Męczennicy, prorocy, karierowicze, kanalie, błazny. Galeria postaci i postaw ludzkich w III części "Dziadów" (lub w "Lalce").
Tematyka wielkiej literatury romantycznej zdeterminowana została sytuacją polityczną polskiego zniewolonego narodu. Powstania narodowe, martyrologia narodu to podłoże, na którym rozwijała się literatura o tematyce narodowowyzwoleńczej. Programowe hasło romantyków - narodowość literatury znalazło doskonałą realizację w literaturze epoki. O tym, jak wielka jest rola narodowej poezji pisał Adam Mickiewicz już w "Konradzie Wallenrodzie", nazywając ją "arką przymierza, łączniczką między dawnymi i młodszymi laty" oraz "strażniczką narodowego pamiątek kościoła". "Dziady" cz. III to jeden z najwybitniejszych dramatów romantycznych. Utwór powstał w Dreźnie, w ciągu kilku zaledwie miesięcy 1832 roku. Poeta, który w czasie powstania listopadowego przebywał w Poznańskiem, po jego upadku wraz z falą emigrantów wyjechał z kraju. Zatrzymał się w Dreźnie i tam właśnie powstało najwybitniejsze dzieło polskiego romantyzmu. Można powiedzieć, że bodźcem do napisania dzieła stała się klęska powstania listopadowego. Ponieważ jednak poeta nie brał udziału w powstaniu, przedstawił w utworze wydarzenia wcześniejsze, związane z wileńskim procesem filomatów i filaretów, pokazał także wstrząsające obrazy martyrologii polskiej młodzieży. Jednocześnie dostrzegł zróżnicowanie polskiego społeczeństwa, w którym znajdowali się patrioci, ale także niestety zdrajcy, czyli kanalie. Najliczniejszą grupę stanowią męczennicy, których poeta uczynił bohaterami swego utworu. Przede wszystkim takim właśnie męczennikiem i to nie fikcyjnym, powołanym do życia przez wyobraźnię poety, ale autentycznym bojownikom o wolność dedykował swój utwór, pisząc: "Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kółakowskiemu spółuczniom - spółwięźniom - spółwygnańcom za miłość ku ojczyźnie - prześladowanym, z tęsknoty - ku ojczyźnie - zmarłym w Archangielsku - na Moskwie, w Petersburgu, narodowej sprawy męczennikom poświęca Autor". Wymienionych bohaterów, a także Tomasza (lana), Frejenda, Jankowskiego i wiele innych autentycznych postaci spotykamy w scenie, rozgrywającej się w klasztorze bazylianów w Wilnie. Zgromadzeni tu więźniowie są prawdziwymi męczennikami narodowej sprawy. Większość została aresztowana bez udowodnienia jakiejkolwiek winy, zostali umieszczeni w wilgotnych, ciemnych celach, karmieni jedzeniem, wywołującym niestrawność lub morzeni głodem, wciąż mają nadzieję, że to jakaś tragiczna pomyłka, że wkrótce zostaną zwolnieni. Tak się jednak nie stało, a wręcz przeciwnie rozpoczęto wywożenie skazańców na Sybir. Taką właśnie scenę obserwował prowadzony na przesłuchanie do magistratu Jan Sobolewski i po powrocie do więzienia zdawał relację współtowarzyszom niedoli. Więźniowie byli stłoczeni w ciasnych kibitkach, w których musieli przebyć tysiące kilometrów. Mieli ogolone jak rekruci głowy, byli skuci kajdanami. Wśród skazańców było też dziesięcioletnie dziecko, skarźące się, że nie może udźwignąć łańcuchów, lecz policmajster stwierdził, że kajdany mają wagę zgodną z przepisami. Sobolewski zwrócił też uwagę na wygląd i zachowanie swego przyjaciela Janczewskiego, który "wychudł, sczerniał, ale jakoś dziwnie wyszlachetniał". Jan był dumny z jego bohaterskiej postawy, Janczewski bowiem starał się wyrazem twarzy dać do zrozumienia płaczącemu tłumowi, że nic go nie boli. Kiedy zaś kibitka ruszyła Janczewski zdjął kapelusz, podniósł w górę rękę i trzykrotnie krzyknął "Jeszcze Polska nie zginęła". Prawdziwym męczennikiem okazał się też inny więzień - Wasilewski, który był tak torturowany w czasie śledztwa, że nie mógł iść o własnych siłach, upadł z pierwszego stopnia więziennych schodów i zmarł: "Wasilewski nie zemdlał, nie zwisnął, nie ciężał, Ale jak padł na ziemię prosto, tak otężał. Niesiony jak słup sterczał i jak z krzyża zdjęte Ręce miał nad barkami żołnierza rozpięte. Oczy straszne, zbielałe, szeroko rozwarte". Poeta celowo porównuje jego męczeństwo do męki Chrystusa na krzyżu, było to nawiązanie do koncepcji polskiego mesjanizmu, którego twórcy porównywali mękę Chrystusa do prześladowań Polaków przez carat. Na czele zgromadzonych