Na granicy światów fragmenty


Mały Leksykon Istot Niefizycznych

Tekst ten pochodzi z książki „Na Granicy Światów: Księga Tajemnic Międzywymiarowych Magów” mojego autorstwa. Stanowi jedynie fragment całości, która wzajemnie się zazębiając, wnikliwie i przystępnie zarazem - opisuje rejony rzeczywistość światów niefizycznych, jak również uczy adepta samodzielnego odkrywania, rozwoju i opanowania zdolności tak zwanego - postrzegania pozazmysłowego (PSI). „Na Granicy Światów” to książka, która mam nadzieję zainspiruje Cię i sprawy, iż Twoja świadomość, oraz zdolności percepcji - znacznie się poszerzą. W książce znajdziesz omówienie min. takich tematów jak: Medytacja, OBE, LD, Czakry Aura i Energia, poziomy Świata Niefizycznego, Teleobserwacja, Magia, Afirmacje i wiele innych zagadnień z zakresu szeroko pojętej PSIoniki, Magii, oraz Rozwoju Duchowego.

Jeśli zaciekawi Cię tematyką mojej książki, więcej danych, oraz możliwość zamówienia, znajdziesz tutaj.

Larwy Astralne

To byty bardzo prymitywne, z którymi zazwyczaj trudno się „dogadać” (albo w ogóle nie ma takiej możliwości). Są to istoty, które mimo woli zostały stworzone przez kogoś w Astralu, żerujące zazwyczaj na jakimś określonym typie emocji, lub zwyczajnie energii żywych istot (ludzi np.).

Podczas kontaktu z nimi często okazuje się, że to, co powiedzą, już po chwili zapominają i zastępują czymś innym. Przypomina to rozmowę z niedorozwiniętą osobą, która w dodatku cierpi na zaniki pamięci i ma schizofrenię...

Z istotami tego typu należy unikać kontaktu, gdyż nie przynoszą one pożytku, natomiast mogą wywołać u nas różnego rodzaju problemy psychiczne i zdrowotne.

Przyciągają je prymitywne uczucia, takie jak strach, niezdecydowanie, złość, bezradność itp. Jeżeli człowiek przystępuje do działań magicznych jakiegokolwiek typu, będąc jednocześnie choćby w minimalnym stopniu owładniętym tymi uczuciami, wówczas jest prawie pewne, że zwabi do siebie Larwy Astralne.

Pewnym zabezpieczeniem są tu odpowiednie rytuały, które opisze w dalszej części książki, lecz bywa, że i one zawiodą. Nic bowiem nie zmieni faktu, że niektórzy ludzie emanują takim właśnie, a nie innym poziomem wibracji, który przyciąga owe istoty. Dopiero praca nad sobą może na tyle podnieść nasze wibracje by więcej nie było zagrożenia spotkaniem tych mało przyjemnych żyjątek.

Zasada jest prosta - trafiamy na takie istoty, jakie odpowiadają naszym obecnym wibracjom. Jeśli w danej chwili przepełniają nas negatywne emocje, wówczas zapewne pojawi się mało przyjemna istota. Jeśli nasze intencje są czyste, a cele wzniosłe - wówczas przybędą istoty, które mogą nam bardzo pomóc.

Ja również kiedyś przez brak wiedzy i zrozumienia zasad pojawiania się takich, a nie innych istot - niechcący sprowadziłem Larwy Astralne.

Stało się tak właśnie podczas seansu spirytystycznego, a właściwie niejednego. Mój błąd polegał bowiem na tym: po pierwszym udanym seansie, gdy udało mi się wraz z moim bratem i jednym z przyjaciół przyzwać Opiekuna i porozmawiać z nim, byłem bardzo podniecony sukcesem. Jednocześnie dotarło do mnie, że skoro to działa to i pewnie niesie jakieś zagrożenia. Dlatego podczas kolejnych seansów zaczęła panować atmosfera lekkiego podenerwowania w oczekiwaniu na przyjście przyzwanej istoty, tym bardziej, że warunki, w jakich przeprowadzaliśmy seanse, były co najmniej niesprzyjające. Robiliśmy to nocami we własnym domu, z duszą na ramieniu, martwiąc się, by nikogo nie obudzić i nie musieć się potem z tego tłumaczyć. Jak łatwo się domyślić zaowocowało to pojawieniem się - nie kogo innego tylko - Larw Astralnych. Rozmowa z nimi była co najmniej trudna, a ja wraz z towarzyszami nie zdawałem sobie sprawy, że to, z czym rozmawiam może mi zaszkodzić.

Po dwóch takich seansach poirytowani postanowiliśmy odprawić "Mniejszy Rytuał Pentagramu" w celu zabezpieczenia się przed tymi istotami. Tak czy owak, po kilku takich seansach zrozumiałem, że problem leży w nas samych.

Wtedy to zaprzestałem na dobre Seansów Spirytystycznych, gdyż zrozumiałem, że kontaktować się z wyższymi istotami mogę bez pośrednictwa tabliczki oui-ja, a takowe seanse działają jak lep na muchy sprowadzając prymitywne byty.

Podsumowując - Larwy Astralne bytują w "nizinach" Astralu i są ewidentnymi pasożytami.

Poltergeist

„Złośliwy duch” obdarzony często zdolnością poruszania fizycznymi przedmiotami (za pomocą psychotelekinezy). Są one dość agresywne i złośliwe. Przypominają w zachowaniu małe zwierzę, które jednak jest bardzo zadziorne, hałaśliwe i szybkie. Starają się jak najwyraźniej dać znać o sobie i często wystraszyć, lub nawet zrobić krzywdę osobom znajdującym się w pobliżu. Byty te istnieją niezależnie. Jednakże znacznie częściej okazuje się, że jest to nieświadomie wyodrębniona i usamodzielniona część umysłu jednej z osób mieszkających w miejscu, gdzie są problemy z Poltergeistem. Dzieje się tak często w konsekwencji jakichś traumatycznych przeżyć, zwłaszcza na tle duchowym. Osoba taka nie ma pojęcia, że Poltergeist jest częścią jej psychiki i sama również jest atakowana przez owe złośliwe stworzenie. W takich wypadkach nie obejdzie się bez fachowej pomocy ze strony egzorcysty, czy innej osoby umiejącej usuwać niepożądane energie z ciała drugiej osoby.

Do czynienia z Poltergeistem na szczęście nie miałem i uważam, że nie ma czego żałować.

Pewna znajoma mi osoba niechcący ściągnęła takowego psotnika podczas seansu spirytystycznego, którego nawiasem mówiąc podjęła się zupełnie na ślepo, przeczytawszy jedynie gdzieś o tym jak wykonać tabliczkę oui-ja... Efekt był taki, że złośliwy duch najpierw zaczął demolować mieszkanie, a po kilku dniach doszło nawet do pożaru. W końcu, duch został „wyeksmitowany” (lub sam się wyniósł), ale jak to mówią - "co się stało to się nie odstanie".

Poltergeisty bytują w Astralu i korzystają głównie z energii emocjonalnej swych ofiar.

Osoby zmarłe i zagubione w świecie materialnym

Bywa czasem, że osoba, która umarła - do tego stopnia przywiązała się do świata materialnego (np. do dobytku), że nie jest w stanie postrzegać świata niefizycznego.

Wówczas pozostaje ona między ludźmi na ziemi i błąka się, często szukając pomocy u żyjących ludzi (nie jest w stanie postrzegać Opiekunów i pomocników, jako, że nie postrzega świata niefizycznego, odrzucając fakt, że jest martwa np.), lub chce kogoś odstraszyć (np. od domu, na który ciężko pracowała etc.).

Osobom takim możemy pomagać, jako, że skoro mamy jeszcze fizyczne ciała - mogą one nas postrzegać, a my jesteśmy w stanie udzielić im pomocy. Udzielenie pomocy przez odprowadzenie osoby w odpowiednie dla niej miejsce (Focus 27), może być łatwiejsze lub trudniejsze, ale zawsze możemy liczyć na pomoc Opiekunów, którzy szybko przybędą na nasze wezwanie, jeśli tylko o to poprosimy.

Osoby takie bytują w tak zwanym stanie "Focus 23". Mimo, że nawet sobie nie zdają z tego sprawy - wiodą pasożytniczy tryb życia, żywiąc się energią osób, z jakimi są w kontakcie.

Ale niech będzie to jasne - pasożytami staja się z czasem, gdy skończy się im naturalny zapas energii, który pozwala zmarłej osobie przebywać w Astralu nawet do roku.

Osoby zmarłe, ale rozeznane we własnej sytuacji

Osoby takie po śmierci, zanim inkarnują, (choć niekoniecznie muszą to zrobić), mogą w ramach np. pożegnania - ukazywać się żyjącym ludziom, czy kontaktować się z nimi w inny sposób (np. telepatyczne, lub poprzez sny). Osoby te są zazwyczaj bardzo przyjazne, pełne ciepła i zrozumienia. Odkryto bowiem przed nimi wiele tajemnic, niedostępnych dla nas za życia. To dało im poczucie komfortu i udostępniło wiele nowych możliwości. Na takie osoby możemy również trafić podczas OBE i nierzadko uzyskamy od nich pomoc, jakiej będziemy wówczas potrzebować (zwłaszcza, gdy osoba ta związała się z nami w jakiś sposób na przestrzeni wcieleń). Oczywiście jak to w życiu bywa i tu nie jest regułą, że osoba taka będzie dobra dla nas. Egzystują w Astralu istoty, które boją się inkarnować w obawie przed karmą, jaką by wówczas musiałyby odpracować, zapłacić niecne czyny we wcześniejszych wcieleniach. Egzystują tam jak w więzieniu i tylko stamtąd mogą prowadzić swoje niecne gierki.

