Kiedyś
działałem w Ruchu Nowego Życia i uczestniczyłem w tym plugastwie.
Chodziliśmy po bydgoskich akademikach. Wiesz, co robiliśmy?
Najpierw ankieta. Głupkowata. Pukasz do pokoju i mówisz:
Jesteśmy
z takiego, a takiego Ruchu i przeprowadzamy ankietę wśród
studentów, badając ich wiarę. Po zadaniu 9 nieistotnych pytań w
stylu: "Oceń w skali 1-10 stopień swojej wiary w wiarygodność
Biblii", następowało pytanie:
Czy
słyszałeś o 4 prawach duchowego życia?
Oczywiście,
to była manipulacja, bo każdy odpowiadał: Nie.
Co
się wtedy robiło? Miało się już za pazuchą przygotowaną
książeczkę "Czy słyszałeś o 4 prawach duchowego życia?".
Otwierało się ją i czytało każdemu, o ile ktoś nie zaoponował
(a każdy generalnie się zgadzał - siła manipulacji działa!).
Oczywiście, byliśmy szkoleni, jak intonować głos, aby być
wiarygodnym, jak trzymać książeczkę, aby pacjent ją widział i
był nią zainteresowany, w których momentach robić przystanki, jak
gasić niewygodne pytania, pojawiające się w trakcie czytania itp.
Marketing bezpośredni lepiej opanowany, niż w Organizacji Świadków
Jehowy. Gdy dochodziliśmy do "modlitwy", ludzie często
podejmowali "decyzję": TAK. I modlili się. A my
odhaczaliśmy kolejnego zbawionego. A jeśli później nie chciał
już dalej rozmawiać o Bogu i poznawać Biblii, to mówiliśmy:
Dajmy mu czas, jest cielesny, a nie duchowy. I tu ten cały bełkot o
cielesnych wierzących, który towarzyszy ludziom, głoszącym "4
prawa duchowego życia" (ta nauka o cielesnych usprawiedliwia
ich, dlaczego niektórzy zbawieni, co przeczytali modlitwę, nie
chodzą za Jezusem).
W
Bydgoszczy w ciągu jednego roku udało się w ten sposób "zbawić"
200 osób! A na grupy biblijne zaczęło przychodzić 30 ludzi (ci
byli określani jako duchowi). Poza dwoma osobami z tej 30-tki, ponad
20 jest już w świecie (więc nie byli ani duchowi, ani cieleśni;
po prostu byli nadal niewierzący).
Warto
wiedzieć, jak działają takie ruchy, jak Ruch Nowego Życia (czyli
Campus Crusade for Christ) i wiele innych. Np. cała służba Grahama
też opiera się o to nauczanie, związane z przyjęciem Jezusa do
serca oraz z nauczaniem o cielesnych wierzących. To plaga, bo
przejęli to nauczanie charyzmatycy, zielonoświątkowcy, jak również
katolicy z Ruchu Światło - Życie oraz z Odnowy w Duchu Świętym,
a także Rick Warren i ten cały jego plugawy Ruch Kościołów
Świadomych Celu.
Ostatnio
człowiek z RNŻ odezwał się do mnie, proponując, abym pomógł im
"ewangelizować" studentów w Bydgoszczy. Grzecznie
podziękowałem takimi słowami:
------
Niestety,
zauważam, że RNŻ poszedł w kierunku ekumenizmu i jednania się z
katolikami, co sprawia, że moje sumienie odrzuca możliwość
jakiejkolwiek współpracy z Wami, z Tobą także (skoro trzymasz się
ekumenicznych zwiedzeń i zwiedzeń spod sztandaru Ricka Warrena).
Traktuję Cię, jak brata w wierze i to niczego nie zmienia w mojej
braterskiej miłości do Ciebie, ale w kwestii prawdy nie mogę iść
na kompromis. Poza tym uważam, że przeszkadzałbym Wam także w
kwestii mojego podejścia do ewangelizacji, które wyklucza
proponowanie komuś modlitwy „przyjęcia Jezusa” jako sensownej i
skutecznej. Ta praktyka jest niebiblijna, a moje sumienie nie pozwala
mi okłamywać ludzi w tak istotnych kwestiach, jak nowonarodzenie,
że jeśli „szczerze pomodlą się tą sentencyjką, to Jezusek do
dziupli wskoczy”. Więc wybacz za całe zamieszanie, ale wczorajsza
telefoniczna rozmowa z Tobą upewniła mnie, że jakakolwiek
współpraca między nami jest niemożliwa. Zostań z Panem Bogiem.