Do dziś istnieją wśród botaników i antropologów spory o to czym tak naprawdę była Soma, lub zaratursiańska Haoma, czyli prastara roślina z okresu wedyjskiego, opisana jako napój bogów, eliksir życia. Jej działanie wiązane było z nieśmiertelnością stanem czystej świadomości. Innymi słowy była to roślina bezpośrednio łącząca człowieka z Bogiem. Istnieją silne przesłanki ku temu, że eliksirem dającym nieśmiertelność, umożliwiającym wyłączenie ziemskiego rozumienia i tym samym połączenia z wyższym, boskim perceptem, miał być muchomor czerwony - Amanita muscaria. Choć wielu badaczy na pewno zaprzeczy tej tezie i wysnuje swoje propozycje odnośnie tego, czym Soma była, to biorąc pod uwagę wszystkie fakty - muscaria spełnia najwięcej kryteriów stawianych przed tą świętą, wedyjską rośliną. Przede wszystkim w jej opisach możemy natknąć się na takie charakterystyczne frazy, jak: ceremonialne picie moczu, była również identyfikowana z bogiem wojny Indrą i przyjmowana przed walką oraz wzmagała czujność i uwagę. Te wszystkie cechy pasują do muchomora, szczególnie fragment o piciu moczu, bowiem aktywny składnik muscymol, występujący tylko w muchomorze, przechodzi przez organizm w formie bezstratnej, dzięki czemu mógł być wydalony z moczem i przyjęty ponownie. Najprawdopodobniej owy spór szybko nie zostanie rozwiązany, a nam zostaje próba naukowego zbadania każdej propozycji w temacie sakralnej Somy, w końcu botanicy i mykolodzy interesują się wszystkim co dotyczy ich dziedziny nauki.
Nie ulega wątpliwości, że muchomor czerwony jest jednym z najbardziej fascynujących obiektów badań etnofarmakologicznych i antropologicznych. Prawdopodobnie Amanita muscaria należy do najstarszych orgiastycznych środków rytualnych wykorzystywanych przez człowieka. Wybitny badacz Robert Gordon Wasson w swojej dwutomowej epopei "Russian, mushrooms and history" argumentował, że sakralne użycie muchomora czerwonego sięga już 8000 lat p.n.e. Oficjalnym dowodem naukowym przedstawiającym kult muchomora było odkrycie rosyjskiego archeologa N. Dikowa z 1967 roku. Na wschodnim brzegu rzeki Pegtymel na Czukotce Rosjanin odkrył naskalne rysunki, które przedstawia zarówno wizerunki muchomora, jak i szkice postaci (głównie kobiecych), które na głowie lub nad głowami trzymają Amanity. Rysunki datowane są na okres schyłku epoki kamienia lub początek epoki brązu około 1000 lat p.n.e. Wasson twierdzi, że przedstawiają one "muchomorowe dziewczęta" lub "muchomorowych ludzi" - istoty, które pojawiają się podczas wizji wywołanych działaniem grzyba. Ryciny sugerują także, że mogły być odzwierciedleniem plemiennego rytuału.
Szamanizm syberyjski i rytualne użycie muchomora
Pierwotnych
źródeł użycia muchomora szukać należy na Syberii oraz terenach
sąsiadujących, w tym w Europie. Znalezienie prehistorycznych źródeł
szamanizmu syberyjskiego nie jest łatwe, gdyż wymaga przedarcia się
przez bariery językowe, a także techniczne możliwości datowania
syberyjskich naskalnych petroglifów, bowiem w tej chwili nie da się
ich jednoznacznie wydatować na paleolit. Aczkolwiek zaprzęgając
czystą logikę można stwierdzić, że właściwości muchomora
mogły zostać poznane u schyłku okresu glacjalnego kiedy cofająca
się pokrywa lodowca odsłoniła równiny Syberii. Pierwsze raporty o
intoksykacji muchomorem pochodzą z 1658 roku, w którym polski
zesłaniec Adam Kamieński-Dłużyk wspomniał o pijanych od
muchomora mieszkańcach zachodniej Syberii. Potem można było
natknąć się na wiele wzmianek o czerwonym grzybie, ale niestety
były to opisy zawężone z racji zanikających już tradycji
plemiennego spożywania muchomora wśród prastarych ludów.