Opiekunowie i Przewodnicy

Egzystują na wyższych płaszczyznach istnienia. Pomoc z ich strony otrzymujemy często zupełnie bezwiednie, nie zdając sobie sprawy, że w ogóle ingerują. W razie potrzeby możemy też ich wezwać (wystarczy poprosić) i prawie zawsze zjawią się by nam pomóc, o ile nasze intencje są czyste i pomocy rzeczywiście potrzebujemy.

Trafiamy na nich również podczas wypraw OBE, a nawet niejednokrotnie otrzymujemy pomoc przez ułatwienie nam wyjścia z fizycznego ciała.

Dane mi było to odczuć na własnej skórze wielokrotnie, między innymi gdy jeden z nich podczas mojego drugiego OBE wyciągnął mnie za nogi - chyba obaj mieliśmy z tego niezły ubaw.

Pomoc, jaką niosą Opiekunowie, jest nieoceniona i bez niej panowałby zapewne chaos. Mimo to, dopóki człowiek nie jest na to gotowy - nie ujawnią się. Pilnują, by każdy sam dochodził do celu i przez to zdobywał cenne doświadczenia. Dlatego nigdy nie podają nam gotowego rozwiązania, które zastąpiłyby nasz wysiłek.

Mimo to radzę do kontaktów z Opiekunami podchodzić z trzeźwym i racjonalnym umysłem, gdyż bywa, że podszywają się pod nich istoty, które znajdują uciechę w sprowadzaniu ludzi na manowce.

Dlatego najpierw pomyślcie, zanim dacie wiarę temu, co mówią, lub co każą zrobić. Nigdy na ślepo nie można poddawać się woli kogoś, o kim na dobrą sprawę nic nie wiemy.

Opiekunowie przebywają w najwyższych partiach świata astralnego (Focus 27, 34, 35) lub częściej na wysokich płaszczyznach duchowych.

Nasze Wyższe Ja

Część nas (a raczej to my jesteśmy jego częścią) istniejąca niejako poza czasem. To nasza "doskonała wersja", która podobnie jak Opiekunowie i Pomocnicy pomaga nam. Jest to pomoc w o wiele szerszym zakresie. Aby mieć z nim kontakt trzeba dojść do odpowiedniego stopnia rozwoju). Nasze „Wyższe Ja” zna odpowiedzi na nurtujące nas pytania i może nam udzielić odpowiedzi, o ile:

• poprosimy,

• będziemy na nie gotowi,

• będziemy w stanie odebrać odpowiedź.

Wyższe Ja podsuwa ludziom także wiele pozytywnych i konstruktywnych inspiracji, pomagając im tym samym w dalszym rozwoju.

Nasze wyższe Ja to istota, jaką zapewne będziemy kiedyś, ale w obecnym stadium „rozwoju” różnica jest jeszcze ogromna.

Przebywa ono prawdopodobnie na płaszczyźnie Atmicznej.

Anioły i Demony

Temat rzeka. Zasadniczo używam tu terminu "Anioły", oraz "Demony", by rozróżnić te, które zasadniczo reprezentują dobro, od tych reprezentujących zło (oczywiście dobro i zło w rozumieniu potocznym i wedle obecnie przyjętych Ziemskich „standardów moralnych”). Jednak wszystko jest kwestią nazewnictwa i bywa, że Anioły również nazywa się demonami. Tak czy inaczej wyróżniamy tu trzy główne kategorie.

Anioły:

1. Sztucznie wykreowanie w Astralu istoty, powstałe dzięki ludzkim wierzeniom. Odpowiednie ich wykorzystanie podczas rytuałów może przynieść sporo korzyści, aczkolwiek poza tym Anioły tego typu nie są zbyt dobrymi partnerami do współpracy, jako, że trudno czasem wyczuć ich naturę. Cześć z nich zyskała świadomość i usamodzielniła się.

2. Drugim wariantem są w rzeczywistości Pomocnicy i Opiekunowie, którzy często by dostosować się do ludzkich wierzeń, (aby mieli oni lepszy komfort psychiczny) przybierają postać Aniołów. Zresztą opisy aniołów są częstokroć opisami naszych Opiekunów. Istota, od której bije światło, miłość, posiadająca niedostępną dla zwykłego człowieka wiedzę - to klasyczny opis Anioła, a w rzeczywistości i Opiekuna (czy symbolicznie - Wyższego Ja).

3. Jest też trzecia kategoria...

Prawdziwe Anioły. Nie Opiekunowie, nie wymyślone przez kogoś, ale prawie takie jak klasycznie się je opisuje! Wygląda bowiem na to, że niegdysiejszy bunt Aniołów w "niebie" nie jest wcale bajką dla małych dzieci i jest w tej historii więcej prawdy niż się można było spodziewać. Anioły, które się nie zbuntowały, pozostały "na swoim miejscu" i również czasem udzielają się jako Pomocnicy, ale niezwykle rzadko i tylko w wyjątkowych przypadkach.

Takie Anioły to po prostu istoty doskonałe, które by takie być, nigdy nie musiały inkarnować. Wydaje mi się jednak, że ma to i słabe strony, bowiem przez fakt, że nie inkarnowały - nie mają zgromadzonego takiego doświadczenia, jakie mają istoty im równe, ale które doszły do tego na drodze wielu inkarnacji.

A oto kilka anielskich imion i funkcji, jakie one pełnią:

• Gabriel - Nadzoruje mityczny ogród Eden, jego imię znaczy także „Siła Boga”, przypisane

mu ciało niebieskie to Księżyc, jest patronem Ludzi.

• Rafael - Zajmuje się kontrolowaniem ludzkich dusz, jego imię znaczy „Uzdrowienie Boga”,

przypisane mu ciało niebieskie to Słońce, jest patronem królestwa Roślin.

• Michael - Strażnik Izraela, jego imię to w rzeczywistości okrzyk wojenny „Któż jak Bóg?”,

przedstawiany często w scenach walki z wielkim smokiem, lub wężem - symbolizującymi

Samaela (o nim jednak później). Przypisane mu ciało niebieskie to Merkury, jest patronem

Zwierząt mięsożernych.

To tylko kilka spośród bardziej znanych anielskich imion. Zaznaczam jednak, że opisy, jakie tu zamieściłem, bazują w dużej mierze na mitologii Chrześcijańskiej i Judaistycznej, co jak sami widzicie niekoniecznie gwarantuje czystość i jednoznaczność przekazu. Użyta jest tu raczej symbolika i wiele uproszczeń.

To, do jakich praktycznych celów można użyć wyżej wymienione anielskie postacie, pozostawiam już Waszym rozważaniom.

Nie ma bowiem sensu bym podawał tu gotowe rozwiązania, skoro każdy na własną rękę może opracować ich całkiem sporo.

Kierujcie się jednak czystymi intencjami i podejściem od strony czysto praktycznej - to ułatwia życie.

Demony podobnie jak Anioły dzielą się na trzy kategorie:

1. Podobnie jak wyżej - sztucznie wykreowanie przez wiarę ludzką. Istnieją one w Astralu i nierzadko są naprawdę potężne. Wiele z nich uzyskało samoświadomość i obdarzonych jest sporą inteligencją, którą zresztą przypisali im sami ludzie. Demony tego typu wykorzystuje się często w rytuałach czarno-magicznych. Zmusza się najbardziej odpowiedniego do tego celu demona, by usługiwał magowi - oczywiście niema nic za darmo... „Demony” można też tworzyć na własne potrzeby, o czym przeczytacie w rozdziale poświeconym Magii Chaosu. Takie rozwiązanie jest o wiele bezpieczniejsze i praktyczniejsze, a przy tym mamy pewność, co do jego „parametrów” - gdyż w końcu od początku do końca to nasz przemyślany twór.

2. Istnieje w naszym świecie zło. Nieważne czy ktoś powie, że to tylko kwestia zapatrywań - zło nadal będzie istniało, niezależnie czy ktoś mu zaprzeczy, czy nie. Zło ma również swoich przedstawicieli. To istoty, które czyniąc zło przez wiele inkarnacji, w końcu zaszyły się na dobre w świece niematerialnym, lecz i stamtąd prowadzą swe niecne gierki. Należy się ich wystrzegać.

Niejednokrotnie możemy zostać zwiedzieni przez nie, jedynie po to, by mogły się cieszyć naszą porażką i upadkiem.

Z drugiej strony nie ma co wpadać od razu w panikę - zło jest ułomnością i jako takie nie ma możliwości ostatecznego tryumfu, choć faktycznie może sporo namieszać.

3. Upadłe Anioły - to Anioły, które chciały zasmakować "uciech" i pogrążyły się w materii...

Ale to nie Bóg je wygnał z raju - lecz same zapragnęły "Zabawić się", wcielając się i inkarnując jako ludzie (niektóre jednak po prostu wyniosły się w inne miejsca w Astralu). Efekt tego był taki, że doskonałe istoty, jakimi były, z czasem stały się zepsute przez niskie emocje (energie), jakie panują często w świecie materialnym. Niektóre upadły tak nisko, że po pewnym czasie przestały inkarnować, w obawie przed spłacaniem swojej nienajlepszej karmy. Inne muszą/musiały, podobne jak zwykli ludzie inkarnować, by oczyścić się z „błota”, jakim same się oblepiły. Jednak chyba niema tego złego, co by na dobre nie wyszło - dzięki owej lekcji na Ziemi - niektóre z nich stały się bardziej świadome i wartościowe, dzięki zdobytemu tu doświadczeniu. Niestety wiele upadłych aniołów stało się prawdziwym przeciwieństwem boskości.

