickiewicza było uleganie cudzoziemszczyźnie; bezsilność prawa i buta, rozpasanie w indywidualizmie szlacheckim, które razem wzięte dają rezultat anarchii.
Poeta nie dla apoteozy, pochwały, czyni zajazd tematem epopei; ale jakby cieszy się, że ten zajazd jest już ostatni, że kończy się epoka samowoli, bezprawności.
Drugim przejawem negatywnego osądu jest starcie Stolnika z Jackiem Soplicą, które unaocznia nieszczęścia, do jakich dochodziło na skutek zetknięcia się buty jednego człowieka z butą drugiego.
Problem pychy, która przeradza się w pokorę, z jakim stykamy się na przykładzie postaci Robaka, był najbardziej wewnętrznym prywatnym, własnym problemem Mickiewicza.
Ekspiacja Robaka, początkowo mająca się dokonać tylko przez zaopiekowanie się synem i ożenienie go z Zofią, co zakończyłoby długoletni spór; w ostatecznej redakcji poematu rozrosła się do rozmiarów działania politycznego. Mickiewicz za przyczynę upadku państwa uznawał samowolę, sobiepaństwo obywateli, a dobrowolna ofiara i poświęcenie dla ojczyzny stanowiły dla niego podstawę bytu państwowego - to obserwujemy na przykładzie tej postaci.
To Gerwazy w swojej pysze niszczy plan Robaka, by zbrojnie poświadczyć nierozerwalny związek Korony z Litwą, myśl ta wypełniała całą resztę życia Jacka Soplicy po jego przemianie duchowej. Tak prywata po raz kolejny udaremniła realizację wielkiej idei.
`Pan Tadeusz' nie dawał zatem bezkrytycznej apoteozy, pochwały staroszlachetczyzny, ale ukazywał tez jej zwyrodnienia.
5. Istota odrodzenia narodu.
Mickiewicz jest piewcą odrodzenia narodu. Główną intencję twórczą skoncentrował poeta w postaci Robaka, jako wyraziciela przeświadczenia Mickiewicza o odmienialności natury Polaka, o możliwości powrócenia na prawą drogę z drogi warcholstwa, pieniactwa, samowoli. Robak jest emisariuszem politycznym - w czasie powstawania poematu cieszyli się oni sławą najofiarniejszego żołnierza niepodległości. Robak według tekstu `Pana Tadeusza' prowadził akcje spiskowe z ramienia dąbrowskiego czy księcia Józefa, przy czym w źródłach historycznych nie ma mowy o tym, by takie akcje ci dowódcy zarządzali (anachronizm). Ksiądz robak jest wyrazem wiary i otuchy poety w odzyskanie niepodległości, w zmianę stosunku obywateli do kraju, w gotowość do podjęcia ofiary z kraj. Poeta kładzie też nacisk na bezosobowość, bezimienność emisariusza, nazywa go Kwestarzem - dla podkreślenia ogólności obowiązku walki za ojczyznę. Głównym celem Robaka, któremu poświęcił życie, jest pobudzenie ziem wschodnich do ponownej integracji z Polską - co zgadza się z ogólną konstrukcją dokonywanej w poemacie wielkiej przemiany Polski.
6. Kompozycja utworu, jej rodowód literacki.
W Panu Tadeuszu brak jest bohatera jednostkowego. Właściwym bohaterem poematu jest masa, zbiorowość, zagrodowa szlachta z zaścianków, z jej niewygasłą wola walki o niepodległość.
Kompozycja `Pana Tadeusza' jest przemyślana. Punkt kulminacyjny zarówno dla gromadzkiej osnowy akcji (spór rodów), jak i osnowy jednostkowej (ks. Robak) znajduje się w księdze V, w scenie zamkowej - kulminacją jest wysunięty tam plan zajazdu. Ta linia dzieli poemat symetrycznie (dwie ostatnie księgi uznajemy niejako za epilog, koronę wieńczącą dzieło). Symetria w chronologii: księgi I-V to opis obozu soplicowskiego, VI-X - obozu przeciwników. W ks. V załamuje się też dotychczasowy stosunek Tadeusza do Telimeny i miłość jego wraca na odpowiednie tory. W pierwszych pięciu księgach akcja toczy się powoli, to jakby ekspozycja tła, a w kolejnych pięciu akcja nabiera rozpędu.
Na obudowę poematu wpływ miał Byron, w szczególności motyw końcowej spowiedzi bohatera (`Giaur'). Szerzej jednak motyw ten stosowały już romanse sensacyjne i Walter Scott. Mistrzostwo i odmienność Mickiewicza od tych wzorów polegało na tym, że w scenie spowiedzi znamy już właściwie całą przeszłość Jacka Soplicy - Mickiewicz wyzbywa się elementu zaciekawienia by całą uwagę skierować na psycholigzm postaci.
Pod innym względami łączy jednak Mickiewicza podobieństwo z twórczością Waltera Scotta: 1. w kompozycji, prowadzeniu akcji
2. w sposobach oddziaływania na wyobraźnię (tajemniczość, przeczucia i wróżby
3. kreślenie portretów osób przez wyróżnienie kostiumu charakterystycznego, znamion folklorystycznych, mimiki.
4. Ogólny nastrój, rozmiłowanie się w określonym świecie, dominacja nuty optymizmu.
Nie dostrzegamy natomiast elementów bajrońskich, które u Mickiewicza skończyły się na Wielkiej Improwizacji.
7. Centrum polszczyzny.
Akcja poematu dotyczącego centralnej struktury narodu rozgrywa się na obrzeżnym ustroniu, wydarzenia mają za teren schowaną głęboko wieś. Poemat rozgrywa się na terenie życia polskich zaścianków szlacheckich na Nowogrodczyźnie. Zaścianek jako formacja etniczno - ekonomiczna - występował głownie na ziemiach litewsko-białoruskich. (zaścianek skupiał członków jednego rodu, herbu, nazwiska, ludzi o obym rodowodzie skupiała tzw. okolica). Zaściankami jednogniezdnymi były: Soplicowo, Dobrzyn, Hreczechy, Horbatowicze. To im pozwoliło zachować czystość plemienną i obyczajową, tworzyły one coś jakby rezerwaty o utrwalonej i nieprzemiennej narodowości. Często szlachta zaściankowa, stanowiąca siłę militarną, stawała się narzędziem do załatwiania interesów magnatów.
W początkach XIX administracja carska za wszelką cenę starała się zniszczyć warstwę drobnej szlachty, stanowiącą ośrodek oporu niepodległościowego, a to przez zmianę jej w zaciężnych chłopów, a to przez wysiedlenia. W niej także dopatrzyli się twórcy siły spajającej naród.
8. ozdoby kraju lat dziecinnych.
W „Panu Tadeuszu' mamy ogromne bogactwo opisów przyrody, sposobów ujęcia artystycznego tła przyrodniczego. Tematem obrazów przyrody są u Mickiewicza przedmioty pospolite: powrót bydła z pastwiska, gromadka umorusanych dzieci itd. Innym sposobem nadbudowy niezwykłego piękna nad zwykłością rzeczy jest gromadzenie cech charakterystycznych, najbardziej znamiennych, co nadaje przedmiotom perspektywy symboliczne.
Mimo zdumiewającej konkretności wyobraźni poeta nie opisał miejsca akcji tak, żeby można je było umiejscowić na mapie; nie odtwarza zapamiętanego terenu, ale tworzy topografię syntetycznie, narzuca czytelnikowi nie widok określonego zakątka, ale pojemną wizje całej okolicy.
Czas akcji także jest niepewny: opisy przyrody tylko informują nas o porze roku: z jednej strony żniwa, a więc lipiec, z drugiej zjawiska wiosenne, np. kwitnięcie maków. Pojawiają się też zjawiska jesienne, rosną dynie, kukurydza, kapusta, wiewiórki zbierają zapasy.
Zarówno miejsce, jak i akcja w epopei ustalane są jednoznacznie i konkretnie o tyle tylko, o ile potrzebne to jest do podkreślenia wewnętrznej istoty poematu.
9. Osoby poematu.
Zadziwia samo bogactwo wprowadzonych osób. Osoby zostały doskonale zindywidualizowane, często budowane na zasadzie kontrastu. Postaci ukazywane są parami, nawet całe zbiorowości są sobie przeciwstawione (Gerwazy-Protazy, Zosia-Telimena, Tadeusz-Hrabia, Rykow-Płut, Dobrzyńscy-`Bracia Litwa').
Dla pewnych postaci doszukiwano się wzorów realnych - Mickiewicz wplatał wątki znane sobie z życia, był bystrym, wnikliwym psychologiem, uwydatniające wiele procesów myślowych. Znakomicie oddał autor iluzyjny, urojeniowy charakter wyobraźni Hrabiego gdy pełznąc przez chaszcze dostrzega dziwy-przedziwy w zwykłej grupie dzieci otaczających dziewczynę, z humorem i szczegółowością pokazuje Mickiewicz nagłą ruinę tych złudzeń, rozczarowanie. Umiejętnością szczególnie subtelnej introspekcji wykazał się poeta odtwarzając np. wybiegi psychiczne Telimeny.
Odznacza się `Pan Tadeusz” także wyrazistością, barwnością, ruchliwością, logiką rozplanowania i plastycznością przedstawienia scen zbiorowych, jak również i plastycznością ukazania przejścia jednej Polski - anachronicznej, starej, w drugą Polskę - młodą, nowoczesną. Ukazuje także Mickiewicz przejście z jednej formacji kulturowo-społeczno-ustrojowej w inną.
Tadeusz w XII księdze przeprowadza uwłaszczenie chłopów z dobrej woli i bez odszkodowanie, tzn. tak jak, chcieli tego najśmielsi i najradykalniejsi ideologowie wielkiej emigracji. To anachronizm - w 1812 nie było jeszcze to praktykowane.
10. Pryzmat spojrzenia.
Uderza zwłaszcza jedna cecha świata przedstawionego w poemacie - jest on zróżnicowany w typach i charakterach postaci, ale także pod względem wartości moralnych. Są w nim typy dodatnie i ujemne, heroiczne i zbrodnicze, głębokie i płytkie. Ale przez poemat przechodzi nad wszystkimi tymi dualizmami pogodna fala integralnego optymizmu. W ujęciu świata przez poetę odgrywa rolę pierwiastek komizmu: Hrabia, Sędzia swoiście rozumiejący styl gotycki, Gerwazy nie odróżniający wasalów od wąsalów… itd. Komizm ten wyraża się sposobami stosowanymi od dawna w poezji heroikomicznej: zamykanie błahej treści w patetycznych formach dawnej epopei. Nie jest ten komizm przejawem ironicznego ustosunkowania się do świata, ale wyrazem radości i pogody, przepajających świat Pana Tadeusza. Humor „pana Tadeusza' gruntował się na przeświadczeniu o moralnym ładzie świata.
11. Nawrót burzy.
Wkrótce po zakończeniu epopei w listach poety zaczynają jednak pobrzmiewać echa pesymizmu, ujawnionego także w „epilogu”. Przyczyną tego było rozczarowanie emigracją polską; której zauważał powracające grzechy staropolskie: sobiepańską ośrodkowość, kłótliwość, wichrzycielstwo przeciw samorządnie wybranej władzy.
12. Uroki kształtu poetyckiego.
Tajemnica swoistego piękna `Pana Tadeusza' leży w jego niepospolitej zwyczajności. Sprawy potoczne, doznania powszednie, wypadki i przedmioty proste pokazane tam zostały sposobem niby zwykłym, a jakimś nowym, szczególnym, urzekającym świeżością ujęcia słownego. „Pan Tadeusz' wydobywa na jaw świeży urok spraw codziennych, odświeża je.
Znakomicie stosuje Mickiewicz technikę animizacji, wszechożywiania, np. w momencie, gdy Zosia karmi kury (obraz ten ukształtowany jest przez poetę jak bukiet kwietny).
Inny jeszcze sposób uniezwyklania przedstawień u Mickiewicza to włączenie elementów obrazowości, metaforyka, przenośnie, porównania.
Prosta historia szlachecka opowiedziana jest równie prostym wierszem - trzynastozgłoskowcem, melodyjnym, śpiewnym strofa nie występuje tu wcale: poemat pisany jest wierszem stychicznym, ciągłym, wersy związane są po dwa rymem aabbcc… rzadko poeta wiąże tym samym rymem trzy wersy lub zostawia wers bez rymu.
Większość rymów opiera się na współbrzmieniu form fleksyjnych, przeważają rymy gramatyczne czasownikowe i rzeczownikowe (ucichnął - kichnął, obliczem - biczem). Nawet tam gdzie poeta łączy formy czasownikowo-rzeczownikowe (zepsuci-kłóci), unika zbytnich udziwnień, kunsztownych wymysłów.
Tok rytmiczny jest także prosty, zwyczajny, z kilku możliwych rozczłonkowań trzynastozgłoskowca poeta wybrał najpospolitszy: 7+6. Unikał jednak poeta monotonii, różnicował wiersze, urwał wiersze, wprowadzał przez średniówkę różne sytuacje akcentowe. Czasem zaciera średniówkę, `chowa ją'. W obranej ramie trzynastozgłoskowca poeta układa melodię i rytm dość swobodnie.
Poeta miał tendencję do czynienia toku wersyfikacyjnego bardziej potocznym - wynikało to z jego predyspozycji, z jego własnego języka.
