Autobiografia
tybetańskiego lamy Chagdud Tulku zawiera fascynującą wzmiankę
tybetańskim olbrzymie górskim oraz o tym, jak poszukiwacz
mistycznych relikwii mógł natknąć się na jego szczątki.
W
drodze do klasztoru Chudo Gompa w górach, gdzie miał oglądać
tańce i ceremonialne widowisko, lama i jego świta natknęli się na
stupę w miejscu, gdzie miał być pochowany legendarny bohater
Gesar, olbrzym zabity setki lat wcześniej. Jak pisze Chagdud Tulku,
kilka miesięcy przed jego pojawieniem się w tamtym miejscu pewien
poszukiwacz skarbów i świętych relikwii znany jako terton
przyszedł do klasztoru, by donieść o jakiejś nieznanej istocie
zakopanej w tym miejscu dawno temu. Miał te informacje z pewnego
źródła, ponieważ twierdził, że jako terton jest wcieleniem
Shanpy, towarzysza Gesara.
"Byłem
tutaj, kiedy położyliśmy ją pod dużą skałą nad rzeką",
mówił mnichom, próbując przekonać ich do kopania we wskazanym
miejscu.
Jego
wyzwanie zostało przyjęte i wkrótce w miejscu wskazanym przez
tertona w okręgu o średnicy 7,5 metra rozpoczęto wykopy.
Wykopaliska zajęły kilka dni, na dole znaleziono jednak duży
kamienny dysk, wówczas podekscytowani mnisi wezwali poszukiwacza
skarbu, by pokazać mu rezultat ich wysiłków.
"Obserwował,
jak wciskali słupy pod skałę, aby ją wyważyć i podeprzeć",
pisze Chagdud Tulku, a mnisi i ich robotnicy mogli wyciągać masywne
szczątki, "kości giganta, którego ręka miała długość
ponad półtora metra". Autor dodaje, że ci olbrzymi ludożercy
mogli występować powszechnie w tym regionie i żywili się
nieszczęsnymi ludźmi do czasu, gdy zostali wyeliminowani przez
legendarnego bohatera. Ponieważ nie było to wykopalisko
archeologiczne, ale wysiłek poczyniony dzięki umiejętnościom
poszukiwacza skarbów, kości zostały ponownie pochowane, także
kamienny dysk wrócił na swoje miejsce.
Teraz
możemy się jedynie zastanawiać, czy te resztki zakopane w
odległych czasach i ukryte pod z pozoru sztucznym kamiennym dyskiem
mogły należeć do jakiegoś wymarłego zwierzęcia z okresu
plejstocenu. Być może faktycznie były to szczątki jednego z
olbrzymów, które przez cały czas pobudzały ludzką wyobraźnię
na każdym kontynencie i w każdej kulturze.
Patagony
|
Kto
może się przeciwstawić Synom Anaka?
Olbrzymy
i więksi ludzie odgrywali główną rolę w rozwoju wielu kultur, na
przykład biblijny lud Anakim, który według Pięcioksięgu
zamieszkiwał pewne miejsca na obszarze Kanaanu, gdzie Izraelici
skarżyli się Mojżeszowi na niemożność przyjęcia wielkich
mieszkańców nowej ziemi, Ahimana, Seszaja i Talmaja, potomków
potężnego Anaka.
"Ziemia
ta, którąśmy przeszli, i przeszpiegowali ją, jest ziemią
pożerającą obywateli swoich, a lud wszystek, któryśmy widzieli,
lud jest wysokiego wzrostu. Tameśmy też widzieli olbrzymy, syny
Anakowe z rodu olbrzymów, i zdaliśmy się sobie przy nich jako
szarańcza..." (Księga Liczb, rozdz. 13 wer. 32-33). W
desperacji Mojżesz odrzucił możliwość przyjęcia, widząc
perspektywę walki z olbrzymami: "Bracia nasi zepsowali nam
serce, mówiąc: Lud ten większy i roślejszy jest, niźli my,
miasta wielkie i wymurowane aż ku niebu, a nad to, syny olbrzymów
widzieliśmy tam" (Księga Powtórzonego Prawa, rozdz. 1, w.
28). "Któż może stawić czoła synom Anaka?", pytają w
pewnym momencie desperacyjnie.
