Autor: EDWARD KLEMP
Tytul: OKULTYZM - UKRYTA STRONA ŻYCIA
CZYTAMY ŚWIAT ODWROTNIE I MÓWIMY ŻE NAS ZWODZI
Copyright by Edward Klemp 1977
Wklepał i przerobił na html [ mailto:grabcu@killer.radom.net ] Grabcu
Spis treści:
Przedmowa Autora
Rozdział I. Pierwiastki żywego człowieka
Ciało fizyczne
Ciało astralne
Ciało sideryczne ( siła życiowa, prana )
Rozum instynktowy
Intelekt
Rozum duchowy
Duch
Rozdział II. Umysłowość
Podświadomość
Świadomość
Nadświadomość
Rozdział III. Aura ludzka- Znaczenie barw aury
Rozdział IV. Analiza - samoanaliza
Rozdział V. Dynamika myśli
Rozdział VI. Przenoszenie myśli -telepatia
Rozdział VII. Jasnowidzenie
Jasnowidzenie proste
Widzenie na odległość
Wizje przeszłości
Wizje przyszłości
Słuch astralny
Pozostałe zmysły astralne
Rozdział VIII. Magnetyzm
Rozdział IX. Spirytyzm
Rozdział X. Rozwój sił psychicznych
Rozdział XI. Reinkarnacja
Rozdział XII. Prawo karmy
Rozdział XIII. Droga do poznania tajemnic okultyzmu
Zakończenie
Bibliografia
+Przedmowa Autora
W roku 1945 rozpoczęta się nowa epoka - epoka energii atomowej, która
stworzyła nie tylko rewolucję pojęć w fizyce, ale nauczyła ludzkość również
nowego pojmowania zjawisk świata.
W świetle tych wielkich odkryć mogłoby niektórym wydawać się, że na drodze
badań fizycznych uda się ludzkości poznać wszystkie prawa i tajemnice natury,
rządzące wszechświatem, i dojść w ten sposób do prawdy i szczęścia, którego
przecież każdy pragnie.
Wiemy jednak, że nie zawsze wielkie odkrycia przyczyniają się do szczęścia.
Udowodniła to II Wojna Światowa, w której energia atomowa została użyta w złym
celu i przyniosła śmierć wielu ludziom, i to nawet jeszcze długo po
zakończeniu wojny.
Pomijając jednak sprawę stałego potencjalnego niebezpieczeństwa, wynikającego
z odkrycia energii atomowej, warto sobie zadać pytanie, czy ludzkość w ogóle
może się spodziewać rozwiązania wszystkich dręczących ją pytań i problemów na
drodze odkryć fizycznych. Na to pytanie odpowiada nasz znakomity fizyk i
matematyk prof. Arkadiusz Piekara w książce pt. „Fizyka stwarza nową epokę", w
której tak to ujmuje:
„Gdyby kiedyś, w odległej przyszłości, nauka w swym rozwoju doszła do takiego
doskonałego stanu, że byłaby w możności odpowiedzieć na wszystkie dręczące
pytania, dotyczące istoty otaczającego nas świata, wówczas zniknęłyby, jako
zbyteczne, wszystkie światopoglądy: a więc materialistyczny i
spirytualistyczny, realistyczny i sensualistyczny (odbierany zmysłami) itd.
Pozostałby jeden jedyny ęę światopogląd naukowyłę, będący sumą wyników owej
doskonałej wiedzy. Uczeni nie mieliby co robić i dla zabicia nudy obmyślaliby
sobie nowe intelektualne rozrywki. Pozostałaby prawdopodobnie jedna prawdziwa
religia, której dogmaty oczywiście byłyby w zupełnej zgodzie z nauką. Kto by
wyznawał inny światopogląd, inną religię - uchodziłby za człowieka
nienormalnego. Wiemy jednak, że ten doskonały, a może nawet nudny stan nie
zaistnieje nigdy na świecie; jest on bowiem nie tylko
niemożliwy, ale i niedorzeczny. Bo gdyby nawet nauka doszła do swego idealnego
stanu, w którym wszystkie możliwe osiągnięcia zostałyby dokonane i w którym na
każde, z sensem postawione pytanie, znalazłaby się zadowalająca odpowiedź - to
okazałoby się, że nauka osiągnęła granice, których przekroczyć nie jest w
stanie - granice, które już dzisiaj znamy. Granice te zakreśla zasada
nieoznaczoności za pomocą stałej Plancka ęęhłę.
A więc, nauka ma zakreślone granice, których nigdy nie przekroczy - ale wyrazu
ęęnigdyłę nie powinno się jednak nigdy używać, więc powiem ostrożniej: tak
długo, jak długo do badania otaczającego nas świata używać będziemy metody,
którą dzisiaj określamy mianem naukowej, metody opartej na postrzeganiu
zmysłami i na stosowani logiki ludzkiej. ęęNo, to chyba zawsze tak będzie ęę -
pomyśli Czytelnik. I ja, jako naukowiec, tak myślę, ale zasadniczo nie jest
wykluczone, że w przyszłości powstanie nowa metoda poznawania". Takie inne
metody poznawania zjawisk świata już istnieją, i to od czasów bardzo dawnych,
ale opierają się one nie tylko na uznanych pięciu zmysłach i logice, ale
bardziej na intuicji i wyższych pierwiastkach duszy człowieka. O tych metodach
będzie mowa w tej książce, która traktuje 0 okultyzmie, nauce bardzo starej i
bardziej znanej w dawnych czasach aniżeli w czasie obecnym, zadufanym w rozum
i wyniki doświadczeń laboratoryjnych.
Co oznacza słowo „okultyzm" - można w przybliżeniu dowiedzieć się nawet z
małej polskiej encyklopedii. Encyklopedia ta określa okultyzm (z łacińskiego
occultus -- ukryty, tajemny) jako wiarę w istnienie zjawisk i właściwości o
charakterze nadprzyrodzonym (np. jasnowidzenie, telepatia, mediumizm),
dostępnych tylko nielicznym osobom.
Bardziej prawidłowo ujął to zagadnienie „Lexikon Meyera" z 1899 r. W tym
leksykonie okultyzm został określony jako nauka tajemna o dotychczas tylko
częściowo jeszcze zrozumiałych przejawach życia duszy, takich jak hipnoza,
telepatia, jasnowidzenie itp. - dla których wyjaśnienia niektórzy uważają za
wystarczające znane siły natury, podczas gdy inni odwołują się do sił
tajemnych.
Okultyzm w tym leksykonie został słusznie ujęty jako nauka, tak jak nauką jest
psychologia (greckie psyche = dusza i logos = słowo), która również traktuje o
przejawach i zjawiskach duszy. Określenie okultyzmu jako „wiary w istnienie
zjawisk nadprzyrodzonych" jest co najmniej przesadą, gdyż nie można takich
zjawisk jak np. telepatia czy .magnetyzm ludzki lub zwierzęcy zaliczyć do
zjawisk nadprzyrodzonych, skoro w tych dziedzinach zrobiono już tyle
doświadczeń i dalej przeprowadza się je z dobrymi wynikami -ani tym bardziej
nie można ich zaliczyć do zagadnień wiary, skoro pod pojęciem „wiary"
rozumiemy wyłącznie związek duchowy, jaki zachodzi między Bogiem a
człowiekiem, a więc takie zagadnienia, których rzeczywiście naukowo ani
laboratoryjnie badać nie możemy. Dla rozwoju okultyzmu nowoczesna wiedza nie
stanowi absolutnie żadnej przeszkody. Przeciwnie, dużo zagadnień z nauki
okultyzmu jesteśmy już w stanie naukowo zbadać i uzasadnić. A warto tą nauką
się zająć, gdyż nie ma chyba takiej dziedziny życia, w której ta olbrzymia
wiedza nie miałaby zastosowania. Jednak podczas gdy do przyswojenia sobie
wiadomości z ogólnie uznanych nauk wystarcza nawet średnie uzdolnienie, dobra
pamięć i logiczne myślenie, to w okultyzmie od samej wiedzy ważniejsze są
osobiste zdolności intuicyjne oraz wartości moralne.
Dla Polaków zachętę stanowić może fakt, że nasz naród ma pewne walory w tej
dziedzinie w stosunku do innych narodów. Wynika to z prawa dziedziczenia sił
psychicznych.
Wiadomo, że na Zachodzie, np. we Francji, Włoszech, Hiszpanii i w Niemczech w
przeciągu pięciu wieków średnich spalono i stracono pod zarzutem uprawiania
magu miliony ludzi o wybitnych nieraz zdolnościach psychicznych. Polaków
natomiast cechowała zawsze duża tolerancja w sprawie przekonań. Uwzględniając
więc mniejsze podówczas zaludnienie, łatwo wywnioskować, że narody zachodnie
znacznie osłabiły swoje zdolności okultystyczne.
Natomiast w krajach wschodnich i azjatyckich władcy absolutni z zasady tłumili
samodzielność myśli, stosując system nacisku wobec poddanych. Polska i Wielkie
Księstwo Litewskie wciąż przygarniały różnych zbiegów politycznych i inne tzw.
„niespokojne duchy" z Zachodu i Wschodu, którzy na skutek swojej działalności
zmuszeni byli opuścić swoją ojczyznę. Do takich np. należał kronikarz Gall
Anonim. Później wielu zbiegów politycznych dostarczała inkwizycja, rządy carów
i reformacje.
0 predyspozycji narodu polskiego do wiedzy okultystycznej mogą świadczyć
dowody z historii. Wiadomo nam, że jeszcze za czasów piastowskich w wojnach z
Niemcami prawie zawsze mieliśmy mniejszą ilość żołnierzy, gorsze uzbrojenie i
mniej środków pieniężnych, a nawet słabszą znajomość sztuki wojennej. To samo
działo się za Jagiellonów i w późniejszych wojnach.
Jaka więc przyczyna równoważyła te różnice, a nawet przechylała szalę
zwycięstwa na korzyść Polaków? Tą przyczyną była, jest i będzie s i ł a p s y
c h i c z n a. Objawiała się ona w temperamencie, w brawurowej odwadze,
przebiegłości i fortelach, opartych na intuicji i wyczuciu psychologii wroga.
W wojnach moskiewskich stale walczono jeden przeciw kilku, a nawet kilkunastu.
W walkach z Tatarami, Turkami i innymi narodami było podobnie.
Mogą co prawda paść zarzuty, że również w Polsce tracono i palono na stosach
ludzi oskarżonych o uprawianie czarów. Były to jednak wypadki sporadyczne i
chociaż od XIV wieku stale docierały do Polski echa o działalności inkwizycji,
to aż do połowy XVI wieku nie zajmowano się u nas zasadniczo sprawami czarów.
Przeciwnie, Akademia Krakowska słynęła w ówczesnych czasach z rozwoju
astrologii i alchemii oraz z literatury magicznej czarnoksiężników. Słynny
Faust podobno sam ukończył wydział magiczny w Krakowie około roku 1506.
Kazimierzowi Jagiellończykowi postawiono horoskop astrologiczny w roku 1427.
Na dworach Zygmunta Augusta i Stefana Batorego uprawiano „czary". Anonimowy
autor dziełka „Thesarus magicus domesticus" praktykował jako „czarnoksiężnik"
przez 37 lat.
Można jeszcze przytoczyć dużo innych przykładów, potwierdzających
predyspozycje Polaków do wiedzy okultystycznej -między innymi i to, że naród
nasz jest mniej materialistyczny niż inne narody. Tę samą myśl wyraża nasz
słynny filozof Hoene-Wroński (Polska Mesjanistyczna), który przypisuje Polsce
nawet specjalną misję w Europie.
Przemawia za tym również szczególnie głęboko zakorzeniona w sercach narodu
wiara.
Brak rezultatów w osiąganiu wiedzy okultystycznej polega głównie na
nieświadomości, względnie na błędnie obranym kierunku działania, a nie na
braku sił psychicznych. Każda jednostka jest zdolna do uczucia, a ono jest tą
siłą, którą osiąga się rezultaty.
Ważne są również osobiste zdolności nadawcze i odbiorcze. I tu są tacy, którzy
twierdzą, że zdolności nadawcze mogą mieć wszyscy po prostu przez działanie
myśli, a tylko niektórzy posiadają zdolność odbiorczą. Jest to pogląd mylny,
bo każdy normalny człowiek, który mówi, potwierdza przez to, że posiada
zdolność odbiorczą. Już dziecko odnajduje znaczenie każdego słowa w myśli
wymawiającego je, a na przykład uczenie się języka obcego polega nie tylko na
pamięci, ale na zdolności kojarzenia myśli ze słowem.
Znane jest przysłowie „O wilku mowa, a wilk tu", bo przecież tak często się
zdarza, że osoba, o której się myśli, sama przychodzi lub w inny sposób daje
znać o sobie. Przykłady te wyjaśniają, że przy świadomej pracy w kierunku tak
nadawczym, jak i odbiorczym, i przy poznaniu praw, które rządzą tymi
zjawiskami -można osiągnąć efekty lepsze i bardziej niezawodne niż na przykład
drogą przekazów radiowych. Ale te efekty to przecież tylko jeden dodatkowy
zmysł - zmysł telepatyczny, a do okultyzmu prowadzi poznanie co najmniej
dwunastu zmysłów, po opanowaniu których zaczyna się rozwijać rzeczywisty
światopogląd.
Jeżeli na przykład porównamy nasze wrażenia ze świata zewnętrznego z
wrażeniami, które odbiera niewidomy, to łatwo zrozumiały, nad czym warto
pracować i co nam może dać poznanie tzw. wiedzy tajemnej.
W opanowaniu tej wiedzy można wybrać kilka metod i różne drogi. Selekcja
nastąpi sama, gdyż każda metoda, która z początku jest niezbędną dla
osiągnięcia chociażby częściowego rezultatu, z czasem okaże się już zbędną,
szczególnie dla uzdolnionych.
W średniowieczu i starożytności dla poznania tajemnic świata i wiedzy ukrytej
posługiwano się często różnymi środkami pomocniczymi, takimi jak zioła lub
narkotyki. Tego naśladować nie warto! Filozofii indyjskiej, chińskiej lub
innej starożytnej również nie należy ślepo naśladować! Może i miał rację Radia
Jogi - Ramakriszna, który twierdził, że: „Jak nie wykarmisz lwa sianem, tak
nie nauczysz jogi Europejczyka". A znowu nowoczesna metapsychologia i
parapsychologia tak daleko odbiegły od osiągnięć hinduskich, że są one mało
przydatne dla poznania okultyzmu. Moc mamy w nich takich twierdzeń jak
identyfikowanie mózgu i duszy, mózgu i rozumu itp.
Nie można oczywiście twierdzić, że nauki te nie są w stanie osiągnąć postępu,
ale twierdzić można, że w stosunku do starożytności cofnęliśmy się w nich
znacznie. Nawet obecna filozofia nie jest już tą siłą twórczą, jaką była w
starożytności, bo wtedy opierała się ona głównie na intuicji i wnioskach z
duchowego rozumowania, podczas gdy obecnie dominuje spekulacja, która nie
upraszcza myśli, lecz raczej je gmatwa. Rzeczywista kultura tam tylko może
mieć miejsce, gdzie twórczym jest d u c h! Podstawą dla tworzenia zasad i
wprowadzania ich w czyn powinno być kształcenie uczucia i woli.
Mniej pracy mechanicznej, mniej wyrobienia, a więcej intuicji - to jest to,
czego nam najbardziej potrzeba dla osiągnięcia każdego rezultatu. Praca jest
również dźwignią uszlachetniającą człowieka, ale pod warunkiem, że jako
podłoże ma pierwiastek miłości bliźniego.
Nic bez przyczyny się nie dzieje i nic nie powstaje-wszystko ma swoje źródło w
myśli... Piękno to harmonia, to duchowe i mechaniczne udoskonalenie, to
geometria doskonałości kształtów, to zarazem właściwa twórczość. „Dusza
człowieka - to mikrokosmos, który razem z ciałem jego sięga swoim embrionalnym
rozwojem głęboko w prakorzenie życia organicznego. I nie regularne
funkcjonowanie rozumu, lecz swoboda i naturalna gra wszystkich zdolności duszy
wytwarzają ów daleko naprzód i wstecz sięgający wzrok, który ześrodkował w
sobie najgłębszą wiedzę i który nieustannie patrzy w głąb zagadki".
Nauka i teorie jogów, chociaż świadomie dążą do celu, nie muszą być dla nas
ostatecznym wzorem, gdyż słabym ich punktem jest pogarda dla materii, poprzez
którą również wiodą drogi do poznania wszechświata. Mistyka natomiast, chociaż
wyraża i wytwarza siłę z uczucia, sama jednak jest niezdolna do czynu i zbyt
bierna w swej poezji. Natomiast tzw. nauka ścisła daje co prawda materialne
podstawy i możliwości sprawdzania ich, lecz brak wiary i nieufność do danych
pochodzących ze świata niematerialnego powodują jej zacofanie.
Połączenie obydwu tych dróg powinno stworzyć najlepsze wzajemne uzupełnianie
się. Autor unika wszelkich uprzedzeń i tendencyjności, tak charakterystycznych
dla wielu obecnych nauk, z wyjątkiem tych wypadków, gdzie trzeba przeciwstawić
się wyraźnej chęci podkopania autorytetu wiary, świadomemu przekręcaniu faktów
lub lekceważeniu czynników etycznych.
Inaczej zresztą być nie może, gdyż bez wiary i etyki - na kłamstwie i złej
woli - nic dobrego zbudować nie można, a w okultyzmie można najwyżej dojść do
bardzo ograniczonych rezultatów, na przykład hipnotycznych, jak to ma miejsce
w czarnej magii - takie jest prawo przyrody!
Uznaną przez niektórych dewizę: „Nie sprzeciwiać się złu", również uważam za
niedobrą i za niemoralną zasadę postępowania, zresztą niezgodną z duchem
humanizmu. Nie naszą jest co prawda sprawą osądzać zło i być sędzią bliźniego,
ale powinniśmy przynajmniej okazać mu pomoc w usunięciu zła.
Celem książki jest przygotowanie Czytelnika do samodzielnej pracy
okultystycznej. Książka nie zawiera recept do uchylania nasion - stwierdza ona
raczej, że takowe istnieją. Każdy je w sobie posiada.
Są ludzie, którzy w wyniku wielu walk wewnętrznych i przeżyć stoją już na tak
wysokim poziomie etycznym, że niewiele im potrzeba, by „przejrzeli" - na
przeszkodzie stoi jedynie pesymizm i brak wiary w siebie. Osiągnięcia są
zależne od pracy, ale nie mechanicznej, lecz duchowej. Potrzeba do tego
również ambicji, która (choć czasami jest destrukcyjna) w tym jednak przypadku
ma być bodźcem do wysiłków. Kto nie ma ambicji, ten niech lepiej nie zajmuje
się okultyzmem, gdyż i tak niczego nie osiągnie.
Istnieją dwie drogi postępowania: jedna-czynu i zmierzania do doskonałości,
druga - biernej wegetacji na wzór roślin, zależnych od kaprysów otoczenia.
Jedna prowadzi do postępu, druga powoduje zastój.
Jako przykład braku postępu, na przykład w medycynie, można podać fakt, że
dotychczas stosuje się jeszcze przy operacjach sztuczne środki usypiające,
między innymi nawet bardzo szkodliwy chloroform, podczas gdy od mniej więcej
stu lat do operacji stosowano już sen somnambuliczny, wywołany drogą hipnozy.
Tylko niechęć kastowa i słabość etyczna są przyczyną nie stosowania snu
hipnotycznego. O szkodliwości przesądów mogą przekonać Czytelnika fakty podane
nawet przez prasę. Otóż jeden z dzienników donosił, że bandyci uśpili w
pociągu kobietę w celach rabunkowych. Odwieziono somnambuliczkę do szpitala i
tam w przeciągu czterech dni budzono nieszczęśliwą kobietę różnymi środkami
sztucznymi. Znacznie prościej i bez szkody dla zdrowia byłoby zwrócić się do
któregoś ze znanych hipnotyzerów, ale nie pozwalała na to pycha lekarska.
Większość ludzi chce mieć stale na wszystko gotową odpowiedź, bezwzględną i
prawdziwą, i nie zastanawia się nawet, skąd ją może otrzymać. „Filozofia,
jeżeli nie może odpowiedzieć na wiele pytań, posiada przynajmniej tę wartość,
że stawia nowe pytania, które czynią świat bardziej ciekawym i odsłaniają
sprawy dziwne i obce, leżące tuż pod powierzchnią najzwyklejszych nawet
rzeczy, spotykanych w życiu codziennym".
Odpowiedź na wiele pytań często łatwiej odnajdujemy w sobie samych, gdyż była
ona tam już przedtem gotowa. Wymaga to jednak pracy nad sobą, dużego skupienia
uwagi i wytworzenia myśli krytycznej. Należy pobudzić podświadomość, która
rejestruje każdy szczegół i od czasu do czasu przejawia już opracowany
materiał. Musi tu również dojść do głosu ważny czynnik, którym jest uczucie.
++Rozdział I
Pierwiastki żywego człowieka
Wiemy, że poszczególne nauki posługują się różnymi dowodami. Najwięcej uznania
budzą dowody z przeprowadzonych doświadczeń oraz dowody matematyczne. W
niektórych naukach korzysta się z analogii lub logicznego rozumowania i
wnioskowania, a wreszcie w nauce religii operuje się dogmatami, które trzeba
przyjmować „na wiarę", bez możliwości sprawdzenia.
Okultyzm, który głównie traktuje o zjawiskach świata niematerialnego, musi
oczywiście w wielu wypadkach również odwoływać się do twierdzeń dogmatycznych.
Nie powinno to jednak nikogo odstraszać, gdyż twierdzenia te są dogmatami
tylko dla początkujących. W miarę wgłębiania się w nauki okultyzmu uczeń
stopniowo sam będzie mógł się przekonać o słuszności przyjętych twierdzeń - i
to, co przyjął „na wiarę" ,stanie się dla niego jasne i pewne, bez komentarzy.
W podobny zresztą sposób przyjmujemy większość danych z różnych nauk, przy
czym nawet nie odczuwamy potrzeby sprawdzania tych danych. Okultyzm daje więc
więcej szans dla potwierdzenia zdobytej wiedzy niż każda inna nauka, wszystko
bowiem, czego naucza okultyzm, może każdy sam zbadać i „zobaczyć" - pod
warunkiem jednak, że wykształci w sobie szlachetne uczucia, odpowiednio
wielkie siły psychiczne i wysoki poziom moralny.
Zanim to jednak osiągnie, uczeń musi wyrobić w sobie następujące cechy:
skupienie uwagi oraz wytrwałość i cierpliwość. Wyrobiwszy w sobie te cechy,
również Czytelnik może być pewny rezultatów swoich zamierzeń, bez względu na
wielkość tych zamiarów, bo te proste podwaliny stanowią już pewną zdobycz,
gdyż zapewniają rozwój silnej woli, własnego opanowania i są pomocne we
wszelkich postanowieniach.
Ideałem byłby stan, który w następujący sposób określa Swami Wiwekananda:
„Człowiek ten jest idealny, który wśród największej ciszy i w skupieniu
znajduje najintensywniejszą czynność i wśród intensywnej działalności znajduje
ciszę i samotność pustyni. On zdobył tajemnicę samoopanowania, on ma władzę
nad sobą. On kroczy po ulicach miasta, z jego gwarnym zgiełkiem, ale umysł
jego jest spokojny, jak gdyby znajdował się w pieczarze, dokąd żaden dźwięk
nie dolata - i pracuje w napięciu". Filozofia ezoteryczna dzieli człowieka na
siedem pierwiastków. Najwyższym jego pierwiastkiem jest „jaźń". Stanowi ona
iskrę Bożą-zgodnie ze słowami Pisma Świętego: „Bóg znajduje się wszędzie i na
każdym miejscu".
Najniższym pierwiastkiem człowieka jest jego ciało fizyczne.
Podział na siedem pierwiastków stanowi nasz mikrokosmos. Przedstawia się on w
uproszczeniu następująco:
1. CIAŁO FIZYCZNE - albo: MATERIA FIZYCZNA,STHULA BHUTA; CHAT.
2. CZUCIE - albo: KAMA; ŻĄDZA; PORAGNIENIE; CIAŁO ASTRALNE; KA
3. SIŁA ŻYCIOWA - albo: ENERGIA; PRANA; CIAŁO SIDERYCZNE; ANCH.
4. ROZUM INSTYNKTOWY- albo: INTELEKT ANALITYCZNY; UMYSŁOWOŚĆ; MANAS NIŻSZY;
HATI.
5. INTELEKT - albo: DUSZA NIEżMIERTELNA; MANAS; BAI.
6. PIERWIASTEK DUCHOWY-albo: ROZUM DUCHOWY; INTUICJA; BUDDHI; MĄDROŚĆ; CHCYBI.
7. JAŹŃ - albo: DUCH; SPIRIT; MAHATMA; WIELKA DUSZA; ATMA; KON.
W powyższym podziale podano dla każdego pierwiastka po kilka różnych nazw,
używanych przez różnych autorów dla określenia tych samych pierwiastków.
Filozofia indyjska określa te pierwiastki również jako „płaszczyzny", „strefy"
lub „sfery", podobnie jak astronomia dzieli atmosferę okołoziemską na:
ekosferę, troposferę, stratosferę,
jonosferę, a powyżej niej na magnetosferę itd. Powiedzieliśmy już, że
wszystkie pierwiastki razem stanowią mikrokosmos człowieka, z tym że
najbardziej zmaterializowana strefa występuje u niego na zewnątrz, a coraz
bardziej uduchowione strefy tworzą jego duszę, z jej centrum, którym jest
czysty duch, tworzący naszą prawdziwą i istotną „jaźń" (którą będziemy również
określać czasami pojęciem „ja"). Z tego podziału, nawet bez bliższego
omówienia, można już wyciągnąć bardzo prosty wniosek, że przeciętny człowiek
nie jest w stanie zbadać swoim rozumem wszystkich pierwiastków, składających
się na jego całość. Rozumem swoim może on najwyżej sięgnąć do sfery intelektu
i objąć nim wszystkie niższe pierwiastki (od 1 do 4) aż do sfery fizycznej.
Od przeciętnego człowieka różni się jednak człowiek uduchowiony tym, że
otrzymuje impulsy i inspiracje od pierwiastka duchowego (6) -drogą intuicji.
Siódmego pierwiastka-którym jest sam duch i który składa się na „jaźń"
człowieka - człowiek nigdy nie zbada i stanowić on będzie dla niego wieczną
tajemnicę w fazie życia ziemskiego.
Wyraża to pięknie św. Augustyn słowami: „Nikt z ludzi nie wie, co jest
człowieczego - jeden duch człowieczy, który w nim jest. Jednak jest coś w
człowieku, czego nie wie sam duch człowieczy, który w nim jest. Ty zaś, Panie,
który stworzyłeś jego, wiesz wszystko!"
Rozpatrzmy teraz kolejno wszystkie pierwiastki człowieka, rozpoczynając od
najniższego i najbardziej nam znanego.
+Ciało fizyczne
Ciałem fizycznym u człowieka jest zasadniczo to, co pozostaje po jego śmierci.
My jednak w naszych rozważaniach będziemy mówili głównie o ciele fizycznym
żywym, organicznie czynnym, które według filozofii indyjskiej powinno stanowić
świątynię dla żywego ducha.
Ciało posiada trzy stopnie materializacji. Jego podstawę stanowi szkielet,
składający się z materiałów stałych, najmniej żywych. Wszystkie inne składniki
ciała charakteryzują się już
większym życiem, a z nich najbardziej ożywione są krew i limfa. Śmierć
człowieka następuje po opuszczeniu ciała przez wyższe od ciała fizycznego
pierwiastki. Z tych danych wynika znowu prosty wniosek, że nie przynosi
człowiekowi zaszczytu życie wyłącznie w sferze fizycznej, gdyż jest to sfera
najbliższa śmierci. Nie wynika z tego wcale, że o ciało nie należy dbać lub że
kultura ciała przeszkadza w kształceniu ducha. Przeciwnie, obowiązkiem każdego
jest dbać o zdrowe ciało. Ładnie to ujmuje marsz Sokołów: „Tam tylko potężnym
i twórczym jest duch, gdzie wola silne ma ramię".
Podobnie głosi starorzymskie przysłowie: „W zdrowym ciele zdrowy duch" - myśl
na pewno słuszna, tylko w sensie okultystycznym przysłowie to powinno brzmieć:
„Zdrowa dusza ma zdrowe ciało", gdyż nie ciało ma duszę, lecz dusza objęła
ciało. Dowodem tego jest chociażby to, że wszelkie cechy duszy uzewnętrzniają
się na twarzy człowieka i z biegiem czasu „wypisują" to na niej. Każda wada
charakteru odbija się zewnętrznie, wywołując odpowiednie cierpienia fizyczne,
a nie odwrotnie (do tego zagadnienia jeszcze wrócimy).
Również filozofia hinduska zajmuje się kulturą ciała. Stworzyła ona nawet
specjalną szkołę, poświęconą temu celowi. Jest nią Hatha-joga, która jednak
nie ma prowadzić do wyczynowości, lecz jej celem jest, by rozum jak najdalej
opanował ciało - w trosce o jego dobro - i ażeby organa były posłuszne
rozumowi. Ćwiczenia tej szkoły nie są dla Europejczyka łatwe i jeżeli ma on
taki zamiar, to powinien ćwiczenia te prowadzić pod okiem doświadczonego
nauczyciela. Bez przewodnika można sobie nawet zaszkodzić.
Nierozumne wtrącanie się w naturalną pracę organizmu może spowodować więcej
szkód niż pożytku. Przekonać nas o tym może prosty przykład: Do krwi
przedostały się jakieś
szkodliwe bakterie. Białe ciałka krwi z narażeniem własnego życia pracują nad
tym, aby pochłonąć wroga i wyrzucić go w postaci pryszczyka czy wrzodu.
Człowiek jednak, mający władzę nas swym ciałem i niezadowolony z bólu (alarm!)
oraz stanu zapalnego, wtrąca się w sprawy organizmu i psuje całą pracę białych
ciałek.
Tylko człowiek rozumny i dobrze przygotowany, a szczególnie taki, który
wzrokiem duchowym widzi istotę rzeczy, może bezkarnie władać swoim i obcym
ciałem. Ale i w tym wypadku, jak zawsze, musi dbać o to, by nie zakłócić
harmonii. Każda komórka ma swój rozum i wolę i jest autonomiczna w stosunku do
całości. Grupy komórek i poszczególne organa również mają swój rozum i wolę
(cechy, które zostaną później omówione).
Z chwilą śmierci ciało opuszczają wyższe pierwiastki (astral, energia i
pierwiastki duchowe), następuje ogólne rozprzężenie i dysharmonia. Ciało
rozkłada się, a komórki dążą do samodzielnego bytu. Śmierć jest więc
początkiem nowego życia w innej formie. Pogardzanie własnym ciałem jest nie do
przyjęcia. Praktykują to niektóre sekty indyjskie. Doprowadzają się nawet
dobrowolnie do kalectwa, które nie służy rozwojowi ducha. Takie sekty zdarzały
się również w Europie; na przykład husyci uprawiali w średniowieczu
biczowanie, przekonując do tej drogi nawet szersze tłumy.
Mądra asceza dąży do równowagi ciała i duszy. Tam, gdzie jest doskonałość, tam
jest i harmonia - duch idealny ma również idealne ciało. Myśl o samobójstwie
lub pogarda dla ciała jest w równym stopniu niemoralna jak egoizm lub
zwierzęce próżniactwo, lenistwo, obżarstwo czy łakomstwo. Celem życia
człowieka powinno być przejawianie swojej „jaźni", swojego ducha przez
wszystkie swoje powłoki, aż do najniższej, fizycznej, gdyż od tego zależy jego
powodzenie w tym życiu i dalszy rozwój w przyszłości.
Do tego celu prowadzą dwie drogi. Jedna bierna, w której praca dokonywana jest
w czasie i w oparciu o losowo przypadające doświadczenia. Tą drogą tylko
nieliczni mają szansę dojść do głębszych przejawów duchowych.
Drugą drogę stanowi praca nad przygotowaniem ciała fizycznego i umysłu
(którego przejawem jest mózg) do świadomego torowania drogi dla „jaźni" przez
wszystkie powłoki organizmu.
Nie jest dla nas do przyjęcia system bierności, zalecany przez niektóre
kierunki filozofii wschodniej, który między innymi oparty jest na twierdzeniu,
że „nie można tworzyć dobra, nie czyniąc jednocześnie zła".
Tej zasady trzymają się również niektóre sekty chrześcijańskie w imię „dziej
się wola Nieba", a nawet niektóre kierunki filozofii europejskiej.
W odróżnieniu od tych kierunków kościół katolicki jest kościołem wojującym i
opiera się na zasadzie czynienia dobra i zwalczania zła, jako drugiej formy
działania w kierunku dobra.
+Ciało astralne
W przeciągu trzech dni po śmierci człowieka jego ciało fizyczne zostaje
opuszczone przez ciało astralne i zawarte w nim wyższe pierwiastki. Ponad
trupem unosi się jeszcze sobowtór eteryczny (ciało sideryczne), tworząc
drugiego trupa, który nieco wolniej, ale również ulega rozkładowi. Jest to
zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ciało sideryczne za życia jest
pozbawione własnych zmysłów i korzysta ze zmysłów ciała fizycznego. Musi więc
ono również ulec śmierci.
Astral (czucie, kama) natomiast ma własne zmysły, odpowiadające zmysłom
fizycznym, lecz w znacznie szerszym zakresie, i jest w stanie samoistnie
bytować z wyższymi
pierwiastkami. Rozważanie nad tym, co dzieje się po śmierci człowieka i jak
długo przebywa przy jego ciele fizycznym astral, nie jest istotne, gdyż zależy
to od stanu indywidualnego człowieka, od jego pragnień, żądz, miłości
bliźniego itp. Jeżeli poznanie psychiki żywego człowieka jest tak trudne, to
wdawanie się w rozważanie i tworzenie hipotez na temat żądz i pragnień ciała
astralnego może nas wprowadzić na błędne tory.
Naszym celem w doskonaleniu się powinno być wyzbywanie się wszelkich żądz i
niezdrowych pragnień. Sfera zaś astralna to sfera czucia, gorącego pragnienia,
a więc i żądz - i dlatego droga do celu jest daleka. Wola to również czynnik
żądzy, dlatego niektóre gałęzie jogi zalecają wyzbycie się pragnienia silnej
woli. Jednak człowiek musi iść drogą ewolucji, a dla zdobycia siły psychicznej
musi wpierw kształcić swoje ciało fizyczne i swoją wolę. Ale nie użyje tej
siły prawidłowo, dopóki nie wyrobi w sobie siły duchowej.
Istnieją więc dwa bieguny: jeden fizyczny, który gromadzi energię, drugi
etyczny, który ją wyładowuje. Organizm stopniowo przystosowuje się do tego -
zwiększa swoje zapasy
energii (zbiornik prany) i stwarza też możność wyładowania coraz większych
ilości energii.
Kształcenie astralu wiąże się więc z kształceniu woli, ale występują tu znowu
dwa bieguny: jeden egoizmu zwierzęcego (biegun ujemny), drugi dodatni, oparty
na uczuciu, miłości i wzlotach etycznych.
Święty Augustyn tak to ujmuje: „Nie w tej sile znajduję Boga mojego, albowiem
tym sposobem znalazłby Go koń i mul, które nie mają rozumu - a przecież jest
to ta sama sita, którą żyją ich ciała.
Jest jednak inna siła, nie tylko ta, która ożywia, lecz ta, która sprawuje
czucie w ciele, które mi Pan utworzył".
Ciało astralne ma szeroką sferę działania - w granicach między dobrem i złem.
Dla ludzi nieetycznych sfery wyższe są niedostępne. Granice tej sfery są
osiągalne tylko dla ludzi dobrych, ale zanim jej nie przekroczą (wchodząc do
sfer wyższych) i oni mogą jeszcze z tej drogi zboczyć.
Wola to żądza, więc może to być i egoizm. „Egoizm tworzy różnicę między dobrem
i złem. Bardzo trudno to zrozumieć, ale przyjdziecie z czasem do takiej
świadomości, że w świecie nie ma władzy nad wami, dopóki sami nie oddacie im
tej władzy. Nic w świecie nie ma władzy nad indywidualnym "ja" człowieka,
dopóki nie zatraci on wskutek własnego niezrozumienia - swojej niezależności".
Osiągnięcia okultystyczne są związane z wielkimi zmaganiami duchowymi-w myśl
zasady, że niczego na świecie nie osiąga się za darmo. Są co prawda wyjątki,
że komuś udaje się dojść do płaszczyzny astralnej omalże bez walki duchowej,
ale każdy musi się liczyć z tym, że płaszczyzna ta przyciąga jak magnes i
zobowiązuje. Ten, kto raz do niej doszedł, nie może już uniknąć tego skutków.
W drodze do okultyzmu nie można już być biernym wobec cierpienia. To, co
dawniej było dalekim i obojętnym, dzisiaj staje się ważnym, a czasami nawet
nie do zniesienia. Chcemy działać, chcemy użyć wiedzy, a gdy spotykamy opór,
to podnieca on do działania. Miłość staje się szersza, jak wszystko w tej
strefie. Nie ma już obojętności, bo to nasze rozszerzone „ja" nie może być
obojętne. Wzmagają się cierpienia, bo cudze myśli nie są już tajemnicą. Są one
często pełne fałszywych komplementów lub kłamstwa; fałszu lub obojętności - a
wszystko to drażni i boli. Otoczenie nawet nie wie, o co chodzi, a zbyt
otwarte demaskowanie własnych myśli zraża otoczenie, które zaczyna nawet nas
unikać. Atmosfera staje się sztuczna i nieznośna; człowiek pozostaje
opuszczony ze swoim rozszerzonym „ja".
Przyjaciel przestaje być przyjacielem, a fałszywe poglądy, zwłaszcza osób,
które się kocha - bolą i ranią. Pozostaje więc jedyna droga-podążania wyżej i
wyżej. Tam nie ma cierpień, tam spokój i radość, ale żeby tam dojść, czeka nas
nowa walka, i to bardziej zacięta - aż do zwycięstwa. „Błogosławieni czystego
serca, albowiem oni Boga oglądać będą".
O ludziach, którzy usiłują poznać wyższe sfery z pobudek niskich, mówi J.C.
Chatterji w „Filozofii ezoterycznej Indii": „Niestety, jakże nieliczni są ci,,
którzy zbliżają się do nas kierowani czymś więcej, aniżeli prostą ciekawością.
Czyż nie ma wśród moich słuchaczy takich, których sprowadziła żądza
rozwinięcia w sobie władz niezwykłych, ludzi ambitnych-z taką ambicją, która
może stać się dla nich samych bardziej niebezpieczną od pospolitej chciwości
materialisty?"
Ciało astralne jest tak lotne, że nawet z trudnością może się posuwać powoli -
ono biegnie jak myśl i jest w stanie przekazać lub dostarczyć naszej
świadomości wrażenia. zdolność wysyłania ciała astralnego na odległość trzeba
sobie jednak wypracować. Początkowo udaje się to na małe odległości, a później
na coraz dalsze. Trzeba pamiętać, że w tych doświadczeniach musi być zachowana
nić łącząca astral z ciałem, gdyż w przeciwnym wypadku następuje śmierć.
W pierwszych próbach trudno rozróżnić, gdzie jest imaginacja (dokuczliwy
wróg), a gdzie się zaczyna rzeczywistość. Inaczej się widzi, a inaczej czuje.
Do właściwego celu może
zaprowadzić jedynie własna praca i praktyka. Charakterystyczne jest to, że gdy
zmysły astralne się rozwiną, to zaostrzą się również zmysły fizyczne. Na
przykład pewne promieniowanie ciał, które dla osób niewyrobionych są
niewidoczne, stają się łatwo widoczne dla tych, którzy panują nad swoim
astralem.
Pamiętać jednak należy również o tym, że niektóre kierunki ćwiczeń nad ciałem
astralnym, na przykład zmierzające do tzw. „aportów", jak zarówno wysiłki
natury fizycznej drogą szafowania swoją energią (praną) - mogą osłabić cały
organizm i spowodować również przytępienie zdolności zmysłów astralnych, a
nawet wykluczyć ich reagowanie.
+Ciało sideryczne - siła życiowa - prana
Na ciało sideryczne składa się siła życiowa i ektoplazma. Jest ono najbardziej
zbliżone do ciała fizycznego i stanowi jego uzupełnienie.
Siła życiowa to energia, która ożywia organizm. Posiada różne nazwy. W
sanskrycie nazywa się ją „praną" (i tą nazwą będziemy się również
posługiwali). Inni nazywają ją „energią magnetyczną" lub „mesmeryczną" (od
nazwiska dra Mesmera). Oznacza się ją również jako „biomagnetyzm". Reichenbach
dał jej nazwę „Od", a jeszcze inni określili. ją jako „efflorescencję" lub
promienie „N". Nazwy są wymyślane przez różnych odkrywców tych samych zjawisk,
znanych już bardzo dawno i nazwanych przez Hindusów siłą życiową (praną).
Polega to na tym, że odkrywcy nie znali okultyzmu, a dla spopularyzowania
swoich odkryć dali nowe nazwy, ich zdaniem najbardziej właściwe.
Prana znajduje się wszędzie, we wszystkich formach życia organicznego, a nawet
nieorganicznego. Po prostu przenika wszystko. Ilość jednak prany nie wszędzie
jest jednakowa. Przyroda żywa posiada jej więcej niż martwa, zwierzęta-więcej
od roślin. Również u ludzi zachodzą bardzo znaczne różnice. Są jednostki
tysiące razy bogatsze w pranę niż przeciętny ogół. Siła życiowa, nieco podobna
do elektryczności, jest zróżnicowana w postaci fal dodatnich i ujemnych. Fale
te mają też swoją specyficzną gęstość, niezależną od natężenia. W myśli siła
ta przenosi się w formach nie słabszych, lecz bardziej subtelnych niż fale
magnetyczne.
Rozróżnianie i badanie rodzajów i gatunków tej energii powinno stanowić
specjalną gałąź nauki. Niestety, dotychczas nauka zaledwie zaczyna interesować
się tymi przejawami. Filozofia hinduska uczy, że nawet atomy składają się z
ładunków prany. Prana jest tą energią, która przenika ciało fizyczne i jest w
odpowiednio wysubtelnionych formach zużywana przez wszystkie jego tkanki i
powłoki. Formy energii są tym subtelniejsze, im bliżej znajdują się „jaźni",
nie tracąc przy tym na sile, a przeciwnie, zyskując na niej. Prana nie jest w
organizmie równomiernie rozłożona, ma ona w nim swoje skupienia - centry.
Komunikacja tej energii w organizmie nie odbywa się przez system nerwowy, jak
sądzą błędnie niektórzy. Roznosicielem i pochłaniaczem prany jest system
krwionośny, nie zaś nerwy, które przenoszą i komunikują tylko wrażenia. Można
się o tym samemu przekonać.
Magnetyzer, potrząsając opuszczonymi w dół rękoma, powoduje przypływ krwi do
rąk i równoczesny przypływ energii magnetycznej - prany. Przez dobrą
gimnastykę oddechową powodujemy nie tylko utlenienie krwi, ale również
nabranie nowych zapasów energii - prany z zewnątrz.
Przez wywołanie sztucznego odpływu krwi z głowy do nóg (buty Pragłowskiego)
wzrasta podatność do zahipnotyzowania i odwrotnie-alkohol wywołuje przypływ
krwi do głowy, a tym samym wzrasta odporność na hipnozę.
Proste te przykłady dostatecznie wyjaśniają, że energia magnetyczna przenosi
się systemem krwionośnym. Stąd pochodzi słuszny pogląd, że natury obdarzone
temperamentem sangwinistycznym są bardziej uzdolnione do wyrobienia w sobie
większej siły życiowej i psychicznej.
Prana nie ma własnych organów zmysłowych, posługuje się więc zwykłymi
zmysłami. W stosunku do ciała astralnego jest głucha i niema - może być jednak
z jego pośrednictwem (i oddzielnie) wysyłana, posługując się ektoplazmą.
Właściwe operowanie praną i ciałem astralnym jest pomocne przy kontaktowaniu
się na odległość (jasnowidzenie).
W wyznaniu św. Augustyna czytamy: „Ażeby zbliżyć się do tego celu, nie
potrzebowałem okrętów, pojazdów ani własnych nóg, ani nawet tyle czasu, ile
potrzeba do przejścia z domu do ogrodu. Albowiem dojść tam nie było niczym
innym, jak tylko chcieć iść i to mocno i zupełnie, nie chwiejąc się przy
rozproszonej woli".
Siła magnetyczna ma tę właściwość, że przenika wszędzie i wszystko, i to z
ogromną szybkością, ale jest w niej charakterystyczne również i to, że
niechętnie przenika od dobrego do złego.
Prana ma kolor różowy i jest widzialna przez te jednostki, które wyrobiły w
sobie pewien stopień jasnowidzenia. Chorzy leczeni przez Mesmera widywali mgłę
świetlną, promieniującą z jego palców i głowy. To samo widywali chorzy u
słynnego magnetyzera z Lipska, Caramera, i można to również zobaczyć u innych
magnetyzerów...
Za pomocą magnetyzowania oka de Rodues podwyższał wrażliwość oka na te
promienie, a dr Luys w szpitalu Charita stwierdził oftalmoskopem, że na tylnej
powierzchni oka występuje wówczas „nadfizjologiczne" napięcie naczyń
krwionośnych (do potrójnej grubości).
Von Reichenbach', który dużo czasu poświęcił tym zagadnieniom i jest autorem
wielu ciekawych książek na ten temat, nazwał te promienie „Od". Książki jego i
artykuły o magnetyzmie ludzkim, wydane około 1850 r., przyjmowano z dużym
niedowierzaniem i próbowano wszystko tłumaczyć sugestią i halucynacją.
Dzisiaj trudno tłumaczyć te zjawiska halucynacją, gdyż dużo z nich udało się
już laboratoryjnie zbadać, a nawet sfotografować.
+Rozum instynktowy
Rozum instynktowy jest przez obecnych psychologów nazywany rozumem
subiektywnym lub podświadomym - w myśl założenia, że człowiek posiada dwoisty
umysł, tj. obiektywny i subiektywny, albo też świadomy i podświadomy. W
jogizmie umysł świadomy lub obiektywny odpowiada mniej więcej intelektowi
(plan piąty), podczas gdy umysł subiektywny lub podświadomy odpowiada w
przybliżeniu rozumowi instynktowemu (plan czwarty). To natomiast, co
filozofowie obecnie nazywają rozumem subiektywnym (pomieszanie wyższych i
niższych wartości) -jogowie ujmują w rozumie duchowym (plan szósty), mając
jednak na myśli tylko wyższe i podniosłe cechy i wartości.
Tę płaszczyznę działalności umysłowej ludzie mają wspólną ze zwierzętami i
roślinami-a nawet w świecie mineralnym daje się zauważyć zalążek rozumu
instynktowego, zwłaszcza w kryształach. W świecie roślinnym rozwija się dalej,
zdając się przechodzić nawet w pewną formę zarodkowej świadomości.
Jest to rozum, który kieruje pracą wszystkich komórek, każdej grupy komórek i
tzw. automatyką działania poszczególnych organów w organizmie. Jest to więc
rozum, który oddaje człowiekowi i innymi organizmom ogromne usługi. Zwierzęta
i rośliny są zasadniczo skazane na to, że kieruje nimi tylko rozum
instynktowy, podczas gdy ludzie poza nim mogą posługiwać się jeszcze swoim
rozumem świadomym (intelekt), a nawet wyższymi formami rozumu (duchowy). A
jednak również w organizmie człowieka rozum instynktowy spełnia bardzo ważną
rolę. Kieruje prawie bezbłędnie-i to poza naszą świadomością -pracą omalże
wszystkich organów. Posiada on nawet swój własny system przekazów -tzw. nerwy
sympatyczne (w nowoczesnej medycynie)- a nazwany w filozofii ezoterycznej
splotem słonecznym. Błędy w automatyce tego systemu są przeważnie spowodowane
nierozumną ingerencją człowieka w działalność tego systemu (na przykład przez
wprowadzanie do organizmu -poza pożywieniem -obcych ciał, a szczególnie
chemikaliów w postaci szkodliwych lekarstw).
System ten działa w naszej podświadomości i jak medycyna uczy, człowiek nie ma
możliwości wpływania na jego pracę swoim rozumem świadomym. Tak dzieje się
rzeczywiście u przeciętnych ludzi, którzy nie potrafią wpłynąć na swój system
nerwów sympatycznych, a więc również na automatyczne sterowanie pracą
organizmu lub na wzmocnienie tego systemu przez zasilanie go dodatkową
energią. Tacy ludzie więc -w przypadku niesprawnego działania „automatyki"
organizmu, spowodowanego różnymi przyczynami (różne choroby) -skazani są
wyłącznie na pomoc z zewnątrz, na pomoc lekarza,
który „środkami leczniczymi", często chemicznymi, ingeruje w pracę tej
automatyki. Dochodzimy tu więc jak gdyby do pewnej anormalności, gdyż człowiek
jest w stanie i to nawet świadomie wpływać na szkodzenie swojemu organizmowi
przez zakłócenie harmonijnej pracy układu automatycznego sterowania (na
przykład przez nadmierne używanie alkoholu, papierosów, nadmierne wysiłki
fizyczne, stresy psychiczne, obżarstwo itp.) -a pozbawiony byłby możliwości
naprawienia we własnym zakresie tych błędów.
Tak byłoby, gdybyśmy uwierzyli medycynie, że człowiek nie posiada żadnych
możliwości ingerowania w działalność automatycznego sterowania w organizmie.
Jednakże taka możliwość istnieje i posiada ją wielu ludzi, którzy są w stanie
władać swoją energią magnetyczną i korzystać również z rozumu, sięgającego do
wyższych poziomów i płaszczyzn, aniżeli zwykła świadomość. Będzie o tym mowa w
następnych rozdziałach.
Chyba wszyscy rozumieją, że człowiek dla utrzymania zdrowia powinien spożywać
tylko pokarm, poza którym wszelkie obce ciała (nawet najbardziej obojętne) są
niepożądane, a często wręcz szkodliwe. Przy opanowaniu swojego ciała
niepotrzebne będą obce środki„ bo każdy organ - ba, nawet każda komórka -
„rozumuje" instynktownie i sprawnie - potrafi na zawołanie wytworzyć toksyny i
antytoksyny dla zwalczania bakterii, i to zawczasu, nawet przed wystąpieniem
objawów choroby, bez niszczenia zdrowych organów i bez powodowania wstrząsów w
organizmie.
