Część V: Inny punkt widzenia
– Musimy uprawiać seks.
Harry podskoczył zaskoczony i upuścił książkę. Automatycznie poprawił okulary.
– Słucham?
Severus uniósł brew.
– Wolisz poczekać, aż wróci Poppy? Nie sądzę, żeby się ucieszyła widząc, jak wykorzystujesz jej pacjenta w tak zwierzęcy i perwersyjny sposób.
– Ale… teraz?
Uśmiech Severusa tylko potwierdził jego słowa. Harry nie miał nic przeciwko, ale to było takie… niespodziewane. Jednak, minął już prawie miesiąc. W jego wieku to prawie, jak wieczność. Ale Severus miał prawie czterdzieści lat. Nie mógł chyba… och. Harry spojrzał w dół leżącego ciała i zobaczył lekko wybrzuszony szpitalny koc. Sev patrzył na niego niewinnie.
Chłopak podniósł się z miejsca.
Łóżko zaskrzypiało i ugięło się, kiedy na nim usiadł. Dokładnie w ciągu trzech sekund zdążył wpleść palce w długie, czarne włosy i odnaleźć językiem drogę do ust Severusa, który nie pozostawał mu dłużny. Po chwili poczuł na brzuchu twardą erekcję.
– Może powinienem… pójść… aaa… zamknąć… – Oczy Harry’ego obróciły się w stronę czaszki, gdy Sev przesunął wargi na jego szyję. – Na Merlina, nie waż się przestawać… Severusie. – Jego słowa zamieniły się w syk, co zostało nagrodzone namiętnym pocałunkiem.
– Ściągaj to. – Długie palce zaczęły walczyć z guzikami chłopaka. Harry próbował im pomóc, ale tylko zaplątał się w swojej szacie. Mężczyzna odciągnął jego ręce. – Nie zmuszaj mnie, żebym cię przywiązał do łóżka.
Harry tylko się uśmiechnął.
Severus nie wyglądał na rozbawionego.
– Żeby to zrobić, musiałbym być na górze.
Harry zakwilił, kiedy znalazł się owinięty w koce, leżący pod napalonym mistrzem eliksirów. Sev zaśmiał się, nim zdążył się powstrzymać.
– Nie gustuję w karmie dla królików.
– Nie jestem królikiem! – Harry znowu zakwilił, gdy Severus zaczął powoli poruszać się wzdłuż jego ciała przez wszystkie warstwy materiału.
– Właśnie udowodniłem, co miałem na myśli.
Guziki nagle zniknęły i Harry poczuł, jak Severus przeciąga jego szatę przez głowę. Niestety zaplątała się w koce na łóżku i mężczyzna przeklął. Zaczął macać naokoło, próbując znaleźć miejsce, gdzie materiał się zaklinował. Mimo jasnego słońca, wpadającego przez okna, Harry nic nie widział przez czarną szatę. Zachichotał, na co Severus warknął wściekle. Niecierpliwa dłoń przeszukiwała przestrzeń między nimi i przez przypadek natrafiła na coś zupełnie innego.
Harry prawie krzyknął, ale z jego ust wydobyło się tylko zachrypłe:
– Aaa… Obożenawetniepróbujprzestawaćtycholernypadalcu!
I nie przestał. Po chwili dłonie Severusa znalazły drogę pod jego ubranie. Harry jęknął, gdy dotarły do jego spodni i zacisnęły się wokół gorącej erekcji. Szybkim ruchem nadgarstka zsunęły bokserki, które zahaczyły o jego jądra. Ciemne włosy wplątały się w gumkę, ale zamiast go rozproszyć, ostry ból jeszcze bardziej skupił jego uwagę.
– Ktoś mógłby pomyśleć, że ci się to podoba. – Palce Seva przesunęły się po jego członku, na co Harry odpowiedział długim jękiem. Próbował uwolnić ramiona, nadal skrępowane nad jego głową. Po jasnym pomieszczeniu przetoczyło się wściekłe warknięcie, gdy Severus chwycił szatę obiema rękoma i ściągnął mu ją.
Zanim Harry zdążył zaprotestować, został pocałowany. Między namiętnymi muśnięciami warg mógł odczytać ciche przeprosiny. Severus posadził go sobie na kolanach, sprawiając, że ich erekcje otarły się o siebie, a Harry wygiął się w łuk.
– Na Merlina… tak dawno nie… – Ponownie jęknął. Zamknął oczy, bo nie przypominał sobie, żeby Severus miał dwa nosy.
– Zgadzam się. – Sev zsunął koszulę nocną, która była jedynym, co miał na sobie (i co bardzo podobało się Harry’emu), po czym pochylił się i wziął do ust różowy, sterczący sutek. Gryfon jęknął i przysunął się jeszcze bliżej. Jego palce zacisnęły się na plecach Severusa.
– Mam to robić powoli, czy ominiemy formalności i będziemy się pieprzyć jak króliki? – Głos wibrował jak struny i pieścił jego nerwy.
– Jak króliki – wydusił Harry. Sev poruszył biodrami, a pisk chłopaka był pewnie słyszalny nawet w Hogsmeade.
– A jednak jesteś spokrewniony z królikiem.
– Możesz w końcu przestać z tym… O boże, nie przestawaj…
Severus uśmiechnął się chytrze. Długie, smukłe palce masowały miejsce tuż za jądrami Harry’ego. Chłopaka ogarnęło błogie uczucie, rozchodzące się od jego bioder do piersi. Położył głowę w zagięciu szyi Seva, próbując zdusić jęki. Nie kontrolując swoich ruchów, przez przypadek przygryzł kawałek cienkiej skóry na ramieniu.
Severus krzyknął krótko na to uczucie. Harry został rzucony z powrotem na poduszki, zanim zdążył zareagować. Oczy mężczyzny wydawały się dzikie. Dyszał ciężko, a ręka, którą przed chwilą pieścił chłopaka, ściskała bolesną ranę. Wyglądał na całkowicie przerażonego.
– Co się stało?
Sev patrzył na niego przez chwilę, po czym przełknął ciężko.
– Nic – odpowiedział drżącym głosem. – Po prostu… zabolało. – Odchylił ręką kołdrę i położył się obok Harry’ego, obejmując go tak mocno, iż wydawało mu się, że za chwilę zostanie zmiażdżony.
– Jesteś pewien?
Sev pokiwał szybko głową.
– Mam ci coś przynieść?
– Nie.
Harry spytał cicho:
– Chcesz, żebym przestał?
– Nigdy, wstrętny dzieciaku. – Smukłe palce wplątały się w nieokiełznane włosy Harry’ego i pociągnęły go do pocałunku. Chłopak głaskał dłońmi kościste plecy Seva. – Nigdy – wyszeptał Severus między muśnięciami warg, które doprowadzały Harry’ego do szaleństwa. – Nigdy… nigdy…
– Nigdy. – Harry zamknął oczy. Członek Severusa znów stał się twardy i teraz ocierał się o udo Gryfona. Jego umysł wypełnił się uczuciem miękkich ust, silnych pocałunków, ciężkich oddechów i błądzących dłoni. Sev uklęknął i po chwili bokserki Harry’ego wylądowały na pobliskim łóżku. Jęknął, kiedy mógł mieć znów przy sobie to smukłe ciało, które starało się go pochłonąć. Takie lekkie, kruche, bezpieczne. Wyszeptał wprost w usta Severusa: – Kocham cię.
Sev nagle odsunął się od niego i zamarł. Jego usta były rozszerzone z zaskoczenia. Kiedy w końcu mrugnął, zrobił to szybko po kilka razy.
Harry spojrzał w górę na zdumionego mężczyznę. Pod jego palcami drgały mięśnie. Severus odwrócił głowę i schował twarz w zagłębieniu szyi Harry’ego. Złożył na niej powolny i delikatny pocałunek.
– Nie sądzę, żebyś przyniósł ze sobą butelkę lubrykantu.
– Dlaczego miałbym to zrobić? – Wcale nie oczekiwał odwzajemnienia swojego wyznania. Nie potrzebował tego, on już to wiedział. – Zwykle seks nie przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o skrzydle szpitalnym.
– Może powinniśmy to zmienić. – Severus pogładził delikatną skórę. Jedną rękę oplótł wokół jego pleców, a drugą trzymał go w pasie. – Będziemy musieli improwizować – powiedział krótko. Harry jęknął głucho, kiedy jedna z dłoni chwyciła jego członek i zaczęła poruszać się wolno w górę i w dół. Sev zagłuszył te odgłosy własnymi ustami.
Harry zadrżał z przyjemności. Zimna dłoń szybko się ogrzała, a każdy jej ruch sprawiał, że niewiarygodne ciepło przenosiło się z jego lędźwi do innych zakamarków ciała.
– Sev… – wyjęczał. – Na Merlina, Sev… nie przestawaj, proszę, proszę, proszę, błagam, nie przestawaj… boże…
Severus spojrzał na Harry’ego z determinacją na twarzy. Odsunął się nieznacznie, żeby pozwolić chłopakowi spokojnie oddychać. Smukła dłoń zaciskała się w pięść, drżąc z każdym ruchem szczupłych bioder. Po jego mocno zaciśniętych ustach było widać, jak bardzo się powstrzymuje. Nagle chwycił za kark Harry’ego i przyciągnął go do pocałunku. W ustach poczuli słodko – gorzki posmak perfekcji. Ich ciała zbliżyły się do siebie, gotowe ponieść się narastającemu napięciu. Harry jęknął, czując na sobie każdy centymetr ciała mężczyzny.
