Wykład księdza Piotra Glasa (Polaka, egzorcysty, który od 20 lat pracuje w Anglii) z dnia 1 sierpnia 2012 r. w ośrodku rekolekcyjnym Arka w Gródku nad Dunajcem, podczas rekolekcji Ruchu Czystych Serc,
pt. „Duchowe zerwanie z przeszłością”
Słuchajcie, dzisiaj do powiedzenia mam wam troszkę, ale zanim powiem, zmówimy – tak jak powiedziałem wczoraj w kaplicy, ktoś mi to powiedział, jakiś kapłan chyba – najmocniejszą modlitwę egzorcyzmu, jaką jest Ojcze nasz. Siądźcie sobie wygodnie, ręce sobie rozłóżcie, wezwijmy teraz Pana, aby był z nami… „Módlmy się o protekcję dla każdego z nas. Módlmy się, aby Pan wylał na nas Swoją Przenajświętszą Krew, która będzie chronić nas przed atakami. Módlmy się, aby Pan był obecny wśród nas. Nie są to sprawy łatwe i są to sprawy też trochę niebezpieczne, bo uderzamy o wiecznego wroga Najwyższego Pana. Dlatego, niech każdy z nas modli się w tej intencji za mnie, modli się za siebie, modli się za każdego, który jest na tej sali, może też za tych, których tu nie ma z jakiegoś powodu. Ojcze nasz…
I prośmy też Maryję, która jest pogromczynią demonów. Jej najbardziej boi się szatan. Ciągle pamiętając przypowieści z Pisma Świętego, z Apokalipsy, jej najbardziej nienawidzi, dlatego prośmy, aby Ona okryła nas teraz płaszczem Swoim, miłości swojej, ochrony, każdego z nas, nasze rodziny, naszych najbliższych. Zdrowaś Mario…
Pogromczyni mocy piekielnych – módl się za nami
Święty Michale Archaniele – módl się za nami
Moi kochani, jeszcze raz przypominam: nie jest to wykład teologiczny. To, co będę teraz z wami robił i mówił, to, co było ostatnio, jest to nie wykład, a moje świadectwo, zgadzacie się z tym? To jest to, co ja robię, to, co przeżyłem, to, co się nauczyłem, to, co się dowiedziałem. Nie znam terenów Polski, no bo od 20 lat mieszkam poza tym krajem, ale znam wielu wybitnych ludzi i na tym kontynencie i amerykańskim z którymi współpracuję, od których się uczyłem i którzy mnie uczyli i chciałbym się z wami podzielić, więc nie są to wywody teologiczne – może się ktoś ze mną zgadzać, może ktoś powiedzieć: to nie jest prawda, to nie jest coś, co pochodzi z praktyki. A jak wiecie nie da się, jak to mówią lekarze: jeżeli coś ci dolega, pobierzmy krew, zbadajmy ciśnienie, prześwietlimy albo zrobimy jakąś tam inną komputerową tomografię. Nie da się tego zrobić w tej dziedzinie. Tak samo, jak psychiatra. On nie ma żadnych narzędzi oprócz normalnego wywiadu z pacjentem. I to jest najtrudniejsze, część musimy zgadywać, musimy się uczyć, uczymy się na błędach. Ile błędów ja popełniłem i potem przychodzę do domu i mówię do siebie: aleś ty głupi człowieku, trzeba było iść tamtą drogą albo zapytać się o coś takiego, ale nie zawsze to jest, ponieważ w momencie kiedy spotykasz się oko w oko z czymś nieprzyjemnym, to coś atakuje również ciebie. Zanim cokolwiek zacznę robić, pierwsza jest modlitwa, wtedy jest protekcja, ochrona… Wielu ludzi tego nie robi, a potem płacą wysoką, bardzo wysoką cenę. Także, gdy jest ochrona, gdy jest protekcja, zaczynamy czy mówić, czy zaczynamy przechodzić do działania. Nawet kiedy przeprowadzam jakiś z wami wywiad, kiedy was słucham – tam na dole w kaplicy – zanim tam ktoś wejdzie, mówię szereg modlitw, żeby to miejsce było zupełnie odosobnione, żeby tam nic nie mogło ani nas słuchać, ani wejść do nas, ani nam przeszkadzać. Tak samo teraz to zrobiłem w kaplicy obok, odnośnie tej auli i każdego z was i siebie samego.
Dzisiaj nie będę mówił jeszcze o tej najwyższej półce, bo ona jest najmniej interesująca, tzw. operacjach, kiedy trzeba naprawdę wejść w akcję. Powiem szczerze, że czasami jest ona najłatwiejsza, bo wiadomo: czarne jest czarne, białe jest białe, ja jestem tu, on jest tam i zaczynamy. To, o czym dzisiaj będę chciał mówić, dotyczy każdego z nas, dotyczy mnie i dotyczy każdego kapłana, siostry zakonnej, każdego młodego i starszego człowieka – to jest samo życie. Może mój wykład, czy świadectwo, będzie czasami troszeczkę chaotyczne, ale co chcę wam powiedzieć… oddaję się Duchowi Świętemu, czasami jakaś myśl mi wejdzie, może nie będzie to wszystko po kolei, systematycznie, ale to nie jest wykład na Uniwersytecie, wykład demonologiczny, ale to jest po prostu moje dzielenie się z wami czymś wspaniałym. Odkrywanie tych przestrzeni, które dla wielu z was są kompletnie nieznane, dla wielu waszych najbliższych, a czasami nawet dla teologów i osób duchownych. Niektórzy z nich mówią: Tej przestrzeni nie ma, Bóg kocha wszystkich, jesteśmy wszyscy zbawieni. Bóg Chrystus umarł za każdego, więc nie martw się… To jest straszna herezja! Tak na zachodzie mówią: Ty się nie martw, nie przejmuj się, Bóg ciebie kocha. To jest wielka prawda, ale Pan Bóg daje jeszcze wymagania – musimy na tą miłość odpowiedzieć.
Więc chciałbym się zająć takimi sprawami, jak mianowicie… Kiedy przychodzi ktoś do mnie i prosi o pomoc… czasami ludzie myślą, że mają jakieś tam demony, że są opętani. Przeważnie człowiek, który mówi, że jest opętany, nie jest opętany. Przeważnie powinien iść do lekarza. Ludzie, którzy naprawdę mają problemy, często mówią: ja nie wiem, co się ze mną dzieje, i to, i to, i to.
Najgorszą rzeczą dla mnie, najbardziej pracochłonną jest, kiedy ja muszę postawić diagnozę, to trwa godzinami. Bardzo dużo zniszczenia – muszę wam powiedzieć – robią różne grupy i różni tzw. charyzmatycy, którzy mają dary. Nie śmieję się z nich, bo dary są wspaniałe. Są ludzie, którzy mogą popatrzeć i wiedzą od razu co jest w środku, z czym mamy do czynienia i to jest niesamowity dar, ale są tacy ludzie w których czasami pycha przemawia i on myśli, że wszystko wie. Jak potworne są zniszczenia, kiedy na przykład: ktoś siedzi, a ten do niego mówi: Ja myślę, że w trzecim pokoleniu babcia z dziadkiem mieli problem… I ty się przejmujesz, myślisz: Boże, co ten dziadek z babcią zrobili? Może to jest klątwa, może coś się stało, może ktoś się powiesił, może ktoś zajmował się czymś niesamowitym? I tacy ludzie odchodzą, czasami oni są zostawieni, nic się tam nie dzieje. I potem chodzą, błądzą, zaczynają martwić się. Wyobraźcie sobie każdego z was – ktoś by wam coś powiedział. I dopiero trafiają: proszę księdza, ktoś mi coś takiego powiedział… Czasami ci charyzmatycy mają rację, czasami są to ludzie uczciwi, ale czasami nie. Pseudocharyzmatycy, pseudo jacyś liderzy, którzy niszczą ludzi i potem ile jest z mojej strony rzeczy, żeby to wyprostować
Kiedy przychodzi do mnie człowiek, ja muszę zajrzeć w trzy pokoje – ja to tak nazywam: trzy pokoje. Pierwszy pokój, to jest emocjonalne zranienie, emocjonalne zniewolenie. Emocjonalne zranienia – to jest pierwszy pokój. Drugie – seksualne zranienia, cały następny olbrzymi poziom każdego z nas. Jesteśmy ludźmi i to, co powiedziałem na początku, że nie wszędzie i za każdym drzewem widzę diabła. To, że ktoś ma problemy seksualne, ktoś ma problemy emocjonalne, nie znaczy to, że jest od razu diabeł za tym. Zajmuje się tym psychiatria, zajmuje psychologia, zajmują się tym psychoterapeuci – wspaniali ludzie, ale wielu z nich – przynajmniej na zachodzie – wyklucza wątek duchowy: o nie, nie nie, tam nic takiego nie ma, na to, to tylko pigułka, ewentualnie terapie. Jeżeli do mnie trafia taka osoba, czasami mówię: słuchaj, ja naprawdę nic nie widzę, chyba musisz iść do lekarza. Idź do psychologa chrześcijańskiego, może do psychiatry… Ale w drugą stronę, to nie działa. Oni nie wyślą nikogo do mnie, bo nie wolno, bo takiego obszaru nie ma, takiej przestrzeni, oni mają tylko swoją. A że w niektórych wiedzach za dużo nie wiedzą, no to stawiają pytanie: co ja mam zrobić? W każdym razie: emocjonalne zranienia, seksualne i okultystyczne. Są to trzy pokoje w które muszę wejrzeć, w człowieka i w jego głębię.
