Rozdział 32


Rozdział 32

0x01 graphic

- Jak wiesz, czwarta ikona jest w drodze. Pozostałe trzy są na górze w pokoju czekając na szansę zjednoczenia - Konstantin usiadł przy stole kuchennym, kierując operacją w tym spokojnym, pewnym siebie sposobie - Ann odkryła dla nas na swoim komputerze, że młody dowódca Varinskich, Vadim, za godzinę wyląduje na ziemi w Everett prywatnym odrzutowcem. Wynajął dla siebie limuzynę by zabrała go tu. On przywiezie ze sobą tuzin ludzi. Oni są najlepszymi wojownikami i strategami Varinskich. Wojsko, które oblega nas... nie jest takie. - wskazał kołem w kierunku domu - Potrzebujemy przewidzieć zakłócenia jakie mogą spotkać Rurika i Firebird. Potrzebujemy czasu dla Zorany by zebrała ikony i rozbiła pakt. I oczywiście musimy zgotować młodemu Vadimowi taką scenę chaosu, że kiedy on przybędzie zapłacze jak niemowlę. Ze względu na te wszystkie powody, zdecydowałem się podjąć inicjatywę i wszcząć bitwę. Wiem, że jest nas niewiele.

Zrozumiał sens niedopowiedzenia, szczególnie teraz, kiedy sześcioro ludzi usiadło naprzeciw niego - cztery kobiety, jeden mężczyzna i dziecko.

Tak, szanse były bardzo niewyrównane.

Zorana, Ann, Tasya, i Karen były gwałtowne w ich determinacji i obronie ich ukochanych. Dobrze zostali nauczeni samoobrony. Ale były miękkie jak to kobiety. Nie cierpiały zadawania jakiegokolwiek bólu.

Jego synowe były ubrane jak żołnierze i nosiły broń osobistą, ale nie mogły nabrać zawodowego wojownika. Miały piersi i biodra. Pachniały kwiatami i przyprawą. Były kobietami.

Jasha również została ubrana w moro i miał broń.

Konstantin uczył Jasha walkio od dnia narodzin i prawdopodobnie był twardszy niż jego inni synowie, Jasha był jego najstarszym.

Aleksandr był diamentem rodziny, czysty, silny i musiał być chroniony. Zajmował miejsce przy Karen, układał swoją układankę i patrzył w górę od czasu do czasu by dodać słowo albo dwa, zazwyczaj było to - Nie! - albo - Pieprzyć się jak króliczki! - A czasami - Źli Varinscy!

Konstantin kontynuował swoją przemowę zagrzewającą do wysiłku - Ale mamy sporą przewagę nad Varinskimi. Widziałem jak ich ludzie zbierają się w lesie otaczającym dolinę.

Jeszcze lepiej, wczoraj wieczorem, wysłałem swoich synów wśród nich jako szpiegów. Czemu nie? Bestie na zewnątrz nie znają każdego kuzyna i po ciemku, moi synowie wyglądali i brzmieli jak Varinscy.

- Od dnia gdy dowodziłem Varinskimi, organizacja stała się byle jaka. Wielu z tych młokosów nie ma doświadczenia. Przyszli bez zapasów albo zaopatrzenia. Oni są głodni i jest im zimno. Oni nie mogą ruszyć się do czasu gdy ich przywódca nie znajdzie się w tym miejscu. Najlepsze ze wszystkiego jest to, że - uśmiechnął się - oni sądzą, że jesteśmy słabi.

- Jakie są nasze wady, Ojcze? - Karen siedziała naprzeciwko, jej ręce złożyła przed sobą.

Odpowiedział szczerze, jaki miał inny wybór - Varinscy są najlepszym wojskiem diabła i jest tam co najmniej stu ludzi. Ludzi ze złym płynącym w ich żyłach. Ludzi, którzy lubią zabijać, którzy lubią tortury. Oni rozerwą nas na strzępy.

Tasya podniosła swoją brodę - Mam taką samą łaskę dla Varinskich, jaką oni mieli dla mnie w kopalni.

- To jest rozsądne - Konstantin powiedział - Największą wadą, którą mamy jest to, że oni walczą by być specjalnymi, zmieniać się w ptaki drapieżne i lecieć na skrzydłach w burzy, albo stać się wilkami i biec przez las, albo stać się wielkimi kotami i skakać od drzewa do drzewa. Doświadczyłem radości tych wolności - one są uzależniające i za każdym razem gdy oddałem się przyjemnościom, stawałem się bardziej bezwzględny i mniej ludzki. - spuścił wzrok na swoje ręce.

