Witajcie!
Dziś
prezentujemy Wam drugą część miłosnych *ekhu, ekhu* przygód
duetu Harry&Draco. Będzie co prawda mniej czochrania, ale więcej
namiętnych spojrzeń, jęków i ach-wcale-nie-jednoznacznych aluzji.
Dowiecie się także, iż nasi milusińscy nie są jedyną męską
parą, jaką ałtoreczka postanowiła zaserwować czytelnikom. Czego
możecie spodziewać się poza tym? Potter, wraz z nową orientacją,
zyskuje charakter nieprzeciętnego buca, Dumbledore szykuje - oprócz
szeregu tradycyjnych świąt wyspiarzy Indonezyjskich - wielką
niespodziankę dla uczniów Hogwartu, Hermiona jest cyborgiem, a
podczas uczty powitalnej w Wielkiej Sali mają miejsce straszliwe
bezeceństwa (bita śmietana included).
Zanalizaowały:
Kalevatar
i
Pigmejka
Rozdział 4
[od AŁtorki]
Pisze to
ogrzewając się po siedmiu godzinach spędzonych na dworzu,
zbierając pieniądze na Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Oj, to
dobrze, że zbiera te pieniądze gdzieś w pomieszczeniu... pytanie
tylko, co mogła robić wcześniej przez 7 godzin zimą na dworze. ;>
Miałam chęć
odpocząć od wycieczki yaoi i wybrałam blog na chybił trafił i
musiałam wybrać taki, w którym zaplanowałam, że będzie pełny
podtekstów i erotycznych scen, ale mówi się trudno, pogrąża się
w tym świecie, o którym się pisze zapominając o rzeczywistości.
No
właśnie, Drodzy Czytelnicy - mamy tu syndrom "Jest noci",
czyli prowadzenie jednocześnie sryliarda blogasków, co po prostu
musi odbić się na ich poziomie językowym i ogólnej sensowności.
W kontekście baardzo wiarygodnych zachowań Harry'ego i Draco z
poprzedniej części, wzmianka o "zapominaniu o rzeczywistości"
brzmi jak modelowy self-ownage.
Dzięki
pisaniu mogę wpłynąć na otaczającą mnie rzeczywistość.
Zmienić wszystko i stworzyć wszystko z niczego. Mogę być władcą
i panem tego, co stworze.
Jaka
szkoda, że do AŁtoreczek w tffurczym szale nie dociera, że
licentia
poetica
kończy się tam, gdzie zaczyna się "2+2=4" i "nastoletni
chłopiec, nawet niepewny swej orientacji seksualnej, nie jęczy z
rozkoszy gdy w obecności jego przyjaciół ich wieloletni wróg
czochra się o niego penisem".
Jaka
szkoda, że dla większości aŁtoreczek “fikcja” = “brak sensu
i logiki”.
Rozdział
4
Harry
skierował się w stronę Hogwartu zagryzając w triku nerwowym zęby
na dolnej wardze. Przyjaciele widząc jego zielony wzrok wbity w
ziemię spoglądali nerwowo na siebie.
Zielone
reflektory szperacze w miejscu oczu Harry'ego sprawiały, że czuli
się nieco nieswojo.
Ciekawy
ten TRIK, nie ma co. Domyślam się, że te reflektory włączył
jakiś czujnik umieszczony na dolnej wardze? Harry powinien pomyśleć
o karierze iluzjonisty...
Harry
zachowywał się normalnie, gdy zauważył niebieskookiego w powozie,
ale gdy ten wszedł na jego kolana i zaczął się z nim rozmawiać
zielonookiego coś trgneło.
Mną
też coś trga - dziwne wrażenie, że to Harry wlazł Draconowi na
kolana, a nie odwrotnie.
Ja
ci mówię, oni w międzyczasie zmieniali pozycje.
Czarnowłosy
zatrzymał się spoglądając w oczy dziewczyny. Pochylając się nad
nią chwycił w dłoń jej rude loki i przyciągnął jej głowę do
siebie. Pocałował ją gwałtownie i mocno, obejmując ramieniem jej
talię.
Przyjaciele,
którzy szli za nim stanęli jak wmurowani. Nigdy Harry nie ukazywał
publicznie, a nawet przed nimi uczuć do swej dziewczyny. Teraz
jednak pocałował ją i to dość namiętnie na ich oczach.
Czochranie
się z Malfoyem nie wzbudziło w nich żadnych podejrzeń ani
zdziwienia, ale pocałunek z Ginny ich szokuje?
Ginni
zacisnęła dłonie w pieści na szacie chłopaka, przymykając z
rozkoszy oczy. Zazwyczaj pocałunki zielonookiego były delikatne jak
dotyk skrzydeł motyla na jej wargach i zastawiały lekki owocowy
posmak. Ten raz był inny. Mocny, gwałtowny.
O
lekkim posmaku pasztetowej.
Chłopak
wsunął w jej rozchylone usta język badając jej podniebienie
(wszedł
w tryb “penetracja jamy ustnej”...),
kiedy rudowłosa myślała, ze już za chwile zemdleje pod wpływem
tych wszystkich uczuć,
Nie
trzeba było popijać śliwek Spritem, mówię ci.
które w niej
wybuchneły chłopak ją puścił.