Problemy emocjonalne, to jest wielki skrót, to jak już raz powiedziałem, można o tym mówić wiele, ale to co najbardziej, najbardziej jest takie charakterystyczne w mojej pracy i w pracy wielu ludzi, którzy się tym zajmują, to jest odbicie Trójcy Świętej. Szatan doskonale kopiuje Boga, prawie we wszystkim. On może skopiować prawie wszystko. Kopiuje Świętą Trójcę: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Odwrotnością tej Trójcy Świętej jest: strach, odrzucenie i porzucenie, nie-święta trójca. I w tych przestrzeniach diabeł działa niesamowicie: strach, odrzucenie i porzucenie. Są to trzy tzw. strefy. Mówię cały czas o problemach emocjonalnych, jesteśmy w tym pokoju. Strach jest paraliżujący. Pamiętajcie, że jest to kanał, w który wchodzi nieczysty. Kiedy się boisz – zapraszasz go, wabisz go. Wiecie, jak niektórzy na zapach idą, czy jakieś tam pszczółki, czy jakieś tam inne rzeczy, na zapach potu. Co jest najgorsze? Strach jest paraliżujący, przed wszystkim. Jak ludzie do mnie przychodzą, ja się w ciszy zawsze modlę i zawiązuję duchy strachu, ponieważ ludzie się trzęsą, ludzie się boją i w tym momencie ściska ich za gardło, oni po prostu nic nie mówią. Oni by chcieli powiedzieć, ale mówią: księże ja nie mogę, nie wiem, co się dzieje? Więc musisz po pierwsze zawiązać te duchy, związać je. Po prostu wyobraźcie sobie, jak snopek siana, związać je i powiedzieć im: wy nie macie żadnej władzy, paraliżuję was w imię Jezusa Chrystusa. Strach jest zaproszeniem szatana.
Bardzo dużym takim następnym problemem emocjonalnym jest odrzucenie. To jest temat rzeka. Odrzucenie przez kogo? Przez rodziców. Kiedy ja pytam się człowieka, idę do tyłu: czy rodzice cię odrzucili? Chodzi mi o lata dziecięce. Oczywiście, ty nie wiesz, ale jest takie pytanie: czy jesteś pierwszym dzieckiem, czy ostatnim dzieckiem? Dzieckiem z przypadku, czy już tym niechcianym, które było też z przypadku? Bo już jest troje i nagle się robi czworo, jesteś tym czwartym. Czy rodzice cię chcieli? A może mama poszła do lekarza i powiedziała: ja nie chcę tego dziecka? No i co mamy teraz zrobić, może trzeba go usunąć, to dziecko? Ile przecież takich przypadków jest. Nie mówiąc już o dzieciach pozamałżeńskich, nie mówiąc już o przygodnych ciążach. Pierwsza myśl, jaka była pierwsza myśl matki? To jest przekleństwo, odrzucenie już w łonie matki może być. Kiedyś, gdy modliłem się nad pewną kobietą, ona gruchnęła nagle na ziemię i zwinęła się. Upadła na ziemię. Nie chciała w ogóle do mnie podejść, wreszcie jak podeszła, zacząłem się nad nią modlić, upadła na ziemię i tak pozostała. No więc ja spokojnie – ponieważ była ostatnia – odchodzę i nagle eksplozja, eksplozja płaczu. Inne kobiety, które tam były podeszły do niej, zaczęły ją podnosić, a ona płacze i płacze. Potem do niej podszedłem i powiedziałem: słuchaj, to nie był spoczynek w Duchu Świętym. A ona: ja wiem, ale… Powiedziałem: muszę z tobą porozmawiać. Ona: dobrze. Zacząłem z nią rozmawiać na drugi dzień, zaczęliśmy się modlić i ona w pewnym momencie do mnie mówi: słuchaj, jak byłam mała, matka do mnie powiedziała, że: jak cię urodziłam, powinnam cię była wyrzucić na śmietnik… No to już sprawa jest jasna. Mało tego, prawdopodobnie… Ona mówi: zauważyłeś w jakiej ja byłam pozycji? Powiedziałem: no tak, w takiej… zwiniętej… embrionalnej. Ona mówi: no właśnie… I widzicie, tu doszliśmy do samego sedna. Ona już była w pozycji embrionalnej, przeklęta przez matkę, niechciana. I tu nastąpiło wybaczenie, przebaczenie, modlitwy. Została uwolniona z tego wszystkiego. Więc sprawy są takie: odrzucenie może być groźne – nie jestem kochany albo jestem którymś tam dzieckiem albo dzieckiem niechcianym. Wielu rodziców hoduje dzieci: masz na to, masz na tamto, masz na wszystko. A tak prawdę mówiąc, odrzucenie przez rodziców jest dzisiaj bardzo częste: jesteś nie kochanym synem, nie masz żadnych – bardzo często – związków emocjonalnych z ojcem, nie masz związków emocjonalnych – być może – z mamą. My je nazywamy ranami ojcowskimi. One są tak częste, szczególnie dla chłopaków, są tak bolesne, że potem… Tu właśnie czasami jest też problem homoseksualizmu później, ponieważ matka musi zastąpić ojca, ojciec jest nieobecny: albo fizycznie, albo psychicznie, albo uczuciowo i potem to może się to rozwinąć w bardzo niedobrą stronę… ale te ojcowskie rany są bardzo, bardzo groźne.
Nie kochani, odrzuceni – to może mieć różne formy. Dzisiaj na przykład dla interesów: nie mam czasu dla ciebie… masz przecież wszystko: masz samochód, a masz dopiero 17 lat, co jeszcze chcesz, przecież cię kształcę… ale ja nie mam czasu, jestem dzisiaj w czterech pracach, muszę skądś wziąć pieniądze… Odrzuca cię, a ty najbardziej teraz potrzebujesz ojca i matki. Najbardziej w tym momencie, kiedy się rozwijasz, najczęstsze jest odrzucenie. Zadaj sobie pytanie bardzo często: co sprawia ci ból? Kiedy będziesz samemu: co sprawia mi ból? Kiedy siądziesz w kaplicy przed Jezusem: co sprawia mi największy ból? Jakie jest moje największe zranienie serca? Czasami można się dogrzebać do bardzo bolesnych rzeczy. To o czym mówię, może być bolesne. Ja widziałem ludzi, którzy się pocili, trzęśli, chcieli wychodzić, nie chcieli słuchać, chcieli przerwać. To są tak bolesne rzeczy, że na przykład po 3, 4, 5 godzinach takiego spotkania, oni mają dość i ja mam dość. Oni nie są zdolni czasami wrócić nawet pociągiem do domu, tak są wypompowani. Oni nigdy nie mówili o takich rzeczach z nikim. To jest dla wielu ludzi czasami szok, że coś takiego kiedyś miało miejsce. Odrzucenie jest największym problemem emocjonalnym człowieka.
Idąc teraz troszeczkę do teologii… Jezus – największy ból… największym bólem dla Jezusa nie były gwoździe albo biczowanie, największym bólem było to, że został porzucony… Jezus powiedział: Ojcze czemuś mnie porzucił? Czemuś mnie porzucił, czemuś mnie odrzucił? To był największy ból Chrystusa… czemuś mnie porzucił, kiedy jestem w sytuacji agonalnej… Nie gwoździe, ale ból odrzucenia. I tak właśnie jest dzisiaj, w rodzinie, w rodzeństwie: możesz być w bardzo dużej rodzinie samotny. Tak jak powiedziałem wczoraj: samotność jest piekłem. Samotnie w największych rodzinach. To nie ksiądz jest samotny. Ludzie czasami do mnie mówią: ksiądz jest taki samotny, niech sobie pieska kupi… No tak, a może jeszcze kanarka? Nie czuję się samotny, ale w wielu rodzinach wielodzietnych, ludzie się czują samotni. Matka się czuje samotna, bo ojciec wiadomo, jak to różnie z tymi ojcami bywa, dzieci gdzieś sobie – matka czuje się samotnie. Kiedyś wszyscy ją kochali, teraz jest porzucona. Ty się czujesz samotny, bo braciszek, bo siostrzyczka, bo rodzice… wszyscy czymś zajęci. Nie masz się do kogo wygadać. Więc to nie chodzi o ilość ludzi dookoła ciebie, tu chodzi o coś zupełnie innego
Następne jest poczucie niższości, w rodzeństwie. Poczucie niższości… bo starsza siostra jest taka zdolna, a ty jesteś taki osiołek, a braciszek zobacz jakie ma osiągnięcia, a ty co… niezdrowa rywalizacja. Często rodzice mają chore ambicje i poniżają ciebie. To jest następny kanał, który się otwiera. To, co ja w tej chwili mówię – żeby było jasne – to nie jest o opętaniu albo chociażby o zniewoleniu, to jest o kanałach, które mogą otworzyć ci drogę do zniewolenia. O kanałach, o oknach, które mogą się pootwierać. Więc następne jest poczucie niższości. Poczucie niższości w środowisku – to, co często prowadzi do samobójstwa. Taki był wesoły chłopak albo dziewczyna, jeszcze się umówiła z kimś i się nagle powiesiła na klamce. Ile razy tak jest. Nikt nie wiedział jakie piekło działo się w środku. To właśnie jest poczucie niższości.