13. Recepcja dzieła.
Nakład „Pana Tadeusza” w 3000 rozchodził się powoli. Powściągliwie przyjęto poemat na emigracji, zarówno w opinii prywatnej jak i w krytyce.
Zastrzeżenia do poematu szły z dwu powodów: estetyki tradycjonalistycznej i od strony poetyki. O dziele wypowiadali się na łamach „demokraty polskiego” jako o wstecznickim, recenzenta gniewało mówienie o hasłach wielkiej rewolucji francuskiej językiem żartobliwym. Na łamach innych pism także pojawiały się recenzje: „Trzeci maj”, „Kalendarz Pielgrzymstwa Polskiego”, „Wieczory Pielgrzyma”.
Krytycy: Edmund Chojecki, Zygmunt Krasiński, Cyprian Kamil Norwid.
TREŚĆ
KSIĘGA PIERWSZA
GOSPODARSTWO.
Powrót panicza - spotkanie się najpierwsze w pokoiku, drugie u stołu - ważna Sędziego nauka o grzeczności - Podkomorzego uwagi polityczne nad modami - Początek sporu o Kusego i Sokoła - Żale Wojskiego - Ostani Woźny trybunału - rzut oka na ówczesny stan polityczny Litwy i Europy.
Rozpoczyna się poemat INWOKACJĄ do Litwy, ojczyzny autora. Porównuje jej wartość do zdrowia, którego wartość zauważa się dopiero po jego stracie, opisuje jej piękno z powodu odczuwanej tęsknoty.
Drugi zwrot to apostrofa do Matki Bożej Częstochowskiej i Ostrobramskiej, oraz tej, która ochrania Nowogródek i jego lud. Tak jak ocaliła mu kiedyś zagrożone życie, gdy chorego ofiarowano go w świątyni, tak powróci ona emigrantów na łono ojczyzny. Tymczasem ma dopomóc duszy poecie w podróży duchowej o krajobrazu nadniemeńskiego. Poeta opisuje piękno okolicy: lasy, pola, zboża, roślinność łąkową.
Wśród tego krajobrazu niegdyś nad brzegiem ruczaju stał wśród brzóz dwór szlachecki, drewniany, podmurowany, biały. Dom był niewielki, ale zadbany, niewielka obok stodoła, trzy stogi siana (okolica obfita w zboże), żyzne ziemie, porządnie uprawiane. Brama do dworu otwarta cały czas była wyrazem gościnności.
Młody panek wjechał dwukonną bryczką, porzucił konie pod bramą. Dwór był pusty, ale Tadeusz nie poszedł wypytywać nikogo o domowników do folwarku, ale sam wszedł do domu. Dawno nie odwiedzał domu, bo w dalekim mieście odbywał nauki. Przygląda się starym pamiątkom, które dawniej wydawały mu się piękne, dziś nieco mniej doniosłe: portrety Kościuszki, Rejtan, Jasiński, Korsak (uczestnicy insurekcji, zginęli na Pradze), stary zegar kurantowy wygrywający „stary” mazurek Dąbrowskiego.
Wbiegł Tadeusz do komnaty w której 10 lat temu mieszkał - zastał tam sprzęty kobiece - fortepian, książki porzucone niedbale, suknie młodej dziewczyny, na oknach kwiaty. Zastanawiał się, kto mógł tam mieszkać.
W sadzie dostrzegł nowe dziwy: znajdował się tam mały ogródek, w którym grządki świeżo polano wodą. Ogrodniczki nie ma, jeszcze kołyszą się drzwi bramki, przez które wybiegła. Panicz patrzył długo w ogród, a gdy podniósł wzrok zobaczył młodą dziewczynę w białym ubraniu litewskim, jasnowłosą. Szukała wzrokiem kogoś w polu, ujrzawszy zaklasnęła w dłonie i wbiegła po desce dostawionej do okna do pokoju, chwyciła suknię i - ujrzała Tadeusza. Przestraszyła się i uciekła.
W folwarku zaopiekowano się końmi Tadeusza, Sędzia nie postępował wg. nowej mody i nie odsyłał koni swoich gości do karczmy. Słudzy nie witali Tadeusza, bo wedle obyczaju czekali, aż zrobi to Wojski, który podczas nieobecności Sędziego opiekował się gośćmi i domem. Był dalekim krewnym pana i przyjacielem domu. Wojski, przybrawszy niedzielne ubranie, poszedł powitać podróżnego, witali się serdecznie. Wojski opowiedział przebieg dnia dzisiejszego (tu poznajemy imię Tadeusza, nadane na cześć Kościuszki, Tadeusz urodził się w czasie insurekcji). Wyjawia Tadeuszowi, że w domu jest wiele panien, Stryj zaś chce młodzieńca ożenić. Towarzystwo zbiera się na sądy graniczne dla skończenia sporu z Hrabią. Zjechali się Hrabia, Podkomorzy z żona i córkami. Młodzież w lesie bawi się polowaniem, starsi oglądają żniwa. Ruszyli naprzeciw powracającym. Był wieczór, wszyscy pracownicy w polu kończyli u Sędziego robotę wraz zachodem słońca.
Towarzystwo wracało z las w odpowiednim porządku: dzieci z dozorcą, Sędzia z Podkomorzyną, Podkomorzy z rodziną, panny, młodzież. Sędzia w swoim domu zachowywał dawne obyczaje, wg niego ład utrzymywał domy i narody.
Sędzia przywitał się z synowcem. Po czym Sędzia, choć zmęczony, dopilnował wszystkiego w gospodarstwie. Wojski z woźnym Protazym poróżnili się, gdyż Protazy kazał bez wiedzy Wojskiego przygotować wieczerzę w zamku pod lasem. Protazy tłumaczył, że w dworze żadna komnata nie pomieści tylu gości, ale z miny jego widać było, że miał też inne przyczyny.
Zamek stał 2000 kroków od dworu, był dziedzictwem Horeszków; dziedzic zginął w czasie krajowych zamieszek, dobra przypadły dalekim krewnym po kądzieli (ze strony żony), zamek został, bo nikt nie chciał przejąć go, z powodu braku kapitału na utrzymanie. Zamek spodobał się dalekiemu krewnemu Horeszków, hrabi, który widział w nim budowlę gotycką. Sędzia także chciał mieć zamek, rozpoczął się więc proces w sądzie ziemskim, potem głównym, w senacie, znowu w sądzie ziemskim i w gubernatorstwie, teraz znów sprawa stoi w sądzie granicznym.
Opis obszernej sieni zamkowej, ozdobionej porożami jeleni i herbami myśliwych. Herb Horeszków - Półkozic.
Goście w Sali zajęli odpowiednie miejsca za stołem: pierwsze Podkomorzy, przy nim kwestarz, Sędzia. Podano wódkę, chłodnik litewski.
Przy Tadeuszu pozostało jedno wolne miejsce. Zaciekawiony tym miejscem Tadeusz zaniedbywał usługiwanie swej drugiej sąsiadce, Podkomorzance.
Przy trzeciej potrawie Podkomorzy usłużył córce Róży i drugiej, młodszej, bo Tadeusz tego Ne uczynił. Widząc to Sędzia przemówił: dziś odsyłamy dzieci na naukę do stolicy, ale on uważa, że u młodzieży skutkuje to brakiem znajomości dobrych manier. Dawniej młodzież nabywała obycia na dworach, on sam - na dworze Wojewody, ojca Podkomorzego. Tam nauczył się grzeczności, która nie polega na tym, by nauczyć się uśmiechać, kłonić, bo to grzeczność kupiecka, a nie staropolska, szlachecka. Grzeczność polega na tym, by odpowiednio traktować wszystkich według ich statusu: żonę, sługi, starszych. Dziś nikt nie zważa na samego człowieka, ale szanuje się tych majętnych. Ważyć trzeba zawsze wiek, urodzenie, cnotę, obyczaje. Godna uwagi jest grzeczność młodzieńców wobec panien, bo stąd pochodzą afekta i `kojarzenie domów' (małżeństwa) (aluzja do Tadeusza).
Odezwał się Podkomorzy: dawniej było jeszcze gorzej. On widzi teraz mniej zgorszenia, niż za czasów, gdy do kraju zawitała moda francuszczyzny. Pierwszy na Litwie po francusku chodził pan Podczaszy. Wszyscy mu zazdrościli gdy jeździł dwukonną kariolką, z psami zamiast lokajów i chudym stangretem - Niemcem. Starzy wyśmiewali go jednak, a chłopi - bali się go. Sam Podczaszy w stroju francuskim wyglądał jak małpa lub papuga. Nikt go nie krytykował, bo uznałoby, że ten, komu ta moda się nie podoba, hamuje postęp (czasy Oświecenia).
Podczaszyc ogłosił nowy wynalazek: oto Francuzi wymyślili, że ludzie są równi, choć od dawna tak stanowi Pismo Święte. Ale wtedy panowało takie zaślepienie, że nie wierzono dawnym prawom, jeśli o nich nie napisano we francuskiej gazecie. Wtedy Podczaszy nazywał siebie markizem (w Polsce nie było takiego tytułu), potem razem z inna modą nazwał się demokratą, jeszcze później - baronem. W Paryżu bowiem moda zmienia się często, a Polacy te zmiany bezkrytycznie przyjmują
Podkomorzy cieszy się, że młodzież wyjeżdżająca za granicę nie szuka próżnych rozrywek, ale chwyta za oręż pod wodzą Napoleona. O Polakach na świecie jest znów głośno, a skoro „jest sława, będzie i Rzeczpospolita”. Niecierpliwi się, że musi na to czekać. Zwraca się do Robaka ciszej, z pytaniem o wieści o wojsku Napoleona: czy jest już blisko.
Robak odparł, że nie wie nic, polityka go nudzi, a jedyne wieści, jakie otrzymuje, dotyczą zawsze jego zakonu bernardyńskiego.
Tu rzucił Robak spojrzenie na Rykowa, kapitana carskiego, stacjonującego w bliskiej wiosce. Rykow, który mało się odzywał, a tylko jadł, na wzmiankę o Warszawie przemówił: on także czuje, co to jest ojczyzna. Jest Ruskiem, więc w czasie wojny walczy z Polakami, w czasie pokoju je z nimi i pije. Tak i z Francuzem - przedmie warty na wojnie rozmawiają ze sobą, a gdy nadejdzie rozkaz, strzelają do siebie. Rykow zapowiada wojnę, gdyż do majora Płuta przybył posłaniec, z rozkazem przygotowania do marszu. Rykow wspomina, jak w jednej bitwie Bonaparte zmienił się w lisa, wtedy Suworow zaczarował się w charta (wierzenia ludowe).
Wniesiono czwartą potrawę, w tym momencie weszła do Sali kobieta. Znali ją wszyscy prócz Tadeusza. Miała bogatą toaletę, gorset, wachlarz, rozpuszczone włosy. Słychać było krytyczne szepty wobec tego bogatego stroju. Biegnąc do swego miejsca obok Tadeusza potknęła się i wpadła w jego objęcia. Usiadła, nie jadła nic, tylko się wachlowała.
Rozmowa się potoczyła dalej: mężczyźni rozprawiali o kłótni o Kusego - charta na dzisiejszych łowach. Rejent dowodził, że jego chart pochwycił zająca, Asesor, że jego - Sokół.
Sędzia przeprosił Telimenę, że zaczęli wieczerzę bez niej.
Tadeusz wziął Telimenę za dziewczynę przyłapaną w ogrodzie, choć wydawała mu się dorodniejsza, starsza, o ciemniejszych włosach.
Tadeusz, który miał dwadzieścia lat, w Wilnie miał dozorcę - księdza, stąd też zachował czystą duszę. Zaplanował sobie na wsi użyć swobody. Miał świadomość, że jest przystojny, był Soplicą, a wszyscy oni są zawołanymi kawalerami, żołnierzami, miej zdolnymi do nauki. stryj ściągnął go na wieś, by go ożenić i przekazać mu majątek.
Telimena zaczęła z nim rozmowę po francusku, o książkach, malarstwie, muzyce, rzeźbiarstwie, Telimena widząc jego braki w tym względzie, zmieniła temat na wiejskie nudy, kłopoty. Po pewnym czasie się spoufalili, zaczęli żartować (Telimena dała mu trzy kulki chleba, on wybrał tą, która spośród sąsiadek Tadeusza przy stole symbolizowała właśnie ją).
Tymczasem spór Asesora i Rejenta przybierał na sile. Rejent opowiadał przebieg polowania na szaraka. Krzycząc „cap!” - przestraszył Tadeusza i Telimenę, którzy nagle odsunęli się od siebie.
Tadeusz pochwalił Kusego jako ułożonego, pięknego psa. Na co Asesor, który był spokojniejszy, ale miał język cięty, zwłaszcza na radach, sejmikach i przy ucztach (i który stracił cały majątek, a z dawnej sfory chartów zostały mu tylko dwa), wyśmiał Tadeusza, że nie zna się na chartach (bo pochwalił psa bez ogona, a pies bez ogona to jak szlachcic bez urzędu). Prosi Telimenę o rozsądzenie sporu. Tadeusz na Asesora zdenerwował się, lecz zanim zdołał odpowiedzieć, Podkomorzy przerwał kichnięciem tabaką (tabakiera miała portret króla Stanisława, dał ją ojcu Podkomorzego sam król).
