Hanna Kopeć
Kontrowersje wokół kary śmierci
Kara śmierci, zwana też karą główną (poena capitalis), stanowi temat, który wzbudza wiele emocji oraz kontrowersji. Zajmując się tą kwestią, już na wstępie warto zauważyć, iż stanowi ona jedną z najstarszych sankcji uwzględnianą w prawie stanowionym przez człowieka od najdawniejszych czasów, bowiem - jak pokazują badania historyczne - nie było w dziejach ludzkości okresu, który nie przewidywałby kary śmierci. Występowała ona w wielu odmianach. Najstarszą było po prostu orzeczenie śmierci przez czarownika. Nasi prymitywni, ale głęboko religijni przodkowie do tego stopnia wierzyli swoim kapłanom, że gdy ci stwierdzali, że bogowie nakazują im umrzeć, po prostu wykonywali ten rozkaz. Do dziś etnografowie w odległych zakątkach ziemi opisują setki przypadków takich zgonów, pozbawionych jakiejkolwiek przyczyny, poza klątwą czarownika.
Począwszy od społeczności tradycyjnych funkcjonowała instytucja zemsty krwawej jako odpłaty za wyrządzone zło. Była to zwykle spontaniczna reakcja, spowodowana poczuciem krzywdy i niezrozumiałym naruszeniem pewnego obyczaju. Zwykle doznana krzywda rodziła potrzebę zastosowania jeszcze większego zła niż to uprzednio wyrządzone, co było wynikiem braku stosowania proporcjonalności kary wśród tego typu społeczeństw. Penalizację wymierzała społeczność rodowa, czasem stało się to domeną władcy, jako reprezentanta interesów całej podległej mu ludności. Pierwotnie sprawców najpoważniejszych przestępstw czekało wykluczenie ze wspólnoty, co z czasem przekształciło się w instytucję wyjęcia spod prawa, z której to już wykształciła się omawiana kara pozbawienia jednostkę życia.
Pewnego rodzaju postępem w stosowaniu kar okazało się pojawienie reguły talionu, która to wyznaczała miarę kary. Widnieje ona w zbiorze praw Hammurabiego. Zgodnie z zasadą kara wymierzona sprawcy miała być odzwierciedleniem przestępstwa, którego sam się dopuścił. Z tego względu karę główną zaczęto odtąd stosować za czyny, których skutek był śmiertelny. Ponadto, śmiercią karano również nie poparte dowodami oskarżenia o morderstwo, krzywoprzysięstwo na rozprawie sądowej toczącej się w sprawie czyjejś śmierci, nabycie, czy wzięcie na przechowanie rzeczy od osoby nieuprawnionej, uprowadzenie małoletniego, ukrywanie zbiegłych niewolników, kradzież z włamaniem, paserstwo w odniesieniu do przedmiotów skradzionych ze świątyń i pałaców, cudzołóstwo czy zgwałcenie. W czasach starożytnych i okresie średniowiecza, kiedy kary więzienia były dużo okrutniejsze niż natychmiastowa śmierć, stosowano tę ostateczną wobec szerokiej gamy przestępstw.
Z czasem katalog przestępstw związanych z obrazą bóstw zmniejszył się, zaś coraz większą wagę zaczęto przykładać do czynów zagrażających interesom całej społeczności. Wtedy to również kary stawały się coraz bardziej okrutne. Skazaniu na śmierć towarzyszyły dodatkowo różnorodne, często wyrafinowane tortury jak spalenie żywcem, ukrzyżowanie, rzucenie na pożarcie dzikim zwierzętom, czy zatopienie w worku. Formy te przeznaczone były głównie dla skazanych niewolników, czy osób pochodzących z plebsu.
W okresie wczesnego średniowiecza kara śmierci wraz z hańbiącym elementem kryjącym się w tak zwanej karze krwi, była stosowana jako podstawowa kara publiczna. Wykonywano ją wówczas przykładowo poprzez ukamienowanie, powieszenie, łamanie kołem, spalenie na stosie, czy - w przypadku kobiet - utopienie w bagnie. Co więcej, wykonanie kary często wiązało się z dodatkowymi, okaleczającymi karami, takimi jak odcięcie poszczególnych części ciała (nosa, uszu, języka, kończyn) bądź oślepienie czy kastracja. Jak widać, kary wykonywane były w sposób wyjątkowo okrutny, egzekucja miała bowiem powodować długotrwałe cierpienie sprawcy, co uważano wówczas za konieczną drogę tłumienia szerzących się niepokoi społecznych a nawet anarchii. Niejednorodne formy wykonywania tej kary tłumaczono zasadami sprawiedliwości, bowiem skoro istnieją różne sposoby popełniania przestępstw, również metody jej karania powinny być zróżnicowane.
Wkrótce zaczęły pojawiać się pierwsze publiczne głosy sprzeciwu wobec kary śmierci. Rozważania na ten temat do dnia dzisiejszego prowadzone są z pozycji dwóch przeciwnych sobie stanowisk: zwolenników kary śmierci powszechnie nazywa się retencjonistami, zaś jej przeciwników - abolicjonistami.