Poczucie winy. Poczucie winy tak samo: by ty jesteś temu winna, że coś się stało. Ale nigdy nie mówimy o niezdrowej religijnej atmosferze w rodzinie. Są takie rodziny, gdzie jest religijny terror: bo ty musisz tutaj iść… bo ty musisz tutaj być na wszystkim, ty jesteś… my jesteśmy… I wiadomo, każdy z nas na jakimś poziomie przeżywa ten religijny problem. Dorastamy, pytamy się… Mi kiedyś mama też powiedziała… Miałem kiedyś pewien problem, kiedy miałem 15 lat, ale to nie było nic groźnego, ale nigdy nie było w moim domu terroru: musisz iść… albo na przykład: nie dam ci… na miesiąc pieniędzy… albo: Bóg jest surowym Sędzia, Bóg jest Dyktatorem, On cię skaże… Piekłem cię, diabłem cię straszą: będziesz w piekle się smażył… I ten człowiek zaczyna czuć się winny. I oczywiście to jest jego prywatne piekło, często wtedy powstają skrupuły… często powstają skrupuły z takiego wychowania i poczucie winy. Otwiera się następne okno i w tym momencie jest ucieczka od Boga: taki był wspaniały, dobrze służył, lektorem był i nagle… Wszyscy go widzieli, na oazy jeździł, na wszystkie pielgrzymki chodził, a teraz mówi, że Pan Bóg to go… Także to jest następne piekło samotności, trzeba do tego dojść. To jest następne okno, które szatan może wykorzystać.
Następnym oknem, które się otwiera w tej płaszczyźnie jest strach przed życiem, strach przed szatanem, strach przed piekłem, strach przed zabobonami. Nie możemy żyć strachem. Tutaj, na tych rekolekcjach, nikt was nie straszy piekłem, bo jak czegoś tam nie zrobicie, to będziecie w piekle. My wam chcemy pokazać zupełnie coś innego. My wam chcemy pokazać miłość, pokazać jak wielka jest miłość Boga poprzez to, że istnieje następna przestrzeń, że jest następna przestrzeń, która też jest realna. I dlatego mówimy: ta przestrzeń istnieje, ale Bóg jest o wiele, wiele większy. On ma moc, On ma moc. Strach przed życiem, jak dzisiaj może niektórzy z was zadają sobie pytania: co ja będę robił, gdzie mam iść na studia, z czego będę żył? A nawet jak zrobię te studia, będę miał papier, gdzie ja będę pracował… Strach, paraliżujący strach. Oczywiście, wpływa to na naszą wiarę, śpiewamy: Jezu ufam Tobie, ale łatwo jest śpiewać, a naprawdę zaufać jest bardzo, bardzo trudno.
Także znaleźć przyczyny, jest bardzo, bardzo trudno. Czasami się to nie udaje tak od razu, potrzebna jest duża ilość modlitwy do Ducha Świętego. Ja często przerywam i mówię: ja się modlę, a ty myśl. I Duch Święty mówi… i czasami to jest ten klucz, klucz do sejfu, to są te brakujące małe ogniwa. Emocje są najpoważniejszym miejscem wnikania złego ducha. Emocje są to naj… jakby autostrada, którą możesz zaprosić złego ducha do swojego życia. On będzie bardzo szczęśliwy, jeżeli pootwierasz mu te wszystkie okienka. Wyobraźcie sobie: na dworze jest ciemno i zimno, tu jest ciepło, zapalamy światła. Co wejdzie przez okna? Nie ma siły: wejdą komary, wejdą ćmy, wejdzie inne paskudztwo. Tak samo jest z nimi. Zapraszasz, one na zaproszenie powiedzą ci: bardzo dziękujemy i przychodzimy.
Kiedy z kimś się spotykam, to dwie rzeczy są ważne: twoje grzechy, ale bez ukrywania… Ile jest niekiedy poprawek w naszych spowiedziach, oczywiście czasami się zapomniało, czasami jest łaska Boża i coś się przypomina, ale czasami nie mówimy: ja tego nigdy księdzu nie powiedziałem, bo się tak strasznie wstydziłam. Oczywiście cudem jest, że ktoś wreszcie przyjdzie, ale ilu ludzi nie przyjdzie. I po drugiej stronie: co ja zrobiłem i co inni mi zrobili, czyli moje grzechy i to jak inni mnie zranili. To jest bardzo ważne: jak inni ranili ciebie – od twojego dzieciństwa, aż po dzień dzisiejszy. Tak jak powiedziałem wam ostatnio, mam ludzi, którzy mają po 40, 50 lat, ale wszystko cokolwiek czasami się dzieje… muszę cofać się do ich nastoletniości, a czasami do dzieciństwa. Tam wszystko się rozgrywa. W waszym wieku się to wszystko rozgrywa. Dlatego te rekolekcje są tak ważne, bo w tej chwili jest walka o każdego z was, na śmierć i życie, chcesz czy nie chcesz. Ja mówię, możesz płynąć równo z szambem i powiedzieć: ja to mam wszystko w nosie, ja sobie płynę z szambem – proszę bardzo. Albo możesz powiedzieć: NIE, ja muszę z tego szamba wyjść, wziąć prysznic i muszę coś ze swoim życiem zrobić. Wybór należy do ciebie.
Kiedy człowiek mówi mi swoje rzeczy, ja je spisuję i modlę się, prosząc Boga, żeby mi pokazał, co jest naprawdę przyczyną tych zaburzeń: co się dzieje, czy to jest psychiczne, czy to jest emocjonalne, czy to jest duchowe? Bardzo często to jest wszystko wymieszane i to jest najgorsze. To jest trochę tego i trochę tego i tego. Zły duch może symulować chorobę psychiczną. Miałem ostatnio ludzi, którzy odwiedzali wszystkich psychiatrów, faszerowali się wszystkim, zostali… wyglądali jak zombie, ale w sumie nic się w ich życiu nie zmieniło. Jaki problem był, taki był. Nie mówię, że to był akurat problem demoniczny. Wiecie co zawsze mówię: proszki cię zabiją, a czy modlitwa cię zabije? Czy modlitwa kiedykolwiek zabiła? Proszki zabiją i tu nie ma problemu. Każdy lekarz powie ci o innych proszkach, ale… nieeeeee, żadnych modlitw, żadnych zabobonów, żadnych księży, żadnych tam… to wszystko jest średniowiecze. Czy modlitwa cię zabiła? A ja już widziałem tuziny ludzi, którzy płakali ze szczęścia, którzy płakali ze szczęścia po wielu latach i modlitwa ich właśnie z tego wyzwoliła. I to daje mi siłę w moim kapłaństwie, że to wszystko nie jest tylko teorią z książki, jakimś nudnym wykładem, jakimiś czyimiś wywodami teologicznymi. To wszystko jest prawdą.
Emocje są kluczem do problemów człowieka. Tu jest ważna rzecz. Zróbcie kiedyś takie ćwiczenie: kiedy jesteś sam, ale absolutnie sam, jakie jest najważniejsze uczucie, które się w tobie rodzi? To kiedyś genialnie powiedział mi taki ksiądz z Ameryki: poproś człowieka, żeby był sam. Siądź sobie gdzieś i pomyśl, co się w tobie robi. Czy to będzie złość, czy to będzie żal, czy to będzie samotność, czy to będzie frustracja, czy będzie agresja? Zrób sobie takie ćwiczenie, bo to może być kluczem odpowiedzi do twoich problemów… ale musisz zrobić to sam, nie może być nikogo, musisz się kompletnie wyciszyć… jakie jest twoje pierwsze uczucie, co się w tobie robi, co odczuwasz? I to pierwsze uczucie – pomódl się do Ducha Świętego – bardzo często jest kluczem do zagadki twojego życia, do zagadki twoich problemów.
Wspomniałem wam o tej nieświętej trójcy świętej: strach, odrzucenie, porzucenie. To się nazywają komandorzy, to są przywódcy. To są demony, które są głównymi demonami, które w nas zaczynają mieszkać. Przywódcy, do każdego z nich jest dopisana cała gama innych rzeczy. Ja wam tutaj pokażę spis. To jest spis wszystkich demonów, które przez praktykę zostały zdemaskowane. Proszę bardzo, widzicie je? To jest wszystko, przez co muszę przejść (14 stron po ok. 60 nazw/imion i 4 strony po kilkanaście). Na samym końcu mam spis zespołów, które nie bardzo się nadają się do słuchania. Tego spisu wam nie pokażę. Moi kochani, chcę wam pokazać, że to jest realne. To nie jest mój spis. Otrzymałem go od ludzi, którzy już na tym polu działają dziesiątki lat i nie tylko na tym kontynencie.
W takim razie sprawy emocjonalne. To są te wszystkie wasze traumy, wszystko, co przechodzicie w życiu, to co powiedziałem o odrzuceniu. Bardzo często zdarza się, że jest ciężko dotrzeć do środka, wiecie dlaczego? Ponieważ szatan buduje w tobie strukturę. To jest na zasadzie twierdzy średniowiecznej: środek, jeden mur, następny mur – tak, jak wygląda tarcza do grania w darts (lotki), takie okręgi. On te mury buduje. Jeżeli kapłan nie jest doświadczony i nie dotrze do środka, w tym momencie może zburzyć te mury na zewnątrz, ale środek pozostanie, czyli ci komandorzy będą się trzymać dobrze. Szatan może – oczywiście jako znakomity taktyk – stwarzać pozory, że przegrał. Może udawać martwego, może pozwolić kilku ze swoich odejść, że człowiek odetchnie… ufff, wreszcie się czuje dobrze. Ale doświadczony kapłan powie: nie, coś jest jeszcze nie tak, gdzieś jeszcze jest problem. Więc cała zasada – mówiąc prosto – polega na tym, aby po kolei burzyć te mury od zewnątrz, idąc do środka. I w momencie, jak wreszcie dowiesz się, kto jest w środku, jaki komandor jest w środku, w tym momencie wybierasz broń. Jeżeli to jest coś naprawdę silnego, ekstremalnie rzadko są egzorcyzmy. Czasami – ja nie lubię, jak szafuje się tym – byle ktoś się przewrócił, coś tam się stało, i już są egzorcyzmy… to jest najłatwiejsza rzecz. Czasami nie są one potrzebne. To jest o wiele trudniej zrobić, zrobić takie laserowe cięcie i uderzyć w sam środek. Do tego trzeba czasu, cierpliwości, chęci, a po drugie miłości do drugiego człowieka, żeby go jak najmniej zranić. Nie ciąć go całego, ale jak najmniej go zranić. I wówczas kiedy dochodzisz do środka, wtenczas wiesz z kim masz do czynienia. I kapłan musi podjąć decyzję, czy wybrać rakietę, czy działo, czy wybrać pistolet, czy granat, czy też cokolwiek innego. Wystarczy czasami 5 minut, czasami jest to godzina, czasami i pół dnia, a czasami – w ciężkich przypadkach – jest to wizyta, która musi się powtórzyć.
Szatan wybiera kilkanaście rzeczy. Pierwsze są pokusa i nękanie. Nękanie jest najbardziej popularne. Wielu z was jest nękanych, wielu z was ileż to razy ma wszystkiego dość. I tak jak powiedziałem, w tych wszystkich płaszczyznach szatan wybiera najsłabsze punkty i atakuje. Widzi, co jest w tobie najsłabsze i atakuje. Obsesja, nękanie… najcięższym przypadkiem jest opętanie.
Następną jest płaszczyzna seksualna. To jest temat woda, tutaj możemy się rozwodzić. To są molestowania seksualne. Przy molestowaniu, nie mówię tu o seksie z nieletnimi. Molestowanie to jest nawet dotyk lub pocałunek, kiedy twoje intencje są złe. Możesz mieć kogoś na kolanach i możesz mieć najlepsze intencje, a możesz mieć kogoś na kolanach i możesz mieć złe intencje. Możesz pogłaskać dziecko i powiedzieć: kocham cię bardzo, idź do łóżka. A możesz zrobić to w zupełnie innej intencji. Możesz pocałować dziewczynę, bo ją kochasz i mówisz… ale możesz pocałować i mieć intencje zupełnie inne. Jeżeli są inne intencje to jest molestowanie seksualne. Już ta dziewczyna, chłopak, czy to dziecko, zostało molestowane. Niestety u nas jest taki stereotyp, że to musi być seks w tym i najgorsze rzeczy.
Następną rzeczą jest homoseksualizm. Dzisiaj wiemy jakie są teorie świata, co nam dzisiaj wciskają, to jest następna… ja nie chcę w to wchodzić w tej chwili, ale to niestety jest.
Masturbacja, to jest następna płaszczyzna. Przy czym ostrzegam – nie każda masturbacja jest demonem. Od kiedy staje się to grzechem? Kiedy staje się to natarczywe, kiedy staje się to wielkim problemem, wówczas tą płaszczyznę swojego życia, jakże bardzo delikatnego oddajesz jemu. On widzi, że to jest twój najsłabszy punkt i w to miejsce wchodzi. Kiedy zaczynasz mu to oddawać, zaczynasz powoli wchodzić, w pornografię, on wtedy zaczyna wchodzić w coraz bardziej perwersyjne rzeczy, no bo nie możesz się zaspokoić, no bo on cię zmusza, byś się w to zagłębiał coraz bardziej. I wówczas otwierasz nie okno, ale całe drzwi i on wchodzi, i wtenczas on wchodzi. I w tym momencie on sobie uzurpuje całą tą przestrzeń. To jest twoja najsłabsza przestrzeń i on w to wchodzi. Kiedy raz już ją objął, nie wycofuje się łatwo. I wtenczas trzeba albo cudu, albo specjalnych modlitw. Samemu można walczyć, ale wiem, na przykład na tych rekolekcjach, na poprzednich i jeszcze w ubiegłym roku, ile cudów zdarzyło się, kiedy ludzie po wielu latach, przed Najświętszym Sakramentem doznali cudu uzdrowienia. Może jakiś naukowiec, może mi ktoś powie: to są bzdury absolutne, że to wszystko biologiczne itd. Dlaczego ktoś został uzdrowiony? Nagle po wielu latach, nagle wyszedł z kaplicy i nie miał żadnych chęci, ani ochoty. Na tych rekolekcjach się to zdarza, ponieważ tu jest ten klimat, tutaj się wszyscy modlimy, o to prosimy. Dlatego nie bójcie się prosić, cuda się zdarzają, ale jak wiemy nie zawsze często, więc czasami jest to wielka i ciężka walka.
Następnie jest gwałt, następnie jest aborcja. Moi kochani, nie wystarczy tylko iść do spowiedzi… ale twoje łono staje się miejscem, sceną mordu… tam zabiło się życie… Aborcja… prostytucja… cudzołóstwo… I można by było wymienić wiele… ale to są najważniejsze rzeczy. Czyli cała ta płaszczyzna, ten pokój, który nazywamy seksualnym, jest najbardziej newralgicznym miejscem. Każdy z nas ma problem, kto nie ma problemu, to: albo kłamie albo jest nienormalny. Przepraszam, że tak mówię, ale prawda jest taka, że każdy z nas ma problem, czy jest w koloratce, czy ty, która tu siedzisz – każdy z nas ma problem. Ale ja zawsze mówię: to nie ogon macha psem, tylko pies macha ogonem. I ja muszę to kontrolować. Jeżeli ogon zaczyna machać psem… no to jest coś nie tak. Więc to jest następna płaszczyzna.
Następną płaszczyzną jest okultyzm. Natura nie znosi pustki. Tam, gdzie nie ma Boga, co się dzisiaj dzieje? Przecież okultyzm to jest miliardowy biznes. On jest na zachodzie, on jest dzisiaj w Polsce. A to babcia ciebie kiedyś zaprowadziła, a to mama cię zaprowadziła, a to słuchałeś Kaszpirowskiego, a to oglądałeś w telewizji program ezo, a to ci ktoś wróżył, a to były jeszcze inne rzeczy, nawet najbardziej niewinne… Pamiętajcie: nie każdy od razu, że ktoś gdzieś tam coś miał, zabawił się z kimś i od razu jest opętany. Ja chcę to wyprostować – to nie jest prawda. Prawdą jest to, że otwierasz dwa okna, a ktoś nad tobą się modli w cudzysłowie, ktoś nad tobą kładzie ręce, ktoś ci przesyła energię… I wówczas się zaczyna. Otwierasz już całą ścianę demonów, bo już ich zapraszasz, to jest twoja wola – chodźcie. To jest grzech przeciwko któremu przykazaniu? Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Jeżeli Bóg cię nie uzdrawia, to kto cię uzdrawia? Mr Guru albo madame Fufu albo jakaś tam inna szarlatanka? Ile dzisiaj takich jest: różańce powywieszane, padre Pio z tyłu, jakieś tam inne… Św. Franciszek. A ona swoje robi… Czasami więc warto jest zapytać: mamo, czy kiedyś wzięłaś mnie do jakiegoś energoterapeuty? No bo ciebie tam coś bolało, no to cię wzięłam… I widzicie, to może być kluczem do problemu, więc warto jest zapytać.
Kiedyś był taki gość, który chciał strasznie mieć moc uzdrawiania, po prostu miał obsesję na tym punkcie. Bardzo religijny człowiek, mówił: Panie Jezu, daj dar uzdrawiania, charyzmatyczny dar uzdrawiania. I nic się nie działo. Pojechał na pielgrzymkę do Lourdes i dostał dar uzdrawiania. No i co byście powiedzieli? Nie ma lepszego miejsca jak Lourdes, żeby dostać dar uzdrawiania. Więc facet przyjechał, ciepłe ręce, nakładanie, ludzie padają, leczą się z tego, no cuda wianki… Ale po jakimś czasie zaczęły dziać się dziwne rzeczy. No i skracając temat okazało się, że to nie Pan Bóg mu dał dar uzdrawiania, tylko szatan. Tylko dał mu w Lourdes, dla zmyłki. Widzicie do czego jest zdolny szatan? Pamiętacie? Białe u niego nie jest białe, czarne nie jest czarne. Mistrz kamuflażu. I ten człowiek musiał przejść egzorcyzmy, bo on prosił o to. Każdy dar jest darem, możesz prosić. Ale on dostał obsesji na tym punkcie, więc jeżeli dostał obsesji na ten temat, szatan szybko wypełnił lukę. Może kiedyś powiedział: byle ktoś mi dał jakiś dar, prawda? No i otrzymał dar, w Lourdes.
