Pan Zbigniew Z. był marynarzem. W roku 1992 kupił bardzo rozległą działkę ziemi od pana Piotra P. Nie była to jednak działka zaplanowana pod budowę domu – pan Zbigniew chciał po prostu „inwestować w ziemię”. Nie bywał więc na swojej działce często, bo i nie miał po co. Działka pana Zbigniewa od strony zachodniej była gęsto porośnięta krzakami i drzewami, tak że niewiele było można przez nie zobaczyć.
W roku 1993, gdy pan Zbigniew był w rejsie, pewien przedsiębiorca przygotowywał się do budowy rurociągu, który miał biec w tej okolicy. Właściciel sąsiedniej działki, wspomniany już pan Piotr P, chętnie zgodził się na ustanowienie dla przedsiębiorcy stosownej służebności i umożliwienie mu przeprowadzenia rurociągu przez jego działkę. Podczas rozmów z przedsiębiorcą pan Piotr P przyniósł nawet własne plany terenu, były one jednak już nieaktualne , gdyż sąsiednia działka, należąca już do Zbigniewa Z, na owym planie wciąż była oznaczona jako działka Piotra P. Inwestor, posługując się więc błędnym planem, postanowił przeprowadzić rurociąg w taki sposób że będzie on przebiegał również i przez działkę Zbigniewa Z. Z powodu wielkiego pospiechu, w jakim przedsiębiorca musiał ukończyć budowę, nie zdecydował się on dokładnie sprawdzić ksiąg wieczystych – i w taki oto sposób na działce Zbigniewa Z. znalazła się ogromna rura wypełniona bliżej nie określoną cieczą. Przedsiębiorca, by nie szpecić krajobrazu, umiejscowił rury za krzakami, tak że były one niemal niewidoczne. Z tego też powodu, po powrocie z rejsu, pan Zbigniew, odwiedzając swoją działkę nie dostrzegł niczego niepokojącego. Czas płynął, a pan Zbigniew żył w nieświadomości że przez jego działkę ktoś niestrudzenie pompuje cokolwiek podejrzane płyny. Stan ten trwał aż do roku 2015, gdy pan Zbigniew uznał że działkę można sprzedać z dostatecznym dla niego zyskiem. By uczynić ją jeszcze atrakcyjniejszą postanowił wykarczować krzaczory i uzbroić. Łatwo się domyśleć że wielkie było jego zdziwienie, gdy zobaczył tam jakieś obce urządzenia przesyłowe. Pan Zbigniew nie był jednak w ciemię bity – studiował kiedyś prawo ( życie go jednak pchnęło w morze… ) i od razu pomyślał że należy mu się wynagrodzenie za ustanowienie służebności oraz zapłata za bezumowne korzystanie. W pierwszej kolejności pan Zbigniew wystosował pismo do przedsiębiorcy, domagając się swoich praw. Przedsiębiorca jednak wskazał że dwa lata temu upłynął termin zasiedzenia służebności i wobec tego, nic się panu Zbigniewowi nie należy.
Zbigniew jednak, dowiadując się więcej o okoliczności powstania rurociągu na jego działce, uznał, że postawa przedsiębiorcy nie miała nic wspólnego z dobrą wiarą, a co najwyżej rażącym niedbalstwem, zatem termin zasiedzenia upływa dopiero po 30 latach. Odświeżając i uaktualniając swą wiedzę z zakresu prawa cywilnego, pan Zbigniew zwrócił również uwagę na art. 292 kc. I powziął poważne wątpliwości, czy ukryty głęboko w krzakach rurociąg można uznać za „widoczne urządzenie”. Pewny swojej racji, wniósł pozew do sądu.