Benjamin Franklin (1706-90). Ten wybitny polityk nowożytny, znany wynalazca i wielki uczony, któremu nikt nie może zarzucić ciasnoty umysłu ani lekkomyślności, usiłował dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić szczęście i pomyślność obywatelom młodego wówczas państwa - USA.
Z największym tragizmem wystosował do będących u władzy Amerykanów poniższą przestrogę:
"Panowie, mamy u nas przykrzejsze zagadnienie od zagadnienia rzymskiego: jest nim żyd. W którym tylko kraju osiedlili się żydzi, zniżyli jego poziom moralny, zburzyli jego standard kupiecki, szydzili z jego religii, podkopywali ją. Stworzyli państwo w państwie.
Są oni wampirami - a wampiry nie żyją z wampirów. Nie potrafią oni nigdy żyć i utrzymać się wśród samych siebie. Utrzymać się i żyć potrafią tylko wśród chrześcijan i innych narodów, które nie należą do ich rasy.
Jeśli nie oddalą się oni z naszego kraju mocą naszej konstytucji, stanie się pewne, że w przeciągu mniej aniżeli 200 lat, przybędą do nas w takiej masie, że będą na czele dominowali i kraj pochłoną. zmienią formę rządzenia, za którą my, Amerykanie, przelewaliśmy krew, oddawaliśmy życie i narażaliśmy na szwank naszą wolność, a nasi potomkowie będą pracowali, aby przysporzyć im majątku, gdy oni będą w swoich kantorach zacierali ręce. Przestrzegam was, panowie, że jeśli na wszelkie czasy nie usuniecie żydów z waszego kraju, dzieci i potomkowie wasi przeklinać was w grobie będą!"
200
lat od tamtej pory już minęło - Amerykanie zlekceważyli
ostrzeżenie i stało się dokładnie to, czego obawiał się
wspomniany wybitny polityk, wynalazca i wielki uczony - żydzi
całkowicie podporządkowali sobie Amerykę, czego chyba nie trzeba
specjalnie dowodzić.
Rząd, finanse, media, oświatę, wielki przemysł filmowy - wszystko to w Stanach zdominowali właśnie żydzi!
W Hollywood nakręcono ponad 400 filmów o żydach, ale żaden, ani jeden z nich nie ukazuje żydostwa w złym świetle.
Wyłącznie się je faworyzuje, podobnie jak strzelanki uliczne, zboczenia i mieszanie ras.
Dziś kraj ten, toczony od lat przez żydowski liberalizm, płacący co roku Izraelowi tytaniczny haracz [ponad 6 miliardów dolarów rocznie] i wydatnie go dozbrajający, a także prowadzący liczne wojny w jego interesie - mimo pozornego dobrobytu i ogromnej siły militarnej, chwieje się jednak coraz bardziej. Do czego doprowadzi go dalsza polityka pro-syjonistyczna, z której on sam nie jest w stanie wyzwolić się o własnych siłach?
Nie wiadomo, ale - jak uczy historia - na współpracy z żydami, tak dobrowolnej jak i przymuszonej, żaden goj ani żadne państwo na dłuższą metę nigdy dobrze nie wyszło.