Postępująca kolonizacja sowiecka w znaczącym stopniu przyczyniła
się do zatarcia tej niezwykłej i ważnej tradycji. Z tego co wiemy
można jednak wyodrębnić wiele ciekawych faktów i odtworzyć
mechanizm rytuałów w celu ich dokładniejszego zbadania.
Zatem
rytualna aplikacja Amanita
muscaria
różniła się w zależności od plemiennych zwyczajów. U
niektórych świętego grzyba mogli spożywać wszyscy mężczyźni,
a u innych tylko szamani. Kobiety do rytuału dopuszczane były
sporadycznie albo wcale, chyba że to kobieta była szamanką, co
zdarzało się raczej rzadko. Przy rozwiniętej metodologii używania
muchomora szybko wyklarowały się pewne żelazne, szamańskie
zasady, które przyszły w wizjach lub w wyniku uważnych obserwacji
działania enteogenu. Jego siła była bowiem olbrzymia i nie sposób
było o niej zapomnieć, ale o tym później. Szamani w muchomorze
widzieli samego Boga. Uważali, że Bóg przejawia się w świecie
fizycznym właśnie pod postacią muscarii,
a barwne i transcendentalne wizje często ich w tym stwierdzeniu
umacniały. Muchomorów używano więc wielofazowo, jak na boski
środek przystało. Możliwe było za jego pomocą wejście w czysty,
bezosobowy stan świadomości, pogłębienie kontaktu z Matką
Ziemią, a także wzmocnienie swoich sił witalnych, również
leczenie siebie i innych, zaglądanie w przyszłość lub przeszłość,
czy podróżowanie w innych częstotliwościach wymiarowych, a co za
tym idzie kontakty z duchami natury, przodkami lub istotami
pozaziemskimi.
Osoba odurzona grzybem spotyka różnej maści istoty, które przybierają najróżniejsze kształty, często abstrakcyjne np. z jedną ręką i nogą lub całkowicie bezkształtnym ciałem. Pojawiają się też w różnych ilościach, zazwyczaj zależnie od liczby zjedzonych grzybów. Duchy potrafią naigrywać się z ludzi, wprowadzać ich w niebezpieczne miejsca, ale i zapewniać ochronę, a także pomagać zrozumieć zawiłe korelacje głębszej rzeczywistości ze światem fizycznym. Wśród rdzennych panowało przekonanie, że muchomor jest w stanie dać im odpowiedź na każde pytanie. Zdarzało się, że faktycznie osoba pod wpływem grzyba zapytana nawet o zawiłą sprawę, potrafiła klarownie i trafnie odpowiedzieć. Działanie muchomorów jest różne i zależy od dawki, a także formy spożytego surowca, którym są kapelusze. Zazwyczaj po zjedzeniu kilku kapeluszy pojawiają stany deliryczne, zjawisko makropsji i mikropsji (kurczenie lub powiększanie przedmiotów), konwulsje, drętwienie kończyn. Ponadto osobę napełnia uczucie szczęścia, spokoju, chęć tańca, śpiewania, kontemplacji natury, a podczas barwnych wizji nadchodzi okazja wyciągnięcia ważnej nauki na temat określonej sfery życia. Zdarzają się przejścia ze stanu transowego, euforycznego do głębokiego snu, który również ma bardzo istotne znaczenie w kontekście uzyskanych w nim wglądów. Uczestnicy ceremoniałów mogą przejść symbolicznie swoją śmierć, narodzić się na nowo lub przeżyć osobliwą inicjację zależną od wierzeń religijnych.
Muchomor czerwony, pospolity (łac. Amanita Muscaria)
rodzina: Muchomorowate - Amanitaceae
inne nazwy: wapaq, soma, haoma, muchomor prawdziwy, marymuch, muchajer, muchorówka, muszorka, muchar czerwony, muchotrutka, muchoraj
gromada: podstawczaki, klasa: pieczarniaki, rząd: pieczarkowce
Najbardziej charakterystycznym rodzajem grzybów dla rodziny muchomorowatych są muchomory. Rodzaj ten występuje w lasach i na miejscach nieuprawianych. W Polsce występuje około 21 gatunków, z których tylko kilka jest jadalnych. Najczarniejszą sławą osnuty jest Muchomor zielonawy, zwany też sromotnikowym (Amanita phalloides), który jest najbardziej trującym grzybem w Polsce. Zawiera śmiertelnie niebezpieczne toksyny: fallotoksyny (falloidyna, falloina, fallozyna, fallicydyna) i amatotoksyny (amanityna, amanina, amanullina). Podobny do sromotnika i równie silnie trujący jest muchomor wiosenny (Amanita verna) - jest od niego mniejszy, zwykle jaśniejszy, a czasem nawet białawy. U wszystkich gatunków należących do rodzaju muchomorów owocnik początkowo okryty jest zupełną osłoną (velum universale). Następnie podczas wzrostu kapelusz rozrywa osłonę i unosi jej szczątki na swojej powierzchni. W ten sposób bardzo często na wykształconym kapeluszu spotkać możemy białe, bezładnie rozrzucone łatki. Czasami łatki nie występują, zwykle wtedy, gdy spłucze je deszcz lub kiedy kapelusz ma śliską powierzchnie i po pokonaniu osłony wyśliźnie się z niej nie rozszarpując i nie porywając ze sobą jej cząstek.
Mykologia
Muchomor
czerwony, pospolity posiada kapelusz krwiście czerwony, purpurowy
lub purpurowopomarańczowy z białymi prążkami na powierzchni. Na
brzegu jest delikatnie prążkowany, początkowo półkulisty,
następnie parasolowato rozpostarty, o lepkiej, mięsistej
powierzchni, cieńszy ku brzegowi. Zwykle spotyka się kapelusze o
średnicy 8-15 cm, choć mogą czasem zdarzyć się kolosy dochodzące
do ponad 20 cm. Trzon ma biały o żółtawym odcieniu, wewnątrz
gąbczasty, a później pusty, bez pochwy, jedynie wałkowate
zgrubienia spękane poprzecznie otaczają jego nasadę, Pierścień
szeroki, gruby, delikatnie podłużnie prążkowany, zdarza się o
żółtawym odcieniu. Blaszki ma białe, czasem żółtawe, wolne,
choć zbliżone do trzonka, grube o ostrzu bardzo delikatnie
ząbkowanym. Miąższ biały, pod skórą kapelusza żółtawy.
Niektórzy mylą go z muchomorem czerwonawym (Amanita
rubescens),
ale pomyłka nie poskutkuje jakimiś tragicznymi konsekwencjami, gdyż
gatunek ten jest jadalny - smak początkowo ma słodki, a później
drażniący. Amanita
muscaria
występuje przeważnie pod brzozami i modrzewiami, z którymi tworzy
mikoryzę (symbiozę), a także w lasach szpilkowych od lipca do
listopada. Nazwa grzyba wzięła się od jego zastosowania jako
trutka na muchy. W tym celu używany był z mlekiem, wówczas zwabiał
do siebie muchy, a te po kontakcie z grzybem padały sparaliżowane.
Jednak już sama wnikliwa obserwacja owadów mogła doprowadzić do
wniosków o ciekawych właściwościach muchomora czerwonego, gdyż
muchy zazwyczaj nie ginęły, jedynie leżały do kilku dni
sparaliżowane, a później jeśli nikt ich nie ruszał, wracały do
życia i odlatywały.
Amanita
muscaria
rośnie na północnych i umiarkowanych strefach obu półkul.
Gatunek euro-azjatycki ma ładniejszy (bardziej krwisty) kapelusz niż
jego odmiana północno-amerykańska, której kapelusz jest
jaśniejszy (od kremowo do pomarańczowo-żółtej barwy). Obie
odmiany różnią się również koncentracją czynnych składników.
Muchomor rosnący w Ameryce Północnej wykazuje słabsze działanie
halucynogenne.
Zesłane
przez Boga
Plemię Koriaków jest bodajże najbardziej znane z rytualnego spożycia muchomora. Ich mitologia jasno obrazuje boskość tego świętego grzyba. Według nich Bóg - najwyższa emanacja egzystencji Vahinin splunął na ziemię, a w miejscu które pokryła ślina wyrosły grzyby z czerwonymi kapeluszami w białe kropki. To samo plemię wierzyło w istnienie szkodliwych istot zwanych nimwitami, z którymi kontaktować mógł się tylko szaman podczas muchomorowego ceremoniału odprawianego w ciemnościach. Szaman zapadał w sen, podczas którego jego świadomość przenoszona była do światów tychże stworzeń. Rdzenne plemiona syberyjskie nie znały żadnego innego środka odurzającego oprócz muchomora. Stan ten zmienił się kiedy kolonizacja przyniosła tym ludom alkohol, ale pierwsze kontakty z nim nie wzbudziły specjalnej aprobaty. Uważano, że wódka i muchomory nigdy nie powinny być łączone, a osoba, która to zrobi posiada demoniczny wygląd i czarną aurę. Spożycie grzybów to osobna historia, która zostanie przedstawiona w części drugiej. Muchomory dodawano do zup, zimnego lub ciepłego mleka reniferów oraz mieszano z sokiem borówki bagiennej (Vaccinium ulginosum) czy wierzbowki kiprzycy (Epilogium augustifolium). Co ciekawe kiedy zje się owoce borówki bagiennej zwanej też pijanicą lekarską i jednocześnie powącha pyłek kwiatowy bagna zwyczajnego (Ledum palustre) mogą wystąpić ataki śmiechu, stany euforyczne i ogólnie cały las będzie się do nas śmiał.
To by było na tyle w części pierwszej. Natomiast w części drugiej dowiemy się o rytualnych metodach preparacji muchomora czerwonego, jego biochemii, działaniu, a także eksperymencie, który wraz ze znajomym lekarzem chcę przeprowadzić. Ponadto będzie wiele innych ciekawostek odnośnie czerwonego kapelusza. Poznamy też współczesnego szamana, który zjada muchomory na surowo.
Zbiór i przygotowanie
Muchomory przez szamanów spożywane były nawet na surowo, gdyż ich zażyłość ze świętymi grzybami była tak duża, że toksyczny składnik zwyczajnie im nie szkodził. Najczęściej jednak używano surowca wysuszonego na słońcu lub nad ogniskiem. Zbiór również rządził się specyficznymi prawami i odbywał się z reguły w lipcu i sierpniu, wtedy według wierzeń koncentracja składników czynnych była najbardziej odpowiednia. Jednym z takich praw lub raczej zasad zbioru było przekonanie, że muchomory najlepiej zbierać zawsze z tego samego miejsca i spożywać je w miejscu gdzie zostały zebrane. Metod suszenia było kilka. Niekiedy okazy rozwieszano na sznurkach, a inne umieszczano na ziemi do samoistnego wyschnięcia (ponoć w tym przypadku nabierały szczególnej mocy) oraz suszono nad ogniskiem. Wysoka temperatura miała przetransformować niestały i szkodliwy kwas ibotenowy w pożądany składnik psychoaktywny. Konsumpcja muchomora także rozgałęzia się na kilka rodzajów i różni się w zależności od tradycji plemiennej. Przeciętną dawką były trzy kapelusze - jeden duży i dwa mniejsze, ale często ilość ta wzrastała kilkukrotnie jeśli ceremonia była ukierunkowana na konkretny cel. W dzisiejszych czasach amatorzy mocnych, psychodelicznych wrażeń zbierają muchomory i suszą zazwyczaj w piekarniku w temperaturze 90 stopni przez kilka godzin. Osobiście jako tradycjonalista polecałbym rytualną metodę, to znaczy po zebraniu grzyba oberwać od nich trzonki, rozpalić w środku lasu ognisko i wysuszyć nasze okazy. W tym celu z okolicznych gałęzi możemy zrobić prowizoryczne półeczki, na które w odpowiedniej odległości od ogniska kładziemy kapelusze i radujemy oko. Taka preparacja jest bowiem fascynującym przeżyciem, przynajmniej dla mnie. Nawet kiedy nie mam zamiaru spożyć muchomora sam fakt, że uczestniczę w czymś na wzór plemiennego rytu, daje satysfakcję i dreszczyk emocji.
Biochemia
Początkowo uważano, że głównym komponentem chemicznym odpowiedzialnym za specyficzne działanie muchomora jest muskaryna, ale później okazało się, że występuje ona w zbyt małych ilościach (0,0002-0,0003%), aby wywołać jakiś efekt. Zatem szukano dalej i w końcu odkryto, że boską molekułą jest muscymol - efekt dekarboksylacji kwasu ibotenowego. To właśnie kw. ibotenowy jest toksyczny i może wywołać zatrucie pokarmowe, któremu towarzyszy biegunka, wymioty, dreszcze, czy bóle brzucha. Jego zawartość szacuje się na 0,03-1% w świeżej masie grzyba. Jest jednak nietrwały i pod wpływem wysokiej temperatury przechodzi w panterynę (muscymol). Dlatego staranne wysuszenie grzyba powinno znacznie zredukować ryzyko nieprzyjemnych objawów. Oprócz wyżej wymienionych w śladowych ilościach w muchomorze występuje pochodna izoksazolu - muskazon.
Muscymol w ujęciu farmakologicznym powoduje hipnagogiczne halucynacje, które mogą przypominać świadome śnienie. Panteryna jest selektywnym agonistą receptora GABA-A. Po spożyciu występują stany euforii, błogości i spokoju. Ponadto wykazuje działanie przeciwbólowe, głęboko relaksujące ciało, co przejawia się wrażeniem snu na jawie lub poczuciem znalezienia się poza ciałem (OoBE). Często występuje dialog wewnętrzny, możliwość rozwiązania persolnalnych problemów za pomocą takowego dialogu. Z kolei inne raporty donoszą o znacznej redukcji wewnętrznych dialogów (myśli) na rzecz kontemplacyjnego stanu transowego. U niektórych przyjęcie suszonego muchomora zaowocowało zwiększeniem pobudliwości płciowej, a u innych jej redukcji i dystansu do seksualności. Jeśli chodzi o zdolność logicznego myślenia i klarowności to najczęściej zostaje ona zachowana, a nawet zwiększona. Raporty mówią o wyostrzeniu zmysłów i błyskotliwych myślach. Inaczej sprawa ma się z koncentracją, na tym polu mogą występować problemy ze skupieniem. Również interakcja z innymi ludźmi może być trudna w odbiorze dla obu stron np. częste zmiany tematu, "konwersacyjny abstrakcjonizm". Na poziomie fizjologicznym mogą wystąpić uczucia senności, spokoju lub ekscytacji połączonej ze znaczącym przypływem energii oraz utrata równowagi, powiększone źrenice, szkliste spojrzenie, ściekająca wydzielina z nosa, czy zmiany w postrzeganiu ciała. Wszystkim powyższym efektom mogą towarzyszyć problemy żołądkowe objawiające się nudnościami i nieprzyjemnym mrowieniem. Oprócz tego dochodzą drżenia mięśni zwiększona perspiracja skóry (pocenie się) i przy dużych dawkach delirium. Wiele osób opisuje trzy fazy działania muchomora: 1) nudności i inne cielesne objawy; 2) stan transowy, senny; 3) dominują psychodeliczne efekty.
Warto wspomnieć, że chemiczny potencjał, a co za tym idzie efekty cielesne i psychiczne muchomora mogą znacznie różnić się w zależności od czasu, miejsca zbioru i odmian. Ponadto organizm każdego człowieka będzie reagował indywidualnie na aktywne składniki zawarte w muscarii i działanie grzyba może być skrajnie różne w zależności od psychologicznego indywidualizmu. Jeśli chodzi o dawkowanie muchomora, to sprawa przedstawia się następująco: wszystkie partie muchomora wywierają działanie, ale używamy tylko kapeluszy. Niektórzy nawet palą skórkę lub dobrze wysuszone kapelusze, wówczas efekt jest o wiele słabszy. Spalenie w fajce jednego małego kapelusza wywołuje lekki błogostan i relaks. Przy tym sposobie przyjęcia surowca zalecane jest wymieszanie skórki z małą ilością konopii indyjskich, dzięki czemu uzyskamy niezwykle ciekawą pod kątem działania etnobotaniczną mieszankę. Najbardziej wyraźne działanie pojawia się przy oralnym przyjęciu surowca. Podany schemat dawek dotyczy dobrze wysuszonych kapeluszy. Efekty po oralnym przyjęciu Amanita muscaria: lekki - 1-5g (1 średni kapelusz), średni - 5-10g (1-3 średnie kapelusze), mocny - 10-30g (2-6 średnich kapeluszy). Efekty zaczynają być odczuwalne w przeciągu 30-120 minut od przyjęcia. Całkowity czasowy zakres działania muchomora oscyluje w granicach 5-10 godzin, choć zależy to od dawki. Przyjęcie świeżego niewysuszonego surowca nasili efekty cielesne i drastycznie zwiększy ryzyko zatrucia pokarmowego. Wiele zależy też od indywidualnych możliwości organizmu do dekarboksylacji kwasu ibotenowego w muscymol. Przyjęty oralnie kwas ibotenowy aktywny jest w ilości 50-100 mg, natomiast w przypadku muscymolu wystarczy już 10-15 mg.
Uro-bieni moczem
Główny aktywny składnik muchomora czerwonego - muscymol nie jest metabolizowany przez organizm człowieka i w niezmienionej formie wydala się go z moczem. Dzięki tym właściwościom wśród syberyjskich plemion wykształcił się obyczaj picia moczu osoby odurzonej muchomorem, gdyż w ten sposób można było cieszyć się efektami działania grzyba wielokrotnie. O tym jak cenne były muchomory niech posłuży przykład handlu wymiennego między plemionami. Za sztukę muscarii czasami oddawano nawet 2-3 renifery! Bogatsi członkowie społeczności mogli więc pozwolić sobie na zbieranie sporych zapasów, a ich biedniejsi koledzy byli rzecz jasna faktem deficytu i ceną świętego grzyba niepocieszeni. Sytuacje podbramkowe zmuszają do wytężonego wysiłku umysłowego. Poza tym rdzenne kultury miały znacznie bardziej rozwinięty zmysł wnikliwej obserwacji. Doprowadziło to do zabawnej historii odkrycia specyficznych właściwości muscymolu.
Renifery
to zwierzęta, które z upodobaniem piją ludzki mocz. Nasączając
śnieg uryną można było łatwo przywołać renifera z pobliskiego
pastwiska. Wszystko zaczęło się prawdopodobnie kiedy jakiś uważny
obserwator dostrzegł, że renifer pijący mocz członka plemienia
odurzonego grzybem, padł na ziemię w stanie delirycznym, po czym
zapadł w głęboki sen. To podsunęło myśl, że skoro zwierzę
zachowuje się podobnie, jak człowiek przyjmujący pewną dawkę
grzyba, oznacza to, że w ludzkim moczu zostaje "magia"
muchomora. Metodą plemiennego empiryzmu szybko potwierdzono te
słuszne domysły. W ten oto sposób narodził się zwyczaj
rytualnego picia moczu. Zdarzało się, że członkowie plemienia
wyruszając w dalekie wędrówki zabierali ze sobą dawkę
"zaczarowanego" moczu.
Uzdrawiająca
moc muchomora
Istnieją
liczne nawiązania szamanizmu syberyjskiego do
południowoamerykańskich sztuk uzdrowicielskich. Szamani obu tych
magicznych odłamów pierwotnej ścieżki mocy wprowadzają się w
trans za pomocą narzędzi zewnętrznych w postaci instrumentów
(bębenek) lub pęku liści. Szamanizm syberyjski posiadał swoje
święte pieśni - icaros, które mogły zostać przetransformowane z
rzeczywistości duchowej do fizyczności, a trans i muzyka w
plemiennych rytach odgrywały bardzo ważną rolę. Rytuały z
wykorzystaniem muchomorów miały uzdrawiające właściwości, co
jest relatywne do ceremonii przeprowadzanych w amazońskich lasach
deszczowych. Jedną z flagowych historii opisujących leczniczą moc
muscarii
można znaleźć w relacji polskiego zesłańca Józefa Kopcia,
który w 1796 roku przebywał na Kamczatce. Mężczyzna zanotował w
swoim pamiętniku, że kiedy poważnie zachorował odwiedził go
prawosławny duchowny, którego zesłaniec nazwał "Ewangelistą"
i zaproponował mu lekarstwo właśnie w postaci muchomorów. Po
zjedzeniu większej dawki Józef Kopeć poczuł jak dopada go
senność. Następnie pogrążył się w wizyjnym śnie, podczas
którego podróżował po innych światach. Wydawało mu się, że
został skierowany z powrotem na Ziemię i poczuł potrzebę
spowiedzi przed obliczem duchownego. Obudził się i poprosił
księdza o spełnienie jego prośby, z czego ten bardzo się
ucieszył. Po spowiedzi znów zapadł w głęboki sen trwający 24
godziny - "Jest
trudne, niemal niemożliwe opisać wizje jakie miałem podczas tego
snu, poza tym są inne przyczyny które zniechęcają mnie do takiego
opisu. To co zauważyłem w tych wizjach i przez co przeszłem, to
rzeczy których nigdy nie potrafiłbym sobie wyobrazić. Mogę
jedynie wspomnieć, że od czasu moich pierwszych wspomnień z
dzieciństwa, wszystko dokładnie sobie przypomniałem począwszy od
wieku pięciu czy sześciu lat. Wszystkie rzeczy i ludzi których
wówczas znałem i z którymi wchodziłem w związki, wszystkie moje
zabawy, zajęcia, czynności jedne następujące po drugich, dzień
po dniu, rok po roku, jednym słowem miałem przed oczami obraz całej
mojej przeszłości. Jeżeli chodzi o przyszłość różne obrazy
przemykały jeden za drugim, nie absorbując więcej uwagi niż
zwykłe sny. Mógłbym jedynie dodać. że jakby zainspirowany
magnetyzmem dostrzegłem, że mój ewangelista trochę zbłądził i
ostrzegłem go przed pogłębianiem jego błędów. Zauważyłem, że
przyjął te ostrzeżenia niemal jak głos Objawienia".
Historia ta pokazuje, że poprzez transpersonalną retrospekcje i
wizje można przemodelować, być może, toksyczne wzorce osobowe, a
tym samym często źródło choroby.
Powyższy filmik pokazuje jednego ze współczesnych szamanów wykorzystującego w swojej praktyce muchomory. Ten pan nie przejmuje się potencjalną toksycznością kwasu ibotenowego i konsumuje muchomory jedynie na surowo i jak twierdzi właśnie takie spożywanie zapewnia najlepszą, spirytualną jakość surowca. Poza tym podobnie jak prastare plemiona twierdzi, że Bóg i muchomor czerwony jest tym samym (to jego fizyczna manifestacja na Ziemi). Akurat na filmiku wyżej szaman spożywa na surowo kapelusz muchomora sromotnikowego (Amanita phalloides). Dlaczego ten śmiertelny grzyb go nie zabił ? Przede wszystkim to szaman pracujący z muchomorami - nie jest więc amatorem psychodelicznych podróży, którego sromotnik faktycznie mógłby zabić. Kiedy szaman pracuje z jakąś rośliną, tworzy z nią specyficzną więź. Więź ta dotyczy szczególnie surowców, które zmieniają percepcję człowieka, gdyż pozwalają na spoglądanie w iluzję fizyczności z innej perspektywy, co zawsze wiąże się z pozyskaniem lekcji. Podejrzewam, że bohater filmu umocnił swoją więź z muchomorami na tyle, że jego ciało dezaktywuje fallotoksyny i amatotoksyny znajdujące się w A. phalloides.
Eksperyment:
Badanie Psychofarmakologii Muchomora Czerwonego
Wraz z moim znajomym, który jest lekarzem, specjalistą od natury ludzkiej świadomości, wpadliśmy na pomysł przeprowadzenia eksperymentu z muchomorem czerwonym. Jego celem będzie naukowe zbadanie psychofarmakologii Amanity muscarii i jej potencjału leczniczego. Być może uda się go nawet zastosować w psychiatrii i leczeniu zaburzeń psychotycznych. W każdym razie zagraniczna dokumentacja naukowa na temat muchomora jest dość bogata, ale bardzo rozbieżna. Można z niej wysnuć jednak wniosek, posiłkując się przesłaniami ludowymi, że nasz czerwony przyjaciel w odpowiednich warunkach może być potężnym narzędziem w badaniu świadomości i interakcji z wymiarami niefizycznymi, co z kolei może mieć poważne implikacje w rzeczywistości fizycznej.
Z racji bardzo ubogiej literatury dotyczącej świętego syberyjskiego grzyba dostępnej w języku polskim, planowany eksperyment ma w domyśle poszerzyć merytoryczne studium na temat muchomora. Naszym głównym celem jest klasyfikacja efektów psychomimetycznych jakie obiekt badawczy wywoła w fizjologii organizmu człowieka, włącznie z okresem czasowym działania składników aktywnych na Ośrodkowy Układ Nerwowy, a także Układ Pokarmowy. Badanie uwzględni monitorowanie tętna i poszczególnych etapów psychodelicznej podróży.
Eksperyment zostanie przeprowadzony w lesie przy uwzględnieniu plemiennych zwyczajów konsumpcji. Surowiec w postaci kapeluszy muchomora czerwonego został zebrany w połowie września. Wysuszyłem go przy ognisku w lesie (co widać na zdjęciach), aby zachować szamańską formułę eksperymentu. Ponadto ognisko i ryt suszenia odbył się w równonoc jesienną, co również ma znaczenie ludowe. Eksperyment poprowadzę ja, natomiast ochotnikiem, który spożyje surowiec będzie mój kolega-lekarz. Rzecz jasna nie będziemy zdradzać jego wizerunku ani nazwiska, gdyż dobrze wiemy jakie jest środowisko lekarskie i w jaki sposób postrzega tego typu badania i ogólnie wiedzę opartą na technikach ludowych-szamańskich.
Niestety Polska w porównaniu do innych krajów jest daleko w tyle z badaniami szeroko pojętych psychodelików, gdzie literatura etnobotaniczna takich krajów jak: Niemcy, Hiszpania, czy Stany Zjednoczone jest niezwykle bogata. Z przeprowadzonego eksperymentu sporządzimy szczegółowy dokument naukowy, którym dołożymy swoją cegiełkę do skromnego murku polskiej etnobotanicznej i etnofarmakologicznej bazy danych. Poniżej znajduje się krótki film, który został nakręcony właśnie podczas suszenia kapeluszy muchomora przy ognisku. Mówię w nim kilka zdań na temat syberyjskiego sacrum. Z racji tego, że jest to pierwszy taki materiał, byłem trochę speszony samym faktem filmowania, stąd nie mówię płynnie, ale teraz razem z przyjacielem zamierzamy kręcić więcej materiałów filmowych więc obiecałem sobie lepiej oswoić z kamerą. Zatem warto czasem zajrzeć na Botaniczną Galaktykę, bo planujemy zamieszczać filmy traktujące o ziołolecznictwie, ogólnie biosferze, szamanizmie. Będą to relacje ze zbioru ziół, ich prawidłowego przyrządzania, czy eksperymentów.