Brzuch na lato? - opowieść o ludzkim szaleństwie cz. 1
by stefan on Feb. 4, 2011, under Piękne ciało, Praca nad ciałem, Trening brzucha
Wszechobecne szaleństwo
Kulturystyka stała się w ostatnim półwieczu bardzo popularnym sportem. Co ciekawe typowe media praktycznie zupełnie się nim nie zajmują. Może to jednak i dobrze? Wystarczy spojrzeć na wszystkie gazety kulturystyczne, na fora sportowe i na tysiące blogów na temat treningów na siłowni, by dojść do prostego wniosku. W żadnym innym sporcie nie znajdziecie tylu bzdurnych teorii. Nigdzie nie dokonywano takich ewolucji umysłowych, które w rezultacie prowadziłyby do tak dziwacznych wniosków. Wszystko zaś opatrzone etykietą „według najnowszych badań naukowych”. Absurd wniesiony na absurdzie buduje podwaliny pod wątpliwej jakości i uczciwości marketing. Każdy kto raz widział sztangę uważa się za eksperta. Sposób interpretacji badań naukowych wstrząsnąłby nawet średnio rozwiniętym intelektualnie przedszkolakiem.
Spotkałem się już z absurdalnymi zaleceniami dotyczącymi niemal każdej grupy mięśniowej. Zauważyłem też, że dla większości podwórkowych ekspertów pewne grupy mięśni po prostu nie istnieją. Ciągle trafiam na artykułach niedouczonych magistrów AWF-u promujących całkowicie nieanatomiczne wykonanie przysiadów i innych ćwiczeń. Jednak tego co wyczynia się z mięśniami brzucha nic nie jest w sranie przebić. Tu już szaleństwo osiągnęło apogeum, a głupota ruszyła do ostrego galopu. Surrealistyczna wyobraźnia wyskoczyła do przodu i nikt nie usiłuje jej zatrzymać.
Ćwiczenia na mięśnie brzucha promuje się nie tylko w gazetach i na stronach zajmujących się kulturystką. Do akcji włączyły się tzw. pisma kobiece. Pełno tam przepisów treningów na płaski brzuch. Do tego mamy reklamy setek ekspertów oferujących indywidualne prowadzenie w treningu na brzuch. Już tylko rzut oka na te propozycje przekonuje, że nie wiadomo z jakiej choinki urwali się ci eksperci. Płacenie za porady ułatwiające niszczenie sobie zdrowia nie wydaje mi się rozsądne.
Wreszcie chętni do wyrzucania pieniędzy w błoto mogą zaopatrzyć się w pasy wibrujące…
Każdy sam musi dokonać wyboru. Moda na ładną sylwetkę generuje sporo nadużyć, a nasze braki w wiedzy anatomicznej i dietetycznej mszczą się strasznie i ułatwiają życie owym ekspertom z bożej łaski. Najgorsze jest to, że nikt za bardzo nie chce słuchać głosu rozsądku. Moda i przyjęte stereotypy zagłuszają go dość skutecznie.
„Core” - sedno sprawy
Nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem tzw. mądrości wschodu. Jednak już tam u wszystkim zajmujących się poprawą kondycji ciała zauważymy duży nacisk kładziony na brzuch. Był uważany za źródło siły. To w nim generowano moc przy pomocy specjalnego oddychania i innych zaawansowanych technik. Słaby brzuch oznaczał słabego wojownika.
Trzeba również zrozumieć, że od kiedy człowiek przyjął pozycję wyprostowaną, cały gorset mięśniowy w tym miejscu musiał ulec znacznemu wzmocnieniu. Tu znalazł się punk ciężkości ciała, co ma niezmiernie ważną rolę we wszelkich ruchach jakie wykonujemy. Siła mięśni brzucha przekłada się wprost na siłę wszystkich grup mięśniowych łącznie z mięśniami posturalnymi pozwalającymi utrzymać nam równowagę i wyprostowaną postawę. Zwierzęta poruszające się na czterech kończynach nie muszą mieć tak mocnego brzucha!
Wszyscy współcześni trenerzy sportowi, pomijając bezrozumnych instruktorów na siłowniach dla kulturystów oraz speców od fitness, wiedzą dobrze, że brzuch wraz z prostownikami grzbietu tworzy rdzeń siły ciała. Używa się terminu „core”, który możemy tłumaczyć zarówno jako „rdzeń”, jaki i „sedno sprawy”. Otóż to!
Słaby rdzeń oznacza kiepskie wyniki w sporcie. W każdym sporcie. Trójboista, łyżwiarz figurowy czy koszykarz - nikt nie może pozwolić sobie na słaby brzuch. Gdybym miał pójść jeszcze dalej to ośmielę się nawet stwierdzić, że słaby brzuch pogorszy wyniki szachisty. To jednak na tyle złożony temat, iż w tym miejscu zrezygnuję z precyzyjniejszych wyjaśnień.
Fałszywe tropy
To co już na samym początku musimy sobie głęboko wbić do głowy, by nie ulec powszechnie lansowanej tendencji, to fakt, iż brzuch nie zawsze musi być wyrzeźbiony. Natomiast bezwzględnie trzeba zadbać o jego siłę. Większość promowanych planów treningowych dąży wyraźnie do jego osłabienia, a nie do wzmocnienia. W takich artykułach przeczytacie, że brzuch należy ćwiczyć aerobowo, czyli tlenowo. W praktyce oznacza to dziesiątki lub nawet setki powtórzeń w serii. Niemal każdy wie, że wyciskając sztangę sto razy siły nie zwiększy. Gdy dochodzi do rozważań na temat brzucha, nagle spada ciemność na oczy i rozum i jakiekolwiek zasady przestają obowiązywać.
Kolejny absurd wiąże się z częstotliwością. Nikt nie ćwiczy grzbietu lub klatki pięć razy na tydzień. Natomiast wszyscy z uporem maniaka próbują dowodzić, że brzuch regeneruje się niemal natychmiast i można go trenować codziennie lub nawet częściej.
Wszyscy wiedzą, że ćwicząc tricepsy przed klatką nie będziemy już w stanie wycisnąć dużych ciężarów na klatkę. Jednocześnie nie mają nic przeciwko przemęczaniu brzucha co automatycznie ogranicza siłę we wszystkich bardziej wartościowych ćwiczeniach.
Od czasu do czasu znajdzie się jeszcze ktoś, kto zauważy powyżej opisane absurdy. Niemal nikt jednak nie widzi związku pomiędzy promowanymi ćwiczeniami na brzuch, a nagminnymi w dzisiejszych czasach wadami postawy. Proponowane spięcia i brzuszki tylko te wady pogłębiają. Ich wykonywanie przy powszechnie występujących lordozach, kifozach i innych, tylko pogarsza sprawę.
Negatywne skutki typowego treningu na brzuch
Być może ktoś zauważy pewną niekonsekwencję w mojej wypowiedzi. Podkreślam bowiem, że brzuch powinien być silny, co jest nie tylko wymogiem dla uzyskania dobrych wyników sportowych, ale też zachowania zdrowia, a jednocześnie wypowiadam się krytycznie na temat wszelkich ćwiczeń na brzuch.
Faktycznie, dla własnego dobra należy zapomnieć o: 6 Weidera, ABS 1, ABS II, całej gamie spięć, brzuszków i wszelkich ćwiczeniach izolowanych na brzuch. Nie tędy droga. Ofiary takich treningów widać potem latem na plażach. Im zapewne wydaje się, że wyglądają bardzo dobrze. Przykurczona i wychudzona sylwetka z poskurczanym kaloryferkiem bynajmniej nie jest szczytem piękna ludzkiego ciała.
Co właściwie dzieje się podczas typowego treningu na brzuch? Po pierwsze i tak już skrzywiony kręgosłup w momencie, gdy żebra zbliżają się do miednicy znajduje się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Zwykle na skutek przesiadywania przed telewizorem i komputerem naturalne krzywizny kręgosłupa zostały poprzesuwane. Kręgi są ustawione źle. Przykurczone mięśnie brzucha teraz są skurczone jeszcze bardziej i napięcie gorsetu mięśniowego mającego utrzymywać kręgosłup spada.
Po drugie, nazbyt częste treningi zamiast wzmacniać przepalają i osłabiają tę grupę mięśniową. To zaś przekłada się na większą podatność kręgosłupa ma skrzywienia i kontuzje. Osłabiony brzuch sprawia, że większość ćwiczeń wykonujemy z mniejszym ciężarem. Wiadomo zaś, że dla stymulacji masy i siły potrzebny jest ciężar submaksymalny. Trening brzucha to dość częsta przyczyna stagnacji całego ciała.
Po trzecie, silnemu stresowi i przeciążeniu podlega splot słoneczny. To w tym miejscu schodzą się wszystkie ważniejsze nerwy. Już Gironda pięćdziesiąt lat temu podkreślał, że ćwiczenia na brzuch hamują wszelkie przyrosty właśnie z powodu przeciążenia tego punktu nerwowego.
Wreszcie po czwarte, długie serie raczej wywołują nadprodukcje kortyzolu, który nie tylko „pożera” białka mięśniowe, ale też blokuje receptory komórkowe wychwytujące testosteron. Mamy kolejną przyczynę zahamowania przyrostów HYPERLINK "http://www.vitalab.pl/przyrost-masy,165.html"
masy mięśniowej
HYPERLINK ""
?