Podkomorzy przemówił: nie godzi się myśliwskich sporów rozstrzygać przy stole, więc jutro wszyscy razem z hrabią wyruszą na polowanie. Pojedzie także Wojski
Wojski zażył tabaki, kichnął, i przemówił: dzisiejsze polowanie na szaraki byłoby żenujące dla danych myśliwych: Rejtana, wojewody Niesiołowskiego. Dawniej polowano na grubego zwierza: dzika, łosia, niedźwiedzia, Wolka. Szaraki łowiono tylko przy okazji, dla zabawy. Wojski takim polowaniem na zająca także nie chce się zhańbić, gdyż pochodzi z rodu Hreczechów, a ci nigdy nie brali udziału w tak błahych wyprawach.
Kolacja dobiegła końca, wszyscy wstali od stołu w porządku: podkomorzy, Robak, Sędzia itd.
Tadeusz udał się z młodzieżą do stodoły. Chciał wypytać Woźnego o Telimenę. Wszyscy położyli się spać, tylko Sędzia jako gospodarz obmyślał wyprawę, dawał rozkazy ekonomom, wójtom, strzelcom, stajennym, przeglądał księgi rachunkowe. Wreszcie kazał się Woźnemu rozebrać. Tu opis pasa słuckiego, który nosił sędzia.
Woźny rozbierając Sędziego tłumaczył się, dlaczego wieczerzę przygotował w zamku: niejako chciał poświadczyć prawa sędziego do własności zamczyska.
Sędzia spał. Woźny dobył zawsze noszoną przy sobie książeczkę: trybunalską wokandę, spis czyli spraw sądowych. Pamiętał je wszystkie i ich przebieg, oraz siei, jak pilnował porządku obrad w trybunale. Usnął marząc ostatni woźny trybunału.
Refleksja narratora - takie były zabawy na Litwie w czasie, gdy Napoleon trząsł Europą, zwyciężał w Egipcie, pod Marengo, Ulm, Austerlitz, groził Rosji.
Nieraz dziadowie przynosili do dworu nowiny: wyznawali, że byli legionistami, którzy wrócili by umrzeć w ojczyźnie, nie mogąc już jej służyć. Opowiadali dziadowie ci o tym, jak Dąbrowski chciał udać się do Polski z Włoch, jak walczyli Kniaziewicz, Jabłonowski, legia Naddunajska. Młodzi chłopcy te pod wpływem tych opowieści uciekali do Księstwa Warszawskiego. Tak przekradli się: Gorecki, Pac, Obuchowicz, Obolewski itd. Czasem do Litwy przybywali kwestarze, tajni emisariusze napoleońscy, którzy panom w dworach pokazywali gazety z opisem wojsk legionu, z wiadomościami o poszczególnych żołnierzach, ich śmierci. Takim kwestarzem księcia Józefa był Robak. Często rozmawiał na osobności z Sędzią. Jego wygląd świadczył, że nie zawsze był księdzem: miał bliznę nad prawym uchem, w brodzie ślad lancy lub postrzału, ruchy żołnierskie. Odprawiając mszę zachowywał się jak na musztrze. Był świadomy polityki bardziej niż żywotów świętych. Zawsze miał pełno interesów, korespondencji, rozprawiał w karczmach z wieśniakami.
Teraz przyszedł obudzić Sędziego
KSIĘGA II
ZAMEK
Polowanie z chartami na upatrzonego - Gość w zamku - Ostatni z dworzan opowiada historią ostatniego z Horeszków - rzut oka w sad - Dziewczyna w ogórkach - Sniadanie - Pani Telimeny anegdota petersburska, nowy wybuch sporów o Kusego i Sokoła, Interwencja Robaka - Rzecz Wojskiego - Zakład - dalej w grzyby!
Refleksja - na Litwie pełno jest zawołanych myśliwych, narrator ma nadzieję, że kiedyś na Litwie będzie tak spokojnie, że można będzie polować na zwierzęta, a nie walczyć z obcymi wojskami, że wróci sielskość, spokój.
Młodzież w stodole wstała. Roba przyszedł obudzić Tadeusza, który późno zasnął. Zorganizowano psy, konie, Podkomorzy dał rozkaz do wyruszenia.
Przeciwnicy, jako ludzie honoru, jechali razem i rozprawiali. Rejent wiódł Kusego, Asesor Sokoła.
Robak kończąc pacierze przestrzegał tajemniczo Tadeusza, ale nie chciał powiedzieć, przed czym (chodziło o krążenie Tadeusza przy bryczce Telimeny).
Asesor i Rejent wypuścili się za szarakiem. Pokazał się hrabia, spóźniony, w stroju angielskim, ze sługami - dżokejami.
Hrabia zobaczył zamek w malowniczej scenerii poranka, wydał mu się on pięknym. Był to dla niego bardzo przez niego ceniony `widok romansowy'. Hrabia pojechał do zamku i zaczął go szkicować, wtem zobaczył przyglądającego mu się człowieka - był to Gerwazy, szlachcic, służący u Horeszków, dawniej radosny, ale od czasu bitwy, w której zginął Horeszko, sposępniał. Nosił dawną liberię Horeszków z herbem Półkozice - stąd też okolica przezywała go Półkozicem, albo Mopankiem - od przysłowia którego nadużywał, lub Szczerbcem - gdyż miał głowę w bliznach, a on sam nazywał siebie Rębajło. Tytułował siebie klucznikiem, i do tej pory nosił klucze, choć zamek był pootwierany. Sam zamontował dwoje drzwi, by móc je co dzień otwierać i zamykać. Spał w jednej z pustych izb.
Gerwazy odezwał się do krewnego swego pana, Stolnika: czy to prawda, że chce ustąpić zamek Soplicom.
Hrabia przyznaje - proces wiele kosztuje, jest nudny. Ma zamiar dzisiaj przyjąć warunki zgody. Gerwazy nie chce wierzyć w zgodę z Soplicami. Zaprowadził hrabiego do zamku: pokazał mu sień, gdzie Stolnik rozsądzał spory, przyjmował gości, urządzano tam pijatyki, rady sejmikowe, uczty. Tak przeszli kilka komnat aż do sali zwierciadlanej. Gerwazy sądzi, że nie może być zgody z hrabią, który po matce Łowczynie, wnuczce Kasztelana, wuja Stolnika, jest krewnym Horeszków, z Soplicami. W tej Sali - zwierciadlanej - rozegrała się historia, którą Gerwazy przypomina. Otóż Stolnik miał jedną córkę, o którą zabiegało wielu szlachciców, także kłótnik Jacek Soplica, zwany Wojewoda - gdyż miał posłuch w całym województwie, rozporządzał trzystoma głosami na sejmach. Stolnik znajomi się z nim bo zależało mu na poparciu posłusznej Jackowi szlachty. Jacek chciał pojąć córkę Stolnika. Podano mu czarną polewkę ( = odmówiono ręki). Stolnikównie Soplica także wpadł w oko, ale nie przyznała się rodzicom. Były to czasy Kościuszki. Stolnik popierał konstytucję, zbierał wojsko, by ruszyć na konfederatów, kiedy w nocy zaskoczyli go Moskale. W Samku byli tylko domowi i służba. Ci zaczęli bronić zamku. Panny, ksiądz i pani ładowali broń, a Gerwazy, Stolnik i hajducy strzelali. Moskale odstąpili pod lamus. Rano Stolnik wyszedł na ganek i strzelał do Moskali pod lamusem. Widząc strach Moskali Stolnik zaplanował wycieczkę, zawołał Gerwazego. Wtem strzelono spod bramy, Stolnik otrzymał kulę w piersi - Gerwazy w strzelającym rozpoznał Jacka. Stolnik umarł. Moskale już wdzierali się do zamku, ale z odsieczą przybył pan Parafianowicz, przywiódłszy Mickiewiczów, wrogów Soplicowych.
Tak zginął potomek senatorów, hetmanów, nie zostawiwszy potomka.
Gerwazy, wierny sługa, obmoczył swój rapier, Scyzoryk, w krwi pana i poprzysiągł zemstą na Soplicach, których ścigał po zajazdach, sejmach. Zabił dwóch w kłótni, dwóch w pojedynku, jednego podpalił w drewnianej chacie, wielu poranił. Tylko sam Sędzia jeszcze nie doznał zemsty. Gerwazy nie pozwoli, by Soplica otrzymał zamek jego pana, póki żyje.
Hrabia jest zachwycony romantyzmem opowiedzianej historii. Decyduje się odebrać zamek, a Gerwazego uczynić jego zarządcą. Hrabia wspomina opowiadania o zamkach czytywane w Szkocji, Anglii, Niemczech. Twierdzi, że czuje w sobie krew Horeszków. Postanawia zerwać układy z Soplicą. Wychodząc z zamku żałuje, że Soplica nie ma pięknej córki, którą mógłby uwieść, a nie otrzymawszy ręki - powtórzyć wyczyn Jacka i zabić Sędziego.
Hrabia ruszył spod zamku, i natknął się na strzelców, a jako że lubił polowania, zapomniał o wszystkim. Rozproszony, zatrzymał konia przy sadzie (opis rosnących tam warzyw). Pośrodku ogórków stała dziewczyna w bieliźnie, ze słomianym kapeluszem. Zbierała ogórki do kosza. Z zachwytu obudził hrabiego Robak, który powiedział Hrabiemu, że od `ogórków' mu wara.
Hrabia spojrzał znów w ogród, ale dziewczyny już nie było. Powrócili goście z polowania, rozpoczęto przygotowania do śniadania. Odbyło się ono bez staropolskiego porządku, na co Sędzia, choć niezadowolony, pozwalał. Roznoszono parzoną przez specjalne służące - kawiarki kawę. Podawano piwną polewkę, wędliny, zrazy. W jednym gronie skupiła się starszyzna, rozprawiając o nowych metodach gospodarskich, o nowych srogich ukazach cesarskich, polityce, pogłoskach o wojnie, panna Wojska stawiała Podkomorzynie kabałę z kart. W drugiej izbie skupiła się młodzież, tam siedzieli wściekli Asesor z Rejentem - obaj, będąc już pewnymi zwycięstwa w sporze, zawiedli się - zając wpadł w chłopskie jarzyny i sędzia nie pozwolił ich stratować. Nie wiadomo, czy któryś pies schwycił zająca. Wojski krążył i zabijał muchy packą.
Tadeusz rozmawiał z Telimeną. Była ona jego ciocią, ale nie tak bliską, by prawo kościelne wykluczało między nimi małżeństwo; bogatą. Przysłużyła się ona Sędziemu, przez wiele lat mieszkając w Petersburgu. Sędzia ją szanował i nazywał siebie jej bratem.
W izbie na prawo Asesor krytykował polowanie, które odbyło się bez względu na rozporządzenia. Przypuszcza że dlatego też Hrabia nie stawił się. Uważa, że polowanie należy urządzać biorąc pod uwagę ustawy regulujące jego czas, przebieg itp., tak jak w Rosji.
Telimena przyznaje mu rację: mieszkając w Rosji przekonała się, że rygorystycznie przestrzega się tam praw. Wychwala miasto Petersburg, w którym wielokrotnie bywała. Latem mieszkańcy miasta mieszkają w wiejskich posiadłościach, daczach. Ona sama mieszkała nad Newą. W sąsiedztwie najął dom niższy urzędnik, który trzymał charty. Ilekroć wyszła do ogrodu na spacer, zaraz przybiegały do niej psy, straszyły ją, przeszkadzały. Jednego ranka chart zagryzł pieska Telimeny, puszystego bonończyka, którego dostała od księdza Sukina. Telimena przejęła się, dostała spazmów, palpitacji serca. Szczęściem nadjechał z wizytą Kiryło Gawrylicz Kozodusin, Wielki Łowczy Dworu. Ten wezwał urzędnika, i wytknął mu, że poluje wiosną na kotną łanię, i choć urzędnik zaklinał, że zaszczytu zwierz jest nie jeleniem, a psem, Wielki Łowczy jako specjalista nie dał się poprawić, wezwano policmajstra, który rozsądził na korzyść Łowczego. Urzędnik poszedł na cztery miesiące do kozy, a charty powieszono.
Sędzia, który grając w karty z Robakiem posłyszał anegdotę, stwierdził, że najlepszy porządek polowań i tak jest nie w Rosji i nie w Niemczech, ale na Litwie. Sędzia nie pozwoli tratować chłopskich pól. Ekonom zaś także twierdzi, że sprowadza to tylko kłopoty - chłopi żądają zadośćuczynienia za szkody.
Telimena zaś rozmawiała dalej z Tadeuszem, tak ściszając głos, by ten się do niej przybliżył. Rozdzieliła ich usta packa Wojskiego, polującego na muchy.
Na Litwie są muchy tzw. szlacheckie. Wierzono, że gdy zabije się ich `matki', wyginął one wszystkie - Wojski święcie w to wierzył i na te muchy polował.
Nagle też rozgorzał wśród rozmowy na nowo spór Asesora z Rejentem. Rozdzielił ich dopiero Kwestarz.
