ADAM ASNYK
(kryptonim: EL...y, pseudonim: Jan Stożek), poeta, dramaturg, publicysta.
Urodził się 11 września 1838 roku w Kaliszu. Studiował w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego w Marymoncie oraz w Akademii Medycznej w Warszawie i we Wrocławiu.
Brał udział w ruchu konspiracyjnym, powstańczym (członek radykalnego rządu wrześniowego w powstaniu styczniowym). Był więziony w warszawskiej Cytadeli. Po upadku powstania przebywał m.in. we Włoszech i Niemczech, gdzie 1866 uzyskał w Heidelbergu stopień doktora filozofii. Debiutował we lwowskim "Dzienniku Literackim" (1864). Podróżował do Włoch, Tunezji, Algierii oraz na Cejlon i do Indii. Był jednym z pierwszych członków Towarzystwa Tatrzańskiego. Od 1870 osiadł w Krakowie, w latach 1882-1894 współredagował "Nową Reformę".
Brał czynny w życiu społecznym i politycznym (radca miejski, poseł na sejm galicyjski, współorganizator Towarzystwa Szkoły Ludowej). Popularny poeta swej epoki, łączył tradycje romantyczne z pozytywistyczną problematyką filozoficzną i społeczną. Adam Asnyk umarł na gruźlicę 2 sierpnia 1897 roku w Krakowie. Został pochowany wśród zasłużonych na Skałce.
„MIĘDZY NAMI NIC NIE BYŁO”
Między nami nic nie było!
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych,
Nic nas z sobą nie łączyło
Prócz wiosennych marzeń zdradnych;
Prócz tych woni, barw i blasków
Unoszących się w przestrzeni,
Prócz szumiących śpiewem lasków
I tej świeżej łąk zieleni;
Prócz tych kaskad i potoków
Zraszających każdy parów,
Prócz girlandy tęcz, obłoków,
Prócz natury słodkich czarów;
Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów,
Z których serce zachwyt piło,
Prócz pierwiosnków i powojów
Między nami nic nie było!
„PIOSNKA PIJAKA”
|
|
Na trzeźwo nie mogę żyć!
Więc się upijam od rana
I zawsze z pełnego dzbana
Do nocy wciąż muszę pić;
Za każdym kielichem wina
Piękniejszym staje się świat,
I urok młodzieńczych lat
Wstępować w serce zaczyna.
Zaledwie wypróżnię dzban,
Piosenkę znajduję na dnie,
A ona dźwięczy tak ładnie
Wśród moich samotnych ścian!
Rozjaśnia duszę pogodą
I z serca zdejmuje pleśń,
Wesoła, swobodna pieśń
Fantazję wskrzesza mi młodą;
I słyszę kochanki głos,
Pierwsze miłosne zaklęcia,
I chwytam dzban mój w objęcia,
Padając na flaszek stos -
Zdjętemu błogim marzeniem
Zda się, że wracam znów
Do jasnych młodości snów
Ponad srebrzystym strumieniem!
Po kwiatach sączy się zdrój,
A wietrzyk roznosi wonie,
Pierś ogniem szlachetnym płonie,
Chcę wznowić rycerski bój,
W dobranym braci orszaku -
Ochoczo biegnę na szturm
I słyszę w odgłosie surm:
"Zwycięstwo przy białym ptaku!"
Pośpieszam, co zdąży koń,
I u nóg kochanki klęczę,
Ona z obłoków rwie tęczę
I moją ozdabia skroń;
W rodzinne przychodzę strony
I witam rzucony Dom,
I matki radosnym łzom
Powierzam zdobyte plony...
W pośrodku ojczystych pól...
Lecz tu się sen mój ucina;
Fantazji gdy braknie wina,
Powraca zgłuszony ból -
Każda odnawia się rana -
Na trzeźwo nie mogę żyć...
A więc pozwólcie mi pić
Z mojego pełnego dzbana.
„POSYŁAM KWIATY”
|
|
Posyłam kwiaty - niech powiedzą one
To, czego usta nie mówią stęsknione!
Co w serca mego zostanie skrytości
Wiecznym oddźwiękiem żalu i miłości.
Posyłam kwiaty - niech kielichy skłonią
I prószą srebrną rosą jak łezkami,
Może uleci z ich najczystszą wonią
Wyraz drżącymi szeptany ustami,
Może go one ze sobą uniosą
I rzucą razem z woniami i rosą.
Szczęśliwe kwiaty! Im wolno wyrazić
Wszystkie pragnienia i smutki, i trwogi
Ich wonne słowa nie mogą obrazić
Dziewicy, choć jej upadną pod nogi;
Wzgardą im usta nie odpłacą skromne,
Najwyżej rzekną: "słyszałam - zapomnę".
Szczęśliwe kwiaty! mogą patrzeć śmiele
I składać życzeń utajonych wiele,
I śnić o szczęściu jeden dzień słoneczny...
Zanim z tęsknoty uwiędną serdeczniej.