Opadła
na trawę, nie mogąc utrzymać się na nogach. Na jej twarzy było
widać wszystkie emocje, które ją opanowały. Powoli uświadamiając
sobie, co dokładnie się stało z rumieńcami na twarzy
A co się
z nimi stało? Oflagowały się i żądają ulg podatkowych?
Przybrały
jakąś nietypowy kształt? Nie wiem, Helołkitty albo penisa?
uniosła
głowę do góry, spoglądając na chłopaka.
Potter
stał tak jakby nic szczególnego się nie stało. Spoglądał na nią
tak, jakby było po prostu zwykłą dziewczyną rodzaju
nijakiego,
która upadła potykając się, a nie upadając z powodu pocałunku,
którym ją obdarzył.
Kanoniczny
Harry takim osobom zazwyczaj pomagał wstać... ale ten jej pewnie
jeszcze z buta pociągnie.
-
Harry? – powiedziała cicho dziewczyna.
-
Przykro mi, Ginni. Nie mogę być z tobą.
Oblałaś
test z penetrowania jamy ustnej.
I
zupełnie nie umiesz się czochrać.
Nie
kocham cię, a bardziej kocham, ale jak przybraną siostrę.
A to przed
chwilą... wiesz, wyobrażałem sobie, że całuję Malfoya.
( Czemu
zawsze, ale to absolutnie zawsze, gdy AŁtoreczki zmieniają
charakter Harry'ego, robią z niego totalnego buca? )
Nie patrząc
się na przyjaciół skierował się w stronę zamku. Rudowłosa
siedziała jeszcze kilka chwil na ziemi z szokiem wypisanym na
twarzy, a później, kiedy do niej dotarły słowa chłopaka
rozpłakała się rzewnie.
Hermiona
i Ron podbiegli do płaczącej dziewczyny. Brązooka próbowała ją
jakoś uspokoić,
Ale
tęczówki z brązu ciążyły jej strasznie i skrzypiały przy
każdej próbie zerknięcia w bok.
Łooo,
Hermiona jest tu cyborgiem? Wreszcie coś ciekawego!
kiedy jej
chłopak złowieszczył czarnowłosemu, który śmiał tak rzucić
jego siostrę,
Wieszczył
mu rychły zgon i paskudną wysypkę w okolicach intymnych.
*złowieszczy
aŁtorce*
Byli
tak zajęci Ginni, że nie zauważyli nawet jak podszedł do nich
Malfoy. Już z daleka widział jak chłopak pocałował rudowłosą.
Na początku to go wkurzyło i rozłościło jednocześnie coś go
zakuło w klatce piersiowej jakby zazdrość, ale zwalił to na
niestrawność po owocach morza,
Zawsze
wiedziałam, że oprócz tych wszystkich zaklęć i eliksirów w
Hogwarcie powinni też uczyć biologii. Niestrawność kłująca w
piersiach? No chyba że jakiś homar próbował wyciąć sobie drogę
na wolność.
które
zaserwował mu ojciec na obiad, których nie nienawidził, a jako
Malfoy powinien być ich smakoszem.
A
zatem członek rodu Malfoyów powinien być ulizanym blondynem
wchrzaniającym ośmiorniczki? Ciekawe, co jeszcze według aŁtoreczki
świadczy o szlachectwie...
Uspokoił
się dopiero wtedy, gdy jako notoryczny i największy podrywacz znany
w całym Hogwacie
Znany?
A ja myślałam, że obracał się głównie w towarzystwie dwóch
swoich silnorękich i panny Parkinson.
Cichaj
- to, o czym piszesz, było w Hogwarcie, a aŁtoreczka pisze o jakimś
zupełnie innym miejscu.
zobaczył,
że (...) Potter nie czerpał z tego przyjemności. Jego ruchy były
jakby znudzone, bez entuzjazmu.
Bo
ileż można całować te dziewczyny, no naprawdę.
Potter
obmacywał cycki i tyłek Ginny z najwyższym zblazowaniem.
Wspinając
się na wyżyny samopoświęcenia.
Tak
jakby robił to na próbę.
Oczywiście.
Musiał zrobić próbę generalną przed odbyciem jedynego słusznego
rodzaju seksu - z Draconem.
Nawet
słowo ODBYCIEM wygląda dwuznacznie w kontekście tej ANALIZY.
Widząc to
rozluźnił się, ale i tak czuł jakby chęć mordu na dziewczynie,
Jaka ta
arystokracja subtelna... nawet chęć mordu czuje tylko “jakby”.
że ta śmie
tak przytulać się do chłopaka. Uśmiechnął się dopiero wtedy,
gdy podchodząc do nich usłyszał jak wiewiór wrzeszczy, że jego
siostra była za dobra dla takiego śmiecia, jakim jest Potter.
No i miał
rację, drogi Draco, bo jak wiadomo - prawdziwego mężczyznę
poznaje się po tym, jak kończy.
-
To bardziej Potter był za dobry dla twej rudej siostry.
Pytanie
do Czytelników: co zrobiłby w takiej chwili Ron?
a)
Zabiłby.
b)
Zabiłby ze szczególnym okrucieństwem.
c)
Zabiłby ze szczególnym okrucieństwem i zbezcześcił zwłoki.
Wnioskując z
gazet to tylko Malfoy byłby tak dobry, żeby być z nim.
To już
nawet Prorok Codzienny stał się tubą propagandową yaoistek?
Oj tam, po
prostu brukowce jak zwykle szukają taniej sensacji i skandalu, więc
sugerują kolejny romans ku uciesze czytelników.
Draco nie
przejmując się złowrogim wzrokiem rzucanymi przez cała trójkę
gryfonów
No
tak, blogaskowy Ron tylko patrzy spode łba. *wzdech*
delikatnie
przyspieszył prawie niezauważalnie kroku i dogonił zielonookiego,
który smętnie snuł się do zamku.
Bo
ceremonia przydziału i uczta powitalna poczekają, prawda.
Tak,
aż oni sobie będą delikatnie przyspieszać.
-
Nie była zbyt podniecająca?
Zielone
tęczówki spoczęły na chwile na blondynie, a później znów
skierowały się na migoczące wdali światła zamku.
Też
byłabym smętna, gdyby moje tęczówki kleiły się do obcych ludzi.
Oj tam
zaraz tęczówki - po prostu soczewki mu wypadły i przykleiły się
do ciuchów Malfoya.
-
Nie dziwię się. Komu może podobać się osoba z rudymi włosami?
Ale ty musiałeś się o tym przekonać, chociaż niektórzy
twierdzą, że rudzi są gorący w łóżku, ale jak dla mnie za
szybko dochodzą. Blondyni są bardziej spokojni, ale równie
namiętni jak oni.
Przykro
mi, że cię zmartwię, Draco, ale Telimena stwierdziła wyraźnie,
że "Blondyni nie są zbyt namiętni!", a w kwestii
doświadczenia seksualnego Telimena >>>>>>> ty.
Nie
wiedziałam, że temperament seksualny zależy od koloru włosów.
Hm, jacy w takim razie są według niego bruneci i szatyni? I co
zrobić, jeśli ktoś maskuje swój temperament farbą do włosów?
Albo jest
łysy?
Wkrótce
się o tym przekonasz.
Nie
dając szansy na jakkolwiek odpowiedź odszedł w stronę Hogwartu
Rozdział 5
Harry nie
wiedział, co robić. To wszystko było dla niego wielkim
zaskoczeniem. Podniecił się chłopakiem, wróć, Draconem, rzucił
świetną dziewczynę, która może była dla niego najlepszą
partnerką życiową, ale w tym był problem, że jej nie kochał.
(...) Kochał ją w taki sposób jak może brat siostrę, nic po za
tym. Nie mógł przestać myśleć, że gdy ją całuje lub dotyka to
tak jakby robił to z krewną.
Tak
się kończy spotykanie się z siostrą najlepszego kumpla.
Przez to
wszystko to nie mógł sobie poradzić w tym związku. Czasami
zastanawiał się, czy dobrze postępuje biorąc pod uwagę tylko
uczucia innych, a nie swoje.
Oł
rili? Dlatego zerwałeś z dziewczyną w tak chamski sposób, jak to
tylko było możliwe?
Nigdy
nie chciał tego pokazać, ale martwił się tym, co inni o nim
myślą. Nie chciał ranić ani Rona, czy Ginni. Obawiał się także,
że rzucając ją przestał być członkiem rodziny Wesley (nie wiem
jak się to pisze (To
sprawdź, rrrwa!)),
miał nadzieję, że jednak nie.
Po
tak brawurowym zerwaniu? Na pewno tak. W ogóle co ty sobie myślałeś,
koleś? Ona ma sześciu starszych braci!
Ron
tylko się pozłości tydzień lub trochę dłużej i da sobie z tym
spokój, chociaż znając go już od takiego długiego okresu
przepuszczał, że potrwa to o wiele dłużej.
Jeśli
tak się rzeczywiście stanie, to... do dupy z takim starszym bratem.
*przypomina
sobie o tym, JAKI to jest blogasek*
Znaczy
no, oczywiście, nie dosłownie.
Zastanawiał
się także nad zachowaniem blondyna. (...) Co miało znaczyć
stwierdzenie, że się przekona, że blondyni są dobrzy w łóżku,
o wiele bardziej niż rudzi? Czy to była jakaś aluzja to tego, co
ma zamiar robić w tym roku?
Nie
może być! Nuuuu,
wydaje ci się.
Czy
to możliwe, że zaczepki słowne zmienią się w coś innego, aluzje
seksualne w ocieranie się i inne?
Podoba
mi się to "i inne". "A potem poszli uprawiać seks i
inne". Piękne to.
No,
w końcu można jeszcze uprawiać rzepę, pomidory, kalarepę...
Dość już
tych pytań! Jeszcze jedno i w końcu zwariuję.
Harry stanął
w miejscu zastanawiając się, czy wytrzyma ten rok. Coś mu się
wydawało, że nie tylko będzie miał problemy z Voldemortem, ale i
także z tym nadętym i aroganckim blondynem.
Bo
dybiący na jego życie Voldzio to mały pryszcz w porównaniu z
Malfoyem dybiącym na jego rzyć.
Jednakowoż
też bym wolała wroga, który chce mnie zabić, od wroga, który
chce mnie wyruchać.
To
dlatego nikt nie lubi ZUSu. :)
Przymknął
oczy biorąc uspokajający oddech, gdy znów je otworzył zobaczył
jak Hermiona obejmująca wciąż łkającą rudowłosą przeszła
koło niego, a tuż po niej Ron posyłając mu wściekły wzrok.
Listem
poleconym.
Wyjcem
mu go wysłał.
Nie
zważając na ta jawną zaczepkę ze strony przyjaciela
Maaamoooo,
a ooon się na mnieee paaatrzyyyy!
skierował
się w stronę Zamku. Jeśli się nie pospieszy to spóźni się na
ucztę powitalną. Za często mu się już zdarzało, by i tym razem
dla jakiegoś błahego powodu ją przegapić.
Tak
błahego jak zerwanie, wkurwienie najlepszego przyjaciela, bycie
aroganckim bucem i inne.
Jak
zwykle, gdy przekraczał próg jadalni nie mógł się powstrzymać,
by nie zerknąć w górę, na zaczarowane sklepienie.
Tym razem
ukazane było na nim niebo bez chmur. Na granatowym tle błyszczały
jasno gwiazdy i skrawek księżyca, (...) Harry widząc księżyc
myślał zawsze o Lupinie, gdy tarcza księżyca robiła się coraz
większa, coraz bardziej się obawiał o mężczyznę.
Ja tam
bałabym się raczej o tych, którzy mogą go niechcący spotkać
podczas pełni - ale to ja.
Lecz
teraz nie musiał się tak o niego martwić. Syriusz był razem z
nim. Przeżył szok, lekko mówiąc, gdy Remus rumieniąc się i
jąkając próbował mu coś wyjaśnić, gdy przerwał mu te
niezręczne tłumaczenia Łaba i powiedział prosto z mostu, że są
razem.
A
jeszcze w połowie zdania miałam nadzieję, że tylko razem
mieszkają. :/ Serio, to jakiś wirus? Śmierciożercy dodają coś
do wody pitnej?
Who
the fuck is Łaba?
Zaskoczony
powiedział wtedy, że są przecież dwoma mężczyznami.
Odpowiedzieli mu, że stanowisko
Kapitana Oczywistość jest już obsadzone
o tym wiedzą. Kiedy uświadomił sobie wszystkie sprawy z tym
związane zarumienił się i spytał, czy to boli.
A
oni odpowiedzieli mu pytaniem na pytanie:
-
Harry, ile ty masz lat, że o to pytasz?!
-
...Tsssy?
Wtedy
spojrzeli na niego nic nie rozumiejąc, a on wydusił z siebie
jeszcze bardziej się rumieniąc, czy to bolała, gdy to robili.
Kolejna
rzecz, której NIE ZNOSZĘ u blogaskowych yaoistek: sprowadzanie
męskiego homoseksualizmu do seksu analnego. Niby takie są otwarte i
pro-LGBT, ale czym tak naprawdę ich podejście różni się od
takiego:
-
Wiesz, jestem gejem.
-
A DUPA CIĘ NIE BOLI?!
Remus
wtedy zarumienił się jak piwonia i krzyknął, że nie powinien
pytać o takie rzeczy,
Właśnie.
Podobnie jak nietaktem jest pytać hetero znajomego, czy jego
dziewczyna połyka czy też nie. No ludzie.
Rumieniący
się Remus... czara goryczy niedługo mi się przeleje. :/
a Syriusz
tylko śmiejąc się objął go ramieniem i zaprowadził mimo
sprzeciwom Remusa do salonu i wszystko mu opowiedział.
Z
detalami i szczególnym uwzględnieniem marki używanego nawilżacza.
Homo-propaganda
w działaniu. :)
Niech
zgadnę... znając słitaśność tego opka, panowie preferują Durex
Play Słodka
Truskawka?
Serio Cię
to ciekawi? ^^
Harry
nie wiedział, czemu tego słuchał i zadawał, co rusz inne pytania.
Wiedział tylko jedno, że słuchał tego z wypiekami na twarzy.
Bo w
porównaniu z sekretami alkowy Syriusza, markiz de Sade to cienki
żuczek.
Skoczywszy
rozmowę Black stwierdził, że będzie doskonałym partnerem dla
jakiegoś chłopaka wtedy rzucił w niego poduszką i zaczęła się
bitwa.
Bitwa
na poduszki. Srl. Zaczynam mieć nadzieję, że to prowokacja.
Ciesz się
lepiej, że to bitwa na poduszki, a nie... inny rodzaj zabawy.
Po całym
salonie latały pierze (WTF
is PIERZ?),
było tak biało jak w ziemie,
GDZIE
oni mieszkają, że występują u nich gleby białoziemy?
Lupin
próbował ich powstrzymać, ale wkrótce sam dołączył do walki,
gdy dostał jedną z poduch prosto w twarz. Szesnastolatek cieszył
się, że teraz ma „normalną” rodzinę.
Normalną
w sensie: okładającą się poduszkami? Łoboru, to ja żyję w
rodzinie patologicznej!
Poza
tym: skoro już szanowna yaoistka stwierdziła, że dwóch panów
może być normalną rodziną, to skąd tam u licha ten cudzysłów?
Rozumiem,
że to też było pytanie retoryczne?
Remus
i Syriusz zamieszkali w kupionym niedawno domu,
Do
posiadłości rodowej Blacków gejom wstęp wzbroniony.
a Harry
spędzał w nim każdą wolną chwilę, już nie musiał mieszkać z
Dursley'ami.
A
to nie było przypadkiem tak, że Harry MUSIAŁ mieszkać w domu
krewnego swojej matki, żeby całe to fiku-miku z ochronną mocą
miłości made
by
Lily mogło działać?
Owszem,
było tak... ale kto by się tam przejmował tymi bzdurami, jakie
napisała Rowling.
Był
wolny. Mogło się to jednak źle zakończyć, gdy Black wpadł za
zasłonę w ministerstwie, ale na szczęście dla wszystkim, może
oprócz Snape, że czarnowłosy przeżył.
Ot,
uroczy mały przykładzik tego, co się dzieje z tymi wszystkimi
"czarnowłosymi" i "niebieskookimi" bohaterami,
gdy w jednym zdaniu pojawią się dwie postacie o tej samej palecie
kolorystycznej. Bo tu akurat wyszło na to, że na szczęście dla
wszystkich Black wpadł za zasłonę, a Snape (też przecież
czarnowłosy) przeżył.
Szkoda,
że aŁtoreczka nie wplotła gdzieś w to zdanie czarnowłosego
Harry’ego, dopiero by była gramatyczna zagwozdka!
Potter
uśmiechnął się szczęśliwy dalej spoglądając w ugwieżdżone
niebo. Jego zielone oczy jak szmaragdy błyszczały i odbijały
święcące punkciki na niebie.
Bing!
Bang! Odbijały te punkciki jak gracz piłkę na meczu tenisa.
Wyglądał
teraz na tak szczęśliwego, pogrążonego w swoi świecie. Był
wtedy tak piękny.
Gdy
tak śmiał się do sufitu jak głupi do sera...
Ginni widząc
swego byłego chłopaka w takim stanie załkała jeszcze głośniej
wtulając się w ramie przyjaciółki, inne dziewczyny domyślając
się, co zapewnie się stało pisnęły ucieszone, że mają szanse
zdobyć jednego z najprzystojniejszych i najbogatszych chłopaków w
szkole i to w dodatku bohatera.
Wyobraziłam
sobie taki masowy pisk, niosący się po Wielkiej Sali...
Chłopaka
także obserwował pewien blondyn z Slitherinu. Pożerał go wręcz
wzrokiem. (...) Malfoy tak go obserwował, że nawet nie zauważył,
gdy ktoś do niego podszedł.
-
Cześ, Smoku. Nie pożeraj go tak wzrokiem, tylko zaciągnij go do
łóżka.
Albo
najlepiej zerżnij już tu, przy stole.
[To
był oczywiście Zabini, który wrócił do szkoły, bo Dumbledore
rzekomo planuje jakąś spektakularną akcję tego roku. ]
- Coś masz
do Pottera?
-
Ja? Nic, absolutnie nic. To bardziej ty masz coś do niego. Ostatnio
nawet się z nikim nie umawiasz tylko wodzisz wzrokiem za naszym
złotym chłopcem.
Ostatnio
- czyli przez wakacje. Draco stalkował Pottera, przyczajony w
ogródku Dursleyów?
Na
to wygląda. Chyba że Draco miał wcześniej zwyczaj umawiać się
na seks już w pociągu do Hogwartu, po czym odbyć kilka szybkich
numerków w powozie i jeden ostatni tuż przed ucztą.
- Nie wiem, o
czym mówisz, Zabini.(...) Choć wreszcie do stołu lecz
jednak może do toalety,
chce usłyszeć, co to za wielka akcja. Inni już siadają.
- Tak, tak –
Zabini zaśmiał się – Choćmy już, ale i tak w końcu wrócimy
do tematu kruczowłosego.
Kruczowłosego.
Czemu nie zaraz "tego, którego włosy są czarne jak skrzydło
kruka"?
Śmiejąc
się podążył za blondynem, który szedł w stronę swego stołu
Oczywiście
stół miał osobny. Dormitorium zapewne też.
Nie
no, coś Ty, dormitorium ma pewnie wspólne z Harrym.
Rozdział 6
Draco poszedł
do stołu. Nie byli oni jedynymi, którzy skierowali swoje kroki
właśnie tam.
Można
by się nawet pokusić o stwierdzenie, że poszli tam wszyscy.
Pozostali
skierowali się tam, żeby popatrzeć na dziwo-Dracona, który
rozmnożył się ze zdania na zdanie.
Kiedy
wszyscy zajęli swoje miejsca wszystko potoczyło się jak zwykle.
Pierwszoroczniaki z przerażeniem, lub ignorancją, a także
niektórzy z fascynacją zakładali tiarę przydziału,
Ci
z ignorancją próbowali założyć ją na nogę.
- Witam was
moi kochani uczniowie. (...) W tym roku odbędą się kilka bali.
"Kilka
Bali" to zapewne tradycyjne święta wyspiarzy z Indonezji?
Tak czy
siak, impra będzie.
Bal
gwiazdkowy, bal Walentynowy i na koniec roku, ale jeśli ładnie mnie
poprosicie to może będzie jeszcze więcej
Bo
czymże byłby potterowy blogasek bez balu! Dumbledore naprawdę dba
o samopoczucie uczniów. Nie
będę wspominać o becikowym.
Ło,
rozszalał się nam stary Dumbel... ale chciałabym wiedzieć, co
dokładnie ma na myśli przez “ładnie poprosicie”. Bo chyba nie
czyniłby na forum aluzji do łapówek... prawda?
To jeszcze
nie koniec niespodzianek – dyrektor uniósł w uspokajającym
geście obie dłonie – W tym roku postanowiłem, że w obliczu
zagrożenia jakim jest Voldemort – większość uczniów zadrżała
na dźwięk tego imienia – domy powinny się zjednoczyć, ale o
szczegółach dowiecie się jutro rano
Dlaczego
mam wrażenie, że "jednoczenie domów" w jakiś niezwykle
zabawny sposób doprowadzi do tego, że Potter i Malfoy będą mieli
wspólną sypialnię?
Kal,
to nie jest kwestia wrażenia, to jest kwestia Imperatywu
Blogaskowego.
Niektórzy
też rozmawiali o tym zjednoczeniu się domów.
-
Jakjal mysliyyszc, o coad chodu z tum zjedoncueniem dumuw? –
powiedział niewyraźnie Ron do Harrego zjadając swoją dużą
porcję, którą nałożył na talerz.
Sądząc
po artykulacji, on nie spożywał dużej porcji, tylko zapomniał,
jak się mówi po angielsku.
Mniejsza
o artykulację - zauważ, że Ron rozmawia sobie przyjaźnie z
facetem, przez którego jego siostra zanosi się właśnie płaczem.
Czyż to nie urocze?
Jak
czarnowłosy przypuszczał jego przyjaciel długo się na niego nie
gniewał, nawet jeśli zranił jego siostrę.
Ależ
oczywiście. Wszystko żeby tylko Harrusiek nie musiał mieć
odrobiny wyrzutów sumienia z powodu swej bucowatości.
Coś
przypuszczał, że rudzielec jest nawet szczęśliwy, że już nie
chodzi z Ginni. Od początku nie był zbyt zadowolony z tego, że
jego siostra chodzi z kimkolwiek. Wydawało się, że Ron wołałby
żeby jego mała siostrzyczka nie utrzymywała żadnego kontaktu z
chłopakami.
Wolałby
ją zatrzymać dla siebie, uhum, uhum.
-
Mów wyraźniej, Ronaldzie – zganiła rudzielca, Hermiona – I
mógłbyś najpierw połknąć, a później mówić – dodała.
Kanon!
Niczym ta perła rzucona pomiędzy wieprze... :(
Kanon
jeszcze dycha, ale interpunkcja już nie.
Rudowłosy
szybko przełknął to, co miał w ustach i powtórzył.
- Jak
myślisz, o co chodzi z tym zjednoczeniem domów?
-
Nie mam pojęcia, ale mam jakieś niedobre do tego przeczucia za
to pojęcia o składni nie mam za grosz –
powiedział Harry przejeżdżając swoim palcem wskazującym po bitej
śmietanie na serniku, który nałożył sobie na talerz. Wkładając
ubrudzony palec do ust przymknął oczy oblizując go.
A potem
kilkakrotnie wsunął i wysunął palec z ust, patrząc wprost na
Malfoya - a stół Ślizgonów w niewyjaśniony sposób uniósł się
z jednej strony o kilkanaście centymetrów.
-
Harry!!! - Już od sześciu lat próbuje cię nauczyć, że nie wolno
tak jeść – powiedziała z oburzeniem – Przecież to
niehigieniczne.
–
Pozwól mi – jęknął błagalnie – (...)
-
Niech ci będzie, ale nie pomyślałeś, że możesz być w ten
sposób prowokujący?
-
Prowokujący? – zapytał się chłopak oblizując wewnętrzną
stronę dłoni, która się ubrudziła słodkością.(...) - Ale kto
by na to patrzył? Przecież tylko jem
Harry
zawsze dziewica, część druga.
–
dziewczyna już nic na to nie powiedział tylko wzięła się za
swoją porcję.
Harry,
ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wyprzystojniałeś od
ostatniego roku, odkąd zamieszkałeś z Syriuszem.
Homo-propaganda
konia... znaczy, Harry'ego tuczy, najwyraźniej.
Przepraszam
bardzo, kto tam nagle zaczął mówić kursywą?
Ciiicho,
AŁtoreczka próbuje stosować mowę pozornie zależną, nie spłosz
jej!
Teraz,
gdy się uśmiechasz, to cały promieniejesz, choć nie jesteś
jeszcze do końca szczęśliwy. Wciąż się martwisz Voldemortem,
Nie
dzwoni... nie pisze... nie przyjeżdża...
ale
to nie znaczy, że nie możesz żyć i się cieszyć tym życiem.
Hermiona nie
wiedziała, że ma racje. Harry naprawdę prowokował kogoś swoim
zachowaniem.
Draco
przy stole Ślizgonów założył nogę na nogę żeby nie było
widać jego wybrzuszenia w kroczu.
Czyli
zgadłam. Co za zaskoczenie.
Jego
oczy zimne niczym niebo o poranku śledziły jak język zielonookiego
Gryfona sunnie po dłoni,
Myślicie,
że wrzucenie Sunny
do yaojca jest wystarczającym grzechem, by ściągnąć na głowę
AŁtoreczki jakichś mudżahedinów?
Jakbym
była mudżahedinem, to bym nie chciała, żeby ktoś mi sunnę
lizał.
Zacisnął
mocniej dłoń na kubku z kawą. Dzisiejszego wieczoru Ślizgoni
mieli zamiar spędzić na libacji alkoholowej dlatego blondyn
potrzebował kofeiny, by mieć jako tako trzeźwy umysł.
Kawa jako
środek zapobiegający upojeniu alkoholowemu... MUAHAHAHAHAHAHAH.
Ale to
dobrze, bo to znak, że aŁtoreczka jeszcze nie wie, jak dokładnie
działa alkohol.
-
Mówię ci. Podejdź do niego, okręć się i zaciągnij go do łóżka
– Zabini pochylił się nad przyjacielem, który dalej nie odrywał
wzroku od Pottera.(...) – Oszukuj kogo chcesz, ale nie mnie. Nawet
nie zainteresowało cię, co dyrektor mówił.
-
To co zawsze, co wolno, a czego nie wolno.
W
Sali rozbrzmiało głuche łupnięcie. Ci co go usłyszeli spojrzeli
na stół Slytherinu. Zabini leżał głową na stole.
To nie
Zabini, to ja walnęłam Malfoya, żeby się wreszcie ogarnął.
(...)
- Jeśli coś
wiesz, to mów, a nie robisz te wszystkie dziwne podchody – w końcu
Draco oderwał swój wzrok od czarnowłosego i spojrzał na
przyjaciela.
-
Ja coś wiem, ale tobie nie powiem – zanucił wesoło, Zabini.
- Ta nie mów
– wzruszył ramionami blondyn – I tak wyciągnę to z ciebie,
kiedy się upijesz.
No
i rano dowiedzą się o tym WSZYSCY. Rzeczywiście, przetajemnicza
tajemnica.
-
Taaaaa, niedoczekanie. Mam mocniejszą głowę niż ty.
- Pożyjemy,
zobaczymy. Teraz jednak choćmy. Wszyscy rozchodzą się już do
swoich dormitoriów.
Ja
wiem, aŁtoreczko, że gramatyka i ortografia polska to skomplikowana
rzecz, ale to akurat jest dosyć proste:
chodzić
- chodźmy - rozchodzą się: a nie: chocić - choćmy - rozchocą
się.
TAK,
KURNA, TRUDNO?
-
A zdołasz tam dojść z swoją erekcją? – zachichotał chłopak,
a blondyn zasłonił swój zawstydzający stan szatą dziękując
Merlinowi, że jest tak luźna, bo naprawdę nie miał ochoty iść
do lochów, gdy wszyscy mogli podziwiać jego wypukłość w
spodniach,
Taak,
Draco, bo nikt nie ma nic lepszego do roboty niż gapić się na
twoją stójkę - zupełnie jakby tam było co podziwiać. :/
Skąd
wiesz, może Draco ma atrybut godny Priapa i szura nim po posadzce.
W tym
stanie to raczej po suficie.
Malfoy
coś przypuszczał, że znów spędzi noc zabawiając się sam ze
sobą, oczywiście przed upiciem się. Przypuszczał, że gdyby
spróbował rozładować napięcie, gdy nie będzie już się zbytnio
kontrolował, to zapewnie obudziłby się razem z jakąś nieznajomą
dziewczyną lub chłopakiem.
To
w Hogwarcie jest w ogóle szansa spotkać kogoś nieznajomego? Po
tylu latach? Chyba że chodzi o pierwszorocznych, ale chyba nawet
Och-jakże-rozpustny-Draco nie przeleci jedenstolatki.
A gdyby
się nawet obudził, to byłoby to złe, ponieważ...?
(Tylko
mi nie mówcie, że chce czekać z wytryskiem na Pottera.)
Rozdział
7
- Merlinie,
moja głowa.
Jęknął
blondyn naciągając na siebie kołdrę. Miał okropnego kaca. (...)
- Malfoy, czy
nie mógłbyś jak normalny cywilizowany człowiek pójść do łóżka
trzeźwy, a nie pijany mamrocząc coś o zielonych oczach? Nie mam
ochoty słuchać o twoich wakacyjnych podbojach – odezwała się
Hermiona.
Hermiona?
Malfoy? Łóżko? Razem, w jednym akapicie? *gubi się i z nadzieją
czeka na powrót sensu*
-
Ciszej – jęknął – Nie widzisz, że głowa mnie boli. Co ty w
ogóle robisz w moim pokoju?
-
Nie dotarłeś do niego. Zwaliłeś się na kanape w salonie.
- A tak.
Blondyn
rozejrzał się po pokoju. Znajdował się na kanapie w salonie w
dormitorium przydzielonym Prefektom Naczelnym. Dzielił je razem z
Hermioną Granger.
A
ja już zachodziłam w głowę, jakie szalone okoliczności sprawiły,
że Draco obudził się obok Hermiony - a to tylko znane, lubiane i
rozkosznie kanoniczne "osobne dormitorium prefektów"! Z
rozpędu jeszcze wspomnę, że raz - nic takiego u Rowling nie
zaistniało, dwa - Prefektami Naczelnymi zostawali wyłącznie
uczniowie siódmego roku, a nasi milusińscy wciąż są na szóstym.
Cóż za niefart.
Chyba
że prefekci gustują w młodszych i ściągnęli sobie naszych
milusińskich na noc.
-
Nie żadne „A tak” tylko się ubieraj, za jakąś godzinne będzie
śniadanie, a znając ciebie, będziesz większość tego czasu
spędzisz w łazience układając fryzurę
A
ona martwi się o jego spóźnienie na śniadanie, ponieważ...?
–
dziewczyna podeszła do okna i rozsunęła zasłony wpuszczając do
pokoju promienie słoneczne, które podrażniła wrażliwy wzrok
niebieskookiego.
Zwłaszcza
te żeńskie promienie tak go drażniły.
-
Nie mam zamiaru niegdzie iść i nie krytykuj moich włosów. Są one
idealne
(kwik).
(...)
Gryfonka
podsunęła mu pod sam nos fiolkę z błękitnym, lekko iskrzącym
się płynem. Ślizgon widząc go chwycił szybko eliksir i wypił go
jednym duszkiem.
-
Dzięki. Nie ma nic lepszego niż eliksir na kaca, po libacji
alkoholowej – powiedział odkładając szkło na stoliczku.
Hm, nie
wątpię. To znaczy, po libacji alkoholowej nie ma chyba sensu
zażywać eliksiru na np. porost włosów.
Wstając
przeciągnął się zadowolony. Wszystkie oznaki kaca minęły jak
ręką odjąć
a nogą dodać.
Teraz czuł się niesamowicie, ale jedna rzecz mu niepasowana.
Niepasowana...
na rycerza?
-
Fuj. Jestem w wczorajszych ubraniach – odciągnął od swojego
ciała brudną koszulkę.
Koszulka
wrzeszczała i zapierała się rękawami.
[Ktoś
puka do drzwi.]
–
To za pewnie do mnie, byłam umówiona z chłopakami -Gryfonka
podeszła do drzwi i otworzyła je z uśmiechem witając Rona i
Harrego, którzy z nimi stali
Z
tymi drzwiami stali - w rękach. No cóż, tak to jest, kiedy się je
zbyt gwałtownie otwiera, a Harry’emu się śpieszyło do kochanka.
–
Cześć. Możemy już iść – powiedziała, a po chwili się
odwróciła zwracając się do blondyna – Malfoy pośpiesz się i
idź na śniadanie. Dziś dyrektor ma powiedzieć coś ważnego, nie
możesz się spóźnić – kiedy była tak zwrócona do chłopaka
dawała swobodną możliwość spoglądania swoim przyjaciołom do
pokoju i jednocześnie pozwalała Ślizgonowi spoglądanie na
czarnowłosego chłopca.
...Miło
z jej strony. =.=’
Draco
nie mógł od niego oderwać swój wzrok od niego.
Napisz
jeszcze, że od niego, bo nie zrozumiałam za pierwszym razem.
Gryfon
jak zawsze wyglądał niesamowicie. Blondyn nieświadomie oblizał
wargi spoglądając wprost w oczy chłopakowi. Harry widząc to
zarumienił się ledwo widocznie i opuścił wzrok, by tylko nie
patrzeć na chłopaka.
Harry
zawsze dziewica vol. 3.
-
Granger zaraz pójdę na śniadanie tylko wezmę prysznic.
Widząc jak
Potter znów uniósł wzrok spoglądając w jego oczy zaczął
rozpinać bluzkę, by powolnym ruchem zsunąć ją ze swego ciała.
Później jakby przedłużając to zaczął powoli sunąć swoimi
długimi palcami po zapięciu spodni. Robił to z prawdziwą
satysfakcją widząc jak rumieńce na policzkach zielonookiego
chłopaka coraz bardziej się powiększają.
A
ta trójka znów stoi i się gapi bez słowa, jak Draco robi
striptease. Taaa, na pewno. Zwłaszcza Ron.