W okolicach Płużyn
znajduje się wielkie jezioro, o którym ludzie prości mówią różne
historie. Nocą, z głębin jeziora słychać odgłosy walk, chrzęst
zbroi i płacz kobiet.
Pewnego dnia Dziedzic tej okolicy
postanowił zbadać dno akwenu. Dziedzic przedsięwzięcie rozpoczął
mszą i modlitwą. Z zarzuconych sieci wyłowiono dziewczynę, która
wyglądała jak żywa.
Niewiasta opowiedziała zebranym
historię swojego miasta. Mówiła o wspaniałym wojsku i pięknych
ludziach, żyjących w Świteziu. Opowiedziała jak pewnego razu jej
ojciec dostał list od Mendoga proszącego o pomoc w wojnie z Rusią.
Tuhan (ojciec dziewczyny) wahał się czy może zostawić kobiety i
dzieci
same w mieście, ale jego córka zapewniła go, że anioł będzie
czuwał nad miastem. Lecz wojska Ruskie zaatakowały Świteź, a
kobiety bojące się zguby i hańby postanowiły popełnić
samobójstwa, ale wtedy ich dusze zostałyby potępione w niebie,
więc zaczęły modlić się do Boga, aby odebrał im życie. Łaskawy
Pan zamienił córki i małżonki Świtezi w kwiaty o białym
kolorze, który oznaczał ich niewinność za życia.
Gdy
żołnierze Rosji zakatowali wioskę nikogo nie zastali, chcieli
pozrywać kwiaty w wieńce do ozdoby, jednak każdy kto dotknął
kwiatu został chory na śmiertelną chorobę. Tak oto Bóg uratował
mieszkańców Świteźa. Później Kobieta wskoczyła do wody. A że
z Bogiem rozpoczęli wyprawę nie zatopiła ich.