4 Pretty Little Liars Unbelievable Rozdział 16


ROZDZIAŁ 16

NOWA OFIARA

W tą środę po południu Spencer czekała na zewnętrznym patio Country Clubu w Rosewood, aby wraz z Moną Vanderwaal rozpocząć planowanie powitalnej maskarady na cześć Hanny. W roztargnieniu przerzucała strony eseju z ekonomii, za który została nominowana do Złotej Orchidei. Kiedy kradła go z arsenału starych szkolnych wypracowań Melissy, nie rozumiała go nawet w połowie… i nadal tak było. Ale skoro jurorzy Złotej Orchidei zdecydowali się ją usmażyć w piątek na śniadanie, postanowiła się go nauczyć słowo w słowo. Jak trudne może to być? W kółku teatralnym ciągle uczyła się na pamięć całych monologów. Poza tym miała nadzieję, że oderwie myśli od sprawy „A”.

Zamknęła oczy i bezgłośnie doskonale powtórzyła kilka pierwszych akapitów. Potem wyobraziła sobie strój, jaki włoży na swój wywiad Złotej Orchidei - zdecydowanie coś Calvina albo Chanel, może z wyglądającymi naukowo okularami w przezroczystej oprawce. Może nawet przyniesie artykuł o niej, który pojawił się w „Philadelphia Sentinel”, i zostawi go wystający odrobinę z torebki. Przeprowadzający wywiad zobaczą go i pomyślą: „Rany, ona pojawiła się już na pierwszej stronie poważnej gazety!”.

- Hej. - stanęła nad nią Mona w ładnej oliwkowej sukience i wysokich czarnych kozakach. Przez prawe ramię miała przerzuconą ciemnofioletową dużą torebkę, a ręce niosła smoothie Jamba Juice. - Za wcześnie przyszłam?

- Nie, przyszłaś idealnie. - Spencer przeniosła książki na siedzenie naprzeciwko, a esej Melissy wepchnęła do torebki. Jej ręka otarła się o komórkę. Zwalczyła masochistyczny odruch, żeby ją wyjąć i znowu spojrzeć na wiadomość od „A”. Przestańcie grzebać w poszukiwaniu odpowiedzi. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, po trzech dniach milczenia, „A” wciąż je prześladował. Spencer bardzo chciała porozmawiać o tym z Wildenem, ale obawiała się tego, co zrobiłby wtedy „A”.

- Dobrze się czujesz? - Mona usiadła i spojrzała zatroskana na Spencer.

- Jasne. - Spencer zagrzechotała słomką w pustej szklance po Diet Coke, usiłując wyrzucić z umysłu „A”. Wskazała książki. - Tylko mam wywiad z konkursu esejów w piątek. W Nowym Jorku. No i trochę wariuję.

Mona się uśmiechnęła,

- Zgadza się, to Złota Orchidea, tak? Wszędzie pełno ogłoszeń.

Spencer w geście fałszywej skromności, pochyliła głowę. Uwielbiała słyszeć swoje nazwisko w porannych ogłoszeniach, chyba, że musiała sama je czytać - wtedy brzmiało to chełpliwie. Ostrożnie zmierzyła Monę wzrokiem. Mona wykonała kawał fantastycznej roboty zmieniając się z uwielbiającej skutery Razor idiotki w piękną divę, ale Spencer tak naprawdę nigdy nie przestała jej widzieć jako jednej z wielu dziewczyn, z których natrząsała się Ali. Chyba nawet po raz pierwszy rozmawiały twarzą w twarz.

Mona potrząsnęła głową.

- Kiedy wychodziłam rano do szkoły widziałam twoją siostrę przed waszym domem. Powiedziała, że w niedzielnej gazecie było twoje zdjęcie.

- Melissa ci to powiedziała? - oczy Spencer zogromniały, poczuła ukłucie niepokoju. Przypomniała sobie strach, który przemknął przez twarz Melissy wczoraj, kiedy Wilden ją pytał, gdzie była w noc zaginięcia Ali. Czego Melissa tak się obawiała? Co ukrywała?