Wojski zgromił przeciwników, że ich kłótnia daje zły przykład młodzieży, która może teraz jeszcze bardziej wzgardzić tradycją i tak zaniedbywanych już łowów. Wojski znał wielu najlepszych myśliwych - oni rozsądzali swe spory zakładami. Radzi skłóconym szlachcicom wybrać polubownego sędziego i poddać się jego zarządzeniom. Toteż Rejent rzuca więc na zakład konia z rzędem i pierścień dla sędziego, Rejent zaś stawia swoje złote obroże wyprawiane skórą i jedwabną smycz, które ma od księcia Dominika gdy ostatni raz polował z marszałkiem Sanguszką, kiedy to suka rejenta, Kania, zaszczuła naraz sześć zajęcy.
Znudzona Telimena zaprosiła chętnych na grzyby, za nią pospieszył Tadeusz. Pomysł spodobał się Sędzi - ogłosił, że kto znajdzie najpiękniejszego grzyba, ten na wieczerzy zasiądzie obok tej panny, którą sam wybierze.
KSIĘGA III
UMIZGI.
Wyprawa Hrabi na sad - Tajemnicza nimfa gęsi pasie - Podobieństwo grzybobrania do przechadzki cieniów elizejskich - Gatunki grzybów - Telimena w świątyni dumania - Narady tyczące się postanowienia Tadeusza - Hrabia pejzażysta - Tadeusza uwagi malarskie nad drzewami i obłokami - Hrabiego myśli o sztuce - Dzwon - Bilecik - Niedźwiedź, Mospanie.
Hrabia wracając do domu wypatrywał w ogrodzie ogrodniczki. Wszedł do sadu, ale szelest potrąconego agrestu przestraszył dziewczę, które uciekło na drugi koniec sadu. Hrabia przeczołgał się tam, przekradł. Był to ogród z wiśniami i różnorakim zbożem, który urządziła ochmistrzyni Kokosznicka, z domu Jendykowiczówna.
Wśród ukrywającej się przed słońcem rzeszy ptaków stała gromada dzieci, a pomiędzy nimi dziewczyna, oganiająca dzieci od motyli, karmiąca je z czegoś, co hrabiemu wydało się złotym rogiem Amaltei.
Hrabia pokazał się dziewczynie, ta już chciała uciekać, ale zatrzymały ją krzyki zdezorientowanych dzieci, które straciły z oczu opiekunkę - wróciła by je uspokoić. Hrabia przemówił do dziewczyny, nazywając ją bóstwem, nimfą, duchem. Cała jego przemowa ma cechy donkiszotyzmu, romansowości. Przypuszcza, że zazdrosny kochanek przetrzymuje zaklętą dziewczynę w zamkowym parku. Prosi, by opowiedziała mu swój, zapewne okrutny, dramatyczny los.
Naiwna dziewczyna zamiast tego spytała `skąd przychodzi pan dobrodziej'.
Hrabia zrozumiał swoją pomyłkę, zszedł na ziemię. Skłamał, że spieszył spóźniony na śniadanie, i dlatego skrócił sobie drogę idąc przez ogród. Hrabia wypytywał ogrodniczkę, gdzie mieszka, ale ta zamiast odpowiedzi poprosiła tylko odchodząc z dziećmi, by Hrabia zagnał jej ptactwo w zboże. Hrabiego oburzyło to.
Hrabia zreflektował się, że ta, którą wziął za nimfę - jest prozaiczną, zwykłą dziewczyną, prostacką, wyrażającą się wiejsko, gminnie. Nimfa Hrabiego okazała się być pastuszką gęsi. Złoty Róg Amaltei - była to marchewka, a strusie pióra, którymi oganiała dzieci - był to wiecheć słomy.
Hrabia poszedł do dworu, jako iż dziewczyna mogła już zapowiedzieć gospodarzom, że tam zmierza.
Podążając tam popatrzył w gaj brzozowy, gdzie snuło się tysiące kształtów podobnych do duchów, w kapeluszach, powłóczystych szatach. Hrabia porównał te postaci do elizejskich cieni, błąkających się posępnie i w milczeniu. Byli to goście Sędziego na grzybobraniu, w większości w strojach zasłaniających ich od owadów: opończach płóciennych, kapeluszach.
Opis rodzajów grzybów: lisice, symbol panieństwa, borowiki, rydze. Wojski zbierał muchomory.
Inne grzyby nie są smaczne, ale służą zwierzętom: surojadki, koźlak, lejki, bielaki, purchawki, inne nienazwane.
Znudzona Telimena nie zbiera grzybów, oddaliła się na wzgórek za lasem, gdzie spod kamienia wypływał strumień. Telimena miejsce to nazywała Świątynią Dumania.
Usiadła na trawie (była w stroju francuskim), wyciągnęła francuską książkę. Nikt nie zauważał jej malowniczej, wdzięczącej się pozy, wszyscy zajęci byli grzybobraniem. Zauważył ją jednak Tadeusz i zaczął się do niej skradać, ale Sędzia widząc to sam pospieszył by usiąść koło Telimeny zamiast synowca. Oznajmia Sędzia Telimenę, że za pozwoleniem brata przebywającego za granicą, chce Tadeusza ożenić z Anną, córką Podkomorzego. Telimena słysząc to stara się wyperswadować ten pomysł Sędziemu, argumentując, że to zamknie horyzonty młodzieńca. Sugeruje by Tadeusz zażył światowego życia w Warszawie lub lepiej w Petersburgu, gdzie ona będzie spędzała zimę, tam miałby się dorobić urzędu. Sędzia przyznaje, że dobrze jest młodemu przetrzeć się po świecie, ale moskiewskie urzędy według niego nic nie znaczą
Tadeusz nie może podróżować także dlatego, że kwestarz, przysłany do Sędziego przez brata, oznajmił wolę Jacka, według której Tadeusz miałby poślubić Zosię, wychowankę Telimeny. Oboje mieliby dostać nie tylko spadek po Sędzi, ale też kapitały od Jacka.
Telimena oburza się, żąda, by Sędzia nie wtrącał się do wychowania Zosi.
Sędzia nie gniewa się, zapowiada, że odpisze Jackowi o odmowie Telimeny i spróbuje wyswatać Tadeusza z Podkomorzanką. Telimena ostatecznie zgadza się zapoznać Tadeusza z Zosią.
Sędzia odszedł. Scenę obserwował i szkicował na papierze Hrabia. Zbliżył się on Telimeny by podziękować, że była dla niego modelem obrazu i przeprosić za przeszkodę w rozmyślaniach. Pokazał jej swój rysunek. Telimena chwali je, chwali też malowniczość Italii, która rozbudza talent, w przeciwieństwie do Soplicowskiej okolicy. Rozmawiali o krajobrazach orientalnych, wyśmiewając krajobraz ojczysty. Tadeusz, który przysłuchiwał się tej rozmowie, zagniewał się: on widział piękno w drzewach i krajobrazach ojczystych.
Hrabia wyśmiewa niewiedzę Tadeusza, Telimena wspomina Orłowskiego, który malował w `soplicowskim guście' i wychwalał litewskie lasy, nieba, ziemie.
Tadeusz zachwyca się zmiennością nieba.
Obserwowali więc w niebo w ciszy, gdy zadzwonił dzwon. Telimena podarowała Hrabiemu kwiat niezabudki, Tadeuszowi zaś ukradkiem - klucz i kartkę.
Dzwon wzywał na obiad, więc wszyscy ruszyli z powrotem z grzybobrania.
Wszyscy w porządku (podkomorzy, kwestarz, Sędzia itd.) zasiedli do obiadu. Podano chłodziec litewski, potem inne dania. Wetem wpadł gajowy, oznajmiwszy, że w puszczy pojawił się niedźwiedź.
Sędzia zarządził więc o świcie polowanie. Poczęto dbać o organizację: Podkomorzy kazał przygotować swoje psy, Sprawnika i Strapczynę, Asesor kazał ostrzyć swój tasak Sanguszkowski, Sędzia posłał do księdza by rano odprawił mszę za myśliwych (św. Hubert - patron).
Wojski objął dowodzenie nad wyprawą. Reszta dnia spłynęła na przygotowaniach.
KSIĘGA CZWARTA
DYPLOMATYKA I ŁOWY
Zjawisko w papilotach budzi Tadeusza - Za późne postrzeżenie pomyłki - Karczma - Emisariusz - Zręczne użycie tabakiery zwraca dyskusję na właściwą drogę - Matecznik - Niedźwiedź - Niebezpieczeństwo Tadeusza i Hrabiego - Trzy strzały - Spór Sagalasówki z Sanguszkówką, rozstrzygniony na stronę jednorurki horeszkowskiej - bigos - wojskiego powieść o pojedynku Domejki z Dowejką, przerwana szczuciem kota - Koniec powieści o Dowejce i Domejce.
Rozpoczyna się apostrofą do lasów i kniei. Narrator zastanawia się, czy gdy powróci na Litwę, będą one tam jeszcze. Wspomina dąb Baublis, wg. wierzeń tysiącletni; gaj Mendoga. Żałuje że wiele z takich pomników rąbią Moskale za rozkazami urzędników.
Opis puszczy, skąd zbliżające się polowanie przepłasza młodzieńca i dziewczynę.
W Soplicowie ruch, ale mimo to Tadeusz nie obudził się. Przebudził się dopiero, rześki i radosny, słysząc stukanie. W oknie zobaczył dziewczę w papilotach - a także poznał, że to ta sama dziewczyna, którą widział w ogrodzie przybywszy do Soplicowa. Dziewczyna widząc obudzonego odbiegła, krzycząc jeszcze, że kazano jej go obudzić, gdyż zaspał na polowanie.
Wszyscy już wyruszyli. Tadeusz wsiadł na konia i ruszył do karczmy, gdzie polujący mieli się zebrać. Karczem było dwie - jedna panów z zamku, gdzie prym wodził Gerwazy, druga Sopliców, gdzie przewodził Protazy.
Karczma z jednej strony ma pokoje, z drugiej wspólną izbę. W tej izbie zebrali się chłopi, szlachta, ekonom, rządcy, arendarz Jankiel - stary poczciwy Żyd, od lat dzierżawiący karczmę, słynny z muzycznego talentu, grał na cymbałach, kolekcjonował pieśni polskie narodowe, ponoć on pierwszy przed laty przywiózł mazurek Dąbrowskiego na Litwę. Znal się dobrze na handlu, miał renomę dobrego Polaka. Wszyscy go szanowali, nawet Gerwazy i Protazy przy nim się powstrzymywali od kłótni.
Gerwazego nie było w karczmie, poszedł na obławę nie chcąc zostawiać Hrabiego; jego miejsce zwane `pokuciem' zajął dziś Robak. Kwestarz często odbywał tajne narady z Jankielem, znali się w młodości.
Robak częstował tabaką zebranych. Pochwalił ją Skołuba, Robak poinformował, że pochodzi ona z Jasnej Góry.
Kwestarz rozmawia z chłopami o powinności opłacania wojska do walki u boku Napoleona gdy tymczasem oni i szlachcice płacą Moskwie. Zebrani jednak twierdzą, że nie płacą z dobrej woli, są zmuszani. Szlachcice kłócą się o swoje herby, tytuły. Godzi ich dopiero Robak, częstując tabaką.
Bernardyn wspomina, że z tabakiery tej zażywali sam Dąbrowski; Robak był przy tym, jak generał zdobywał Gdańsk w 1807. Dąbrowski kazał Robakowi rozpowiedzieć na Litwie, że tam przybędzie. Nazwisko Dąbrowskiego wszystkich pogodziło, zaśpiewali Mazurka.
Robak pokazał zebranym wnętrze tabakiery, gdzie była wymalowana mała armia, a w środku postać Napoleona.
Chłopi i szlachta pytają, kiedy przybędzie oczekiwany Napoleon. Bernardyn zachęca szlachtę, by nie czekała na Napoleona, ale sama walczyła z Moskalami.
Robak przerwał namowy, widząc przez okno Tadeusza i za nim pojechał do puszczy. Narrator opisuje jej piękno, a także matecznik - gdzie żyją wszystkie zwierzęta i znajdują się wszystkie nasiona roślin. To siedziba władców puszczy: Tura, żubra, niedźwiedzia etc. Zwierzęta żyją tam w czymś na kształt rousseau'owskiej wspólnoty naturalnej, nie znają walk, wojen, itd.
Wojski badał tropy niedźwiedzia na ziemi. Psy także złapały trop i pognały naprzód, dopadły niedźwiedzia i rozpoczęły z nim walkę. Strzelcy oddali dwa strzały, a potem całą kanonadę: chybiono. Zwierz zawrócił ku polom, gdzie był tylko Wojski, Tadeusz, Hrabia i kilku obławników. Wściekły niedźwiedź runął na Tadeusza i Hrabiego, którzy strzelili do zwierza, ale chybili. Obaj chwycili za oszczep i wydzierali go sobie nawzajem, tymczasem niedźwiedź się zbliżył. Asesor, Rejent i Gerwazy nadbiegli i strzelili razem. Niedźwiedź zwalił się u nóg zagrożonych, a na nim osiadły psy Podkomorzego: Strapczyna i Sprawnik.
Natenczas Wojski (;)) zagrał na swoim bawolim, długim, cętkowanym, krętym rogu. Zagrał koncert odwzorowujący łowy: pobudkę, granie psów, strzały. Wtórowało mu echo.
