Francesco Petrarka - listy
Epistolae matericae - Listy Poetyckie
I, 1 Do Barbato da Sulmona - Ad Barbatum Sulmonensem (do dworzanina króla Neapolu, znanego w kręgu humanistów włoskich. 1350)
P. nie może odwiedzić przyjaciela z powodu śmierci króla (Robert Andegaweński, zm. 1343). Wspomina jego wspaniałomyślność. Za młodu zaczął podróżować - teraz tego żałuje. Ale cóż, jest już taki sławny i fama przewyższa jego zasługi! Przesyła mu poezje - ducha swojej młodości. Refleksja - umieramy żyjąc. Nauczył się już w ciągu życia, że niczego nie należy opłakiwać, czas uspokoił miłość, teraz wstydzi się młodzieńczych zapałów. Chciałby te pisma schować, ale wszyscy je znają. Wysyła więc Muzę i prosi o przebaczenie, nie o pochwały.
I, 4 Do Dionigi da Borgo di San Sepolcro - Ad Dyonisium de Borgo Sancti Sepulcri (do mnicha z zakonu augustianów, od 1339 bp Monopolii)
Początek: pytania retoryczne („Czy nie...”), nie nęcą go doliny, groty, winorośle, kwiaty i wszystkie mitologiczne postacie? Wciąż zostaje w Rzymie, mógłby przyjechać choć na parę dni! Opisuje źródło i topolę, przy których odpoczywał król Robert i pytał Fortunę, czemu go omamia pochlebstwami, on jej nie ufa. Życie upływa szybko. Wiejski lud nadal pokazuje sobie na brzegu ślady tego wielkiego człowieka. Niech D. przybędzie choćby po to, by zobaczyć fotel króla.
I, 6 Do Giacomo Colonny - Ad Iacobum de Columna (bp Lombez. Ok. 1338)
P. jest zadowolony z tego, co ma, nie chce pustej sławy ani bogactw. „Niczego nikomu nie zazdroszczę, nikogo nie nienawidzę, nikim nie gardzę, chyba tylko samym sobą”. Pisze, że w jego życiu była kobieta (Laura), której teraz się boi. Panowała nad nim dzięki piękności i prostocie obyczajów, teraz on próbuje zrzucić jarzmo. A ona wciąż go kusi. P. ucieka po całym świecie. Jej obraz wciąż go męczy. Odległość koiła ból, mniej się męczył - ale znowu wrócił do kochanego miasta i znowu czuje dawny ciężar. Boi się jej oblicza bardziej niż żeglarz podwodnych skał. Często wdziera się w nocy do jego pokoju przez zamknięte drzwi. Teraz żyje na wsi, na odludziu. Gardzi rozkoszami. Obcuje z utajonymi przyjaciółmi z każdej epoki dziejowej. Oni podnoszą go na duchu, przypominają, że wszystko ma swój koniec.
I, 14 Do siebie samego - Ad se ipsum (1340, podczas szalejącej w Toskanii zarazy)
Widzi rozkład świata, ciągle myśli o zmarłych przyjaciołach. Zaraza grozi zagładą ludzkości. To kara Boża albo zły wpływ ciał niebieskich. P. drży ze strachu przed śmiercią, która zwycięża wszystko. Jest jak żeglarz zaskoczony gwałtowną burzą. Jak ojciec próbujący ocalić rodzinę z płonącego domu, próbuje ugasić płomienie falami łez. Ale górę bierze chęć przyjemności. Nie można nieustraszenie spoglądać śmierci w oczy. Pyta siebie: czego pragniesz, głupcze? I tak umrzesz! Najpiękniejsze dni życia już minęły. Nie uciekaj w przyszłość! Śmierć może przyjść w każdej chwili. Nie można odkładać wszelkich planów na później, na po śmierci. Odkąd byłeś dzieckiem, ani jeden dzień nie był dla ciebie szczęśliwy. Nie opłakuj straconego czasu, skieruj kroki ku ojczyźnie, zwiń zużyte żagle.
