Szanowni Państwo!
Pragniemy wyrazić ogromny niepokój w związku z pojawiającymi się w ostatnim czasie doniesieniami o zamiarach Ministra Zdrowia wprowadzania dodatkowego objęcia kobiet pracujących przymusowym badaniem cytologicznym i mammograficznym. Obowiązek ten ma być wpisany do rozporządzenia określającego wykaz obowiązkowych i okresowych badań pracowniczych.
Zgodnie z zapowiedziami Minister Zdrowia - Ewy Kopacz, kobiety zatrudniające się w nowym miejscu pracy lub już pracujące będą miały obowiązek wykonywania co dwa lata badań cytologicznych i mammograficznych. Bez ich wykonania lekarz nie wyda zaświadczenia dopuszczającego do pracy na określonym stanowisku.
Wprowadzenie przymusowych badań naruszających sferę intymną dla ogromnej części populacji pod groźbą utraty pracy, a więc i środków do życia, oznaczałoby naruszenie podstawowych zasad demokratycznego państwa prawnego, złamanie przepisów konstytucyjnych oraz podstawowych praw człowieka.
Z protestami w tej sprawie, jak dotąd bezskutecznie, występowały organizacje kobiece. Swoje oburzenie wyrażają również obywatele - kobiety i mężczyźni, można jednak odnieść wrażenie, że ich głosy są celowo tłumione. Nie ma w Polsce prawdziwej debaty publicznej na ten temat, a media publiczne zdają się nie dostrzegać ewidentnego łamania praw Konstytucji i praw człowieka, jakie wiązałoby się z wprowadzeniem tego przepisu.
A skutki wprowadzenia takiego przepisu są niezwykle niepokojące, jeśli chodzi o zaufanie obywateli do władzy. Wiele kobiet (vide wpisy na forach internetowych pod artykułami, które tego dotyczą) jest w stanie prędzej porzucić pracę i wyjechać z Polski niż być traktowane jak osoby ubezwłasnowolnione. Dla wielu polskich kobiet udowadnianie zdolności do pracy poprzez poddawanie się przymusowym badaniom ginekologicznym jest nie do zaakceptowania i dowodzi problemu ogromnej dyskryminacji i upokorzenia.
Należy na wstępie zaznaczyć, iż nie pragniemy występować przeciw znaczeniu profilaktyki i zdajemy sobie sprawę z wagi problemu wzrastającej zachorowalności na nowotwory, jednakże naszym zdaniem rozwiązanie zaproponowane przez Ministra Zdrowia jest nie do przyjęcia w państwie demokratycznym jakim, zgodnie z Ustawą Zasadniczą, jest Polska. Jest tak z wielu względów:
Przymus (a zwłaszcza przymus wkraczający w życie intymne) to najgorsza i najbardziej obrzydliwa metoda funkcjonowania państwa totalitarnego. Przymusowe badania medyczne były powszechną praktyką np. w Niemczech hitlerowskich i w obozach koncentracyjnych, a przymus badań ginekologicznych pod groźbą utraty pracy i pozostania bez środków do życia jest przykładem metody działania państwa totalitarnego a nie demokratycznego.
Zamierzenia Minister Zdrowia po raz kolejny dowodzą traktowania kobiet, jako osób ubezwłasnowolnionych, nierozumnych i niezdolnych do samodzielnego podejmowania decyzji, których życie prywatne należy objąć szeregiem zakazów i nakazów.
Prawo do zatrudnienia nie powinno być w żadnym wypadku uzależnione od poddania się badaniom mającym na celu zdiagnozowanie ewentualnego nowotworu, zwłaszcza badaniom ingerującym w sferę intymną człowieka. Podstawowym czynnikiem decydującym o zatrudnieniu powinny być takie czynniki jak: kompetencje, umiejętności i doświadczenie człowieka, a nie fakt poddania się lub nie, badaniom cytologicznym i mammograficznym. Wprowadzenie takiego obowiązku oznaczałoby ni mniej ni więcej, jak tylko to, że kobieta aby zostać uznaną za pełnoprawnego i wartościowego pracownika, niezależnie od jej kompetencji, będzie musiała się poddać upokarzającemu przymusowemu badaniu jej okolic intymnych, którego wykonanie ma być czynnikiem decydującym o dopuszczeniu jej do pracy.