Przeciwników kary śmierci z pewnością można było spotkać we wszystkich epokach na przestrzeni wieków. Pomimo tego uznaje się, iż prąd ten zrodził się pod wpływem filozofii humanitarnej Oświecenia. Genezę tego ruchu wiąże się najczęściej z postacią Cesare Beccari, który to jako pierwszy odważył się skrytykować ten rodzaj kary, publikując anonimowo swoje dzieło zatytułowane „O przestępstwach i karach”. Moment ten można nazwać pierwszym etapem ruchu abolicyjnego. Beccaria sprzeciwiał się w swoim dziele zbyt szerokiemu katalogowi przestępstw zagrożonych karą śmierci a także kwestionował samo prawo państwa do karania w tenże sposób. Opowiadał się również za zasadą ekonomii, czyli oszczędności kar, twierdząc, że kara wykraczająca poza zasady ekonomii jest zbędna i okrutna, to z kolei jest sprzeczne z zachowaniem proporcji pomiędzy przestępcami a ich karami. Ponadto kary, które są okrutne, w konsekwencji sprzyjają bezkarności, zachęcają bowiem do popełniania nadużyć przez wymiar sprawiedliwości. Należy jednak podkreślić, iż zarówno Beccaria jak i Diderot, czy Filangieri walczyli przede wszystkim przeciwko okrucieństwom związanych z wykonywaniem kary śmierci (liczne typy kwalifikowane), więc ich opowiadanie się przeciwko stosowaniu kary śmierci powinno się rozpatrywać w kontekście konfrontacji z jej okrucieństwem, nierzadko nieproporcjonalnie wielkim do popełnionego czynu. Ich argumenty oraz powszechne zainteresowanie publikacjami na ten temat spowodowały częściowe ograniczenia stosowania kary śmierci (na przykład w Szwecji, Rosji, Prusach, Francji, czy w stanie Pensylwania), bądź eliminację okrutnych sposobów jej wykonywania. W związku z szerzącymi się poglądami abolicyjnymi, kara pozbawienia wolności stawała się coraz bardziej popularna jako sposób rozwiązania problemu patologii społecznych. Pomimo całkowitego zniesienia kary śmierci przez Leona II Toskańskiego w 1786 roku, czy przez Józefa II w kodeksie karnym Austrii z 1787 roku, wkrótce jednak ponownie wprowadzono ją do ustawodawstwa tych państw.
Co więcej, nadchodzące lata przyniosły ze sobą wzrost represyjności systemu karnego, a co za tym idzie, pojawiła się recesja ruchu abolicyjnego, która trwała dość długo. W dużej mierze wpływ na ówczesną doktrynę prawa karnego miały poglądy Immanuela Kanta. Ten zaś, mimo iż był zwolennikiem jej stosowania, opowiadał się tym samym za zaprzestaniem okrutego jej wykonywania. Uważa się go za twórcę teorii sprawiedliwego, moralnego odwetu, w myśl którego jedynym motywem czynu moralnego powinno być spełnienie obowiązku. Każdego człowieka obowiązuje bowiem reguła obligująca do dobrych uczynków, zaś ich motywem jest właśnie owe poczucie obowiązku. Z kolei za postępowanie moralnie dobre Kant uznawał jedynie postawy zgodne z treścią imperatywu kategorycznego, czyli z regułą by zawsze zachowywać się w taki sposób, który mógłby stać się prawem powszechnym. Sprawiedliwość jego zdaniem wymaga odpłaty złem za zło, dlatego też w karze widział realizację idei sprawiedliwości. Kant przyjmuje, iż każde przestępstwo powinno spotkać się ze stosowną odpowiedzią. Każdy występek sprzeciwia się zaś dobru moralnemu, jest więc oczywistym złem i z tej przyczyny niemal automatycznie sprowadza na sprawcę karę. Zdaniem Kanta przestępca popełniając czyn wbrew prawu sam skazuje się na karę, dlatego też owa kara będzie zwyczajnie odpowiedzią na jego czyn, wyrażając w ten sposób poszanowanie godności przestępcy.
Również Hegel pojmował karę śmierci jako odpłatę - dla niego była to konieczność dialektyczna, przestępstwo stanowiło zaprzeczenie prawa. Kara zaś naturalnie jest zaprzeczeniem przestępstwa i jako negacja negacji przywraca z powrotem porządek prawny. Zastosowana kara powinna być więc proporcjonalna do popełnionego czynu.
Kto łamie zasadę poszanowania życia, musi być adekwatnie ukarany. Człowiek, który zabija, stawia się poza wspólnotą moralną. Skoro ktoś złamał podstawową zasadę, iż nie odbieramy innym życia, to naraża się tym samym na to, że może być postawiony poza tę moralną społeczność ludzką. Retencjoniści powołują się także na myśl świętego Tomasza z Akwenu, który to uważał, że zabicie człowieka to akt zły wewnętrznie, ale jedynie wtedy, gdy dopuszczono się go wobec godnego człowieka:
„Zabicie grzesznika może być dobre, podobnie jak zabicie wściekłego zwierzęcia. Jeżeli jakiś człowiek jest niebezpieczny dla społeczeństwa, jest rzeczą chwalebną i zdrową zabić go w celu zachowania dobra wspólnego.”
Tego typu myślenie w sposób długotrwały powtarza się w nowożytnej filozofii politycznej. Nawet tacy myśliciele jak John Locke czy Immanuel Kant używają go, choć są przedstawicielami nurtu liberalnego, który mówi, że system państwowy ma charakter kontraktu, którego celem jest zapewnienie maksymalnie dużej wolności jednostkom. Wielu innych autorów również stwierdza, że ktokolwiek łamie tę podstawową zasadę, stawia się poza granicami moralnej wspólnoty i zasługuje na śmierć.