Nasuwa mi się tylko pytanie: na ile to był mityczny bunt, a na ile przewidziane działanie Boga... Wszak dał wolną wolę istotom, jakie stworzyłby poprzez nie samemu się rozwijać i doświadczać istnienia. A wyobraźcie sobie świat, gdyby nie było przeciw ważni w postaci Zła? Zło jest złe -trzeba go unikać, trzeba szerzyć Dobro, ale jednocześnie tylko przez jego istnienie (istnienie Zła) doceniamy Dobro. W innym wypadku, nie mając skali porównawczej - nie docenilibyśmy Dobra.

A oto niektóre z upadłych aniołów (według mitów):

• Szatan - Władca i przywódca wszystkich upadłych aniołów.

• Lucyfer - Jego imię oznacza „Niosący Światło”. Jako jeden z pierwszych wystąpił

przeciw Bogu wywołując bunt w Niebie.

• Belzebub - Bliski znajomy Lucyfera. Należał do grupy, która wznieciła bunt przeciw

Bogu w Niebie.

• Lewiatan - To ostatni z trójki, która zapoczątkowała wielki bunt. Jego głównym zajęciem

jest podjudzanie ludzi do otwartego występowania przeciw Bogu.

• Abadon - Jeden z najpotężniejszych. Demon zniszczenia, ale również doradca.

• Abigor - Demon wojny, włada sześcioma legionami. Przepowiada przyszłość i udziela

rad militarnych.

• Bechard - Demon sił natury (zwłaszcza burzy).

To oczywiście tylko kilka przykładowych demonów spośród całej masy, jakie opisano w licznych przekazach. Generalnie większość czynności - zwłaszcza tych należących do kategorii zła - ma swojego demonicznego patrona (trzeba było mieć, na kogo zwalać winę..). Co prawda demony wykorzystuje się często w ceremoniach czarno-magicznych, zwłaszcza w Demonologii, ale nie radzę nikomu tego czynić. Takie kontakty, nie wliczając samego niebezpieczeństwa opętania, a nawet śmierci podczas spotkania z demonem, są tak naprawdę fatalne w skutkach dla maga. Mimo tego, że może mu się wydawać, że wszystko idzie zgodnie z planem i zamierzone efekty zostały osiągnięte.

Demony zła to ten rodzaj istot, który najlepiej jest omijać szerokim łukiem.

Servitory

Są to świadomie stworzone przez magów istoty, które jednak (jest to bowiem niewskazane) nie posiadają własnej woli i inteligencji, a działają niczym Astralne Roboty wykonując jedno konkretnie zadanie, dzięki czemu odciążają tym samym ich stwórcę. Bywa też, że Servitor się usamodzielni i wtedy może się on zbuntować i obrócić przeciw magowi. Dlatego procedura tworzenia takowego Servitora jest tak przystosowana, by cele, jakie ma realizować, były jasno określone. Servitor tworzony jest z wszechobecnej energii i umiejscowiony w Astralu - bo jak już wiecie można tam tworzyć cokolwiek zechcemy przy pomocy swojej Woli. Więcej na temat tworzenia i zasad działania Servitorów dowiecie się w rozdziale poświęconym tak zwanej Magii Chaosu.

Servitory istnieją na płaszczyźnie Astralnej w jej niskich partiach.

Zwierzęta

Również i na zwierzęta możemy się natknąć wędrując po świecie niematerialnym. Istnieją one jednak na dużo niższej płaszczyźnie egzystencji od naszej i dlatego tylko dzięki celowym działaniom możemy dostać się do ich świata. Zresztą nawet rośliny podlegają tym samym prawom, co my, ale to już zupełnie inna historia.

Zwierzęta znajdują się zazwyczaj w niższych partiach świata Astralnego, jest to królestwo niższych, instynktownych emocji.

Generalnie zwierzęta w swej niematerialnej postaci nie są w ogóle przydatne z punktu widzenia praktycznych możliwości wykorzystania ich przez maga.

Jako ciekawostkę przytoczę tu jednak fakt, że zwierzęta (żywe) potrafią często postrzegać niematerialne istoty, oraz skumulowaną energię.

Przeprowadzałem testy na kotach i psach i muszę powiedzieć, że koty mają zdecydowanie lepiej rozwinięte postrzeganie pozazmysłowe, lecz nawet zwykły udomowiony pies tez całkiem nieźle sobie radzi.

Jednym z prostszych testów, jakie prowadziłem, było stworzenie na jednej dłoni (lub w określonym miejscu pomieszczenia) kuli energii o właściwościach podobnych do pożywienia, jakie lubi zwierzę i obserwowałem, co zrobi zwierzak. Średnio w 9/10 przypadków - zwierzak reagował tak jak przewidywałem i zainteresował się owym miejscem, a nawet próbował złapać i zjeść to stworzone w Astralu pożywienie.

Godformy

Wielu z bogów, w jakich się wierzy i wierzono - nie istniało. Nie istnieli oni jednak tylko dopóki nie pojawili się ich wyznawcy, gdyż ci nieświadomie dali życie własnym bóstwom. Spójrzcie na mitologię, czy jakiekolwiek inne religie posiadające swoich bogów. W chwili obecnej można powiedzieć, że istoty te istnieją, gdyż myśl ludzka dała im życie i siłę. Zasadniczo można je wykorzystywać do uzyskania jakiegoś celu/pomocy. Należy jedynie wcześniej dobrze się zorientować w naturze bóstwa, (co jest stosunkowo łatwe, gdyż można o tym przeczytać w obfitej literaturze - niekoniecznie okultystycznej). Zasadniczo jednak Godform to nie Bóg. Pamiętajcie o tym.

Bytują na płaszczyźnie astralnej dzięki energii swoich wyznawców, którzy wierząc w nich - przesyłają ją im tym samym.

Godformy można wykorzystywać jako źródła określonego rodzaju energii, lub matryce wzorców zachowań (tudzież jako strażników). Należy podchodzić do tego ostrożnie, ponieważ nie są to byty, które można lekceważyć.

Oto spis nazw i krótka charakterystyka niektórych „bogów”:

• Perun - Słowiańskie bóstwo piorunów.

• Brighid - Celtycka bogini uzdrawiania, rzemiosła, nauki i poezji.

• Govannon - Bóg-kowal. Bóstwo celtyckie. Wyrabiana przez niego broń jest niezawodna!

Ponadto zajmuje się on również uzdrawianiem, a ci, którzy wezmą z nim udział w uczcie

i napiją się z jego kielicha, nie zaznają już nigdy chorób.

• Maat - Egipska bogini sprawiedliwości.

• Toth - Bóstwo Egipskie. Patron takich dziedzin jak magia, medycyna, muzyka, astrologia,

sztuka. Legenda głosi, że Toth napisał księgi, w których zawarł całą swą wiedzę i ukrył je

w krypcie.

Takich „bogów” są setki. Wymieniłem tu dla przykładu kilka bóstw, ale jak już zapewne się domyślacie - większość z nich ma jakieś określone właściwości, które mogą stać się naszymi sprzymierzeńcami. Jednak większość godform ma złożoną i dualistyczną naturę, więc nim wybierzemy sprzymierzeńca - powinniśmy poświęcić trochę czasu na dokładne rozeznanie się w jego naturze.

Żywioły

W wielu kulturach poszczególne żywioły przedstawiane były w formie konkretnych humanoidalnych istot. Dzięki temu dziś możemy właśnie w takiej formie przyzywać i postrzegać żywioły. Takie działania są bardzo przydatne i nierzadko wykorzystywanie w wielu odmianach magii. Dobrze jest mieć dobre układy z danym żywiołem, gdyż dzięki temu możemy liczyć na jego szeroką współpracę, a przecież żywioły to jedne z najpotężniejszych sił w naszym świecie, a ich niedostrzegalne pierwiastki zawierają się we wszystkim, co nas otacza, oraz w nas samych.

Przywołuje się je zarówno w celach czysto ochronnych jak również w przypadku innych zastosowań, z których można wymienić chociażby wywieranie wpływu na panującą pogodę.

Wyróżniamy następujące żywioły i ich opiekunów:

• Ogień

Opiekun: Dżin - ukazuje się zazwyczaj jako potężna istota zbudowana z płomieni.

Kolor: Czerwień

Cechy: Symbolizuje zarówno twórczość (aktywność), jak i destrukcję, a także pewność siebie,

energiczność, oczyszczanie, seksualność i energię fizyczną.

• Woda

Opiekun: Niksa - Ukazuje się zazwyczaj jako płynna postać zbudowana z zielononiebieskiej

wody.

Kolor: Niebieski

Cechy: Twórcza wyobraźnia, romantyzm, oczyszczanie.

• Ziemia

Opiekun: Ghob - Ukazuje się w postaci potężnego, masywnego stwora zbudowanego

z solidnego elementu ziemi.

Kolor: Brąz

Cechy: Stabilność, opanowanie, siła, praktyczność, metodyczność, twórczy krytycyzm.

• Powietrze

Opiekun: Paralda - ma postać wirującej, stale zmieniającej kształt istoty zbudowanej

z jasnoniebieskiej, lub szarawej mgły.

Kolor: Biel

Cechy: Twórczy umysł badacza, zdolność przystosowania się, dociekliwość, oczyszczanie.

Bóg

To istota przenikająca cały wszechświat. Jest niedostrzegalnym, podstawowym i najważniejszym pierwiastkiem każdej żywej istoty i poprzez nie wszystkie doświadcza istnienia.

