Jan Kochanowski FRASZKI


Jan Kochanowski, Fraszki, oprac. Janusz Pelc, wyd. 2 zm., BN I 163, 1998.

WSTĘP

  1. Kultura obyczajowo-towarzyska i umysłowa w epoce odrodzenia.

  1. Tradycja i poprzednicy fraszek Kochanowskiego.

Amo

Tres me litterulae perdunt redduntque saluti,

Hei vox cur tantum parvula iuris habes?

  1. Jana Kochanowskiego świat fraszek.

Dalej co będzie? Srebrne w głowie nici,

A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.

  1. Konstrukcja fraszek.

  1. Miejsce „Fraszek” w twórczości Kochanowskiego oraz w rozwoju literatury polskiej.

Czas i miejsce powstania
”Fraszki” pisane przez Kochanowskiego powstawały zarówno po polsku, jak i po łacinie. Ich łaciński zbiór zatytułowany był „Foricoenia, natomiast utwory w języku polskim ukazały się w trzech księgach: „Fraszki pierwsze”, „...wtóre”, „...trzecie”. Całość cyklu stanowiło około trzystu utworów. Fraszki zostały wydane w roku 1584 w Drukarni Łazarzowej w Krakowie, na krótko przed śmiercią poety.

Fraszki Jana Kochanowskiego ukazują portret człowieka renesansu, wszechstronnie wykształconego i potrafiącego w trafny sposób dostosować rodzaj humoru do sytuacji. Można je podzielić na trzy grupy: do pierwszej zaliczyć należy tematykę żartobliwą, przedstawiającą ówczesne sposoby spędzania wolnego czasu - zabawy i biesiady. Drugą grupę tworzą utwory o tematyce miłosnej, zarówno erotyki jak i dzieła skierowane do przyjaciół poety. Ostatnia, trzecia grupa, to dzieła refleksyjno - filozoficzne. Właśnie w nich autor mówi na temat życia człowieka, o jego sensie. Ponadto Fraszki prezentują sposób życia w szesnastowiecznej Polsce. Pokazany on został poprzez przedstawienie ludzkich zachowań, jak również wad czy słabości, które to Kochanowski w sposób niejednokrotnie żartobliwy opisuje.

Fraszki są zbiorem utworów wyjątkowych również pod względem różnorodności odwołań stylistycznych. Odnaleźć w nich możemy nawiązania do epigramatów, utworów biesiadnych, sonetów, erotyków, obrazów obyczajowych. Z satyry zaczerpnięte zostały sceny z życia dworskiego, z dramatu dialogi bohaterów, komizm wprowadzony został przez wykorzystanie wszystkich rodzajów humoru: komizmu sytuacyjnego, postaci, słownego. Zastosowana została także ironia i autoironia. Jednak za każdym razem komizm użyty był z umiarem i kulturą. Z liryki zaś zaczerpnięta została tematyka refleksyjna. Na uwagę zasługuje specyfika języka używanego przez Kochanowskiego. W erotykach był on wyrafinowany, w utworach satyrycznych stosuje specjalnie dopasowane do nich słownictwo. Fraszki cechuje oprócz specyfiki języka, różnorodność pod względem budowy. Autor prezentuje nam zarówno utwory krótkie, dwuwersowe, jak również formy bardziej rozbudowane z wprowadzonymi dialogami. Poeta w swoich utworach wprowadza różną narrację: na przykład w utworze „Na lipę” będzie nim drzewo, zaś w „Na dom” w Czarnolesie narratora utożsamić możemy z samym autorem. Do najczęściej stosowanych przez Kochanowskiego w fraszkach środków stylistycznych zaliczyć możemy epitety, personifikacje, porównania, wyrazy bliskoznaczne, czyli synonimy, peryfrazy, czyli omówienia, ponadto poeta stosuje apostrofę, wykrzyknienia, anaforę.


Co odnajdujemy we fraszkach Kochanowskiego?

Refleksję filozoficzną (O żywocie ludzkim),

Ważniejsze fraszki

„Do gór i lasów” to fraszka o charakterze autobiograficznym. Podmiot liryczny, którego tym razem możemy utożsamiać z samym Kochanowskim, pod wpływem obserwowanego krajobrazu przywołuje z pamięci dawne zdarzenia, wymieniając w wierszu najważniejsze z nich:

Wysokie góry i odziane lasy!
Jako rad na was patrzę, a swe czasy
Młodsze wspominam, które tu zostały.

Utwór rozpoczyna się apostrofą do „wysokich gór” i „odzianych lasów”. Zarówno góry jak i lasy są symbolem nieprzemijalności, długowieczności, stałości. Kilkadziesiąt lat w życiu gór czy lasów to niewielki odcinek czasu, który nie zmienia ich wyglądu. Poeta widzi więc zapewne krajobraz takim, jakim go widział rozpoczynając swoje bujne życie i od tego momentu prowadzi jego rewizję:

Kiedy na statek człowiek mało dbały.
Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?

Poeta sam się dziwi ilości i różnorodności swoich życiowych doświadczeń. Jego udziałem były liczne podróże:

Jażem przez morze

głębokie żeglował,
Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,
Jażem nawiedził Sybilline lochy.

