Graf Pruszyński Polacy – Żydzi Bilans wieków współżycia

Aleksander Graf Pruszyński: Polacy – Żydzi. Bilans wieków współżycia

1 Marzec 2012

Wydanie III z 2008 roku. Wydawnictwo AGA Mińsk – Warszawa – Toronto. Numer ISBN 0-9687205-0-6.

Przed wyjazdem do Kanady w 1972 r. wiedząc o antypolskiej kampanii pro­wadzonej na Zachodzie przez Żydów odwiedziłem Żydowski Instytut Histo­ryczny w Warszawie, by zebrać trochę informacji o roli Polaków w ratowaniu ich podczas okupacji.

Spędziłem 15 minut na rozmowie z ówczesnym dyrektorem Instytutu. Nie dal mi ani jednej zwartej publikacji na ten temat i nie wzbogacił mej wiedzy.

Bo nie poinformował mnie o istnieniu, wydanej w 1968 r. małej książeczki Leona Datnera pt.: “Las sprawiedli­wych” gdzie między innymi są podane nazwiska Polaków zamordowanych przez Niemców za pomoc Żydom.

Mówiąc szczerze byłem tak wkurzo­ny na tego “gentelmena”, że mało go nie strzeliłem w ryj za brak zaintereso­wania Instytutu sprawą dla Polaków ważną, zwłaszcza, że on i jego kadra pobierała niezłą pensję z podatków pła­conych przez Naród Polski.

Nie minęły dwa lataj jak na Uniwersy­tecie McGill w Montrealu trafiłem na sympozjum poświęcone eksterminacji Żydów zwane teraz Holocaustem.

Po odczycie miejscowego francusko­języcznego Jezuity, który udowadniał, że niemiecki faszyzm nie miał niczego wspólnego z chrześcijaństwem, rozpo­częła się ostra dyskusja na temat roli Kościoła, w tym papieża Piusa XII w ratowaniu Żydów podczas II wojny światowej.

Biedny Jezuita nic na ten temat nie wiedział i nie mógł odparować zarzu­tów, zwłaszcza jednego agresywnego Żyda.

Poprosiłem o głos i powiedziałem, że w Polsce księża mieli tajny nakaz dawa­nia Żydom metryk zmarłych chrześ­cijan. Na ich podstawie Żydzi mogli wyrobić sobie aryjskie dokumenty osobiste, a zakonnice nagminnie udzielały schronienia żydowskim dzieciom.

Gdy skończyłem wspomniany Żyd wstał i ostro krzyknął:

- to co mówi ten człowiek to kłamstwo. Połowa Żydów w Polsce została wymor­dowana przez polskich faszystów.

Rzuciłem się, by odparować to kłam­stwo, ale przewodniczący nie dał mi głosu.

Usiadłem przygnębiony i zacząłem się modlić do św. Tadeusza Judy, pa­trona spraw beznadziejnych, bo sytuaęja była naprawdę tragiczna. Na sali było z 300 Żydów z 100 Kanadyjczyków, ten bezradny, zagubiony Jezuita i ja.

Jak w tej sytuacji obronić honor Pola­ków ?

Św. Tadeusz mnie wysłuchał. Pod koniec sesji sam przewodniczący udzie­lił mi głosu.

Wstałem i powiedziałem :

-  na tej sali trudno ustalić, czy ma rację pan, który powiedział, że połowa polskich Żydów została zamordowana przez polskich faszystów czyja, który powiedziałem, że Polacy i Kościół Kato­licki w Polsce zrobił bardzo dużo dla ratowania Żydów.

Jest oczywiste, że jeśli ten pan mówi prawdę to ja kłamię, a jeśli ja mówię prawdę, to on kłamie.

Jeśli ja kłamie, to proszę Pana Boga bym nie dożył jutrzejszego rana, ale je­śli on kłamie, by ta kara spotkała jego.

Siadłem. Sądząc z reakcji sali, jak mówią Amerykanie, wygrałem sprawę nie podejmując rąk ze stołu.

Potem podszedł do m nie ów Żyd, który uciekł z Polski do Sowietów w 1940 r. Zaczął tłumaczyć, że ja go źle zrozu­miałem itd. A przecież byłem dużo mło­dszy, miałem lepszy słuch i waty w uszach nie nosiłem.

Takie twierdzenie, nie raz i nie dwa Żydzi w Północnej Ameryce puszczają w obieg słownie i uchodzi im to bezkar­nie.

Pewien Żyd krzyczał w Toronto, w mej obecności, że na ostatniej przed Stanem Wojennym konferencji NSZZ “Solidarność” w Radomiu w grudniu 1981 r. obradowano nad wyrzuceniem wszystkich Żydów z Polski, a przecież na tej konferencji był Żyd, doradca tej organizacji, Karol Modzelewski, a mieszkająca wtedy w tym mieście Alicja Matuszewska była na niej i te brednie obaliła.

W 2007 r. ukazała się w Rzymie ksią­żka będąca zbiorem artykułów z dzien­nika New York Times z czasów wojny, gdzie w samych superlatywach, żydow­ski dziennik, pisał o wysiłkach Piusa XII dla ratowania Żydów, który między innymi dał im trzy kilo złota, by mogli się Niemcom wykupić od deportacji z Rzymu.

Wiosną 2007 r. spotkałem sympaty­cznego polskiego Żyda z Izraela, który znał i cenił powojenne książki mego Ojca Ksawerego Pruszyńskiego.

Podczas dłuższej rozmowy okazało się, że nie wiedział o istnieniu wydanej w 1933 r. książki Ojca “Palestyna po raz trzeci”, która przyczyniła się walni e do wyjazdu młodych Żydów do Pale­styny i nic o pomocy władz II RP Żydom w Palestynie.

Już po śmierci Marszałka Piłsud­skiego, dwie tajne podziemne terrory­styczne organizacje żydowskie Hagana i Irgun,walczące o stworzenie “domu narodowego” w Palestynie, które nie tylko biły się z Arabami i Anglikami ale też między sobą, otrzymywały po­moc od władz Polski.

Miały dwa osobne obozy szkoleniowe w Rembertowie i Andrychowie na Pod­karpaciu. Dostawały uzbrojenie od woj­ska polskiego i prawo zakupu broni w prywatnych wytwórniach. O tym pisze Władysław Pobóg-Malinowski w wyda­nej w Londynie w 1956 r. oraz wielokro­tnie później, książce pt. “Najnowsza historia Polski”.

Ponadto w Biuletynie Polskiego In­stytutu Naukowego z New Yorku w 1976 r. sprawa ta była jeszcze szerzej omówiona. Ale uszło uwadze wszyst­kich, że Polacy szkolili też Żydów w wywiadzie! kontrwywiadzie. Ci stanęli później na czele wywiadu i kontrwy­wiadu Izraela, który jak powszechnie się uważa, odniósł i odnosi stale suk­cesy.

Te fakty nie trafiły na łamy wielonakładowych gazet w Polsce i oczywiście nie uczy się o tym młodzieży w polskich lub izraelskich szkołach.

W Polsce “obowiązuje” pisanie tylko, co nasi zrobili złego Żydom, a “zapomi­na” co zrobili im dobrego i naturalnie nie wspomina o antypolskich “wyczy­nach” Żydów.

Nawet przeciętnie wykształcony Po­lak słyszał o antypolski ch publikacjach J.T. Grosa, a nie wie o książkach: W. Bartoszewskiego i Lewinównej pt. “Ten jest z Ojczyzny mojej”, Leona Datnera pt. ‘Las sprawiedliwych”, płk Iranka- Osmęckiego pt. “Ten kto ratuje jedno życie”, która wydana była po polsku w Londynie i po angielsku w Nowym Jor­ku.

Wyróżniają się w antypolskiej działal­ności dziennikarze Stanisław Janecki, Stanisław Jerzy Mac i Wiesław Kot z tygodnika “Wprost”.

Wiosną 1978 r., w 35 rocznicę zakoń­czenia powstania w Gettcie w Warsza­wie, premier Izraela Begin, który nie był w Polsce podczas okupacji, dał wy­wiad holenderskiej TV.

Powiedział, że nie pojedzie do Polski, która jest zbroczona krwią Żydów, i nie więcej jak 100 Polaków, w tym ani je­den ksiądz, ani jedna zakonnica nie ra­towała od śmierci Żydów.

Było to nie pierwsze i nie ostatnie ta­kie łgarstwo. Nawet bardzo liberalny Jerzy Giedroyć, redaktor wydawanego w Paryżu miesięcznika “Kultura”, ostro zareagował, ale nie zrobił tego dyrektor istniejącego od 1953 r. Muzeum Mar­tyrologii Żydowskiej Yad Vachem z Iz­raela, które odtąd honoruje niechrze­ścijan za ratowanie Żydów medalem ” Sprawiedliwy między narodami świa­ta” choć już wtedy ponad tysiąc Pola­ków, w tym sporo księży i zakonnic za ratowanie Żydów zostało odznaczonych tym. medalem.

Oczywiście premier Begin Polaków za tę “pomyłkę” nie przeprosił, a fakt ten też nie został odnotowany przez prasę komunistyczną w Polsce i nie za­protestował przeciw’ temu łgarstwu Ambasador PRL-u w Holandii.

Pierwszym Żydem, który odwiedził Polskę i ją opisał był handlarz niewol­ników Ibrahim Ben Yaguba z Toledo w Hiszpanii. Wspomina ją jako idealny teren do pozyskania “tego towaru”. Wó­wczas Żydzi w tym się specjalizowali a Berlin był centrum handlu niewolni­kami, których przez Pragę słano do Wenecji. Tam ich kastrowano i dos­tawiano na rynek w Kordobie.

Nie wiadomo ilu Żydzi na terenie Pol­ski “pozyskali” niewolników ale na drz­wiach katedry gnieźnieńskiej jest scena jak św. Wojciech wykupuje niewolnika od Żyda. Warto dodać, że słowo Słowia­nin to po angielsku “Slav” i przypomina angielskie słowo “niewolnik’ – “Slave”.

Żydzi przybyli do Polski masowo już w XI wieku, a w 1264 r. otrzymali od Bolesława Pobożnego “Statut Kaliski”, który był zbiorem bardzo przychylnych dla nich przepisów prawnych, bo mię­dzy innymi umożliwiał im krętactwa. Wystarczyło by Żyd przysiągł i już ten fakt był dowodem w jego sprawie, a dla Żyda nie jest zobowiązująca przysięga jeśli poza słowami nie przysięga podo­bnie w sercu. Tak uzyskali status nad- uprzywilejowanej grupy społecznej. Zaś w 1334 r. Kazimierz Wielki nadał im dalsze przychylne prawa “Statuę Judeorum”.

Mało kto wie, zwłaszcza wśród pro- żydowskiej inteligencji polskiej, że uciekali oni do Polski po licznych pogro­mach w Zachodniej Europie. Wypędzo­no ich w średniowieczu kolejno z Anglii w 1290 r., Francji w 1306 r., Niemiec po 1298 r. i Hiszpanii w 1492r.

Dziwne, gdyby nie było dla tego jakiejś głębszej przyczyny.

Jest u Żydów podanie, że gdy cierpieli wielkie prześladowania w różnych kra­jach, wyruszyli szukając drogi, która by ich prowadziła do kraju, gdzie byliby lepiej traktowani. Wtedy spadł z nieba kawałek papieru, gdzie było napisane: idźcie do Polski.

Tak zrobili, a tam dali góry złota kró­lowi, który przyjął ich z wielkim sza­cunkiem. Dał im prawo zamieszkania w swym kraju, handlu wszerz i wzdłuż, oddawania cześć Bogu wedle ich zwy­czajów. Król chronił ich od wrogów, na­zywali tę ziemię Polin, czyli kraj gdzie można zostać, dobrze się żyje. Ba w I Rzeczpospolitej żyło spokojnie ponad 80% wszystkich europejskich Żydów.

Przyznanie wielkich przywilej ów Ży­dom, w tym własnego sądownictwa od­osobniło ich jeszcze bardziej od Pola­ków i oddało pod wyłączną władzę ra­binów, którzy przeszkadzali rodakom obcować z niewiernymi.

Sądy rabinackie miały prawo karania swych współpłemiennych nawet karą śmierci, którą wymierzano w stosunku do tych, którzy np. chcieli się przech­rzcie. Znany jest co najmniej jeden przy­padek z XVIII w., gdy na krzyki męczo­nego Żyda przyszli Polacy na pomoc i uratowali mu życie.

Kto wie o tym, że w dawnych stule­ciach Polskę nazywano dość powszech­ni e “paradisus Judenorum” – “raj dla Żydów”. Między innymi tak pisano w słynnej osiemnastowiecznewj encyklo­pedii francuskiej. Zaś znany żydowski myśliciel, rabin krakowski Mojżesz Iserless, pisał już w XVI w, że gdyby Po­lska nie istniała to los Żydów byłby nie do zniesienia.

Żydowski historyk Burnet Litvinow pisze w wydanej w Londynie w 1988 r. monumentalnej książce “Antisemitism and Modem History”, że gdyby nie schronienie w średniowieczu i dobie renesansu w Polsce to, Żydzi przesta­liby żyć jako naród i zniknęliby z po­wierzchni ziemi.

Pytanie czy rola Żydów w I Rzeczpos­politej była pozytywna, a zwłaszcza ja­ko lichwiarzy, ale ten temat jest za sze­roki na tę broszurę.

Stosunki polsko-żydowskie zaczęły się psuć od zaborów. Żydzi wedle swej starej taktyki, zaczęli wysługiwać się mocniejszemu czyli okupantom Polski mimo, że ci znieśli ich liczne przywileje, jak własne sądownictwo czy zwolnienie od poboru na długą służbę wojskową.

Ba, wielu Żydów skorzystało z rozbio­rów, by poprzez Polskę wjechać do Rosji, dokąd ich przedtem nie wpuszczano.

Np. fragment “Pana Tadeusza”, mó­wi, że trzeba było przed przekazywa­niem wiadomości o Legionach rozej­rzeć, się czy nie ma “jarmułek” czyli Żydów lub “czerwonych kołnierzy” czyli urzędników carskich.

Podobnie wysługiwali się Prusakom i Austryjakom, a w książce pt. “Napo­leon o ludziach i rzeczach” jest cytat gdzie Cesarz mówi o Żydach bardzo negatywnie nazywając ich narodem szpiegów.

Jak wspomina gen. Kukieł w swej książce o kampanii rosyjskiej Napoleona w Wilnie zimą 1813 r. było moc chorych francuskich żołnierzy. Gdy zbliżali się Moskale,Żydzi zaczęli ich z tych domów wyrzucać na mróz.

W czasie zaborów zbyt wielu Żydów wysługiwało się obcym. Wodza Powsta­nia Styczniowego Romuald Traugutta wydani carskiej policji Żyda, Artura Goldmana o czym jest notatka w aktach jego sprawy.

Ale były jednak i inne przykłady. Po­dczas powstania styczniowego, generał rosyjski miał chrapkę na lasy mego pradziadka. Próbo­wano wymusić na pachciarce dzierża­wiącej od dziadka karczmę oświad­czenie, że karmiła powstańców na polecenia Pana. Ta jednak mimo groźby ochrzczenia jej dzie­cka nie złożyła fałszywego świadectwa i uchroniła pradziadka od śmierci i konfiskacji mienia.

Oczywiście została potem sowicie wynagrodzona a jej pamięć dotarła do dziś.

Po rewolucji 1905 r. w Rosji, w której Żydzi brali wielki udział rozpoczęło się ich rugowanie z tego kraju. W tym przodowała organizacja rosyjskich nacjonalistów “Czarna Sotnia”. Pod przychylnym okiem władz organizowa­ła pogromy Żydów, a słowo “pogrom” jest pochodzenia rosyjskiego. Na te­renie obecnej Polski pogromy w Sied­lcach i Białymstoku były dziełem rosyjskich żołdaków i policji, a Polacy chronili Żydów. Uśmierzyli je dopiero, na polecenia biskupów, księża. To opi­suje książka “Die Juden pogromen in Russland” wydana w Lipsku w 1910 r.

