Jesteśmy klientami Rosji
Nasz Dziennik, 2011-01-15
Z
Jackiem Światem, mężem poseł Aleksandry Natalli-Świat, ofiary
katastrofy pod Smoleńskiem, rozmawia Marek Zygmunt
Spodziewał
się Pan właśnie takiego raportu MAK?
-
Raport ten jest dokładnie taki, jakiego się można było
spodziewać, czyli skrajnie tendencyjny. W tym kształcie nie tylko
nie przybliża nas do poznania całej prawdy, ale wręcz od niej
oddala. Nie znamy jeszcze dokładnej treści tego dokumentu, ale z
tych informacji, które już zostały ujawnione, jasno wynika, że
dzisiaj jest znacznie więcej pytań niż przed ogłoszeniem raportu.
One się mnożą i są jeszcze bardziej palące.
Rosjanie nie
uwzględnili w raporcie żadnych naszych uwag, wątpliwości.
Zmarnowano dziewięć miesięcy. Pewnych rzeczy nie da się już
odwrócić. Nie odtworzy się już ówczesnej atmosfery składanych
na gorąco zeznań, nie da się również wykonać pewnych badań.
Przepadły także istotne dowody rzeczowe. Raport poszedł w świat.
Kształtuje "odpowiednio" opinię publiczną. Według
konwencji chicagowskiej, do której odwołuje się zresztą Donald
Tusk, właściwie sprawa ta jest już zamknięta. Nie możemy
zanegować tego dokumentu. Pozostaje nam jedynie przygotowanie
własnego raportu.
Rząd
twierdzi, że raport komisji Jerzego Millera ma być "możliwie
szybko gotowy". Czy sądzi Pan, że ten dokument ujawni całą
prawdę o tym, co się stało 10 kwietnia 2010 roku?
-
Uważam, że efekty pracy polskiej komisji nie przyniosą żadnego
przełomu w tej sprawie po prostu dlatego, że Rosjanie nie mają
interesu, by nam pomagać, dostarczając materiały i dokumenty, a
nasz rząd nie chce narazić się Putinowi i Miedwiediewowi. Nie mam
zresztą żadnych wątpliwości, że Rosjanie użyją wszelkich sił,
środków propagandowych, dyplomatycznych, aby nasze wątpliwości
zdezawuować, przedstawić je jako nasze poczucie wstydu, naszą
fobię antyrosyjską.
Na
konferencji prasowej poświęconej rosyjskiemu raportowi Tusk
zapewniał, że "Polska chce możliwie pełnej i obiektywnej
relacji ze zdarzeń, okoliczności i przyczyn, jakie doprowadziły do
katastrofy smoleńskiej". Ale można chyba powiedzieć, że
działania rządu w tej sprawie są ewidentnym zaprzeczeniem tych
zapewnień?
-
Oczywiście, że tak. Od samego początku Tusk i jego otoczenie
przekonywali nas, że wszystko jest w porządku, a współpraca z
Rosjanami przebiega bardzo harmonijnie i powinniśmy ufać temu
postępowaniu. Ludzie, którzy mieli i mają inne zdanie na ten
temat, są wręcz obrzucani obelgami. A kiedy przewodniczący
Parlamentarnego Zespołu ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej
poseł Antoni Macierewicz i minister Anna Fotyga pojechali do USA,
prosząc tamtejszych polityków o wsparcie inicjatywy dotyczącej
powołania w tej kwestii międzynarodowej komisji, rzecznik rządu
Paweł Graś mówił wręcz o naruszeniu granicy zdrady narodowej.
Szkody wyrządzone przez ten niewiarygodny i wręcz
skandaliczny raport MAK są bardzo trudne do odwrócenia, ale nie
powinniśmy go tak zupełnie ignorować. Również i nasi polscy
eksperci twierdzą, że z naszej strony były liczne błędy. Ale nie
są to błędy anonimowe. Cała odpowiedzialność spada przede
wszystkim na premiera Donalda Tuska i jego otoczenie. Z całą mocą
trzeba np. podkreślić w tym kontekście, że był to samolot
wojskowy, a więc rządowy. Załoga była wojskowa, a więc rządowa.
Do administracji rządowej należało zatem przygotowanie lotu i
całej wizyty pod względem technicznym i logistycznym. Na Kancelarii
Prezydenta RP spoczywała tylko i wyłącznie strona merytoryczna
tego przedsięwzięcia. W raporcie MAK, w wielu polskich mediach, a
przede wszystkim w "Gazecie Wyborczej" konsekwentnie pisze
się o samolocie prezydenckim. To jest wielka manipulacja, bo był to
samolot państwowy, a więc rządowy!
Teraz
Donald Tusk i jego najbliższe otoczenie gorączkowo poszukują
prawnych rozwiązań, które doprowadziłyby do zobligowania Rosji do
uczestnictwa i pomocy w śledztwie. Jak Pan ocenia takie działania?
-
Jestem przekonany, że Rosja użyje wszelkich środków, aby tę
sprawę po jej myśli definitywnie i jak najszybciej zakończyć.
Pozycja tego państwa jest na tyle silna, że może jej się to udać.
Inne kraje, a szczególnie zachodnie, umyją od tego ręce, bo na
pewno nie będą chciały narazić się Moskwie. W tej chwili to my,
Polacy, jesteśmy klientami Rosji. Nie wiadomo, czy się przebijemy
przez ten mur.
Dziękuję
za rozmowę.