Kochanowski wspomina również kolejne etapy swojego życia zawodowego, które tworzą biografię typową dla renesansowych humanistów. Role podmiotu zmieniały się: od ucznia przez rycerza, potem dworzanin, następnie ksiądz (Kochanowski rzeczywiście sprawował funkcję proboszcza, ale nie przyjął święceń kapłańskich):

Dziś żak spokojny, jutro przypasany
Do miecza rycerz; dziś miedzy dworzany
W pańskim pałacu, jutro zasię cichy
Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy
W szarej kapicy a z dwojakim płatem;

I to czemu nic, jesliże opatem?

Zwróćmy uwagę na prosty zabieg, jakim posłużył się poeta by ukazać intensywność zmian zachodzących w jego życiu. Kochanowski posłużył się okolicznikami czasu: „jutro”, „dziś”, a ominął czasowniki (konstrukcja eliptyczna), w ten sposób zmniejszył dystans między oddalonymi od siebie w rzeczywistości często o wiele lat etapami życia. Powoduje to, że odbieramy jego długie życie jako nie tylko dynamiczne, ale również chwilowe, ulotne.
Dalej poeta porównuje siebie do Proteusza, morskiego bożka, który posiadał cudowną umiejętność przybierania coraz to nowych postaci:

Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,
To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka.

Kochanowski postuluje w ten sposób aktywną postawę wobec własnego losu. Podmiot utworu uważa, że człowiek sam może siebie tworzyć, wybierać drogę swojego życia. Ostatnie dwa wersy to pytanie: „Dalej co będzie?”. Poeta widzi nadchodzącą starość „Śrebrne w głowie nici”, ale nie ma w nim melancholii, rozpaczy. Bo czemu miałby się tak czuć, przecież miał wspaniałe, intensywne życie. Najważniejsze okazuje się rozpoznanie i uchwycenie różnych przeżyć, doznań, rozkoszowanie się nimi wtedy, kiedy jest na to czas:

A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.

Puenta utworu jest nawiązaniem do renesansowego carpe diem - chwytaj dzień, żyj chwilą. Podmiot pochwala postawę tego, kto potrafi przeżyć swoje życie korzystając z dobrodziejstw każdego dnia.

„Raki” to jedna z najbardziej kunsztownych, można powiedzieć popisowych, fraszek Kochanowskiego. Utwór ten został napisany według wzorca versus cancrini, który charakteryzuje się tym, że każdy z wersów można czytać również na wspak. Przykładowo pierwsze dwa wersy, które normalnie brzmią:

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada,
Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.

od tyłu przybierają przeciwne znaczenie:

Rada ma sobie, nie paniom folgujmy,
Przysada w nich jest, niewiernie miłujmy.

Ze względu na temat Raki zaliczamy do liryki miłosnej, zawierającej jednak elementy tematyki obyczajowej.

Wiersz - a dokładniej dwa wiersze! - składa się z dziesięciu wersów, każdy po jedenaście zgłosek (5+6). Występują rymy (również gdy czytamy od tyłu) żeńskie, parzyste, dokładne, w większości gramatyczne. W dziewięciu wersach szóstą (środkową) sylabę stanowi „nie”, zaprzeczenie jest osią konstrukcji wiersza, co sprawia, że treść utworu czytanego od tyłu stanowi dokładne przeciwieństwo Raków czytanych tradycyjnie. W przypadku obu odczytań mamy do czynienia z liryką bezpośrednią. Wypowiedź w pierwszej osobie liczby mnogiej nie („folgujmy”, „miłujmy”) w tym wypadku nie jest wykładnikiem podmiotu zbiorowego, ale raczej identyfikacji podmiotu-nauczyciela z odbiorcami. Wypowiedź jest kierowana do mężczyzn, jako ewentualnych kochanków bądź adoratorów pięknych pań.

Raki odczytywane tradycyjnie mówią o kobietach w sposób pochlebny:

Miłości pragną nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają zdrady,
Pilnują prawdy nie kłamają rady.
Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,
W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą.

Wyłania się stąd obraz kobiet uczciwych i bezinteresownych w miłości. Czytając wiersz na wspak dowiadujemy się, że te same panie są zdradliwe i łase na złoto. Ale podobna przewrotność cechuje podmiot, mówiący w utworze:

Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,
Bezpiecznie wierzcie nie rad ja omylę.

Jego słowa czytane od końca to przyznanie się do kłamstwa i niestałości w uczuciach. Wydaje się, że celem utworu nie jest ośmieszenie ani kobiet, ani mężczyzn. To utwór stworzony głównie dla zabawy, choć trzeba przyznać, że sam w sobie jest bardzo ciekawą metaforą przewrotności ludzkich (dworskich) charakterów.

„Na lipę” to jeden z najpopularniejszych utworów Jana Kochanowskiego, który na stałe wszedł do kanonu lektur obowiązkowych każdego Polaka.