Część Żydów wypędzonych z Rosji udała się do USA, a sporo, jak rodzina Bronisława Geremka-Lewartowa przy­było do Królestwa Polskiego, gdzie zwa­no ich “Litwakami’. Ci wprowadzili do ‘ osiadłych tu od dawna i mocno spoloni­zowanych Żydów ferment.

Byli nie tylko, mimo doznanych przy­krości, prorosyjscy, ale też rusyfikowali swych braci.

Na teren ie zaboru austriackiego czyi i Galicji, gdzie rządzili Polacy i była pe­łna swoboda dla kultury polskiej, Żydzi byli Polakom przy­chylni. W tworzo­nych przez Józefa Piłsudskiego organi­zacjach strzeleckich było sporo Żydów, którzy później znale­źli się w Legionach, a dalej przeszli do kadry oficerskiej od­rodzonego Wojska Polskiego.

Jesienią 1918 r. odwiedziło Stanisła­wa Grabskiego, jednego z przywódców partii zwanej Narodową Demokracją i późniejszego wielokrotnego ministra, a w łatach 1940-45 przewodniczącego emigracyjnej Rady Narodowej, dwóch Żydów, którzy powiedzieli:

- dla naszego narodu jest lepiej byś­my żyli w jednym państwie niż w kil­ku. Proponujemy Polakom, by zagwa­rantowali nam, że w Wolnej Polsce bę­dziemy mieli pełne prawa oraz dwóch naszych ludzi będzie ministrami.

W zamian za to poprzemy wszelkie postulaty państwa polskiego na arenie międzynarodowej. Grabski, jak pisze w swych pamiętnikach, odrzucił bez targów tę propozycję i odtąd Żydzi na arenie międzynarodowej stali się wro­gami Polski.

Były jeszcze dwa zadrażnienia. Stani­sław Cat-Mackiewicz pisze w swej książce pt. “Historia dwudziestolecia”, że Żydom chcieli by w polskim prawie pracy, uchwalonym przez Sejm w 1919 r. był dla nich wyjątek. By robotnicy bożnic odpoczywali w soboty, a pra­cowali w niedziele.

Gdy Sejm odrzucił proponowaną po­prawkę jeden z posłów żydowskich i krzyknął: – chcecie Gdańska, Śląska. Pomorza i Wileńszczyzny. Po tym coście zrobili ich nie dostaniecie.

Wedle informacji rodzinnej gdy, do Paryża na Konferencję Pokojową przy­jechał w 1919 r. jako ekspert delegacji polskiej historyk prof. Szymon Aszkenazy z Krakowa, zapytano Romana Dmo­wskiego, szefa delegacji polskiej na tą konferencje, co to za człowiek?

To ten miał odpowiedzieć : “to nie człowiek, to Żyd”.

Trzy dni potem u ambasadora RP Maurycego hr. Zamoyskiego zjawił się jeden z Rothchildów i powiedział:

- jeśli delegatem na konferencję bę­dzie nadal pan Dmowski to nie dosta­niecie ani Gdańska, ani Śląska, ani Pomorza ani Kresów.

Podobno tej groźby nie przekazano Dmowskiemu, który by chyba zrezyg­nował z uczestnictwa w obradach, by nie pogarszać sytuacji Polski.

Tak więc Żydzi są odpowiedzialni, że Gdańsk nie został przyznany w 1919 r. Polsce! Potem łatwiej było Hitlero­wi domagać się jego przyłączenia do Niemiec co było przyczyną rozpętania II wojny światowej, w której tylu Żydów zginęło.

W czasie Wojny Bolszewickiej w 1920 r. w szeregach Wojska Polskiego było sporo Żydów zwłaszcza z zachodniej części Polski.

Na tablicy upamiętniającej osiem­dziesięciu obywateli Płocka poległych wl920 r. w jego obronie przed Bolszewi­kami jest kilka nazwisk żydowskich.

Ale na Kresach, zwłaszcza w Wilnie, podczas okupacji sowieckiej w 1919. Ba by nie dopuścić na jatki Żydów Piłsudski nie zezwolił by oddziały zło­żone z Wilniuków zdobywały Wilno w 1919 r. a gdy szwoleżerowie zdobywali to miasto na Wielkanoc Żydzi z domów strzelali do nich.

Podobnie było w 1920 r. gdy znów okupowali Wileńszczyzne od lipca do października. Dla przykładu do stryja mej Matki Szymona Meysztowicza przyszedł za kwadrans piąta Żyd i kupił krowę. Ten nie mógł już zdążyć, wedle rozkazów bolszewickich, złożyć pienię­dzy do banku, a pół godziny potem czerezwieczajka i zrobili rewizje.

Znalazwszy pieniądze aresztowali go i wsadzili do celi gdzie co dopiero ktoś umarł na tyfus. Ten się nim zara­ził i już umierającego wypuścili by nie odpowiadać za jego śmierć.

Rewolucyjnemu Komitetowi Polskie­mu, w Białymstoku przewodzili Dzier­żyński, Marchlewski oraz dwaj Żydzi Kohn i Józef Unszlicht.

Podobnie inne Komitety Rewolucyj­ne na tym terenie były w rękach Żydów. W Zambrowie taki komitet organizo­wał Hersz Smolar później student na Uniwersytecie Mniejszości Narodowych w Moskwie i działacz Komunistycznej Partii Polskiej skazany w II RP na 6 lat więzienia.

Po 17 września 1939 r. w Białymsto­ku redagował żydowskie pismo “Biały­stok er Sztern”. Od 1941 r. był komisa­rzem sowieckich oddziałów partyzan­ckich, później działacza Centralnego Komitetu Żydów w Polsce, a w 1968 r. wyjechał do Izraela.

Jego synowie, to “nawróceni komuchowie”, komandosi z “Marca .1968″:

-  Aleksander, czołowy działacz Unii Wolności, popierający w 1990 r. Mazowieckiego przeciw Wałęsie. Za popar­ciem Balcerowicza został prezesem Fundacji Batorego w Warszawie finansowanej przez miliardera, węgierskie­go Żyda Sorosa.

-  Eugeniusz wyemigrował w 1968 r. do Szwecji, gdzie skończył studia. W 1974 r. został szefem Polskiej Sekcji BBC, gdzie zatrudniał moc “marcowych Żydów”, a kierownikiem programów był Krzysztof Przenicki, syn współau­torki Manifestu Lipcowego PKWN.

N aj ciekawsze, że był głównym cenzo­rem organu Rządu na Uchodźctwie w Londynie Dziennika Polskiego. Miał taką władzę, że gdy mu się nie podobał jeden artykuł kazał cały nakład pisma zniszczyć.

Popieranie Bolszewików przez Żydów w 1920 r. kończyło się sporadycznymi samosądami i rozstrzelaniem winnych przez wchodzące tam Wojsko Polskie, co zresztą opisuje w pamiętnikach gen. de Gaulle.

Po wojnie bolszewickiej na terenie odrodzonej Polski było z 10% Żydów podczas, gdy w innych krajach europejskich było od 0,5 do 1.5 %.

Z jednej strony było dużo bogatych Żydów, jak np. mój wuj Andrzej Rotwand, mąż ciotecznej siostry mej Mat­ki. Zaś przedsiębiorstwa żydowskie, poza rolnictwem zatrudniały, do 60 % najemnych pracowników.

Napis: "jedziemy wykończyć Żydów w Polsce " oraz rysunki antysemickie na wagonach wiozących wojsko niemieckie na wojnę z Polską

Z drugiej strony, była to w gruncie rzeczy ludność biedna, która zajmowała się rzemiosłem i handlem. Szczególnie za Bugiem stanowili do 90% mieszkań­ców miasteczek.

W Polsce ukazywało się 130 pism w języku hebrajskim lub Jidisz, funkcjo­nowało 15 teatrów i teatrzyków grają­cych w tych językach.

W1938 r. na prawie 22 tys. maturzy­stów było 4 tys. czyli 18 % Żydów a z 6 tys. którzy ukończyli wyższe studia, ponad tysiąc, czyli 17 % było Żydów.

W szeregu zawodach, jak handel, me­dycyna czy prawo, Żydzi stanowili po­nad 50 % zatrudnionych. Automaty­cznie blokowali do tych zawodów dostęp pragnącym opuścić wieś bardziej przed­siębiorczym ludziom i na tym tle rozpo­czął się bojkot ekonomiczny Żydów. Doszło do incydentów jak w Przytyku gdzie młody Żyd zastrzelił Polaka co skończyło się pogromem w, którym zgi­nęło kilku Żydów

Władze II RP, by uniknąć sytuacji, że w elicie kraju jest zbyt dużo ludzi słabo związanych z Państwem Polskim wpro­wadzano system “numerus clausus” na mocy którego, na wyższe uczelnie, zwłaszcza na medycynie i prawie, nie mogło studiować więcej Żydów niż sta­nowili procent w skali państwa.

Na tym tle było sporo zajść polsko-ży­dowskich, podczas których pobito sporo Żydów. W odwecie Żydzi zadźgali nożami co najmniej czterech polskich stu­dentów, po jednym w Wilnie i Lwowie, a dwóch w Lublinie.

Ale w tym czasie byli liczni studenci Polacy, którzy występowali przeciw an­tyżydowskim checom, jak np. mój Oj­ciec i mój Stryj, ich nazywano “Żydow­skimi Wujkami”.

Najzabawniejsze, że studencki “anty­semityzm” był wybiórczy. Ich hasło by­ło: – bij Żyda, Żydówki, z nami!

Zasady “numerus clauzus” obowiązy­wały też w innych krajach, jeszcze po 1945 r. np. Uniwersytecie McGill w Montrealu w Kanadzie.

W dwudziestoleciu prócz różnych le­wicowych i prawicowych partii żydow­skich była też Komunistyczna Partia Polska – KPP, o której był kawał:

-  Ilu jest Żydów w KPP ?

- Sześćdziesiąt procent.

- A reszta ?

- To Żydówki.

KPP brała z Moskwy polecenia i pie­niądze. .Stała na stanowisku oddania Śląska i Pomorza Niemcom, a Kresów z Białymstokiem i Lwowem Sowietom.

W partii tej była kardynalna zasada, każdy Polak, który chciał tam robić kariere musiał być żonaty z Żydówką.

Z powodu nadreprezentacji Żydów w jej kierownictwie, oraz wprowadzenie w jej szeregi moc agentów przez “polską defensywę” czyli wyspecjalizowane ko­mórki śledcze policji, Komintern w 1938 r. uchwalił o jej rozwiązaniu.

Głównym agentem policji w KPP był Żyd J. Mitzenmacher, który w 1933 r. stał na czele Krajowego Sekretariatu KPP, czyli faktycznie kierował nią.

Dzięki temu policja rozbiła niekontro­lowane przez siebie elementy tej partii. By uchronić go od zemsty sfingowano jego rzekomą śmierć.

Takich ludzi w kierownictwie KPP oraz afiliowanych do niej Komunisty­cznej Partii Zachodniej Białorusi i Ko­munistycznej Partii Zachodniej Ukra­iny było sporo. Są poszlaki, że do tego grona w KPZU należał również ukraiń­ski Żyd, Ozajasz Szechter, ojciec Adama Michnika. W 1934 r. J. Mitzenmacher pod pseudonimem Jan Alfred Reguła wydał trudno dziś dostępną książkę, zatytułowaną: “Historia KPP w świetle faktów i dokumentów”.

Wedle prof. Jakuba Goldberga w Po­lsce do II wojny światowej Żydom żyło się lepiej niż w innych, poza Czecho­słowacją, krajach Europy.

Z początkiem wojny do 100tys. Żydów służyło w wojsku polskim, 25 tys. ofi­cerów i żołnierzy poległo. Większość żołnierzy, którzy dostali się do niewoli niemieckiej Niemcy wymordowali, ale oficerowie, w tym rabini, w wyniku tw­ardej postawy polskich kolegów w obo­zach oficerskich, przeżyli.

Do niewoli sowieckiej dostało się kil­kuset oficerów Żydów, w tym rabini z naczelnym kapelanem wyznania mojżeszowego Baruchem Steinbergiem i wszyscy zginęli w Katyniu.

Tego rabin a bardzo ciepło wspominał, uratowany od masakry niedawno zmarły ks. prałat Peszkowski, który jeszeze dodał, że trzej jego synowie, oficerowie WP, zginęli w czasie wojny.

Jest chyba regułą, że synowie bardzo spolonizowanych Żydów ginęli w kolej­nych polskich wojnach czy powsta­niach, a przeżywali ci co kolaborowali z wrogami.

Pierwszymi, których mordowali Nie­mcy w Polsce, nie byli Żydzi, a Polacy. Rozstrzeliwano ich już w Bydgoszczy i Poznańskiem we wrześniu 1939 r., a do końca roku zginęło z 40 ty s. Do poło­wy 1941 r. zamordowano dziesięć ra­zy więcej Polaków niż Żydów. Później stosunek się zmienił, na dwóch Polaków ginęło trzech Żydów.

Po 17 września Ukraińcy i Żydzi ma­sowo zaczęli dezerterować z wojska polskiego, a Żydzi w Białymstoku, Ra­domiu i w Warszawie wchodzącym Nie­mcom wystawili bramy triumfalne.

Na Kresach na rozkaz z Moskwy uja­wniły się kierowane przez Żydów komu­nistyczne bandy terrorystyczne, które mordowały wybitniejszych ludzi, nim wkroczyła tam Armia Czerwona. Taka banda, złożona z młodych prawosła­wnych Białorusinów, zamordowała w Zelwie, dziś na Białorusi około 150 km na wschód od Białegostoku po parodii sądu, mego dziadka Oskara Meyszto­wicza, miejscowego księdza, popa, na­czelnika stacji PKP i… aptekarza.

Pani Irena Lipińska w swej książce “Jeśli o nich zapomnę” pisze, że gdy 19 września Polacy zniszczyli 22 sowieckie czołgi, które wjechały do Grodna, wy­skoczyło z nich paru miejscowych Ży­dów, którzy kilka lat przedtem zniknęli z miasta. Zaś do wycofujących się do miasta polskich żołnierzy Żydzi strze­lali ze swych domów.

Wschodnia Polska była okupowana nie tyle przez Sowietów, co przez ich żydowskich funkcjonariuszy, którym miejscowi Żydzi masowo pomagali w prześladowali Polaków.

Słyszałem jednak o trzech wypad­kach, gdy lokalni Żydzi uprzedzili sąsiadów-Polaków, że mają ich aresztować i tym uratowali im życie.

Trzeba dodać, że do 1 lipca 1941 r. Sowieci zgładzili dużo więcej Polaków niż Niemcy.

Kolaboracja z bolszewikami nie ułat­wiała Żydom życia, gdy Niemcy zajęli Kresy w 1941r. Były tam nad nimi sa­mosądy, które AK w swym drugim roz­kazie do organizacji na tych ziemiach surowo zakazało.

Jest sporo dyskusji na temat stosun­ku Polaków do Żydów i Żydów do Pola­ków w w latach 1939 -1945 oraz liczby Żydów jaka uratowała się w Polsce.

Najniższą podał Żyd Szymon Wiesenthal, który uratował się dzięki Polakom, odbierając (za co?) w 1994 r. doktorat Honoris Causa na UJ – 65 000.

Najwyższą płk Biernacki w tygodni­ku w 1981 r. “Stolica” 350 tys. Ponadto twierdził, że za pomoc Żydom Niemcy zamordowali z 50 tys. Polaków.

Warto tu przytoczyć opinie działacza żydowskiego Adolfa Bermana, który na spotkaniu z przedstawicielami dele­gatury Rządu RP na Kraj 23. X. 1943 r. miał powiedzieć, że z 3 mln Żydów przed wojną pozostało do 300 tys. Jeśli do wiosny 1945 r. przeżyła połowa to uchowało się ich z 150 tys. i chyba ta cyfra jest najbardziej wiarygodna,

W rzeczywistości tylko Pan Bóg zna prawdziwą cyfrę przechowanych, ale można powiedzieć śmiało, że uratowa­ło się zbyt mało …bo : a – Niemcy doskonałe zaplanowali i przeprowadzili eksterminację Żydów.

b – Żydzi byli zbyt bierni, ulegli i zby­tnio wyróżniali się od Polaków, Tradycyjna żydowska polityka ule­głości względem ciemiężyciela w tym przypadku nie dawała rezultatu, a po­nadto pasywność powiększyła przepowieść, że gdy będzie pomur na małe ptactwo, a taki był w 1943 r., to będzie wielka zagłada Żydów.

