Idea państwa narodowego w jednoczącej się Europie Maciej G


Polska kochana ojczyzno,

Drogocenna perło,

Nie sprzedamy Cię Ży...

Za srebrniki euro

Maciej Gortat -

"Idea państwa narodowego w jednoczącej się Europie"

Pojęcie narodu podobnie jak setka innych definicji nie jest terminem jednoznacznym , wręcz przeciwnie może być interpretowane w bardzo różny sposób, co prowadzi częstokroć do nieporozumień i niedomówień. Autor przytoczy dwa najbardziej popularne i rozpowszechnione terminy oraz zajmie stanowisko przychylając się do jednego z nich, podług którego prowadzić będzie dalszy tok rozumowania.

W świadomości społecznej większości państw "demoliberalnej" Europy naród jest organizmem zrzeszającym "obywateli", czyli jednostki świadomie asymilujące się z daną grupą oraz pozwalające narzucić sobie pewne konieczne wzorce zachowań(tolerancja) jak również podporządkowujące się nakazom, prawom i obowiązkom wzmiankowanej wspólnoty. Naród występuje tu jako struktura polityczna, a najlepszym przykładem tego zjawiska może być Francja doby rewolucji. "Idea narodu politycznego zwyciężyła w Europie zachodniej, zwłaszcza we Francji, której społeczeństwo skupiło się bez względu na dzielące ją różnice etniczne, językowe wokół instytucji państwa, utożsamiając się z głoszonymi przezeń hasłami demokratyczno-wolnościowymi".Taka koncepcja narodu nie uwzględnia różnic etnicznych, kulturowych, rasowych między ludźmi. Wystarczy, że nowo pozyskana jednostka zgadza się na wzajemne współistnienie i kooperację z innymi, nie podobnymi do niej ludźmi(odmienne obyczaje, kolor skóry), akceptując jednak prawo jakim rządzi się ta wspólnota. Cechą charakterystyczną jest więc wola by żyć w ramach danego organizmu politycznego. „Ukształtowany w ten sposób naród był w stanie przyjąć i zintegrować miliony przybyszów ze wszystkich krajów , niezależnie od ich etnicznej przynależności i różnic językowych.

Druga definicja zwana kulturową, za naród uznaje grupę ludzi o wspólnym pochodzeniu, posługujących się tym samym językiem, odwołujących się do jednej historii i dorobku kulturowego, wytworzonego na przestrzeni dziejów. Miejsce wspólnoty obywatelskiej, zajmuje tutaj zwarta grupa etniczno-rasowa, świadoma swojej odrębności. Częścią tego organizmu zostaje się jednak, nie poprzez chęć uczestniczenia w jego strukturach, lecz poprzez urodzenie. Naród jawi się więc, jako wspólnota, do której jest się przeznaczonym, a nie dobrowolnie należącym. Niezbędnym warunkiem jest oczywiście, by elementy składowe tego tworu były świadome swojej przynależności i łączącej je więzi, a jednocześnie różnic jakie dzielą je od innych podobnych organizmów.

Taka teoria może budzić kontrowersje. Szczególnie wiele nieporozumień i demagogii narosło wokół aktywnej postawy wobec własnej grupy etnicznej, czyli nacjonalizmu. Nie jest to bynajmniej, jak próbują utrzymywać niektórzy, postawa charakteryzująca się ksenofobiczną nienawiścią do wszystkiego co obce, lecz zamiłowaniem do wszystkiego co różnorodne. Jest to próba zachowania odrębności kulturowej, rasowej w ramach równorzędnych jednostek-narodów, wzajemnie się tolerujących, a nie zwalczających. Nacjonalizm to odpowiedź na tendencje unifikacyjne i uniwersalistyczne, które próbują stworzyć jeden wielki, globalny świat z setkami tysięcy niczym się nie wyróżniających mrówek.

By uniknąć dalszych nieporozumień, konieczna do wyjaśnienia jest jeszcze jedna kwestia. Jaki jest stosunek narodu do państwa i jaka jest między nimi różnica? Odwołując się do teorii kulturalnej, z którą autor się utożsamia, państwo jest atrybutem narodu. Jest to struktura określona przepisami, międzynarodowymi traktatami, wydzielonym terytorium, itp., i jako taka, ma służyć narodowi, dla organizowania jego życia społecznego. Nie jest jednak niezbędnym (choć korzystnym) i koniecznym jego składnikiem. Naród może bowiem funkcjonować bez „swojego” państwa, czego najlepszym przykładem są Polacy wieku XIX, którzy pomimo utraty niepodległości i wobec braku istnienia struktur narodowi przyjaznych, zachowali własną tożsamość(kulturę, język).

