CUD NAD WISŁĄ
9 godz. ·
Nie żaden CUD a mądrość i strategia Gen.T.Rozwadowskiego oraz m.in.pomoc militarna Węgrów zdecydowały o zwycięstwie w 1920 r.
<3
Początek formularza
Komentarze
Jadwiga Grudzień 16 sierpnia 1920 r. w kluczowym momencie wojny polsko-bolszewickiej minister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski zdecydował o internowaniu tysięcy oficerów i żołnierzy pochodzenia żydowskiego w obozie w Jabłonnej. (....) Lata doświadczeń współegzystowania ludności polskiej i żydowskiej nie mogły pozostać w niepamięci, w szczególności zaś sposób, w jaki Żydzi, współpracujący z zaborcami, traktowali Polaków w okresie zaborów. Pamięć o tym, jak w 1772 r. Żydzi przyjaźnie witali zaborców oraz jak walczyli o stworzenie Judeopolonii w okresie wyłaniania się niepodległej Polski po I wojnie światowej była w świadomości dowódców wojskowych wciąż żywa. Znane też były inklinacje ludności żydowskiej do bolszewizmu. Nic zatem dziwnego, że w kluczowym dla losów bitwy momencie dowództwo Wojska Polskiego chciało mieć pod komendą jedynie pewnych ludzi.
O tym, jak trafna okazała się ocena sytuacji dokonana przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego, świadczą późniejsze komunikaty Naczelnego Dowództwa:
„Komunikat z dnia 18 kwietnia 1919 r. Front litewsko-białoruski: Wczorajsze walki o Lidę były uporczywe. Nieprzyjaciel zgromadził wielkie siły, starannie przygotował się do obrony i umocnił ważniejsze obiekty. Piechota nasza musiała kilkakrotnie łamać bagnetem opór wroga, zwłaszcza suwalski pułk piechoty, który wśród ciężkich walk ulicznych, biorąc dom za domem, oczyszczał miasto od nieprzyjaciela. Miejscowa ludność żydowska wspomagała bolszewików, strzelając do naszych żołnierzy”.
Dodać tu należy, że kiedy wymieniony 41 pp. opuścił ze względów taktycznych czasowo Lidę, to Żydzi z okien i z dachów strzelali do polskich żołnierzy, oblewali ich wrzątkiem i rzucali kamieniami. Dokonywali też na polskich żołnierzach masakr.
Już 19 sierpnia 1920 r „w Siedlcach wzięto do niewoli ochotniczy oddział żydowski, rekrutujący się z miejscowych żydów komunistów”. Z kolei komunikat z dnia 21 sierpnia 1920 r. brzmiał:
„Front środkowy… W walkach pod Dubienką, gdzie odrzuciliśmy nieprzyjaciela za Bug, odznaczył się porucznik Danielak z 11 pp., który samorzutnie, nie czekając na nadejście swej kompanii, z 8 żołnierzami zaatakował linię nieprzyjacielską, biorąc 20 jeńców do niewoli. Stwierdzono w tym okręgu, że walczy po stronie bolszewickiej oddział ochotniczy z Włodawy”.
Na podstawie tych komunikatów widać wyraźnie, że Polacy nie tylko, że musieli uporać się z bolszewicką nawałą, ale również z wrogiem wewnętrznym, komunizującymi środowiskami żydowskimi. Z Żydami przyszło Polakom walczyć również w Białymstoku.
Komunikat z 24 sierpnia 1920 r. stwierdza: „Front północny… Przy zdobyciu Łomży wzięto 2.000 jeńców, 9 dział, 22 karabiny maszynowe i bardzo duży materiał wojenny.
Po zajęciu przez 1-szą dywizję Legionów w dniu 22 bm. rano Białegostoku trwały w samym mieście jeszcze przez 20 godzin zaciekłe walki uliczne z przybyłą na pomoc z Grodna 55-ą dywizją sowiecką i miejscową ludnością żydowską, która wydatnie zasilała szeregi bolszewickie”.
