orzeszkowa nad niemnem (opracowanie)


Streszczenie powieści Powieść podzielona jest na trzy tomy. Tom I składa się z 6 rozdziałów. Akcja każdego poprzedzona jest zwykle rozbudowaną częścią opisową, której zadaniem jest wprowadzenie do następujących po niej wydarzeń oraz przedstawienie bohaterów.

Pierwszy rozdział rozpoczyna się dialogiem pomiędzy Justyną Orzelską a jej ciotką, Martą Korczyńską. Rozmowa dwóch bohaterek służy prezentacji postaci - z ich słów dowiadujemy się, jak wygląda sytuacja we dworze Korczyńskich oraz poznajemy dzieje obu postaci. Marta wspomina o nieszczęśliwej miłości Justyny do kuzyna, Zygmunta Korczyńskiego. Mimo różnicy charakteru i wieku widoczna jest wzajemna sympatia obu kobiet - wynikająca między innymi z podobieństwa ich losów. Marta ostrzega Justynę przez błędami, które niegdyś popełniła sama, na własnym przykładzie dowodząc, jak tragiczne skutki pociąga za sobą nieuzasadniona duma i źle ulokowane uczucie. Jak się później okaże - nie doceniła siły charakteru, odwagi przekonań, samodzielności myślenia Justyny. Dopełnieniem tej sceny jest spotkanie z dziewczętami powracającymi z pola i z Janem Bohatyrowiczem. Piosenka śpiewana przez młodzieńca - ze zmienionymi nieco słowami (Ty jesteś panną... ) - świadczy o niewyznanym uczuciu Bohatyrowicza do Justyny.

Rozdział dugi rozpoczyna się opisem dworu. Sąsiad Korczyńskich, Bolesław Kirło, przedstawia Emilii Karczyńskiej i jej przyjaciółce, Teresie, nowego sąsiada, Teofila Różyca. Osoba, a przede wszystkim majątek Różyca, budzi zachwyt obu kobiet, a zwłaszcza kochliwej Teresy. Różyc z zainteresowaniem obserwuje Justynę, wyraźnie zachwyca się urodą i niekonwencjonalnym zachowaniem pięknej panny. Przybycie Benedykta zmienia temat rozmowy - gospodarz uskarża się na złą sytuację ekonomiczną i nieprzychylność sąsiadów. Koniec obiadu staje się okazją do niewybrednych żartów z ojca Justyny, alkoholika i żarłoka. Różyc wypytuje Kirłę o sytuację rodzinną i majątkową Justyny, w rewanżu zwierza mu się, iż sam jest człowiekiem „przeżytym” i morfinistą, jedynie w małżeństwie upatruje ratunek dla siebie.

Rozdział trzeci to retrospekcja - poznajemy w niej dzieje rodziny Korczyńskich. Trzej synowie Stanisława, Andrzej, Dominik i Benedykt, zostali wysłani na studia do Wilna. Po ukończeniu nauki najmłodszy z braci, Benedykt, otrzymał Korczyn. Dokupiony przez ojca folwark przypadł najstarszemu, Andrzejowi, zaś średni, Dominik, studiujący w mieście prawo, miał być przez obu braci spłacony. Benedykt skończył szkołę agronomiczną i wrócił do Korczyna w 1861. W tym samym czasie Andrzej rozpoczął zarządzanie swoim dziedzictwem. Obaj Korczyńscy wzięli udział w powstaniu styczniowym, angażując się bezpośrednio w walki zbrojne oraz poświęcając na cele patriotyczne swoje majętności. Był to okres wielkiego zbliżenia pomiędzy braćmi, a także ich przyjaźni z Bohatyrowiczami. Wspólna walka z zaborcą oraz poczucie duchowej więzi przekreśliło różnice majątkowe i stanowe. Anzelm Bohatyrowicz był zakochany w Marcie, dalekiej kuzynce Benedykta, pozostającej na jego utrzymaniu po stracie osobistego majątku. Brat Anzelma, Jerzy, przyjaźnił się z Andrzejem - obaj w jednym czasie założyli rodziny i tego samego roku każdy z nich doczekał się syna (Zygmunt Korczyński był więc rówieśnikiem Jana Bohatyrowicza). Upadek powstania oznaczał nie tylko przekreślenie nadziei na wyzwolenie Polski, ale położył się wielkim cieniem na losach obu rodzin. Andrzej i Jerzy zginęli, ich wspólna mogiła stała się zarazem kresem więzi pomiędzy dotychczas zaprzyjaźnionymi rodami. Zygmunta wychowywała matka, Jana - stryj Anzelm. Tragiczne przeżycia oraz różnica statusu społecznego spowodowały, iż Korczyńscy i Bohatyrowicze oddalili się od siebie, a z czasem narosło między nimi coraz więcej niechęci. Marta - nie mając odwagi przeciwstawić się opinii środowiska - odmówiła ręki Anzelmowi, gdyż nie chciała się „zdeklasować”, w efekcie swojej decyzji została starą panną zarządzającą gospodarstwem domowym swojego kuzyna. Niegdyś bliscy sobie Benedykt Korczyński i Anzelm Bohatyrowicz stali się zapiekłymi wrogami - obaj jednakowo zgorzkniali, rozczarowani do życia i osamotnieni w swoim nieszczęściu. Pozornie tylko aktualna sytuacja dziedzica na Korczynie jest lepsza - nie jest sam, założył rodzinę, uratował majątek, choć nękają go liczne troski: konieczność spłaty Dominika, ostatniego z braci, od lat pozostającego na zesłaniu, obciążenie długami hipotecznymi oraz karami pieniężnymi stanowiącymi środek represji za udział w powstaniu, wreszcie - konflikty z sąsiadami. Ruinę podupadającego Korczyna przyśpieszają nadmierne wydatki, narzucone przez żonę, Emilię, w miarę upływu lat coraz bardziej oddalającą się od męża. Jedyną nadzieją Benedykta jest syn, Witold (Widzio), żywo interesujący się gospodarstwem. Zamknięty w sobie, rozgoryczony, rozczarowany do świata i ludzi, osamotniony, osaczony przez kłopoty pieniężne, Benedykt nie potrafi dostrzec życzliwości i współczucia nawet u osób naprawdę mu bliskich i pomocnych - jak Marta czy Justyna.