Nagrodzili zebrani koncert oklaskami. Obejrzano zwłoki zwierza. Asesor chwalił się, że to on zabił zwierza swoją Sanguszkowską strzelbą, a Rejent utrzymywał, że to jego Sagalasówka zabiła niedźwiedzia. Rozgorzał spór. Wojski przywolil na pojedynek. Wspomina historię Dowejki i Domeyki, sąsiadów, którzy wystrzelili do niedźwiedzicy razem na polowaniu. Przysięgli się strzelać przez skórę niedźwiedzia.
Przerwał Wojskiemu Gerwazy, który w mózgu zwierzęcia znalazł kulę, która nie pochodziła ani z broni Rejenta, ani asesora, ale z Horeszkowskiej jednorurki. Ale to nie Gerwazy strzelił - bo bał się, że przypadkiem trafi Hrabiego. To Bernardyn Robak oddał strzał. Gerwazy znał tylko jednego człowieka, który tak celnie strzelał - Jacek „Wąsal” Soplica. Gerwazy chciał wypić zdrowie księdza, który ocalił Tadeusza, hrabię i Gerwazego.
Ale Robaka już tam z nimi nie było.
Wojski zorganizował posiłek: jarzyny, mąki, pieczyste, ognisko. Sędzia rozporządzał flaszami wódki gdańskiej, którą dostał do Robaka. Gotowano bigos.
Po posiłku w drodze powrotnej Asesor z Rejentem byli gniewliwi, a Tadeusz i Hrabia kłócili się o to, który pierwszy schwycił oszczep. Wojski chcąc ich pogodzić dokończył powieść o Domeyce i Dowejce.
Przeciwieństwa tych dwóch pochodziły z podobieństwa nazwisk - mylono ich na sejmikach, ucztach, pojedynkach. Wojski był sekundantem pojedynku, który miał ich rozsądzić. Zasądził spotkanie w karczmie w Uszy.
Tu przerwało wojskiemu pojawienie się zająca, za którym ruszyli Kusy i Sokół. Żaden z psów nie dognał zająca.
Wojski dokończył: zapożyczył od Wergiliusza pomysł: rozciął skórę niedźwiedzia i przerzucił przez rzekę, tak, by się wzajem nie dosięgli. Dowejko i Domejko musieli się pogodzić. Potem zostali przyjaciółmi, pożenili się ze swoimi siostrami, a w miejscu pojedynku postawili karczmę Niedźwiadek
KSIĘGA V
KŁÓTNIA
Plany myśliwskie Telimeny - Ogrodniczka wybiera się na wielkie świat i słucha nauk opiekunki - Strzelcy wracają - Wielkie zadziwienie Tadeusza - Spotkanie się powtórne w świątyni dumania i zgoda, ułatwiona za pośrednictwem mrówek - U stołu wytacza się rzecz o łowach - Powieść Wojskiego o Rejtanie i księciu Denassów, przerwana - zagajenie układów między stronami, także przerwane - Zjawisko z kluczem - Kłótnia - Hrabia z Gerwazym odbywają radę wojenną.
Telimena w dworze planowała swoiste polowanie: zastanawiała się jak złowić i Tadeusza - dla siebie, i Hrabię - dla Zosi, która Hrabiemu przystoi urodzeniem bardziej niż Telimena.
Zawołała Zosię, która karmiła ptactwo. Oznajmia jej, że skoro dziś zaczyna czternasty rok życia, czas, aby porzuciła swoje ptactwo i weszła w towarzystwo. Zosia cieszy się. Telimena uważa, że większy efekt wzbudza pojawienie się nagłe zjawiskowej piękności niż to, kiedy taka piękność dojrzewa na oczach ludzi. Zosia nie powinna zapomnieć stolicy, w której mieszkała jeszcze dwa lata temu.
Zosia z pomocą cioci i służącej odbyła toaletę i ubrała się w białą suknię. Telimena krytykuje niezgrabne ruchy wychowanicy. Zwraca uwagę Zosi na młodego Hrabiego.
Przybyli myśliwi. Telimena witała ich w dworze i wszystkim przedstawiała Zosię, najpierw zaś Tadeuszowi, który nie mógł przemówić słowa - poznał swoja omyłkę.
Widząc pomieszanie Tadeusza Telimena dociekała jego przyczyny, ale ten nic nie odpowiedział, ona natomiast wpadła w zagniewanie. Tadeusz zaś, także gniewny, wyszedł z dworu i ruszył bez celu w pole, w las, aż w końcu dotarł do Świątyni Dumania. Zastał tu Telimenę, zapłakaną.
Chciał się z nią pogodzić, gdy nagle ta poderwała się i zaczęła miotać: to mrówki ją opadły i kąsały. Tadeusz pomógł jej oczyścić się z owadów. Tak się pogodzili.
Zadzwoniono na wieczerzę. Nie wypadało im wracać razem, toteż rozdzielili się. Telimena miała wrażenie, że śledzi ją Robak, a Tadeusz - że śledzi go Hrabia.
Protazy mimo zakazu Sędziego znów urządził wieczerzę w zamku. W wieczerzy nie brał udziału robak. Jedzono w milczeniu. Myśliwi byli zawstydzeni, że z polowania nie wynieśli sławy, Asesor i Rejent rozpamiętywali hańbę swych chartów. Asesor ponadto miał inne powody niezadowolenia - podobała mu się Telimena, przy której kręciło się dwóch rywali.
Hrabia na złość Telimenie umizgiwał się do Zosi. Telimena zaś nadskakiwała Tadeuszowi, który to odkrył straszną prawdę, że Telimena się pudruje różem, który starł się i ukazał jej zmarszczki; oraz że nie ma ona dwóch zębów.
Zaczął podsłuchiwać rozmowę Hrabiego i Zosi o ich spotkaniu w ogrodzie.
Wojski przemówił, chcąc przełamać ponurą atmosferę: uspokaja myśliwych, że najlepsi chybiają, a Hrabiego i Tadeusza upewnia, że wystrzeliwszy do zwierza i spudłowawszy nie jest hańbą uciekać. Przestrzega ich, by we dwóch nigdy nie strzelać do jednej zwierzyny (Asesor podszepnął: dziewczyny, z czego zrobił się żart).
Wojski żałuje, że nie ma z nimi Robaka, przypomniał sobie bowiem, że tak samo celnie strzelał człowiek, który ocalił na polowaniu Tadeusza Rejtana i księdza Denassow.
Opowieść przerwał mu Sędzia, wznosząc toast za Robaka, zarządzając, że w nagrodę rzez dwa lata będzie opłacał kuchnię klasztorną, a skórę darując Podkomorzemu. Podkomorzy zaś decyduje, że Tadeusz i Hrabia powinni otrzymać skórę, Tadeusz jako krewny gospodarza ma ustąpić, toteż skórę w ostateczności weźmie Hrabia.
Hrabia zaś, opanowany atmosferą zamku, odpowiada, że dar przyjmie tylko wraz z zamkiem. Podkomorzy zaczął wywodzić się o swoich planach, w jaki sposób rozliczyć zwaśnione spory, gdy wszczął się ruch - zobaczono Gerwazego, jak mimo trwającej wieczerzy, jakby na złość zaczął nakręcać dwa kurantowe zegary, czym obraził przemawiającego Podkomorzego. Podkomorzy kazał wyrzucić Gerwazego. Gerwazy zaapelował do hrabiego, by nie pozwolił obrażać sługi Horeszków. Protazy (…Baltazar Brzuchalski) natomiast, jako niegdyś generał w trybunale oświadcza, że zostali napadnięci w zamku formalnie zarządzanym przez Sędziego, po czym Gerwazy rzuca w Protazego kluczami, lecz chybia.
Rzucili się wszyscy na Gerwazego, ale zastąpił im drogę hrabia, jako pan zamku nie pozwalając na rozbój.
Obrażony Hrabia chce opuścić wieczerzę. Wszyscy urażeni po kolei chcą się mścić: Podkomorzy, Sędzia, Tadeusz. Ten ostatni wyzywa Hrabiego na pojedynek. Telimena zemdlała w ramiona Hrabiego, który zaczął ją cucić. Natomiast na Gerwazego ruszyli wszyscy hurmem, ale starca zasłoniła Zosia.
Gerwazy zdołał pochwycić ławę (dowód siły) i zasłoniwszy siebie i hrabiego wycofywał się. Chciał tym nietypowym orężem rzucić, ale zauważył, że Wojski celuje nożem w hrabiego, a był on świetnym nożownikiem.
Gerwazy i Hrabia zniknęli w drzwiach, Gerwazy pojawił się na chórze, gdzie zaczął wyrywać ołowiane piszczałki organów, chcąc je rzucić w zgromadzonych w sieni. Wieczernicy opuścili więc zamek, na końcu wycofał się Protazy.
Gerwazy z Hrabią w sali zwierciadlanej snują plany odebrania zamku. Gerwazy wspomina historię: zamek przez 400 lat należał do Horeszków, w czasie Targowicy część gruntów odebrano i oddano Soplicom. Gerwazy podjudza Hrabiego do najechania Sopliców z pomocą Macieja, zamiast procesowania się. Hrabi ten gotycko-sarmacki plan podoba się. Sam odbył podobną wyprawę z Sycylii, gdzie rozbójnicy porwali zięcia pewnego księcia, on zaś dopomógł uratować go. Pisały o tym sycylijskie gazety w Palermo w artykule pod tytułem „Hrabia, czyli tajemnice zamku Birbante-rokka”.
Gerwazy planuje w zaściankach zebrać ze trzystu szlachciców do walki.
Gerwazy został na noc w zamku, śnili mu się uzbrojeni Soplicowie i Stolnik Horeszko z krwawą plamą na piersi wśród nich.
KSIĘGA VI
ZAŚCIANEK
Pierwsze ruchy wojenne zajazdu - Wyprawa Protazego - Robak z panem Sędzią radzą o rzeczy publicznej - Dalszy ciąg wyprawy Protazego, bezskutecznej - Ustęp o konopiach - Zaścianek szlachecki Dobrzyn - Opisanie domostwa i osoby Maćka Dobrzyńskiego
Opis poranka, pasącego się bydła, pracujących w polu robotników. Ekonom pilnujący roboty zobaczył niezwykły ruch na gościńcach i pobiegł do Sędziego, myślał bowiem, że rozpoczyna się walka z Moskalami, z dawna zapowiadana. Sędzia od rana napisał skargę a Hrabiego i Gerwazego do sądu grodzkiego. Protazy wyruszył by dostarczyć skargę.
Do Sędziego wpadł tymczasem Robak. Chce by pozbyli się jakoś Telimeny, która intryguje i umizguje się do Tadeusza i Hrabi, co może przynieść pomieszanie w układach z Hrabią. Sędzia informuje Robaka, że układy zostały zerwane ze względu na wczorajszą kłótnię. Robak chce godzić zwaśnione strony, ale Sędzia nie chce o ty słyszeć. Robak wspomina na brata Sędziego Jacka, że ten przysięgał zabrane podczas Targowicy dobra oddać właścicielom - dlatego właśnie Jacek zdecydował się łożyć na wychowanie Zosi, by ją potem zeswatać z Tadeuszem i w ten sposób zwrócić ziemię właścicielom. Wreszcie wobec oporu Sędziego Robak zdradza, że już niedługo w Litwie będzie wojna i zgoda między Litwinami jest konieczna do efektownej walki z Moskalami. Napoleon nadchodzi z ogromną armią.
Robak ma nadzieję, że gdy Napoleon uderzy z jednej strony, Litwini z drugiej strony wzbudzą powstanie - a Sędzia w tej doniosłej chwili myśli o prywacie, procesie z Hrabią. Sędzia zapala się do tego projektu, chce razem z Tadeuszem objąć wodzostwo nad powstaniem.
Sędzia zgadza się pogodzić z Hrabią, jeśli ten sam do niego przyjdzie i przeprosi. Robak ma nadzieję, ze tak się stanie - wsiada na koń i odjeżdża.
Protazy idąc z pozwem do Hrabiego, krył się w konopiach (tam kryli się wszyscy, np. przed wrogami, bo były gęste), bojąc się, że na pozew Hrabia odpowie szablą. Wreszcie wszedł do zamku i odczytał pozew. Usłyszał hałas - to Robak nadjechał. Obydwaj zobaczyli przygotowaną broń, a od dwóch bab w folwarku dowiedzieli się, że Hrabia wyruszył do Dobrzyna.
Dobrzyn - szlachecki zubożały zaścianek, słynny z męstwa szlachciców i piękności szlachcianek. Teraz Dobrzyńscy pracują jak zaciężne chłopstwo, od chłopów różnią się jednak strojem. Różnili się od Litwinów wyglądem: `czysta krew lacka', mieli czarne włosy, orle nosy, mówili mazurską mową i takie mieli obyczaje, choć od czterystu lat osiedli na Litwie. Wszyscy nazywali się; Koronijasz, Bartłomiej albo Matyjasz (Maciej), a kobiety - Jachny albo Maryny. Aby się rozróżnić przybierali przydomki - imioniska, których czasem mieli po kilka.
Na czele rodziny był Matyjasz zwany Kurkiem na Kościele (bo często zmieniał stronnictwo polityczne), potem zwał się on Zabokiem (bo na wspomnienie Moskala sięgał za bok po swoją szablę), Królikiem, Litwini nazywali go Maćkiem nad Maćkami. Jego dom stał między karczmą a kościołem, dawniej był obronnym dworem, dziś jest zaniedbany.