Żydzi spiskowali z bolszewikami na długo przed Bitwą Warszawską http://prawy.pl/55795-bitwa-warszawska-bez-udzialu.../
prawy.pl
8
Jan Cocieto Pani Jadwigo jestem wdzięczny za tak ważne informacje. Dzięki Pani dowiadujemy się tak wiele prawd, których w mediach nikt nie dopuści. Raz jeszcze dziękuję.
Jadwiga Grudzień
:) a ja dziękuję,że mam myślących samodzielnie znajomych, dla których PRAWDA jest najważniejsza
2
Jan Cocieto Jadwiga Grudzień Pani Jadwigo. To moje konto zastępcze. Konto Boguslaw Winnicki zostało zablokowane na miesiąc, więc musiałem założyć "konto zastępcze" Ten lewaki fb jest mocno uczulony na prawdę. Pozdrawiam serdecznie.
2
Napisz odpowiedź…
Jerzy Wrotniak Dzięki za ten materiał Pani Jadziu. O obozie wiedziałem, ale o tym co doprowadziło do jego powstania już nie.
3
Jadwiga Grudzień ..nic nie dzieje się bez powodu ,jak widać..
:)
1
Napisz odpowiedź…
Bogdan Szacoń Tak wąłśnie było i to uratowało nas,,,
3
Jaroslaw Wrobel Super Jadziu, szacun.
Pozwolilem sobie pozyczyc i udostepnic mocherowym beretom.
3
Jadwiga Grudzień ..jestem ciekawa reakcji ..
:D
Jaroslaw Wrobel Ukamueniuja mnie hahaha
Jaroslaw Wrobel Otpowiedzialem im Twoim postem
Jaroslaw Wrobel Jaroslaw Wrobel https://www.facebook.com/groups/thebestofpoland/permalink/2008010045919565/
15 sierpnia. Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny.
Rocznica Cudu nad Wisłą w 1920r. Walki, która teoretycznie skazana na klęskę, dzięki heroicznej odwadze Polaków i opatrzności Bożej żarliwie wymodlonej przez polskie rodziny, u stóp Matki Jezusa Chrystusa, powstrzymała zuchwały pochód Armii Czerwonej przez Polskę na Zachód Europy. Tym samym zatrzymała rozlew krwi, rosyjską agresję i falę bezlitosnego komunizmu.
Historia Polski nierozerwalnie związana jest z uwielbieniem Najświętszej Marii Panny. Polacy kochają Matkę Jezusa, otaczając wielkim szacunkiem i wdzięcznością za wieki szczególnej opieki i pomocy dla naszego narodu.
Matko Boża, Królowo Polski, módl się za nami.
Jadwiga Grudzień ...to mnie zlinczują
:D
Jadwiga Grudzień .ze tez nie wspominają o TCHÓRZOSTWIE ich "ukochanego wodza" ZIUTKA !
:D
Jadwiga Grudzień Piłsudski zostawił Warszawę w najgorszym z możliwych momentów. Zachował się jak kapitan okrętu, który potajemnie szalupą ucieka z nabierającego wody statku.
To były upalne sierpniowe dni 1920 roku. W powietrzu czuć było atmosferę strachu i przeświadczenia co do zbliżającego się decydującego starcia. Dyplomaci zagraniczni w panice opuścili Warszawę i udali się do Poznania. W stolicy pozostał tylko nuncjusz papieski, arcybiskup Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Warszawiacy zapamiętali mu to i w 1921 r. Uniwersytet Warszawski nadał duchownemu tytuł doktora honoris causa, a w 1922 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.
