Niech Tusk ujawni protokoły
Nasz Dziennik, 2011-01-26
P
osłowie
PiS zwrócą się o ujawnienie niejawnego protokołu z posiedzenia
rządu z 10 kwietnia 2010 roku. Skoro premier tak gorąco przekonywał
podczas ostatniej debaty na temat katastrofy smoleńskiej o
słuszności podjętych wówczas decyzji, niech teraz ujawni, w jaki
sposób one zapadały. Tym bardziej że wydarzenia z ostatnich
tygodni udowodniły, że jako szef rządu w tej konkretnej sytuacji
zawiódł, narażając poważnie na szwank interesy Polski.
W
minioną środę, podczas sejmowego wystąpienia w sprawie raportu
MAK o przyczynach katastrofy smoleńskiej, premier Donald Tusk,
odpowiadając na pytania stawiane przez posłów, poinformował o
decyzjach rządu, jakie w dniu katastrofy, 10 kwietnia, zapadły
podczas posiedzenia Rady Ministrów. Jak się okazało, były to
m.in. te decyzje, które wyznaczyły potem sposoby działania organów
państwa w tej nadzwyczajnej sytuacji. - Mam przed sobą protokół
ustaleń posiedzenia Rady Ministrów - mówił premier, starając się
wyjaśnić poseł Elżbiecie Jakubiak jej wątpliwości na temat
tego, jak zachował się w tym czasie rząd i jakie podejmował
decyzje. Dziś wiemy, że zaowocowały one tym, iż badanie przyczyn
katastrofy samolotu z prezydentem państwa i wysokimi urzędnikami na
pokładzie zostało oddane w ręce Rosji. Po 9 miesiącach zaś
rosyjski MAK ogłosił raport, w którym winę za katastrofę zrzucił
na pilotów, zdejmując jakąkolwiek odpowiedzialność z
kontrolerów, którzy sprowadzali samolot do lądowania.
-
Sprawa była jawna od pierwszych chwil po posiedzeniu Rady Ministrów
- przekonywał Tusk, przypominając, że powołano wtedy komisję do
badania przyczyn katastrofy pod kierownictwem szefa MSWiA Jerzego
Millera oraz międzyresortowy zespół, który miał koordynować
całość spraw związanych z tragedią, m.in. z transportem ciał do
kraju. Co ciekawe, nie dał jednak do dziś czytelnej i jasnej
odpowiedzi na pytanie, dokładnie kiedy i w jakich okolicznościach
rząd lub premier osobiście zaakceptowali podyktowany przez stronę
rosyjską tryb procedowania w oparciu o konwencję chicagowską. W
jakich okolicznościach zapadała ta kluczowa decyzja i czy podczas
kwietniowego posiedzenia rządu ktoś podsuwał inne rozwiązania,
które ostatecznie nie zostały wzięte pod uwagę?
"Nasz
Dziennik" spróbował więc dowiedzieć się czegoś więcej na
temat tych protokołów, z których - jak mówił premier - "jasno
miało wynikać", jakie działania podjął w tej sytuacji rząd
i nad czym debatował. Jak się jednak okazuje, protokoły z
posiedzenia rządu 10 kwietnia, którymi teatralnie wymachiwał
premier podczas sejmowego wystąpienia, są niejawne. A Centrum
Informacyjne Rządu odmówiło ich udostępnienia. Zainteresowaliśmy
tym problemem posłów, którzy uznali, że w tej sytuacji warto
byłoby się przyjrzeć temu, co rząd wiedział i co planował
zrobić tego dnia. - To bardzo ciekawe, jak wyglądało przygotowanie
rządu tego dnia. Zajmę się tym tematem - deklaruje poseł Andrzej
Dera. To samo mówi poseł Artur Górski z PiS. - Rzeczywiście, to
bardzo ciekawe, konkretnie dowiedzieć się, co rząd planował
zrobić w tej sytuacji - dodaje poseł Jerzy Polaczek, który już
kilkakrotnie interpelował do rządu w sprawie wyjaśnienia przyczyn
katastrofy. Być może dowiemy się, jakie rozwiązania rząd miał
do dyspozycji 10 kwietnia. Czy rozważano wspólne polsko-rosyjskie
śledztwo w tej sprawie? Bo to, co publicznie mówił i deklarował
przez wiele miesięcy premier Donald Tusk, już znamy, łącznie z
wielokrotnymi zapewnieniami, że konwencja chicagowska zapewni Polsce
bardzo dobry dostęp do wszelkich niezbędnych materiałów w tej
sprawie, a współpraca z Rosjanami była wyśmienita. Dziś wiemy,
że nie jest to do końca prawda, a takie kluczowe dowody jak wrak
samolotu czy czarne skrzynki pozostają do dziś dnia w rękach
rosyjskich. Nie mówiąc już o tym, co wyszło na jaw przed
tygodniem, a więc manipulacjach przy odczytywaniu rejestratorów w
kontekście ujawnionych przez komisję Jerzego Millera stenogramów z
rozmów z wieży, o których rząd wiedział już od wielu
miesięcy.
Maciej Walaszczyk