Maj 28, 2011
Mao Tse-tung
Przemówienie wygłoszone na otwarcie Zjazdu Pisarzy i Artystów w Jenanie
2 maja 1942 roku
Towarzysze!
Zostaliście zaproszeni na ten zjazd w celu przedyskutowania właściwego stosunku pomiędzy literaturą i sztuką z jednej strony a całokształtem pracy rewolucyjnej z drugiej; naszym zadaniem jest określić właściwą linię rewolucyjnej literatury i sztuki i uczynić z nich skuteczną pomoc dla wszystkich innych dziedzin naszej rewolucyjnej działalności. W ten sposób będziemy mogli pokonać wrogów naszego narodu i dopełnić dzieła wyzwolenia narodowego.
Nasza walka o wyzwolenie narodu chińskiego toczy się na wielu frontach, zarówno na froncie kultury jak i na froncie walki zbrojnej. Aczkolwiek zwycięstwo nad wrogiem zależy w pierwszym rzędzie od bohaterstwa naszych żołnierzy, to jednak samo wojsko nie wystarczy. Musimy mieć również armię kulturalną, aby wypełnić nasze zadanie zjednoczenia narodu i pokonania wroga.
Armia kulturalna, która w dużym stopniu przyczyniła się do powodzenia chińskiej rewolucji, powstała z Ruchu Czwartego Maja1). Ruch ten stopniowo ograniczał sferę wpływów imperialistycznych i osłabiał oddziaływanie kulturalne zwolenników ustroju feudalno-niewolniczego, ulegających imperialistycznym najeźdźcom. Reakcjoniści, rozporządzający środkami materialnymi, mogą przeciwstawić nowej kulturze tylko zasadę „ilość przeciw jakości”; innymi słowy, stać ich na produkowanie wielkiej ilości tzw. „dzieł literatury i sztuki”, ale nie stać na wyprodukowanie jakichkolwiek dzieł o wysokiej wartości.
Poczynając od Ruchu Czwartego Maja, nasz odcinek literacko-artystyczny frontu kulturalnego czynił wielkie postępy. Ruch rewolucyjny w literaturze i sztuce posuwał się wielkimi krokami naprzód w latach wojny domowej.
Chociaż ruch ten i działania Armii Czerwonej zmierzały zasadniczo w tym samym kierunku, nie były jednak ze sobą prawdziwie skoordynowane. Dwie braterskie armie musiały toczyć bój każda z osobna, ponieważ rozdzielali je reakcjoniści2). Od wybuchu wojny wyzwoleńczej przeciw Japonii rewolucyjni artyści i pisarze zaczęli napływać coraz liczniej do Jenanu i innych naszych baz wojennych. Jednakże sam fakt ich przybycia do tych ośrodków nie oznacza jeszcze ich przynależności do ruchu ludowego. Jeśli zaś chcemy pójść naprzód w naszym dziele rewolucyjnym, musimy te dwie siły stopić w jedną.
Zwołaliśmy ten zjazd w ściśle określonym celu: pragniemy uczynić z literatury i sztuki integralną część rewolucyjnego mechanizmu, pragniemy uczynić z nich prawdziwie skuteczne narzędzie, służące zjednoczeniu i wychowaniu narodu, prawdziwie potężną broń, służącą rozbiciu i zniszczeniu wroga.
Aby te cele osiągnąć, musimy rozstrzygnąć następujące zagadnienia: naszego stanowiska, naszej postawy, naszych odbiorców, naszej pracy i naszych studiów.
Nasze stanowisko
Nasze stanowisko jest stanowiskiem proletariatu i mas pracujących. Członkowie partii komunistycznej muszą przyjąć punkt widzenia partii i taktykę partii. Czy prawdą jest, że wielu naszym pisarzom i artystom brak jeszcze jasnego i właściwego zrozumienia naszego stanowiska ? Sądzę, że tak. Wielu naszych towarzyszy ześlizguje się często ku błędnym rozwiązaniom.
Nasza postawa
Drugim z kolei punktem jest określenie naszej postawy wobec konkretnych wydarzeń i sytuacji. Postawmy sobie na przykład pytanie, czy mamy chwalić, czy też demaskować? Sądzę, że konieczna jest tak jedna jak i druga postawa, zależnie od tego, wobec kogo ją zajmujemy. Mamy do czynienia z trzema rodzajami ludzi. Są to: nasi wrogowie, nasi sojusznicy i my sami — proletariat i jego armia walcząca na froncie. Nasza postawa musi być różna wobec każdej z tych trzech kategorii.
Czy wolno nam chwalić japońskich faszystów i innych wrogów ludu? Z pewnością — nie! Są to zawsze nikczemni reakcjoniści, choćbyśmy musieli im przyznać pewną techniczną przewagę; mogą oni np. mieć doskonałe karabiny i doskonalą artylerię, ale ta broń staje się w ich rękach' narzędziem reakcji. Zadaniem naszych żołnierzy jest wyrwać im broń z ręki i zwrócić ją przeciw nim samym. Zadaniem naszej armii kulturalnej jest demaskować okrucieństwo i przewrotność wrogów, wykazywać, że klęska ich jest nieunikniona, wzywać wszystkie antyjapońskie elementy, aby, ożywione jednym duchem, stanęły do zdecydowanej walki przeciw imperializmowi.
W stosunku do naszych przyjaciół i rozmaitych sojuszników musimy zająć postawę przyjazną, ale nie bezkrytyczną. Istnieją różne rodzaje sojuszów i różne rodzaje krytyki. Popieramy naszych sprzymierzeńców w ich walce z Japonią; powinniśmy chwalić ich osiągnięcia w tej dziedzinie. Ale jednocześnie musimy krytykować tych, którzy nie biorą czynnego udziału w wojnie wyzwoleńczej, musimy przeciwstawić się tym, którzy występują przeciw komunistom i przeciw ludowi, którzy stopniowo przechylają się na stronę reakcji.
Nasza literatura i sztuka powinny sławić masy ludowe, ich pracę i walkę, armię ludową i partię. Niewątpliwie i lud ma swoje niedociągnięcia. Wśród proletariatu znajduje się jeszcze wielu ludzi zarażonych ideologią drobnomieszczańską. Niektórzy chłopi i drobnomieszczanie nie pozbyli się jeszcze resztek wstecznych poglądów. To hamuje ich rozpęd bojowy. Musimy wychowywać ich cierpliwie i wytrwale, musimy starać się ułatwić im zrzucenie brzemienia tych naleciałości, aby mogli wielkimi krokami podążać naprzód. Ci ludzie albo już dokonali w sobie wewnętrznej przemiany, albo dokonują jej w toku walki; powinniśmy opisywać te przemiany. Nie wolno nam chłostać błędów tych ludzi satyrą, a tym bardziej występować przeciw nim wrogo. Nasza praca musi przyczyniać się do zjednoczenia mas, by umożliwić marsz naprzód; musi łączyć ludzi we wspólnym dążeniu do walki o postęp; musi pomóc ludziom otrząsnąć się z wstecznictwa i rozwinąć rewolucyjne zalety. Nasza praca nie może być skierowana w przeciwnym kierunku.
Nasi odbiorcy
Dla kogo mamy tworzyć dzieła sztuki i literatury? Odpowiedź na to pytanie będzie brzmiała inaczej, jeśli chodzi o pograniczne tereny Szansi, Kansu, Ninghsia i o antyjapońskie bazy w północnych i środkowych Chinach, a inaczej, jeśli chodzi o tereny pozostające pod władzą Kuomintangu i o przedwojenny Szanghaj. Przed wojną odbiorcy rewolucyjnej sztuki i literatury w Szanghaju rekrutowali się głównie spośród studentów, przedstawicieli wolnych zawodów i urzędników. Od wybuchu wojny koło czytelników na tych terenach rozszerzyło się w pewnej mierze, ale zasadniczo składa się ono nadal z tych samych grup, gdyż rząd Kuomintangu nie pozwala dziełom rewolucyjnej sztuki dotrzeć do rąk robotników, chłopów i żołnierzy.
Na naszych terenach sytuacja jest zupełnie inna. Tutaj odbiorcami rewolucyjnej sztuki i literatury są robotnicy, chłopi i żołnierze i ich kadry w naszej partii, w rządzie i armii. W naszych bazach mamy również studentów, ale nie są to studenci dawnego typu. Jeśli nie stanowią oni jeszcze naszych kadr — to będą je stanowić w przyszłości. Kadry wszelkiego rodzaju — żołnierze w armii, robotnicy w fabrykach, chłopi na roli — wszyscy oni, gdy tylko nauczą się czytać, pragną książek i gazet. Nawet ci, którzy jeszcze nie umieją czytać, chcą oglądać sztuki teatralne i obrazy, chcą śpiewać i słuchać muzyki. To oni są odbiorcami naszej literatury i sztuki.
Zastanówmy się nad kadrami. Nie sądźcie ani przez chwilę, że stanowią one tylko małą cząstkę naszej ludności. Są one liczniejsze niż publiczność czytająca na terenach Kuomintangu, gdzie książki wydawane są w nakładzie zaledwie 2000 egzemplarzy. W samym zaś Jenanie kadry liczą ponad 10000 ludzi umiejących czytać. Ponadto, większość naszych kadr stanowią rewolucjoniści, zahartowani w latach ciężkich doświadczeń i cierpień. Przybyli oni tutaj ze wszystkich stron kraju i będą wysłani do pracy w najtrudniejszych terenach. Dlatego kształcenie tych ludzi jest rzeczą niezmiernej wagi i nasi pisarze i artyści powinni dokonać największego wysiłku w tym kierunku.
Wobec tego, że literatura i sztuka przeznaczone są dla robotników, chłopów, żołnierzy i dla ich kadr, powstaje konieczność poznania i zrozumienia tych ludzi. Aby zrozumieć i poznać lud i wszystkie jego sprawy, trzeba dokonać ogromnej pracy: czy to w partii i w organach rządowych, czy w wioskach i fabrykach, czy też w 8 i nowej 4 Armii. Nie ulega wątpliwości, że artyści i pisarze powinni nadal zajmować się swoją pracą twórczą, ale ich pierwszym i naczelnym obowiązkiem jest poznawać lud i zrozumieć jego sposób życia i myślenia.
Co uczynili dotychczas w tym kierunku nasi pisarze i artyści? Nie sądzę, by znali i rozumieli już lud. Nie znając ludu są jak zapaśnicy bez areny. Pisarze i artyści nie tylko nie znają bliżej spraw, które opisują, i swych czytelników, ale często są im nawet zupełnie obcy. Nasi pisarze i artyści nie znają robotników, chłopów, żołnierzy ani wyłaniających się spośród nich kadr. Przede wszystkim nie rozumieją ich języka. Pisarze przemawiają językiem ludzi wykształconych, a nie językiem mas. Wielu naszych towarzyszy mówi chętnie o „popularyzacji”, ale co to słowo właściwie oznacza? Oznacza ono, że pisarze i artyści muszą stopić swoje myśli i uczucia z myślami i uczuciami robotników, chłopów i żołnierzy. Ażeby osiągnąć to zespolenie, musimy zacząć od poznania języka, którym mówią masy. Jeżeli nie rozumiemy nawet tego języka, jakżeż możemy mówić o tworzeniu literatury i sztuki dla mas.
Mówiąc o zapaśnikach bez areny, miałem na myśli, że masy nie cenią oderwanych od życia teorii. Im bardziej będziecie się wynosić ponad masy, im bardziej będziecie się puszyć i pysznić jako wielkie talenty i wielcy bohaterowie, im bardziej będziecie silić się na górnolotny styl, tym bardziej zdecydowanie lud odrzuci wasze dzieło. Jeżeli chcecie, aby masy was zrozumiały, musicie się całkowicie zespolić z nimi, musicie poddać się długiemu, niekiedy nawet bolesnemu procesowi zdyscyplinowania swej indywidualności artystycznej.
Pozwólcie, że podzielę się z wami własnym doświadczeniem i opowiem, jakim przemianom uległy moje uczucia względem ludu. Studiując na wyższej uczelni nabyłem pewnych studenckich przywar i nawyków. Tak na przykład czułem się zakłopotany, jeśli musiałem w obecności kolegów nieść na bambusowym kiju swoje bagaże. Ci koledzy byli tak delikatni, że nie znieśliby, aby jakikolwiek ciężar gniótł ich ramiona, i sama myśl o tym, że mogliby dźwigać coś na własnych barkach, napełniała ich odrazą! Byłem wówczas przekonany, że czystość jest wyłącznym przywilejem ludzi wykształconych, natomiast robotnicy, chłopi i żołnierze nie są nigdy czyści. Zgodziłbym się pożyczyć ubranie od człowieka wykształconego, ale nigdy od robotnika, chłopa czy żołnierza, ponieważ myślałem, że ich odzież jest brudna.