Dymisja Piłsudskiego, odpowiedzialność Witosa
Spośród przedstawicieli najwyższej władzy na placu boju pozostał jeszcze ktoś - premier Wincenty Witos. W krytycznym momencie wojny polsko-bolszewickiej 24 lipca 1920 r. stanął na czele Rządu Obrony Narodowej, który uzyskał poparcie wszystkich sił politycznych w kraju. W Odezwie do Braci Włościan na wszystkich ziemiach polskich w dniu 30 lipca 1920 r. pisał: "Gdyby zaszła taka potrzeba, musimy podjąć walkę na śmierć i życie, bo lepsza nawet śmierć niż życie w kajdanach, lepsza śmierć niż podła niewola. Precz z małodusznością, precz ze zwątpieniem. Ludowi, który jest potęgą, wątpić nie wolno, ani rezygnować nie wolno! Trzeba ratować Ojczyznę, trzeba jej oddać wszystko - majątek, krew i życie, bo ta ofiara stokrotnie się opłaci, gdy uratujemy państwo od niewoli i hańby". A 5 sierpnia w odezwie rządowej zwraca się: "Żołnierze! Na Was patrzy i Wam ufa cała Polska, patrzy cały świat".
Widoczny był coraz bardziej wzrost świadomości obywatelskiej stanu włościańskiego i coraz większe poczucie tożsamości narodowej chłopów. Z pewnością zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spoczywała. Czuł na pewno, że zbliża się chwila, która może zdecydować o losach nie tylko Polski, ale całej Europy. Na domiar wszystkiego bił się cały czas z myślami, co zrobić z dokumentem, który od kilku dni przechowywał w szafie ogniotrwałej w prezydium Rady Ministrów. 12 sierpnia bowiem wraz z wicepremierem Ignacym Daszyńskim i ministrem spraw wewnętrznych Leopoldem Skulskim zostali zaproszeni przez Piłsudskiego na spotkanie bezpośrednio po odbytym przez niego przeglądzie wojsk, którego stanem był załamany.
Sam Witos tak wspominał to spotkanie: ,,W ciągu rozmowy wyjął z kieszeni niezapieczętowany list i odczytał go głosem ogromnie niewyraźnym i zmienionym. Na czterech kartkach małego formatu mieściła się dość obszernie umotywowana jego dymisja ze stanowiska Naczelnika Państwa. W piśmie tym zaznaczał między innymi, że nie wiedząc, czy i kiedy będzie mu dane wrócić z placu boju, którego losy uważa za niepewne, mnie prosi i upoważnia do zastępowania go na jego urzędzie. Co zaś do samej rzeczy i pisma, prosi o zachowanie bezwzględnej tajemnicy tak długo, jak tego będą wymagały stosunki, i ja sam uznam za potrzebne".
Dodać trzeba, że albo Witos niedokładnie zapamiętał lub przeoczył ten fakt, ale dymisja dotyczyła także funkcji Naczelnego Wodza, którą Piłsudski sprawował równocześnie z godnością Naczelnika Państwa. Jak wspomina Witos, marszałek był bardzo poważny, a nawet przybity i niepewny. Tego samego dnia opuścił on Warszawę udając się, jak twierdzą źródła, do Puław. Po latach dowiadujemy się dopiero z książki żony Piłsudskiego, że w istocie udał się do majątku Wieniawy-Długoszowskiego do Bobowa koło Tarnowa na spotkanie z rodziną. ,"Wszyscy byli zdziwieni, a ja pierwszy, widząc, że wódz naczelny porzuca kierownictwo całości bitwy (...)" - pisał gen. Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, który wtedy przebywał w Polsce.
Widoczny był coraz bardziej wzrost świadomości obywatelskiej stanu włościańskiego i coraz większe poczucie tożsamości narodowej chłopów. Z pewnością zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spoczywała. Czuł na pewno, że zbliża się chwila, która może zdecydować o losach nie tylko Polski, ale całej Europy. Na domiar wszystkiego bił się cały czas z myślami, co zrobić z dokumentem, który od kilku dni przechowywał w szafie ogniotrwałej w prezydium Rady Ministrów. 12 sierpnia bowiem wraz z wicepremierem Ignacym Daszyńskim i ministrem spraw wewnętrznych Leopoldem Skulskim zostali zaproszeni przez Piłsudskiego na spotkanie bezpośrednio po odbytym przez niego przeglądzie wojsk, którego stanem był załamany.
Sam Witos tak wspominał to spotkanie: ,,W ciągu rozmowy wyjął z kieszeni niezapieczętowany list i odczytał go głosem ogromnie niewyraźnym i zmienionym. Na czterech kartkach małego formatu mieściła się dość obszernie umotywowana jego dymisja ze stanowiska Naczelnika Państwa. W piśmie tym zaznaczał między innymi, że nie wiedząc, czy i kiedy będzie mu dane wrócić z placu boju, którego losy uważa za niepewne, mnie prosi i upoważnia do zastępowania go na jego urzędzie. Co zaś do samej rzeczy i pisma, prosi o zachowanie bezwzględnej tajemnicy tak długo, jak tego będą wymagały stosunki, i ja sam uznam za potrzebne".
Dodać trzeba, że albo Witos niedokładnie zapamiętał lub przeoczył ten fakt, ale dymisja dotyczyła także funkcji Naczelnego Wodza, którą Piłsudski sprawował równocześnie z godnością Naczelnika Państwa. Jak wspomina Witos, marszałek był bardzo poważny, a nawet przybity i niepewny. Tego samego dnia opuścił on Warszawę udając się, jak twierdzą źródła, do Puław. Po latach dowiadujemy się dopiero z książki żony Piłsudskiego, że w istocie udał się do majątku Wieniawy-Długoszowskiego do Bobowa koło Tarnowa na spotkanie z rodziną. ,"Wszyscy byli zdziwieni, a ja pierwszy, widząc, że wódz naczelny porzuca kierownictwo całości bitwy (...)" - pisał gen. Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, który wtedy przebywał w Polsce.
Witos przejmuje obowiązki
W związku z zaistniałą sytuacją Wincenty Witos pełnił funkcję premiera, Naczelnika Państwa oraz Naczelnego Wodza, ale dowództwo operacyjne powierzył gen. Tadeuszowi Rozwadowskiemu. Aby nie pogarszać i tak trudnej sytuacji Witos postanowił nie ujawniać złożonej na jego ręce dymisji, ani też jej nie przyjmować.
Decydujące dla losów całej operacji warszawskiej wydarzenia rozegrały się w dniach 13-15 sierpnia. Dzięki geniuszowi strategicznemu gen. Rozwadowskiego u bram Warszawy nastąpił odwrót działań wojennych i rozpoczął się pościg za wojskami nieprzyjaciela. Nie do przecenienia w tym najtrudniejszym dla losów młodej polskiej państwowości pozostanie rola Wincentego Witosa, który wykazał się kwalifikacjami na przywódcę i męża stanu w sytuacji najwyższego zagrożenia państwa.https://wawalove.wp.pl/gdyby-nie-wincenty-witos-dlaczego...
wawalove.wp.pl
1
Jaroslaw Wrobel Nie ma mowy.... Ale zenada
1
Jadwiga Grudzień ..bo to TEN"poziom".. Im nic już nie pomoże ..
1
Napisz odpowiedź…
2
Jadwiga Grudzień "Piłsudski zostawił Warszawę w najgorszym z możliwych momentów. Zachował się jak kapitan okrętu, który potajemnie szalupą ucieka z nabierającego wody statku.
To były upalne sierpniowe dni 1920 roku. W powietrzu czuć było atmosferę strachu i przeświadczenia co do zbliżającego się decydującego starcia. Dyplomaci zagraniczni w panice opuścili Warszawę i udali się do Poznania. W stolicy pozostał tylko nuncjusz papieski, arcybiskup Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Warszawiacy zapamiętali mu to i w 1921 r. Uniwersytet Warszawski nadał duchownemu tytuł doktora honoris causa, a w 1922 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.