II, 11 Do Luchina Viscontiego - Ad Luichinum Vicecomitem (do władcy Mediolanu. List napisany pod koniec 1348r. P. wysyła w podarunku owoce ze swego ogrodu)
Pochwała Italii. Tamtejsze owoce przewyższają jabłka Hesperyd (gdyby nadal panował Saturn, Erysteusz nie zmuszałby Herkulesa do szukania złotych jabłek źle strzeżonych przez smoka). Latium - najurodzajniejsza ziemia Italii, kochana przez Cecerę, Minerwę, Bachusa. Ogrody, pastwiska, lasy łowne, morze, góry, kopalnie, żyć nie umierać. Pełna wielkich i groźnych miast, potężna, jakby przeznaczona do panowania nad światem. Porównanie kraju do nogi bronionej przez ostrogę. Sercem jest Mediolan. Rzym - władca świata, dom Jowisza. Autor pozdrawia kraj „słodkiej mowy”, który przewyższa wszystko. Do opiewania go dało mu okazję drzewo. Na koniec przedstawia „zimne jak lód gruszki”.
II, 16 Do Barbato da Sulmona - Ad Barbatum Sulmonensem (P. żegna przyjaciela opuszczając Neapol w grudniu 1343)
Archeont ani Lete nie będą dość potężne, by ich rozdzielić. Opisuje miejsce w którym mieszka B. - Neapol (Partenope - „dziewica”, imię syreny). W głowie P. odżyła Africa, wraca do przerwanego dzieła, gdy jeszcze nie zwiądł na nim laur.
III, 8 Do Zenobio da Strada Fiorentino - Ad Zenobium Florentinum (uwieńczony wieńcem poetyckim w Pizie. List napisany ok. 1350. List o propozycji powrotu do Florencji z wygnania, którą P. odrzucił)
„Słodko jest wracać do ojczyzny, słodko jest uciekać z niej”. Odrzuca go od niej wstręt do tego ludu, który dobrze zna. Kraj ofiaruje mu dobro i zło, słodycz zmieszaną z goryczą. Zamyka się przed nim brama niesprawiedliwego miasta. To ciche wygnanie. Jest oburzony. Jest teraz obywatelem Rzymu. Po co wspominać inne miasta, które przyjęły go do grona swych obywateli, skoro odrzuciła go Florencja?
III, 10 Do Bruna Casini - Ad Brunum Florentinum (List z 1348. Wzmianka o rzezi braci i siostrzeńców Giovanniego Colonny)
Zna dobrze przyjaciółki P. - Muzy i lirę Feba, oraz wieniec laurowy, który pozostawił w innym kraju - nagrodę za dawne trudy. Teraz w jego duszy nie ma Muz, tylko zmartwienia. Fortuna prześladuje go bardziej, niż wilk, okrutny tygrys czy orzeł. Śmierć zabiera jego bliskich. Muza zostawiła nie dokończone dzieło - Africa. Pozostaje mu tylko płacz.
III, 17 Ad Johannem Boccacii (ok 1350)
Rozczarował go Amor, unicestwienie wszelkiego rozsądku. Jego i jego Muzę boli rozgłos. Chciałby, by jego pisma trzymały się z dala od pospólstwa, podobały się tylko nielicznym przyjaciołom, unikały oszukańczego rozgłosu.
Znosi tyle cierpień i tyle gróźb! Ciągle słyszy o śmierci któregoś ze swoich przyjaciół. Fortuna go nie lubi. Kto pokona tego potwora? Posyła B. krótką pieśń. Ma ją przeczytać i przestać narzekać.
III, 18 Do Barbato da Sulmona - Ad Barbatum Sulmonensem
Opisuje swój dom w Mediolanie obok kościoła św. Ambrożego Cichy zakątek wiejski w środku miasta i miasto na wsi. Wraca tam, gdy dokucza mu zgiełk miasta.
III, 19 Do Barbato da Sulmona - Ad Barbatum Sulmonensem
Los nakazuje mu przejść przez Alpy - do Awinionu, haniebnej siedziby zła. Fortuna nie pozwoli mu umrzeć w kraju, to umrze na biegunie albo na pustyni, ale niech pozwoli mu się zatrzymać. Zmusza go, by znosił trudy bez końca. Oburza się na swój los, który nad nim panuje.