Jakby
tego było mało, Izraelici musieli stawić czoła Ogowi z Baszanu,
"jedynemu ocalałemu z Rafaim". Pismo Święte mówi, że
ten ogromny monarcha został pochowany w bazaltowym sarkofagu
długości 4,3 metra i szerokości 1,8 metra. Jednakże użyty przez
Judejczyków i Izraelitów "pożerający ogień" (być może
stworzony przez Arkę Przymierza) zniszczył olbrzymich Anakimów,
pozostawiając przy życiu pojedynczych członków tego rodu w Gazie,
Askalonie i Gacie; to ostatnie miejsce jest lepiej znane jako miejsce
narodzin trzymetrowego Goliata, który stanął przeciwko młodemu
Dawidowi. Legendarna porażka tego wielkoluda nie przyniosła jeszcze
końca olbrzymów na Ziemi Świętej. Księga Samuela podaje nam
imiona innych kolosów, takich jak Benob i Sap, "którzy zginęli
w bitwie pod Gob", oraz nienazwanego olbrzyma cierpiącego na
polidaktylizm (wielopalczastość) (II Księga Samuela, rozdzial 21,
wers 20).
Biblijny
Goliat
|
O
innych zabijanych olbrzymach czytamy w I Księdze Kronik w rozdziale
20 w wersach od 4 do 8, gdzie omówiono umiejętności Króla Dawida
i jego zwycięstwa ze wszystkimi przeciwnikami: "...zabił
Sobbochaj Husatczyk Syfę, który był z narodu olbrzymów... była
też jeszcze wojna z Filistynami, gdzie zabił Elchana, syn Jairowy,
Lachmiego, brata Golijata Gietejczyka, którego drzewce u włóczni
było jako nawój tkacki... ci byli synami jednego olbrzyma z
Gat".
Monstrualni
Quinametzini
Gdy
żądny krwi Nuno de Guzman przybył do północnego Meksyku, by
założyć prowincję o nazwie Nueva Galicia, znalazł się w
dzisiejszej Guadalajarze i był zaskoczony widokiem kilku dużych,
opuszczonych miast. Jego tłumacze powiedzieli mu, że te ruiny są
fundamentami ośrodków ludności, zajętymi przez olbrzymich
Quinametzinów. Kim były te tajemnicze istoty?
"Historicas
Obras", traktat napisany przez pierwszego kronikarza historii
Meksyku, Fernando Ixtilxochitla, opisuje wiarę ludzi zamieszkujących
Chichimec na północy Meksyku w to, że wcześniej przez Amerykę
Środkową przewalili się olbrzymi, którzy zajęli ziemię, a
których echa wyczynów dotarły na drugą stronę świata. Konflikt
między Quinametzinami a zwykłymi ludźmi okazał się być
powszechny i pamięć o tej wojnie nie ograniczała się tylko do
jednego regionu. Tlaxcalanie, którzy byli sprzymierzeńcami
europejskich zdobywców Meksyku, przekazali Bernalowi Díazowi del
Castillo to, o czym on sam wspomina w swoim dziele "Crónica de
la Nueva Espana": "...ich przodkowie dzielili ziemię z
ludźmi o bardzo wysokich ciałach i dużych kościach, którzy byli
bardzo nikczemni i źle wychowani, [przodkowie] zabijali ich w
walkach, co spowodowało ich wyginięcie. Aby nam pokazać, jak duży
byli ci ludzie, przynieśli nam kości nóg jednego z nich, były one
szerokie i długi na wzrost normalnego człowieka. Byliśmy
przerażeni widokiem tych kości i sądziliśmy, że ten kraj muszą
zamieszkiwać olbrzymy. Nasz kapitan Cortes powiedział, że
stosownym będzie odesłać tę kość do Kastylli, tak aby Jego
Królewska Mość mógł ją zobaczyć. Dlatego wysłaliśmy ją,
powierzając to zadanie jednemu z naszych wysłanników..."
Ta
wiara umocniła się po wykopaniu szczątków olbrzyma, kiedy
Hiszpanie budowali nową cywilizację na ruinach azteckiego imperium.
Franciszkanin Diego Durán podobno sam przyglądał się szczątkom
olbrzymów, kiedy inny mnich, Gerónimo de Mendieta, potwierdził
doniesienia, że antenaci Meksykanów z konieczności musieli walczyć
z olbrzymami.
Patagonia
w Ameryce Południowej
|
Dlatego
koegzystencja z innym gatunkiem była pozornie niemożliwa.