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Mamy tu do czynienia z liryką inwokacyjną, uosobiona lipa (będąca podmiotem lirycznym) zaprasza, by spocząć w swoim cieniu. Poeta wykorzystał tu zabieg antropomorfizacji. „Gość” to każdy z czytelników, człowiek zmęczony, potrzebujący wytchnienia. Ale wiersz ten nie tyle jest zaproszeniem, co pochwałą, swoistym hołdem złożonym przez poetę lipie. Podmiot utworu włożył w usta ukochanego drzewa opis swoich własnych przeżyć związanych z miejscem, którego jest ona centrum. W opisie tym najważniejszą rolę pełnią liczne epitety: „chłodne wiatry”, „wonnego kwiatu”, „pracowite pszczoły”, „cichym szeptem”, „słodki sen”. To dzięki zagęszczeniu epitetów odczuwamy przedstawione miejsce jako przestrzeń sielską, swojską, bezpieczną. Inne sielskie atrybuty to śpiewające ptaki („słowicy”, „szpacy”), kwiaty, miód. Panuje tu arkadyjska atmosfera błogości.
Lipa (jako drzewo) kojarzy się również ze stałością, zakorzenieniem w jakimś miejscu, z domem. Zauważmy, że w wierszu kilkakrotnie został użyty zaimek wskazujący „tu”. Wydaje się, że we fraszce nie chodzi o każdą lipę, ale o jakąś konkretną, stanowiącą symbol jakiegoś miejsca („tu”).
Utwór kończy się ostatecznym wyniesieniem lipy do rangi mitologicznej jabłoni rodzącej złote jabłka:

Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.

Nie ma znaczenia, że lipa nie daje owoców, ale dla swego pana jest niezwykle cenna, to związek z człowiekiem czyni ją tak wyjątkową, że wartą uwiecznienia w wierszu.

„Na dom w Czarnolesie” to utwór o charakterze religijnym. Tytuł wiersza wskazuje też na jego autobiografizm, pozwala to odczytywać fraszkę jako osobistą modlitwę Kochanowskiego.
Wiersz ma budowę stychiczną, składa się z ośmiu wersów trzynastozgłoskowych, ze średniówką po siódmej sylabie. Występują najczęstsze u Kochanowskiego rymy parzyste, żeńskie, dokładne. Utwór ten to doskonały przykład fraszki poważnej, utrzymanej w tonie intymnego wyznania. Na dom w Czarnolasie rozpoczyna się apostrofą do Boga, jako władcy ludzkiego życia:

Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;
Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!

Zwrot poety jest pełen pokory, choć dom w Czarnolesie jest efektem jego pracy, to szczęście jakiego tam doznaje zależy od Boga, dlatego podmiot zwraca się do Niego z prośbą o dalsze błogosławieństwo. Poeta przeciwstawia wszelkie bogactwa tego świata, najpiękniejsze, najdostatniejsze domy swojej posiadłości, w której zaznał tyle szczęścia:

Inszy niechaj pałace marmorowe mają
I szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym,

Nie bogactwo okazuje się najważniejsze, ale „gniazdo ojczyste”, miejsce związane z tożsamością poety. Dalej wymienia inne podstawowe dary, o które prosi Pana:

A Ty mnie zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,
Pożywieniem uczciwym, ludzką życzliwością,
Obyczajami znośnymi, nieprzykrą starością.

Szczęście w wydaniu Jana z Czarnolasu składa się z bardzo prostych rzeczy: zdrowia, sumienia czystego, życzliwości ludzi, pożywienia, itd. Wszytko to jednak jest rozpatrywane w kategoriach daru boskiego, o który prosi się z pokorą.

„O doktorze Hiszpanie” to chyba jedna z najsłynniejszych fraszek Jana Kochanowskiego. W utworze tym poeta odwołuje się do swoich doświadczeń związanych z długoletnim pobytem na dworze, z niezwykłą sprawnością odmalowuje atmosferę biesiad, w jakich zapewne wielokrotnie sam brał udział. O doktorze Hiszpanie to klasyczny przykład fraszki obyczajowej. Dominuje tu żywioł dialogu. Podmiot fraszki wypowiada tylko kilka kwestii, które cechują się dużym natężeniem komizmu, ale nie oceniają bohatera ani sytuacji. Podmiot jakby bawi się zdarzeniami:

Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.

Bohaterem fraszki - zgodnie z tytułem - jest doktor Hiszpan, postać autentyczna. Piotr Roizjusz, spolonizowany Hiszpan, dworzanin króla Zygmunta Augusta, był lekarzem, prawnikiem oraz poetą. Utwór rozpoczyna się w momencie, kiedy doktor wycofuje się z biesiady do swej sypialni, a jego towarzysze próbują go zatrzymać:

"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać wieczerze".
"Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!"

