Spotyka się na basenie trzech oldbojów: Steve, Mike i John. Po krótkiej sesji pływackiej wszyscy trzej stoją pod prysznicem, nadzy jak ich Bozia stworzyła. Nagle dzwoni komóra. Krotka chwila konsternacji i Mike sięga nagle w okolice pachy i wyciąga komóre: "Halo ... tak, tak, to ja ... no ... no to pa". Pozostali zdziwieni pytają "Ej, stary, skąd ty wytrząsnąłeś te komóre?"" A, wiecie, jak mi rok temu wszczepiali bypassy, to poprosiłem lekarza, żeby mi tu taka fałdkę pod pachę zrobił i sobie tam nosze komóre, gdy idę na basen albo na plażę". Po chwili znowu dzwoni komóra. Na to drugi oldboj - Steve - sięga w okolice biodra i wyciąga komóre: "Halo ... dobra, będę o dziewiątej... cześć". Mike i John patrzą zdziwieni - Steve: "Wiecie, gdy mi w tamtym roku wstawiali sztuczny staw biodrowy, to poprosiłem lekarza, żeby mi taka fałdkę na biodrze zrobił i sobie tam nosze komóre, gdy idę na basen albo na plażę". John, lekko zdołowany, myśli: "Kurcze, oni maja takie fajne bajery, a ja co?" Pogonił do kibla, urwał kawałek papieru i wetknął sobie miedzy pośladki. Wraca, a tamtych dwóch: "Hej, John, jakiś papier ci z dupy wystaje!" A John: "O, znowu jakiś fax przyszedł!"