Żyjący dziś Polacy, a tym bardziej lu­dzie z Zachodniej Europy i USA, nie znają ówczesnych realiów.

Ówcześni Żydzi w Polsce niewiele przypominali obecnych. Żyli prakty­cznie między swoimi w stworzonych przez siebie gettach. Mówili językiem “jidiysz”, przypominający niemiecki ale zupełnie odmiennym od polskiego, ina­czej się ubierali, mieli inny typ fizyczny. Tylko do 15% Żydów było zasymilowa­nych, mówiło dobrze po polsku i miało polskich przyjaciół, którzy mogli im pomóc skryć się przed Niemcami.

By rozpoznać Żydówki, podczas kon­troli żądano odmówienia modlitw ka­tolickich oraz podania daty swych imie­nin. Prześladowane szybko się o tym dowiedziały, nauczyły się tych modlitw i swych “paszportowych” imienin.

Mężczyźni Żydzi byli w beznadziejnej sytuacji, bo praktycznie wszyscy byli obrzezani. Aby ich rozpoznać wystar­czyło zajrzeć do ich rozporków, co Niem­cy regularnie przy łapankach robili.

Niestety często aresztowani podczas łapanek ulicznych Żydzi, mimo że im i tak groziła śmierć, wydawali Niemcom Polaków u których się przechowywali.

Szczególnej pomocy udzielały byłym pracodawcom Żydom ich dawne polskie służące, które były bardzo przywiązane do ich dzieci, które je od ich najmłod­szych lat wychowywały.

Ówcześnie Żydzi byli jakby niemowlę­tami. Nie tylko trzeba było zdobywać dla nich pożywienie ale odzież, miesz­kanie i często pomoc medyczną.

Na dodatek zapomina się, że z począt­kiem okupacji zamrożono place Pola­ków. Z roku na rok pogłębiała się ich nędza. Coraz trudniej było samemu żyć i jeszcze pomagać Żydom.

Wśród uratowanych znalazł się bar­dzo wysoki procent zasymilowanych, lepiej wykształconych, bardziej przed­siębiorczych i bogatszych, czyli urato­wała się ich elita.

Dodam, że jesienią 1941 r. Niemcy rozplakatowali zapotrzebowanie na strażników, którzy za doskonałe płacę mieli pilnować Żydów zatrudnionych w obozach pracy i praktycznie nikt się do tej pracy nie zgłosił.

By wzbudzić wśród Polaków nastroje antysemickie, Niemcy drukowali anty­semickie pisma i rozlepiali antysemic­kie plakaty, które z rozkazu polskiego podziemia niszczyli harcerze z organi­zacji Szare Szeregi.

Równocześnie, w tymże czasie, w Pa­ryżu był obóz 12 tys. Żydów, gdzie Ży­dzi przebywali w tragicznych warun­kach sanitarnych. Był on prowadzony, bez żadnej odgórnej kontroli niemieckiej, przez policję francuską.

W Żydowskim Instytucie Historycz­nym na Trębackiej w Warszawie, jest do 8 tyś. opisów perypetii wojennych Żydów i spis 120 000 tyś. uratowanych, ale instytut od lat nie “potrafi” tej listy skomputeryzować.

Jednak brak tam nazwisk wielu zna­nych mi Żydów, którzy przechowali się w Polsce jak:

- mego wuja Andrzeja Rotwanda, któ­ry przeżył nie tylko dzięki żonie, ale też dzięki temu, że nie był obrzezany,

- pani Ireny Ręckiej, którą uratowała moja matka,

- kompozytora i autora słynnej ksią­żki “Pianista” Władysława Szpilmana,

-  Jerzego Kosińskiego, autora wielu książek w tym “Malowany ptak”,

- Bronisława Geremka i jego rodziny,

- córki i wnuczki przedwojennego wy­dawcy A. Mortkowicza,

- Czesława Prokopczyka, mego kolegi z Domu Młodzieżowego w Warszawie

W listopadzie 1989 r. Niemcy zarządali by Izba Adwokacka w Warszawie usunęła ze swego grona adwokatów Żydów. Rada zaprotestowała odpisując, że niemieckie władze okupacyjne w myśl konwencji genewskiej o prowa­dzeniu wojny, nie mają prawa wtrącać się w sprawy wewnętrzne zajętych ziem.

W odpowiedzi Niemcy wszystkich członków rady ‘wysłali do obozu za­głady, gdzie większość zginęła.

Polskie organizacje podziemne pow­stawały już w październiku 1939 r., a w grudniu powstał prawicowy Żydow­ski Związek Wojskowy, którego człon­kowie składali przysięgę wobec rabina. Na jej czele stanęli kapitanowie Mie­czysław’ Abfelbaum i Paweł Frenkel, a z ramienia AK pomagał im major He­nryk Iwański i kapitan Tadeusz Bednarczyk.

Do niego przyjmowano jedynie Ży­dów, którzy służyli w Wojsku Polskim. Zaś pracujący dla podziemia polscy po­licjanci uczyli jej członków, pracy wy­wiadowczej i kontrwywiadowczej.

Jednym z pierwszych niemieckich kroków w prześladowaniu Żydów był nakaz, z 23.XI. 1939 r. o noszeniu przez nich opasek z gwiazdą Dawida, a potem zakaz jeżdżenia koleją. Zimą 1.940 r. zakazano im handlu i wprowadzono różne dotkliwe ograniczenia. W Krako­wie w marcu zakazano im chodzić po parku zwanym Planty i Rynku Głów­nym oraz nakazano kłaniać się wszystkim Niemcom.

Zamykanie Żydów w gettach nastą­piło od połowy 1940 r. Odbywało się stopniowo i w pierwszych miesiącach można było jeszcze z nich wychodzić.

Dla kontroli Żydów powołali Niemcy żydowskie samorządy, które dokładnie wykonywały ich polecenia.

Władzę nad zamkniętym już gettem w Warszawie sprawowało jedenastu Niemców, trzy tyś. uzbrojonych w pałki żydowskich policjantów “Ordnung Polizei” i pięćdziesięcioosobowy uzbrojony w pistolety żydowski “oddział specjal­ny” tzw. “trzynastka”. Ponadto znajdu­jące się pod komendą niemiecką jed­nostki policji złożonej z Polaków, Lit­winów, Łotyszy i Ukraińców7.

W sumie z Niemcami kolaborowało co najmniej 1,5% warszawskich Żydów czyli dwa razy tyle ilu Polaków służyło Niemcom w Krakowie, gdzie na około 250 tys. ludności Niemcy miel i jak ob­liczyli oficerowie AK do 900 agentów.

W lutym 1941 r. Delegat Rządu RP otrzymał następujący meldunek z Getta w Warszawie:

Na terenie gminy żydowskiej pra­cuje kilkunastu gestapowców i ludzi wysoce podejrzanych o kontakty z tą organizacją, których liczba sięga podo­bno 150. Najczynniejszy wśród nich jest Handel. Pełni on podwójną funkcję. Łącznika gminy z gestapo oraz wiceko- mendanta żydowskiej policji.

Na terenie getta istnieje “Oddział do walki z lichwą – Leszno 13″, będący oficjalną ekspozyturą gestapo. Niektó­rzy jego pracownicy utworzyli prywa­tny interes. Za pośrednictwem swych płatnych konfidentów oraz własnej straży porządkowej, szantażują wła­ścicieli sklepów, przeprowadzają re­wizje, zatrzymują towary. Za polubo­wne załatwienie sprawy biorą pokaźne sumy.

Zasadniczym celem ”13″ na której czele stał W. Gancwajch, była walka z ŻZW, a potem z ŻOB.

W1942 r. ze swym najbliższym współ­pracownikiem Sternfeldem założył pro­wokacyjną organizacje “Żagiew”, która zadała moc strat ŻZW i Związkowi Walki Zbrojnej.

Wywiad ŻZW przy pomocy członków polskiego ruchu oporu między innymi kapitana Tadeusza Bednarczyka, trzy­krotnie przeprowadził akcje likwidacji tej gestapowskiej agentury, ale za każ­dym razem hitlerowcy ją reaktywowali.

Żydowska “policja porządkowa” i agenci “13″ dostarczali potem do pun­ktu zbornego Żydów, których wieziono do Treblinki i Oświęcimia, gdzie więk­szość od razu szła do komór gazowych.

AK miało prosty i dowcipny system szmuglowania do getta karabinów.

Polski policjant pracujący dla AK, uzbrojony w karabin i pistolet wchodził do getta, gdzie do końca 1942 r. był ich komisariat. Tam oddawał karabin “ko­mu trzeba” i wychodził z getta innym przejściem.

Osobną drogą szmuglu uzbrojenia była komenda straży pożarnej, która mieściła się przy murze getta.

Trzeba dodać, że bogaci Żydzi w war­szawskim gettcie nie chcieli dawać pie­niędzy na uzbrojenie swego podziemia i w końcu bywali do tego zmuszani siłą.

Informacje o sytuacji polskich Żydów docierały na Zachód przez łączność ra­diową polskiego państwa podziemnego oraz przez jego emisariuszy.

Tymi kanałami szła też cała kores­pondencja Żydów do ich braci w USA.

Pierwszy opis tragedii Żydów w oku­powanej Polsce ukazał się już w 1940 r. w wydanej przez Rząd RP na Uchodźctwie w Londynie broszurze pt: “Persecution of Jews in the German occupied Poland” (Przęśladowania Żydów w Pol sce pod okupacją niemiecką).

Następna informacja ukazała się w 1941 r. w książce pt. “Czarna księga okupacji Niemieckiej w Polsce” wyda­nej przez Ministerstwa Informacji Rzą­du RP w Londynie.

Sytuację Żydów opisał emisariusz pol­skiego podziemia dr Jan Karski, który osobiście był w warszawskim gettcie oraz obozie w Bełżcu. W1944 r. ukazała się w USA jego książka pod tytułem : “The Story of a Secret State”, która zdobyła tytuł książki miesiąca i wydana była w innych krajach.

Na początku okupacji Episkopat Pol­ski wydał tajne polecenie, by księża wydawali każdemu zgłaszającemu się Żydowi katolickie metryki chrztu, na podstawie których wyrabiano niemiecki dokument osobisty. Zaś klasztory prowadzące ochronki przyjmowały bez zastrzeżeń dziewczynki żydowskie.

W 1941 r. krakowscy rabini zwrócili się do metropolity krakowskiego abp Adama Sapiehy, który koordynował akcją pomocy Żydom w swej archidie­cezji, by interweniował u Niemców by Żydów nie wysiedlano z Krakowa i on to zrobił. To rozwścieczyło Niemców, k tórzy wszystkich tych rabin ów zesłali do Oświęcimia, gdzie zginęli.

Zachód nie chciał słyszeć o jakimkol­wiek odwecie jak np. zbombardowanie linii kolejowych do Oświęcimia.

W proteście przeciw bierności pań­stw anytyhitlerowskiej koalicji, delegat organizacji żydowskiej “Bund”do emi­gracyjnej Rady Narodowej, przedwojenny radny miasta Warszawy, Szmul Zygelbojm popełnił w Londynie w 1942 r. samobójstwo, zostawiając list do pre­zydenta i premiera RP.

Miał złudną nadzieję, że ten krok spowoduje reakcję ze strony zachodnich sprzymierzeńców Polski.

Niestety jego śmierć przeszła bez echa wśród polityków Zachodu.

Jak mi opowiadał Ojciec, w Londynie prze z trzy łata działał Komitet Ratowa­nia Żydów Rumuńskich, który w rze­czywistości nikogo nie uratował. Ura­towali się bogaci Żydzi, którzy w porę kupili statek, załadowali się nań i do­płynęli nim do Palestyny.

Trzeba pamiętać, że od 1941 r. w Pol­sce i na Wschodzie, każda pomoc Żydo­wi, w tym sprzedanie chleba, karane była śmiercią. Zachowały się egzempla­rze niemieckich obwieszczeń na ten te­mat. Jeden z nich, mimo oporów Żydów z USA, jest pokazany Muzeum Holo­caustu w Washingtonie.

W1943 r. Niemcy trafili na ukrywają­cą się w Częstochowie rodzinę mego szwagra. Na miejscu zostało zastrzelo­nych troje Żydów i pięcioro Polaków, którzy ich przechowywali. Uratował się tylko jego Ojciec, bo chciano by był świadkiem w sprawie sądowej jednego Niemca.

Podobnie Niemcy trzy dni przed wy­buchem powstania w Warszawie od­kryli rodzinę żydowską ukrytą w szkla­rni, na ulicy Grójeckiej, gdzie dziś stoi Dom Kultury. Żydów i Polaków ich ukrywających rozstrzelano na miejscu.

Żydowska teza, że Polacy się obłowili, gdy Niemcy zlikwidowali wszystkie getta w 1943 r. jest kłamstwem.

Po wypędzeniu Żydów z gett na rozs­trzelanie lub wywiezieniu ich do obozów Niemcy zebrali ich ruchomy dobytek. Co im nie było potrzebne sprzedawali w specjalnych sklepach w Warszawie i innych miastach okupowanej Polski.

Historyk dr Ewa Kurek, w swej fascy­nujące] książce o ratowaniu dzieci żydo­wskich przez zakonnice pt.:” Żydzi, Po­lacy czy po prostu ludzie..”, pisze, że Episkopat zwrócił się do Rady Żydów z ofertą przechowania ponad tysiąca dzieci. Na to uzyskał odpowiedź odmo­wną, bo oni uważali, że ewentualne ochrzczenie dziecka żydowskiego było by większą tragedią niż zabicie go przez Niemców. Mimo tego szacuje się, że w ponad 200 ochronkach prowadzonych przez zakonnice przechowało się z ty­siąc dzieci. Nie jeden z chłopców tam przechowany potem został księdzem. Wśród nich wymienia się abp gdańskie­go Gocłowskiego. Jego zachowanie się względem ks prałata H. Jankowskiego daje wiele do myślenia.

Moc Polaków, którzy byli bardzo kry­tyczni w stosunku do Żydów w dwudzie­stoleciu, jak ks. Jan Trzeciak, pisarka Zofia Kossak-Szczucka, której zresztą syn zginął w Oświęcimiu, czy działacz Obozu Narodowo Radykalnego Jan Mosdorf, w momencie rozpoczęcia eks­terminacji Żydów organizowali im po­moc.

Tak powstał w 1942 r., jedyny na te­renie okupowanej Europy, Tymczaso­wy Komitet Pomocy Żydom im. Konra­da Żegoty, a potem Rada Pomocy Ży­dom znana pod kryptonimem “Żegota”. Konrad Żegota nie istniał. Była to pos­tać wymyślona przez panią Kossak- Szczucką, a termin “Żegota” przyjął się dla całej akcji pomocy Żydom.

W Radzie Pomocy Żydom było stale dwóch przedstawicieli Żydów, w tym. jej sekretarz, Alfred Berman -Borowski, brat późniejszego wielkorządcy PRL- u. Otrzymywała ona od władz Polski podziemnej regularnie spore sumy, na­wet jak się okazuje pięć razy większe niż od Żydów z USA. Nie jest w tym nic dziwnego bo jeden z przywódców żydo­wskich w USA w tym czasie miał powie­dzieć, że wszyscy Żydzi w Polsce nie są warci tyle co jedna krowa w Palestynie.

Główna siedziba RPŻ była w domu na Puławskiej nr 6 w Warszawie. Miała też oddziały w Krakowie, Lwowie oraz w innych miastach.