- Taa. Bo co? To nieprawda? - zdezorientowana Mona zamrugała.

Spencer powoli potrząsnęła głową.

- Nie, to prawda. Jestem tylko zaskoczona, że powiedziała o mnie coś miłego, to wszystko.

- To znaczy? - zapytała Mona.

- Raczej nie jesteśmy przyjaciółkami. - Spencer rozejrzała się ukradkiem po patio, przepełniało ją potworne wrażenie, że jest tutaj Melissa i słucha. - Nieważne. - powiedziała. - Jeżeli chodzi o przyjęcie. Właśnie rozmawiałam z managerem klubu, będą przygotowani na piątek.

- Idealnie. - Mona wyjęła stertę kartek i przesunęła je po stole. - Wymyśliłam takie zaproszenia. Mają już kształt masek, widzisz? A na przedniej stronie jest sreberko, więc kiedy na nie patrzysz, widzisz siebie.

Spencer spojrzała na swoje rozmyte odbicie na zaproszeniu. Cerę miała czystą i promieniejącą, a świeżo zrobione pasemka, lekko muśnięte maślanym kolorem, rozjaśniały jej twarz.

Mona przerzucała kartki oprawionego notatnika Gucci'ego, konsultując z nią swoje notatki.

- Myślę też, że żeby Hanna poczuła się naprawdę wyjątkowo, powinna wkroczyć do sali w stylu wielkiej księżniczki. Na przykład wniesiona w zadaszonej lektyce przez czterech, seksownych chłopaków bez koszulek. Albo coś w tym stylu. Załatwiłam przyjście do Hanny kilku modeli, żeby sama mogła ich wybrać.

- To wspaniałe. - Spencer objęła dłońmi terminarz Kate Spade. - Hanna ma szczęście, że jesteś jej przyjaciółką.

Mona spojrzała żałośnie na pole golfowe i głęboko westchnęła.

- Biorąc pod uwagę, jak ostatnio się między nami układało, to cud, że Hanna mnie nie znienawidziła.

- O czym ty mówisz? - Spencer słyszała jakieś pogłoski o kłótni między Moną i Hanną na urodzinowym przyjęciu, ale była taka zajęta i rozproszona, że właściwie nie zwracała uwagi na plotki.

Mona westchnęła i założyła za ucho pasmo platynowo-blond włosów.

- Nie dogadujemy się ostatnio najlepiej z Hanną. - wyznała. - Ona tak dziwnie się zachowuje. Kiedyś wszystko robiłyśmy razem, ale nagle zaczęła mieć tajemnice, olewać nasze wspólne plany i zachowywać, jakby mnie nienawidziła. - oczy Mony wypełniły się łzami. Gardło Spencer się ścisnęło. Doskonale znała to uczucie. Ali, zanim zniknęła, robiła jej to samo. - Spędzała z wami dużo czasu i byłam o to zazdrosna. - Mona przeciągnęła wskazującym palcem po brzegu pustego talerza na pieczywo na stole. - Prawdę powiedziawszy, byłam zdumiona, kiedy Hanna chciała się ze mną zaprzyjaźnić w ósmej klasie. Należała do kliki Ali, a wy byłyście legendą. Zawsze sądziłam, że nasza przyjaźń jest zbyt piękna, żeby być prawdziwą. Chyba wciąż tak czasem czuję.

Spencer wpatrywała się w nią. Niewiarygodne, do jakiego stopnia przyjaźń Mony i Hanny przypominała to, co było między Spencer i Ali - Spencer też była zdumiona, kiedy Ali wybrała ją do swojego wewnętrznego kręgu.

- Cóż, Hanna spotykała się z nami, bo mamy pewne… problemy. - powiedziała. - Jestem pewna, że wolałaby być z tobą.