III, 24 Do Italii Ad Italiam (Patetyczne pozdrowienie ojczyzny podczas przekraczania Alp w trakcie powrotu z Vaucluse, 1353)
List zaczyna się apostrofą „Bądź pozdrowiona”. Potem pochwały: Szlachetna, urodzajna, sławna, czcigodna, świątynia praw, siedziba Muz, władczyni świata. Nigdy już jej nie porzuci. Spogląda na nią z góry i pozdrawia matkę, chlubę świata.
Familiarium rerum libri XXIV - Listy do przyjaciół
I, 4 Do Giovanniego Colonny - Ad Johannem de Columna (Opisuje podróż do Europy pn. - zach. w 1333.)
Przez Francję przejechał, bo go gnała chęć wiedzy i młodzieńczy zapał. Dotarł do Niemiec, porównywał tamtejsze obyczaje z włoskimi. Nadal jednak jest zadowolony z tego, że jest Włochem. Im dalej odchodzi, tym bardziej kocha ojczyznę. Dziękuje Bogu za pochodzenie, jak Platon dziękował bogom, że był Grekiem. Jak ktoś śmie twierdzić, że fajniej być grekiem niż Włochem, to jakby uważał, że sługa jest lepszy od pana, ale pewnie żaden Greczyna [Tłumacz pana P. użył właśnie tego określenia] nie będzie taki bezwstydny, w końcu przed założeniem Rzymu Grecy podbili zaledwie część Italii, i to bezludną. No więc Rzymianie górą, a Grecy niech się chowają! [ach te kompleksy...] A teraz powyżywajmy się na Francuzach.
Paryż twierdzi, że został założony przez Julka Cezara, ale o Paryżu P. opowie przyjacielowi ustnie. Był w Gandawie, Flandrii, Brabancie, Liège i Akwizgranie. Tam w świątyni usłyszał ciekawą historię. Otóż Karol Wielki (któremu, jak podkreśla autor, nadano przydomek stawiający go na równy z Pompejuszem i Aleksandrem) kochał do szaleństwa jakąś kobietę i zdemoralizowany przez nią nie dbał o królestwo. Nawet jej śmierć nie pomogła - Karolek wypędzał posłów, gubernatorów czy naczelników prowincji i całował zabalsamowanego trupa. Pewien biskup Kolonii (Hildebald) mądry i pobożny namawiał króla, by porzucił szaleństwo. Gdy odprawiał mszę usłyszał głos z nieba, że powód zbzikowania Karolka znajdował się pod językiem zmarłej. Poszedł do krypty i w ustach zwłok znalazł pierścionek z małym kamieniem. Kiedy Karol przyszedł do zasuszonej przeraził się jej widokiem i kazał natychmiast pochować. Od tej pory nie odstępował posiadającego pierścień biskupa na krok. Jednak temu znudziło się bycie keeper of the ring i wrzucił pierścień do bagna (aby nie dostał się w niepowołane ręce albo nie został spalony. W tym czasie król przebywał w Akwizgranie i odtąd to miejsce stało się jego ulubionym. Przesiadywał na brzegu bagna, rozkoszował się jego zapachem, potem wybudował tam ogromnym kosztem dwór, gdzie spędził resztę życia.
II, 7 Do Giovanniego Colonny - Ad Johannem de Columna (1336)
G. narzeka na Niceę, tęsknił ze Italią. Ale przecież był już w Italii, kiedy jeszcze do niej wzdychał - bo to Rzym oznacza Italię. P. to rozumie - młodość jest wypełniona oczekiwaniami. Ale martwienie się o przyszłość jest już niegodne starości, starzec powinien wyzbyć się wszelkich nadziei. Powinien patrzeć na dzień dzisiejszy nie troszcząc się o jutro ani wczoraj. Większość ludzi umiera, czekając na coś, każdy trapiony jest jakąś niepewnością. Aleksandra Macedońskiego czy Juliusza Cezara śmierć zabrała nieoczekiwanie wśród ich poczynań! Należy uwolnić się od trosk życia ziemskiego, zadowolić się tym, co mas się teraz znosić spokojnie swój los. Nie martwić się o to, czy zdąży wrócić do Italii przed śmiercią - czy ważnym jest, gdzie zostaną złożone resztki paznokci i włosów? W sprawach ducha nie jest ważne miejsce. Trzeba zwrócić się do Boga. Kto ignoruje czas teraźniejszy, będzie żyć bezużytecznie.