Rozdział czwarty to kolejna wizyta krewnych i znajomych w Korczynie - na obiad wydany z okazji imienin pani Emilii przybywa Andrzejowa z synem i synową, Darzecka (siostra Benedykta) i Różyc. Jak zwykle ofiarą drobnych złośliwości pada Justyna. Uboga ale dumna panna źle się czuje w domu stryja, a przy tym upokarza ją ostentacyjne zainteresowanie Różyca, otwarte żarty z jej ojca oraz konieczność spotykania się z dawnym ukochanym. Zygmunt i Witold zaczynają dyskusję na temat metod zarządzania własnością ziemską. Każdy z młodych ludzi reprezentuje odmienną postawę, Witold jest zwolennikiem nowoczesnych idei ekonomicznych i entuzjastą zdobyczy techniki. Zygmunt wyraża lekceważenie dla pozytywistycznych idei; ich starciu przysłuchuje się Różyc. Rozmowę przerywa przybycie pani Kirłowej, która w przeciwieństwie do męża z rzadka oddaje się uciechom towarzyskim, poświęcając cały swój czas na wychowanie dzieci i doglądanie majątku; tylko Benedykt i Witold (wyraźnie zresztą zainteresowany Marynią Kirlanką) doceniają pracowitość i szlachetność sąsiadki, zaś zgromadzone towarzystwo jest raczej rozbawione jej brakiem obycia i prostotą zachowania. Na zakończenie obiadu Justyna i Orzelski bawią gości muzyką. Po koncercie Zygmunt szuka okazji do rozmowy sam na sam z dziewczyną i próbuje przypomnieć jej o dawnym uczuciu, ale Justyna daje mu stanowczą odprawę. Przeżycia całego dnia dobitnie uświadamiają dziewczynie to, o czym wcześniej mówiła jej Marta; Justyna dostrzega, że na dworze Korczyńskich nie ma dla niej miejsca.

Rozdział piąty znów zbudowany jest z retrospektywnych obrazów. Justyna wspomina swoje dzieciństwo, romans ojca, skandale, upadek domu, śmierć matki, życzliwość i opiekę Korczyńskiego. Przypomina też sobie swoją wielką i - jak jej się początkowo wydawało - wzajemną miłość do Zygmunta oraz okrutną odprawę pani Andrzejowej, która uważała, że uboga panna nie jest godna jej syna. Wkrótce potem matka wysłała jedynaka na studia do Monachium, skąd wrócił już po ślubie z Klotyldą. Błądząc po bezdrożach, zatopiona w swoich bolesnych wspomnieniach Justyna spotyka Jana Bohatyrowicza. Chłopak ciężko pracuje w polu, ale widać, że praca ta sprawia mu radość i w przeciwieństwie do Justyny czuje się szczęśliwy. Młodzi zaczynają rozmawiać - Jan opowiada Justynie o swojej rodzinie: o powtórnym małżeństwie matki i o czułej opiece stryja Anzelma, który zaopiekował się nim i jego siostrą, Antolką, po śmierci ojca. Następstwem tej serdecznej rozmowy młodych jest zaproszenie dziewczyny do domu Bohatyrowiczów. Miła atmosfera zostaje kilkakrotnie zakłócona - raz, kiedy rozmawiający spotykają Jadwigę Domuntównę (dziewczynę zakochaną bez wzajemności w Janie) i drugi raz, gdy do domu Anzelma przybywa mieszkający po sąsiedzku i niechętny Korczyńskim Fabian Bohatyrowicz. Mimo to Justyna dobrze się czuje w zaścianku Bohatyrowiczów, z zainteresowaniem słucha opowiadań Jana, zachwyca się urodą wiejskiego domu i niekłamaną, czułą więzią łączącą jego mieszkańców. Ze wzruszeniem słucha wspomnień Anzelma dotyczących Marty, prosi też starego Bohatyrowicza, by zaprowadził ją do parowu Jana i Cecylii.

Rozdział szósty rozpoczyna się opisem wybrzeży niemeńskich. Kulminacyjnym momentem wyprawy nad Niemen jest opowieść Anzelma, legenda o Janie i Cecylii.

Tom II złożony jest z pięciu rozdziałów. Akcja rozdziału pierwszego toczy się w domu Kirłów. Jesteśmy świadkami kłopotów Kirłowej związanych z prowadzeniem gospodarstwa i wychowaniem dzieci. Porządek dnia zakłóca wizyta bogatego krewnego Różyca, który zwierza się kuzynce ze swego zainteresowania dla Justyny, ale propozycja Kirłowej, by się z nią ożenił, budzi jego rozbawienie. Różyc ma zresztą dobre serce - proponuje Kirłowej pomoc finansową, gdy ta się nie zgadza, chce zatrudnić jej męża jako swojego plenipotenta, a gdy i tę propozycję odrzuca - ofiarowuje jej pomoc w wykształceniu dzieci. Wzruszona Kirłowa powtórnie namawia kuzyna na ożenek z Justyną, uważając, iż taki związek przyniósłby korzyści obojgu partnerom.

Rozdział drugi rozpoczyna się rozmową Marty z Justyną, która powróciła z Bohatyrowicz z wielkim bukietem polnych kwiatów. Ciotka, chcąc sprowokować do zwierzeń zamkniętą w sobie dziewczynę, zwraca jej uwagę, by nie igrała z uczuciami Jana. Tymczasem do Korczyna przyjeżdżają Darzeccy - ubiór i maniery zamożnych kuzynek wywołują smutek Leonii, która uświadamia sobie boleśnie ubóstwo własnego domu. Darzecki dopomina się u Benedykta o zwrot długu - dla niego są to niewielkie pieniądze i planuje wydać je na rozrywki swojej rodziny, ale dla Benedykta wycofanie gotówki oznacza kompletną ruinę. Tłumaczy się przed szwagrem, ale jego prośby wywołują tylko grad wymówek i połajanek, wypowiadanych tonem pełnym wyższości. Po wyjściu Darzeckiego w pokoju Benedykta zjawia się Witold; na wyrzuty ojca, że nie przywitał się z krewnym, robi ojcu awanturę, że upokarza się przed człowiekiem niegodnym szacunku. Nie chce zrozumieć racji Benedykta, wybiega z domu i ucieka nad Niemen. Tymczasem w Korczynie zjawia się Kirło i przekazuje pani Emilii wiadomość, iż Różyc (zapewne pod wpływem perswazji Kirłowej) rzeczywiście zdecydował się oświadczyć Justynie. Wszyscy są przekonani, że dziewczyna musi być zachwycona i traktować ten mariaż jako swoją największą życiową szansę. Justyna nie ujawnia przed nikim swoich prawdziwych myśli i uczuć. Tylko kiedy dostaje list z wyznaniami miłosnymi od Zygmunta, drze go na drobne kawałeczki.

