|
Aborcja
i doustne środki antykoncepcyjne kilkakrotnie zwiększają ryzyko
zachorowania na złośliwego raka piersi. Takie są wyniki
najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców
z Seattle. Potwierdza to także sama dr Louise Brinton z National
Cancer Institute, która w 2003 r. prowadziła warsztaty mające
na celu przekonanie kobiet, że aborcja nie wpływa na zwiększenie
ryzyka wystąpienia nowotworu piersi. Brinton przyznaje, iż była
w błędzie.
Naukowcy
z Centrum Badań nad Rakiem im. Freda Hutchinsona (Fred Hutchinson
Cancer Research Center) w Seattle prowadzili badania mające na
celu ustalenie zależności między zażywaniem pigułek
antykoncepcyjnych i aborcją, a występowaniem tzw. raka potrójnie
ujemnego piersi (TNBC). Nowotwór zbiera śmiertelne żniwo wśród
kobiet poniżej 45. roku życia. Badacze pracujący pod kierunkiem
Jessiki Dolle wykazali, że u kobiet poniżej 18. roku życia,
które stosowały pigułki antykoncepcyjne, ryzyko zachorowania na
raka potrójnie ujemnego piersi zwiększa się aż o 270 proc. w
stosunku do kobiet, które takiej formy antykoncepcji nie
stosowały - informuje portal LifeSiteNews. Ryzyko wzrasta nawet
do 320 proc. w przypadku kobiet, które przyjmowały pigułki
przez prawie pięć lat. Oznacza to, że kobiety, które stosują
antykoncepcję hormonalną jako osoby niepełnoletnie, na własne
życzenie zwiększają ryzyko wystąpienia raka potrójnie
ujemnego piersi aż o 3,7 razy. Kobiety, które przyjmują
wspomniane pigułki przez okres pięciu lat, muszą się liczyć z
tym, że ryzyko wzrasta u nich ponad czterokrotnie. Na podstawie
przeprowadzonych badań amerykańscy naukowcy wnioskują też, że
współczynnik zachorowania na raka piersi u kobiet, które
dokonały aborcji, wzrasta aż o 40 procent.
Podobne badania
w ubiegłym roku przeprowadzili także naukowcy z Chin i Turcji.
Wyniki opublikowane przez chińskich badaczy dowodziły, że u
kobiet, które dokonały aborcji, ryzyko zachorowania na raka
piersi wzrasta o 17 procent. Tureccy naukowcy z kolei wykazali, że
ryzyko to wzrasta nawet o 66 procent. Powołując się na powyższe
dane, prezes Coalition on Abortion/Breast Cancer (CABC) Karen
Malec w listopadzie ubiegłego roku stwierdziła, że są one
najlepszym argumentem w amerykańskiej debacie dotyczącej
rządowych dotacji na aborcję.
- Aborcja opłacana przez
rząd oznacza więcej Amerykanek umierających na raka piersi -
podkreśliła. Malec zauważyła, że choć wyniki tych i innych
podobnych badań od lat są powszechnie znane, to mimo wszystko
rządowa agencja National Cancer Institute (Instytut Nowotworów)
oraz American Cancer Society (Amerykańskie Stowarzyszenie
Nowotworowe) i pozostałe organizacje pozyskujące fundusze na
rzecz walki z rakiem nadal nie podejmują żadnych wysiłków w
celu zmniejszenia liczby aborcji. Prezes CABC podkreśla, że w
walce z rakiem wiele dałoby już samo rzetelne informowanie
kobiet o czyhających na nie zagrożeniach, które wynikają ze
stosowania antykoncepcji i aborcji.
Marta
Ziarnik
|