III, 7 Do Paganino da Bizzozzero - Ad Paganinum Mediolansensem (służący rodu Viscontich. List z ok 1348)
Idealną formą ustroju jest monarchia - władza jednego i sprawiedliwego księcia, ona zdoła zjednoczyć siły mieszkańców Italii. A nie ma lepszego króla niż ten, którego mamy obecnie (Robert neapolitański albo ew. Luchino Visconti). Króla od tyrana odróżnia sprawiedliwość. Ponieważ adresat jest blisko króla, niech mu udzieli rady: granice jego państwa są dość obszerne dla jego chwały i potęgi, niech będzie skromny jak Afrykańczyk Młodszy. Większym zaszczytem jest mieć przyjaciół a nie majątek przyjaciół i panować tylko nad tymi, którzy tego chcą.
IV, 7 Ad Robertum regem Siculum (Piza 1341)
List jest pochwałą króla i podziękowaniem za koronację laurem poetyckim na Kapitolu. Petrarkuś wie, że są osoby niechętne takim ceregielom - nowości wzbudzają obawę.
Robert pochwala Cezara Augusta, który wybaczył Horacemu i nie gardził Wergiliuszem. Teraz przyszedł czas, w którym można przywrócić Italii dawną świetność „czas elity poetów, którzy obecnie odeszli do wspólnego miejsca pobytu” (Plaut). Chcą stać się takimi, aby myślano, że mogliby żyć w starożytności. „Mogę, ponieważ wierzę, że mogę” - Wergiliusz. Dla Horacego i Wergiliusza ich czasy też nie były sprawiedliwe. Rada dla króla: niech będzie życzliwy nie tylko dla poetów ale i dla tych, którzy układają dialogi i mowy.
V, 3 Giovanniego Colonny - Ad Johannem de Columna (1343. P. starał się uzyskać uwolnienie przywódców buntu przeciwko królowi Neapolu)
P. opisuje swoją podróż. Ze względu na kaprysy morza musiał kupić konie i podróżować lądem. Dotarł do Rzymu nocą i odwiedził ojca Giovanniego - wspaniałego człowieka, porównanego do Julka Cezara i Scypiona Afrykańczyka. Potem przybył do Neapolu, był na posiedzeniu rady. W Neapolu gardzi się teraz Chrystusem tak samo jak w Memfis, Babilonie i Mekce. Po królewskich samach włóczy się kreatura - zbuntowany franciszkanin Robert z Miletu, wychowawca przyszłego króla Andrzeja.
P., widział przyjaciół G. C w więzieniu Castel Capuano. Pokładają w nim nadzieję. Sprawa jest kiepska - najgorszym wrogiem sprawiedliwego jest ten, kto czyha na jego majątek.
VI, 2 Do Giovanniego Colonny - Ad Johannem de Columna (list wylicza zabytki w Rzymie, które P. zwiedzał wraz z przyjacielem. Napisany między 1341 a 1342)
Lubi Petrarkuś spacery, jak perypatetycy (uczniowie Arystotelesa). Co do ich opinii - lubi prawdę, a nie sekty, czasem więc jest perypatetykiem, czasem stoikiem albo akademikiem (uczniem Platona), często zaś zosią-samosią i odrzuca ich wszystkich. Ważna jest prawda, nie szkoły filozoficzne, nie należy się nabierać na piękny język, autorytety i subtelność argumentacji. Filozofowie byli obdarzeni talentem, ale byli też głupcami - ufali tylko własnym słowom i nie szukali Stwórcy geniuszu. Prawdziwą mądrością jest Chrystus. Spacerowali i ciągle znajdowali coś wzruszającego: a to dwór Ewandera, a to przejście Remusa, a to bagni Kaprei, a to Pola Marsowe, tu się działo to, tu tamto. Tu spoczywa św. Piotr itd. Narzeka na ignorancję Rzymian, którzy nie znają własnej historii. „Nigdzie Rzym nie jest mniej znany jak w Rzymie”.