Jest on istotą najdoskonalszą, jaką - można by rzec - odkryto w historii ludzkości. Nie jest natomiast, jak się niektórym wydaje, srogim starcem z siwą brodą, lecz istotą, która jest absolutem, doskonałością i bynajmniej jest jej całkowicie obojętne, czy ktoś oddaje jej cześć, czy drwi z niej. Bóg bowiem tak perfekcyjnie rozplanował wszechświat, że to, co na pozór jest chaosem, może okazać się zaplanowany działaniem...

Wiem, że niejasno się tu wyrażam, ale trudno jest streścić Boga w paru zdaniach.

Czy Bóg nas słyszy? Tak, można śmiało powiedzieć, że owszem - bo przecież jest również częścią nas samych. Nie można jednak oczekiwać, że załatwi za nas nasze problemy, bowiem to my jesteśmy istotami posiadającymi wolną wolę, ze wszystkimi tego implikacjami. To my sami musimy niejednokrotnie przejść przez „piekło”, by potem wyciągnąć z tego konstruktywne wnioski.

Bóg po prostu JEST, a to czy zechcemy się doskonalić, by stać się do niego podobni i szczęśliwsi dzięki temu - to już nasza sprawa.

Inne istoty

Generalnie w Astralu i na innych płaszczyznach spotkać można tak wiele różnych istot, że niemożliwością jest opisanie tu ich wszystkich. Wiele z nich jeszcze nie zostało odkrytych, a i te, które są znane - często wymykają się możliwości uchwycenia ich w sztywne ramy. Niemniej jednak warto pamiętać, że istoty niematerialne podobnie jak w przypadku ludzi - są różne. Każda z nich to inna osobowość, inne cele, uczucia, pragnienia itd. Co więcej - owa różnorodność przekracza często wszelkie granice wyobraźni i zróżnicowanie występujące między ludźmi wydaje się tu często wręcz monotonią. Dlatego żadne porady nie zastąpią samodzielnego myślenia i oceny sytuacji. Intencje, oraz inteligencja owych stworzeń, mogą być różne i tylko my sami możemy ocenić, czy gra jest warta świeczki i czy przyniesie nam korzyści.

Jeśli jesteśmy już przy istotach świata astralnego, przytoczę tu pewne zdarzenie, a przy tym nawiążę do wielu interesujących wniosków z niego płynących. Mam nadzieję, że pozwoli Wam to zrozumieć mechanizmy i zasady powstawania wielu nowych istot, które rodzą się wraz z rozwojem myśli ludzkiej.

Jakiś czas temu pewien podekscytowany i lekko wystraszony młody mag przybył na pewną internetową listę dyskusyjna, której i ja byłem członkiem - poszukiwał informacji o pewnym demonie. Nazwy tegoż demona nie wymienię, ze względów bezpieczeństwa, jako że sporo już przez to było problemów.

Z opowieści tegoż człowieka wynikało, że jego znajomy bawiąc się kartami do pewnej karcianej gry RPG - dla zabawy zaczął przyzywać jedną ze znajdujących się tam postaci - demona. Ot przywołał go mentalnie wymawiając w myślach parokrotnie jego imię - robił to, dla zabawy, nie spodziewał się specjalnych efektów poza ew. dobrze zwizualizowaną postacią.

Jakież było jego zdziwienie, gdy nagle poczuł ogromna ilość energii ulatującą z niego, wysysaną! Po chwili oczom jego ducha ukazał się demon. Mniej więcej w tym samym czasie padł na łóżko jak sparaliżowany (stracił władzę nad swoim ciałem). Całe szczęście, że był przy tym zaznajomiony z technikami ochronnymi stosowanymi w magii różnego typu.

Zaczął więc na wszelkie znane mu sposoby odpędzać demona. Jednak ku jego trwodze żadna z technik nie skutkowała. Do tego był w takim stanie, że nie mógł się nawet dobrze skoncentrować.

Ostatecznie udało się.

Dnia następnego opowiedział całe zdarzenie - wspomnianemu magowi, który z kolei zrelacjonował to nam.

Imienia demona z tej opowieści nie wymienię - zamknięty został w specjalnie przygotowanej pieczęci, by nie stanowił zagrożenia.

Pech chciał, że poruszony opowieścią młody człowiek, niechcący przywołał mentalnie demona! I znowu się zaczęło - trudna walka - prowadzona niemal na wszelkie znane sposoby, z których 99% nie skutkowało. Dlaczego? O tym za chwilę.

Skracając w tym miejscu relację do minimum - powiem tylko, że kiedy ten młody człowiek opisał później wygląd demona, okazał się on w 100% zgodny z opisem innego człowieka, który dokonał niezależnej obserwacji, co tylko potwierdziło fakt, że był to bardzo silny i „konkretny” byt.

Jak widzicie nie wymieniam ani nazwy, ani wyglądu owego demona, ponieważ było to już wcześniej wystarczającym powodem powstałych kłopotów i zapewne gdybym to uczynił, naraziłbym część z Was na niebezpieczeństwo.

Co więc z tego wynika?

Otóż ta na pozór błaha opowieść o zmaganiach nieistotnego tu człowieka z nieistotnym demonem. Ale stanowi żywy przykład jak bardzo myśl/wyobraźnia człowieka jest twórcza.

Zwykła karciana gra RPG - dla przykładu posłużę się tu grą Magic The Gattering, bo ją dość dobrze znam - całość jednak nie odnosi się konkretnie do niej. Zaznaczam, że nie chodzi mi o zdyskredytowanie gier tego typu. Sam lubię czasem pograć. Fakty, jakie zaobserwowałem nie są argumentami przeciw tym grom. Po prostu uzmysłowiłem sobie jak szerokie wpływy i jak silne skutki daje twórcza ludzka wyobraźnia.

Jak powstał ten demon?

Istota astralna, by zaistnieć potrzebuje wyprojektowania w Astral silnego myślokształtu.

Lecz jeśliby na tym zakończyć proces tworzenia - rozpłynie się ona niebawem w nicości z braku dostaw energii, jaka by podtrzymywała jej istnienie.

Schemat jest prosty, a jego prostota i przejrzystość - przyprawiają o zawrót głowy, jeśli pomyślisz o tym w szerszej perspektywie...

Istota na karcie do gry - gracz - miliony graczy - utrzymują, chcąc nie chcąc, dany myślokształt owej istoty, „karmiąc go” swoją energią.

Niema w tym dla mnie absolutnie nic złego i nienaturalnego. Gdyż człowiek myśląc o czymś - tworzy myślokształt, wysyłając energię swoich myśli do Astralu.

Jeśli pomyślimy teraz o jakimś obrazie, jaki widzieliśmy kiedyś, czy zdjęciu postaci - tworzymy myślokształt, lub podłączamy się do już istniejącego - wysyłając doń pewną dawkę energii. To naturalny proces, od którego nikt się nie uwolni. Ponieważ właśnie tak to wszystko działa.

Tak więc mamy tu konkretną postać, o określonej charakterystyce - której myślokształt zasilają miliony osób na całym globie.

To jeszcze nic!

By istota astralna urosła w siłę i się usamodzielniła (uzyskała świadomość), musi upłynąć naprawdę sporo czasu, a energii musi być pod dostatkiem, musi być zachowany cały szereg warunków - co dzieje się nie tak znowu często.

Kolejną jednak ciekawostką jest fakt, że np. w grze MTG są używane tak zwane „landy”.

Używa się ich by zasilić (móc użyć w grze) postać z karty. Landy symbolizują cztery podstawowe żywioły(!), oraz manę (mana - siła życiowa/energia)!!!

Czy teraz powoli ogarniacie dlaczego postacie z kart (i nie tylko!) mogą urosnąć w taką siłę?

Od tysięcy lat moce żywiołów używane są w wielu odmianach magii by nadać siłę zaklęciom i działaniom magów! Żywioły są niekwestionowaną potęgą w świecie magii i metafizyki, a stając się naszymi sprzymierzeńcami - dają nam ogromne możliwości!

Co się robi by użyć żywiołu? Ano wystarczy „tylko” dobra...WIZUALIZACJA.

To wystarczy, choć robi się to też czasem w bardziej zagmatwany sposób. Koniec końców, dla lepszej wizualizacji (w umyśle), można użyć wizualnego symbolu (obrazka).

Karta jest wprost idealna do tego. Karty, jakie miałem przyjemność widzieć, są naprawdę piękne, a ich grafika pobudza wyobraźnie (wizualizacja), a to z kolei równa się pobudzeniu energii i wprawieniu jej w ruch.

I tu schemat staje się jasny jak słońce.

Wyprojektowany myślokształt zasilany przez miliony ludzi, jest dodatkowo wzmocniony energią żywiołów i maną!

Do tego weźmy pod uwagę, że nie dzieje się to ani jednorazowo, ani w skali jednostki. Cała masa graczy zasila te samą postać, a karty żywiołów potęgują efekt.

Zapewne zakrzyknęłyby z radości dewotki i fanatyczni księża wołając „a nie mówiliśmy?! To dzieło Szatana!”.

Tu musze się nie zgodzić.

Jak już wspomniałem te zależności i skutki działań są pospolite - bardziej niż może nam się wydawać. Nie chcę nikogo rozczarować, ale na tej samej zasadzie działają bóstwa wielu religii, gdzie miliony wyznawców swą gorliwą wiarą tworzą i podtrzymują „formy boskie” w Astralu.

Gdybyśmy chcieli uniknąć tego schematu, nie pozostałoby nam nic innego jak... zamknąć się w ciemnym pokoju! Ba! I to za mało, bo nadal byśmy myśleli, a tym samym mogli potencjalnie stwarzać coś w Astralu - chyba jedyną „alternatywą” jest stan myślowej pustki, (co z resztą proponuje nam Zen chociażby).