Jeżeli ludzie sami nie potrafią panować nad swoim organizm, a ciało ich staje
się nieposłuszne wobec naturalnych i zdrowych nakazów rozumu instynktowego, to
powinni zwrócić się o pomoc do takiego nauczyciela, który pomógłby im
„ustawić" organizm i uśmierzyć cierpienia. W Indii są sekty, które leczą
chorych bezpłatnie. Każdy cierpiący, który podda się dobrowolnie i świadomie
kuracji, wychodzi z niej zdrowym, przy czym nie ma tu żadnych ubocznych
ujemnych skutków.
„Ona wskazuje, co jest pożądanym dla ulżenia cierpień biednej ludzkości. To
więcej niż medycyna ciała; to medycyna duszy, którą należy stworzyć".
Rola rozumu instynktowego jest zadziwiająca. Nie jest ona tak widoczna u ludzi
(choć i tu ma ogromne znaczenie) jak u zwierząt, które są skazane wyłącznie na
swój instynkt. Jako
ciekawostkę ze świata owadów posłużymy się przykładem z „Pamiętników
entomologicznych" J.H. Fabre'a: Owad nęk (sphex Lin.), ryjąc w ziemi po kilka
długich chodników, zaciąga do każdego z nich po jednej ofierze. Ofiary te nie
są jednak zabite, ale tylko sparaliżowane jadem. W każdej ofierze samica
składa po jednym jajku, zabezpieczając w ten sposób na dłuższy czas świeży
pokarm dla wylęgającej się poczwarki. Wszystko zostaje z góry przewidziane dla
dobra potomstwa, a matka, która może nigdy nie będzie oglądała swojego
potomstwa, nawet nie uświadamia sobie potrzeby dokonywanych czynów.
Rozpatrując pod tym kątem widzenia, znajdujemy w życiu owadów pełno
zadziwiających instynktowych działań. A jest to ciągle ten sam instynkt, który
między innymi wskazuje zwierzętom czas karmienia, spoczynku, zapadania w sen
zimowy itp. Ten sam instynkt wskazuje też zwierzętom trawy i zioła, które im
są potrzebne dla kuracji. Dla człowieka rozum instynktowy to sumienny i dobry
pomocnik, ale może się okazać zarazem niebezpieczny, po prostu dlatego, że
stanowi on najniższą płaszczyznę rozumu, płaszczyznę rozumu, charakterystyczną
dla zwierząt, która u człowieka może objawiać się w brutalności, bestialstwie
itp. Zadaniem rozumu świadomego i wyższych pierwiastków jest więc upilnowanie
się od niepożądanych przejawów instynktu.
+Intelekt
Ten pierwiastek już wyraźnie odróżnia człowieka od zwierzęcia, które posiada
poprzednie cztery pierwiastki, nie posiada jednak rozwiniętego intelektu,
który możemy nazwać również świadomością.
Wyraźnego przejścia pomiędzy czwartym pierwiastki a piątym nie ma, jak nie ma
też pomiędzy podświadomością, świadomością i samoświadomością. Dopóki nie
wystąpi wyraźnie zasadniczy pierwiastek piąty -intelekt - istota posiadająca
należycie rozwinięte cztery niższe pierwiastki, może objawiać: namiętności -
ale nie rozum, wzruszenie-ale nie intelekt, pragnienia -ale nie rozumną wolę.
Zwierzęta niższe mają bardzo mało tego, co określamy mianem świadomości,
stanowi ona u nich niewiele więcej nad czucie. Życie na swych niższych
szczeblach jest prawie automatycznie.
W człowieku, dzięki samoświadomości, zaczyna powstawać pojęcie o swoim , ja".
A jednak u niektórych ludzi (podobnie jak u zwierząt) jeszcze gęsto osnutych
powłokami niższymi budzący się intelekt daje tylko większą siłę do
zaspokojenia swoich niższych pragnień, żądz i skłonności, a wtedy w swojej
„zwierzęcości" zdolni są oni przewyższyć najdziksze zwierzęta.
+Rozum duchowy
To, co uważamy za dobre, szlachetne i wielkie w umyśle ludzkim, płynie z
rozumu duchowego i stopniowo staje się cząstką zwykłej świadomości. Niektórzy
autorzy utożsamiają to z pojęciem intuicji.
W miarę rozwoju świadomości duchowej rozwija się też w człowieku uporczywe
poczucie realnego istnienia jakiejś wyższej potęgi ponad tym wszystkim, co
postrzegamy - a jednocześnie narasta w nim stopniowo poczucie braterstwa i
pokrewieństwa pomiędzy wszystkimi ludźmi. Rozum duchowy nie przeczy
intelektowi - stoi on po prostu ponad intelektem, w płaszczyźnie wyższej,
zdolnej jednak przenikać intelekt i wszystkie niższe płaszczyzny. Intelekt
jest chłodny - świadomość duchowa natomiast jest gorąca i ożywiona wyższymi
uczuciami.
Rozum duchowy daje zmysł pokrewieństwa i wszechbraterstwa wszystkich ludzi.
Rozum duchowy jest również źródłem natchnienia niektórych poetów, malarzy,
pisarzy, kaznodziejów itd., których dzieła wywołują u odbiorców wzruszenia lub
wznioślejsze uczucia. Jest też źródłem, z którego czerpią święci i prorocy
(jasnowidze), głosząc swoje wizje, proroctwa i przepowiednie.
+Duch
Stanowi on najcenniejsze dziedzictwo, pochodzące z potęgi boskiej i tworzy
naszą rzeczywistą „jaźń", którą określamy też naszym właściwym „ja". Jest to
dusza naszej duszy...
Człowiek musi się wznieść na wiele szczebli rozwoju, zanim duch w pełni upomni
się o swoje prawa. Rozwój umysłu duchowego daje świadomość duchową, tzw.
„prześwietlenie", przy którym człowiek traci wszelkie obawy, a zyskuje uczucie
pewności istnienia prawdy i ufności w moc i sprawiedliwość boską -do tego
stopnia, że ten, który tego nie przeżywa, nie jest w stanie tego pojąć. U
tych, którzy znajdują się na tym poziomie, znika wszelka dążność do
wywyższania siebie i potępiania innych. W sercu ich błyska jednaka miłość dla
wszystkich i do wszystkiego na ziemi, nie bacząc na stopień rozwoju jednostek
i ich stopień „dobroci".
„Jaźń" nasza to iskra Boża - poznanie jej to poznanie wszechświata, którego
mikrokosmos człowieka jest cząstką, i co winno stanowić cel jego życia.
Dusza człowieka to część całości, jednak nie całość - stanowi ona
indywidualność jednostek, tworząc swoje własne życie „na wzór i
podobieństwo..." Cząstka Doskonałości to też doskonałość; cząstka wszystkiego
to też wszystko. Droga, którą każdemu z nas wyznacza przeznaczenie, to nie
jest nirwana (droga błogiego spoczynku), ale jest to droga spełnienia zadania
naszego życia, naszych obowiązków wobec Boga, wobec własnej , jaźni" i
bliźnich.
„Wiesz zapewne, że ęę głos milczenia ęę jest ułamkiem z księgi ęęZłotych
naukłę, księgi istniejącej w Indu od prawieków, a pochodzącej od Arjazangi.
Jej ton archaiczny nie powinien nikogo zdziwić.
Wiesz także, że od tych czasów staroindyjskich postąpiliśmy daleko w rozwoju.
Według przytoczonych w tej księdze nauk Indowie musieli jeszcze zamykać zmysły
przed szałem ahamkary (wszechżądza do używania życia), aby dotrzeć do ęę
doliny błogościłę (nirwany).
My dzisiaj mamy jednak już inne zadania. Nie wolno nam już uciekać w dolinę
błogości, bo zadań swoich mamy szukać tu, na ziemi.
Błędnym również byłoby zamykać zmysły dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz
opanować, a nie zamykać. Uczyć się tego będziesz zresztą na szczeblu piątym
ścieżki. ęęAhamkara ęę twoja nie jest Ci już dziś zawadą, lecz pomocą, bo
dzięki tej dążności do życia indywidualnego możesz być w ogóle użyteczny dla
innych ludzi. Bez niej byłbyś tylko nieproduktywnym członkiem społeczeństwa,
jego ciężarem".
Mówiłem już o pomocniku-nauczycielu, który może działać -w postaci Mistrza-z
zewnątrz albo w postaci twojego ducha, działającego w sposób nadprzyrodzony.
Choćby to tobie wydawało się nierealnym, pomoc taka, jeśli na nią zasłużysz,
„spadnie na ciebie jak z nieba", na przykład w postaci potrzebnych ci książek
czy manuskryptów, i to właśnie wtedy,
gdy potrzebne ci to jest do podnoszenia twojego „ja". Pomocnik twój radzi ci
też przez usta otoczenia, i to w taki sposób, że nie zdajesz sobie nawet
sprawy z udzielanej ci pomocy. Tobie się wydaje, że to ślepy traf, a tymczasem
jest to świadoma pomoc Mistrza.
Z czasem, gdy uprzytomnimy sobie niektóre szczegóły zżycia, zrozumiemy dobrze
opiekuńczą rolę ducha lub Mistrza.
Każdy ma w życiu dużo własnych spostrzeżeń; każdy sam za siebie widzi.
Przykład obcy nie będzie tak jasny, jak własne przeżycia. Przykład własny
pozwala na lepszą analizę i na szukanie przyczyny wstecz.
Duch stale pracuje nad udoskonaleniem materii, przy czym działa od wewnątrz i
z zewnątrz, ale intensywność tego działania i nasza nagroda zależą od naszej
współpracy i poddania się własnej „jaźni", i to bez zastrzeżeń.
Ludzie pracują, zmieniają do jakiegoś celu - wymyślają prawa, przepisy i
ograniczenia. Jest jednak coś, co kieruje twórczą inicjatywą i intuicją
społeczeństw, „istnieje coś", o czym same nie wiedzą, ale czym kieruje
Opatrzność. Pamiętać musimy, że wszelkie przez nas tworzone prawa i
ograniczenia nie mogą się sprzeciwiać prawom przyrody.
Wszelkie niepowodzenia ustrojów państwowych zależą od niesharmonizowania praw
i kierunków działania z prawami przyrody i z prawem niepisanym. Duch jest
wolny, wszechwładny i twórczy. Kto bliżej jest własnego „centrum", ten ma
szerszy horyzont wiedzy, działania i mocy. Działalność nasza powinna
przebiegać dwubiegunowo: wewnętrznie i zewnętrznie. Szersze pojęcie o tym daje
nam życie Chrystusa, który-działając w ramach obydwu biegunów-jest pełen
miłości oraz poświęcenia dla ludzi.
Niestety, zrozumienie tego leży często poza zasięgiem świadomości wielu osób.
Jednostronne dążenie do ezoteryzmu nosi w sobie pewne cechy egoizmu i
samolubstwa. „On przez modlitwę dążył do bogactwa i wszedł w świat niższy..."
Dla uzyskania przejawu , jaźni" w formie jak gdyby „oświecenia" naszej
świadomości, musimy się odpowiednio przygotować. Intelekt nasz nie zawsze jest
zdolny ogarnąć nawet w przybliżeniu tego, co jest „niepisane", a ściśle
biorąc, duch nigdy nie może być ani zbadany, ani zanalizowany - możemy jedynie
stwierdzić jego istnienie.
„Skutki tych zabiegów tajemnych nie zapisują się wyraźnie w naszej
świadomości, zwłaszcza na początku. Stapiają się one jednak w uczucie i w
odczuciu obecności Boskiej. Filozof znajduje dowody na tę obecność, a człowiek
nabożny buduje sobie nawet z tej obecności ożywiony obraz w żarliwych
rozmyślaniach i modlitwach. Obecność ta nie daje się do niczego zmusić,
pozostaje zawsze niezależna. Najlepszą metodą współżycia z nią jest stała
praktyka miłosierdzia.
Uczeń prawdziwy zdąża już ku wolności. Widzi on Boga wszędzie, niezależnie od
miejsca i godziny. Wszechobecność ta nie jest abstrakcją, jest ona realna,
biologiczna, żyjąca. By ją odczuwać, trzeba stałej pracy, ale wszyscy mogą to
osiągnąć".
Przygotowania do oświecenia wymagają dwóch wartości: czystości moralnej i
siły. Jedna uzupełnia drugą. Duch rodzi siłę; natomiast czystość sumienia i
wiara to droga do przejawów duchowych. Bierność nasza to śmierć duchowa. W
miarę wznoszenia się wzrasta nasza odpowiedzialność, bo wzrastają również
nasze możliwości czynów i władzy. Ale wszystko to odbywa się przy pewnej walce
wewnętrznej i ważnym jest, czy w chwili wyboru
nie rządzą nami: samolubstwo lub inne ukryte żądze. Dążność do światła bez
wyzbycia się resztek egoizmu może wprowadzić na tory złudzenia. Tym złudzeniem
może być nieraz nasze własne niższe , ja", niezdolne do samopoświęcenia i
ofiary i hamujące głos naszej wyższej „jaźni", a jednak pchające nas wzwyż
drogą pokusy, by zwiększyć naszą odpowiedzialność. Wtedy stoimy bezradni z
naszą siłą i smutek nas ogarnia, a wszystko to stanowi jedynie karę za to, że
pchamy się wzwyż, nie będąc do tego dostatecznie przygotowani. Uczucia smutku
wynikają z tego, że serce nasze jest zastygłe i nie może rozniecić ognia
miłości, choć jednak zbyt jest szlachetne, aby nienawidzić. Potrzeba więc
cierpliwości i pokory, a czas udręki minie i znów zabłyśnie prawdziwa droga.
„Oczekuj rozkwitu kwiatu w ciszy, jaka następuje po burzy, nie wcześniej.
Łodyga się ukaże, rosnąć będzie, wypuści odnogi, listki i pączki w czasie, gdy
jeszcze szumi burza i toczy się walka. Lecz ęękwiatłę sam nie otworzy się w
pełni, dopóki nie otworzy się w pełni indywidualność człowieka, dopóki nie
owładnie nią ten atom boski, który ją stworzył-jako narzędzie do doświadczeń i
przeżyć - dopóki cała natura człowieka nie podda się swojemu wyższemu ęęjałę.
Wtedy nastąpi cisza, podobna do ciszy pod zwrotnikiem, która następuje po
ulewnym deszczu, kiedy przyroda tak szybko pracuje, że zdaje się, iż można tę
robotę widzieć. Podobna cisza spadnie na ducha umęczonego. I wtedy to w ciszy
stanie to coś tajemnicze, które nas przekona, żeśmy drogę znaleźli. Możesz
nazywać to, jak chcesz. Jest to głos rozlegający się tam, gdzie żadnego innego
głosu nie słychać. Jest to zwiastun bez formy i bez ciała, albo może kwiat
rozwiniętej duszy.
Nie zobrazują tego żadne porównania, lecz moim tego jedynie pragnąć, szukać i
przeczuwać - nawet wśród szalejącej burzy. Cisza trwać może jedno mgnienie, a
wydawać się tobie tysiącleciem. Skończy się, a moc tej ciszy w tobie zostanie.
A wtedy do boju iść trzeba i zwyciężać... Natura tylko na chwilę zastygnąć
może".
Prawdziwa nauka przyszłości nie będzie się ograniczać wyłącznie do poorania
zewnętrznego lub wewnętrznego, lecz dążyć będzie do połączenia obydwu
kierunków, wzajemnie się pogłębiających i uzupełniających.
Obydwie metody były już dawno znane w postaci Hatha-jogi i Radża jogi. Obydwie
dążyły do zmniejszenia względnej materializacji.
Dla nas, Europejczyków, najdogodniejszym i najwłaściwszym sposobem zdobycia
wyższego poziomu to droga kształcenia myśli i intelektu z udziałem ducha.
Najwyższą formę opanowania świadomości stanowi ekstaza, osiągana przez
bezgraniczną miłość. Nikt nie pozna tego uczucia, tych przeżyć - nawet w
przybliżeniu - które odczuwa ten, kto jest w ekstazie. „Ekstazę wreszcie
określić należy jako wizję świata duchowego, w której duchy złe czy dobre
ukazują się jasnowidzącemu w postaci ludzkiej i obcują z nim. Dusza zostaje
rzeczywiście przeniesiona poza ramy ciała, które w stanie katalepsji
sztywnieje, jest omalże pozbawione życia, a raczej bliskie śmierci. Nic nie
jest w stanie oddać - jak opowiadają ekstatycy - piękna i świetności tych
wizji, ani też uczucia, jakie pozostaje po nich w postaci upojenia jasnością i
harmonią. Niektórzy wątpią w istnienie tych wizji. Przyjąć jednak trzeba, że
jeśli w przeciętnym stanie jasnowidzenia dusza posiada dokładną świadomość
miejsc dalekich i ludzi nieobecnych, to logicznym jest przypuszczenie, że w
stanie wyższego uniesienia (ekstazy) dusza może oglądać rzeczywistość wyższego
rzędu i niematerialną. Zadaniem przyszłości, według mnie, będzie przyznanie
transcendentalnym władzom duszy ludzkiej należnej im godności i roli
społecznej oraz zorganizowanie ich pod kontrolą prawdziwej nauki, opartej na
prawdziwie powszechnej religii, dającej wolny dostęp wszystkim prawdom.
Wówczas dopiero będzie mogła dotrzeć nauka - odradzona prawdziwą wiarą i
duchem miłosierdzia i mająca oczy otwarte na wszystko -do sfer, w których
filozofia pozytywna błąka się po omacku, z opaską na oczach. Wtedy nauka
stanie się jasnowidząca i zbawcza -w miarę jak wzrastać w niej i potęgować się
będzie umiłowanie i poznanie ludzkości".'
Religia podaje nam dane o wizjach świętych i proroków. Oni wkroczyli w świat
duchowy dzięki opanowaniu wszystkich swoich niższych pierwiastków, dzięki
opanowaniu i zwyciężaniu swojego niższego „ja".
Droga do osiągnięcia stanu ekstazy jest daleka, ale jest osiągalna. „Sam
Ramakriszna opisywał później stopniowe stadia swego rozwoju w sposób
następujący: Na pierwszym stopniu asceta widzi od czasu do czasu naokoło
siebie Boskie światło, a duch jego już nie przystaje do rzeczy tego świata. Na
drugim stopniu chce on już tylko mówić i słyszeć o Bogu i unika miejsc, w
których mowa jest o czymś innym. Przezwyciężył już prawie stan niewiedzy. Na
stopniu trzecim widzi wspaniałość Boga stale, ale pozostaje jeszcze mała
resztka niewiedzy, która nie dozwala na pełnię Boskiego jasnowidzenia.
Podobnie jak owady, przyciągane przez światło latarni, nieustannie dążą do
źródła światła, lecz do niego dotrzeć nie mogą, gdyż wstrzymuje je ęęszkło
niewiedzyłę.
Ostatni stopień to samotny stan, w którym znika w szelka forma. Tu już została
przezwyciężona wszelka niewiedza i asceta osiąga bezpośrednie poznanie Boga. W
tym stanie znika już świadomość ludzka-a kto w tym stanie trwać będzie dłużej
niż dwadzieścia jeden dni, ten nie wróci już więcej do życia".'
Droga do oświecenia nie jest łatwa ani krótka. Napotykać na niej będziesz
ustawicznie różne pułapki i sidła, coraz to nowe i coraz to inne. Zastawiać je
będzie nie kto inny, tylko ty sam sobie, mianowicie twoje niższe , ja". Na
stopniach bowiem oświecenia dostępować będziesz kolejno coraz to większej
wiedzy i władzy - a to dla twej jaźni niższej, dla twej zarozumiałości i
egoizmu stanowić będzie niebezpieczną pokusę do uznania siebie za
wszechwiedzącego. Gdy ta pycha cię uwiedzie, przestaniesz iść drogą mistrza, a
pójdziesz własną drogą, która może cię zawieść na bezdroża, skąd odwrót jest
trudny i przeważnie upokarzający. Według księgi „Nauk złotych", istniejącej w
Indii od prawieków, do szczęścia wiecznego droga prowadzi przez trzy „hale" (z
których w okresie oświecenia masz przejść przez drugą halę).
„Imię hali pierwszej jest awidia (niewiedza, Aryman). Jest to hala, w której
ujrzałeś światło dzienne; w niej żyjesz i w niej umrzesz.
Imię drugiej jest hala nauki. W niej dusza twoja znajduje kwiaty życia, ale
pod każdym kwiatem czai się wąż.
Imię trzeciej jest hala mądrości, a poza nią rozlewają się wody bezbrzeżne
aksary (wszechwiedzy).
Chcąc przekroczyć na pewno halę pierwszą, nie pozwalaj umysłowi łudzić się
mniemaniem, jakoby. płonące w niej ognie pożądań były światłem słonecznym
twego życia. Chcąc szczęśliwie przejść przez halę drugą, nie zatrzymuj się dla
wdychania woni upojnej jej roślin. Aby być wolnym od pęt karmy, nie szukaj
guru (mistrza) w tych dziedzinach szału.
Mędrcy nie przebywają w tych rozkosznych ogrodach zmysłowości, nie nadsłuchują
zwodnych wezwań złudy. Tego, który ci w odrodzeniu się pomoże, szukaj w hali
mądrości i w halach poza nią leżących, w których nie ma cieni, a światło
prawdy świeci jasnością nigdy nie malejącą. Chcąc przez halę mądrości dotrzeć
do doliny błogości, zamknij, uczniu, swoje zmysły przed groźnym szałem twej
ahamkary (żądza życia cielesnego), pozbawiającym cię spokojułł
Tak mówi księga „Złotych nauk" w dawnych Indiach, pochodząca od Arjazangi. Nie
powinien więc nas dziwić jej archaiczny ton. Wiemy jednak również, że od
dawnych czasów indyjskich ludzkość postąpiła w rozwoju daleko. Indowie musieli
jeszcze „zamykać zmysły przed szałem ahamkary", aby dotrzeć do „doliny
błogości" (nirwany). My jednak dzisiaj mamy już inne zadanie: Nie wolno nam
uciekać w dolinę błogości, bo zadań swoich mamy szukać tu, na ziemi. Błędnym
więc byłoby również „zamykać zmysły" dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz
opanować, a nie zamykać. Zamykając się w sobie, można się tylko odizolować od
ludzi, a naszym obowiązkiem jest służyć pomocą innym ludziom. Stąd w myśl
nowoczesnej Radża jogi powinniśmy interpretować „Złote nauki" Indów
następująco, niczego nie ujmując z głębokiego sensu i znaczenia dzieła:
Hala pierwsza to równia ziemska, fizyczna. Panuje nad nią awidia (niewiedza,
aryman), ale ty już ponad nią wyrastasz, skoro szukasz dostępu do ścieżki.
„Ognie pożądań" już nie są światłem twego życia, bo nie kierujesz się już
żądzami i popędami, gdyż nie chcesz być ich niewolnikiem, ale władcą.
W hali drugiej znajdziesz „kwiaty życia", bo równia astralna jest niezwykle
bogata w formy. Ale pod kwiatami „kryje się wąż" (radżas - Lucyfer), dlatego
to też Eliphas Levi nazwał równię astralną wielkim wężem. Tam znalazłbyś
rychło nauczyciela, ale byłby to guru fałszywy. W tych „dziedzinach szału"
znajdują mistrzów tylko czarnoksiężnicy lub nieświadomi spirytyści. Jest to
również hala nauki. Masz poznać jej złudy zwodnicze a piękne, ale w nich nie
pozostać.
Dopiero w hali trzeciej możesz znaleźć twego mistrza, bo równia myślowa jest
najniższą z płaszczyzn, na których on działa. Dopóki zatem do tej hali nie
dotrzesz, nie oczekuj ujrzenia go lub otrzymania odeń jakichś wieści
bezpośrednich. Dopiero ponad tą halą bije „źródło nie wysychające
wszechwiedzy" (aksara - intuicja) - tam dopiero świeci światło prawdy nie
osłoniętej. Do hali mądrości dochodziłeś tylko we śnie najgłębszym, z którego
nie zachowywałeś żadnych wspomnień po obudzeniu się do świadomości dziennej.
Na „ścieżce"
nauczysz się przenosić do świadomości te inspiracje, uzyskiwane na równi
myślowej, podobnie jak nauczysz się zdawać sobie sprawę na jawie z imaginacji
świata astralnego, które
dotychczas przypominałeś sobie tylko szczątkowo z twych marzeń we śnie.
Przeszedłszy przez te szczeble ścieżki, dojdziesz do „czwartego stanu
świadomości" (turija), który pradawnym Indom dostępny był jedynie w transie
(samadhi) - tobie jednak (po przejściu wszystkich szczebli) dostępny będzie w
każdej chwili na jawie, bez tracenia przytomności i pamięci. Wtedy jednak
będziesz już „czeladnikiem" - a do tego jeszcze droga daleka".
++Rozdział II
Umysłowość
Umysłowość możemy podzielić według funkcji przez nią spełnianych na świadomą i
nieświadomą. Funkcję świadomą spełnia mózg. Na część nieświadomą składa się
rozum instynktowy, który pełni swoją funkcję automatycznie, kierując przy tym
całą pracą żywego organizmu. Temu podziałowi odpowiada również inny podwójny
podział - na umysł obiektywny (świadomy) i subiektywny (podświadomy). Obydwa
te podziały nie obejmują jednak całości, bo nie mieszczą w sobie intuicji.
Intuicji -ze względu na swoje specyficzne cechy -nie można zaliczyć do żadnej
z tych grup. Bardziej więc racjonalny będzie podział na trzy grupy:
podświadomość, świadomość i nadświadomość. Co prawdakolejność ta mogłaby
sugerować, że podświadomość stoi na najniższym poziomie, co nie jest prawdą;
ale prawdziwą funkcję i znaczenie podświadomości zrozumiemy z jej
rozpatrywania.
Podświadomość jest najstarszą przedstawicielką umysłu instynktowego i
występuje już wyraźnie u roślin i zwierząt. Z niej rozwija się umysł świadomy
(którego proces rozwoju nie jest zakończony) i z niej też biorą początek
zaczątki budowy umysłu duchowego, czyli nadświadomość.
Wszelkie przebłyski intuicji - tej formy wyższego umysłu - dochodzą do naszej
świadomości nie bezpośrednio; lecz przez naszą podświadomość. Materialiści
identyfikują czynność umysłu z materią (szare komórki mózgu), a niektórzy
posuwają się tak daleko, że identyfikują nawet duszę z mózgiem (nie tylko samą
myśl). Z absurdalnością tego twierdzenia nie warto dyskutować!
W tych sprawach ciekawe światło dają również pewne doświadczenia z medycyny.
Na przykład dr Guepin zwrócił uwagę na to, że po częściowej trepanacji
czaszki, dokonanej na rannym żołnierzu, pacjent nic nie stracił na przejawach
inteligencji. Dr Robinson - przeprowadziwszy 22 grudnia 1913 r. sekcję
człowieka, stwierdził, że mózg jego przedstawiał kompletną ruinę i był już w
stanie rozrzedzenia, a jednak człowiek ten za życia, nawet w ostatnim roku,
nie wykazywał żadnych zaburzeń umysłowych i fizycznie nie cierpiał. Weźmy
również jako przykład rozwój embrionalny roślin, w którym naukowcy chcą
dopatrzyć się wyłącznie pamięci rozwoju gatunku. Rozważając tzw. „inteligencję
roślin" w sensie rozumu podświadomego albo pamięci rodzaju i odmiany, zawartej
w nasionach, zwróćmy uwagę na to, że nasze zboża, zasiane w klimacie
równikowym, krzewią się tam tylko jako trawy, nie chcąc wydawać nasion.
Widocznie nie jest im to tam potrzebne:
Słusznie mówi prof. Camille Flammarion, że „na końcu noża żaden anatom przy
skalpowaniu lub sekcji ciała ludzkiego nie znajdzie duszy, bo ona tam się nie
znajduje... W życiu człowieka jest coś innego oprócz ęębiałej i szarej
substancji mózgu ęę .
Temu nikt nie zaprzeczy, że mózg jest organem fizycznym myśli świadomej
-prawdą jednak jest również, że płaszczyzna świadomości rozciąga się daleko
poza ciałem. Pewne formy myśli są nie tylko natury energetycznej, ale są
poniekąd materialne. Miejscem bowiem przejawu umysłu podświadomego jest cały
organizm, każda komórka. Przejawia się również u roślin, a więc jest
niezależny od mózgu. Natomiast rozum duchowy przemawia sam za siebie językiem
nie związanym z żadnymi zdobyczami wiedzy materialnej.
Tworzy on rzeczy nowe, ogólnie nie znane. Nie jest to jednak żadna spekulacja,
przeróbka czy analogia-jest to wyższy dar, „iskra duchowa" dla materialnej
świadomości, która dźwiga ludzkość wzwyż. Każda forma umysłowości pracuje
samodzielnie i gotowe już przejawy swojej pracy przenosi do innych płaszczyzn.
Płaszczyzny te nie są formami abstrakcyjnymi, ale są to rzeczywiste „powłoki",
działające jeszcze w sferze materialnej (ciało fizyczne - ciało astralne -
ciało mentalne), a pomimo to nasze niższe „ja" za pośrednictwem mózgu panuje
wyłącznie tylko nad częścią umysłowości świadomej. Cały proces życiowy w
organizmie, łącznie z odruchami instynktowymi, to kolosalna praca
podświadomości - u większości ludzi niezależna od wiedzy i woli.
Dopiero praca nad sobą i poznanie praw rządzących innymi płaszczyznami
umysłowości pozwalają człowiekowi również władać automatyką organizmu. Czyż
nie jest więc wymownym rozszerzeniem naszej wiedzy o sobie samym, gdy
-niezależnie od pracy umysłu świadomego - skierujemy swój wzrok i wysiłek w
kierunku poznania innych płaszczyzn umysłowości? Umysłowość ulega stopniowym,
lecz stałym przemianom i ciągle jest w ruchu. Od naszej osobistej pracy
zależny jest jej kierunek rozwoju. Bierność co prawda nie wstrzymuje
naturalnego biegu umysłowości, ale z czasem ją hamuje, a nawet powoduje
stopniowe jej cofanie się. Tępieje lotność myśli, tępieje pamięć i to, co
nazywamy inteligencją - szczególnie wtedy, gdy umysł nie otrzymuje „odżywczego
pokarmu" od swoich wyższych pierwiastków duchowych. Pamięć jest zależna od
sposobu utrwalania pewnych doświadczeń w psychice, zależna jest również od
uwagi i od zdolności naszych zmysłów do przyjmowania spostrzeżeń. Pamięć jest
cechą wszystkich trzech płaszczyzn umysłowości Tam, gdzie ślad pamięci
pozornie zaginął w naszej świadomości, tam może ujawnić swoje skarby
podświadomość, która niczego nie gubi ze swojej pamięci. Przekonać się o tym
możecie w trakcie hipnozy, która „wskrzesza" nawet drobiazg z zapomnianych
przeżyć, i to od najwcześniejszego dzieciństwa. Pamięć nie mieści się
wyłącznie w mózgu, lecz sięga daleko poza jego obręb. Ale i mózg, przy pewnym
wyrobieniu intuicyjnym, jest również zdolny do odbioru wrażeń bez pośrednictwa
zmysłów, dlatego można spotkać niektórych ludzi, u których zdolności umysłowe
na starość nie tępieją, a przeciwnie, zadziwiają oni wszystkich świeżością
umysłu. Przyczyną tego jest przeważnie ich uduchowienie, względnie
duża religijność.
Umysłowość charakteryzują dwie cechy: inteligencja i wiedza. Obydwie
uzupełniają się wzajemnie i mają w swoich najwyższych osiągnięciach punkt
stały. Rozbieżność jest tym
znaczniejsza, im poziom jest niższy.
Istnieją dwa rodzaje inteligencji: wrodzona i nabyta drogą pracy.
Inteligencja wrodzona polega na zdolności korzystania - w mniejszym lub
większym stopniu - ze wszystkich trzech płaszczyzn umysłowości. Korzystanie
takie odbywa się świadomie lub częściej nieświadomie. Inteligencja nabyta to
wynik pracy, nie tyle w kierunku
wiedzy, ile w dążeniu do idealizmu i natchnienia duchowego - to jakby niższy
przejaw rozumu intuicyjnego. Wiedzę tę można podzielić na dwa rodzaje: na
wiedzę niższego poziomu i wiedzę wyższego poziomu. Wiedzę niższego poziomu
zdobywa się przez naukę, przez korzystanie ze zdobyczy cudzych doświadczeń - w
celu wykorzystania ich drogą analizy, wnioskowania i spekulacji we własnym
życiu. Wiedza na wyższym poziomie natomiast to ta wiedza, która nie potrzebuje
wywodów ani dowodów, analizowania czy syntezowania itp. - to przejaw mądrości
w nadświadomości.
Nic dziwnego, że i w naszym języku istnieją dwa pojęcia na określenie tych,
którzy szczycą się posiadaniem wiedzy. Odróżniamy wyraźnie wykształconych od
mądrych albo naukowców od mędrców. Pojęcia te wcale nie są zbieżne ani
jednoznaczne.
Również w innych językach występuje tu wyraźne zróżnicowanie, na przykład w
języku niemieckim co innego oznacza słowo „Gelehrte", a co innego określenie
„Waise".
Oczywiście obydwie cechy mogą się łączyć i jedna drugą uzupełniać, ale może to
nastąpić tylko wtedy, gdy się pracuje nad swoim , ja".
+Podświadomość
Powiedzieliśmy już, że w ramach podświadomości działa rozum instynktowy, który
kieruje pracą wszystkich komórek, każdej grupy komórek i czynnościami każdej
oddzielnie. Przejawia się on już w niższych formach organicznych, u zwierząt i
roślin. Przejawy rozumu instynktowego „kurczą się" jednak z rozwojem myśli
świadomej -ale sama płaszczyzna podświadomości istnieje dalej. Sięga ona
zresztą daleko poza organizm, dlatego wejście w jej strefę otwiera szeroki
horyzont poznania. W tym świetle staje się również zrozumiałym, że
podświadomość (ten pozornie najniższy przejaw umysłowości) zajmuje wyższą
płaszczyznę w stosunku do ciała astralnego. Płaszczyzny (powłoki) to jakby
otoczki naszej „jaźni-ducha",
który zajmuje stanowisko centralne. Najbardziej zewnętrzną powłokę stanowi
ciało fizyczne.
Cały wszechświat jest w ruchu, a podobnie do niego i nasz mikrokosmos. Ruch
wirowy siłą odśrodkową wyrzuca na peryferia najbardziej zmaterializowane
cząstki, z których składa się ciało fizyczne. Bliżej i coraz bliżej centrum
znajdują się: ciało astralne, ciało sideryczne, rozum instynktowy, intelekt
itd., które stanowią powłoki coraz mniej materialne.
Niewielu ludzi żyje dłużej ponad sto obiegów Ziemi naokoło Słońca, dokonanych
z zawrotną szybkością. Ruch byt przyczyną naszego powstania, ruch jest
przyczyną zniszczenia
naszego ciała materialnego. To, co jest niezależne od ruchu w czasie, to duch.
W fizycznym przejawie rozum instynktowy „przelewa się" stopniowo (w swojej
ewolucji) do rozumu świadomego. Przejawy wyższych form instynktu niczym się
nie różnią od myśli świadomej, bo ta ostatnia to jakby dalszy rozwój
instynktu. Ale pomimo tych cech stopniowego „zlewania się" istnieje dalej
pomiędzy nimi niezależność o wyraźnych granicach. „W świadomości wielkiego
zwierzęcia ból pojawia się dopiero wtedy, gdy zostanie ęęzaanonsowanyłę do
mózgu wielkiego, co bez wątpienia ma również miejsce u nas.
Pewien nieszczęśliwy młody człowiek, który miał przerwany rdzeń szyjny, śmiał
się zdziwiony, gdy zobaczył cofającą się własną nogę, którą dotykano gorącym
żelazem -tym bardziej, że nie odczuwał bólu. Powiedziałem mu wtedy: Gorące
żelazo sprawia ból pańskiemu rdzeniowi, tylko że pan (pański mózg) o tym nie
wie".'
W śnie hipnotycznym hipnotyzer wydaje rozkazy podświadomości swojego medium.
Każe organom lepiej wypełniać pewne funkcje, uśmierza bóle, zapobiega
niewłaściwym ruchom itp. W tym świetle staje się zrozumiałym, jak cennym i
dobrym pomocnikiem może okazać się dla nas umiejętne korzystanie z rozumu
podświadomego. Bez płaszczyzny instynktu, jak również świadomości, żaden
człowiek obejść się nie może. Znacznie lepiej jednak będzie, gdy człowiek
swoim ,,ja" podniesie się na wyżyny i opanuje inne, wyższe powłoki.
Okultysta na przykład może i bez usypiania rozkazać podświadomości
przechodnia, by utykał na nogę albo wymachiwał ręką itp. Rozkaz zostaje
niezwłocznie wykonany, podczas gdy wykonawca nawet nie wie (i nie zna
przyczyny), dlaczego tak się dzieje - bo ,,ja" większości ludzi nie obejmuje
powłoki podświadomości. Okultysta potrafi jednak przede wszystkim opanować
własne ciało i pomagać mu, działając świadomie, ale mądrze, na rozum
instynktowy poprzez podświadomość (o czym również traktuje rozdział I-4).
Rozumowi instynktowemu można pewne zadanie jak gdyby zlecić (lub przekazać) do
wykonania. Każda praca, wykonywana początkowo świadomie i jeszcze trochę z
wysiłkiem, jest - w miarę opanowania jej (nauczenia się na pamięć) -
przyjmowana przez podświadomość i spełniana przez nią z większą precyzją, i to
bez znużenia. Przy tym myśl jest wolna i zdolna do zajmowania się innymi
sprawami.
Dobrym przykładem, świadczącym o niezawodności podświadomości, jest fakt, że
można podświadomości nakazać na przykład obudzenie się o żądanej godzinie.
Kładąc się spać, nawet o niewiadomej godzinie, podświadomość cię obudzi o
żądanym czasie (przy silnym nakazie-postanowieniu)-gdy ty nawet nie będziesz
wiedział, ile ci godzin pozostaje do spania.
Dwie są drogi poznania wszechświata - jedna zewnętrzna druga wewnętrzna. Tylko
praca w obydwu kierunkach daje największe efekty i jest najbardziej twórczą.
Niezrozumienie własnej istoty powoduje nieraz duże szkody.
Rozum podświadomy to najstarsza płaszczyzna rozumu i najbardziej zakończona
płaszczyzna mentalna, a pomimo to przez człowieka tak mało opanowana.
Wytworzona później świadomość (w rozwoju fizycznym) jest jeszcze nie
zakończona, a tylko nieliczna grupa ludzi rozwija w sobie zaczątki rozumu
duchowego (nadświadomość).
Z rozumem instynktowym powiązany jest instynkt dziedziczny, który przechowuje
część wiedzy odziedziczonej po przodkach, bo będąc najstarszym i najbardziej
zakończonym - on jeden może przechować w sobie wszystkie formy mądrości i
szaleństwa otrzymane w spadku od poprzednich generacji.
„Oczywiste jest również, że wszystko, czego się nauczymy w ciągu jednego
życia, przechowuje się w jednym z naszych pierwiastków. Potem w chwili, gdy
nasz mózg jest w zupełnym spokoju i zdolnym do odpierania - reaguje on z
łatwością i odpowiada na subtelne wibracje pamięci ponadfizycznej.
Wówczas to przypominamy sobie rzeczy przeszłe i zapomniane. Wspomnienia te lub
myśli trwają w wyższych pierwiastkach naszej natury, tylko mózg w normalnym
swym stanie nie umie na nie reagować. Gdy jednak, na przykład, sparaliżujemy
działalność mózgu za pomocą hipnotyzmu i nawiążemy łączność z podświadomością,
to przekonamy się, że człowiek powie nam wiele rzeczy, o których mózg jego na
jawie nic nie wiedział. Dzieje się tak właśnie dlatego, że formy subtelne
(wyższych płaszczyzn) są trwalsze, aniżeli grube formy materii fizycznej".
Pracę podświadomości może scharakteryzować pewne zdarzenie, które-mimo że
brzmi jak bajka-jednak miało miejsce:
Młody chłopiec kłamie, przekręca świadomie fakty, o których inni nic nie
wiedzą. Świadkiem jednak tych faktów była jego własna podświadomość.
Podświadomość więc „czuje i widzi", że mózg chłopca mówi nieprawdę i jak gdyby
źle pracuje, więc automatycznie „zarządza" świeży dopływ krwi do mózgu dla
wzmożenia pamięci. Chłopak czerwienieje jak burak i jest z tego niezadowolony
(jest to oczywiste „corpus delicti" jego kłamstwa), peszy się i język mu się
plącze...
W tym układzie podświadomość „czuje", że popełniła pomyłkę i że mózg znowu źle
pracuje na skutek nadmiernego przypływu krwi, i zarządza gwałtowny odpływ
krwi. Na skutek tego twarz chłopca silnie blednie, z czego on znowu nie jest
zadowolony.
Mijają lata, chłopiec dalej wciąż kłamie, mięśnie jego twarzy świadomie
dostosowały się do kłamstwa, a on sam opanował już nawet czerwienienie się
twarzy. Dla widzów wypracował odpowiedni uśmiech, a jednak w twarzy można
zobaczyć pewien przymus. Jest to walka świadomości z podświadomością, w wyniku
której powstają zaburzenia w systemie krwionośnym, a w rezultacie blednica
(anemia), na którą chłopiec cierpi. Organizm człowieka przywykł do spełniania
prawidłowych, pozytywnych rozkazów. Nie każemy na przykład ręce, by kłamała,
biorąc fałszywie filiżankę; oku, by donosiło fałszywe obrazy; uchu, by inaczej
słyszało, niż rzeczywistość. Gdyby tak było, to musiałaby powstać walka
wewnętrzna i bunt całego organizmu w stosunku do zepsutej woli człowieka.
Każda przyczyna wywołuje skutek, stąd amatorzy sprośnych żartów chorują na
otłuszczenia serca, egoiści na choroby płucne. Emocjonalne rozdrażnienie
powoduje cierpienia żółciowe, złośliwe żarty - cukrzycę, tchórzostwo -
cierpienia nerwowe, lenistwo - choroby jelit, nieuczciwość - osłabienie
wzroku. Łapczywość w jedzeniu mechanicznie działa na przełyk i analogicznie do
ptaków tworzy wole. Przy dalszym rozwoju oczy wychodzą na wierzch i tworzy się
„choroba Basedowa".
Mało kto przypuszcza, jak wielki mają wpływ na zdrowie człowieka czynniki
etyczne. Tak zwana predyspozycja do choroby to skutek chronicznych
„grzeszków", które zakłócają harmonię w organizmie i ułatwiają szkodliwym
bakteriom opanowanie organizmu. Gdyby organizm nie miał dodatkowych środków
obrony, to bakterie, których nigdzie nie brakuje, opanowałyby już dawno całą
ludzkość.
Wielu lekarzy uważa wady charakteru za symptomy pewnych chorób, ale
najczęściej się mylą, biorąc je jako skutek cierpienia. Odwrotnie-to one są
przyczyną cierpienia. Więc nie
dosyć jest zapisać lekarstwo na cierpienie - trzeba również zwalczać
przyczyny. Pamiętać jednak zawsze trzeba, że płaszczyznę podświadomości można
tylko wtedy opanować, gdy na drodze do niej nie będzie przeszkód natury
przeciwetycznej.
+Świadomość
Świadomość to płaszczyzna sięgająca daleko poza ciało materialne - jej organem
jest mózg. W swoim rozwoju nie przedstawia ona jeszcze formy zakończonej.
Wola niższego rzędu to przejaw świadomości fizycznej, silnie ograniczony przez
przejawy niższych pierwiastków. Praca rozumu instynktowego, który, choć
kieruje automatycznie miliardami komórek o rozmaitych skomplikowanych
czynnościach, ustępuje jednak stale decyzji naszego intelektu, który stanowi
wyższą płaszczyznę. Intelekt stopniowo opanowuje różne powłoki, a sam
wykształca się dalej, aż do chwili samopoznania własnej świadomości.
Świadomość w niższej formie charakteryzuje zwierzęta, u których zdolna jest
prawie wyłącznie do obserwacji świata zewnętrznego. U nich jedynymi wrażeniami
wewnętrznymi są uczucia bólu, radości, gniewu, głodu itp., które są prawie
wyłącznie skojarzone z otaczającymi zjawiskami.
Introspekcja czy myśl abstrakcyjna-są to dziedziny charakteryzujące umysł
człowieka. Jednak zdolność myślenia jest bardzo różnorodna i wyrabia się
stopniowo i w sposób ciągły. W nauce sztukę myślenia stanowi filozofia i ona
też pomaga w myśleniu.
Największą jednak sztuką jest poznanie swojego „ja", rozpoczynające się od
kształcenia i wzmacniania swojej woli, która jest w stanie opanować niższe
poziomy, a więc przede wszystkim ciało fizyczne. Kompletne opanowanie ciała
jest tylko wtedy możliwe, gdy opanujemy nasz instynkt, a to znowu wymaga
opanowania i władania ciałem siderycznym (praną) i ciałem astralnym. Dla
niektórych może to wyglądać jak błędne koło. Należy jednak pamiętać, że każda,
nawet najmniejsza zdobycz na jednej z płaszczyzn ułatwia postęp na innych
płaszczyznach. Dlatego też Hindusi między innymi zalecają Hatha-jogę, która
pomaga w opanowaniu własnego ciała. Nie oznacza to wcale, że ciało fizyczne ma
być wyczynowo sprawne, bo przecież atleci, którzy kształcą swoje mięśnie,
wcale przez to nie czynią postępu w okultyzmie. Hatha-joga nie wykształca
mięśni, ale pozwala na opanowanie organizmu, wpływa na jego sprawność i
ułatwia kontaktowanie się z wyższymi pierwiastkami.
Mocne i uparte dążenie naszej woli do zwycięstwa zapewnia sobie najpierw
drobne, a potem coraz większe efekty powodzenia. A co znowu zapewni nam
zdobycie silnej woli? Zapewni ją iskra Boża, która na przykład w ekstazie
pozwala na wykonanie całej oczekiwanej pracy w jednej chwili.
Większość ludzi opanowuje swoją wolę krok za krokiem. Wymaga to jednak
rozszerzenia i pogłębienia siły swojego , ja", a to znowu wymaga stałego
kierowania swojej uwagi na głos wewnętrzny sumienia. Im więcej będziemy
słuchać, tym częściej będziemy przemawiać i tym większego dokonamy postępu!
Ktoś chce przestać palić. Rozum dyktuje mu: nie pal! -a jednak tkwi w
człowieku coś, co przezwycięża rozum. Jest to żądza, to niższe ''ja" ciała
astralnego, lub nawet fizycznego.
Walka z niższym „ja" bywa ciężka, a czasami nawet przegrana; plony zwycięstwa
bywają nieraz wątpliwe i nie równoważą uciążliwości ponoszonych wyrzeczeń. Ale
dzieje się tak tylko dlatego, że nie rozumiemy dobrze własnej istoty, i tylko
wtedy gdy nie umiemy zaspokoić żądz siłą woli. Przy bierności i słabej woli
biorą górę siły ciała astralnego i fizycznego, które również są czynne.
Autosugestia za pomocą prądów magnetycznych, skierowanych na nieposłuszne
organa, może wpłynąć rozstrzygająco na wynik walki wewnętrznej. Decyduje tu
siła czynna autosugestii, która jest w stanie przeciwstawić się sitom niższych
płaszczyzn.
Postępem rozwoju naszego intelektu (na drodze ewolucyjnej) będzie zrozumienie
władzy, jaką posiada się w stosunku do własnej osoby i otoczenia. Wtedy
człowiek zdobywa pewność siebie, wola jego staje się coraz mniej „rozproszona"
i osoba dąży do integracji swej istoty. -Znacznie wyższym osiągnięciem jest
zdobycie świadomości duchowej, tj. wyraźne wyczucie własnej „jaźni" lub,
inaczej powiedziawszy, zrozumienie tego, czym naprawdę jesteśmy. Nim jednak
sami nie zdobędziemy potrzebnej do tego siły, to jej nikt nam nie da.
Przelanie siły, na przykład drogą hipnozy, na inną osobę jest pomocne, ale
niestety przemijające: Zresztą nie o samą siłę tu chodzi, ale o zdobycie jej
źródła. Praca i gimnastyka umysłowa wykształca filozofa, nie dając mu jednak
siły, która leży gdzie indziej. Pełne osiągnięcie płaszczyzny świadomości
prowadzi do wiedzy prawdziwej, nie tej, którą się zdobywa z zewnętrznych
wiadomości, ale do wiedzy utajonej, która kryje się wewnątrz na wyższych
planach i która czeka tylko odpowiedniej chwili, aby się ujawnić.
Kształcenie woli według metod hinduskich, doradzających wyrzeczenie się
wszystkich ziemskich pragnień, prowadzi co prawda do podniesienia autorytetu
własnego „ja", ale jest to
równocześnie uchylanie się od walki, jak to przyznaje również sam Mistrz w
„Bhagavadgita". Ta metoda jest niezastąpiona dla osiągnięcia spokoju
wewnętrznego i równowagi duchowej.
Do prostych metod rozszerzenia naszej świadomości, w których własne „ja"
zdobywa sobie również większą władzę, należy s a m o a n a l i z a. Tą drogą,
w miarę systematycznej pracy, pogłębia się nasza świadomość, bo przez krytykę
własnych postępków „ja" bierze górę nad postępkami.
Myśl jest twórcza i żywa sama w sobie i jest emanacją mózgu, który również
jest żywy. Rozum jednak musi wytworzyć siłę, ażeby stać się „czymś". Nie
tworząc niczego, jest również niczym „Nad przedmiotem tym poczyna się teraz
praca umysłowa, która z prostego pojęcia wznosi się poprzez pracę logiczną,
kojarzenie pojęć, a nawet abstrakcję, do zrodzenia myśli żywej. Tu użyję
pewnego praktycznego przepisu: Jeżeli chcesz osiągnąć jakąś cnotę lub jakieś
ęęświatłołę, to należy o nich ustawicznie rozmyślać, pragnąc tego ustawicznie
i wzywać
ustawicznie. Ale jeżeli chce się zwalczyć błąd albo zniszczyć namiętność, to
trzeba rozmyślać o cnocie albo o stanie psychicznie przeciwnym.
Ludzie o dużej wyobraźni względnie ludzie o zdolnościach abstrakcyjnych nie
będą postępowali w sposób jednakowy podczas tej pracy. Zresztą nie ma ludzi
jednakowych, a więc dawanie tu każdemu z osobna konkretnych rad byłoby może
nawet szkodliwe. Niechaj każdy bada się sam i wynajdzie dla siebie właściwą
metodę. Najlepszą jednak będzie ta, która
w sposób najprostszy zrodzi wzruszenie serca, bez którego wola pozostaje
zimna, a dzieło bezowocne".