Patrząc w górę, zauważył podobny smutek na twarzy Jasha.

Tak, Jasha wiedział. On i jego syn byli wilkami, a dzikość w ich duszach nie chciała być zamknięta w klatce.

Konstantin przyznał się - Także ja jestem wadą. Dla ciebie. Dla wszystkich z was. Zażywam swoje leki, oddycham za pomocą maski tlenowej. Boję się, że w decydującym momencie, zawiodę was.

Jasha śmiał się długo i głośno - Tato, nie jesteś żadną wadą. Bez ciebie, nie mielibyśmy żadnego planu bitwy. Przede wszystkim, zabijemy ich wszystkich i rozbijemy pakt tak abyś mógł żyć długo! A kiedy przejdziesz na tamten świat, będziemy wiedzieć, że gdy nadejdzie nasza kolej, zobaczymy się w niebie.

Jego syn był dobry. Dobry. Dotknięty, Konstantin powiedział - Ja też mam taką nadzieję. Padnę w walce. To, przynajmniej mogę obiecać.

Ann wyciągnęła swoje ręce, Jasha i Karen i jeden po drugim każdy przy stole dołączył swoje ręce - To są Varinscy - powiedziała - Oni są Ciemnością. Walczymy z nimi więc to robi z nas Światło.

Aleksander podszedł do stołu i także położył swoje ręce.

Serce Konstantina napełniło się z dumą - Jak na kobietę, Ann wygłosiłaś dobre przemówienie.

Ku jego zaskoczeniu, Ann westchnęła.

- Możesz wyjąć człowieka z kraju rodzinnego ale nie możesz usunąć kraju rodzinnego z człowieka - Jasha poradziła jej.

Konstantin nie zrozumiał co powiedział źle, ale czasami, to było tylko wiadome dla kobiet, więc nie chciał nawet próbować. Założył okulary na nosie, podniósł papier, który lrżał przed nim - Jasha, zabierz Ann i jej komputer. Spowoduje to oczywiście że oni pomyślą, że wyjechałeś. Ktoś na pewno pojedzie za tobą, ponieważ pojechali za Rurikiem i Adrikiem. Gdy odciągniesz ich daleko, pozbyć się ich, zabierz Ann tam gdzie będzie miła połączenie z Internetem i pozwól jej pracować. Ann wiesz, co zrobić.

- przelać wszystkie pieniądze Varinskich z kont jakie tylko znajdę na rzecz organizacji charytatywnych - anemiczna cera Ann płonęła w oczekiwaniu - Daj mi dwie godziny a wszystko wyczyszczę.

- Wiem, że będę tu i będę walczyć dobrą walką - Tasya powiedziała - Ale jestem dumna z ciebie Ann. Nie wiem czy będziemy mogli zniszczyć pakt -

Jasha przerwał jej - czwarta ikona jest w drodze. Rurik i Firebird nie zawiodą nas.

Tasya kiwnęła głową - Tak, ale choćby nie wiem co, bieda naprawdę zaboli Varinskich.

Ann uśmiechnęła się promiennie - Nie mogę się doczekać.

- Jasha, wracaj szybko jak tylko będziesz mógł. - Konstantin patrzył na Ann ponad swoimi okularami - Nie podoba mi się, że zostawimy cię samą, ale -

- Tato - Ann wzięła go za rękę - Zwyciężyłam Varinskich już wcześniej. Chcę to zrobić jeszcze raz. - popatrzyła znacząco na Jasha - Zwyciężyłam Varinskich, zdobyłam i utemperowałam Wildera.

- Tal samo ja. - Tasya uśmiechnęła się po szelmowsku.

- I ja - Karen powiedziała - Jak to zrobiłaś?

- Wzięłam krew od niego? Ugryzłam go - Tasya zwierzyła się - On lubił to.

- Tak jak ja. Tak jak on - Ann uśmiechnęła się do Jasha - Jesteśmy jednością.

Jasha zmarszczył brwi niezmiernie - Ja nie chcę byś podzieliła mój los.

- To jest moja decyzja, moja miłości - Ann odpowiedziała.