Tylko właściwa opieka medyczna, poradnictwo i edukacja prozdrowotna prowadzą do świadomej i dobrowolnej profilaktyki. Przymus stanowi przejaw uprzedmiotowienia i ubezwłasnowolnienia kobiet, a przede wszystkim świadczy o braku szacunku do kobiet i ich zdolności do podejmowania odpowiedzialnych decyzji w sprawie własnego zdrowia.
Nie ma uzasadnienia wprowadzania tych badań do badań pracowniczych, które z założenia mają na celu ocenę stanu zdrowia pracowników w związku z warunkami środowiska pracy poprzez stwierdzenie braku lub istnienia przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku, na którym występują czynniki szkodliwe dla zdrowia lub uciążliwe. Art. 229 § 4 Kodeksu Pracy (Dz.U. 1974 Nr 24 poz. 141 z późn. zm.), stanowi, że „Pracodawca nie może dopuścić do pracy pracownika bez aktualnego orzeczenia lekarskiego stwierdzającego brak przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku.”).
Nałożenie na pracowników obowiązku poddania się badaniom mammograficznym i cytologicznym w ramach badań wstępnych i okresowych oznaczać będzie, że przeprowadzenie ww. badań stanie się niezbędne do wykazania braku przeciwwskazań do wykonywania pracy na danym stanowisku. Wynika z tego, że dla Minister Zdrowia wykazanie braku przeciwwskazań do wykonywania pracy na określonym stanowisku ma być równoznaczne z koniecznością przeprowadzenia badań ginekologicznych. Taki tok rozumowania w kontekście wykonywania np. pracy umysłowej budzi poważne zastrzeżenia.
Wydaje się oczywistym, że nie ma uzasadnienia wprowadzania obowiązku zdiagnozowania istnienia ewentualnego nowotworu przy okazji badań pracowniczych, które z założenia mają na celu sprawdzenie stanu zdrowia pracownika pod kątem wykonywanej pracy.
Nowotwór nie jest też chorobą zakaźną, mogącą zagrozić innym pracownikom w środowisku ich pracy.
Zmuszanie kobiet do zdiagnozowania ew. nowotworu jest o tyle skandaliczny, jeśli weźmie się pod uwagę opłakany stan publicznej służby zdrowia. Chorych i tak nie ma za co leczyć, a pacjenci chorzy na nowotwory nie mają zapewnionego należytego leczenia i opieki lekarskiej - umierają nie doczekawszy się na leczenie. Pomysł jest tym bardziej wątpliwy w obliczu ostatnich doniesień o wadliwym sprzęcie mammograficznym. Wysoka umieralność na nowotwory w Polsce wynika nie tylko z kiepskiej profilaktyki, ale w znacznie większej mierze z brakiem możliwości należytego leczenia. Jeśli zatem więcej kobiet będzie zdiagnozowanych, nie oznacza to wcale, że zostanie im zapewniony odpowiedni poziom i jakość leczenia. W naszej opinii obecny Rząd powinien skupiać się na zwiększaniu dostępności obywateli do opieki zdrowotnej i poprawieniu jakości usług w tym zakresie, a nie wprowadzaniu obligatoryjnych badań lekarskich, które ze względu na swój zakres będą naruszały zasady demokratycznego państwa prawnego.
Mamy uzasadnione obawy myśląc, że Ministerstwo Zdrowia, w imię fałszywej troski, forsuje za wszelką cenę, wprowadzenie tych przepisów z uwagi na interesy środowiska medycznego, a decyzje przymusowego stosowania zabiegów medycznych wynikają - być może - z nacisków firm i ludzi, którzy te badania firmują i na nich zarabiają.