Nasz świat zbudowany jest w taki sposób, że wpływamy w nim cały czas także na świat astralny, a ten - wpływa na nasz.

Dzieje się to w różnej skali i z różnym skutkiem, ale jak widać - skutki mogą być i takie jak powyżej opisałem.

Nie chcę też siać paniki - gra MTG jak i inne tego typu SĄ bezpieczne - tak samo jak wszystko inne...

Dobrze, ale dlaczego nie skutkowały standardowe procedury pozbywania się demona?

Odpowiedź na to pytanie zdecydowałem się zostawić sobie na koniec, ponieważ ta akurat kwestia pozostaje już w sferze bardziej moich przypuszczeń i teorii opierającej się na logice, niż udowodnionego faktu.

Według mnie - czemu przytakuje grono znanych mi, kompetentnych osób - postać takiego demona tworzona jest w odosobnieniu od wszelkich systemów religijnych, czy innych systemów, które bądź co bądź zawsze maja swoje „środki zaradcze przeciw demonom” - zwyczajnie demonowi z przykładu nie został zakodowany wzorzec reakcji na określone działania mające na celu odpędzenie, bądź nawet zniszczenie go.

W efekcie powstał osobnik, jaki nie miał zakodowanej ani „śmierci”, ani „ucieczki” w reakcji na popularne działania ochronne. To z kolei sprawiało, że działania ochronne, jakie podjął ten młody człowiek były nieskuteczne. Pozbycie się takiego tworu rzeczywiście może być wówczas bardzo trudne.

Myślę, że dzięki tej historii zrozumieliście, z jaką łatwością tworzone są kolejne byty astralne i jaki może być tego skutek.

Jednak pamiętajmy o drugiej stronie medalu -dla własnych potrzeb też możemy tworzyć, o czym szerzej nieco później.

Nie ma też co panikować - zapewniam Was, że to, co nieświadomie tworzymy, zazwyczaj nie jest żadnym poważnym zagrożeniem - jedynie w jednostkowych przypadkach, jak powyższy - może się stać coś mało przyjemnego. Pamiętajmy, że „zawsze jest większa ryba” i, że my sami jesteśmy pod opieką niewidzialnych przyjaciół.

W książce znajdziesz również informacje jak przywoływać i komunikować się z różnymi typami istot świata niefizycznego, poznasz miejsca ich bytowania, jak również możliwe sposoby wykorzystania kontaktu z nimi.

Zapraszam!

05.03.2005

Jakub Niegowski

Świat Astralny i inne wymiary

Tekst ten pochodzi z książki „Na Granicy Światów: Księga Tajemnic Międzywymiarowych Magów” mojego autorstwa. Stanowi jedynie fragment całości, która wzajemnie się zazębiając, wnikliwie i przystępnie zarazem - opisuje rejony rzeczywistość światów niefizycznych, jak również uczy adepta samodzielnego odkrywania, rozwoju i opanowania zdolności tak zwanego - postrzegania pozazmysłowego (PSI). „Na Granicy Światów” to książka, która mam nadzieję zainspiruje Cię i sprawy, iż Twoja świadomość, oraz zdolności percepcji - znacznie się poszerzą. W książce znajdziesz omówienie min. takich tematów jak: Medytacja, OBE, LD, Czakry Aura i Energia, poziomy Świata Niefizycznego, Teleobserwacja, Magia, Afirmacje i wiele innych zagadnień z zakresu szeroko pojętej PSIoniki, Magii, oraz Rozwoju Duchowego.

Jeśli zaciekawi Cię tematyką mojej książki, więcej danych, oraz możliwość zamówienia, znajdziesz tutaj.

Wszechświat jest tak ogromny, niezmierzony, że wątpię by kiedykolwiek jakaś istota mogła go w całości zbadać i opisać.

Jako przykład weźmy nasz wszechświat materialny. Jego rozmiary i odległości panujące między planetami i innymi ciałami niebieskimi sprawiają, że póki co nie ma nawet co marzyć o zbadaniu całej naszej galaktyki, a co dopiero całego wszechświata.

A teraz wyobraźcie sobie, że nasz fizyczny „wszechświat” jest tylko malutką kropelką w niezmierzonym oceanie innych światów istniejących równolegle w innych wymiarach.

Ogrom tego jest praktycznie nieskończony, granice nie istnieją.

Możliwości występowania różnorodnych form jest tak wiele, że ośmielę się twierdzić, że wszystko, co w historii ludzkości zostało wymyślone - nieważne, czy była to całkowita fikcja, czy zostało to poparte jakimiś tezami i dowodami - istnieje jako niezależna forma gdzieś we wszechświecie.

Mówiąc "wymiary" miałem tu na myśli odrębnie istniejące światy, lecz wymiarami nazywa się również pewne odrębne płaszczyzny istnienia, których najniższą jest świat materialny.

Oto krótka charakterystyka poszczególnych wymiarów:

Świat Fizyczny

Materia fizyczna, która nas otacza, choćby w chwili, gdy czytacie tę książkę. Myślę, że wszelkie wyjaśnienia są tu zbędne.

Świat Astralny

Kolejny po świecie fizycznym wymiar. Jego ogrom i niezwykłość trudna jest do oddania w kilku słowach. Każda bowiem myśl, wierzenia, przedmioty materialne i tym podobne rzeczy odciskają się w świecie Astralnym, gdzie stają się rzeczywistością. Każdy człowiek, chcąc nie chcąc, tworzy w Astralu wiele miejsc, czy nawet istot (patrz Larwy Astralne). Także sen jest tworzeniem przez naszą podświadomość i wyższe Ja - kolejnego miejsca w Astralu. Jednak, aby nie zapanował chaos, działa tu zasada przyciągania się podobieństw i tak np. istoty o podobnych zapatrywaniach i wierzeniach odnośnie życia po śmierci trafiają do miejsc (własnego "raju", lub nie) wykreowanych przez swoje wierzenia. Jednak takie miejsca są tylko przystankiem i nie są prawdziwym „rajem”, lecz miejscem gdzie niedawno zmarły człowiek może dojść do siebie, zanim zostanie powiadomiony (a raczej sam się domyśli) o tym, jak sprawy w rzeczywistości się mają.

Wymiar Astralny jest ogromny. Weźcie bowiem poprawkę na to, że wcale niekoniecznie jesteśmy jedynymi istotami we wszechświecie. A skoro każda istota może stworzyć całą własną rzeczywistość z najdrobniejszymi detalami, jakie jej się zamarzą, to chyba sami rozumiecie jak rozlegle jest to miejsce.

Ponadto nie wszystko w Astralu wygląda identycznie, bowiem myśli żywych istot się tam odciskają, ale nie istnieją wiecznie w takiej samej formie. Z czasem zanikają i trafiają do niższych płaszczyzn Świata Astralnego, które wyglądają jak... śmietnik. Nikomu nie polecam tam podróżować, gdyż owe miejsca są jak tajemnicze, mroczne knieje - rodem z horrorów, gdzie znajdują się istoty, które niekoniecznie powitają nas girlandami z kwiatów.

Miejsce to nazywane jest często „Strefą Śmierci”, a istoty ją zamieszkujące to w większości pasożyty rodem z książek Fantasy, które by przetrwać karmią się energią żywych istot.

Inaczej wyglądają wyższe płaszczyzny Astralne, gdzie przebywają istoty o wysokim stopniu rozwoju duchowego - podobne do nas samych, lub znacznie w nim nas przewyższające. Tu rzeczywistość, mimo że daje się modyfikować, jest jednak stała i nie ma obaw, że coś od tak zniknie, tym bardziej owe istoty. Nie muszą one karmić się energią żywych stworzeń, gdyż korzystają z nieskończonej, boskiej energii.

A oto jak sklasyfikował i nazwał niektóre z miejsc Robert A. Monroe i inni badacze z instytutu Roberta Monroe'a działającego w USA w Wirginii.

Focus 21

Pod ta nazwą kryje się wiele odmiennych rzeczywistości i światów niematerialnych.

Poza tym nie jest ono w żaden sposób uściślone. Po prostu rzeczywistość niematerialna w szerokim rozumieniu tego słowa.

Focus 22

Niezbyt ciekawe i przyjemne miejsce. Znajdują się tu ludzie, którzy mają różnego rodzaju zaburzenia świadomości wywołane np. narkotykami, czy innymi środkami odurzającymi, a także ludzie znajdujący się w narkozie i tym podobnych stanach zaburzających naszą świadomość.

Miejsce to powinno się omijać, gdyż nic pozytywnego stamtąd wynieść nie można - wręcz przeciwnie.

Focus 23

Tu przebywają ludzie, którzy umarli, ale - albo nie zdają sobie sprawy, że są fizycznie martwi, albo z innego powodu przywiązani są do świata materialnego. Nie postrzegają oni tego, co nie fizyczne i kurczowo trzymają się świata materialnego. Ludziom tym potrzebna jest pomoc, ale o tym jak to uczynić w kolejnych rozdziałach. Ludzie Ci potrafią nierzadko czekać i cierpieć przez setki lat - dlatego udzielanie im pomocy jest niezwykle ważne, ale i często niełatwe.

Focus 24, 25, 26

Są to tak zwane "Terytoria Systemów Przekonań". To właśnie miejsca, gdzie trafiają ludzie uwięzieni w swych dogmatach na temat życia po śmierci. Trafiają w miejsce, do którego spodziewali się trafić. Są w nieco podobnej sytuacji jak ludzie w Focus 23, z tym, że wiedzą, że nie żyją, lecz nadal mają problemy z wydostaniem się z rzeczywistości, w jakiej się znaleźli, gdyż ich własne wierzenia im to utrudniają. Uniemożliwiają im przeniesienie się i postrzeganie innych miejsc, dopóki sami (lub z czyjąś pomocą) nie zrozumieją swojej sytuacji.

