Kara śmierci jako akt miłosierdzia


"Bezkarność i bezwyznaniowość
są rodzonymi siostrami

i obsługują je ci sami kapłani"

Stanisław Koźmian



Zdecydowana większość prawicowych publicystów biorąc w obronę karę śmierci stawia sobie za cel uzasadnienie słuszności jej praktykowania w imię sprawiedliwości, obrony ładu publicznego, odpowiedzialności człowieka za własne czyny czy nawet wierności tradycjom prawnym wszystkich cywilizowanych społeczeństw minionych wieków. Jak jednak przekonać tych, dla których te pryncypialne wartości ustępują wobec lewicowej demagogii wzywającej na adwokata abolicjonizmu slogany o "godności człowieka" na dodatek wsparte autorytetem papieża Jana Pawła II? Pytanie to wydaje się być niezwykle ważne, zważywszy że całkiem niedawno Benedykt XVI publicznie podzielił stanowisko swojego poprzednika przesyłając na światowy kongres przeciwników kary śmierci list w którym określił karę główną jako zamach na życie ludzkie oraz obrazą godności człowieka. Można więc zadać papieżowi retoryczne pytanie: czy Kościół katolicki, który przez dwa tysiące lat ustami papieży, świętych i doktórów Kościoła jednym głosem akceptował i pochwalał karę śmierci upatrując w niej bardziej balsam miłosierdzia dla upadłych dusz niż akt sprawiedliwści występował tym samym przeciwko ludzkiemu życiu?

Postępowa myśl teologiczna zaprzężona w rydwan abolicjonizmu zwykła podkreślać wyższość miłosierdzia nad sprawiedliwością, tym samym jednoznacznie poddając dewaluacji tę drugą cnotę - cóż jednak pocznie gdy wykażemy zupełną zgodność właśnie miłosierdzia z karą śmierci? Mało powiedziane! Z zasad wiary katolickiej jasno wynika, że kara śmierci jest bardziej wyrazem miłosierdzia Bożego niż Jego sprawiedliwości. Powyższe zdanie może być niezrozumiałe tylko dla ateistów, gdyż negując grzech czyli największą obrazę Boga nie pojmują oni zarazem konieczności żałowania zań co implikuje wykluczenie aktów zadośćuczynienia i pokuty. Jeśli ateista nie wierzy w Boga jak może pojąć konieczność żalu i pokuty za Jego obrazę? Otóż taki jest sens wszystkich kar, że oddając one zadość cnocie sprawiedliwości, zarazem w zależności od stopienia dolegliwości kary ułatwiają one człowiekowi pojęcie rozmiaru zbrodni jakiej się dopuścił. Tym samym są świętym środkiem kierującym człowieka do żalu ergo do nawrócenia i poprawy życia.

Prawdą wiary katolickiej jest, że przychodząc na ten świat rodzimy się wrogami Pana Boga wskutek grzechu pierworodnego. Grzech ten zostaje zmazany przez Sakrament Chrztu. Skutki grzechu pierworodnego jednak pozostają i czynią naszą naturę słabą, zmysłową, leniwą i pożądliwą co skłania nas w kierunku jedynego obiektywnego zła, czyli grzechu. Każdy grzech pociąga za sobą nieodwracalne konsekwencje. Sakrament pokuty zmazuje grzechy ale nie wykreśla kary za nie. W przypadku odebrania komuś niewinnemu życia, zbrodnia ta przed Tronem Boga jest tak straszliwa, że bez równoważących środków zadośćuczynienia (kara śmierci) nawrócenie a w konsekwencji zbawienie duszy mordercy pozostaje pod wielkim znakiem zapytania. Dlatego jak czytamy w Sumie Teologicznej św. Tomasza z Akwinu: "kara śmierci nałożona za grzech usuwa całą należną karę za winy w tamtym życiu, albo część kary według ilości winy, cierpliwości i skruchy - nie zaś śmierć naturalna."

Kara musi być równoważna do winy, tak aby pomogła człowiekowi we wzbudzeniu wystarczającej skruchy za grzech, czyli szczery ból w duszy człowieka za obrazę Boga. Jeśli przykładowo dziecko dopuściłoby się się kradzieży dużej sumy pieniędzy a rodzice zastosowaliby niewspółmiernie do czynu słabą karę (np. zakaz jedzenia słodyczy) dziecko uległoby wskutek tego jeszcze większej deprawacji, a nawet potraktowałoby kradzież jak tylko lekkie, nieznaczne przewinienie. Przeciwnie, jeżeli kara byłaby istotnie adekwatna do rozmiarów kradzieży pojęcie skali zła zostałoby należycie odebrane przez sumienie dziecka czyli osąd jego rozumu.