Mona przygryzła wargę.

- Byłam dla niej okropna. Sądziłam, że chce mnie odstawić, więc… przeszłam do ataku. Ale kiedy potrącił ją samochód… i zrozumiałam, że mogłaby umrzeć… to było potworne. Od lat jest moją najlepszą przyjaciółką. - zasłoniła twarz dłońmi. - Po prostu chcę o tym wszystkim zapomnieć. Chcę tylko, żeby wszystko wróciło do normy.

Charmsy zwisające z bransoletki Mony od Tiffany'ego pięknie brzęczały. Usta miała wykrzywione, jakby miała się zaraz rozpłakać. Spencer nagle poczuła się winna za to, jak kiedyś dokuczały Monie. Ali natrząsała się z tego, co nazywała wampirzą opalenizną i nawet z jej wzrostu - Ali zawsze mówiła, że Mona jest wystarczająco niska, żeby być dziewczęcą wersją Mini Me z „Austina Powersa”. Ali twierdziła też, że Mona ma cellulit na brzuchu - widziała w szatni country clubu przebierającą się Monę i prawie zwymiotowała z obrzydzenia. Spencer jej nie uwierzyła, więc pewnej nocy, kiedy Ali nocowała u Spencer, zakradły się pod dom Mony i podglądały jak tańczy przy teledyskach na VH1 w swoim pokoju.

- Mam nadzieję, że podwinie się jej koszulka. - szeptała Ali. - Wtedy zobaczysz całą jej brzydotę.

Koszulka Mony pozostała na miejscu. Wciąż szaleńczo tańczyła, tak samo jak Spencer, kiedy sądziła, że nikt nie patrzy. I wtedy Ali zastukała w okno. Twarz Mony poczerwieniała i dziewczyna szybko uciekła z pokoju.

- Jestem pewna, że wszystko dobrze się ułoży między tobą i Hanną. - powiedziała łagodnie Spencer dotykając szczupłego ramienia Mony. - I na pewno nie powinnaś obwiniać siebie.

- Mam nadzieję. - Mona posłała Spencer niepewny uśmiech. - Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.

Przerwała im kelnerka, kładąc na stole skórzaną książeczkę z rachunkiem Spencer. Dziewczyna ją otworzyła i dopisała swoje dwie dietetyczne Coka-Cole do rachunku ojca. Z zaskoczeniem stwierdziła, że dochodzi już 17:00. Wstała czując odrobinę smutku, nie chciała jeszcze kończyć rozmowy. Kiedy ostatni raz rozmawiała z kimś o czymś istotnym?

- Jestem spóźniona na próbę. - zestresowana, odetchnęła głęboko.

Mona przez chwilę patrzyła na nią badawczo, a potem zerknęła na salę.

- Właściwie, możliwe, że nie będziesz chciała jeszcze wychodzić. - skinęła głową w kierunku podwójnych szklanych drzwi, na jej twarz wróciły kolory. - Tamten facet właśnie na ciebie patrzył.

Spencer zerknęła przez ramię. Przy narożnym stoliku, nad drinkami Bombay Saphire i gazowanymi napojami, siedziało dwóch chłopaków w wieku studenckim w koszulkach Lacoste.

- Który? - mruknęła.

- Pan model Hugo Boss. - Mona wskazała ciemnowłosego chłopaka o pięknie rzeźbionym podbródku. Po jej twarzy przemknął przebiegły wyraz. - Chcesz, żeby całkiem stracił rozum?

- Jak? - zapytała Spencer.

- Zaświeć mu golizną. - wyszeptała Mona, wskazując brodą spódniczkę Spencer.

Spencer z fałszywą skromnością zasłoniła kolana.

- Wyrzucą nas!

- Nie wyrzucą. - Mona uśmiechnęła się ironicznie. - Założę się, że to o wiele szybciej zlikwiduje ten stres od Złotej Orchidei. To jak błyskawiczny zabieg w spa.