VII, 1 Do Barbato da Sulmona - Ad Barbatum Sulmonensem (1347)
P. zaprasza przyjaciela by odwiedził go w Rzymie. Pisze o zamordowaniu króla Neapolu Andrzeja - podły postępek. Niech Bóg obróci swój gniew przeciw winnym a oszczędzi pobożnych! Włosi, niegdyś zwycięzcy ludów, obecnie są zwyciężonymi, ale on nie obawia się o Italię, dopóki w Rzymie trwać będzie autorytet trybunatu (Cola di Rienzo usiłując wskrzesić republikę rzymską ogłosił się trybunem). To, co go martwi, to część zwana dawniej Wielką Grecją, tam zwaliło się wojsko.
VIII, 5 Do Olimpia - Ad Olimpium (1349)
P. zaprasza przyjaciela i proponuje mu wspólne mieszkanie. Szczęście osiąga się dzięki bliskości przyjaciół, cnota powinna chodzić w parze z przyjaźnią. Chce go przekonać o swojej dobrej wierze. Bardziej użyteczny jest jąkający się przyjaciel niż elokwentny wróg!
IX, 4 Ad Lucam Placentium Sacerdotem (ok 1353)
Wielu prześladuje L. z powodu Petrarki, który zresztą nie wie, o co mają do niego pretensje. Zazdrość? Cóż, imiona są wielkie jak morze. Człowiek wycofuje się ze świata z powodu pogardy, a jego imię jest z ukrycia jeszcze bardziej sławne. Ale Bóg będzie ich chronić w najbezpieczniejszym porcie. Powinno się myśleć o śmierci nie mniej, niż o życiu. Większość ludzi nie osiąga wieku 50ciu lat, tyle niedokończonych zajęć zostało przerwanych z jej powodu!
X, 1 Do cesarza Karola IV Luksemburskiego - Ad Carolum quartum Romanorum regem (Król Czech. List pisany 1351)
P. zachęca króla do przybycia do Italii po cesarską koronę. Przekonuje go o swoim oddaniu. Dlaczego zapomniał o Włochach? Oczekują go jak wysłannika niebios. Czemu traci czas na narady? To, co było opracowywane przez wieki często decyduje się jednego dnia. P. podaje jako argument szybko mijający czas. Król zbliża się już do starości, nie będzie żył wiecznie. Czas jest bezcenny. P. pokazuje przyszłą sławę cesarza: zebrać tyle fragmentów w jedną całość będzie wielkim dziełem! Italia boi się teraz jarzma cudzoziemskiego, on może ją wybawić. Powołuje się na słowa Cycerona do Cezara: niech nie unika wysiłków! Niech przywróci pokój światu italskiemu. Potem następuje personifikacja Rzymu, starca, który tyle rzeczy widział, a teraz upadł.
XI, 1 Do Giovanniego Boccaccio - Ad Johannem de Certaldo [Boccaccio] (P. poparł wniosek Rzymian o ogłoszenie roku 1350 rokiem świętym. W drodze do Rzymu po raz pierwszy zatrzymał się we Florencji. Poznał Boccaccia.)
P. spodziewał się, że wraz ze zmianą miejsca zamieszkania zmieni się jego los, ale się mylił. Jechał do Rzymu z zamiarem położenia kresu swym błędom życiowym, 14 lat od pierwszej wycieczki do tego miasta. To jego piąta podróż. Koń jadącego po lewej stronie opata uderzył go w kolano i połamał kości. Dotarł do Rzymu z paskudną raną. Zrozumiał, że człowiek to nędzne stworzenie, jeżeli szlachetny duch nie wyrówna ułomności ciała.
XII, 1 Do cesarza Karola IV Luksemburskiego - Ad Carolum quartum Romanorum regem (1352)
Król jest oczekiwany żarliwie w Italii. Jego przybycie odwleka się, co źle działa na tłum. Lud jest w stanie wrzenia. Do ognia może powoli zakraść się chłód. P. nie chce króla pouczać, spełnia tylko swój obowiązek wierności. Mówi prosto i otwarcie, nie ubarwia. Zaklina Króla na dobro cesarstwa, na Rzym, na możliwość przyspieszenia wyprawy do Ziemi Świętej, na sławę. Błaga króla, by nie sprawił zawodu Fortunie, kiedy wszystko mu sprzyja i zrobi użytek ze szczęśliwego obrotu wypadków.