Czasami zdarza się akupunktura. Kiedyś modliliśmy się nad pewnym człowiekiem, modliliśmy się i modliliśmy i nic nie wychodziło i w ogóle nie wiadomo było o co chodzi? I właściwie w ostatniej chwili modlitwy… nagle, jak ten człowiek nie jęknie, jak się nie rzuci, i w końcu mówi: Jezu kochany! I takie miał uczucie, jakby mu ktoś brony wbił w plecy. I okazało się, że gość przez pół swojego młodzieńczego wieku chodził na akupunkturę i te wszystkie igły zaczęły wychodzić z jego pleców. Ja naprawdę nie jestem świrem, wiem, co mówię: igły zaczęły wychodzić z jego pleców. No i gdzie te medycyny cudowne…? Także… są rzeczy niewytłumaczalne.
Szatan może wszystko naśladować. Szatan ci może dać dary. Jeżeli ktoś jest niedoświadczony… ale jeżeli ktoś doświadczony na to popatrzy, to zobaczy, że coś jest nie tak. A, bo on się przewrócił i to jest najważniejsze – nie, kiedy ktoś się przewraca od razu, czasami jest to ucieczka. Szatan nie chce, na przykład, kiedy modlę się nad kimś, szatan tego nie chce i momentalnie człowiek leci do tyłu, żebym tylko się nie modlił nad tym człowiekiem. Trzeba być ostrożnym. Widziałem takie momenty kiedy ktoś się przewrócił, niby nigdy nic, a gdy zacząłem się modlić, ta osoba zaczęła się cała trzęść. To nie jest Duch Św., od razu wiadomo. Także diabeł może wszystko oprócz dwóch rzeczy: pokory i posłuszeństwa. Pokory diabeł nie może naśladować, bo jest ojcem pychy i nie może posłuszeństwa Kościołowi i Bogu. Resztę – wszystko może, więc tu trzeba być bardzo, bardzo ostrożnym.
Moi kochani, wejdę w następny temat, który jest bardzo ciekawy. Ja to zacząłem stosować i na mnie to zastosowano, więc ja to przeszedłem i myślę, że każdy z nas powinien to przejść. Jest to fizycznie niemożliwe i życzyłbym sobie, żeby kapłani to stosowali. Nie wiem czy to w Polsce w ogóle jest znane? Może jest znane? Ja to przywiozłem od moich przyjaciół ze Stanów i oni otworzyli mi oczy, otworzyli pokój, którego w ogóle nie znałem. A jedno wam powiem: możecie wierzyć lub nie wierzyć – to działa. A jeżeli to działa, to znaczy, że jest prawdziwe…
I jedna prośba i obiecajcie, że nie będziecie wchodzić w te tematy prywatnie. Ja wiem, że można wchodzić na różne Youtuby, jest miliony różnych stron. Nie wszystkie z nich są dobre i można naprawdę wpaść w jakąś obsesję. To, co wam tutaj mówię, to wam pokazuję tylko taki czubek, czubek góry lodowej, ale pokazuję wam tyle, ile wam wystarczy wiedzieć. Ale dalej się nie zagłębiajcie. Po pierwsze: można dostać obsesji, a to jest otwieranie następnej bramki. Ja wam tylko odkrywam mechanizmy, które mają was uleczyć, uzdrowić i skierować na Boga. Co się stało z Piotrem, kiedy zaczął się bać? Ja tu nie chcę, żeby ktokolwiek się bał. Bać to się mogą ci, którzy nie wierzą w Boga, a my do nich nie należymy. Więc to jest tylko odkrywanie mechanizmów, pokazywanie wam tylko takiej powierzchownej, tej pierwszej warstwy, jak to działa pod skórą, żebyście nie myśleli, że wszystko złoto, co się świeci, żebyście nie myśleli, że wszystko to, co wam mówi świat, czyli ten system, to wszystko jest takie piękne, gładkie i takie proste. Nie jest, bo żadnego z was, jak tu siedzi, życie nie jest proste. Jakby tak było, jak na reklamie, to byłoby super, nieprawdaż? Piękna dziewczyna, piękna żona, fajne dzieci, wszystko się błyszczy… ale życie nie jest reklamą, nagle patrzymy, że nasze życie jest jednym, wielkim chaosem.
To, co ja mówię, to co mówią kapłani, to co mówią prelegenci, to jest wszystko, żeby wam pomóc. Może się widzimy po raz pierwszy i po raz ostatni, ale przez was, może ktoś będzie potrzebował pomocy… Ale jeszcze was przestrzegę przed jednym niebezpieczeństwem, żeby nie być nadgorliwym, bo to są sprawy bardzo delikatne. Więc pamiętajcie jedno: oczy macie mieć zwrócone na Pana Jezusa. Gdybym ja nie miał oczu zwróconych na Pana Jezusa, to by mnie tu nie było, ja już bym był w wariatkowie, bo tak niektórzy kończą, którzy zaczynają się tym zajmować w nieprofesjonalny sposób. Zaczynają się fascynować tym… czy ciemność was fascynuje, lubicie ciemność…? bo ja nie. Nie fascynują mnie filmy takie, czy takie, czy oglądanie egzorcystów takich czy owakich, nie fascynuje mnie to. Ci, których zaczęło to fascynować, ich już nie ma… wśród nas albo wśród wierzących przynajmniej, bo to jest bardzo niebezpieczne. Macie mieć oczy zwrócone na Chrystusa, dzień i w nocy, niech będzie całą noc z wami. Może zróbcie to, co wam powiedziałem: zostań sam na sam z Jezusem i spytaj się, co najbardziej cię boli w życiu… i dostaniesz odpowiedź, gdzie jest twój problem. To wam chcę powiedzieć: jak wyjść do Jezusa, a nie jak was zastraszyć, bo to jest moją ostatnią intencją, żeby tu się popisać przed kimś, czy wam pokazać jaki tu jest fantastyczny świat, popatrzcie czego tu nie znacie… Niestety, wielu ludzi się zafascynowało tym i… no i po prostu przegrali. No nie ma siły, diabeł jest bytem zbyt inteligentnym i jest zły, więc nie otwierajmy mu żadnych furtek. Moją działką na tych rekolekcjach jest pozamykać wasze furtki, a nie pootwierać wasze okna, a więc… rozumiemy się dobrze?
To, co w tej chwili zaczynam mówić do was, to jest zupełne novum. Ja jeszcze tego do nikogo nie mówiłem, oficjalnie. Ja to stosuję i jest to niesamowite. O co tutaj chodzi? Więzy duszy w niezdrowych relacjach. To jest bardziej ważne, niż egzorcyzmy, czy jakieś tam inne czarne opowieści. Tamto, to są sensacyjki, ale tu są więzy duszy w niezdrowych relacjach. Każdy z nas – ze mną na czele zapewne – uwikłał się kiedyś w coś niezdrowego w życiu, na różnych płaszczyznach i wówczas otwieramy furtki. Chciałbym być dobrze zrozumiany. W Księdze Przysłów, rozdział 22, wiersze od 24 do 25, czytamy: Nie wiąż się z człowiekiem gniewliwym, nie obcuj z człowiekiem porywczym, byś do dróg jego nie przywykł i nie zgotował pułapki na swe życie. Tu jest jeszcze wiele innych cytatów, ale mniej więcej na tym to wszystko polega. Bądźcie mądrzy i ostrożni w waszych relacjach. Na czym to wszystko polega? Macie unikać bliskich związków z tymi, którzy żyją w ciągłej złości, zachowują się niezdrowo lub żyją z daleka od Boga. Nie znaczy to, że mamy ich unikać, ale nie robić/tworzyć niezdrowych więzów duszy. To nie znaczy, że jeżeli są tacy ludzie, to mamy ich unikać i mówić do nich: odejdź nieczysty! To nie o to chodzi. Mamy unikać, aby emocjonalnie się z tymi ludźmi przez dusze nie wiązać. I dalej jest napisane tak, że złe duchy, które mogą w nich być, mogą przez niezdrowe relacje przejść do nas. Jeżeli masz komputer połączony z siecią, a nie masz programu antywirusowego, no to… gratuluję i życzę powodzenia. Przyjdzie do ciebie lapidarny e-m@il, otworzysz go, a tam: kocham cię, cyk i koniec. Wirtualnie przejdzie, poprzez sieć, ale zniszczy ci cały komputer. Każdy z nas tego doświadczył.
