Bajki i przypowieści Wstęp do bajek Był młody, który życie wstrzemięźliwe pędził; Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził; Był bogacz, który zbiorów potrzebnym udzielał; Był aktor, co się z cudzej sławy rozweselał; Był celnik, który nie kradł, szewc, który nie pijał; Żołnierz, co się nie chwalił; łotr, co nie rozbijał; Był minister rzetelny, o sobie nie myślał; Był na koniec poeta, co nigdy nie zmyślał, A cóż to jest za bajka? Wszystko to być może! Prawda, jednakże ja to między bajki włożę! Dwa żółwie Nie żałując sił własnych i własnej fatygi Dwa żółwie pod zakładem poszli na wyścigi. Nim połowę do mety drogi ubieżeli, Spektatorowie poszli, sędziowie zasnęli, Więc rzekła im jaskółka „Lepiej się pogodzić; Pierwej niżeli biegać nauczcie się chodzić” Osieł i baran Klął osieł los okrutny, że marznął na mrozie Rzekł mu baran trzymany tamże na powrozie; Nie bluźń bogów w żądaniach płochy i niebaczny! Widzisz przy mnie rzeźnika? Dziękuj , żeś niesmaczny . 880 Ptaszki w klatce Czegoż płaczesz? Staremu mówił czyżyk młody Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody. Tyś w niej zrodzon, rzekł stary, przeto ci wybaczę; Jam był wolny, dziś w klatce, i dlatego płaczę. Filozof Zaufany filozof w zdaniach przedsięwziętych Nie wierzył w Pana Boga, śmiał się z wszystkich świętych. Przyszła słabość, aż mędrzec, co firmament mierzył, Nie tylko w Pana Boga – i w upiory wierzył. Syn i ojciec Każdy wiek ma goryczy, ma swoje przywary; Syn się męczył nad książką, stękał ojciec stary, Ten nie miał odpoczynku, a tamten swobody, Płakał ojciec, że stary, płakał syn, ze młody. Owieczka i pasterz Strzygąc owieczkę pasterz, nad tym się rozwodził, Jak wiele prac ponosi, żeby jej dogodził, Że milczała: Niewdzięczna! Żwawie ją ofuknie . Więc rzekła Bóg ci zapłać… a z czego te suknie? Komar i mucha Mamy latać, latajmy nie górnie, nie nisko. Komar muchy tonącej mając widowisko, Że nie wyżej leciała, nad nią się użalił, Gdy to mówił, wpadł w świecę i w ogniu się spalił. Słoń i pszczoła Niechaj się nigdy słaby na mocnych nie dąsa! Zaufana tym pszczoła, że dotkliwie kąsa, Widząc , iż słoń ogromny na łące się pasie, A na nią nie uważa, choć przybliża się, Chciała go za to skarać. Gdy kąsać zaczęła, Cóż się stało? Słoń nie czuł, a pszczoła zginęła. 881 Dewotka Dewotce służebnica w czymś zawiniła Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła. Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny, Mówiąc właśnie te słowa… i odpuść nam winy. Jako my odpuszczamy… biła bez litości. Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności. Bogacz i żebrak Żebrak panu tłustemu gdy się przypatrywał, Płakał; tegoż wieczora tłusty zachorował: Pękł z sadła. Dziedzic po nim gdy jałmużny sypie, Śmiał się żebrak nazajutrz i upił na stypie. Księgi W pewnej bibliotece, gdzie była nie pomnę, Prowadziły się księgi; a ,że niezbyt skromne, Łajały się do woli różnymi języki Wchodzi bibliotekarz, pyta się kroniki; Dlaczego takie wrzaski? – Dlatego się swarzem, Iżeś mnie śmiał położyć obok z kalendarzem. Wszystko się tu porządnie – rzekł jej – posadziło: On zmyśla to , co będzie, ty zmyślasz co było. Wino i woda Przymawiało jednego czasu wino wodzie: Ja panom, ty chłopom jesteś ku wygodzie. Nie piłoby cie państwo – rzecze woda skromnie Gdyby nie chłop dał na cię, co chodzi pić do mnie. Pan i pies Pies szczekał na złodzieja, cała noc się trudził; Obili go nazajutrz, ze pana obudził, Spał smacznie drugiej nocy, złodzieja nie czekał, Ten dom skradli; psa obili za to , ze nie szczekał. 882 Kałamarz i pióro Powadził się kałamarz na stoliku z piórem Kto świeżo napisanej księgi był autorem, Nadszedł ten, co ją pisał, rozśmiał się z bajarzów. Wieleż takich na świecie piór i kałamarzów! Jagnię i wilcy Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie Dwóch wilków jedno w lesie nadymali jagnię; Już go mieli rozerwać; rzekło – jakim prawem? Smacznyś, słaby i w lesie – zjedli niezabawem. Żółw i mysz Że zamknięty w skorupie niewygodnie siedział Żałowała mysz żółwia; żółw jej odpowiedział; Prawda nie jest wspaniały – szczupły ale własny. Podróżny Arab jeden, gdy go noc w podróży zapadła, A był dwa dni wśród stepu, bez wody , bez jadła, Postrzegł worek na drodze; wziął rozweselony A w blasku gwiazd chcąc wiedzieć czym był napełniony Jęknął i rzekł niezmierna boleścią przejęty Jam myślał , że kasza , a to dyjamenty. Woły krnąbrne Miłe złego początki, lecz koniec żałosny. Nie chciały w jarzmie chodzić woły podczas wiosny; W jesieni nie woziły zboża do stodoły; W zimie chleba nie stało, zjadł gospodarz woły. Pijak Trawiąc niegdyś nad flaszką nocy i poranki, Chory pijak stłukł wszystkie kieliszki i szklanki, Klął miód, piwo znieważał, wino zwał tyranem. Przyszedł potem do zdrowia i odtąd pił dzbanem. 883 Sułtan w piekle Na miętkiej gdy rozkosznie spoczywał pościeli, Śniło się sułtanowi, że go diabli wzięli, Przeląkł się, a gdy w piekle szuka towarzysza, Postrzegł najsamprzód ojca, a potem derwisza. Pyta go, Za coś tu jest? Rzekł derwisz spytany: Myślałem po sułtańsku i za tom skazany. A ty ojcze, dlaczego, powiedz niech cię słyszę! Dlatego, żem tak myślał jak moi derwisze. Dzieci i żaby Koło jeziora z wieczora Chłopcy dokoła biegały I na żaby czuwały: Skoro która wypływała - Kamieniem w łeb dostawała, Jedna z nich śmielszej natury, Wystawiwszy łeb do góry. Rzekła: Chłopcy, przestańcie, bo źle się bawicie Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie! Przyjaciele Zajączek jeden młody Korzystając ze swobody, Pasł się trawką, ziółkami w polu i ogrodzie, Z każdym w zgodzie. A że był bardzo grzeczny, rozkoszny i miły Bardzo go tam zwierzęta lubiły; I on też, używając wszystkiego z weselem, Wszystkich był przyjacielem. Raz gdy wyszedł w świtanie i hulał po lesie, Słyszy przerażające głosy trąb, psów szczekania, trzask wielki po lesie, Stanął, słucha dziwuje się; A gdy się coraz zbliża łów hałas, wrzask srogi Zając w nogi. Spojrzy się poza siebie, a tuz psy i strzelce; Strwożon wielce, Przecież wypadł na drogę, od psów się oddalił Spotkał konia, prosi go iżby się użalił; Weź mnie na grzbiet i unieś; koń na to: nie mogę. Jakoż wół się nadarzył: ratuj przyjacielu! Wół na to: Takich jak ja zapewne niewielu Znajdziesz, ale poczekaj i ukryj się w trawie, Jałowica mnie czeka, niedługo zabawię. A tymczasem masz kozła co ci dopomoże. Kozieł: żal mi cie nieboże, Ale ci grzbietu nie dam, twardy, nie dogodzi; Oto wełnista owca niedaleko chodzi Będzie ci miękko siedzieć. Owca rzecze: 884 Ja nie przeczę. Ale choć cię uniosę pomiędzy manowce, Psy dogonią i zjedzą zająca i owcę. Udaj się do cielęcia, które się tu pasie. Jak ja ciebie mam wziąć na się, Kiedy starsi nie wzięli? Cielę na to rzekło. I uciekło. Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły, Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły. Słońce, obłoki, ziemia Skarżyła się przed słońcem ziemia na obłoki: Cóż z tego ,ze po świecie lot wiedziesz wysoki, Kiedy cię obłok kryje i wilgoć zachmurza? Dopieroż gdy z chmury uczyni się burza, Noc ze dnia. Słońce rzekło: Darmo się rozwodzisz; Nie skarż się na obłoki, ty je sama rodzisz. Malarze Dwaj portretów malarze słynęli przed laty Piotr dobry, a ubogi. Jan zły , a bogaty. Piotr malował wybornie , głód go uciskał, Jan mało i źle robił, więcej jednak zyskał, Dlaczegóż los tak różny mieli ci malarze? Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze. 885