Dodatkowe obowiązkowe badania na całej populacji kobiet pracujących wiązały się będą z dodatkowym zastrzykiem gotówki do prywatnych klinik i ZOZ-ów, z którymi pracodawcy mają podpisane umowy. Pomysł jest tym bardziej wątpliwy w obliczu ostatnich doniesień o wadliwym sprzęcie mammograficznym. Ministerstwo Zdrowia chce zatem zmuszać do badań kobiety przy wykorzystaniu wadliwego sprzętu i przez ginekologów, których kultura osobista niejednokrotnie pozostawia wiele do życzenia. Dzięki temu sprzęt będzie znów wykorzystywany, a ginekolodzy, nawet ci najgorsi, będą mieli „pełne ręce roboty i również pełne kieszenie”, bez względu na jakość świadczonych przez nich usług. Taki pomysł jest tylko kolejnym dowodem obłudy i hipokryzji niektórych partii kosztem obywateli, których próbuje się traktować jak bezrozumne stado bydła. Jest to kolejny dowód dyskryminacji polskich kobiet oraz kolejna próba kontroli nad życiem prywatnym i intymnym obywateli, a raczej obywatelek.
Czy Państwo do tego stopnia traktuje swoje obywatelki jak bezrozumne zwierzęta, że odmawia im prawa do decydowania o kwestiach związanych z ich własnym zdrowiem? Czy życie Polek ma być objęte systemem zakazów i nakazów nawet w kwestiach tak intymnych jak badania ginekologiczne? Czy Minister Zdrowia nie może posilić się na zastosowanie innych form wpływających na wzrost ilości przeprowadzanych badań, jak np. obniżenie składki zdrowotnej czy może po prostu większą dbałość o dobre warunki w przychodniach publicznych i o kulturę osobistą lekarzy? Czy przymus jest jedyną formą zwiększenia profilaktyki nowotworów, jaką Minister Kopacz jest w stanie sobie wyobrazić? I dlaczego ten przymus ma dotyczyć tylko kobiet?
Uczynienie z profilaktyki raka szyjki macicy (która ma przecież objąć pracownice w wieku 25-59 lat) priorytetu Rządu jest tym bardziej zastanawiające, że nowotwór szyjki macicy nie jest przyczyną ani największej umieralności, ani zachorowalności kobiet zarówno jeśli chodzi o ogólne przyczyny zgonu, jak i nawet nie jest najczęściej występującym nowotworem. Co więcej, notuje się statystycznie większą umieralność mężczyzn; więcej mężczyzn niż kobiet umiera również na nowotwory złośliwe - tym bardziej dziwi więc objęcie dodatkowymi badaniami akurat kobiet.
Najczęstszą przyczyną zgonów są choroby serca i choroby płuc, a do ich diagnozowania i leczenia Ministerstwo Zdrowia nie przywiązuje takiej wagi - jest raczej ogarnięte manią zwalczania za wszelką cenę raka szyjki macicy. Co sprawia, że akurat kobiety, a w szczególności ich narządy płciowe i piersi, objęte zostały tak szczególna troską Ministerstwa Zdrowia?
Ewidentna nagonka Ministerstwa Zdrowia i środowiska lekarskiego na kobiety wydaje się być czymś niezrozumiałym i sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem. Objęcie obowiązkiem badań intymnych części ciała kobiet jest wyrazem poważnej dyskryminacji tej grupy społecznej w naszym kraju. Każdy człowiek powinien samodzielnie decydować o diagnozowaniu ewentualnych stanów nowotworowych, nie ma racjonalnego uzasadnienia, dlaczego kobiety miałyby zostać pozbawione tego prawa.
Czyżby profilaktyka raka szyjki macicy były kwestią do tego stopnia priorytetową dla Rządu , że uzasadniającą złamanie podstawowych praw konstytucyjnych, pogwałcenie praw człowieka i nieprzestrzeganie umów międzynarodowych dotyczących praw człowieka?