Tak również jest z niezdrowymi więzami duszy… Jaki jest tego rezultat? W którymś momencie znajdziesz usprawiedliwienie dla nich i ich czynów, a potem się do nich przyłączysz. Przyłączysz się nieświadomie do takich ludzi. Po jakimś czasie nawiązujesz więzy emocjonalne duszy, po jakimś czasie zaczynasz ich akceptować, mówiąc sobie: przecież to nie są tacy źli ludzie, przecież Pan Bóg ich kocha, przecież oni też są stworzeni. I diabeł ci nagle mówi: przecież Jezus nakazał kochać bliźniego, będziesz ich potępiał? Nie rób tego! I zaczynasz ich słuchać, zaczynają się te więzy pogłębiać… i w pewnym momencie znajdujesz dla nich usprawiedliwienie, a potem się do nich przyłączasz. I tu zaczyna się bardzo wielkie niebezpieczeństwo. Pytanie – co zrobić z takimi osobami? Każdy z nas zna takie osoby. Przebywamy z nimi, czy to jest na uczelni, czy to jest w szkole, czy to jest w jakimś innym środowisku. Jeżeli jesteś w stanie łaski prosić o rozeznanie duchowe, Duch Święty podpowie ci co robić. I tu znowu: jeżeli jesteś w stanie łaski uświęcającej… Duch Święty ci powie, będziesz miał taki program antywirusowy: uwaga!, nie wchodź w to, coś jest nie tak! Oczywiście, jeżeli jesteś głupi, powiesz: idę dalej, pycha mnie rozpiera, dalej w to idę, przecież ja wiem, co robię. Ja widziałem takich ludzi, którzy mówili: ja wiem, co robię, przecież ja jestem księdzem, prawda? Ja wiem co robię, chodzę na msze codziennie… Jeżeli pycha cię zje, wówczas możesz się nabawić problemów. Normalnie Duch Święty cię ostrzeże i wtenczas zapali się taka mała, czerwona lampka i nie będziesz mógł wejść w te relacje, te duchy nie będą mogły ci nic zrobić. Jeżeli cię nie ostrzeże, nastąpi transfer i wówczas zaczyna się problem.
Zapytasz: a jaki Duch Święty? A nie byłeś bierzmowany? Czy ty jakichś innych duchów potrzebujesz? Ale co się porobiło z naszym bierzmowaniem? Nie mówię tu o was, ale o dziesiątkach tysięcy waszych rówieśników. Młode chłopaki… idą bierzmowanie… ale ich tyle to obchodzi… bo mamusia, bo tatuś, bo rodzina, bo tak jakoś jest do małżeństwa… Oni te dary dostali, ale one są tak zalane betonem… są tak zabunkrowane, że przecież nikt ich już nie używa. My nie musimy dostawać nowych darów. Kiedy mówimy o tzw. chrzcie w Duchu Świętym, to nie jest otrzymywanie nowych darów, to są te dary, które od razu masz, po prostu one przestały być aktywne. I nagle Duch Święty zaczyna działać, ale ilu z nas przejmuje się bierzmowaniem? To jest jakiś tam rozdział, stacja końcowa dla wielu młodych chrześcijan. Oficjalne pożegnanie się z Kościołem – jak to mówią – przy obecności biskupa. Tak jest i tak jest wszędzie. No i co? No i wtenczas, jeżeli jesteś w stanie łaski uświęcającej i Duch Święty działa, wtenczas on cię ostrzeże, gorzej jeżeli nie jesteś.
To jest pierwszy problem – towarzystwo. Ile razy się mówi: a… wplątał się w towarzystwo, ja mu wszystko dałam, a on się dzisiaj z jakimiś tam zadaje… Oczywiście to może być na poziomie emocjonalnym, dojrzewania, grupy, porzucenia. To jest wiele rzeczy, wiele ścieżek do tego prowadzi. Ale jeśli potem się z takimi zejdziesz, zaczniesz ich usprawiedliwiać, oni zaczną być super, zaczną być fajni i zaczniesz się identyfikować z nimi, jesteś już w pułapce. I dostajesz od nich, to co oni mają, całą tą złość, transfer się dokonuje.
Następny rozdział jest bardzo przyjemny, nazywa się „randka misyjna”. To jest niesamowite, takie małe następne niebezpieczeństwo. Zostajesz romantycznie związany z osobą niewierzącą lub o innej wierze i usprawiedliwiasz siebie, że pomagasz jej wrócić do Pana Boga: Ja teraz ich nawrócę, ja teraz pójdę, ja teraz się łączę duchowo… nie masz jakiejś wiary albo coś i ja teraz ci we wszystkim pomagę. Nie znaczy to, że nie macie z takimi osobami być, ale uwaga, zaczyna się, tutaj (dalej będę czytał, co się dalej zaczyna robić): jeżeli poczujesz, że emocjonalnie związujesz się z osobą lub ambicjonalnie, to trzeba to przerwać. Ilu ludzi już padło? Bo to nie na zasadzie często jest, że ja rzeczywiście nawracam. Zaczyna być więź między mną, a tą fajną dziewczyną. Jakiś młody ksiądz, który wreszcie się dołapał i tam kogoś nawraca, a potem zaczynają się emocje, a potem zaczyna się budzić ambicja: no przecież ja muszę ją nawrócić, bo on pije i musi przestać pić, bo ona ma taki problem i ona musi z tego wyjść. Jeżeli te emocje zaczynają grać pierwsze skrzypce, jeżeli zaczniesz i nie przerwiesz tego, wówczas zaczyna się niebezpieczeństwo. Dlaczego? I tutaj jest napisane: węzeł emocjonalny powstrzymuje ich od obiektywnego, duchownego rozeznania drugiej osoby duchowego stanu. Czyli twoje emocje biorą górę, ten transfer zaczyna być. To już nie jest to, że ktoś będzie nawrócony, czy ktoś będzie zmieniony. Twoje emocje, twoje ambicje i nie masz już obiektywizmu. I wówczas zaczyna się niebezpieczeństwo. Wielu ludzi przez to straciło wiarę, wielu ludzi straciło swój grunt pod nogami, obojętnie czy świeckich czy duchownych, siostry zakonne, bo związali się właśnie emocjonalnie w tym nawracaniu. I wtenczas jest tak, jest napisane tak: Jak miłość jest ślepa, to będzie tak, jak ślepy prowadzi ślepego. I po jakimś czasie tych wielkich emocji, ślepy zaczyna prowadzić ślepego. A co Jezus mówi? Co się wtenczas staje? Wpadają, wpadają… Tak Jezus powiedział: ślepy prowadzi ślepego i obaj w dół wpadają. Jak coś takiego się stanie, trzeba taki węzeł zerwać. Jak? Przez kapłana. Nie możesz tego zrobić ot tak i już nie ma węzła, albo emocjonalnie. Można się od tego uwolnić za pierwszym razem: jak jest cud od Boga i Bóg może to zerwać w każdej chwili, jakkolwiek chce. Jednak najnormalniejszą drogą na to zerwanie są specjalne modlitwy. Tak jak powiedziałem: to jest pierwszą rzecz, emocjonalne związanie się z jakąś grupą lub towarzystwem. Druga rzecz, kiedy nagle po rekolekcjach myślisz, że nawrócisz wszystkich i emocjonalnie się w to wiążesz. Wtenczas jest bardzo duże niebezpieczeństwo, musisz być w łasce uświęcającej. Jeszcze raz: pycha… bez emocji, bo inaczej zaczyna się transfer i zaczyna się zgubienie.
Następna rzecz jaka jest bardzo ważna… i tutaj zaczynamy mówić o płaszczyźnie seksualnej. Tutaj, to się zaczyna eldorado dla transferów. W moim przypadku, mojej pracy, to było największe spustoszenie, największe spustoszenie robiła ta płaszczyzna. Największe spustoszenie u ludzi, z którymi pracowałem. Jak weszliśmy na to pole… tamte inne, jeszcze się jakoś przechodziło, weszliśmy na pole seksualne, zaczęło się eldorado. Pierwsza rzecz: plan Boga dotyczy kobiety i mężczyzny. Nie chcę w to wchodzić… pomiędzy kobietę i mężczyznę… taki jest plan Boga. Ale ten plan jest inny, niż plan tego świata. Ja nie mówię o świecie, jako ziemi, ale mówię o systemie jaki tu panuje. I tu też nie trzeba wam dużo mówić. Co dzisiaj nam mówią? To nie jest tak. Pierwsze pragnienie Pana, aby dwoje ludzi zawiązało się razem węzłem dusz i w duchowy sposób. Jest między dwojgiem ludzi miłość, jest sympatia, co się wiąże pierwsze…? Dusze. To jest plan Boga, ten wspaniały czas, który nazywa się przed ślubem, jak…? Narzeczeństwo. Dzisiaj spalony, dzisiaj prawie nie istnieje. Kochasz mnie? A ty mnie kochasz? No to chodź do łóżka. Dzisiaj nie istnieje ten temat, głębokiego poznania duchowego chłopaka i dziewczyny, dziewczyny i chłopaka. Dwie różne mentalności: jedno chce co innego, drugie chce też co innego… ale to jest piękny okres, piękne i czyste poznanie. Potem, po Sakramencie Małżeństwa, więzy ciała są uświęceniem i są możliwe.
