Wit Stwosz Gdy go matka rodziła zimowego wieczora, nie wiedziała, ze synek będzie z drzewem się porał. Synku, niebo się chmurzy Zasłonie cie od burzy. Nie wiedziała, ze z domu pójdzie w dalekie światy i że drzewo przemieni w ludzi, ptaki i kwiaty. Synku, niebo się chmurzy Zasłonie cię od burzy. I poszedł syn udany nocą, w stronę tej gwiazdy W drodze tylko migały Rzeki i miejskie baszty. Synku, niebo się chmurzy Zasłonie cie od burzy. Nieraz westchnął – oj, ciężko, ale tak już na świecie, Byłem tylko miał drzewo, a do drzewa narzędzie. 926 Synku, niebo się chmurzy, Zasłonie cie od burzy. Dłutkiem w słoje lipowe i w mig, z kawałka drzewa profesorowi sowę, miłującym gołąbka. Synku ,niebo się chmurzy Zasłonie cię od burzy. Taki wiatr, mój syneczku, zbójcy chodzą po drogach Oj, nie przechodź ta rzeczką Woda taka głęboka. Matko, rękę mi podasz Ja teraz rzeźbie ołtarz. Lampe tak późno świecisz, A może jesteś w biedzie? Oj, ulica koń pędzi, jeszcze mi cie przejedzie. Matko, matko mój skarbie koniem wyrzeźbił także: Strzemię i zwiastowanie wszystko w złocie się pali - i zamki blankowane, i owieczki na hali. Synku, niebo się chmurzy, Zasłonię cię od burzy, A tu widzisz? To Maria i Jan i gwiazdki małe, a te szaty wiatr targa, bo wiatr też wystrugałem. Synku, w niebie wiatr wielki, Nie chodź do Norymberg Ale poszedł. Przez deszcze. Z pieśnią gniewną. Jak David. Polską żył. Co najlepsze, wszystko Polsce zostawił. A Krakowowi serce jak jabłko na jabłoni; a skonał w Norymberdze a nikt nie płakał po mim. Synku - 927