Z zachowanych materiałów wynika, że w sierpniu 1943 r. pomocą Żegoty objęte było do 20 tys. osób, a jej biuro legalizacyjne “wydawało” dziennie po­nad 50 niemieckich dowodów osobis­tych.

Działaczką tej organizacji była, żyjąca nadal, 97 letnia pani Irena Sendlerowa, która kierowała sekcją dziecięcą. Do­stała przezwisko “Matka dzieci holoca­ustu”. Przez znajomości udało się jej załatwić dla siebie i kilku innych osób, u dyrektora Miejskich Zakładów Sani­tarnych legitymacje służbowe i przepu­stki do getta.

Tam zbierała dzieci różnego wieku, niemowlaki, czasami starsze, i różnymi drogami, jak przez zajezdnie tramwa­jową lub gmach sądów, przerzucano je za mury getta.

Często maluchom podawano środki nasenne i jako ofiary tyfusu wywożono w workach z getta.

Dzieci w zależności od płci, wyglądu i wieku trafiały do polskich domów, sierocińców prowadzonych przez za­konnice, a nawet do partyzantki.

W1943 r. gestapo aresztowało ją. By­ła torturowana ale za dużą łapówkę, na godzinę przed rozstrzelaniem,udało się ją uratować.

Po “wyzwoleniu” była pod obserwacją bezpieki i miała być aresztowana, Ale dowiedziała się o tym żona pułkownika tej instytucji, którą uratowała. Dzięki niej nie poszła siedzieć, jak jej kolega z Żegoty, W. Bartoszewski.

Była jednak wielokrotnie przesłuchi­wana i po jednym z nich poroniła w szóstym miesiącu dziecko.

W1945 roku przekazała listę i adresy ocalałych 2500 dzieci, Adolfowi Bermanowi-Borowskiemu prezesowi Central­nego Komitetu Żydów Polskich, który był stałym, członkiem “Żegoty”. Potem dzieci te, w chamski sposób, odbierano przechowywującym je rodzinom.

W 1978 i w 1980 r. wyszła książka, byłego skarbnika “Żegoty” Marka Arczyńskiego i Wiesława Bałcerka pt. – Kryptonim “Żegota”- opisująca dzieje Rady Pomocy Żydom.

W1982 r. wyszła książka Teresy Prekerowej pt. “Konspiracyjna Rada Pomo­cy Żydom w Warszawie w 1942 -1945″.

Dlaczego “polskie MSZ”, którym na­wet kierował W. Bartoszewski nie wy­dało ich po angielsku ?

W2007 r. pracownik naukowy Żydow­skiego Instytutu Historycznego przy­puściła atak na panią Kossak-Szczucką, oskarżając ją o antysemityzm.

Typowe, że tropiący antysemityzm W. Bartoszewski, gdy szkalowano ją nie zaprotestował, choć ojej akcji rato­wania Żydów wiedział bardzo dużo z pierwszej ręki.

Lewicowo-komunistyczna Żydowska Organizacja Bojowa powstała dopiero w 1942 r. i miała kontakt z komunisty­czną Gwardią Ludową zwaną później Armią Ludową, z której ramienia opie­kował się nią późniejszy generał Jóźwiak-Witold i pierwszy Komendant Główny komunistycznej Milicji Oby­watelskiej.

AK i AL dostarczyło Żydom 2 CKM, 3 LKM, 20 RKM, około 140 karabinów, do dwustu pistoletów, kilkanaście nie­mieckich pistoletów maszynowych “Bergman”, kilkanaście otrzymanych z Anglii pistoletów maszynowych “Sten” i dużo amunicji.

W chwili wybuchu powstania w mar­cu 1943 r. Żydzi, proporcjonalnie mięli, na jednego powstańca, więcej uzbroje­nia niż Polacy, gdy wybuchło Powsta­nie Warszawskie 14 miesięcy później.

Nad broniącymi się powiewały wy­wieszone na dużym domu na ul. Muranowskiej wspólnie flaga polska i biała z Gwiazdą Dawida, jaką w 1948 r. przyjęło państwo Izrael.

Jak opowiadał generał SS Strop, sie­dzącemu z nim w cel i na Mokotowie W. Moczarskiemu, to bardzo zdenerwowa­ło Niemców i wysłali grupę szturmową, której następnego dnia udało się te fla­gi zerwać.

Podczas głównej bitwy na Placu Muranowskim razem z Żydami walczyli członkowie Organizacji Bojowej-Korpus Bezpieczeństwa pod dowództwem majora Henryka Iwańskiego. Polegli tam jego syn Roman i brat Szczepan, a on był ranny.

By utrudnić Polakom pomoc wal­czącemu getta, Niemcy otoczyli go trudno do pokonania szpalerem policjantów.

Po kwietniu 1943 r. nastąpił rozłam między ŻZW, a ŻOB na tle stosunku do Katynia, gdzie zginęło wielu oficerów Żydów w tym wielu rabinów. Pierwsi uznali, że to była zbrodnia Sowiecka, drudzy przyjęli wersję Stalina.

Powstanie trwało 50 dni dzięki temu, że gasząca pożary polska straż pożarna dostarczała walczącym co­dziennie amunicję.

Kilka tygodni po jego zakończeniu gen. Sikorski przyznał pośmiertnie dowódcy ŻZW kapitanowi Apfelbaumowi stopień majora, a Markowi Aniełewiczowi krzyż Virtutii Militari.

Jóźwiak-Witołd uratował ostatnich obrońców getta, którzy ukrywali się w kanałach. Przyjechał ciężarówką, pod właz do kanału, gdzie siedzieli w smrodzie i głodzie, załadował ich i zawiózł do podwarszawskich lasów.

Po powstaniu, część żydowskich policjantów i agentów Niemcy użyli by wyłapać ukrywających się Żydów.

W czerwcu 1943 r. pracujący dla gestapo Żyd Hirszweld przedstawił swym zwierzchnikom diabelski, a zarazem skuteczny pomysł. Zapropo­nował, by ogłosić w Warszawie, że jest możliwość wymiany Żydów’ na jeńców niemieckich będących w nie­woli angielskiej. By zostać wymie­nionym trzeba zgłosić się w Hotelu Polskim na ulicy Długiej i przynieść $ 1000 lub odpowiednio dużą ilość bi­żuterii.

Na ten pomysł dało się nabrać do 2 500 Żydów czyli 5 % ukrywających się. Pierwszą i drugą partię, którzy się zgłosili wywieziono do Hanoweru. Tam część wymordowano, a część zesłano do obozu pracy. Trzecią rozstrzełano już w Warszawie na terenie Pawiaka.

Prócz RPŻ znacznej pomocy prześ­ladowanym udzielały podziemne organizacje jak Związek Literatów, Tajna Organizacja Dziennikarska, Porozumienie Lekarzy Demokratów, którzy nieśli pomoc głównie swym ko­legom.

Osobną pomoc pośrednią przez or­ganizacje żydowskie i bezpośrednio Żydom niosła polska Rada Główna Opiekuńcza, utrzymywana w części przez przesłane z Londynu pieniądze, a częściowo ze składek bogatszych Po­laków zwłaszcza ziemian. Posiadała kilka domów opieki gdzie większość dzieci stanowiły dzieci żydowskie.

Na dzisiejszej Białorusi w Puszczy Nalibockiej oraz w innych miejscach działała żydowska partyzantka w tym “Brygada Kowieńska” złożona z Żydów, którzy uciekli z kowieńskiego getta.

W nocy z 28 na 29 stycznia 1944 r. zaatakowała polską wieś Koniuchy, dziś na Litwie przy granicy z Białoru­sią. Zamordowano tam 46 Polaków, w tym kobiety i dzieci, bo mieszkańcy nie chcieli dawać się ograbiać z żywności.

Podczas okupacji w podziemnej pra­sie wielokrotnie wzywano do udzielania Żydom, zwłaszcza zbiegłym z gett po­mocy. Zarazem uprzedzano wszyst­kich, że kolaboracja z Niemcami w tym wydawanie im ukrywających się Żydów jest rejestrowana i będzie pozakończonej wojnie ukarana, zgodnie z polskim prawem.

Ale sporo Polaków, nie bez wpływu Niemców, zachowało się haniebnie. Zwano ich “szmalcownicy”. Wyszuki­wali, gdzie się Żydzi ukrywają i wycią­gali od nich spore sumy, grożąc doniesieniem do Gestapo.

Władze Polski Podziemnej zwalcza­ły tych przestępców. Kilkudziesięciu, na których sądy podziemia wydawały wyroki zastrzelono, choć wykonanie wyroku związane było z narażaniem życia żołnierzy podziemia.

Ponad pięćdziesiąt opowieści o przechowywaniu Żydów zebrała moja Matka Maria Pruszyńska, ale ani w PRL-u ani w Izraelu nie udało się ich wydać. Wiele z nich ukazało się w wydawanym w Londynie przez W. Grydzewskiego tygodniku “Wiadomości” w latach 1966 – 1972.

Wszystkie miały dramatyczne mo­menty, ale najciekawszy był przypa­dek rodziny żydowskiej z Wilna, którzy ukrywali się w jamie wydrążonej w bo­ku studni. Dwa dni przez końcem walk Niemcy nad studnią postawili… armatę z której strzelali.

Z tych opowieści wyłonił się przykry szczegół. Tylko coś w sześciu przypad­kach uratowani, tak czy owak, swym wybawcom podziękowali.

Do 50 tys. Żydów, na milion ludno­ści, ukrywało się wśród Polaków do chwili powstania w Warszawie. Moc z nich w tym czasie zginęła jak Magda Landau, która pracowała dwa lata w restauracji Alfreda lir Potockiego na dzisiejszym placu Powstańców Warsza­wy. Ale choć jej Ojciec mieszkał do śmierci w New Yorku próżno szukać nazwiska jej wybawcy w spisie uhonorowanych przez Yad Vachim.

Gdy po powstaniu ludność ze stolicy wypędzono do Pruszkowa, Polacy byli zdziwieni ilu wśród nich było Żydów, których zresztą Niemcy łowili.

Przykłady ratowania Żydów były często zadziwiające.

Do teścia mego przyjaciela mającego sklep na zapleczu ulicy Marszałkow­skiej w Warszawie przyszedł znajomy Żyd z Łodzi prosząc o przechowanie. Ten zgodził się trzymać go na zapleczu sklepu przez kilka dni, nim nie znajdzie stałego lokum u znajomych zasymilo­wanych Żydów. Ale nikt nie chciał go poratować.

Wtedy Polak wziął listę tych znajomych, odwie­dził ich i powiedział:

-jeśli zaraz nie pomoże­cie rodakowi to wpadnie­my obaj i was wsypiemy.

To poskutkowało. Za kil­ka dni miał już aryjskie papiery i lokum.

Do Żydów służących Niemcom na­leżał dr. A. Weichert, który zorgani­zował Komitet Pomocy Żydom” JUS”. Na jego ręce, mimo protestów RPŻ, która wiedziała o jego podłej działa­lności, wpływały znaczne sumy oraz dostawy leków ze Szwajcarii, które trafiało nie do Żydów, a głównie do Niemców. Gdy ci już chcieli zlikwido­wać ta kanalia zwróciła się do Rady o ratunek.

Zaopiekowano się nim i przetrwał do 1945 r., kiedy okazało się, że podziemie żydowskie za kolaboracje wydało nań wyrok śmierci, którego nie wykonano.

Później wyemigrował do Izraela i stamtąd szkalował Polskę i Polaków.

W sumie w czasie II wojny światowej zginęło ponad 6 mln. obywateli pol­skich. Do 3 mln. Żydów i ponad 3 mln Polaków’ z rąk Niemców oraz kilkaset tysięcy Polaków z rąk Sowieckich, do 200 tys. z rąk Ukraińców i z 60 tys. z rąk Litwinów.

Polska, to jedyny kraj koalicji antyhitlerowskiej, który stracił po wojnie 22 % ziemi i 44 lata była kolonią ZSRR.

Z nadejściem “wyzwolenia” ujawniła się moc Żydów ukrywanych w domach polskich i w lasach, gdzie byli pod opieką AK lub AL.

W 1945 r. do Polski wróciło do 100 tys. Żydów, którzy wiatach 1940-1941 uciekli do Sowietów i byli deportowani do Kazachstanu czy na Syberię.

Polski Komitet Wyzwole­nia Narodowego, czyli wła­dza ustanowiona przez So­wietów na Lubelszczyźnie w lipcu 1944r., a potem Rząd Jedności Narodowej składała się głównie z Ży­dów.

Żydami była większość członków Ko­mitetu Centralnego rządzącej Polską Polskiej Partii Robotniczej, których zwano Polskimi Pachołkami Rosji, po­dobnie było Komitetach Wojewódzkich PPR, a później PZPR.

Choć nie stanowili nawet 1 % oby­wateli Polski to opanowali kluczowe stanowiska w: środkach masowego przekazu, apa­racie terroru, prokuraturze, Minister­stwie Bezpieczeństwa Publicznego – MBP-, Ministerstwie Przemysłu i Ha­ndlu, Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie faktycznie rządził wiceminister Leon Chajn, informacji wojskowej, wyż­sze stanowiska w aparacie politycznym wojska oraz etaty personalnych w ad­ministracji państwa.

Ci szczególnie wyróżniali się w zape­wnieniu “swoim” dobrych posad i “wła­ściwych klasowo” kadr w urzędach i przedsiębiorstwach państwowych. Nie dopuszczając do niej polskich inteligentów, a zwłaszcza byłych ziemian, których dola była nie do pozazdrosz­czenia, a ich dzieciom blokowano dostęp do wyższych studiów.

Aparat terroru nadzorowali w imie­niu Biura Politycznego PPR i PZPR: E. Bierut oraz Żydzi: Hilary Minc i Jakub Berman, którego brat Alfred Berrnan- Borowski był prezesem Komitetu Żydów Polskich, a drugi Wiktor Borowski redaktorem naczelnym organu PZPR dziennika “Trybuna Ludu”. Zaś ich szwagier dr.Z. Gryngerg był dyrektrem generalnym Ministerstwa Zdrowia.

Dodam, że Hilary Minc był równocześ­nie w latach 1945-1956 wicepremie­rem odpowiedzialnym za gospodarkę.

W aneksie do tej broszury podaje re­ferat Jakuba Bermana wygłoszony w 1946r. do aktywu żydowskiego w Dzier­żoniowie.

Szefem MBP był, żonaty z Żydówką Eutą Teich, Białorusin S. Radkiewicz, ale Żydami byli wszyscy czterej wicemi­nistrowie, dyrektorzy i wicedyrektorzy departamentów, wszyscy prócz jednego, komendanci 21 wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego.

Główną haniebną rolę w MBP pełniła Żydówka, sadystka Luna Prejs-Brysty- gierowa, “Krwawa Luna”, która przez pewien czas była kochanką Minca i Bermana, planowała represje i nawet przesłuchania. Nadzorowała też Zwią­zek Literatów Polskich, oraz Kościół Katolicki. Z jej polecenia aresztowano z 900 księży, bp Kaczmarka i kar. Stefana Wyszyńskiego, W 1956 r. zwolniono ją z pracy i napisała pod pseudonimem Julia Prejs, dwie słabe książki. W 1968 r. wyjechała do Paryża. Po latach wró­ciła do Polski, ochrzciła się i jest pocho­wana na katolickim cmentarzu w Las­kach pod Warszawą.

Super łajdakiem był, zmarły w 2007 r. w lzraelu Żyd Salomon Morel, komen­dant obozu w Jaworznie. Prócz Niem­ców i Ukraińców było tam moc Polaków i wszystkich strasznie katowano.

Ze skazanych na śmierć esesmanów zorganizował sekcje katów, których sia­no do różnych więzień. Umieszczano w celach, a w nocy mordowali wskazanych łudzi.

Rano zabierano kata by pozostali więźniowie nie mogli się zemścić.

Charakterystyczne jest, że wszystkie osoby, które uczestniczyły 55 lat temu w “mordzie sądowym” generała Augu­sta Emila Fieldorfa – “Nila” były pocho­dzenia żydowskiego, a jak stwierdziła w rocznice jego mordu, w wywiadzie dla Naszego Dziennika jego córka, gdy­by Ojciec był Żydem, a mordercami Polacy to by byli dawno za swe zbrod­nie ukarani.