By przejść do zagadnienia idei państwa narodowego w ramach „jednoczącej się Europy”, trzeba poświęcić miejsce historii procesu unifikacyjnego oraz jego współczesnej odmianie jaką jest Unia Europejska.

Tendencje do stworzenia wspólnoty obejmującej obszary europejskie zarysowały się już w starożytności. Dobrym tego przykładem jest Imperium Romanum, które dzięki rozszerzeniu swojego terytorium na obszary basenu morza śródziemnomorskiego stało się największym mocarstwem na starym kontynencie. Jego kultura, język i obyczaje przeszczepiane były do poszczególnych prowincji, dając początek zwartemu organizmowi. Oczywiście nie należy tu wyolbrzymiać pewnych wielkości, pełna unifikacja wobec tak wielkiej różnorodności ludów i kultur musiałaby trwać setki lat. Najazd barbarzyńców w V wieku położył jednak kres temu procesowi.

Kolejne próby „jednoczenia” Europy to okres karoliński i oparcie idei na religii chrześcijańskiej oraz współpracy z „kościołem”. To właśnie wokół wymienionego wyżej światopoglądu oparte będą później tendencje zjednoczeniowe. Doskonały przykład stanowią krucjaty, które poskreślały odrębność „pseudo-europejskiej” kultury. Oczywiście nie mówimy o całym kontynencie, w wielu miejscach (np. Litwa, Pomorze) zachowana naonczas była jeszcze przez lud Wiara Ojców i święte obyczaje przodków. To właśnie tutaj należy wyjaśnić dlaczego myśl zjednoczeniowa, tak współgra z religią chrześcijańską. Otóż wyżej wspomniana z założenia ma charakter kosmopolityczny, egalitarny (choć przecież początkowo skierowana była przeciwko „innym”), nie różnicuje i nie hierarchizuje ludzi, odwołuje się do koncepcji współistnienia, symbiozy wszystkich hominum (non?) sapientium .

Zostawmy jednak stare dzieje i skupmy się na współczesnej koncepcji zjednoczonej Europy w postaci Unii Europejskiej. Z założenia, nie jest to już idea opierająca się na wspólnym dziedzictwie religijnym, co warunkuje postawy moralne, lecz na współpracy gospodarczej. Oczywiście jest to tylko teoria. Wbrew temu co napisałem, często można spotkać się z opiniami ludzi, którzy uważają, że zjednoczenie jest dziejowo konieczne, bo to przecież ten sam krąg cywilizacyjny. „Współczesna wizja Europy to więź gospodarcza i polityczna znajdująca swój fundament w kulturze europejskiej, motywem zaś nowego zjednoczenia nie jest wspólnota zagrożeń lecz poczucie wspólnej tożsamości”.Nie oszukujmy się, stary kontynent zamieszkały jest przez narody które przez wieki toczyły ze sobą wojny. Jednoczy nas wspólne indoeuropejskie pochodzenie lecz dzieli bardzo wiele. Współcześni euro-entuzjaści dążą do opracowania koncepcji ,która wykluczy odrębność poszczególnych narodów, a przynajmniej bardzo ją ograniczy , na rzecz zunifikowanej całości. ”Zaspokojenie bowiem narodowych aspiracji jest nierozłącznie związane z postępem i rozwojem całości, do której naród należyNo cóż, trudno się z tym nie zgodzić, jak wspomniałem mamy to samo pochodzenie rasowe, zobowiązani jesteśmy jako Europejczycy do obrony naszej odrębności na zewnątrz, jednak nie w oparciu o Unię. Jeżeli my Polacy pragniemy „wejść do Europy”(co prawda już tam jesteśmy ,ale niektórzy zdają się tego nie dostrzegać), to chcąc, nie chcąc jesteśmy zmuszeni do zrezygnowania z pewnych (na razie) przywilejów niepodległego państwa (np. odrębna waluta!). ”Zjednoczona ponownie Europa, kształtuje się dzięki rezygnacji z idei suwerenności narodowej, a dokładniej, ze związanych z nią niektórych uprawnień

Jak z powyżej cytowanej wypowiedzi wynika, wspólnota stawiana jest tu jako wartość nadrzędna i nie dajmy się zwieść wypowiedziom ludzi, którzy utrzymują, że tożsamość narodowa nie jest zagrożona: ”Pojmowanie Ojczyzny w sposób nowoczesny oznacza traktowanie jej jako struktury otwartej. Tylko takie bowiem podejście umożliwia uczestnictwo w procesie zjednoczenia Europy-Ojczyzny wspólnych, historycznie ukształtowanych wartości, poszanowania praw człowieka, narodów, demokracji, sprawiedliwości społecznej ,szacunku dla naturalnego środowiska.”