Ponadto, wg powszechnie dostępnej wiedzy medycznej, najskuteczniejszym znanym sposobem profilaktyki raka szyjki macicy są szczepionki przeciwko wirusowi HPV. Stwierdzono, że zapobiegają one nie tylko rakowi szyjki macicy, ale i innym rodzajom nowotworów. Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że zakażenia HPV odpowiadają za niemal 100 proc. nowotworów szyjki macicy, ale też za 85-90 proc. nowotworów odbytnicy, 40 proc. nowotworów prącia, 40 proc. nowotworów sromu i pochwy, za 12 proc. nowotworów krtani i gardła oraz ok. 3 proc. nowotworów jamy ustnej. Dotychczasowe testy wykazały, że szczepienie przeciw HPV niemal w 100 proc. zapobiega rozwojowi zmian przedrakowych oraz rakowi szyjki macicy. Ze względu na tę wysoką skuteczność, już teraz 26 krajów na świecie zdecydowało się finansować szczepienia przeciw rakowi szyjki u młodych dziewcząt, w niektórych z nich szczepieniami objęci są również i chłopcy. Niestety, mimo apeli środowisk feministycznych i lekarskich MZ nic zgodziło się jednak nawet na częściową refundację szczepionek. Należy również zwrócić uwagę na to, że o ile badanie cytologiczne jest w stanie wykryć komórki rakowe, to szczepionka przeciwko HPV zapobiega ich powstawaniu, jest zatem znacznie skuteczniejszym sposobem profilaktyki.
Należy mieć również na względzie, że pojmowanie znaczenia zabiegów medycznych, które są bezpieczne bądź niebezpieczne dla zdrowia zmienia się na przestrzeni lat wraz z postępem wiedzy medycznej. Istnieje zatem poważne ryzyko, że nawet jeśli w opinii urzędników MZ mammografia i cytologia są jak najbardziej wskazane i bezpieczne dla wszystkich kobiet, może się za kilka bądź kilkanaście lat okazać, że powodują one więcej szkody niż pożytku.
Nie od dziś zresztą mówi się np. o szkodliwym wpływie promieniowania rentgenowskiego (stosowanego m.in właśnie w mammografach) i o wpływie tego promieniowania na powstanie raka bądź przyspieszenie jego rozwoju. Środowisko medyczne jest zatem podzielone jeśli chodzi o opinie nt. wpływu różnych zabiegów medycznych np. mammografii. Również i badanie cytologiczne wiąże się z ingerencją narzędzi medycznych w bardzo delikatną tkankę ludzką, i nieumiejętnie wykonane niesie za sobą ryzyko mechanicznego uszkodzenia nabłonka, które może prowadzić do stanów zapalnych, a w konsekwencji do poważniejszych chorób.
Nie jest tajemnicą, że pewne leki i metody leczenia są propagowane przez koncerny farmaceutyczne, które mają w tym interes i często zatajane są informacje o negatywnych skutkach ubocznych ich stosowania.
Wyższa zachorowalność na nowotwory w XX i XXI w. jest również wynikiem większej ingerencji medycznej w organizm ludzki. Oczywisty jest fakt, że żaden lek czy zabieg medyczny nie pozostaje bez negatywnego ubocznego wpływu na organizm. Nie chodzi o to, żeby zaprzestać wykonywania zabiegów medycznych, ale pacjenci powinni być świadomi tego, jakie ryzyko związane jest z wykonaniem danego zabiegu medycznego i zgoda na poddanie się danemu zabiegowi powinna zostać pozostawiona decyzji pacjenta (art. 32 Ustawy z dn. 05.12.1996 roku o Zawodzie Lekarza i Lekarza Dentysty).
Państwo nie powinno mieć prawa do zmuszania swoich obywateli do wykonywania określonych zabiegów medycznych i to w dodatku takich, co do stosowania których panuje brak zgody w środowiskach medycznych (przykład mammografii).
Zabronione jest stosowanie przymusowego leczenia alkoholików czy narkomanów, zabroniona jest przymusowa kastracja pedofilów, a Rząd polski chce wprowadzić przymusowe badanie ginekologiczne dla kobiet? Czy w związku z tym kobiety w oczach rządu są mniej wartościowe od alkoholików, narkomanów i pedofilów?
Najpoważniejszym argumentem jest jednak fakt, iż nałożenie na kobiety pracujące obowiązku poddawania się przymusowym badaniom cytologicznym i mammograficznym stanowiłoby naruszenie obowiązującego porządku prawnego.