Podczas rewolucji zacząłem żyć wśród robotników, chłopów i żołnierzy. Stopniowo poznawałem ich i oni mnie poznawali. Wtedy i dopiero wtedy pozbyłem się radykalnie burżuazyjnych i drobnomieszczańskich przesądów, nabytych w burżuazyjnej szkole. Od tego czasu, ilekroć zestawiam takich nieuleczalnych inteligentów z robotnikami, chłopami czy żołnierzami, stwierdzam, że najczystszymi ludźmi na świecie są robotnicy i chłopi. Nawet jeśli ich ręce są brudne od pracy, a nogi uwalane gnojem — czyściejsi są niż burżuazja i drobni mieszczenie. To mam na myśli, kiedy mówię o przeobrażeniu uczuć, o przejściu z jednej klasy do drugiej.
Jeżeli nasi pisarze i artyści pochodzący z inteligencji pragną, aby' lud przyjął życzliwie ich dzieła, muszą dokonać takiego przeobrażenia swych myśli i uczuć. W przeciwnym razie ich praca nie wyda owoców, gdyż dzieła ich pozostaną obce i niezrozumiałe dla ludu.
Studia
Chodzi tu o studium zasad marksizmu-leninizmu i samego społeczeństwa. Każdy, kto uważa się za pisarza rewolucyjnego w duchu marksistowsko - leninowskim, w szczególności zaś pisarz należący do partii komunistycznej, musi posiadać podstawowe wiadomości z marksizmu-leninizmu. Dotychczas jednak wielu naszych towarzyszy nie rozumie podstawowych pojęć marksizmu-leninizmu. Tak na przykład jedna z podstawowych tez głosi, że byt społeczny określa świadomość, że obiektywne warunki walki klasowej i narodowo-wyzwoleńczej określają nasz sposób myślenia i nasze uczucia. Niektórzy towarzysze odwracają tę zasadę. Twierdzą, że początkiem wszystkiego jest „miłość”. W społeczeństwie klasowym możemy mówić tylko o miłości klasowej. A jednak ci towarzysze poszukują miłości, która by stała ponad różnicami klasowymi; poszukują abstrakcyjnej miłości, abstrakcyjnej przyjaźni, abstrakcyjnej prawdy, abstrakcyjnej natury ludzkiej itd., dowodząc tym, jak bardzo ulegają jeszcze wpływom burżuazji. My musimy te wpływy wyrwać z korzeniami i z oczyszczonym z tych naleciałości umysłem przystąpić do studiów marksizmu-leninizmu.
To prawda, że pisarze i artyści muszą kształcić się w swoim rzemiośle artystycznym, ale marksizm-leninizm jest nauką, którą każdy rewolucjonista musi przestudiować, a pisarze i artyści nie mogą tu stanowić wyjątku. Pisarze i artyści muszą też studiować nasze społeczeństwo — muszą poznać różne klasy społeczne, ich wzajemny stosunek, warunki ich życia, ich postawę, ich psychologię. Dopiero gdy gruntownie zrozumieją wszystkie te czynniki, będą mogli dać naszej literaturze i sztuce bogatą treść i nadać jej właściwy kierunek.
Dzisiaj poprzestałem tylko na kilku wstępnych uwagach na temat tych zagadnień. Mam nadzieję, że wszyscy weźmiemy udział w dyskusji nad tymi problemami i nad sprawami z nimi związanymi.
Przypisy:
[1] Dnia 4 maja 1919 roku lud chiński zaprotestował przeciwko zakusom imperialistów, zmierzających do politycznego i gospodarczego opanowania Chin. Potężna manifestacja, zorganizowana przez studentów w Pekinie, znalazła oddźwięk we wszystkich większych miastach Chin. W całym kraju wybuchły strajki robotnicze, którym towarzyszył bojkot towarów japońskich.
[2] Czerwona Armia była okrążona w prowincji Kiangsi, podczas gdy ośrodkami życia kulturalnego były Szanghaj i Pekin.