W terytoriach systemów przekonań ludzie egzystują wspólnie, gdyż wiara danej religii stworzyła to miejsce - tu trafiają wszyscy, którzy wierzą w daną wizję „życia po śmierci”.

Focus 27

Zwany "Parkiem", lub „Centrum Przyjęć”. To rozległe miejsce, gdzie ludzie, którzy niedawno "zmarli", a nie zostali wciągnięci przez systemy przekonań, przechodzą „rekonwalescencję” po np. drastycznej śmierci itp.

Zajmują się tu nimi istoty o wysokim stopniu rozwoju duchowego, które robią to z własnej woli pomagania innym. Często w owym miejscu jest tworzona odrębna sceneria - specjalnie na potrzeby danego człowieka, by ułatwić mu oswojenie się z nową sytuacją. W Parku dochodzi też często do spotkań z bliskimi, którzy zmarli wcześniej, a którzy są nam szczególnie bliscy i źle byśmy się czuli, gdybyśmy ich nie spotkali.

W Focus 27 mamy też możliwość wykreowania swojej rzeczywistości, która będzie naszym małym "rajem" - miejscem, gdzie będziemy wypoczywać. Jak to uczynić - dowiecie się w kolejnym rozdziale.

Focus 34, 35

Miejsce nazwane "Zgromadzeniem". Przebywają tu istoty pochodzące z innych rejonów wszechświata, a niektóre obserwują rozwój wypadków na ziemi i gotowe są w razie zaistniałej potrzeby dokonywać delikatnych ingerencji, tak by wydarzenia nie przybrały fatalnego obrotu. Oczywiście istnieje możliwość kontaktu także i z nimi, choć raczej jedynie przy pomocy komunikacji niewerbalnej.

Sądzę również, że obszar ten został też odnaleziony i opisany przez Courtney'a Brown'a w jego książce "Kosmiczna Podróż". Opisywał on miejsce gdzie nie fizyczne istoty tworzą coś w rodzaju "galaktycznej rady", która dba o ład i porządek, oraz o to, by istoty mniej zaawansowane (przede wszystkim duchowo) prawidłowo się rozwijały.

Oczywiście prócz wymienionych tu „poziomów”, w Astralu jest jeszcze całe mnóstwo niezwykłych i zapierających dech w piersiach miejsc, których z oczywistych przyczyn tu nie wymienię.

By dostać się do tych wszystkich miejsc - wystarczy się na nich skoncentrować i wyrazić mentalnie życzenie przeniesienia się tam.

Oczywiście niekonieczne uda się w 100% za pierwszym razem, ale nie powinno Wam zająć wiele czasu nim nauczycie się w miarę swobodnie podróżować.

Wymiar Mentalny

Jest to świat pełen abstrakcji, gdzie „myśli są kolorami, a dźwięki materią”. Świat ten jest tak niezwykły, że wymyka się wszelkim próbom opisania go i uchwycenia w sztywne ramy słów.

Wierze jednak, że to, co nam wydać się może nieprzydatną abstrakcją, jest absolutnie zrozumiałe dla kogoś stojącego na innym stopniu rozwoju - niekoniecznie dla człowieka.

Wymiar Buddyczny

Miejsce, w którym jest tylko światło - światło, które daje ukojenie, szczęście.

W świecie tym nie odczuwa się potrzeby robienia czegokolwiek, nawet myślenia. Tu się po prostu jest jako część całości i nic więcej się nie liczy.

W tym świecie zatraca się poczucie czasu.

Wymiar Atmiczny zwany też Nirwaną

Jest najdoskonalszym z miejsc, jakie są mi znane i najbardziej zbliżonym do tego, co można by nazwać rajem. W tym wymiarze wszystko jest po stokroć bardziej realne i wyraźne niż to, czego doświadczamy normalnie w świece fizycznym. W miejscu tym ludzie porozumiewają się głównie przy pomocy wysoko rozwiniętej formy komunikacji niewerbalnej, a wszystko przenika Bóg. Jego obecność jest namacalna, a atmosfera nieopisana.

Wymiary, jakie opisałem powyżej, ułożone są w kolejności, w jakiej do nich możemy wkroczyć - i tak ze świata materialnego najłatwiej jest dostać się w Astralny, następnie w Mentalny itd.

Co za tym idzie, można by powiedzieć, że Astral jest wymiarem stosunkowo najłatwiej osiąganym z wymienionych tu wymiarów (nie licząc świata fizycznego, w jakim przecież żyjemy).

Oczywiście, są jeszcze wyższe płaszczyzny istnienia, ale z uwagi na nikłe informacje na temat tychże - nie będę ich opisywał.

Z książki dowiesz się również jak tworzyć własne miejsca wypoczynku i użytku codziennego w świecie astralnym, a także jak można pomagać zabłąkanym osobom w Focus 23.

Zapraszam!

08.03.2005

Jakub Niegowski

Zabezpieczenia i Egzorcyzmy

Tekst ten pochodzi z książki „Na Granicy Światów: Księga Tajemnic Międzywymiarowych Magów” mojego autorstwa. Stanowi jedynie fragment całości, która wzajemnie się zazębiając, wnikliwie i przystępnie zarazem - opisuje rejony rzeczywistość światów niefizycznych, jak również uczy adepta samodzielnego odkrywania, rozwoju i opanowania zdolności tak zwanego - postrzegania pozazmysłowego (PSI). „Na Granicy Światów” to książka, która mam nadzieję zainspiruje Cię i sprawy, iż Twoja świadomość, oraz zdolności percepcji - znacznie się poszerzą. W książce znajdziesz omówienie min. takich tematów jak: Medytacja, OBE, LD, Czakry Aura i Energia, poziomy Świata Niefizycznego, Teleobserwacja, Magia, Afirmacje i wiele innych zagadnień z zakresu szeroko pojętej PSIoniki, Magii, oraz Rozwoju Duchowego.

Jeśli zaciekawi Cię tematyką mojej książki, więcej danych, oraz możliwość zamówienia, znajdziesz tutaj.

Sposoby diagnozowania obecności Larw Astralnych i ich pozbywanie się.

Jak już wcześniej wspomniałem - larwy astralne to dość ogólne pojęcie różnych prymitywnych istot świata astralnego, jakie mogą sporo namieszać w życiu człowieka.

Fakt, że bywają tak niebezpieczne i szkodliwe, nie jest bynajmniej powodowany ich inteligencją, czy jakąkolwiek inną „potęgą”, lub przewagą nad nami.

Przeciwne - larwy astralne, (do jakich w szczególnych wypadkach zaliczam także pomniejsze demony) to zazwyczaj strzępki świadomości - istoty bardzo ograniczone, które można przyrównać do wirusa.

Wirus sam w sobie nie ma nad nami żadnej przewagi, lecz z uwagi na jego specyficzne właściwości i oddziaływanie, może bardzo nam zaszkodzić.

Tak jest i w tym przypadku.

Jeśli chodzi o najbardziej pospolite „gatunki” larw - wyróżnić należy następujące oddziaływania:

Larwa astralna przyciągana jest określonym rodzajem wibracji - zazwyczaj jest to wibracja, jaką ta istota się żywi(pamiętajcie, że wibracje są elektromagnetyczną formą postaci myśli, uczuć, nastrojów i tym wszystkim, co o sobie myślicie - to jest Wasza wibracja). Dzieje się tak często w stanach poddepresyjnych, czy stanach ograniczonej świadomości i ewentualnie poczytalności.

Bywa to doskonałą zachętą dla tego stworzenia. W takiej sytuacji namierzywszy swojego przyszłego żywiciela, larwa „przykleja” się do jego aury (rzadziej do konkretnej czakry ofiary) i stymuluje powstawanie danego rodzaju emocji, którym się żywi.

Niestety, zdecydowana większość larw stymuluje emocje strachu, czy inne emocje o charakterze destruktywnym.

W takiej sytuacji dochodzi często do zapętlenia procesu. Emocje, czy myśli, jakie wywołuje u nas przyczepiona larwa astralna, nie wynikają z faktu, że np. boimy się czegoś konkretnego, ale jest to skutek działania na nas larwy astralnej.

Larwa stymuluje i wyzwala w nas dane emocje, a my popadamy w stan psychiczny związany z tymi emocjami. To sprawia, że larwa ma jeszcze więcej pożywienia i lepiej sobie radzi.

Ta reakcja może być zgubna dla człowieka, który nie będzie w stanie zrozumieć, co się z nim dzieje i, że jego psychiką ktoś może manipulować.

Ale larwy astralne przyciąga nie tylko dana wibracja.

Bywają bardziej „złośliwe” larwy, które w swym działaniu do złudzenia przypominają wirusy komputerowe rozsyłające się przez Internet!

Ten rodzaj larw astralnych potrafi zaatakować niespodziewanie człowieka, nawet w doskonalej formie psychicznej. Wystarczy, że w danym okresie jest nieco osłabiony, bo np. mało sypia etc.

W takiej sytuacji nasze naturalne „tarcze” (bariery ochronne) wbudowane w aurę nie są w stanie zatrzymać „wirusa” i kłopot gotowy. Nie mówiąc już o silnych larwach, dla których standardowa aura nie jest żadną przeszkodą.

Poza tym należy dodać, że larwa częstokroć sonduje nas w poszukiwaniu bodźca, na jaki jesteśmy szczególnie czuli, by wywołać jak największe skutki swej działalności.

Kilka lat temu przydarzyła mi się taka niemiła przygoda, kiedy to otrzymałem larwę astralną drogą internetową.

Jak to, zapytacie? Normalnie.

Trzeba Wam wiedzieć, że tekst to także zapis ludzkich emocji, w którym zakodowany jest wzorzec energetyczny osoby piszącej.

Larwa astralna potrafi się niczym komputerowy wirus zadomowić w owym przekazie i „zarazić” adresata.

W moim przypadku zaczęło się od tego, że moja przyjaciółka i ówczesna mentorka otrzymała pewien e-mail od nastolatka zafascynowanego czarną magią.

Nadmienić tu należy, że wśród takich ludzi - niedoświadczonych żółtodziobów sięgających po praktyki czarnej magii - aż roi się od takich, wokół których egzystuje cała masa astralnej dziczy. Pasożytując na nich, zagrażają przy tym wszystkim, którzy się z nimi zetkną.

Takie są skutki zabawy w ezoterykę, jeśli nie masz o czymś nie ma większego pojęcia.

Prawdziwi „czarni magowie” znają sposoby zabezpieczenia się przed tym i panowania nad astralną dziczą, ale to jest już temat na osobną książkę.

Wracając - znajoma dostała ową „niespodziankę” wraz z e-mailem od wspomnianego człowieka.

W efekcie jak grad z nieba, posypały się na nią rożne nieprzyjemne zdarzenia, a jej kondycja psychiczna znacznie się pogorszyła.

Wspomnieć należy, że owa osoba jest niezwykle ciepłą, rozwinięta duchowo istotą i fakt, że larwa się do niej przyczepiła świadczyć może tylko tym, że larwa musiała być niezwykle silna.

Znajomej udało się stosunkowo szybko ustalić, co jest grane. Podjęła natychmiastowe działania zmierzające do usunięcia larwy. Kiedy już się wydawało, że wszystko jest w porządku i kryzys został zażegnany, napisała do mnie przy okazji naszej zwyczajowej wymiany korespondencji? Niestety, ów pasożyt miast na dobre odejść w niebyt - wraz ze wzorcem energetycznym zawartym w e-mailu - trafił do mnie...

I wtedy się zaczęło. Larwa ta wywoływała bardzo charakterystyczne reakcje.

Po pierwsze, co jest niemal standardem w takich wypadkach - stan depresyjny.

Nie można przy tym pominąć jednego bardzo istotnego szczegółu.

Zapewne człowiek nie zaznajomiony z tematem, uznałby pojawiające się w nim emocje i myśli, za swoje własne. Osoba wprawiona w rozeznawaniu takich zdarzeń zauważy jednak różnice pomiędzy obcym wpływem, a doznaniami płynącymi z własnego wnętrza.

Sytuacja ta przyprawia często o zawrót głowy, gdyż doświadczamy bardzo silnych uczuć, jednocześnie zadając sobie sprawę, że „nie są nasze”. Egzystujemy wówczas jakby na dwóch poziomach, My - „opętani”, czyli owładnięci emocjami/myślami sztucznie wywoływanymi przez larwę, oraz My - świadomi całej sytuacji i choć często z niemałym trudem, kontrolujący całą sytuację.

W moim wypadku „pasażer na gapę” miał jeszcze jedną bardzo „ciekawą” i charakterystyczną cechę - powodował... nieodpartą chęć podcięcia sobie żył.

Tak! Zaznaczam, że nie chęć samobójstwa jako takiego, a samego podcięcia sobie żył.

Ta myśl się wizualizowała w moim umyśle, czułem przemożną chęć zrobienia tego.

Jednocześnie, dzięki bogom, wiedziałem, co się dzieje i nie pozwoliłem, by wtłaczane mi myśli i emocje zawładnęły mną na dobre.

Nawiasem mówiąc, w rzeczywistości nigdy bym sobie żył nie podciął, nie lubię uczucia upływającej krwi i na samą myśl, że czekają mnie jakieś badania i pobranie krwi, bardzo mnie zniechęca. Sposoby odebrania sobie życia też znam lepsze, więc tym bardziej było dla mnie jasne, że myśl ta nie pochodzi z mego wnętrza, a jest mi na siłę wtłaczana do umysłu.

Zaznaczyć muszę, że opisywaną tu sytuację należy jednak zaliczyć do kategorii bardziej skrajnych. Larwa astralna nie działa zazwyczaj aż z taką siłą. Należy potraktować to jednak jako jeden z możliwych scenariuszy w przypadku złapania tego astralnego szlamu.

Mój stan psychiczny był fatalny. Większość pozostałej mi energii zużywałem na kontrole stanu rzeczy. Nie chciałem dopuścić do dalszego pogorszenia. Poczułem, że może to być już skraj otchłani, nad którą stoi moje Ja i spoglądając widzi bezdenną pustkę, brak panowania nad sobą i samozniszczenie.

Co gorsza - nie skutkowały żadne standardowe procedury oczyszczania się z tego typu wpływów, a ja czułem się coraz bardziej bezsilny.

Niemniej byłem świadom postawionego przede mną wyzwania i tego, jak wiele nauki z sobą niesie.

Koniec końców, po tygodniu nieustających zmagań, udało mi się oswobodzić. Oczywiście jeszcze kilka dni wracałem do pełnej równowagi, niemniej tydzień czasu, przetrzymany w tak ekstremalnych warunkach, to już coś.

Nie życzę jednak nikomu takich niezapowiedzianych sprawdzianów własnych możliwości i kontroli nad swoją psychiką.

Zapewne niektórym z Was nasuwa się pytanie - czy wszyscy są tak samo narażeni? A może to rzadkość? - przecież w życiu codziennym nie słyszy się podobnych relacji.

Macie rację, nie słyszy się, no nie licząc oczywiście ludzi z wieczną, niewytłumaczoną niczym depresją, czy też ludzi uznanych za niepoczytalnych, jacy stracili nad sobą panowanie i siedzą teraz w zakładach zamkniętych, albo tych, którzy już nie zdołają opowiedzieć nam swojej historii, ponieważ są martwi.

Jest jednak coś, co sprawia, że człowiek wkraczający na drogę samorozwoju jest w pewnym okresie szczególnie narażony.

Otóż to jego stan energetyczny decyduje o tym, czy wyda się on „apetycznym kąskiem” dla tego rodzaju istot astralnych.

Energia, jaką wibruje rozwijający się osobnik, jest bowiem dla wielu astralnych pasożytów znacznie „smaczniejsza” i „bardziej pożywna” od energii przeciętnego człowieka, i dlatego ten drugi rzadziej może spotykać się z problemami takimi jak te.

Jednocześnie, jeśli ktoś zajdzie dostatecznie wysoko w rozwoju swego energetycznego ciała i odpowiednio wzmocni swoją psyche, to takie byty znacznie rzadziej będą mu się naprzykrzać, jeśli w ogóle.

Jako, że najbardziej zagrożeni są świeżo upieczeni adepci, warto znać kilka technik diagnozowania i pozbywania się nieproszonych gości.

Diagnoza:

Prawda jest taka, że jeśli nasze postrzeganie pozazmysłowe nie stoi na przyzwoitym poziomie, a my sami nie umiemy diagnozować stanu swojej aury i ewentualnych do niej podłączeń, to trudno będzie nam wyczuwać dobrze byty astralne. Wówczas pozostaje nam tylko samoobserwacja.

Zresztą samoobserwacja jest jedną z kluczowych kwestii na drodze naszego rozwoju w ogóle - to właśnie ona umożliwia zaobserwowanie całego szeregu zdarzeń i reakcji, nad którymi inni przechodzą do porządku dziennego. Kompletnie nie zwracają na nie uwagi i tym samym pozbawiają się bardzo cennego źródła wiedzy o sobie i otaczającym świecie.

To właśnie samoobserwacja i znajomość siebie pozwala nam określić, kiedy ulegamy obcym wpływom, a kiedy problem leży w nas samych.

Najlepszym na to przykładem jest wspomniana sytuacja, kiedy to podczas zetknięcia się ze wspomnianym bytem, natychmiast rozróżniłem wpływ z zewnątrz.

Gdybym nie znał „fizyki” takich zdarzeń, przyjąłbym zapewne bez refleksji, że mam podły nastrój i dość życia - ot co.

W takiej sytuacji już chyba tylko intuicja mogłaby mnie uratować przed dalszym niekontrolowanym rozwojem destruktywnych wpływów.

Tymczasem znając siebie, miałem świadomość zaistniałej sytuacji i tego, że część myśli ewidentnie nie pochodzi ode mnie.

Co do intuicji - warto jej zaufać i otworzyć się na nią. W sytuacjach, gdy nie posiadamy wiedzy i zdolności jej uzyskania, pozostaje nam intuicja jako główny doradca, co dalej mamy robić.

Trzeba jednak nauczyć się odróżniać intuicję od innych „szepczących głosików”, bo w potencjalnie najgorszym wypadku, można by za intuicję wziąć podszepty astralnych bytów, które „źle nam życzą”.

Intuicja zaś wypływa ze źródła świadomości, a nie ze świata astralnego.

Jak się tego pozbyć?

Sposobów jest wiele i zasadniczo można tu zastosować każdy rytuał oczyszczający, czy egzorcyzm; tak jak w przypadku innych bytów astralnych.

Na opisy tych wszystkich rytuałów przyjdzie jeszcze pora - tu przytaczam dwa najprostsze, które odnoszą się przede wszystkim do pozbywania się właśnie larw astralnych. Zaznaczam, że skutkują one na te bardziej przeciętne - z tymi paskudniejszymi wato postępować nieco „ostrzej”, co opiszę jako sposób trzeci. Jednocześnie już teraz zaznaczam, że są to tylko przykładowe techniki, w rzeczywistości jest ich o wiele więcej i można nawet, przy odrobinie wprawy, pokusić się o stworzenie własnych.