Dla tych też powodów Kościół katolicki na przestrzeni dwóch tysięcy lat zawsze i wszędzie popierał i pochwalał karę śmierci za najcięższe zbrodnie. O słuszności tej postawy można przekonać się na podstawie niezliczonych świadectw skazańców, gdy na kartach historii czytamy o wzruszających chwilach cudownych nawróceń nawet najbardziej zatwardziałych zbrodniarzy. W czasach powszechnego praktykowania kary głównej w zasadzie regułą były nawrócenia morderców przed przystąpieniem na szafot. Dzięki tej karze niezliczone rzesze łotrów ocaliły swe biedne dusze. Dzięki tej surowej karze zbrodniarze otrzymywali zazwyczaj przed egzekucja łaskę nawrócenia, w przeddzień egzekucji przystępowali do sakramentu świętej spowiedzi aby ze skruchą w sercu za dokonane zło wstąpić na drogę wiecznego życia. Istnieje piękna książka, więzienny pamiętnik Jakuba Fescha, który nawrócił się w więzieniu, oczekując właśnie na karę śmierci. Polskie wydanie tej książki przyjęło za tytuł ostatnie zdanie z dzienniczka skazańca: "Za pięć minut zobaczę Jezusa…". Autor opisuje w nim historię swojego życia, obrzydliwego i pogrążonego w najgorszych grzechach od najmłodszych lat. Podczas bójki ulicznej autor pamiętnika zastrzelił policjanta. Pojmany i osądzony otrzymał wyrok śmierci. Jak sam przyznał, dzięki tej karze w więzieniu nawrócił się na wiarę katolicką. Na kartach więziennego pamiętnika dziękował Bogu za karę śmierci, dzięki której ocalił swą duszę przed piekłem, podkreślając zarazem, że kara długoletniego więzienia jeszcze bardziej oddaliłaby go od Boga i pogrążyła w zatwardziałości serca. Czy to świadectwo nie jest wystarczająco jasnym dowodem na miłosierdzie jakie Bóg udziela człowiekowi przez najwyższy wymiar sprawiedliwości? Każde lekarstwo jest środkiem aplikowanym organizmowi w celu wywołania określonych skutków. Kara śmierci to lekarstwo Bożego miłosierdzia, które Stwórca daje człowiekowi, aby ułatwić grzesznikowi pojednanie się z Nim, poprzez wzbudzenie aktu żalu i przyjęcie wynagradzającego zadośćuczynienia.

Warto więc z tej perspektywy spojrzeć na doktrynę abolicjonizmu, a przede wszystkim jej historyczne korzenie. Do czasów rewolucji francuskiej negacja kary śmierci była powszechnie uznawana za tak wielki absurd, że nikt nie podejmował nawet próby publicznej debaty nad jej słusznością. Nawet protestanccy heretycy jak Luter, Kalwin czy Zwingli nie ośmielili się jej kontestować, a wręcz wielokrotnie przytaczali argumenty na rzecz konieczności jej stosowania. Walka z karą śmierci na arenie dziejów rozpoczyna się dopiero od epoki ateistycznego oświecenia, kiedy to francuscy szaleńcy zwani racjonalistami ośmieli się poddać w wątpliwość istnienie samego Boga. Naturalną konsekwencją ateistycznej doktryny było zastąpienie wiary w Boga wiarą w człowieka, takim więc sposobem prawa człowieka ogłoszone przez rewolucję francuską wyparły Prawa Boże. Z tej ideologii wprost zrodził się abolicjonizm, bo jakże można uśmiercać w majestacie prawa bożka nowej religii czyli "człowieka" wyposażonego rzekomo w niezbywalną godność. W 1764r. jeden z adeptów wskrzeszonego pogaństwa Cezary Beccaria popełnił pracę zatytułowaną "O przestępstwach i karach", w której jako pierwszy publicznie poddał w wątpliwość stosowania kary śmierci z racji jej niehumanitarnego oblicza. Praca ta została potępiona przez Kościół katolicki i wpisana na index ksiąg zakazanych. Niestety kontynuację ideologicznej walki Cezarego Beccarii z karą śmierci podjęły wszystkie rewolucyjne i masońskie ruchy w XIX wieku, efektem czego "drzewo sprawiedliwości" zostało dziś wyrwane prawie ze wszystkich organizmów państwowych czyniąc tym samym obecną cywilizację równą w zasadzie porządkowi zwierzęcemu, gdyż jak pisał Koźmian "tylko zwierzęta żyją bez sprawiedliwości i kary". W wyniku negacji grzechu, dewaluacji sprawiedliwości, sparodiowania cnoty miłosierdzia oraz zastąpienia szczerego, chrześcijańskiego przebaczania gorszącym pobłażaniem dla zła "uświęcono" w majestacie prawa wszystkie występki i zbrodnie.