Za kolejny etap działalności przeciwko karze śmierci uznaje się okres od lat dwudziestych XIX wieku. Wkrótce po tym nastał czas niezwykle ożywionych dysput i argumentacji dogmatycznych, co doprowadziło nawet do całkowitego zniesienia kary śmierci w niektórych krajach w drugiej połowie XIX wieku. W wyniku popularyzacji tez szkoły pozytywnej a także powstałej koncepcji konieczności eliminacji „urodzonych przestępców” ponownie doszło do zahamowania ruchu. Na początku XX wieku w wyniku I wojny światowej, narastającego faszyzmu i ogólnych zmian ustrojowych i politycznych, poszczególne kodeksy karne uwzględniały karę śmierci jako zwyczajny środek polityki kryminalnej.
Kolejna wielka ofensywa ruchu abolicjonistów nastąpiła po II wojnie światowej. Znów w obliczu okrucieństw i bestialskich masowych mordów powstało pokolenie ludzi, dla których śmierć kojarzona była z wojną. Ta ostatnia, trzecia faza ruchu abolicyjnego trwa do dnia dzisiejszego. Znaczącą rolę odgrywają tutaj organizacje międzynarodowe, działalność ONZ i ogólne trendy humanizacji prawa karnego. Kwestia kary śmierci podejmowana jest współcześnie na wielu sympozjach międzynarodowych, spór jednak trwa w dalszym ciągu. Szczególnie w związku z narastającymi w poszczególnych krajach aktami terroru sprawa ta nabiera nowej mocy i znaczenia.
Niezaprzeczalnie, problematyka kary śmierci jest wyjątkowo eksponowana w teorii prawa karnego ze względu na istotę sprawy i nieodwracalność wyroku. Należy jednak pamiętać, iż nie sposób mówić, czy pisać o pojedynczym problemie kary śmierci, gdyż ta najcięższa kara wiąże się z wieloma zagadnieniami natury zarówno etycznej, filozoficznej, jak i politycznej czy oczywiście prawnej.
Najważniejszym argumentem abolicjonistów jest życie ludzkie pojmowane jako wartość absolutna. Jednakże istota ludzka i jej życie uwikłane są w siatkę odniesień i zależności, więc nie istnieją jako wyalienowane wartości absolutne. Podstawowym odniesieniem każdego z nas jest społeczeństwo i do niego trzeba relatywizować nasze wartości absolutne. Człowiek jest istotą społeczną i bez społeczeństwa nie może funkcjonować, a nawet istnieć. I to właśnie z szacunku dla egzystencji każdej pojedynczej jednostki ludzkiej wywodzi się norma moralna „nie zabijaj”. Pośród samych abolicjonistów zauważalne są wątpliwości co do wyrażonego w tej normie sensu. Jedni uważają, iż prezentuje ona zakaz w sposób bezwarunkowy, odnosi się do wszystkich ludzi i okoliczności, inni przyjmują, że najważniejsza jest tu biologiczna chęć, instynkt człowieka do życia, jak i jego potrzeba komfortu moralnego. Uznając absolutną wartość każda ingerencja, czy czyny godzące w istnienie człowieka powinny spotkać się z negatywna reakcją. Jednakże skoro moralnie złe jest zabójstwo, to zła będzie również kara śmierci. Na powyższym stwierdzeniu bazują często przeciwnicy kary. Jednak czy sugerując się powyższą tezą i odrzucając karę główną na rzecz dożywotniej kary więzienia lub tym bardziej wyroku niedożywotnego nie dokonujemy pewnego wyboru, czy nie uznajemy tym samym, iż życie przestępcy ma większą wartość od życia ofiary? Pojawia się tu niemały dylemat dotyczący przysłowiowego „większego” i „mniejszego” zła. Współczesna kara dożywotniego więzienia uważana jest często za uwłaczającą poczuciu sprawiedliwości. Na powyższy temat pisze Waldemar Łysiak:
"Brak tej kary równa się haniebnemu, z gruntu niemoralnemu, patologicznemu przyzwalaniu, by cywilizacja śmierci dalej zbierała swoje nikczemne żniwo. Każdy system, w którym jedyną karę za mord stanowi cela więzienna, to system, w którym ofiara ma mniejsze prawo do życia, niż mordercy. Z każdego więzienia wychodzi się (dzięki amnestiom, grzecznym sprawowaniom, przekupstwu, itd.) na wolność. Z grobu się nie wychodzi. Taki system - probandycki, lekceważący ofiary mordu, budzi moje obrzydzenie, gdyż jest to kliniczna niesprawiedliwość."
Kara śmierci jest moralnym złem, jednak skoro może doprowadzić do osiągnięcia moralnie dobrych skutków i zapobiec większemu złu, może warto byłoby ją zaaprobować. Spór na płaszczyźnie etyki dotyczy więc zagadnienia: czy cel rzeczywiście uświęca środki? Czy również życie ludzkie można poświęcić dla dobra innych? Retencjoniści domagają się ograniczeń w interpretacji piątego przykazania. Istnieją przecież pewne sytuacje, w których jego zastosowanie powinno być zawieszone. Przywołują tu chociażby obronę konieczną przed bezprawnym, bezpodstawnym zamachem na życie, czy obronną wojnę. Nie sposób przecież zrezygnować chociażby z próby obrony w razie takiego ataku na rzecz bezwzględnego kierowania się powyższym zakazem. Ponadto, zwolennicy kary śmierci są zdania, iż nawet w przypadku, gdy ofiara została pozbawiona możliwości czy szansy obrony, to właśnie na państwo powinna być przeniesiona odpowiedzialność, owe prawo do samoobrony. To państwo powinno być zobligowane do wykonania prawa ofiary nawet z opóźnieniem. Obowiązek taki ciąży na państwie wobec całego swojego społeczeństwa, z tej właśnie przyczyny powinno dysponować odpowiednimi środkami, które mogą zapewnić skuteczność ochrony. Najbardziej skuteczna i odstraszająca wydaje się tu być właśnie kara śmierci.
Zasadniczym argumentem podnoszonym przez przeciwników kary śmierci jest wspomniana wyżej niezbywalność prawa do życia, która należy się ich zdaniem każdemu człowiekowi. Wedle moralnego ideału właściwego postępowania złem nie powinniśmy odpłacać za zło. Skoro największą wartością jest człowiek; jego dobro i szczęście, przyjąć należy kategoryczny nakaz eliminacji wszelkich sytuacji, które godzą, poniżają czy degradują istotę ludzką. Sądzę, że powinniśmy tu jednak zadać sobie czy rzeczywiście każdy człowiek uważany jest za dobro moralne? Jeśli bowiem osoba taka z premedytacją decyduje się na popełnienie najcięższego, najokrutniejszego czynu, może przestała tym samym być człowiekiem w sensie moralnym?
Prawa człowieka dotyczą nas wszystkich, choć może nie zastanawiamy się nad tym zbyt często, jednak sam fakt życia w społeczeństwie uznawanym za demokratyczne siłą rzeczy oznacza, ze na różne sposoby obcujemy z prawami człowieka. Naczelnym obowiązkiem każdego państwa jest ochrona i zagwarantowanie godnego życia jednostkom mieszkającym na danym terytorium i podlegającym tym samym jego jurysdykcji, tak więc bez wątpienia zasadą każdego społeczeństwa musi być niezagrażanie życiu swoich obywateli. I choć prawo do życia jest tu fundamentalne, to istnieją pewne legalne wyjątki, jak właśnie wykonywanie orzeczonych sądowo kar śmierci.
Abolicjoniści twierdzą, iż formą zabezpieczenia społeczeństwa przed przestępcą wystarczy by była instytucja dożywotniego pozbawienia wolności. Argument ten wzbudza jednak pewne wątpliwości, chociażby ze względów finansowych, czyli znaczenia nabiera tu konieczność długoletniego utrzymywania więźnia. Pojawiają się również pytania, czy kara ta zgodna jest z zasadami sprawiedliwości, bowiem zamiast całkowicie wyeliminować przestępcę ze społeczeństwa, zamienia ona formę jedynie na ograniczone czasowo pozbawienie wolności. W rzeczywistości szereg więźniów ma później możliwość skorzystania z amnestii, ułaskawienia czy warunkowego przedterminowego zwolnienia.
Przeciwnicy kary głównej dowodzą, iż przynosi ona skazanemu więcej cierpień niż sama ofiara uprzednio doświadczyła. Wiąże się to bowiem z niepewnością, czy kara zostanie ostatecznie orzeczona, następnie skazany oczekuje na wykonanie wyroku bądź też liczy na zastosowanie prawa łaski. Karą tutaj jest więc nie tyle sama śmierć, co niezaprzeczalny strach przed nią. Abolicjoniści uznają zresztą ten rodzaj kary za godzący w dumę człowieka, pozbawiający go godnej śmierci. Retencjoniści w odpowiedzi przypominają, iż skazany tak czy inaczej traktowany powinien być w sposób humanitarny, podczas gdy dokonywane przez nich zabójstwa nierzadko powiązane są z niezwykle okrutnymi działaniami, znęcaniem się czy zadawaniem zarówno fizycznych, co i psychicznych cierpień. Ponadto nie można zapominać, iż każda poszczególna zbrodnia wywiera także ogromny wpływ na najbliższych i rodzinę ofiary a nawet całe grupy społeczeństw zmuszonych do życia w strachu i niepewności. Troska o humanitarne traktowanie skazanych nie powinna nigdy przysłonić położenia osób dotkniętych krzywdą, nie wolno zapominać, że o ile cierpienia ofiar są niezawinione i bezpodstawne, to cierpienia przestępcy są wyraźną konsekwencją jego czynu. Utrzymywanie zabójcy przy życiu może być uznane za nadużycie ze strony abolicjonistów. Ci uzurpują sobie bowiem w ten sposób prawo do przebaczenia sprawcy. Dla osób pokrzywdzonych, kara niewspółmierna do popełnionego przestępstwa jest oznaką niesprawiedliwości, zaś kara śmierci może pełnić dla nich rolę katharsis, może być symbolem przezwyciężenia bolesnych doświadczeń. Jednak dla przeciwników pogląd o domniemanej sprawiedliwości jest zupełnie nietrafny, bowiem jeśli to uśmiercanie miałoby stanowić odpowiedź na każde pozbawienie życia ludzkiego, wtedy mielibyśmy już do czynienia z zasadą talionu, co z kolei byłoby faktycznym zaprzeczeniem wyjątkowego charakteru tejże kary. Dodatkowo można też rozpatrywać kwestię sprawiedliwości biorąc pod uwagę równość traktowania sprawców tych samych czynów. I jak się okazuje, kara ta rzadko dotyka kobiety, częściej skazywani są na nią mężczyźni wywodzący się z uboższych warstw społeczeństwa, przedstawiciele mniejszości etnicznych i narodowych.
W rozważaniach na temat poena capitalis nie sposób pominąć jej odniesienia do prewencyjnych teorii kary. Teorie te, z punktu widzenia społecznej użyteczności, kładą nacisk na zapobieganie przestępczości w aspekcie generalnym i szczególnym. Spory między przedstawicielami odmiennych stanowisk dotyczą tu pytania, czy rzeczywiście przyzwolone wykonywanie kary śmierci stanowić będzie czynnik odstraszający, czy groźba najcięższej kary odwiedzie potencjalnego sprawcę od przestępstwa? Czy w momencie zakazu kary śmierci przestępczość autentycznie wzrośnie a jednostki poczują się bardziej bezkarne? Pozostają jednak jeszcze jednostki, których ten argument raczej nie będzie dotyczyć. Można by tu wymienić osoby psychicznie chore, nieświadome swoich czynów, niepoczytalne, jak również zawodowców czy recydywistów, którzy działają z premedytacją, z pełną świadomością grożącej im kary. Znajdą się zapewne także tacy, dla których życie nie stanowi większej wartości bądź też działają pod wpływem środków odurzających. Czy kara śmierci faktycznie stanowi czynnik odstraszający trudno jest jednoznacznie stwierdzić, choć intuicyjnie wydaje się to jak najbardziej trafne. Do dnia dzisiejszego zwolennicy toczą spory na ten temat z przeciwnikami. Z kolei w literaturze często przytaczane są wyniki badań, które dowodzą, iż zmiany liczby przestępstw tuż przed czy tuż po zakazaniu tejże kary są nikłe, nie stanowią żadnego znaczącego wyznacznika. Zaś biorąc pod uwagę prewencję indywidualną, wytyczną jest tu próba ochrony społeczeństwa przed konkretną jednostką, uznawaną powszechnie za niebezpieczną i zagrażającą. Prewencja ma zapobiec popełnieniu przez nią kolejnego przestępstwa stosując jego eliminację. Z zagadnieniem tym wiąże się również kwestia resocjalizacji przestępcy a raczej pozbawienie go tejże możliwości w powyższej sytuacji.
Niektórzy jako czołowy argument przeciwko wymierzaniu kary śmierci wskazują możliwość sądowej pomyłki, której nie można już przecież naprawić. Podstawą tego jest fakt, że wykryto kilka takich błędów. Przede wszystkim jednak gdybyśmy kierowali się tą logiką, to musielibyśmy dojść do wniosku, że wiele naszych czynności, które podejmujemy w jakimś celu może zakończyć się naszą śmiercią. Ponadto przypadki pomyłek, które wykryto dotyczyły nieco starszych wyroków. Dzisiejsza technika kryminalistyczna stoi na tak wysokim poziomie, że praktycznie pomyłka jest niemalże wykluczona. Tym bardziej przecież, że wyrok śmierci nie jest wydawany poszlakowo, ani w jednej tylko instancji.
Wśród głosów przeciwko karze śmierci, spotkać można także stwierdzenie, iż kara ta negatywnie wpływa na społeczeństwo, wśród którego jest stosowana. Należy jednak pamiętać, iż retencjoniści opowiadają się za jej wprowadzeniem, ale jedynie w najcięższych przypadkach, jako ultima ratio, stosowana powściągliwie, w wyjątkowych okolicznościach. Zamiast wpływać pejoratywnie na społeczność, być może wręcz dawałaby poczucie zaspokojenia i ukojenia odczuwanej niesprawiedliwości a także świadomość, pewność, że przestępcę spotkała należyta kara.
Zbierając wymienione już argumenty przeciwników w pewną całość, wśród najważniejszych należałoby tu wymienić - ich zdaniem - niesprawiedliwość, nieproporcjonalność, niehumanitarność kary jak również wykluczenie ekspiacji, pogwałcenie ludzkiej godności, dyskryminację oraz sprzeczność z dzisiejszym poziomem rozwoju i kultury. Nie wolno też zapomnieć o istniejącym zawsze ryzyku popełnienia błędu i skazania niewinnej tym samym osoby. Kolejnym problemem mógłby wiązać się z naturalną koniecznością stworzenia urzędu kata.
W zestawieniu z powyższym stanowiskiem abolicjonistów, zwolennicy wymieniają najczęściej takie zalety kary głównej jak: działanie szybkie, nieodwołalne i efektywne, znacznie bardziej ekonomiczne finansowo, stanowi ochronę dla społeczeństwa, odstrasza potencjalnych przestępców, eliminuje zdemoralizowane, niebezpieczne jednostki, co sprowadza się do wyższego poziomu bezpieczeństwa, jest też zabezpieczeniem przed samosądami i domaga się jej większość społeczeństwa.