Poczuł, jak Severus kładzie go z powrotem na łóżku. Uklęknął między jego nogami i położył się na nim, nadal trzymając jego szyję. Harry nawet nie miał siły zwracać uwagę na mętną ciecz, która nagle znalazła się na jego brzuchu. Miał wrażenie, że zajęło mu to mniej niż minutę, Nie ma się co dziwić. Już dawno nikt go tak nie dotykał. Tak długo tęsknił za dłońmi Seva, jego ustami, ciałem.
– Gotowy? – Głos mistrza eliksirów był cichy, ale zarazem stanowczy.
Harry pokiwał głową. Prawie nic nie widział zza zaparowanych okularów.
– Chcę to usłyszeć.
– Jestem gotowy – wymamrotał.
– Jesteś pewien, że nadal chcesz swojego obrzydliwego mistrza eliksirów?
Harry mrugnął. Skupił wzrok i zobaczył strach w ciemnych oczach przed sobą. Mimo tego że czuł się strasznie słabo, pochylił się do przodu i pocałował cienkie wargi mężczyzny, palcem gładząc jego zapadnięty policzek.
– Oczywiście, że chcę, ty tłustowłosy palancie. Myślisz, że siedziałem tu całymi dniami po to, żeby nadrobić czytanie książek?
Nie usłyszał odpowiedzi. Zamiast tego poczuł między pośladkami śliski palec. Jęknął, gdy ten wsunął się do środka. Sev przycisnął go do łóżka. Szybciej niż zwykle (może dlatego, że pani Pomfrey mogła wrócić w każdej chwili), Harry poczuł w sobie drugi, a potem trzeci palec. Sperma nie była tak śliska jak szarozielony lubrykant, ale dodatkowe tarcie było jeszcze bardziej podniecające. W ten sposób nie był w stanie zapomnieć, że Sev z nim był i zaraz znajdzie się w nim po tak długim czasie. Poczuł lekkie pieczenie i zaczął napierać na palce.
Severus odsunął się od niego. Harry zadrżał, czując się nagle strasznie pusty.
– Proszę… – wyszeptał. Spojrzał w dół i zobaczył śliską dłoń przesuwająca się po członku Seva. Ten widok posłał iskry przyjemności do jego własnego penisa. Uśmiechnął się nieświadomie.
– Skoro tak ładnie prosisz… – odpowiedział mu Severus. Głęboki, mroczny, a zarazem delikatny głos otoczył go jak nocne powietrze. Hermiona miała rację. Jesteś kompletnie zakochany. Ta myśl wcale go nie zmartwiła. W końcu nie powinna.
Harry westchnął, kiedy nagle wypełniło go znajome uczucie dopełnienia, za którym tak tęsknił. Jęknął przeciągle, a smukła dłoń odgarnęła czarne kosmyki włosów z jego twarzy. Spojrzał w ciemne oczy przed sobą i zobaczył w nich skupienie, podniecenie i coś jeszcze. Harry spróbował otworzyć usta i coś powiedzieć, ale wydobyło się z nich tylko:
– Och…
Sev pocałował go. Harry starał się zmusić go, żeby poruszał się wolniej, ale burza hormonów przejęła kontrolę nad jego ciałem i po chwili zaczął ruszać biodrami w rytm pchnięć Severusa, obejmując ciasno nogami jego szczupłe biodra. Sapnął, gdy mężczyzna podniósł się na kolana, a jego penis zaczął uderzać w mały punkt, o którego istnieniu Harry nie wiedział przed pamiętnym kwietniem. Nowy kąt, przez który dolna część ciała chłopaka znalazła się w powietrzu sprawiał, że krew zaczęła odpływać mu do mózgu. Poczuł się kompletnie odurzony. Nie udało mu się wytrzymać zbyt długo, a jego orgazm był spotęgowany szybkimi pchnięciami Severusa i dziwnym uczuciem w głowie. Krzyknął i wygiął się w łuk, czując ciepło rozchodzące się wzdłuż wszystkich jego nerwów.
Sev znów pocałował go namiętnie.
– Wstrętny… dzieciak… na Merlina… – jęknął gardłowo. Harry napajał się cudownym uczuciem w swojej klatce piersiowej, w całym ciele i w głowie. Severus zaczął poruszać się coraz szybciej, a jego oddech stał się urywany. – O boże… Harry… – Zamknął oczy i próbował zacisnąć usta, co mu się nie udało. Wydobyły się z nich ciężkie, przeciągłe jęki. Nagle pchnął mocno i znieruchomiał. – Aaa…
– Aaa!!!
Harry spojrzał w bok i po chwili zobaczył, skąd wydobywały się te paniczne krzyki.
– Aaa!!!
Po tym, jak wszystkie krzyki ucichły, pani Pomfrey nadal stała tam z oczyma rozszerzonymi w szoku, ściskając w trzęsących się dłoniach tacę z obiadem. Metalowe naczynia pobrzękiwały. Severus, nadal klęczący na łóżku przez Harrym, spojrzał słabo w jej stronę.
– Poppy – wydyszał. – Teraz tylko potrzebujemy jedzenia.
Dwadzieścia minut później był już w swojej sypialni.