„Otwartość”, ”Europa-Ojczyzna”, czy nie brzmi to zdradziecko wobec własnego narodu. Czy ta nowoczesność nie oznacza dla nas, zaakceptowania zniszczenia własnej kultury przez falę, powódź koncepcji światopoglądowej z zachodu, którą wszyscy się powszechnie zachwycają: liberalizm jako kult pieniądza, kultura masowa jako degradacja umysłowa, konsumpcjonizm jako wyraz bezproduktywnej wspakultury ,opartej na ilościowym pożeraniu kulturotworów i nie troszczeniu się o misję dziejową, posłannictwo człowieka.

Unia opiera się na integracji, a nie dezintegracji, więc jest zmuszona odrzucić suwerenne plany poszczególnych państw, a przynajmniej ich część. Jest wizją całości i przykłady krajów ,które wstąpiły do wspólnoty ,a jeszcze zachowały swe dziedzictwo o niczym nie świadczy, bowiem tkwią tam krótko. Nie jest wykluczone, że w dalekiej przyszłości wobec ujednolicenia kultury, być może języka czy obyczajów może dojść do całkowitej likwidacji państw narodowych. Przecież w epoce globalizacji ,gdy następuje totalne wymieszanie ras i kultur, Europa zamiast się bronić przed falą kolorowych imigrantów, otwiera granice między swoimi państwami(prawo swobodnego podróżowania po Wspólnocie), umożliwiając łatwiejszy przepływ nielegalnych przybyszów np. z Afryki. Zamiast zaostrzyć przepisy, poprzez deportacje nielegalnych imigrantów, którzy dążą do osiedlenia się na stałe w państwach Unii, ignoruje zagrożenie, zupełnie zapominając o prawach narodów i swoim do obrony własnej tożsamości.

W dzisiejszej Europie ścierają się dwie przeciwne tendencje: do unifikacji i centralizacji z jednej strony i regionalizacji z drugiej.Powyższy cytat dobitnie pokazuje, że nie ma pośredniej alternatywnej drogi. Albo opowiemy się za pełną integracją i co dalej zaakceptujemy globalne tendencje jakie wyraźnie zarysowują się we współczesnym świecie(bo nie oszukujmy się, że integracja na Europie się zatrzyma) albo zachowamy własną tożsamość w ramach państwa narodowego. I nie jest wcale tak, że :”Formuła taka oznacza izolację od innych ,zaś ojczyzna zatraca w niej swą duchową treść.”Przecież autor pracy wcale nie namawia, do odcięcia się od wpływów kulturowych z zewnątrz. One muszą być, ale jako narzędzie do rozwijania własnej polskiej kultury, a nie jako ostateczna, ukształtowana forma którą należy przyjąć. Zresztą granice nie oznaczają zamarcia kontaktów międzyludzkich. Przecież najprostszym przykładem może być architektura gotycka średniowiecza. Choć rozpowszechniona w całej Europie opierała się na podobnych założeniach technicznych, czy estetycznych to przecież w każdym z państw ulegała znacznej modyfikacji w oparciu o rodzime rozwiązania. Współcześnie nie mamy możliwości modyfikowania obcych wzorców, gdyż są one szeroko rozpowszechniane(narzucane) przez środki masowego przekazu, nie pozostawiając miejsca na alternatywę albo są one nieduże, ponieważ ideały braterstwa i wspólnoty niejednokrotnie są mało atrakcyjne .Relikty minionych epok nie są wstanie sprostać nowym potrzebom estetycznym i duchowym wielu jednostek(części jednak tak), które z braku wzorca rodzimego przyjmują postawy i ideały kreowane w tandetnych filmach amerykańskich, kiczowatych teledyskach ,śmiesznych (wbrew nazwie) Reality show'ach ,gdzie eksponuje się sztuczne reakcje emocjonalne ludzi nastawionych na zysk, stosujących różne konformistyczne zachowania(takie postawy jakich wymagają telewidzowie), zwiększające ich szanse na „wygraną” . Ponieważ ludzie bezkompromisowo przyjmują obce ideały(oczywiście nie dotyczy to wszystkich), umiera duch narodowy. Zachodnie wzorce dotyczą nie tylko postaw, lecz (o zgrozo!)nawet obyczajów zabawowych. Powoli usycha narodowa tradycja integracji międzyludzkiej w trakcie konsumpcji alkoholu. Kto już dzisiaj z nowego pokolenia, bawi się jak nasi ojcowie. Gdzie się podziały rozmowy i śpiewy, bratanie przy stole zastawionym kaszanką, smalcem, salcesonem, kiełbasą ,kiszonymi ogórkami, i gorzałką. Przecież takie współbiesiadowanie jest magicznym rytuałem. Teraz powoli coraz więcej ludzi woli faszerować się jakąś chemią, niszczyć sobie z mózg zamieniając go w gąbkę i śmiać się jak głupi do sera. Już nawet tu, na poziomie imprezowania, zagościły obce wzorce. Nie ma już żadnej świętości, ludzie odchodzą coraz bardziej od siebie, nie mam miejsca na honor, przyjaźń, a każdy myśli tylko kategoriami trawiennika.