Jak widać w dialogu tym dominują wypowiedzi opisujące zdarzenia, jego celem nie jest wymiana myśli, ale nakreślenie sytuacji, w jakiej znalazł się Hiszpan. Druga osoba dialogu zapowiada rozwój wydarzeń - nocne odwiedziny sypialni towarzysza. Dialog ten nie ma znamion realizmu, skonstruowany jest na zasadzie dużego skrótu, po powyżej cytowanym fragmencie następuje wypowiedź, która powinna nastąpić po dłuższym okresie czasu:

"Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"
"Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana".
"Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"

Podmiot, by opowiedzieć historię całej nocy wybiera tylko najbardziej charakterystyczne wypowiedzi nie dbając o ich ścisłe powiązanie, tworzy swoisty szkielet historii, którą czytelnik sam sobie jest w stanie dopowiedzieć. O tym dialogu następuje pierwsza pointa utworu:

Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.

To oparte na grze słów zdanie kończy pierwszy wątek utworu, stwierdzając, że od biesiady z towarzyszami nie można się uchronić. Dalsza część utworu to już historia uległości doktora podsumowana drugą pointą:

"Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany".

Fraszka ta jest pozbawiona jakiegokolwiek znaku dydaktyzmu, nie próbuje też ośmieszyć Piotra Rozjusza, jej celem jest wyłącznie zabawa i żart.

„O miłości” to jedna z wielu fraszek Jana Kochanowskiego podejmująca temat miłości. Inne to np. O Hannie, Do paniej, Do dziewki, Nagrobek Annie, czy szereg wierszy zatytułowanych po prostu Do Miłości. Jak widać poeta chętnie zastanawiał się nad istotą relacji damsko-męskich, a efekty tych rozważań przyjmowały różne formy poetyckie, czasem długie, czasem krótkie, żartobliwe lub poważne.

W omawianym wierszu mamy do czynienia ze skondensowaną formą liryczną (epigramat), zbliżoną uniwersalną wymową do aforyzmu. Podmiot liryczny utworu nie ujawnia się w wierszu w sensie gramatycznym (poprzez odpowiednią formę czasownika lub zaimka), ogranicza się jedynie do wypowiedzenia refleksji o bezbronności człowieka względem miłości. Rodzaj lirycznej intymności nadaje tej wypowiedzi właśnie temat, który sam w sobie ma charakter intymny.
Poeta wzmacnia ten efekt stosując powtórzenie w pierwszym wersie („Próżno uciec, próżno się przed miłością schronić”), które odbiera mu „suchość” wypowiedzi ogólnej. To co możemy na pewno powiedzieć o podmiocie tego krótkiego (dwuwersowego) utworu to to, że jest to ktoś przemawiający z pozycji osoby doświadczonej, mądrej. Jak już powyżej zasugerowano w tej fraszce podmiot mówi o wszechpotędze miłości. Odwołuje się tutaj do sytuacji ucieczki przed uczuciem, próby przejścia nad nim do porządku dziennego. Jest to jedna z archetypowych postaw człowieka wobec miłości. Jednak „próżno uciec”, bo miłość dogoni każdego. Na udosłownieniu stwierdzenia „uciekać przed miłością” opiera się tutaj żart:

Próżno uciec, próżno się przed miłością schronić,
Bo jako lotny nie ma pieszego dogonić?

Zauważmy, że w pierwszym wersie stwierdzenie „ucieczki przed miłością” ma charakter metaforyczny, nie chodzi o uciekanie w sensie fizycznym, np. poprzez bieg, ale o walkę z uczuciem, o jego odrzucenie. Natomiast zupełnie inaczej treść pierwszego wersu przedstawia się w konfrontacji z drugim, który wykorzystuje właśnie dosłowne znaczenie „ucieczki przed miłością”. Poeta odwołuje się tutaj do mitologicznego wyobrażenia miłości jako „lotnego” Amora - rzymskiego bożka miłości, przedstawianego w postaci skrzydlatego chłopca z łukiem i strzałami. Tak więc o wyższości miłości nad człowiekiem przekonuje podmiot utworu za pomocą zwyczajnych praw fizyki: skrzydlaty Amor na pewno dogoni człowieka mającego do dyspozycji tylko własne nogi. Zauważmy, że wiersz ma formę pytania retorycznego, ostatni wers to właśnie poetyckie zdziwienie, że ktokolwiek próbuje podejmować trud ucieczki.

„Do fraszek” to utwór o charakterze autotelicznym, wiersz mówi o fraszkach w ogóle, a więc również o sobie. Już sam tytuł określa rodzaj liryki, z jaką w tym wypadku mamy do czynienia - jest to liryka inwokacyjna, podmiot zwraca się w tym wypadku do uosobionych fraszek. Natomiast początek pierwszego wersu („Fraszki moje...”) wskazuje, że podmiotem wypowiedzi jest sam poeta - fraszkopisarz, który podejmuje refleksję nad swoją twórczością.

Utwór pod względem formalnym realizuje zasadę krótkości i zwięzłości, charakterystyczną dla tego gatunku. Wiersz składa się z ośmiu trzynastozgłoskowych wersów (7+6) o prostym schemacie rymowym (aabb). Występują rymy żeńskie, dokładne. Wiersz ten ma konstrukcję dość przewrotną. Poeta zwraca się do swych fraszek z prośbą o odpowiedni sposób pisania o ludziach i ich obyczajach:

Fraszki moje (coście mi dotąd zachowały),
Nie chcę, żebyście kogo źle wspominać miały.
Lecz jeśli wam nie g'myśli cudze obyczaje,
Niechaj karta występom, nie personom łaje!