O świcie w Dobrzynie zjawił się posłaniec. Wszczął się ruch. Zdecydowano poradzić się ojca Macieja. Miał on 72 lata, był dawnym konfederatem barskim. Sławna była jego karabela zwana Rózeczką. To znów należał do stronnictwa królewskiego, z którego odszedł, gdy Stanisław August przystąpił do Targowicy. Nienawidził Moskali. Ostatni raz walczył z Ogińskim w Wilnie, gdzie uratował życie Pocieja. Ofiarowanych mu w podziękowaniu pięciu folwarków i tysiąca złotych nie przyjął. Żył odtąd skromnie, pracując w swym gospodarstwie.
Był bardziej czczony w zaścianku niż bardziej niż on uczeni Dobrzyńscy, gdyż miał wiele doświadczenia życiowego. Szukano jego rady, on jednak często odmawiał.
Rankiem Maciej karmił króliki, gdy nadeszli posłowie od plebana, a za nimi szlachta.
KSIĘGA VII
RADA
Zbawienne rady Bartka, zwanego Prusak - Głos żołnierski Maćka Chrzciciela - Głos polityczny pana Buchmana - Jankiel radzi ku zgodzie, którą Scyzoryk rozcina - Rzecz Gerwazego o której okazują się wielkie skutki wymowy sejmowej - Protestacja starego Maćka - Nagłe przybycie posiłków wojennych zrywa naradę - hajże na Soplicę.
Poseł Bartek zwany Prusakiem od swych licznych wypraw do Królewca (który jednakowoż nienawidził Prusaków) mówi, że pomoc Francuzów jest godna polecenia: sam pamięta jak z Francuzami walczył pod Jeną przeciwko Prusakom w powstaniu dowodzonym przez Dąbrowskiego. Tak samo możnaby teraz na Litwie zorganizować powstanie przeciw Moskalom u boku Bonapartego.
Maciej jest ostrożny - chciałby wiedzieć dokładniejsze informacje o wojsku Napoleona. Prusak radzi zbierać cichcem wojsko, uzbrajać okolicę, i czekać na Robaka. Ale Maciej Kropiciel (bo miał wielką maczugę) nie zgadza się na czekanie, jest porywczy, chce zaraz ruszać do walki. Poparli go niektórzy szlachcice, w tym Bartek Brzytewka (od cienkiej szabli) i Maciej Konewka (od bardzo szerokiej strzelby).
Przemówił znów Maciej - zakazał szlachcicom drwić z Robaka. Twierdzi, że ksiądz nie zawita do Dobrzyna. Ale jeśli prócz wieści od Robaka nie mają innych informacji, to niepotrzebnie do niego przychodzili.
Wszyscy chcą walczyć, ale nie mogą dogadać się, z kim. Prusak apeluje o ład i porządek, o organizację.
Komisarz z Klecka, Suchman, odezwał się, przedkładając, że władza nie pochodzi od Boga, ale z umowy społecznej, rewolucja według niego miałaby się odbyć w duchu liberalnym, demokratycznym, z ustaleniem podziału na władzę wykonawczą, sądownicza, ustawodawczą.
Kropiciel jednak zagłuszył Buchmana - on uważa, że najpierw trzeba `kropić', potem dopiero przemawiać. Kropiciel chce, by dowodził szlachtą w walce Maciej, a Chrzciciel twierdzi - że nie potrzebuje komendy, jedyna komenda to: walcz. Powstał ogólny wrzask, różnica zdań. Ogólnie ogłasza się Macieja marszałkiem, wodzem.
Przerwał harmider Skołuba: według niego trzeba obrać `marszałka' w głosowaniu, bo oprócz Dobrzyńskich jest jeszcze 200 innych szlachciców.
Obca szlachta zaczyna kłócić się z Dobrzyńskimi o równość. Kłótnia trwała pół godziny, Maciej Milczał. Wreszcie przerwał waśń wyciągnięty w górę Scyzoryk - poznano Gerwazego Rębajło Mopanku.
Gerwazy podburza szlachtę do walki, a jako wroga wskazuje Soplicę. Obrony Sędziego podjął się Prusak - Sędzia nie powinien odpowiadać za winę brata. Sędzia nie jest tyranem dla szlachty. Sędzia jest dobrym Polakiem, patriotą.
Odezwał się z kolei Jankiel: proponuje wstrzymać się. Soplica ma w dworze wiele żołnierzy Asesora i swoich. Napoleon jest jeszcze zapewne daleko, przybędzie dopiero wiosną. Zamiast walki zaprasza do karczmy na zabawę z okazji narodzin wnuka.
Wściekły Gerwazy każe Żydowi milczeć. Przypomina Dobrzyńskim, że Stolnik był ich dobrodziejem, a Soplica nic nie uczynił dla swych sąsiadów. Szlachcice wspominają krzywdy doznane od Soplicy: a to nie chciał on pić na weselu u Konewki, a to Chrzciciela syn, zakochany w Zosi, kiedy poproszono o jej rękę dla niego, został odesłany na później, a mimo to Sędzia już swata Zosię z innym. Wszyscy mieli jakieś urazy do Soplicy: a to o zagarnięcie miedzy, a to o wyrąb lasu, dlatego swoją wymową Gerwazy porwał ich do walki.
Maciej przegania szlachciców - dopóki chodziło o walkę o ojczyznę, nie mogli się zgodzić, a kiedy postanowili załatwiać prywatne interesy, zgoda powstała natychmiast.
Ale w zaścianku zjawił się Hrabia i słowa Macieja nikogo nie poruszyły.
Szlachta popiła i wypuściła się na Soplicę. Opuścili ich tylko Prusak i Jankiel.
KSIĘGA VIII
ZAJAZD
Astronomia Wojskiego - Uwaga Podkomorzego nad kometami - Tajemnicza scena w pokoju Sędziego - Tadeusz, chcąc zręcznie wyplątać się, wpada w wielkie kłopoty - Nowa Dydo - Zajazd - ostatnia woźnieńska protestacja - Hrabia zdobywa Soplicowo - Szturm i rzeź - Gerwazy piwnicznym - uczta zajazdowa.
W dworze pod wieczór panowała nerwowa atmosfera. Ptaki dawały koncert, któremu wtórowały głosy żab znad dwóch pobliskich stawów. Nadeszła noc. Narrator opisuje nocne niebo i gwiazdozbiory: gwiazdy Kastora i Polluksa (u Prasłowian: Lele i Polele, przechrzczone na Litwę i Koronę), gwiazdozbiór Wagi, Sita, Wóz Dawida z Gwiazdą Polarną, Smoka. Historię o tych gwiazdozbiorach opowiadał Wojski. Ale dziś nikt nie słuchał jego opowieści, bo wszystkich zajmowało pojawienie się komety, lecącej z zachodu na północ. Wszyscy brali to za wróżbę na równi z głosami złowieszczych ptaków i tym, że np. psy ryły ziemię, co zawsze zapowiadało bitwę.
Podkomorzy zażywszy tabaki z tabakiery z wizerunkiem króla Stanisława, przemówił. On sam uczył się astronomii dwa lata, ale on sam woli wierzyć w to, co o zjawiskach niebieskich sądzą chłopi. Kometa nie jest zapowiedzią wojny, ale pojawienia się wielkiego wodza, człowieka, tak, jak to miało miejsce pod Wiedniem za czasów Jana III Sobieskiego.
Ale Wojski sądzi, że kometa często zapowiada kłótnię i wojnę, i że to zły znak, że pojawiła się nad Soplicowem. Wojski kończy opowieść, którą wczoraj chciał doprowadzić do zgody, o Rejtanie i księciu Denassów.
Generał ziem podolskich książę Adam Kazimierz Czartoryski jadąc na sejm do Warszawy wstąpił do Tadeusza Rejtana. Rejtan sprosił gości, urządził teatr, fajerwerki, zabawy i polowania. W świcie Czartoryskiego był książę niemiecki Denassów, o którym mówiono, że w Libii polował z murzynami na tygrysa. Rejtan zabił strzałem z bardzo bliska wielką maciorę dzika, wszyscy go podziwiali, tylko Denassów pozostał obojętny, co uraziło Rejtana. Przysiągł dać nauczkę Denassówowi.
Wojski nie skończył opowieści. Do Sędziego przybył gość, reszta domowników udała się na spoczynek. Tylko Tadeusz czekał, aż stryj skoczy rozmawiać z podróżnym, bo chciał sam z nim porozmawiać.
Słysząc płacz w pokoju stryja zaglądnął i zobaczył obejmujących się Sędziego i Robaka - Robak wyznawał Sędziemu, że jest jego bratem. Miał nie wyznawać tego do końca życia, ale w obliczu niebezpieczeństwa przełożony dał mu pozwolenie wyznać swoje imię. Robak jedzie do Dobrzyna, tam nie wie, co go czeka. Szlachta opatrznie zrozumiała jego działania zmierzające do pobudzenia go jej walki, do czego przyczynił się klucznik Gerwazy. Skończywszy wyznanie Robak pożegnał się i wyskoczył oknem.
Tadeusz wszedł i zaczął żegnać się ze stryjem. Wyzwał Hrabiego na pojedynek, który jest zakazany w Litwie, toteż udaje się do Księstwa Warszawskiego. Po pojedynku chce wstąpić do wojska zgodnie z wolą ojca, o której słyszał.
Sędzia domyśla się, że Tadeusz ma inne powody do tak szybkiego wyjazdu - i że spowodowane jest to miłosnymi zatargami. Tadeusz wyznaje, że kocha Zosię, i nie może ożenić się z Różą, córką Podkomorzego, o której słyszał, że stryj mu ją swata. Stryj obiecuje zeswatać Tadeuszowi Zosię, ale ten nie widzi sposobu: Telimena nie będzie mu chciała oddać wychowanicy.
Stryj złajał Tadeusza, że wykręca się, kombinuje, że najpewniej coś zawinił Zosi, może ją pohańbił i chce uciekać.
Wyszedł i spotkał Telimenę, która zrobił mu wyrzuty - że szukając wcześniej jej wzroku, teraz jej unika, że jest zmienny, niestały. Tadeusz uważa ich związek za nieprzystojny, grzeszny. Telimena oburza się - ona, kobieta, nie zważa na to, co ludzie powiedzą, on zaś nie potrafi odrzucić honoru dla uczucia.
Tadeusz wykręca się obowiązkiem służby w wojsku narzuconym przez testament ojca. Jutro chce wyjechać.
Telimena nie powstrzymuje go, pragnie jeszcze tylko upewnić się, że jego uczucie było prawdziwe. Tadeusz, co prawda dość niezgrabnie, wyznaje, że bardzo Telimenę lubił, może kochał, i że nigdy jej nie zapomni. Ona cieszy się z tego wyznania - skoro Tadeusz ją kocha, ona nie pozwoli mu odejść, odda mu siebie, majątek, pójdzie z nim wszędzie. Tadeusz uważa, że oszalała - chce, żeby kochali się, ale tak `z osobna'.
Telimena blednie - oskarża Tadeusza, że kłamie. Podsłuchiwała jego rozmowę ze stryjem i wyznanie o miłości do Zosi. Dla Tadeusza ona odrzuciła Hrabię, Rejenta i Asesora. Zarzuciła mu podłość.
Tadeusz odszedł w złości. Zaświtała mu myśl, by w pojedynku zabić Hrabiego lub zginąć. Był zły na splot przypadków które rozdzielałby go z Zosią. Przyszło mu do głowy, że może Zosia kocha Hrabiego. Tadeusz wpadł w rozpacz. Pobiegł nad bagno i chciał utopić się w błocie. Ale Telimena, domyśliwszy się wszystkiego, jako iż miała dobre serce, pobiegła, by go uratować, choćby za cenę oddania mu Zosi.
Traf chciał, że jechał tamtędy Hrabia, zachwycony pięknem wieczoru i urokiem dwóch stawów i stojącego między nimi młyna. Widząc zbliżającego się Tadeusza, Hrabia pochwycił go i wraz ze swymi dżokejami pobiegł do dworu. Tam oświadczył Sędziemu, że przybył zemścić się za krzywdy swego rodu.
Dworzanie Soplicy chcieli się bronić. Przybyli Dobrzyńscy w pomoc Hrabiemu. Asesor próbował zaaresztować Hrabiego, bezskuteczne - został przez niego uderzony i wpadł w pokrzywy. Płacz Zosi i prośby Telimeny nieco ostudziły zapał Hrabiego - tak jak w Bribante - rokko, nie zabije napadniętych, a tylko ich uwięzi. Sopliców kazał zamknąć w domu. Nadbiegła szlachta, która niekarna i nieposłuszna, wdarła się do domu. W kuchni natknęli się szlachcice na potrawy, co ostudziło zapał wojenny - wszyscy poczuli się głodni i rozeszli się, by jeść.
Tylko Gerwazy myślał o tym, by prawnie zagarnąć dla hrabiego nowe dziedzictwo, szukał więc woźnego, Protazego, i znalazł go za piecem. Wywlókł go na dziedziniec i wymierzywszy Scyzorykiem w pierś każe mu ogłosić, że Hrabia zajmuje zamek, dwór, Soplicowo, wieś, grunta. Woźny jednak ostrzega, że wymuszony akt nie będzie miał mocy. Protazy obiecał spisać akt, a kiedy Gerwazy poczuł się pewnym, uciekł klucznikowi: najpierw w konopie, potem w chmiel, protestując.