Trzeba tu jednak odróżnić siłę opartą na magnetyzmie od siły woli. Nie ma na
przykład człowieka, który by pragnął uczucia bólu. Sprzeciwia się temu jego
wola, i to nawet intensywnie, a jednak bólu uśmierzyć nie potrafi - podczas
gdy lekkie namagnesowanie bolącego miejsca przez osobę zasobną w pranę
uśmierza ból natychmiast.
Wola rozwija się równocześnie z intelektem. Zwierzęta na przykład są bierne
wobec woli człowieka i jemu posłuszne. Mafio inteligentni ludzie są stosunkowo
znacznie bierniejsi od innych.
Siłę zaś magnetyczną posiadają również zwierzęta, ale u nich nie wypływa ona z
mózgu lub z inteligencji, lecz jest ona im po prostu wrodzona w stopniu
zależnym od gatunku i od rasy.
Znane są na przykład węże w lasach podzwrotnikowych, które hipnotyzują swoją
zdobycz, a nawet człowiek czasami ich sile nie potrafi się oprzeć. Koty
również mają dosyć duży zasób siły magnetycznej, którą obezwładniają myszy
przed skokiem albo którą działają na atakującego je psa.
Zasobność w siły magnetyczne nie zależy od rozwoju intelektu, od którego
natomiast zależy jasność wyrażania myśli i wyrazistość pracy mentalnej.
Europejczycy w stosunku do Hindusów odznaczają się dużą wolą, energią i
temperamentem, Hindusi natomiast są bierni i leniwi, ale za to są zasobni w
siłę magnetyczną, a poza tym posiadają dużą żywość myśli.
Zdolność wyładowania myśli zależy nie tyle od stanu zdrowia i zapasów energii,
ile od napięcia uczucia, dlatego wielu hipnotyzerów odczuwa osłabienie i duże
znużenie po wykonanej pracy. Wola otrzymuje impulsy od świadomości; to „ja"
ukierunkowuje, lecz samo jest zależne od siły. A siła jest zależna od uczucia.
„Szukaj drogi, zagłębiając się w tajemniczych głębiach wnętrza swej własnej
istoty. Szukaj drogi, próbując wszelkich doświadczeń, wykorzystując wszystkie
zmysły, byś zrozumiał warunki rozwoju i bytowania innych indywidualności, byś
pojął piękno i tajnie tych innych atomów boskich, wirujących wokół ciebie.
Szukaj drogi, badając prawa bytu, prawa przyrody i prawa nadprzyrodzone,
szukaj, kornie skłaniając duszę
przed gwiazdą, której światło w tobie pobłyskuje. A w miarę jak czuwać
będziesz i skłaniać głowę - blask jej coraz ci będzie jaśniejszy, coraz
światlejszy. Wtedy wiedzieć będziesz, żeś szukał początku drogi. A gdy
dosięgniesz końca drogi, blask tej gwiazdy stanie się światłem nieskończonym".
„Wszelka wiedza, która kiedykolwiek istniała na świecie, wypływa z mózgu.
Nieskończenie wielka biblioteka wszechświata znajduje się w waszym własnym
umyśle. Świat zewnętrzny dodaje tylko bodźca i podniety, zmuszając was do
poznania własnego umysłu, dlatego przedmiotem waszej nauki będzie zawsze wasz
umysł.
Spadanie jabłka pobudziło myśl Newtona, a on zaś zaczął analizować własny
rozum. Przedstawił wszystkie poprzednie ogniwa swojemu umysłowi i odkrył w nim
nowe ogniwo, nowe prawo, które nazywamy prawem ciążenia. Prawo to nie ukrywało
się ani w jabłku, ani w czymkolwiek bądź innym, lecz w centrum Ziemi, a umysł
je odkrył".
A jednak jest siła, która potrafi się przeciwstawić sile ciążenia i magnetyzmu
ziemskiego. Jest nią magnetyzm ludzki.
Napięcie duchowe i radość dają tę lekkość, którą w słabszym lub silniejszym
stopniu się odczuwa. Gamblich unosił się siłą swej woli w powietrze w
obecności tłumów. W śnie hipnotycznym znamy zjawisko lewitacji.
+Nadświadomość
Przebłyski intuicji to pierwiastek twórczy rozumu, to natchnienie, które
nadaje pracy polot genialności, a sztuce oddźwięk prawdziwego piękna. Sucha
praca intelektu nigdy nie pobudza do działalności rozumu duchowego. Może to
zrobić tylko idea, uczucie, poświęcenie i różne inne wzniosłe nastroje. Tylko
w tych warunkach przemawia nadświadomość.
„Po wtajemniczeniu intelektu musiało nastąpić najtrudniejsze ze wszystkich
zadań -wtajemniczenie woli. Szło teraz o to, aby uczeń mógł wchłonąć prawdę
głębiami swej istoty - wprowadzić prawdę w czyn w praktyce życiowej.
Dla osiągnięcia tego ideału należało - zdaniem Pitagorasa -zjednoczyć w sobie
trojaką doskonałość: osiągnąć urzeczywistnienie prawdy w intelekcie, cnoty w
duszy i czystości w ciele. Rozumna higiena i umiarkowana wstrzemięźliwość
podtrzymywać winny czystość cielesną. Wymagana ona była nie jako cel, lecz
jako środek. Wszelkie nadużycia cielesne pozostawiają ślad i coś w rodzaju
skazy na ciele astralnym, tym żywym organizmie duszy - a tym samym w duszy.
Bowiem ciało astralne bierze udział we wszystkich czynnościach ciała
fizycznego, które bez niego byłoby tylko bryłą nieożywioną.
Ażeby więc czystą była dusza, musi być również czyste ciało. Należy dalej
dążyć do tego, aby dusza, nieustannie oświecana przez intuicję, zdobyła
męstwo, zaparcie się siebie, poświęcenie i wiarę - słowem cnotę-i uczyniła z
niej swoją drugą naturę.
Intelekt z kolei zdobyć musi mądrość w taki sposób, aby umiał on odróżnić zło
od dobra i dostrzegać Boga - zarówno w najdrobniejszym stworzeniu, jak i w
całokształcie świata. Na tej wyżynie staje się człowiek adeptem i - o ile
posiada dostateczną energię - zyskuje nowe władze i zdolności. Rozwierają się
przed nim wewnętrzne zmysły duszy - a z innych promieniuje wola.
Magnetyzm jego, który przeniknęły wpływy jego duszy i który naelektryzowała
wola, zdobywa potęgę, na pozór cudotwórczą. Czasami uzdrawia on chorych, a
często przenika swoim wzrokiem myśli ludzkie. Czasami widzi on w stanie jawy
wypadki zachodzące daleko..."
Nadświadomość to właśnie ten rozum, który różni geniusza od zwykłego
człowieka. Intuicja daje świadomości tę wiedzę, która nie wymaga żadnych
komentarzy. Ona sama jest pewnikiem, jest pięknem i zarazem doskonałością.
Lecz przebłysk intuicji jest nieraz tak krótkotrwały, że w świadomości
pozostają jedynie fragmenty, które - uzupełniane i analizowane - tracą znaczną
część swej wartości.
Wszelki postęp wiedzy jest zależny od przebłysków, choćby najsłabszych,
rozumu, duchowego, bo intelekt to tylko maszyna notująca, uporządkowująca i
dobierająca zebrany materiał według własnej woli.
Nowe myśli daje tylko intuicja! Twórczy jest duch, a nie ciało!
Są dwa rodzaje wiedzy: nabyta i wrodzona. Obydwie są dźwignią postępu
ludzkości. Pierwszy rodzaj daje możność poznania i korzystania z
dotychczasowych zdobyczy naszych poprzedników.
Wiedza wrodzona to ta, która kryje się wewnątrz, w wyższych pierwiastkach
człowieka. Wtajemniczenie jest dlatego osnute mrokiem zagadki i tajemnicy, bo
uczy nas korzystania z tego, co posiadamy wewnątrz nas samych. Ludzkość cała
wciąż dąży do postępu. Wszystko zdobywa krok za krokiem. Praca wre w
najrozmaitszych kierunkach. Kierunek obiera jednostka na podstawie własnych
cech indywidualności, a naród jest tym bardziej wszechstronny, im większa jest
suma kierunków dążenia do postępu.
Samodzielność myśli idzie w parze z siłą psychiczną - jako przejaw rozumu
duchowego. Instynkt ma swoje pragnienia, lecz zdrowy rozsądek, analizując te
pragnienia, sprzeciwia się szkodliwym zamiarom. Podobnie jest z intelektem,
który pragnie na przykład czegoś dla swoich niezaprzeczalnych korzyści, a tu
przemawia głos sumienia, nie uznający egoizmu, gdyż zawsze gotowy jest do
poświęceń. Głos sumienia jest niezależny od argumentów intelektu i im częściej
głos ten będzie przemawiać, tym szersze i dłuższe będą jego „mowy", i coraz
bardziej zrozumiałe. Ale głos ten lubi tylko posłusznych słuchaczy. W
przeciwnym razie zraża się i zamyka w sobie, stając się nieprzystępnym.
„Poszukaj i nadsłuchuj przede wszystkim w swoim sercu. Z początku powiesz
może: ęę Nie ma jej tu, bo przysłuchując się znajdziesz tylko rozdźwięki ęę.
Lecz szukaj głębiej -każde serce ludzkie ma swoją melodię, sobie właściwą,
swoje własne źródło życiodajne. Może to źródło jest zasypane ęęgruzemłę albo
zagłuszone, ale ono jest! Wiarę i nadzieję znajdziesz w fundamentach twej
natury.
Kto zło wybiera, ten nie chce zajrzeć do głębi swej duszy, ten zatyka uszy na
pieśń swego serca i zamyka oczy na światło swego ducha. Czyni tak, bo uważa za
wygodniejsze życie złożone z pożądań. W głębi jednak każdego życia płynie
strumień potężny, którego żadne tamy nie powstrzymują. Odszukaj go, a
zobaczysz, że nawet najnędzniejsza istota stanowi część tego prądu życia,
choćby sama o tym nie wiedziała i postępowała w najdziwniejszy sposób. W tym
znaczeniu mówię ci: wszystkie istoty, pośród których żyjesz, są cząstkami
Boga. A obłuda, pośród której żyjesz, jest tak zwodnicza, że trudno
przewidzieć, kiedy i gdzie po raz pierwszy uda ci się usłyszeć głos własnego
ducha lub w sercach innych ludzi. Choć go nie słyszysz teraz, to wiedz, że
głos ten na pewno w tobie się znajduje. Tu go szukaj i jeśli choć raz go
usłyszysz w sobie, to łatwiej poznać go będziesz mógł w sercach otaczających
cię ludzi".
Droga rozwoju rozumu duchowego przebiega przez serce i przez uczucie. Nić
sympatii lub antypatii w stosunku do otoczenia - to przebłysk intuicyjnego
poznania bliźniego. „Przychodzi ci nagle - nie uczucie lub myśl - lecz raczej
poczucie, które skłonny byłbyś nazwać popędem bezwiednym. Przekonasz się
później, że nie jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedzący. Na razie
nazwij go sobie popędem. Otóż pojawia on się nagle i popycha do postępku,
wydającego się twojemu rozumowi nie umotywowanym i nielogicznym. Jeżeli
popędowi temu się oprzesz i nie wykonasz tego, do czego cię popycha, to może
po latach przekonasz się, żeś zbłądził, nie posłuchawszy tego głosu. Jeżeli
zaś posłuchasz bez namysłu od razu, a potem dopiero zaczniesz dochodzić
motywów, które by postępek uzasadniały w sposób logiczny, to może ich nie
odkryjesz, ale zrozumiesz, że postąpiłeś słusznie. Najczęściej jednak dopiero
następstwa twego postępku przekonają cię, że był on celowy i słuszny. Intuicji
nie można jeszcze identyfikować z popędem -wspólne mają jedynie to, że jedno
jak i drugie nie jest wynikiem wnioskowania myślowego. Najpierw pojawia się
intuicja, a po niej dopiero praca myślowa, usiłująca zrozumieć motywy.
Tu tkwi także zasadnicza różnica pomiędzy intuicją a sumieniem. Intuicja
zjawia się nagle i błyskawicznie, nim zdołasz cokolwiek pomyśleć lub
postanowić. Zjawia się zawsze nieoczekiwanie, przynajmniej w życiu codziennym,
i dyktuje ci, co masz robić, chociaż nie zamierzałeś jeszcze robić
czegokolwiek. Zjawiać się może tylko wtedy, gdy ty oczywiście milczysz i nic
nie myślisz. A ponieważ myślisz ciągle -może zjawiać się tylko w tym mgnieniu
oka, które upływa pomiędzy jedną myślą a drugą. Stąd to pojawienie się
intuicji jest zawsze takie ęębłyskowełę. Stąd też pojawia się najwyraźniej
wtedy, gdy stajesz na chwilę bez myśli, zaskoczony na przykład jakimś
wypadkiem nagłym i groźnym. Wtedy popycha cię od razu do decyzji i do czynu, a
gdy jej posłuchałeś-to milknie, bo cię już ocaliła. Ty oczywiście potem sam
nie wiesz, skąd ci to przyszło do głowy, że właśnie tak postąpiłeś.
Są dwa rodzaje koncentracji. Jeden polega na skupieniu się i na zogniskowaniu
myśli na najdrobniejszym nawet przedmiocie. Drugi polega na zagarnięciu jak
najszerszego horyzontu, objęciu i widzeniu jak największej ilości ogarnianych
rzeczy, choćby kosztem precyzyjności.
Obydwa rodzaje mają swoje specyficzne cechy, wręcz przeciwne sobie, bo
stanowią też krańcowe bieguny.
Koncentracja myśli dążącej do objęcia rozległego horyzontu w celu wyszukania
lub dobrania z wielkiego materiału pewnych fragmentów r o z p r a s z a u w a
g ę. W tym rodzaju pracy przeszkadza najmniejszy szmer, lub nawet czyjaś
obecność, przez odciąganie uwagi.
Natomiast skupienie myśli na małym szczególe i zogniskowanie jej dla uzyskania
większej wyrazistości szczegółów przytępia nieco bodźce zewnętrzne. Wszystkie
zmysły stają się głuche i ślepe na inne bodźce - żaden hałas (choćby nawet
armaty biły) nie przeszkadza w rozpoczętym dziele.
Ostatni rodzaj skupienia możemy nazwać biegunem dodatnim w zagłębianiu się dla
poszukiwania „jaźni"; prowadzi ono do znieczulenia na bodźce uboczne.
Pierwszy zaś rodzaj koncentracji, z objęciem rozległego horyzontu, nazwiemy
biegunem ujemnym albo nadwrażliwością, która jest kluczem do rozwoju zmysłów
astralnych. Krańcowe przypadki obydwu rodzajów psychiatria będzie uważała za
patologiczne, biorąc znieczulenie za ęęidee fixełę idiotów, a nadwrażliwość
jako objaw histerii. My jednak spróbujemy to zrozumieć w świetle tzw.
ęęrozszczepienia osobowościłę przed wtajemniczeniem.
Trzy władze twojej istoty: myśl, uczucie i wola są ze sobą związane w pewien
sposób. Za normalnego uchodzi ten człowiek, u którego myśl, uczucie i wola są
związane w jedność. Mówisz o sobie: ęęCzuję, myślę, chcęłę, wyrażając tym, że
we wszystkich przypadkach ty sam jesteś podmiotem. Uchodziłbyś
za anormalnego, gdybyś pożądał rzeczy niemiłych lub postępował inaczej, niż
dyktuje ci własna logika.
We wtajemniczeniu jednak dojdziesz do tego, że te trzy władze twojej istoty
rozluźnią swój związek wzajemny. Nie będziesz już miewał wrażenia, że to ty
myślisz, lecz że ęęcoś myśli ęę w tobie. Podobnie wobec uczuć będziesz miał
wrażenie, że ęę coś czuje we mniełę, a wobec objawów woli, że ęę coś chce we
mniełę.
Twoje ęęjałę jednolite rozszczepi się na trzy odrębne ęęjałę. Jedno ęęja ęę
będzie myślało, drugie będzie odczuwało, a trzecie będzie objawiało wolę".
Teraz rozumiemy sens opinii „geniusz styka się z obłąkaniem".
Kierowanie się rozumem duchowym, poleganie na nim i ufanie mu całkowicie -co
rodzi zdolność widzenia i przewidywania nawet rzeczy, które się mają zdarzyć w
przyszłości, a więc „odkrycia kart" zakrytych dla naszej świadomości (co jest
raczej sprzeczne z naszą logiką) - są powodem niezrozumienia przez szerszy
ogół, uważający taki sposób postępowania za anormalny.
„Wróg nasz najgorszy to wy sami... Jeśli jednak wstrzymacie walkę z własną
duszą - w milczeniu i pokorze - to przezwyciężycie własne ęęjałę fizyczne,
czyli zwierzęce, żyjące tylko z wrażeń. Obawiam się, że stan ten wyda się wam
czymś bardzo zagmatwanym, podczas gdy w rzeczywistości jest on bardzo prosty.
Człowiek, który osiągnął pełnię dojrzałości i szczytu kultury, staje między
dwoma ogniskami. Gdyby tylko utrzymał swój stan duchowy, to brzemię życia
zwierzęcego spadłoby z niego bez trudności. Lecz on tego nie czyni i na skutek
tego rasy ludzkie przeżywają swój rozkwit, później bledną, giną i nikną z
oblicza ziemi, choćby w pewnym okresie ich rozkwit był najpiękniejszy.
Dlatego też ten ogromny wysiłek spada na barki pojedynczych ludzi, których
zadaniem jest ęęnie stracić z okałę swej wyższej natury i nie oddać się w
niewolę niższej naturze, swojemu materialnemu ęę jałę. Każdy, który to zadanie
wykonuje, jest odkupicielem swojej rasy. Może on nawet nie rozgłaszać swoich
czynów, a jedynie wiedzieć w tajemnicy i milczeniu, to jednak będzie on
spójnią między każdym człowiekiem, a jego własnym boskim ęęjałę, między
wiadomym a niewiadomym, między rozgwarem ęętargowiskałę a ciszą śnieżnych
Himalajów.
Nie potrzebuje on nawet żyć i obcować w społeczeństwie ludzkim, aby być tą
spójnią. Służy on za tę spójnię w ciele astralnym i fakt ten czyni go istotą
zupełnie różną od pozostałej ludzkości. Nawet już na początku drogi- skoro
tylko ten drugi krok został uczyniony-staje on jako uczeń na twardym gruncie i
poczuwa się za część Całości".
Przestać na chwilę myśleć, to jest droga prowadząca do przystępu rozumu
duchowego, wypieranego przez intelekt. Wtedy intuicja może swobodnie
przekazywać nam swoją wiedzę. Ćwiczenia te są jednak trudne w wykonaniu, bo
nie ma chwili, w której by świadomość nasza nie pracowała. Myślimy, że nie
myślimy, ale jednak zawsze myślimy. Opanowanie tej sztuki równa się opanowaniu
wszystkich niższych płaszczyzn.
Człowiek w swoich dążeniach przeważnie prosi Boga, by dał mu „to lub owo" i
wiecznie jest niezadowolony, bo z chwilą, gdy dzieje się zgodnie z jego własną
wolą, widzi, że ile się dzieje, że popełnia błędy, które odczuwa i z powodu
których cierpi. Powinien pamiętać, że Doskonałość najlepiej wie, co mu jest
potrzebne, i że powinien słuchać Jej głosu. Lecz aby usłyszeć ten głos, musimy
sami zamilknąć. Chcąc korzystać z mądrości, musimy zmusić do milczenia
wszystkie przejawy myślowe naszego niższego „ja", a wtedy rozum duchowy sam
otworzy swoje podwoje.
Gwałtem nic nie otworzymy, zwłaszcza wyższych płaszczyzn - one natomiast same
do nas „przyjdą", gdy do tego będziemy gotowi. Ukażą się nam wtedy w całej
swojej wspaniałości. Drogę do nich stanowią: poświęcenie, bezinteresowność i
wszystko, co stanowi piękno etyczne. Wszystko to daje tę siłę, która nieraz w
jednym momencie otwiera drogę do tego, czego pragnęliśmy.
„Oto, zakończył hierofant, co wiedział starożytny Hermes i przekazali nam jego
następcy. Słowa mędrca są jak siedem tonów liry, w których zawarta jest cała
harmonia wraz z liczbami i prawami wszechświata.
Widzenie Hermesa podobne jest do nieba gwiaździstego, którego niezgłębione
otchłanie usiane są konstelacjami gwiazd. Dla dziecka jest to tylko strop
niebieski, nabity złotymi ćwiekami; dla mędrca to bezmiar nieskończony, w
którym krążą światy zdumiewająco rytmiczne i harmonijne. Widzenie to obejmuje
liczby wiekuiste, znaki tajemne i klucze czarodziejskie.
Im więcej nauczysz się wpatrywać w nie, im lepiej starać się będziesz je
rozumieć, tym bardziej wydadzą ci się nieskończonymi. Bowiem jedno prawo
rządzi wszystkimi światami". „Ze źródła czerpie się pokarm wiedzy, a w źródle
spoczywa sama wiedza". Do wiedzy można dojść dwiema drogami: przez materię, a
także drogą niewidoczną - przez ducha. Są to dwa krańce, dwa bieguny, tak
odmienne, a tak pokrewne. Materia w swojej ewolucji stale się uszlachetnia, ma
swoje osobiste cechy i tajemnice. Poznanie ich to droga długa i żmudna...
Druga droga, to droga niewidoczna - duchowa, ale tej właśnie szukać trzeba.
Prowadzi ona do celu w prostym kierunku; wymaga tylko poświęcenia i pokochania
piękna etycznego.
Droga ta jest bezpieczna - im dalej się posuwamy, tym bezpieczniej, a im dalej
odsuniemy się od wszystkiego, co jest zewnętrzne, tym bliżej będziemy celu...
„Rozum w istocie jest to niebieska brama, przez którą przenika uniwersalny
duch, ażeby dusze nasze mogły go sobie przyswoić, tak jak nasze ciała
przyswajają sobie ziemskie substancje. Przez bramę, którą tworzy dla niego
nasz rozum, duch przenika swoim niebieskim ogniem nie tylko nasze
intelektualne cechy, ale i cały harmonijny zespół naszych zmysłów,
przejawiając się w miłości".
++Rozdział III
Aura ludzka
W rozdziale pierwszym powiedzieliśmy, że okultyzm, podobnie jak religia,
operuje w wielu wypadkach również twierdzeniami dogmatycznymi. Twierdzenia te
są jednak dogmatami jedynie dla początkujących, gdyż w miarę wgłębiania się w
naukę okultyzmu uczeń sam będzie mógł przekonać się o słuszności przyjętych
twierdzeń, i to, co przyjął „na wiarę", stanie się dla niego jasne i pewne,
bez komentarzy. Taką pewność uzyska on o istnieniu w organizmie ludzkim
różnych pierwiastków, różnych sił i stanów duchowych, gdy zdobędzie zdolność
poznawania aury ludzkiej, której istnienie udowodniła również nauka
współczesna i którą nauczono się nawet fotografować.
Co prawda aury tej nie widzi przeciętny człowiek, ale nic nie stoi na
przeszkodzie, by wzniósł się on na nieco wyższy poziom rozwoju intelektualnego
i duchowego, który da mu już możliwości samemu śledzić to zjawisko, i to na
różnych poziomach. Aura jest emanacją jednego lub kilku z siedmiu pierwiastków
(aura więc nie jest częścią pierwiastka, ale jego formą promieniowania).
Promieniuje każda materia w mniejszym lub większym stopniu, nawet martwa.
Promieniowanie człowieka jest też zależne od nagromadzonej prany, od
koncentracji myśli i uczucia, wreszcie od zdrowia danej osoby. Naturę fizyczną
(materialną) aury potwierdza nie tylko fakt, że można ją widzieć zwykłym
okiem, ale również to, że można ją fotografować (specjalne błony lub klisze
fotograficzne). Były w tym kierunku robione liczne doświadczenia już
kilkadziesiąt lat temu, i to z pozytywnymi wynikami. Spreparowano nawet
specjalne okulary, przez które każdy może zobaczyć aurę (promieniowanie).
Intensywnie promieniuje mózg, tworząc dokoła głowy aureolę. Aureola ta jest
zależna od zdrowia, inteligencji i stanów duchowych człowieka.
Najsilniejszy efekt promieniowania daje jednak uczucie. Wzruszenie i ekstaza
dają tak silne światło promieniowania, że może je zobaczyć nawet osoba do tego
mało przygotowana. Promieniowanie to działa na pewną odległość-im bliżej więc
ciała, tym jest ono silniejsze. Występujące na końcach rozszczepienia są
trudniej widzialne i dla początkującego przedstawia się to jak warstwa
świecącej mgły.
W zdolności widzenia aury nie tyle bierze udział myśl, co sam mózg i uczucie.
Myśl może być przy tym prawie wolna, jednak ostrość widzenia zależna jest od
siły skupienia. W miarę postępu i przy stale wzrastającym skupieniu się
zwiększa się ostrość widzenia, a obraz staje się pełniejszy, z większą ilością
barw. Najłatwiej widzi się aurę w świetle słonecznym, pod światło lub w
mglistą pogodę. Najtrudniej w świetle rozproszonym.
Niektórzy uważają, że widzenie aury, nawet w jej grubszych emanacjach, wymaga
bardzo dużych zdolności psychicznych. Jest to przesada, gdyż dla jasnowidza
przejście od wzroku fizycznego do pola widzenia astralnego jest rzeczą
najłatwiejszą, której potrafi dokonać. Jednak prawdą jest, że mało jest ludzi,
którzy widzieli aurę emanowaną przez szósty pierwiastek (rozum duchowy), a
aura siódmego pierwiastka (duch) dostępna jest tylko istotom wyższym od
człowieka.
Najbardziej materialne powłoki dają emanacje bardziej materialne i łatwiejsze
do zobaczenia. Wyższe pierwiastki dają aury coraz subtelniejsze i słuszny jest
pogląd, że aury wyższych pierwiastków dla zwykłego człowieka są omalże
niedostępne. Najprostszą oczywiście formą aury ludzkiej jest aura wypływająca
z ciała fizycznego. Określa się ją jako „aurę zdrowia". „Rozlewa" się ona w
przestrzeni na odległość kilkudziesięciu centymetrów. Ma ona kształt owalny
lub jajowaty. Wywołana jest przez siłę życiową - pranę.
Łatwość widzenia aury jest jednak również zależna od siły promieniowania
oglądanego obiektu, tzn. od poziomu duchowego tego obiektu. A więc zależność
jest dwojaka - od własnej siły psychicznej, czyli zdolności widzenia, i od
siły psychicznej samego obiektu albo jego siły promieniowania.
Mówimy tu oczywiście o widzeniu na jawie, bo każdy jasnowidz w stanie
somnambulicznym ma możność znacznie szerszego widzenia. Wprowadzenie kogoś w
stan hipnotyczny jest racjonalne, jednak powinno się to przeprowadzać tylko
dla wykrycia jego utajonych zdolności i dla zbadania zakresu widzenia.
Wszelkie nadmierne wysiłki (podobnie jak w gimnastyce fizycznej), zamiast
wzmacniać, prowadzą do przemęczenia, a więc do osłabienia organów. Wola może
zmniejszyć lub zwiększyć promieniowanie mózgu. Przy odpowiedniej koncentracji
woli zwłaszcza móżdżek silniej świeci od przedniej półkuli mózgu. Dopiero
wzruszenie powoduje silne promieniowanie i świecenie półkul. mózgu, które
przewyższa nawet poprzednie.
Silne wzruszenie natury etycznej osoby uduchowionej wydobywają ze skroni snopy
światła, które mogą być widoczne nawet dla mato wtajemniczonych. Niejeden
przekonał się może, że przy bardzo silnych wzruszeniach, na przykład przy
słuchaniu pięknej muzyki, przy wzruszeniach natury patriotycznej albo żegnaniu
drogiej osoby następują wibracje w skroniach, wibracje w kręgosłupie od głowy
do nóg, powodujące również gotowość do poświęceń. Są to wyładowania natury
etycznej.
Znamy też wyładowania natury czysto fizycznej, na przykład wywołane nagłym
przestrachem. W tym przypadku wyładowania następują głównie z nóg, rzadziej z
piersi i głowy. Wyładowania te stanowią samoobronę organizmu. Powodują one
również odrętwienie, ponieważ potrzebny zapas magnetyzmu dla wykonania ruchu
został wyrzucony z organizmu. To wszystko jasnowidz nie tylko czuje, ale widzi
dokładnie, przy czym rozróżnia on nie tylko odcienie i barwy odpowiedniej
aury, ale również jej natężenie. Zagadnienia te znane już były w
starożytności. Legenda podaje o aureoli otaczającej głowę Mojżesza i o snopach
światła, tryskających z głów proroków. Promieniowania te można stwierdzić
nawet za pomocą prostych doświadczeń fizycznych. Dr Kotik w dziele poświęconym
tym sprawom pisze:
„Zrobiłem sobie z tektury okrągłą umbrelkę o e 12 cm. Na jednej stronie za
pomocą szybko schnącego lakieru rozprowadziłem siarczek wapnia w warstwie o
grubości ca 1/2 milimetra. (Umbrelka taka, wystawiona na działanie światła
słonecznego, choćby tylko na jedną sekundę, świeci potem od 8 do 10 sekund).
Dalsze badania przeprowadzałem w zupełnie ciemnym pokoju. Trzymając umbrelkę
tak, że strona fosforyzująca była zwrócona do mnie, stawiałem przed sobą osobę
badaną, którą prosiłem, aby całą swoją myśl skupiła na jakimś przedmiocie lub
określeniu. Śledziłem przy tym zmiany, jakie pojawiły się na umbrelce.
Obserwacja dała takie wyniki: Zrazu cała umbrelka przedstawiała się jako
równomiernie świecąca
tarcza, gdy natomiast badana osoba na umówiony znak zaczynała intensywnie
myśleć - na tarczy wystąpiły zmiany. Brzegi umbrelki stopniowo jaśnieją i
stają się tak jasnymi w stosunku do środka tarczy, że środek ten wydaje się
ciemny na jasnym tle. Gdy zaś na dany znak osoba badana przestaje myśleć,
wówczas brzegi tarczy ciemnieją powoli i cała tarcza, jak przedtem, świeci
równomiernie.
Szerokość rozjaśnionych brzegów tarczy bywa to większa, to mniejsza, natomiast
jej punkt środkowy pozostaje zawsze matowo fosforyzujący, a podczas badania
osoby myślącej wygląda jak falujący obłoczek na tle rozjaśnionym. Gdy już
stwierdziłem fakt promieniowania przy spotęgowanej pracy myślowej mózgu,
zabrałem się do badania, w jaki sposób rozprzestrzeniają się promienie. Przy
tym badaniu spostrzegłem, że gdy umbrelkę kładłem na rękę lub nogę badanej
osoby, to tarcza też zaczynała jaśnieć w chwili rozpoczynania myślenia, a
jaśnienie było nawet wyrazistsze niż wówczas, gdy umbrelka była przykładana do
głowy osoby badanej.
Dalej spostrzegłem, że w jakimkolwiek oddaleniu znajdowałbym się od osoby
badanej i jakąkolwiek zajmowałbym pozycję - stojącą, siedzącą lub leżącą - to
zawsze umbrelka zaczynała świecić, gdy osoba badana zaczynała myśleć. Jednak
im dalej się znajdowałem, tym efekt świetlny był słabszy. Na przykład gdy
znajdowałem się w drugim pokoju, to efekt był jeszcze widoczny, natomiast w
trzecim pokoju już go nie dojrzałem. Gdy jednak przez dziurkę od klucza
przeciągnąłem drut miedziany, którego jeden koniec trzymała osoba badana, a
drugi koniec był przyczepiony do umbrelki, to znowu na umbrelce pojawiło się
świecenie".
Dla okultysty tego rodzaju doświadczenia nie mają już najmniejszego znaczenia,
gdyż korzysta on z siły promieniowania w najrozmaitszy sposób, wysyłając i
odbierając świadomie fale. Dla początkującego jednak doświadczenia takie mają
znaczenie, gdyż z jednej strony zaspokajają one jego ciekawość, a z drugiej
pozwalają samemu przekonać się o istnieniu zjawisk, w które każe mu się tylko
ślepo wierzyć. Dodaje mu to też otuchy i pewności siebie w dalszej pracy nad
sobą.
Z czasem zapewne zostaną opracowane metody chemiczne i fizyczne, które będą w
stanie dać wierną fotografię myśli przedmiotowej. Będą one mogły oddać nauce i
człowiekowi ogromne usługi.
Aura, jak już mówiłem, jest wynikiem promieniowania wszystkich pierwiastków
(patrz rozdział pierwszy). Promieniowania te wzajemnie się przenikają i
występują w formach o różnym stopniu subtelności, w zależności od pierwiastka,
który te promienie emanuje.
Piękno promieniowania poszczególnych pierwiastków zależy od usposobienia, od
natury, charakteru i myśli danego człowieka. Całość aury wyraża więc
charakter, indywidualność, porywy, zdrowie i usposobienie danego człowieka.
Każda zmiana uczuć daje natychmiast inny obraz aury, dlatego -pomimo
wystudiowanego zewnętrznego wyrazu twarzy danego człowieka - możemy poznać
jego charakter i usposobienie po aurze, jaką roztacza, zaglądając mu jak gdyby
do duszy.
Z aury możemy też wnioskować o zdrowiu danego człowieka. Pod pojęciem zdrowia
rozumiemy brak cierpień cielesnych i sprawność wszystkich funkcji życiowych
całego organizmu, którego energią twórczą jest prana. Aura prany człowieka
wygląda jak futro zwierzęce, najeżone w formie jak gdyby cienkich drucików lub
włosów. Człowiek zdrowy, dobrze naładowany energią, ma aurę składającą się z
prostych i sterczących promieni; człowiek chory ma promienie pogmatwane,
pomarszczone i opuszczone (jak postać zwiędłej łodygi).
Cała aura ma kształt owalny i jest lepiej widzialna z pewnej odległości niż z
bliska. Oczywiste jest, że każda indywidualność promieniuje w zróżnicowanym
stopniu i z odmienną siłą. Prana ma kolor jasnoróżowy (blisko ciała) lub jest
bezbarwna, w zależności od otoczenia i odległości od ciała. „Każdy może wejść
w świat okultystyczny, pod tym jednak warunkiem, że za wejście zapłaci - nie
srebrem ani złotem, ale
wyrzeczeniem się swojego niższego ęęjałę, tzn: przez poświęcenie się temu, co
w człowieku jest najwyższe. Niektórzy ludzie chcą wedrzeć się do świata
psychicznego bez odpowiedniego przygotowania i bez oczyszczenia się ze swoich
niskich instynktów. Dla nich zdobycie zdolności okultystycznych będzie raczej
przekleństwem, a nie błogosławieństwem, gdyż wśród cierpień będą musieli cofać
się, póki nie uda im się wejść przez właściwe drzwi, do których klucz łatwo
znajdą ci, co go szukają bez celów osobistych".
Aura promieniuje migotliwym falowaniem ze zmiennym natężeniem światła. Przy
wdechu zwiększa się obszar jaśnienia aury. W czasie zatrzymania wchłoniętego
powietrza obszar aury pozostaje ten sam; promieniowanie początkowo się wzmaga,
stopniowo jednak słabnie. Przy wydechu świecenie słabnie, ale w pewnym punkcie
zachowuje swoją minimalną siłę. Koncentracja lub wzruszenie potęgują te efekty
tak, że przy wydechu można siłę świetlną zwiększyć i może ona nawet
przewyższyć poprzednią przy wdechu. Wtedy przy nowym zaczerpnięciu powietrza
również przy wdechu świecenie występuje z większą siłą. Najszerszą i
najbardziej świecącą aurę, a zarazem najbardziej falującą, mają przeważnie
dorośli mężczyźni (ale nie starcy), dalej kobiety, a-u dzieci nie zmienia się
tak szybko barwność aury, jak u dorosłych.
Przypominam, że widzenie aury to przejście ze świata fizycznego do świata
astralnego. To punkt kulminacyjny widzenia oczyma cielesnymi, wyrażający się
nadfizjologicznym napięciem naczyń krwionośnych po wewnętrznej stronie oka.
Pamiętając o twierdzeniu, że magnetyzm przenosi się głównie systemem
krwionośnym, łatwo zrozumiemy przyczyny odpowiedniego napięcia przy oglądaniu
aury.
Można sztucznie poprawić zdolność widzenia aury przez „namagnesowanie" oka
(sugestie lub autosugestie magnetyzera).
Oliver Lodge w przemowie wygłoszonej 13 września 1923 r. powiedział:
„Duch ludzki jest samodzielny, a w działaniu swym bywa czasami niezależny od
zmysłów cielesnych." „Pamiętać jednak należy, że każde przejście do dziedzin
nieznanych wymaga ostrożności. Świat niewidzialny jest dlatego niebezpieczny,
że jest niewidzialny. Świtające przebłyski są zawodne, bo wola jest jeszcze
chwiejna. Dla profanów można zastosować analogię do niebezpieczeństwa
grożącego badaczowi przy pracy nad nieznanymi bakteriami. Maniacy, rzucający
się na to zagadnienie bez odpowiedniego przygotowania, idą na oślep, a efekty,
jakie otrzymują, są obrazami wypaczonymi i przynoszą więcej szkody niż
pożytku. Zarozumiałość tych eksperymentatorów jest nie tylko śmieszna, ale
często godna litości".
Barwy aury obrazują charakter, usposobienie i uczucie. Uczucia są najbardziej
zmienne; sumując się wytwarzają usposobienie, które z kolei kształtuje
charakter. A więc charakter jest to jak gdyby szereg klisz, szereg odbitek,
które nakładając się tworzą usposobienie, a później charakter. Więc chcąc
kształcić charakter, trzeba wystrzegać się złego usposobienia, porywów gniewu,
zazdrości itp. Każde uczucie ma dwa bieguny - jeden dodatni, drugi ujemny.
Praca nasza powinna zmierzać od bieguna ujemnego do bieguna dodatniego. Na
przykład łatwiej jest zniszczyć zło przez dobroć niż przez następne zło.
Uczucia nienawiści i gniewu zabarwiają aurę na kolor ciemnoczerwony z
odcieniem czarnego dymu, podczas gdy na dodatnim biegunie występuje miłość z
kolorem karmazynowym. Odcienie kolorów to przejście od wad do zalet. Jasne,
czyste tony barw oznaczają wzniosłe uczucie; ciemne tony oznaczają brudne
uczucia i niskie żądze.
Znaczenie barw aury
C z e r w o n a : Biegun ujemny, z odcieniem brudnym, zadymionym - oznacza
namiętność, żądze zwierzęce, temperament brutalny. Ciemny odcień równomierny -
oznacza egoizm. W postaci przebłysków silniejszych lub słabszych, o
nieregularnym świeceniu, ale impulsywnym, bez tła - oznacza oburzenie. Tło
odpowiada podkładowi, przyczynie gniewu. Na tle ciemnoniebieskim oznacza
oburzenie fanatyczne; na tle ciemnozielonym oznacza wybuch zazdrości
połączonej z gniewem; na tle czerwonym -złość lub nienawiść. Przy gniewie,
połączonym z przestrachem (na przykład z powodu raptownej napaści) szare tło
zamienia się w pręgi czerwone na tle szarym.
K a r m a z y n o w a: Bardziej stała i mniej zależna od wzniosłości ucznia; w
odcieniach od szkarłatu do jaśniejszej -wyraża miłość. Kojarzona z innymi
barwami lub obok innych kolorów - wyraża tło, na którym powstała lub z czym
jest związana. Podniosłość uczucia wyraża się też w szerokości aury. Im
większa jest siła nastroju, tym szersza fiest aura.
B r u n a t n a : Wpadająca w kolor czerwony - oznacza chciwość, bo chciwość
połączona jest z namiętnością. Barwa brunatna z odcieniem szarawym - oznacza
skąpstwo egoistyczne. Barwa jasnobrunatna, wpadająca w odcień żółty - to zmysł
oszczędności.
P o m a r a ń c z o w a: W odcieniu cegły - to próżność. Bardziej czerwona
oznacza sympatyczny rodzaj ambicji. Wchodząca w żółty odcień - to duma i
zarozumiałość.
R ó ż o w a : Oznacza siłę. Tę barwę posiada prana w bliskości ciała. Różowa
barwa wyraża również wzniosłą miłość, a z odcieniem fioletowym wyraża chęć
poświęceń.
Ż ó ł t a: Kolor intelektu. Rodzaj intelektu obrazują odcienie. Żółta z
odcieniem czerwonym oznacza miłość własną; z odcieniem zielonkawym - skłonność
do sofizmatów i dyplomacji. Żółta barwa wpadająca w kolor szary - oznacza
zarozumiałość. Żółta barwa wpadająca w inne, brudne odcienie - oznacza chorobę
umysłową. Jasne zabarwienie złocistożółte oznacza zdolności umysłowe,
skłonność do wzniosłej filozofii oraz zamiłowanie do pojęć abstrakcyjnych.
Z i e l o n a: Ta barwa jest mieszaniną żółtej i błękitnej, dlatego trudno
jest odróżnić te odcienie. Zielona barwa oznacza pokrewne cechy, jak
tolerancyjność, pobłażliwość, poszanowanie cudzych poglądów, układność w
zachowaniu się, praktyczność - ale i brak szczerości.
C i e m n o z i e l o n a: Wyraża zazdrość, niezadowolenie, kaprysy, upór,
fantazję, złośliwość i gniew. Bliższe dane zależą od tła, na przykład
czerwonych pręgów.
C z a r n o-z i el o n a: Wyraża podejrzliwość, brak zaufania, niskie
oszustwo, bezczelność.
B ł ę k i t n a : Wyraża duchowość, a różne odcienie i szerokość aury
oznaczają stopień jej nasilenia. Rozsiane w aurze kropki o różnych barwach
wskazują na kierunek udu-
chowienia.
N i e b i e s k a : Z odcieniem ciemnoszarawym - oznacza fanatyzm. Odcień
mniej ciemny wskazuje na ponure wzruszenia religijne. Odcień jaśniejszy -
oznacza więcej żywości w uczuciach. Bardziej wzniosłe uczucia wiary pełnej
nadziei i zaufania wyrażają się w odcieniu fioletowym (miłość bliźniego).
F i o l e t o w a : To wiara, to sita, to miłość czysta i odpowiadający im
rozwój psychiczny. Rozwój ten ma dwa bieguny: dodatni i ujemny. Dodatni zbliża
się do barwy niebieskiej i oznacza uczucia religijne; ujemny przesuwa się do
miłości własnej - egoizmu. Doskonałość ma zawsze bieguny wyrównane.
S z a r a: o jasnym odcieniu to barwa właściwa aury ciała fizycznego, czyli
najniższej powłoki. Szara z odcieniem brunatnym - oznacza troskę o ciało,
niepokój, strach, przerażenie. Te uczucia zarysowują się w postaci szarych
pręg ze zmniejszaniem się siły świetlnej, co następuje po raptownych
wyładowaniach magnetycznych. Barwa szara w ciemnym odcieniu wiąże się z
chorobliwym stanem organizmu i oznacza też brak siłyżyciowej, apatię,
przygnębienie, bierność.
C z a r n a : Pełna barwa czarna zasadniczo w aurze nie istnieje. Występuje
ona chwilami w postaci czarnych odcieni jako domieszka do innych barw i
oznacza zemstę, uniesienie, nienawiść.
Z powyższych danych staje się zrozumiałym, że poznanie aury człowieka pozwala
na poznanie psychiki bliźniego, jego myśli, jego aktualnego stanu zdrowia oraz
nastroju. Tę zdolność posiadają jasnowidze, można jednak przypuszczać, że
również nauka umożliwi poznanie (choćby tylko częściowe) aury, skoro już
dzisiaj istnieją możliwości widzenia aury za pomocą specjalnie skonstruowanych
okularów. Z fizyki wiemy, że spektrum rozszczepionych promieni słonecznych -
poza zakresem promieni dostępnych dla ogółu ludzi - posiada na jednym krańcu
niewidzialne promienie podczerwone, cieplne, a na drugim krańcu również
niewidzialne promienie nadfioletowe. Te promienie widzi jednak wzrok
psychiczny jasnowidza. Szerszy od przeciętnych ludzi zakres barw widzą również
niektórzy malarze, którzy poza tym odróżniają w barwach więcej odcieni. Na
przykład błękit nieba ma w sobie tak subtelne odcienie, że barwy te może
rozróżnić tylko specjalnie wyczulone oko. Aura mózgu daje tzw. aureolę. Barwy
tej aureoli i jej natężenie są zależne od intelektu człowieka, jego siły i
stopnia uduchowienia. Aureolę tę widzą nieraz nawet przeciętni ludzie, chociaż
nie w pełni. Jest na przykład pewien odcień koloru żółtego, który można
zobaczyć tylko okiem psychicznym. Barwa ta odpowiada pierwiastkowi rozumu
duchowego. W stanach niższej ekstazy może więc ona występować tylko w formie
przebłysków.
Barwę pierwiastka siódmego (najwyższego) -ducha-stanowi kolor szczególnie
świetlisty, jakiego nigdy nie widziało oko ludzkie. Jest to barwa absolutnie
biała, której istnienie odrzuca nauka Zachodu.
Widzenie aureoli jest łatwiejsze od widzenia całej aury.
Sposób oświetlenia i pewna odległość ułatwiają jej oglądanie. Oglądanie
aureoli początkowo robi wrażenie, jak gdyby włosy płonęły albo jak gdyby we
włosach była ukryta lampka elektryczna.
Uduchowienie i wzniosły nastrój rozświetlają aurę; aureola staje się
wyraźniejsza, bardziej jasna i intensywniejsza. Promieniowanie pierwiastka
rozumu instynktowego najłatwiej jest obserwować przy pełnej izolacji od innych
pierwiastków, tzn. gdy myśl nie pracuje i nie istnieją żadne wzruszenia.
Takie warunki można otrzymać, badając ludzi śpiących, jednak i tu na aurę mają
wpływ (choć słabszy) marzenia senne. Najlepsze jednak warunki można stworzyć,
wprowadzając człowieka w stan somnambuliczny. W tym stanie znajdą swoje
odbicie w aurze naturalne pierwiastki charakteru człowieka. Stwierdza się
wtedy, że powłoka rozumu instynktowego ma kolor ciemnoczerwony. Stan
hipnotyczny pozwala również wytworzyć sztucznie różne nastroje i je
podtrzymywać, co pozwala na analizowanie cech tych nastrojów, bo odbijają się
one na zmianie barw aury.
Każdy, kto pragnie wejść w tę dziedzinę, musi dokładnie i sumiennie studiować
te zagadnienia. Zaznaczam jednak, że pierwszy krok w tej dziedzinie to nie
triumf nad słabszymi jednostkami, to nawet nie zdolność widzenia, słyszenia,
przenoszenia i odbierania cudzych myśli, ale to triumf nad sobą samym, to
zwycięstwo nas swoim niższym , ja".
++Rozdział IV
Analiza - samoanaliza
W rozdziale drugim powiedzieliśmy, że warunkiem postępu człowieka jest stała
praca nad sobą, przy czym wzrok nasz powinien być skierowany nie tylko na
zewnątrz, ale również do wnętrza - od świadomości do podświadomości, a
wreszcie do nadświadomości. Prowadzi to do stałej analizy zjawisk nas
otaczających i do samoanalizy.
Przeprowadźmy więc taką ogólnikową analizę. W rozdziale pierwszym
rozpatrzyliśmy podział człowieka na poszczególne składowe pierwiastki, które
stanowią jego rzeczywiste powłoki (płaszczyzny, plany, sfery).Wielu taki
podział może wydawać się nierzeczywisty i przesadny. Nic dziwnego - odbiega on
przecież mocno od ogólnie przyjętych form i zasad, a poza tym większość ludzi
tkwi jeszcze w uśpieniu i nie doznaje prawie żadnych przejawów płynących z
wewnątrz (prócz marzeń sennych). Stąd ich negacja, zwłaszcza w tej dziedzinie
tak charakterystyczna. Główną przyczyną takich reakcji jest fałszywa ambicja u
osób, które mają już pewien dorobek intelektualny, ale nie chcą przy tym uznać
czynników składających się na rozwój duchowy. Boli i drażni ich zresztą to, że
rozwój duchowy jest dostępny dla każdego, nawet „pospólstwu gminnemu", z
którego niektórzy korzystają z rozumu duchowego, będącego miernikiem ich
rzeczywistych i najważniejszych wartości (są mędrcy, acz nie wykształceni!).
Drugą przyczyną negacji jest słabość osobista, zazdrosna o objawy siły u
innych. Tego rodzaju objawy niechęci pochodzą z egoizmu, a więc z niskich
pobudek, z których również pochodzi ich nietolerancyjność. Pierwotny człowiek
rozróżniał ciało i siłę (fizyczną). O czynnościach myślowych zdawał sobie maco
sprawę, albo wręcz wcale. Później zaczyna rozróżniać pierwiastki rozumu (który
lokuje wyłącznie w mózgu), w następstwie czego identyfikuje czynności ciała z
czynnościami mózgu, a więc ciała z ciałem. Szuka więc mechanicznego
rozwiązania zagadki w anatomii. W dalszym rozwoju intelektu następuje już
podział funkcji na subiektywne i obiektywne. Pierwsze zaliczał do przejawów
instynktu zwierzęcego, jak również wszystkiego tego, czego zrozumieć ani
wytłumaczyć sobie nie mógł.
Do drugiej kategorii zaliczał czynność świadomą, analityczną, a nawet duszę,
której siedliskiem miał być wyłącznie mózg.
Poza tym dalej szukał rozwiązań zagadki - już nie tylko za pomocą lancetu, ale
również za pomocą mikroskopu. Taki był wiek dziewiętnasty.
Ale rozwój osobowości wśród ludzi nigdy nie przebiega równomiernie. Były i są
jednostki, które wyprzedzają swoje otoczenie nieraz o cały wiek (jak to się
zresztą działo w całej historii ludzkości). Pozostali pozostają w upośledzeniu
i dalej trwają w tym stadium. Jednak i w tej wielkiej grupie postęp robi
swoje. Dzisiaj omalże każdy przeciętnie inteligentny człowiek nie neguje już
istnienia siły magnetycznej, istnienia rozumu duchowego (nadświadomości), a
nawet i samej duszy. Ale i wiek dwudziesty ma jeszcze dużo szermierzy negacji.
Najprostszy sposób ich przekonania polegałby wpierw na udowodnieniu istnienia
ciała astralnego, a dalej, że dalsze składowe pierwiastki są rzeczywistymi
powłokami człowieka. Niestety nie jest to możliwe w prosty sposób. Ani nasze
zmysły fizyczne, ani dotychczasowa aparatura badawcza na to nie pozwalają. Po
prostu są na to za mało czułe! A do tego dochodzą jeszcze przesądy i zabobony.
Od przesądów nie jest wolna nawet nauka. Często „pospólstwo" łatwiej przyjmuje
nowość aniżeli naukowcy.
„Przesądy i uprzedzenie uważasz zapewne za balast, którego pozbyłeś się już
dawno. Czy jednak jesteś pewien całkowicie, że nie jest przesądem na przykład
twoje pojęcie o Słońcu jako o kuli ognistej, o kamieniach jako o przedmiotach
martwych i nieruchomych, o elektryczności jako o ęęsile ślepej ęę itd.
Podobnie spostrzeżesz, że przesądem jest, jakobyś nie mógł unosić się w
powietrzu wbrew sile ciężkości, lub że ęęczarnoksiężnicyłę nie istnieją.
Podobnym przesądem jest, że nie można myśleć bez mózgu lub istnieć bez formy
zewnętrznej (ciała fizycznego). Przesądem i uprzedzeniem jest także całe twoje
doświadczenie życiowe, jeśli z nim przystępujesz do rzeczy nowych, jeszcze ci
nie znanych. Cały twój rozum życiowy, cały balast doświadczeń dotychczasowych
będzie ci tylko przeszkodą do poznania światów nadzmysłowych - będzie ci je
zasłaniał lub przynajmniej fałszywie zabarwiał. Jeżeli do badania rzeczy nowej
przystępujesz z gotowym już sądem o niej -poznasz nie ją samą, lecz tylko ten
twój sąd o niej. Do badania rzeczy nowej musisz przystąpić bez żadnego
uprzedzenia, bez jakiegokolwiek mniemania, z góry powziętego. Jeżeli na
przykład, zamierzając wznieść się w powietrze, powiesz sobie już naprzód, że
to sprzeciwia się prawu ciężkości, to na pewno się nie wzniesiesz.
Dziecko nie tylko dlatego nauczy się chodzić, że widzi, jak inni chodzą, ale
dlatego, że mu nikt nie powiedział, iż chodzenie jest dlań niemożliwością.
Uprzedzenia i przesądy to sugestie i bardzo silne autosugestie, a od nich
musisz być wolny. Musisz w sobie wyplenić nawet skłonność do ulegania
sugestiom. Jako ćwiczenie zacznij od zwalczania w sobie sugestii tzw. opinii
publicznej. Opinia publiczna to potężny oręż, za pomocą którego włada ludźmi
Lucyfer.
Wejdź w głąb siebie i zbadaj, czyś wolny od tych pęt opinii publicznej, czy
zupełnie obojętne ci-jest mniemanie drugich o tobie. Zbadaj siebie także, czyś
już pozbył się uprzedzenia, jakoby religia była przesądem. Jest ona jedną z
najpotężniejszych sił moralnych, a przesądem jest tylko dla ludzi duchowo
niedojrzałych. Gdy się ludzie z niej wyzwolą - pozbawią się sami jednej z
władz duchowych i okaleczą się sami dobrowolnie".
Są tylko dwie drogi: dobra i zła, trzeciej nie ma. Jasnym jest, którą należy
wybrać. Jednak wszelkie dobro, podobnie do światła, rzuca cień. Im światło
silniejsze, tym silniej zarysowują się cienie, co nie oznacza, by wybierać
mrok w obawie przed cieniem.
„Władze czarodziejskie duszy, intelektu tym straszliwszą budzą zawiść, tym
gwałtowniejszą rodzą nienawiść, im wyżej stoją ponad wszelkie napaści".
W poczynaniach naszych mamy wolność wyboru, jednak jakość poczynań będzie
zawsze zależna od sumienności wyboru, bez wszelkich uprzedzeń. Dobrze wybrana
droga, choćby nawet odmienna od własnych poglądów, jest tą, którą powinno się
kroczyć. Najlepszym w tym przewodnikiem jest głos serca, chociaż i tu należy
odróżnić podszepty pokusy - choćby pozornie były najlogiczniej umotywowane.
Wkoło nas piętrzą się siły pomocne, ale również i takie, które gotowe są
strącić nas na dno przepaści. Im wyżej i dalej -tym walka trudniejsza! Czyżby
również i to nie otwierało nam oczu na wartość tych wyższych celów, przez
rozum ogólnie niepojętych?
„Rzućmy okiem dokoła na świat zewnętrzny; rozpatrzmy jakikolwiek przedmiot
fizyczny lub pozafizyczny, a przekonamy się, że wiemy o nim niewiele ponad to,
co w wyniku ęęruchułę na nas oddziaływuje. Chcąc to jaśniej sobie uświadomić,
wybierzmy jako przykład jakiś piękny kwiat.
Czymże jest ów kwiat? To, co nazywamy kwiatem, jest pewnym układem komórek i
ożywionych tkanek oraz skupieniem pewnych ilości cech: barwy, woni, miękkości,
świeżości, ciężaru itp. Wszystkim tym cechom razem nadajemy nazwę kwiatu.
Analiza wszakże wykaże nam, że każde z tych wrażeń jest wynikiem ruchu. Po
pierwsze to, co nazywamy ęębarwąłę, jest tylko wynikiem działania wibracji,
udzielających się siatkówce naszego oka. Wibracje te za pośrednictwem nerwu
optycznego są przekazywane mózgowi, a z mózgu naturze ponadfizycznej, czyli
astralnej. Z ciała astralnego przechodzą do mentalnego i wówczas widzimy dany
przedmiot.
A więc owe subtelne oddziaływania na siatkówkę, które udzieliły się nerwowi,
ciału astralnemu, a wreszcie mentalnemu - owe proste, niewidoczne działania
(ruch) wywołują w nas wrażenie barwy. A przy tym barwa, którą ja widzę, nie
będzie taką samą, którą wy widzicie. Wibracje są wprawdzie te same.
Oddziaływują one zarówno na moją siatkówkę, jak i waszą, ale skutek działania
nie jest taki sam. Każdy człowiek widzi ęęswojąłę barwę nieco odmiennie, tylko
zwyczajowo nadajemy im wszystkim jedno miano. Mówicie, że coś jest białe; ja
również mówię to samo, lecz to nie dowodzi, by wrażenie, któreśmy się umówili
tak nazywać, było dla nas zupełnie takie same"
Samoanaliza i analiza są to klucze okultyzmu. W nich jednak musi się widzieć
wyraźny cel i własną dążność. Wszelka krytyka świadoma, ale nie mająca
określonego wyższego celu, albo posiadająca tylko niskie zamiary - jest zawsze
szkodliwa. Natomiast krytyka, badania i poszukiwania w zamiarach szlachetnych
okazują się zawsze pożyteczne. Szukajcie wewnątrz siebie, badajcie,
analizujcie, a dla porównania zwracajcie swój wzrok na zewnątrz.
Nauka okultystyczna, wbrew pozorom, nie opiera się na dogmatyce i przyjmowaniu
wszystkiego „na wiarę". Chwilowa ufność i wiara z czasem zamieni się u was na
pewnik. Krytyka właśnie dlatego jest potrzebna, aby zmienić przypuszczenia i
chwiejność na niezbędny pewnik.
„Wiele oznak zapowiada nastanie nowych czasów i nowych ludzi, i co się z tym
łączy, nowych nauczycieli. Wszystkie epoki miały swoich zwiastunów, swoich
wysłańców, dobrych czy złych, ale miały ich. I w tych nadchodzących czasach, w
drzwiach już otwartych stoją nowi nauczyciele, aby uczyć lub... zwodzić. Na
ich przyjęcie należy się samemu przygotować, bez uprzedzeń wszelakoż, bowiem
uprzedzenie mąci wzrok duchowy. Po czym poznać, kto do nas przychodzi?
Po owocach poznacie ich, albowiem złe drzewo nie rodzi dobrych owoców. Ale
bądźcie ostrożni, gdyż zło posługuje się pozorami dobrego i maskuje się owczą
skórą. Tam, gdzie ma się odbyć walka, tam gromadzą się hieny, wilki i sępy.
Oczy wiele uwidzą, uszy wiele usłyszą i wiele cudów dziać się będzie, lecz
nie zawsze z dobrej ręki owoce te popłyną..."
„Do czego może nas doprowadzić bierność? Potrzebne są nam czyny i jeszcze raz
czyny. Podczas gdy wszelkie inne nauki materialistyczne oparte są o materialne
podstawy i takież środki - tu praca samoistna jest dostępna każdemu, i to w
znacznie szerszym zakresie.
Człowiek jest stworzony, by rozwinął się aż do doskonałości. W jakim celu? Czy
by stać się mocnym i aby unikać cierpień? Czy też by lepiej pomagać swym
braciom, pełniąc wyroki Boga? To ostatnie to cel prawdziwy!"
++Rozdział V
Dynamika myśli
Każda myśl wytwarza dwa rodzaje procesów. Pierwszy rodzaj to zmiany chemiczne
w mózgu i innych tkankach. Świadomość odnotowuje na płaszczyźnie fizycznej
każdą czynność i wrażenie, przy czym klasyfikacja odbywa się w odpowiednich
zwojach, grupach i komórkach białej substancji mózgowej.
Drugi rodzaj procesów to działalność energetyczna, wytwarzająca żywy wir drgań
fal eteru. Ten drugi rodzaj to przyczyna wszelkiej działalności, umożliwiająca
również działalność pierwszego rodzaju procesów. Działalność obydwóch procesów
jest bardzo skomplikowana i dotąd naukowo omalże nie zbadana. Składają się na
to dwie przyczyny. Z jednej strony w Europie brak poszanowania dla wiedzy
ezoterycznej (niematerialnej) Wschodu - z drugiej zaś strony ezoteryzm
wschodni nie prowadził badań na wzór naszych badań naukowych, lecz prowadził
je innymi metodami, i to z myślą o ostatecznym celu ludzkości i jej dążności
do osiągnięcia tego celu. Pamiętać przy tym trzeba, że oświecenie przez ducha
daje wiedzę prawie nieograniczoną, ale dogmatyczną, nie wymagającą dowodów.
Z tych zasobów wiedzy mogą jednak czerpać tylko te jednostki, które posiadają
rozwinięty intelekt i są do tego odpowiednio przygotowane, a poza tym będą tej
wiedzy szukały. Znajdą ją wtedy na pewno, a przynajmniej to, co im w danej
chwili jest potrzebne do dalszego rozwoju. Wyobraźmy sobie, że stanęliśmy w
jakiejś ogromnej bibliotece świata, gdzie cała mądrość przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości została z najmniejszymi szczegółami zanotowana
jako wiedza. Jakie przygotowanie byłoby potrzebne dla przybliżonego
zorientowania się w tym kolosalnym materiale? Gdyby do tego na przykład
potrzeba było prawników, by zbadać tę względnie małą część wiedzy - wobec
wszystkich ksiąg (całej wiedzy) -to ileż musiałoby ich być, i to najstaranniej
przygotowanych?
Ten skromny przykład daje już pojęcie o trudnościach, na jakie napotyka nasza
nauka z ogarnięciem wiedzy. Tych trudności nie mają mędrcy - wtajemniczeni,
gdyż pola wiedzą nabytą korzystają jeszcze z mądrości rozumu duchowego.
Materialiści warunkują wszelkie przejawy myśli przebiegiem procesów
chemicznych, zachodzących w komórkach mózgowych, i starają się dowieść, że
tylko od nich zależne są objawy energetyczne.
„Zdumienie nasze wzrasta, gdy powracając do nauk nowoczesnych, stwierdzamy, że
od czasów Bacona i Kartezjusza zdążają one bezwiednie, lecz tym pewniej, w
kierunku powrotu do dawnych teozofii starożytnych. Fizyka współczesna doszła
niespodziewanie do utożsamienia materii z pojęciem energii (siły), co stanowi
już krok naprzód ku dynamizmowi spirytualistycznemu.
Dla wyjaśnienia istoty światła, magnetyzmu i elektryczności uczeni byli
zmuszeni przyjąć istnienie materii lotnej i nieważkiej, wypełniającej
przestworza i przenikającej wszystkie ciała.
Materię tę nazwali e t e r e m. Jest to również krok naprzód w kierunku
dawnego pojęcia teozoficznego o ęęduszy świałałę ". Do niedawna uważano, że
myśl jest niematerialna, że nasze wypowiedziane myśli nie zajmują żadnej
przestrzeni i że są bezwymiarowe. A jednak byty to mylne mniemania, gdyż mają
one nie tylko postać ukształtowaną, lecz mają też swoją dynamikę i energię
magnetyczną, która ulega przyciąganiu i odpychaniu, oraz inne jeszcze cechy.
Żywa myśl może być wielokrotnie odtwarzana i zawsze zawiera w sobie pewien
ładunek energii. Przy procesie myślenia powstają również wiry myślowe, które
wyładowują zawartą w sobie energię magnetyczną przy zetknięciu się i
nawiązaniu kontaktu z odpowiednim pokrewnym tworem. Myśl ma dwa rodzaje
działania. Jedno - to tworzenie „odbitki " czysto materialnej w grubej materii
mózgu; drugie -to wywołanie wibracji, które można nazwać myślą właściwą. Można
też rozróżnić dwa bieguny myśli, jeden przedmiotowy, w formie swej mniej lub
bardziej zmaterializowany; drugi - abstrakcyjny, działający w odwrotnym
kierunku, aż do przejawów intuicji.
W ćwiczeniach okultystycznych gimnastyka umysłu powinna działać jak najdalej w
obydwu kierunkach. Trzecim czynnikiem, działającym na myśl i słowo, jest
uczucie, które nadaje myśli i słowu swoiste zabarwienie i swoistą siłę. Siła
ta nie jest ślepa, ale działa tak, jak pierwotnie była emanowana.
Dlatego mamy tyle przykładów na to, że te same myśli i słowa, wypowiedziane
przez różnych ludzi, wywołują skutki niepodobne do siebie. Uczucie nadaje
myśli żywość, barwę i harmonię, czasami przez odpowiednią intonację głosu,
odpowiednie dźwięki, przyspieszenie lub zwolnienie słów, przez odpowiednią grę
słów i zdań, jak również przez inne mało uchwytne środki.
Siła działania myśli zależy więc od wielu czynników - od samej mechanicznej
procedury, od warunków, w których powstała, od włożonego w nią uczucia, od
uplastycznienia jej i od innych subtelnych czynników. Myśli mogą też być
świadome lub nieświadome, a nawet wbrew woli świadomej, stąd nawiązuje się też
bezwiedny kontakt z innymi osobami.
„Umysł wciąż wyłania z siebie emanacje, które mogą być widzialne tak samo jak
aura, snując się na parę stóp od emanującej je osoby. Wysyłamy wciąż fale
myśli (termin znany), a fale te, skoro zużyją pierwszą siłę rzutu (projekcji)
- unoszą się niby obłoki, mieszając się z innymi falami myśli podobnego
charakteru i rozchodzą się nieraz po najdalsze kresy Ziemi.
Niektóre emanacje myśli pozostają dokoła miejsca, z którego były wysłane, i o
ile ich nie wstrząsną jakieś myśli mocne, nie przeciwne, to mogą przetrwać
niewiele zmienione przez długie lata.
Inne myśli, wysłane w określonym celu albo pod wpływem silnej żądzy,
wzruszenia lub namiętności, idą ku swemu przeznaczeniu (miejscu skierowania) z
wielką szybkością. Większość jednak ludzi wprowadza mało mocy w swoje myśli.
Ich myślenie staje się prawie procesem mechanicznym, a zatem ich fale myślowe
mają bardzo powolny ruch i nie rozchodzą się daleko - chyba że przyciągnie je
ku sobie inny
człowiek o podobnym rodzaju myślenia.
Chcemy, aby uczeń dobrze zrozumiał, że gdy powiadamy: ęęmyśli są to rzeczyłę,
to nie używamy tych słów w sensie retorycznym lub z fantazji, ale wkładamy w
to dosłowną prawdę. Chcemy przez to powiedzieć, że myśl jest tak samo rzeczą,
jak światło, elektryczność i tym podobne formy zjawisk. Myśl może być
widzialna dla wzroku psychicznego, może być wyczuwalna dla jednostki
sensybilnej, a nawet, gdyby istniały odpowiednio czułe przyrządy, mogłaby być
zważona.
Gdy myśl została wysłana, ma postać obłoku o właściwej sobie barwie, o czym
była mowa w wykładzie o aurze. Myśl podobna jest do rozrzedzonej pary (stopień
gęstości jest zmienny) i jest również realna jak powietrze, które nas otacza,
jak para z kotła parowego lub liczne znane nam gazy. Ma ona swoją siłę,
podobnie jak mają ją wszystkie wzmiankowane wyżej opary.
Tutaj musimy zaznaczyć, że gdy myśl wydziela się z wielką mocą, to towarzyszy
jej zazwyczaj pewna ilość prany, która udziela jej dodatkowej siły i wtedy
myśl taka może dać nadzwyczajne wyniki. Prana w istocie ęęwitalizujełę myśl
niejednokrotnie i czyni z niej siłę żyjącą".
Możliwe jest naładowanie myśli praną. Do tego niezbędne jest, aby myśl - w
trakcie jej wzbudzania i wysyłania - była wyrazista i przepojona autentycznym
uczuciem, a zarazem poparta zasilającymi prądami ciała astralnego i siłą
magnetyczną.
Zaletą uczenia się na świeżym powietrzu jest pogłębienie pamięci i pracy
myślowej, gdyż myśl się ożywia, korzystając (bezwiednie) ze wzmożonej prany i
różnych innych form energii rozproszonych w otoczeniu. Kształcenie umysłu może
też wtedy dać zadziwiające wyniki, gdy dodatkowo będziemy wykonywać
odpowiednie ćwiczenia dla spotęgowania zapasów magnetyzmu (na przykład przez
odpowiednie ćwiczenia oddechowe).
Nie są to oczywiście teorie materialistyczne - mimo utożsamiania cech emanacji
umysłu z materią -ale mają one służyć praktycznie przejściu od grubszych form
do coraz subtelniejszych - aż do objawów ducha w łączności z wszechświatem.
Marzenia senne to na wpół mechaniczne odtwarzanie różnych podniet,
zharmonizowanych z myślą.
Pamięć zależy od skupienia uwagi, przy czym przez uwagę wywołujemy większy
przypływ krwi do mózgu, a krew, która jest roznosicielem prany, pogłębia
żywość obrazu. Koncentracja przy dużym skupieniu uwagi daje szczególną siłę,
skupiając przy tym znaczne promieniowanie prądów magnetycznych.
„I tak w rezultacie, gdy spostrzegłeś przedmiot powabny -budził on twoją żądzę
i obmyślałeś środki, jakimi mógłbyś go posiąść. Innymi słowy: przedmiot-swoim
wrażeniem na twoje ciało astralne - pobudził je do drgań. Powiązane z ciałem
astralnym ciało myślowe pracuje nad sposobami zaspokojenia żądzy, a wreszcie
ciało eteryczne powiązane w podobny sposób z tamtymi -wywiera swą wolę na
ciało fizyczne, zmuszając je do działań w kierunku owego upragnionego
przedmiotu.
Tak było przedtem u ciebie. Teraz tak być nie powinno, skoro jesteś uczniem!
Przedmiot, choćby najbardziej upragniony dla ciebie, wywiera wprawdzie
wrażenie na twoje zmysły, ale na tym koniec. Wrażenie to może działa na ciebie
nawet silniej niż na innych, bo zmysły masz wysubtelnione, ale wrażenie to nie
wzbudza (gdyż tego nie chcesz) ani twego uczucia, ani myśli, ani woli.
Wrażenie to dochodzi przez zmysły do twojej świadomości, ale nie pobudza cię
do niczego. Przyjmujesz je do świadomości po prostu jakby jakąś rzecz
obojętną, którą ewentualnie zajmiesz się później, gdy sam osądzisz, czy masz
na to reagować i czy masz na to odpowiedzieć.
Jesteś wolny, jesteś oswobodzony zupełnie; nikt i nic z zewnątrz nie zmusza
cię do myślenia, do odczuwania lub do działania. Wybierasz sam swobodnie, czy
masz działać i czym działać. Możesz działać na przykład tylko myślą, a więc
użyć wrażenia jako tematu do medytacji. Możesz działać uczuciem, to znaczy
wzbudzić w swoim ciele astralnym wibracje, jakie ty chcesz, a więc drgania
zachwytu, albo nawet też drgania żądzy, jeżeli je uznasz za potrzebne. Możesz
wreszcie działać wolą, na przykład wywrzeć ciałem eterycznym nacisk na ciało
fizyczne, aby ów pożądany przedmiot przyniósł ktoś tobie albo oddał komuś
drugiemu, zależnie od twego uznania".
Myśl może być przepojona fluidami naszych pierwiastków, od których nabiera ona
swoisty wyraz, cechę i siłę. Musi więc istnieć zależność od stopnia osiągnięć
w okultyzmie, bo pierwiastki „niewykształcone" nie mogą się przejawiać, a
rozwijają się one stopniowo, zależnie od naszego w tym udziału.
Rzeczywiste więc połączenie wszystkich działań myśli, woli i uczucia razem
jednocześnie jest możliwe tylko na dosyć wysokim stopniu rozwoju.
„Spomiędzy metod katolickich wyróżnia się metoda średniowieczna, która
szczególnie rozwinęła się w duszy św. Franciszka z Asyżu. Zwraca się ona
wyłącznie do uczuciowości, wziera głęboko w osobowość ludzką i życie ludzkie
Chrystusa. Wolę uszlachetnia przez miłość. Szkoła dominikańska ćwiczy głównie
aparat mózgowy i szuka w teologii argumentów, by pobudzić do czynu wolę
spokojną i pogodną.
Inna szkoła, św. Boboli, łączy syntetyczne władze mózgowe z uczuciami. Każe
pracować wyobraźni. Potężna ta szkoła wykształciła tysiące jezuitów, którzy
rzuceni w wir fermentów społecznych i religijnych zachowali pomimo to
nienaruszalność swoich celów i w rezultacie triumfowali nad najbardziej
wrogimi sprzysiężeniami.
Każda jednak z tych szkół nosiła już w założeniu zarodek możliwych wypaczeń.
Metoda uczuciowości i wzruszeń może się przerodzić w nabożną czułostkowość, a
nawet w brak tolerancji; metoda umysłowa dąży do abstrakcji, a metoda woli
może zejść nawet na drogę tyranii".
Wszelka jednostronność jest szkodliwa - nie tylko w myśleniu, ale i w
działaniu, ćwiczeniach i otrzymywanych rezultatach. Musimy zawsze pamiętać, że
na drodze postępu, a więc i w okultyzmie, napotykamy zawsze dwa bieguny:
dodatni i ujemny. Czasami nie znamy jednego z nich, więc w postępie możemy go
nawet chwilowo pominąć, bo przy dalszym głębszym badaniu na pewno go
znajdziemy.
Są wypadki, że biegunem przeciwnym jest samo zło albo czarna magia, ale wtedy
po uważnym zbadaniu ujrzymy nowy czynnik - dodatni, który choćby nawet nie
stanowił pełnego przeciwieństwa, to jednak będzie jak gdyby „neutralizował"
jednostronność.
Procedura myślenia w wielu wypadkach przypomina matematykę z jej zasadami
działania. Widzenie wszechświata w liczbach, jak czynili to pitagorejczycy,
może nam wydać się dziwne, lecz czyż manipulacje myślowe nie ułatwiają nam
myślenia abstrakcyjnego?
W czasach teraźniejszych popełnia się często takie błędy, że albo lekceważy
się wiedzę czasów minionych, odrzucając pracę i dorobek myślowy minionych
pokoleń, albo też przecenia ten dorobek, bez właściwej analizy. Nie wolno nam
zapomnieć o tym, że dorobek wieków poprzednich -chociaż nie opierał się na
naukowych aparaturach, którymi my teraz dysponujemy - to jednak był sumą
dorobku wszystkich pokoleń, w których znajdowały się w dodatku często wybitne
umysły.
Lekceważymy też często wpływ otaczającej nas atmosfery myślowej. Ona swym
podłoży mentalnym i fizycznym ma przemożny wpływ na ogólny rozwój moralny. Na
nastrój człowieka, a więc na jego myśli, wpływ mają nawet otaczające nas
martwe przedmioty, ich kształty, barwy itp. - często przez podświadomość.
Piękno ma wpływ uszlachetniający, bo pobudza zmysł harmonii. Pierwiastek
uczucia można na przykład wyrazić w grze barw, stąd można uzyskać zadowolenie
nawet bez naszego w tym udziału, omalże nieświadomie. Formy i kształty
działają poprzez pierwiastek mentalny, dlatego też dobrze wyrazić je mogą
tylko natury bardziej myślące. Na przykład piękne obrazy są jak gdyby
„namagnetyzowane" przez myśl; a gdy trafią na pokrewne sobie skupienia myśli i
uczucia, to oddziaływają na nie silnie. Ale najsilniej działa na ludzi, a
nawet pobudza do czynów, nagromadzenie fluidów zawierających w sobie myśli i
uczucia innych ludzi. Obowiązkiem więc społecznym powinno być dbanie o
czystość atmosfery myślowej, o uszlachetnienie nastrojów, o szerzenie piękna,
harmonii i innych wzniosłych uczuć. Pamiętajmy bowiem, że
najbardziej trudną do opanowania jest myśl, która też jest najbardziej
nieposłuszną. Łatwiej jest ją osłabiać niż wzmacniać. W tym ostatnim pomaga
bardzo zwrócenie i skoncentrowanie uwagi na posiadanych przedmiotach.
Zauważyliście chyba, że prawie każde miasto posiada swoistą atmosferę, którą
wrażliwi przyjezdni zaraz odczuwają. Ludzie często mówią o „atmosferze", jaka
panuje w danej miejscowości, charakteryzując w ten sposób ogólne cechy
zamieszkałych tam ludzi. My wiemy, że jest to ogólna atmosfera myślowa danej
miejscowości. Cechy te mogą ulec zmianie, a nawet całkowicie się
przekształcić, gdy osiedlą się w tej miejscowości nowi ludzie. Niechaj tylko
kilka energicznie myślących jednostek zacznie w życiu wdzieranym rozsyłać
silne fale swoich myśli, to wkrótce myśli te ubarwią na swój sposób złożoną
myśl danej miejscowości. Myśl nawet jednej psychicznie mocnej osoby przeważy
słabą i bezprzedmiotową myśl wielu ludzi, szczególnie gdy wysyłają oni myśli
negatywne.
Jeżeli w danej miejscowości osiedli się ktoś, kto przejawia bardzo dużą
energię, to odczuje on natychmiast u innych ludzi w swoim otoczeniu myśli
pozytywne, które z kolei potęgują jego pozytywne myśli. Jeżeli natomiast
osiedli się on w miejscowości „martwej i śpiącej", tzn. tam, gdzie ludzie są
bierni, całkowicie bez inicjatywy, to i jego żywotność prędzej czy później
odrętwieje, a duch stopniowo opadnie do poziomu otoczenia. Nie dzieje się to
oczywiście tak szybko i osoby o silnej indywidualności nie tak łatwo ulegają
wpływowi cech im przeciwnych, a raczej z zasady będą oddziaływać na masy. W
ogólności jednak przeciętna jednostka rychło dostaje się pod wpływ złożonej
atmosfery myślowej otoczenia (na przykład miasta), w którym przebywa przez
dłuższy czas. W ten sposób też: domy mieszkalne, budowle publiczne i biura
często „przesiąkają" myślą tych, którzy w nich przebywają, a nawet tych,
którzy kiedyś w nich przebywali.
Również „duch narodu" jest jak gdyby „kompozycją" lub wypadkową myśli
poszczególnych ludzi, a nawet pokoleń. Atmosfera myślowa oddziaływuje w kilku
kierunkach, a odczucie jej może być świadome lub nieświadome (przesiąka w
podświadomość). W podobny sposób przyjmowane są również uczucia.
Zrozumiałe jest, że oddziaływanie podświadome nie napotyka jawnego oporu - nie
wywołuje więc reakcji, bo też nie ogarnia jeszcze świadomości otoczenia.
Znacznie więcej można osiągnąć, gdy w tym oddziaływaniu na otoczenie weźmie
udział nadświadomość. Nadświadomość przejawia się wtedy, gdy w świadomości i
jej pracy powstaje przerwa, a przerwę tę wypełni przebłysk rozumu duchowego,
„gdy wzruszenie osiąga granicę i gdy słowa zamierają na
ustach", a przemawia natchnienie albo olśnienie. Wtenczas człowiek pragnie
„jak w gorączce" swoje wzruszenie ujawnić - z pośpiechem, by pamięć niczego
nie opuściła, czegoś nie domówiła lub nie oddała uczuć w sposób niewłaściwy.
Takie oddziaływanie jest w stanie zasugerować całe otoczenie, a nawet pokonać
wrogów. Jest to siła potężna i realna, choć nie zawsze doceniana przez ogół -
a przecież mamy liczne przykłady z historii, że korzystało z niej wiele osób.
My jednak nie musimy czekać, aż siła ta sama do nas przyjdzie, aż nadejdzie
ten moment natchnienia i olśnienia, ale znając jej mechanizm działania musimy
z niej korzystać, dążąc do niej świadomie i stale nad sobą pracując.
„Z punktu widzenia psychologicznego spróbuję wykazać wam na kilku przykładach,
że ta sama idea (myśl) może się przejawiać w różnych formach, a w każdej z
nich całkowicie. Ale przedtem proszę przyjąć (jako fakt stwierdzony), że każda
idea jest rzeczywistością realną i dotykalną, że każda z naszych myśli posiada
formę odrębną i istnieje w sferze sobie właściwej, że podlegają one prawom
czasu i przestrzeni - odmiennym od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.
Gdybyście zdołali dostrzec obiekty tej sfery przy pomocy jasnowidzenia, to
przekonalibyście się, że każda myśl ma formę widzialną i dotykalną. Oczywiście
potwierdzenie tego możecie znaleźć jedynie w sobie samych. Na razie
przyjmujemy to za rzecz stwierdzoną.
Przyjąwszy to, weźmy jako przykład prawdziwego artystę malarza. To, co wyraża
on na płótnie, jest niczym innym jak jego myślą w jej całości. Przypuśćmy, że
odtworzy on ten sam obraz pewną ilość razy. Wyrażenie tej samej myśli będzie
wówczas wielokrotne, lecz w poszczególnym obrazie ta sama myśl została
wyrażona zawsze całkowicie".
Aparat mózgu możemy w pewnym sensie porównać z płytą gramofonową, która
puszczona w ruch, odtwarza kilkakrotnie tę samą myśl (na płaszczyźnie czysto
fizycznej). Ale przy tym porównaniu materialiści mieliby rację, że uszkodzenie
mózgu (tak samo jak uszkodzenie płyty) utrudnia lub uniemożliwia reprodukcję
myśli.
Dzieje się tak rzeczywiście, choć tylko na płaszczyźnie fizycznej. Ale i tu są
odstępstwa, gdyż charakterystyczne są badania przy trepanacji czaszki. W
doświadczeniach nad zwierzętami wykazano, że u niektórych zwierząt przy
drobnych uszkodzeniach mózgu wystąpiły już zaniki pewnych zdolności
umysłowych, podczas gdy u innych, nawet przy poważnych uszkodzeniach mózgu,
braki takie nie dały się zauważyć.
To samo wykazały licznie przeprowadzane (z konieczności) trepanacje u
pacjentów będących ofiarami wojny. Ci, którzy chcą mózg stawiać na poziomie
płyty gramofonowej lub porównywać z kliszą fotograficzną, popełniają ten
wielki błąd, że nie biorą pod uwagę, iż mózg wydziela emanacje, które nie
ulegają zniszczeniu jak materia i które można odtwarzać dowolną ilość razy, i
to z dużą precyzją, jak czynią to jasnowidze.
Pewną analogię z rozumem można wyprowadzić z faktu, że nasiona i zarodek
roślin mogą zawierać pamięć bez specjalnych ku temu organów, bo nie materia
tworzy rozum, ale rozum przejawia się w płaszczyznach wyższych od fizycznej, a
także w energii.
Rozumując materialistycznie, że materia tworzy w swym całokształcie myśl, to
trzeba sobie zadać pytanie: a co utworzyło materię? Musiał ją ukształtować
jakiś rozum, używając do tego energii.
Upadek zdolności umysłowych to zanik energii magnetycznej u człowieka,
spowodowany chorobą lub starością. Umysłowo chorzy stanowią przykład pozornie
sprzeczny. Emanują oni często olbrzymie zapasy magnetyzmu w przejawach bądź
natury fizycznej, bądź też wysiłków mentalnych. Występuje tu niecelowe (przez
chorobę) trwonienie energii życiowej. Ten sam powód doprowadza niektórych
hipnotyzerów albo uczniów wtajemniczenia do stanu obłąkania.
Każdy człowiek przyciąga myśli pokrewne treścią i uczuciem z jego własnymi
myślami. Nie wszyscy potrafią to zauważyć, bo przejawy tego są zbyt subtelne.
W drodze do osiągnięć w okultyzmie przekonasz się sam, że to, co ci jest
potrzebne w danej chwili (oczywiście dla ducha), przychodzi do ciebie jak
gdyby samo, często przez pośrednika: w formie porad, dostarczonych książek lub
innych form pomocy. To my sami podświadomie tak działamy na naszych znajomych
i otoczenie, że oni również (często podświadomie) harmonizują się z nami w
naszych potrzebach.
Pokrewieństwo ducha i myśli zbliża wzajemnie ludzi. Zbliżenie to następuje
świadomie, ale większe w tym znaczenie ma bodziec instynktowy (przez
podświadomość), który przez nić sympatii zacieśnia węzeł obopólnych potrzeb
duchowych.
„Każde z wrażeń, choćby było tak nikłe, że zostanie przeoczone przez
świadomość, staje się depozytem ęęjaźniłę i w niej, niby w księdze, zostaje
zapisane do chwili właściwej. Każde wrażenie zostaje dokładnie zarejestrowane,
tak że o jakimś zupełnym zapomnieniu nie może być mowy. Innymi słowy: nic z
tego, cośmy duchowo kiedyś posiadali, nie może dla nas przepaść.
Mamy w sobie miliony wrażeń, chociaż przypominamy sobie tylko tysiące lub
dziesiątki tysięcy. Te wrażenia, które znajdują się w danej chwili pod
powierzchnią świadomości, nie są bynajmniej martwe, ale one ęęśpiąłę i czekają
swego przebudzenia. Takie pozornie zapomniane wrażenia mogą czekać na chwilę
swego przebudzenia 50, 60 i 70 lat, a gdy jakiś drobny i pozornie nieważny
szczegół dotknie nawet z lekka ich istnienia -budzą się i ożywają tak dobrze,
jak gdyby nigdy nie popadły w to, co nazywamy zapomnieniem. A do przebudzenia
ich potrzeba tak niewiele! Jakieś napomknienie, jakieś słówko, ba, nawet lekki
powiew wiatru wystarcza, by się w nas przebudziło do nowego życia to, co
uważaliśmy za nie istniejące albo w najlepszym razie za zapomniane. Oczywiście
nie wszystkie z tych wrażeń budzą się w nas od razu".
Pamięć jest zależna od siły, z jaką myśl została zanotowana. Dotyczy to jednak
tylko świadomości fizycznej. Stąd ludzie starzy, o przytępionych zmysłach, na
skutek słabszego rejestrowania wrażeń (słabiej wpisanych w pamięci) gorzej
pamiętają niedawną przeszłość niż dzieje dawnych lat, które żywo przeżywali i
które intensywnie zostały zarejestrowane przez świadomość. Ale na to zjawisko
- oprócz osłabienia samych zmysłów - wywiera również znaczny wpływ
zmniejszenie się zapasów siły życiowej (prany), koniecznej do odtwarzania i
wykonania „odbitek". zdolność więc myślenia świadomego, jak i pamięci, zależna
jest również od stanu zdrowia i zapasów energii magnetycznej.
Wszelka twórczość poprzedzana jest przez myśl-ona ożywia pracę, a więc jest
przyczyną i pierwotną pobudką, bez której nie możemy sobie wyobrazić żadnej
działalności. Mechanizm tego procesu tak będzie się odbywał: najpierw jest
energia życiowa, dalej przejaw rozumu w formie emanacji mniej lub więcej
zmaterializowanej, a potem następuje działalność jako rezultat końcowy.
„Podobnie jak uczy fizyka - każda nasza akcja wywołuje reakcję. Czyny nasze
podobnie wpływają na innych ludzi, jak ich postępki na nas. Poza tym
zauważyliście pewnie, że w miarę tego, jak ludzie postępują źle - stają się
coraz gorszymi i gorszymi, a w miarę jak spełniają dobro - wzmacniają się i
uczą się postępować dobrze w każdej chwili. Ten wzrastający wpływ postępków
można objaśnić tylko wzajemnym oddziaływaniem ludzi na siebie.
Wracając do praw fizyki można powiedzieć, że podczas działania rozumu umysł
mój znajduje się w określonym stanie wibracji, a wszelkie inne umysły,
znajdujące się w podobnych warunkach, będą skłonne do oddania się pod wpływ
mojego umysłu (może być oczywiście odwrotnie, że to mój umysł oddaje się pod
wpływ podobnych wibracji). Tak samo dzieje się z instrumentem. Jeżeli w pokoju
znajdują się różne instrumenty, nastrojone jednakowo, i jeżeli na jednym z
nich wywołam wibracje określonego tonu, to wszystkie pozostałe instrumenty
odezwą się na ten sam ton.
Rozszerzając to twierdzenie można powiedzieć, że wszystkie umysły, nastrojone
na te same wibracje (inaczej - jednakowo myślące), odezwą się jednakowo na tę
samą myśl. Oczywiście tu sprawa będzie bardziej skomplikowana, bo odgrywają tu
jeszcze dodatkową rolę inne czynniki, takie jak świadomość, podświadomość,
natężenie myśli, uczucie itp.
Przypuśćmy, że popełniam zły czyn, więc umysł mój znajduje się w określonym
stanie wibracji. Wtenczas inne umysły, znajdujące się w tym samym stanie, mogą
dostać się pod wpływ drgań (wibracji) mojego umysłu. Ów wzajemny wpływ umysłów
może być silniejszy lub słabszy, w zależności od stopnia napięcia".
Niestety, teoretyczne opisanie mechanizmu działania myśli może niejednemu nie
wystarczyć. Jedynie więc własna pilna obserwacja tych procesów - z
uwzględnieniem drobnych różnic i odcieni - oraz praktyka mogą wyjaśnić
uczniowi całą procedurę.
Przy tym wszystkim pamiętać też należy o tym, że uczucie daje myśli siłę, ale
uczucie należy do świata astralnego (a więc i wszelkich żądz), i chociaż świat
astralny ulega wpływowi pierwiastka mentalnego, który przenika wszystkie
niższe powłoki, to jednak w tym układzie łatwo możemy ulec złudzeniu, biorąc
przejawy niższe za wyższe i odwrotnie.
Tylko praca nad sobą, a szczególnie kierunek pracy okultystyczej wzmacnia
stopniowo, lecz stale, wszelkie przejawy umysłu, a dzieje się to jak gdyby
samoczynnie i z większym efektem niż na drodze wzbogacenia naszej wiedzy
przyjętymi metodami szkolnymi.
++Rozdział VI
Przenoszenie myśli - telepatia
Telepatię można określić jako komunikację umysłu z umysłem bez pośrednictwa
pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, powonienia i smaku.
Z nauki materialistycznej wynika, że skoro dwa umysły znajdują się poza
możliwością normalnego kontaktowania się za pomocą pięciu wymienionych
zmysłów, to nie mogą one w żaden sposób porozumieć się ze sobą (wyłączając
oczywiście techniczne środki przekazu).
A tak nie jest, bo zostało już udowodnione, że taka możliwość istnieje. Wobec
tego człowiek musi posiadać jeszcze inne zmysły poza uznanymi przez naukę.
Tak też jest, bo człowiek poza pięcioma zmysłami fizycznymi posiada jeszcze
pięć zmysłów astralnych, stanowiących jak gdyby pozytyw zmysłów fizycznych.
Ponadto człowiek posiada jeszcze specjalny szósty zmysł fizyczny i jemu
odpowiadający zmysł astralny. Ten specjalny zmysł szósty, który nazwiemy
zmysłem telepatycznym, posiada odrębny narząd fizyczny, za pomocą którego
odbiera wrażenia. Za narząd ten służy małe ciałko, znajdujące się w pobliżu
centrum czaszki, formy stożkowatej i koloru czerwonawo-szarego. W terminologii
naukowej zwie się on „odrostem szyszynkowym" lub „gruczołem szyszynkowym".
Charakteryzuje on się też tym, że zawiera niewielkie nagromadzenie cząstek
wapiennych, zwanych niekiedy „piaskiem mózgowym".
Wiadomo że każda myśl ma pewne typowe cechy nadawcze. Rozróżniamy dwa typy
myśli. Pierwszy typ to myśli osobiste (abstrakcyjne lub przedmiotowe), drugi
typ to myśli skojarzone z pewną osobą lub zbiorowiskiem ludzi (również
przedmiotowe lub abstrakcyjne).
Typ pierwszy składa się z myśli o kształcie wirowych prądów magnetycznych, w
pewnym stopniu trójwymiarowych, i przez to jest bardziej zmaterializowany.
Myśli te pozostają w bliskości miejsca swojego powstania, jak gdyby były
przeznaczone tylko dla siebie. Drugi typ składa się z myśli świadomych (jak
również nieświadomych), skierowanych do ściśle określonych odbiorców
telepatycznych (osób wchodzących w grę) - niezależnie od ich miejsca pobytu.
Obydwa typy mogą być przejęte przez odbiorców, z tą różnicą, że pierwszy typ
zmierza do organu odbiorczego automatycznie, drugi natomiast trafi do
odbiorcy, gdy w nim napotka pokrewny typ. Dla myśli telepatycznej nie kierunek
stanowi drogę, ale postać lub achy wyobrażonej osoby. Fala myślowa dąży do
celu zawsze w linii prostej i nie istnieje nic materialnego, w by jej mogło
stać na przeszkodzie-z wyjątkiem silnych i celowych skupień myślowych osób
trzecich, które by świadomie spowodowały odchylenie wysyłanych fal.
Biorąc pod uwagę, że człowiek poza zmysłami fizycznymi posiada jeszcze
uzupełniające je zmysły astralne (działające w szerszym zakresie i zasięgu),
muszą istnieć dwa rodzaje telepatii, jedna związana ze zmysłami fizycznymi,
druga związana ze zmysłami astralnymi. Rozróżnienie tych dwu rodzajów
telepatii jest trudne, szczególnie dla początkującego, i dlatego łatwo jest
popełnić błąd, mieszając wrażenia odebrane przez zmysł telepatyczny z
wrażeniami pochodzącymi od zmysłów astralnych. A jednak granice takie
istnieją. Na przykład odtwarzanie myśli z czasu przeszłego leży tylko w
granicach telepatii astralnej.
Fale myślowe mogą przekazywać myśli w postaci obrazowej, przedmiotowej, w
postaci dźwięku, głosu i uczucia. Najłatwiejszą formę komunikacji stanowią
przekazy obrazowe i przedmiotowe. Adresatem jest myślowo wyobrażona postać
osoby odbierającej, która w wyobraźni powinna być „jak żywa". Im bardziej
„żywy" jest obraz przekazu, tym lepszy jest przekaz i tym większa pewność
dobrego odbioru. Dla zwiększenia efektu odbioru nie należy usiłować wzmacniać
przekazu własnych myśli przez dodatkowe wyładowania prądów magnetycznych, bo
to zamiast wzmacniać myśl - osłabia ją na skutek niepotrzebnej utraty energii
(prany). Nie należy więc przy przekazie na przykład zaciskać szczęk, pięści
itp., gdyż to również powoduje utratę energii i to na nieproduktywną pracę,
przy czym cierpi celowość. Każda myśl zużywa tylko tyle energii, ile jej
potrzeba.
Jedynym sposobem wysyłania myśli silnych jest dążność do nadania przekazowi
jak najwięcej obrazowości, przedmiotowości i dźwięczności, bo wtedy cała
energia skupia się na „żywości" obrazu. Taki przekaz możemy też nazwać
„myśl-formą".
Szersze zagadnienie stanowi telepatia astralna. Sfera astralna, powiązana z
czasem, ruchem i przestrzenią, daje ogromne możliwości w kontaktowaniu się nie
tylko w czasie teraźniejszym, ale i przeszłym, a nawet przyszłym. Każda nasza
czynność, a nawet myśl, jest odnotowana na przedmiotach i ma swoje odbicie jak
na kliszy fotograficznej lub w zwierciadle. ile sprawa tak się przedstawia, a
nie inaczej, mamy dowody w tym, że pewne osoby obdarzone zdolnościami
psychicznymi mogą (łatwiej) nawiązać kontakt z czasem przeszłym po zetknięciu
się z niektórymi przedmiotami, należącymi do osób, z którymi chcą się
kontaktować. Czynności i zdarzenia znajdują również swoje odbicia w pramaterii
płaszczyzny astralnej i dlatego zrozumiałym jest, że nawet po zniszczeniu
przedmiotów materialnych obrazy i myśli minione mogą być również
rekonstruowane w tej płaszczyźnie. „Nic na świecie nie ginie". Zjawiska nie
istniejące już w świecie fizycznym, zostały uprzednio odnotowane i istnieją
dalej w innej płaszczyźnie.
Jak już powiedzieliśmy, zmysł telepatyczny mieści się w mózgu i ma swój własny
organ, zwany szyszynką (corpus pineale).
Proporcja szyszynki do pozostałej części mózgu charakteryzuje zdolności
telepatyczne-odbiorcze. Uzdolnione dzieci mają ten organ bardziej rozwinięty
niż ludzie dorośli szczególnie w okresie przed rozwojem mowy (dar przyrody), a
z dorosłych większą zdolność telepatyczną mają przeważnie kobiety.
To, że organ telepatyczny mieści się pod czaszką, nie stanowi dla prądów
magnetycznych żadnej przeszkody, gdyż przenikają one przez każdą materię.
Powiedzieliśmy również, że nadawanie myśli telepatycznych jak również ich
odbiór uzależnione są od obrazowości i żywości przekazu, tzn. od sposobu
„adresowania". Telepatię ułatwia również rodzaj kontaktu. Pod kontaktem
rozumiemy tu nić sympatii, łączącą dwie osoby, a w jeszcze większym stopniu
nić
łączności duchowej, jaka na` przykład powstaje pomiędzy hipnotyzerem a jego
medium we wzajemnym oddziaływaniu.
Ogólnie znanym zjawiskiem jest to, że ludzie sympatyzujący ze sobą odczuwają
wzajemny „pociąg" magnetyczny, ułatwiający porozumienie; i odwrotnie, ludzie
antypatyczni mają w sobie coś odpychającego i porozumienie z nimi wymaga
nieraz dużych wysiłków. Ciekawe są również spostrzeżenia hipnotyzerów, którzy
stwierdzili, że ich kontakt z medium również czasami napotyka opory. Dzieje
się to wtedy, gdy medium jest zbyt często „usypiane" lub gdy otrzyma nakazy
sprzeczne z jego wolą. Powstaje wtedy u medium podświadoma silna reakcja
sprzeciwu. Utrudnia to pracę hipnotyzerowi, a u medium wywołuje przygnębienie
i nieraz ból głowy.
Kulturalny hipnotyzer obchodzi się więc z medium zawsze łagodnie i nie daje mu
poleceń wywołujących jego wewnętrzny sprzeciw. Gdy wyczuwa u medium powstanie
takiego sprzeciwu, powinien natychmiast przerwać doświadczenie, czym ułatwia
sobie dalsze kontakty i zyskuje wdzięczność medium.
++Rozdział VII
Jasnowidzenie
Jasnowidzenie odbywa się wyłącznie za pomocą zmysłu astralnego, który posiada
rozszerzoną zdolność odbierania fal świetlnych, obrazów, ruchów, kolorów itp.
- czyli wszystkiego tego, czego nie jest zdolny odbierać zwykły wzrok, przy
czym dla jasnowidzenia przedmioty nieprzezroczyste nie stanowią żadnej
przeszkody. Do jasnowidzenia należy również zdolność widzenia obrazów z czasu
przeszłego jak również przyszłego.
Każdy człowiek, bez wyjątku, posiada zmysł wzroku astralnego (nawet nie
podejrzewając tego). Wielu ludzi korzysta ze wzroku astralnego, choć sobie z
tego nie zdają sprawy. Tak zwane przeczucia intuicyjne stanowią już pewną
formę jasnowidzenia. Można tu jedynie powiedzieć, że w tym kierunku różne
osoby są mniej lub bardziej uzdolnione i wyrobione. Trzeba tu też odróżnić
wkład siły, od którego zależna jest zdolność i dokładność widzenia. Wypadki
kontaktowania się na odległość z bliskimi nam osobami to nic innego, jak
„komunikat" zmysłu astralnego, który domaga się gwałtownie i nieraz z dużą
siłą dojścia do naszej świadomości. Pierwsze kroki w dziedzinie jasnowidzenia
są chwiejne jak próby chodzenia u dziecka.
„Jest to niby stopniowe zaostrzanie się naszego wzroku duchowego, który z
początku ogarnia tylko wielkie masy, potem główniejsze szczegóły, a w końcu
coraz drobniejsze cechy".
Sprawę można by uogólnić w ten sposób, że wszyscy jesteśmy w pewnym stopniu
jasnowidzami, trzeba nam tylko „objawić" własne jasnowidzenie. Aby natomiast
je objawić, trzeba nam rozruszać, obudzić i rozświetlić tajnie naszej
podświadomości. Według dr Galey podświadomość nasza składa się z różnych
warstw. Zaczyna się na poziomie bezświadomości, która charakteryzuje życie
organiczne na niskim poziomie, potem rozwija się w rozumie instynktowym,
przechodzi przez dalsze wyższe poziomy i dociera do wyżyn psychiki.
Z tego źródła korzysta medium i nasz tzw. „głos wewnętrzny", gdyż w ważnych
chwilach życiowych stajemy się jak gdyby własnym medium. Głos ten musi
przeniknąć różne poziomy, między innymi również świat instynktu
atawistycznego. W tym „zaglądaniu do wewnątrz" początkowo wydaje się nam, że
pożądany obraz jest taki lub inny, później jednak widzimy już wyraźniej to,
czego pragniemy.
W pewnym stopniu potwierdziły to doświadczenia przeprowadzone przez dra
Wasilewskiego z medium panną B. „W zależności od tego, w jakim nastroju
znajdowała się jasnowidząca, udawały się jej rozwiązania w przeciągu jednej do
dziesięciu i więcej minut. Rozwiązania do trzech minut można określić jako
dobre; od pięciu do ośmiu minut - jako średnie; a powyżej dziesięciu minut -
jako powolne. Przedmiot poznawany ukazywał się pannie B. stopniowo. Najprzód
określała na przykład wielkość przedmiotu, następnie, z zamkniętymi oczami,
określała jego kontury, wreszcie czyniła uwagi o jego ciężkości itp. O barwach
na ogół nie mówiła, z wyjątkiem gdy chodziło o metale".
Konieczne koncentrowanie się przy jasnowidzeniu jest mniej więcej takie, jak
przy oglądaniu aury, z tą jednak różnicą, że jest ono mniej natury zmysłowej,
a bardziej natury mentalnej. Należy też pamiętać o tym, że w jasnowidzeniu dla
otrzymania prawdziwego obrazu należy wystrzegać się imaginacji i fantazji.
+Jasnowidzenie proste
Jest to jak gdyby rozszerzone zwykłe widzenie, lecz nie wzrokiem naturalnym,
ale wzrokiem astralnym. Podobnie jak promienie rentgena prześwietlają ciała
nieprzezroczyste, tak wzrok astralny prześwietla każdy przedmiot, widząc jego
wnętrze i po drodze jego szczegóły. Jasnowidzenie proste tym się różni od
jasnowidzenia na odległość, że przy tym ostatnim podążamy wprost do celu, nie
mając dokładnego wyobrażenia, gdzie on się znajduje i co jest po drodze,
podczas gdy przy widzeniu prostym mamy obiekt przed sobą.
Jasnowidzenie proste nie wymaga więc takiego wysiłku wzroku astralnego, wymaga
jednak odpowiedniego przygotowania duchowego naszej świadomości do przyjęcia
tego przekazu.
Powiedzieliśmy już, że najprostszą formą jasnowidzenia jest oglądanie aury. O
tym może się przekonać każdy czytelnik, opierając się na doświadczeniach
Waltera J. Kolnera, opublikowanych w książce pt. „The Human Atmosphere".
Doświadczenia te dowiodły istnienia materialnej emanacji aury ludzkiej
(będącej w rzeczywistości sobowtórem astralnym czy eterycznym człowieka).
Wystarczy oglądać badanego człowieka przez podwójną soczewkę, wypełnioną
alkoholowym roztworem dicjaniny (związku chemicznego otrzymywanego ze smoły),
która uczula siatkówkę oka na promienie ultrafioletowe. Zobaczyć mogą wtedy
aurę nie tylko ludzie sensybilni, ale również co najmniej 90% innych ludzi,
którzy mają wzrok normalny. Dar jasnowidzenia związany jest jednak ze stopniem
uduchowienia człowieka. Pamiętamy, że w aurze ludzkiej stopień uduchowienia
obrazuje kolor fioletowy.
„W niektórych rzadkich wypadkach osoby, obdarowane zdolnością jasnowidzenia
prostego, mogą stopniowo rozwijać w sobie zdolności dowolnego powiększania
obrazu widzianych niewielkich przedmiotów, tj. mogą tak nastawić ogniskową
swego wzroku astralnego, aby widzieć przedmioty powiększone dowolną ilość
razy, jak w mikroskopie. Ale zdolność ta zdarza się bardzo rzadko i tylko
niekiedy rozwija się niespodziewanie i jak gdyby sama przez się. Tylko ci,
którzy w dużym stopniu rozwinęli w sobie siły okultystyczne, mają ten rodzaj
jasnowidzenia".
Dar jasnowidzenia należy traktować jako dar Boży -w nagrodę za życie etyczne i
szlachetne. Odróżnić jasnowidza można łatwo, jeżeli posiada się intuicyjną
wrażliwość odczytywania duszy bliźniego. „Zrozumiecie wtedy, dlaczego
niektórzy ludzie są jakby nieruchomi -dlaczego nie dziwią się niczemu, że aż
się zdają być nieczułymi - dlaczego wzrok ich, skierowany na nas nawet w
przelocie, przejmuje nas do głębi, a gdy spocznie na oczach naszych, sprawia
nam zawrót w głowie.
Można powiedzieć, że w oczach pewnych ludzi istnieją promienie, podobne do
błyskawic rozświetlających mrok".
+Widzenie na odległość
Ten sposób jasnowidzenia stanowi wyższy poziom od poprzedniego. Możemy go
podzielić na dwa rodzaje:
1) Sposób podobny do oglądania przedmiotów przez lunetę - pod pewnym kątem o
ścieśnianym horyzoncie;
2) przez wysłanie ciała astralnego na miejsce badane. Ten sposób jest
trudniejszy, jednak-w zależności od zdolności osobistych - daje obrazy
bardziej pełne, które mogą być jeszcze uzupełnione za pomocą innych zmysłów.
Przypominamy, że przy tym rodzaju jasnowidzenia ciało astralne musi zachować
„nić" łączącą z ciałem fizycznym, gdyż w przeciwnym razie (szczególnie
niedoświadczonym) grozi śmierć fizyczna.
W początkowych doświadczeniach mogą się zdarzyć wypadki, że wysłane ciało
astralne jest „głuche, ślepe i nieme", później jednak - w miarę własnego
rozwoju - udoskonala się.
Do tej grupy należą również doświadczenia t e t e k i n e t y c z n e, tj.
przenoszenie i przesuwanie przedmiotów fizycznych za pomocą ciała astralnego.
Tu trzeba pamiętać o tym, że doświadczenia te osłabiają zdolności
jasnowidzenia, przypuszczalnie dlatego, że zużywają one dużo energii.
Przy wysyłaniu ciała astralnego nie zachodzi potrzeba silnej jego
materializacji, dlatego wysyłający je jasnowidz nie traci świadomości swego
ciała fizycznego.
Doświadczenia z wysyłaniem ciała astralnego mogą być nieraz bardzo przykre, na
przykład przy wykrywaniu miejsca skradzionych rzeczy lub dokonanej zbrodni.
Stają wtedy na przeszkodzie nieuchwytne trudności, tak że nieraz wyczuwa się,
iż w tych sprawach nie powinno się korzystać z siły psychicznej.
Świat astralny jest nadzwyczaj ciekawy, lecz tylko dobrze przygotowany
człowiek może weń wkroczyć. Czeka go tam dużo niespodzianek i wrażeń, ale
wymaga to siły, opanowania, odwagi i mocnych podstaw etycznych, bez których
świat ten dla wdzierającego się może stać się bardzo groźnym.
„Pozostawiwszy za sobą powłokę cielesną, człowiek ęęw postaci ciała
astralnegołę zachowuje w nim wszystkie pozostałe pierwiastki. Żadna więc
zmiana nie zachodzi w jego prawdziwej osobowości. Żyje on tak samo, jak ja i
Ty, a nawet intensywniej, ale, nie posiadając powłoki cielesnej, nie może być
dostrzegany przez nasze zmysły fizyczne. Istnieje w formie subtelniejszej,
która jest jednak tak realna, jak realne są wibracje infraczerwone i
ultrafioletowe w widmie słonecznym, chociaż niewidzialne dla naszego oka. Ci,
których nazywamy zmarłymi, istnieją nadal w powłoce subtelniejszej i w
wibracjach, na które nasze zmysły nie reagują - dlatego ich obecność jest dla
nas niedostrzegalna".
Widzenie na odległość jest zależne od stopnia uzdolnienia, od nastroju
duchowego i włożonego wysiłku. Wysiłek ten może być sztucznie spotęgowany
przez sen hipnotyczny i pomoc psychiczną osoby w tym kierunku uzdolnionej. W
czasie jasnowidzenia w przestrzeni jasnowidz (świadomie, a nawet nieświadomie)
ustawia tzw. „tubę astralną", która go kontaktuje z odległym miejscem
działania. Tą drogą dochodzi do niego astralne falowanie świetlne.
Inne wrażenia zewnętrzne, towarzyszące ze wszystkich stron, zostają jak gdyby
„odcięte", a umysł otrzymuje wrażenia, do których zmierzał. Co prawda myśl
słaba i bierna może się wplątać w szereg innych prądów psychicznych i w ten
sposób zostać odchylona w niepożądanym kierunku, zazwyczaj jednak wola
człowieka jest siłą wystarczającą, aby wykluczyć niepożądane prądy i ustanowić
związek jedynie z osobą lub miejscem pożądanym. Niektórzy umieją dobrze
kierować tym uzdolnieniem, u innych moc ta niespodziewanie się zjawia i
niespodziewanie też znika.
Bywają tacy, którzy tę moc objawiają tylko pod wpływem mesmerycznym,
hipnotyzmu itp. Inni posługują się szklaną kulą, kryształem, specjalnym
lustrem itp. Kryształ i szklana kula odgrywają tu rolę jak gdyby okularu tuby
astralnej (teleskopu). Zwierciadła i kryształy rzeczywiście pomagają do
doprowadzenia siebie w stan autohipnozy, który ułatwia widzenie, ale dla samej
koncentracji duchowej przedmioty te zasadniczo nie są potrzebne.
Można co prawda dopomóc medium w nawiązaniu kontaktu z miejscem lub osobą
pożądaną - przez własną koncentrację i wzmocnienie myśli medium - ale łatwo
też przy tym można popełnić ten błąd, że zamiast pomagać mu, jesteśmy dla
niego tylko przeszkodą, gdyż przesłaniamy mu obraz rzeczywisty własną fantazją
i sugestią.
Prof. Charles Richet na swoich wykładach obrazował zjawisko jasnowidzenia w
następujący sposób: „Dokoła nas są drgania eteru, których nie słyszymy i nie
spostrzegamy - a jednak one istnieją. W tej sali, w której przemawiam, nie
można słyszeć koncertu, a więc moglibyście panowie powiedzieć, że tu muzyka
nie istnieje. Ale postawcie na tym stole odbiornik radiowy z głośnikiem, a
usłyszycie koncert, który odbywa się właśnie na wieży Eiffla.
Możliwe więc jest, że od przedmiotów otaczających nas rozchodzą się drgania,
których nie odczuwamy, bo nie jesteśmy ani dosyć wrażliwi, ani medialni. Gdyby
jednak znalazła się tu osoba obdarzona szczególną wrażliwością - nazwałbym ją
kryptopsychiczną - to ta osoba odczuwałaby te drgania, chociaż nie są one
odczuwalne przez zwykłych ludzi (a więc dla nich nie istnieją). Wystarczy więc
przyjąć dwie przesłanki, które, chociaż wydają się śmiałe, to muszą być jednak
uznane wobec znanych już eksperymentów:
1) że przedmioty wytwarzają pewne drgania
2) że drgania te mogą odczuwać istoty obdarzone szczególną zdolnością do
tego..."
Obydwa założenia są słuszne, ale fakt odbioru tych drgań nie byłby jeszcze
dowodem dla uzasadnienia jasnowidzenia drogą wysyłania ciała astralnego.
Oczywistym dowodem istnienia ciała astralnego jest oglądanie postaci tego
ciała przez wielu jasnowidzów. Dowód ten jednak niestety też nie jest
przekonywający dla tych, którzy sami tego (chwilowo) zobaczyć nie mogą. Dla
tych ostatnich przekonywający dowód istnienia i wędrówki ciała astralnego
powinny stanowić doświadczenia telekinetyczne, polegające na przesuwaniu,
podnoszeniu, wyginaniu itp. różnych przedmiotów za pomocą ciała astralnego. W
niewidzialnym dla nas świecie otacza nas wiele istot i wiele tworów.
„Prócz tych plemion rodzinnych, prócz zmarłych, obrazów, odbić itp. są
jestestwa duchowe, związane z wszystkimi tworami materialnymi. Każdy kawałek
trawy ma swego Geniusza - tak powiada Kabała. Obrazują to również mity i
podania ludowe.
Jak wierzyć podobnym ęębajkom czarodziejskimłę? Jeden jest tylko sposób-pójść
tam i zobaczyć. Praca to jednak trudna i subtelna. Ja jej za was wykonać nie
mogę. Nie mogę otworzyć waszych oczu wewnętrznych i wprowadzić was w nurt
życia tajemnego. Wasz nie przygotowany do tego mózg nie wytrzymałby zresztą
tych olśnień, tych zgiełków, tego nieskończonego mrowia tłumów..."
+Wizje przeszłości
Wszystko się zmienia w czasie, każda materia ulega zmianie, jedynie eter
kosmiczny (praźródło materii) - który wszystko przenika -przechowuje wszystkie
formy i on też jest głównym źródłem wizji. Wizje więc są jak gdyby
odzwierciedleniem bytu i wszelkich zdarzeń w czasie, zmagazynowanych w eterze
kosmosu. Bardziej uzdolnieni jasnowidze czerpią bezpośrednio z tego źródła
swoje wizje, a mniej uzdolnieni lub mniej wrażliwi nawiązują kontakt z
przeszłością poprzez materię fizyczną, na przykład przedmioty, w których
również znalazły swoje odbicie notowania w czasie. Notowania te zawierają w
sobie obrazy nie tylko kształtów, ale również barw, dźwięków, a nawet myśli.
Według okultyzmu wschodniego odbicia zjawisk, zdarzeń i myśli, które
kiedykolwiek miały miejsce, znajdują się w materialnej płaszczyźnie zwanej z
sanskrytu „akkasową". Jest to płaszczyzna wyższa od płaszczyzny astralnej i
obrazy z tej płaszczyzny znajdują dopiero swoje odbicie w astralu - tak jak
niebo i chmury odbijają się w wadzie (u okultystów woda jest symbolem światła
astralnego).
Odbicia astralne mogą ulec zaburzeniom na skutek wstrząsów w świetle
astralnym, stąd obrazy odczytane z astralu nie zawsze są wyraźne. Dlatego też
niewielu jest okultystów, którzy umieją czytać dokładnie odbicia akkasowe,
inni odczytują tylko odbicia tych odbić w płaszczyźnie astralnej.
+Wizje przyszłości
Wizje przyszłości są możliwe i opierają się na znanym prawie przyczyny i
skutku. To, co działo się w świecie fizycznym, pozostawiło swoje „odbitki" na
płaszczyźnie materialnej eteru kosmicznego. Tu na zasadzie prawa przyczyny i
skutku powstają nowe odbicia - skutków wynikających z tych przyczyn (analogia
do pojęcia „przeznaczenie").
Odsłonięcie tego, co ma nastąpić; jest trudniejsze, aniżeli tego, co już było.
Otrzymane obrazy są bardziej chwiejne i bardziej iluzoryczne, a wejść w świat
wizji przyszłości może tylko ten, kto patrzy na ten świat nie tylko wzrokiem
astralnym, ale z płaszczyzn swoich wewnętrznych wyższych pierwiastków.
Odsłanianie przeszłości nie sprzeciwia się prawom etyki i moralności, podczas
gdy odsłanianie przyszłości jest często nieetyczne, a nawet szkodliwe, gdyż
ludzie ogólnie absolutnie nie dorośli jeszcze do tego, aby mogli spokojnie
przyjąć swój „wyrok" na najbliższą przyszłość. Na przykład wizja czyjejś
bliskiej śmierci lub ciężkiej choroby rozbroiłaby danego człowieka z jego woli
i energii i skłoniłaby go do nieopatrznych i rozpaczliwych posunięć.
Odsłonięcie przyszłości ciążyłoby więc nad niewtajemniczonym jak klątwa, z
której nie umiałby, a nawet nie próbowałby się wyzwolić, bo jego instynkt
samozachowawczy zostałby „zabity" własną wolą.
Stąd też okultyści unikają przekazywania ogółowi osiąganych wizji przyszłości,
gdyż wielki okultysta nie może zrobić nic, co sprzeciwiałoby się prawom etyki
i co mogłoby bliźniemu sprawić dodatkową przykrość i ból. Znane są jednak
wizje przyszłości przeznaczone dla całej ludzkości czy narodów (na przykład
proroków, Apokalipsa św. Jana itp.), które nie demobilizują i nie odpierają
woli, ale są drogowskazami, wskazującymi drogę do właściwego i przeznaczonego
ludziom celu.
+Słuch astralny
Zdolności słuchu astralnego zdarzają się rzadziej niż zdolności jasnowidzenia;
stanowią one też wyższy stopień osiągnięć w okultyzmie. To samo zresztą
występuje również w telepatii, w której łatwiej jest przenosić i odbierać
myśli obrazowe niż dźwiękowe. Przy odbieraniu dźwięków za pomocą słuchu
astralnego występuje zupełnie inny rodzaj koncentracji, inne uczucie, a
czynniki etyczne odgrywają wyższą rolę niż przy jasnowidzeniu.
„W tym świetle możemy zrozumieć apostoła Pawła, który czyni uwagę, pozornie
nieistotną, że ęęwiara pochodzi ze słuchułę. Istnieje bowiem stosunek wzajemny
pomiędzy arkanami Nieba i ęęfluidamiłę słuchowymi. Podobne wskazania daje nam
muzyka, która w swoim wysiłku dąży do wyrażenia tego, co jest niewyrażalne".
Poważna muzyka ułatwia koncentrację, pobudza uczucie do wyższych wzlotów i
dlatego jest dobrym pomocnikiem do kształcenia naszego „ja". Sam duch nie
potrzebuje kształcenia, ale nasze niższe „ja" musi dążyć do przygotowania się
na przyjęcie przebłysków ducha, a w tym pomaga dobra muzyka, ale skutek jej
nie tyle będzie zależał od samego artystycznego wykonania, ile od uczucia
włożonego w nią przez grającego.
„Móc stać - znaczy być silnie przekonanym; móc słyszeć -znaczy otworzyć drzwi
duszy; móc widzieć-znaczy osiągnąć poznanie bezpośrednie; móc mówić - znaczy
mieć zdolność dobroczynnego wpływania na innych; przezwyciężyć
pożądanie-oznacza umiejętność władania swoimi siłami i opanowania swojego
niższego ęęjałę; osiągnąć samo poznanie - oznacza cofnięcie się do twierdzy
wewnętrznej, stąd można już bezinteresownie patrzeć na wszystko, co osobiste;
ujrzeć rozkwit swej duszy - oznacza możność wejrzenia na mgnienie w głąb
siebie samego i spostrzeżenia przemian, które stopniowo uczynią z ciebie coś
więcej niż człowieka; zrozumieć rozkwit - znaczy znaleźć w sobie moc patrzenia
na oślepiający blask ducha, nie opuszczając oczu i nie cofając się przed nim w
przerażeniu jak przed jakimś strasznym widmem. A to przytrafia się niekiedy
nawet tym, którzy już byli bliscy zwycięstwa - a wtedy ęębitwałę jest
przegrana. Słyszeć głos milczenia -to znaczy zrozumieć, że twój jedyny i
istotny mistrz i kierunek znajdują się wewnątrz ciebie; wstąpić do świątyni
wiedzy - znaczy osiągnąć taki stan duszy, w którym staje się możliwym
nabywanie wiedzy ducha. Wtedy znajdziesz wiele słów pisanych głoskami
ognistymi, które przeczytasz łatwo. Albowiem. gdy gotowy jest uczeń, gotowy
jest nauczyciel".
+Pozostałe zmysły astralne
Są nimi: smak węch i dotyk. Dają one najmniej materiału dla świadomości i mają
też mniejsze znaczenie w rozwoju duchowym. Najważniejszym z nich jest węch,
który wysubtelnia się w miarę wzrostu kultury człowieka. W rozwoju pozostałych
zmysłów astralnych występuje pewna analogia do rozwoju zmysłów fizycznych u
dziecka, u którego najpierw rozwijają się dotyk i smak, a później dopiero
wrażliwość na światło, barwy i kształty. Dziecko początkowo widzi tylko na
odległość paru metrów, później dopiero rozwija się zdolność widzenia na dalsze
odległości.
++Rozdział VIII
Magnetyzm
Możemy odróżnić trzy przejawy siły człowieka:
1) zwykłą siłę fizyczną mięśni
2) siłę magnetyczną
3) energię wewnętrzną, która daje impulsy potrzebne dla ruchów samych mięśni
Olbrzymia większość ludzi nawet nie przypuszcza, że człowiek posiada
jakąkolwiek inną siłę poza siłą fizyczną. Pozostali znów uznają istnienie
innych sił, ale nie mogą sobie wyobrazić ich realnego znaczenia i kryjącej się
w nich mocy.
Siła fizyczna posiada różne cechy-zależna jest, na przykład, od stopnia
natężenia. U człowieka charakteryzuje ją również zdolność do krótkotrwałych,
lecz wielkich wysiłków. Może ona więc być pokonana przez przejawy mniejszej
siły, ale o cechach wytrwałości, albo też przez siłę objawiającą się w
zgrabności i szybkości ruchów, co charakteryzuje niektóre zwierzęta, na
przykład drapieżne, oraz typy „gorącokrwiste" u ludzi (o dużym temperamencie).
Tu można nadmienić, że uzdolnienia ludzi w kierunku rozwoju okultystycznego
idą najczęściej w parze z ich temperamentem.
Wyższy przejaw siły fizycznej - w postaci zgrabnych i szybkich ruchów -
graniczy bezpośrednio z przejawami magnetyzmu zwierzęcego. Pokrewieństwo jest
tym większe, że siły te zbliża nie tylko temperament, ale również wspólny im
system krwionośny. Wiemy przecież, że system krwionośny nie tylko
zaopatruje nas w tlen z powietrza, ale że pobiera z niego również energię w
formie prany. Tę prasę pobiera człowiek zresztą również z pokarmów. Krew
krążąca w układzie naczyń krwionośnych przenosi w ustroju tlen z płuc, prasę i
substancje odżywcze - usuwa natomiast produkty przemiany materii.
Trzecim przejawem siły jest energia wewnętrzna, która daje impulsy potrzebne
dla ruchów samych mięśni. W tym świetle są więc zrozumiałe zabiegi szkoły
indyjskiej Hatha-jogi, która -poprzez harmonijną gimnastykę ciała i specjalną
gimnastykę oddechową-prowadzi między innymi do zdobycia i wchłaniania możliwie
największych zapasów energii magnetycznej.
S i ł a m a g n e t y c z n a stanowi w stosunku do siły fizycznej wyższą
formę, nie tylko dlatego, że jest bardziej centralną i dla poprzedniej jest
bodźcem, ale również ze względu na swoje bezpośrednie przejawy. Wyobraźmy
sobie dwóch przeciwników: jednego atletę i drugiego fizycznie słabego, ale
hipnotyzera. Każdy z nich jest dumny ze swojej siły - tak różnorodnych
kategorii, a jednak pokrewnych.
Pytanie: kto z nich zwycięży? Zwycięży hipnotyzer, ale w odpowiednim czasie -
w zależności od posiadanej siły magnetycznej. Słaba siła magnetyczna albo
słaby prąd muszą w przeciągu dłuższego czasu wylewać się z organizmu dla
dokonania pewnej pracy. Silny strumień magnetyczny zdolny jest od razu do
wykonania nałożonego nań zadania. Siły magnetyczne można więc również
podzielić na trzy kategorie: na fizyczną, stanowiącą właściwie składnik ciała
eterycznego, dalej na wyższy przejaw uczuciowy ciała astralnego i jeszcze
dalej na przejaw mentalny tak zwanego magnetyzmu osobistego.
Przejawy graniczne wyższych form sił magnetycznych są tak potężne, że mogą
pokonać opór fizyczny nawet tysięcy ludzi. W tym przypadku nie chodzi zresztą
o ilość osób, ale raczej o ich jakość i o przestrzeń geometryczną, jaką może
ogarnąć magnetyzer swoimi prądami magnetycznymi. Zrozumiałym jest, że w tej
dziedzinie okultysta wielkiej miary może dokonać znacznie więcej od
najlepszego magnetyzera.
Prawa oddziaływania na masy i skupiska ludzkie są bardzo znamienne. Tu
nawiązuje się przede wszystkim kontakt z duszą tłumu i z jego psychiką.
Następnie wprowadza się w wir ogólną sumę oddziaływań, pokonując w ten sposób
nawet silne jednostki, które w innych warunkach byłyby trudniejsze do
pokonania.
I w ten sposób, kierując wytworzonym wirem i zabarwiając go własną myślą i
uczuciem, można zawładnąć tłumem. Nic dziwnego, że wiedza tajemna trzymała w
tajemnicy prawa rządzące tymi zjawiskami, gdyż mogą one łatwo być nadużywane
(mamy tego szereg przykładów z historii ostatnich dziesięcioleci).
Jak wiadomo ruch prądów magnetycznych tworzy zamknij te koło, przelewając się
od góry do dołu, od wewnątrz do zewnątrz (ujemne w przeciwnym kierunku).
Nawiązanie kontaktu to zgodne połączenie dwóch fal, tworzących nieprzerwany
łańcuch.
Na zwykły magnetyzm - nazwany „magnetyzmem zwierzęcym" przez twórcę tej
teorii, lekarza Franciszka Fryderyka Mesmera, a od jego nazwiska zwany także
mesmeryzmem - składają się prądy magnetyczne, wydobywające się z ciała
ludzkiego lub zwierzęcego. Świadoma wola może regulować ten przepływ i nim
kierować.
Organizm wydziela jednak prądy magnetyczne przeważnie automatycznie,
instynktownie, na przykład w celu samoobrony w chwili przestrachu. Wyładowania
te udzielają się również osobie, która jest przyczyną przestrachu.
Można też nimi namagnetyzować różne przedmioty; wtedy wywierają one szczególne
wrażenie, w zależności od myśli i uczuć weń włożonych (tak czynią na przykład
wielcy artyści, wkładając w swoje dzieła myśli i uczucia).
Silne prądy mesmeryczne oddziaływają ogólnie usypiająco (jak w hipnozie),
nawet wtedy gdy nie „włożono" w nie żadnej myśli. Tego skutku nie wywołują
prądy mentalne, gdyż przekazują wyłącznie to, co w nie „włożono". Sposób
świadomego korzystania z energii życiowej jest zależny od zharmonizowania
ciała fizycznego z wyższymi pierwiastkami. Im większa będzie amplituda tych
współdziałań, tym silniejsze będą przejawy energii. Występuje tu więc
zależność od stopnia osiągnięć w okultyzmie. Zdolność nagromadzenia zapasów
energii magnetycznej (prany) w organizmie ma również swoje powiązania. Zależy
ona od stanu zdrowia, od stopnia uduchowienia, od siły woli, jak również od
rodzaju pożywienia. A charakterystyczne jest i to, że im więcej energii
magnetycznej nagromadził organizm, tym większą posiada siłę do przyciągania
nowych zapasów energii.
Chorzy dlatego są chorzy, że nie posiadają dosyć energii życiowej do
zwalczania dolegliwości i dostatecznej siły dla przyciągnięcia nowych zapasów
energii. Żyją oni z zapasów energii, która w miarę kurczenia się „procentuje"
coraz słabiej, podczas gdy potrzeby organizmu dla naprawy zdrowia są coraz
większe. W tym świetle zrozumiemy również, że nie wystarczy chorego leczyć
lekarstwami (na przykład zabijać bakterii lekarstwami chemicznymi), gdyż
osłabiamy jeszcze silniej organizm, który i tak był mało zdolny do walki, ale
należy wzbogacić jego „kapitał energii" w nową energię, co pozwoli mu na
samodzielną walkę z chorobą i na pokonanie jej.
Każdy organizm człowieka stale wypromieniowuje energię, ale im więcej jej
zużywa, tym więcej zapasów stara się nagromadzić. Nie wolno jednak tym
kapitałem lekkomyślnie szafować!
Są jednostki tak silnie promieniujące, że prawie wszystkie ich tkanki dają
jeden wielki obłok świetlny, który co prawda nie dla wszystkich jest widoczny,
ale przeważnie zawsze wyczuwalny.
Szczególnie wyczuwalny jest wpływ ludzi wysoko uduchowionych, u których
promieniowanie jest wynikiem aktu samopoświęcenia się. Ci ludzie żyją
właściwie już na granicy dwóch światów: materialnego i duchowego. Są natomiast
jednostki, które niezdolne są (albo tak sądzą) do przyswajania sobie energii
życiowej (prany). W towarzystwie więc ludzi energicznych korzystają
nieświadomie z ich energii; odczuwają jednak przy tym jakieś przygnębienie i
wyczerpanie.
Są i tacy, którzy świadomie uprawiają wampiryzm, celowo wykorzystując obcą
energię. Są to przeważnie uczniowie czarnej magii, którzy w łatwy sposób chcą
gromadzić duże ilości energii kosztem innych osób-w celach głównie
egoistycznych.
Takie sposoby łamią prawa przyrody i muszą też prowadzić do upadku w rozwoju
duchowym. Na zasadzie przyciągania gromadzą oni w sobie nie tylko obcą pranę,
ale razem z nią wszelkie słabości ludzkie tych, z którymi wchodzą w styczność.
Siły magnetyczne - w najrozmaitszych swoich przejawach - stanowią
najpotężniejszy środek leczniczy. Jest to „dar Boży", którego moc może dokonać
cudów.
„Każda choroba stanowi zakłócenie harmonii sił w organizmie. Uzdrowienie jest
przywróceniem tej harmonii. Czynnik leczniczy działa na tę część układu
organizmu ludzkiego, który jest z nim pokrewny, a więc lekarstwo chemiczne
działa na ciało fizyczne, magnetyzm - na fluidy (astral), sugestia - na układ
mentalny. Nic więc dziwnego, że istnieją też trzy szkoły zabiegów leczniczych:
materialistyczna, okultystyczna i mistyczna. Wiedząc o tym, łatwo można już
zrozumieć metody postępowania zwykłego lekarza, lekarza-magnetyzera,
medium-uzdrawiacza, mentalisty lub teurga, biorąc również pod uwagę fakt, że
choroba opanowuje nasz organizm drogą fizjologiczną, astralną, mentalną, czy
też moralną. A istotnym jest to, że jakąkolwiek drogą choroba dostała się do
organizmu, tu rozszerza się wciąż dalej i dalej -od centrum do obwodu, od
organów najsubtelniejszych do najpospolitszych".
Wszelkie zjawiska okultystyczne oparte są na promieniowaniu magnetycznym.
Występujące tu różnice w zjawiskach wynikają z różnych form i odmian tej samej
energii. Na przykład zjawiska telepatyczne są oparte wyłącznie na
przechodzeniu myśli za pośrednictwem energii magnetycznej, przy czym
charakterystyczne jest to, że razem ze wzrostem sił magnetycznych i zdolności
ich emanowania potęguje się również zdolność telepatyczna nadawczo-odbiorcza.
Rozwój ,,jaźni" nie powinien odbywać się jednostronnie. Dla pełnego rozwoju
psychicznego powinno dbać się w równym stopniu o zdrowie ciała fizycznego jako
środka pomocniczego do formowania się dojrzałych powłok wewnętrznych (znana
zasada: w zdrowym ciele zdrowy duch).
Jest jednak wiele takich magnetyzerów, którzy posiadają olbrzymie zasoby siły
magnetycznej, lecz brak im wiedzy i zdolności wewnętrznej, brak im większych
osiągnięć w kształceniu swojego „ja". Dla nich pewne drogi pozostają
zamknięte. „Nim nie otworzą się oczy ducha - wrota będą zamknięte".
Wrota te zamykamy sami, zamykamy grzechem. Mamy tu więc filtr etyczny, który
przesiewa również uczniów okultyzmu. „W większości wypadków zaprzecza im.
Będąc materialistą, staje się dziwną istotą, która nie może zobaczyć własnego
światła - staje się tym tworem, który nie chce żyć i korzystać z własnych
organów, jak na przykład z astralu, posiadającego „oczy, uszy i język". Taki
stan prowadzi do tego, że niezdatny on jest również patrzeć wzrokiem ducha.
Oczy jego są niezdolne do łez i jakby nie patrzące, a być niezdolnym do łez -
oznacza stanąć przeciwko własnej naturze, zwyciężyć ją i zneutralizować jej
szlachetne porywy.
Oschłość serca stanowi cechę egoisty, człowieka zamkniętego w sobie, dla
którego ęęwrota są zamkniętełę. Obojętność stanowi cechę ograniczonego
pseudo-filozofa, człowieka-lalki, nie patrzącego w oczy rzeczywistości. Gdy
zostaje stępione ostrze odczuwania cierpień, następuje pewnego rodzaju letarg
moralny, podobny do starczego zaniku wrażliwości. Stan taki czyni niemożliwym
wstąpienie na drogę, na której szczególnie trudny jest pierwszy krok i gdzie
potrzeba wielkiej siły i energii psychicznej oraz fizycznej".
Jest również dużo takich, którzy popełniają błędy, utożsamiając siłę z wolą, a
uczucie ze słabością. Istnieje nawet część literatury szydzącej ze słabości,
są też podręczniki kształcenia woli, które zalecają pogardę dla słabości. One
zamiast kształcić wolę faktycznie rozwijają (poprzez niższe „ja") egoizm i
odporność na wrażliwość. Można je też traktować jako klucz do braku etyki i
jako gwoździe do trumny w rozwoju naszej „Jaźni".
Gorzej, gdy taką literaturę zaleca się nawet naszej młodzieży. Celem takiej
nauki jest hasło: „Dobrze się odżywiać i niczym nie przejmować". Taki ideał
zwierzęcości jest nawet gorszy od samego materializmu.
Wola to pierwiastek żądzy, a więc ciała astralnego - siła natomiast to przejaw
ciała eterycznego. Różnica płaszczyzn mówi za siebie.
Silą (praną) powinny kierować wyższe uczucia szlachetne lub pierwiastki
mentalne. Podobni do ślepych są ci, którzy nie widzą i nie wierzą, że wszelkie
uniesienia: miłości, szczerości, współczucia, poświęcenia i zapału - to realne
i potężne siły w porównaniu z zalecaną pogardą. Próżność i oschłość to wielkie
wady, zabijające stopniowo i rozum, i duszę.
Próżność rodzi zarozumiałość, zarozumiałość -ślepotę i błędny sąd o rzeczach,
a wreszcie głupotę. Poznać siebie - to poznać siły, to posługiwać się nimi
świadomie, to zwalczać zaślepienie i rozrywać więzy krępujące ducha.
Ciało ludzkie stale promieniuje, ale promienie te są zwykle słabe. Jedynie u
jednostek bardzo zaawansowanych promieniowanie jest do tego stopnia
spotęgowane, że działa na otoczenie nawet bez ich świadomej woli. Ten rodzaj
nieświadomego wpływu ma olbrzymie zalety, gdyż nie napotyka oporu, bo nie jest
wywołany przez wolę. Skutkuje radykalnie, bo pochodzi z wyższych pierwiastków,
a działając na swoje odpowiedniki (u innych osób), ma tym samym szeroką
płaszczyznę działania - bo takie są naturalne prawa oddziaływania
wypromieniowanego magnetyzmu.
Przez pracę świadomą można zwiększyć tę podświadomą działalność. Na przykład
pocałunek kochającej matki, złożony na bolącym miejscu ciała dziecka, koi ten
ból - to miłość, współczucie i wzajemna harmonia zmniejszają cierpienia.
Prawdopodobnie w przyszłości doczekamy się takich wynalazków, takiej
aparatury, która na podstawie promieniowania magnetycznego wzmocni nasze siły
i będzie leczyć nasz organizm. Ale czy ludzkość będzie do tego odpowiednio
przygotowana?
„Jak już powiedzieliśmy, magnetyzm ludzki dostaje się do organizmu z
powietrza, którym oddychamy, z wody, którą pijemy, i z jadła, które spożywamy.
Człowiek to cząstka w wielkim laboratorium Natury - ze zdolnością pobierania
magnetyzmu z wszystkiego, z czym się w naturze styka. Wydobyty przez organizm
ludzki magnetyzm jest przechowywany w całej sieci ęęakumulatorówłę, z których
centralę główną stanowi plexus solaris (splot słoneczny albo układ nerwów
sympatycznych). Z tych akumulatorów biorą magnetyzm umysł i rozum i rozsyłają
go tam, gdzie jest on potrzebny dla najrozmaitszych celów.
Kiedy powiadamy: ęęzmysły i rozumłę, to wcale nie oznacza, że zmysły i rozum
działają zawsze świadomie-przeciwnie, nie więcej niż 5% wszystkich czynności
ludzkich jest wynikiem objawów woli świadomej. Pozostałe 95% czynności
(człowieka jego ustroju) wykonuje rozum instynktowy, zarządzający funkcjami
ciała, a szczególnie pracą organów wewnętrznych. Kieruje on procesem
trawienia, asymilacji, wydzielania, obiegu krwi i innymi funkcjami
fizjologicznymi.
Z tego, cośmy powiedzieli, nie należy wnioskować, że magnetyzm może nie być
obecny w jakiejś części ciała. Przeciwnie, każda część ciała zawiera zawsze w
sobie mniejszy lub większy zapas magnetyzmu, przy czym rozmiary tego zapasu
zależą od ogólnej żywotności danej osoby. Właśnie żywotność organizmu
charakteryzuje się większymi zapasami prany, czyli magnetyzmu ludzkiego - w
całym jego systemie lub w jego częściach...
Należy jednak koniecznie pamiętać, że głównym czynnikiem tego podziału pracy
jest rozum instynktowy, który podtrzymuje również ciągły popyt na magnetyzm.
Zbiera go w akumulatorach, a potem wydobywa z nich i rozsyła do różnych części
ciała, bacząc, aby w żadnej części ciała nie zabrakło prany.
A jeżeli jakakolwiek część ustroju potrzebuje wzmocnionego dopływu magnetyzmu,
to instynkt bezwarunkowo reaguje na to żądanie i posyła jej należną ilość
prany.
Ale rozum instynktowy postępuje oszczędnie z zapasem zmagazynowanej prany i
pozwala wydatkować tylko część zapasów, bacząc, by ciało nie wydatkowało
całego swego bogactwa i aby nie ęęzbankrutowałołę. Jednocześnie jednak rozum
instynktowy nie jest bynajmniej skąpy i jeżeli organizm jest zdrowy i ma
zapewniony nieustanny i obfity dopływ prany z zewnątrz - to również szczodrze
rozdaje te ęęskarbyłę.
Gdy człowiek wypromieniowuje z siebie duże ilości energii magnetycznej, to
napełnia nią całą atmosferę astralną i fizyczną dokoła siebie, a to odczuwa
nawet przeciętny człowiek, wchodzący z nim w kontakt".
Z tego, co dotychczas powiedzieliśmy o magnetyzmie ludzkim, możemy już wysnuć
kilka wniosków, które okażą się pomocne w dalszych rozważaniach o znaczeniu
tej energii dla organizmu ludzkiego i o roli, jaką my możemy odegrać, aby tę
energię w sobie odpowiednio zwiększyć-i prawidłowo stosować.
A więc już w rozdziale pierwszym, przy omawianiu składników (pierwiastków)
żywego człowieka, powiedzieliśmy, że siła życiowa-inaczej prana albo energia
magnetyczna-jest tą istotną energią, która ożywia organizm. Bez tej energii
nie ma życia, a więc pozbawienie organizmu tej energii jest równoznaczne z
jego śmiercią.
Energię magnetyczną czerpie organizm z wszystkiego, co go w naturze otacza, a
więc z powietrza drogą oddychania, z płynów, które pije, i z pożywienia, które
spożywa. Czyni to organizm zasadniczo automatycznie, a całą automatyką kieruje
rozum instynktowy, który też dba o właściwą gospodarkę tą energią w
organizmie, czerpiąc ją z nagromadzonych w organizmie zapasów. Z energii
magnetycznej korzysta każda część organizmu, a żywotność człowieka i jego
organizmu jest zależna od ilości nagromadzonej energii (prany). Chorzy więc
nie tylko dlatego są chorzy, że zmniejszyły się u nich zapasy energii
magnetycznej, ale również dlatego, że za mato mają siły do ich regeneracji. Są
natomiast ludzie, którzy posiadają tak wielkie zapasy tej energii, że są w
stanie świadomie lub nieświadomie promieniować nią na otoczenie, a w swoim
organizmie rozporządzają nią według własnej woli. Skoro tak jest, to wypływa z
tego prosty wniosek, że człowiek sam jest w stanie, i to świadomie, zwiększać
swoje zapasy energii i również świadomie tą energią operować. Bo gdyby tak nie
było, to wszyscy ludzie mieliby mniej więcej wyrównany poziom energii, gdyż
rozum instynktowy dbałby jedynie o to, aby organizmowi dostarczyć tylko takie
zapasy energii, które wystarczają do zasilania „układu automatyki". Tak by
rzeczywiście było, ale w sprawy rozumu instynktowego może ingerować świadomość
i nadświadomość poprzez odpowiednio wykształconą wolę.
Wiemy już, że jasnowidze świadomie dysponują swoją praną, którą wzmacniają
wysłaną „myśl-formą" lub ciałem astralnym, będącym na ich usługach. Wiemy też,
że w gospodarkę energetyczną organizmu człowiek potrafi również ingerować w
sensie negatywnym, i to na własną szkodę. Czyni tak nawet przeważnie
świadomie, chociaż ze skutków tego nie bardzo zdaje sobie sprawę. Bo przecież
świadomie dopuszcza u siebie do różnych przejawów złości, zdenerwowania,
nienawiści i tym podobnych negatywnych nastrojów, w wyniku których
wypromieniowuje duże ilości energii magnetycznej - tym znaczniejsze, im
większą włożył siłę w te nastroje (obrazowo ujmuje te sprawy rozdział o aurze
ludzkiej). Ten rodzaj promieniowania prowadzi nie tylko do zubożenia organizmu
w energię magnetyczną, ale może nawet zakłócić równowagę „układu automatyki" i
spowodować choroby różnych organów wewnętrznych.
Siła życiowa (prana), którą stanowi energia magnetyczna, to wspaniały dar
natury. Możemy i powinniśmy nawet z niego korzystać, ale zawsze w dobrych
celach. Zwierzęta korzystają z tego daru podświadomie, my zaś możemy z niego
korzystać również świadomie, ale powinniśmy to robić z tym założeniem, że
energia ta będzie służyć nie tylko własnemu zdrowiu, ale również zdrowiu
ogółu, i to nie tylko zdrowiu fizycznemu, ale również psychicznemu - bo tylko
ten, który sobie za cel życia postawi takie założenie, będzie miał możność
wzbogacenia swojej energii do takich rozmiarów, że będzie mógł nią obdarowywać
inne jednostki.
W osiąganiu tych celów bardzo pomocne jest naśladowanie wskazań szkół
okultystycznych Chin lub Indii (na przykład Hatha-jogi), które poprzez
specjalne ćwiczenia fizyczne zmierzają do koncentracji i zharmonizowania
wszystkich naszych sił z otaczającym światem. W tych ćwiczeniach zasadniczą
rolę odgrywa prawidłowość oddychania, warunkująca wzmożenie cyrkulacji energii
życiowej w organizmie.
Zdawałoby się, że nie ma nic prostszego, jak prawidłowo oddychać. Przecież
czynimy to właściwie całkiem automatycznie. Ale czy prawidłowo? Wielu ludziom
nie trafia to po prostu do przekonania, że dopiero teraz mieliby uczyć się
dobrego oddychania. A jednak byłoby to wskazane, bo ogólnie można stwierdzić,
że mało jest takich, którzy to robią dobrze. Wynika to zresztą z różnych
fałszywych zaleceń i metod, według których prowadzi się ćwiczenia oddechowe,
na przykład w gimnastyce szkolnej, w wojsku itp. Znane są zalecenia
przeprowadzania forsownych wdechów i wydechów, głębokiego wdechu przez nos i
wydechu przez otwarte usta, oddychania z wypiętą piersią i wciągniętym
brzuchem (niemiecka komenda: Bauch hereirs, Brust heraus} itp. Pamiętając o
tym, że przy oddychaniu - łącznie z tlenem z powietrza - wprowadzamy do plac
również energię magnetyczną (prasę), którą krew rozprowadza po organizmie,
proces oddychania nabiera specjalnego znaczenia. I nic dziwnego, że tak
rozumiejąc tę ważną czynność organizmu, wielki poeta niemiecki Goethe (który
był gorliwym zwolennikiem szkoły oddychania) powiedział o sztuce oddychania:
„Co prawda jest to łatwe, jednak to łatwe jest trudne".
Nie możemy tu, w ramach tej książki, przeprowadzać szkolenia na przykład
według nauki Hatha-jogi, gdyż odbiegałoby to znacznie od naszego zasadniczego
tematu, jakim jest okultyzm, ale chcemy przynajmniej zwrócić uwagę na kilka
zasad tej szkoły (tylko w odniesieniu do oddychania), gdyż zdajemy sobie
sprawę, że każdy chciałby zrobić coś pożytecznego dla swego zdrowia.
Zwolennicy tej szkoły nazywają zasady te złotymi regułami oddychania, a oto
one:
- Niczego nie wolno forsować, a więc biada temu, kto forsuje oddychanie.
- Odpręż muskuły i bądź też rozluźniony przy oddychaniu.
- Oddychaj możliwie przez nos; wdech i wydech. (Oddychać ustami powinno się
dopiero przy forsownych wysiłkach, na przykład w sporcie).
- Wyprostowana postawa jest podstawowym warunkiem dla prawidłowego oddychania.
- Wspieraj naturalne impulsy. (Wzdychanie, ziewanie, śmiech, wąchanie,
kichanie, kaszlenie itp. - są to
naturalne formy wspierające proces oddychania).
- Zwracaj uwagę na swój naturalny rytm oddechu: wdech - wydech - pauza.
- Spaceruj, uprawiaj sport lub przynajmniej gimnastykę.
- Wypinanie brzucha przy oddychaniu jest fałszywe, ale jeszcze gorzej jest,
gdy wciąga się go przy oddychaniu.
Przy oddychaniu cały przód tułowia (klatka piersiowa i brzuch) wzdyma się,
przy czym przepona brzuszna - lekko napięta - nieco przesuwa się do przodu.
Wdychane powietrze należy zassać do całego organizmu jak zapach delikatnego
kwiatu. Przy odpowiednim szkoleniu i delikatnym wyczuciu czuje się „to
powietrze" aż w palcach u rąk i nóg. Dlatego stare przysłowie chińskie mówi:
„Tylko chory człowiek oddycha płucami - zdrowy-natomiast przy pomocy dużych
paluchów".
Niektórym powiedzenie to może się wydać nieprawdopodobne, a nawet zabawne, ale
my orientujemy się już, że chodzi tu o właściwe rozprowadzenie pobranej z
powietrza energii (prany) do najdalszych zakątków organizmu.
- Odzwyczaj się koniecznie od szkodliwych nawyków (palenie papierosów itp.).
Na Dalekim Wschodzie poznano już tysiące lat temu ogromne znaczenie oddychania
i właściwego odprężania ciała i powiązano rozpoznanie to z medycyną, a nawet z
religią.
W Europie szkoła oddychania systemem jogi miała również wielu zwolenników i
znajduje ich obecnie coraz więcej. Dla ogółu jednak dalej stanowi jeszcze coś
w rodzaju legendy.
Charakterystyczne są wypowiedzi zwolenników tej szkoły. Na przykład dr Johann
Ludwig Schmitt z Monachium tak się wypowiada: „Już krótki okres poważnego
stosowania jogi sprawił nadzwyczaj dużo dobrego i przyniósł chorym istotną, a
często nawet rozstrzygającą pomoc".
Sławny skrzypek Jehudi Menuhin twierdził: „Ta szkoła nadaje się w idealny
sposób do zapobiegania chorobom fizycznym i psychicznym i dla ogólnej ochrony
całego organizmu, gdyż docenianie wartości życia, prawda i cierpliwość są
niezbędnymi warunkami, które zapewniają spokojny oddech, spokój myśli i siłę
woli".
Zwolennicy tej szkoły w Europie zrozumieli, że ćwiczenia oddechowe powodują
współharmonię sił w organizmie. Stanowią więc wartościowy środek zaradczy
medycyny zapobiegawczej. Terapia oddechowa może być m.in. zastosowana w
leczeniu wewnętrznych boleści nerek, wątroby, śledziony itp. Przy chorobach
nerwowych daje bardzo dobre wyniki. Może również bardzo pomóc przy chorobach
płuc i obiegu krwi.
Terapeuci chińscy twierdzą: Jeżeli nie funkcjonuje oddychanie - wkrótce już
nie będą funkcjonowały inne organa. Z wszystkiego, co powyżej powiedziano,
wynika, że przez gimnastykę oddechową osiąga się znacznie więcej, aniżeli
tylko dopływ tlenu z powietrza do płuc. Proszę więc zaufać doświadczonym
nauczycielom lub lekarzowi-terapeucie sztuki oddychania. Stosowanie tej sztuki
na własną rękę jest niewskazane, gdyż wiadomo, że jeśli się raz czegoś źle
nauczy, to później trudno to odrobić.
Ażeby jednak lepiej zrozumieć tajniki sztuki oddychania według szkoły jogów,
przypomnijmy sobie, w jaki sposób odbywa się w organizmie ludzkim sterowanie
czynności świadomych i automatycznych. Wiadomo, że system nerwowy człowieka
dzieli się na dwa działy: na system mózgowo-grzbietowy i na system nerwów
sympatycznych (splot słoneczny).
System mózgowo-grzbietowy składa się z wszystkich części systemu nerwowego,
które są zamknięte w jamie czaszki oraz w kanale pacierzowym - wraz z
wychodzącymi zeń nerwami. System nerwów sympatycznych zawiera w sobie
wszystkie te części układu nerwowego, które mieszczą się przeważnie w jamie
brzusznej i piersiowej i które są bezpośrednio połączone z organami
wewnętrznymi. System ten zarządza procesami nieświadomymi (automatycznymi),
takimi jak: wzrostu, odżywianiem, trawieniem, krążeniem krwi, biciem serca,
pracą płuc itp.
System mózgowo-grzbietowy służy natomiast zmysłom: wzroku, słuchu, smaku,
węchu i dotyku. Służy też przejawom impulsów ruchowych i w ogóle korzysta z
niego „ja", aby wpływać na świadomość i intelekt. Ten system porównywany jest
czasami z wielkim układem przewodów telegraficznych, w którym mózg stanowi
stację centralną, a kolumna mózgowo - grzbietowa i nerwy stanowią stacje
pośrednie, kable, druty itp.
Obydwa systemy działają dobrze, gdy dysponują odpowiednią ilością energii
życiowej, którą stanowi energia magnetyczna (prana).
System nerwów sympatycznych działa zasadniczo automatycznie i kierowany jest
rozumem instynktowym (a więc bez udziału mózgu), jednak wspomnieliśmy już, że
z energii życiowej (prany) możemy korzystać w sposób świadomy. Zależy to od
wielu czynników: od zharmonizowania ciała fizycznego z wyższymi pierwiastkami
(a więc od stopnia uduchowienia), od siły woli, od rodzaju pożywienia, od
powietrza, które wdychamy, no i wreszcie od sposobu oddychania. Z tego wypływa
już jasny wniosek, że energię tę możemy też świadomie skierować na układ
splotu słonecznego (nerwy sympatyczne) i dopomóc „automatyce" tego systemu. W
ten sposób znajduje wyjaśnienie terapia oddechowa Wschodu. To, że natura
obdarzyła nas „automatyką" sterowania organów wewnętrznych, możemy jedynie
uznać jako szczęśliwe rozwiązanie, gdyż człowiek swoją niedoskonałą
świadomością mógłby w tym sterowaniu również przeszkadzać.
Jest wielką zasługą filozofii Wschodu, że dała nam odpowiedź i wyjaśnienia na
wiele dręczących nas pytań, których nie bylibyśmy w stanie rozwiązać w ramach
zwykłej, ograniczonej świadomości. W świetle tych danych nie powinno nas
zdziwić, że wiedza Wschodu stworzyła również lecznictwo okultystyczne, które
opiera się na następujących metodach:
- Najprostsza stosunkowo metoda polega na skierowaniu własnej energii chorego
w miejsce dolegliwości (drogą sugestii).
- Druga metoda polega na skierowaniu na chorego energii lekarza, na przykład
za pomocą pasów mesmerycznych, w celu podniesienia sumarycznej siły pacjenta.
- Trzecia metoda opiera się na łączeniu energii magnetycznej z uczuciem,
przekazanym drogą myślową i na oddziaływaniu na mental pacjenta.
- Inna metoda, już znacznie trudniejsza, opiera się na działaniu duchowym
przez wpływ na wyższe pierwiastki pacjenta. Usuwa ona wszelkie cierpienia
moralne, będące motorem cierpień fizycznych.
Są to oczywiście tylko zasadnicze kierunki działania, które mają wiele odmian,
łatwiejszych lub trudniejszych w wykonaniu.
Sprawy te, niestety, nie są jasne dla materialistów, którzy nawet nie wierzą w
istnienie energii magnetycznej w postaci prany-a tym bardziej w rozumną
działalność fal myślowych.
++Rozdział IX
Spirytyzm
Test to gałąź wiedzy okultystycznej, która nie zmierza do rozwoju sił i
uzdolnień psychicznych, a jedynie do poznania zjawisk w świecie niewidzialnym
(istot niewidzialnych). Spirytyzm ma dużo zwolenników, ponieważ do tzw.
seansów spirytystycznych nie są potrzebne żadne specjalne uzdolnienia ani
żadne fachowe przygotowania. Spirytyści kierują się chęcią poznania „świata
niewidzialnego" i jego jestestw, przy pomocy których chcieliby otrzymać
wiadomości „z tamtej strony świata".
Tym zagadnieniem zajęli się nawet niektórzy uczeni, choćby po to, aby
przekonać się o istnieniu tych zjawisk i o możliwościach z tego wynikających.
Nie biorą oni jednak pod uwagę, że nie wystarcza tu normalne przygotowanie
naukowe, ale że konieczne jest przygotowanie okultystyczne, dające prawo do
bezpiecznego orientowania się w świecie astralnym. Dla osiągnięcia zjawisk
spirytystycznych wystarczy grono osób, mniej więcej dobranych - którzy razem
utworzą kolisty łańcuch, zamknięty za pomocą rąk -oraz odpowiednie medium
włączone w ten krąg. Pod wpływem prądów magnetycznych, będących sumą energii
magnetycznej zebranych osób, medium „usypia" (jest w transie). Oczywiście w
tym doświadczeniu duże znaczenie ma odpowiedni nastrój. Koniecznym warunkiem
jest ciemność albo co najmniej światło przyćmione, w każdym razie nie
zawierające promieni ultrafioletowych (dlaczego - wyjaśnimy potem).
W pomyślnych przypadkach występują w sensach zjawiska w postaci latających
ogników, podnoszenia się stolika (częściowo lub całkowicie), stukania itp.
-bez stosowania jakiejkolwiek siły fizycznej przez uczestników seansów.
Czasami ukazują się twory w postaci ludzi lub zwierząt, całkowicie lub
częściowo zmaterializowane.
Materializacja odbywa się w następujący sposób: Początkowo tworzy się coś w
rodzaju obłoku, który rośnie i zaczyna świecić; później wyłania się postać lub
jej część. W końcu obłok znowu się rozprasza w świetle astralnym. Tak zwane
;,zjawy", występujące w seansie, rozmawiają przez medium i można je nawet
dotknąć. Wówczas przedstawiają się jako zimne, jakby nieco lepkie „ciała".
Niekiedy uprzedzają w sprawach przyszłych - dają nawet konkretne wskazówki,
ale zdarza się to bardzo rzadko!
Bywa, że twory te przybierają nieraz postać zgodną z wolą medium lub
uczestników seansu. Czynnikiem ożywiającym jest magnetyzm wydzielany przez
uczestników seansu, a substancją materializującą zjawę jest ektoplazma
wydzielona z ciała medium i w pewnym procencie również z ciała uczestników
eksperymentu. Przy znikaniu tych zjawisk ektoplazma wraca do swych ciał - nie
wraca jednak energia magnetyczna.
W ten sposób istnieje możność zjawienia się np. „zjawy" Napoleona na kilku
seansach jednocześnie. Rzadko jednak otrzymuje się na seansach odpowiedzi
pozytywne o poważniejszym znaczeniu. Zasadniczą przyczyną tego jest to, że nie
uczestnicy seansu kierują „zjawami", ale że twory te mniej lub bardziej
opanowują tych, u których się zjawiają, pochłaniając przy tym znaczne zapasy
ich energii życiowej, a nawet przytępiając ich władze umysłowe.
Analizując to zjawisko, dojdziemy do przekonania, że jedynym pozytywnym celem
spirytyzmu powinno być stwierdzenie, że istnieje również świat niewidzialny,
że mieszkańcy świata niewidzialnego posiadają pewną inteligencję, że posiadają
możliwości odrębne od naszych i że potrzebują dla swoich celów energii
magnetycznej, i to również naszej. Wskutek zapotrzebowania na energię życiową
niektóre z tych tworów mogą nawet wampiryzować ludzi.
Wiemy już, że w zależności od osiągniętego etapu w postępie ewolucyjnym ludzi
żyjących, dysponują oni energią magnetyczną w stopniu nadzwyczaj
zróżnicowanym. Różnice te polegają na ilości zapasów tej energii i na jej
jakości. Im wyższych sięgamy płaszczyzn, tym prądy magnetyczne stają się
subtelniejsze i bardziej efektywne. Wówczas nawet mniejsza ich ilość daje już
duże efekty promieniowania.
Załóżmy teraz, że umiera człowiek o niskim rozwoju duchowym. Jego ciało
astralne posiada zbyt mały zapas energii magnetycznej, ażeby wystarczyła mu do
wzniesienia się na wyższą płaszczyznę, gdzie mogłaby ewentualnie zostać
przetworzoną na kategorię subtelniejszą, ale o większej sile napięcia. Wyższe
płaszczyzny są jednak dla niego niedostępne.
Jedynym wyjściem dla niego jest powrót na ziemię, do ciała fizycznego i
naprawienia swoich błędów w ponownym życiu. Mając poczucie przewagi wyższych
płaszczyzn nad fizyczną (którą poznał i w której będąc dużo zawinił)-przeczuwa
też, że powrót do ponownego życia przedstawia dla niego zbyt wielką próbę. Cóż
mu pozostaje? Do górnych płaszczyzn nie ma dostępu, gdyż obciążony jest
jeszcze zbyt gęstą materią (astralną). Pozostaje mu raczej chęć najdłuższego
przebywania w tej pośredniej płaszczyźnie astralnej, którą już zna. Z tej
płaszczyzny może on oglądać świat, który opuścił, może się nawet z nim
kontaktować i częściowo w nim działać, chociaż nie bezpośrednio. Korzysta więc
z okazji, jaka się nadarza (na przykład w seansie), do skontaktowania się z
żywymi ludźmi, zabierając przy tej okazji część energii w nadziei, że go to
wzniesie wyżej.
Twory bardzo niskie i zbrodnicze zdolne są nawet do wampiryzmu. Taka jest
jedna z hipotez odnośnie tych zjawisk. zwróćmy teraz uwagę na fakt, że zjawy
te obawiają się światła dziennego, a szczególnie promieni ultrafioletowych.
Jeżeli przypomnimy sobie znaczenie barwy fioletowej w aurze ludzkiej,
oznaczającej wysoki stopień uduchowienia, i to, że na tę barwę uczuleni są
tylko uduchowieni jasnowidze, to zrozumiałym jest, że nie znoszą jej zjawy
niskiego rzędu..
Z tego wypływa wniosek, że osoby na wyższym poziomie duchowym są zabezpieczone
przed niższymi tworami - nie tylko na planie astralnym, ale również fizycznym.
Oni mogą wejść w świat astralny istot nieznanych, ale wdzieranie się do świata
astralnego przez człowieka do tego nie przygotowanego (jakby ślepego i
bezbronnego) może dla niego stanowić duże niebezpieczeństwo, zarówno fizyczne,
jak i psychiczne. Stanie on bezbronny wobec istot mu nie znanych, nie zawsze
złych, a czasami nawet o pozorach dobroci, ale też niekiedy i niebezpiecznych.
Czyż wobec tego możemy wątpić, że droga spirytyzmu jest drogą mylną i
niebezpieczną? -Tylko praca nad sobą otwiera wzrok duchowy i wtedy nie
będziemy ślepym narzędziem naszego własnego astralu, którym my się mamy
posługiwać jako narzędziem.
Wiedza okultystyczna uczy, w jaki sposób za pomocą wzroku duchowego możemy
przekroczyć „ciemności" bez obawy przed złem. Szukajcie więc wiedzy, ale
wiedzy prawdziwej, a nie złud i zwodniczych promieni Arymana.
Droga prawdziwej wiedzy to jedyna droga do celu. Każdy musi sam do tej wiedzy
dojść; nikt za nas tej pracy nie wykona, bo jakaż byłaby nasza w tym zasługa i
jaka wartość osobista? Droga do celu prowadzi przez miłość, szczególnie wobec
cierpiących, a na przeszkodzie stają egoizm i żądze. „Najniższą płaszczyznę
świata astralnego zamieszkują dusze typu zwierzęcego, mało rozwinięte i pełne
jeszcze niższych instynktów. Dusze te starają się zawsze być, o ile można,
bliżej ziemi. Możliwość ich dalszego rozwoju polega na tym, że je kiedyś
zmęczą ich niskie dążenia i gdy doznają rozczarowań odnośnie dotychczasowego
zaspokajania swoich żądz - zapragną czegoś innego, czegoś wyższego.
Te dusze nierozwinięte oczywiście nie mogą zwiedzać wyższych płaszczyzn i
jedyną płaszczyzną, w której się ęęmieszcząłę,jest płaszczyzna cieniów
astralnych. W tej płaszczyźnie lgną jeszcze do ziemi - lgną do tych warunków,
które same sobie stworzyły za żywota na ziemi.
Można o nich powiedzieć, że żyją na ziemi, ale są oddzielone od rzeczy i
zjawisk ziemskich swoją astralną formą, która nie pozwala im brać udziału we
wszystkim, co czynią pokrewne im dusze w powłokach cielesnych. Mogą widzieć
wszystko, co robią ludzie, ale nie mogą się do nich przyłączyć i zazwyczaj
obracają się tu dokoła miejsc swego poprzedniego ziemskiego życia, świadomie
lub nieświadomie oddziaływując na innych, którzy żyją w podobnych warunkach.
Jest to bardzo ciemna strona świata astralnego i dłużej nad tym nie będziemy
się zatrzymywać - zaznaczywszy jedynie jej istnienie dla świadomości
czytelnika.
Dusze, znajdujące się w takich warunkach w świecie astralnym, długo tam nie
przebywają. Ich zamiłowania ziemskie rychło ściągną je z powrotem na ziemię,
tak że dusze te rodzą się powtórnie w podobnych, jak poprzednio, warunkach".
Tylko w wyjątkowo rzadkich wypadkach (szczególnie na seansach
spirytystycznych) mogą ukazywać się żyjącym „dusze" zmarłych (a raczej ich
data astralne), aby przekazać im jakąś przestrogę lub poradę. Jednak
pamiętajmy o słowach modlitwy: „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie"!!!
„Więc jakim prawem mamy komuś zakłócać spokój (nawet po śmierci)? Czy będzie
to aktem rzeczywistej miłości? Samolubstwo nieraz bierzemy za miłość, zamiast
samemu się poświęcać. Dopóki dusza tych rzeczy przyjmować nie będzie, dopóty
jej zmysły astralne pozostawać będą zamknięte. Takie jest prawo! Spirytysta,
który bez należytego przygotowania wkracza w ten świat, przekracza prawa
natury wyższej. Kto narusza prawa życia wewnętrznego - traci swoją normalną
równowagę psychiczną. Spirytyści, a szczególnie media, wpadają często w
obłąkanie, tracą równowagę wewnętrzną - stają się istotami nieszczęśliwymi,
pozbawionymi poczucia moralnego, zaczynają wreszcie wątpić i nie wierzyć nawet
w to, co własnymi oglądali oczyma - i mogą nawet kończyć samobójstwem.
Uczeń - zanim ośmieli się wejść na drogę niebezpieczną -musi wprzód nauczyć
się zupełnego panowania nad sobą, bo na tej drodze może się spotkać oko w oko
z różnymi istotami, które żyją i pracują w świecie astralnym".
Z powyższego wynika, że krąg doświadczeń okultystycznych jest właściwie stale
zamknięty dla przeciętnych ludzi, a otwarty tylko dla wybranych. Dlatego też
zrozumiale są wszelkiego rodzaju negowania i niedowierzania, bo dla większości
świat niewidzialny w ogóle nie istnieje. Nie otrzymują oni żadnych dowodów
jego istnienia, nie mogą go wziąć „pod szkiełko i oko", a jedyną informacją o
świecie niewidzialnym są dla nich twierdzenia innych ludzi z obecnych lub
minionych czasów. A w dodatku ludzie nie wierzą sobie wzajemnie - jeżeli w
ogóle w coś wierzą. Poza tym między ludźmi istnieje tak wielkie zróżnicowanie,
wynikające z różnic w charakterach, w uzdolnieniach wewnętrznych, w stopniu
świadomości i wykształcenia, a wreszcie wynikające z różnic społecznych i
zawodowych - że wszystko to razem powoduje, iż autorytet dla jednych nie jest
autorytetem dla innych.
Do tego zresztą przyczyniają się również często zmieniające się poglądy na
istotne sprawy różnych naukowców - nieraz sobie przeciwnych -tak że człowiek
chodzi po tym świecie nieco „skołowany" i w poczuciu słabości wobec jego
wielkich tajemnic. W rezultacie prace w poszukiwaniu prawdy rozpoczynają się
właściwie stale od nowa, przy czym odkrytym już dawno prawdom nadaje się
często tylko nowe nazwy.
Tutaj nie neguje się wartości badań naukowych, szczególnie takich, które stale
i planowo dążą do postępu i które nie burzą, ale budują prawdziwy gmach
wiedzy. Ale czemu nie korzysta się bardziej z doświadczeń minionych pokoleń,
które to można odkryć wśród kurzu starych bibliotek? Często szczycimy się
własną niewiedzą, zamiast czerpać z doświadczeń minionych pokoleń.
Wracając do zagadnienia spirytyzmu, zastanówmy się bliżej nad
niebezpieczeństwami, które grożą tym, którzy nie przygotowani wdzierają się w
świat duchów astralnych. Podczas gdy w życiu codziennym możemy sobie wyrobić
pewne pojęcie o niebezpieczeństwie grożącym nam ze strony osób lub rzeczy, to
wobec sił niewidzialnych jesteśmy w pewnym stopniu bezbronni.
„Wtajemniczeni twierdzą, że uczestnicy seansów spirytystycznych pomdleliby z
przerażenia, gdyby mogli ujrzeć niektóre twory, które łatwowiernie uważają za
dusze zmarłych".
„Wiele istot świata astralnego o charakterze mniej lub bardziej złym bierze w
moc swoje medium, dzięki któremu udaje się im zadowolić w pewnej mierze swoje
ziemskie żądze. Medium jest dla tych istot fizycznym punktem oparcia; pozwala
ono uruchomić im nowe zapasy energii w ich ciałach astralnych.
Weźmy na przykład istotę astralną, opanowaną gwałtowną żądzą trunku. Z braku
ciała fizycznego, pozwalającego na zaspokojenie żądzy, normalnym biegiem życia
w astralu żądza ta powinna stopniowo wygasać, sprawiwszy wpierw srogie męki
bezcielesnemu męczennikowi. Oczyszczony ze swojej żądzy poszedłby dalej drogą
ewolucji. Jeśli jednak medium ofiarowuje mu swoje ciało jako ęęmieszkaniełę,
to postara się on skorzystać z nadarzającej się okazji, by zadowolić swoją
nałogową żądzę i uśpić mękę (która ma go zbliżyć do wyzwolenia). Pobudzi on
wtenczas medium do pijaństwa i zamiast położyć kres własnym cierpieniom
-przedłuży je tylko i wzmocni, stwarzając równocześnie dodatkowe cierpienia
samemu medium. Sam przy tym ponosi klęskę podwójną. Wszelkie wyziewy występku
i krwi przyczyniają się do żywienia najprzewrotniejszych i najniższych istot
astralnych, które też lubią nawiedzać rzeźnie oraz miejsca zbrodni i rozpusty.
W doświadczeniach spirytystycznych największe niebezpieczeństwo grozi samemu
medium, ale niebezpieczeństwa grożą również eksperymentatorom. Dla medium
niebezpieczeństwo wynika złego stanu -głębokiego snu (trans), w którym sam nie
ma możności obrony przed istotami nieznanymi - a dla eksperymentatorów z faktu
braku dostatecznej kontroli nad tymi zjawiskami.
„A jakież to mogą być niebezpieczeństwa? Są one liczne, a dla nie obeznanych z
mediumizmem wprost dziwaczne. Pierwsze stanowią same wrażenia świetlne.
Teleplazma nie ma oczu, ale odczuwa doskonale światło i chroni się przed nim
troskliwie, wysuwa się z ciała medium i szuka miejsc najciemniejszych,
zwłaszcza w początkach, nim zdoła się zgęścić dostatecznie. Najmniej jest
wrażliwa na promienie czerwone, stąd na seansach używa się przeważnie światła
czerwonego. Dalsze niebezpieczeństwo dla medium stanowią sami uczestnicy
seansu. Ruch ręką któregoś z nich, przecinający drogę pełzania teleplazmy,
powodującej cofnięcie się, a jeżeli ten ruch ręką był zbyt nagły, to może on
przerwać teleplazmę, co odbija się na medium w sposób bardzo poważny".
Wszelkie doświadczenia wykazały, że wzbogacenia w prawdziwą wiedzę nie
uzyskuje się metodami spirytystycznymi. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że na
seansach ukazują się nieraz „duchy" o charakterze złym i złośliwym, to
słusznie można tu zacytować przysłowie: „Ciekawość nadmierna to pierwszy
stopień do piekła".
Jednak całkowite ominięcie spirytyzmu byłoby również błędem. Trzeba unikać
seansów, ale z drugiej strony - zaznajomienie się z zasadami przeprowadzonych
doświadczeń z ukazującymi się na seansach tworami i zjawiskami wzbogaca naszą
wiedzę i jest omalże niezbędne dla wyrobienia sobie pojęcia o tej części
płaszczyzny astralnej, która może wywierać nieraz znaczniejszy, niż
przypuszczamy, wpływ na nasze żywe codzienne. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że
wolność woli człowieka to pojęcie bardzo względne. Większość ludzi, którzy
uważają, że nie podlegają wpływom otoczenia, bardzo się myli. Wielu z nich
stanowi nawet bierną „zabawkę" swego własnego usposobienia i nie potrafi nawet
opanować chwilowego samopoczucia. A co dopiero można powiedzieć o wpływie na
nich potężnych oddziaływań myśli innych, o wpływie różnorodnych fluidów,
kształtów, barw itp., nie mówiąc już o wpływie istot niewidzialnych.
A to wszystko działa, przy czym wola często nie zdaje sobie nawet sprawy z
oddziaływania tych czynników i jest nawet pozbawiona możliwości odróżniania
ich przyczyn i skutków. Szczególnie dzieje się tak u tych, którzy nie mają
rozwiniętych zmysłów na wyższych planach.
Inaczej dzieje się u będących na wyższym poziomie. Oni wiedzą i czują zarazem,
oni są w stanie zwalczyć zło w sobie i z zewnątrz, oni potrafią neutralizować
wszelką złość i zło, bo wiedzą, skąd płynie.
Trzeba też pamiętać o tym, że im większą działamy siłą, tym większa jest
również reakcja, która w dodatku dalej rośnie w miarę dalszego działania.
Uzmysłowić to może prosty przykład: kara wymierzona dzieciom ze złością co
prawda wywołuje z początku skutek, ale później zamiast hamować -rodzi nową
złość. Najlepszą klapą bezpieczeństwa, chroniącą od niepożądanych wpływów
zewnętrznych, jest praca nad własnym doskonaleniem się. Daje ono siłę i tę
właściwość, że docierają do nas tylko emanacje podobne do tych, które sami
wysyłamy. A ulegamy przeróżnym wpływom, nawet w drodze dziedziczenia po
przodkach, co stanowi naszą łączność z nimi, a nawet z rasą. Ładnie to ujął
Gustav Le Bon:
„Rasa więc musi być uważana jako byt stały i trwały, złożony nie tylko z
osobników żywych, składających się na tę rasę, ale nadto z całego szeregu
nieżyjących, którzy stanowili ich przodków.
Chcąc uchwycić właściwe znaczenie pojęcia rasy, trzeba ją przedłużyć i w
przeszłość, i w przyszłość. Umarli jako nieskończenie liczniejsi są też
znacznie potężniejsi od żywych. Panują oni w olbrzymiej dziedzinie
nieświadomości-w tej niewidzialnej sile, która trzyma pod swoją władzą
wszelkie objawy inteligencji i charakteru. Umarli bardziej od żywych są
kierownikami narodu, oni to ustalili rasę, Wiek po wieku kształtowali nasze
idee i nasze uczucia, które są motorami naszych czynów.
Minione pokolenia przekazały nam nie tylko swoją fizyczną organizację, ale
narzuciły nam również swoje myśli. A pamiętać trzeba, że spomiędzy kierowników
narodu i ludzkości tylko umarli działają bez oporów. My dźwigamy na sobie
ciężar ich błędów i odbieramy nagrodę za ich cnoty".
Prawdziwy okultysta albo jasnowidz ażeby wejść w świat cieni, w świat istot
niewidzialnych, nie potrzebuje akcesoriów, którymi posługują się spirytyści,
nie potrzebuje ani obcego medium (jest on sam dla siebie medium), ani gry
świateł, ani głębokiego snu; posługuje się natomiast własnym astral~, i to
świadomie. Nie jest więc ślepym narzędziem nie znanych sobie tworów i istot,
ale i on musi się liczyć z tym, że nie obejdzie się to bez wkładu i ubytku
jego energii.
„Zaznaczyliśmy, że człowiek może się ukazywać w ciele astralnym i poruszać się
w nim na dowolnym punkcie globu ziemskiego, i mówiliśmy, że okultyści mogą to
uczynić stosownie do swego życzenia, pod warunkiem sprzyjających
okoliczności".
Jasnowidz (jego astral) może się poruszać na różnych poziomach płaszczyzny
(sfery) astralnej. Wyższe poziomy tej sfery zamieszkują „dusze" coraz
jaśniejsze, i z ich strony nie grożą żadne niebezpieczeństwa, ale trzeba być
odpowiednio przygotowanym, aby bezpiecznie przejść poziomy pośrednie.
Przygotowanie to polega, jak już mówiliśmy, na opanowaniu niższego „ja" i na
bliższym dotarciu do własnej „jaźni".
Inne drogi - jak spirytyzm - oprócz niebezpieczeństw powodują jeszcze
zmniejszenie własnych sił żywotnych i obniżenie poziomu duchowego oraz
opóźniony postęp w rozwoju. Czytelnik - po zapoznaniu się z rozdziałem o
spirytyzmie - zauważył na pewno, że dla określenia istot niewidzialnych
używaliśmy także słowa „duch", ale jednakże w cudzysłowie, gdyż określenie to,
w jego istotnym znaczeniu, nie przysługuje tym istotom. Pod pojęciem ducha
musimy rozumieć istotę niematerialną, dlatego to pojęcie przysługuje tylko
duchowi boskiemu. Wszystkie istoty niewidzialne, z którymi spirytyści mogą
mieć do czynienia, są istotami astralnymi, a więc jeszcze materialnymi. Ujął
to bardzo ładnie Sedir w swojej książce
„Siły mistyczce":
„Świat niewidzialny jest tysiące razy rozleglejszy od świata widzialnego.
Zazwyczaj ludzie skłonni są objąć wszystkie istoty tego świata nazwą
ęęduchówłę, ale jest to nazwa niewłaściwa. Nazwa ta bowiem określać może
jedynie istotę niematerialną - a istoty i twory, o których mówiliśmy, są
jeszcze obciążone materią (ciało astralne).
Miano ducha przystoi tylko trzeciej osobie trójcy. Mieszkańcy zaświatów, przez
to samo, że są stworzeni, posiadają formy materialne. Podobne formy materialne
mogą mieć różni bogowie i również diabły-a aniołowie w poselstwie
przywdziewają takie czasowo ciała, jak my ubieramy się w płaszcz podróżny.
Wszelka istota duchowa jest dla naszych zmysłów nieuchwytna i nieznana naszej
świadomości, a nawet nie może być pojęta.
Każdy człowiek w świecie niewidzialnym jest na jakimś ęęplaniełę, na jakimś
poziomie płaszczyzny. Są tam ęę służebnicyłę, którzy ułatwiają nam pracę; są
tam ęębogowiełę, którym człowiek żyjący służy. Są tam duchy przodków, duchy
jego bliskich, jego ojczyzny, rasy, religii... Przewodnicy towarzyszący mu
przy wykonywaniu jego zawodu, w jego dążeniach, w poszukiwaniu ideału itd.
ęęPodróżnicyłę z niewidzialnego świata wstępują w niego, przyciągnięci jego
cnotami, jego wadami, albo też myślami. U jego boku stoją wreszcie - dniem i
nocą - przedstawiciel ęęświatłałę -anioł stróż i przedstawiciel ęę ciemności
ęę -anioł zły.
Mądrością byłoby nie szukać stosunków z istotami świata niewidzialnego, nawet
wtedy, gdy one się jawią dobrowolnie, ale niestety my dalecy jesteśmy od
mądrości...
Spirytyzm - nawet gdy daje pewne doświadczalne wyniki - jest omamieniem.
Wywoływanie tych zjawisk nigdy nie pomaga zmarłemu, a praktyki spirytystyczne
podają z naszej strony w wątpliwość dobroć Ojca, bowiem do praktyk tych
popycha nas zawsze brak ufności. Praktyki te otwierają bramy wszystkim objawom
naruszania równowagi fizjologicznej i psychicznej - czynią nas ślepymi na
światło prawdziwe, a w państwie umarłych wprowadzają niepokój".
+Rozdział X
Rozwój sił psychicznych
Dużo jest ludzi, którzy pragnęliby rozwinąć w sobie siły psychiczne-pracują
nawet nad tym, ale nie zawsze wiedzą, do czego właściwie dążą. Bo czyż na
przykład ideałem może być siła dająca egoistyczną i brutalną władzę nad
ludźmi? Jeżeli ktoś w takiej sile upatruje swój ideał, to jest w błędzie, bo
sam rychło się przekona, że ściąga na siebie skutki swoich błędów, które to
skutki o tyle będą boleśniejsze, o ile większą wyrobił w sobie siłę.
Pod siłą psychiczną rozumiemy przeważnie rozwój woli, którą należy kształcić i
wzmacniać. Pamiętać jednak należy o tym, że wola może być zarówno na usługach
pierwiastków niższych, jak ciała astralnego z całym jego światem żądz i
niższych pragnień, jak również pierwiastków wyższych, mentalnych i duchowych.
W tym układzie musi być dokonany wybór, aby silna wola nie okazała się mieczem
obosiecznym. Tylko taka wola będzie siłą pozytywną, która działa w połączeniu
z wyższymi pierwiastkami i została wykształcona z doborem właściwych kierunków
i dróg.
Z rozwojem sił psychicznych idzie w parze wzrost siły magnetycznej (siły
życiowej, prany). Ale i tu występuje dwubiegunowość albo dwutorowość, bo na
przykład nadmiernie rozwinięte siły magnetyczne, ale nie kierowane odpowiednią
wolą i rozumem -jak to ma miejsce w spirytyzmie -prowadzą właśnie do takich
dziwolągów mediumistycznych, o których była mowa w poprzednim rozdziale. W
dodatku w tym przypadku siły te służyły ludziom przygodnym i do tego nie
przygotowanym. Operowanie w ten sposób energią magnetyczną można porównać do
igrania dziecka z ogniem.
Do sił psychicznych można zaliczyć wszelkiego rodzaju zdolności astralne,
takie jak rozwój jasnowidzenia, jasnosłyszenia, telepatii itp. - uzależnione z
jednej strony od indywidualnych zdolności, ale przede wszystkim od
osiągniętego poziomu rozwoju duchowego, a więc też od osiągniętego stopnia
opanowania i kształcenia swojego niższego„ja". Siły psychiczne, działające w
harmonii z rozwojem duchowym, w którym przejawia się wpływ naszej „jaźni",
muszą mieć więc dobre narzędzia do pracy, jakimi są: wzbogacona energia
magnetyczna (siła życiowa albo prana), odpowiednio „wykształcone" ciało
astralne i mentalne oraz dobrze opanowane ciało fizyczne. Z tego wynika, że
praca w rozwoju sit psychicznych musi obowiązkowo przebiegać w dwóch
kierunkach: w kierunku zewnętrznym, czyli ćwiczenia zewnętrznych powłok
łącznie z ciałem fizycznym, oraz w kierunku wewnętrznym - nad moralnym
doskonaleniem się i wyzbyciem się niskich cech i grzechów.
Pracy tej nie można przerywać albo zakończyć ją w rok lub później, ale trzeba
ją prowadzić stale, aż do osiągnięcia celu. W ogóle - kto już raz wstąpił na
tę „ścieżkę", ten musi nią iść bez przerwy naprzód i walczyć przez całe życie,
aż do zwycięstwa. Pracę w kierunku opanowania ciała fizycznego opisaliśmy
częściowo w poprzednim rozdziale, omawiając sztukę oddychania według szkoły
Hatha-jogi. Pracę w kierunku wewnętrznym można by scharakteryzować w sensie
okultystycznym w następujący sposób:
Okultysta zwraca się niejako twarzą do swego „centrum". Usiłuje on swoją
świadomość skierować z powierzchni do swojej , jaźni". Po drodze opanowuje on
różne środki poznania i różne zmysły utajone, będące przejawami działania
rozumu instynktowego i rozumu duchowego. Traktując siebie jako mikrokosmos,
przechodzi on z warstw zewnętrznych (powłok bardziej materialnych) do coraz
głębszych (najbardziej uduchowionych), starając się przeniknąć do swego „ja".
Chce on ze swoją świadomością powrócić niejako do swego domu, do tego
„centrum", z którego został (łącznie z całym światem) wyrzucony na zewnątrz
-dla zebrania tam pewnych doświadczeń i doskonalenia się w ogniu życiowych
prób.
I oto nadchodzi czas, ma powrócić z długich wędrówek do swego domu-centrum,
wspólnego każdemu stworzeniu, a wtedy przekona się, że jego pozornie odrębna
„jaźń" jest częścią jaźni wszechświata.
Okultysta traci wtedy całkowicie poczucie swojej odrębności (która okazała się
tylko złudą), a , jaźń" jego urasta do nieskończoności. Staje się jak gdyby
promieniem boskim i cząstką bóstwa, a w tym stanie nie musi już wracać na
ziemię lub inne światy, a jeżeli to czyni -jest to już akt najwyższego
samoofiarowania się dla zbawienia świata lub przyspieszenia jego ewolucji.
W dążeniu do poznania tajemnic sięgano często w dziejach ludzkości do
półśrodków, którymi wprowadzano siebie lub wybrane medium w stan odurzenia i
półświadomości (podobny do somnambulizmu), w celu wywołania sztucznych wizji.
Środki takie stosowano na Wschodzie, ale znane one były również w starożytnej
Grecji, a później w średniowieczu także w Europie. Za pomocą specjalnie
preparowanych ziół narkotycznych, stosowanych w formie maści, napojów i
kadzideł, wprowadzano siebie lub medium w stan odurzenia (na przykład Pythia,
kapłanka w świątyni Apollina w Delfach), w którym ciało astralne opuszczało
swoją powłokę fizyczną, przynosząc różne wrażenia i obrazy ze swojej wędrówki.
Często jednak zdarzało się przy tym, że pogrążenie w stanie odurzenia było tak
wielkie, że medium albo eksperymentator-po przebudzeniu się - nie mogli sobie
uprzytomnić swoich przeżyć. Poza tym tego rodzaju sposoby dawały więcej miraży
i złudzeń niż rzeczywistych faktów. Do tych celów używano również opium,
bardzo popularne w Chinach. Nadużywane jako narkotyk, może być nader
szkodliwe. Napoje i wywary sporządzano z różnych roślin, mniej lub bardziej
trujących, takich jak:
Pokrzyk Wilcza Jagoda (Atropa belladonna L.) - z której również w medycynie
znane są takie preparaty, jak: atropina, skopolamina itp.
Bieluń Dziędzierzawa (Dania .stramonurm L.) - z której alkaloidy mają
własności odurzające, ale i trujące.
Z innych mniej szkodliwych roślin używano:
Kwiat jaśminu - który ma własności zaostrzenia zdolności widzenia astralnego.
Liście figowe - które wpływają dodatnio na sen magnetyczny.
Wyciąg z szałwi - który, użyty jako napój, wprawia w wesoły nastrój i działa
pobudzająco na sen magnetyczny.
Wawrzyn - którego liście wywierają dodatni wpływ na jasnowidzenie i
wprowadzają w sen somnambuliczny.
Leszczynę - która działa pobudzająco na przewodzenie magnetyczne.
Zwracamy tu uwagę, że upowszechnianie i nadużywanie tych środków prowadzi
zazwyczaj do czarnej magii.
Do mniej szkodliwych, ale również sztucznych środków należą: a u t o s u g e s
t i a (jako subtelne przejście w pracy od wewnątrz do zewnątrz) i a u t o h i
p n o z a (przez wpatrywanie się w lustro, kulę szklaną lub inny błyszczący
przedmiot). Ta ostatnia metoda bywa o tyle niebezpieczna, że wymaga
umiejętności w budzeniu się. Bezpieczniejszą metodą jest wprowadzenie medium w
stan somnambuliczny, ale też tylko wtedy, gdy wpływ hipnotyzera na medium jest
dodatni i gdy sam hipnotyzer stoi na dostatecznie wysokim poziomie moralnym.
Jednakże najpewniejszą metodą rozwoju sił psychicznych stanowi praca nad sobą
samym - ciągłe doskonalenie swojej osobowości - i wyłącznie tę metodę stosują
też j o g o w i e.
„Istnieją dwa sposoby rozwoju psychicznego, którymi posługują się jogowie i z
którymi chcemy zapoznać czytelnika:
Pierwsza i wyżej postawiona metoda polega na rozwoju sił psychicznych drogą
uprzedniego rozwoju cech i zdolności duchowych. Wówczas można się posługiwać
zdolnościami psychicznymi bezwzględnie świadomie i bez żadnych specjalnych
uprzednich ćwiczeń, gdyż wyższe osiągnięcia prowadzą za sobą i niższe.
Jogowie jednak - dążąc ku doskonałości duchowej - zadowalają się własnymi
osiągnięciami, własnym poznaniem sił psychicznych i nie dbają o praktyczne ich
wykorzystanie w szerszych kręgach. Sami, zdobywając wyższą wiedzę duchową i
rozwój, uzyskują umiejętność posługiwania się siłami psychicznymi, które w ich
rękach stają się posłusznymi narzędziami. Dzieje się tak również dzięki ich
głębokiej wiedzy.
Drugą metodę można określić jako rozwój sit magnetycznych, które ożywiają cały
organizm i pobudzają ęęuśpione lotosyłę do życia.
Początek tej metody prowadzi przez odpowiednią gimnastykę, której celem jest
opanowanie całego ciała i wyrobienie sprawności fizycznej wszystkich mięśni
(ale nie sprawności siłowej, która tu nie ma żadnego znaczenia). Równolegle z
gimnastyką fizyczną prowadzona jest specjalna gimnastyka oddechowa, której
celem jest dostarczenie organizmowi jak największego zapasu energii życiowej w
postaci prany oraz odpowiednie gospodarowanie tą energią..."'
Zrozumiałym jest, że druga metoda (gimnastyka ciała połączona z gimnastyką
oddechową) poparta jest u jogów ćwiczeniami mentalnymi, na przykład
kontemplacją, drogą koncentrowania swojej uwagi, ćwiczeniami autosugestii itd.
Tymi sposobami jogowie pobudzają również wszystkie tkanki i organa do lepszej
pracy, regenerują zniszczone tkanki i świadomie kierują pranę (siłę życiową)
tam, gdzie jest ona potrzebna.
Obydwie metody na pewno są dobre i prowadzą do celu. Zastosowanie jednak tych
metod (według wzorów indyjskich, czy też innych kultur wschodnich) jest dla
Europejczyka,
i w ogóle dla współczesnych ludzi, dosyć trudne i mało zrozumiałe. Poza tym
można powiedzieć, że każda inna metoda również będzie dobra, jeśli będzie
prowadziła do poznania własnej ,,jaźni" -do stworzenia harmonii z własnym
rozumem duchowym, który znajduje się najbliżej naszego „centrum".
Każdy też powinien obrać własną drogę, zgodną jednak z podanymi wyżej
wskazaniami lub wskazaniami innych mistrzów. Jednemu przyjdzie to łatwiej,
innemu z mozolnym trudem.
O początku tej drogi mówi Mabel Collins: „Uczeń wstępuje w świat
psycho-astralny, lecz dopóki go nie opanuje w sposób stały - duch jego będzie
niemy. Jeżeli zainteresują go tylko ęęfenomenyłę, szczegóły i warunki życia
astralnego, nie wejdzie on w kontakt z celami światotwórstwa. Przebywa on po
prostu w świecie astralnym, tak jak przedtem obracał się w świecie fizycznym.
Co prawda i w świecie astralnym skorzysta on z wielu prostych lekcji, tak samo
jak mógł je otrzymać w świecie fizycznym i intelektualnym.
Lekcji tych nauczyć się musi dobrze, bo kto chce zostać uczniem, zawsze
cierpieć będzie, gdy tych najpierwszych i najprostszych lekcji się nie nauczy.
Są one życiowo konieczne i trzeba ich kurs przejść, często od nowa, aby cała
natura przesiąkła tymi lekcjami".
W szukaniu metod rozwoju sit psychicznych najlepszą szkołę stwarza nam samo
życie. Nikt nie wymyśli sam tych przeszkód, tych pokus i walk, które stwarza
życie w codziennych zmaganiach. Życie daje nam doświadczenia, które jednak
wtedy będą wartościowe, gdy je ocenimy w sposób właściwy i gdy te
doświadczenia przeprowadzimy z wkładem wyższych uczuć i myśli szlachetnych.
Wydaje się, jakoby sama natura tworzyła dla nas szkołę życiową, zadziwiająco
dopasowaną do naszych potrzeb.
Z początku wiele rzeczy jest dla nas niezrozumiałych, wielu rzeczy nawet nie
dostrzegamy. Z biegiem czasu jednak nasza wrażliwość się potęguje -myśl nasza
stale pracuje i zaczynamy inaczej oceniać zjawiska i zdarzenia. Umiemy już
odróżnić dobre wpływy od złych, co nam również ułatwi znalezienie Mistrza.
Zauważamy też, że każda indywidualność inaczej reaguje, inne stwarza przyczyny
i inne wywołuje skutki, gdyż nie ma nigdy identycznych przyczyn - mogą być
jedynie pokrewne. Wszystko jest bardzo złożone, a nasza właściwa reakcja
przyczynia się do stałego rozwoju sił psychicznych. Jest to droga długa, ale
skuteczna, w wynikach podobna do pierwszej metody jogów w rozwoju sił
psychicznych drogą doskonalenia zdolności duchowych.
Oczywiście również i w tej metodzie nie wolno zapomnieć o ciele fizycznym,
które musi być zdrowe i sprawne. Do tego prowadzi zdrowa gimnastyka fizyczna i
oddechowa. Obowiązuje zasada według przysłowia: „W zdrowym ciele zdrowy duch",
którą my jednak już rozumiemy w sensie okultystycznym, iż „zdrowy duch posiada
zdrowe ciało". Obudzenie przejawów duchowych można uważać za najtrudniejsze,
ale ponieważ nie potrzeba do tego ani wysiłków fizycznych, ani wysiłków
umysłowych, a jedynie pracy wewnętrznej nad sobą samym - i to trudne może stać
się łatwym, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę i to, że dusza nasza w
poprzednich wcieleniach część tej pracy już wykonała, z czego zdaje sobie
sprawę tylko nasza podświadomość. Może się okazać, że dla uzyskania nowych
efektów potrzeba nam jedynie dalszego pobudzenia podświadomości.
W tej pracy (jako droga pośrednia) zbliżają nas stale do celu (centrum):
kształcenie umysłu, mechaniczne ćwiczenie myśli, ukochanie piękna przyrody,
korzystanie z impulsów płynących z muzyki klasycznej, malarstwa i ze
wzniosłych uczuć itp. Praca musi być wszechstronna i nie ograniczona do
jednego lub kilku wzorów-z tym jednak zastrzeżeniem, że „owoce należy zrywać
tylko z dobrych drzew".
Nauki nigdy nie jest za dużo, ale pamiętać również należy, że bez wiary nic
się nie da zrobić. Ona jest podstawą i warunkiem osiągnięcia celu. Takim
warunkiem jest również pewność siebie i zaufanie do własnych sił. Ta pewność
siebie nie może być jednak pozą - ona musi tkwić w nas samych, bez śladu
powątpiewania.
Kontakty z ludźmi są konieczne, przynajmniej w pierwszej fazie rozwoju.
Wkrótce sami zauważymy, że aura niektórych ludzi działa na nas przyciągająco,
niektórych zaś odpychająco. Pierwsi działają na nas wzmacniająco, drudzy
skłaniają do rozwagi, ale i tych ostatnich odrzucić nam nie wolno. Pracujmy
nad naszymi uczuciami, które posiadają tyle odcieni. Stanowią one siłę nie
mniejszą od woli, bo przecież uczuciem działamy najsilniej na otoczenie.
Przykro jest stwierdzić, że tyle już napisano, tyle wydano książek i prac na
temat kształcenia woli, a tak mato pisze się o kształceniu uczuć. A pomimo to
uczucia nasze możemy kształcić codziennie, przy każdej nadarzającej się okazji
-zwłaszcza w ich wznioślejszych przejawach. Powiedzieliśmy już, jak pomocne w
tym są: piękna muzyka, dzieła sztuki i podziwianie przyrody. Pamiętajmy przy
tym, że uczucia wyrażają się w barwach aury i im są wznioślejsze, tym dają
piękniejszą, jaśniejszą i bardziej harmonijną aurę.
„Również według prawa powszechnego winna się poruszać sfera uczuć. Chociażby
uprawa woli miała być najbardziej wytężona, nie wymaga ona, by wyrywano ze
swego życia zdrowe uczucia, których zarodki powierzył nam Bóg. Kochać nam
wolno, a nawet trzeba. Kochać swą rodzinę, swoje miasto, swoją ojczyznę, całą
ludzkość - nie są to słabości, lecz doskonała szkoła dla naszego ęęjałę. Nie
można bowiem kochać, przy tym nie działając. Miłość, która się nie poświęca,
jest tylko egoizmem. Im ściślej żyjemy z przedmiotami naszych uczuć, tym
trudniejsze staje się zadanie zadośćuczynienia tej miłości w słowach, czynach
i w reakcji charakteru. Kochać na przykład ludzkość wydaje się nam nietrudne.
Ludzkość -to pojęcie zbyt obszerne i nieco mgliste. Poza tym nie każdemu
wiadomo, co dla niej można by zrobić. Kochać natomiast ojczyznę-to już mniej
łatwe, ponieważ występują tu również sprzeczności naszych spraw ze sprawami
zbiorowości. Ale najtrudniej jest kochać naszych sąsiadów, naszych kolegów i
bliźnich, z których osobowością ściera się omalże codziennie nasza osobowość.
Tu już masz w bród sposobności do panowania nad sobą. Jeżeli na przykład chce
cię ktoś skusić do czynienia źle, należy się usunąć, zawsze umieszczać się na
szarym końcu, zawsze poświęcać swe wygody i upodobania. To są najlepsze
ćwiczenia dla naszego „ja". Pokonują one nasze wady, odmieniają nasze
odstępstwa i każą nam przekroczyć samych siebie".
Panowanie nas sobą to jedna z głównych zasad, bez których niemożliwy jest
jakikolwiek postęp siły psychicznej. Do tego należy też opanowanie własnego
ciała, które tylko wtedy będzie kompletne, gdy opanujemy jednocześnie myśli i
uczucia. Myśl powinna ulegać rozumowi za pośrednictwem woli. Trzeba więc
poznać przejawy myśli i wszystkie płaszczyzny, na których się ujawnia.
Władać uczuciami - oznacza zachowanie zimnej krwi na zewnątrz i wewnątrz;
oznacza również nadanie takiego kierunku uczuciom, który zgodny jest z
sumieniem i naszymi wyższymi pierwiastkami. To wszystko razem wzmacnia bardzo
nasze samopoczucie
i pozwala na uniknięcie skutków, które - w wypadku złego postępowania -
uderzyłyby w nas ze wzmożoną siłą. To oznacza również panowanie nad
otoczeniem, unikanie prowokacji, neutralizowanie zła, to wreszcie daje możność
nadania własnego kierunku myślom wobec wytworzonej w otoczeniu pustki.
Nad opanowaniem tych przejawów trzeba pracować jednocześnie i równomiernie. Są
one silnie ze sobą powiązane, dlatego też pokonanie jednego ułatwia pokonanie
drugiego (i następnego) i odwrotnie.
Wiemy już, że siła woli to pierwiastek ciała siderycznego (siły życiowej), że
uczucia są przejawami ciała astralnego, a myśl to przejaw ciała mentalnego.
Równomierne opanowanie tych trzech sit jest konieczne, a wysiłek ten jest
możliwy nawet dla najmniej zdolnych. Współmierny rozwój to jakby
współdziałanie z prawami przyrody, to wytwarzanie harmonii z tymi prawami.
Mówiliśmy już o tym, że na przykład nadmierne rozwijanie w sobie siły
magnetycznej działa hamująco na rozwój uczucia i zabija nawet myśl. Natomiast
jednostronne ćwiczenia mentalne mogą okazać się również niepożądane, gdyż
prowadzą do nadmiernej czułostkowości, która osłabia siły i organizm.
Przesadna znów kultura ciała wyraża egoizm, zabija wrażliwość i zasklepia
człowieka na pewnym niższym poziomie.
Chcąc jak najbardziej przyspieszyć nasz postęp, musimy równocześnie pracować
nad tym, by wyzbyć się naszych wad (grzechów i grzeszków). Bez mocnego
postanowienia nic się nie da zrobić. A niestety wyzbycie się grzechów nie jest
takie proste, jak by się zdawało, bo wtedy, gdy nam się wydaje, że pozbyliśmy
się już ostatecznie niektórych grzechów, to występują one na nowo i
odnajdujemy je w sobie, ale w innej formie, znacznie subtelniejszej. Wynika z
tego, że człowiek musi stale śledzić i badać swoją naturę, by zwalczyć w sobie
nawet te wady, które drzemią tam w zarodku, czekając tylko okazji wydobycia
się na światło dzienne.
Nawet kultura duchowa wytwarza podobne niebezpieczeństwa, co kultura ciała
fizycznego, ale w formie jeszcze bardziej subtelnej. Egoizm przybiera formę
dążności do pochwał, do nagród itp., przy czym człowiek zapomina czasami o
obowiązkach życia doczesnego, a szczególnie o obowiązku pracy dla ludzkości.
„Przekonujemy się, że filozofia naszych obowiązków w zakresie etyki i
emocjonalnych przejawów jest taka sama we wszystkich gałęziach jogi. Jej celem
jest osłabienie naszego niższego ęęjałę, by mogło przejawiać się nasze wyższe
ęęjałę. Osiąga się to przez wytrwałe niszczenie niższych żądz. Droga obowiązku
rzadko bywa rozkoszna. Staje się jednak wtedy gładka, gdy towarzyszy nam
miłość - a miłość promieniuje tylko na wolności. A czy można nazwać wolnością
niewolę, w którą popadamy często podczas gniewu, zazdrości i innych
tysięcznych przywar, zimujących naszą uwagę w ciągu dnia?
We wszystkich tych okazjach, napotykanych w życiu, nasz wyższy poziom wolności
będzie się w tym wyrażał, gdy na te okazje nie będziemy reagowali. Kobiety na
przykład często znajdują się w niewoli swego rozdrażnionego i zazdrosnego
charakteru i wtedy skłonne są nawet do oskarżania swoich mężów - w fałszywym
pojęciu wolności. W podobnym położeniu są mężowie, którzy widzą wiecznie braki
u swoich żon, a nie widzą ich zalet".
Filozofię więc indyjską, czy inną szkołę Wschodu, traktujemy jako cenną pomoc
w kształtowaniu swojego „ja" - na drodze do rozwoju sit psychicznych. Szkoły
Wschodu zadziwiają nas trafnością sądu i głęboką znajomością natury ludzkiej.
Jedyną ich słabą stroną jest pewna jednostronność, duża tajemniczość i
zamykanie się w sobie lub w kręgu nielicznych osób.
Ale i wiedza nowoczesna, europejska czy światowa, nie stanowi przeszkody w
osiąganiu prawdziwej wiedzy, nawet w sensie okultystycznym. Dowodzą tego
chociażby nowe badania nad przejawami różnych form energii i nad
rozszyfrowaniem tajemnic wszechświata. Trudno jest prześledzić drogę postępu w
ogólności, a szczególnie poziom własnych osiągnięć, ale są jednak pewne
niezawodne wskazówki, które ten postęp określają. Zmienia się przede wszystkim
stosunek otoczenia do nas i to nie na skutek naszego postępowania, ale na
skutek zmiany naszej osobowości. Osobowość nasza, zbliżając się do centrum,
zatacza swoim wpływem -nawet bez naszej woli -coraz szersze kręgi i staje się
osią zainteresowania otoczenia. Skupiają się dokoła niej różne siły,
przynosząc radość lub zmartwienia. Zmienia się „front" i nastawienie naszych
znajomych i przyjaciół, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z przyczyn tej
zmiany.
Dalej następuje rozwój zupełnie innych poglądów na wszystkie sprawy spotykane
w życiu oraz rozwój innych zainteresowań. Na skutek zmiany poglądów i
postępowania człowiek zbliża się do jednych, a odsuwa od drugich, co raczej
nie dzieje się z jego przyczyny, ale na skutek tego, że jego własna osobowość
przyciąga jednych, a innych odpycha. Zwiększa się liczba prawdziwych
przyjaciół, ale rośnie również liczba wrogów.
Otoczenie nie może pozostać obojętne na zaistniałe zmiany. Ono nawet nie
rozumie tych zmian, ale je odczuwa - a nie rozumiejąc przyczyn zaszłych zmian,
często się odsuwa, podejrzewając nawet jakąś akcję przeciw sobie.
To nie powinno osłabiać naszej osobowości, a jedynie ją wzmocnić. Trzeba o tym
pamiętać, że człowiek słaby i bierny zniknie wśród tłumu, nikt się nim
specjalnie nie interesuje; nie ma on ani wrogów, ani przyjaciół. Człowiek
wielki tym się różni do małego, że wszyscy się nim interesują. Można nawet
ocenić ludzi i ich wartość według liczby i zawziętości wrogów, bo tych
ostatnich łatwiej można odróżnić - oczywiście starając się również poznać
wartość tych wrogów. Można także ocenić człowieka według jego zwolenników,
których dobry człowiek znajdzie wśród tych, którzy go nawet osobiście nie
znają. Tak dzieje się nie tylko z jakimiś wybitnymi osobistościami, ale
również ze skromnym człowiekiem, który nawet nie chce się pokazywać szerszej
widowni. „Jedni będą go wynosić pad niebiosa, inni go diabłem okrzyczą".
Jeżeli natomiast spotkamy człowieka, który unika ludzi i usuwa się z
towarzystwa, to nie powinniśmy go krytykować i uważać za dziwaka, bo może
czyni to świadomie, dlatego że nie chce wpływać na otoczenie, czy też dlatego,
aby otoczenie nie mąciło jego myśli.
Niestety ludzie przeważnie nadmiernie interesują się jego losem, a spokój mąci
im to, że człowiek taki od nich się odsuwa (choć czyni to delikatnie). Właśnie
dla tych powodów okultyzm ma tylu zapalonych wrogów, no bo wrogom mąci to
spokój, że okultysta nie chce z nimi obcować. Wobec wzroku okultysty nawet
niektórzy dawni jego przyjaciele czują się zmieszani, często obecność jego ich
krępuje; więc nic dziwnego, że się odsuwają. Może nastąpić nawet taki moment,
kiedy okultysta poczuje pustkę wokół siebie - wszyscy się od niego odsuwają
(choć z dala go podziwiają). On pozostaje sam ze swoim „ja", ze swoją potężną
siłą wewnętrzną. Inni pozostają z drugiej strony tej bariery, nie mając odwagi
się do niej zbliżyć-a nie mogąc do niej dostąpić, często nienawidzą go
(sprawcę tej bariery), bo do tego są bardziej skorzy.
Chociaż u okultysty w tym samym czasie wzrosły niepomiernie: miłość bliźniego,
wzniosłe uczucia i chęć służenia bliźnim -nikt ze skarbów jego uczuć korzystać
nie chce. On gotów jest dla bliźnich zrobić ofiarę ze swego serca, oddać nawet
życie, a oni są zimni i nieczuli. On w tej pustce pozostaje sam, jakby na
urągowisko - sam jednak tylko na zewnątrz, bo wewnętrznie wypełnia go własne
„ja", które stanowi część wszechświata. Wypełnia go również harmonia na
wszystkich płaszczyznach rozwoju wewnętrznego, bo nadszedł moment, który
jogowie określają symbolicznie otwarciem się wszystkich płatków k w i a t u l
o t o s u.
Wróćmy jednak na naszą „ścieżkę", bo w naszych rozważaniach znaleźliśmy się
już na chwilę na końcu drogi Mistrza. Wiemy już teraz, że w postępie do
rozwoju sił psychicznych udział brać muszą wszystkie pierwiastki (powłoki),
jego odpowiednio przygotowane ciało fizyczne, jego rozum i wola, przepojone
szlachetnymi uczuciami, płynącymi z wyższych planów mentalnych, rozumu
duchowego i Iskry Bożej. Tylko na tej zasadzie powstaje harmonia wewnętrzna i
zewnętrzna.
Przy pełnej harmonii dwojga ludzi wydaje się, że prądy magnetyczne płyną bez
końca od jednego do drugiego, i to z taką siłą, która musiałaby rychło
wyczerpać organizmy, gdyby tej harmonii nie było. Przy wzajemnym uzupełnianiu
się uczuć pięknych i szlachetnych każdy najdrobniejszy nerw promieniuje, każdy
muskuł nabiera harmonijnych wibracji, wysyłając fale o stałym i silnym
napięciu - w oczekiwaniu wzajemności. Kontakt taki podobny jest do „transu
medialnego". W takich momentach nawet najtrudniejsze zagadnienia stają się
łatwe, sądy o problemach są jaśniejsze, a to, co przedtem zdawało się
niewykonalne, staje się stosunkowo proste. Te wyjątkowo dobre stany - chwilowo
jeszcze występujące okresami - są już miernikiem postępu na drodze do rozwoju
sił psychicznych. W tych stanach dokonujemy wciąż nowych i wraz trudniejszych
odkryć, na co normalnie musielibyśmy dingo czekać.
Stany te można by porównać do przypływu mora, kiedy to fale zalewają coraz to
większy kawał lądu, dochodząc w pewnym momencie do maksimum. Tak też można by
sobie
wyobrazić przypływ sił magnetycznych, z którymi w parze idzie zdolność
jasnowidzenia i zdolności telepatyczne. zdolności te występują początkowo w
przebłyskach w krótkich odstępach czasu, ale mogą się później przerodzić w
widzenie świadome, i to na zawołanie.
Telepatia i w ogóle rozwój zmysłów astralnych to jakby rozkwit lotosów - mają
swoje stopniowanie, a nawet przerwy. Często pojawia się pewna zdolność, by
potem znowu się zatrzymać, aż do chwili, gdy nieoczekiwanie pojawia się na
wyższym stopniu rozwojowym.
Postępy idą w parze z naszym moralnym doskonaleniem się, a rozwój sił
psychicznych jest nagrodą za postęp. Porównanie z kwiatem lotosu (symbolika
indyjska) może nam to uzmysłowić. Otwarcie jednego płatka ułatwia otwieranie
się następnych. Cofanie się w rozwoju (zmiana warunków na gorsze) powoduje
zamykanie się płatków. Jednak nie gwałtowna chęć daje zdobycze na drodze
rozwoju, ale stałe, mocne i niezachwiane dążenie do doskonałości oraz
wyrzeczenie się żądz niższego „ja". Lenistwo i brak wiary w siebie to
najczęstsze i najpospolitsze przeszkody w jakichkolwiek osiągnięciach na
drodze do okultyzmu.
Uczeń okultyzmu składa stale ofiary na rzecz miłości ogółu i poświęcenia, ale
nie powinien on przy tym szemrać i narzekać, bo sam otrzymuje wciąż hojne
dary. Z darami rosną wzruszenia, które znowu mobilizują do dalszych ofiar.
Bezlik ofiar i darów daje mu stany upojenia, które już nie pozwalają mu czuć
się nieszczęśliwym. Stanowi to dla niego symboliczną „czarę Graala", która się
urzeczywistniła. (Symbole to klucze do zrozumienia, w nich ukryta jest prawda
- trzeba je tylko zrozumieć).
Uczucia rodzą przeżycia, a przeżycia dają postęp. Wszystko to jest tak
prawdziwe, choć osłonięte jakąś tajemnicą. W prastarych wierzeniach egipskich
tajemnicę tę obrazowała „zasłona Izys", niezbadana dla śmiertelnika.
Nic się nie dzieje bezcelowo i choćby nasze doświadczenia były bardzo bolesne
w skutkach, to są one nie tylko naszą szkołą życiową, ale również podstawą
naszego doskonalenia się. Mają więc w sobie coś wielkiego i chociaż chwilowo
nasze rozumowania nie są w stanie tego pojąć, to jednak czasami wyczuwa to już
nasza intuicja. Wielkość nie polega na zdobyczach i na formach w przejawach
zewnętrznych, ale oparta jest na gotowości do poświęceń - oparta jest na
duchu, który w pewnych momentach jest bezpośrednim kierownikiem naszych
działań. Im częściej „zabiera głos", tym szerszy obejmuje krąg i więcej
szacunku rozsiewa dokoła siebie.
Duch jest czysty, wielki, ale przejawia się w skromności i prostocie. Są to
oznaki prawdy, bez imponujących pozorów, dodatków i upiększeń. Razem stwarza
to jak gdyby labirynt ciekawy, choć zawikłany - a jednak daje kroczącemu w nim
zadowolenie, mimo że droga jest długa i wymaga dużych wysiłków - w odróżnieniu
od drogi wysłanej pozornie różami i kobiercami. Codzienna walka z
przeszkodami, zgryzotami, utrapieniami i wszelką złością, które razem dążą do
pognębienia, do wyprowadzenia z równowagi i kuszą do wprowadzenia w szał
złości - wymaga dużej siły i hartu ducha. Cierpienia te każdy przeżywa, tylko
nie każdy je równo znosi, a cierpienia te są odczuwalne nie tylko w sferze
fizycznej, ale
często bardziej boleśnie w sferze moralnej. Człowiek, który rozwinął swoje
siły psychiczne, zdobywa moc do łamania oporu i przeszkód. Nie powinien jednak
siły tej używać dla własnych interesów materialnych, gdyż wtedy nawet natura
staje w opozycji wobec niego.
W labiryncie walk wymagających naszego opanowania można odróżnić walki ostre i
twarde z jawnymi przeszkodami (nazwijmy je typu męskiego) oraz walki
(oczywiście wewnętrzne) z pierwiastkiem żeńskim, który w pięknie zewnętrznym
kryje tyle pokus, ale również dużo złud. (Nie daremnie istnieje przysłowie:
„Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle"). Kontakt z tym pierwiastkiem to
często ukryta forma subtelnego przekupstwa, to sposób wpływania na nasze „ja"
szeregiem pokus.
Nie chodzi tu o pokusy typu kontaktów fizycznych i tzw. miłości fizycznej. Ta
ostatnia nawet (dobrze pojęta) daje dużo upojenia, przy czym na wszystkich
płaszczyznach zachodzą zmiany, często korzystne dla obydwu stron. Sami zresztą
możemy zauważyć, że wzajemna harmonia w świecie uczuć i zrozumienia się
astralów powoduje nawet zmiany w zewnętrznym wyrazie oblicza, które z
poważnego staje się uśmiechnięte (taki jest na przykład wyraz twarzy szczerze
zakochanych). Obraz ten jednak może się zmienić, gdy miłość przerodzi się w
lubieżność lub gdy w miejsce obowiązków wstąpi chęć łatwego życia i użycia, a
górę wezmą egoizm i próżność, które razem przesłonią istotny wspólny cel,
stwarzając równocześnie nowe utrapienie. Inne przeszkody stawia nam
materializm, który stale stwarza nowe, sobie tylko właściwe sytuacje, nowe
potrzeby i nowe pokusy, a wszystko w tym celu, aby zgnębić ducha. Na drodze do
okultyzmu stoi również czarna magia (ze swoimi pokusami łatwych zdobyczy),
która zamiast prowadzić do właściwego celu, daje złudy ze świata astralnego i
w dodatku często jest wykorzystywana dla niższych lub samolubnych celów.
„Szukać drogi, próbując różnych doświadczeń, wcale nie oznacza, że masz ulegać
wszelkim pokusom zmysłów dla ich poznania. Dopóki nie jesteś okultystą,
postępować tak możesz -później już ci nie wolno. Skoroś wybrał tę drogę, nie
możesz już bez wstydu pokusom tym ulegać. Patrzeć jednak na nie możesz, i to
bez przerażenia. Możesz je nawet badać, ważyć i próbować, wyczekując
cierpliwie i z ufnością, kiedy pokusy te przestaną być dla ciebie groźne.
Nie potępiaj również tego, który pokusom się nie oparł - wyciągnij do niego
rękę jak do brata-pielgrzyma, którego nogi ugrzęzły w błocie. Pamiętaj
(uczniu) o tym, że jakakolwiek
przepaść byłaby między człowiekiem dobrym a złym - to jeszcze większa przepaść
istnieje pomiędzy dobrym a tym, który osiągnął poznanie; a niezmierzona
przestrzeń dzieli dobrego od tego, który stoi na progu boskości.
Dlatego bądź ostrożny i nie wyobrażaj sobie przedwcześnie, że jesteś kimś
różnym i lepszym od ogólnej masy. Gdy znajdziesz początek drogi - gwiazda twej
duszy ukaże ci światło, a w świetle tym ujrzysz wielkość zmroku, w którym ona
błyszczy. Rozum, serce i mózg - wszystko to ciemnia i pustka, dopóki nie
zostanie wygrana pierwsza bitwa. Niech cię jednak mrok ten nie przeraża;
utkwij oczy w światełku twojej gwiazdy, a ona stale rosnąć będzie. Lecz nieco
mroki twojej duszy pomogą ci również pojąć ciężkie położenie tych, którzy
nigdy światła nie widzieli i których dusze pogrążone są w głębokiej ciemności.
Nie potępiaj i nie unikaj ich -staraj się choć trochę rozjaśnić karmę
wszechświata. Staraj się dać pomoc, nawet drobną, tym sitom, które wstrzymują
zwycięstwo sił mroku.
Będziesz wtenczas uczestnikiem radości, co wprawdzie pociąga za sobą trud i
ból, ale daje szczęście ogromne i stale wzrastające...
Wysiłki swoje niech uczeń skieruje ku temu, aby w tej gwiezdnej swojej cząstce
(astralnej), w której drzemie moc i Boskość, obudzić świadomość. Gdy
świadomość ta się budzi, przeciwieństwa tkwiące w człowieku zaostrzają się.
Przecież człowiek sam kieruje swoim życiem. ęę Wypadki należą do dzielnychłę -
to jedno z prawdziwych przysłów wziętych
z życia. Oddziaływania na ęęcząstkę boskąłę człowieka odbijają się również na
jego części materialnej. Obudzona z milczenia dusza czyni codzienne życie
człowieka bardziej celowym, bardziej ożywionym i bardziej istotnym. Zwiększa
się też poczucie odpowiedzialności. Okultysta wkraczający do swojej twierdzy
wewnętrznej odnajduje tam swoje siły. Od razu też poczuwa się cząstką całości,
a swoich zdobyczy nie uważa za przywilej osobisty. A skoro już oddali się od
spraw tego świata, sam pozostając niezachwiany w swoich zdobyczach - to wezwie
go do siebie inny świat i każe mu pracować dla siebie. ęę Musi on umieć ęę sam
przezwyciężać swoje ludzkie namiętności i wzruszenia mocą swojej woli. Pomocy
nauczyciela może on żądać dopiero wtedy, gdy dokona tego choćby w części.
W przeciwnym bowiem razie ęędrzwi i oknałę jego duszy pozostają zamknięte i
żadna wiedza przez nie nie przejdzie. Nie mam tu zamiaru dawać wskazówek, jak
poszczególny człowiek ma postępować ze swoją duszą - chcę mu tylko dać
kierunek. Nie każdy przechodzeń potrafi mnie przeczytać. Nie pozwalają na to
nieugięte prawa natury wyższej".
Są ludzie, którzy u podstawy charakteru mają sprzeczne cechy - temperament
ognia i równocześnie chłód lodu. Takim ludziom przeznaczenie zazwyczaj
wyznacza pewne zadania. Warunki tworzą dla nich szkołę, a w każdych
okolicznościach znajdują nauczyciela.1 chociaż dążności ich pozornie wykazują
inny cel i jak gdyby inne chęci, to jednak z czasem odnajdują
swoje zadanie, które mają spełnić. Wszelkie ich szamotania się w innym
kierunku niż ten, który był im wyznaczony, to tylko opóźnienie rozkwitu, to
własna udręka i niezrozumienie, a więc nieosiągnięcie tych wyżyn, które już
przedtem byty im wyznaczone.
Poznanie siebie samego, poznanie zadań, które jak najsumienniej winniśmy
spełniać, równa się poznaniu swego przeznaczenia. Daje to pewność swojego
istnienia, daje to szczęście i zadowolenie, to krok naprzód w przewidywaniu
przyszłości, to wreszcie zadatek na względną nieomylność, na którą może się
maksymalnie zdobyć nasza świadomość.
+Rozdział XI
Reinkarnacja
Nie można dobrze poznać okultyzmu, jeżeli ominie się zagadnienie reinkarnacji.
Jest to zagadnienie trudniejsze od poprzednich, bo o ile na przykład na
istnienie energii magnetycznej jako siły życiowej (prany), astralu, aury
ludzkiej, rozumu instynktowego itd. mamy liczne dowody - nie tylko z praktyki
okultystów (jasnowidzenie, telepatia itp.), ale również z doświadczeń
przeprowadzanych przez ogólnie uznaną naukę światową -to na istnienie
reinkarnacji takich dowodów nie mamy.
I nie ma w tym nic dziwnego, bo omawiając zagadnienia związane z energią
życiową (magnetyczną) człowieka, czy też z jego aurą, obracaliśmy się stale w
świecie mniej lub bardziej zmaterializowanym, z jego różnymi formami przejawów
energetycznych, a więc dostępnym również dla zwykłych badań naukowych.
Przechodząc do zagadnienia reinkarnacji, wkraczamy jednak w świat nowy, w
świat pozaziemski, dokąd my za życia nie mamy wstępu i który dla nas
zasadniczo ma pozostać tajemnicą. Skoro tam dostępu nie mamy, to odpadają
również wszelkie możliwości dokonania doświadczeń naukowych - a dla
niektórych, niestety, to tylko jest realne, co zostało laboratoryjnie
stwierdzone.
Dla człowieka wierzącego zagadnienie jest prostsze, gdyż swoje przekonania
opiera on w dużym stopniu na dogmatach zaczerpniętych z religii, zajmującej
się sprawami bytu człowieka i jego przeznaczeniem oraz rolą, którą ma spełnić
tu, na ziemi, by przejść do wieczności. Nie chcemy więc w tym rozdziale dać
Czytelnikowi dowodów na istnienie reinkarnacji, bo przecież takim dowodem nie
byłoby (w każdym razie dla materialistycznie myślącego) na przykład
stwierdzenie wysoko wtajemniczonego okultysty, który by zapewnił, że zna
Twoje, Czytelniku, poprzednie wcielenia i nawet dokładnie by Ci je opisał. A
wiemy już przecież, że nawet przeciętny jasnowidz jest w stanie swoim astralem
kontaktować się ze światem pozaziemskim, a więc również z tymi płaszczyznami
świata, w których przebywają ciała astralne zmarłych.
To, co my nazywamy popularnie duszą człowieka, a której ogólnie nie umiemy
sobie nawet wyobrazić - dla okultysty jest pojęciem bardzo złożonym i składa
się z kilku czynników, od ciała astralnego począwszy poprzez jego pranę
(energię magnetyczną), ciało mentalne, aż do czystego ducha, którego już
jednak rozum ludzki nawet wyobrazić sobie nie potrafi, a tym bardziej zbadać
nie jest w stanie.
Ale przecież w naszych rozważaniach nie chcemy roztrząsać zagadnień związanych
z czystym duchem, lecz chcemy nieco wniknąć w nasze życie pozagrobowe i
zastanowić się nad tym, w jaki sposób dusze nasze mogą mieć szanse do
doskonalenia się i zbliżenia do centrum wszechświata, jeżeli nie udało im się
to za jednego swojego życia na ziemi.
Zagadnienie nie jest ani łatwe, ani proste, więc omawiając je, damy szansę
wszystkim - zarówno tym, którzy wierzą, jak i tym, którzy są sceptykami i
wierzą tylko w dowody materialne, albo przynajmniej uznają zdolność myślenia i
logicznego wnioskowania.
W rozważaniach naszych wykorzystamy również osiągnięcia mistrzów filozofii
ezoterycznej Wschodu, którzy drogą doskonalenia swojego „ja" i po odrzuceniu
wszelkich hamulców, pochodzących z niższych płaszczyzn materialnych, wkroczyli
w świat rządzony rozumem duchowym i na tej płaszczyźnie byli już w stanie
ogarnąć wiele tajemnic wszechświata.
„To właśnie prawo postaram się tu uczynić zrozumiałym. W znaczeniu
najogólniejszym nazwiemy je prawem ponownych przejawień (remanifestacji). W
zastosowaniu do człowieka staje się ono prawem wielokrotnych wcieleń, czyli
reinkarnacji. Prawo to powinien zrozumieć każdy, kto pragnie zgłębić filozofię
świata. Z jakiegokolwiek punktu widzenia będziemy obserwować życie, to
przekonamy się, że wszędzie obowiązuje zasada podziału.
Po wyłonieniu się z pierwotnej jedności wszystko dzieli się coraz bardziej, aż
do ostatniego kresu różnicowania się. Proces ten widoczny jest również we
wszechświecie. Zwolennicy teorii mgławic mówią nam, że wszystko, co znamy w
tej sferze, istniało wpierw pod postacią mgławicy, wielkiej jednolitej masy
mgły unoszącej się w przestrzeni kosmicznej. Mgławica ta - w miarę zgęszczania
się - różnicowała się, aby utworzyć niemal nieskończoną różnorodność naszego
widzialnego świata. Wszystko, co nasze zmysły dostrzegają na Ziemi, pochodzi
od jedynej substancji pierwotnej -mgławicy, której zgęszczenie dało również
początek naszemu systemowi słonecznemu".
To prawo kolejności zjawisk może również stanowić analogię do reinkarnacji.
Wiemy przecież, że każda rzecz, każdy przedmiot, każda istota, które obecnie
egzystują, kiedyś istniały w innej formie, a z biegiem czasu przejdą znowu w
odmienną formę. Znajduje to wyraz w znanej teorii wiecznej ewolucji, obecnie
uznanej już jako prawo. W tej ewolucji człowiek stanowi najbardziej rozwinięty
twór z bardzo skomplikowaną osobowością. Jest on również w wysokim stopniu
zróżnicowany w swoich przejawach rozumu podświadomego, instynktowego i rozumu
duchowego. Działając rozumem i wolą na bazie uczuć, reaguje w swoisty sposób
na zjawiska i otoczenie.
W odniesieniu do zwierząt można by przyjąć teorię „wspólnej duszy". Tłumaczy
ona wiele zjawisk ze świata zwierząt. Ułatwia zrozumienie wspólnych cech,
będących wspólnymi dla danej rasy czy gatunku. Ale i tu musimy uznać pewien
stopień indywidualności, szczególnie u pewnych gatunków, na przykład psów,
koni i innych zwierząt, u których obserwujemy pewien stopień inteligencji. A
jednak nie możemy ich postawić na poziomie nawet najmniej rozwiniętego
człowieka, bo różnią się od niego chociażby brakiem woli.
Obserwując ewolucję w przyrodzie, stwierdzamy stałe doskonalenie się form i
stały postęp w rozwoju indywidualizmu. Rozwój ten nie następuje w jednym
pokoleniu ani za życia poszczególnych jednostek, ale jest wynikiem działania
szeregu pokoleń od niepamiętnych czasów (ze stałą zmianą form). Śledząc ten
rozwój, trudno nie przyjąć, że od początku całym tym rozwojem kieruje jakiś
pierwiastek nieśmiertelny. W rozwoju poszczególnych jednostek obserwujemy też
dużo cech wspólnych dla pewnej grupy, a później narodu, stanowiących jak gdyby
część ciągu ewolucyjnego, który trudno byłoby tłumaczyć jedynie prawami
dziedziczenia, ukrytymi w genach. Znamy zresztą dużo przypadków, w których
niektórzy ludzie z całą świadomością mówią o swoim poprzednim życiu, podając
nawet szereg szczegółów z tego życia, które to szczegóły w wielu przypadkach
można było sprawdzić. Znacznie więcej szczegółów w tej dziedzinie uzyskujemy
od tych, którzy zostali wprowadzeni w sen hipnotyczny. Niektórzy z nich są w
stanie przypomnieć sobie nawet przeżycia z dwóch poprzednich wcieleń, które to
przeżycia opowiedzieli z drobnymi szczegółami, określając przy tym osoby
towarzyszące, widoki przyrody itp., co w wielu przypadkach udało się
potwierdzić. Sami zresztą ulegamy nieraz wrażeniu, że pewne miejsca,
przedmioty czy osoby, które po raz pierwszy widzimy w tym życiu, oglądaliśmy
już kiedyś i obracamy się w tym kręgu z dużą pewnością. Są nawet przypadki, że
niektórzy są w stanie określić zmiany, jakie zaszły w określonych miejscach od
ich poprzedniego tam pobytu (wcielenia), co potwierdzili świadkowie.
Za reinkarnacją przemawiają również takie fakty, które dosyć często można
stwierdzić. Na przykład w rodzinie, w której od pokoleń nie odnotowano żadnych
uzdolnień muzycznych wśród członków rodziny, nagle rodzi się geniusz muzyczny.
Nie był on chyba zakodowany w genach rodziców i ich przodków.
Podobnie można stwierdzić, że niektórzy genialni pisarze lub malarze
pochodzili z prostych rodzin, które od pokoleń nie wykazywały takich
uzdolnień, chociaż z drugiej strony rodzice już w chwili poczęcia dziecka
mogli stać na wysokim poziomie pod względem duchowym. Jak się później
przekonamy, stan duchowy rodziców ma związek z problemami reinkarnacji.
Bardzo ciekawym zagadnieniem jest tzw. „pokrewieństwo dusz". Zdarza się dosyć
często, że dzieci tych samych rodziców nie odczuwają wzajemnego pokrewieństwa
dusz. Czasami są sobie obcy i trudno im się nawet porozumieć. Natomiast
znajdują wśród innych rodzin pokrewne dusze, z którymi odczuwają harmonijną
łączność - w dobrym czy złym.
Jeżeli zgadzamy się na stałą ewolucję w rozwoju wszystkich stworzeń, a więc i
człowieka, to trudno przyjąć, by ta ewolucja odbywała się tylko w sferze
fizycznej i to drogą dziedziczenia -bez założenia, że w tej ewolucji biorą
udział również czynniki wewnętrzne, tj. nasza „jaźń" z wszystkimi jej
składnikami. A to prowadzi już prostą drogą do reinkarnacji.
A z punktu widzenia sprawiedliwości-czyż możemy przypuszczać, że na przykład
dzikus z dżungli, ale za to poczciwy i w myśl obowiązujących go praw
sprawiedliwy, nie ma mieć szans dorównania Europejczykowi w najbliższych
pokoleniach? Biorąc pod uwagę zasadę dziedziczenia cech przodków, szanse jego
są małe, gdyż należy on do społeczności jak gdyby zatrzymanej w rozwoju.
Przyjmując jednak zasadę reinkarnacji, trzeba przyznać, że jego wartości
duchowe mogą go kwalifikować do społeczności intelektualnie wyżej stojącej.
W omawianym przypadku nasuwa się również drugi wniosek. Gdybyśmy tak sami
rządzili prawem reinkarnacji, to w kogo „wcielilibyśmy" po śmierci na przykład
duszę człowieka o pewnym rozwoju intelektualnym, ale o dzikich i
nieokrzesanych obyczajach?
Sądzę, że twarda szkoła dżungli dałaby tej duszy z jednej strony dużo okazji
do wyżycia się, a z drugiej dużo dobrych lekcji do opamiętania i wejrzenia w
siebie, by uzyskać wewnątrz co najmniej poziom duchowy omawianego „dzikusa".
Jeżeli przypatrzymy się bliżej rozwojowi wewnętrznemu człowieka, to musimy
stwierdzić, że nie rozwój umysłu, ale czynniki natury moralno-etycznej są
podstawami ogólnego wznoszenia się, a te są przecież inspirowane nie przez
mózg, ale przez wyższe płaszczyzny naszej osobowości. Do płaszczyzny wyższej
należą również uczucia, które wyżywają się i doskonalą w płaszczyźnie ciała
astralnego; jednak tylko wtedy mogą dojść do doskonałości, gdy są inspirowane
przez wyższe przejawy „jaźni" - przez rozum duchowy i intelekt.
Byłoby nierozsądne przypuszczać, że człowiek potrafi w ciągu jednego życia
rozwinąć wszystkie swoje cechy, i to na wszystkich płaszczyznach, w tym
również duchowych (na przykład tylko w drodze dziedziczenia). Znacznie
logiczniejsze jest założenie, że dusza człowieka - w drodze do doskonalenia
się - potrzebuje, po opuszczeniu swojego ostatniego ciała fizycznego, pewnego
okresu dla rozpatrywania swojej przeszłości, by dojrzeć do ponownej próby
życiowej w nowym ciele ludzkim. Jest to jakby przejście do nowej klasy
życiowej, podobnie jak uczeń przechodzi z klasy do klasy, tylko dla szkolenia
rozumu.
Proces dojrzewania duszy w astralu do nowego wcielenia się (reinkarnacji)
obrazowo tłumaczy filozofia indyjska. Dzieli ona świat astralny na
przenikające się płaszczyzny o różnych gęstościach, które częściowo jednak są
od siebie izolowane. Stopień zagęszczenia materii astralnej dusz pozwala im na
przenikanie ze sfery wyższej (rozrzedzonej) do niższej, uniemożliwiając im
jednak przechodzenie do sfer wyższych o subtelnym rozrzedzeniu.
Dusze w stanie astralnym przebywają w tym świecie tak długo, dopóki cały
materiał życia ziemskiego nie zostanie przerobiony i przetrawiony, a nabyte w
ciągu życia doświadczenia nie przetworzą się na nowe pożądania i tęsknoty za
wzlotem wzwyż.
Z chwilą zakończenia w świecie astralnym tych prac przygotowawczych dusza
dojrzewa do powtórnego wcielenia, gdyż jest to dla niej jedyna możliwość
zdobycia zasług dla przejścia na wyższą płaszczyznę w życiu pośmiertnym.
Ewolucja za życia ziemskiego wymaga więc stałych inwolucji aż do doskonałości.
Życie w astralu nie daje możliwości zdobywania zasług, gdyż istnieje tam
świadomość, ale brak czynników walki i swobodnego wyboru drogi postępu. Czas
przebywania duszy w astralu aż do jej powrotu na ziemię zależy więc od
nabytych w poprzednim życiu doświadczeń i wykorzystania tych doświadczeń.
Jeżeli doświadczenia dały wyniki ujemne, czas przygotowania się do powrotu
będzie dłuższy, a droga rozwoju przedłuży się i opóźni. Życie wzniosłe i pełne
poświęceń również przedłuża okres powtórnych wcieleń, ale tym razem z innego
powodu: dusza będąca na wyższym poziomie rozwojowym nie tęskni tak bardzo do
powtórnego wcielenia się. Przebywa przecież w astralu już na płaszczyźnie
wyższej szczęśliwości i raczej wyczekuje, kiedy ogólny poziom ludzkości jej
dorówna. Z tego widać, że przebywanie w świecie astralnym może być raz karą,
innym razem nagrodą, i jest jak gdyby uzupełnieniem życia doczesnego. Okres
trwania w astralu musi więc być różny.
Według podań okultystycznych okres ten może trwać nawet do 1500 lat.
Dusze, które już za życia ziemskiego zrozumiały swoje zadanie i osiągnęły
wyżyny swojej ,,jaźni” , wolne są od obowiązku ponownego wcielenia się. A
jeżeli to czynią, to wyłącznie w drodze samopoświęcenia i z chęci poniesienia
najwyższych ofiar z powodu swojej miłości dla całej ludzkości. W reinkarnacji
płeć nie obowiązuje, a jedynie osobowość. Dusze reinkarnują się raczej ze
zmianą płci w ciele fizycznym, gdyż taka zmiana daje różne okazje do zbierania
doświadczeń. Obowiązki, a z nimi związane wady i zalety, u mężczyzn i kobiet
są różne -jedne wymagają energii i męstwa, siły lub wyrozumiałości, inne są
natury łagodnej, cierpliwej i miękkiej.
„Względna długość okresu astralnego zależy również od naszego życia na ziemi.
Człowiek pierwotny, a zarazem silny, który poświęcił wszystkie swoje siły
głównie dla zaspokojenia swoich żądz, chciwości i egoistycznych namiętności,
zostanie zatrzymany w świecie astralnym przez długi czas, po czym w nagrodę za
swoje bardzo skromne dobre uczynki zostanie na krótki czas dopuszczony do
sfery wyższej płaszczyzny niebiańskiej. Wszystko to odbywa się zgodnie z
prawami natury, nie według arbitralnego wyroku, ale w drodze ewolucji.
Człowiek odnajduje siebie w parę godzin po śmierci -takim, jakim był na ziemi
(z wyjątkiem ciała fizycznego, które opuścił). Nie jest on ani lepszym, ani
gorszym niż poprzednio. Zachowuje wszystkie swoje poprzednie namiętności i
żądze, które trwają w sferze astralnej i tam tylko zdolne są żyć - podobnie
jak ciało fizyczne może żyć tylko w świecie fizycznym. Przeto natura
namiętności tego człowieka pociąga go w wiry świata astralnego, gdzie
pozostaje tak długo, dopóki wszystkie jego zwierzęce energie nie zostaną
zneutralizowane i wyczerpane. Gdy energie astralne zostaną wyczerpane, ciało
astralne również umiera, zaś reszta natury człowieka (wyższe składniki duszy)
pozostaje nienaruszona. W sferze mentalnej, czyli niebiańskiej, zamiera
również manas niższy (rozum instynktowy) i wtenczas człowiek jest gotów
powrócić do świata fizycznego, jest gotów do ponownego życia".
Za życia człowiek ma swoją wolę i dążenia, które stara się zaspokoić. One są
tą siłą, która w nieubłaganej konsekwencji kieruje go do miejsca
przeznaczenia. W kolejnym cyklu rozwoju na ziemi dusza stara się wpłynąć na
wolę i świadomość w celu zrealizowania swoich nowych dążeń i pragnień, aby
osiągnąć wyższy stopień swojej ewolucji. Wola jednak i świadomość nie są wolne
od pokus i niższych żądz, a staną się dopiero wtedy wolne, gdy będą zgodne z
wyższymi płaszczyznami duszy i zrozumieją, że tylko rozwój duchowy jest
najlepszym zabezpieczeniem przed przymusowymi narodzinami.
Gdy zabierze głos intuicja (głos sumienia) i opanuje świadomość - wtenczas
człowiek może być spokojny o przyszłość i może być pewien, że opanował swoje
poprzednie błędy.
„Ludzie, którzy istotnie mają wewnątrz siebie świadomość, że istnieli zawsze i
że są przeznaczeni do wyższego istnienia-nie powinni lękać się przyszłych
nieświadomych narodzin. Osiągnęli już owo stadium rozwoju, od którego
począwszy będą coraz bardziej świadomie dobierali sobie przyszłe reinkarnacje,
będą w nich przechodzić takie przekształcenia, jakie odpowiadają ich dążeniom.
W swoim wewnętrznym dążeniu są podobni do człowieka, który według własnej woli
i dla swojego zadowolenia przejeżdża z jednej krainy do drugiej. Wyszli oni
już ze stanu dziecka, które inni oprowadzają tu i ówdzie bez jego woli.
Wyzwoleni są od konieczności nieświadomych narodzin, zależnych wyłącznie od
ślepej żądzy, która dotychczas była ich udziałem i która jeszcze towarzyszy
większości ludzi.
Filozofia jogów uczy, że człowiek zawsze żył i zawsze żyć będzie. Mówi, że to,
co my nazywamy śmiercią, jest snem, który się kończy przebudzeniem. Śmierć to
tylko czasowa utrata świadomości. Życie jest nieprzerwane, a jego cel polega
na rozwoju sił i uzdolnień wewnętrznych - na stałym wewnętrznym doskonaleniu
się. Znajdujemy się w wieczności i nigdy z tej wieczności wyjść nie możemy.
Człowiek realny-to jego dusza, która bynajmniej nie jest wynikiem działania
ciała fizycznego, ale jest istotą realną, która na obraz swój i podobieństwo
stwarza ciało fizyczne"!
Człowiek za swojego życia ziemskiego nigdy nie będzie w stanie dokładnie
zbadać życia pozagrobowego, którym rządzą inne prawa aniżeli te, do których
przywykł nasz rozum na ziemi. Jesteśmy jednak w stanie, nawet
eksperymentalnie, stwierdzić istnienie innych powłok człowieka, niezależnych
od ciała fizycznego, a szczególnie istnienie ciała astralnego. Możemy też z
całą pewnością skonstatować dodatni wpływ moralno-etyczny, jaki wywierają
pierwiastki wewnętrzne na ciało fizyczne. A jeżeli potraktujemy życie
pozagrobowe jako skutek życia doczesnego, to musimy równocześnie przyjąć, że
tu, na ziemi kujemy łańcuch przyczynowy dla naszego przyszłego bytu.
„Twierdzenie takie będzie się prawdopodobnie niektórym badaczom przedstawiało
jako skrajne. Oto, co chcę powiedzieć:
Miejsce, dokąd odchodzą dusze, jest ukryte, a powietrze kraju umarłych jest
niezdrowe dla żyjących. Ci lub inni uparci eksperymentatorzy zdołali snadnie
zbliżyć się do tej krainy i spostrzec coś niecoś przez ęęszczeliny w murze,
gdy stróżowie odwrócili się plecamiłę, ale to, co zobaczyli, jest niezupełne.
Zdołali oni uchwycić jedynie sylwetkę jedną wśród tłumu, sylabę jedną wśród
stów tysiąca.
Pomimo to drobne i cząstkowe wiadomości wystarczyły im do zbudowania jednego z
tych przedziwnych systemów, z których tyle ludów czerpało męstwo umierania i
heroizm życia - a które my dzisiaj jeszcze badamy ze zdziwieniem pełnym
szacunku".
Droga postępu tak obfituje w nagrody, uzyskane w różnych formach, tak
usamodzielnia człowieka i odkrywa w nim takie mnóstwo wartości, których
istnienia przedtem sobie nawet nie wyobrażał, że między innymi również w życie
pozagrobowe już wątpić nie może, ale potraktuje je jako fakt istnienia
konsekwentnej sprawiedliwości, która wymaga stałego odradzania się. Gdybyśmy
potraktowali reinkarnację tylko jako teorię filozoficzną, to należy przyznać,
że wykazuje ona liczne cechy dodatnie - gdyż tłumaczy to, co było w wielu
wypadkach niezrozumiałe - że wpływa ona na człowieka uszlachetniająco i czyni
go odpowiedzialnym wobec siebie samego i wreszcie że wykazuje głęboką
znajomość przejawów psychologicznych - same te fakty wystarczają, by teorię tę
uznać i zająć się badaniem tego zagadnienia.
A gdyby nawet sprawa reinkarnacji przedstawiała się nieco inaczej, niż wypływa
to z tych filozoficznych rozważań lub z pewnych szczegółów, ujawnionych przez
wtajemniczonych jasnowidzów, to i tak trzeba przyznać, że dalsze badania nad
tym zagadnieniem znacznie rozszerzają naszą wiedzę i rozwijają nasz postęp w
kierunku zrozumienia przeznaczenia. „Powiedziemy go wprost do ęęwnętrzałę
krainy, gdzie oczekiwać go będzie miłujące wysokie nauczanie, które powiedzie
go naprzód, iżby wreszcie kiedyś - po czasie zależnym od stopnia duchowości
osiągniętego przezeń na ziemi - stał się zdolnym wkroczyć do naszego
najwyższego królestwa ducha, do świata błogiego - absolutnego dokonania.
Widzisz, że ęęśmierćłę zachodzi nawet pomimo twej woli, a co cię ęępo tamtej
stroniełę oczekuje, stanie się, choćbyś w niejaki ęęzaświatłę nie wierzył- ale
widzisz też, jaka jest moc właściwa twej woli, i że zdolny jesteś, przez
przygotowanie się tutaj na ziemi, określić istotnie dalszy twój los...
Do nich też należy w pierwszym rzędzie wielu takich, którzy się targnęli na
własne życie, aby tchórzliwie umknąć swoim zadaniom tu, na świecie -
aczkolwiek niewzruszone wieczne prawo w tych przypadkach wydaje często
nierównie łagodniejszy sąd niż wyrok większości ludzi na ziemi. Częstokroć
samobójstwo jest rodzajem ęęchoroby duchowejłę, dlatego ludzie, którzy tak z
własnej ręki zmarli, ponoszą w mniejszym stopniu skutki z obranej przez siebie
śmierci, niżby ponieśli za sposób myślenia i działania, które ich do
samobójstwa doprowadziły. Najczęściej podlegają oni po pewnym czasie ponownemu
wcieleniu na ziemi".
Tu więc samobójstwo potraktowano jako ucieczkę od obowiązków, które człowiek
ma spełnić na ziemi. Przyczynę, która doprowadziła człowieka do samobójstwa,
autor określił jako „chorobę duchową". My tę chorobę duchową moglibyśmy bliżej
określić jako słabą wolę i brak zrozumienia siebie samego, brak zrozumienia
swoich wartości wewnętrznych, swojego „ja". Wynika ona równocześnie ze słabego
rozwoju intelektu, ze słabej inteligencji i słabości charakteru, który nie
dorósł do walki z przeciwnościami. Czyż w tym wypadku możemy potępić tę słabą
istotę, która raczej zasługuje na litość, a która tej litości za życia nie
zawała ze strony swoich bliźnich, i czyż w tym przypadku prawo reinkarnacji
nie jest jedynym rozwiązaniem dla „zbłąkanej duszy", gdyż daje jej możność
przeprowadzenia nowej próby życiowej? Tę nową próbę życiową odbędzie lepiej,
gdyż w świecie astralnym zrozumie swoje błędy z poprzedniego życia.
Zrozumienie prawa reinkarnacji ma dla nas istotne znaczenie. Tłumaczy nam w
sposób logiczny nie tylko możliwość stałego doskonalenia się duszy człowieka,
dla której wypada nam chyba również przyjąć zasadę stałej ewolucji, skoro
przyjęliśmy ją generalnie dla całego rozwoju świata i wszechświata - ale
również dlatego, że skłania nas do stałego analizowania siebie samego, do
stałego wglądania do wnętrza duszy i odsłaniania z głębi nowych wartości z
wyższych płaszczyzn naszej „jaźni".
Poza tym prowadzi to nas do takiego stanu, w którym już nie odczuwamy żadnego
niepokoju o życie ani o śmierć. Stajemy się wolni od trosk i fikcji oraz
zadowoleni z tego, co posiadamy. Prowadzi nas to do przystani błogości i daje
nam równowagę duchową wszędzie tam, gdzie splot zagadnień życiowych stwarza
nam szereg trudności i kłopotów. Dla ludzi o takim nastawieniu nie są już
potrzebne roztrząsania i dowody istnienia świata pozagrobowego, a jeżeli o tym
myślą, to wykonują to tak jak każdą inną pracę. Badacze-naukowcy nie są
zmuszeni przyjmować obcych sugestii. Niech więc szukają prawdy, ale niech
pamiętają również o tym, że odrzucenie teorii nie jest dowodem mądrości.
Postęp wiedzy stale daje nam dowody, że wiele prawd zostało odkrytych najpierw
w drodze teoretycznych rozważań i wnioskowań, zanim zostały udowodnione przez
naukę. Geniusze przeważnie czerpią natchnienie ze swojej podświadomości, która
jest bliższa wyższym pierwiastkom człowieka, aniżeli z samego rozumu, który
operuje tylko szarymi komórkami mózgu. Nawet wszelkiego rodzaju przeczuć nie
należy odrzucać, gdyż stanowią przebudzenie samowiedzy i uruchomienie wyższych
pierwiastków człowieka; ogólnie są one bierne w stosunku do świadomości, gdy
ta nie odwołuje się do „wnętrza" o pomoc. W świetle ewolucji, jaką przechodzi
dusza, reinkarnując się wielokrotnie w ciało fizyczne- życie ziemskie można
uważać za rodzaj czyśćca, za filtr moralny, przez który przechodzi dusza w
dążeniu do umieszczenia się na coraz wyższym poziomie w zaświatach.
„Wy sami, w chcecie uchwycić sens życia, byliście z dawna poszukiwaczami
prawdy na drodze błędów. Staniecie się znalazcami, gdy zaufacie słowom
znalazcy (ęęJesteście królami, co nie znają królestwałę). W was samych jest
owo królestwo, za którym szperają wasze oczy, gdy patrzycie na zewnątrz!
Pytacie, nie otrzymując odpowiedzi, a przecież pytacie na nowo: ęęGdzie jest
ów kraj, co nam jest przeznaczony? Czyż końcem naszym jest ten ziemski
padół-czyli też nasza jaźń' żyć będzie nadal?łę
Baczcie, bo ci, co przed wami tak pytali -w was są, w waszym królestwie
wewnętrznym, i oni mogliby dać wam odpowiedź, gdybyście nie ogłuchli w zgiełku
świata zewnętrznego".'
Filozofia indyjska w swoich rozważaniach nad stalą ewolucją życia w świecie
fizycznym i duchowym idzie jeszcze dalej, obejmując reinkarnacją całe życie
ziemskie, zarówno w świecie roślinnym, jak i zwierzęcym i ludzkim. Wydaje się
to z początku fantazją, ale w swojej logice jest to bardzo przekonywające.
„Człowiek przejawia się zrazu w stanie dzikim, zaledwie nieco wyższym od
zwierzęcia, pozornie może nawet niższym. W królestwie zwierzęcym nie posiadał
on stanu indywidualnego i stanowił cząstkę wspólnego życia gatunku. Dzięki
specjalnym warunkom wyodrębni) się i oddzielił od reszty, jednak przez pewien
czas rodził się jeszcze jako zwierzę oddzielne. Zwierzęta te po kilku
reinkarnacjach-jako odrębne jednostki zwierzęce - są już przygotowane do
przejawienia się pod postacią ludzką, o ile znajdują organizmy ludzkie dość
pierwotne, by w nich mogły żyć. Zdziwicie się pewnie, że na przykład pies
inteligentny, przechodząc do świata ludzkiego, staje się brutalniejszym niż
był poprzednio. Wszystkie jednak szlachetne cechy psa nie znikną w człowieku
pierwotnym, zaćmiewają się raczej tylko przez pewien czas, trwając w stanie
uśpienia. Jedną z głównych przyczyn tego pozornego cofnięcia się jest to, że
suma inteligencji, wystarczająca do rządzenia ciałem zwierzęcym, jest
całkowicie niewystarczająca do kierowania ciałem ludzkim. Stąd ten
zaobserwowany przez nas pozorny ruch wsteczny, zachodzący w przyrodzie na
wszystkich stopniach rozwojowych. I tak najwyżej rozwinięte rośliny wykazują
oznaki wielkiej wrażliwości, zdobywają stosunkowo dużo doświadczeń, a
ożywiające je życie przechodzi z wolna do stanu życia zwierzęcego. Wszyscy
uczeni zgadzają się z tym, że nadzwyczaj trudno jest wykreślić wyraźną linię
demarkacyjną pomiędzy tymi dwoma królestwami przyrody. Próbując ją wykreślić,
przekonujemy się, że bardzo pierwotne zwierzę stoi pod wieloma względami niżej
od wysoko rozwiniętej rośliny".
Zrozumienie własnego obowiązku jest bardzo trudne dla przeciętnego człowieka,
ale człowiek, który rozwinął w sobie wyższe płaszczyzny duszy, już inaczej
zapatruje się na wszystkie sprawy życiowe. On tei inaczej zapatruje się na
grzech i słabość ludzką. On wie, że kara za grzechy to nie tylko zło, które
nas czeka, ale to również środek oczyszczenia, to konsekwencja fałszywych
postępków i szkoła dla wewnętrznego zrozumienia i doskonalenia się. Dlatego
nie wolno potępiać słabości u innych, bo każda dusza ma swoje przeżycia i
obowiązkiem silniejszego duchem jest podać słabszemu bratnią dłoń, i to bez
zastrzeżeń. Równocześnie jednak trzeba pamiętać, że nawet najsilniejszy nie
jest w stanie odwrócić przeznaczenia, gdyż nie odwróci prawa przyczynowości i
skutku - skutku nieraz bolesnego, który jednak dla błądzącego jest lekarstwem
i przebudzeniem.
Zmazanie własnej winy polega na sumiennym wykonywaniu swoich obowiązków,
często na wyspowiadaniu się z win przed osobami, wobec których się zawiniło. W
ten sposób niwelują się winy, a poprzednie skutki obracają się w radość i w
szlachetne postanowienia.
Czynów dokonanych często nie można już zniweczyć i naprawić wobec osoby, którą
się skrzywdziło - czyny te można jednak w skutkach zneutralizować mocnym
postanowieniem unikania zJego i czynienia dobra bliźnim. W stosunku do
przewinień obcych należy być wyrozumiałym, bo tylko przebaczenie rodzi lepsze
uczucia i żal ze strony winnego za tym, co utraci!. Znając własne ~abości,
można mieć zrozumienie dla najgorszej rzeczywistości. Pamiętając o tym, że
cierpienie jest szkolą, nie można zawsze uchronić ani siebie, ańi bliźniego
przed aerpieniem. Nie to serce bowiem kocha, które umie jedynie pieścić, lecz
to, które rozróżnia kolce od róż i umie patrzeć trzeźwo nawet na ból dziecka
lub sam zadaje mu ten ból - jako małą lekcję prawa przyczynowości i skutku.
Każdy buduje sam swój światopogląd, buduje go aa własnym doświadczeniu. Może
również korzystać z obcych doświadczeń i nauk, ale sam musi je przystosować dó
swoich możliwości. Niech buduje swój „gmach" doświadczeń, kamień po kamieniu,
nie troszcząc się o to, ile wybuduje, i niech pamięta, że śmierć nie tamuje
dalszej jego przyszłości.
++Rozdział XII
Prawo karmy
Słowem „karma" w religii indyjskiej określano w ogólności czyny człowieka,
które wpływają na charakter jego powtórnych narodzin (reinkarnacji). Jest to
więc nauka traktująca o przyczynach wywołujących skutki, które znowu stwarzają
nowe przyczyny dla następnych skutków, przy czym powstaje nieprzerwany łańcuch
przyczyn i skutków, mających wpływ na charakter naszych postępowań. W naszej
religii odpowiada temu mniej więcej pojęcie „przeznaczenia", które stwarza
jednak tyle kontrowersyjnych zadań i sądów, że w końcu staje s<ę poJęciem
niezrozumiałym.
Zagadnienie bytoby na pewno łatwiejsze, gdybyśmy życie człowieka rozpatrywali
w okresie jednego wcielenia ziemskiego. Wtedy byłoby człowiekowi łatwiej
kierować przyczynami, które wpływałyby na jego los w tym życiu i w przyszłym.
Sprawa komplikuje się jednak, gdy weźmiemy pod uwagę, że człowiek rodzi się
już z pewną karmą, z pewnym „przeznaczeniem", wywodzącym się z dokonanych
czynów w poprzednich wcieleniach. Nowe jego życie obciążońe jest więc nie
tylko przyczynami z poprzednich wcieleń, ale również skutkarni, które dały
jego duszy doświadczenia i naukę. Ta nauka i doświadczenia stwarzają nowe
przyczyny, z którymi musi się zmagać dusza.
W przeznaczeniu jest wyznaczona jak gdyby jakaś linia prosta do celu, a
wszelkie odchylenia nasze od tej linii wywołują rozczarowania i nieraz bolesne
skutki, które jednak stwarzają nową okazję do zbierania doświadczeń i
zrozumienia własnej drogi.
Zrozumienie własnej drogi prawdopodobnie w ogóle nie jest możliwe w
płaszczyźnie rozumu i świadomości. Tu konieczue jest odwoływanie się do
podświadomości i wyższych płaszczyzn naszej , jaźni" i tylko harmonia w tych
płaszczyznach może nam wskazać, czy idziemy właściwą drogą. „Dziecko, które
dotyka gorącego pieca, ponosi karę za sam nierozważny czyn, a wcale nie
dlatego, że ktoś chce je ukarać za zły postępek. Grzech również jest często
wynikiem niewiedzy lub omyłki.
Dusza, która osiągnęła wyższą płaszczyznę poznania duchowego, nosi w sobie
wiedzę, która kieruje postępkami, a nawet nie pozwala na formowanie pewaych
niewłaściwych myśli, które natomiast łatwo są udzialem innych
niedoświadczonych dusz.
Ludzie o wysokim rozwoju duchowym nie lękają się wcale. Wiedzą, że jest nad
nimi ktoś, kto może ich ukarać, jeżeli dokonają pewnych rzeczy zakazanych.
Wiedzą jednak też, że istoty wyższe tym się różnią od łudzi zwyczajnych, że
posiadają znacznie potężniejszą miłość ku wszystkim istotom żywym i zawsze
starają się, o ile to jest możliwe, pomóc im i zmniejszać ich cierpienia. Ale
wiedzą oni równocześnie, że nawet istoty wyższe, obdarzone wyższą
świadomością, nie są w stanie naruszyć praw ęęuniversumłę i rozumieją, że
bezcelowym jest, gdy rozum chce postępować wbrew wyznaczonym prawom...
Rozmyślasz nad tym, jak ze swego życia usunąć jąkiś smutny epizod, jakąś
ciężką okoliczność. Ale pomyśl jeno chwilę, że gdybyś te sprawy z życia
usunął, to zarazem musiałbyś wyrzec się doświadczenia, które z nich wyplywa.
Czy zgodziłbyś się rozstać z tą częścią twojej wiedzy i doświadczenia, które
ciężko zdobyteś? Czy zechciałbyś powrócić do tego stanu niedoświadczenia i
niewiedzy, co cię doprowadził do tych cierpień, o których wspominasz tak
boleśnie? Można bezwarunkowo orzec, że gdybyś utracił wynik swego
doświadczenia, to-wpadłszy w poprzednie warunki-popełnilbyś te same czyny. Nie
wiedząc o tym, niedoświadczeni ludzie nieraz chętnie by się zgodzili wykreślić
niejedno ze swego poznania i dawnego doświadczenia. Chcą jakby zapomnieć, co
się z nimi stało, i wyrzec się tego. Ale trzeba wiedzieć, że wyniki
doświadczeniajuż przeniknęły w nasz charakter i w żadnym razie nie możemy się
z nimi rozstać, a też nie powinniśmy tego pragnąć, gdyż oznaczałoby to wyrzec
się uzyskanych skarbów.
Gdybyśmy mogli rozstać się z wynikami jakiegokolwiek doświadczenia,
szczególnie zdobytymi cierpieniami, to rozstalibyśmy się z częścią samych
siebie i stopniowo odrzucając od siebie wyniki wszystkich
doświadczeń-zniszczylibyśmy swoje własne ęęjałę.
Wielu jest takich, którzy już mają pewne doświadczenia życiowe i są ich
skutkami nawet przytłoczeni, jednak nie rozumieją potrzeby naprawienia zla,
które wyrządzili. Chcą nawet własnym rozumem przeciwstawić się wyższym prawom
i oszukać swoje sumienie, a przed skutkami chowają głowę w piasek jak struś".
Nie pamiętają o swojej karmie, która powinna być stałą pracą nad samym sobą,
zmierzającą do współdziałania wszystkich płaszczyzn - fizycznej, astralnej,
mentałnej i duchowej - w drodze do przyspieszenia ewolucji duszy. To
równocześnie nieubłagana walka z własnym egoizmem, który leży u podstawy
wszystkich aerpień.
„Uczucie własności rodzi egoizm, a egoizm rodzi cierpienia. Każdy egoistyczny
akt i egoistyczna myśl przywiązują nas do kogoś czy czegoś i od razu nas
pochłaniają. Każda fala w ęęczitałę, mówiąca: ęęjałę i ęęmojełę, nakłada
powoli łańcuchy i czyni nas niewolnikami - a im częściej mówimy ęęjałę i
ęęmojełę, potęguje się cierpienie. Dlatego uczy nas Karma joga rozkoszować się
piękni wszystkich obrazów świata, ale nie utożsamiać siebie z ani jednym z
nich. Nie mówcie nigdy ęęmojełę, bo gdy tak powiecie - pojawi się cierpienie.
Nie mówcie nawet myślowo: ęęmoje dziecięłę. Kierujcie dzieckiem, ale nie
mówcie ęęmojełę. Nie mówcie ęęmój domłę lub ęęmoje ciałołę. W tym spoczywa
cała sprawa. Ciało nie należy ani do mnie, ani do was, ani do nikogo. Ciała
owe przychodzą i odchodzą, poddając się prawom przyrody, a my jesteśmy wolni,
obecni przy tym jako świadkowie. Nasze ciało nie ma więcej wartości, aniżeli
obraz lub ściana. Dlaczego mamy się tak przywiązywać do niego? Malarz,
wykonawszy obraz, odchodzi od niego. Nie kierujcie się egoizmem i nie mówcie:
ęęja muszę to opanowaćłę. Hardość i egoizm rodzą cierpienie".
Egoizm i zarozumiałość przynoszą najwięcej szkody. Skutków się nie tiśżuka ani
blagą, ani kłamstwem -można je jedynie zmniejszyć lub odchylić przez mądrość,
przez szlachetne i uczciwe postępki. Wszystko, czym człowiek jest, wszystko,
co posiada, wszystko, czym będzie - wszystko to załeży od jego działalności.
Wszystko to może bye wynikiem jedynie tego, co uczynił, co czyni i co czynić
będzie w myślach, w mowie i postępowaniu - jednym słowem, nasza terażniejszość
jest wynikiem naszej przeszłości, a przyszłość będzie wynikiem
teraźniejszości.
,;Analizując dalej, znajdżiemy, że teraźniejszość jako wynik przeszlości
ujawnia się nam w postaci dwoistej. Radość lub cierpienie, warunki pomyślne
lub przeciwne - ta dwoistość skłania nas do podzielenia czynów przeszłośa
(których teraźniejszość jest wynikiem) na dwie kategorie. Mówimy więc, że
czyny byty dobre lub złe.
Jednak dobro i zło w swej istocie są względne. Nie istnieje nic bezwzględnie
dobrego, ani nic bezwzględnie złego, bo absolut nie uznaje takich atrybutów.
Określenia ęędobrołę i ęęzłołę mają znaczenie tylko wówczas, gdy się je
przeciwstawia w świecie przejawionym. Jak (+) i (-) dobro i zło są nieodzowne
w przejawianiu się wszechświata i w nim tylko istnieją. Określenia te są więc
względne, stąd wynika, że to, co jest złem dla mnie, może być dobrem dla kogoś
innego (i odwrotnie) -co było dla mnie dobre wczoraj, może być złe dzisiaj.
Określenia te mają wartość realną tylko w stosunku do istoty, do której się
odnoszą.
Nie wyprowadzajcie jednak stąd błędnych wniosków, powiadając mi na to: ęę
Ponieważ nie ma rzeczywistego dobra ani zła, możemy robić wszystko, co się nam
podobałę. Dowiedliście, ie mnie nie rozumiecie. Powiedziałem, że ęędobrołę i
ęęzłołę istnieją realnie, jak wszechświat, jak wy sami, lecz również i to, że
są one względne. Gdzież jest w takim razie kryterium naszych czynów? Po czym
możemy poznać, czy są złe, czy są dobre? Oto po tym: ęę Wszelki czyn mentalny,
astralny czy fizyczny, zmierzający do ograniczenia jakiejkolwiek istoty w jego
ewolucji jest złym, gdyż powoduje cofnięcie się. Natomiast wszelki czyn
zmierzający do usunięcia ograniczeń, do ułatwienia i przyspieszenia ewolucji
jakiejkolwiek istoty, do zbliżenia do Boga - jest dobrym ęę".'
Zło stwarza walkę, przeto dąży ku dobremu. Nauka życia nie zawsze jest
przyjemnością, ona zmusza do wypicia niejednej „gorzkiej czary", ale każdy
wynikaj ący z niej postęp staje się już PrzYJ~nością.
W zbieraniu doświadczeń bardzo ważną jest samodzielność, ale nie upór. Karma
joga to działalność, która nie jest do pomyślenia bez samodzielności. Wahanie,
brak pewności i chwiejność dają udrękę morałną, że czasami nawet zło daje
mniejszą udrękę. Aby tę chwiejność stracić, należy obudzić nie tylko serce,
ale również „wzrok wewnętrzny" - wtedy potrafimy również odróżnić przyjaciela
od wroga.
Trudno jest ratować opętanych ślepotą, którzy nie chcą wznieść się ponad swoje
zmysły fizyczne, a jednak obowiązkiem wyżej stojących jest otwieranie oczu
bliźnim na skutki, których oni nie widzą. Każdy człowiek ma własne
przeznaczenie, a z nim rodzą się i obowiązki, które musi wypełniać zgodnie ze
swoimi możliwościami i warunkami, w których się znajduje. Obowiązki te
powinien wypełnić odważnie.
W filozofii hinduskiej często powtarzają się słowa: „nieustraszoność" i „nie
bójcie się niczego". Strach to oznaka słabości. Człowiek powinien wypelniać
swe obowiązki, nie zwracając uwagi nawet na szyderstwa ludzi. Każdy człowiek
jest „wielkim" na swoim miejscu- w tym, co wykonuje (jeżeli zmierza do
dobrego). Każdy działa tak, jak umie, tj. postępuje właściwie według tych
danych, które mu dyktują: uczucie, rozum i zmysły. Nie możemy wymagać od
ślepego usunięcia brudu, którego on nie widzi, a od głuchego zachowania ciszy.
Karmę musimy badać z punktu widzenia różnych płaszczyzn, w przeciwnym razie
musielibyśmy uznać wiele zdarzeń życiowych za bezmyślne barbarzyństwo albo
niesprawiedliwość, a nawet całe życie 7a niemądre w swoim urządzeniu. Dopiero
przez porównanie i zrozumienie faktów na różnych poziomach naszej osobowości
jesteśmy w stanie wytworzyć sobie dokładniejszy obraz i dojrzeć mądrość tam,
gdzieśmy jej nawet się nie spodziewali. Są prawdy bezwzględne, których
nieuświadomieni nie mogą zrozumieć, ale gdy zechcą, znajdą w każdej chwili
pomocników, którzy podejmą wyciągniętą do nich dłoń. Czas uczy - to nauczyciel
poprzez cierpienia. Błędów już popełnionych często nie da się naprawić,
szczególnie gdy zbyt późno wzięto się do naprawy. Ale uzyskane z błędów
doświadczenia wskazująjednak drogę naprawy.
Żadna teoria, żadne abstrakcyjne przykłady nie zastąpią nauki doświadczenia -
nie wskażą właściwej drogi, jedynie nauka samego życia matę moc, ie „otwiera
zamknięte i zamyka otwarte". Jednak i ta droga okaże się dopiero wtedy
prawdziwą, gdy wyrzucimy z naszej natury własne Ego, egoizm, ten kamień
nieszczęśliwy, tę przeszkodę, która leży na drodze postępu.
„Umiejętność połega jedynie na dokładnym poznaniu siebie i korzystaniu z
udzielonej nauki bez obawy o własne rany, nawet gdyby serce miało rozpaść się
pod ciężaran cierpienia. Można łatwo zauważyć i rozróżnić dwa rodzaje ludzi,
stojących na dwóch przeciwnych krańcach. Jedni (a jest ich uderzająca
mniejszość) to ci, co rozumną myślą ogarniają własne i ogólne istnienie, to
ci, co walczą bezustannie z wszel-
kiego rodzaju trudnościami i starają się życiem swoim kierować według
wytycznych, wykreślonych przez od wewnątrz wyczuwaną prawdę i zdobywany w
stałej walce światopogląd. To ci, którym w syzyfowej pracy, pełnej bolesnych
szarpań i wysiłków, przyświeca w dodatku myśl niesienia pomocy innym i
torowania im drogi do poznania. Takich ludzi można nazwać zakonem rycerskim,
stojącym na straży prawdy, dobra i piękna. Do tych można także zastosować
słowa Ewangelii: ęę Wy jesteście sól ziemiłę. Drudzy (przeważnie większość) to
ci, którym obce są wysiłek i trud w zakresie ducha - to ci, których życie
toczy się samo, własną siłą rozpędu po jakiejś przypadkowo kreślonej elipsie -
od momentu urodzenia się aż do ponownej śmierci fizycznej".
Każdy człowiek powinien czuć się wolnym w swoim postępowaniu, a jednak
mocniejszy duchem powinien wspierać słabszego, dając mu moralną podporę. Są
bowiem sprawy duchowe, które z trudnością docierają do przeciętnej
świadomości. Występują nawet pozorne sprzeczności, które są wynikiem działania
pewnych biegunowych sił duszy. Odgrywają one dużą rolę w ogólnej ewolucji.
„Przykład takiego dwoistego dziaiania duszy widzimy czasami, obserwując życie
ludzi bogatych. Rodzą się oni w warunkach, które gwarantują im możliwie
najpełniejsze zaspokojenie potrzeb materialnych. Mają wszystkie potrzebne
warunki, aby osiągnąć nowe bogactwa i korzystać z tych, które już posiadają.
Osiągnęli wszystko, czego na planie fizycznym pożądali. A jednak wielu z nich
często są ludźmi wewnętrznie głęboko nieszczęśliwymi i niezaspokojonymi.
Bogactwo zdaje się im być kamieniem u szyi. Dręczy ich konieczność troski o to
bogactwo lub staranie się o jego powiększenie. Czują, że bogactwo nie
przyniosło im rzeczywistego szczęścia, ale przeciwnie - stworzyło zaporę
pomiędzy nimi i innymi ludźmi oraz uczyniło dla nich niedostępnymi takie
rozkosze, jakich doznać mogą tylko ludzie mniej bogaci. Żyją życiem
gorączkowym i niespokojnym - szukają coraz nowych podniet, które zagłuszyłyby
ich tęsknotę za inną sytuacją. Czują podświadomie swe obowiązki wobec innych
ludzi i choć niedostatecznie ogarniają swoje uczucia, starają się w jakiś
sposób przywrócić zatraconą równowagę. Składają więc pieniądze na szkoły,
towarzystwa dobroczynne, szpitale itp.
Cała dobroczynność ludzi bogatych jest często wynikiem mętnego przebudzenia
się ich poczucia, że wszyscy ludzie są braćmi i wszystko stanowi jedność.
Często, będąc jeszcze daleko przed końcem swojej drogi, czują oni w głębi
duszy, że bogactwo nie przyniosło im należytego szczęścia. I wtedy, w okresie
spoczynku, który nastąpi po ich wyjściu z ciała fizycznego, przemyślą oni
swoje ziemskie życie i odkryją, że ułożyło się ono bardzo niekorzystnie. Kiedy
to zrozumieją, ich dążenie do bogactwa znacznie osłabnie i gdy narodzą się
następnym razem, nie będą już poświęcali swej energii na gromadzenie bogactw,
z których nie mieli oczekiwanych efektów, ale żyć będą życiem realniejszym -
będą dążyli ku temu, co im rzeczywiście jest potrzebne, i na koniec
zrozumieją, że szczęście wypływa z rozwoju duchowego. A będzie tak wcale nie
dlatego, że wystąpi u nich świadomość jakiegoś zła, tkwiącego w pieniądzach,
ale po prostu dlatego, że ich dusza zrozumie niemożliwość osiągnięcia
szczęścia i wewnętrznego zadowolenia na tej drodze i zacznie go szukać w
nowych kierunkach. Przeżyli oni pożądanie bogactwa i zwrócili uwagę ua iune
wartości.
Gdyby duch nie wywierał swojego wpływu, człowiek zrodzony w warunkach
dobrobytu nie zrozumiałby nigdy bezuiyteczności poprzedniego życia. Pożądanie
bogactw rozwijałoby się w nim coraz bardziej i rodziłoby się za każdym razem z
coraz większą żądzą bogactw i coraz dalej odsuwałby się od drogi ewolucji".
Cierpienia wewnętrzne to nic innego, jak walka wewnętrzna ducha z niższymi
powłokami. Walka ta wymaga stałej pracy, bez której nie ma postępu.
„Więc cierpienie i ból stwarza siłę. Po każdym głębszym przeżyciu otwierają
się nowe zdolności i jeżeli przeżycie było dostatecznie głębokie - zdobycz
pozostaje trwałą. Każdy umysłowy i fizyczny cios, działający na duszę, który,
że tak powiem, wykrzesuje z niej ogień i objawi jej siły i znaczenie, stanowi
karmę w pełnym tego słowa znaczeniu.
My cały czas wytwarzamy karmę. Rozmawiamy z wami -to karma; wysłuchujecie mnie
- to karma; oddychamy - karma; bawimy się - karma. Wszystko, co czynimy
umysłowo lub fizycznie, jest karmą i ona pozostawia na nas swój ślad. Pewne
sprawy, które człowiek wykonuje, posiadają znaczenie tylko w całości. Dzieło w
istocie samej składa się z tysiąca drobin. Kiedy stajemy na brzegu morza i
wsłuchujemy się w szum rozpryskujących się fal, każda z nich ma swoje
brzmienie, jednak dla naszego ucha nieuchwytne. Gdy jednak wszystkie te drobne
brzmienia połączą się w jeden potężny szum -wtedy je słyszymy.
Jeżeli chcecie zrozumieć i ocenić istotny charakter człowieka, nie patrzcie na
jego wielkie dzieła. Każdy głupiec może raz w życiu stać się bohaterem. -
Idźcie tam, gdzie człowiek wykonuje najprostrzą robotę-tam właśnie znajdziecie
wskazówki do poznania jego prawdziwego charakteru. Wyjątkowe wypadki
wywyższają i najlichszego czieczynę do pewnej wielkości, ale w rzeczywistości
ten tylko człowiek jest wielki, którego charakter jest wielki i niezmienny we
wszystkich okolicznościach jego życia.
Karma ze swoim wpływem na nas pojawia się jako jedna z najpotężniejszych sił,
z którą człowiek musi się zmierzyć. Człowiek przedstawia, że tak powiem,
centrum przyciągające do siebie wszystkie siły wszechświata. One wszystkie
spływają na niego, a on odsyła je dalej w jednym wielkim strumieniu. Takie
centrum stanowi ęęwielki człowiekłę. On też pociąga za sobą świat. Dobro i
zło, troska i radość - wszystko podąża i przytula się do niego i wytwarza
potężny prąd, który ma siłę wciągania wszystkiego, jak również siłę wyrzucania
energii".
Niezbędnym warunkiem doskonalenia się jest umiejętność kontroli własnych
czynów, własnych myśli i uczuć - kontroli wolnej od wszelkiej tendencyjności i
uprzedzenia, i od wszelkiej namiętności. Jeżeli praca przygotowawcza jest
dobrze wykonana, da każdemu rezultat, a jeżeli takiego rezultatu nie
dostrzegamy - pomimo że nam się wydaje, że gorliwie pracowaliśmy nad sobą - to
jest dowodem, że popełniliśmy lub popełniamy stale błąd albo nie wykonaliśmy
tego, czego wymaga od nas przeznaczenie. W każdym razie gruntowna i sumienna
samoanaliza wskaże te braki i sposoby naprawy, a wtedy cel zostanie
osiągnięty.
„Wszystko to warunkuje się karmą, stałą pracą. Nikt nie może otrzymać niczego,
jeżeli sobie na to nie zasłużył. To jest wieczne prawo! Jesteśmy czasami
skłonni do myślenia, że sprawa przedstawia się inaczej, ale w ostateczności
upewniamy się, że to tak się właśnie przedstawia. Człowiek może całe życie
walczyć i zdobywać bogactwa, może oszukiwać tysiące ludzi, ale w końcu
przekona się, że nie zasłużył sobie na bogactwo, a wtedy życie staje się
ciężarem. Możemy gromadzić rzeczy dla naszej fizycznej przyjemności, lecz
jedynie to do nas należy, na cośmy zasłużyli.1 głupiec może kupić wszystkie
książki świata i ońe będą stanowić jego bibliotekę, ale przeczytać może on
tylko to, na co go stać, na co pozwala mu jego karma.
Karma nasza zakreśla, czego jesteśmy godni i co możemy sobie przyswoić. Jednak
jesteśmy odpowiedzialni za to, czym jesteśmy, a mamy w sobie siłę, by stać się
takimi, jakimi byśmy chcieli być. Jeżeli dzisiaj jesteśmy rezultatem
poprzednich czynów, to wynika z tego oczywiście, że nasze przyszłe oblicze
może być stworzone przez nasze obecne czyny, a więc powinniśmy wiedzieć, jak
postąpić w różnych okolicznościach życia. Zapytacie się, dlaczego uczyć się
pracy. Kaidy człowiek pracuje w tym lub innym kierunku. Zdarza się jednak
często, że daremnie marnuje siły.
O Karmie jodze powiada Bhagawad-gita, że właśnie joga podaje istotny kierunek
wypełniania pracy, a tylko rozumną pracą można osiągnąć rezultaty. Nie
zapominajcie, że każda praca ma pobudzić te siły, które już istnieją w umyśle
dla obudzenia duszy. Siły owe są ukryte w każdym człowieku, jak ukryte w nim
jest poznanie...".
Nie ma systemu prowadzącego do osiągnięć okultystycznych całkowicie
dostosowanych dla każdej jednostki. Każdy musi wybierać dla siebie to, co mu
odpowiada, co mu podpowiada sumienie. Pamiętać przy tym powinien, że żaden
wysiiek nie ginie bezpłodnie, nie obraca się w nicość, lecz żyje dalej. Śmierć
nie niweczy zużytej na pracę energii, gdyż przetwarza się ona stale w nowe
wartości. Podobnie jak rolnik, który zbiera żniwa z ozimin, zasianych w roku
ubiegłym, i który sieje na nowo, by się w następnym roku doczekać nowego plonu
- tak również dusza zbiera plon zuczynków żywota ubiegłego, a jednocześnie
rzuca nowy posiew, by się plonu doczekać w następnym wcieleniu.
„Każdy jest twórcą swego losu. Działanie karmy to wieczny motor, który
utrzymuje w ruchu wieczysty kołowrót życia z jego cierpieniami i radościami,
to prawdziwe perpetuum mobile. Zgon, pozorna zagłada to zrzucenie powłoki, to
rodzaj ęęlenienia sięłę. Nie ma utraty życia, nie ma unicestwienia.
Dusza jest niewolnicą karmy, a jednocześnie jej dzierżycielką. Nie wyzwoli się
jednak samymi uczynkami, gdyż czyn niechybnie pociąga za sobą nagrodę lub
karę, a te stanowią znowu dalsze ogniwa w iańcuchu rozwojowym. Wyzwolenie może
jedynie nastąpić na skutek pełnej wiedzy, bo ęęwiedzałę (widja, wiweka) stoi
poza prawem karmy i jest sprawą ducha. By jednak taką wiedzę osiągnąć, nie
wystarczą naukowe wywody. Potrzeba na to długiego treningu, tak zewnętrznego,
jak i wewnętrznego, który by stopniowo wyzwalał spod panowania przyrody i
karmy, usuwając równocześnie przyczyny niewiedzy".
Zrozumienie prawa karmy nie jest rzeczą prostą. W rozważaniach nie wystarcza
również logika, bardziej natomiast potaebna jest intuicja (wpływ rozumu
duchowego). Pozornym zaprzeczeniem prawa karmy byłaby na przykład wizja przy
szłości, podana przez jasnowidza. Przepowiedziana przyszłość nakładałaby jak
gdyby pęta na naszą wolną wolę w sensie zbierania zasług z własnej woli i
kroczenia do prawdy własną drogą. W pewnym sensie też tak jest i dlatego
jasnowidz unika wtajemniczania poszczególnych jednostek w ich przyszłe losy,
szczególnie w wypadkach, gdy świadomość tych losów mogła by przyhamować lub
złamać ich wolę.
Podany przykład nie zaprzecza jednak prawu przyczyny i skutku, a przecież to
prawo jest podstawą działania karmy. Poza tym w rozumowaniacó naszych
kierujemy się często zh~dnością imaginacji, która nas mniej lub bardziej
odchyla od praw przyrody. Musimy pamiętać, że to my zmieniamy poglądy, ale
prawda nie zmienia się z~tego powodu. Karmę możemy również traktować jako
pewną fomę opieki opatrzności nad człowiekiem, który wprawdzie posiada wolną
wolę, ale jest ona jednak w pewnych granicach sterowana przez opatrzność. Ta
względność woG u człowieka występuje chociaż- by w różnorodności reagowania
rozumu i uczuć, logiki i intuicji, które często są sobie przeciwne.
Często przyjmujemy ten sam fakt w sposób rozmaity, z różnymi odczuciami. Wtedy
mówimy o nieczystym sumieniu, uświadamiając sobie, że nasze „ja" nie zgadza
się z rozumem.
++Rozdział XIII
Droga do poznania tajemnic okultyzmu
Dowieść komuś prawdy to niełatwe zadanie. Wynika to chociażby z tego, że każdy
człowiek ma inne zapatrywanie na tę samą sprawę czy zjawisko. Mamy swoje
własne upodobania, bronimy pewnych zasad, inne odrzucamy - a fakty i otoczenie
przemawiają do każdego z różnorodną wyrazistością. Nie wszystko zresztą jest
łatwe do zrozumienia. Prawda jest nieraz ukryta jakby w niezrozumiałych
symbolach, i to jeszcze pozornie bez większego warzenia, a szczególnie ukryta
jest dla tych, którzy w naślepieniu niskich pożądań pozbyli się możności
odczucia prawdy.
Droga do prawdy kryje się w tajemnicach natury. Odkrycietych tajemnic zbliża
więc człowieka do celu, jaki opatrzność mu wyznaczyła. Jednak tajemnice natury
kryją w sobie również takie siły, które we wladaniu złych ludzi mogłyby być
wykorzystane na szkodę ludzkości. Nic więc dziwnego, że opatrzność postawiła
na drodze do poznania tajemnic świata szereg przeszkód, które stanowią jak
gdyby filtr, przez który przejść mogą tylko ci, którzy godni są poznania
prawdy. Bo wyobraźmy sobie na przykład, co by się działo, gdyby tak sami źG
ludzie doszli do poznania wszystkich sit natury i mogli nimi swobodnie
oddziaływać. Znamy już przecież obecnie grożące ludzkości niebezpieczeństwo,
wynikające z odkrycia tejmnic energii atomowej, a co nam może grozić z
poznania dalszych sił, jeszcze nie wiemy.
W duszy człowieka również ukryte są takie siły, które, dobrze użyte, mogą
shiżyć szczęściu ludzkości, ale źle użyte mogą działać też na jej zgubę. Bo
przecież tymi siłami można działać bezpośrednio od człowieka na człowieka,
można by bezpośrednio pomagać lub bezpośrednio szkodzić, nawet nie kontaktując
się z nim, względnie bez udziału jego świadomości.
Tutaj jednak opatrzność zastosowała jui szereg filtrów, gdyż dla poznania
tajemnic kryjących się w samym człowieku musi on przejść drogę do swojego
centrum poprzez wszystkie płaszczyzny pośrednie. A wiemy już, że droga ta nie
jest łatwa -ale wiemy też, że jest ona dostępnadla każdego, niezależnie od
jego stopnia wyksztalcenia. Że nie jest łatwa, to uzmysławia nam fakt, ie
przeciętny człowiek operuje tylko pięcioma zmysłami, które pozwalają mu
zaledwie działać na płaszczyżnie świadomości, podczas gdy o płaszczyźnie
podświadomości wie on tak mało, a z nadświadomości korzysta jedynie chwilami,
i to przeważnie tylko podświadomie - w momentach przebłysku intuicji.
O płaszczyźnie astralnej przeważnie nic nie wie, a jeżeli próbuje się do niej
wdzierać, czyni to bardzo nieudolnie, jak wykazaliśmy to w rozdziale o
doświadczeniach spirytystycznych. Ci natomiast, którzy świadomie do niej chcą
dotrzeć, ale nie są do tego przygotowani, są narażeni na liczne
niebezpieczeństwa, które zagrażają im pod względem fizycznym i psychicznym.
Zdawałoby się, że człowiek zainteresuje się przede wszystkim swoją silą
życiową (praną), bez której byłby przecież tylko bezwładną bryłą. Ale i w tej
dziedzinie wykazuje on zadziwiającą niewiedzę i chociaż zdaje sobie sprawę,
żejakaś siła go ożywia i potrafi nawet jej przejawy oznaczać i mierzyć, to
samej istoty tej siły nie zna.
Z rozumu instynktowego korzysta człowiek na co dzień, i to we śnie i na jawie.
Z tego zdaje sobie sprawę, bo przecież wie o tym, że pracą jego naaądów
wewnętrznych kieruje jakiś rozum, i to automatycznie. Rozum ten oddaje mu
również przysługi w różnych sytuacjach życiowych, na przykład w chwilach
niebezpieczeństwa i zagrożenia fizycznego, kiedy automatycznie zasądza pewnymi
czynnościami, zastępując zbyt powolnie reagujący umysł.
Ten sam człowiek przeważniejednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że istnieje
pomost między świadomością a automatyką, którą steruje rozum instynktowy, a
tym samym, że może on mieć wpływ - za pośrednictwem świadomej myśli - na swój
układ automatycznego sterowania.
Z intelektu (plan piąty) człowiek jest już bardzo dumny. Jest to zresztą
płaszczyzna, która go już wyraźnie odróżnia od świata zwierzęcego iinnych
ożywionych form organicznych. Z tej płaszczyzny korzysta obficie rozum
człowieka, a taki, który intelektem swoim wybija się z ogółu, otrzymuje nawet
zaszczytny tytuł intelektualisty. Nie zapomnijmy jednak o tym, że nie ma
wyraźnego przejścia pomiędzy rozumem instynktowym a intelektem, że nawet u
niejednego zwierzęcia rozum instynktowy przechodzi już w pewne formy nazwijmy
to „prostej świadomości". Dopiero u człowieka - wraz z ewolucyjnym rozwojem
intelektu - świadomość ta przeradza się w świadomość własną, która dalej przy
współudziale rozumu duchowego może przejść w świadomość kosmiczną albo
wszechświata.
Chociaż więc intelekt odróżnia człowieka od zwierzęcia (które posiada cztery
niższe pierwiastki), to jednak mogą w nim jeszcze brać górę cechy
charakteryzujące te niższe pierwiastki. A cechy objawiają się w tym, że istota
posiadająca należycie rozwinięte cztery pierwiastki niższe może objawiać
namiętności, lecz nie rozum; wzruszenie, lecz nie intelekt; pragnienia, lecz
nie rozumną wolę. Wiadomo poza tym, że zwierzęta niższe mają bardzo mało tego,
co możemy nazwać świadomością. Ich świadomość to niewiele więcej ponad czucie,
a życie na jeszcze niższych szczeblach jestjuż prawie automatyczne. Dopiero u
człowieka na skutek samoświadomości zaczyna powstawać pojęcie o swoim ,,ja", a
dzieje się tak tylko wtedy, gdy na jego intelekt działa impuls z następnego
wyższego pierwiastka, jakim jest rozum duchowy. Impuls ten może człowiek
chwilowo otrzymywać w formie intuicji.
Jeżeli tak niejest i człowiek nie otrzymuje tych impulsów od rozumu duchowego
(inaczej powiedziawszy-nie jest wrażliwy albo uczulony na głos sumienia), a
jest natomiast jeszcze gęsto osnuty powłokami niższymi, charakteryzującymi
zwierzęta, to budzący się w nim intelekt daje mu jedynie większą siłę do
zaspokojenia swoich niższych pragnień i skłonności, a wtedy człowiek, jeżeli
zechce, jest zdolny w swojej „zwierzęwści" przewyższyć najdziksze zwierzęta
(przeżyliśmy to szczególnie w ostatniej wojnie).
To, co więc ostatecznie odróżnia człowieka od zwierzęcia, jest jego rozum
duchowy, gdyż wszystko, co uważamy za dobre, szlachetne i wielkie w umyśle
człowieka, może jedynie od niego pochodzić. W miarę wnikania rozumu duchowego
w zwykłą świadomość rodzi się w człowieku świadomość duchowa, która daje mu z
jednej strony poczucie istnienia potęgi wyższej, rządzącej wszechświatem, a z
drugiej strony wytwarza w nim poczucie braterstwa i pokrewieństwa wszystkich
ludzi.
Rozum duchowy nie jest sprzeczny z intelektem, stoi on po prostu
ponadintelektem ijako pierwiastek (plan) wyższy może przenikać niższy.
Charakteryzując w sposób ogólny obydwa te pierwiastki, można powiedzieć, że
intelekt jest „chłodny", podczas gdy świadomość duchowa jest „gorąca",
szczególnie gdy ożywiona jest szlachetnymi uczuciami. To właśnie świadomość
duchowa jest żródłem natchnienia wielkich malarzy, rzeźbiarzy, poetów,
kaznodziejów itp.
W tych krótkich rozważaniach doszliśmy już wlaściwie do określenia drogi,
która prowadzi do celu, pozostaje nam jedynie zebrać razem środki i metody
postępowania, umożliwiające wkroczenie na tę drogę.
A więc do poznania tajemnic własnej duszy, a tym samym tajemnic
okultystycznych, prowadzi przede wszystkim etyka i wysoki poziom moralny. Jest
to konieczne, a zarazem logiczne, bo wnikanie do wyższych płaszczyzn bez etyki
dawałoby również szanse złym ludziom oraz czarnej magii, której zasadniczym
celem nie jest miłość bliźniego. Ten więc, który pragaie postępu własnego i
innych, musi unikać postępowania, które w skutkach przyniosłoby ujemne
wartości dla otoczenia. Są czyny dobre, piękne i wzniosłe, które, jak piękno
przyrody, stwarzają w nas samych harmonię i działają też harmonijnie na
otoczenie, w niczym nie zakłócając spokoju otaczających nas osób - w
odróżnieniu od czynów brzydkich i złych, stwaaających ogólną dysharmonię i
niepokój. W zdobywaniu zdolności okultystycznych bogactwo zasadniczo nie stoi
na przeszkodzie. Przeszkodę stanowi jedynie egoistyczne pożądanie dóbr
materialnych i w ogóle wszelki egoizm.
W kroczeniudrogą prawdy trzeba stale kształcić swoją wolę, która musi być
wzbogacona w siłę wewnętrzną, nad którą również należy pracować. Tu można
nadmienić, że nie ma chyba człowieka, który by sam sobie źle życzył, z czego
wypływa wniosek, że w pewnych formach egoizmu tkwi również już zarodek budowy
dobra. Gdyby jednak ktoś z pobudek egoistycznych życzył swojemu bliźniemu źle,
to ku jego przestrodze ujawnimy tu jedno z praw natury, działających jak
automat. Otóż zło i złość, jako siły działania, mają własność odbijania się od
ciała siderycznego osoby, na którą zostały skierowane. Odbijając się przy tym
ze wzmożoną siłą (wzmocnioną siłą sideryczną odbiorcy), wracają do nadawcy. W
ten sposób cialo sideryczne odbiorcy ochrania siebie od niepożądanych wpływów,
czyniąc to całkowicie instynktownie i automatycznie (bez udziału świadomości),
powodując przy tym zawsze spięcie tych samych sił u nadawcy. Chęć powodowania
zła zawsze więc szkodzi tej osobie, która je chce powodować.
Uogólniając powyższe, możemy też powiedzieć, ie to, co „rozsiewamy", nie
powinno zakłócać harmonii naszej wewnęttznej natury, a siejąc zło, sprawiamy
spustoszenie przede wszystkim we własnym wnętrzu. Odwrotnie - wytrwałe
czynienie dobra zakiełkuje nawet w niesprzyjającym otoczeniu, powodując
zaniechanie sporów i waśni. W Jogasutrach Patandżalego (2,35.) powiedziano, że
„stałe nie krzywdzenie istot przeistacza się w dobrotliwość wzajemną tak
dalece, ie nawet dziki zwierz w zetknięciu z jogiem łagodnieje".
W drodze do poznania tajemnic ważną rolę odgrywa troska o własne ciało, ale
jeszcze ważniejszą rolę gra dbałość o higienę duszy, która jest warunkiem
zdrowia fizycznego. „Czyż nasz charakter z jego wadami i przymiotami nie jest
pierwotnym źródłem szczęśliwego lub nieszcześliwego obrotu spraw naszych? I
czyż zatem nie jest rzeczą pierwszorzędnej wagi dążenie do doskonalenia się i
rozwijania w sobie zdolności panowania nad sobą? Czyż cierpienia moralne nie
są zarówno, a może nawet bardziej dotkliwe od cierpień Fizycznych naszego
ciała i czy nie wywierają one niewątpliwego, nieraz bardzo widocwego
rozdźwięku w ciele fizycznym naszego organizmu? Przestrach, nagły i
niespodziewany przejaw gniewu, niepokój, zmartwienia i rozmaite przejściowe
wzruszenia - to są zazwyczaj punkty wyjściowe do powstania histerii,
neurastenii i wszelkich zaburzeń nerwowych, które w ogólności są właściwie
spotęgowanymi wyrazami oddziaływania cierpienia duszy człowieka na jego ciało.
Strachowi zazwyczaj towarzyszy drżenie, przyspieszone bicie serca, nieraz
nawet biegunka.
Nagły przestrach powoduje często chwilowe osłabienie władzy w kończynach (mówi
się potocznie, że ęęręce opadająłę albo ęęnogi podcięłołę) Smutek powoduje
wydzielanie się łez, utratę łaknienia, brak strawności i uczucie ogólnego
niedomagania. Na skutek silnego niepokoju powstają skurcze żołądka, bladość i
wydłużenie się rysów twarzy, bezsenność itp.
Czyż objawy te nie są skróconymi symptomami neurastenii i histerii? Ale na tym
nie koniec. Zaburzenia czynności organów i ustroju mogą w nich wywołać stałe
zmiany, które trudno już wyrównać. A gdy na skutek tego sprawność
funkcjonowania narządów wewnętrznych zostaje upośledzona, wówczas uwaga
chorego coraz bardziej jest zwrócona na cielesne niedomagania, dając podstawę
do chorobliwych autosugestii. I w ten sposób powstaje prawdziwe błędne koło, z
którego jest coraz trudniejsze wyjście. A więc zło staje się źródłem coraż
nowego zła".
Odwrotnie, dobro rodzi stale nowe dobro. Dobre i szlachetne uczynki wpływają
na pogodne usposobienie - wpływają na zdrowie psychiczne, a tym samym na
zdrowie fizyczne. Moralność i etyka prowadzą do harmonii z prawami natury i
dają również prawo do prawdziwej wiedzy. Jeżeli wznoszenie moralne odbywa się
stopniowo, to również stopniowo wzrasta zdolność do prawdziwej wiedzy. Jeżeli
jednak znajdzie się ktoś, który powie: „Dlaczego nie posiadam wiedzy obiecanej
i władzy obiecanej, chociaż obecnie jestem pod każdym względem bez zarzutu?" -
ten musi pamiętać, że wszystkie poprzednio popełnione złe czyny muszą być
zmazane lub przynajmniej zneutralizowane. Następnie powinien on zanalizować
siłę napięcia swoich uczuć i ich stopień szlachetności. Im siła ta będzie
większa, tym czas osiągnięcia rezultatów będzie krótszy.
W pracy dla dobra ludzkości nie jest wymagane wybijanie się na czoło
społeczeństwa, wystarczy praca dla bliźnich - w miarę swoich możliwości. W
pracy tej nie wolno się jednak zatrzymywać na jednym poziomie lub działać w
celach samolubnych, gdyż jest to również egoizm i pewne tchórzostwo przed
dalszym wypełnianiem obowiązków i przed dalszą walką. Dobrem nie jest samo
osiągnięcie pewnego poziomu, ale siła, którą się dąży do pozornie
nieosiągalnej doskonałości. Odejść i nie walczyć to najsilniejsza pokusa ludzi
słabych, również marzących o szczęściu. To zagłuszanie głosu sumienia. Tam,
wewnątrz człowieka, pola marzeniami o pięknie ideałów działa równocześnie
uczucie egoizmu, podsycane przez niższe składniki duszy, które buntują się
przed obowiązkiem walki w ramach praw wszechświata.
Praca nad sobą samym prowadzi do poznania coraz więcej prawd ukrytych w
płaszczyznach naszego mikrokosmosu, a więc do poznania całej prawdy.
„Sam czyn nie oddali niewiedzy, gdyż czyn nie jest wrogi niewiedzy. Tylko
wiedza mnie zwyciężyć niewiedzę, jak blask słoneczny zwycięża zalewę
ciemności".
Wiedzy nie zdobywa się od razu; osiaga się ją krok za krokiem - w miarę
własnego postępu. A postęp idzie zawsze w parze z pracą wewnętrzną. Jedynie
sprawdzaniem tej pracy jest praca zewnętrzna, bo tylko w stosunku do otoczenia
jesteśmy w stanie stwierdzić wartości zaszłych zmian. Że zdobywanie wiedzy nie
jest rzeczą łatwą, przekonuje nas prosty przykład. Jeżeh miłość stwarza
cierpienia, a cierpienia mogą też wywołać nienawiść, to widać stąd, że
cierpienie jest jak gdyby ośrodkiem duszy, która w rozpaczy i tęsknocie za
przeczuwalnym wyższym bytem miota się w przeciwnościach.
Rozwój duszy jest więc również płynny i zachodzi w stałym ruchu przeciwieństw.
Na ten rozwój nie może więc istnieć jedna recepta. Muszą się one stale
zmieniać. Stare muszą być zastąpione nowymi, by znowu powrócić do dawnych, gdy
już dały trwałe doświadczenie. W tej walce istotny udział biorą uczucia, które
są bodźcem do czynu, i energia, powodująca stały ruch. Brak uczucia to
bezwład, to pewien poziom bliski śmierci.
Nie ma celu nieosiągalnego -istnieje tylko brak siły moralnej dla osiągnięcia
celu. Już sama chęć i mocne, niezachwiane postanowienie wystarczają do
utorowania drogi, którą wskaże ci intuicja, pomagająca równocześnie w
odróżnianiu dobra od zła.
++Zakończenie
Kto chce zobaczyć, jakq jest dusza w organizmie, niech obserwuje, w jaki
sposób organizm korzysta ze swojej, zamieszkujĄcej w nim, duszy. Jeśli jest
ona nie uporządkowana i chaotyczna, to również organizm, w którym mieszka
dusza, będzie nie uporządkowany i chootyczny. Leonardo da Vinti
Nie ma chyba na świecie człowieka, który by nie pragnął szczęścia. Większość
upatruje to szczęście tu, na ziemi, i dla tego upragnionego szczęścia prawje i
ponosi różne trudy. Niektórzy pragną sławy lub pieniędzy, inni pragną władzy i
pracują dla osiągnięcia tej władzy. Jeszcze inni chcą pozostawić po sobie
dobre imię, jak na paykład w Chinach, gdzie człowiek otrzymuje tytuł dopiero
po śmierci (co oczywiście jest i sprawiedliwe).
Są i tacy, którry swój cel widzą w odprawianiu pokuty, aby dostać się do
nieba, oraz tacy, którzy w ramach pokuty rozdają swój majątek, składając
pieniądze na piękne cele, jak na przykład na budowę świątyni, szpitali,
pomników kultury itp., chcąc w ten sposób wykupić się i uzyskać prawo dostania
się do nieba. Myślą, że tego rodzaju hojność oczyści ich z grzechów, niepomni
tego, ie wszystkim rządzi prawo karmy-przyczyny i skutku.
Mądry człowiek wie jednak, że na szczęście składa się suma harmonii,
znajdującej się w nas samych, i że ta harmonia opiera się mniej na wartościach
materialnych aniżeli na dobrach duchowych. Bo gdyby było inaczej, to wszyscy
bogaci byliby przeważnie szczęśliwi, a wszyscy ubodzy nieszczęśliwi. Zresztą
opatrzność mądra tak wszystko urządziła, że każde stwonenie może skonsumować
tylko pewną sumę dóbr i szczęścia i jeżeli któryś człowiek szuka szczęścia w
samej żądzy posiadania, to przeważnie czeka go rozczarowanie lub choroba.
Wzrost szczęścia jest podporządkowany prawom natury, które my powinniśmy
starać się poznać. Ażeby to jednak zrozumieć, musimy najpierw wiedzieć, jakie
siły dziaiają w nas samych i od człowieka do człowieka. Większość ludzi
naszych czasów choruje na skutek przeciwieństw w ich życiu rozumowym i
duchowym ina skutek braku jasnego pojmowania. Jeżeli jednak baczniej spojrzymy
na ostatnie dziesięciolecia, to możemy już obecnie wyczuć tchnienie
nadchodzącego nowego okresu. Stary świat - ze swoim przerostem cywilizacji i
ze swoimi twórcami błędnych poglądów na życie ludzkości-jest wszędzie skazany
na rozpad, bo cywilizacja rozwiajająca się bez oparcia na prawach natury stala
się obca naturze.
Triumf ludzkiego rozumu w badaniach przyrodniczych doprowadził do
niebezpiecznych „cudownych" osiągnięć w technice, fizyce i chemii, które w
końcu wytwonyły nawet pojęcie „nadczłowieka". Pamiętajmy, ie w dziejach
ludzkości upadały różne narody i kultury, które nie zostały zbudowane na
prawach natury. Upadek kultury wielkich narodów starożytności polegał na tym,
że nie rozumiano związku pomiędzy kulturą a duszą ludzką, względnie związek
ten lekceważono. Dzieło ludzkie może być wielkie i dobre tylko wtedy, gdy jest
ono kierowane pnez przemożne prawa natury, bo wtedy znaduje się ono w służbie
Boskiej Opatrzności, bez której każda nasza praca jest niecelowa. Przez
poznanie wyższych praw odnośnie celowości naszego istnienia, a w pierwszej
linii odnośnie obowiązków w stosunku do naszego otoczenia, będziemy czerpali
siły do tworzenia nowego życia. Jedynie nowe powiązanie naszego myślenia z
naturą może nam wskazać drogę do prawdy, drogę bez omyłek i zwątpienia. A
droga ta prowadzi do nas samych, do naszej duszy, a tym samym również do
ludzkiego szczęścia. Na drodze tej musi się rozwijać również swobodna nauka
oraz religia przepojona miłością bliźniego, a wszystkie inne formy wiedzy
powinny się połączyć w jedną twórczą całość. Tej drogi nie zapewniły ludzkości
dotychczas żadne systemy, żadna ideologia i żaden ustrój, które prędzej czy
później ugrzęzły w materializmie. Również nauka w ujęciu badaczy
materialistycznych nie prowadzi do szczęścia, a raczej do błędów, które stały
się pnyczyną wielkiego zamieszania w rełigii, sztuce i kulturze, w czym
oczywiście biorą udział wsteczne siły, często ponadpaństwowe, które służąc
duchowi zła, starają się zniszczyć idealizm jednostki, plynący z jego wyższych
pierwiastków, i utopić go w niskich pożądaniach. Wierzymy jednak, że jesteśmy
już na progu nowej epoki, w której życie poszukuje nowych form. Oddzielenie
człowieka od natury, czasu i przestrzeni oraz od wolności już zostało przez
wielu uznane za biąd...
Razem z p. Ruth Narady Anshen z wydawnictwa „World Perspectives" podzielamy
zdanie, że:
„Obecne pokolenie odkrywa już, iż historia nie potwierdza optymizmu
współczesnej cywilizacji i że organizacja społeczaości ludzkich, utrwalenie
sprawiedliwości, wolności i pokoju, są możliwe do osiągnięcia nie tylko na
drodze intelektualnych zdobyczy, ale w równej mierze przez osiągnięcia duchowe
i moralne... że człowiek staje się takim, jakie są jego myśli, i dlatego też
myśli te należy oczyszczać i przekształcać, by skupiły się one na prawdzie,
tak jak teraz skupiają się na rzeczach..."
++Bibliografia:
Saint Yves d'Alreydre, Misja Indii w Europie
Św. Augustyn, Wyznania
Gustav Le Bon, Psychologia rozwoju narodów
J.C. Chatterji, Filozofia ezoteryczna Indii
Mabel Collins, Światlo na ścieżce
Jogi Rama-Czaraka (Atkinson), Filozofia jagi i okultyzm wschodni
August Forel, Hipnotyzm
August Forel, Mózg i dusza
Camille Flamarion, La mort et son mystere
Ola Hanson, Jasnowidze i wróżbici
Maria Hornowska, Samowiedza i samowychowanie
J.A.S., Droga w Światy Nadzmyslowe, Radża joga nowoczesna
Maurycy Maeterlinck, Nieznany gość
Gustaw Meyrinck, U progów Zaświata
C.W. Leadbeater, Der sichtbare und der unsichtbare Mensch
Bernard Perez, Psychologia dziecka
Arkadiusz Piekara, Fizyka stwarza nową epokę
Karol Richet, Wiedza metapsychiczna
Bo Yin Ra, Księga Zaświata
Bo Yin Ra, Księga Boga Żywego
Bertrand Russel, Zagadnienia filozof i
Th. Ribot, Psychologia uwagi
Gustaw Stutzer, Tajemnice życia duchowego
Gustaw Stutzer, Tajemnice snu
Edward Schure, Wielcy Wtajemniczeni
Sedir, Kształcenie woli
Rudolf Steiner, Wie erlangt man Erkenntnisse der hoheren Welten
Józef Świtkowski, Człowiek niewidzialny
Władystaw Tatarkiewicz, O szczęściu
Julian Tuwim, Czary i czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie
Henryk Wołodkiewicz, Okultyzm
Swami Wiwekananda, Karma joga
Sedir, Siły mistyczne
[ index.html ] SPIS TREŚCI