Quinametzini, lub bardziej poprawnie quinametzin hueytlacame (wielcy
niekształtni ludzie) w końcu zostali zmuszeni do opuszczenia
Meksyku i migracji na południe wzdłuż wybrzeża Pacyfiku, choć
inni zmierzali na północ. Franciszkanin J. Mariano Rothea tak
podsumował to przekonanie: "...w czasach starożytnych przybyli
tam ludzie i kobiety nadzwyczajnego wzrostu, najwidoczniej z północy.
Niektórzy poszli wzdłuż wybrzeża Morza Południowego, inni zaś
przeszli na strome zbocza górskie..."
Franciszkanin
Andrés de Olmos, opisując w XVI wieku, wspomniał o ciekawym
szczególe: meksykańskie olbrzymy żywiły się dębowymi żołędziami
i różnymi chwastami. Ten szczegół zawarty w kodeksach umożliwia
nam przyjrzenie się dziwnej ewentualności: czy Quinametzini mogli
dożyć naszych czasów pod postacią wysokich, włochatych małpich
istot, znanych jako Bigfoot, Yeti, Sasquatch i inne? Te wywiady
przeprowadzone przez kronikarzy ery kolonialnej pokazują, że ta
tradycja utrzymywała, że te olbrzymy, które nie zostały wytępione
przez normalnych ludzi, przeniosły się na pustkowia, gdzie gdzie
przetrwały resztki ich rasy.
Migracja
na południe?
Pedro
Cieza de Leon, kapelan, który towarzyszył garstce Hiszpanów, który
zdołali obalić w XVI wieku inkaskie imperium, zebrał ciekawe i
bardzo ważne informacje na temat olbrzymów: krajowcy byli zdumieni
i przerażeni, gdy zobaczyli nadpływającą trzcinową tratwę z
istotami na pokładzie "tak wysokimi, że wysokość od kolan w
dół równa była wzrostowi zwykłego wysokiego szłowieka..."
Olbrzymy nie miały w sobie nic miłego: informatorzy Cieza opisali
je jako ohydne z wyglądu, odziane w zwierzęce skóry lub nagie i
słynące z zamiłowania do gwałtów i mordów.
Czy
ta grupa grabieżców mogła stanowić część olbrzymów, które
wyemigrowały na południe, a które zostały przedstawione w
meksykańskich kronikach jezuity Rothea? Książka Zecharia Sitchina
"The Lost Realms" (1990) zawiera wzmianki kronikalne
zebrane przez Fernanda Montesinosa, hiszpana odwiedzającego Peru,
który wspomina o starej inkaskiej tradycji opisującej kolonizację
peruwiańskiej równiny przybrzeżnej przez "ludzi wielkiego
wzrostu", wypozażonych w metalowe narzędzia. Rabunki czynione
przez te olbrzymy skończyły się, kiedy zniszczył je "niebiański
ogień".
Czy
potomkowie tych Quinametzinów mogli znajdować się w odległej
Argentynie, na samym koncu Ameryki Południowej? Antonio Pigafetta,
kronikarz z wyprawy Ferdynanda Magellana, opisał spotkanie z
olbrzymimi tubylcami w Bahía San Julián w roku 1520. Mające dwa
metry wzrostu, według kronikarza, istoty miały narzucone na siebie
zwierzęce skóry, co czyniło je jeszcze większymi (odtąd w
opisach pojawiają się nazwy "patagony" lub "wielkostope",
od ich nazwy wzięła się później nazwa lądu Patagonia).
Mumia
olbrzyma odnalezionego w XIX wieku na Alasce na tle wagonu
towarowego
|
"Pewnego
dnia", pisze Pigafetta, "kiedy pojawiły się pierwsze
oznaki południowej wiosny, byliśmy świadkami nadejścia krajowca,
pierwszego, jakiego widziały nasze oczy. Był to olbrzym, jego stopy
wydawały się tak duże, że jeden z naszych ludzi nazwał go
'Patagón'. Stopniowo go uspokajaliśmy i po chwili jego nieufność
zniknęła, on sam przedstawił nam resztę swojego plemienia,
którego członkowie byli tak samo duzi i żarłoczni, jak
on".
Kronikarz
opisuje także huczące odgłosy tych olbrzymów. Dwóch z nich
przeniesiono na pokład flagowego okrętu Magellana, obydwa jednak
umarły po drodze; nie wiadomo, co zrobiono z ich ciałami.
Korsarz
Francis Drake miał najwidoczniej zły dzień, kiedy przybił w 1578
roku do Bahía San Julián: jego wojska stoczyły walkę z "dużymi
ludźmi", którzy tam mieszkali, w walce zginęło dwóch
członków jego załogi. Piętnaście lat później Anthony Knyvet
przepływał przez Cieśninę Magellana i potwierdził obserwacje
patagonów, donosząc, że niektóre z nich miały ponad 3,6 metra
wzrostu.
W
końcu w 1962 roku w pobliżu szczytu góry Torres del Paine
odnaleziono dziwnych ludzi: byli to ludzie o wzroście od dwóch i
pół do trzech metrów, a ich ciała datowano na 500 lat. Czy jest
to dowód na to, że opowieści o patagonach nie były tylko
podróżniczymi legendami?
Muzealna
konspiracja
W
1995 roku w wywiadzie z Alfonso Serra kataloński pisarz Miguel
Aracil wspominał, że jego artykuł spowodował poruszenie wśród
społeczności intelektualnej Hiszpanii, ponieważ wysunął
oskarżenie, że muzea niektórych krajów bronią dostępu do
zbiorów kości, które mogłyby dać dowód na istnienie olbrzymich
ludzi. Niezależnemu autorowi pomogła przy tym lekarka Ana Capella i
kartograf Fernando Ledesma.
Artykuł
Aracila sugeruje, że cały region Pirenejów - pasma górskiego
oddzielającego Hiszpanię od Francji - był domem prawdziwych
olbrzymów, które mogą tam zamieszkiwać do dnia dzisiejszego,
stając się źródłem licznych relacji o Bigfoocie. Jak utrzymuje
Aracil, znaczna liczba olbrzymich szkieletów wykopana została w
pobliżu megalitycznego dolmenu Oren w regionie Cerdanya. Znajdowały
się one pod opieką mieszkańców wsi Prullans do chwili przekazania
Muzeum Archeologii w Barcelonie, gdzie albo zniknęły, albo zostały
zniszczone.
Według
innej katalońskiej badaczki, Joan Obiols, szczątki trzymetrowego
olbrzyma odnaleziono w Garós (Pirineo de Lleida). Miejscowy duchowny
był jedną z osób, które badały imponujące kości, które od
tamtego momentu zniknęły, wywołując domysły, że zostały one
ukryte dla zachowania antropologicznego i archeologicznego status
quo.
"Zarówno
archeologia jak i historia są olbrzymami o glinianych stopach",
pisze Miguel Aracil w jednym ze swoich artykułów. "Ilekroć
upadają, że tak powiem, i mają miejsce nowe odkrycia
archeologiczne, ich stopy jeszcze bardziej słabną".
Konkluzja
Jak
wyglądałaby nasza wiedza o ludzkich kulturach, gdyby nie było
olbrzymów? Występują one w opowieściach ludowych i mitach od
Europy i obu Ameryk po najdalsze zakątki Azji. Z lekkością
wspomina się o nich w świętych księgach i bajkach. Olbrzymy
napełniają nas zdumieniem i zazdrością spowodowanymi ich siłą i
bohaterskimi czynami. To żyjące w średniowieczu olbrzymy, w środku
turbulencji swoich czasów, były wykorzystywane do pracy przy
osiągnięciach inżynierii rzymskiego imperium. Olbrzymy mogłyby
zostać zdegradowane do królestw bajek i czarodziejskich opowieści,
mamy jednak dowód na to, że te wielkie istoty w pradawnych czasach
dzieliły z nami świat.
Scott
Corrales, FATE, maj 2006
Tłumaczenie:
Ivellios
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Czy mityczne stworzenia istniały naprawdę19[1][1] Czy ludzie naprawde wierzaCzy ADHD naprawdę istnieje, ADHD8 Czy inteligencje naprawdę można mierzyć Omów kontrowersje wokół pomiaru inteligencji19 Czy ludzie naprawdę wierzą63 Crowe Evelyn Czy on naprawde istniejeCrowe Evelyn A Czy on naprawdę istniejeCrowe Evelyn Czy on naprawde istnieje SR063Czy demony naprawdę istniejąTRÓJCA Czy to naprawdę nauka biblijnaCzy piekło naprawdę istniejeCzy w starożytnym Izraelu istniała prostytucja sakralna”CZY RAJ ISTNIAŁ NAPRAWDĘ(1)Czy istniały olbrzymyCzy istniały olbrzymy Ludzie giganciczy noe istnial naprawdekłopotliwe, piekło, Czy piekło istnieje naprawdęCzy ultrasonografia jest naprawdę bezpiecznawięcej podobnych podstron