A co dzisiaj mówi ten świat, ten system? Robi zupełnie odwrotnie: więzy ciała w seksie i jego perwersjach. Nie taka jest prawda? Po pierwsze, gdzie są więzy ciała, tam uczucia cielesne są tak mocne, że przychodzi dziecko i ślub albo i nie… więc potem zupełnie jest odwrotnie. Po czasie poznają siebie lepiej: dusze, rozum i emocje. Później: my już do siebie nie pasujemy… coś tam u mnie nie gra. I tak to się zaczęło budowanie domu od komina. I w tym momencie zaczynają się schody do nieba albo i nie. I zaczyna się wędrówka… Na tą płaszczyznę najbardziej jakoś wchodzę w życiu ludzi, którzy do mnie przychodzą. Droga tego systemu, tej przestrzeni, jest do góry nogami i jest to bardzo trudne doświadczenie dla wielu ludzi. Wielu z tych ludzi przychodzi poranionych.
Dziewczyna i chłopak – relacje: porzucenia, zranienia, pootwierane wszystkie furtki… mało tego, muszę wam powiedzieć, co naprawdę się wówczas dzieje. Kiedy następuje seks pozamałżeński, wtedy otwierasz już diabłu wszystko. Ponieważ jest to w grzechu, poza małżeństwem, otwierasz wszystkie furtki, które… po prostu jest to autostrada dla demonów. I w tym momencie powiem takie brzydkie porównanie: choroby weneryczne przechodzą, chcesz czy nie chcesz, dochodzi do tego. Kiedy jest ku temu odpowiednia sytuacja – przechodzą. Dokładnie tak samo jest w świecie duchowym, już nie ma nad tym kontroli. Mało tego, jeżeli ty uprawiasz to z partnerką lub partnerem… a teraz powiedz mi, ile ten partner lub partnerka miał już relacji z innymi partnerami, a ile tamci partnerzy… ty wszystko na siebie zbierasz… ty wszystko na siebie zbierasz. Nie wspominając nawet o relacjach homoseksualnych – to już jest perwersja. Nie mówiąc już o innych, których nie będę w tej chwili wymieniał. Mówimy o takich relacjach: ty wszystko na siebie zbierasz, nie tylko tej kobiety, czy tego mężczyzny bezpośrednio, ale jeszcze te, które tamci mieli. A jeżeli było wielu w ich życiu? Ile w tobie może być różnego rodzaju śmieci? Dla ilu demonów otworzyłeś drogi?
Słuchajcie – walka z nimi jest niesamowita, uwierzcie mi. To nie jest opętanie, ja nie mówię o opętaniu, proszę mnie źle nie zrozumieć. To nie ma nic wspólnego z opętaniem. Ale one otoczyły te obszary, które były u ciebie najsłabsze, pozwoliłeś i pootwierałeś to wszystko i w tym momencie zaczyna się ostra jazda i w tym momencie hamulce odchodzą, w tym momencie rzuca się Boga najczęściej, no bo zaczyna przeszkadzać. W tym momencie ci mówią: przecież możesz to robić, dlaczego nie, przecież wszyscy tak robią dzisiaj dookoła. Jakie są moi kochani hamulce? Żadnych… i wtenczas są rzeczy, które prowadzą do straszliwych tragedii ludzkich.
Idziesz do spowiedzi i spowiadasz się. No i co, co dalej? Wracasz do domu i co się dzieje? Wszystko zrywasz… jakiś cud się dzieje. Oczywiście, łaska spowiedzi jest nieskończona. To jest tak, jak to mówią: egzorcyzm, spowiedź to jest egzorcyzm… może się wszystko zmienić w minucie, ale w normalnym życiu się nie zmienia. Popełniasz samogwałt, latasz do spowiedzi codziennie, co tydzień, wstyd ci już do tego samego księdza mówić, dlatego latasz po innych kościołach, żeby nie ten sam był… Jeżeli ci na tym jeszcze zależy, to bardzo dobrze… albo się macha ręką… no i co? Jedna jest rzecz: spowiedź przebacza ci grzechy, Bóg ci przebacza. Spowiedź – to jest ważne – łamie kontrakt z szatanem, ale spowiedź nie zmienia twojej woli… Dla mnie, kiedy to odkryłem, kiedy mi właściwie to powiedziano po raz pierwszy, to była bomba. Wreszcie się dowiedziałem o tym bólu ludzi, którzy latają do spowiedzi co chwila albo walczą z tym… i dobrze, że walczą, to jest piękne, ale widzę jak po prostu nie mogą już z tym wytrzymać, widzę że płaczą… i stoi taki kapłan i nie wie, co dalej robić… C
Cudu trzeba i cuda się zdarzają, tak wam powiedziałem, na tych rekolekcjach: cuda się zdarzają, że to może odejść w jednej sekundzie, ale bardzo często jest to ciężka praca. Spowiedź nie zmienia twojej woli. I tu dochodzimy do sedna sprawy, zrozumcie, tutaj trzeba zerwać te negatywne połączenia duszy. Wyobraźcie sobie te liny, które są emocjonalnie powiązane, przez te wszystkie okna, o których mówiłem, poprzez to wszystko jesteście powiązani. Twoja dusza jest skorumpowana poprzez to, poprzez to, poprzez tamto. I możesz się wyspowiadać, możesz mieć najszczersze chęci zerwania z tym wszystkim, ale nie możesz. I w tym momencie kapłan bierze duchową siekierę, kładzie te wszystkie liny na pieńku i odcina je… i wtenczas pęka wszystko i wtenczas wszystko pęka. Ja to przeżyłem, ja to widziałem. Nie działa to jak magia, to nie jest magia, magia to jest do kontrolowania ludzi. To uwalnia ciebie od tych więzów, które się za tobą może 10, może 15, a może 20 lat ciągną. Modlitwa o przecięcie więzów negatywnych duszy. Zrywasz to, ja widziałem ludzi, którzy na przykład mieli… ona miała chłopaka, 10 lat temu, czy jakiegoś narzeczonego, spowiadała się z tego, ma już dwóch następnych, już ma tego jednego, ma męża i nagle coś wraca do niej i wraca, na modlitwie, w kościele, jakby taki obraz, takie natręctwo… no i co? Mówi: proszę księdza ja byłam u spowiedzi, wszystko jest wyspowiadane, jestem oczyszczona, i wierzę jej… i nagle robimy modlitwę odcięcia… i nagle płacz, Jezu, jestem wolna! I to nie wraca, i to już nie wraca, to jest absolutnie genialne. I to po prostu nie wraca.
Proszę nie wpaść w skrupuły, że jeżeli ktoś miał jakieś tam przygody z kimś, że to od razu już na niego przeszło. Mnie chodzi o natręctwa, że zaczynają się… że nie możesz spać, że to przychodzi, zaczyna ci się śnić, zaczynasz myśleć… Najczęściej w czasie Mszy, w czasie Podniesienia, w czasie modlitwy. Jakieś sceny ci się kojarzą, jakieś z przeszłości, jakieś… Nie wiesz czemu, nie masz nad tym kontroli. To jest znak, że trzeba wziąć i to wszystko uciąć. I to działa, to jest niesamowite. W moim życiu było to niesamowite odkrycie. Tu mówię: do tego trzeba czasu, siły i po prostu mieć dla kogoś wiele, wiele czasu. Grzechy tak samo nie wyspowiadane kiedyś, to jest następny problem, ale one wszystkie tworzą tą pajęczynę. I potem się szamotasz, i potem chcesz iść do przodu i nie możesz. Wszystko to staje się dla ciebie… jakiś marazm jest, jak chodzenie po błocie, po bagnie… no i co najczęściej? Ludzie się wycofują, nie idą, mówią: nie dam rady, koniec, mam dość tych rekolekcji, mam dość tego słuchania, to wszystko jest takie święte… mają taki bagaż za sobą. Nie martw się, jest wyjście, jest wyjście… Ja tego nie mogę z wami zrobić, bo bym musiał tu jeszcze następny miesiąc siedzieć, ale jest wyjście, pamiętajcie, nie jest to sprawa beznadziejna. To może zrobić każdy kapłan, to nie musi być żaden egzorcysta. Każdy kapłan mocą kapłańską to może zrobić, przeciąć te więzy duszy. Ja miałem te problemy, te same. Kapłan zrobił nade mną to samo. I wiecie co? I poszło wszystko, jestem dzisiaj innym człowiekiem. Dlatego wam mówię: na swojej skórze to przeszedłem.
Przy modlitwie, gdy są zerwania, dzieją się nieraz różne, dziwne rzeczy. Pamiętam pewną kobietę. Jej historia życia była dość skomplikowana. Modlimy się i ona nagle zaczęła czytać te modlitwy. To są specjalne modlitwy. Nagle stała się podobna do indora, myślałem, że jakiś balon z niej wyjdzie, oczy na wierzchu, łzy, policzki pełne powietrza… i po tej modlitwie nagle… ufff, wszystko ustało, wszystko z niej zeszło. Ona na drugi dzień dzwoni do mnie i mówi: człowieku, człowieku co się stało? Ja żyję, ja mogę oddychać… A ja mówię: Boże, jakie to jest cudowne. To nic ze mną nie było, ona sama, ale wzięła to i wam mówiłem, wizualnie to był taki prysk, że ja musiałem prawie się wycierać. Jak to wszystko wyszło z niej, jak to wszystko z niej wyszło, to tak jak byś zerwał statek z cumy, jak to wszystko poszło. I nagle swoboda, i nagle się zaczęło po prostu inne życie.