Zauważmy, że te wszystkie pouczenia nie odnoszą się do fraszek, ale do samego poety, przecież to on pisze fraszki i od niego zależy jak opisana osoba będzie wspominana. Pamiętajmy, że Kochanowski hołdował przekonaniu, że literatura może zapewnić nieśmiertelność, zarówno autorowi, jak i osobom przez niego wspomnianym. Poeta nie chce, by jego wiersze uwieczniały złe wspomnienia po ludziach, jednocześnie nie ma zamiaru milczeć o rzeczach, które uważa za nieodpowiednie, zaznacza jednak, że ostrze krytyki kieruje w ludzkie postępki, a nie w konkretnego człowieka. Także pochlebstwa rozdaje rozsądnie:

Chcecie li chwalić kogo, chwalcież, ale skromnie,
By pochlebstwa jakiego nie uznano po mnie.
To też wiedzcie, że drudzy swej się chwały wstydzą
Podobno, że chwalnego w sobie nic nie widzą.

Pobrzmiewa tu zasada złotego środka: skromna pochwała oraz nie wymierzona w konkretną osobę nagana. Przez wiersz prześwietla świadomość siły poezji i odpowiedzialności poety za treści w niej zawarte.

Wiersz Jan Kochanowskiego pt. „O żywocie ludzkim”, zgodnie ze swym tytułem, traktuje o życiu człowieka. Temat ten podejmowany był przez poetę również w wielu innych utworach, nie tylko Fraszkach, ale również Pieśniach, z których wyłania się koncepcja życia człowieka jako ciągłej daremnej walki ze zmienną Fortuną. I w omawianej fraszce odnajdujemy myśl o zmienności i niepewności ludzkiego losu:

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.

Mamy tu do czynienia z charakterystyczną dla fraszek - szczególnie tych filozoficznych, refleksyjnych - konstrukcją podmiotu lirycznego. Podmiot tego wiersza występuje w roli mędrca, nauczyciela, który objawia prawa rządzące światem i człowiekiem. Mimo że występuje w roli kogoś, kto wie więcej, to jednocześnie identyfikuje się z adresatami swojego utworu (z każdym człowiekiem), gdyż tak jak oni podlega prawom, o których mówi. Ta identyfikacja jest szczególnie widoczna w ostatnim dwuwersie utworu, w którym występuje nagromadzenie zaimka osobowego nas („nas”, „naszym”, „nam”). Utwór ma prostą budowę formalną, składa się z ośmiu wersów, każdy po jedenaście głosek (5+6). Występują rymu parzyste, żeńskie, dokładne. Poeta posłużył się niewyszukanymi środkami artystycznymi (anaforą, wyliczeniem, porównaniem), dzięki czemu uzyskał wiersz o spokojnej tonacji pasujący do poruszanej tematyki. Najważniejsze jest tu przekazanie górującej nad utworem tezy o niepewności ludzkiego losu:

Fraszki to wszystko, cokolwiek myślimy,
Fraszki to wszystko, cokolwiek czynimy;

Pamiętajmy, że „fraszka” to nie tylko znana nam dzisiaj nazwa gatunkowa, to słowo oznacza również drobiazg, rzecz niepoważną, błahostkę i właśnie to znaczenie zostało wyzyskane w omawianym utworze. Wszystko co człowiek myśli i czyni jest błahostką, niczym wielkim, nic nie jest pewne, niczego nie można zaplanować. Podmiot mówi: „Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy” (nie ma sensu się o cokolwiek starać). To stwierdzenie może trochę dziwić w wierszu poety, który tak często i konsekwentnie namawia do starania się o cnotę. Ale zdaje się, że właśnie takiego radykalnego stwierdzenia wymaga gorzka wymowa tego wiersza:

Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszytko to minie jako polna trawa;

To wyliczenie zaskakuje, bo w jednym rzędzie zostały postawione tak nierówne dobra jak pieniądze i sława (sława gwarantująca nieśmiertelność, istnienie w pamięci potomnych, to jedną z najważniejszych wartości opiewanych prze Kochanowskiego), uroda i zacność. Zdaje się, że to zestawienie pełni funkcję nietypowej hiperboli, potęgujące poczucie marności ludzkiego żywota.

Ostatni dwuwers puentujący wiersz przywołuje stary topos świata jako teatru:

Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.

Koniec wiersza ukazuje człowieka jako marionetkę, kierowaną przez nieznaną siłę, bezwolną, mniemająca wpływu na swoje życie. Owa kierująca siła ma tu rys nieprzyjazny, prześmiewa się z człowieka i złudnego porządku jego świata.

„Na swoje księgi” to fraszka o charakterze programowym. Podmiotem tego utworu jest niewątpliwie („moje papiery”) poeta, fraszkopisarz, który składa deklaracje, co do tematyki swoich dziełek:

Nie dbają moje papiery
O przeważne bohatery;
Nic u nich Mars, chocia srogi,
I Achilles prędkonogi;
Ale śmiechy, ale żarty
Zwykły zbierać moje karty.

Poeta odrzuca jako przedmiot swojej twórczości tematy mitologiczne, nie interesują go postaci wielkich herosów i srogich bogów. Zauważmy, że wymienieni bohaterowie, jak i związany z nimi temat wojenny, przynależą raczej do porządku epiki. Żywiołem właściwym lekkiej twórczości poety jest śmiech, żart, zabawa. Z taką atmosferą doskonale komponuje się budowa formalna tego utworu, który został napisany regularnym ośmiozgłoskowcem, rymowanym parzyście (rymy żeńskie, dokładne). Wiersz jest bardzo lekki, prawie śpiewny. Jeżeli umieścimy jednak tę deklaracje w kontekście całej twórczości fraszkopisarskiej Kochanowskiego zobaczymy, że jego pozornie lekkie dziełka, często podszyte są goryczą, żalem, ironią, a powyższa deklaracje jest tylko grą z czytelnikiem. Dalsza część wiersza ujawnia motywacje podmiotu:

Pieśni, tańce i biesiady
Schadzają się do nich rady.
Statek tych czasów nie płaci,
Pracą człowiek prózno traci.
Przy fraszkach mi wżdy naleją,
A to wniwecz, co sie śmieją.

Okazuje się, ze poeta wybiera lekką, żartobliwą formę dla swych dzieł, by zyskać sobie publikę, która w dzisiejszych czasach nie interesuje się poważnymi tematami. Dla podmiotu wiersza najważniejszy jest poklask i napitek jako zapłata. Wniosek z tego wiersza płynie niezbyt optymistyczny - nie praca, nie powaga, a jedynie zabawa jest w stanie zainteresować odbiorcę. Nie uprawnione by było utożsamienie poety z tego wiersza z Kochanowskim, który wielokrotnie podejmował w swojej twórczości tematy poważne. Wiersz należy raczej odczytywać jako niepochlebną diagnozę ówczesnej rzeczywistości.

„O kaznodziei” to doskonały przykład fraszki o charakterze narracyjnym z wprowadzonym dialogiem. Mamy tu do czynienia z liryką pośrednią, a dokładniej sytuacyjną. Utwór jest w gruncie rzeczy zrymowaną anegdotą satyryczną, której ostrze krytyki skierowane jest w stronę kleru. Wiersz ma budowę stychiczną, składa się z sześciu wersów, każdy po trzynaście sylab (7+6). Występują rymy parzyste, żeńskie, dokładne. Bohaterem lirycznym w wiersza jest kaznodzieja, który zapytany o to, czemu nie żyje w zgodzie z własną nauką, bez ogródek, z pełną szczerością (ona między innymi jest tu źródłem komizmu) odpowiada:

(...) "Mój panie,
Kazaniu sie nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;
A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele".

Okazuje się, że jedyną motywacją do głoszenia kazań dla księdza są pieniądze. Jednak to nie one są dla niego najwyższą wartością. W ostatnich dwóch wersach przyznaje, że nie mógłby, nie chciałby żyć tak, jak sam naucza, nawet, gdyby mu ktoś zaoferował za to dwukrotność obecnej pensji. Dla klechy najważniejsze okazuje się swawolne używanie życia. Podmiot utworu co prawda nie ocenia sytuacji, ale nie można powiedzieć, że odznacza się zupełną neutralnością w tym względzie. Zwróćmy uwagę na wtrącenie umieszczone w nawiasie:

Pytano kaznodzieje: "Czemu to, prałacie,
Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?"
(A miał doma kucharkę.)

To krótkie zdanie sugerujące romans klechy z kucharką nadaje sytuacji dodatkowego sensacyjnego smaczku. Jednocześnie bezpośrednio demaskuje grzechy księdza.

„Do Hanny” to jedna z wielu fraszek Kochanowskiego, kierowanych do kobiet. Oczywiście to, że fraszka zatytułowana została Do Hanny, Do Anny czy Do Magdaleny nie oznacza wcale, że odnosi się ona do konkretnej osoby, albo że jest dowodem prawdziwych uczuć. Najprawdopodobniej jest to przetworzenie literackie zaobserwowanej na dworze (bo do tej rzeczywistości odnosi się fraszka) sytuacji.

Mamy tu do czynienia z krótką (dystychiczną) fraszką o charakterze żartobliwym podejmującą problem relacji miłosnych. Jest to przekład liryki inwokacyjnej, podmiot (kochanek, zalotnik) zwraca się do wybranki swego serca, w momencie kiedy ona ofiarowuje mu pierścień:

Na palcu masz dyjament, w sercu twardy krzemień,
Pierścień mi, Hanno, dajesz, już i serce przemień!

„Dyjament” na palcu kobiety może oznaczać przyjęte zaręczyny bądź po prostu prezent od zalotnika. Widzimy jednak, że choć Hanna nosi na palcu zdobny kamień, w jej sercu nie ma uczucia. Drugi wers to informacja, że niewiasta ofiarowuje pierścień podmiotowi, ten apeluje, skoro czyni gest odwzajemnienia uczuć, to niech przemieni i swoje serce, niech pokocha zalotnika. Fraszka ta ukazuje kobietę jako istotę przekorną i nieprzewidywalną w uczuciach.

Wiersz o incipicie „Wieczna Myśli...” (czyli „O żywocie ludzkim”) to kolejna fraszka podejmująca temat życia ludzkiego. Tym razem prowadzona refleksja przybiera formę zwrotu do Boga (wieczna myśl to filozoficzne określenie Boga obojętnego na sprawy ludzkie), mamy więc do czynienia z liryką inwokacyjną. Podmiot liryczny to nie tylko doskonały obserwator świata, ale również człowiek wykształcony (stosuje sformułowania filozoficzne), zastanawiający się na porządkiem świata.

Utwór składa się z dwunastu wersów trzynastozgłoskowych ze średniówką po siódmej sylabie (odstępstwo stanowi tu wers dugi - dwunastozgłoskowy). Występują rymy parzyste dokładne, żeńskie. Niektóre wydania przedstawiają ten wiersz jako stroficzny (dwie sześciowersowe strofy) i inne jako stychiczny. Wydaje się, że treść utworu narzuca raczej formę stychiczną. Natomiast czynnikiem kompozycyjnym jest tu bezpośredni zwrot do Boga na początku i na końcu wiersza (klamra kompozycyjna).

Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,
Jesli cię to rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.

Na początku wiersza podmiot przyrównuje człowieka i Boga, a dokładnie ich sposób odbierania rzeczywistości. Bóg występuje tu jako widz na przedstawieniu świata, którego bawią obserwowane dziwy (jak podczas karnawału). Podobnie, jako karnawał dziwności, widzi otaczający go świat podmiot, czego wykład daje w dalszych fragmentach utworu:

Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;
Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.
Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby nierad, czacz porzuci sadnie.

Człowiek zostaje wrzucony przez Boga w chaos świata i jest zmuszony jakoś się w nim odnaleźć. Poeta ukazał karnawał życia jako niebezpieczną zabawę, w której człowiek wciąż naraża swoje życie i dobra na szwank. Podmiot dostrzega, jak pasjonujący to może być przedmiot obserwacji, ale nie może się w pełni nim rozkoszować, bo sam podlega prawom tego chaosu. Stąd też jego końcowa prośba do Boga:

Panie, godnoli, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja sie dziwuję

Prośba o znalezienie się ponad ziemskim prawem przybiera formę zabawnej puenty: niech inni się między sobą szarpią, a ja będę się temu jedynie ze zdziwienie przyglądał. W ten sposób podmiot utworu stałby się w pewnym sensie równy Bogu.

“Do Mikołaja Firleja" - żartobliwe uzasadnienie frywolności fraszek; program poetycki (“...bo ma być stateczny/ Sam poeta; rym czasem ujdzie i wszeteczny”).

“Ku Muzom" - apel do Muz o zachowanie w pamięci potomnych własnych wierszy:

“...niech ze mną za raz me rymy nie giną

Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!”.

Motywy antyczne (Muzy, rosa ippokreńska), paralelizm składniowy i znaczeniowy (wersy zaczynające się od “jeślim”, “jeśli”).

“Na fraszki” - wyliczenie poszczególnych uciech życia dworskiego (pijaństwo, gry miłości) i końcowe ich zaprzeczenie:

“Wy tedy, co kto lubi, moi towarzysze,

Pijcie, grajcie, kochajcie - Jan niech fraszki pisze!”.

Utwór rozpoczyna pytanie retoryczne, uniwersalizm podkreśla 3 os l. poj., w której przemawia podmiot liryczny.

“Na zdrowie” - jedyna fraszka napisana pięciozgłoskowcem, co nadaje jej bardzo wyrazisty rytm. Kontrastujące zestawienie prawdziwej wartości, jaką stanowi zdrowie z pozorną wartością przedmiotów martwych (perły, kamienie szlachetne), przemijalnością młodości i urody oraz zaszczytów (dostojeństw i stanowisk).

“Do dziewki” - przemijalność młodości i urody.

“Na sokalskie mogiły” - forma nagrobnego napisu na mogiłach poległych pod Sokalem w 1519 r. w bitwie z Tatarami. Zbiorowy podmiot liryczny (“my” - polegli) wygłasza pouczenie dla “gościa”, który nie powinien na próżno “łez nad nimi tracić”.

„Epitafium Kosowi”- nieprzewidywalność końca życia.

„O tymże”- równość wszystkich wobec śmierci.

„Z Anakreonta”- Zgubny wpływ dóbr materialnych.

„Na Różą”- poeta wykorzystując symbolikę kwiatu róży, którego piękno jest krótkotrwałe, poucza o przemijalności młodości, urody i życia:

Rwi, panno, różą za nowego kwiata,

A pomni, że tak bieżą twoje lata!

„O Kapelanie”- żartobliwie ujęta, ale poważna krytyka zachowań duchowieństwa.

„Do Snu”- sen jako przedsmak śmierci.

„Na zachowanie”- wartości: przyjaźń cenniejsza od złota.

„O rozkoszy”- echa filozofii stoickiej: należy w spokoju przyjmować zarówno dobre, jak i złe zrządzenia losu.

„Na historyją trojańską”- z mitologii: siła miłości pokazana na przykładzie Parysa i Heleny, których związek doprowadził do wojny trojańskiej.

„Na most Warszewski”- wydarzenia historyczne: budowa mostu łączącego brzegi Wisły, otwartego 5.04.1573 roku; poeta korzystał z niego zapewne w czasie majowej elekcji króla. Jest to jednocześnie znakomita okazja do wyrażenia pochwały króla, któremu udało się w ten sposób ujarzmić rzekę.

„ Do miłości”- z mitologii: prośba o odwzajemnioną miłość i o to, by Afrodyta (Wenus)- matka Kupidyna, pani kwiatów, królowa Cypru (tam zrodziła się z piany morskiej) sprawowała władzę nad światem.

„Do poetów”- z mitologii: poeta porównuje się do Chirona- centaura (półczłowiek, półkoń); aluzja do dwojakiej natury autora, mającego w sobie coś z człowieka i coś z rumaka- zapewne ze skrzydlatego Pegaza, symbolizującego natchnienie poetyckie.

„O Hektorze”- z mitologii: przywołanie postaci dwóch bohaterów wojny trojańskiej- Hektora i Ajaksa. Poeta stwierdza, że podarunek od wroga sprowadza nieszczęście:

Tak między nieprzyjacioły

Upad niesie i dary goły.

„Modlitwa o deszcz”- Bóg: wizja Boga, ufność w to, iż los świata zależy wyłącznie od jego woli.

„Człowiek Boże igrzysko”- potępienie ludzkiej pychy; przeciwstawienie marności ludzkiej egzystencji i wiekuistości Boga.

„Na młodość” i „Na starość”- fraszki zawierają dwie znane mądrości: pierwsza mówi o tym, że młodość ma naturalne prawo do szaleństw, druga podkreśla fakt, iż każdy chce doczekać starości, jednak doświadczając tego etapu życia, narzeka.

We fraszce „Na nabożną” autor wyśmiewa się z dewocji oraz obłudy. Zarzuca on „nabożnej”, że zbyt często się spowiada, jak na osobę, która twierdzi, iż jest bez grzechu.

W utworze „Do Jadwigi” zakochany woła: „Wróć mi serce, Jadwigo”. Swoją prośbę uzasadnia dość racjonalnie- nie wydaje mu się, by dama owa mogła mieć jakiś pożytek z samego serca, bez ciała, a to umrze pozbawione swej lepszej części, tj. duszy. Mężczyzna dostrzega jednak dwie możliwości uniknięcia tego nieszczęścia:

Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moje,

Albo mi na to miejsce daj serce swoje!

Fraszka „Do Magdaleny” ma charakter wyznania, jednak zakochany nie wyraża wprost swych uczuć. Wiekszość tekstu wypełniają prośby o to, by mógł ujrzeć tytułowa Magdalenę. Jednocześnie jednak zachwyt, z jakim opisuje fizyczne piękno wybranki, nie pozostawia wątpliwości co do przyczyn jego stanu, który przedstawia następująco:

Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi,
 W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi.

To nie choroba, to miłość. Ona to każe mu się rozwodzić nad piękną twarzą Magdaleny, jej włosami, oczyma jak gwizdy, ustami różanymi, perłowymi zębami, kształtną piersią i alabastrową dłonią. Podobny ideał piękna kreuje poeta w pieśni Panny XI z „Pieśni świętojańskiej o Sobótce”.

„Nagrobek Gąsce” to utwór stworzony ku pamięci Stanisława Gąski, znanego jako Stańczyka, błazna królewskiego, który słynął z mądrości. Mimo tematyki tekst ma lekki charakter. Autor wspomina żarty zmarłego, proponuje też usypanie dlań nowej rękawki (tak nazywa się kopiec Kraka) jako grobowca ważnego człowieka.

czyli Henri Stephanus

„Kocham”: „Trzy literki mnie gubią i przywracają do życia,/ Ach, jak to możesz mieć tyle mocy, maleńkie słówko?”

Marność nad marnościami i wszystko marność.

15



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
11. J. Kochanowski - Fraszki Ks. Trzecie, oprac. Beata Chęcka, Jan Kochanowski "Fraszki" -
Jan Kochanowski Fraszki wybór
Jan Kochanowski Fraszki
11 Jan Kochanowski, Fraszki, Księgi pierwsze, oprac Marlena Dudzic
Jan Kochanowski Fraszki 2
Jan Kochanowski fraszki 2
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki compressed
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki opracowanie
11 Jan Kochanowski, Fraszki (księgi wtóre), oprac Marysia Biernacka
Jan Kochanowski Fraszki 2
Jan Kochanowski Fraszki
Fraszki Kochan (2) , Fraszki - Jan Kochanowski
Fraszki Jan Kochanowski 5
Fraszki Jan Kochanowski
Jan Kochanowski treny i fraszki(wybrane utwory)
Kochanowski Jan Pieśni, Fraszki, Treny

więcej podobnych podstron