w bazyliańskiej celi więźniów stoi bezprzecznie poeta Konrad. Wygłasza on w swej celi słynny monolog, który kreuje go na romantycznego Prometeusza, bohatera, który cierpi i poświęca się za cały naród. Tak jak starożytny Prometeusz buntuje się przeciwko Bogu nieczułemu na cierpienia zniewolonego narodu. Jednocześnie wyraża swą całkowitą gotowość poświęcenie się dla narodu, w przejmujący sposób mówi o swym własnym cierpieniu spowodowanym niewolą oraz o umiłowaniu ojczyzny: "Nazywam się Milijon - bo za milijony Kocham i cierpię katusze. Patrzę na ojczyznę biedną, Jak syn na ojca wplecionego w koło, Czuję całego cierpienia narodu, Jak matka czuje w łonie bóle swego płodu. Cierpię, szaleję". Wymieniając "męczenników narodowej sprawy" nie można pominąć Cichowskiego, którego tragiczne losy opowiada Adolf w salonie warszawskim. Urodziwy, czarujący, ogólnie lubiany młodzieniec został aresztowany tuż po ślubie, przy czym sprytnie upozorowano jego samobójstwo, pozostawiając płaszcz i kapelusz nad brzegami Wisły. W mieście jednak krążyły pogłoski, że: "...Cichowski żyje, że męczą, że przyznać się wzbrania i że dotąd nie złożył żadnego wyznania". W czasie śledztwa stosowano wymyślne tortury, karmiono śledziami, pojono opium, straszono. Kiedy po latach bezowocnego śledztwa uwolniono Cichowskiego, był człowiekiem wyczerpanym fizycznie i psychicznie. Nie rozpoznawał żony ani przyjaciół, na odgłos pukania do drzwi zaszywał się w głębi pokoju, krzycząc: "Nic nie wiem, nie powiem".
Wyłysiał teź i opuchł od wilgoci oraz złego jedzenia, nie chciał opowiadać o torturach, tylko jego oczy zdradzały ogrom przeżytych cierpień. Carscy prześladowcy nie oszczędzali nawet najmłodszych, uczniów gimnazjum, ich także czyniąc męczennikami narodowej sprawy. Uczniem wileńskiego gimnazjum był młody Rollison, dotkliwie pobity w czasie śledztwa, który mimo tortur nie wydał nikogo. Zrozpaczona matka błagała prowadzącego śledztwo senatora Nowosilcowa o litość, wielu wpływowych ludzi wstawiało się też za nim, litując się nad niewidomą wdową Rollisonową. Nowosilcow obiecał więc, że zajmie się sprawą Rollisona tymczasem wraz ze swymi współpracownikami obmyślił perfidny sposób pozbycia się "niewygodnego" więźnia, otwierając okno celi i mając świadomość, że Rollison próbował już wielokrotnie popełnić samobójstwo: "Rollison od wielu dni cierpi pomieszanie, Chce sobie życie odjąć, do okien się rzuca A okna są zamknięte. (...) On chory na płuca. Nie należy w zamknionym powietrzu go morzyć, Rozkażę mu więc okna natychmiast otworzyć Mieszka na trzecim piętrze - powietrza użyje..." Rollison rzeczywiście wyskoczył przez okno, a nieszczęsna matka jeszcze raz wtargnęła do salonu senatora Nowosilcowa, przeklinając go i jego współpracowników za ich okrucieństwo. O prorokach, którzy próbują przewidzieć dalsze losy uciemiężonego narodu, dać słowa pocieszenia i nadziei także jest mowa w "Dziadach" . Przede wszystkim należy tu wymienić księdza Piotra, którego widzenie wyraża istotę polskiego mesjanizmu narodowego. U jego podłoża tkwiło wywodzące się z judaizmu przekonanie o przyjściu bożego Mesjasza, który miał wyswobodzić z niewoli naród izraelski i przywrócić mu wolność. Toteż męczeństwo polskiego narodu pod zaborami wielokrotnie porównywane jest do męki Chrystusa na krzyżu. Najważniejszym składnikiem tego widzenia jest jednak prorocza wizja, przewidująca nadejście jednostki niezwykłej, wskrzesiciela narodu, namiestnika wolności. Ten mąż wybitny zbiegł jako dziecię z syberyjskiego transportu, jednak autor określa go w zagadkowych i nie do końca wyjaśnionych słowach: "Na trzech koronach, a sam bez korony: A życie jego - trud trudów, A tytuł jego - lud ludów; Z matki obcej, krew jego dawne bohatery, A imię jego czterdzieści i cztery". Dlaczego idea mesjanizmu była tak bliska romantykom'? Otóż przynosiła cierpiącemu narodowi nadzieję, że jego cierpienie nie pójdzie na marne, że właśnie poprzez cierpienie równe męce Chrystusa naród polski doczeka się wolności i przyniesie ją innym uciemiężonym narodom. V proroczej wizji mesjanistów można też odnaleźć jeszcze inny typowy element postawy romantycznej - jest to wiara w jednostkę niezwykłą, wielką, nieprzeciętną. Przecież