Dymisja Piłsudskiego, odpowiedzialność Witosa
Spośród przedstawicieli najwyższej władzy na placu boju pozostał jeszcze ktoś - premier Wincenty Witos. W krytycznym momencie wojny polsko-bolszewickiej 24 lipca 1920 r. stanął na czele Rządu Obrony Narodowej, który uzyskał poparcie wszystkich sił politycznych w kraju. W Odezwie do Braci Włościan na wszystkich ziemiach polskich w dniu 30 lipca 1920 r. pisał: "Gdyby zaszła taka potrzeba, musimy podjąć walkę na śmierć i życie, bo lepsza nawet śmierć niż życie w kajdanach, lepsza śmierć niż podła niewola. Precz z małodusznością, precz ze zwątpieniem. Ludowi, który jest potęgą, wątpić nie wolno, ani rezygnować nie wolno! Trzeba ratować Ojczyznę, trzeba jej oddać wszystko - majątek, krew i życie, bo ta ofiara stokrotnie się opłaci, gdy uratujemy państwo od niewoli i hańby". A 5 sierpnia w odezwie rządowej zwraca się: "Żołnierze! Na Was patrzy i Wam ufa cała Polska, patrzy cały świat".
Widoczny był coraz bardziej wzrost świadomości obywatelskiej stanu włościańskiego i coraz większe poczucie tożsamości narodowej chłopów. Z pewnością zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spoczywała. Czuł na pewno, że zbliża się chwila, która może zdecydować o losach nie tylko Polski, ale całej Europy. Na domiar wszystkiego bił się cały czas z myślami, co zrobić z dokumentem, który od kilku dni przechowywał w szafie ogniotrwałej w prezydium Rady Ministrów. 12 sierpnia bowiem wraz z wicepremierem Ignacym Daszyńskim i ministrem spraw wewnętrznych Leopoldem Skulskim zostali zaproszeni przez Piłsudskiego na spotkanie bezpośrednio po odbytym przez niego przeglądzie wojsk, którego stanem był załamany.
Sam Witos tak wspominał to spotkanie: ,,W ciągu rozmowy wyjął z kieszeni niezapieczętowany list i odczytał go głosem ogromnie niewyraźnym i zmienionym. Na czterech kartkach małego formatu mieściła się dość obszernie umotywowana jego dymisja ze stanowiska Naczelnika Państwa. W piśmie tym zaznaczał między innymi, że nie wiedząc, czy i kiedy będzie mu dane wrócić z placu boju, którego losy uważa za niepewne, mnie prosi i upoważnia do zastępowania go na jego urzędzie. Co zaś do samej rzeczy i pisma, prosi o zachowanie bezwzględnej tajemnicy tak długo, jak tego będą wymagały stosunki, i ja sam uznam za potrzebne".
Dodać trzeba, że albo Witos niedokładnie zapamiętał lub przeoczył ten fakt, ale dymisja dotyczyła także funkcji Naczelnego Wodza, którą Piłsudski sprawował równocześnie z godnością Naczelnika Państwa. Jak wspomina Witos, marszałek był bardzo poważny, a nawet przybity i niepewny. Tego samego dnia opuścił on Warszawę udając się, jak twierdzą źródła, do Puław. Po latach dowiadujemy się dopiero z książki żony Piłsudskiego, że w istocie udał się do majątku Wieniawy-Długoszowskiego do Bobowa koło Tarnowa na spotkanie z rodziną. ,"Wszyscy byli zdziwieni, a ja pierwszy, widząc, że wódz naczelny porzuca kierownictwo całości bitwy (...)" - pisał gen. Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, który wtedy przebywał w Polsce.