Szlachta natomiast dokonywała grabieży na dworze: grabiono jadło i trunki, mordowano kury, które następnie pieką w ogniskach, gęsto zakrapiając posiłek. Popici, zasnęli.
KSIĘGA IX
BITWA
O niebezpieczeństwach wynikających z nieporządnego obozowania - Odsiecz niespodziana - Smutne pożegnanie szlachty - Odwiedziny kwestarskie są wróżbą ratunku - Major Płut zbytnią zalotnością ściąga na siebie burzę - Wystrzał z krócicy, hasło boju - Czyny Kropiciela, czyny i niebezpieczeństwa Maćka - Konewka zasadzką ocala Soplicowo - Posiłki jezdne, atak na piechotę - Czyny Tadeusza - Pojedynek dowódców przerwany zdradą - Wojski stanowczym manewrem przechyla szale boju - czyny krwawe Gerwazego - podkomorzy zwyciężca wspaniałomyślny.
Śpiących w dworze szlachciców i śpiących w zamku Hrabiego, Gerwazego i dżokejów związali Moskiewscy żołnierze.
Gerwazy próbował oswobodzić się z pęt, ale nie dokonał tego. Ci, którzy przybyli z odsieczą, byli to przyjaciele i krewni Sopliców: Podhajscy, Birbaszowie, Hreczechy, Biergele, od dawna skłóceni z dobrzyńskimi. Nikt nie wiedział, kto sprowadził razem z nimi Moskali: Jankiel czy Asesor.
Dzień wstał deszczowy i pochmurny. Major kazał skuć szlachtę w kłody (dyby) i powiązać im mocno ręce, a dla większego cierpienia rozebrać, by marzła na deszczu. Nie pomogły nawet wstawiennictwa Sędziego, Telimeny i Zosi. Oficer Nikita Rykow udobruchał się, ale musiał słuchać rozkazów majora Płuta. Płut był Polakiem, który przechrzcił się na Moskala - dawniej zwał się Płutowicz.
Rykow, Sędzia i Asesor przemyśliwali, jak zakończyć sprawę bez sądu i interwencji władz carskich. Rykow próbuje przekonać Płuta, by dał Sędziemu `wynagrodzić trud' (próba przekupstwa) w zamian za to, że nie napisze on raportu, ale Płut jako służbista nie chce się zgodzić, by wypuścić buntowników. Płut mści się za to, że szlachta Dobrzyńska znieważała go w karczmie, nazywając złodziejem. Ale na osobności Płut każe Sędziemu za każdą głowę (tzn. za każdego więźnia) zapłacić 1000 rubli, wtedy będzie milczał. Sędzia próbuje targów, twierdzi, że nie wniesie skargi na Hrabiego, że Płutowi nic nie przyjcie z jego uporu. Płut jednak straszy Sędziego `żółtą księgą' - czyli ustawami wosjkowymi przewidującymi srogie kary dla zbrojne zatargi: Sybir, stryczek.
Sędzia chce z kolei apelować do samego gubernatora, ale Płut się nie boi, na dodatek straszy, że aresztuje Sędziego za szpiegostwo - gdyż z dawna obserwowany przez Moskali szpieg Jankiel jest dzierżawcą karczmy Sędziego.
Spory przerwało pojawienie się Księdza Kwestarza z baranami, wołami, owcami, kozami. Był z nim Maciek Rózeczka i Prusak oraz panowie Zan i Mickiewicz
Tymczasem sprzymierzeńcy Sopliców, widząc szlachtę Dobrzyńską w niewoli, czują solidarność. Biegną do Macieja po radę.
Robak wyśmiał osobliwy `połów' szlachty i ogólnie był zadziwiająco wesoły. Zachęcił Płuta i Rykowa, by z nim zjedli zrazy i napili się. Majorowi po posiłku poprawił się humor - zaczął podrywać kobiety. Zaprosił je do kart i tańca. Robak natomiast kazał Moskalskich żołnierzy poczęstować wódką. Major Płut kazał kapitanowi zagrać na bałałajce; prosił Telimenę do mazura, ale ta opierała się - za czym dla przekonania pocałował ją w rękę. W tym samym czasie Tadeusz wymierzył mu policzek. Wywiązała się bitwa. Szlachta wpadła do dworu na czele z Maćkiem i jego Rózeczką. Stronnicy Sopliców uwolnili Dobrzyńskich z dybów. Bitwa rozgorzała bezładna, w kotłowaninie nie można było strzelać, bo przeciwnicy zbytnio się wymieszali. Nie pomogły zabiegi Rykowa, żeby bitwie nadać jakikolwiek ład.
Maciej, udając pijanego, zwiódł Gifrejtera, (instruktora nowo wyszkolonych żołnierzy) i zabił cięciem Rózeczki.
Kropidło z Brzytewką pospieszyli na pomoc Maćkowi, na którego nacierał Proporszczyk, chcąc się zemścić za śmierć Gifrajtera. Gerwazy ocalił życie Chrzcicielowi.
Moskale ulegli szlachcie: dwudziestu trzech zginęło, trzydziestu kilku zostało rannych, wielu uciekło.
Robak jako ksiądz nie walczył, a tylko doradzał walczącym. Rakowowi wysunął warunek - jeśli kapitan złoży broń, zachowa życie. Rykow jednak walczy do ostatka. Daje rozkazy strzelania połowie batalionu, która ma pozostała, ale żołnierze, pijani, często chybiają.
W bitwie ksiądz Roba zasłonił własnym ciałem Hrabiego, odbierając postrzał zamiast niego, ocalił mu życie.
Szlachta ostrzeliwała teraz Moskali z ukrycia. Płut wyzwał Tadeusza, który mężnie mierzył, by wyszedł zza drzewa. Rykow namawiał Płuta, by pomścił poranny policzek otrzymany od Tadeusza, ale ten, będąc w istocie tchórzem, stwierdził, że jako major nie może opuścić swych żołnierzy. Ryków więc sam odważnie wystąpił. Postanowili z Tadeuszem walczyć na szpady. Hrabia jednak oświadczył, że ma większe prawo pojedynkować się z Rykowem, bo ma do niego urazę - to właśnie Rykow związał Hrabiego w zamku.
Rykow i Hrabia zwarli się więc w pojedynku na szpady.
Major kusił grifrejtera Gonta, by zastrzelił Tadeusza. Strzelił, ale chybił.
Wojski z Protazym i ochmistrzynią oraz kuchcikiem zwalili sernicę (drewniany słup służący do suszenia ziół) na Moskali.
Na placu boju pozostał sam Rykow, którego Podkomorzy namawiał do zaprzestania walki. Pogodził się Rykow z Polakami. Płuta znaleziono w krzakach pokrzywy, z których wyszedł dopiero gdy zorientował się, że jest po bitwie.
KSIĘGA X
EMIGRACJA JACKA
Narada tycząca się zabezpieczenia losu zwycięzców - Układy z Rykowem - Pożegnanie - Ważne odkrycie - Nadzieja.
Rankiem zjawiła się burza, która uniemożliwiła rozejście się po okolicy wieści o wydarzeniach w Soplicowie.
Ranny Bernardyn leżał w izbie Soplicy, a Sędzia wypełniał rozkazy, które mu wydawał: kazał zatem wezwać Klucznika, Podkomorzego, Rykowa. Rykow nie przyjął pieniędzy od zwycięzców. Szanuje Lachów i sam jest im przyjacielem, choć car a Polaków za wrogów. Żałuje tylko rozbitej z winy Płuta swojej roty wojska. Obiecuje w czasie śledztwa zeznać, że on i jego rota przyszli tylko i wyłącznie z wizytą do Soplicowa, i że to Płut przypadkowym strzałem wszczął pijacką bitwę. Martwią się tylko, by Płut ich nie wydał, ale Gerwazy informuje wszystkich, że Płut nie żyje.
Robak słysząc to ostrzega Gerwazego, że za zabicie bezbronnego Bóg srogo każe, chyba, że jest to pro publico bono.
Nikt nie wiedział prócz Gerwazego i dopuszczonego do tajemnicy Wojskiego, co stało się z ciałem Majora.
Szlachcie biorącej udział w bitwie Podkomorzy poleca wyjechać za granicę, do Księstwa, by uniknąć kary. Na nieobecnych zrzucą pozostali winę, i tak wszyscy ocaleją. Wiosną wraz z przybyciem Napoleona uciekinierzy będą mogli powrócić. Tylko Suchman nie zgodził się - chciał najpierw zaplanować całą emigrację, ale nie pozwolono mu przemawiać.
Sędzia sugeruje Robakowi, by przed wyjazdem Taeusza ożeniż go z żoną - obrączka na palcu powstrzymuje młodzież od głupot. On sam kochał się przed 30 laty w Marcie, córce Wojskiego. Sędzia jednak spoglądając na pierścionek zaręczynowy przypominał sobie narzeczoną - tak dochował jej wierności. Tadeusz Ne chce jednak się zaręczać, chce najpierw zdobyć sławę, zasłużyć na kochankę. Zosia ofiarowała odjeżdżającemu obrazek ze świętą Genowefą i relikwiarzyk z suknią świętego Józefa.
Hrabia widząc gotowość Tadeusza do walki, także chce wyjechać by stanąć w obronie ojczyzny. Godzi się z Tadeuszem, poznając, że wcale nie jest on jego rywalem w miłości. Hrabia kocha Telimenę, a Tadeusz nie ją, tylko Zosię. Telimena ozdabia pierś hrabiego kokardą ze swej wstążki.
Tadeusz pożegnał Sędziego i Robaka, który nie wyznał mu, że jest jego ojcem.
Robak każe zostać w pokoju tylko Sędziemu i Gerwazemu, a także posłać po księdza z ostatnią eucharystią.
Gdy zostali sam, Robak wyznał Gerwazemu, że jest Jackiem Soplicą. Chce się mu wyspowiadać. Opowiada o swoje miłości do Ewy Horeszkówny, i o tym, jak uraziło go to, że Stolnik Horeszko wykorzystywał jego poparcie udając, że nie wie o afekcie młodego Soplicy do jego córki. Jacek wiedział o fałszywości przyjaźni Stolnika, jednak nie zrywał z nim stosunków ze względu na prośby Ewy.
Wreszcie Jacek zdecydował się zebrać pułk żołnierzy i ruszyć świat w nadziei, że pożegnanie odmieni serce Stolnika. Ale Stolnik w chwili odjazdu Jacka nietaktownie rozpoczął rozmowę o planowanych zaślubinach córki z Kasztelanicem, a nawet pytał Jacka o jego zdanie w tej sprawie.
Jacek wypiera się, jakoby w dniu napaści na zamek był w zmowie z Moskalami. Jacek nie mógł porwać Ewy, bo była zbyt wątła. Chciał się krwawo zemścić.
Pojął za żonę niebogatą pannę, matkę Tadeusza. Nie mogąc znaleźć pociechy w tym małżeństwie, zaczął pić. Żona umarła mu z żalu.
Popadłszy w nałóg Jacek stracił szacunek, Stolnik przestał go zapraszać. Wszędzie mówiono o zaręczynach Ewy, która podobno nie chciała wyjść za Kasztelanica, miała kochać kogoś innego.
Gerwazy dziwi się, że nie poznał Jacka po wystrzale do niedźwiedzia. Jeszcze nie porzuca myśli o zemście.
Jacek błąkał się wkoło zamku, aż pewnego dnia napadli na niego Moskale. Widząc o poranku dumnego Stolnika na ganku Jacek porwał strzelbę moskala i prawie nie mierząc wypalił. Natychmiast tego pożałował.
Gdy Gerwazy do niego mierzył, nie uciekał. Żałował, że Klucznik chybił, chciał zginąć. .
Gerwazy porzuca myśl o zemście - suknia zakonna chroni Jacka przed nią. Nie chce mu jednak podać ręki.
Jacek prosi Gerwazego o przebaczenie. Gdy zabił Stolnika, okrzyknięto go zdrajcą, gdyż Moskale uznali go za sprzymierzeńca - dlatego Soplice otrzymali podczas Targowicy dobra Horeszkowskie. Nie mógł jednak się zmoskwiczyć, mimo, że to zapewniłoby mu powodzenie - uciekł z kraju.
Chciał się zrehabilitować. Ewa wywieziona za mężem w Sybir zmarła młodo, zostawiając córkę Zosię. Jacek kazał ją chować. Sam wstąpił do zakonu i przybrał imię Robaka na znak pokory. Bił się za kraj w wielu bitwach. Kwestował w Galicji i Wielkopolsce.
Zastanawia się, czy zgrzeszył pragnąc, by dom Sopliców przewodził powstaniu i zbyt wcześnie to powstanie wzbudzając.
Gerwazy zaś zabił, zniszczył ostatnie dzieło, któremu Jacek poświęcił się na świecie - powstanie przeciw Moskalom.
Gerwazy by pocieszyć umierającego opowiada, że umierając Stolnik znakiem krzyża przeżegnał Jacka na znak, że mu przebacza.