Współcześnie jednym z głównych, niezwykle zagorzałych zwolenników wprowadzenia tej kary jest prezes Unii Polityki Realnej, Janusz Korwin - Mikke. Dla podkreślenia słuszności stosowania kary śmierci (w najgorszych jedynie przypadkach) Korwin - Mikke postuluje wprowadzenie w kodeksie karnym odrębnej kategorii przestępstwa - „morderstwa” w odróżnieniu od „zabójstwa”, następnie proponuje stosować tę karę w odniesieniu do przestępców tej pierwszej kategorii, bowiem oni właśnie działają z pełną świadomością i premedytacją. Poza tym Korwin - Mikke dowodzi, że kara dożywotniego więzienia nie zastąpi kary głównej conajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, więzień taki nigdy nie będzie całkowicie odizolowany od innych ludzi, ma przecież prawo do badań lekarskich, gdy mu coś dolega a w związku z tym istnieje pewna szansa na wykorzystanie tej okazji do niecnych celów. Dodatkowo, istnieje przecież możliwość, że wraz ze zmianą rządów państwie, zmienią się w jakimś stopniu przepisy, zaistnieje więc szansa amnestii czy ułaskawienia takiego sprawcy. Polityk ten powołuje się również na głosy opinii publicznej. Zwolenników wprowadzenia tej kary jest coraz więcej, według przeprowadzonych w 2004 roku badań aż 77% Polaków opowiada się za kara śmierci, podczas gdy przeciw było tylko 19%.
Katolicy często powołują się na stwierdzenie jakoby retencjoniści „nie mogli” tym samym być religijni, gdyż sam kościół jest przeciwny ponoć tej karze. Powyższy argument nie do końca wydaje się być prawdziwy. Dopiero Jan Paweł II jako pierwszy papież przystąpił do obozu abolicjonistów, dotąd jednak Kościół zawsze dozwalał stosowania kary śmierci, ale i dziś wedle kościelnych dokumentów nie jest ona zakazana. Katechizm z 1983 roku obowiązujący obecnie mówi wyraźnie:
"Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni uzasadnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza stosowania kary śmierci, jeżeli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.” Podobnie pisał papież Leon XIII:
"Kościół uważa, że kara śmierci jest szybkim i skutecznym środkiem do osiągnięcia celu, kiedy występują przeciw niemu buntownicy lub siewcy niezgody, zwłaszcza niepoprawni heretycy, których nie da się powstrzymać groźbą jakiejkolwiek kary przed mąceniem porządku kościelnego i podżegania innych do wszelkiego rodzaju przestępstw" Jednym z nielicznych księży - retencjonistów, który publicznie wygłasza swoje stanowisko w tej sprawie, jest ksiądz profesor Janusz Ślipko SJ. Jego zdaniem papież Jan Paweł II wyraził jedynie swoje własne stanowisko krytykując wyraźnie tę karę, gdyż sam Kościół nie potępia przecież jej wykonywania. Co więcej, uznaje moralną godziwość i dopuszczalność kary śmierci. Ksiądz Ślipko osobiście uważa abolicjonizm za „ideologiczne uprzedzenie”.
Myślę, że wśród wymienionych argumentów retencjonistów szczególnie trzy z nich zasługują na większą uwagę i przemyślenia. Mam tu na myśli aspekt utylitarny tejże kary, etyczny oraz jej wpływ na społeczeństwo. W pierwszej kolejności chodzi mi o skuteczność, czy nieuchronność kary. Przestępca musi mieć świadomość konsekwencji swoich czynów, musi wiedzieć, że kara rzeczywiście zostanie wyegzekwowana i to w szybkim czasie. Tak przynajmniej powinno być, choć w praktyce niestety często sprawy toczą się całkiem inaczej. Po pierwsze, wykrywalność sprawców przestępstw jest obiektywnie rzecz biorąc dosyć niska, tak więc najczęściej przestępca taki nie bierze po uwagę wersji zostania schwytanym, gdyż zdarza się to znacznie rzadziej niż przypadki „ujścia na sucho”. Oczywiście różnie to wygląda w poszczególnych krajach. Nigdy jednak wykrywalność nie jest tak wysoka, że sprawca zbrodni jest od początku przekonany, że skoro popełnia zbrodnie to z całą pewnością zostanie zatrzymany i zidentyfikowany.
Coraz częściej zauważyć można w naszym społeczeństwie tendencje do postrzegania przestępstw z psychologicznego, socjologicznego punktu widzenia. Często usuwa się z głowy fakt działania z premedytacją, wedle przemyślanego, zaplanowanego scenariusza sprawcy i przysłania go w zamian ciężkim dzieciństwem, demoralizującym środowiskiem, w jakim musiał wyrastać i właściwie podważone zostają kwalifikacje moralne: czyn staje się nie taki, jaki nam się wydaje; człowiek, który ten czyn popełnił, tak naprawdę staje się w dużej części jedynie zbiorem różnych uwarunkowań. Wynika to nie tylko ze skomplikowanej natury prawnej, ale także z cynicznego wykorzystywania prawa w celu uniewinnienia bądź zmiany podstawy odpowiedzialności karnej poprzez wprowadzenie innej kwalifikacji czynu nawet przy bardzo ciężkich i poważnych zbrodniach. Tego rodzaju procesy zmiany myślenia upowszechniają się dziś w świecie. A w konsekwencji kary przestają być nieuchronne. Skoro przestępca po odsiedzeniu kilku lat w więzieniu nagle „odmienia się”, staje się „nowym, lepszym” człowiekiem, to dlaczego miałby odbywać swój wyrok do końca, przecież już został „zresocjalizowany” i ma prawo wyjść wcześniej na wolność. A nawet znacznie wcześniej. I właśnie tutaj może kryć się kolejne zagrożenie. Gdyby rzeczywiście resocjalizacja więźniów w naszym kraju realnie funkcjonowała na przyzwoitym poziomie, dyskusje o karze najcięższej okazałyby się zbędne, gdyż to rozwiązałoby wiele problemów, z którymi aktualnie nie jesteśmy sobie w stanie poradzić. Przede wszystkim więzienia to miejsca brutalne, które automatycznie uczą ludzi brutalnego stylu życia. Często pozbawiają tym samym szacunku do władzy, gdyż są autorytarne. Ludzie opuszczający więzienia mają niechęć do władzy, do stróżów prawa oraz wszelkich ustanowionych reguł. Na dodatek wychodzą z większym ładunkiem złości i większą skłonnością do przemocy.