Po pierwsze stanowiłoby to złamanie podstawowych praw człowieka i obywatela, zapisanych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 1997 Nr 78 poz. 483):
złamanie zasady przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka (Art.30 Konstytucji), która jest źródłem wszystkich innych praw. Wprowadzenie bowiem obowiązku przymusowego badania okolic intymnych oznaczać będzie upokorzenie kobiet w majestacie prawa i uzależnienie ich wartości oraz przydatności do pracy od odbycia przez nie badań ginekologicznych.
pogwałcenie zasady równości wszystkich wobec prawa, równego traktowania przez władze publiczne i zakazu dyskryminacji (Art. 32 Konstytucji), a także naruszenie Artykułu 33 Konstytucji stanowiącego o równych prawach kobiety i mężczyzny, a w szczególności równego prawa do zatrudnienia (Art. 33 ust 1 i 2 Konstytucji). Wprowadzenie obowiązkowych okresowych badań ginekologicznych dla pracujących kobiet oznaczać będzie nierównomierne traktowanie pracowników ze względu na płeć. Dyskryminowaną grupą będą kobiety pracujące lub ubiegające się o pracę, które będą zobligowane przepisami prawa do przeprowadzenia większej ilości badań niż mężczyźni. W przeciwieństwie do kobiet, mężczyźni nie będą musieli odbywać analogicznych badań okolic intymnych (jak np. badania pod kątem nowotworu prostaty czy jądra, który późno rozpoznany również nie rokuje wyleczenia, a zachorowalność na tego typu chorobę jest dość duża). Istnieje również uzasadniona obawa, że pracodawcy będą dyskryminować kobiety pod kątem prawa do zatrudnienia. Zatrudnienie kobiet będzie się wiązało z koniecznością poniesienia przez pracodawcę większych kosztów zatrudnienia niż w przypadku zatrudnienia mężczyzn. Propozycja wprowadzenia przez Ministra Zdrowia badań ginekologicznych jest również dyskryminująca ze względu na fakt, iż nie obejmuje ona wszystkich kobiet, np. kobiet prowadzących własną działalność gospodarczą, które także są narażone na zarażenie się wirusem hpv.
Do tego zawsze istnieje obawa różnego rodzaju nadużyć ze strony pracodawcy, np. ujawnienie wyników badań dla pracodawcy przez lekarza, z którym zawarł umowę.
wprowadzenie obowiązkowych badań cytologicznych i mammograficznych dla kobiet pracujących lub zamierzających podjąć pracę będzie sprzeczne z Art. 41 Konstytucji, w myśl którego „Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą”. Uzależnienie bowiem możliwości uzyskania pracy od konieczności poddania się badaniom ginekologicznym będzie niewątpliwie naruszeniem nietykalności osobistej i wolności osobistej. Jakakolwiek ingerencja w narządy intymne bez zgody człowieka, nawet w celach medycznych, oznacza gwałt.
wprowadzenie obowiązkowych badań cytologicznych i mammograficznych dla pracownic oznaczać będzie naruszenie Art.47 Konstytucji, zgodnie z którym, „każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego (…) oraz do decydowania o swoim życiu osobistym”. Wprowadzenie przymusowego badania ginekologicznego dla pracowników będzie ingerencją w ich życie intymne oraz odebraniem im prawa do decydowania o swoim życiu osobistym i prawa do ochrony prywatności. Życie seksualne każdego człowieka jest sprawą prywatną, osobistą i intymną, podobnie jak narządy płciowe uznawane są za intymne części ciała ludzkiego. Czy życie intymne kobiet ma przestać być ich prywatną sprawą i stać się elementem poddanym pod kontrolę aparatu państwowego? Decyzja o badaniach ginekologicznych oraz częstotliwości i miejscu ich przeprowadzenia powinna być decyzją indywidualną kobiety, tak jak decyzja o badaniach pod kątem raka prostaty, jądra i jelita grubego jest pozostawiona mężczyznom. Kobieta ma zatem prawo nie wykonywać cytologii, licząc się z tego ewentualnymi konsekwencjami i mimo tego pracować, tak samo jak i każdy ma prawo palić papierosy licząc się z tego ewentualnymi konsekwencjami i również ma prawo do pracy.