Spencer przez chwilę się namyślała.

- Zrobię to, jeżeli ty też.

Mona kiwnęła głową wstając.

- Na trzy.

Spencer też wstała. Mona odchrząknęła, żeby przyciągnąć ich uwagę. Głowy obu chłopców obróciły się w ich stronę.

- Jeden… Dwa… - odliczała Mona.

- Trzy! - zawołała Spencer. Szybko podciągnęły spódniczki. Spencer ujawniła jedwabne zielone szorty Eres, a Mona pokazała seksowne, koronkowe figi - zdecydowanie nie w typie dziewczyny kochającej skutery Razor. Uniosły spódniczki tylko na moment, ale to wystarczyło. Ciemnowłosy chłopak w rogu prysnął łykiem piwa. Model Hugo Bossa wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Spencer i Mona opuściły spódniczki i zwinęły się ze śmiechu.

- Jasna cholera. - zaśmiewała się Mona, jej pierś falowała. - To było coś.

Serce Spencer obijało się o żebra. Obaj zdumieni chłopcy wciąż się na nie gapili.

- Myślisz, że ktoś jeszcze widział? - wyszeptała.

- A kogo to obchodzi? Jakby mogli nas stąd wykopać.

Policzki Spencer zrobiły się cieplejsze, pochlebiało jej, że Mona uważa ją za równie oszałamiającą, co ona sama.

- No i teraz jestem naprawdę spóźniona. - mruknęła. - Ale było warto.

- Pewnie, że tak. - Mona przesłała jej całusa. - Obiecajusz, że kiedyś to powtórzymy?

Spencer pokiwała głową i przesłała całusa zwrotnego, a potem przemknęła przez główną salę jadalną. Po raz pierwszy od wielu dni czuła się lepiej. Dzięki pomocy Mony zdołała zapomnieć o „A”, Złotej Orchidei i Melissie na całe trzy minuty.

Ale kiedy przechodziła przez parking, poczuła opadającą na jej ramię rękę.

- Zaczekaj.

Kiedy Spencer się odwróciła, zobaczyła Monę nerwowo okręcającą wokół szyi diamentowy naszyjnik. Wyraz jej twarzy zmienił się z radośnie frywolnego na znacznie bardziej powściągliwy i niepewny.

- Wiem, że jesteś super-spóźniona - wyrzuciła z siebie Mona - i nie chcę zawracać ci głowy, ale coś mi się przytrafiło, i naprawdę muszę z kimś o tym pogadać. Wiem, że niezbyt dobrze się znamy, ale nie mogę rozmawiać z Hanną - ma dość problemów. A inni roznieśliby to po szkole.

- O co chodzi? - zatroskana Spencer przysiadła na skraju dużej ceramicznej donicy.

Mona ostrożnie się rozejrzała wokół, jakby chciała się upewnić, że w pobliżu nie ma żadnego golfisty w stroju od Ralpha Laurena.

- Dostaję te… sms-y. - wyszeptała.

- Coś ty powiedziała? - Spencer na moment straciła słuch.

- Sms-y. - powtórzyła Mona. - Dostałam tylko dwa, ale w sumie nie były podpisane, więc nie wiem od kogo są. A w nich są te… straszne rzeczy o mnie. - Mona zagryzła wargę. - Trochę się boję.

Obok przeleciał wróbel i wylądował na pozbawionej owoców rajskiej jabłoni. W oddali zagrzmiała obudzona do życia kosiarka do trawy. Spencer gapiła się na Spencer.

- Czy te sms-y są od… „A”? - szepnęła.

Mona zbladła do tego stopnia, że zniknęły nawet jej piegi.

- S-skąd o tym wiesz?

- Bo - Spencer nabrała powietrza. To nie działo się naprawdę. To nie mogło dziać się naprawdę. - Hanna i ja - oraz Aria i Emily - też je dostajemy.

Pretty Little Liars - Unbelievable Nie do wiary

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron