Początek Sobota 26 11 2011, Niedziela 27 11 2011



qwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmrtyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnm





W krzywym zwierciadle mojego życia.






Anonim






Początek

Urodziłam się w roku 1995. Obecnie mam 16 lat, ale czuję jakbym miała co najmniej 30 . Nie afiszuję się ze swoimi problemami. Na zewnątrz ludzie widzą rozważną i trochę zbyt poważną jak na swój wiek dziewczynę. Nie wiedzą nawet co takiego sobie robię. Tak, więc zacznę…

Od zawsze byłam słodką blondynką o pięknych brązowych oczach. Do rozpoczęcia szkoły nie miałam żadnych problemów. Myślałam, że rodzina już tak wygląda. Rodzice lubią sobie wypić, a rodzeństwo dostaje czasem lanie. No, ale okazało się, że to nie prawda. Od początku byłam wytykana z powodu patologicznej rodziny alkoholików. Gdy skończyłam 13 lat zaczęłam leczyć złe emocje narastające we mnie, jedzeniem i książkami. Tak stałam się nie lubianą grubaską. Nienawidziłam siebie. W pierwszej gimnazjum ważyłam już 68 kilogramów przy wzroście 163 cm. Nie jestem pewna czy była to nadwaga, ale byłam grubaską. W drugiej klasie ważyłam trochę mniej, tzn. 60 kilogramów. Pamiętam dokładnie kiedy zaczęłam rygorystyczną dietę – 1.06.2010 r. Był dzień dziecka. Moja jedyna koleżanka, była piękna, super chuda i opalona, a ja? Nadal czułam się za gruba. Tego dnia zjadłam tylko surówkę i truskawki. Zaraz po jedzeniu jeździłam pół godziny na rolkach. Poczułam się lepiej. Pierwszy raz czułam się dobrze! Postanowiłam, że będę jeść tylko 300 kalorii dziennie. Byłam świetna w ich liczeniu. Bardzo dużo ćwiczyłam, po prostu godzinami. Znalazłam forum Pro Ana, gdzie spotkałam fantastyczne dziewczyny. Wakacje minęły mi cudownie. Miałam swoje własne życie. Przefarbowałam włosy na ciemny brąz, zaczęłam się malować. Koleżanki, dieta i ćwiczenia nie pozwalały mi na niepotrzebne myśli. Nawet w domu się uspokoiło. Co dziwne, ja nigdy nie byłam bita. Potrafiłam spokojnie powiedzieć co myślę i opanować pijanego ojca. Za to ciągle widziałam jak biję moją matkę i rodzeństwo. Żal mi ich było, pomagałam im, ale nigdy nie byli mi wdzięczni chociaż czasem czułam się gorzej od nich. Wolałabym by mnie tak skatował, niż maltretował psychicznie, bo rany i siniaki znikną, a rany w mojej psychice mogą zostać na zawsze.

Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego jeszcze bardziej zacisnęłam pasa. Po raz pierwszy od zakończenia roku szkolnego spotkałam się z koleżanką, by pożyczyć od niej jakąś sukienkę, bo nie miałam już co na siebie włożyć. Dziewczyna, której okropnie zazdrościłam cudnej figury spojrzała na mnie z szokiem i zazdrością wypisaną na twarzy. Wprost unosiłam się nad ziemią gdy to zobaczyłam. Do szkoły poszłyśmy razem. Prawie nikt mnie nie rozpoznał. Nauczycielka od polskiego, gdy uzmysłowiła sobie na kogo patrzy, zapytała czy w ogóle jadłam coś w wakacje. Byłam bardzo utalentowanym kłamcą. Ważyłam 46 kilogramów i czułam jakbym mogła wszystko. Ale zaczęło się psuć.

Czasem jadłam więcej, dużo głodowałam. Waga spadła do 43 kilogramów. I w końcu się poddałam. Zaczęłam tyć i ciąć. W listopadzie 2010 ważyłam już 49 kilogramów. Na złe emocje pomagało mi tylko jedzenie i oszpecanie ręki ranami po żyletce.

Po gimnazjum dostałam się do liceum. Znowu byłam tylko grubaską, ważyłam 60 kg. Bałam się ludzi. To efekt uboczny patologicznej rodziny. Obawiałam się, że ludzie znowu będą mnie przezywać i obrażać. Nie wiedziałam jak chować pocięte ręce i jak stracić na wadze. Nauczyciele zauważyli że coś ze mną nie tak i wysłali mnie do psycholożki. Co ciekawe, to właśnie ona podsunęła mi pomysł wymiotowania. Mówiła, że osoby z moimi doświadczeniami zazwyczaj tną się, bądź wymiotują. Gdy obiecałam jej, że nie będę się ciąć, zaczęłam inaczej się wykańczać. Dzięki niej znowu zaczęłam rozmawiać z ludźmi. Okazało się, że moja klasa zastanawiała się od początku czy kiedykolwiek się uśmiechnę. Gdy przebili się przez moją skorupę pokazałam im jaka jestem naprawdę. A jestem szczera, miła i pomocna. Tylko po prostu komu miałam to pokazywać jak wszyscy spoglądali na mnie z wyższością? W szkole była sielanka, ale w domu… Jadłam, wymiotowałam i kłóciłam się z rodzicami. Nikt nie wie o tym co robię sama w łazience. Potrafię pozbyć się jedzenia w bardzo łatwy i cichy sposób. Nie mogę powiedzieć o sobie ,,bulimiczka’’. Nie obżeram się. Ja jem normalnie tylko od razu się tego z siebie pozbywam. Śmiesznie to brzmi, jednak jest ciężkie. Zdrowie powoli mi szwankuje, ale szczupła sylwetka jest tego warta.

Teraz jest koniec listopada. Aktualnie ważę 53,4 kg przy wzroście 165 cm. Moje BMI wynosi 19.5.

Anonim



Sobota 26.11.2011r.

Dzień tygodnia uwielbiany przez nastolatków. Można odpocząć, spotkać się ze znajomymi i ogólnie leniuchować. Taka sielanka od dawna nie mieściła się w moim życiu…

Obudził mnie głos pijanej matki o 9.00. Wróciła z nocki i domagała się by ktoś pomógł jej z pakunkami. Wstałam i narzuciłam na piżamę, czarną bluzę. Matka zaczęła pytać się czy dobrze zrobiła przynosząc jedzenie, jaka to ona dobra. Czyli jak zwykle po alkoholu. Rozpakowałam to co przyniosła i kazałam położyć się jej spać. Nałożyłam sobie makaron z gulaszem i wstawiłam do mikrofalówki. Obrałam i pokroiłam ananasa oraz wstawiłam wodę na pół litrową herbatę z cytryną. Picie herbaty do jedzenia to mój obrzęd. Pierwszy raz dziś wymiotowałam o 10, zaraz po zjedzeniu.

Chwilę później wrócił pijany ojciec. Co ciekawe, z początku nie byłam na niego zła. Dzień jak co dzień. Ale zaczął odkurzać i obalać się na meble, więc oczywiście wyrwało mi się, że trzeba było nie pić. No i zaczęło się. Ojciec zaczął mówić że przez ostatni rok go oszukiwałyśmy z matką i nie chodziłam do szkoły. Ja zaczęłam się tłumaczyć że nie mogłam. I w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam że to wszystko przez niego. Przez niego nikt mnie nie lubił, bo jest pijakiem i wszyscy kojarzyli mnie z obalającym się po chodniku flejtuchu. Że nie chcieli się ze mną przyjaźnić bo jestem z takiej rodziny jakiej jestem, więc po prostu zaczęłam unikać ludzi, bać się ich. Tata na pokaz rozpłakał się i zaczął mnie przytulać i przepraszać. Powiedział że nie wiedział dlaczego taka jestem. Ale zaraz dodał że to ja ciągle się denerwuję i się nie uczę. Dlatego dodałam, że się uczę i teraz już chodzę do szkoły, bo chodzę do psychologa. Wyplątałam się z jego ramion i powiedziałam że lepiej by skończył odkurzać i poszedł spać. Jak to zwykle bywa, zaczęłam jeść. Nałożyłam sobie miskę mesli, zalałam mlekiem i wstawiłam na herbatę z cytryną. Drugi raz wymiotowałam o godzinie 11.30, zaraz po jedzeniu.

Usiadłam na komputerze i grałam sobie trochę dla zabicia nudów. Przeczytałam kilka rozdziałów jakiejś książki, obejrzałam kawałek filmu i poszłam do kuchni. Pokroiłam sobie trochę kapusty pekińskiej, zrobiłam herbatę z cytryną i usiadłam przy komputerze by zjeść. Trzeci raz w tym dniu wymiotowałam o 13.

Pisząc to, zauważyłam że dużo czasu spędzam przed komputerem. Zazwyczaj czytam, ale to i tak sporo czasu.

Około godziny 18 poszłam do kuzynek na herbatę. Wyszłyśmy też do sklepu po chipsy. Chwilę po zjedzeniu chipsów wymówiłam się od dalszych odwiedzin i wróciłam do domu. Zjadłam 3 skibki chleba z wędliną i wypiłam herbatę. Kolejny raz dziś wymiotowałam o 20.

Zazwyczaj tak dużo nie jem. Dziś był jakiś zły dzień dla mnie. Chyba wraca mi chandra, bo prawie nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. No, ale w weekendy tak już mam. Za dużo czasu z rodzicami, a przez nich zawsze mam problemy z emocjami, które zajadam.

Jutro zrobię sobie głodówkę. Chciałabym w poniedziałek zobaczyć na wadzę 52 kilogramy. Obiecałam sobie, że wrócę na forum, do kochanych motylków dopiero gdy właśnie do tylu zejdę. Może dzięki ich wsparciu wrócę do lepszej diety, tzn. małej ilości kalorii.

Tak sobie dziś się przypatrywałam. Zaczynam przypominać dawną, chudą mnie. Już trochę mi kości wystają. To cudowny widok. Koi moje nerwy.

Nie pisałam tego, ale po ,,rozmowie’’ z ojcem, pierwszy raz od czasu gdy udało mi się skończyć ciąć, zachciało mi się wziąć żyletkę i poharatać rękę. To trudne. Tyle czasu starałam się przestać, a przez głupi moment mogłam wszystko zaprzepaścić. Był czas gdy moje ręka wyglądała gorzej od tarki. Cięłam się po całej długości, szerokości i grubości. Po czymś takim jeszcze maczałam rękę w gorącej wodzie by przez chwilę bolało jeszcze bardziej. Śmiać mi się z siebie chce, ale taka już jestem. Potrafię się uspokoić tylko przez zamęczanie siebie.

Jest godzina 22, idę przeczytać książkę ,,Dziedzictwo zła’’ Margit Sandemo. Jakoś mnie dziś naszło. Przeczytałam już wszystkie jej książki i większość mam w domu, więc mogę czasem przeczytać jeszcze raz.

Anonim



Niedziela 27.11.2011 r.

Obudziłam się przed 11 z okropnym bólem gardła. Przez cały sen uciekałam przed jakimiś mężczyznami. Koszmar.

Obejrzałam ,,Po prostu walcz’’. Bardzo ciekawy film. O chłopaku, który nie potrafi radzić sobie z gniewem. By nie być ciągle wściekłym zaczyna trenować mieszane sztuki walki. Może też mi się to przyda? Nie, no żartuję. Jestem na to za słaba i wątła. Pierwszy cios by mnie zabił.

Myślę, że zdarłam sobie gardło wymiotując cytrynę. Za dużo kwasu i teraz cierpię. Nawet ciepła zielona herbata nie pomaga. Ale co mam powiedzieć? ,,Przepraszam, za dużo wczoraj zwracałam, więc boli mnie gardło’’? Ciekawe jaką minę mieliby rodzice.

Od kiedy zaczęłam to robić, cały czas zastanawiam się co będzie jak prawda wyjdzie na jaw. Czy się zmartwią? Czy powiedzą, że znowu coś sobie wymyśliłam? Czy zaczną mnie wyzywać? Ciekawe czy w ogóle ich to obejdzie. Czasem chyba zbyt źle ich oceniam. Mimo, że nie są jakimiś super rodzicami to pewnie ich trochę interesuję. To samo mówiła mi pani psycholog.

Ja mam tak, że często wprost przeraża mnie nienawiść jaką czuję do nich, ale także w pewien sposób ich kocham. To pogmatwane. Chodzi o to, że czasem wolałabym iść do domu dziecka. Mam taką możliwość, bo kuratorka chciała mi to załatwić, ale sama powiedziała, że nie wie co będzie dla mnie lepsze. Gdybym była z dala od rodziców, pewnie załamałabym się, bo ich zawiodłam i nie mogę im pomagać. Tak mnie wychowali, na słuszną dziewczynę, która jest na każde ich skinienie. Za bardzo zależy mi na ich aprobacie by się sprzeciwiać.

Chciałam zrobić głodówkę dziś, ale jednak coś zjem. Najchętniej powiedziałabym, że to przez ojca, bo zaczął dziś narzekać że schudłam, ale wiedziałabym, że to kłamstwo. Sama mam ochotę na obiad. A mu przynajmniej pokażę, że jem. To, że zaraz to zwrócę nie powinno go obchodzić.

Jutro zrobię głodówkę.

W pewnym sensie mi głupio, że tak marnuję jedzenie. Ale tylko przez chwilę. Gdy już mam to w sobie to od razu chcę się pozbyć.

Tak, więc zjadłam kaszę gryczaną z sosem i kawałek kurczaka. Wypiłam herbatę z cytryną i o 15.30 pierwszy raz wymiotowałam. Dziś już nic innego nie zjem. Nawet nie mam ochoty. Na nic nie mam ochoty. Mam nadzieję, że jutro mi przejdzie ta bierność, bo nie mam ochoty znów przechodzić przez pytania ,,Czemu jesteś smutna?’’ ,,Stało się coś?’’. Nie mam na to odpowiedzi. Gdybym powiedziała, że nic się nie stało, że po prostu nie mam ochoty na nic, to od razu byłoby że wymyślam i chcę zwrócić na siebie uwagę. Takie już to nasze społeczeństwo, od razu rzucamy oskarżenia, a sami nie wiemy dlaczego ktoś np. kłamie, udaje, czy jest smutny. Tylko co może zrobić taki marny robaczek jak ja? Nic, a nic. Muszę patrzeć jak ludzie babrają się we własnych kłamstwach, niedomówieniach, i tym podobnych.

No i zaczęłam snuć. Tak już mam.

Do zobaczenia za tydzień, czytelnicy.

Anonim




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
FINANSE WYKLAD 4 (26 11 2011) id 171465
Wyklad 26 11 2011 konferencja
rynki finansowe i bankowosc 26.11.2011
controlling finansowy - wykład 2 - 26.11.2011
26 11 2011
Szczęśliwa Dwunastka Disco Polo (26 11 2011)
FINANSE WYKŁAD 4 (26 11 2011)
prawo 26 11,27 11 11
OKŁADKA NA CD;Energy 2000 – Andrzejki (26 11 11) sobota
26 (11)
26 9 11
2Chemia(wykłady) 26 11 2007
plan 15.11-26.11, plany, scenariusze, Plany
26 2 11
kazusy post przyg II studenci 26.11, Prawo, postępowanie karne
Dietetyka wd8,9 ciąża i żywienie osób starszych 26 11 2009
Choroby zakaźne układu nerwowego świń 26.11.2009 (1), CHOROBY ZAKAŹNE UKŁADU NERWOWEGO ŚWIŃ
P w7 26.11, Studia (Geologia,GZMIW UAM), I rok, Paleontologia ze Stratygrafią, 1. PALEONTOLOGIA WYKŁ
wyklad 7 26.11.2007, wyklady - dr krawczyk

więcej podobnych podstron