Emily Dickinson (1830-1886) - jedna z najbardziej cenionych, a zarazem kontrowersyjnych, poetek amerykańskich. Urodziła się w niewielkiej miejscowości Amherst w stanie Massachusetts, w rodzinie zamożnego prawnika, który wychował ją wraz z dwojgiem rodzeństwa w surowym, protestanckim duchu. Od najmłodszych lat stroniła od ludzi, nie miała przyjaciół, nigdy nie założyła rodziny, całe życie zajmowała się domem, ogrodem i pisała w samotności wiersze, o czym wiedziało tylko kilka najbliższych jej osób. W 1863 roku wysłała parę swoich wierszy do pisma „Atlantic Monthly", jednak redakcja odmówiła ich publikacji, ponieważ zbyt daleko odbiegały treścią i stylistyką od przyjętych wówczas konwencji poetyckich. Pomimo tego redaktor i wydawca pisma Thomas Wentworth Higginson utrzymywał z Emily kontakty listowne do końca jej życia. Tylko siedem z jej wierszy zostało opublikowanych za jej życia, ale bez jej wiedzy i anonimowo.
Po śmierci Emily w 1886 roku jej młodsza siostra Lavinia znalazła w zamkniętym na klucz kuferku 1775 rękopisów wierszy. Postanowiła wówczas je opublikować, w czym pomogli jej Thomas W. Higginson i najbliższa przyjaciółka Emily malarka Mavel Loomis Todd. Po czterech latach ukazał się tom: Emily Dickinson: Poems (Ed. by Mavel Loomis Tood and Thomas H. Higginson. Robert Brothers Pbl, Boston 1890). Jednak w obawie przed niezrozumieniem i odrzuceniem poezji Emily jako zbyt nowatorskiej, redaktorzy zdecydowali się pominąć wiele wierszy, opublikowali tylko 115 utworów, a te które opublikowali poddali własnym poprawkom stylistycznym, co fatalnie odbiło się na wartości publikacji. Dopiero po 65 latach ukazała się pełna i w miarę wierna oryginałom edycja jej wierszy: Complete Poems of Emily Dickinson (Ed. by Thomas H. Johnson. The Belknap Press of Harvard UP, Cambridge - Masachussets 1955).
Dzisiaj Emily Dickinson uważana jest za najwybitniejszą poetkę Stanów Zjednoczonych i jedną z najbardziej oryginalnych i cenionych poetek na świecie. Stanisław Barańczak - znawca i znakomity tłumacz wierszy Dickinson porównuje jej życie i losy twórczości do casusu Norwida w Polsce. Rzeczywiście, w biografii obojga niedocenianych przez lata poetów, można znaleźć wiele podobieństw, a znana fraza z wiersza Norwida: „Syn - minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku” idealnie pasuje zarówno do autora tych słów, jak i do amerykańskiej poetki. Szerzej o zawiłościach życia i twórczości Emili Dickinson pisze Stanisław Barańczak w eseju „Skoro nie można mieć wszystkiego”, którego lekturę gorąco polecam.
Wiersze Emilly Dickinson tłumaczyli na polski m. in. Kazimiera Iłłakowiczówna, Artur Międzyrzecki, Ludmiła Marjańska i Stanisław Barańczak. Drukiem ukazały się one w następujących publikacjach:
Emily Dickinson: Liryki najpiękniejsze. Przekład Kazimiera Iłłakowiczówna. Wyd. Algo, Toruń 2008;
...opiewam nowoczesnego człowieka. Antologia poezji amerykańskiej. Wybór i opracowanie Julia Hartwig i Artur Międzyrzecki. RePrint-ResPublica, Warszawa 1992;
Emily Dickinson: I jestem różą. Wybór wierszy. Przełożyła Ludmiła Marjańska. Wydawnictwo Książkowe „Styl”, Warszawa 1999;
Emily Dickinson: 100 wierszy. Wybór, przekład i wstęp Stanisław Barańczak. Wyd. Arka, Kraków 1990.
Na potrzeby własnej twórczości wokalnej wiersze Dickinson tłumaczy też Maciej Maleńczuk.
Wiersze z lat c. 1858 - ....