I następna rzecz, ponieważ już nie zostało mi dużo czasu… Aborcja – to są straszne liny, to jest to, co tak samo trzeba… Z własnego doświadczenia wiem, że kobiety po aborcji… no były u spowiedzi, wszystko jest dobrze, wszystko jest w porządku, przebaczenie, ciężka pokuta, wiadomo że za morderstwo… ale zostaje ten niesamowity żal w środku, to coś, czego kobieta nigdy nie może zapomnieć. Płaczą po 10, 20 latach, że kiedyś mogły mieć dziecko, że popełniły błąd. I w tym momencie jest taka piękna modlitwa, którą wypracowałem, sam z taką kobietą. Siedzimy, ona zamyka oczy i proszę ją, żeby wezwała swoje dzieci do siebie. To jest nie do opisania przeżycie. W momencie kiedy zamyka oczy, ja ją prowadzę specjalną modlitwą i nagle spotyka się ze swoimi dziećmi. I wiem kiedy następuje ten moment, bo po prostu jest strumień łez, ale tak jest w każdym przypadku, przysięgam jak tu stoję, strumień łez. I potem każę tej kobiecie oddać to dziecko za ręce Matce Bożej… i w tym momencie następuje uwolnienie.
Mówimy tu już o więzach duszy ze zmarłymi – to jest następna rzecz. Nie mówię tu o nawiedzonych domach, o duszach, które się błąkają. To jest następny temat i następny czas, ale mówię tutaj o tych dzieciach, które zostały zamordowane. I w tym momencie, kiedy matka widzi swoje dziecko i podaje rączkę Matce Bożej, w tym momencie jest dopiero uzdrowienie. I mówi mu, temu dziecku: kocham cię i do zobaczenia w Niebie. To, co ja przeżywam patrząc na te kobiety, to jest po prostu niesamowite. One po prostu opisują mi z detalami to wszystko, co się działo, co widziały. Kłamią? Wątpię. I wszystko się uspokaja. To dziecko, które zostało zabite. Łono, które było miejscem śmierci dziecka, jest ciągle tam, zainfekowane tymi… to się nazywają demony śmierci, czyli przeciwko życiu, przeciwko Chrystusowi. I w tym momencie zostają wyrzucone. Tak samo, jak jest nie aborcja, tylko poronienie. Tutaj nie ma winy morderstwa, ale tak samo są duchy śmierci, bo ktoś umarł, dzieciątko. I są modlitwy. Dawniej Kościół miał specjalne modlitwy o oczyszczenie łona. Teraz kto to robi? Nikt. Ja to robię, modlę się, oczyszczam to łono, żeby przygotować na następne dzieciątko i to dzieciątko przychodzi.
Także to są rzeczy, które są niesamowite i które myślę, że kiedyś ludzie będą stosować i kapłani, bo uwalniają z czegoś, czego tabletka, żaden psychiatra, żaden najlepszy specjalista psycholog nie uwolni, bo oni nie wchodzą w te przestrzenie. Oczywiście oni współpracują, są potrzebni, bo to są następne sfery życia człowieka, ale do tej przestrzeni, tam nikt nie wejdzie, tam trzeba wejść naprawdę z wielką wiarą i z wielką miłością. Także to jest takie bardzo wzruszające, co ja przeżywam i za każdym razem łzy mi lecą, przy każdej matce, która wychodzi i mówi: nie mam dwoje dzieci, ale mam czworo dzieci od dzisiaj. Bo tamtych dzieci nie uważała za dzieci. Od dzisiaj mam czworo dzieci. Czasami mówi mi, jaka płeć, że dwie dziewczynki, dwóch chłopców widziałam. To jest coś niesamowitego.
No i kończąc ten temat… są jeszcze więzy duszy z demonami. Tu się nie chcę… tu jest cały okultyzm, tu jest to niezdrowe podejście. On jest ojcem kłamstwa. Pamiętajcie, że Duch Św. nigdy nie zniewala. Duch Święty daje ci pokój i radość. Okultyści zniewalają, oni cię mogą uzdrowić, oni ci mogą na chwilę pomóc, ale to jest tylko na chwilę. Pomogą ci w bolącej cię nodze, ale nie zauważysz, że zostaje zrujnowane twoje życie, że nagle się z żoną rozstajesz, że się kłócisz, że jesteś nerwowy, zaczynasz pić, zaczynasz zażywać, ale noga cię nie boli – to jest wielki sukces, prawda?
Ale pamiętajcie, że demony zniewalają, czasami na to trzeba czekać. Otwierasz się na sugestie złych duchów. Tak bardzo jest to popularne na zachodzie: duchy przewodnicy. Ja mam ducha przewodnika, on mnie prowadzi – a ja mówię: jaki to jest duch? Seanse spirytystyczne: no bo ja dzisiaj rozmawiałam ze swoim dziadkiem, zmarłym ojcem, matką – no to jest coś strasznego. Często bardzo tak samo, kiedy np. ktoś umiera. Wiadomo: śmierć to jest czas żalu, śmierć to jest rozpacz, chociaż nawet ktoś jest naprawdę bardzo wierzący, ale po jakimś czasie idzie się do normalnego życia, prawda? Ale są ludzie, którzy nie mogą przejść. Ona cały czas trzyma pokój dziecka, ona cały czas… Kiedyś przyszła do mnie kobieta. Jej syn, gdy miał 19, 20 lat, wyjechał do Afganistanu i tam został zabity. I tak, jak zostawił pokój z pościelą, tak ona dwa lata już go trzyma. Codziennie rano idzie do pokoju i wącha jego pościel: bo ja tam mam swoje dziecko. Po pewnym czasie staje się to obłędem, ale to świadczy to o tym, że potem są już te niezdrowe więzy. I je tak samo trzeba poodcinać, bo niestety one mogą wykończyć człowieka i zaprowadzić do strasznych patologii, w konsekwencji, nawet do chorób psychicznych.
Ostatnia rzecz, to jest… NIE dla przebaczenia. Jak to bardzo często jest niezrozumiane. Kiedy nie przebaczasz – uwaga! – nawiązujesz pakt ze złem. Dlaczego? Ponieważ jest to pakt duszy ze złym. Ty nie przebaczasz – Bóg ci nie przebacza. Nie przebacza ci twoich win, ponieważ brak jest w tobie pokory. Prosisz o przebaczenie, ale sam nie chcesz przebaczać. Szatan jest egoistą, jest kłamcą. Dlatego, kiedy nie przebaczasz drugiej osobie, zawierasz z nim pakt. Jak zapomnieć, gdy cię ktoś zdradził, gdy cię ktoś zranił? Nawet w tej metodzie, o której ja mówię, zrywania tych więzów duszy, to nie to, że ty od razu zapomnisz kogoś, kto cię skrzywdził – nie, ale to nie będzie za tobą chodzić, jak zły cień. Przestaną wreszcie nachodzić cię te straszliwe rzeczy, tabletki tu nie pomagają.
Po raz pierwszy się podzieliłem – jesteście chyba jedyni na razie, a może i ostatni – tą niesamowitą sprawą, tym co ja odkryłem bardzo niedawno. Wiem, że każdego z was to dotyczy. Wiem, że każdy dzisiaj mógłby tu stanąć w kolejce i prosić mnie o pomoc. Ja bym pewnie pierwszy prosił też o pomoc, bo mam swoje problemy. Nie martwcie się, będzie Nabożeństwo Uzdrawiania. Pan może dokonać tego beze mnie, może tego dokonać w kaplicy. My będziemy się modlić i jeżeli z całego serca go poprosisz, odetniesz, wymienisz to wszystko… ktokolwiek miał jakikolwiek negatywny wpływ w twoim życiu, a to mogą być najbliżsi w rodzinie, to mogą być dalsi, różne sytuacje, pamiętaj: wówczas Pan cię od tego uwolni. Może to będzie trochę wcześniej, może trochę później, ale przynajmniej już wiesz, jakie mechanizmy działają. Dlatego – nie wyrywaj sobie włosów, że ciągle to coś jest jeszcze w tobie. Nie wyrywaj sobie włosów, że inni są lepsi, a ty właściwie chcesz się pakować, bo już nie ma sensu. Pamiętaj: miłość Boża nie zna granic. I jest takie jedno piękne hasło: nie ma nic niemożliwego dla Pana. Jeżeli go naprawdę kochasz, jeżeli naprawdę podejdziesz z wiarą do niego, jeżeli masz szczęście iść do jakiegoś kapłana, który ci pomoże, który to przerwie, który pomodli się, wejdzie w twoje życie, nie tylko zapuka w konfesjonał i następny, i następny i następny, bo szybko, ale wejdzie w twoje życie i ci pomoże. Módl się o takiego i pamiętaj: Chrystus cię wypełni. Będzie w piątek Nabożeństwo do Ducha Świętego, będziemy się modlić nad każdym z was, nie jest to piękne? Wytrwajcie, a Chrustus… Duch Św. was napełni tak wspaniałą mocą. Dziękuję wam za uwagę.