Rozdział trzeci przedstawia żniwa w Bohatyrowiczach. Wspólna praca, wzajemna pomoc krewnych i przyjaciół, radosne przekomarzania i śpiewy tworzą wspaniałą, sielską atmosferę. Być może pod wpływem chwilowego impulsu Justyna przyłącza się do dziewcząt - Elżuni i Antolki. Jej zachowanie traktowane jest przez niektórych jako „kaprys panny dziedziczki”, ale Bohatyrowicze przyjmują pomoc dziewczyny zupełnie naturalnie. Kłótnia pomiędzy Fabianem a Ładysiem o zagon żyta staje się dla Justyny okazją do wysłuchania wielu gorzkich ocen pod adresem Korczyńskich - niektóre z nich są może nieuzasadnione, ale i tak dziewczyna utwierdza się coraz bardziej w swoich przekonaniach o konieczności zerwania z dotychczasowym życiem. Na polu pojawia się Witold Korczyński, nie może wyjść ze zdumienia widząc ciężko pracującą kuzynkę, ale wyraża swój zachwyt i szacunek. Ponieważ Witold tak otwarcie deklaruje chęć przełamania bariery dzielącej Korczyńskich i Bohatyrowiczów, zostaje zaproszony do domu Anzelma. Stary Bohatyrowicz ze wzruszeniem wita syna swojego dawnego przyjaciela. Justyna w obejściu Bohatyrowiczów czuje się już niemal swobodnie - pod kierunkiem pani Starzyńskiej uczy się mleć żyto na żarnach. Anzelm opowiada młodym o powstaniu, a następnie dyskutuje z Witoldem o racjonalnych metodach gospodarowania. Młody reformator swoimi słowami i zapałem wskrzesza dawno zapomniane idee wspólnoty, solidaryzmu i braterstwa, czego Anzelm słucha z radością, ale i z pewnym niedowierzaniem. Pokazuje gościom zbiór książek, które pozostały w domu Anzelma z czasów powstania styczniowego, okresu przyjaźni z Korczyńskimi. Scena pojednania przekornie zostaje zamknięta piosenką, której słowa stanowią subtelny komentarz do działania bohaterów - Ty pójdziesz górą... .

Rozdział czwarty opowiada o wyprawie Jana i Justyny na Niemen. W łodzi Jan opowiada dziewczynie o swoim dzieciństwie - o swoim ojcu, o powstaniu, o tragicznej bitwie i o Mogile. Justyna - jak gdyby odpłacając zaufaniem za zaufanie - opisuje Janowi swoje dzieciństwo i lata spędzone w domu Korczyńskich, pierwszy raz się przed kimś otwiera, wyznaje wszystkie wątpliwości dotyczące swojego życia. Wrażenie bliskości, porozumienia, stwarza pomiędzy Justyną i Janem silną wewnętrzną więź. Kiedy nad rzekę nadciąga burza, młodzi, już całkiem zaprzyjaźnieni, chronią się do chaty Anzelma.

Rozdział piąty przedstawia zaścianek Bohatyrowiczów. Justyna jest tam już niemal domownikiem. Elżunia zaprasza ją na swój ślub. Podczas wspólnego posiłku Anzelm zwierza się ze swej nieszczęśliwej miłości do Marty. Wieczorem stary Bohatyrowicz odprowadza Justynę do Korczyna, przestrzegając Jana, by panna nie straciła dobrego imienia przez pokazywanie się z nim sam na sam. Po powrocie Justyny do dworu Marta rozmawia z siostrzenicą, opowiada o swatach Kirłowej i dopytuje się o Anzelma. Justyna usypia, nie wyjawiając przed ciotką swojego zdania na temat spodziewanych oświadczyn Różyca.

Tom III, objętościowo najobszerniejszy, składa się z pięciu rozdziałów. Rozdział pierwszy przedstawia dwór w Osowcu, majątku stanowiącym wiano Andrzejowej Korczyńskiej, dziś zarządzany przez nią i stanowiący siedzibę jej rodu. Pani Andrzejowa ma nadzieję, iż wkrótce obowiązki przejmie syn, Zygmunt. Retrospektywne sceny przedstawiają dzieje małżeństwa Korczyńskich a następnie długą i pełną poświęceń walkę Andrzejowej o utrzymanie majątku, aby własność ziemska nie przeszła w ręce rosyjskie, oraz o właściwe wychowanie jedynaka. Korczyńska uświadamia sobie fiasko własnych starań. Talent syna okazał się mierny, a jego próżność i brak pracowitości sprawiły, że nie rokował nadziei na spełnienie ambicji artystycznych. Z powodu zamiłowania do zbytku, rozrzutności i braku zainteresowania dla spraw ekonomicznych trudno byłoby też oczekiwać od niego, że w przyszłości zajmie się zarządzaniem odziedziczonego majątku. Największą troską Andrzejowej było jednak to, że Zygmunt okazał się człowiekiem płytkim uczuciowo - szybko znudził się swoją młodą żoną, nie przejawiał też żadnego szacunku i miłości dla ideałów, którym poświęcił życie jego ojciec i które próbowała przekazać mu matka. Korczyńska ze zgrozą widzi bankructwo swoich ideałów. Ciągle się jednak łudzi, że zdoła naprawić popełnione błędy wychowawcze, nie może uwierzyć, że Zygmunt jest człowiekiem zimnym uczuciowo, zepsutym i cynicznym. Kiedy przerywa swoje rozmyślania i próbuje porozmawiać z synem, ten właśnie z premedytacją wywołuje sprzeczkę z żoną, by mieć pretekst do opuszczenia domu i wyjeżdża do Korczyna, gdzie ma nadzieję odnowić swój dawny romans z Justyną.