Konstantin posłał Zoranie zaskoczone spojrzenie.

Uśmiechnęła się pogodnie.

On, również, został ugryziony w nocy. On, również, lubił to, albo przynajmniej lubił sprawy, które towarzyszyły temu - Jaki jest tego cel?

- Wasa krew daje nam siłę - Zorana powiedziała.

- I one będą smażyć się w piekle z nami przez dzielenie tej więzi - Jasha powiedział swojemu ojcu.

Konstantin wpatrywał się w swoją żonę: drobna, kochająca, gwałtowna - Tylko ja jestem pewny cierpień w piekle jeśli umrę przed rozbiciem paktu. Ale gdy myślę, że dobrowolnie podzieliłabyś ten los...

Zorana wstała i podeszła do niego, chwyciła go za rękę i uklękła - Nigdy nie było wątpliwością co do mojej miłości. Ani czas ani odległość nie mogą rozdzielić nas. Jesteś wszystkim dla mnie.

Łzy napłynęły do jego oczu. Zarzucił ręce wokół jej szyi. Przyciągnął ją blisko, przycisnął swoje wargi do jej czoła i wyszeptał - Wiele ... lat temu, Zorana, uratowałaś mnie przed samym sobą. Choćby nie wiem gdzie mój los zaprowadzi mnie, będę kochał cię na wieczność, w ziemskim padole albo następnym.

Gdy nareszcie podniósł swoją głowę, Ann stała ze swoją twarzą ukrytą na klatce piersiowej Jasha, a Tasya i Karen wycierały ich wilgotne oczy w ręczniki papierowe.

Konstantin wyraził gestem, aby dały mu jeden z ręczników papierowych i wydmuchał nos - Teraz, musimy śpieszyć się. Ten Vadim, ten przywódca, będzie tu w ciągu dwóch godzin. Tak, Ann i Jasha, wychodzicie teraz - gdy Ann zawahała się, powiedział - Już się pożegnałaś. Teraz!

Jasha owinął ją w płaszcz i wziął ją za rękę.

Konstantin nasłuchiwał ich samochodu, a kiedy go usłyszał, machnął do Tasya aby podeszła do okna. Była reporterką; zaufał jej osądowi.

- Prowadzi Ann. Cofa się. Jadą do przodu. Cofają się, jadą do przodu. Nie to zawracanie na trzy. Zawrócili i wyjeżdżają. Jest jeden pojazd Varinskich na ich ogonie. - Tasya odwróciła się do pokoju i prawie uśmiechnęła się, ale nie całkiem - Oni pociągnęli przynajmniej pięciu Varinskich za sobą. Mam nadzieję, że jak trzeba będzie trzeba się nimi zając to ona sobie poradzi.

- Ann jest bardzo inteligentna. Jeśli ona postanowi, że powinna uczyć się czegoś, ona jest jak bibliotekarz. Prowadzi badania i uczestniczy w zajęciach. - Konstantin podniosło papier jeszcze raz - Zanim została kobietą Jasha, brała lekcje jazdy. Ona uczyła się jak powstrzymać porywacza, jak prowadzić szybko, jak do wpaść w poślizg kontrolowany i zahamować. Moja córka Ann — ona nie jest ani tak słodka ani tak bezsilna jak wygląda.

Konstantin szarpnął papierem - Tasya, zajmiesz miejsce Rurika w planowaniu. Karen, zajmiesz miejsce Adrika. Wszyscy wiecie, co zrobić?

Każdy kiwnął głową.

- W takim razie zaczniemy w ciągu dziewiętnastu minut, dokładnie o dziesiątej - uśmiechnął się. Przewidywał ten moment od bardzo dawna - Zorana? Czy pomożesz mi w moich przygotowaniach?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 32
Lista 14 rozdzial 32 EN
Lista 14, rozdzial 32 EN
Rozdział 32
2 Pretty Little Liars Flawless Rozdział 32
Nieposkromiona Rozdział 32
Rozdział 32
Pakt krwi rozdzial 32
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 32
Spell Bound Rozdział 32
ROZDZIAŁ 32 36
Rozdział 32
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 32
Rozdział 32
Rozdział 32 z
Lista 14 rozdzial 32 EN
4 Pretty Little Liars Unbelievable Rozdział 32
KSIĘGA JACOBA Rozdział 32
Rozdział 32 (ostatni)

więcej podobnych podstron