(w nawiasach - pierwsza data oznacza przypuszczalną datę
powstania wiersza, druga datę jego publikacji)
13.
Sen - trzeźwo myślące istoty (c. 1858/1890)
wersja oryginalna: Sleep is supposed to be
przekład Ludmiła Marjańska
Sen - trzeźwo myślące istoty
Są przekonane o tym,
Że sen to zamknięcie oczu.
Sen to wielki przystanek,
Na którym niespotykane
Zastępy świadków kroczą.
Ludzie wysokiej rangi
Uważają poranki
Za rozpoczęcie dnia.
Poranek się nie zdarza!
To Aurora - poranna zorza -
Wschód Wieczności i blask -
Ktoś z jasnym transparentem -
Ktoś w czerwień owinięty -
Oto poranny brzask!
45.
Jest coś cichszego niźli sen (c. 1858/1896)
wersja oryginalna: There's something quieter than sleep
przełożyła Ludmiła Marjańska
Jest coś cichszego niźli sen
W tym środkowym pokoju.
Na piersi ma gałązkę -
Przemilcza imię swoje.
Niektórzy dotkną, ucałują,
Rozetrą bezwładne dłonie
Tej siły przyciągania
Nie rozumiem, nie pojmę!
Nie mogłabym płakać jak oni -
Szloch może być obrazą!
Spłoszą cichą wróżkę i umknie
Do swych rodzinnych lasów.
Gdy prostoduszni sąsiedzi
Gawędzą o "zmarłej przedwcześnie",
My - skorzy do peryfrazy -
Mówimy, że ptaki pierzchły.
77.
Ilekroć słyszę słowo „uciec” (c. 1859/1891)
wersja oryginalna: I never hear the word "escape"
przełożyła Ludmiła Marjańska
Ilekroć słyszę słowo „uciec”,
Szybciej uderza tętno,
Nagła nadzieja mnie ogarnia -
Do lotu chętną.!
Ilekroć słyszę o zburzonych
Przez wojska ogromnych więzieniach,
Szarpię dziecinnie za kraty -
Znowu bez powodzenia!
83.
[Serce od mego lżejsze]
napisane ok. 1859, w liście do Samuela Bowlesa
wersja oryginalna: Heart, not so heavy as mine
przełożyła Kazimiera Iłłakowiczówna
Serce od mego lżejsze
wracając w mroku
gwizdało sobie nutkę
pod moim oknem,
leciuteńką balladę,
śpiewkę uliczną
dla nieukojonego słuchu
pełną słodyczy.
Był w niej niby głos drozda,
który na chwilę
odezwał się i zamilkł,
nim znów zagrał trylem.
I był głos - jakby potok
obok mozolnej ścieżki
od menuetów skusić chciał
krwawiące stopy piesze.
Jutro znów może przyjdzie noc
bolesna, pełna smutku...
Grajże mi znów pod oknem,
przejdź tamtędy, pobudko!
97.
Tęcza mi nigdy nie mówi (c. 1859/1929)
wersja oryginalna: The rainbow never tells me
przełożyła Ludmiła Marjańska
Tęcza mi nigdy nie mówi,
Że ulewa i burza skończona,
A lepiej niż filozofia
Potrafi o tym przekonać.
Choć tak dalekie od Forum -
Wierzę moim elokwentnym kwiatom,
Gdy głoszą - jak ptaki - to,
Czego dowieść nie mógłby mi Katon!
101.
Czy rzeczywiście...
wersja oryginalna: Will there really be a "Morning"?
przełożył Artur Międzyrzecki
Czy rzeczywiście poranek wzejdzie?
Czy doprawdy dzień to nie zmyślenie?
Gdybym była wysoka jak góry,
Czybym mogła nań rzucić spojrzenie?
Czy jego stopy to lilie wodne?
Czy jak ptaki ma pióra na grzbiecie?
Czy o jego krainie cudownej
Nie opowie mi nikt na tym świecie?
O wszechwiedzący posłańcy nieba!
O magistrzy biegli! o majtkowie!
Raczcie szepnąć pątniczkowi w biedzie,
Gdzie jest to, co porankiem się zowie?