Bardzo częstym wyzwiskiem rzuca­nym przez żydowskich oprawców było zawołanie “ty polska Świnio” i moc z nich było nacjonalistami żydowskimi, którzy nienawidzili Polaków więcej niż Niemców.

Więcej na temat Żydów w aparacie przemocy lich zbrodniach jest w książce J.R. Nowaka pt.: “Zbrodnie UB”.

W sumie, wedle prof. A. Paczkowskie­go Żydzi stanowili 30% kadry MBP. To ONI rządzili resortem zbrodni. W ła­tach 1944-1956 władali krajem, gdzie zginęło do 70 tys. Polaków, a z milion było więzionych.

Ci “władcy Polski” szybko się boga­cili. Wiosną 1945 r. kilka tygodni po wymianie pieniędzy, gdy Polacy za po­kazaniem okupacyjnego dowodu oso­bistego mogli wymienić 500 okupacyjnych złotych na 500 nowych, w kawia­rni mej Matki w Krakowie zjawiali się Żydzi ze zwitkiem pięćsetek.

Nieźle się też obłowili kupując za psi pieniądz biżuterię od wyrzuconych ze swych majątków i pozbawionych środ­ków do życia ziemian.

Represje Malinowskie objęły też tych, co podczas okupacji ratowali Żydów. W. Bartoszewski spędził w więzieniu 8 lat, choć dzięki niemu uratowali się bratankowie Jakuba Bermana, który nic nie zrobił, by on wyszedł z więzienia.

Podobnie uwięziono w 1948 r. kilku­nastu ludzi, którzy w czasie okupacji ratowali Żydów.

W latach 1940-1944 mój wuj Stani­sław Lipkowski, był komendantem Szpitala Maltańskiego w Warszawie, przez którego podwórko szedł szmugiel żywności do sąsiadującego z nim getta.

W 1949 r, aresztowano go i oskarżo­no bezpodstawnie o szpiegostwo, a Ży­dzi też nie wyciągnęli go z więzienia.

Gdy wiatach 1945-1955 otrzymanie przez Polaka legalnie paszportu było marzeniem “ściętej głowy”, i z naraża­niem życia Polacy uciekali z “komunis­tycznego raju” to do 7 tys. Żydów rocznie wyjeżdżało legalnie.

Mój wuj, były bankier, wspomniany Andrzej Rotwand, w 1949 r. wyjechał z żoną, jak za dawnych dobrych lat, na dwa miesiące do Francji i Włoch.

Po śmierci Stalina w 1953 r., rozwią­zano MBP i powołano na to miejsce Ko­mitet Bezpieczeństwa przy Radzie Mi­nistrów. Zwolniono z funkcji czołowych katów, Żydów wiceministra Romkowskiego, pułkowników Feigina i Różań­skiego, o którym jego była sekretarka powiedziała, że był po prostu polako­żercą. Mieli tajny proces i dostali po 5 lat więzienia.

Rozpoczęto zwalniać więźniów polity­cznych. W 1956 r, była dla nich amne­stia, z która uwolniła z 36 tys. Polaków.

W 1956r.władze PZPR podzieliły się dwie grapy, które walczyły o władzę.

Pierwsza była złożona głównie z Ży­dów, popularnie zwanych “Puławianami”, bo większość mieszkała w domu KC przy ulicy Puławskiej w Warszawie.

Draga składała się z Polaków, ludzi z niższych stanowisk aparatu partyjne­go, zbierających się w ośrodku Rady Ministrów w skonfiskowanym Branickim pałacyku w Natolinie pod Wilanowem, Tych zaczęto nazywać “Natołiriczykami”. Ponoć przy okazji usunięcia Żydów z czołowych funkcji chcieli się nieźle obłowić. Mieli najpierw Żydów pozbawić mienia, zebrać w obozach, a potem jak mówiono, w “gaciach” odpra­wić do Izraela.

Obie dążyły, by na ich czele stanął więziony przez kilka lat Władysław Gomułka, który był jedyną czystą kartą PZPR. Oparł się na “Puławianach”, bo uważał ich za słabszych i bardziej go potrzebujących.

Gdy w październiku 1956 r. Gomuł­ka objął władzę, zrobił farsę rozliczenia się z terrorem MBP. Trzej wspomniani przestępcy dostali nowe wyroki, po 15 lat więzienia. Połowę przebyli w luksu­sowych warunkach w więzieniu na Ra­kowieckiej w Warszawie, gdzie przyj­mowali w celach, jak w hotelu, odwie­dziny rodziny i przyjaciół.

Reszta zbrodniarzy spokojnie prze­niosła się na niezłe cywilne posady. Je­den z głównych oprawców AK, były dy­rektor I departamentu MBP płk. Józef Czaplicki, zwany “akauerem” został prezesem Izby Kontroli Handlowej, a sadysta komendant więzienia we Wro­nkach, szefem ochrony Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Oskar Szyia-Karliner szef Zarządu Sądownictwa Wojskowego naszpikował tą instytucje prawie samymi Żydami i w końcu zaczęto go przezywać ” głównym rabinem WP”. Gduy stracił po­sadę za moc morderstw sądowych i zo­stał dyrektorem Departamentu Współ­pracy z Zagranicą Instytutu Pokojowego Wykorzystania Energii Atomowej w Świerku pod Warszawą. Był na tej syne­kurze do wyjazdu do Izraela w 1968 r.

Zadziwiające jest to, że. 7 marca 2008 r. synowi i wnukom tego zbrodniarza prezydent Kaczyński uroczyście wrę­czył w swej rezydencji polskie paszporty.

Kiedy ten ” polski prezydent” wręczy polskie paszporty Polakom z za Buga, których ojcowie walczyli w WP ?

Wielu ze zwolnionych Żydów stano­wili inni zbrodniarze, jak Stefan Mich­nik, brat Adama Michnika, z krwią Po­laków’ na rękach. Ten prokurator po ro­cznym kursie prawniczym w stopniu porucznika wydawał wyroki na majo­rów, podpułkowników i pułkowników wojska polskiego na podstawie sfabry­kowanych dowodów.

Dziś Instytut Pamięci Narodowej za­rzuca mu dwadzieścia “sądowych mor­derstw” polskich patriotów, których re­habilitowano po 1956 r. Mieszka w Szwecji, która odmawia przekazania go do osądzenia w Polsce.

On i jemu podobni nachalnie za gra­nicą ganią “polski antysemityzm”.

Dodam, że Żydzi rządzili w latach 1945 -1956 zawładniętymi przez Sta­lina Węgrami, gdzie terror był znacznie większy, a również mieli duży udział w terrorze komunistycznym jaki panował w Rumunii i Czechosłowacji.

Na przełomie 1956 i .1957 r. do 25 ty­sięcy wysoko postawionych Żydów wyjechało z Polski i “jakoś” nikt nie krzyczał o antysemickiej checy.

Wtedy nagle sowieckie i enerdowskie aparaty fotograficzne zniknęły ze skle­pów, srebro, które można było wywozić, poszybowało 5 razy w górę, a dolar na czarnym rynku doszedł do 220 zł, choć przez następne 20 lat, mimo inflacji, kosztował w granicach 110 – 140 zł.

Dalej do lipca 1957 r. kiedy paszporty dostawali głównie Żydzi można było po oficjalnym kursie 4 zł za 1 $ kupić bilet do USA czy nawet do Australii.

Gdy już fala wyjazdów żydowskich zmalała trzeba było kupować bilet za “żywe” dolary lub by rodzina go z Zacho­du przysłała.

Po wyjeżdżających Żydach sporo Po­laków’ objęło po nich miejsca, ale według Yale Richmonda byłego dyplomaty USA, z pochodzenia polskiego Żyda, gdy przyjechał do Warszawy latem 1958 r. większość redaktorów głównych pism i gazet było Żydami. Żydem był szef Polskiej TV i Polskiego Filmu. Pełno było Żydów w MSZ, Polskiej Akademii Nauk i w innych instytucjach na wyso­kich stanowiskach.

W 1956 r. rozpoczęła się “repatriacja” Polaków z ZSRR. Pod jej płaszczy­kiem przybyło moc często zasobnych i nieznających polskiego Żydów, jak ro­dzina znanego filmowca Lwa Rywina, którymi się “władza ludowa” lepiej zaj­mowała niż biednymi rodakami.

Decydującym momentem dla odebra­nia władzy Żydom była dymisja wicemi­nistra SW Romana Alstera w 1963 r. po czym nastała powolna akcja rugo­wania ich z wyższych stanowisk.

Prof. Roman Kukułowicz, pisze w swej książce pt. “W cieniu kardynała Wyszyńskiego”, że pozostali u władzy Żydzi, zwani “rewizjonistami”, chcieli obalić W. Gomułkę. W tym celu porozumieli się z frakcją byłych członków AL, tzw. “partyzantów”, których wodzem był Minister Spraw Wewnętrznych, Mieczysław Moczar.

Młodzi żydowscy aktywiści, zwani przez siebie komandosami, zorganizo­wali kilkudniowe wystąpienia uliczne, sprowokowane zaprzestaniem wysta­wiania sztuki “Dziady” Adama Mickiewicza, ale wtedy Moczar i s-ka zdradził i ich. Stanęli za Gomółką. Żydzi przegrali a odtąd pałając do niego zwierzęcą nie­nawiścią.

Po tym Gomułka zwolnił 540 Żydów z wysokich stanowisk w różnych mini­sterstwach, zwłaszcza w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Obrony Naro­dowej oraz biurach KC zezwalając im na opuszczenie Polski. Dostali “cywi­lne” posady i zatrzymali poprzednie wysokie zarobki.

Z jego “łaski” wyjechało z 16 tys. Ży­dów, przy czym każdy dorosły otrzymy­wał odprawę w wysokości $1 500, gdy samochód VW, popularny “garbus” ko­sztował $ 1100.

Nie policzono ilu Polakom udało się skorzystać z okazji i udając Żydów wyje­chać z kraju, bo dla Polaka emigracja była praktycznie niemożliwa bez wiel­kiej łapówki, którą nie zawsze wiadomo było komu trzeba dać.

Osobiście znam rodzinę polskiego arystokraty, żonatego z księżniczką Ra­dziwiłł, Andrzeja hr. Platera, którym się to udało bo, jedna z jego babek była Żydówką ale z Żydami ich nic nie wią­zało.

Ba na tydzień przed ich wyjazdem spotkałem całą tą rodzinę w kościele OO Jezuitów na Rakowieckiej w Warszawie, bo tam teściowa zamówiła msze św. za pomyślny wyjazd Andrzeje z żoną do ….Izraela.

Marzec 1968 r.” zaczął się jako wojna Żydów z Gomułką, a skończył jako exodus Żydów. Temu co się stało z uśmiesz­kiem przyglądali się Polacy, bo ani Ży­dów ani Gomułki i s-ki nie kochali.

Marzec 1968″ był jednak tragedią dla a wielu młodych Żydów, którzy często nawet nie wiedzieli, że są Żydami. Na­gle okazało się, że są tu “zbędni” i za­chęca się ich do opuszczenia kraju, któ­ry uważali za swą Ojczyznę.

Na Zachodzie, często po ukończeniu studiów zostali, niekoniecznie przychy­lnymi Polsce dziennikarzami.

Nieprawda, że wygnano z Polski “wszystkich” Żydów. Wyjechało do Iz­raela dwóch synów byłego członka BP PZPR Romana Zambrowskiego, ale jeden, Antoni został. Wyjechał jeden z głównych “komandosów” Dajczgewand, ale Adam Michnik-Szechter, nie opuścił Polski.

Jesienią 1968 r. na Kongresie Mię­dzynarodówki Socjalistycznej Żydzi chcieli przeforsować uchwałę potępia­jącą Gomułkę za wypędzenie ich z Pol­ski. Tą uchwałę jednak zawetowała późniejsza premier Izraela pani Golda Meir mówiąc, że Gomułka tylko zez­wolił Żydom wyjechać z Polski.

W 1967 r. wydano w Polsce pierwsza wielka, licząca 500 stron, książka o ratowaniu Żydów’ przez Polaków pt.: “Ten jest z ojczyzny mojej., opracowana przez W. Bartoszewskiego i Z. Lewinównę. Okazuje się, że wpływowi Żydzi 7 lat blokowali jej druk i ukazała się dopiero, gdy ich władza zmalała. Wznowiono ją w 1969 r. już w objętości 1100 stron i ponownie w 2007 r.

Choć była pisana “pod komunistyczną cenzurę”, daje moc informacji o pomocy7 Żydom niesionej przez związane z Rzą­dem na Uchodźctwie organizacje pod­ziemne oraz Kościół Katolicki.

Są tam telegramy jakie organizacje żydowskie słały poprzez łączność radio­wą polskiego podziemia do Londynu i dalej do organizacji żydowskich w USA.

Cytuje też moc dokumentów polskiego i żydowskiego podziemia oraz niemie­ckich władz okupacyjnych.

Relacje w niej zawarte obrazują jak wielki zakres w niesieniu pomocy Ży­dom miał Kościół Katolicki czyli prak­tycznie wszystkie parafie oraz klaszto­ry, zarówno męskie jak i żeńskie.

Wśród niosących pomoc zakonnic i księży jest emerytowany biskup pomo­cniczy Krakowa, ks. Albin Małysiak.

Zaś, prócz ziemian, mało kto był w Polsce w czasie “żydokracji” tak prześ­ladowany jak Kościół Katolicki.

Hańbą Żydów jest sam fakt, że nie został on uznany za najbardziej godną, medalu “Sprawiedliwy wśród narodów świata”.

Zadziwiające jednak jest też, że mimo ogromnej żydowskiej kampanii prze­ciwko Kościołowi Katolickiemu nikt związany z nim nie opublikował choć­by wyciągu z angielskojęzycznej Encyklopedii Sprawiedliwych czy książki Bartoszewskiego i Lewinównej dający obraz co kościół w Polsce zrobił dla Ży­dów w latach 1939-1945 ?

Podobnie powinno podobnie zrobić polskie ziemiaństwo, druga bardzo przez Żydów tępiona grupa Polaków.

Ale książka Bartoszewskiego i Lewi­nównej jest jednostronna. Opisuje bes­tialstwo Niemców oraz ich litewskich, ukraińskich i łotewskich sojuszników. Podaje zle i dobre czyny Polaków, ale zapomina o podłych czynach Żydów, zwłaszcza po 1944 r.

Ba, nie ma tam wzmianki o pomyśle wystawienia po wojnie pomnika Pola­kom, którzy nieśli pomoc Żydom.

Projekt pomnika wdzięczności Polakom

Od 1945 r. rozpoczęła się na Zacho­dzie, zwłaszcza w USA wielka kampa­nia antypolska finansowana najpierw przez Stalina, a potem przez Niemców, którzy chcą zrzucić na Polaków odpowiedzialność za zagładę Żydów.

Wydawano tam książki jak “Miła 18” Leona Urisa. Miała kilka milionów nak­ładu i rozeszła się w co najmniej pięciu językach. Naliczyłem w niej aż 49 anty­polskich kłamstw.

Tylko bardzo zasłużony w obronie Polaków prof. Jerzy Robert Nowak ją zbeształ choć za jej ukazanie się po pol­sku powinien odpowiadać sądownie wy­dawca.

Po 1974 r. masami wydawano w LTSA zbiory wulgarnych “Polish – Jokes”, “polskich kawałów”, gdzie nie podane były nigdy nazwiska autorów. Dalej zaczęto produkować”smiesznostki polskie”, np. ołówek, z gumką na dwóch końcach lub kubek z uchem w środku.

W 1978 r. powstał w USA wielki se­rial TV “Holocaust”. Tam pokazywano jak w gettcie warszawskim Żydów rozstrzeliwują żołnierze w polskich mun­durach, a komendant wywozu Żydów do Oświęcimia jest w polskim mundu­rze i rogatywce z orzełkiem.

Nigdzie nie było widąć Niemców, Lit­winów, Łotyszów czy Ukraińców na służbie niemieckiej, ani żydowskich policjantów, którzy nosili buty z cholewa­mi i granatowe okrągłe czapki.

Choć wielu Polaków słusznie kryty­kowało film “Lista Schindlera” tam wszędzie występują Niemcy wmundurach. Nawet jest scena, gdy oficer Nie­miec strzela z pistoletu do żydowskiego malca.

W wyniku tej antypolskiej nagonki w USA kto może ukrywa swą polskość. Pół- Polak., pół-Gruzin były szef połączo­nych sztabów sił zbrojnych USA gen. Shigashwili, którego ojciec był oficerem kontraktowym WP nigdy się nie poka­zał na jakiejś polskiej imprezie.

Upadek komuny w Polsce w 1989 r. był dziełem nie tylko”Solidarności”, ale organizacji jak Komitet Obrony Robotników – KOR, Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Wolnych Związków Zawodowych, których wodzem był Andrzej Gwiazda i Kazimierz Świtoń oraz Konfederacja Polski Niepodległej stworzona przez Leszka Moczulskiego.

W KOR-że, działało moc Żydów i był finansowany z Zachodu. Ci chcieli Pol­ski socjalistycznej z bardziej ludzką twarzą. Zwalczali Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela – ROPCIO – oraz Konfederację Polski Niepodległej, którzy chcieli więcej, chcieli Wolnej i Niepodległej Polski.

Pomocą KOR-owi służyła Polska Sekcja Radia Wolna Europa, gdzie znalazło “schronienie” sporo “marco­wych Żydów”, z Aliną Grabowską na czele. Gdy kogoś z KOR-u aresztowano to zaraz trąbiła o tym. O walce ROPCI- a i KPN-u mówili rzadko, a o Komitecie Samoobrony Polskiej wcale.

Podobnie pierwszym wiele pomocy udzialał red. Giedroyć w Kulturze.

Za “Stanu Wojennego” w 1982 r. główna część pomocy z zagranicy szła do grup oporu kontrolowanych przez Żydów, a mało do Konfederacji Polski Niepodległej, której wódz L. Moczulski o   mało nie umarł na serce w więzieniu.

Żydzi z otoczeni a Lecha Wałęsy doga­dali się przy “Okrągłym stole” z Kisz­czakiem, a w nagrodę otrzymali wy­sokie stanowiska, zwłaszcza w me­diach.

Gazeta Wyborcza”, dzięki “zgrab­nym” zabiegom znalazła się w rękach Adama Michnika, syna wysoko posta­wionego ubowca i brata prokuratora mordercy Stefana Michnika.

Owocna działalność” Adama Mich­nika, który z jednej strony promuje Żydów, a z drugiej strony atakuje bez­podstawnie Armię Krajową i wszystko co polskie, spowodowało wzrost niechęci do Żydów. Dziś w mediach stale trąbi się o Ży­dach, ich kulturze i tradycjach, a po­mniejsza się dorobek szlachty i zie­mian, którzy byli najbardziej polską i patriotyczną częścią narodu.

To przypomina czasy PRL-u. gdy był oficjalny kult wszystkiego co “radzie­ckie” i po latach Polacy mieli tego dość.

Narzucanie Polakom wszystkiego, co żydowskie przyczyniło się do od­rodzenia antysemityzmu, który jest reakcją na przywary i działanie Żydów.

Warto przypomnieć, że po 1989 r. “bohaterami” dwóch największych afer gospodarczych, FOZZ-u i Art “B” byli Żydzi i Żydami było trzech ministrów MSZ, Geremek, Rotfeld, Meller oraz ab­solutna większość ambasadorów’ RP.

Prezydent Kwaśniewski, który nie ­wiadomo, co dwa lata studiował w Mo­skwie jest synem Żyda Sztolcmana- Kwaśniewskiego, który był agentem KGB na Zachodnim Pomorzu Moc Żydów było posłami z ramienia partii zwanej Unią Wolności, a wice­marszałkiem Sejmu był Marek Borow­ski, bratanek Jakuba Bermana.

I to dzieje się w kraju, który okrzy­knięto na Zachodzie jako najbardziej antysemicki kraj świata.

Nawet jest kawał:

-jaka jest różnica między parlamen­tem Izraela, a sejmem polskim?

-  prosta, w parlamencie w Jerozoli­mie nie ma Polaków’.

Dziś za powiedzenie “kawału żydow­skiego” już niejeden Polak wyleciał z pracy.

To spowodowało, że powstał nowy “kawał żydowski”

- Jaka jest różnica między Indiami, a Polską ?

-  Mała. W obu panoszą się “święte krowy”, które robią co chcą.

W Indiach są czteronożne, a w Polsce są dwunożne i zwą się … Żydami.

Teraz Żydzi z Izraela masowo dosta­ją polskie paszporty, kilkadziesiąt razy więcej niż Polacy zza Buga. Chcą w ra­zie klęski Izraela móc osiedlić się w Polsce i uważają, że bezpieczniej jeździć z nimi po Europie.

Muzeum Martyrologii Żydowskiej Yad Yachem w Jerozolimie upamię­tnia nie Żydów, którzy ratowali Żydów w czasie Holocaustu medalem “Spra­wiedliwy wśród narodami świata”.

Na czele komisji weryfikującej wnio­ski o odznaczenie stoi zawsze sędzia Sądu Najwyższego Izraela.

Mojej Matce odmówiono tego medalu. Żydówka pani Irena Ręcka, którą prze­chowywaliśmy 28 miesięcy, zmarła w czerwcu 1945 r., a świadectwa 12 Pola­ków, którzy znali sprawę się tam nie …liczą.

Czy nie jest to przejaw rasizmu w najlepszej jego formie?

Do 01.01 2008 r. odznaczono tym medalem 4 787 Holendrów, 2 674 Francuzów, 2 149 Ukraińców, 1 432 Belgów, do tysiąca Litwinów i Biało­rusinów oraz 6 066 Polaków i rodzin polskich.

Tu warto przypomnieć, że okupacja niemiecka trwała w Polsce do 60 mie­sięcy, a we Francji i Belgii do 48 mie­sięcy i była znacznie łagodniejsza.

W śród odznaczonych jest batalion AK “Zośka”, który podczas powstania w Warszawie uwolnił z obozu na Gęsiówce, na terenie byłego getta 400 Żydów węgierskich, których Niemcy zatrud­niali do poszukiwania złota i broni w jego ruinach.

Czy jednak Polaka, Litwina, Ukra­ińca lub Białorusina można nagradzać tym samym medalem, co Francuza, Belga lub Holendra?

Pierwszym za pomoc Żydowi groziło rozstrzelanie na miejscu, zaś ludziom, w reszcie Europy tylko więzienie.

Śp. pan Wacław Zajączkowski z Washingtonu wydał po angielsku książkę, nigdy nie wydaną po polsku pt. “Martyrs of Charity” Męczęanicy Miłosier­dzia - Wylicza 773 miejscowości, gdzie Niemcy wspomagani przez kolabora­ntów mordowali ludzi za pomoc Ży­dom. Od nr. 38 do nr. 772 to miejscowości, gdzie Polacy ginęli za ich ratowanie.

To daleko nie pełna liczba. Nie wspomnina śmierci rodziny mego szwagra w Częstochowie, gdzie z nimi zginęło pięcioro Polaków, którzy ich przecho­wywali oraz opisanej wyżej rodziny na Ochocie w Warszawie.

Wydawałoby się, że ta książka po­winna być znów wydana i rozpowsze­chniana przez polskie MSZ. Niestety!

Litewskie MSZ, choć ci mają bardzo zababraną historię stosunku do Żydów w czasie II wojny światowej, wydało taką książkę, a “nasi” nie.

Śp. Jerzy Skrodzki z Montrealu, któ­ry okupację przeżył w Warszawie, obli­czył że w przypadku ratowania znanej mu rodziny żydowskiej, współpraco­wało aż 25 osób. A w ratowaniu rodziny pierwszej żony mego szwagra poma­gało aż osiem rodzin polskich, z których żadna nie dostała medalu.

Oficer AK, śp. pik K. Iranek Osmęcki, który po woj nie w Londynie zbie­rał dane o przechowywaniu Żydów, pisze w swej książce pt: “Ten kto ratuje jedno życie”, że co najmniej milion Polaków, w tym uczestniczyło czyli narażało życie.

Jaki kraj, w jakim czasie, miał tylu bohaterów ?

Wiosną 1942 r. w warszawskim ge­tcie na spotkaniu urodzinowym po­wstała myśl postawienia zaraz po wojnie Polakom pomnika wdzięcz­ności.

Jednym z pier­wszych projekto­dawców jego bu­dowy był mecenas Leon Berenson.

Miał upamiętnić pomoc Żydom nie­sioną przez tysią­ce nieznanych Po­laków – Żołnierzy Humanizmu.

Projektowała go studentka archi­tektury Politech­niki Warszaw­skiej Regina Rotman, przedstawiał bochenek chleba z napisem:

tym co za cenę życia…” Projekt pomnika i jego autorka ura­tował się z pożogi wojennej. Ale “dzi­wnie” nie tylko nie stanął ale nawet jego projekt nie trafił do Żydowskiego Instytutu Historycznego, gdzie jest jedno piętro ekspozycji.

Tylko w 1978 i 1981 r. był o nim artykuły w tygodniku “Stolica”, i miesięczniku dla Polonii “Polska”, Pani L. Gradstein. była sekretarka Karola Szymanowskiego w “Stolicy” nr.l z 1981 r., opublikowała nastę­pujący apel:

W ostatnich okresach czasu na łamach prasy krajowej i zagranicznej ukazały się artykuły mówiące o historii wzniesienia w Warszawie pomnika upamiętniającego Polaków, niosących pomoc Żydom w okresie.

Budowa takiego pomnika ma swą długą historię, sięgającą czterdziestych, lat warszawskiego getta.

Jego piewcami byli Żydzi przebywający w getcie, a wśród nich niezapomniany dr. Janusz Korczak, adw. Leon Berenson, Olimpijczyk Ilja Szrajhaum, aktor Michał Znicz i wielu, wielu innych.

W getcie powstał projekt takiego pom­nika, dzieło młodziu­tkiej Żydówki studentki architektury, który znajduje się w posiadaniu jednego Warszawiaka.

Przez okres całej okupacji przebywał­am w Warszawie będąc świadkiem he­roicznej, bezinteresownej i wszechstro­nnej pomocy Polaków dla dyskrymino­wanych Żydów.

Wielu z nich przeżyło koszmar getta i okupacji.

Do nich właśnie w pierwszym rzędzie zwracam się tą drogą, do tych żyjących w Polsce i za granicą.

Przyczyńcie się do realizacji budowy pomnika w Warszawie upamiętniającego Polaków tych, którzy za cenę życia….

Zrealizujcie testament nieżyjących już  Żydów – prekursorów tej pięknej idei.

L. Gradstein – Warszawa 7. 7.1980r.

Apel ten nie miał, wśród Żydów, żadne­go oddźiwęku.

Żydzi mają rację, kiedy twierdzą że Polacy mogli zrobić dla nich więcej, ale czy Żydzi po wojnie dość się “natrudzili” by odwzajemnić się Polakom za ich uratowanie ?

Dla przykładu, w Baranowiczach na Białorusi, do pewnej Polki przyszła pa­ra Żydów prosząc o przechowania ich syna, bo następnego dnia ma być rzeź  Żydów.

Pani tam zaproponował, że uratuje całą rodzinę i zaprowadzi ich do lasu gdzie działa polska i żydowska partyzantka.

Oni jednak odmówili twierdząc, że muszą zginąć po to Żydzi zamordowali Jezusa Chrystusa.

Mimo biernej postawy Żydów, którzy NIE uciekli do lasu choć wiedzieli, że następnego dnia będą ich mordować, uchowało się ich ze stu. Ale tylko ta pa­ni, która uratowała tego żydowskiego chłopca, choć o mały włos nie przepłaciła tego życiem, dostała medal z Yad Va- chem.

W 1990 r., gdy już można było wyje­chać z Białorusi, jej córka została przez uratowanego chłopca, dziś wziętego le­karza, zaproszona do Izraela. Była po królewsku goszczona i w jej obecności odsłonięto nazwisko jej matki na tablicy upamiętniające] “sprawiedliwych mię­dzy narodami świata”.

Twierdzę, że ilość odznaczonych Pola­ków przez Muzeum Yad Vachem po­winna być nie 6 066, a 200 krotnie wię­ksza. Trzeba dodać, że nazwiska wielu Polaków widnieją wśród nazwisk Litwinów, Białorusinów i Ukraińców, bo nazwiska są umieszczone wedle kraju, gdzie kto ukrywał Żyda.

Typowym przykładem żydowskiej “wdzięczności” jest nie odznaczenie np. zbiorowo warszawskich: straży poża­rnej, przedsiębiorstwa oczyszczania miasta, czy służby sanitarnej, które wiele miesięcy niosły pomoc Żydom w warszawskim gettcie.

Kiedy Żydzi nagłośnią na całym świecie postać polskiego konsula W. Sławika z Budapesztu, który uratował nie mniej Żydów niż słynny Szwed Walenberg i został za to przez Niemców rozstrzelany?

Podobnie skandalem jest nie odzna­czenie Brygady Świętokrzyskiej NSZ, która w maju 1945 r. szturmem oswo­bodziła obóz koncentracyjny w Holiszewie na zachód od Pragi.

Tam w dwóch barakach było 200 Ży­dówek, a wokół nich beczki z benzyną, które miano podpalić jeśliby Amery­kanie zbliżyli się doń.

Po oswobodzeniu jedna z uratowa­nych chciała w podzięce dać komen­dantowi brygady sporą sumę dolarów, ale on ich nie przyjął.

Jest to opisane w książce Adama Rohun-Dąbrowskiego pt. “Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej”.

Ale wśród 200 Żydówek zabrakło jed­nej “sprawiedliwej”, która by kilka lat później załatwiła brygadzie medal.

W tej sprawie napisałem list do Am­basadora Izraela w 2006 r. Odpowiedzi nie otrzymałem. W lipcu 2007 r. napisa­łem drugi list oraz przypomniałem sprawę osobiscie sekretarzowi, tej am­basady, z równym skutkiem.

Będę więc musiał w jakiś “bolesny” sposób, o tym IM przypomnieć.

Wśród uhonorowanych próżno szu­kać wspomnianego majora Iwańskiego, kapitana Bednarczyka, i późniejszego generała komendanta MO Jóźwiak- Witolda.

Im trzem należało by się zresztą coś więcej od rządu Izraela.

Szmal Weiss, były marszałek parla­mentu Izraela, dopiero, gdy został am­basadorem Izraela w Polsce w 1989 r. “znalazł czas”, by załatwić rodzinie o nazwisku Góral, która go przechowywała, medal w Yad Vachem. Ale ponad 30 lat nie potrafił ich odnaleźć i tylko jego dobroczyńcy go odnaleźli, gdy przyjechał oficjalnie do Polski.

Kard. Dziwisz wspomina w swej książce pt. “Świadectwo”, że rodzice przecho­wywali Żyda imieniem Wilehelm, który zaraz po wojnie pożegnał się z jego ro­dziną i znikł, a ratujący go nigdy nie zostali uhonorowani.

Słynna przedwojenna tancerka Loda Halama wspomina w swej książce pt.: “Moje nogi” jak z mężem George Gołębiewski, nie tylko pomagali w działaniu “przechowalni ludzi” na ulicy Górskiej w Warszawie, gdzie było kilkoro Żydów, ale sami przechowywali ich w swej willi na Saskiej Kępie. Też nie dostali medalu z Yad Vachem.

Ojciec poety i piosenkarza Jana Piet­rzaka przechowywał w komórce na Pra­dze Żyda, a Janek mu tam nosił stale jedzenie. Rodzina Pietrzaków medalu nie otrzymała.

Bolesław Jung w swej książce pt.: “Z biegiem lat” opisuje jak woził do getta jedzenie, a na koniec wywiózł wozem w beczce na szambo Żydówkę z dwulet­nią córeczką. Ale jego nazwiska w encyklopedi sprawiedliwych próżno szu­kać.

Sp. pani Wanda Jeżewska podczas okupacji mieszkała koło Łodzi na grani­cy z terenem Generalnej Guberni. Wie­lokrotnie narażała życie przeprowadzając bezpłatnie Żydów z Łodzi do GG i nigdy nie znała ich nazwisk.

Podobny przypadek miała moja teś­ciowa. Przyszedł do ich mieszkania na Woli Żyd i powiedział:

-  pani u nas zawsze kupowała jedze­nie, mama powiedziała mi, bym posze­dł do pani, to pani mnie poratuje.

Teściowa z duszą na ramieniu, nakar­miła chłopca, wymyła i położyła spać. Gdy przyszedł mąż dobrze sytuowany elektryk naradzali się i postanowili chłopca zatrzymać.

Ale on rano rzekł im, że wujek mu po­wiedział, że na szosę za Wolą przyleci samolot z Anglii, po niego więc dziękuje za nocleg, pożywienia i odszedł.

Historia jakby z opowieści ”z arab­skich tysiąca i jednej nocy”, bo w czasie okupacji wylądowały w Polsce tylko dwa razy samoloty z Anglii.

Inny przypadek czytałem w książce opisującej lata okupacji. Do magazynu węgla na Dworcu Towarowym przyje­chali Niemcy i przywieźli z getta dwu­dziestu Żydów, którzy mieli załadować węgiel do ciężarówek.

Pracujący tam Polacy postanowili jednemu pomóc uciec. Odciągnęli go na bok, pokazali boczną furtkę przez którą on dał nogę oraz załatwili mu nocleg.

Potem Niemcy nakrzyczeli, że przy­wieźli dwudziestu, ale Polacy pokazali 19 łopat twierdząc, że tylko tylu ich by­ło. W końcu Niemcy machnęli ręką i odjechali. Uratowany i ratujący nie znali się a po jednej nocy już się nie spotkali.

Pewien polski krawiec na Starówce w Warszawie przechowywał na zapleczu warsztatu trzech Żydów. Po powstaniu wyszli z resztą ludności i doczekali koń­ca wojny. W 1968 r. wyjechali, a jeden osiadł w Szwecji.

Kilka lat później wybawca napisał do niego list, że wnuk chce jechać na zaro­bek do Szwecji, potrzebuje zaproszenia i pożyczki $ 50 na drogę. W odpowiedzi dostał impertynencki list, że nie może kogoś “obcego” zapraszać i ryzykować $ 50, na które musi ciężko pracować, które mu zapewne nie zostaną zwrócone.

Oczywiście żaden z uratowanych bra­ci nie pomyślał o załatwieniu temu Po­lakowi wspomnianego medalu.

Ksiądz prof. Marceli Godlewski, był w czasie okupacji proboszczem kościo­ła Wszystkich Świętych na placu Grzy­bowskim w Warszawie, który sąsiado­wał z gettem. Podobno, nim się Niemcy nie zorientowali, przeprowadził na aryj­ską stronę do 5000 Żydów.

Dlaczego na tym kościele Żydzi nie wmurowali tablicy upamiętniający wy­czyn tego kapłana?

Czy nawet 10 % Polaków słyszało o tym, a prawie 80% wie o skandalicznej kłamliwej antypolskiej książce “pół- żydka” J.T. Grossa.

Ponoć dlatego tak mało Żydów złoży­ło wnioski o odznaczenie Polaków, bo prócz ludzkiego lenistwa jest dla nich obrażające, by za uratowanie życia być wdzięcznym “gojowi”.

Żydzi uważają, że są nawet ponad aniołami, a “goi” to zwierze z twarzą ludzką przeznaczeni do służenia im.

Golda Tencer-Szurmiej z Nowego Jor­ku wydała pod patronatem Amerykań-sko-Polsko-Izraelskiej Fundacji Sza­lom książkę pt..: “Dzieci żydowskie os­karżają”, gdzie są wspomnienia dzieci żydowskich z okresu wojny.

W każdym z opowiadań znajdują się Polacy, którzy zachowali się haniebnie. Gdyby jednak nie było dobrych Pola­ków, o których dzieci wspominają, żad­ne z nich by się nie uchowało.

Czemu nie wydała książki pod innym tytułem np. pt. “Dola dzieci żydowskich w Polsce”, gdzie by były podane bar­dziej różnorodne opisy doli dzieci ?

Jak pisze G. Herling-Grudziński, Ży­dzi amerykańscy, by bronić się przed zarzutami nie pomagania swoim stwo­rzyli schemat polskiej odpowiedzialno­ści za zagładę ich braci.

W miasteczku Dzięcioła pod Nowo­gródkiem nauczycielka pani Maria Ste­fańska, przechowywała Żydówkę Wan­dę Kaplińską, która potem zbiegła do sowieckiej partyzantki i wydała im lokalną placówkę AK.

Podobnie zachował się młody Żyd, który przechowywany był w tej okoli­cy. Po “wyzwoleniu” wstąpił do sowiec­kiej milicji i wydał wszystkich znanych akowców.

Niemcy we wsi Podlesie powiatu Mo­sty podczas rewizji znaleźli Żyda i mie­szkańców wygnali na rynek. Zaprowa­dzili tam Żyda z ukrywającym go Po­lakiem. Oficer niemiecki dal Polakowi pistolet i’ kazał zastrzelić Żyda. Gdy ten odmówił. Niemiec dal drugi pistolet Żydowi i kazał zastrzelić Polaka. Żyd wycelował pistolet w głowę Polaka, po­ciągnął za cyngiel i usłyszano tylko trzask w nienaładowanym pistolecie.

Wtedy Niemiec rzekł do zebranych :

- Patrzcie jacy są Żydzi. Nie liczcie na ich wdzięczność, uczciwość i ludzkie oblicze. Oni was zawsze zabiją, jak ten Żyd gotów był zabić swego dobroczyń­cę. Potem wziął pierwszy pistolet i zastrzelił Żyda.

W innej miejscowości na Białorusi Niemcy zagnali pod las sporo Polaków z łopatami i kazali im kopać grób dla mających być rozstrzelanych Żydów.

Polacy odmówili. Wtedy kazano Ży­dom kopać grób, w którym mieli być pochowani Polacy, którzy odmówili ko­pania grobu dla Żydów.

Gdy Żydzi skończyli kopać niemiecki oficer powiedział:

-  Polacy, patrzcie jacy są Żydzi, wy­ście odmówili kopania grobu dla nich, ale oni nie zawahali się kopać grobu dla was. Wynoście się teraz z waszymi łopatami, już nie jesteście potrzebni, a my Żydów sami po rozstrzelaniu zako­piemy.

W Żydowskim Instytucie Historycz­nym można zajrzeć do wydanej w 2004 r. w Jerozolimie książki pt: Encyclopedi, of the Rigthoous Among the Nations – Encyklopedia Sprawiedliwych Między Narodami Świata, tam są naz­wiska Polaków uhonorowanych przez Yad Vachem oraz nazwiska Żydów, którzy wnioskowali o ich odznaczenie. Tam można sprawdzić kto wśród Żydów zadał sobie fatygę podziękować swym wybawcom.

Czytając ją widać wyraźnie, że uhono­rowana osoba zwykle ratowała nie je­dnego Żyda, a kilku Polaków jej poma­gało, czyli też się narażało, ale one nie zostały uznane za “sprawiedliwych”.

Jak mi opowiadał śp. Adam Bałaban z Nowego Jorku, po wojnie przyszedł do niego w Warszawie Żyd, którego uratował i rzucił na stół sporą sumę pieniędzy. Pan Adam zwymyślał go i ich nie przyjął. Za te pieniądze można było, na przykład, kupić srebrną papie­rośnicę. Z odpowiednim wygrawerowa­nym napisem wręczyć swemu wyba­wcy. Ten by taki podarek z przyjemnością przyjął i z pietyzmem przecho­wywał. Dodam, że nazwisko pana Bałabana nie figuruje wśród odznaczonych przez Yad Vachem.

Aktor Ludwik Sempoliński ponad dwa lata był przechowywany we dworze Stare Bieniakonie kilkadziesiąt km od Wilna przez państwa Witoldów’ Golimontów. Gdy wiele lat po wojnie poszli za kulisy teatru, gdzie występował, by się z nim. przywitać, był dla nich “śre­dnio sympatyczny”. We wspomnieniach pisał, że ukrywali go “litewscy chłopi” i państwu Golimontom nie załatwił medalu Yad Vachem.

Krakowska pisarka pani Olęzakowa – Ronikier, która z matką i babką ura­towały się między innymi dzięki pomo­cy” pani Żeromskiej i jej córki, nie po­dziękowała nawet jednej osobie.

Władysław Szpilman, kompozytor populamych piosenek, inicjator Festiwa­lu w Sopocie i autor fascynującej książki pt. “Pianista”, wymienił w niej szesna­stu Polaków, którzy pomogli mu prze­żyć. Też im nie załatwił medalu.

Podobnie, nikomu ze swych wojen­nych opiekunów, nie załatwił medalu nieżyjący już pisarz Jerzy Kosiński.

Obaj po wojnie mieszkali na Zacho­dzie, skąd nie było trudności z komuni­kowaniem się z Yad Vachem.

Szczególnym “podziękowaniem” ze strony Kosińskiego była jego anty­polska książka pt. “Malowany ptak”

Były komuch, a obecnie ” wielki euro­pejczyk” B. Geremek, oraz jego brat dziś w USA, nie podziękowali tym, któ­rzy przechowali całą ich rodzinę pod Wyszogrodem.

Nikomu nie podziękował A. Sztolcman, ojciec byłego prezydenta A. Kwaś­niewskiego, choć wiadomo, że mu Po­lacy w Wilnie we wrześniu 1941 r. wy­robili “chrześcijańskie” dokumenty na nazwisko Kwaśniewski i pomogli prze­żyć.

Znienawidzony przez Żydów’ wielki znawca judaizmu, śp. ks. Jan Trzeciak podczas okupacji miał parafię na brze­gu getta. Codziennie w koszyku, jego zakrystianin wynosił żydowskie niemowlę.

Niemowlaki nie pamiętają, kto je ura­tował, ale w Żydowskim Instytucie His­torycznym musieli o tej akcji wiedzieć, ale dlaczego nie wystąpili o medal dla niego.

Szymon Datner w wydanej dopiero w 1968 r. książeczce pt.”Las sprawiedli­wych” wspomina o sześciu polskich sio­strach szarytkach, które zostały zamor­dowane za ratowanie żydowskich dzieci i też nie dostały medalu.

Dlaczego jednak Kościół Katolicki nie stara się o ich kanonizacje tak jak zo­stały kanonizowane, zamordowane przez Niemców, siostry Nazaretanki z Nowogródka ?

Wspomniana dr Ewa Kurek w New Yorku dotarła do Żyda, którego żona uchowała się w prowadzonej przez sio­stry sierocińcu, ale odmówił skontakto­wania jej z nią, bo to “poprawi obraz Polaków”.

Kiedy Żydzi na domu przy ulicy Puła­wskiej 6, w Warszawie, gdzie było głów­ne biuro Rady Pomocy Żydom umiesz­czą tablicę pamiątkową ?

Kiedy Żydzi postawią pomnik wdzię­czności Polakom, którego postawienie planowano w 1942 r. ?

Są i dobre przykłady. Jak mi opowia­dał Jerzy Scott, pół-Polak, pół-Kanadyjczyk, kupował w Montrealu od niezna­nej Żydówki Cadillaca. Wypróbował go, ustalili cenę, ale jakoś wyszło na jaw, że oboje są z Polski i rozmawiali potem już po polsku.

Gdy Jerzy wypełnił czek na uzgodnio­ną sumę $ 18 000 i podał go, ta niespo­dziewanie podarła go, wrzuciła do kosza mówiąc:

-   Proszę, niech Pan napisze drugi czek na dziesięć tysięcy. Niech to będzie mała podzięka za to, co dla mnie i mej rodziny zrobili w czasie wojny Polacy,

Warto też przypomnieć dwoje wielkich Żydów i zarazem Polaków, Artura Ru­binsteina i Helene Rubinstein.

Pierwszy był wielkim światowym pia­nistą i choć w 1944 r. został obywatelem USA, nie zapomniał swych korzeni.

W lutym 1945 r. dał koncert na finał konferencji w San Francisco, gdzie po­wołano do życia Organizację Narodów Zjednoczonych.

Na początek koncertu powiedział do zebranych, w tym delegacji sowieckiej, która uniemożliwiła zaproszenie na nią przedstawicieli Polski:

-  na tę konferencję, nie zaproszono przedstawicieli Polski, kraju skąd po­chodzę, kraju który pierwszy stanął do walki z Niemcami.

Teraz zagram hymn narodowy Pol­ski i proszę byście wszyscy powstali.

Tak się stało, a Rząd RP na Uchodźctwie dał Mu Komandorią Orderu Po­lonią Restituta, a w Łodzi ma pomnik.

Pamiętam go na Balu Polonais w New Yorku, gdzie na dwa lata przed śmiercią wspaniale Poloneza wodził.

Drugą jest pochodząca z Krakowa Helena Rubinstein, która stworzyła w New Jorku kombinat kosmetyczny i hojnie łożyła na polskie cele, ale o niej jej rodzime miasto nie pamięta, a szkoda bo na Kaźmierzu, na ulicy Szerokiej stoi nadal dom, gdzie się urodziła.

Inny, dowód “polskości” dał zapom­niany wileński pianista Merlicz, który grywał w kawiarni Ksantypa i kom­ponował muzykę do słów znanego miej­scowego dziennikarza Ryszarda Kiersnowskiego, z którego książki pt. “Repor­taż spod ciemnej gwiazdy” wziąłem następujący epizod :

Zimą 1941 r. Klersnowski z Merliczem jechali przez ZSRR do Władywostoku, by stamtąd przez Japonię do­trzeć do USA. Popijali w wagonie restauracyjnym sowiecki szampan, który był za ruble, w przeciwieństwie do poży­wienia, które było za dolary, których nie mieli. W pewnej chwili podszedł do nieb kierownik wagonu. Dowiedziaw­szy się, że są z Wilna, zaczął wygadywać na przedwojenną Polskę.

Wreszcie Merlicz miał dość tego i wy­rżnął chama w ryło. Powstał harmider i krzyk, że biją przedstawiciela władzy. Sprawa była poważna. Kiersnowski za­czął łagodzić sytuacje proponując cha­mowi coś w rublach. Na to ten pokazał gruby pugilares. Więc Kiersnowski za­proponował jedwabne pończochy. Te też nie interesowały Sowieta, który ochłonąwszy po zniewadze, zaczął my­śleć logicznie. Rozumiejąc, że Polacy chcą sprawę załagodzić zapytał czy ma­ją towar, jak to dawniej określano sa­lonowo, “jak jedwab miękki, jak stal mo­cny” czyli kondomy. Kiersnowski przy­taknął i ustalono, Ze dwa kondomy bę­dą zadośćuczynieniem za zniewagę.

Widząc zainteresowanie Sowieta tym “towarem” Kiersnowski, uzgodnił by do końca podróży za dwa kondomy, je­dli w trójkę z żoną trzy posiłki dziennie.

Jaki z tego morał ?

Chyba Pan Bóg jest “polskim patrio­tą”, bo Żyda patriotę i jego przyjaciół wynagrodził.

Kiedy o tych i innych polskich patrio­tach przypomną sobie władze Polski aby ich nazwiska nadać jakimś ulicom?

Warto dla odmiany przypomnieć trzy wielkie antypolskie kampanie prowa­dzone przez “Gazetę Wyborczą” Adama Michnika-Szechtera, przezywaną nie bez powodu “Gazetą Koszerną”.

Pierwsza dotyczyła klasztoru sióstr Karmelitanek, otwartego przy murze obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Polskie siostry ni mniej ni więcej sko­piowały, pomysł niemieckich karme­litanek, które stworzyły przedtem kla­sztor na teren ie obozu koncentracyjnego w Dachau przeciw czemu Żydzi nie protestowali.

Okazuje się, że Żydom a nie Polakom na swej ziemi wolno decydować co moż­na, a co nie wolno.

Druga była z okazji rocznicy “Pogro­mu w Kielcach”, który zorganizowało UB pod nadzorem KGB 4 lipca 1946 r., by odwrócić uwagę mediów od procesu norymberskiego, gdzie tegoż dnia Nie­mcy bronili się od zarzutu zamordowa­nia w Katyniu polskich oficerów.

Tłuszcza”, złożona z milicjantów i ubowców w cywilu, zamordowała 42 Żydów w jednym z domów.

Śmierć ponieśli jednak, dziwnym trafem, tylko “źli Żydzi” mieszkający w jednej klatce schodowej, ci co planowali wyjechać do Palestyny. Ale oszczędzono “dobrych Żydów”, czyli tych, którzy chcieli w Polsce /’budować socjalizm” i mieszkali w drugiej klatce tegoż domu.

Zrobiony na zlecenie bp. kieleckiego Kaczmarka raport o pogromie został przekazany do Departamentu Stanu USA, ale nigdy nie był opublikowany. Zaś sam biskup, jako jedyny z polskich biskupów, był aresztowany, torturowa­ny i siedział osiem lat.

Nieuk J.T. Gross łże pisząc, że była to największa masakra Żydów’ w XX w. Więcej ich zginęło w pogromach w Rosji wiatach 1905-1906. Zaś w słynnej “Kry­ształowej Nocy” w Niemczech w listo­padzie 1938 r. zginęło 86.

Najwięcej w zaś zginęło 24 czerwca 1941 r. w Kownie. Nim weszli tam Niemcy Litwini zorganizowali pogrom gdzie zabito do 17 tys. Żydów.

Choć ten fakt jest dobrze opisany, to nikt nie zastanawia się dlaczego Litwini byli tak antyżydowscy, że doszło do takiej rzezi.

Dziwne jest przemilczanie faktu, że w latach 1941 -1944 Litwini wymordo­wali na Wileńszczyźnie 30 tys. Pola­ków i 70 tys. Żydów, których główna zbiorowa mogiła jest w Ponarach.

Trzecią była ro­cznica mordu w Jedwabnym. Tam 10 lipca 1941 r. przyjechało dzie­więć ciężarówek Niemców, a czło­wiek, który repero­wał uszkodzony dach kościoła i wi­dział wszystko z góry.

Z nich wysiadło z trzystu żandarmów, którzy groźbą karabinów kazali miejscowym Pola­kom wypędzić Żydów z domów na rynek. Tam zmuszono ich do wyszczypywania trawy rosnącej pomiędzy ka­mieniami, a potem nieść wokół rynku głowę z rozbitego pomnika Lenina i śpiewać sowieckie pieśni.

Wreszcie zapędzono Żydów, do nie­wielkiej chłopskiej stodoły, którą ob­lano benzyną, ówcześnie niedostępną dla ogółu ludzi i podpalono. Do ucieka­jących strzelano, a kilka lat temu, koło stodoły znaleziono moc łusek.

Wedle Jana Grossa, autora książki “Sąsiedzi” miało tam zginąć 1600 osób ale zginęło z 300. Ale Żydzi zorgani­zowali checę by polskie władze, na pol­skiej ziemi nie mogły ekshumować ko­ści Żydów, bo wtedy okazało by się, że zginęło ich znacznie mniej, bo moc Żydów uciekło z Sowietami.

Ale nie uczczono pamięć 900 Żydów, których Niemcy tegoż dnia spalili w bożnicy w Białymstoku.

Również “zapomniano”, ze Niemcy podobne masakry Żydów dokonali w Tykocinie, Zambrowie, Radziwiłłowie i Szczuczynie, dziś na Białorusi.

W1974 r. Herman Schaper, dowódca SS-komando Zichenau-Schroettersburg został skazany w NRF na sześć lat wię­zienia za morder­stwa Polaków i Żydów w tych miejscowościach.

Operacja Jed­wabne” miała na celu tak poniżyć Polaków w oczach świata by III Rzeczpospo­lita uległa ich żądaniom i wypłaciła żydowskim organizacjom z USA $ 65 mld za mienie, które ponoć ich bracia zo­stawili w Polsce.

Ale nastąpił atak na World Trade Center i nie miało sensu prowadzenie antypolskiej kampanii propagandowej i ją odłożono.

Jeżeli ktoś ma odwagę wspominać o Żydach, którzy jak prokurator płk. Brus-Wolińska z Oxfordu, brat Adama Michnika czy niesławna Luna Brysti- Gierowa mordowali Polaków, to oskarża się go o anty semityzm, bo ponoć grzechy tych szubrawców nie obciążają narodu żydowskiego.

Wiosną 1991 r. Rząd Polski przyszedł Żydom z pomocą. Zezwolił na operacje “Most”. Tak kilkanaście tysięcy Żydów z ZSRR w kilka tygodni przewieziono samolotami przez Okęcie do Izraela.

Ale pięć miesięcy po tym, gdy prezy­dent Wałęsa odwiedził Izrael, premier Izchak Szamir, “mamkarz”, autor wy­powiedzi że Polak antysemityzm pije z mlekiem matki, obrażał swego gościa i Polaków w Knesecie.

Dziś Żydzi traktują Polskę jak swój folwark. Przyjeżdżają tu wycieczki izraelskich nastolatków, którzy otocze­ni są uzbrojonymi po zęby swymi agen­tami bezpieczeństwa, bo wmówiono im, że w Polsce na ich życie czychają “krwio­żercy antysemici”.

Młodzież ta wychowana w pogar­dzie i nienawiści do Polaków, podczas pobytu w Polsce nie zmienia swego negatywnego nastawienia do nas.

Kiedy władze Pol­ski przywołają do po­rządku ambasadora Iz­raela w Polsce, który zachowuje się gorzej niż Repin ambasador Katarzyny II czy Aristow, ambasador b. ZSRR.

Jesienią 2007 r. odwiedzał polskich biskupów namawiając ich, by pozbawili o. Rydzyka stanowiska dyrektora Ra­dia Maryja. Ma też czelność wypowia­dać się kto ma, a kto nie ma prawa za­siadać w Rządzie RP.

Najgorzej że nikt, nawet oskar­żani przez niego ludzie, nie śmią pro­testować czy zbierać podpisy pod ape­lem do władz o wykopanie go z War­szawy !

Jest sporo polskich Żydów, którzy znają fakty ze stosunków polsko-żydo­wskich w zeszłym wieku, ale siedzą cicho w obawie przed “lobbym żydo­wskim”. którego główną organizacją jest “Liga walki z dyskryminacją Ży­dów” z New Yorku.

Jest powiedzenie, że jeśli widzisz na ulicy kogoś, komu zrobiłeś przysługę, na wszelki wypadek przejdź na drugą stronę, by go nie spotkać, bo niewiele dobrego z tego dla ciebie wyniknie.

To idealnie dotyczy Żydów, którzy wzięli olbrzymie odszkodowania od Niemców za wymordowanie ich roda­ków, a teraz szukają na kogo zrzucić odpowiedzialność za te zbrodnię.

Mówią, że Holocaustu nie zrobili Nie­mcy, ale jakiś dziwny nowy naród “fa­szyści” lub “naziści”. A uczniowie szkół średnich w USA na pytanie kto to są ci “faszyści” odpowiadają.. .Polacy.

Ba przeciętny Amerykanin nie wie po, której stronie w latach 1939-1945 walczyli Polacy.

Trzeba dodać, że Żydzi mają obsesję na temat antysemityzmu i wszędzie szukają w Polsce jego objawów.

Przykładem tego był artykuł w tygo­dniku ‘ Jewish Weekły” z Toronto gdzie opisano wrażenia z pobytu w Polsce grupy młodych Żydów.

Autorka wspominała, że szukali przejawów antysemityzmu. Szczęśliwie wreszcie znaleźli go w postaci obrazu sprzedawanego na Warszawskiej Sta­rówce przedstawiającego starego Żyda liczącego pieniądze.

Zadzwoniłem do autorki i zdziwionej wytłumaczyłem, że jest to kopia zna­nego XIX wiecznego obrazu robiona dla… żydowskich turystów.

Zaś w Mińsku opowiadano mnie o. żydowskiej rodzinie, która nie potrafiła żyć w Australi i bo tam nie ma… antyse­mityzmu.

Kończąc stwierdzam:

1    – Polacy nie mają czego się wstydzić i co ukrywać.

2     – nie Polacy są Żydom coś winni, a odwrotnie, oni są w stosunku do nas wielkimi dłużnikami.

3     – w sumie Żydzi powinni na kola­nach przepraszać Polaków, a zwłasz­cza polski Kościół Katolicki.

Żydzi, jak Polacy czy Grecy, są dobrzy, źli i pośredni, ale polityka “lobby żydow­skiego”, jest krańcowo antypolska.

Żydów jak i Polaków obowiązuje 10 Przykazań, a ósme mówi:

-     nie składaj fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

Żydzi, którzy o tym zapomnieli i szkalują Polaków, będą bardzo, a bar­dzo, tego żałować na tamtym świecie.

Przy okazji warto zapytać czemu Żydzi na arenie światowej nie nagła­śniają prawdy o zachowaniu się Ukra­ińców i Litwinów, którzy nie tylko strze­gli gett ale jeszcze rozstrzeliwali Żydów w wielu miejscowościach w Polsce.

Lobby żydowskie” atakuje Polaków, bo liczy, że od nas wytargują większe “odszkodowania’, niż od nich. To jest właśnie “holocaust bizness”.

Salwą w Wojnie Polsko-Żydowskiej jest książka “bajkopisarza-łgarza” J.T. Grossa, pt. “Strach”, Na podstawie krętactw i kłamstw “dochodzi” do fałszywych, ale potrze­bnych mu wniosków.

Na nią nawet zareagował ostro me­tropolita krakowski kard. S. Dziwisz.

Dlaczego jednak nie wydano wspo­mnianych książek o Radzie Pomocy Żydom czy zupełnie nieznanej w Polsce książki płk. Iranka-Osmęckiego pt. : “Ten kto ratuje jedno życie”?

Ten atak ma spowodować, by Naród Polski zaczął się wstydzić za to co ponoć zrobili Żydom ich ówcześni rodacy.

Polacy myślą, że ta książka, jak jej poprzedniczka “Sąsiedzi”, spowodują antypolską reakcje ze strony amery­kańskiej opinii oraz władz USA.

Nie odniosły tam wielkiego efektu.

Nie ma co się bać, bo rząd USA nie będą oficjalnie na Polskę naciskać ale trzeba dać im solidny odpór.

Kiedy to nastąpi ? ?

Sesje, “dialogu” polsko-żydowskiego to okazja manienie Polaków i nakłania­nia ich do akceptacji żydowskiej wersji stosunków między naszymi nardami, szczególni w XX w. Żydzi na nie dobrze przygotowani, bo podłe czyny Polaków opisali.

Polacy nie znają swych dobrych czy­nów i podłych czynów Żydów. Tych co mają odwagę je opisać Żydzi, w swych środkach masowego przekazu opluli.

Niedługo Polska odzyska siłę i do ko­ścioła Wszystkich Świętych na plac Grzybowski w Warszawie przyjdą ra­bini dziękować Polakom za pomoc w czasie wojny i przepraszać za później­sze łajdactwa swych rodaków, a w licz­nych synagogach odbędą się “tygodnie katolickie”.

Amen!

O Autorze:

Aleksander Pruszynski, syn pisarza i dyplomaty Ksawerego Pruszyńskiego, “czerwonego hrabiego” autora 11 książek i tysiąca artykułów. Urodził się w majątku swego dziadka szambelana, Oskara Meysztowica Rohoznica. pod Grodnem w 1934. W latach – żył w 1946-1950 USA, Holandii i Francji. Zdał maturę w dzisiejszym Liceum im. Króla Władysława-Jagiełły w Płocku. Studiował dwa lata na Po­litechnice Warszawskiej na Wydziale Samochodów i Ciągni­ków. potem w Szkole Głównej Planowania i Statystyki, dziś SGH w Warszawie. U zyskał tytuł magistra eko­nomii i jest oficerem rezerwy WP. Pracował w przemyśle maszy­nowym, gdzie zajmo­wał się obniżką kosz­tów i doskonaleniem produktów i pisał na tematy ekonomiczne między innymi do “Życia Warszawy”, “Przeglądu Technicznego” i “Życia Gospodarczego”. W 1972 wyemi­grował do Kanady, gdzie działał Polonii w Montrealu, Edmontonie i. Toronto. Uczestniczył w zjazdach Kongresu Po­lonii Kanadyjskiej jak też w Zjazdach Polonii USA. W latach 1981 – 1992. wydawał prosolidamosciowy dwuty­godnik “Słowo-Solidarność”, a potem “Express Polski” w Toronto. Z ra­mienia Partii Konserwatywnej pró­bował startować na posła w okręgu Mississagua East. W 1992 r. powrócił na Białoruś, zamieszkał w Mińsku i działa w Związku Polaków Białorusi. Wielokrotnie bywał na Litwie i Uk­rainie. Wiosną 1994 r. został wybrany prezesem jednej z Patii Chrześcijańskiej Demokracji Białorusi i próbował star­tować w wyborach na Prezydenta tego kraju. W 1996 r. był zamach na jego życie. Opublikował setki artykułów po polsku i angielsku oraz trzy książki po polsku: “Jak nie zostałem prezydentem Białorusi”, i “Groch , kapusta i brylanty” która jest zbiorem ciekawych informacji o Białorusi, Kanadzie i Polsce, i ostatpią pt.. “Białoruś – wczoraj-dziś-jutro”, W 1999 r. ożenił się z Tatianą Palczewską. Mają syna Anto­niego i córkę Renatę. Z poprzednich małżeń­stw ma syna Ksawere­go w Montrealu, dwie córki w Warszawie i siedmioro wnuków. Lato spędza w Rohoźnicy, gdzie chce odzyskać co najmniej oficy­nę, park i ogrod. Wła­dze wolą by to marnia­ło niż by odzyskał je wnuk właścicieli, któ­ry jako jedyny powrócił na Ojcowiznę. Dzięki emeryturze kanadyjskiej jest jednym z nielicznych finansowo nieza­leżnych ludzi opozycji. Zna polski, an­gielski, francuski i rosyjski. W1998 był wybrany II Wiceprezesem Białoruskiej Federacji Szachowej ale administracja Łukaszenki zażądała od Federacji by pozbawiła go tego urzędu. Mieszkał w sześciu krajach, a odwiedził 29. w tym kraje europejskie prawie wszystkie kra­je Europy oraz USA, Izrael, Egipt, Hon­duras, Guatemalę i RPA. Obchodził obecnie 35 lat działalności w Polonii Światowej. Jest jedynym żyjącym, który był w Washingtonie na I zjeździe Polonii w 1975 r. Jedyny Polak, który zna Polonię Zachodu i Wschodu.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
POLACY ŻYDZI CZARNE KARTY POWSTANIA
Polacy i Żydzi w Lalce
Polacy Zydzi i holocaust
Polacy Żydzi i holokaust
Polacy Żydzi i holokaust, Żydzi
POLACY ŻYDZI CZARNE KARTY POWSTANIA
Korboński Stefan Polacy, Żydzi i holocaust
Stefan Korboński Polacy Żydzi i Holocaust
Polacy i Żydzi w Lalce Bolesława Prusa
Stefan Korboński Polacy, Żydzi I Holocaust
Polacy, Żydzi i holokaust Stefan Korboński fragm
Korboński Stefan Polacy Żydzi i holocaust
Polacy Żydzi I Holocaust
Marzec 1968 czy był to konflikt Polacy Żydzi
Antypolonizm Jerzy Robert Nowak Polska Polacy Żydzi Zydzi
Korboński Stefan, Polacy, żydzi i holocaust
Stefan Karboński Polacy Żydzi i Holocaust

więcej podobnych podstron