XIII, 6 Ad Franciscum Nelli (1352, gdy toczy się proces Coli di Rienzo)
Czas wypełniają mu obecnie drobiazgi. Oczekuje końca jesieni. Poezja, dar bogów, jest teraz sprofanowana i sprostytuowana. P. chciałby, żeby przyjaciel nauczył się hamować gniew i umiał żartować będąc smutnym. Do kurii został sprowadzony Cola di Rienzo, obecnie najnędzniejszy z ludzi. P. kiedyś go cenił i chwalił, zachwycał się wręcz. Nie wstydzi się tego. Teraz Cola woli żyć tchórzliwie niż umrzeć z honorem, jest poniżony i godzien pogardy. Ten, który chciał oswobodzić państwo, jest teraz sądzony. Bez wątpienia jest winny - pozwalał uciekać z bronią wrogom wolności, nie zrobił użytku z autorytetu swego imienia. Mienił sposób myślenia, zaczął popierać złych ludzi. Ale P. podziwia początek jego dzieła, bez względu na koniec.
XVI, 11 Ad Franciscum Nelli (1353, P. przebywa w Mediolanie)
P. kiedyś nie cenił czasu tak, jak teraz. Ale cena najtańszej rzeczy wzrasta, gdy jej brak. Często tchórze wybijają się na pierwsze miejsce, gdy brakuje prawdziwych mężów. P. stracił wiele dni. Czas wymykał mu się, ale zawsze był tego świadomy. Kiedyś uskarżał się na inne rzeczy, o czasie myślał na końcu. Tymczasem np. pieniądze można odzyskać, czasu nie. Jego listy powinny być teraz proste i krótkie [o tak!] Poświęca się teraz dobru swoich przyjaciół, żyje spokojnie w Mediolanie, gdzie zaprosił go przyjaciel.
XIX, 12 Do cesarza Karola IV Luksemburskiego - Ad Carolum quartum Romanorum regem (Mediolan 1355. Cesarz stłumił powstanie w Pizie.)
Kiedy cesarz przybył, P. pośpieszył z radosnym sercem i listem. Kiedy odjeżdża robi to samo, ale w smutku. Cesarz zdobył bez trudu i przelewu krwi to, co zamierzał jego dziad. Italia stała otworem, była spokojna i nastawiona pokojowo. Ale on nie umiał tego ocenić należycie. Okazał się niewdzięczny. Jego odjazd jest podobny do ucieczki. P. nie wie, czy fortuna nadal będzie sprzyjać cesarzowi. Nigdy żaden władca nie rezygnował z tak wielkiej sposobności. Powołuje się na Aleksandra Wielkiego. Władca cesarstwa rzymskiego wzdychał tylko do Czech. Gdyby jego ojciec i dziad to widzieli! Swym odwlekaniem przybycia nie zrobił nic dobrego. Ma teraz tylko pusty tytuł cesarski. Pióro P. może teraz odpocząć i dać spokój zmęczonym uszom cesarza.
Seniles - Listy Starcze
I, 4 Do Giovanniego Boccaccio - Ad Johannem de Certaldo [Boccaccio] (Padwa, 1362. Poeta usiłuje pogodzić kulturę starożytną i wiarę chrześcijańską)
List Boccaccia wzburzył jego duszę. Ale potem się uspokoił. Dwa wątki:
1. B. mówi, że Petrarka (który wyjeżdża) chce zabrać ze sobą cały Helikon. Otóż nie, P. jest daleko od Muz z powodu codziennych trosk wszelkiego rodzaju. I wcale nie jedzie do Germanii dlatego, że gardzi Włochami. Boccaccio pisał, że nie odważyłby się zganić swego nauczyciela i tym właśnie pouczył go skuteczniej niż gdyby uderzył w ton satyryczny. P. teraz odsłoni tajemnice swej duszy. Italię kocha, ale ma dość drobnych spraw włoskich, potrzebuje spokoju, kryjówki. Zazdrościć można mu sławnego imienia, a nie losu. Nie ma ochoty jechać do tego barbarzyńskiego i upośledzonego kraju, ale nie wypada odmówić Cezarowi, który wzywa go usilnie listami.
2. Sprawa druga: niejaki Piotr ze Sieny prorokował ponoć o ich (P. i B.) losach. Nie mógł dokończyć swego pobożnego dzieła i prosił Boga o odpowiednich następców. Objawił mu się Chrystus. P. nie wie, czy w to wierzyć. To, co inni usłyszeli od tego gościa, jest wątpliwe. B. usłyszał zaś, że niewiele życia mu pozostaje. Chrystus zawsze mówi prawdę, ale on nie musi być autorem tego proroctwa. Starożytni (Homer, Wergiliusz) powiedzieliby, że umierający mają dar proroczy. Ale po co panikować? Przecież nawet jeśli to prawda, to B. mógłby o tym nie wiedzieć i nadal żyć sobie spokojnie ten krótki czas. Człowiek jest „cieniem i snem”, życie jest pełne smutku. P. przedstawia sprzeczne sądy na temat życia: Najlepiej byłoby w ogóle się nie urodzić i nie widzieć zła tego świata, jak powiada za Salomonem św. Ambroży. Życie doczesne w porównaniu z wiecznym jest śmiercią - Grzegorz. Pisać, że lepiej się nie urodzić jest idiotyzmem - Laktancjusz. B. może sobie wybrać, w co wierzy. P - nawet nie kochając życia musimy je jakoś znosić. Nie trzeba bać się śmierci, tylko dążyć do poprawy postępowania za życia. Chrystus to śmierć ciała i życie duszy - św. Ambroży. Życia nie można ani za bardzo kochać, ani nienawidzić. B. powinien się cieszyć: wie, ile życia mu zostało.
Druga część przepowiedni: zakaz działalności poetyckiej. Że dla starca nieodpowiednie jest zajmować się wiedzą, należy zaniechać spóźnionych wysiłków. Takich rzeczy się nie mówi staremu uczonemu! Dlaczego starcy nie mieliby poświęcać się nauce?
Jeżeli boimy się pogańskich poetów, to o wiele bardziej należy się bać heretyków, którzy mówią o Chrystusie i jednocześnie go zwalczają. To, co jest podawane jako siła charakteru często jest w gruncie rzeczy tchórzostwem i gnuśnością. Cechą ignorancji jest pogarda dla tego, czego się nie jest w stanie pojąć. Stąd fałszywe sądy, wynikające ze ślepoty i zazdrości. Gdy nauki trafiają do szlachetnej duszy, powodują zamiłowanie cnoty i zmniejszenie lęku przed śmiercią. To, co uczynili dla zdobycia mądrości nie powinno rzucać na nich podejrzenia o brak wiary. Nauka nikomu nie przeszkadza. Dla słabych przynoszą chorobę, dla silnych zaś są zbawieniem - przykładem Katon, Homer, Sokrates, Platon, Solon i inni, którzy do późnej starości byli aktywni umysłowo. Szlachetna rządza wiedzy, której nie zgasiła nawet śmierć [rządza nie zgaszona przez śmierć - patrz opowiadanie o Karolu Wielkim] I nie brano im tego za złe. Benedykt (twórca benedyktynów) zarzucił całą naukę dla zamiłowania samotności. Grzegorz Wielki go chwalił, ale sam pewnie nie byłby za to chwalony. Jeśli chłopiec wyzbywa się tego, czego się tylko spodziewa - wyzbywa się trudu i poszukiwania. Jeśli starzec porzuca to, co już zdobył - porzuca owoc trudów i dostojeństwo.
Wielu stało się świętymi bez nauki. Ale nikt nie został pozbawiony świętości z powodu wiedzy. Nawet Pawłowi Apostołowi zarzucano szaleństwo z powodu jego zajmowania się naukami. Nie ma człowieka prostego tak świętego, aby nie można mu było przeciwstawić jeszcze bardziej świętego uczonego.
III, 1 Do Giovanniego Boccaccio - Ad Johannem de Certaldo [Boccaccio] - Fragm. (1363)
Poeta ośmiesza wiarę w astrologów. O wyprawie Galeazzo Visconti na Pavię w 1359 - astrolog poradził ruszać i zaczęło padać, wojsko omal nie zostało pokonane przez deszcz. Później stawiał horoskop, który kazał wybierać sprzyjający moment, aby wręczyć trzem osobom oznaki nowej władzy (Galeazzo II i jego bracia). Porwał lud mową, że nadeszła dobra chwila. Po tej intronizacji Viscontich spotkały nieszczęścia.