Rozdział drugi - kończą się żniwa, jest koniec lipca. Witold i Justyna idą przez pole - oboje nagle przekonują się, że łączy ich wiele wspólnych poglądów i upodobań. Witold, wykorzystując wiedzę teoretyczną przywiezioną ze szkół w Wilnie, objaśnia Justynie swoje idee społeczne i ekonomiczne. Justyna podziwia kuzyna i mówi mu, że właściwie od dawna myśli podobnie, tylko nie potrafiła swoich spostrzeżeń uporządkować i usystematyzować. Opowiada też kuzynowi, jak dobrze czuje się teraz, gdy zdecydowała się zerwać z dotychczasowym trybem życia i zbliżyć do Bohatyrowiczów. Oboje młodzi zgadzając się w swojej sympatii dla Elżuni, której drużką ma być Justyna; Witold śmieje się, że kuzynka zaczyna mówić prostym językiem, ale jest też pełen podziwu dla jej wytrwałości i pracowitości. Natykają się na scenę, kiedy to Benedykt gromi najętego do pracy chłopa za nieumiejętne obchodzenie się z maszyną żniwiarską i grozi, że obciąży go karą za poniesione straty. Witold uważa, że wina leży nie po stronie pracownika, lecz ojca, który nie uczy chłopów obchodzenia się z nowoczesnymi maszynami i podświadomie ich lekceważy - z młodzieńczym zapałem zarzuca Benedyktowi brak pracy u podstaw. Tymczasem Benedykt przede wszystkim martwi się powstałą szkodą, nie potrafi spojrzeć z dystansu, a odmienne stanowisko syna uzasadnia jego młodością i niedoświadczeniem. Witold wypomina ojcu, że w swojej zawziętości sprzeniewierza się ideałom poległego brata, Andrzeja. Następna scena to obiad, jak zwykle w Korczynie stanowiący pretekst do towarzyskiego spotkania. Kirło z widocznym zachwytem opowiada o majątku Różyca, przy czym jego entuzjazm wynika wyłącznie z faktu, że jego przyjaciel bez trudu i bez najmniejszej zasługi odziedziczył bogactwo, które teraz zresztą z równą łatwością trwoni na błahe rozrywki. Benedykt krytykuje Różyca, jako utracjusza i człowieka bez zasad. Jego stanowcza opinia wywołuje zachwyt Witolda, co doprowadza do chwilowego porozumienia między ojcem i synem. Po obiedzie Witold pyta Justynę wprost, czy pójdzie za Różyca, jej odpowiedź jest pełna ironii i goryczy, ale wymijająca. Młodzi umawiają się na wesele, chcą wziąć ze sobą Martę, a Witold chciałby także zabrać młodszą siostrę, Leonię. Wieczorem do Korczyna przychodzi Elżusia Fabianówna, aby pod pretekstem oficjalnego zaproszenia Justyny i Witolda na swoje wesele z Franusiem Jaśmontem obejrzeć sobie dwór Korczyńskich (ta scena świadczy zarówno o wzajemnej fascynacji i przyciąganiu dwóch światów, jak i o rozmiarze dystansu, na jaki oddaliły się od siebie niegdyś zaprzyjaźnione rodziny). Justyna składa wizytę w domu Fabiana Bohatyrowicza i spotyka tam siostrę Jana, Antolkę, nie zastaje natomiast Jana, który zajęty jest pracą na odległych łąkach. Nazajutrz w Korczynie wybucha awantura, ponieważ Emilia nie chce się zgodzić, aby jej dzieci, a zwłaszcza Leonia, brały udział w wiejskim weselu. Witold wygłasza płomienne przemówienie naszpikowane hasłami głoszącymi potrzebę emancypacji kobiet i nowoczesnego stosunku do przesądów społecznych oraz o potrzebie pracy. Kłóci się z matką i z ojcem. Benedykt próbuje załagodzić spór, przy okazji prosząc syna, aby pojechał z pożegnalną wizytą do ciotki Darzeckiej i poprosił Darzeckiego o sprolongowanie długu. W efekcie wybucha kolejna awantura. Ojciec i syn pełni żalu do siebie nawzajem nie znajdują porozumienia. W tym momencie do Korczyna przyjeżdża Zygmunt - przywiózł on stryjowi list od prawnika, który w jego imieniu prowadził proces sądowy z Bohatyrowiczami. Benedykt ucieszony wynikiem wita bratanka bez zwykłej oschłości. Jednak dla Zygmunta rodzinna wizyta jest tylko pretekstem pozwalającym mu odwiedzić Justynę. Wyznaje jej miłość i proponuje potajemne kontynuowanie romansu, którą to propozycję dziewczyna z odrazą odrzuca. Obrażony Zygmunt wraca do Ossowiec i proponuje matce sprzedaż majątku i wyjazd za granicę. Przerażona Andrzejowa dopiero teraz w pełni uświadamia sobie brak patriotyzmu i uczuć rodzinnych syna. Rozwścieczony Zygmunt nie waha się w kłótni z matką znieważyć pamięci ojca.

Rozdział trzeci rozpoczyna się rankiem w dniu wesela Bohatyrowiczówny i Jaśmonta. Obserwujemy zjazd zaściankowej szlachty, paradę strojów i zaprzęgów. Wbrew wcześniejszym zarzekaniom do Bohatyrowiczów przybywa Marta. Podczas przerwy w tańcach Justyna i Jan wychodzą na samotny spacer. Dziewczyna daje chłopcu gałązkę jarzębiny ze swojego warkocza, temu gestowi oboje nadają głębsze znaczenie. Widząc radość jaśniejącą na ich twarzach, Jadwiga Domuntówna, dziewczyna zakochana w Janie i dotychczas mająca nadzieję na zdobycie jego uczucia, czyni obojgu złośliwe przytyki. Justyna wypytuje Jana o Domuntównę, chłopak wyjaśnia, iż nigdy nic nie łączyło go z tą dziewczyną. Jednak wzburzona zazdrością Jadwiga zachowuje się nieobliczalnie - ciska przez okno kamień. Wszyscy obecni są zaszokowani jej wybuchem, tylko Jan - zawsze wyrozumiały dla innych - usprawiedliwia dziewczynę. Weselnicy postanawiają urządzić przejażdżkę łodziami po Niemnie Jan i Justyna wyruszają we dwoje, oddzielnym czółnem. Tylko Anzelm i Marta zostają na brzegu, wspominają dawne uczucie, słuchają piosenki śpiewanej przez młodzież. Wykorzystując obecność młodego dziedzica, Bohatyrowiczowie zwracają się do Witolda o wstawiennictwo u ojca w sprawie trwającego właśnie procesu; przypominają zmarłego Andrzeja jako wzór demokraty.

Rozdział czwarty. Benedykt czyta list od brata, który relacjonuje mu przebieg swojej kariery w Rosji. Czuje, że całkowicie stracił łączność duchową z Dominikiem, myśli, jak upływ czasu zmienia ludzi. Przybywa Witold, występując jako rzecznik Bohatyrowiczów, próbuje nakłonić Benedykta do ustępstw i - aby wywrzeć na nim moralną presję - przypomina ojcu niedawną wspólnotę losów obu skłóconych teraz rodzin. W odpowiedzi Benedykt opowiada mu o swoich braciach i o sobie oraz wyjaśnia motywy swojej nieprzejednanej postawy i bezwzględnej walki o utrzymanie własności ziemskiej - brak stanowczości oznaczałby bowiem nie tylko utratę majątku, ale - co gorsza - przejęcie go przez państwo, a więc zaborcę. Syn i ojciec jednają się, dostrzegają wzajemną bliskość uczuciową oraz wspólnotę poglądów. Benedykt częściowo ustępuje, postanawia pogodzić się z Bohatyrowiczami. W zaścianku trwa tymczasem dalej uroczystość weselna. Domuntówna wymawia się od uczestnictwa w zabawie pod pretekstem pracy i przeprasza Jana za swoje wczorajsze zachowanie. Chłopak odnajduje Justynę nad brzegiem Niemna, w obliczu pięknej przyrody młodzi wyznają sobie miłość, Jan oświadcza się i zostaje przyjęty.

Rozdział piąty. Do Korczyna przybywają Kirłowie i przekazują Korczyńskim oficjalną prośbę Różyca o rękę Justyny. Tymczasem panna oznajmia, iż jest już zaręczona i wyjawia, że postanowiła wyjść za mąż za Jana Bohatyrowicza i osiąść z nim w jego zaścianku. Jej decyzja budzi wprawdzie powszechne zdumienie, ale u niektórych także zrozumienie, szacunek a nawet zazdrość. Wszyscy dostrzegają nagle, że dziewczyna dojrzała wewnętrznie, a jej czyn nie wynika z dziecięcego kaprysu lecz jest wynikiem przemyśleń i poważnego zastanowienia. Benedykt pierwszy wyraża akceptację dla jej wyboru, zaś Marta pewnie nawet żałuje, że sama przed laty nie potrafiła zdobyć się na podobną decyzję. Najbardziej zaszokowany jest Zygmunt, który jeszcze przez moment się łudzi, iż postępek Justyny jest wyrazem żałoby po miłości do niego, ale dziewczyna wyprowadza go z błędu. Wszyscy widzą, jak szczęśliwa jest Justyna i jaka wewnętrzna siła przekonań bije z jej słów. Kirłowa wyraża pragnienie, aby jej córki pod opieką dziewczyny uczyły się gospodarstwa a w przyszłości także osiadły na wsi. Marta postanawia przenieść się do nowego domu Justyny. Ostatnia scena to znamienne pojednanie symboliczne spotkanie Benedykta i Anzelma, którzy witają się, wspominając swoich braci, połączonych wspólną mogiłą.