Rozpowę przerwały cierpienia umierającego. Przybył Jankiel z pismem od Fiszera, szefa sztabu armii polskiej u księcia Józefa, w którym donoszono, że cesarz gotuje się na wojnę. Jacek mógł więc umierać w spokoju. Przyjechał pleban z ostatnim namaszczeniem. O świcie Jacek nie żył.
KSIĘGA JEDENASTA
ROK 1812
Wróżby wiosenne - Wkroczenie wojsk - Nabożeństwo - Rehabilitacja urzędowa śp. Jacka Soplicy - Z rozmów Gerwazego i Protazego wnosić można bliski koniec procesu - Umizgi ułana z dziewczyną - Rozstrzyga się spór o Kusego i Sokoła - Zaczem goście zgromadzają się na biesiadę - Przedstawienie wodzom par narzeczonych.
Narrator opisuje urodzajny i dziwny rok 1812, w którym na Litwę zawitało wojsko. Całą Litwę ogarnęła myśl o wojnie. Sam narrator ma tę wiosnę jeszcze w pamięci, jak była pełna nadziei i obfita w zdarzenia.
Soplicowo leżało na drodze dwóch wodzów: księcia Józefa i króla westfalskiego Hieronima. W pobliskim mieście stanął dla odpoczynku sztab książęcy, a w Soplicowie czterdziestotysięczny obóz żołnierski i generał Dąbrowski ze sztabem: Knieziewicz, Małachowski, Giedrojć i Grabowski. Wojski przygotowywał wieczerzę, podczas której miały się odbyć zaręczyny trzech par. Zebrał z okolicy pięciu kucharzy, i posługując się księgą kuchenną pt. `Kucharz doskonały”, dowodził gotowaniem: pieczenie, mięsa.
Wstał dzień Najświętszej Panny Kwietnej (fikcyjne, zmyślone przez Mickiewicza święto).
W Soplicowie odbywa się nabożeństwo w obecności wszystkich generałów. Kobiety na ołtarzu składały dary: pierwsze snopy ziela, wianki.
Podkomorzy po kazaniu wystąpił przed zgromadzonych: dokonuje rehabilitacji Jacka, wspomina jego czyny wojenne, udział w bitwie pod Hohenlinden, w walkach w Hiszpanii, odznaczenie otrzymane od cesarza order Legii Honorowej, który Podkomorzy wiesza na grobie Jacka.
Sędzia wezwał wszystkich na biesiadę.
W Soplicowie dwaj starcy popijając miód pod domem obserwowali młodego ułana i młodą dziewkę w zielonej sukience, rozmawiających w ogrodzie. Starcy - to Gerwazy i Protazy. Omawiają zawartą zgodę w sprawie zamku, którą ma przypieczętować małżeństwo Tadeusza z Zosią. Protazy uważa, że kometa rok temu zapowiadała właśnie los Zofii. Inną wróżbą była walka dwóch wróbli: jeden z nich miał być Tadeuszem, drugi Hrabią. Zosia widząc, jak się dziobią, podbiegła i rozdzieliła ptaki - tak samo miała pogodzić dwa zwaśnione rody. Gerwazy wyznaje, że mimo dawnej zawziętości na ród Sopliców, od dziecka lubił Tadeusza. W młodości zachęcał go do karkołomnych zabaw, a jemu wszystko zawsze się udawało.
Wojski podaje rozmawiającym biszkopty i chce skończyć historię Rejtana i księcia Denassów, ale przerywa mu kucharz.
Starcy po odejściu Wojskiego obserwowali ułana i dziewczę. Tadeusz pyta, czy Zofia chce zostać jego żoną z własnej woli, czy też za namową stryja i ciotki. Mogą odwlekać zaręczyny, bo z racji odniesionej rady Tadeusz ma zostać jakiś czas w Litwie jako instruktor wojskowy. Zosia przyznaje, że w nieobecność Tadeusza tęskniła za nim - i że zapewne jeśli kogoś kocha, to jego właśnie. Wrócili do domu, gdzie Rejent dopomagał w toaletach swojej narzeczonej. Przez okno zobaczono zająca. Asesor i Rejent wypuścili za nim swoje charty, które razem zagryzły szaraka - Wojski ogłasza, że oba psy i obaj szczwacze wygrali zagład. Rejent postawiony w zakładzie pierścień ofiaruje Wojskiemu a Asesorowi, w dowód przyjaźni, rząd koński. Asesor zaś ofiaruje w dowód przyjaźni Rejentowo obroże i smycz, o które się zakładał.
Rozpoczęła się uczta. Tadeusz pozdrawiał zebranych, Zofia rozdawała im zioła, które przyjmowali z szacunkiem. Generał Kniaziewicz i inni zebrani zachwyceni byli prostym litewskim strojem dziewczyny i jej urodą (zielony gorset z różową wstążką, biała koszula, dwa sznury bursztynów, wianek z rozmarynu, na czole miała sierp.
Jeden z oficerów wyciągnął papier i zaczął Zosię rysować - Sędzia poznał odmienionego nico przez mundur Hrabiego.
Weszła druga para narzeczonych: Asesor i Tekla Hreczeszanka.
Czekają na trzecią parę, ale Rejent zgubił pierścionek zaręczynowy szczując zająca, a jego narzeczona wciąż jeszcze jest w gotowalni.
KSIĘGA DWUNASTA
KOCHAJMY SIĘ
Ostatnia uczta staropolska - Arcyserwis - Objaśnienie jego figur - Jego ruchy - Dąbrowski udarowany - jeszcze o Scyzoryku - Kniaziewicz udarowany - Pierwszy akt urzędowy Tadeusza przy objęciu dziedzictwa - Uwagi Gerwazego - Koncert nad koncertami - Polonez - Kochajmy się!Wojski w roli marszałka urzędu usadził gości za stołem: na zaszczytnym miejscu Podkomorzego wraz z generałem Dąbrowskim po prawej, i Kniaziewiczem po lewej stronie, daje Mac i Małachowski. Sędzia ucztował z włościanami. Tadeusz i Zosia według starego zwyczaju, obejmując gospodarstwo an pierwszej uczcie sami usługiwali włościanom. Goście oglądali piękny serwis, rzekomo wykonany na polecenie księcia Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, a utracony przez niego w czasie potopu szwedzkiego. Przedstawiał ów arcyserwis zimowy krajobraz i wiele postaci. Wojski objaśniał ciekawym gościom, ze osoby na serwisie przedstawione - to historia polskich sejmików: narady w gronach szlacheckich, refektarz klasztorny w którym odbywa się wybór, szlachcic vetujący ustawę (Wojski z rozrzewnieniem wspomina dawny ustrój).
Gdy Wojski skończył opis, wniesiono potrawy. Do rosołu Wojski wrzucił kilka perełek i monetę.
Serwis tymczasem zmienił krajobraz na wiosenny (pod wpływem ciepła cukier na serwisie spłynął). Wojski ofiarowuje księgę kucharską zdziwionemu arcyserwisem Dąbrowskiemu: w tej księdze właśnie wyczytał, w jaki sposób sprawić, by serwis zmienił porę roku.
Wszedł Maciej, Kurek na kościele. Wiwatowano na jego cześć, ale jako że przywiedziono go siłą, nie chciał zjeść obiadu - przewrócił talerz do góry. General Dąbrowski rozpoznaje w Macieju sławnego żołnierza, pyta o jego krewnych. Maciej opowiada, że wszyscy musieli schronić się w Księstwie. Dowódcy pytają także o sławnego Scyzoryka - toteż Gerwazy zjawia się i prezentuje swój oręż. Mało który z żołnierzy mógł udźwignąć ten wielki miecz prócz generała Kniaziewicza i pokazywał nim polskie cięcia, których nauczył się w szkole kadetów. Zachwycony jego sprawnością Gerwazy ofiarowuje mu Scyzoryk.
Dąbrowski pyta starego Maćka, dlaczego jest pochmurny. Maciej odpowiada mu, że wolałby, aby polską wojną wyzwoleńcza dowodził polak i żeby walczyły w niej polskie formacje wojskowe, a nie kanonierzy, grenadierzy itp. Zaczęto szemrać przeciw Maćkowi, ale Sędzia przerwał napięcie zapowiadając wejście trzeciej pary narzeczonych.
A był to Rejent z Telimeną. Rejent dawniej ubrany zawsze po polsku, teraz przebrany przez narzeczoną w strój francuski. Strój ten do reszty zgorszył Maćka Dobrzyńskiego, do tego stopnia, że odszedł od stołu. Hrabia wyrzuca Telimenie niestałość, złamanie przysięgi. Telimena na osobności mówi mu, że jeśli on ją kocha, to odstąpi Rejenta. Hrabia jednak poznawszy niestałość i kokieterię Telimeny nie ma zamiaru się starać o nią.
Tadeusz pyta Zofię, czy zgodzi się nadać wolność chłopom, mimo że im samym odbierze to znaczne zyski. Zofia zgadza się z wolą męża. Gerwazy oznajmia, że młodzi Soplicowie nie zubożeją - w zamku jest skrzynia, skarbczyk Stolnika, który należy się Zofii jako jego wnuczce. Sam Gerwazy wprowadzi się do Sopliców razem ze swoim workiem talarów, które miał przeznaczyć na reparację murów zamku, a teraz - przeznaczy je na poratowanie dworu.
Protazy na część Zopfii odczytywał panegiryk, ale przerwano mu wiwatami na część wolnych Polaków, ludu.
Ustawiano się do poloneza. Sędzia chciał, by tańczono go przy wiejskiej kapeli. Ale brakowało jej cymbalisty. Proszono Jankiela, ale ten zgodził się dopiero na prośbę Zofii.
Koncert Jankiela odwzorowuje bieg historii muzyką: Polonez Trzeciego Maja, potem fałszywy akord, Gerwazy odgadł, że to ma oznaczać Konfederację Targowicką. Potem muzyka odwzorowywała wojnę, rzeź Pragi, następnie pieśni legionowe o żołnierzu tułaczu, idącym borem lasem, a po nich Mazurek Dabrowskiego. Po skończonym koncercie Żyd złożył Dąbrowskiemu życzenia.
Zaczęto poloneza: Podkomorzy z Zosią. Nie tańczył tylko kapral Sak Dobrzyński, zakochany nieszczęśliwie w Zosi. Zosia była rozchwytywana przez tancerzy, aż natknąwszy się na Tadeusza - zrezygnowała z tańca, by się z nim nie rozdzielać.
Długo jeszcze po zachodzie słońca szlachta wiwatowała, piła. Narrator kończy:
`I ja tam byłem, miód i wino piłem
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem'
EPILOG
Jakby już bardziej refleksja poety. O tym właśnie, o czym pisał, rozważał przebywać w Paryżu, wśród kłótni i nieporozumień między emigrantami. Poeta żałuje decyzji o wyjeździe, (tym bardziej, że władze francuskie uniemożliwiły emigrantom utworzenie legionu). Nikt nie słyszy skarg Polaków, Francuzi ich ignorują, i to pogłębia jeszcze rozdźwięki między emigrantami.
Poeta - ptak małego lotu - chciał pominąć te przykre sprawy i pisać tylko o pogodnych rzeczach, które pamięta z dzieciństwa. To jedyne szczęście, móc w chwilach burzliwych wracać wspomnieniami do szczęśliwego dzieciństwa. O świeżo wylanej krwi polskiej nie miał siły myśleć (tzn nie opisywał już klęski wojsk Napoleona w Moskwie, bo to zbyt świeże rany). Zwraca się do Matki Polski - `ty tak świeżo w grobie/ Złożona, nie ma sił mówić o tobie”. Obecnie poeta nie widzi żadnego twórcy, który odważyłby się z nadzieją mówić o odrodzeniu Polski, taki ktoś znajdzie się według niego dopiero gdy minie cały wiek. Dziś dla Polaka szczęśliwą krainą jest tylko kraj lat dziecinnych, który zawsze będzie już święty i czysty jak pierwsza miłość, którego nie zniszczyło złudzenie nadziei, gdzie żyło się beztrosko i pożytecznie. W kraju lat dziecinnych wszystko należało do `nas', jak mówi poeta: lipa która swoją koroną ocieniała dzieciom z całej wsi, każdy strumień, kamień. Mieszkali tam wszyscy bliscy - matka, bracia, krewni, znajomi, tam słudzy byli bardziej przywiązani do panów, niż małżonki w innych krajach do mężów, a żołnierze do swych broni więcej niż w innych krajach ojcowie do synów; po psie tam płakano dłużej niż tu po bohaterach.
Poeta wspomina o pomocy ze strony pisarza przy pisaniu dzieła (byli to: Domejko, Gorecki, Januszkiewicz, obaj Jełowiccy, Rettel, Witwicki, Wodziński, Worcell i inni).
Poeta ma nadzieję, że dożyje chwili, kiedy księgi pana Tadeusza `zabłądzą pod strzechy”, trafią do ludu, że będą je czytać prząśniczki, wieśniaczki. Tak za dni pobytu poety w ojczystej Litwie przy wiejskiej zabawie pod lipą śpiewano pieśń o Justynie(Karpińskiego), powieść o Wiesławie (Brodzińskiego), a ekonomowie i włodarze nie zabraniali czytać tych powieści ludowi. Młodzież zazdrościła tym poetom sławy, która w Litwie dotąd brzmi w lasach i w polu, a poetom jest milszy wianek z rąk wieśniaczki, niż `laur Kapitolu'.