Czy o taką właśnie integrację chodzi, o stworzenie ludzi nie równymi lecz jednakowymi? Unifikacja równa się ujednolicenie i nikt temu nie zaprzeczy, choć wielu próbuje: „Europa przyszłości nie może być Europą wyizolowanych wzajemnie narodów, wykluczających mieszanie ludzi kultur, myśli. Tylko synergiczne działania mogą wytwarzać maksymalne skutki gospodarcze, najciekawszą twórczość kulturową, wynalazczą, naukową.”.Autor powyższego cytatu słusznie zauważa, że nie można się wyizolować, ale zapomina o tym ,że nie można też wszystkiego co nam podeślą bezmyślnie trawić, co u wielu Polaków jest charakterystyczne, jak gdyby w obawie że nie starczy. A może wszyscy podążają z duchem czasu, wstydzą się mieć inne zdanie niż cywilizowany świat? Musimy najpierw wypracować nowe wzorce postępowań zgodne z duchem naszej narodu. Nie jest szkodliwe podglądanie sąsiadów, wiele się można nauczyć, dowiedzieć, w końcu wszyscy jesteśmy indoeuropejczykami, posiadamy podobne cechy biologiczne i aryjskiego ducha rasowego. W epoce przedchrześcijańskiej na ziemiach Germanów, Słowian wytworzyły się etniczne kultury, wierzenia, zwyczaje, lecz z pojawieniem się idei zjednoczeniowych dążono do ich wyniszczenia w imię jedynie słusznej drogi!

Nie oszukujmy się, w tych odległych czasach, też dochodziło do wzajemnego wpływania na siebie odrębnych kultur, a przecież zachowana została różnorodność. Dlatego, możemy podpatrywać, ale nie kopiować obce wzorce. Natomiast idea Europy-Ojczyzny, zakłada wyrzeczenie się różnorodności (choć wszyscy temu zaprzeczają)też w imię jedynej słusznej drogi, tylko że tym razem jest nią pieniądz. Niewielki banknocik, który określa kto jest lepszy, a kto gorszy.

Skoro jesteśmy przy Unii, nie sposób nie napisać o kwestii polskiej. Jak wspomniałem wyżej, koncepcja unifikacyjna wymaga od narodu samo wyrzeczenia. Dowody... Idei zjednoczenia Europy, przyświeca jeden formalny cel-korzyści gospodarcze; na pewnym etapie rozwoju stanowiła ona też przeciwwagę dla bloku komunistycznego. Polska propaganda pro-unijna, prowadzi zawziętą agitację za wejściem naszego kraju do UE, „no bo jak nie Unia to co ,Władywostok?”. To tak jak gdyby Unia była agresorem, który mówi albo z nami albo was zniszczymy. Leszek Miller w przemówieniu z 21.02.2002 stwierdził „Naszym celem jest uczynienie wszystkiego co w ludzkiej mocy, aby Polska weszła do UE w roku 2004”. Wspólnota jawi się tu jako ziemia obiecana, kraina mlekiem, miodem , pryszczycą, genetycznie modyfikowaną żywnością i BSE płynąca. Polityczni przywódcy naszego kraju(post-komuniści) są gotowi na wszystko, byle tylko Polska przypadkiem nie została Polską. Nie dziwi jednak ten fakt, jeżeli zwrócimy uwagę na podstawy doktryny komunistycznej, w której internacjonalizm zajmuje centralne miejsce(obok walki klasowej) Autor pracy boleje nad faktem, że współczesna polityka władz względem narodu postrzega go tylko kategoriami materialnymi. Są gotowi narzucić nam normy unijne ingerujące w każdą gałąź gospodarki, prawa, itp. Musimy spełniać rygorystyczne przepisy odnośnie produkcji żywności( dobrze że udało się z oscypkami, a unijni nie nakazali ich chemicznej dezynfekcji, po tym jak zobaczyli w jakich się je robi warunkach ), ponieważ polska wieś jest rzekomo zacofana pod względem technicznym i jakościowym. Prawda jest jednak taka, że Nasza żywność produkowana w „nieprawidłowych” warunkach jest znacznie tańsza niż w Unii ,nie może jednak być konkurencyjnym towarem, bo nie spełnia określonych norm. Zresztą pomimo pewnych niedociągnięć uważam, że żywność produkowana w zacofanej zagrodzie jest zdrowsza, ze względu na to iż nie jest modyfikowana oraz nawożona tak kolosalnymi ilościami chemikaliów jak np. w Holandii.