Zwycięski pochód abolicjonizmu, którego ostateczne zwycięstwo przypadło na drugą połowę XX wieku, został znacząco przyspieszony przez proces światowej ateizacji, wypędzania Boga z życia publicznego państw i narodów. Kara śmierci na przestrzeni dziejów związana była nierozłącznie zawsze z aspektem religijnym. Od starożytności, przez okres średniowiecznych monarchii chrześcijańskich i czasów nowożytnych wiara nadawała moralną sankcję pochodzącej od Boga władzy państwowej do sięgania po najwyższą prerogatywę w celu ratowania odwiecznego porządku, ładu społecznego a nade wszystko upadłych dusz przed groźbą wiecznego potępienia. Tylko władza wyposażona w realny a nie iluzoryczny autorytet, którego prawdziwym źródłem jest tylko Bóg ma moralną siłę stosować karę śmierci. Jak jeszcze w 1985 roku podkreślał kardynał Kolonii Józef Hoeffner "Potęga i świętość porządku Bożego przejawia się w karze śmierci". Co może być dla wielu zdumiewające (zwłaszcza dla naiwnie wierzących, że Kościół potępia karę śmierci), kara śmierci na globalną skalę zanikła dokładnie wraz z nastaniem neutralności religijnej państw, czyli de facto wypędzeniem Boga z życia publicznego narodów. Przykładowo, ateistyczny twór, jak Unia Europejska, która dopuszcza każdego roku do mordowania setek tysięcy nienarodzonych dzieci uczyniła wręcz z abolicjonizmu fundamentalne credo swej ideologii. Usunięcie kary śmierci z większości kodeksów karnych miało bezpośrednią korelację z heretycką doktryną wolności religijnej. Dopiero demokratycze państwa laickie podjęły się na powszechną skalę likwidacji kary śmierci i proces ten doprowadziły do zadziwiającego finału w ostatnich dziesięcioleciach. Zjawisko to bardzo trafnie ujął niemiecki konserwatysta Wilhelm Stapel: "Ofiary z życia można zażądać jedynie wówczas, gdy działa się z Boskiego nadania lub w służbie świętych wartości, w przeciwnym razie byłby to morderczy przymus. Dlatego też państwo świeckie próbuje koniecznie znieść wojnę. Pacyfizm ze swej istoty jest likwidacją państwa. Prawo wymierzania kary śmierci oznacza, że państwu wolno zanegować doczesną egzystencję określonych jednostek. Zniszczenie życia może być usprawiedliwione jedynie wówczas, gdy dokonuje się z nadania instancji wyższej niż ziemska. Inaczej kara śmierci byłaby niczym innym jak uzurpowaniem sobie prawa do mordu. Dlatego świeckie państwo próbuje koniecznie znieść karę śmierci". Demokratyczne państwo laickie jest duchowym karłem, które "nie czuje w sobie ani mocy,ani powagi, ani powołania, ani namaszczenia do karania". Dlatego co zrozumiałe demokracja neguje fundamentalną prerogatywę władzy do karania śmiercią zbrodni, gdyż swój fikcyjny autorytet i władzę zawdzięcza niegodziwym zasadom, w których kartka wyborcza morderców waży tyle co szanujących prawo obywateli.

Abolicjonizm jest zupełnie zrozumiałym następstwem ateizmu: skoro nie ma grzechu, nie ma więc kary za grzech, a wszystko kończy się wraz z biologiczną śmiercią człowieka. Dlatego jak podkreśla prof. Romano Amerio: "Kara śmierci wydaje się barbarzyństwem dla środowiska areligijnego, które żyjąc tylko doczesnością nie uznaje możliwości pozbawienia życia człowieka, gdyż stanowi ono dla niego główne dobro." Natomiast dla katolika dobrem najwyższym nie jest doczesność lecz życie wieczne, zaś o jego osiągnięciu stanowi żal i pokuta za popełnione grzechy co czyni z kary śmierci szeroką drogę do bram Nieba. Abolicjonizm jest więc na gruncie katolickim niczym innym jak aberracją religijną i nadzwyczajną sprzecznością pojęciową a jednym z największych dowodów totalnej ignorancji religijnej w obecnych czasach jest powszechne przekonanie społeczne jakoby Kościół sprzeciwiał się karze głównej. Tylko ci ludzie, którzy przez swą pychę nie są w stanie pojąć miary zła jakiego dopuszcza się człowiek mogą być przeciwnikami kary śmierci i jej oczyszczającego strumienia. Ten strumień miłosierdzia i ratunku dla najbardziej zwyrodniałych dusz został dziś wstrzymany przez bezprecedensowy pochód światowego abolicjonizmu. Wygnanie Boga z życia publicznego państw i narodów pociągnęło za sobą jednocześnie wykluczenie kary śmierci z większości kodeksów karnych współczesnego świata. Zbrodniarze zostali pozbawieni najpewniejszej sposobności odpokutowania swych win przed Tronem Boga. Jestże to miłosierdzie czy sprawiedliwość?



(artykuł ukazał się w tygodniku "Najwyższy Czas!" z 31 marca 2007r. nr 13(880)

Łukasz Kluska



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron