Raport MAK nie wiąże Polski
Nasz Dziennik, 2011-01-31
Z
prof. Markiem Żyliczem, ekspertem w dziedzinie międzynarodowego
prawa lotniczego, członkiem Państwowej Komisji Badania Wypadków
Lotniczych, rozmawia Anna Ambroziak
Minister
Jerzy Miller zadeklarował, że rekomendacja polskiej komisji
badającej przyczyny i okoliczności smoleńskiej katastrofy będzie
optowała w kierunku uznania lotu Tu-154M za pasażerski. Minister
uzasadnia to tym, że był to lot pasażerski, a pasażerów wozi się
według reguł cywilnych. I nie ma znaczenia to, czy ktoś nosi
mundur, czy też nie, byle zachowywał się jak kapitan statku...
-
Rozumiem to w ten sposób, że przewodniczący komisji uważa, że
jej rekomendacje doprowadzą do tego, że loty samolotów VIP-owskich
powinny być traktowane tak jak loty pasażerskie z punktu widzenia
bezpieczeństwa: bezpieczeństwa lotów, przygotowania załóg itp.,
i że w tym kierunku pójdą zalecenia komisji. Z badań komisji
wynika bowiem, że przygotowania lotów państwowych były gorsze
aniżeli lotów cywilnych. Chodzi o to, by loty typu HEAD nie były
organizowane mniej bezpiecznie niż loty pasażerskie w lotnictwie
cywilnym.
Teraz
mówi się o locie państwowym, a jednak zastosowano procedurę do
wyjaśniania wypadków lotów cywilnych, na co zgodził się rząd.
-
Wielokrotnie mówiłem o tym, że to, czy samolot ma być traktowany
jako cywilny, czy też jako państwowy nie jest sprawą prostą. To,
czy ma być to cecha stała, czy ma o tym decydować użycie samolotu
w danym przypadku, jest kwestią sporną. Oba rządy - polski i
rosyjski - w tej kwestii się nie wypowiedziały, decydując się na
zastosowanie cywilnej procedury do badania tej katastrofy. Ale to nie
przesądza, jak ten samolot miałby być traktowany w świetle innych
przepisów prawnych.
Konkretnie
jakich?
-
Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat bez głębszego
przeanalizowania całej sytuacji prawnej. Mogę powiedzieć
natomiast, że moim zdaniem, o sposobie wykonywania lotów w
międzynarodowym ruchu lotniczym decydują przepisy państwa, w
obszarze którego dany samolot się porusza. Tych przepisów musi
przestrzegać załoga obcego państwa powietrznego zarówno
cywilnego, jak i państwowego. Ale niezależnie od tego załoga musi
się stosować do przepisów własnego państwa, które określa
według jakich zasad dowódca statku ma podejmować decyzje -
niezależnie od tego, czy jest to samolot cywilny, czy też uznamy go
za państwowy.
Jednak
lotnisko Siewiernyj było wojskowe, kontrolerzy wieży smoleńskiej
pełnili funkcje wojskowe...
-
To prawda, że na lotnisku obowiązywały reguły stosowane w
obszarze lotnisk wojskowych. Zauważmy jednak, że polska komisja nie
otrzymała pełnej dokumentacji, która określałaby, czy
kontrolerzy ruchu ze Smoleńska mieli lub też nie mieli prawa czy
obowiązku zamknąć lotniska w tych warunkach, jakie tam wtedy
panowały. Tych przepisów nie dostaliśmy. To jest jeden z braków,
które zarzucamy raportowi MAK, a który nie wyjaśnił całego
szeregu zagadnień leżących po stronie rosyjskiej ani też nie
pozwolił tego zrobić naszemu przedstawicielowi. Dlatego mogę
stwierdzić to, co minister Miller powiedział w swym wywiadzie, że
komisja rosyjska pomija sprawę kontrolerów, pomija sprawy lotniska
oraz rozmów wieży z samolotem rosyjskim, który ostatecznie nie
wylądował. Nie zostało to w raporcie MAK do końca wyjaśnione.
Nawet jeśli mamy pewne poszlaki, które wskazywałyby na to, że
pewne okoliczności były ważne, to nie mamy co do tego dokładnych
wyjaśnień, nie mamy przepisów, które w Rosji obowiązywały w
obszarze lotniska wojskowego.
Minister
Miller stwierdza, że mgła nie była jedyną przyczyną katastrofy,
ale że było ich aż kilkadziesiąt. Mówi, że ułożyły się one
w długi ciąg zaniedbań. Ale ich nie wymienia. Czy Pan jako członek
komisji mógłby to zrobić?
-
Rzeczywiście, tych okoliczności, które mogły być przyczyną tej
katastrofy, było wiele. Ich ustalenie jest zadaniem całego zespołu
eksperckiego polskiej komisji. Tak samo jak ustalenie, które z nich
miały większe znaczenie, a które mniejsze. Każdy z ekspertów
analizuje swój odcinek badań, potem referują oni wyniki na forum
komisji. Ja nie należę w tej komisji do grupy ekspertów lotniczych
od kwestii technicznych czy pilotażu. Moja rola w pracach komisji
jest ograniczona do konsultacji w sprawach prawnomiędzynarodowych.
Nie uczestniczę więc w badaniach szczegółowych. Faktem jest
natomiast, że każdy aspekt tej złożonej historii musi zostać
zbadany przez specjalistów i dopiero po zestawieniu ich wyników
można uzyskać obraz całościowy tego tragicznego wydarzenia i
ustalić rekomendacje, które będą dotyczyć przyszłych działań
zapobiegawczych.
Miller
wspomina, że w rozmowie z nim szefowa MAK Tatiana Anodina
sugerowała, że skoro strona polska przyjęła konwencję
chicagowską, to komisją właściwą do zbadania katastrofy byłby
MAK...
-
Tu chciałbym zaznaczyć, że w obliczu katastrofy, niezależnie od
zastosowania aneksu 13, polski rząd ma obowiązek powołać komisję
do zbadania jej okoliczności i przyczyn, to zakłada polskie prawo.
Jednak trzeba też pamiętać, że obie komisje - i ta rosyjska, i ta
polska, działają niezależnie, w innym reżimie prawnym. Komisja
MAK działała na podstawie półformalnego porozumienia obu stron -
polskiej i rosyjskiej, które to porozumienie mogło dojść do
skutku chociażby przez sam fakt, że strony przystąpiły do jego
realizacji.
To dopuszcza prawo międzynarodowe: jeśli strony
nie mówią nawet, że jest to porozumienie, ale postępują zgodnie,
przyjąwszy określoną zasadę postępowania, to może to być
uznane za porozumienie. To mogło mieć miejsce - jak rozumiem - w
przypadku zastosowania aneksu 13 konwencji z Chicago. Według tego
aneksu działała komisja Anodiny, nasza komisja działa w innym
reżimie prawnym, na podstawie polskiego prawa lotniczego.
Aneksu
13, który MAK złamał...
-
Tak się składa, że ten raport rosyjskiej komisji miał być zgodny
z aneksem 13, a nie jest. Pytaniem pozostaje, czy teraz nasz rząd
będzie zabiegał o to, by Rosjanie uzupełnili dokument MAK.
W
jaki sposób?
-
Są różne sposoby. Możliwe jest np. uzupełnienie raportu przez
to, że rząd rosyjski to nakaże MAK. Tak samo rząd Federacji
Rosyjskiej może nam dostarczyć pewne dane, ale nie poprzez MAK. To
jednak działoby się poza przepisami konwencji chicagowskiej. Jedno
jest pewne: MAK wyznaczony przez rząd rosyjski nie wykonał
rzetelnie zobowiązań wynikających z aneksu 13, więc my mamy prawo
ten raport kwestionować. Możemy mieć pretensje do rządu
rosyjskiego, gdyby nie zrobił czegoś w kierunku, aby te braki
uzupełnić.
Czy
zależy to tylko od dobrej woli Władmira Putina, czy też obowiązują
go w tym zakresie przepisy prawa międzynarodowego?
-
We wszystkich krajach cywilizowanych obowiązuje pewna kluczowa
zasada prawa międzynarodowego "pacta sunt servanda": umów
należy przestrzegać. Jeśli więc po stronie rosyjskiej agencja
wyznaczona przez rząd rosyjski nie wypełniła zobowiązań
wynikających z porozumienia o zastosowaniu aneksu 13, to mamy prawo
oczekiwać, że strona rosyjska zechce wywiązać się z tego, z
czego nie wywiązał się MAK i uzupełnić to, czego w raporcie
brakuje i na co polska komisja zwróciła wagę. Jeżeli rząd
rosyjski tego nie zrobi, będzie to niezgodne z zasadami prawa
międzynarodowego.
Czy
możliwe są wspólna polsko-rosyjska deklaracja lub raport rządowy?
Minister Miller zakłada, że jest to możliwe: "Może będzie
tak, że mamy raport MAK na 12 stycznia. I raport polski na dzień
taki i taki. Może doczekamy się raportu wspólnego na dzień
kolejny. (...) 12 stycznia nie zamknięto dyskusji o wypadku
lotniczym w MAK ani w Rosji".
-
Rozumiem wypowiedź ministra Millera jako dopuszczającą różne
możliwości uzupełnienia braków raportu MAK. Z punktu widzenia
prawa może to być także wspólne oświadczenie lub dopuszczenie do
dodatkowych badań polskich ekspertów lotniczych na terenie Rosji.
Może to być także uzupełnienie raportu MAK poprzez przesłuchania
prokuratorskie.
Czy
ten uzupełniony dokument może być publikowany w nowej wersji na
stronach Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO)?
-
Wydaje się to możliwe.
Minister
Miller nie kryje, że współpraca z MAK nie przebiegała zbyt gładko
i że Rosjanie nie byli szczęśliwi, gdy ujawniliśmy zapis czarnych
skrzynek...
-
Z punktu widzenia prawa bez zgody strony rosyjskiej publikacja części
materiałów dowodowych była niedopuszczalna. Ale nie sądzę, że
tej sprawy nikt z rządu polskiego z Rosjanami nie konsultował. Co
do tego nie chciałbym się jednak wypowiadać. Z drugiej strony,
nasz przedstawiciel przy MAK też nie otrzymał wielu materiałów,
mimo że o nie wnioskował. To są wszystko dodatkowe punkty na
liście uchybień ze strony MAK. Należy też wziąć pod uwagę, że
cechą ekspertów rosyjskich jest to, że w żaden sposób nie
chcieliby rzucać cienia podejrzeń na swoich ludzi.
Miller
mówi o nieznajomości języka rosyjskiego przez nawigatora kpt.
Artura Ziętka. A w uwagach do raportu MAK, firmowanych jego
nazwiskiem, czytamy: "brak podstaw do wyciągnięcia wniosków
co do znajomości języka rosyjskiego przez członków załogi".
To schizofreniczne.
-
Nie potrafię tego komentować. Prawdopodobnie Rosjanie to
stwierdzili, nie dokumentując tej kwestii.
Pierwsze
spotkanie ministra Millera z Anodiną zakończyło się prezentacją
animacji ostatnich sekund lotu. Odbyło się to, jeszcze zanim MAK
opublikował swoje tezy. Czy rosyjska komisja miała prawo tak
postąpić? I co wtedy powinni zrobić polska komisja i rząd?
-
MAK nie miał prawa zakończyć treści raportu przed próbą jej
uzgodnienia ze stroną polską. Po otrzymaniu polskich uwag eksperci
MAK powinni się z nimi zapoznać, prawdopodobnie to zrobili (a może
nie do końca) i podjąć próbę uzgodnienia z drugą stroną tego,
co się da. Tego nie zrobili, czym złamali aneks 13. W trakcie
badania możliwa jest prezentacja drugiej stronie wyników
cząstkowych. Ostatecznym aktem jest przedstawienie raportu.
Czy
przewodniczący komisji może sygnować raport bez definitywnego
ustalenia wszystkich przyczyn i okoliczności katastrofy? Bez
ostatecznego rozeznania, dlaczego załoga zeszła poniżej poziomu
100 metrów?
-
O tym, że załoga zeszła poniżej wysokości 100 m, mogły
zadecydować różne okoliczności. Pytanie tylko, dlaczego to
zrobili. Prawdopodobnie jednak nasza komisja będzie to w stanie
wyjaśnić.
Jednak
już wiadomo, że piloci byli błędnie naprowadzani przez wieżę.
-
Tak, możemy to stwierdzić już na podstawie tych materiałów,
którymi dysponujemy.
Ustalenie
wszystkich przyczyn i okoliczności nie będzie jednak łatwe, skoro
nie mamy pełnej dokumentacji lotniska.
-
Sądzę, że ustalenia te będą możliwe na podstawie tej
dokumentacji, która jest obecnie w posiadaniu komisji. Jakkolwiek
może nie być do końca wyjaśnione, jaka np. była rozmowa między
kontrolerem a generałem z Moskwy.
Wróćmy
do wcześniejszego pytania. Czy przewodniczący komisji może
podpisać raport bez rozeznania wszystkich okoliczności wypadku?
-
Może to zrobić. Jeśli jakichś danych brakuje i nie ma możliwości
ich uzupełnienia, to komisja będzie musiała poprzestać na tym, co
ma. Do kompletu naszych badań jest potrzebne dodatkowe wyjaśnienie
szeregu działań, jakie miały miejsce po stronie rosyjskiej, czyli
po stronie infrastruktury lotniska i po stronie kontrolerów ruchu.
Nawet jeśli Rosjanie by tych materiałów nie uzupełnili, to do
stwierdzenia, że były nieprawidłowości i niejasności ze strony
lotniska i ruchu lotniczego, wystarczy to, czym dysponuje nasza
komisja. I to może być stwierdzone w raporcie.
"Jeżeli
naprawdę chcemy usunąć przyczyny wypadku, to nas nie interesuje,
kto stoi za tymi przyczynami" - mówił Jerzy Miller.
-
Chodzi o to, że komisja nie bada winy i odpowiedzialności osób. Ma
tylko ustalić okoliczności i przyczyny wypadku lotniczego.
Jak
Pan ocenia ujawnienie w raporcie MAK nazwiska generała Andrzeja
Błasika w konwencji, że był pod wpływem alkoholu?
-
Tak się nie postępuje. Aneks 13 zakłada, że nie ujawnia się
nazwisk, tylko funkcje.
Prace
komisji są na etapie formułowania załączników i dopiero po ich
skompletowaniu komisja rozpocznie redagowanie raportu końcowego. Czy
Pan jako członek tej komisji może powiedzieć coś więcej na ten
temat?
-
Nie mogę się tu wypowiadać szczegółowo. Do końcowych wniosków
dochodzi się dopiero po zakończeniu badań w poszczególnych
sektorach. Dopiero po zakończeniu tych wszystkich badań będzie
można ustalić jakiś ciąg przyczyn katastrofy i złożyć
rekomendacje na przyszłość, by uniknąć tego typu wypadków.
Kiedy
raport będzie gotowy?
-
Tego nie wiem. Wiem, że życzeniem rządu było to, by był to
koniec lutego. Moim zdaniem, praca komisji powinna trwać tak długo,
aż zakończy ona wszystkie swoje badania. Nie można jej popędzać.
Czy
po ogłoszeniu raportu polska komisja zostanie rozwiązana?
-
Komisja istnieje, być może zmieni się tylko jej skład. Tak jak
minister Miller powiedział, że raport MAK może być uzupełniony,
tak też prawdopodobnie będzie z naszą komisją. Po sporządzeniu
swego raportu, kiedy być może wyjdą jakieś nowe okoliczności tej
katastrofy, badania komisji mogą zostać uzupełnione.
Opublikowanie
raportu nie kończy dyskusji nad okolicznościami i przyczynami
katastrofy.
-
Nie, tak samo jak może być wznowione badanie przeprowadzane w
trybie załącznika 13 konwencji chicagowskiej, jeśli wyjdą jakieś
nowe okoliczności tego wypadku.
Czy
przewiduje to konwencja z 1944 roku?
-
To jest jeszcze jedna z możliwości, które można realizować.
Byłoby to zgodne z aneksem 13. Jeżeli kwestionujemy rzetelność i
ważność rosyjskiego raportu, to on nas nie wiąże. Dla nas będą
istotne ustalenia naszego raportu. Chyba że MAK lub rosyjski rząd
uzupełnią rosyjski raport. Wtedy będziemy musieli go w pełni
honorować.
A
jeśli tego nie zrobią, to musimy uwzględniać dokument MAK?
-
Moim zdaniem, nie. Polski rząd nie może być związany ustaleniami
i wnioskami dokumentu sporządzonego przez MAK z naruszeniem aneksu
13.
Ale
przecież nasz raport nie będzie miał statusu międzynarodowego. Co
więc to zmieni? Raport MAK już jest, będzie opublikowany przez
ICAO, w świat pójdą główne jego tezy.
-
Wydźwięk na arenie międzynarodowej na pewno zmieni to, jeśli
oficjalnie zakwestionujemy raport MAK.
Jak
ICAO może się zachować w przypadku zastosowania któregoś z
aneksów do sytuacji, które nie są objęte konwencją?
-
Według artykułu 84 konwencji można żądać, żeby ICAO
wypowiedziała się co do kwestii spornych dotyczących interpretacji
aneksu. ICAO może też dokonać oceny kwalifikacji MAK jako
instytucji powoływanej do badania wypadków lotniczych.
Dziękuję
za rozmowę.