Zamiast zastanawiać się nad wprowadzeniem kary śmierci bądź nie, należałoby rozpocząć właśnie od kwestii resocjalizacji, która - moim zdaniem - powinna być punktem wyjścia w dyskusji. Więzienie zdecydowanie nie buduje pozytywnych więzi między ludźmi. Burzy je wręcz bądź tworzy więzi destruktywne. A przecież po odbyciu kary na wolność powracają tysiące ludzi bez środków do życia, są więc zmuszeni zdobyć je na własną rękę, własnymi sposobami, o ile nie będą ich mieć zapewnionych w inny sposób. Dlatego właśnie tak istotne jest zapewnienie więźniom edukacji czy innych usług, dając im narzędzia by później mogli radzić sobie w życiu, a wiec zniechęcając tym samym do popełniania przestępstw w przyszłości. Dlatego również tak ważnym zadaniem powinno być dla zarządzających wiezieniem nakłanianie przestępców, by podczas odbywania kary poddali się terapii czy innym programom, które pomogą radzić im sobie z własnymi problemami. Bo przecież zdecydowana większość więźniów wróci kiedyś do społeczności.
W literaturze często można się spotkać z twierdzeniem, iż poglądy przeciętnych obywateli - zwolenników wprowadzenia kary śmierci do ustawodawstwa biorą się nie tyle z chęci zemsty, potępienia strasznego czynu, ale raczej jest to odzwierciedlenie obaw, by samemu nie paść ofiarą takiego sprawcy. Systematycznie podawane w mediach informacje o kolejnych zbrodniach, przestępstwach wzmacnia w nas poczucie strachu, niepewności a tym samym kreuje w nas postawy retencjonistyczne. Ludzie domagają się więc surowych kar z obawy o życie własne lub swoich bliskich, niekoniecznie zaś dla idei odpowiedniej odpłaty. Oczywiście, tak naprawdę żadna, nawet najokrutniejsza kara nie byłaby na tyle skuteczna by całkowicie wyeliminować przestępczość, natomiast poprzez system kar jest przecież szansa na jej ograniczenie, na działanie w ramach prewencji generalnej i większego poczucia bezpieczeństwa społecznego.
Czyn przestępczy powinien powodować dolegliwe konsekwencje dla sprawcy, co nie znaczy, ze każdy musi być karany wiezieniem. Izolacja bowiem nie sprzyja celom wychowawczym a większość więzień w chwili obecnej to miejsce upodlenia, demoralizacji. Wiezienie nie uczy ludzi odpowiedzialności za własne czyny i za własne życie. Nauczyć tego takich ludzi mógłby najprędzej system łączący model sprawiedliwości wyrównawczej z oddziaływaniami terapeutycznymi oraz z dobrze zorganizowana probacją. „Sprawiedliwość wyrównawcza to taki sposób radzenia sobie z przestępczością, gdzie każdy, kto został w jakikolwiek sposób dotknięty czynem przestępczym, bierze udział w przezwyciężaniu jego konsekwencji. Obejmuje zarówno ofiary, sprawców, ich rodziny oraz społeczność.” Swoim zasięgiem dotyka taką gamę zjawisk jak mediacja, uzdrawianie, wybaczanie, pogodzenie jak również sankcje, gdy są potrzebne. System taki poprzez swoje środki zmusza przestępców do świadomego wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny. Takie metody stosowane są obecnie w Nowej Zelandii i przynoszą dobre skutki.
Niestety wiezienia, w których sprawcy mogą być poddani oddziaływaniom terapeutycznym wciąż należą do rzadkości. Budzą one opór zwykłych ludzi, którzy twierdza ze podatnicy nie powinni płacić za naukę czy terapię w wiezieniu. Że więzienie musi być surowe, aby odstraszać. Ale niech ta surowość i dyscyplina nie będą równoznaczne ze stłoczeniem więźniów ponad wszelka miarę (co ma miejsce w Polsce), z likwidowaniem stołówek, bibliotek czy sal terapeutycznych. Surowość i dyscyplinę można natomiast łączyć z dobrze opracowanymi programami, pomagającymi przestępcom zmieniać się oraz uczyć się dobrze funkcjonować w społeczeństwie po wyjściu na wolność. Przecież właśnie od tego, co więźniowie robili podczas wyroku zależy czy nadal będą stanowić zagrożenie dla innych, czy nie.
Zdecydowana większość czołowych intelektualistów i środowiska prawniczego opowiada się przeciwko karze śmierci, co świadczy o znacznym dysonansie pomiędzy zdaniem autorytetu a głosem ludu. Rozsądek jednak nakazuje nie bagatelizować opinii jednostek, gdyż nawet w przytłaczającej mniejszości wciąż mogą mieć oni rację. Wśród przedstawicieli poglądu abolicyjnego wymienić można takich współczesnych polityków jak Lech Wałęsa, Jan Olszewski, Aleksander Kwaśniewski, Jacques Chirac, John Kerry, czy Nelson Mandela. Jednak nie wszyscy prawnicy czy intelektualiści są jednego zdania. Grono zwolenników głównej kary jest również liczne. Stanisław Lem nazywa się „entuzjastycznym zwolennikiem”. I jak dalej tłumaczy: „Nie uważam wcale, że skoro Boga nie ma, to wszystko wolno. Nigdy nie wolno wszystkiego" Spośród polskich polityków między innymi Lech i Jarosław Kaczyńscy, wspomniany Janusz Korwin - Mikke, Zbigniew Ziobro, Rafał Ziemkiewicz czy Wojciech Cejrowski optują za karą śmierci.
W Polsce poena capitalis nie wykonuje się od roku 1988 - ostatni wykonany wyrok odbył się w kwietniu 1998 roku, kiedy to na śmierć skazany był Stanisław Moruś. Znoszenie kary głównej w naszym prawie rozpoczęło w roku 1988, zaś w 1995 roku zawieszono wykonywanie wyroku śmierci na 5 lat. 1 września 1998 roku kara ta została zniesiona nowowprowadzonym Kodeksem Karnym z 1997 roku i zastąpiona przez dożywotnie pozbawienie wolności. Była to ostateczna abolicja tej kary. Dodatkowo, ratyfikując w 2000 r. Protokół Nr 6 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, zobowiązaliśmy się do rezygnacji z kary śmierci w okresie pokoju. W konsekwencji, ponowne wprowadzenie kary śmierci musiałoby oznaczać nie tylko zmianę polskiego prawa, ale i zerwanie zobowiązania międzynarodowego. Pomimo tego, temat przywrócenia egzekucji powraca przy każdym głośnym zabójstwie.
Czy bowiem naprawdę jest jeszcze miejsce na wzniosły humanizm, polityczną poprawność i uszanowanie ludzkiej godności w konfrontacji z takimi jednostkami jak przykładowo Andriej Czikatiło, który w ciągu 12 lat zamordował 53 młodych chłopców i kobiety? Sam nazywał siebie „wybrykiem natury”. I nie sposób się z tym nie zgodzić. Czy następny „wybryk” Jeffrey Dahmer, który znęcał się nad ofiarami w bestialski sposób: torturował, ćwiartował, smażył ciała a nawet je zjadał. Czy nie jest absurdem mówić o ludzkiej godności i bronić zawzięcie życia psychopatów, którzy porywają dzieci by następnie nakręcić z nimi pełne tortur, gwałtów i okrucieństwa filmy, zwane potocznie „filmami ostatniego tchnienia”? W moim przekonaniu jest to pytanie retoryczne i osobiście byłabym skłonna przychylić się do postaw retencjonistów oraz ich argumentacji przywoływanych przeze mnie we wcześniejszej części mojej pracy.
Z przykrością muszę stwierdzić, że polskie więziennictwo wiele pozostawia do życzenia, szczególnie gdy przyjrzymy się bliżej systemom resocjalizacji stosowanych chociażby w Stanach Zjednoczonych czy Nowej Zelandii. W moim przekonaniu, ulepszenie naszego systemu więziennictwa jest kwestią niezwykle istotną, pilną a co za tym idzie wymagającą uwagi i dogłębnego rozpatrzenia i to jeszcze na długo przed podjęciem tematu poena capitalis.
BIBLIOGRAFIA
Literatura:
Bartula P., Kara śmierci - powracający dylemat, Kraków 1988
Grześkowiak A., Kara śmierci w polskim prawie karnym, Toruń 1978.
Marie J.-B., Prawa człowieka, czyli „okruchy życia” w demokracji, Warszawa 1993.
Mitera M., Kubik M., Kara śmierci w świetle doświadczeń współczesnych systemów prawnych, Raporty Ekspertyzy Opinie nr 22, Warszawa 1998.
Osiatyński W., O zbrodniach i karach, Poznań 2003.
Strony internetowe:
R. Nogawki, Najwyższy czas!, nr 4 (453), 1999 rok.
M. Mitera, M. Zubik, Kara śmierci w świetle doświadczeń współczesnych systemów prawnych, „Raporty, ekspertyzy, opinie”, 1998, nr 22, s. 32-33.
Praca „Dei delitti e delle pene” została wydana w 1764 roku w Livorno.
M. Mitera, M. Zubik, Kara śmierci…, s. 13.
P. Bartula, Kara śmierci - powracający dylemat, Kraków 1988, s. 127.
W. Łysiak, Prawo Kaina czy prawo Abla?, Tygodnik Solidarność, 19 IV 1996.
J. B. Marie, Prawa człowieka czyli ,okruchy życia' w demokracji, Warszawa 1993.
M. Mitera, M. Zubik, Kara śmierci…, s.27.
Cytuję za: M. Mitera, Kara śmierci…, s. 28
M. Agnosiewicz, O karze śmierci, www.racjonalista.pl
Ibidem.
Leon XIII (1878-1903), Institutiones Iuris Ecclesiastici Publici.
Ks. prof. Tadeusza Ślipko SJ jest autorem książki Kara śmierci z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia
W. Osiatyński, O zbrodniach i karach, Poznań 2003, s.161.
Ibidem.
Odwołuję się tutaj do postaw obywateli Stanów Zjednoczonych.
S. Lem, Świat na Krawędzi, Rozmowa szósta. O złu w historii, głupocie i prywatyzacji zbrodni.
J. Kijewski, Społeczeństwo zdegenerowane , Trzecia Droga, Nowy Jork 2000.
1