Wprowadzenie obowiązkowych badań cytologicznych i mammograficznych dla pracowników i osób podejmujących pracę będzie również naruszeniem art. 53 ust. 1 Konstytucji stanowiącego o „wolności sumienia i religii”. Ingerencja w strefy intymne człowieka budzi bowiem niewątpliwie wątpliwości moralne. Decyzja o poddaniu się określonym zabiegom medycznym powinna być decyzją indywidualną, zwłaszcza jeśli chodzi o zabiegi medyczne naruszające intymność czy sprzeczne z przekonaniami, sumieniem lub wyznawaną religią. W polskim systemie prawnym istnieje nawet możliwość odmowy transfuzji krwi ze względów religijnych - która nie jest przecież badaniem profilaktycznym, ale zabiegiem ratującym życie. Dlaczego zatem nie ma być możliwości odmowy poddaniu się badaniu ginekologicznemu mającemu na celu zdiagnozowanie ewentualnego nowotworu?
Art. 68 ust. 1 Konstytucji wskazuje, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia, co należy rozumieć, że każdy obywatel ma prawo sam podjąć decyzję dotyczącą swego stanu zdrowia, a co za tym idzie ma prawo odmówić poddania się badaniom czy hospitalizacji. Powyższy przepis w sposób ewidentny nie nakłada na obywatela obowiązku do ochrony swego zdrowia (wyjątek stanowią choroby zakaźne, ale nowotwory do nich się nie zaliczają).
Pragniemy również zwrócić uwagę, że wprowadzenie obowiązkowych badań cytologicznych
i mammograficznych dla kobiet pracujących oraz podejmujących pracę pod groźbą utraty pracy lub jej nieotrzymania będzie się wiązać ze złamaniem wielu podstawowych zasad prawa pracy, takich jak:
„Pracownicy mają równe prawa z tytułu jednakowego wypełniania takich samych obowiązków; dotyczy to w szczególności równego traktowania mężczyzn i kobiet
w zatrudnieniu” (Art.112 Kodeksu Pracy (Dz.U. 1974 Nr 24 poz. 141 z późn. zm.),
„Jakakolwiek dyskryminacja w zatrudnieniu, bezpośrednia lub pośrednia,
w szczególności ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, a także ze względu na zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony albo w pełnym lub w niepełnym wymiarze czasu pracy - jest niedopuszczalna”. (Art.113 Kodeksu Pracy),
„Pracownicy powinni być równo traktowani w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkolenia w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych, w szczególności bez względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, a także bez względu
na zatrudnienie na czas określony lub nie określony albo w pełnym lub w niepełnym wymiarze czasu pracy” (Art. 183a § 1 Kodeksu Pracy),
„Równe traktowanie w zatrudnieniu oznacza niedyskryminowanie w jakikolwiek sposób, bezpośrednio lub pośrednio, z przyczyn określonych w § 1” (Art. 183a § 2 Kodeksu Pracy),
„Dyskryminowanie bezpośrednie istnieje wtedy, gdy pracownik z jednej lub z kilku przyczyn określonych w § 1 był, jest lub mógłby być traktowany w porównywalnej sytuacji mniej korzystnie niż inni pracownicy” (Art. 183a § 3 Kodeksu Pracy),
„Dyskryminowanie pośrednie istnieje wtedy, gdy na skutek pozornie neutralnego postanowienia, zastosowanego kryterium lub podjętego działania występują lub mogłyby wystąpić niekorzystne dysproporcje albo szczególnie niekorzystna sytuacja w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkolenia w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych wobec wszystkich lub znacznej liczby pracowników należących do grupy wyróżnionej ze względu na jedną lub kilka przyczyn określonych w § 1, chyba że postanowienie, kryterium lub działanie jest obiektywnie uzasadnione ze względu na zgodny z prawem cel, który ma być osiągnięty,
a środki służące osiągnięciu tego celu są właściwe i konieczne” Art. 183a § 4 Kodeksu Pracy).
Biorąc powyższe pod uwagę, wprowadzenie do przywołanego wcześniej Rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej przepisów nakładających na pracowników i osoby podejmujące pracę obowiązku przeprowadzania badań mammograficznych i cytologicznych będzie sprzeczne z celami oraz podstawowymi zasadami ustawy Kodeks Pracy. Wynika z tego, że Minister Zdrowia dąży do wydania aktu prawnego, który będzie niezgodny z celami i delegacją do wydania rozporządzenia zawartymi w akcie wyższego rzędu.
Należy jeszcze nadmienić, iż zgodnie z art. 32 Ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o Zawodzie Lekarza i Lekarza Dentysty (Dz.U. z 2008r. nr 138, poz.857 ze zm.), lekarz może przeprowadzić badanie lub udzielić innych świadczeń zdrowotnych po wyrażeniu zgody przez pacjenta. Wyjątkiem od tej zasady są badania osób małoletnich lub niezdolnych do świadomego wyrażenia zgody. Czy oznacza to, że Ministerstwo Zdrowia traktuje pracujące kobiety jako osoby małoletnie lub niezdolne do świadomego wyrażenia zgody?
Mając powyższe na uwadze, wnosimy o podjęcie stosownych działań, które uniemożliwią doprowadzenie do sytuacji, w której zmiany w rozporządzeniu Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 30 maja 1996 r. w sprawie przeprowadzania badań lekarskich pracowników, zakresu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad pracownikami oraz orzeczeń lekarskich wydawanych do celów przewidzianych w Kodeksie pracy (Dz.U. Nr 69, poz.332) będą naruszały podstawowe zasady konstytucyjne oraz przepisy Kodeksu Pracy.
Mamy nadzieję, że prawa człowieka i obywatela oraz prawa konstytucyjne jeszcze w Polsce coś znaczą. Liczymy na Państwa wsparcie w ochronie polskich kobiet przed dyskryminacją oraz na to, że wyrazicie Państwo zdecydowany sprzeciw wobec wprowadzenia przymusowych badań cytologicznych i mammograficznych pod groźbą utraty pracy.
Ostatnie pomysły Ministerstwa Zdrowia są skandaliczne: rejestracje ciąż, badania za becikowe, łamanie praw kobiet rodzących, odmowa refundacji szczepionki przeciwko HPV, a ostatnio potraktowanie stosunku przerywanego jako metodę antykoncepcji i faktyczny brak refundacji antykoncepcji.
Pomysł wprowadzenia obowiązkowych badań ginekologicznych dla kobiet pracujących jest znacznie dalej posunięty i dotyczyć ma znacznie większej skali - bo większości kobiet pracujących i podejmujących zatrudnienie.
Czyżby polski rząd dążył do ubezwłasnowolnienia kobiet i do wprowadzenia przepisów naruszających Konstytucję RP i wiele innych przepisów prawa?
Wprowadzenie przymusu badań związanych ze sferą intymną człowieka doprowadziłoby do spadku wiarygodności Polski jako członka UE i potraktowania Polski jako kraju, w którym łamane są prawa człowieka. Na polskim rynku pracy mogłoby to doprowadzić do masowych odejść z pracy kobiet, dla których konieczność przeprowadzenia takiego rodzaju badania w celu oceny przydatności do pracy byłaby uwłaczająca.
Nikt nie sprzeciwia się znaczeniu profilaktyki, jednak apelujemy o podjęcie przez Ministerstwo Zdrowia takich działań, które umożliwią polskim obywatelom powszechny i bezpłatny dostęp do badań profilaktycznych bez naruszenia ich praw pacjenta i obywatela. Tylko bowiem właściwa opieka medyczna, poradnictwo i edukacja prozdrowotna prowadzą do świadomej i dobrowolnej profilaktyki.
Prosimy o podjęcie zdecydowanych kroków mających na celu zapobiegnięcie łamaniu zasad państwa demokratycznego oraz praw człowieka i obywatela, a także wyartykułowanie tłumionych przez media publiczne głosów sprzeciwu i oburzenia licznej grupy obywateli.