III, 6 Do Giovanniego Boccaccio - Ad Johannem de Certaldo [Boccaccio] - Fragm
Ich nauczyciel jest głupcem. Twierdzi, że jest Grekiem, chociaż jest Kalabryjczykiem (tak jakby lepiej było być Grekiem niż Włochem!) Odprawił go dając mu Terencjusza, którego lubił.
VIII, 2 Do Przyjaciół - Ad Amicos (1366)
Jest stary i przyznaje to. Bądźcie szczęśliwi, skoro macie siłę, a raczej słabość ulegać pozorom młodości. On nie wierzy pochlebstwom wieku. Czuje, że na niego czas i ustępuje im miejsca. Kiedyś przyszedł do niego przyjaciel i rzekł, że P. byłby najszczęśliwszym z ludzi, gdyby nie brakowało mu jednego - młodości.
XV, 5 Do Gerarda, mego brata, zakonnika kartuza Ad Gererdum, germanum suum, monachum cartusiensem - Fragm. (1373)
Ma mały dom i plantację drzew oliwnych, starcza mu na jego skromne potrzeby. Jest chory, ale spokojny. Tęskni do brata. Reszta krewnych jest z nim (córka, zięć, wnuczka). Cierpi, ale pokłada nadzieję w Bogu. Żegna się z bratem.
XVII, 3 Giovanniego Boccaccio - Ad Johannem de Certaldo [Boccaccio] (1374, parę tygodni przed śmiercią)
Z miłości do niego napisał coś, co z trudem napisałby jako młodzieniec. Historia, którą chciałby raczej nazwać baśnią. Jeden z jego znajomych przeczytał to i lał łzy. Jest wyjątkowo wrażliwy. A teraz P. słyszy, że B. nie dostał kilku listów od niego. W Galii cisaplińskiej otwierają cudze listy, prawdziwa plaga dla gońców. Jest stary, zmęczony, przesyt pisaniem. Teraz będzie pisał zwięźle.
De sui ipsius et multorum ignoratia - O własnej i wielu niewiedzy.
Do Donata Appenigena (Adresat - wenecjanin Donato Albanzani, który uczył stylistyki i literatury oraz opiekował się biblioteką Petrarki. P. polemizuje z 4 awerroistami weneckimi - wśród nich znajdowali się często lekarze, czerpiący wiedzę z pism arabskich. Twórcą awerroizmu był Arab Ibn Ruszd, zwany Awerroesem, zwolennik nauki Arystotelesa. Nie uznawał nieśmiertelności dusz jednostek, uznawał za nieśmiertelny intelekt. Głosił tezę podwójnej prawdy, którą poznaje samodzielnie rozum ludzki)
Różne przyczyny ściągają na Petrarkusia nieprzychylny wzrok przyjaciół. Wśród nich fakt, grzesznym jest, aczkolwiek grzesznym, chrześcijaninem. Jest zwolennikiem Cycerona, ale jego serce należy do Chrystusa. Pragnie, aby „niższe części” tego serca (gorsze instynkty) także wzniosły się do Boga. Często usiłował oderwać je od ziemi, Chrystus wie, jak bardzo się starał i może wesprze jego przykutą do ziemi duszę. Oddawał się wielu szkodliwym zajęciom, ale nie zalicza do nich zajmowania się Cyceronem, przeciwnie wręcz. Studiowanie go z umiarem nie szkodzi mu, jak nie szkodziło św. Hieronimowi. Petrarka podziwia go i naśladuje. Jeśli jednak chodzi o sprawy religijne, nie jest cycerończykiem ani platończykiem, tylko chrześcijaninem. Cyceron też by nim był, gdyby miał szansę. Platon też (jak pisał św. Augustyn). Pożyteczna może być nawet lektura heretyków - „ażeby wypróbowani stali się widoczni wśród nas”.
Cechy poezji (Epistolae de rebus familiaribus Lib X, ep. 4)
Teologia = poezja o Bogu. Nazywanie Chrystusa raz lwem (Apokalipsa), raz barankiem albo czerwiem (Psalm 22,7 - o człowieku sprawiedliwym) to poezja. Przypowieści też. Bóstwo przebłaguje się mową daleką od pospolitości, czarownymi rymami, artystycznym i wytwornym sposobem - po grecku nazywał się od „poetyckim”.