Widoczny był coraz bardziej wzrost świadomości obywatelskiej stanu włościańskiego i coraz większe poczucie tożsamości narodowej chłopów. Z pewnością zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spoczywała. Czuł na pewno, że zbliża się chwila, która może zdecydować o losach nie tylko Polski, ale całej Europy. Na domiar wszystkiego bił się cały czas z myślami, co zrobić z dokumentem, który od kilku dni przechowywał w szafie ogniotrwałej w prezydium Rady Ministrów. 12 sierpnia bowiem wraz z wicepremierem Ignacym Daszyńskim i ministrem spraw wewnętrznych Leopoldem Skulskim zostali zaproszeni przez Piłsudskiego na spotkanie bezpośrednio po odbytym przez niego przeglądzie wojsk, którego stanem był załamany.
Sam Witos tak wspominał to spotkanie: ,,W ciągu rozmowy wyjął z kieszeni niezapieczętowany list i odczytał go głosem ogromnie niewyraźnym i zmienionym. Na czterech kartkach małego formatu mieściła się dość obszernie umotywowana jego dymisja ze stanowiska Naczelnika Państwa. W piśmie tym zaznaczał między innymi, że nie wiedząc, czy i kiedy będzie mu dane wrócić z placu boju, którego losy uważa za niepewne, mnie prosi i upoważnia do zastępowania go na jego urzędzie. Co zaś do samej rzeczy i pisma, prosi o zachowanie bezwzględnej tajemnicy tak długo, jak tego będą wymagały stosunki, i ja sam uznam za potrzebne".
Dodać trzeba, że albo Witos niedokładnie zapamiętał lub przeoczył ten fakt, ale dymisja dotyczyła także funkcji Naczelnego Wodza, którą Piłsudski sprawował równocześnie z godnością Naczelnika Państwa. Jak wspomina Witos, marszałek był bardzo poważny, a nawet przybity i niepewny. Tego samego dnia opuścił on Warszawę udając się, jak twierdzą źródła, do Puław. Po latach dowiadujemy się dopiero z książki żony Piłsudskiego, że w istocie udał się do majątku Wieniawy-Długoszowskiego do Bobowa koło Tarnowa na spotkanie z rodziną. ,"Wszyscy byli zdziwieni, a ja pierwszy, widząc, że wódz naczelny porzuca kierownictwo całości bitwy (...)" - pisał gen. Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, który wtedy przebywał w Polsce.
Witos przejmuje obowiązki
W związku z zaistniałą sytuacją Wincenty Witos pełnił funkcję premiera, Naczelnika Państwa oraz Naczelnego Wodza, ale dowództwo operacyjne powierzył gen. Tadeuszowi Rozwadowskiemu. Aby nie pogarszać i tak trudnej sytuacji Witos postanowił nie ujawniać złożonej na jego ręce dymisji, ani też jej nie przyjmować.
Decydujące dla losów całej operacji warszawskiej wydarzenia rozegrały się w dniach 13-15 sierpnia. Dzięki geniuszowi strategicznemu gen. Rozwadowskiego u bram Warszawy nastąpił odwrót działań wojennych i rozpoczął się pościg za wojskami nieprzyjaciela. Nie do przecenienia w tym najtrudniejszym dla losów młodej polskiej państwowości pozostanie rola Wincentego Witosa, który wykazał się kwalifikacjami na przywódcę i męża stanu w sytuacji najwyższego zagrożenia państwa. " https://wawalove.wp.pl/gdyby-nie-wincenty-witos-dlaczego...
wawalove.wp.pl
13
Edward Czarnecki Gen. Sikorski dowodzący oddziałami walczącymi nad Wkrą wspominał, że większość armii stanowili chłopi, którzy często nawet szli do boju boso (całe szczęście, było ciepłe lato).
1
Jadwiga Grudzień ..ale dzięki WĘGROM zostali dozbrojeni - a tchorz Ziutek zwiał pod kołdrę "damy"
3
Napisz odpowiedź…
Mark Eugen Von Motz Brednie ludzi nie znajacych prawdziwej historii !!!!
Jerzy Wrotniak Tzn. Veyganda i żony Piłsudskiego?
2
Jadwiga Grudzień tzn.cojest brednią?- To że dzięki Gen.Rozwadowskiemu "Bitwa Warszawska" została wygrana ? Przecież to FAKT!
2
Napisz odpowiedź…
Jadwiga Grudzień Jak wynika z pisma z 8 lipca 1920 r. (zachowanego w zbiorach archiwum węgierskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych) węgierski minister obrony narodowej gen. dyw. István Sréter nakazał wtedy przekazać Polsce w trybie natychmiastowym cały zapas amunicji armii węgierskiej i zarządził, by przez następne dwa tygodnie fabryka amunicji Manfreda Weissa pracowała wyłącznie na potrzeby Polski.
Według raportu złożonego przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego podczas posiedzenia Rady Obrony Państwa 5 lipca 1920 r., amunicja, którą dysponowało wojsko polskie, miała ulec wyczerpaniu już 14 sierpnia 1920 r.
Z dokumentów prezentowanych przez Endre László Vargę wynika, że 12 sierpnia 1920 r., w przeddzień Bitwy Warszawskiej, dotarł do Polski transport z ok. 20 milionami sztuk węgierskiej amunicji, co, według autora książki, miało istotny wpływ na wynik tej bitwy.
Podczas wojny polsko-bolszewickiej przez terytorium Węgier przechodziły także transporty materiałów wojskowych zakupionych przez Polskę we Francji, Włoszech oraz, za pośrednictwem firm prywatnych, w Austrii. W tym czasie Rosja, grożąc rządowi austriackiemu i węgierskiemu zatrzymaniem jeńców wojennych z I wojny światowej, zażądała deklaracji neutralności oraz wstrzymania transportu sprzętu wojskowego i amunicji do Polski. Podczas gdy rząd austriacki - jak wskazuje autor książki - przystał na te warunki i respektował je, Węgrzy zgodzili się na nie tylko formalnie. W sytuacji gdy także Czechosłowacja zawracała transporty idące przez jej terytorium do Polski, Węgry obok Francji miały pozostać jedynym państwem wspierającym Polskę materialnie i dyplomatycznie w czasie wojny polsko-bolszewickiej.
W latach 1919-1922 r. w Jordanowie pod Krakowem stacjonował również Legion Węgierski utworzony na podstawie tajnego porozumienia między węgierskimi i polskimi sztabami generalnymi. W razie konfliktu zbrojnego Polski i Węgier z Czechosłowacją ta złożona z kilku oficerów i ok. 100 żołnierzy szeregowych tajna jednostka miała wysadzić w powietrze tunele i mosty oraz urządzenia kolejowe i komunikacyjne leżące na terenie Śląska Cieszyńskiego, będącego wówczas pod okupacją czeską.
Jak wynika z zachowanego w zbiorach Archiwum Wojskowego w Budapeszcie raportu z 6 października 1920 r. przedstawiciela węgierskiego Sztabu Generalnego przy poselstwie węgierskim w Warszawie płk. Takach'a-Tolvay'a podczas rozmowy z nim szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeusz Rozwadowski miał powiedzieć:
„Zapamiętaj sobie, że my nigdy nie zapomnimy Węgrom tego szlachetnego zamiaru, z jakim chcieli służyć nam szczerą pomocą w najcięższych dla nas chwilach. [...] Może przyjść czas kiedy się wam zrewanżujemy. [...] Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc, wsparcie Francuzów nadeszło dopiero po wielkich naciskach, a nawet wtedy, jakież to było wsparcie? Anglicy układali się przeciwko Polsce z Litwinami i Niemcami, ci ostatni z kolei zmawiali się z Czechami.”
Jak napisał we wstępie prof. dr hab. Grzegorz Nowik, redaktor naukowy publikacji:
„Węgierska pomoc okazana Polsce w 1920 r. jest nie do przecenienia i pozostanie zawsze w polskiej pamięci. Owe dowody braterstwa i solidarności „bratanków”, dyktowane realnymi narodowymi interesami, ale wykraczające poza ramy czystego interesu oraz narodowego sentymentu, zaowocowały 20 lat później, gdy podczas II wojny światowej Węgry przygarnęły w 1939 r. i dały opiekę tysięcznym rzeszom polskich uchodźców, zaowocowały postawą wojsk węgierskich, które w 1944 r. nie dały się użyć do walki z Powstaniem Warszawskim, zaowocowały także w 1956 r., gdy Powstanie Węgierskie czerpało inspirację z „polskiego października”, a Polska, pozostająca w okowach komunizmu, niosła pomoc humanitarną ofiarom powstania i narodowi węgierskiemu.”
Książka "Dwa bratanki..." stanowi dokumentację niezwykłej ofiarności wynikającej z wielowiekowej przyjaźni. Prezentacja książki odbyła się podczas Warszawskich Targów Książki 22 maja 2016 r. https://www.pb.pl/cala-amunicje-w-magazynach-nakazuje...
pb.pl
5
Jadwiga Grudzień Mark Eugen Von Motz nie odpowiedział na moje pytanie ale mnie zablokował .. No cóż. .. jak brak argumentów ...
:)
4
Bogumiła Kaźmierczak jego nazwisko lub pseudonim mówi sam za siebie
1
Jadwiga Grudzień To jego drugie konto https://www.facebook.com/von.motz.1
Bogumiła Kaźmierczak czyli mason, teraz wszystko jasne
1
Jadwiga Grudzień ... na szczescie dostrzegłam to drugie konto i tym razem to ja jego zablkowałam i jest remis! Swoją drogą mimo ze mnie zablokował z jednego konta ,to i tak widział co u mnie dzieje się, bo mógł podglądać z tego drugiego
Napisz odpowiedź…
Bartosz Igor Tumidajski Jadwiga Grudzień tego tłuka co dał emotikon hahaha to bym na pysk wyrzucił
2
Jadwiga Grudzień on mnie zablokował - po tym jak pod jego komentarzem zadałąm pytanie - nie odpowiedział....
:) ale zablokował -
Bartosz Igor Tumidajski Jadwiga Grudzień nie wiedziałem
Bartosz Igor Tumidajski Dureń
1
Jadwiga Grudzień .. zapewne wyznawca mitu Ziuta
:D
2
Bogumiła Kaźmierczak von dupenszranc
2
Bartosz Igor Tumidajski Pewnie z rodziny Selman
2
Jadwiga Grudzień ..ujawnił się i .. BARDZO DOBRZE ,że opuścił moje grono FB- znajomych - przewidział,że ja jego wywalę !
:) Wyprzedził mnie ..
:)
2
Napisz odpowiedź…
Jadwiga Grudzień Nigdy wam tego nie zapomnimy. Brytyjski premier próbował sprzedać Polskę w 1920 roku https://ciekawostkihistoryczne.pl/.../nigdy-wam-tego-nie.../
ciekawostkihistoryczne.pl
3
Jakub Pietroń Nie wybaczę tego.
1
Napisz odpowiedź…
Tadeusz Meyer Ten chazar dla Polski i Polaków to nic nie zrobił , lawirant zplemienia żmijowego.
3
Wojtek Skrzypczyk Nie Piłsudski a Generał Tadeusz Rozwadowski był autorem zwycięstwa Polaków nad bolszewikami. WIECZNA CHWAŁA WIELKIEMU DOWÓDCY.
4
Okraszewski Gabriel Selman...wzorzec dla Dołęgi-Mostowicza do napisania "Kariery Nikodema Dyzmy"
1
Tom Widera Piłsudski to agent i zbrodniarz. Amen.
3
Witold Ładziński Piłsudski to agent japoński i niemiecki socjalista czyli lewak rozwodnik złamał przysięgę wojskową zasłużył na Cytadelę Warszawską
1
Dół formularza
5