Świetlista aura:

Ta technika jest tak samo prosta, jak skuteczna - można by rzec, że jest wręcz genialna w swej prostocie.

Bazuje na prostej zasadzie, która mówi, że światło nie może współistnieć w jednym miejscu z ciemnością. Gdy zapalimy zapałkę, nawet najbardziej nieprzenikniona ciemność się rozstąpi, ustępując pola światłu.

W praktyce sprowadza się to do tego, że wizualizujemy, że nasza aura przybiera świetlisto - biały kolor i emanuje intensywnym światłem/miłością na wszystkie strony.

Nie są to warunki miłe larwom astralnym i te szybko odpadają - dosłownie i w przenośni - od naszej aury.

Operacja ta poprawia również ogólną kondycję naszej aury, a przez to zabezpiecza nas na przyszłość przed ew. atakami i innymi kłopotami związanymi z osłabieniem aury (m.in. chorobami wywołanymi przez wirusy!).

Warto więc wykonywać to ćwiczenie choćby w celach profilaktycznych powiedzmy raz dziennie w czasie medytacji. Pod koniec można też dodać wizualizację ochronnej tarczy w kształcie jaja wokół naszej aury, która odbije bądź zniweluje wszelkie negatywne energie wysłanie w naszą stronę.

Oczyszczający wiatr:

Technika ta bazuje na wykorzystaniu żywiołów, a w szczególności żywiołu powietrza.

By oczyścić się idziemy na spacer w ustronne miejsce, które napełni nas spokojem i inspiracją.

Prosimy żywioły o to, by dały nam siłę i oczyściły ze wszystkiego, co ma na nas niekorzystny wpływ. Niech Ogień wypali, Woda obmyje, Ziemia niech da nam oparcie, a Wiatr zabierze wszystko to, czego chcemy się pozbyć ze swego wnętrza...

Można oczywiście zrobić to bardziej szczegółowo, przyzywając kolejno poszczególne żywioły i dokonując odpowiednio wyszukanych wizualizacji, ale uważam, że nie jest to jednak najważniejsze. Intencja sama w sobie, oraz wyrażenie Woli, są kluczem od osiągnięcia sukcesu.

Jeśli komuś natomiast odpowiadają bardziej skomplikowane rytuały magii ceremonialnej, bo np. te bardziej do niego przemawiają, to może śmiało zrobić to wedle własnego uznania, oczywiście z zachowaniem zasad „magicznego BHP”.

Odbiegam jednak trochę od tematu. Technika bowiem bazuje na wykorzystaniu Wiatru.

Stajemy więc na otwartej przestrzeni - może to być jakiś pagórek etc. Następnie staramy się poczuć przestrzeń i owiewający nas wiatr - choćby był naprawdę minimalny.

Wizualizujemy, jak wiatr przenika przez całe nasze ciało, zabierając ze sobą wszelkie problemy i szkodliwe energie, pozostawiając nas czystymi i spokojnymi.

Technika ta jest prosta, a jej skuteczność nad wyraz zadowalająca.

Polecam ją zwłaszcza ludziom kochającym przyrodę i jej energie.

Sposób, w jaki pozbyłem się wspomnianej wyżej istoty, wydaje się być sposobem uniwersalnym, lecz zaznaczam, że jest on wariacją i połączeniem metod przeze mnie samodzielnie odkrytych i opracowanych, oraz kilku innych technik. Początkowo użyłem go improwizując. Jest to mój całkowicie subiektywny sposób, który odniósł już skutek w stosunku do niejednego „mackowatego problemu”.

Mimo to, procedurę oparłem o stare, sprawdzone sposoby, więc nie jest to też coś, co „spadło z nieba”. Po prostu połączyłem i usprawniłem dostępne techniki.

Widząc, że oczyszczająca energia wiatru, (jakiej zazwyczaj używam do pozbycia się natrętów) nie wystarcza, zacząłem wizualizować rozświetlanie się aury, jak w jednej z powyżej opisanych technik. Jednak by spotęgować efekt, świadomie przestrajałem swoje ciała i synchronizowałem z wysokimi pozytywnymi wibracjami Światła, niejako przenosząc całego siebie na zupełnie inny plan od tego, na którym operował natręt.

Ta metoda, do której zresztą sam doszedłem, nie przeczytawszy o niej wcześniej w żadnych mądrych książkach, według moich doświadczeń jest jedną z najskuteczniejszych - jeśli nie najskuteczniejszą - w obronie przed wszelkimi bytami astralnymi. Zaletą jej jest również to, że nie ma konieczności bezpośredniej konfrontacji siłowej z danym bytem. Jest to jednak technika o tyle trudna, że wymaga świadomego zaangażowania swoich subtelnych ciał w proces przestrajania. Mówiąc krótko - nie chodzi już o samą wizualizacje, choć ta jest nadal podstawą. Należy świadomie „przetaktować” swoje systemy energetyczne tak, by niejako „zniknąć” z wymiaru wibracji, w których operuje nasz agresor.

Ponieważ larwa była wyjątkowo zawzięta, powyższe działania praktykować musiałem kilka dni, nim udało mi się osiągnąć ostateczny, zadowalający efekt. Wspomagałem się przy tym codzienną sugestią (afirmacją) przed snem, odnośnie dobrego stanu, w którym mam się obudzić (by również podświadomość zaangażować do działania) oraz, jak zwykle przydatną w takich sytuacjach, prośbą do Opiekuna o pomoc w zażegnaniu kryzysu.

Wszystko to razem, mimo mało efektownego brzmienia, jest potężnym narzędziem działania i nadaje się do uniwersalnego stosowania w większości sytuacji kryzysowych, na które możemy trafić.

Technika przestrajania nadaje się również do oddziaływania na osoby trzecie i to w znacznie poważniejszych sytuacjach.

Jednym z takich dramatycznych zdarzeń było demoniczne opętanie bliskiej mi osoby, do którego doszło w najmniej spodziewanym monecie, a był to wynik - jak się później okazało - Modlitwy Śmierci odprawionej w mojej intencji, co - mówiąc krótko - powinno mnie zabić bardzo szybko. (Modlitwa Śmierci to praktyka wysłania demona, który zazwyczaj błyskawicznie zabija ofiarę, w niesamowitym tempie wysysając z niej życiową energię). Demon jednak, nie mogąc dobrać się do mnie bezpośrednio, znalazł sobie słabszą istotę, która nagle zapałała nieodpartą chęcią rzucenia się na mnie i zabicia mnie... Jeśli ktoś myśli, że ta osoba mnie zwyczajnie nie lubiła to powiem tylko, że była to wybranka mego serca, z która właśnie spędzałem bardzo miły, intymny wieczór i ani w głowie nam były jakiekolwiek wzajemne antypatie.

Jeśli oglądaliście dreszczowce o podobnej, demonicznej tematyce, to zaręczam, że to, co widziałem, mało odbiegało od filmowych scen mrożących krew w żyłach. Chociaż, by dojrzeć zarówno demona, jak i efekty energetyczne wywoływane przez niego, a także moje środki zaradcze - należałoby mieć mocno wyczulone postrzeganie pozazmysłowe.

Tym razem sprawa była na tyle poważa, że do akcji musiało wkroczyć kilku Opiekunów, co samo w sobie jest rzadkością, bo zazwyczaj zjawia się jeden z nich. Tym razem towarzyszyło mi kilku, tworząc nad pomieszczeniem, w którym przebywaliśmy, krąg i zsyłając słup światła obejmujący nas i większość pomieszczenia, który przestrajał cały ten obszar na częstotliwość niedostępną dla demona. Tworzył barierę i skutecznie izolował nas od jego działania. Oczywiście wcześniej musiałem podobnym przestrajaniem dosłownie „odlepiać” czarną maź energetyczną demona, która przywarła mocno do ciała energetycznego mojej partnerki, i poprzez którą demon przejmował nad nią kontrolę.

Ta zorganizowana akcja zakończyła się ostatecznie sukcesem, a ja zrozumiałem, że w umiejętności przestrajania, którą odkryłem - kryje się ogromy potencjał! A jeśli w przestrajaniu pomogą (a zrobią to, gdy będzie to naprawdę konieczne i porosimy o to) Opiekunowie, to nie ma takiej siły, która mogłaby nas pokonać. Oczywiście zakładając, że prezentujemy już odpowiednio wysoki poziom postrzegania pozazmysłowego i kontroli nam swym ciałem energetycznym, energiami subtelnymi wokół nas, a także posiadamy świadomość i pewność siebie. Ponieważ są to niezwykle istotne czynniki decydujące o powodzeniu w tego rodzaju sytuacjach.

Pamiętajcie - „strach jest początkiem porażki”, a wiele negatywnych bytów właśnie z niego czerpie swą siłę. Nie dajcie się zastraszyć! Odwaga, nieugiętość, siła Woli i opanowanie powinny charakteryzować każdego, kto na poważnie chce wchodzić w jakiekolwiek interakcje z bliżej mu nieznanymi istotami świata astralnego.

Wracając jednak do tematu i podsumowując go - przestrajanie siebie (i nie tylko), czyli zdolność do zmiany „płaszczyzny wibracyjnej”, na której istniejemy, bez konieczności zmiany miejsca, moim zdaniem jest jedną z najważniejszych technik na drodze do zapanowania nad jakością i bezpieczeństwem własnej egzystencji.

Więcej informacji, między innymi. jak panować nad „dziczą astralną”, oraz jak tworzyć pomocne nam istoty - astralne sługi, znajdziesz w książce.

Zapraszam!

13.03.2005

Jakub Niegowski

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron