ocny gość Dlaczego pukasz do okien nocą, gdy usnąć nie mogę? Dlaczego ciężkim, powolnym krokiem budzisz skrzypiącą podłogę? A potem stajesz koło mnie, a potem siadasz przy mnie - oczy masz białe, ślepe i ogromne, ręce masz zimne. Pokazujesz mi plamę wilgotną, ten ciemny ślad na koszuli, i każesz mi ręką dotknąć, i każesz do ust przytulić… I znowu, i znowu,. I znowu stąpasz przez puste mieszkanie, szalone, czerwone słowa krwią wypisujesz na ścianie. Ach, w oczach mi coraz ciemniej, ach, coraz boleśniej w piersi - odejdź, odejdź ode mnie, nie pisz na ścianie tych wiersz! Ja je znam, ja je dobrze pamiętam, jak dziecię umarłe, pieszczę wiersze okrutne, wiersze przeklęte, słowa trumienne, złowieszcze. Nie umiałeś ich zgubić, zapomnieć, poszukać jaśniejszych, milszych - a teraz nocą przychodzisz do mnie i patrzysz na mnie ,i milczysz… A kiedy odejdziesz nad ranem, oczy bezsenne będą bardzo boleć, wtedy zobaczę zdjęty sznur od firanek i otwartą brzytwę na stole. 430