Kompozycja powieści - dychotomie i paralele

Struktura utworu stanowi najdoskonalszą chyba w naszej literaturze realizację kanonu powieści realistycznej. Na szczególną uwagę zasługuje równowaga pomiędzy opisami przyrody a przedstawionymi wydarzeniami, co pozwala silnie osadzić akcję w konkretnych miejscach a zarazem nie osłabić jej napięcia, nie znużyć czytelnika nadmiernie rozbudowanym opisem. W ogóle opisy przyrody i prezentacje miejsc akcji pełnią w powieści różnorodne funkcje - nie tylko stanowią zwyczajowo przyjęte wprowadzenie (tzw. przedakcję), ale dodatkowo charakteryzują bohaterów poprzez ukazanie każdej z postaci w jej naturalnym środowisku, w działaniu. Każdy z bohaterów niejako sam się określa i charakteryzuje - Jan zbierający „miotły” polnych kwiatów, młody malarz Zygmunt znudzony jednostajnością polskiego pejzażu, włóczący się z psem Sargasem po rozlewiskach Niemna Witold. Dzięki opisom człowiek jawi się nam jako jednostka będącą częścią większej całości, integralny, ale nie najważniejszy element świata. Takie widzenie człowieka jest swoistym uzupełnieniem pozytywistycznej filozofii społecznej, ujmującej jednostkę jako cząstkę „organizmu społecznego”. I ten pogląd również znajduje swoje odbicie w koncepcji postaci literackich - Orzeszkowa przedstawia swoich bohaterów, posługując się całą głębią wiedzy psychologicznej, uwzględniając ich wewnętrzny rozwój, wskazując na wzajemne wpływy, zależności, oddziaływania.

Kompozycja powieści oparta jest na zasadzie dychotomicznego podziału. Zasadniczy podział, decydujący o strukturze całego dzieła i poszczególnych jego tomów, to oddzielenie dwóch światów istniejących równolegle obok siebie: dworu i zaścianka. Wzajemne fascynacje i animozje, przyciąganie i odpychanie, wyznaczają rozwój i tempo akcji. Różnice pomiędzy tymi światami nie sprowadzają się tylko do kontrastu w poziomie życia, przynależność do świata korczyńskiego czy bohatyrowickiego oznacza inny sposób patrzenia na świat, odmienną filozofię życiową.

Dychotomicznie rozbity świat przedstawiony porządkuje obraz zbiorowości ludzkich prezentowanych w powieści. Szlachta dworska przeciwstawiona jest zaściankowej, ale obok tego podziału można wyróżnić młodych i starych, a także żywioł męski i kobiecy. W obrębie każdej z grup znajdziemy zróżnicowane typy ludzkie - każdy z bohaterów jest typowy, ale zarazem silnie zindywidualizowany, postaci nie są „papierowymi” nosicielami idei czy poglądów, ale żywymi, ewoluującymi i czującymi osobami. Przeciwieństwo: „młodzi - starzy” oparte jest na konflikcie pokoleń, ale jego podłoże sięga znacznie głębiej niż zwyczajowy bunt generacyjny. Jego genezą jest kontrast epok historycznych - zryw powstania przeciwstawiła Orzeszkowa epoce stagnacji, walki prowadzonej innymi metodami, nieefektywnej, ukrytej, często wymagającej wielu wyrzeczeń i niedostrzeganej, niedocenianej, a nawet niezrozumiałej dla otoczenia. Walka młodych ze starymi w tym kontekście stanowi egzemplifikację sporu pomiędzy dwoma wielkimi systemami filozoficznymi, stanowiącymi podwaliny najważniejszych prądów umysłowych i estetycznych XIX stulecia. Dyskusje „dzieci” z „ojcami” są więc w istocie dyskursem pomiędzy romantyzmem a pozytywizmem. Orzeszkowa daleka jest od jednoznacznych, upraszczających rozstrzygnięć. Stąd podziały i kontrasty zaznaczone w powieści są niejednoznaczne, pełne niuansów i półcieni, nie sprymitywizowane, pozbawione prostej tendencyjności i taniego agitatorstwa.

Drugą zasadę kompozycyjną, jaką warto odnotować, stanowią paralele, będące dodatkowym elementem struktury dzieła. I tak - legenda Jana i Cecylii znajduje odbicie w losie Anzelma i Marty i - najdoskonalej - Jana i Justyny. Legendarny „złoty wiek” zostaje niejako „powtórzony” w okresie wybuchu entuzjazmu powstaniowego i zapowiedziany w ostatniej scenie pojednania pomiędzy Benedyktem i Anzelmem. Braterstwo i solidaryzm żołnierzy walczących w 1863 roku - Jerzego Bohatyrowicza i Andrzeja Korczyńskiego - w drugim pokoleniu odżywa jako przyjaźń Witolda i Jana.

Główni bohaterowie powieści

Można powiedzieć, iż rzeczywistym bohaterem powieści Nad Niemnem jest zbiorowość - społeczeństwo polskie po powstaniu styczniowym. Orzeszkowa przedstawia społeczeństwo jako współistniejący system gromad, zależnych od siebie i podlegających nieustannym wzajemnym wpływom. Powiązania nie ograniczają się do wspólnych interesów, chociaż i te są niezwykle istotne. Owa wspólnota sięga głębiej - jest nią podobieństwo losów, pamięć zbiorowa przechowująca tożsame doświadczenia, wreszcie - świadomość osaczenia przez obcy, nieprzychylny żywioł. Daremnie by szukać między bohaterami powieści przedstawicieli ówczesnych władz carskich, zaś postaci narodowości białoruskiej czy żydowskiej pojawiają się tylko migawkowo. Zbiorowość skupiona wokół dworu i zaścianka stanowi istny „rezerwat polskości”, w czym dostrzec można jeszcze jeden symptom nawiązania do Pana Tadeusza.

Bohaterowie jednostkowi natomiast to postaci rysowane ostrą, wyrazistą kreską, tak zwane „czyste typy”. Zgodnie z zasadą realizmu Orzeszkowa nie cofa się przed krytycznym spojrzeniem, nieobca jest jej ironia; często też w swoich charakterystykach posługuje się komizmem postaci - i to zarówno w stosunku do postaci negatywnych (Leonia, Teresa, Różyc, Kirło, Zygmunt, Darzecki), jak i wobec tych wyraźnie obdarzonych sympatią - w rysy komiczne wyposażeni zostali nawet Justyna czy Jan.

Bohaterowie Nad Niemnem są reprezentantami postaw i poglądów charakterystycznych dla ich epoki. Pokazani w rozmaitych kontekstach - osobistym, politycznym, filozoficznym, społecznym - są postaciami pełnymi, wielowymiarowymi. Poznając każdą z postaci, mamy pojęcie nie tylko o wyglądzie i relacjach z otoczeniem, poznajemy również takie jej cechy, które pozornie nie mają znaczenia dla przebiegu akcji, jak stosunek do przyrody, historii, polityki, pracy. Dzięki takiemu potraktowaniu, każda z postaci oglądana jest przez czytelnika „z kilku stron”. Z tego powodu wartościowanie i ocena bohaterów musi być znacznie pogłębiona - portrety są bowiem niejednoznaczne, wymagają wniknięcia w ich przeszłość, poznania wszelkich uwikłań osobistych i zrozumienia całej komplikacji psychologicznej. Niektórzy (Benedykt Korczyński, Anzelm Bohatyrowicz) noszą w sobie starannie ukrywane kompleksy i wewnętrzne pęknięcia, które dadzą się zrozumieć dopiero po przeczytaniu całości utworu. Takich bohaterów, o bardzo złożonej psychice, trudnych w ocenie, jest w powieści więcej.

Znamienne jest to, że najbardziej skomplikowaną wewnętrznie osobą, przechodzącą głęboką wewnętrzną przemianę, uczyniła Orzeszkowa kobietę.

Wątki miłosne

Pierwotnym pomysłem, z którego narodziło się późniejsze arcydzieło, był właściwie... romans. Tematem Mezaliansu miało być bowiem „nierówne” (wedle ówczesnych pojęć i norm obyczajowych) małżeństwo przedstawicieli dwu różnych kulturalnie, a przede wszystkim nierównych majątkowo, klas społecznych. Rozwijająca się pod piórem Orzeszkowej powieść, wraz z rodzeniem się nowych postaci, dodawała do pierwotnego autorskiego zamysłu nowe warianty uczuciowych relacji pomiędzy bohaterami. Były to relacje nieraz niezwykle skomplikowane, w efekcie tworzące bogaty przegląd związków uczuciowych i obyczajowych.

Miłość sentymentalną, płytką i powierzchowną, reprezentuje Emilia, a w karykaturalnym skrzywieniu - Teresa. Uczucie wynaturzone, przeradzające się w cyniczną grę ukazuje postępowanie Zygmunta, zaś tragiczne, niespełnione - losy Marty i Anzelma. Przeciwstawny model związku uczuciowego to miłość dojrzała, tożsama z więzią duchową; tutaj przykładem mogą być Jan i Cecylia, Andrzejowa, a następnie Jan i Justyna, których uczucie rodzi się powoli, stopniowo, nie poprzestaje na powierzchownym zauroczeniu czy nagłym zachwyceniu, lecz wynika z wzajemnego szacunku i współodczuwania.

Orzeszkowa rozumie miłość zgodnie z Norwidowską koncepcją łączącą romantyczną fascynację z nowoczesnym, partnerskim związkiem realizującym się poprzez wspólne działanie. Miłość Jana i Justyny to miłość wznosząca się ponad podziałami i konfliktami rodzinnymi, wyrastająca ze wspólnoty intelektualnej i duchowej.

Charakterystyczne jest, że Orzeszkowa łączy uczuciowe spełnienie z przyrodą, naturą. Wieś przedstawiona jest w powieści jako źródło pozytywnych emocji i duchowej dojrzałości. Tolerancja Kirłowej wynika z przymusu jej sytuacji, ale też i z wielkich pokładów serdeczności i prawości, której źródłem jest natura i praca. Życzliwość Jana dla ludzi jest efektem jego pogodzenia się z otoczeniem i z samym sobą, ścisłego kontaktu z przyrodą. Nawet Domuntówna w swoim wybuchu niepohamowanej zazdrości jest bardziej zrozumiała niż groteskowa „synogarlica” Teresa, upatrująca adoratora w każdym, przypadkowo odwiedzającym Korczyn mężczyźnie. „Nowoczesny” ideał miłości w przyszłości realizować będą także najmłodsi bohaterowie Nad Niemnem - Witold Korczyński i Marynia Kirlanka, być może także młodsze córki Kirłów, a nawet Antolka i Elżusia.

Potwierdzeniem szczególnego stosunku Orzeszkowej do przyrody jest przeciwstawienie w powieści - jako dwóch wartości kontrastowych - natury i sztuki, kultury. Oczywiście to właśnie naturze autorka przyznaje wyższość; „miotły” Jana są piękniejsze niż sztuczne kwiaty i lustra buduaru pani Emilii, Niemen przewyższa urodą najpiękniejszy salon, a proste wzruszenia serca budzą więcej sympatii niż romantyczne wiersze. W ten sposób Orzeszkowa rozstrzyga o wyższości natury nad kulturą, uznając, iż właśnie ta pierwsza bardziej człowieka wzbogaca, o czym ostatecznie przekonuje nas niekwestionowana przewaga duchowa i emocjonalna „zaściankowych” nad „dworskimi”.

Postaci kobiece

Powieść Orzeszkowej prezentuje niesłychanie bogatą gamę postaci kobiecych, z których każda stanowi odrębny typ i wyposażona zostaje w wyraziste cechy osobowości.

Emilia Korczyńska, żona Benedykta, byłaby niemal karykaturalną „żoną modną” swojej epoki, gdyby nie pogłębienie jej rysów psychologicznych o piętno melancholii za przeszłością, której nieokreśloność zdaje się skrywać jakąś tajemnicę. Jako że „czas przeszły” powieści nacechowany jest całym szeregiem dodatkowych znaczeń i skojarzeń, tęsknota Emilii za tym, co minęło, zyskuje wymiar tragedii. Jej rzeczywiste i urojone choroby, ataki płaczu i histerii mogą mieć - jak zdaje się sugerować Orzeszkowa - nieco poważniejsze przyczyny niż nawet sama bohaterka chciałaby ujawnić. Kryzys uczuciowy przeżywany przez Korczyńskich zdaje się być - na płaszczyźnie emocjonalnej - powtórzeniem tego rozbicia duchowego, jakie stało się udziałem całego społeczeństwa po klęsce powstania. Emilia i Benedykt spotykają się w swoim salonie jako ludzie zupełnie sobie obcy i zarazem oboje nad tą obcością bolejący. Takie odczytanie postaci Emilii zdaje się uzasadnione w kontekście dwóch innych sylwetek kobiecych, Teresy i młodziutkiej Leonii, które powtarzają gesty i zachowania pani Benedyktowej, ale są tylko jej śmiesznymi karykaturami, prezentowanymi z satyrycznym zacięciem.

Wyjątkową bohaterką jest Andrzejowa Korczyńska, o której była już mowa wcześniej. Orzeszkowa poświęca jej cały niemal odrębny rozdział, można wręcz odnieść wrażenie, iż niektóre myśli, poglądy i oceny wyrażane przez tę bohaterkę stanowią odautorski komentarz do zdarzeń, i że - za pośrednictwem powieściowej postaci - wypowiada się wprost sama autorka. Swoistą repliką Andrzejowej jest Klotylda Korczyńska, młoda żona Zygmunta, która najwyraźniej podziela sposób myślenia, ideały duchowe i wzorce matki, brakuje jej jednak wewnętrznej siły i niezależności - przez co z góry skazana jest na klęskę.

Drugoplanowe postaci kobiece, reprezentujące społeczność zaścianka, aczkolwiek silnie zindywidualizowane - psychologicznie, a nawet językowo - wyposażone są w wiele cech wspólnych. Elżusia, Antolka, Starzyńska, a nawet (wyższa stanem, ale bliska poprzez ubóstwo i tryb życia) Kirłowa to kobiety o silnej osobowości, samodzielne, realizujące się poprzez swoją pracę i rodzinę. Same o tym nie wiedząc, są w gruncie rzeczy emancypantkami na miarę swego środowiska i czasu. W swoich działaniach i sądach niezależne, potrafią z godnością stawiać czoła trudnym sytuacjom, często nawet okazują się silniejsze niż ich partnerzy życiowi. I tutaj (jak wcześniej w przypadku postaci pani Emilii) typ bohaterki silnej, wyemancypowanej i samodzielnej ma swoje karykaturalne powtórzenie - jest nim Domuntówna. Nawet jednak i ta, wyposażona w wiele cech komicznych bohaterka, przedstawiona jest w sposób świadczący o sympatii Orzeszkowej. Jeszcze raz wypada podkreślić, że każda z kobiet wymienionych w tej grupie jest pełna, bogata, pokazana w wielu kontekstach, charakteryzowana bezpośrednio, poprzez dialog, wewnętrzne rozmyślania oraz działanie.

Bohaterką zasługującą na odrębną charakterystykę jest Marta. Przez niegdysiejszy brak odwagi skazana na upokarzającą i pracowitą egzystencję w domu kuzyna, zachowuje krytycyzm sądów o ludziach i o samej sobie. Potrafi obiektywnie przyznać się do własnych błędów. Sucha, kostyczna, pełna zgryźliwej ironii zachowała jednak wiele ciepła, życzliwości dla innych i świata. Sarkazm jest tylko rodzajem tarczy obronnej chroniącej ją przed złośliwościami otoczenia. Nadal jest jednak Marta kobietą wrażliwą, mądrą i serdeczną w kontaktach z najbliższymi, a ciężka praca wprawdzie zniszczyła jej zdrowie fizyczne, ale nie tknęła duszy. To między innymi dzięki jej mądrym interwencjom mieszkańcy Korczyna potrafią odnaleźć się nawzajem mimo licznych zadrażnień i konfliktów, to wreszcie ona potrafiła uświadomić Justynie jej własne pragnienia i utwierdziła dziewczynę w słuszności podejmowanych wyborów.

Najbogatszą wewnętrznie i najważniejszą z punktu widzenia całości akcji postacią jest Justyna. Wątek „dumnej rezydentki”, która odrzucając starania swych arystokratycznych wielbicieli, oddaje w końcu rękę zagrodowemu szlachcicowi, służy kompozycyjnemu zespoleniu dwóch światów. Ewolucja jaką przechodzi Justyna, jej rozwój duchowy, wewnętrzne przemiany, ukazane są niezwykle wnikliwie, a poszczególne sceny i dialogi puentują kolejne etapy rodzącej się samoświadomości bohaterki. Nie jest to może przemiana na miarę romantycznego przełomu Konrada, ale i tak przyniesie ona doniosłe konsekwencje społeczne i obyczajowe. To właśnie Justyna (a nie Jan czy Witold) jest autentyczną nosicielką i reprezentantką nowych idei, wyrosłych nie z lektur i teoretycznych rozważań, lecz z osobistych doświadczeń i pracy. Postawa Justyny zdaje się zapowiadać powstawanie nowego społeczeństwa. Znamienne, że z woli Orzeszkowej to właśnie kobieta czyni przełomowy krok na drodze ewolucji społecznej. Dojrzewanie duchowe Justyny doprowadza ją do wyzwolenia spod krępujących i niszczących jej osobowość norm i zasad, ale jej emancypacja daleka jest od groteskowego i wynaturzonego feminizmu, ukazanego np. przez Prusa w Emancypantkach. Justyna dołącza do innych typów kobiecych powołanych do życia przez Orzeszkową, stanowiąc najdoskonalsze wcielenie „nowego człowieka” epoki pozytywizmu mądra, niezależna intelektualnie, młoda, przygotowana do życia, samodzielna, odważna, spontaniczna, krytyczna wobec otoczenia i samej siebie, wolna. Jej dochodzenie do wolności było wprawdzie kosztowne i pełne cierpienia, ale jego efektem jest - pełny człowiek.

Wypada jeszcze może zauważyć, że główne postaci kobiece stworzone przez Orzeszkową układają się we wzajemnie uzupełniające się pary: Marta - Justyna, Emilia - Teresa, Andrzejowa - Klotylda.

Czas i historia w interpretacji Orzeszkowej

Czas w Nad Niemnem wydaje się płynąć alinearnie. Inaczej trwają i upływają wydarzenia w wymiarze jednostkowym, inaczej mierzony jest czas historyczny. Wydarzenia sprzed wieków lub sprzed lat dwudziestu zdają się być dla wielu bohaterów żywsze i bardziej aktualne niż ich dzień bieżący. Akcja posuwa się naprzód, to znów zastyga nieruchomo niczym zatrzymana klatka filmowa. Postaci powieściowe czują łączność dwóch mogił. Takie potraktowanie czasu powieściowego przez Orzeszkową zmusza czytelnika do wnikliwej analizy przebiegu akcji a zarazem narzuca z całą ostrością problem porządku chronologicznego, wynikania, związków przyczynowo-skutkowych rozumianych jako powiązanie pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Losy najbardziej błahej postaci drugoplanowej, jej osobiste dzieje i uczuciowe perypetie są konsekwencją doniosłych wydarzeń z przeszłości Polski. Historia jawi się jako siła sprawcza namacalnie i bezpośrednio dotykająca każdego z bohaterów. Zarazem historia (tradycja, przeszłość) to wartość niezwykle cenna. Ona to bowiem łączy wszystkich bohaterów ponad podziałami. Historia - ta najbliższa - powstaniowa i ta dalsza - legendarna - to niezaprzeczalne spoiwo cementujące naród. Takie rozumienie dziejów przybliża Orzeszkową romantyzmowi.

Poszukiwanie nowych dróg rozwoju dla społeczeństwa skazanego na egzystencję w niewoli nie oznacza dla pisarki odrzucenia tradycji, zanegowania działań pokolenia ojców, przekreślenia dokonań poprzedników. Witold godzi się z Benedyktem w chwili, gdy ten odsłania przed nim istotę swojej postawy i oczyszcza się z zarzutu wyrachowanego materializmu. (Niejako „w rewanżu”, to właśnie Benedykt będzie pierwszym, który wzniesie się poza utrwalone stereotypy i konwencje i zaakceptuje decyzję Justyny). Potęgę symbolu wyrosłego z gruntu romantycznego potwierdzi ostatnia scena powieści, kiedy to Anzelm wita Benedykta na progu swojego domu i wskazuje mu mogiłę, w której leżą Jerzy i Andrzej.

Charakterystyczne, że postaci żyjące wyłącznie w jednostkowym wymiarze czasu - poza tradycją - jak Różyc, Klotylda, Zygmunt, Teresa czy Kirło są (i to niezależnie od tego, jak zostały ocenione przez autorkę) wewnętrznie puste, a swoją pozbawioną sensu egzystencję wzbogacają w sposób sztuczny, poprzez literaturę, romanse, narkotyki, erotyczne podniety. Natomiast najbardziej potępianą postacią jest Zygmunt, który cynicznie odrzuca przeszłość i neguje wartości reprezentowane przez pokolenie ojca. Przeciwstawione „bohaterom bez korzeni” postaci Witolda, Jana, Justyny zyskują pełnię wewnętrzną właśnie przez to, że od początku są lub w toku powieści stają się zakorzenione w narodowej historii. Tradycja jest dla nich żywa, obecna, stanowi wzorzec gotowy do przejęcia, choć w nowej rzeczywistości wymagający aktualizacji. (Symboliczna może tu być ludowa piosenka, której słowa bohaterowie zmieniają w zależności od okoliczności i stanu własnych uczuć).

Tradycją najbliższą i najbardziej namacalną w świecie powieściowym jest powstanie styczniowe. Orzeszkowa nie zdobywa się tutaj na jednoznaczną ocenę - współczując ofiarom tragedii i tym, którym przyszło żyć w cieniu klęski, jednocześnie wyraża niekłamany zachwyt dla odwagi, niezłomności, szlachetności porywu. W samej walce z wrogiem, a przede wszystkim w jej jednoczącej społeczeństwo sile dostrzega Orzeszkowa wartość nadrzędną, co najmniej równoważącą skutki przegranej. Pamięć i kult dla powstańców miał być według pisarki czynnikiem warunkującym moralne odrodzenie narodu.

Ocena powstania styczniowego staje się jednym z najważniejszych probierzy wartości moralnych reprezentowanych przez bohaterów powieści. W pewnym sensie stanowi ona także oś dzielącą postaci na dwa skonfliktowane ze sobą pokolenia, choć w przypadku Witolda i Benedykta Korczyńskich konflikt okazuje się pozorny, zaś w sporze pomiędzy Andrzejową a Zygmuntem racje poszczególnych stron rozłożone są dokładnie przeciwstawnie.

Jednak zasadniczą wartością, pozwalającą dokonać ostatecznej oceny bohaterów, jest praca. I w tym wypadku Orzeszkowa unika uproszczeń (trudno bowiem nie dostrzec jej uznania dla heroicznych wysiłków Benedykta, Andrzejowej czy nawet Marty). Z całą jednak pewnością głównym uzasadnieniem optymizmu, jakim przesycone zostało zakończenie powieści, jest obraz młodego pokolenia. Justyna, Jan, Elżusia, Antolka, Witold, Marynia Kirlanka - niemal bez wyjątku są to bohaterowie lepsi od swoich rodziców. Pracowici odważni i uczciwi, mają dostateczne przygotowanie intelektualne i wewnętrzną siłę, by dokonywać wyborów, które okazały się zbyt trudne dla ich poprzedników. Tak naprawdę wszelkie konflikty pomiędzy „młodymi” a „starymi” okazują się pozorne i wynikają nie tyle z rzeczywistych różnic, co z braku zrozumienia. Sterany i zgorzkniały w coraz trudniejszej walce o utrzymanie ziemi ojciec i syn przedstawiciel „powracającej fali” entuzjazmu patriotycznego i społecznictwa odkrywają wzajemną bliskość. Zakończenie powieści przynosi optymistyczne rozwiązanie - dochodzi nie tylko do odnowienia więzi duchowej między ojcem a synem, ale i ponownego pojednania między dworem a zaściankiem.

Kult pracy

Większość haseł programowych polskiego pozytywizmu zawiera słowo „praca”: p r a c a organiczna, p r a c a u podstaw, p r a c a dla ludu i nad ludem. Według pisarzy i ideologów epoki praca jest głównym miernikiem wartości człowieka, jest wręcz wartością samą w sobie. „Ludu” w ścisłym znaczeniu tego słowa w Nad Niemnem właściwie prawie nie ma - bohaterowie powieści to przedstawiciele szlachty, choć schłopiałej i zaściankowej. I to właśnie szlachta, jako warstwa najbardziej świadoma i obciążona odpowiedzialnością za losy Polski powinna, według Orzeszkowej, docenić wartość konkretnej, fizycznej pracy, przynoszącej wymierne, istotne i sprawdzalne efekty. Rozumie to Witold, uczy się tego Justyna.

Brak pracy jest jak choroba, niszcząca ciało i duszę, jałowiąca umysł, degradująca osobowość, obserwujemy to na przykładzie sporej grupy powieściowych postaci - Emilii, Teresy, Różyca, Zygmunta.

Ale praca ma terapeutyczną wartość tylko wtedy, kiedy ma sens. Etos pracy - znowu wypada powołać się na Norwida - to działalność rozumna, sprawiająca radość, służąca konkretnym, pożytecznym celom. Nie jest nią jałowy i wyniszczający wysiłek Benedykta, ani też krzątanina Marty. Dopiero nowe pokolenie ma szansę przywrócić pracy jej prawdziwe znaczenie.

5



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Orzeszkowa Nad Niemnem opracowanie
Orzeszkowa Nad Niemnem (opracowanie wstępu z BN)
Orzeszkowa Nad Niemnem opracowanie
Orzeszkowa E , NAD NIEMNEM
Powieść Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem jako romans, Powieść Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem jako romans
LALKA nad niemnem opracowanie
Orzeszkowa Nad Niemnem, Polonistyka
Orzeszkowa E , NAD NIEMNEM (2)
Nad Niemnem(1), Opracowania lektur
Orzeszkowa Nad Niemnem
nad niemnem opracowanie kompozycja i narracja motywy
Powieść Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem jako romans
orzeszkowa nad niemnem tresc
Orzeszkowa E , Nad Niemnem (streszczenie, 30)
Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem BN doc
Orzeszkowa Nad Niemnem tom I
Orzeszkowa Nad Niemnem streszczenie
Orzeszkowa Nad Niemnem tom II
Orzeszkowa Nad Niemnem tom III

więcej podobnych podstron