tacy właśnie byli bohaterowie romantyczni. Adam Mickiewicz zdawał sobie sprawę, że polskie społeczeństwo nie jest całkowicie jednolite, że znajdują się w nim zarówno patrioci, jak i dorobkiewicze, a także kanalie. Taki mocno zróżnicowany obraz warszawskiego społeczeństwa przedstawił poeta w scenie p.t. "Salon warszawski". Zgromadzonych tam gości dzieli wyraźnie na dwie grupy. Towarzystwo stolikowe to kosmopolici, pozbawieni uczuć patriotycznych, ludzie rzeczywiście myślący jedynie o swej karierze. Są to wyżsi rangą urzędnicy, generałowie, damy z towarzystwa i warszawscy literaci. Wszyscy rozmawiają po francusku, żałują, że Nowosilcow wyjechał z Warszawy, gdyż był wspaniałym organizatorem balów. Nikt natomiast nie wspomina, że został oddelegowany do Wilna, aby przeprowadzić śledztwo w sprawie filomatów, ktoś prosi szambelana o wstawiennictwo, pragnąc, aby jego żona została pierwszą ochmistrzynią, ktoś inny boi się słuchać opowiadania o męczeństwie Cichowskiego, boi się też wyjść w środku opowieści. Bardzo negatywnie zostali też przedstawieni literaci. Nikt przecież nie czyta ich opowieści "o sadzeniu grochu". Zapytani przez jedną z dam, dlaczego nie chcą pisać o sprawie tak ważnej dla narodu jak męczeństwo Cichowskiego, odpowiadają, że temat jest zbyt świeży, zbyt aktualny, gdyż żyją jeszcze świadkowie i uczestnicy tych tragicznych wydarzeń. Jest też zbyt prozaiczny, mało jest poezji w opowieści o tym, jak ktoś jadał śledzie. Przede wszystkim jest to temat zbyt okrutny, zbyt krwawy dla Polaków: "Nasz naród scen okropnych, gwałtownych nie lubi, Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopców zalecanki, Trzody, cienie - Słowianie, my lubim sielanki". W tym samym salonie stoi przy drzwiach grupa patriotów, a wśród nich młodzi demokraci, późniejsi organizatorzy powstania. Jest wśród nich A***G*** (Adam Gurowski), N*** (Ludwik Nabielak) uczestnik ataku na Belweder, a także główny organizator spisku Piotr Wysocki. Są przerażeni tym, że na narodu czele stoją ludzie, którym należy się stryczek, a nie władza. To skłania Piotra Wysockiego do następującej refleksji dotyczącej polskiego narodu: "...Nasz naród jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Ta plugawa, twarda i zimna skorupa to polska arystokracja, kosmopolityczna i pogodzona z niewolą, a więc ludzie, których można nazwać dorobkiewiczami, a nawet kanaliami. Natomiast gorąca wewnętrzna lawa to patriotyczna młodzież polska, którą autor nazwał "narodowej sprawy męczennikami" . Jednak prawdziwe kanalie to ludzie z bezpośredniego otoczenia Nowosilcowa. Są zdrajcami ojczyzny, którzy służą zaborcy, ciemiężą własny naród. Pelikan i Doktor (August Becu) prześcigają się wzajemnie z komplementami dla senatora i donosami. Pelikan na polecenie Doktora policzkuje księdza Piotra, który odważył się wystąpić w obronie prześladowanej młodzieży, a także wdowy Rollisonowej. Obaj też obmyślają perfidny plan zgładzenia młodego Rollisona, otwierając okno jego celi. Ich okrucieństwo i podłość nie pozostaną jednak bez kary, a jej pierwszą zapowiedzią jest uderzenie pioruna, od którego ginie Doktor. Wielką kanalią, a jednocześnie karierowiczem jest sam senator Nowosilcow, specjalnie przez cara oddelegowany z Warszawy do Wilna dla prowadzenia śledztwa. Jego troska o własną karierę opisana jest po mistrzowsku w fantastycznej scenie p.t. "Widzenie senatora". Najpierw senator marzy o orderze, tudzież o rubli stu tysiącach, cieszy się, że inni carscy urzędnicy mu zazdroszczą, kłaniają się, chociaż go nienawidzą. Wokół słychać błogie nad wyraz szepty: "senator w łasce, w łasce, w łasce". Nagle ta fantastyczna wizja zmienia się, tak jak zmienną jest łaska pańska. Wtedy marszałek odwraca się do Nowosilcowa plecami, podobnie senatorzy i szambelan, a wokół słychać złowieszczy szept: "senator wypadł z łaski, z łaski, z łaski". Jak współczesny czytelnik spogląda na bohaterów Mickiewiczowskich "Dziadów". Budzi nasz podziw tak wielki bunt przeciwko niewoli narodowej, umiłowanie wolności, szczery patriotyzm, a także utożsamianie losów ojczyzny i swoich własnych. Męczennicy narodowej sprawy uczą nas, jak kształtować własne patriotyczne postawy, stanowią dla nas wzory osobowe.