Fakt pozostaje faktem, że jeżeli nie spełnimy norm unijnych nie będziemy mogli eksportować towarów do Wspólnoty, pomimo, że mamy (moim zdaniem) lepsze produkty, a bądźmy pewni, że po wejściu one zdrożeją. Bez komentarza pozostawiam kwestie możliwości handlu ze wschodem.(Cła)

Charakterystyczną oznaką utraty przez Polskę niepodległości będzie obca waluta, na której pewno zabraknie Kazimierza Wielkiego.

Najbardziej dziwią też sondaże, które pokazują że około 70% społeczeństwa to euro-entuzjaści. Polska, naród który przez ponad 120 lat nie miał własnego państwa, aż do końca pierwszej wojny światowej, następnie zniewolony przez ZSRR, aż do 1989r.Niepodległość jest dla Nas, po latach „okupacji” czymś nowym, dlaczego więc, teraz kiedy, w końcu mamy własny kraj, zapominamy o zjawisku ,które przez setki lat przyświecało polityce naszych głównych orędowników za wejściem do UE- Niemców. Bo nie łudźmy się, że wciągające nas do Unii Niemcy, nagle przestały przeć za wschód, że ich poparcie i przychylne stanowisko to spłata długu, chęć braterskiego pojednania !Historia jest amoralne, ale uczy by dwa razy nie robić tego samego błędu. Teraz po prostu nasi „przyjaciele” będą nas niszczyć legalnie i za naszym przyzwoleniem, po to byśmy później nie mieli do nikogo pretensji.

Podstawowe pytanie dotyczy tej paradoksalnej sytuacji. Czy jest to może wynik tzw. wyuczonej bezradności i niewiary Polaków we własne możliwości i siły? Dlaczego, kiedy mamy wreszcie szansę i warunki na stworzenie wielkiej i silnej (militarnie, kulturalnie, gospodarczo)Polski, to uciekamy od naszej historii, staramy się zapomnieć o przeszłości i z euforią wkraczamy w czasy globalnego upadku człowieka. A może naród traci na znaczeniu w oczach jednostek, staje się niepotrzebny?: „Pojmowanie państwa narodowego w tradycyjny sposób ,jako apogeum narodowej egzystencji powoli traci rację bytu i nie rokuje perspektyw.

W tym miejscu należałoby skupić uwagę właśnie na idei państwa narodowego. Czy jego istnienie w ogóle jest konieczne i dlaczego? Odpowiedź pozwolę sobie zacytować „Bo tylko wspólnota ludzi dbająca o swe interesy ma szansę stawić czoła innemu narodowi. Jednostka (grupa jednostek) jest skazana na klęskę w starciu z silniejszym. Tylko zorganizowany i zjednoczony naród daje szansę istnienia słabym. Mówię tu o słabości majątkowej, gospodarczej, intelektualnej (wykształcenie) oraz militarnej (fizycznej).
Gdyby nie zorganizowane państwo otoczone granicami i prawami nic nie stałoby na przeszkodzie jakiejś silnej czy wystarczająco majętnej organizacji podporządkować sobie ludzi. Niezależnie od tego czy siłą czy przekupstwem słabsi zostaliby podporządkowani silniejszym. W ostatecznym rozrachunku w wystarczająco długim okresie czasu mogłoby dojść do przejęcia władzy absolutnej przez jednego tyrana nad wszystkimi ludźmi.
Cóż jednak znaczą bogactwa pozwalające wykupić nawet wszystkie firmy i całą ziemię danego terytorium, czy całkiem spora prywatna armia mogąca po kolei podporządkować sobie wszystkich ludzi jeśli na przeciwko niej stoi zorganizowana struktura państwa narodowego.
Podobnie jak poczucie bezpieczeństwa w życiu codziennym daje rodzina, tak w skali globalnej bezpieczeństwo daje państwo narodowe
.”

Powyższa definicja kładzie nacisk na zalety jakie wynikają z przynależności do państwa narodowego w jego idei jest jednak coś więcej. Ludzie zjednoczeni we wspólnocie etnicznej mają silne poczucie własnej odrębności, nieprzeciętności i z natury wyżej cenią osobników do niej należących, od elementów obcych. Wspólny język, kultura, obyczaj, stwarzają poczucie wspólnego losu , celu między jednostkami danej grupy. Istnieje naturalna skłonność do troski o własny naród i chęć by uczynić go świetniejszym, wspanialszym, potężniejszym, lepszym od innych narodów. Takie twierdzenie nie jest bezpodstawne, bo przecież każdy zdaje sobie sprawę, że jest częścią wielkiego organizmu, jego komórką .Kiedy naród cierpi, odbija się to na kondycji jego elementów, trzeba więc zrobić wszystko by „organizm” był zdrowy i silny. Wiąże się to oczywiście z koniecznością troski i o pozostałe komórki. ”Każdy Volk ma przecież za zadanie rozwijać ducha, który tkwi w jego języku i w spontanicznych wytworach jego historycznej kultury, zamiast naśladować osiągnięcia innych narodów, co może prowadzić jedynie do marnych i nieudanych imitacji.

Leszek Kołakowski w swoim eseju ”O tożsamości zbiorowej” uwidocznił pięć elementów tejże właśnie, na podstawie analizy poniższych składników u jednostki. Pierwszym niezbędnym atrybutem państwa narodowego jest substancja, czyli idea ducha narodowego. Tutaj zawiera się wypracowany przez wieki system wartości danej wspólnoty, formy życia kulturalnego, obyczaje. Jest to więc jego treść.

Drugi składnik stanowi pamięć historyczna. Jest to świadomość posiadania przez grupę wspólnych dziejów ,które wpływają na jej wewnętrzną spoistość, integrację. ”...żaden naród nie może trwać, nie będąc świadomym , iż jego egzystencja jest przedłużeniem istnienia w przeszłości, i że im dalej w przeszłość sięgają te rzeczywiste, bądź urojone wspomnienia, tym mocniej ugruntowana jest jego tożsamość narodowa”.To fakt, dlatego tak ważne jest obchodzenie wszelakich świąt państwowych, przywołujących dawne chwalebne czyny narodu, odwoływanie się i wskrzeszanie zapomnianych wydarzeń, nie by się chwalić lecz by nie zapomnieć, by zapewnić ciągłość trwania.

Grupa może zachować tożsamość tylko tak długo, jak długo wielu jej członków odwołuje się do niej w procesie samookreślania.

Przeszłość nie występuje tu jako pojęcie abstrakcyjne. Dawne dzieje stworzyły przedmioty, które wpływają na nasze postrzeganie teraźniejszości, właśnie w oparciu o nie. „Oprócz wiedzy historycznej, przeszłość przechowała rozmaite symbole, sposoby wyrażania się, stare budowle, świątynie, grobowce.

Trzecim składnikiem jest antycypacja, czyli podjęcie i zwrócenie uwagi na kwestie zakotwiczone w przyszłości. Jest to oczywiste, tak jak każdy człowiek snuje odległe plany tak również narody, poprzez wybranych przez siebie przedstawicieli, czynią to samo. Przykładem mogą być działania Polski stawiające za cel wstąpienie do Unii Europejskiej.

Czwartym atrybutem narodu jest jego ciało, czyli najprościej to ujmując terytorium jakie zamieszkuje, krajobraz do którego jest nawykły, środowisko. Element ten choć wydaje się oczywistym, wcale nie jest jednak obiektywnie koniecznym, czego najlepszym przykładem mogą być Żydzi, nacja która przez wieki trwała w rozproszeniu, nie posiadając określonego terytorium, która wytworzyła formy zastępcze „środowiska” w postaci diaspory.

Ostatni element, to próba określenia początków i okoliczności powstania narodu. Nie chodzi tu często o rzetelne przesłanki historyczne, lecz o stworzenie fascynujących legend, tajemniczych opowieści itp. Jest to niezwykle istotny punkt, daje on jednostkom wspólnoty podstawy do orzekania o swojej tożsamości, unikalności. Często napawa dumą, dodaje otuchy. Przyznać więc trzeba, że ma on wymiar sakralny, nie natomiast obiektywny, ale przecież nie o to chodzi. Każdy, zdrowy naród szczyci się swoją przeszłością, często więc fakty bywają naginane, by stworzyć odpowiedni mit.

Te są właśnie elementa narodu i co dalej państwa narodowego, którego to początki powszechnie umiejscawia się w XIX w. Czy natomiast nasza Ojczyzna może być postrzegana jako państwo narodowe? No cóż, kwestia dyskusyjna. Wschodnie rubieże zamieszkuje przecież sporo mniejszości czy to białoruskich, czy ukraińskich., tak samo zresztą jak polskich na Ukrainie czy Białorusi. Nie jest to bynajmniej zjawisko negatywne, w końcu wszyscy jesteśmy Słowianami, a po obu stronach istnieje ten sam materiał etniczny: lechicko-ruski. Nasza kultura zresztą przez wiele lat rozwijała się wspólnie w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Mieszanie się na tym odcinku nie przynosi więc żadnego uszczerbku, skoro wywodzimy się z tego samego pnia. Prawdziwe zagrożenie dla Polski nie wiąże się również, z przypływem białej ludności z zachodu, którą można by zasymilować. Zniesienie barier w postaci granic miedzy państwami UE prowadzi do bezbronności jej członków, łatwiejszego przemieszczania się nielegalnych imigrantów z Azji, Afryki. Jeżeli dorzucimy do tego efekt globalizacji, to niedługo Warszawa będzie wyglądać jak Londyn. Nie ma bowiem fizycznej możliwości zasymilowania kolorowej ludności, pozostaje tylko wymieszanie. Należy się zastanowić, czy jak już będziemy w UE, i załóżmy że się polepszy sytuacja gospodarcza ,a Polska stanie się jednym z najlepiej rozwiniętych krajów wspólnoty, to czy i u nas za kilkadziesiąt lat nie powstaną tureckie (jak w Niemczech), czy chińskie(jak w Anglii) dzielnice. Wtedy na pewno nie będzie można powiedzieć o Nas jako o państwie narodowym. „ Polskie rozumienie narodu wyraźnie ewoluuje w kierunku przyjętej współcześnie w nowej Konstytucji definicji narodu nakładającej na polskie prawo obowiązek nieetnicznej interpretacji pojęcia.” To tak jak gdyby jakiegoś czarnego obywatela, określać mianem Polaka. No tak, z pewnością posiada on tę słowiańską duszę.

Temat powyższej pracy stawia znak zapytania między państwem narodowym a zjednoczoną Europą w ramach UE. Myślę że po przeanalizowaniu poprzednich punktów odpowiedź nie sprawi kłopotu i pomiędzy wyżej wymienionymi trzeba będzie postawić bardzo duży znak nierówności. Wizja jednego zjednoczonego kontynentu jest ciosem w plecy dla nacjonalizmu. ”Naród wspólnej mowy i kultury jest narodem politycznym, i taki właśnie naród potrzebuje jednego narodowego państwa, którego granice są granicami obszaru występowania wspólnej mowy i kultury Państwo narodowe, nie ma fizycznych możliwości współistnieć z UE, która będzie zawsze starała się zmniejszyć jego znaczenie, kosztem powiększenia swoich uprawnień. To naturalne że ten uniwersalistyczny organizm będzie dążyć do złamania wszelkiej opozycji. I niestety nie są trafne spostrzeżenia euro-entuzjastów, którzy sądzą, że można zachować różnorodność w jedności. To nieprawda, bo za nowymi rozwiązaniami gospodarczymi jak wspomniałem, podąża nowy styl życia, oparty na konsumpcji. Nie trzeba być socjologiem by stwierdzić, że pokolenie autora, przynajmniej w dużej większości za wartość nadrzędną postawiło sobie cel sukcesu materialnego. Pieniądze są potrzebne temu nikt nie zaprzeczy, lecz one mają być środkiem do rozwoju indywidualnego i grupowego(naród), a nie celem samym w sobie. Niepodległy, niezawisły naród powinien mieć prawo, do obrony własnej tożsamości. Fakt, że nowe wzorce czy z Unią, czy bez indoktrynują polskich obywateli, jednak po wstąpieniu w jej struktury, zjawisko to nabierze większego rozmachu.

Jak wobec przytoczonych powyżej argumentów można twierdzić, że idea zjednoczeniowa nie przekreśla niezależnego bytu narodów. Przecież dwa pojęcia: uniwersalizm i nacjonalizm wzajemnie się wykluczają. Tu nie ma miejsca na żadną syntezę, albo wóz albo przewóz. Wybór obywateli naszej Ojczyzny jest prosty, albo opowiedzą się po stronie niepodległego, niezależnego państwa albo po stronie państwa zniewolonego, pozbawionego suwerenności . Autor pracy bynajmniej nie wyklucza współpracy między narodami, wręcz ją zaleca, ale nie w ramach jakieś abstrakcyjnej organizacji, która może tylko przyczynić się do ich rozbicia i zniszczenia.

Dlaczego więc tak się dzieje, że Polska pewno wejdzie do UE? To proste, ludzie po prostu świadomie rezygnują ze swej odrębności i dążą do unifikacji. Za pieniądze gotowi są pogrzebać żywcem pamięć i odsprzedać ziemie przodków, o którą ci walczyli przez setki lat. Jest to, jak wspomniałem wynikiem nowego światopoglądu, w który czynnik ekonomiczny warunkuje wartość człowieka

Ciągle powtarzanym hasłem jest, że jeżeli nie wejdziemy do UE, to nas zjedzą .Przerażeni ludzie, wysłuchawszy takich opinii, zagłosują tak, a agresja się dokona. Współczesny świat rządzi się prawami ekonomicznymi, nie ma sensu walczyć z państwem by je uzależnić, wystarczy dobić je finansowo. Unia Europejska jest liberalnym najeźdźcą( dążącym do zniszczenia tradycyjnych więzi międzyludzkich za pomocą pieniądza) i nie oszukujmy się, że wszyscy tak gorąco popierają nasze wejście do Unii w imię idei cywilizacyjnej misji. To nie jest instytucja charytatywna, wpompowane tu pieniądze muszą się zwrócić, chociażby w postaci polskiego rynku zbytu. Ciekawe jak przy takich założeniach rozwijać się będzie polska gospodarka. Fakt, dostaniemy dopłaty, jakieś okresy ochronne, by wyrównać zapóźnienie gospodarcze, kto jednak wie czy otrzymane pieniądze zostaną dobrze wykorzystane. Jeżeli zostaną one zainwestowane w brzuchy jak za Gierka, to sytuacja będzie gorsza niż jest obecnie.

Państwo narodowe opiera się na decyzji swoich obywateli. Jeżeli dojdą oni do wniosku, że jest ono przeżytkiem to położą jemu kres. Jeżeli wszyscy przełożą własny interes nad interes wspólnoty, z której się wywodzą to ona upadnie. Judaszowe srebrniki nie dadzą pokoju moralnego. Kiedy już Polacy sprzedadzą swój kraj i rzucą się w wir globalnej rzeki, gdy wyrzekną się tożsamości i zdradzą swą duszę znajdą się w punkcie, z którego już nie będzie powrotu. Do UE można wstąpić, ale nie wiem czy jest możliwość z niej wyjść. Kiedy nasze prawnuki, zamieszkujące jak by to ujął Hitler Babilon narodów za trzysta lat zatęsknią do innego świata, różnorodnego, podzielonego, nasze wnuki będą mogły im z dumą pokazać papierowy banknocik i powiedzieć że dla tej idei warto było scalić świat w jedną, wielką bezładną masę. Po co wam idea skoro macie pełne żołądki, czy jest coś ważniejszego i piękniejszego niż cichy, szyderczy szept pieniądza?

Idea państwa narodowego wymaga poświęceń, jeżeli chcemy je zachować, nie patrzmy nań przez pryzmat doraźnych jednostkowych korzyści materialnych. Śmierć milionów Polaków na ołtarzu historii w obronie własnego narodu, wymaga spłaty długu. Oni nie ginęli po to byśmy my teraz dobrowolnie się wyrzekli dziedzictwa i związanych z nim obowiązków, lecz po to byśmy je umocnili i przekazali potomnym.

Niechaj podsumowanie tej pracy stanowi komentarz, odezwa jaką Perykles wygłosił do Ateńczyków w chwili próby. Pomimo, że dotyczyła ona odmiennych okoliczności idealnie pasuje do sytuacji w której znalazł się nasz naród.

Jestem przekonany, że poszczególny obywatel więcej ma z tego korzyści, jeżeli państwu jako całości dobrze się powodzi, niż wtedy, kiedy jemu się wprawdzie dobrze dzieje, państwo jednak upada. Człowiek bowiem, w chwili upadku ojczyzny ginie z nią razem; ten zaś komu się źle powodzi w szczęśliwej ojczyźnie, o wiele łatwiej może sobie dać radę. Skoro więc państwo jest w stanie przetrzymać burzę w życiu jednostek, a jednostka nie jest w stanie przetrzymać burz grożących państwu, to czyż nie trzeba tego państwa wspólnie wszystkimi siłami bronić, a nie postępować tak, jak wy teraz postępujecie.”

„Hisrorycy...”

E.W. Böchenförde „Naród...“ [w:] „Tożsamość...”, Kraków, s.129

B. Goryńska- Bittner, J. Stępień, „Znaczenie...”, Poznań 1998, s.19

Tamże, s.15.

Tamże, s.25

Tamże, s.45

Tamże, s. 18

Tamże, s 14

„Integracja ...”, pod red. L. Zacher, , P. Matusaka, Warszawa 1996, s.79.

B. Goryńska- Bittner, J. Stępień, „Znaczenie...”, Poznań 1998, s.41

„Nacjonalizm-witryna nacjonalizmu obronnego”, http://free.polbox.pl/z/zbiganch/index.html.

Ch. Taylor, „Źródła...”, [w:] „Tożsamość w ...”, Kraków, s.14

L. Kołakowski „O tożsamości...” [w:] „Tożsamość w...”, Kraków

Tamże, s.49

Ch. Taylor, „Źródła...” [w:] „Tożsamość w...”, Kraków, s.15

L. Kołakowski „O tożsamości...” [w:] „Tożsamość w...”, Kraków, s.49

B. Goryńska- Bittner, J. Stępień, „Znaczenie...”, Poznań 1998, s.42

E.W. Böchenförde „Naród...“ [w:] „Tożsamość...”, Kraków, s. 132



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron