Prace Heraklesa - preludium
Gdy Herakles wstąpił na zamek swego kuzyna Eurysteusza, wszyscy ze strachu ustępowali z drogi mocarnemu olbrzymowi, włącznie ze strażą osobistą króla Myken. Gdy wszedł do jego sali tronowej, Eurysteusz sam także przestraszył się tego widoku - skoro bali się go nawet najwięksi siłacze mykeńscy, nie dziwić się, że przestraszył się jeden z najgorszych tchórzy w historii. Eurysteusz nie chciał się nawet wdawać w dyskusję z herosem i postanowił zadać mu pracę tak ciężką, aby była wręcz niewykonalna. Nie wiedział jednak, co może być tak ciężkie, więc odprawił herosa do komnaty gościnnej i długo myślał, aż zerknął na jeden ze znajdujących się z boku zwojów - meldunek na temat walk z potwornym Lwem Nemejskim, synem Tyfona i Echidny. Wysłał swojego posła, Kopreusa, aby ten obwieścił Heraklesowi jego pierwsze zadanie. Ku zdziwieniu Kopreusa, Herakles w ogóle nie wyraził lęku i od razu zabrał się do pracy.
Lew Nemejski miał tą cudowną właściwość, że jego ciało było odporne na wszelkie ciosy. Od wielu lat Lew biegał na wolności poprzez Argolidę i czyhał w przełęczach na nieszczęśliwych podróżników, albo też napadał na okoliczne pola i wybijał trzodę chowaną przez rolników. Sprawiał Argolidzie wiele kłopotów, ale nikt nie mógł sobie z nim poradzić - nawet najdzielniejsi mężowie padali od jego kłów, gdyż żaden miecz ni strzała się go nie imały. Tego dnia jednak odpoczywał po całonocnym polowaniu spokojnie w swojej jaskini.
Herakles dopytał okolicznych rolników skąd Lew Nemejski wychodzi na swoje łowy. Jeden z odważniejszych rolników poszedł z herosem i pokazał mu jaskinię, w której lew spał, po czym uciekł ile sił w nogach. Heros postanowił, że zaskoczy lwa. Jak to jednak Herakles, nie pomyślał wiele nad swoim planem. Wbiegł więc do jaskini i huknął na cały głos. Zamiast jednak efektu zaskoczenia, spowodował tylko rozjuszenie potwora. Lew skoczył więc prosto do gardła herosa, chcąc mu odgryźć głowę swoją metrową szczęką. Syn Zeusa myślał, że jest gotowy - wyciągnął swoją potężną maczugę i uderzył nią z całej siły w głowę potwora, jednak - zgodnie z legendą - cios ten nic mu nie zrobił, jedynie odrzucił go nieco do tyłu. Herakles zrobił kilka kroków w tył i spojrzał dzikiemu kotu w oczy. Gdy ten znowu na niego skoczył, Alkides odrzucił swoją maczugę i z gołymi rękoma wyszedł lwu na spotkanie...
Lew chciał skoczyć do szyi herosa, ale ten skutecznie go zatrzymał swoją ogromną siłą. Wyciągnął przed siebie ręce i schwycił mocno za szyję potwora, ściskając go coraz mocniej, tym samym go dusząc. Syn Tyfona na marne warczał i pluł, strosząc kły i próbując dobić się do herosa. Ten tak go mocno ścisnął swoimi dłońmi, że Lwu momentalnie zabrakło powietrza i padł on trupem. Herakles tym samym pokonał pierwszą ze swoich dwunastu prac. Ponieważ jednak skóra Lwa Nemejskiego była odporna na ciosy, heros postanowił, że szkoda by było, żeby ta skóra się zmarnowała, albo wpadła w niepowołane ręce. Obdarł więc martwego lwa ze skóry i owinął się w tą skórę, jak w trofeum. Tak odziany, przybył z powrotem do Myken.
Eurysteusz na ten widok przeraził się i uciekłby z sali tronowej, gdyby nie Kopreus, który go zatrzymał. Kuzyn, chcąc nie chcąc, musiał uznać Alkidesowi wykonanie pierwszego zadania i obiecał, że wkrótce wymyśli mu nowe, drugie, ale zażądał jednego: dowody wykonania następnych prac będą przedstawiane pod murami miasta, a Herakles nie będzie miał wstępu do samych Myken. Ponieważ heros miał siedzibę w Tirynsie, zgodził się, pod nosem komentując tchórzostwo swojego kuzyna.