|
Anna
Mularska
Począwszy
od 28 lutego 1982 r. w parafii św. Stanisława Kostki na
warszawskim Żoliborzu rozpoczęto odprawianie comiesięcznych
Mszy św. za Ojczyznę i za tych, którzy dla niej cierpieli.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko podkreślał, że to nabożeństwo
"wyrosło ze stykania się z problemami, z wczuwania się
w codzienne problemy ludzi". Zawsze był otwarty na
drugiego człowieka. Nieraz przychodzili do niego ludzie, aby
się zwierzyć z bólu, o którym głośno nie mieli odwagi
mówić. Dzięki księdzu Jerzemu, jego trosce i życzliwości
na nowo poczuli, że Kościół jest zawsze blisko
nich.
Chciał
obudzić ludzkie sumienia, by każdy mógł odczytywać we
własnym sercu Boże Prawo i według niego żyć. Podjął się
tego zadania w czasie stanu wojennego, gdy rządzący
wystąpili przeciwko własnemu Narodowi, tłumiąc przemocą
nadzieje i aspiracje domagających się podmiotowości ludzi.
Ksiądz Jerzy niejednokrotnie spotykał się z atakami
jawnej niesprawiedliwości wobec niewinnych ludzi. Stawał
odważnie w ich obronie. Ukazywał niestrudzenie
chrześcijański sens cierpienia, ale jednocześnie
protestował przeciwko krzywdzeniu braci. Uczęszczał na
procesy sądowe robotników, dodając im otuchy oraz
wspierając duchowo i materialnie ich rodziny. Odprawiał Msze
św. za strajkujących, którzy walczyli o godne życie dla
siebie i swoich bliskich. Pomiędzy nim a ludźmi, z którymi
się spotykał, zaistniała niezwykle silna duchowa więź,
pełna serdeczności, ciepła i dobroci. Współpracownicy
wspominają, że wszystkie działania ks. Jerzego były
ciągłym otwieraniem się na bliźniego. Był po stronie
człowieka w każdej sytuacji - walczył o nienaruszalność
podstawowych praw, o zachowanie godności dziecka Bożego i
przeciwstawiał się złu, które tak dotkliwie niszczyło
wtedy sumienie człowieka. Szczególną troską otaczał
dzieci poczęte pod sercem matek, a jednocześnie zagrożone
utratą życia na skutek plagi aborcji. Jako duszpasterz
średniego personelu medycznego wskazywał na odpowiedzialność
za każde poczęte życie. Mówił, że jest pilna potrzeba
współpracy lekarzy z Kościołem, by móc podejmować dobre
inicjatywy chroniące to podstawowe prawo człowieka.
Nie
wahał się mówić wprost o największych ówczesnych
bolączkach Narodu. Przede wszystkim o urzędowej ateizacji i
o niszczeniu wiary w ludzkich sercach. Przypominał, że
eliminowanie Boga z życia ludzi i nieuwzględnianie zasad
ewangelicznych w aktach prawnych muszą prowadzić do
niesprawiedliwości. To Bóg jest jedynym i pewnym gwarantem
pokoju społecznego. Trzeba zadbać, aby te wartości
chrześcijańskie, które zawsze najlepiej "zdawały
egzamin" w dziejach polskiej historii, nie były usuwane
z serc i umysłów dzieci i młodzieży. Przyszłe pokolenie
musi wydawać piękne owoce miłości zawsze gotowej do służby
drugiemu człowiekowi i poświęcania się dla Ojczyzny.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko nieustępliwie bronił ludzi,
którzy niewinnie cierpieli prześladowania ze strony władz
komunistycznych. To właśnie umiłowanie prawdy i
sprawiedliwości dało mu siłę do znoszenia prześladowań
ze strony tych, dla których "ważniejszy jest paragraf
niż człowiek". Jego słowa wypowiadane podczas słynnych
kazań były upominaniem się o dochowywanie wierności
sumieniu i Prawu Bożemu. Wzywał do uwolnienia wszystkich
aresztowanych, internowanych, więzionych nawet ponad
trzydzieści miesięcy bez procesu i bez wyroku... Do
pozostawienia w pracy ludzi, którzy wreszcie zrozumieli, że
w życiu muszą kierować się wyłącznie głosem sumienia, a
nie odgórnymi zaleceniami władz. Modlił się nieustannie do
Boga w intencji, aby "nasza umęczona Ojczyzna mogła
rozwijać się w prawdziwej wolności, sprawiedliwości,
pokoju".
Wielokrotnie powtarzał, że chrześcijanin
w żadnej sytuacji nie może pozwolić sobie na akceptację
zła. Musi wyraźnie i jasno mówić o nim jak o chorobie,
którą trzeba ujawnić, aby móc ją potem leczyć. Człowiek
wierzący powinien zawsze kierować się w swoim życiu prawdą
i miłością. Nikomu nie wolno kolaborować z wrogiem
przeciwko własnej Ojczyźnie - bo to zdrada. Polska zginie,
"gdy ludziom zabraknie męstwa, gdy oszukują siebie,
mówiąc, że jest dobrze - gdy jest źle, gdy zadowalają się
półprawdami" - mówił ksiądz Jerzy. Jednocześnie
podkreślał, że Naród jest gotowy do pojednania, jeżeli
krzywdziciele odważnie przyznają się do popełnionych
błędów. Gdy podejmą troskę o zadośćuczynienie ofiarom
niesprawiedliwości, zwłaszcza w wymiarze moralnym. Ludzie
nie noszą w sobie nienawiści i są gotowi do przebaczenia,
ale wyłącznie za cenę powrotu do prawdy. Gołosłownym
deklaracjom już nikt nie uwierzy. Tylko prawda jest warunkiem
zaufania. Ugoda społeczna musi nieść ze sobą gwarancję,
że Naród nie będzie kolejny raz oszukany, że jego praca i
trud nie zostaną zmarnowane, a czas budowania wspólnego domu
ojczystego nie okaże się za kilka lat czasem "wypaczeń
i błędów".
Sługa Boży apelował do wiernych,
by ogromne cierpienia Polaków zapisane na kartach historii
zostały złożone w ofierze u stóp Chrystusa. Niewinnie
przelana krew, poniżanie ludzkiej godności, łzy i ból,
ciężar zatroskania o byt materialny - cała ta danina nie
może zostać zaprzepaszczona. Dzięki pokornej modlitwie i
łasce Bożej powinna stać się zaczynem zmartwychwstania
Ojczyzny i zwycięstwa prawdy, wolności i miłości. Ksiądz
Jerzy Popiełuszko wzywał, aby odważnie podjąć walkę z
egoizmem, kłamstwem, pijaństwem, zalęknieniem,
"sprzedajnością", aby drugiego człowieka otoczyć
miłością i troską, odważnie angażować się w
demaskowanie zła. "Bo bać się w życiu trzeba tylko
zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju"
- przypominał. Bierność moralna jest zawsze przyzwoleniem
na zło, które rozlewa się szeroko, gdy nie protestujemy.
Tak było w czasach komunistycznych, tak jest też teraz.
Dlatego zróbmy rachunek sumienia: czy dochowujemy wierności
nauczaniu księdza Jerzego? Czy stajemy odważnie po stronie
prawdy o Bogu i człowieku? A może wybieramy jałowy spokój
za cenę paru srebrników...
Autorka jest studentką
UKSW, posługuje w Kościelnej Służbie Informacyjnej przy
parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.
|
|