111.
Pszczoła się mnie nie lęka (c. 1859/1890)
wersja oryginalna: The Bee is not afraid of me.
przełożyła Ludmiła Marjańska
Pszczoła się mnie nie lęka
I dobrze znam motyle.
Z serdecznym leśnym ludkiem
Spędzam niejedną chwilę -
Głośniej się przy mnie śmieje potok -
Wietrzyk weselszą cieszy grą.
Dlaczego, letni dniu, mój wzrok
Zachodzi srebrną mgłą?
126.
To odwaga - głośny toczyć bój (c.1859/1890)
wersja oryginalna: To fight aloud, is very brave
przełożyła Ludmiła Marjańska
To odwaga - głośny toczyć bój -
Lecz wiem, że bardziej dzielny,
Kto w sobie odpiera nieszczęście
Jak szarżę kawalerii -
Kto wygrywa, choć nie widzą narody -
Kto pada - niewidziany na uboczu -
A Kraj z patriotycznym wzruszeniem
Nie śledzi gasnących oczu -
Ufam, że w pierzastej procesji
Dla takich - szereg po szeregu -
Równym krokiem pójdą Aniołowie -
W uniformach ze śniegu.
245.
Trzymałam klejnot w dłoni
wersja oryginalna: I held a Jewel in my fingers
tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna
Trzymałam klejnot w dłoni,
usnęłam za dnia
- dzień był ciepły, powiew nużący -
mówiąc: „Nie spadnie!”
Zbudziłam się, z rzetelnych mych palców
nierada,
bo teraz - ametystowe wspomnienie
to wszystko, co posiadam.
249.
[Szalone - Dzikie Noce!]
wersja oryginalna: Wild Nights -- Wild Nights!
przełożył Stanisław Barańczak
Szalone - Dzikie Noce!
Przy Twoim boku
Wiodłyby takie Noce
W Rozkosz i Spokój!
Cóż szkodzą - Wichry -
Sercu w Przystani?
Zbędna Busola -
Koniec z Mapami!
Przez Raj wiosłować - przez Morza
Rozległość!
Byle przybić - tej Nocy - do Brzegu
Twojego!
249.
[Dzikie noce...]
wersja oryginalna: Wild Nights -- Wild Nights!
przełożył Maciej Maleńczuk
Dzikie noce, dzikie noce
A w nich ty i ja
Dziką słodycz pić by można
aż do białego dnia.
Daremne wichry
Gdy serce w przystani
Na nic busola
I mapa na nic.
Wiosłując przez raj
Ach, te morza!
Marzę by w tobie
w tę noc zacumować.
[wykonanie Maciej Maleńczuk z zespołem Püdelsi, z albumu „Viribus Unitis”, 1996]
254.
Nadzieja - pierzaste stworzenie (c. 1861/1891)
wersja oryginalna: "Hope" is the thing with feathers
przekład Ludmiła Marjańska
Nadzieja - pierzaste stworzenie -
Mości się w duszy na grzędzie -
Śpiewa piosenkę bez słów -
I zawsze śpiewać będzie -
Najsłodsza - w nawałnicę -
Srogi sztorm musiałby się zerwać -
By spłoszyć małego ptaka.,
Który tylu rozgrzewał -
Słyszałam go w mroźnej krainie -
Na morzu obcym i głuchym -
Lecz nigdy - w największej potrzebie -
Nie prosił - mnie - o okruchy -
291.
Jak z tych gór starych kapie zachód (c. 1861/1896)
wersja oryginalna: How the old Mountains drip with Sunset
przekład Ludmiła Marjańska
Jak z tych gór starych kapie zachód,
Jak ściana świerków błyska -
Jak szaman - słońce - mroczny gąszcz
Obleka w żar paleniska -
Jak szkarłat ślą stare iglice
Aż wypełni się kula -
A ja, czy wargę mam flaminga,
Że mówić się ośmielam?
Jak potem ogień spływa w grzywach -
I wszystkich traw dosięga
Zanikający rys szafranu -
Jak odchodząca Księżna -
Jak na miasteczko wpełza zmierzch
I wymazuje dom po domu -
A na ulicy lśnią dziwne żagwie,
Co zapalają się same -
Jaka jest noc - gnieździe - w psiej budzie -
I gdzieś las gości -
Tylko się chyli Kopuła Otchłani
Ku samotności -
Taką miewali Guido - Tycjan -
Niewyrażoną wizję ulotną -
Domenichino odrzucił ołówek -
Porażony przez złoto -
303.
[Dusza dobiera sobie Towarzystwo...]
wersja oryginalna: The Soul selects her own Society
przekład Stanisław Barańczak
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z Reszty sobie drwi -
Nie dba - że tłoczą się Rydwany
U jej pochyłych Bram -
Że na wytartym jej Dywanie
Przyklęka Cesarz sam -
Wiem, jak z nią jest - gdy z Rzesz wybiera
Kogoś Jednego - raz -
Zamyka się jak Śluza - zwiera
W sobie - jak Głaz -
328.
[Ptak przyskakał po ścieżce...]
wersja oryginalna: A Bird came down the Walk
przekład Stanisław Barańczak
Ptak przyskakał po Ścieżce -
Nieświadom, że go widzę -
Wpierw rozpołowił dziobem
I zjadł na surowo Dżdżownicę
Potem popił ją Rosą
Z dogodnego źdźbła Trawy -
Pod mur uskoczył - spłoszony
Jakimś Żukiem niemrawym -
Bystre oczy strzelały
Dokoła spojrzeniami -
Czarne Paciorki Trwogi -
Jego Głowy Aksamit
Drgał, targany przez Groźby -
Rzuciłam ostrożną Ręką
Okruch - rozpostarł pióra
I odpłynął tak miękko,
Jak Wiosła krojące Ocean -
Zbyt srebrny, by szwy pozostały -
Lub Motyl - co spada bez plusku
Z Urwisk Dnia w bezdenne Upały -
436.
[Wiatr - jak znużony Gość...]
wersja oryginalna: The Wind — tapped like a tired Man
przełożył Stanisław Barańczak
* * *
Wiatr - jak znużony Gość - zastukał -
Więc śmiało - jak Gospodarz -
Rzuciłam „Proszę wejść″ - i tak
Znalazł się w moich Progach
Śpieszny, stóp pozbawiony Przybysz -
Prośba, by usiadł - choć grzeczna
Byłaby czymś jak podsuwanie
Sofy pod bezmiar Powietrza -
Rąk nie wiązała mu żadna
Kość w jego Mowie brzmiał śpiewnie
Brzęk chmar Kolibrów, co zawisły
Przy jakimś wyniosłym Krzewie -
Miał w sobie coś z Wezbranej Fali -
Palcami trącał w biegu
Wszystko - i wydobywał Szklaną
Muzykę ze wszystkiego -
Pobył przez chwilę - wciąż w przelocie -
A potem znów nieśmiało
Zastukał jakby czymś spłoszony
I zostawił mnie samą -
478.
[Nie miałam czasu na Nienawiść...]
wersja oryginalna: I had no time to Hate
przełożył Stanisław Barańczak
Nie miałam czasu na Nienawiść -
Bo
Grób mi był Przegrodą -
Życie nie było
Dość pojemne -
Aby w nim zmieścić - Wrogość -
Na Miłość też nie było czasu
Lecz
w braku lepszego Zadania -
Myślałam -
Może mi wystarczy
Sam mozół Jej Szukania -
486.
Najmniej znaczyłam w całym domu (1862/1945)
wersja oryginalna: I was the slightest in the House
przekład Ludmiła Marjańska
Najmniej znaczyłam w całym domu -
Zajmowałam najmniejszy pokój -
Nocą - moja lampka i książki-
Geranium na oknie - spokój -
Tak urządzona mogłam trafiać
Na źródło - wciąż biło blisko -
Jeszcze mój koszyk - niech pomyślę -
Tak - to już wszystko -
Nic nie mówiłam - niepytana -
Zagadnięta - cicho szeptałam -
Nie znosiłam głośnego życia -
I zawstydzał mnie hałas -
Gdyby to było trochę bliżej -
I był ktoś ze mną w tej podróży -
Myślałam często - jak mogłabym
Niepostrzeżenie umrzeć -
502.
[Modlić się - choć to - choć to jedno...]
wersja oryginalna: At least - to pray - is left - is left
przełożył Stanisław Barańczak
Modlić się - choć to - choć to jedno
Zostało - lecz nie wiem - Chryste -
Gdzie w tym Powietrzu mieszkasz - stukam
W Drzwi - po kolei - wszystkie -
Ziemi drżeć każesz na Południu -
Prąd wzniecasz w Oceanie -
Jezusie z Nazaretu - czemu
Nie wesprze Mnie Twoje Ramię?
520.
[O świcie wzięłam Psa - i poszłam...]
wersja oryginalna: I started Early - Took my Dog
przełożył Stanisław Barańczak
O Świcie wzięłam Psa — i poszłam
Zobaczyć się z Oceanem —
Syreny z wodnych Suteren
Wyszły mi na spotkanie —
Fregaty — z Pierwszego Piętra
Wyciągały Konopne Dłonie —
Biorąc mnie za Mysz — wyrzuconą
Na Piach przez Fale słone —
Nie tknął mnie Nikt — dopiero Przypływ
Podpełzł do czubka Trzewika —
Rąbka Fartucha — Paska —
Płóciennego Stanika —
Groził, że mnie pochłonie całą —
Jak Rosa, co przemoczyła
Rękaw łodyżki Mlecza —
Wtedy — ja też ruszyłam —
A on — on za mną pełzł — o krok —
Poczułam Uchwyt Srebrny
Na Kostce — i znów Obuwie
Zalały mi płynne Perły —
Dopiero przed Statecznym Miastem —
Chłodno je widać oceniał —
Skłonił się — ze spojrzeniem Władczym —
I cofnął się Ocean —
604.
Ku moim książkom - jak dobrze się zwrócić (c. 1862/1891)
wersja oryginalna: Unto my Books - so good to turn
przekład Ludmiła Marjańska
Ku moim książkom - jak dobrze się zwrócić -
Gdy utrudzony dzień się kończy -
Słodszą staje się powściągliwość -
Ból znikł - z pochwałą się połączył -
I jak spóźnionych gości cieszy -
Woń przypraw przed bankietem -
Tak czas - co od nich dzieli mnie
Zaostrza mój apetyt -
Bez nich - byłoby tu pustkowie -
Tylko dźwięk kroków - oddalonych -
Ale to święto noc wyklucza -
I są w nim - dzwony -
Dziękuję moim krewnym z półki -
Wyglądem już w dzieciństwie moim
Budziły miłość - by ją z czasem -
Gdym ich dosięgła - zaspokoić -
615.
[Dobrnęliśmy w wędrówce...]
wersja oryginalna: Our journey had advanced
przekład Stanisław Barańczak
Dobrnęliśmy w wędrówce
Drogą Istnienia - do tych
Rozstajów noszących Nazwę
Wieczności - nasze stopy
Zaczęły stąpać wolniej -
Jakby się opierały -
By dotrzeć do Miast, trzeba było
Przejść najpierw przez Las Zmarłych...
Nie Było Nadziei Odwrotu -
Zamknięta Droga - za nami
Przed - Flaga Wieczności -
I Bóg - przy każdej Bramie -
650.
[W bólu mieści się próżnia...]
wersja oryginalna: Pain - has an Element of Blank
przekład Kazimiera Iłłakowiczówna
W bólu mieści się próżnia,
ból nie pamięta daty
swego początku ni czy był czas,
że się jeszcze nie był zaczął.
Nie ma przyszłości, jak tylko siebie,
jego obszar rozległy mieści
przeszłość i jej cel: odkrywanie
wciąż nowych bólu treści.
656.
[Nazywa się to - „Jesień”]
wersja oryginalna: The name - of it - is "Autumn"
przekład Stanisław Barańczak
Nazywa się to - „Jesień”
Jej kolorem - purpura
Krwi tryskającej z Tętnic
I Żył - wzdłuż Dróg - na Górach -
Jej wielkie Bańki - wzdęte
Po obu stronach Alej -
Szkarłatny Deszcz - gdy Podmuch
Strąci Miskę - niedbale -
Spryskuje w dole Kapelusze -
Gromadzi się w Jeziora -
Aż porwą tę nietrwałą Różę
W dal Cynobronowe Koła -
670.
[nie trzeba być zamkiem...] (Demony)
wersja oryginalna: One need not be a Chamber
przekład Maciej Maleńczuk
nie trzeba być zamkiem
by być nawiedzony
nie trzeba być domem
by gościć demony
lepsze z duchem samotne
spotkanie na piętrze
niż własnego mózgu
niegościnne wnętrze
lepszy przez rynek galop
pod gradem kamieni
niż tak bezbronny stanąć
na niczyjej ziemi
ja w moim ja ukryte
to potworność większa
niż ukryty w mieszkaniu
zwyczajny morderca
ciało bierze rewolwer
on rygluje drzwi
nie widzi widma nad głową
nic
[Demony - słowa Emily Dickinson, muzyka Maciej Maleńczuk, wykonanie Maciej Maleńczuk z zespołem Homo Twist, z albumu „Homo Twist", 1996]
862.
[Światło wystarcza samo sobie...]
wersja oryginalna: Light is sufficient to itself
przekład Stanisław Barańczak
Światło wystarcza samo sobie -
Jeśli chce ujrzeć je Ktoś Inny,
Pozwoli na Okiennej Szybie
Oglądać się przez pół godziny.
Nie ma w tym jednak Wyróżnienia
Ani Nagrody - jego Blask
Darzy Wiewiórkę w Himalajach
Dokładnie tak, jak kogoś z nas
1129.
[Mów całą Prawdę - lecz stopniowo...]
wersja oryginalna: Tell all the Truth but tell it slant
przekład Stanisław Barańczak
Mów całą Prawdę - lecz stopniowo -
Ostrożnie i okrężnie -
Nie zniesie błysku nagłej Prawdy
Nasz Zachwyt niedołężny -
Jak Błyskawica - gdy się Dziecku
Naturę jej naświetli -
Tak prawda niech olśniewa z wolna,
Abyśmy nie oślepli -
1275.
[Pająka jako artysty...]
wersja oryginalna: The Spider as an Artist
przekład Stanisław Barańczak
Pająka jako Artysty
Nikt jeszcze nie spożytkował -
Choć jego niezrównany Talent
Poświadcza ciągle od nowa
Każda Miotła i Magdzia
Robiąca w tym Świecie porządek -
Zapoznany Geniuszu,
Niech Dłoń do ciebie wyciągnę -
1275.
Spider act II
wersja oryginalna: The Spider as an Artist
przekład Maciej Maleńczuk
pająk jako artysta
nie jest zatrudniany
lecz jego talent jak kryształ
bywa doceniany
znają go wszyscy parafianie
z obrazów święci chrześcijanie
zna go i ksiądz i ateista
arystokraci i lokaje
genialny cichy artysto
rękę ci swoją daję
znają go wszyscy parafianie
z obrazów święci chrześcijanie
[Spider act. II - słowa Emily Dickinson (Maciej Maleńczuk), muzyka i wykonanie Maciej Maleńczyk z zespołem Homo Twist, z albumu „Moniti Revan”, 1997]
1400.
[Studnia - co za misterium!...]
wersja oryginalna: What mystery pervades a well!
przekład Kazimiera Iłłakowiczówna
Studnia - co za misterium!
Tak daleko ta woda stoi,
jak gdyby sąsiad z innego świata
chciał rezydować tutaj w słoju.
Trawa nie zdaje się zalękniona,
aż dziw mi, że tak blisko mieszka
i tak odważnie obok kogoś,
na kogo ja spoglądam z dreszczem.
A może jakoś są spokrewnieni...
Sitowie przecie rośnie na plaży,
choć bez podglebia, i także strachu
nigdy po sobie nie pokaże.
Ale przyroda - to sama obcość,
ci zaś, co klną się jej imieniem,
nawet nie byli u jej domostwa
pełnego duchów, widm i cieni.
Choć żal mi tych, co jej nie znają,
żal jeszcze bardziej takich, którzy
znając dobrze - tym dalsi od niej
im bliżej są i znają dłużej.
1540.
* * * Niepostrzeżenie jak żal
wersja oryginalna: As imperceptibly as Grief
przekład Stanisław Barańczak
* * *
Niepostrzeżenie jak Żal
Lato się ulotniło -
Zbyt nieuchwytnie, by można
Odczuć to jako Złośliwość -
Destylat Ciszy gęstniał
Jak Zmrok rozpuszczony w powietrzu
Lub Natura, w odosobnieniu
Sama z sobą spędzająca wieczór -
Zmierzch pojawił się wcześniej -
Obco jaśniał Poranek -
Łaska uprzejma, lecz męcząca
Jak Gość tuż przed pożegnaniem -
I tak, choć nie obdarzone
Skrzydłami ani Stępką,
Lato leciutkim lotem
Odpłynęło wprost w Piękno.
1540.
Lato minęło jak żal
wersja oryginalna: As imperceptibly as Grief
przekład Kazimiera Iłłakowiczówna
* * *
Lato minęło jak żal
nieznacznie, prosto,
tak że nie wyglądało to
wcale na podstęp.
Cisza przesiana przez zmrok
dawno kiedyś zaczęty.
Przyroda sam na sam z sobą
spędzająca przedwieczór święty.
Wcześniej zapadał zmierzch...
Ranek - jak obcy ktoś -
pełen grzecznego wdzięku wnet
odchodził, niechętny gość.
I tak, bez żadnych skrzydeł,
ni chwiania łodzi miękkich,
lato leciutko uleciało
ulatniając się w - Piękno.
1695.
Jest samotność przestrzeni...
wersja oryginalna: There is a solitude of space
przekład Artur Międzyrzecki
Jest samotność przestrzeni,
Samotność oceanu,
Samotność śmierci - lecz wszystkie
Igraszką są w porównaniu
Z tym innym odosobnieniem,
Polarnym tchnieniem głuszy:
Skończoną nieskończonością
Zamkniętej w sobie duszy.
1725.
By stworzyć prerię
wersja oryginalna: To make a prairie it takes a clover and one bee
przekład Artur Międzyrzecki
By stworzyć prerię, starczy jeden zgoła
Kwiat koniczyny,
Marzenie
I pszczoła.
Jeśli pszczół nie ma ani na lekarstwo,
Same rojenia wystarczą.
1725.
By zrobić łąkę
wersja oryginalna: To make a prairie it takes a clover and one bee
przekład Artur Międzyrzecki
By zrobić łąkę, starczy kwiat koniczyny
I jedna pszczoła -
Jeden kwiat koniczyny i pszczoła,
I marzenie, co je przywoła.
Wystarczy byś marzenie snuł,
Jeśli jest mało pszczół.
1765.
[Miłość jest wszystkim, co istnieje...]
wersja oryginalna: That Love is all there is
przełożył Stanisław Barańczak
Miłość jest wszystkim, co istnieje —
To wszystko, co o niej wiemy;
Wystarczy — ciężar wozu musi
Stosowny być do kolein.
* * *
wersja oryginalna:
przekład
Gotowam brnąć przez bólu
niejedną toń
- to zwykła rzecz -
gdy najlżejszy radości wiew
zbija mnie z nóg
i chwieje się jak pijana.
Niech nie szydzi kamień pod nogą,
napój był nowy,
nic więcej!
Siła to tylko ból
idący posłusznie w dół
z ciężarem szal.
Olbrzymy od ukojenia
jak ludzie tracą moc.
A dać im Himalaje
- udźwigną!
* * *
wersja oryginalna:
przekład
Melodie Wilgi albo mogą
Słyszane być przez byle kogo -
Albo tylko przez Boga.
Dla Ptaka to niewiele znaczy,
Czy pustka w krąg, czy tłum słuchaczy -
Nie zaśpiewa inaczej.
To raczej rzecz samego Ucha,
Które to tak, to owak słucha -
Dźwięcznie lub Głucho.
To, czy Znak w śpiewie się rozlega,
Czy też nie słychać w nim niczego -
Na nas polega.
''Las mieści w sobie każdą z Gam" -
Sceptyk wykaże - sobie - nam -
Nie las! Ty sam!
* * *
wersja oryginalna:
tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna
Duszo, znów rzucać kości chcesz?
Przez taką hazardową grę
setki ludzi wszystko straciły,
lecz z dziesiątek zyskał wszystko.
Zaczęty anielski balotaż. Bez tchu
czeka zwlekając na twój rzut.
Złe duchy w gorączkowej loterii
ciągną losy o moją duszę.
* * *
przełożył Stanisław Barańczak
Przez śmierć słyszałam Brzęk Muchy -
Pokój dokoła zamilkł -
Tak burza cichnie na moment
Pomiędzy dwoma Zrywami -
Oczom obecnych - Łez zbrakło -
Oddechy - zbierały wszystkie
Siły -na Najście ostatnie -
Gdy Król ma zjawić się w Izbie -
Rozdałam już Testamentem
Pamiątki po sobie - tę całą
Porcję Mnie - którą mogłam Zapisać -
I wtedy - Mucha się wdała
Niebieskim, niepewnym Brzękiem
Pomiędzy mnie a światło -
Potem Okna zgasły - a potem
Już nic nie widziałam - patrząc -
Sława to pszczoła (1898)
przełożyła Ludmiła Marjańska
Sława to pszczoła.
Ma swoją piosenkę -
Ma żądło cienkie -
Ach, ma - także - skrzydło.
Genealogia miodu...
przeł. Stanisław Barańczak
Genealogia Miodu
Pszczół wcale nie obchodzi -
Ani Ekstaz rodowód
Motylkom nie przeszkodzi
W mieniących się podróżach na
Szczyt niewidzialnych rzeczy -
Swobodny lot do Tripoli
Jest dla nich istotniejszy
Chirurdzy muszą być ostrożni
przełożył Stanisław Barańczak
„Wiersze wybrane”, 2000
Chirurdzy muszą być ostrożni,
Gdy biorą w dłoń pieczołowicie
Skalpel - pod jego cienkim ostrzem
Rusza się Winowajca - Życie!
Ta rzecz upadła - w mej Opinii
przełożył Stanisław Barańczak
„Wiersze wybrane”, 2000
Ta rzecz upadła - w mej Opinii -
Tak nisko - że usłyszałam -
Jak na kamiennym dnie Duszy
Z brzękiem się roztrzaskała -
Choć Los ją strącił - winię raczej
Siebie - że niepotrzebnie
Stawiałam Platery tanie
Na półce z prawdziwym Srebrem -
Ostatnia Noc Jej Życia
przełożył Stanisław Barańczak
Ostatnia Noc Jej Życia
Była Zwyczajną Nocą -
Tylko przez Jej Umieranie
Odmiennie Świat jawił się Oczom -
Przeoczane dotąd drobnostki
W tym wielkim świetle żywo
Rysowały się w Myślach -
Jak odbite Kursywą.
Krążąc między ostatnim
Jej Pokojem a tymi,
Gdzieśmy tkwili my, pewni,
Że poranek ujrzymy,
Czuliśmy Wstyd, że istnieć
Tylko nam będzie wolno,
A Wstyd rodził w nas Zazdrość
Bezgraniczną wprost - o Nią -
Czekaliśmy - konała -
Stłoczone w klitce nocy
Dusze wolały ciszę
Od słów - wreszcie ktoś wkroczył
Z relacją - coś mówiła -
Dźwięk nie chciał już wyjść z gardła -
Jak w Trzcinie, zginawej ku Wodzie,
Opór słabł w niej - ustał - umarła -
Nam - pozostało poprawić Poduszkę -
I przygładzić Kosmyków parę -
I skorzystać z okrutnie Wolnego
Czasu - by uładzić w sobie Wiarę -
* * *
tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna
Widziałam, jak oczy gasnące
krążyły po pokoju
i - jakby szukając czegoś -
gubiły jasność swoją.
Mgła się na nich coraz gęściej snuła,
aż powieki - na zawsze spokojne -
nie wiadomo od jakiego szczęścia
odgrodziły wzrok wieczną zasłoną.